niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 5

Liam przygryzł wargę. Chyba wybierał piosenkę. Za chwilę zaczął śpiewać. Przez pierwsze kilka taktów uśmiechałam się, ale zaraz poczułam się jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Ta piosenka... Liam śpiewał "What Makes You Beautiful", a jego głos... był identyczny z głosem Liama Payne! Otworzyłam szeroko oczy. Boże, jaką ja jestem idiotką! Jakim trzeba być kretynem, żeby się tego wcześniej niedomyślić! Powinnam się cofnąć do przedszkola.
Przede mną siedział Liam Payne, jedna piąta zespołu One Direction...


Patrzyłam na niego w ciężkim szoku. Dopiero gdy skończył, otrząsnęłam się.

-Zdejmij te okulary!- warknęłam ściągając mu czapkę z głowy. Tak, to naprawdę był Liam Payne. Wreszcie mogłam spojrzeć mu w oczy. Były boskie. Jak mleczna czekolada. Mmm, nagle nabrałam ochoty na czekoladę. NATALIA, OGARNIJ SIĘ!!!
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?- spytałam. Milczał, spuścił głowę, z uwagą studiował kształt lśniącej przed nami kałuży. 
-No?- natarłam. Byłam wkurzona. Dlaczego, do jasnej cholery, on nic nie mówi?!- Co? Bałeś się, że będę tak krzyczeć: AaAaaAa!!!- zapiszczałam tak głośno, że Liam aż podskoczył i rozejrzał się dookoła z przerażeniem, że ktoś go zauważy.- To Liam Payne! Kocham cię!! Wyjdź za mnie!! Podpisz mi koszulkę, a najlepiej stanik!!! Umieram! Oddycham tym samym powietrzem co Liam! Chcę być matką twoich dzieci!!!!
Liam zaczął się śmiać.
-Jesteś genialną aktorką. Prawie ci uwierzyłem- wykrztusił. 
-No co ty nie powiesz- mruknęłam naburmuszona. Wiem, że umiem grać. Niby co ja innego robię od paru lat.
-Więc? Dlaczego?- ponowiłam pytanie. Liam spoważniał.
-Bo się bałem, że zaczniesz się ze mną spotykać tylko dlatego, bo jestem sławny. A ja wolałem, żebyś poznała prawdziwego mnie.- powiedział niepewnie.
-I nie zdejmowałbyś wcale okularów? A gdyby ci przyrosły do nosa?
-Aż tak źle by nie było- wymamrotał i zerknął na mnie.- Gniewasz się?
-Gniewam.- oświadczyłam patrząc na swoje buty. Liam posmutniał.
-Rozumiem. Pójdę już.- wstał z ławki i już odchodził, gdy zrobiło mi się go żal. Dogoniłam go i stanęłam naprzeciwko blokując mu drogę.
-Liam, poczekaj. Owszem, gniewam się, ale też potrzebuję przewodnika na jutrzejsze zwiedzanie Londynu.- Liam uśmiechnął się szeroko.
-Rozumiem, że dostałem drugą szansę.
-Taaak, ale nie zapominaj, że gadam z tobą, bo chcę poznać całe One Direction.- dodałam żartobliwie.
-Ooo, to ty taka jesteś?- Liam dał mi lekkiego kuksańca w bok.
-Doigrałeś się!- zaczęłam go gonić po parku. Zatrzymaliśmy się przy huśtawkach. 
-Zobacz!- Liam aż pisnął z zachwytu.- Huśtamy się?
-Jak dziecko- zaśmiałam się i usiadłam na jednej z huśtawek. Chłopak zaraz zajął drugą huśtawkę obok mnie. Zaczęliśmy się bujać.
-Jak w dzieciństwie- westchnęłam zamykając oczy. Od razu przypomniało i się moje małe miasto, Wadowice. Obok domu był skwer z placykiem zabaw. Spędzałam tam całe dnie latem.
-Wiesz, jak ja za czymś takim tęskniłem- Liam śmiał się jak wzlatywał w powietrze.- Boże, jak ja dawno nie byłem na placu zabaw!
-Opowiedz mi coś o sobie.- poprosiłam.
-Jesteś pewna?- Liam popatrzył na mnie.
-No, w końcu sam chciałeś, żebym poznała prawdziwego ciebie.- wzbiłam się mocniej w powietrze.
-No dobra. Urodziłem się 29 sierpnia 1993 roku w Wolverhampton. Mam tylko jedną nerkę, miałem w dzieciństwie problemy zdrowotne, a w szkole problemy z kumplami. Boję się łyżek. Uwielbiam filmy Disneya. Co by tu jeszcze...- zastanawiał się. Cała tę wyliczankę wypowiedział jednym tchem, jakby chciał ją już mieć za sobą.- No i jestem w zespole One Direction, lubię śpiewać, chłopaki z zespołu są dla mnie jak bracia. The End.
-I tylko tyle?!
-A co chciałabyś więcej?- zaśmiał się Liam.
-Nie...- zainteresowało mnie to. Nie spodziewałam się, że można bać się łyżek! A problemy zdrowotne... Jak moja bratnia dusza. Tylko on nie ma nad sobą wyroku.
-To teraz ty coś powiedz o sobie.
-Hmm, więc urodziłam się 3 kwietnia 1992 roku w Wadowicach, tym mieście w Polsce, z której pochodził papież Jan Paweł II...
-Eeej, jesteś ode mnie starsza- przerwał mi Liam.- Myślałem, że co najmniej dwa lata młodsza.
-Suprise- roześmiałam się- ale co to jest rok różnicy. Przeszkadza ci to?- spojrzałam na niego badawczo.
-Sam się sobie dziwię, ale w ogóle- pokręcił głową jakby z niedowierzaniem.
-Dobra, na czym to ja skończyłam? A, już wiem! Więc problemów zdrowotnych tak jak ty w dzieciństwie nie miałam, chociaż kiedy miałam sześć lat zaczęłam nosić okulary. Teraz mam szkła kontaktowe.
-Na serio?- zaciekawił się Liam- Pokaż.- zatrzymał moją huśtawkę, złapał mnie za brodę i wpatrywał się w moje oczy. Walczyłam z tym, żeby nie wybuchnąć mu śmiechem prosto w twarz. Jeszcze nikt z takim zainteresowaniem nie badał moich oczu.
-Faktycznie, masz jakby takie obwódki wokół tęczówek...- puścił moją twarz. 
-No widzisz- uśmiechnęłam się, ale zaraz przestałam się śmiać i zerknęłam w niebo.- Zaczyna padać- jęknęłam.
-Chodź- złapał mnie za rękę- tu obok jest taka altanka. Nie zmokniemy.- pociągnął mnie alejką w tę samą stronę, z której przyszliśmy. Nie zdążyliśmy jednak dojść do altanki. Deszcz lunął z ogromną siłą i w jednej chwili byliśmy cali mokrzy. Do altanki musieliśmy szybko dobiec.
-A ja idiotka wyciągnęłam rano z torebki parasol- wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co? Posiedzimy tu sobie teraz.- uśmiechnął się Liam.
-Nie szkodzi. Fajna ta altanka- rozejrzałam się dookoła. Ściany altanki pokrywała krata, na której latem płożyły się jakieś rośliny. Teraz w listopadzie były to całkiem zeschłe badyle. Altanka miała kształt sześciokąta i z łatwością zmieściłoby się tu jeszcze parę osób. 
-Zawsze ci się kręcą włosy na wilgoci?- spytał Liam. Dopiero teraz zauważyłam, że moje mokre włosy są regularnymi lokami. 
-Nawet tego nie zauważyłam- zaśmiałam się.- Z reguły są lekko podwinięte.
-W takich ci ładniej.
-Dziękuję- Liam się chyba zawstydził tego, co przed chwilą powiedział. Milczeliśmy przez chwilę. Deszcz chyba nie miał zamiaru dzisiaj przestać padać.
-Tyle tu miejsca, że dałoby się zrobić regularną imprezę- odezwał się Payne.
-Tak?- odwróciłam się do niego z zawadiackim uśmieszkiem.- W takim razie na co czekamy?- wyciągnęłam z torby telefon i ustawiłam playlistę.- Robimy deszczową dyskotekę?
-Wchodzę w to. Pokaż tę playlistę- podałam mu telefon.- Co my tu mamy?- zmarszczył czoło przeglądając moją muzykę.
-Co ty mi tu ustawiasz?- zerknęłam mu podejrzliwie przez ramię.
-Proszę.- oddal mi telefon.- No, na co czekasz? Włączaj.- zaśmiał się patrząc na mnie. Niepewnie włączyłam playlistę i zaraz się uśmiechnęłam.
-No tak.- jaka może być inna impreza z chłopakiem z 1D jeśli nie przy jego własnej muzyce- A ty będziesz solistą?
-Jak mi pomożesz- zaraz zaczęliśmy wariować do "Up All Night", a potem do "C'mon C'mon".
-Yeah
I’ve been watchin you all night
There’s somethin’ in your eyes
Say c’mon c’mon
And dance with me baby
Yeah
The music is so loud
I wanna be yours now
So c’mon c’mon
And dance with me baby- śpiewał Liam, a ja wygłupiając się z nim poczułam, że jestem na najlepszej imprezie pod słońcem. Nie. Pod deszczem.

________________________________

Troszkę lałam wodę, ale zero innych pomysłów na tę scenę może mnie usprawiedliwi.
Komentujcie błaaaaaaaaaaaaaagggaaaaaaaaaaaaaammm!!!!!

Roxanne xD

1 komentarz: