Z ulgą wyszłam z Collegium Anatomicum i ruszyłam w dół ulicą nakładając słuchawki. O tak, "Drive By" na pewno mnie zrelaksuje. Kraków to cudowne miasto. Uwielbiam spacerować po ulicach, śmiać się z turystów podnieconych każdą historyczną kostką brukową. Nie wyśmiewam się, broń Boże! Jestem po prostu dumna, że mieszkam tu na stałe. Nagle telefon przestał puszczać muzykę i w uszach huknęła mi skoczna melodyjka. Ktoś pilnie chciał się do mnie dodzwonić.
-Halo?- zapytałam chowając słuchawki do torby.
-Cześć Natalciu, co tam słychać?
-Mamciu, błagam nie mów do mnie Natalciu.
-Oj, przepraszam, dzwonię spytać, czy nie miałabyś ochoty na małą wycieczkę.
-Jaką wycieczkę?
-Tata za tydzień przyjeżdża do Polski i pomyśleliśmy, że może chciałabyś na parę dni polecieć do Londynu. Wiesz, pozwiedzasz trochę, rozerwiesz się, a wrócisz z tatą samochodem.
-No, to nie jest taka mała wycieczka- zaśmiałam się. Tata pracował na TIR-ach w Anglii i przyjeżdżał do Polski co parę miesięcy. Kiedyś byłam z mamą w Anglii i trochę zwiedzałyśmy, ale to było chyba w 2004 albo 2005 roku. Strasznie dawno. No i Londyn zwiedzałyśmy tylko przez kilka godzin.- Ty się jeszcze pytasz, czy chcę jechać! Dzwoń do taty, niech bookuje bilet!
-No to super. Zaraz dzwonię. A jak tam na uczelni?
-Spoko, chociaż ta cudowna doktorka znowu się znęcała nad biednymi studenciątkami.
-Oj tam, dasz sobie radę, jak zwykle. Ja nie wiem skąd ty ostatnio bierzesz tyle energii na to wszystko. Ja w twoim wieku jakoś nie umiałam się cieszyć życiem.
-Ja też nie wiem skąd biorę tyle energii- zaśmiałam się. Aha, akurat nie wiedziałam. Doskonale wiedziałam. Tylko ta energia potrzebna mi była, żeby zapomnieć.
-Dobra, to ci już nie przeszkadzam. Pakuj się, bilet raczej będzie na jutro.
-Okej, to paaa. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Pa.
Rozłączyła się. Zawsze miałam genialny kontakt z matką. Chyba się trochę nadpsuje, gdy się przyznam, że jestem śmiertelnie chora, ale trudno. Na razie nie chcę jej martwić, mama od dawna łatwo się denerwowała, nawet drobiazgami.
Wpadłam do domu jak burza. W powietrzu unosił się wspaniały zapach... Mmmm, to chyba gołąbki.
-Zrobiłaś obiad?-zapytałam Nikę wchodząc do kuchni.
-Postanowiłam się odwdzięczyć za tę karpatkę. Była boska. Nawet Kamilowi smakowała- dodała rozmarzona.
-Aaaa Kamil! To wszystko wyjaśnia! No jak jemu smakowało to bardzo się cieszę- roześmiałam się i przytuliłam Nikę.- Rozumiem, że nie obudzenie ciebie rano już zostało zapomniane?
-Całkowicie- potwierdziła moja przyjaciółka i podała mi talerz z gołąbkami.- Smacznego.
-Dziękuję- odpowiedziałam przełykając pierwszy kęs.
-A w ogóle, wiesz, idę wieczorem z Kamilem do kina!- pisnęła tak głośno, że aż podskoczyłam na krześle.
-Matko, nie strasz tak. Gratuluję- powiedziałam nakładając sobie na talerz trzeciego gołąbka. Co jak co, ale gołąbki Niki to było mistrzostwo świata.- No chyba moja nowina nie przebije twojej.
-A jaka nowina? Umówiłaś się z kimś?- zainteresowała się Nika.
-Tobie to tylko randki w głowie- fuknęłam na nią.
-To o co chodzi?
-Jadę do Londynu! Na tydzień!- wrzasnęłam radośnie.
-Eeeej, ja też tak chcęęę- zaczęła jęczeć Nika.- Kiedy jedziesz?
-Nie jedziesz a lecisz. Prawdopodobnie jutro- powiedziałam zapijając ostatniego gołąbka herbatą owocową.
-Już? Tak szybko?
-Tak, bo lecę do taty. Za tydzień wrócę z nim samochodem.- wyjaśniłam.
-Już za tobą tęsknię- Nika podeszła i mnie przytuliła.- A teraz pa, muszę się przyszykować.- i poleciala do swojego pokoju.
-To tak za mną tęsknisz?- krzyknęłam za nią ze śmiechem. Zmyłam naczynia i poszłam do swojego pokoju.
Zdjęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować. Oj, zapomniałam włączyć muzyki. Tak, teraz lepiej. Coldplay i "Paradise". Bosko. Włożyłam do walizki nowe trampki i jeansy. Średnio lubiłam dziewczęcy styl. Wolałam legginsy i szerokie, ciepłe bluzy. Dobra, ale jeśli będzie tam jakaś szczególna okazja? Okej, wrzuciłam do torby dwie sukienki, ulubione koturny (jedyne buty na obcasach, w których wytrzymywałam więcej niż trzy godziny) i dłuższe botki na niższym obcasiku. Okej teraz chyba będę się mogła wszędzie pokazać. Drzwi wejściowe głośno trzasnęły. Kamil, strzeż się, Nika nadchodzi! Zachichotałam ze swojego dowcipu i poszłam do łazienki pakować kosmetyki. Włączyła się kolejna piosenka "Midnight memories". Nagle upuściłam z hukiem kosmetyczkę. Matko, przecież ja jadę do Londynu! A tam... w Londynie... Przecież tam mieszka One Direction! Aż usiadłam na podłodze z wrażenia. Zaraz jednak oprzytomniałam. Jadę do Londynu, ale to nie znaczy, że ich spotkam. Ile jest w Londynie ludzi? 10 milionów? Prawdopodobieństwo, że spotkam akurat tych pięciu chłopaków jest równe prawie zero. Oj tam, wszystko mi jedno. Ale na jakiś koncert byłoby fajnie się dostać. Wsadziłam kosmetyczkę do torby. Daj sobie spokój Natalia. Nie ma opcji, że ich spotkasz. Faktycznie już się z tym pogodziłam.
Moje rozmyślania przerwał telefon.
-Hej skarbie. Bilet masz na jutro na dziewiątą w Balicach na Heathrow...
-Mamo, mamo stop! Powoli- uspokoiłam moją rodzicielkę. Lewą ręką dopinałam wypchaną walizkę, a drugą próbowałam przytrzymać podłączony do ładowania telefon. Jak mi się to uda to będę mistrzynią.
-Ja jestem spokojna kotku. Spakowałaś się już?
-Właśnie kończę.
-To ci nie przeszkadzam. Miłej podróży.
-Dzięki, pa mamo.
-Pa pa, dobranoc.
Ha jednak udało się dopiąć walizkę jedną i do tego lewą ręką! Popatrzyłam na zegarek. Już 22:00, a Niki nie ma. Trochę jej zazdroszczę. Też bym chciała pójść z chłopakiem do kina, na kawę albo jakąś kolację. Romantyczną, nie taką w typie biznesslunch. Ale co ja zrobię, kiedy każdy chłopak jest taki... beznadziejny. Ma ochotę tylko na zaciągnięcie dziewczyny do łóżka. Dobrze, że znam perfekcyjnie angielski. Może spotkam jakiegoś księcia z bajki, nie dosłownie, bo ci z pałacu Buckingham są podobno zajęci. Hehehe, matko, ale mi odbija. Wydrukowałam przesłany bilet i spakowałam laptopa. Muszę się już położyć, bo inaczej znowu się nie wyśpię.
~***~
Budzik piszczał przeraźliwie koło mojej głowy. Chyba jednak wygrał tę walkę o pięć minut snu, bo jakoś zwlokłam się z łóżka. Poczłapałam do łazienki. Najpierw szybki prysznic. Dobra teraz śniadanko z porcyjką lekarstw. Mam dość tego wiecznego pilnowania pigułek. Zajrzałam na chwilę do Niki. Spała słodko, owinięta kołdrą jak kokonem. Nawet nie wiem, kiedy wróciła. Musiała nieźle zabalować z tym Kamilkiem.
-Nika?- odgarnęłam jej włosy z czoła. Odpowiedziała mi mruknięciem.- Nikuś, ja już idę na lotnisko.
-Co?- chyba zaraz się obudzi.
-Jadę na lotnisko, lecę zaraz do Londynu.
-Super, też cię kocham mamusiu.- przekręciła się na drugi bok. Jak sobie chcesz. Ja się pożegnałam.
Zadzwoniłam po taksówkę i wytaszczyłam bagaż z pokoju. Założyłam kurtkę. W końcu to listopad. Ciekawe, ile razy będzie padało w Londynie. Chyba prościej będzie można policzyć dni bezdeszczowe. Zniosłam walizkę na dół. Taksówka już czekała. Kierowca wsadził torbę do bagażnika.
-Proszę na lotnisko Balice.
-Już się robi panieneczko.- starszy mężczyzna uśmiechnął się i ruszyliśmy.- Panna pewnie gdzieś wyjeżdża?
-Tak, lecę do Londynu.
-A Londyn, piękne miasto. Mój brat tam pracuje. Też jeździ na taksówkach. Jak pani chce to dam pani namiary i będzie panna miała zniżkę w Londynie.
-Chętnie skorzystam- zaśmiałam się. No proszę, los mi sprzyja. Już mam mniej funtów do wydania.
-Proszę bardzo.
-Dziękuję. Do widzenia!- złapałam za walizkę i ruszyłam do odprawy. Miałam jeszcze pół godziny do odlotu, ale szybko zaczęli wpuszczać na pokład samolotu. Zajęłam miejsce i od razu włożyłam słuchawki. Zapowiadało się miłe kilka godzin relaksu.
___________________________
Troszkę lanie wody, ale jakieś wprowadzenie być musi ;)
Comments, comments, comments <3
Roxanne xD
'Daj sobie spokój Natalia. Nie ma opcji, że ich spotkasz. Faktycznie już się z tym pogodziłam' haha jaaasne, już ja wiem lepiej Natalko xD
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała wyjechać do Londynu, ale to, że Ona ich nie spotka to ja wiem swoje xdd
OdpowiedzUsuńPożegnanie z Niką było najlepsze hahah ; >
Pozdrawiam ;3