środa, 19 lutego 2014

Rozdział 1

-W życiu się tego nie doliczę- jęknęła Nika. Wokół niej leżała góra forsy. Chyba przed chwilą zrobiła napad na bank.
-Mogę wiedzieć, skąd ty masz tyle kasy?- zaciekawiłam się. Podniosłam głowę znad podręcznika do anatomii i ogarnęłam wzrokiem te pieniądze. Matko, w życiu nie widziałam tyle kasy na raz. Jak patrzysz na cyferki na koncie to jakoś nie wygląda to tak przerażająco.
-Próbuję zliczyć fundusze na wymianę, wiesz tę z Niemcami. Zebraliśmy już tyle forsy, a i tak nie wszyscy jeszcze wpłacili.
-No tak- Nika zawsze się angażowała w takie bzdury.- Mogę ci pomóc. Nawet już to policzyłam. Masz tu kochanie milion pięćset sto dziewięćset dolców.
-To są złotówki ślepoto.
-Rozkręcasz się! Jeszcze wczoraj byłam orangutanem, dwa dni temu marchewką. Dziś nareszcie jestem człowiekiem!- wrzasnęłam z radością wyrzucając notatki wysoko w górę. Podręcznik głośno walnął o sufit i spadł w stertę pieniędzy, które pofrunęły na wszystkie strony.
-Ja cię zaraz zabiję! Przecież to było poskładane! Ty, ty, ty... TY GLISTO JEDNA! nie możesz usiedzieć bez ruchu?!- Nika zaczęła mnie tłuc poduszką.
-Dobra dość! Dość! Pomogę ci to pozbierać, a potem upiekę ci karpatkę. Zadowolona?
-Z masą budyniową?- Ej Nika, ty łasuchu...- Kakaową?
-Aż ci się oczy zaświeciły- zaśmiałam się- Z jaką będziesz chciała.
-Dobra, chyba ci wybaczyłam- odpowiedziała Nika.
Zachichotałam i zabrałam się za sprzątanie. Oczywiście, zaczęłam je od włączenia muzyki. Nic tak nie motywuje do działania jak żywa, taneczna muzyka.
-And we're singin' House Party, House Party...- podśpiewywałam. Boże, jak ja uwielbiam śpiewać.Nie ma jakiegoś specjalnego głosu, ale za to do każdej sytuacji potrafię dopasować jakąś piosenkę.
- Tutaj chyba powinnaś śpiewać "Bang a Drum". Jak w tym filmie z Seleną Gomez- powiedziała z przekąsem Nika.
-Nie próbuj być złośliwa, bo ci to nie wychodzi.- zaśmiałam się.- Selena Gomez poszła w odstawkę rok temu.
-No tak, zapomniałam o tych pięciu chłoptasiach, którzy są teraz na tapecie.- przypomniała sobie Nika.
-Tylko nie chłoptasiach!- rzuciłam w nią kapciem.- O to właśnie oni!- znów zaczęłam śpiewać Kiss you- Oh, I just wanna take you anyway that you like, we can go out any day, any night, Baby I'll take you there, take you there, Baby I'll take you there yeah...
-Natalia, czy ty nie możesz znaleźć sobie kogoś bardziej realnego? Taki na przykład Tomek z trzeciego roku biotechnologii albo ten Kamil z czwartego roku chemii... Z nimi przynajmniej dasz radę się umówić.
-Ależ ty się o mnie troszczysz... No no no- zerknęłam na nią wesoło.- Po pierwsze, nigdy nie mów nigdy, może ich jeszcze spotkam. Po drugie, nie szaleję za nimi jak jakaś psychofanka tylko lubię ich muzykę i chętnie bym ich spotkała w realu. A po trzecie.... cóż jesteś fantastyczną kumpelą, żeby odstępować mi swojego kolesia.
Nika zrobiła się cała czerwona.
-Jakiego niby kolesia?
-No tego Kamila z czwartego roku...- nie dokończyłam bo Nika zatkała mi usta ręką.
-Ja wcale na niego nie lecę, nie obchodzi mnie on...
-Tak?- odtrąciłam jej rękę.- Skoro tak to zadzwoń do niego i poproś, żeby ci przyniósł notatki z trzeciego roku z organicznej.- Nika też była na chemii, tylko rok niżej niż Kamil.
-Zwariowałaś?! Prędzej się ogolę na łyso niż do niego zadzwonię!
-Dobrze. Idziesz do fryzjera teraz czy po karpatce?- zaczęłam się śmiać.
-Natalia! Koniec tematu!- oho, Nika już się naprawdę wkurzyła.
-Okej, okej. Ale jak zmienisz zdanie to powiedz. Trzeba będzie zrobić zdjęcie przed fryzjerem i po. Umieścimy to na portalu "Trudne sprawy", może ktoś się zainteresuje twoim przypadkiem...- znowu oberwałam poduszką i to tak mocno, że aż usiadłam.
-Dobra, poddaję się. Idę robić karpatkę.- podniosłam ręce w geście poddania i poszłam do kuchni. Dobrze, że zrobiłam zakupy, przynajmniej wszystkie składniki były na miejscu. Spędziłam w kuchni trzy godziny, a Nika walczyła z pieniędzmi. Dobrze, że muzyka grała głośno. Teraz słuchałam "Little things".
Weszłam do salonu niosąc triumfalnie talerz z ciastem.
-Gotowe!- zamaszyście postawiłam ciacho na stole, starłam mąkę z nosa i zerknęłam na Nikę. Hmmm, pieniądze potrafią jednak przytłoczyć. Nikuś spał na kanapie z nosem w stosie forsy. Zaśmiałam się i sprzątnęłam pieniądze ostrożnie, żeby niczego nie zgubić. Przykryłam Nikę kocem i poszłam umyć kuchnię. Gdy tylko coś przygotowuję, robię gigantyczny bałagan. Jak skończyłam była już 23:00. Cholera, nic nie powtórzyłam przez to ciasto, a jutro mam ważne zajęcia, na których doktorka nie odpuści sobie pogrążenia nas. "Poziom wiedzy świadczy o poziomie umiejętności. Jak chcecie być lekarzami, skoro nie odróżniacie paliczka drugiego lewej ręki od paliczka trzeciego prawej ręki?" Ciekawe, czy ona umie to odróżnić. Machnęłam ręką. Idę spać i mam w nosie panią doktor Paliczek Doskonały.

~***~

-Do cholery, czemu mnie nie obudziłaś? Mam zajęcia o ósmej, a jest dwadzieścia po siódmej!- ktoś strasznie wrzeszczał nad moim uchem. Przecież to ja mam na ósmą. Z trudem otworzyłam oczy i zerknęłam na zegarek. Rany julek, spóźnię się!
-Zapomniałam nastawić budzik, przepraszam!- popędziłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic.
-Wiesz, gdzie mam twoje przepraszam?!- no tak Nika nigdy nie odpuszcza sobie wrzasków jak jest spóźniona. Ale też za to ją kocham.
-Jakoś mnie to nie interesuje!- odkrzyknęłam.- Karpatka w lodówce!- krzyki za drzwiami umilkły. Czemu mnie to nie dziwi? Westchnęłam słysząc trzaskające drzwi wyjściowe. Mam nadzieję, że zostawiła coś dla mnie.
O dziwo, został cały jeden kawałek. Gdzie ona mieści to całe ciasto?! Zjadła całą tacę teraz, wstawała w nocy czy porwała wszystko na uczelnię? Nie chciało mi się zgadywać. Poza tym muszę lecieć, jestem już spóźniona.
Wychodząc przypomniałam sobie o lekach. Dobrze, że noszę zapasowe w torebce. Siedząc już w autobusie łyknęłam całą garść prochów. Bez nich nie mogłabym funkcjonować. Ludzie obok mnie chyba wzięli mnie za ćpuna. Też chyba bym tak sobie pomyślała, gdyby nie to, że wiedziałam dlaczego je biorę. Nie miałam zamiaru wylądować w szpitalu z powodu kolejnego omdlenia. Czemu ten autobus tak długo jedzie? Nie zdążę! Ufff, nareszcie się zatrzymał. Mam trzy minuty na dotarcie do sali.


____________________________
I proszę, pierwszy rozdział. Jak wam się podoba? Na razie rozpiera mnie energia, mam tysiąc pomysłów, ale muszę rozczarować. Nie będzie różowo przez cały czas...

Komentarze pilnie wyczekiwane ;)
Roxanne xD

4 komentarze:

  1. Omomo cudownie się zapowiada! :)
    Ale.. został jej tylko rok życia? :O Mam nadzieję, że to jakaś pomyłka... ale liczę, że świetnie jej ten rok zagospodarujesz <33
    Hmhhh czyli widzę, że głownym bohaterem jest Liam :)) Ciekawe w jakich okolicznościach się spotkają ;)
    Pozdrawiam.
    Nicole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wszystko się może zdarzyć ;)
      Na razie ponosi mnie wyobraźnia, ale zorganizuję to tak żeby nie wyszło science-fiction xD :)

      Usuń
  2. karpatka najlepsza xD Zrobiłaś mi smaka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!
    Ach ta karpatka też bym zjadła. Ten rozdział obrazo wuje mi moje mieszkanie z przyjaciółką xdd
    Też pewnie tak będziemy się zachowywać ; D
    Ale biedna Natalia, ciekawe na co jest chora ; c
    Idę czytać dalej pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń