sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 4

Spałam chyba więcej niż 12 godzin. Na serio. Obudziłam się koło dziesiątej rano, a przecież poszłam spać koło ósmej wieczorem. Wow. Nie wiedziałam, że stać mnie na takie coś. A tam, raz się żyje. Nagle rozdzwonił się telefon. Pewnie Nika.
-Heeej, czemu nie odbierasz?
-Wiedziałam, że to ty dzwonisz.- roześmiałam się.- Nie odbieram, bo do tej pory spalam.- Cisza w słuchawce.
-Od razu tak zabalowałaś?- wymamrotała po chwili Nika.- Ale przecież ty nie pijesz.
-Nie powiedziałam, że się upiłam i leżę na kacu.- zirytowałam się.- Byłam piekielnie zmęczona po podróży i po spacerku po parku.
-Aaa, okej- Nika chyba wreszcie zajarzyła o co chodzi.
-Masz opóźnione myślenie. Jak randka z Kamilkiem?- zapytałam chichocząc na myśl naszej wczorajszej wymiany smsów.
-Fantastycznie- rozmarzyła się moja rozmówczyni.- Wiesz, poszliśmy na spacer, gadaliśmy o wszystkim, a na koniec... całowaliśmy się!- zapiszczała mi do ucha tak głośno, że aż odsunęłam od siebie komórkę.
-Przez ciebie zaraz ogłuchnę. Czyli mu się podobasz?- zapytałam podchwytliwie.
-No, skoro mnie pocałował, to chyba tak... Nawet nie wiesz, jak on genialnie całuje.- oznajmiła mi, a ja zwijałam się ze śmiechu.
-Cieszę się, że podobał ci się pocałunek, bo był ode mnie.- wybełkotałam śmiejąc się na cały głos.
-Hę?
-Napisałam do Kamila, żeby cię ucałował ode mnie. Dziwne, że stwierdził, że my się całujemy w taki sposób- dodałam opanowując śmiech.
-CO?!
-Ale spokojnie, cieszę się, że ci się podobało. Taka mała zemsta za to, że się ze mną nie pożegnałaś i nawet nie napisałaś, czy przypadkiem już doleciałam.
-Wiesz, co?
-Co?- spytałam przymilnie.
-Jak wrócisz, to czeka na ciebie krzesło elektryczne albo trucizna na szczury. Co wolisz?- jadowity głosik Niki. Jak ja lubię ją wkurzać.- To teraz już rozumiem, dlaczego nie chciał mi powiedzieć, z kim pisze.
-Dokładnie. I dzięki mnie przeżyłaś fantastyczny kiss. Kamilek sam by się chyba na to nie zdobył.
-Nie mam zielonego pojęcia, co ci mogę powiedzieć.
-Ja też nie wiem, co mi możesz powiedzieć. A teraz sorry, muszę się szykować na spotkanko.- dodałam mimochodem.- To do zobaczenia, paaa...
-Zaraz, zaraz, halo, jakie spotkanko! Ja o czymś nie wiem?!- przerwała mi dziewczyna.
-No wiesz, Londyn to super miasto, od razu się kogoś poznaje.- zaśmiałam się do telefonu.
-Już kogoś poznałaś??? Tak szybko???
-Niom. Wczoraj na spacerku w parku. Najlepsze jest to- wybuchnęłam śmiechem- że ja... że ja w ogóle nie widziałam jego twarzy...
-Ale jak?- spytała zdezorientowana Nika.- Był zamaskowany? W kominiarce? Coś jak Zorro?
-Nieee, miał czapkę na głowie i okulary przeciwsłoneczne. Dziwne, bo wczoraj było pochmurno.
-Może to jakiś celebryta!- pisnęła Nika- Jezu, dziewczyno, ale z ciebie szczęściara!
-Tak, akurat jakiś celebryta się mną zainteresował- prychnęłam.- Raczej to jakiś nieśmiały chłoptaś, który tylko w okularach potrafi być prawdziwym sobą.
-Nie przesadzaj. Dobra, muszę kończyć, bo zaraz zaczynają się ćwiczenia. Masz zadzwonić zaraz po tej randce! Ale ty masz szczęście...- i się rozłączyła.
Tak, ja to mam szczęście, Nika. Moje szczęście właśnie domaga się porannej porcji lekarstw. Weszłam do kuchni. Tata zrobił mi kanapeczki na śniadanko! Jak miło! Ale sam w tej chwili odsypia nocną jazdę. Zawsze uważałam to za chore, że musi jeździć w nocy. Zjadłam i zaczęłam się szykować. Dziś było słonecznie, więc postawiłam na sukienkę jeansową z rękawem trzy czwarte i długie botki. Umalowałam się lekko i ułożyłam włosy. Sprawdziłam też gdzie konkretnie jest ten Starbucks. Faktycznie, był całkiem niedaleko. Raptem dwie ulice dalej. Genialny jest ten plan miasta.
-Tato...- trąciłam w ramię zwiniętego na łóżku olbrzyma.- Tato ja wychodzę.
-Dobrze, dobrze...- jeszcze był nieprzytomny.
-W razie co dzwoń.- dodałam głośniej, w nadziei, że przynajmniej to usłyszy.
Wyszłam z domu i nałożyłam słuchawki. Trafiłam do Starbucksa bezproblemowo i przed czasem. Wybrałam stoliczek w kącie, może Liam mnie zauważy. Słuchałam sobie dalej w spokoju muzyki i popijałam zamówioną kawę. Po chwili chłopak stanął naprzeciwko mnie z uśmiechem na twarzy. Cholera, znowu miał czapkę i okulary. Tym razem czapka była czerwona, nie granatowa. Okulary też zmienił.
-Cześć Natalia.- usiadł naprzeciwko mnie.- Co ty tak zawzięcie słuchasz?
-Muzyki.- powiedziałam odkrywczo z szerokim uśmiechem.
Liam się roześmiał.-Domyślałem się tego. A konkretnie?
-Chcesz to mogę ci dać posłuchać, ale nie wiem, czy ci się to spodoba.- słuchałam właśnie 1D. Reakcja chłopaka była do przewidzenia.
-No daj posłuchać, nie wstydź się.- westchnęłam i dałam mu słuchawki z "Rock me". Chyba mu się spodobało. Uśmiechał się coraz szerzej.
-One Direction- powiedział oddając mi słuchawki.
-Znasz ich?- byłam w lekkim szoku.
-Znam. I moja dziewczyna ich słuchała.
-Słuchała?- tak, powiedział to w czasie przeszłym.- Teraz już nie słucha?
-Nie wiem. Zerwaliśmy trzy tygodnie temu.
-Ooo, przykro mi.- powiedziałam niepewnie.
-Nie musi ci być przykro. Wiesz, ona tańczy w takim zespole i cały czas jest w rozjazdach. Ja zresztą też często wyjeżdżam. No, a jak powszechnie wiadomo, związki na odległość nie wypalają. Słuchasz mnie?-zapytał, bo patrzyłam na niego trochę nieobecnym wzrokiem.
-Tak, słucham cię, tylko trochę mnie rozpraszają twoje okulary. Nie mógłbyś ich zdjąć? Nawet nie wiem, jakie masz oczy.
-Eee...- zaczął się jąkać, chyba był zakłopotany.- Wiesz... eee,,, trochę razi mnie słońce.
Okej, ciekawa wymówka, chociaż w sumie to było prawdopodobne. Słońce padało mu prosto na twarz.
-Dobra, zmieńmy temat.- zaproponowałam.- Ja ci wczoraj powiedziałam, czym się zajmuję. Teraz ty powiedz coś o sobie. Gdzie pracujesz?
-W sumie to robię trochę w branży muzycznej.- uśmiechnął się niepewnie.
-A, to stąd znasz One Direction.- zaśmiałam się.- Dobrze się znacie?
-Nie mów, że też jesteś namolną fanką, która będzie mnie błagała o ich autograf.- zrobił śmieszną minę, ale znowu brakowało w niej oczu!
-No wiesz! Powinnam się za to obrazić.- udałam, że się wkurzyłam.
-Dobrze, przepraszam- złapał mnie za rękę, ale zaraz ją cofnął.- Jesteś ich fanką?
-Jestem. Bardzo lubię ich muzykę. Jakieś dwa lata temu miałam lekką depresję i podźwignęłam się na muzyce. Głównie na ich muzyce.
-Śpiewasz?
-Tylko pod prysznicem.- roześmiałam się.- Mama twierdzi, że mam mocny głos, ale wiesz, jakie są matki.
-Wiem. Moja cały czas uważa, że jestem jej malutkim syneczkiem.
-Taaa, skąd ja to znam. A ty śpiewasz?
-Nooo tak, ale nie lubię o tym gadać.
-To nie gadaj, tylko coś zaśpiewaj.- poradziłam mu biorąc ostatni łyk kawy.
-Tutaj?!- chyba się przeraził. Matko, chcę zobaczyć jego oczy! Z oczu można odczytać prawie wszystko, a ten je uparcie zasłania.
-Nie tutaj, bo jeszcze mi padniesz na zawał ze stresu. Chodź do parku.- podniosłam się z krzesła, ale Liam mnie zatrzymał.- No co? Boisz się?
-Nie, ale mam warunek.
-No, jaki?
-Ty zaśpiewasz pierwsza. Chcę się przekonać, czy faktycznie masz taki głos.- zrobił chytrą (chyba!) minę.
-Ojj nie...- zaczęłam marudzić, ale Liam mi przerwał:
-W takim razie ja zostaję.- i oparł się o poręcz krzesła.
-Uch, dobra. Chodź, bo jeszcze się rozmyślę.- zapłaciliśmy i poszliśmy do parku. Oczywiście przy płaceniu pokłóciliśmy się, kto funduje kawę, ale w końcu poszliśmy na kompromis: ja zapłaciłam za swoją, a Liam za swoją.
-Ale następnym razem płacę ja. Za całość- oznajmił mi Liam w drodze do parku.
-Aha, akurat ci pozwolę- zaśmiałam się drwiąco.- Musisz się przyzwyczaić, że jestem feministką i potrafię sama o siebie zadbać.
-Właśnie widzę. Wczoraj w parku też to pokazałaś. A propo, dobrze się czujesz?
-Jakiś ty opiekuńczy- uśmiechnęłam się ironicznie.- Spokojnie wszystko jest pod kontrolą i nie musisz się o mnie martwić.
-Ale jednak się trochę martwię. Jeśli wczoraj prawie zemdlałaś, to niedługo może się to powtórzyć.
-To chyba ty powinieneś studiować medycynę, a nie ja. Myślałeś kiedyś o tym?
-Nie, nigdy. Wiesz zająłem się muzyką, zanim trzeba było wybierać studia. Teraz nie zamienię tego na nic innego. Muzyka jest dla mnie zbyt ważna.
-Fajnie, że robisz to co kochasz.- zamyśliłam się.
Usiedliśmy na parkowej ławeczce. Wcześniej mijaliśmy sporo ludzi, ale szukaliśmy takiego miejsca, żeby nikt się nie śmiał z naszego śpiewania.
-Dobra, zaczynaj.- usiadłam wygodnie i czekałam aż zaśpiewa.
-Zapomniałaś jaka była umowa? Ty miałaś śpiewać pierwsza.- uśmiechnął się chytrze.
-Liczyłam, że o tym zapomniałeś.- zaśmiałam się.- Ale ja się stresuję...- popatrzyłam na niego błagalnie. Może się zlituje i nie będę musiała robić z siebie pośmiewiska.
-Przede mną się nie musisz denerwować. No, dawaj.
Westchnęłam. Wiedziałam, że nie da się przebłagać. Zaczęłam śpiewać "Roar". Liam słuchał mnie uważnie i coraz szerzej się uśmiechał. Gdy skończyłam, powiedział:
-Jesteś zdecydowanie zbyt skromna, wiesz? Śpiewasz świetnie, może miejscami dałoby radę to dopracować, ale jest bardzo dobrze.
-Miejscami dopracować? Czyli fałszowałam? Foch!- obraziłam się.- Dobra, śpiewaj panie gwiazda, ja też chcę trochę pokrytykować. Tylko piosenka ma być twoja, nie innego zespołu.
Liam przygryzł wargę. Chyba wybierał piosenkę. Za chwilę zaczął śpiewać. Przez pierwsze kilka taktów uśmiechałam się, ale zaraz poczułam się jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Ta piosenka... Liam śpiewał "What Makes You Beautiful", a jego głos... był identyczny z głosem Liama Payne! Otworzyłam szeroko oczy. Boże, jaką ja jestem idiotką! Jakim trzeba być kretynem, żeby się tego wcześniej niedomyślić! Powinnam się cofnąć do przedszkola.
Przede mną siedział Liam Payne, jedna piąta zespołu One Direction...


_____________________________
Taaak, Natalia wreszcie się ogarnęła i domyśliła, kogo poznała ;)
No i co dalej? Kiedy pozna 1D?
Hehe, teraz wam tego nie powiem, ale jutro może...

Dalej, dalej, komentujcie ;) :D

Roxanne xD

1 komentarz:

  1. Hahahaha "jaką ja jestem idiotką!" Hahahah to jest dobre, właśnie tak myślałam, że tak zareaguje jak się dowie kto siedzi przed Nią ; >
    Ale fajnie ;3
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń