piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 52

Cisza.
Serce waliło mi w piersi, jakby chciało przebić żebra, skórę i wystrzelić w kosmos. Nie mogłam zebrać myśli. Jakim cudem...? Jak to się stało? Jeszcze półtora tygodnia temu byliśmy tacy szczęśliwi, byliśmy wszyscy razem, a teraz w kilka dni wszystko się rozsypało jak domek z kart! To na pewno nieprawda, to pochopna, szybko podjęta decyzja! To nie może być prawda...
Pierwsza zdecydowała się przerwać milczenie Nika.
-Albo mam cholerne zwidy od trucia się chemikaliami w laboratorium, albo mój chłopak, którego uważałam za w miarę rozgarniętego, powiedział, że One Direction się rozpada... Co on, kurwa mać, chrzani?!- wrzasnęła na cały dom.- Co on, do cholery jasnej i ciasnej, pieprzy?! ONE DIRECTION NIE MOŻE SIĘ ROZPAŚĆ!!!- i pomyśleć, że ona jeszcze w listopadzie narzekała, gdy śpiewałam ich hity, a teraz, po pięciu miesiącach jest dziewczyną jednego z nich i wścieka się jak... jak... jak Nika z powodu rozpadu zespołu. Normalnie przebija mnie w byciu Directionerką.
-To jest na pewno jakiś żart! Przenieśli Prima Aprilis z 1 na 22 kwietnia?! Dzwonię jeszcze raz.- postanowiła i wzięła swój telefon po minucie niecierpliwego oczekiwania z całej siły rzuciła komórką o podłogę.- Niech go tylko dorwę, coś mu zrobię za nieodbieranie telefonów od własnej dziewczyny!- ryknęła i opadła na kanapę.
-Przecież oni dzisiaj mają wylecieć do Buenos Aires!- odzyskałam mowę.- Jeżeli nie pojawią się razem na lotnisku, rozpęta się piekło w mediach!
-Już się rozpętało.- burknęła Nika.- Baśka dziś mnie pytała, czy wiem coś na temat ich rozpadu i czy jest szansa, że będą z powrotem razem, a Sylwia stwierdziła, że to na pewno twoja win...- ugryzła się w przydługi język. Zastygłam bez ruchu jak posąg. Moja wina...
-Dlaczego ona tak myśli?- wyszeptałam. Moja wina, moja wina...
-Nie mam zielonego, różowego ani czarnego pojęcia, co sobie ubzdurała pod tym rozczochranym czerepem, ale twierdziła, że na pewno ty jesteś w to zamieszana, bo od czasu, gdy cię poznali, 1D nie jest tym samym zespołem, co kiedyś.- nie wiedziałam, co powiedzieć. Poczułam się dużo, dużo gorzej niż pięć minut temu.
-Spróbuję zadzwonić jeszcze raz.- bez zastanowienia wzięłam telefon i po kolei zadzwoniłam do chłopaków. Każdy odrzucił połączenie. Szlag.
-Dzwoń do Perrie.- rzuciła Nika.- Może ona coś wie.
-Zrobię telekonferencję z Eleanor.- włączyłam głośnomówiący i położyłam telefon na stole. Po chwili odezwała się Pezz.
-Nattie, właśnie miałam do ciebie dzwonić!
-Cześć, dziewczyny, co jest?- dołączyła się El.
-Laski, mamy problem.- Nika przejęła dowodzenie.- Pytanie: co robią w tej chwili chłopaki?
-Pakują się na wyjazd?- odgadła niepewnie El.
-Znowu się kłócą?- strzeliła Perrie.
-Sto punktów dla ciebie, Perrie.- Nika spojrzała na mnie.
-Znowu?- jęknęła El.- Myślałam, że już im przeszło...
-Nie byłaś ostatnio w internecie, prawda?- spytałam gorączkowo myśląc, co można zrobić.
-Nie, zakuwam do egzaminów końcowych. Jestem nie do życia. Z Louisem gadałam dziś rano i wydawał się spoko...- zawahała się.
-Mówił coś o zespole?- zapytałam.
-Nie. Gadaliśmy bardziej o nas.
-A Zayn coś mówił?- zwróciłam się do Perrie.
-Nie. Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem i wydawał się zmęczony, czymś przygnębiony, ale nie mówił nic na temat zespołu.
-Cholera.- oparłam głowę na dłoniach i rozmasowałam skronie. Łeb mi pękał od nadmiaru wrażeń i lekarstw.- Chłopaki odrzucają nasze telefony, nie odbierają, Liam się na mnie prawie wydarł, że to nie najlepszy moment na dzwonienie, a Niall powiedział, że to koniec One Direction.
-CO?!- wykrzyknęły jednocześnie.
-To niemożliwe.- oświadczyła stanowczo Pezz.- Oni się nigdy nie rozpadną.
-Gdyby nie ta afera z Dan, nic by się nie wydarzyło.- stwierdziła z przekąsem Nika.
-Ale żeby Liam aż tak się załamał po jej zdradzie? Coś tu nie gra.- zastanawiała się El.
-Tu na serio musi chodzić o coś więcej.- przytaknęła Perrie.
-Tylko że my nic nie wiemy. Nie mam pojęcia, do kogo zadzwonić, żeby mi wytłumaczył, co się tam dzieje.
-Chłopaki nie odbierają...
-Może do Lou?- podsunęła Pezz.
-Louise teraz pewnie szykuje warsztat na koncerty, nie ma czasu, poza tym nie spędza aż tyle czasu z chłopakami... Wiem!- krzyknęła Eleanor.- Zadzwoń do Paula!
-Tak, on na pewno będzie wiedział, co jest grane!
-Dobra. Dzięki, dziewczyny. Kończymy rozmowę i dzwonię.
-To na razie.
-Napisz, jak będziesz coś już wiedziała.- dodała Perrie i rozłączyły się. Wzięłam z powrotem do ręki telefon i otworzyłam listę kontaktów. Miałam numer do managera chłopaków po tej akcji z pobiciem. Liam wysłał mi go w razie kłopotów na lotnisku. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci.
-Paul Higgins, słucham.- odezwał się oficjalnie mężczyzna.
-Cześć, Paul. Tu Natalia. Z Polski.
-Natalia Maj?- upewnił się.
-Tak. Dzwonię, żeby spytać, co się dzieje u chłopaków. Niall... Niall powiedział, że to koniec One Direction...- przełknęłam gulę, która urosła mi w gardle. Niech to nie będzie prawda... Paul westchnął.
-Jestem teraz przed lotniskiem. Zaraz wylatujemy do Ameryki. Bez Liama.- otworzyłam szeroko oczy.
-Jak to...? To prawda? Rozchodzą się?
-Tak.- przyznał niechętnie.- Pożarli się żywcem. Harry nie chce mieć nic do czynienia z Liamem, Louis stoi po jego stronie, Niall jest zrozpaczony, nawet nie gra na gitarze jak zwykle, a Zayn próbuje bronić Liama, ale mu średnio wychodzi. Teraz wylatujemy do Buenos, damy koncerty w Ameryce, a potem chyba cały zespół się rozleci. Jak brakuje jednego z nich, to już nie jest to samo.- usłyszałam dziwny hałas.
-Co tam się dzieje?- zmarszczyłam brwi.
-Jestem na hali. Dziewczyny urządziły zbiorową stypę. Nie dziwię się, sam mam ochotę się rozryczeć, ale te akcje, jakie odpalał ostatnio Liam... Powiem tak: gdyby był moim synem, to nie patrzyłbym na wiek, tylko złoiłbym mu tyłek.
-Chłopaki nie żałują? Przecież są jak bracia!
-Nie pokazują tego po sobie. Dużo bym dał, żeby znowu się pogodzili i żeby było jak dawniej. Nie mogą wiecznie patrzeć na siebie wilkiem.
-A co z umową? Przecież wytwórnia...- Paul mi przerwał.
-Rozmawiałem z Simonem Cowellem. Umowa jest do zerwania w każdym momencie, jeśli chłopaki tego chcą. Wytwórnia nie będzie ich do niczego zmuszać.- nagle coś przyszło mi do głowy.
-Paul. Jakie macie plany w Buenos?
-Jutro próby, pojutrze konferencja prasowa i spotkanie z fankami... Tam powiedzą, że się rozchodzą. A następnego i kolejnego dnia koncerty. Potem Rio de Janeiro.- może i byłam chora. Może byłam częściowo winna rozpadu zespołu. Może Gaba zabije mnie za wsiadanie do samolotu. Ale mam to wszystko daleko i głęboko. Miałam pomysł. I Paul mógł mi w tym pomóc.
-Mogę sprawić, że One Direction wróci z powrotem.- wypaliłam. Nika wyprostowała się na kanapie i wpatrywała się we mnie wyczekująco.
-Co? Jesteś pewna? Jak?!
-Najpierw mi powiedz, czy management zgodzi się na moje wystąpienie podczas konferencji prasowej.
-Co chcesz zrobić?- spytał podejrzliwie. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Urządzimy w Buenos małe przedstawienie.

~~*~~

-Mam ochotę się spoliczkować albo na siebie narzygać za to, że z tobą nie jadę.- wymamrotała Nika wtulając się w moje ramię.- Ale ja po prostu muszę zaliczyć tę pracę, żeby mi nie oblali tej przeklętej chemii jądrowej.
-Nie tłumacz się chemia jądrową, organiczną, fizyczną czy jakąkolwiek inną, bo wiem, że i tak chodzi ci o latanie samolotem.- trzepnęłam ją lekko po głowie.
-Moooże masz rację, ale tylko w pięciu procentach!- oznajmiła przyjaciółka wypuszczając mnie z objęć.- Powodzenia.
-Nie dziękuję... Chyba się naprawdę przyda.
-Obiecaj, że jak wrócisz, to tych pięciu debili stworzy z powrotem tę patologiczną rodzinę, którą byli do tej pory.
-Nie zapominaj, że od pewnego czasu ty też jesteś w tej patologii.
-Przyzwyczaiłam się do patologii. Dziś dzwonili moi rodzice. Widzieli mnie w gazetach z Niallem.
-I co?- wyciągnęłam rączkę walizki. Nawet nie musiałam bardzo się przepakowywać po świętach. Po prostu przerzuciłam kosmetyczkę do drugiej torby, nawrzucałam czystych ciuchów i butów i była gotowa. Fizycznie, bo z psychiczną gotowością były pewne problemy. Ufff. Dam radę. Muszę. To ostatnia i najważniejsza rzecz, jaką muszę zrobić przed końcem.
-Nic. Nakrzyczeli, że nie przywiozłam go do domu i co się stało z Kamilem.
-Nie powiedziałaś im wcześniej?- zdziwiłam się. W końcu to już całkiem dawna sprawa.
-Jakoś się nie złożyło.- wzruszyła ramionami.- Kij z tym. Jedź już, bo się spóźnisz na ten lot.
-Trzymaj się, Nika. Wrócę za kilka dni.
-Jasne.- zamknęłam za sobą drzwi od mieszkania i zniosłam walizkę do czekającej już taksówki.
-Na lotnisko Balice proszę.- w całym moim życiu nie odwiedziłam lotniska tyle razy, co przez ostatnie pół roku. Oparłam głowę o szybę i gapiłam się bezmyślnie na migające za oknem domy i samochody. Czekała mnie dziś ciężka przeprawa. Miałam nadzieję, że wbiję Liamowi do tej łepetyny, że jest pusta w środku jak kula bilardowa i to ja mam rację, jeśli chodzi o zespół.
-Jesteśmy na miejscu.- głos taksówkarza wyrwał mnie z zamyślenia. Zapłaciłam za kurs i ruszyłam z walizką w kierunku hali. Odprawa już trwała, więc szybko oddałam walizkę i poszłam w stronę bramek. Za chwilę już siedziałam na swoim miejscu. Wsunęłam w uszy słuchawki i od razu zapięłam pas. Zwinęłam się w kłębek na fotelu, ale nie mogłam skupić się na muzyce. Nawet Bastille i "Things We Lost In The Fire", piosenka, którą uwielbiałyśmy razem z Niką i wywrzaskiwałyśmy na głosy jej tekst przy słuchaniu RMF FM, nie mogła mnie uspokoić. Podobnie poranna dawka leków. Przezornie miałam pudełeczko w bagażu podręcznym. Gabi mnie zabije... Dziś mam u niej wizytę. Sorry, Gabrielo, ale mimo wszystko przyjaciele są dla mnie ważniejsi niż choroba i jeśli będzie trzeba, to dla nich rozchoruję się bardziej. Mam to w dupie...
-Prosimy o zapięcie pasów. Przygotowujemy się do lądowania.- jak to? Już?! Kurde, znowu zasnęłam. Zamrugałam powiekami i poprawiłam okulary. Dziś nie zakładałam szkieł. Nie miałam na to ochoty, a żeby było śmieszniej, w ogóle ich nie wzięłam ze sobą. Będę skazana na gogle, w których wyglądam jak w liceum, czyli jak kujon. Cała ja.
Nareszcie mogłam wyjść z samolotu. Nie mogłam się już doczekać, żeby spuścić łomot Liamowi. Według naszego planu, w sensie mojego i Paula, miałam jeden dzień. Jutro rano mamy siedzieć w samolocie, by wziąć udział w popołudniowej konferencji, na której będę miała spore pole do popisu. Higgins dał mi całkowicie wolną rękę, będę mogła zwymyślać ich przy kamerach i dziennikarzach. Normalnie bym się tak nie wyrywała, ale wiem, że zostało mi mało czasu i tę sprawę trzeba załatwić radykalnym cięciem. A jeżeli ludzie uznają, że moja akcja to ustawka managementu: cóż, ja będę wiedziała jaka jest prawda. Natomiast jeżeli ludzie wymyślą, że zrobiłam to dla rozgłosu, to rzucę się na hejterów i wydrapię im oczy. Wyszłam na halę, żeby odzyskać walizkę. Musiałam czekać strasznie długo, nogą wystukiwałam w podłodze rytm "Hotel Room Service", którą puszczali przez głośniki. Wreszcie moja torba łaskawie raczyła pojawić się na taśmie. Zgarnęłam ją szybko i ekspresowo popędziłam w kierunku drzwi wyjściowych. Musiałam zdążyć zanim Liam wyleci gdzieś na miasto. Była prawie wpół do dziewiątej londyńskiego czasu.
Z całych sił naparłam na szklane drzwi. Ani rusz. Nie drgnęły. Spoko. Klamki nie ma, więc chyba się je pcha, no nie?! Spróbowałam jeszcze raz. Nic.
-Emm, przepraszam?- odwróciłam się w kierunku jakiegoś młodego Anglika. Mówił z wyraźnym walijskim akcentem.- Wie pani, że te drzwi są automatyczne?- ja pierdolę. Mam nadzieję, że nikt tego nie nagrał. W myślach waliłam z całych sił głową o betonowy słup.
-Jasne, że wiem!- stanęłam pod czujnikiem na podczerwień. Drzwi od razu rozsunęły się bez żadnego hałasu. Ty kretynko. Chwyciłam walizkę, żeby jak najszybciej złapać taxi i zniknąć przystojnemu facetowi z oczu. Nie mogłaś się zbłaźnić przed jakimś staruszkiem, który też mógłby mieć hipotetyczne problemy z takim cudem techniki jak rozsuwane automatyczne drzwi? Nie, ty musiałaś skakać na drzwi jak totalny wieśniak przed jakimś kolesiem, który z pewnością pracuje jako model Calvina Kleina albo Pierre'a Cardina. Sieroto ty.
Szybko wcisnęłam się w "taksówkową" kolejkę i gdy nadeszła moja kolej wgramoliłam się do samochodu i szybko rzuciłam kierowcy adres. Zanim gość ruszył z piskiem opon, dostrzegłam na chodniku przed wyjściem z hali faceta sprzed drzwi. Momentalnie wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Wszystko w porządku?- kierowca obserwował mnie podejrzliwie przez wsteczne lusterko.
-Taaak.- wystękałam próbując się opanować. Po trzydziestu kilku minutach stania w korkach różnej długości i prędkości taksówka skręciła w dzielnicę willową, gdzie było znacznie spokojniej. Za chwilę zatrzymaliśmy się przed posesją One Direction. Zapłaciłam facetowi, który zaraz odjechał paląc gumę w poszukiwaniu kolejnego kursu. Podeszłam do bramy i nacisnęłam przycisk przy furtce. Kamera skierowała się w moją stronę.
-Sorry, chłopaki dziś nie wyjdą do fanek.- odezwał się ktoś przez głośnik. Jeśli się nie mylę... to chyba mam dziś więcej szczęścia niż rozumu.
-Preston? To ja, Nattie.
-Nattie?- zapytał z niedowierzaniem, a ja na potwierdzenie podeszłam jak najbliżej kamery i szeroko się uśmiechnęłam.- O rany! Już cię wpuszczam.
Za sekundę odblokował zamek przy furtce i mogłam wejść na teren posiadłości. Z małego domku przy ogrodzeniu wyszedł znajomy ochroniarz.
-Cześć.- przytuliłam go na powitanie.- Przyjechałam zrobić porządek w One Direction.
-Dziewczyno! Nie dasz rady, nie ma opcji!- Preston pokręcił głową.- To jest jakaś paranoja. Liam ześwirował kompletnie, wraca pijany, zalany w trupa, chłopaki próbowali mu to wybić z głowy, ale się nie dało. Wczoraj przed wyjazdem na lotnisko to tu był sąd ostateczny. Inaczej nie da się tego nazwać. Skończyło się na tym, że musieliśmy ich z Tomem rozdzielać i nam też się oberwało. Liam dostał czas do końca trasy, żeby się wyprowadzić. Wrócił z klubu o czwartej nad ranem, do tego przyprowadził sobie jakąś laskę...
-Sprowadził sobie dziwkę?!- nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. To niemożliwe, nieprawdopodobne, żeby ten Liam Payne, mój Liam stoczył się tak bardzo w ciągu paru dni. Jak spotkam Danielle, to powyrywam jej te pokręcone kudły, zmasakruję jej tę twarzyczkę tak, że jej rodzona matka nie pozna... Będzie "ręka, noga, mózg na ścianie", jak to lubi mówić moja ciotka.
-Nie martw się, nie wpuściłem jej. Liam próbował coś tam protestować, ale był prawie nieprzytomny, wódą jechało od niego na kilometr. Laska wróciła tam, skąd przybyła, a Liam zygzakiem polazł do swojej nory i jeszcze się z niej nie ruszył.
-To ja go zaraz ruszę.- powiedziałam groźnie.
-Nie wiem, czy ci się to uda.- stwierdził z powątpiewaniem.
-Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Może poza otwieraniem ręcznie automatycznych drzwi.- spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc.-Potem ci opowiem. Preston, dzięki za rozmowę, ale teraz muszę iść i porządnie go wytargać za uszy. Jeśli usłyszysz wrzaski, krzyki, latające talerze albo noże, to się nie martw, nie wchodź, żeby nie oberwać. Ja sobie z panem Paynem poradzę.
-Powodzenia. Jeśli dzięki tobie dziś nie wybierze się na popijawę, a jutro grzecznie ruszy do Ameryki, to normalnie cię ozłocę, bo mam już dość siedzenia tutaj na dupie i pilnowania bachora, bo zachciało mu się naśladować wyskoki Biebera.- parsknęłam śmiechem i wzięłam walizkę. Preston wrócił na swoje ochroniarskie stanowisko, a ja pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
Postawiłam walizkę w przedpokoju i przeszłam przez korytarz. Panował tu straszny bałagan, ale gdy przekroczyłam próg salonu, to normalnie wbiło mnie w ziemię. Zastanawiałam się, czy na pewno trafiłam do tego domu, co trzeba. Nie no, ale raczej Preston nie stałby na straży Eda Sheerana, Little Mix, Olly'ego Mursa lub Jessie J, tylko 1D. Rozwalony wazon, przewrócony fotel, ciuchy na podłodze, szczątki kurczaka z KFC, miliony puszek po piwach różnego rodzaju... Masakra. Wróciłam na korytarz i ruszyłam od razu na górę. Odkrywanie kuchni i zakładających tam z pewnością kolonię karaluchów zostawiłam sobie na później. Najpierw muszę sprawdzić, czy Liam jeszcze żyje po zabójczej dawce etanolu w najróżniejszej postaci. Im byłam bliżej, tym mocniej czułam walącą na masę wódkę. Ja pierdolę, już mnie boli głowa. Byłam coraz bardziej wściekła. Nie tylko na Danielle, teraz byłam wkurwiona na Liama za jego odpały, na Harry'ego za jego niewyparzoną gębę i wybuchowy charakter, na Louisa za to, że raz, kiedy jego poczucie humoru rozładowujące napięcie było potrzebne, to nie mógł go uruchomić, na Nialla za to, że nie powiedział nam więcej na temat kłótni i straciłam okazję, żeby przylecieć ostatnim wieczornym samolotem i uruchomić im mózgi, na Zayna za to, że nie udało mu się ich powstrzymać przed bójką... Uuuu, szykuje się największa, najbardziej spektakularna, wybuchowa awantura świata. Szykujcie Księgę Rekordów Guinessa, trzeba to będzie opisać! Otworzyłam drzwi Payne'a i aż mnie odrzuciło od zapachu alkoholu.
-O żesz kurwa jego mać.- zaklęłam na widok wnętrza. Przeszłam przez próg i mało nie wywaliłam się o kurtkę Liama. Zaraz potem natknęłam się na jego spodnie, skarpetkę, czapkę, drugą skarpetkę, koszulę w kratkę i wreszcie po tej ścieżce dotarłam do łóżka. Czy to na pewno pokój Liama? Bo wygląda, jakbym przez przypadek weszła do wspólnego pokoju Lou, Hazzy i Moniki. Niestety, to nie był przypadek. Na łóżku w kłębowisku pościeli i wywalonych z otwartej szafy ciuchów spał właściciel tego apartamentu. Normalnie widok śpiącego Liama by mnie rozczulił. Ale to nie była normalna sytuacja. Liam był totalnie pijany, jak stąd do kosmosu, nieogolony, że wyglądał gorzej niż w swoim teledysku, ubrany tylko w bokserki (co akurat nie było dużym minusem, miał genialny kaloryfer!), z podkrążonymi oczami, do tego podłoga obok łóżka i jedna z poduszek była obrzygana. Z trudem udało mi się zachować zimną krew przyszłego lekarza i nachyliłam się, żeby potrząsnąć dzisiejszą śpiącą królewną. Nic. Szarpnęłam nim mocniej. Zero reakcji. Dobrze. Bardzo dobrze. Sam tego chciałeś.
Lawirując między ubraniami, jakimiś pudełkami, które w podejrzany sposób przypominały opakowania po prezerwatywach, resztkami jedzenia, wymiocinami, butelkami, puszkami, płytami i jakimiś pomazanymi zdjęciami dotarłam do łazienki. Szybko znalazłam w szafce coś przypominającego miskę i napełniłam ją wodą. Wróciłam do pokoju, o mały włos nie wywaliłam miski pięć metrów przed właściwym celem i znów trafiłam na miejsce przy łóżku. Po prostu z całej siły chlusnęłam na Liama wodą. Oczekiwałam wrzasku, pisku, przekleństw, odgłosu rzygania. Nic. Przekręcił się na drugi bok. Wybałuszyłam oczy. Na serio? Okej, nie ma sprawy. Mam jeszcze kilka asów w zanadrzu. Pamiętałam doskonale, jak budzić skacowanych osobników. Wyjęłam z kieszeni jeansów telefon, otworzyłam pamięć i z zapisanych dźwięków wybrałam odgłos alarmu samochodowego. Nastawiłam głośność na maksimum i włączyłam alarm. Rozległo się przeraźliwe wycie. Liam aż podskoczył na łóżku i chciał przyłożyć do głowy poduszkę, żeby stłumić dźwięki alarmu, ale na nieszczęście wybrał tę wyhaftowaną. Odrzucił ja przez pół pokoju, aż odbiła się od ściany i tapeta została ozdobiona pomarańczowymi plamkami kwasów żołądkowych. Pomachałam uspokajająco przez okno Prestonowi, który na odgłos alarmu już chciał pędzić do nas i sprawdzać, kto się włamał.
-Wyłącz to, do cholery jasnej, Preston i daj żyć!- burknął Liam próbując nakryć się kołdrą.
-Wstawaj, Payne! Mamy do pogadania.- jednym szybkim ruchem ściągnęłam z niego kołdrę.
-Natalia?!- otworzył szeroko oczy i zaraz z jękiem je zamknął.
-Niespodzianka.- oznajmiłam sarkastycznie.- Za dziesięć minut widzę cię w kuchni. Zero spóźnień, bo alarm włączy się znowu.
-Czemu jestem mokry?- na sekundę uruchomił myślenie.
-Zasikałeś się.- zadrwiłam wychodząc z tej gorzelni, jaką była obecnie jego klitka i zeszłam na dół.
Wkroczyłam do kuchni i pierwszą rzeczą, jaką wykonałam, było rzucenie się na wodę, by popić leki. Nie czułam się najlepiej po locie, a ten widok... No, samopoczucia to on nie poprawiał. Lodówka była pusta, w środku znalazłam tylko światło plus czyjegoś iPada. Brawo, tablet w lodzie, tego jeszcze nie było. W szafce znalazłam jeszcze pudełko płatków, a w zamrażarce cudem stało mleko. Kto był taki inteligentny, żeby wsadzić mleko do zamrażalnika?! Szkoda wielka, że nie rozsadziło kartonu. Założę się, że to sprawka dzisiejszego bohatera dnia. Szybko podgrzałam mleko, nasypałam płatków, którym niewiele brakowało do końca terminu ważności i wyciągnęłam wodę. Liam zszedł po jedenastu i pół minuty, gdy już szykowałam się do ponownego włączenia alarmu.
-Pić.- jęknął i przyssał się do butelki. Przynajmniej wziął prysznic i się ubrał. Idę o zakład, że stan jego pokoju nie zmienił się o milimetr.
-Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz, Payne?
-Nic.- wzruszył ramionami. Tego było już za wiele. Odkręciłam kolejną butelkę i wylałam mu na ten pusty łeb.
-Ogarnij się, do diabła!- wrzasnęłam patrząc wściekle na zszokowanego chłopaka.- Jesteś takim pieprzonym egoistą, zachowujesz się jak jakiś dupek, którym podobno nie jesteś!
-Możesz łaskawie nie wrzeszczeć?- zapytał zły.
-Nie, nie mogę! Jestem na was na masę wkurwiona, a najbardziej chyba na ciebie, bo to niepodobne do ciebie, żeby odstawiać takie cyrki!
-To co robię ze swoim życiem, to nie twój pieprzony interes!- Liam mimo kaca wstał gwałtownie z krzesła i też zaczął krzyczeć.
-Właśnie, że mój! Jestem, do kurwy nędzy, twoją przyjaciółką, Liam! Chcę ci pomóc wydostać się z tego gówna!
-Natalia, nie wtrącaj się w sprawy, o których nie masz pojęcia! TO NIE TWÓJ GÓWNIANY INTERES!!!
-Świetnie to ująłeś. Gówniany interes, bo wyglądasz, śmierdzisz i gadasz jak gówno! I o czym ja niby nie mam pojęcia? O tym, że rzuciła cię laska? O sorry, mnie pobił chłopak, chodziłam z siniakami miesiąc, ale nawet o tym już zapomniałeś! O czym nie mam pojęcia?! O przyjaźni? Przepraszam bardzo, że rzuciłam wszystko, żeby ratować zespół przyjaciół przed rozwałką!
-Nikt cię nie prosił, żebyś przyjeżdżała!- ryknął na cały głos.- Nie masz tu co robić, wypchaj się ze swoimi świętymi intencjami i wal się, Natalia! Nie potrzebuję cię, nie chcę cię widzieć! Nie chcę nikogo widzieć!
-Zachowujesz się jak szczeniak! Bachor cholerny!
-A ty co?! Może przyjechałaś, żeby się wybić?! Jak każdy w naszym otoczeniu! O proszę, Natalia Maj, szlachetna dziewczyna, zjednoczyła z powrotem One Direction, damy jej tę robotę! Zapłacimy jej, przecież to taka bohaterka! Po to przylazłaś?! Jeśli pojadę z tobą do chłopaków będziesz w internecie, prasie, Twitterze. Tego chcesz, tak?! Jesteś kolejną wyzyskiwaczką?!!!
Nic tak bardzo nie boli, jak oszczerstwa rzucane przez najbliższych. Oszczerstwa, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Wiedział, gdzie uderzyć. Nigdy nie wyłudziłam od nich ani grosza, ani złamanego pensa. Nie tego się spodziewałam. Wiedziałam, że będzie krzyczał, rzucał się, ale to co przed chwilą wykrzyczał mi prosto w twarz... Ja rozumiem, on jest jeszcze pijany, nie wytrzeźwiał całkiem, ale jest też, kurwa, przyjacielem. Z całych sił zacisnęłam pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę, żeby tylko się nie rozryczeć albo nie rzucić się na Liama z pazurami. Wyzyskiwaczka. To określenie od zawsze bolało mnie najbardziej. A złośliwe Directionerki lubiły go często używać.
-Rozczarowałeś mnie, Liam.- wyszeptałam. Liam chyba zrozumiał, co mi powiedział, bo odsunął się ode mnie i tylko patrzył... ze strachem.- Znasz taką piosenkę Iglesiasa "Tired Of Being Sorry"?- nie czekając na potwierdzenie zaczęłam cicho, powoli nucić refren.- Maybe you were right, but, baby, I was lonely. I don't wanna fight. I'm tired of being sorry. (Może miałeś rację, ale kochanie, byłam samotna. Nie chcę walczyć. Jestem zmęczona przepraszaniem.) I'm tired of being sorry for things which I have never done. Jestem zmęczona przepraszaniem za rzeczy, których nigdy nie zrobiłam.- powtórzyłam. Okrążyłam stół, żeby nie przechodzić centralnie obok wmurowanego chłopaka. Liam otwierał i zamykał usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne dźwięki nie przechodziły przez jego gardło. Odwróciłam się w jego stronę, zanim wyszłam z kuchni.- Jak skończysz ogarniać dom po tym, co z nim zrobiłeś, to znajdziesz mnie w ogrodzie.- powiedziałam i poszłam na korytarz. Wyjęłam z walizki laptopa i przeszłam przez oszklone drzwi tarasu.
W ogrodzie było całkiem zielono, dużo ładniej niż gdy widziałam go ostatnio. Na drzewach masa liści, kilka krzewów kwitło, wijąc swoje gałązki wokół podpórek i pni. Basen był odkryty i aż chciało się w nim popływać, ale chmury na niebie i chłodny wiatr zdecydowanie to odradzały. Przeszłam przez trawnik w kierunku drzew rosnących przy wysokim ogrodzeniu i usiadłam pod pniem jednego z nich tyłem do domu. Oparłam się plecami o szorstką korę i zamknęłam oczy. Nie płacz, nie płacz, nie płacz. Ty znasz prawdę, a Liam powiedział to w złości... Czyżby Danielle go jakoś wykorzystała, w sensie jego sławę? Cóż, tylko on może mi to wyjaśnić. Mimo bólu, jakie mi zadały jego słowa w głowie słyszałam słowa piosenki "Unconditionally". I will love you unconditionally... Będę cię kochała bezwarunkowo... Jeśli tylko zdołam wymazać z pamięci twoje słowa.
Potrząsnęłam głową i uruchomiłam laptopa. Mimo tego, co powiedział mi Liam, nie zamierzałam się poddać. Obiecałam Nice, Moni, El, Perrie i Paulowi, że mi się uda. I musi się udać. Włączyłam Movie Makera. Wczoraj wpadłam na pomysł, że wyświetlę film z najlepszymi fragmentami koncertów, wystąpień, X Factora, a w tle puszczę melodię jakiegoś singla. Męczyłam się z tym cały wczorajszy wieczór, dziś musiałam to skończyć, żeby od razu po wylądowaniu przekazać to przez Paula technikom od konferencji. Wszystko już było zaplanowane. Management One Direction stwierdził, że po kłótniach, bójkach, których ślady są widoczne na ich twarzach i zdjęciach, na których widać schlanego Liama, moje "przedstawienie" może im tylko pomóc. Na pewno bardziej już nie zaszkodzi.
Nie wiem, jak długo tak siedziałam, poprawiając co chwilę spadające z nosa okulary. Stukałam paznokciem w obudowę laptopa, jakby to miało przyspieszyć jego pracę. Nie cierpiałam Movie Makera, miałam taką beznadziejną wersję, która często się zawieszała. A miałam już prawie wszystko zrobione, tylko zostało wciśnięcie muzyki. Nagle usłyszałam, jak po drugiej stronie drzewa też ktoś siada. Nie odzywałam się, wiedziałam dobrze, kto tam jest. Dalej zawzięcie stukałam w klawiaturę komputera, nie zwracając uwagi na chłopaka.
-Przepraszam...- wyszeptał cicho. Nic dalej nie mówiłam. Udawałam, że jestem pochłonięta pracą.- Znam tamtą piosenkę. Ale znam też inną. Please forgive me, I know not what I do. Please forgive me, I can't stop lovin' you. Don't deny me, this pain I'm going through. Please forgive me, if I need ya like I do... (Proszę wybacz mi, nie wiem, co mam robić. Proszę wybacz mi, nie mogę przestać cię kochać. Nie zaprzeczaj mi, ten ból wciąż trwa. Proszę wybacz mi, jeśli potrzebujesz mnie, tak jak ja ciebie...) 
Zaczęłam bezwiednie się uśmiechać. Przygryzłam wargę, żeby ukryć uśmiech, ale nie udało się. Zdanie, które miałam zapisać w filmiku wyleciało mi z głowy. Położyłam delikatnie dłonie na klawiaturze i oparłam głowę o pień.
-Skończyłeś sprzątać?- zapytałam udając obojętny głos.
-Tak. Nic mi nie odpowiesz?- zapytał niepewnie.
-Co mam ci odpowiedzieć?- wzruszyłam ramionami.- Że nie jestem wyzyskiwaczką, że chcę dla moich przyjaciół jak najlepiej... Że obiecałam, że was pogodzę... Że to, co mi powiedziałeś, choćby nie wiem jak bolało, nie zmieni mojego postanowienia? To chcesz usłyszeć?- Liam westchnął i przez chwilę siedział cicho.
-Przepraszam, że cie tak nazwałem. Nie myślę tak...- powiedział po chwili milczenia.- Ta cała sytuacja... Załamałem się totalnie.- zapisałam pracę i zamknęłam laptopa.
-Co właściwie się stało?- zapytałam cały czas odwrócona do niego plecami.
-Jak przyjechaliśmy, od razu pojechałem do niej. Miałem swoje klucze do jej mieszkania, więc zero problemu. Zastałem ją z tym facetem... Wiesz co? Wydawało mi się, że będzie mi łatwo się pozbierać, ale jakoś... Widziałem ją wszędzie. Tu zostawiła swoją bluzę, tam wisi nasze zdjęcie, tu mam jakąś notatkę, którą mi napisała... Nie wiem, czy ją kocham... Nie, na pewno jej nie kocham. Ale łatwiej było się rozstać wspólnie, tak jak poprzednio, a tu... Przyłapanie na zdradzie osoby, której się ufa, boli najbardziej. Jeszcze tego samego dnia odkryłem, że dobrała się do moich pieniędzy. Pożyczyłem jej kiedyś jedną z moich kart kredytowych... Ogołociła mi jedno z moich kont bankowych. Może dlatego boję się, że wszyscy wokół mnie zaraz chcą wykorzystać moją forsę, sławę. Że nie jestem dla nich ważny ja, jako człowiek, tylko ja, jako gwiazda.- nie wiedziałam, co powiedzieć, dlatego wolałam się nie odzywać. Niepotrzebne były słowa. Wyciągnęłam do tyłu rękę i złapałam dłoń Liama. Odpowiedział uściskiem.- Pamiętasz, jak się pierwszy raz spotkaliśmy? Nie powiedziałem ci, kim jestem, bo bałem się, że jesteś kolejną fanką, której zależy na zdjęciu i autografie. Na szczęście byłaś inna...
-Zawsze byłam inna.- stwierdziłam spokojnie.- Różnię się od innych osób.
-Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.- uzupełnił Liam.- Cieszę się, że cię poznałem, mimo tych oporów, które miałem na początek.
-Dobra, nie rozczulajmy się. Chodź, pójdziemy coś zjeść i musimy obgadać jeszcze jeden temat.- podniosłam się i wzięłam pod pachę laptopa. Liam też wstał i ruszyliśmy do domu. Od razu zauważyłam znaczną różnicę. Śmieci pozbierane, ubrania w praniu, słyszałam wyraźnie przelewającą się w pralce wodę, resztek jedzenia brak. No, wszystko wraca do normy.
-Wiesz... Nadawałbyś się na gosposię.- stwierdziłam żartobliwie uchylając się przed lecącą w moją stronę gazetą.- No! Gosposia niech nie śmieci, tylko ładnie posprząta!
-Bardzo śmieszne.- prychnął pod nosem.- Wychodzimy na miasto?
-Jasne. Ale ej!- zaprotestowałam widząc, jak Liam bierze kluczyki auta.- Ja prowadzę! Nie chcę wylądować w szpitalu, bo panu Payne zachciało się prowadzić w stanie nie do końca trzeźwym.- przewrócił oczami i rzucił w  moją stronę kluczyki. Za chwilę jechaliśmy już przez miasto w kierunku "naszego" Starbucksa.
-Bluza i okularki, Liam. Starczy, że jutro będziesz na okładkach, jako spóźnialski członek 1D.- podałam mu okulary przeciwsłoneczne leżące we wnęce drzwi kierowcy. Weszliśmy do środka i szybko zamówiliśmy nasze kawy i muffinki.
-Ale dobre.- Liam jednym kęsem pożarł prawie całe ciastko.
-Lepsze niż mieszanki różnych alkoholi?- zakpiłam popijając swoją kawkę. Łypnął na mnie spod oka.
-Natalia...
-Nie, nie próbuj się tłumaczyć. Tylko winni się tłumaczą, a dobrze wiemy, że jesteś winny. Oprócz tego, tylko mięczaki sięgają po alkohol w chwilach słabości, co jest lekkim rozczarowaniem, bo nigdy nie myślałam, że jesteś mięczakiem.
-Ja po prostu nie wiedziałem, co robić...
-Wódka ci powiedziała?
-Chciałem zapomnieć, okej?
-Liam... Na pewno nie zapomnisz, jeżeli pod wpływem alkoholu odezwie się twoja jedyna i nie całkiem sprawna nerka.
-Matko, Nattie... Potrafisz wykończyć człowieka.- mruknął z wzrokiem wbitym w blat stolika.
-Myślałam, że robią to za mnie twoje wyrzuty sumienia.- dokończyłam kawę i wstałam z krzesła.- Chodź się przejść. Nie będziemy gadać o pewnych sprawach w lokalu pełnym ludzi.
Bez słowa poszliśmy w kierunku parku. Szybko znaleźliśmy "naszą" ławkę. Mam deja vu. Po raz któryś w ostatnich dniach.
-To jakie sprawy miałaś na myśli?- oparł łokcie na kolanach i wpatrzył się w chodnik przed ławką.
-One Direction.
-Emm, wiesz, boli mnie głowa, możemy pogadać kiedy indziej?- założył ręce na kark.
-Nie, nie wywiniesz się.- pokręciłam głową.
-Nattie... Nie wiem, co z One Direction. Nawaliłem jak cholera i chłopaki są na mnie wściekli. Nie byłem na żadnym spotkaniu, żadnej próbie, z Paulem nie gadałem od naszego powrotu z Polski, jedyne co zrobiłem, to chlałem.
-Zapomniałeś dodać: sprowadzałem laski na jedną noc.- podniósł gwałtownie głowę.
-Że co?!
-To się nawaliłeś.- prychnęłam.- Dobrze, że przynajmniej Preston nie pije w robocie i je wypraszał.- okej, podkoloryzowałam, bo słyszałam tylko o jednej dziewczynie, ale niewykluczone, że było ich więcej. Poza tym takie poczucie winy u Liama mogło mi tylko pomóc.
-O Jezu.- schował twarz w dłoniach.
-Nie wzywaj imienia Pana Boga na daremno, zwłaszcza w takiej sytuacji. Już chyba nadużyłeś boskiego zaufania.
-Śmieszne, serio, boki zrywać.- jęknął i odchylił się na oparcie ławki.- Co teraz?
-Pytanie jest proste. Chcesz życia bez 1D? Wyobrażasz sobie, że nie gadasz więcej z Harrym, Louisem, Niallem, Zaynem, nie śmiejecie się, nie wygłupiacie, macie się po prostu w dupie? Jak myślisz, jak to będzie, gdy oni zagrają ostatni koncert, a ciebie na nim nie będzie? Chcesz być przez nich olewany? Czy wolisz wrócić, pokajać się i spróbować wszystko naprawić?
-Jasne, że chciałbym to naprawić... Zawsze myślałem, że będziemy tak śpiewać razem do końca świata, a przynajmniej naszego życia.- westchnął.- Ale czy oni mi wybaczą?
-Wszystko zależy od ciebie.- poklepałam go po plecach.- Chcesz tego naprawdę?- przez chwile się zawahał, ale zaraz pokiwał energicznie głową.
-Chcę. Byłem strasznym idiotą... Ale może da się to naprawić.- patrzył na mnie z nadzieją.
-I oto chodziło!- uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer Higginsa.- Paul? Misja wykonana. Czas zacząć etap drugi.
-Udało ci się go namówić?- manager był chyba wniebowzięty.
-Nawet nie trzeba było bardzo namawiać. Starczył mały ochrzan, podczas którego i mnie się oberwało, ale najważniejsze, że kolega wytrzeźwiał po niekończącej się imprezie, jaką urządził w ostatnich dniach. Na razie męczy go kac, ale damy radę. Rezerwuj samolot.
-Jasna sprawa. Przygotowałaś co trzeba?
-Mała obróbka dźwiękowa i będzie wszystko gotowe.
-Super. Szykujcie się na jutro. Lecicie prywatnym samolotem. Odlot o dziewiątej rano.
-Okej, dzięki wielkie. Jakby co, to będę dzwoniła. Do zobaczenia.
-Masz kontakty z Paulem?- Liam przyglądał mi się nieodgadnionym wzrokiem.
-Co się tak dziwisz, sam mi dałeś numer.- wzruszyłam ramionami. Na nos spadła mi kropelka wody.- Cholerna londyńska pogoda...- nie zdążyłam skończyć zdania, gdy deszcz lunął z wielką siłą.
-Jasny gwint!- Liam poderwał się z miejsca.- Altanka?!
-Altanka!- polecieliśmy w znanym nam kierunku. Na szczęście nikogo tam nie było.
-Boże, historia się powtarza.- stanęłam na środku i zaczęłam wyciskać wodę z włosów. Suchym skrawkiem bluzki wytarłam okulary.- Nie lubię, gdy coś się powtarza.
-Czemu?- Liam zdjął przemoczoną bluzę i przewiesił ją przez poręcz.
-Bo mnie to wkurza. Gdy coś się dzieje któryś raz z kolei, albo gdy ktoś mi coś mówi pięćdziesiąt razy z rzędu, jakbym była ułomna i ten jeden raz nie wystarczył.- Liam parsknął śmiechem.
-To może żeby uczynić historii zadość coś zatańczymy?- no tak. Deszczowa dyskoteka.
-Nie. Jeszcze jestem na ciebie zła.- założyłam ręce na piersi.
-Oj no weź...- Liam podszedł do mnie.- Przepraszam... Przecież sama powiedziałaś, że nie lubisz jak się ktoś powtarza.- nie wytrzymałam i się uśmiechnęłam.
-Nie łap mnie za słówka.
-No dawaj. Jutro nie wiadomo, co nas czeka. Zabawmy się.
-Ale bez picia.- zaznaczyłam.
-Bez. Słowo harcerza.- uniósł dwa palce do góry.- No, włącz coś, na tym swoim telefonie masz pewnie masę fajnej muzyki.
-Masa fajnej muzyki... Masz na myśli coś takiego jak "Dare"?- wyszczerzyłam się włączając piosenkę. Zapomniałam o głośniku, który ustawiłam na budzenie Liama. Muzyka zagłuszyła nawet mocny deszcz.
-Ałaaa.- Liam skrzywił się i zatkał sobie uszy.- Kobieto, jeszcze mam kaca. Zlituj się.
-Kac morderca nie ma serca.- wyrecytowałam wyciszając piosenkę.
-Daj coś spokojnego. Może i chcę się zabawić, ale bez przesady. Nie zapominaj, że ciągle umieram na głowę.
-A wiesz, że nie wyglądasz?- na te słowa Liam zrobił zeza, wystawił język i udał, że upada.- Dobra, załapałam. Swoją drogą, masz strasznie dobry humor.- powiedziałam włączając "So Close".
-Tylko dlatego, że ty tu jesteś.- powiedział cicho. Znieruchomiałam. Liam wyjął mi telefon z ręki i położył go na drewnianej podłodze altanki. Wziął mnie za rękę, poprowadził na środek naszego parkietu i drugą ręką objął mnie w talii. Pamiętał.
Oparłam głowę na jego ramieniu. Teraz czułam się wspaniale. Wszystko było na swoim miejscu, nasza przesłodzona rzeczywistość. A co najlepsze? Że Liam był już sam. Nie było tej dziewczyny, która wiecznie mnie od niego odcinała. Może wreszcie uda nam się doprowadzić wszystko do tego idealnego happy endu. Mój ukochany filmowy walc się skończył, a z głośnika popłynęła spokojna, magiczna melodia. Tylko melodia. Uśmiechnęłam się do siebie. Znalazłam ją przed Wielkanocą i całą Wielką Sobotę walczyłam z nią przy pianinie. Udało mi się ją odtworzyć i nawet napisałam do niej swoje słowa. Zaczęłam cicho nucić.
-Touch my hand, I will take there, 
where, baby, we could be alone.
Hear the chords, it's our moment,
cause nothing will destroy atmosphere.

Piano plays, on the dancefloor there's place for us.

So now, step by step and turn around.
Take your left and hold me tight.
We only live once, it's our paradise.
So let's dance this waltz lookin' into my eyes.
It's our own fairy tale tonight...

(Weź mnie za rękę, zabiorę cię tam, 
gdzie, kochanie, będziemy mogli być sami.
Wsłuchaj się w dźwięki, to nasza chwila,
bo nic nie zepsuje nam atmosfery.

Pianino gra, na parkiecie jest miejsce dla nas.

Więc teraz, krok za krokiem i obróć się.
Przejdź w lewo i trzymaj mnie mocno.
Żyjemy tylko raz, to jest nasz raj.
Więc zatańcz tego walca patrząc w moje oczy.
Teraz to nasza własna baśń...)

Liam chyba uważnie wsłuchał się w moje słowa, bo obrócił mnie lekko i z powrotem złapał w objęcia prowadząc w nieco niepoprawnym, ale bardzo romantycznym walcu. Uniosłam głowę, żeby zatonąć w jego spojrzeniu. Patrzył na mnie poważnie, bardzo poważnie. Lekko się nachylił, koniec jego nosa delikatnie zetknął się z moim.
-Przepraszam za to, co powiedziałem. Nigdy w życiu bym nie skrzywdził kogoś, na kim mi tak zależy...- wyszeptał prosto w moje usta. Jeszcze sekunda... Jeszcze chwila...
-I know you want, know you wanna take it slo-o-ow...- głośne takty "Why Don't We Go There" sprawiły, że odskoczyliśmy od siebie przestraszeni. Zabiję, zamorduję tego, kto w tej chwili do mnie dzwoni! Gabrielo, jesteś martwa!
-Ostrzegam cię, miej dobry argument, że do mnie dzwonisz, bo właśnie zepsułaś jedną z najbardziej romantycznych chwil w moim życiu i jeśli się okaże, że dzwonisz tylko poplotkować, to możesz już brać miarę i zamawiać trumnę!- wypaliłam ze złością, nie dając Gabrysi nawet szansy, żeby się przywitać.
-Nie interesuje mnie twoje życie prywatne!- krzyknęła do słuchawki moja pani doktor. Pani doktor... Cholera, wiem, po co ona dzwoni. Odwróciłam się tyłem do nic nie rozumiejącego Liama. Romantyczny nastrój i tak szlag trafił.- Gdzie ty jesteś?! Zapomniałaś, że masz piekielnie ważną wizytę?!
-Gabi...
-Nie gabuj mi tutaj! Pakuj się w taxi i za pięć minut cię tu widzę. Już starczy, że jeden pacjent jojczył mi tu przez godzinę i nie mogłam się wytłumaczyć, że czeka na mnie jeszcze pięciu chorych. Powinnam była skończyć robotę godzinę i dwadzieścia sześć minut temu, a ty jeszcze odstawiasz takie cyrki. Sorry, wiem, że jestem urzędnikiem państwowym i mam leczyć ludzi, ale sama trafie do szpitala i to psychiatrycznego, jeśli dalej będę pracowała na trzy etaty.
-Gaba, ja nie przyjadę.- powiedziałam zaciskając powieki. Teraz mi się dostanie.
-Jak to? Natalia, było przełożyć wizytę wcześniej, nie siedziałabym tyle czekając na ciebie!
-Przepraszam! Zapomniałam.
-Mam ci jeszcze wypisywać receptę na leki na sklerozę?- zapytała kipiąc sarkazmem.- Masz być jutro rano i żadnych wymówek.
-Jutro nie mogę.
-Natalia, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Miałaś podjąć decyzję odnośnie chemioterapii. I czy wreszcie powiesz coś rodzinie, to ostatni dzwon na szukanie dawcy. Gdzie ty w ogóle jesteś?
-Emmm.... W Londynie.- przyznałam się od razu. Po drugiej stronie nastała cisza.- A jutro lecę do Buenos Aires.- dodałam odważnie.
-CZYŚ TY TOTALNIE OCIPIAŁA?!!!- odsunęłam słuchawkę od ucha. Wpieklona Gabriela, to się rzadko zdarza.- Jezu Chryste, czy ty wiesz, jakie to jest zagrożenie? Założę się, że już mdlałaś.
-Nie. Ale było mi niedobrze i głowa boli mnie cały czas.
-Ja pierdolę. Wzięłaś leki?
-Podwójną dawkę.
-Dobra. Kiedy wracasz?
-Mam nadzieję, że za trzy dni.
-Czekaj chwilę. Dziś jest środa. Jutro lecisz do Buenos. Trzy dni... Czyli powinnaś być w sobotę?
-Tak.
-Super. W sobotę widzimy się od razu po twoim przyjeździe. nie zdziwię się, jeśli od nadmiaru wrażeń od razu trafisz na izbę przyjęć, więc do zobaczenia w szpitalu.- trzasnęła słuchawką. Odetchnęłam głęboko. Masakra jakaś. Doktor Andrzejczuk była na mnie naprawdę zła. Jeszcze nigdy nie była na mnie tak zła.
-Co się stało?- głos Liama wyrwał mnie z odrętwienia. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam sztucznie.
-Kłopoty w kraju, ale nie chcę o tym gadać... Wracamy? Przestało padać, a musimy się przygotować do wyjazdu.- skinął głową i wziął swoją bluzę.
Szliśmy w milczeniu alejką parkową w stronę samochodu Liama. Czyli w kierunku Starbucksa. Włosy prawie wyschły po zmoczeniu w deszczu i skręciły się jak zwykle w loki. Poprawiłam jednym palcem zsuwające się okulary i nagle poczułam, jak Liam bierze mnie za rękę i splata nasze palce. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czyli nic nie jest stracone. Jeszcze uda nam się pocałować, już ja tego dopilnuję... Jak nie tu, to we wspaniałej Argentynie.



_____________________________________
Rozdział dodany w dniu urodzin Liama!!!
HAPPY BIRTHDAY LIAM <3

Tak odnośnie paru rzeczy w rozdziale:
1. sytuacja z drzwiami jest prawdziwa :D ja i moja Przyjaciółka kontra automatyczne drzwi Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie, niestety, my też przegrałyśmy tę walkę z drzwiami ;P nie wiem, jak wydadzą prawo jazdy dziewczynom, które na obsłudze drzwi się nie znają ;)
2. piosenka, którą śpiewa Nattie przed "prawie pocałunkiem"... jest to fragment jednego z moich beznadziejnych tekstów, ale cholernie pasował do sytuacji. Tak że nie szukajcie w różnych dziwnych internetach, bo nie znajdziecie.

Dziękuję za komentarze, obserwacje na blogu, Twitterze... Na "Would..." mam nowy szablon, kto jeszcze nie widział, to zapraszam do obejrzenia ^.^ mnie się strasznie podoba *o*

Zbliżamy się powoli do końca... Aż się łezka w oku kręci, nie będę umiała się rozstać z tą historią <3

Do napisania :*
Roxanne xD

41 komentarzy:

  1. O.MÓJ.BOŻE.
    Mów od razu kiedy następny oO
    Wcześniej jeszcze nigdy nie jarałam się tak żadnym rozdziałem, ale kiedy pomyślę, co może być w następnym, to...
    O Boże.
    Muszę iść do spowiedzi przez ciebie >.<
    Wow, nie mówiłaś, że piszesz teksty oO
    Wyrobiłaś się w urodziny Liama :) brawo!
    Szczerze mówiąc, to też mi trochę szkoda, że już tak blisko epilogu. To był w sumie najlepszy fanfic o 1D jaki czytałam, ale z drugiej strony jeżeli masz się skupić na reszcie...
    Chyba już dla mnie za późno, nie umiem sklecić normalnego komentarza. Albo to rozdział był zbyt genialny...
    Aż mnie naszła ochota na marchew (nie wiem, czemu)
    Najwyżej jutro na spokojnie przeczytam jeszcze raz i skomentuję, też na spokojnie :)
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny pewnie w środę tak jakoś... :P
      Nie piszę tekstów... Znaczy tak trochę... O rany. Napisałam ich może sześć czy siedem, a z nich tylko dwa uważam za znośne, więc tak się sprawa przedstawia :) jeśli chcesz muzykę, to jest to "Imagination" Waldemara Muszyńskiego czy jakoś tak... Na YouTubie tego nie znalazłam, może źle szukałam, dlatego nie ma linka ;)
      Wyrobiłam się, oj tak... Na dwie minuty przed północą! U Liama było już po urodzinach :D
      Ochota na marchew... Podejrzewam, że zaraziłaś się od naszego Carrotmena xD albo ode mnie ;P
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. O rzesz kurde! Aż mi kopara opadła jak czytałam ten rozdział.
    Brawa dla Natalii Maj - specjalistki od ratowania zespołów chylących się ku rozpadowi.
    Strasznie się rozczarowałam zachowaniem i postępowaniem Liama. Nattie miała racje zachował się jak mięczak, szczeniak, bachor... długo by tu jeszcze wymieniać. Wiedziałam, że ona tam poleci i zrobi wszystko by zespół się nie rozpadł z powodu wybryków szanownego pana Payne'a.
    No nie powiem, ale niezłą mu pobudkę urządziła. Zdziwiłam się jak ta miska wody nie dała rady go obudzić. Taa przecież uchlał się w trzy dupy (nie, jednak trzy dupy to mało powiedziane) no i weź dobudź takie zwłoki. Nooo co za człowiek.
    Natalia chciała mu pomóc, a ten się jeszcze do niej z pyskiem rzucał i nazwał ją wyzyskiwaczką... no brak mi słów mimo, że później się ogarnął i przeprosił to zachował się strasznie. Mógł nie chlać to by było wszystko dobrze. Tchórz.
    Danielle go zdradziła i wyczyściła mu konto, a to suka. Ona chyba nie ma serca. Szkoda mi na nią słów, jest nic nie warta (oczywiście poza tym opowiadaniem to nic do niej nie mam. Uważam, że jest pozytywną osobą i ją szanuję).
    Liam wreszcie przyznał, że nie kocha Danielle :D Jednak nic nie usprawiedliwi jego czynów. Przez niego cierpią chłopcy.
    Jestem strasznie ciekawa co Nattie powie na tej konferencji, ale jak się domyślam to będzie istna bomba zegarowa i kiedy wybuchnie to może wszystko wreszcie wróci do normy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
    Walka z drzwiami na lotnisku była mistrzowska haha :D.
    Jeśli chodzi o końcówkę to nie łudziłam się, że nareszcie się pocałują i będę mogła powiedzieć "Alleluja". Przeczuwałam, że coś im przeszkodzi i się sprawdziło zadzwoniła Gabi. Oby stan zdrowia Natalii się nie pogorszył w czasie pobytu w Argentynie. Ona musi żyć i wyzdrowieć.
    Czyżby już niedługo Liam i Nattie się zejdą ? <3
    Czekam na kolejny rozdział.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam nic przeciwko Dan :) w życiu normalnym oczywiście, bo w fanfiction mam ochotę ja rozszarpać :P
      No, szykuj się na wybuch tej bomby! Będzie się działo... mam nadzieję xD
      Wiem, jestem wredna, znowu się nie pocałowali... Czeka mnie pewnie masa hejtów za to co tam nawypisywałam :) ale trudno, przeżyję, postaram się wam to zrekompensować :*
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Wcale wredna nie jesteś, tylko chciałaś nas trochę przetrzymać w niepewności ^^.
      Myślę, że masz lepszy pomysł na ich pierwszy pocałunek. A może to się stanie na tej konferencji przy tych wszystkich ludziach ? Oooo to by było spektakularne wydarzenie.
      Tylko, żeby Natalia czasem nie zemdlała po locie samolotem, w końcu objawy coraz bardziej dają jej się we znaki. Liam by chyba spanikował.
      Tak szczerze mówiąc to wole czytać twoje opowiadanie niż oglądać jakiś głupi serial, czy telenowele w TV.
      To opowiadanie jest sto razy lepsze niż jakieś meksykańskie tasiemce, które mają po nawet 200 odcinków i są przewidywalne na każdym kroku, a nawet niekiedy oklepane.
      Uzależniłam się od tego bloga i będzie ciężko mi się z nim "pożegnać". Można powiedzieć, że zżyłam się z bohaterami tego opowiadania.
      Teraz nie pozostaje mi nic innego i czekać na rozdział (z ogromną niecierpliwością, ale obiecuję, że wytrzymam. Słowo harcerza hah :D).
      ~Caroline.

      Usuń
    3. Nie mogę zdradzić kiedy, gdzie i jaki będzie ich pierwszy pocałunek, ale na pewno będzie to spektakularne wydarzenie ^.^
      Gosh, moje opowiadanie lepsze niż TV? Chyba mnie odrobinkę przeceniasz... Ale dziękuję kochanie :* <3
      Na pewno wytrzymasz, wierzę w ciebie ;)

      Usuń
    4. Że niby ja ciebie przeceniam ? No chyba nie.
      Tak, twoje opowiadanie jest 1000 razy lepsze niż te nudnawe i przewidywalne seriale (z ręką na sercu mówię prawdę xD), których streszczenia odcinków można wcześniej przeczytać w necie i programie TV hah. Tutaj się tak nie da i dobrze.
      Niby marudzę, ale jednak lubię czekać w napięciu na nowy rozdział i głowić się co tym razem wymyśli Roxanne. Już przyzwyczaiłam się do tych nieoczekiwanych zwrotów akcji i żaden rozdział NIE był nudny, bo zawsze działo się coś ciekawego - i to właśnie lubię.
      Jak to opowiadanie się skończy to urządzę stypę i upiję się piccolo haha :D. No bo gdzie ja znajdę drugie takie ociekające zajebistością opowiadanie ?
      ~Caroline.

      Usuń
    5. O rany... to jak już urządzisz tę stypę, to napisz :) wpadnę razem z Piccolo, jeśli będę miała chwilę :P

      Usuń
    6. Ok koniecznie napiszę info o stypie hah. Przywieź najlepiej cały bagażnik piccolo (no i jeszcze jakąś czekoladę, żelki, chipsy, paluszki, ciastka, popcorn, ewentualnie jakieś ciasto jakbyś mogła hahaha) ja już zaczynam robić zapasy w barku. W końcu trzeba będzie rozstać się z tym opowiadaniem z wielką pompą ^^. Ale żeby nie było tak sztywno to będziemy słuchały największych hitów dopóki nam uszy nie zwiędną.
      ~Caroline.

      Usuń
  3. 1.zabiję cię.
    2.z-a-b-i-j-è c-i-ę
    3ZABIJĘ CIĘ!!!!!!!!
    Dlaczego Gabrysia musiała zadzwonić akurat wtedy!?!?!? Jnfrjnrfvomkrvthufeuhfeuf nie żyjesz.... No nie żyjesz -.-
    Co do zaręczyn Zerrie... Ejjj Perrie miała być jeszcze zła na Nattie a nie była :((( musisz mi to wynagrodzić XD
    Co do Liamato nie sądziłam, ze :
    1. Tak bardzo bedzie z nim źle.... No hello- zerwała z nim dziewczyna, której o tak nie lubił.
    2. Nattie pójdzie tak łatwo.
    Sorry, ze nie komentowałam, dużo by pisac XD ale powracając... Cieszę się ogromnie ze związku Niki i Niall'a...awww są uroczy. :33
    Ahhh no i mi się przypomniało...jestem ciekawa, czy po wyświetleniu tego filmiku Liam ją pocaluje na oczach wszystkich na konferencji *-*
    I jeszcze zostaje jej choroba... Zaczynam sie bać ;/ ciekawe, czy jak zemdleje kolejnym razem przy chłopakach, to czy zaczną się domyślać. ://

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę chyba szukać ochroniarza... :P
      Wynagrodzę ci to, I promise :*
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Ojaa. Mega czekałam na ten rozdział cały dzień hahahah i jest mega teraz niech ona powie o chorobie Liamowi hahahah i nie wiem co pisać znowu hihih nie chce żebyś kończyła tego bloga:( to jest najlepszy blog jaki czytalam a było ich bardzo duzoo..
    ~Verii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz... Jak dla mnie są lepsze blogi od mojego, ale twoje słowa bardzo poprawiły mi humor :*
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Czytałam w takim napięciu, że masakra :O Aż mi się ręce trzęsą a sznurek od bluzy cały zgryziony ! Bardzo dużo Latalie i kocham Cię za to <3
    Chyba znowu muszę pisać w punktach, bo w głowie mam tyle do przekazania a zapewne mi to wszystko nie wyjdzie pisemnie -.-
    Okey...
    1: Ale, że dziewczyny nic a nic nie wiedziały o rozpadzie zespoły swoich chłopaków ?! :O Nic a nic ?! jeeej :o
    2: Dzięki Ci Panie za takiego Paula, który ma łeb na karku !
    3: hahahahahahahhahahahah te drzwi automatyczne mnie rozwaliły kompletnie, po prostu świetny moment na napisanie czegoś " luźniejszego, śmieszniejszego" rozładowało to trochę moje napięcie po wstępie, ale nie na długo ! :)
    4: Matko, Liam.. żeś się stoczył kompletnie ! Dobra, rozumiem,że nie jest AŻ tak poukładany jak go opisują, ale żeby, z ogarnietego chłopaka, aż taki burdel w swoim życiu zrobić ?!
    5: Liam... pojechałeś teraz po bandzie ! Nie tylko Nattie się na Tobie zawiodła, obstawiam, że połowa czytelniczek tego bloga może to potwierdzić. Przyjaciołom takich rzeczy się nie robi. Ale przynajmniej poszedł po rozum do głowy i przeprosił, chociaż tyle.
    6:Preston jak zwykle niezawodny :3
    7:Myślałam, że wyciągła go za spacer po to by powiedzieć mu o chorobie :c -.- ale będzie chyba na to jeszcze poczekać.
    8:Brak chłopaków w tym rozdziale. Wybaczam Ci to zaniechanie tylko dlatego, że tak pięknie opisałaś tu Lattalie :3
    9: Ta słynna altanka, jak ja ją uwielbiam :3
    10: Taki romantyczny nastrój był, po prostu idealny, aż wczułam się w atmosfere tamtego miejsca i tamtej chwili :3 Niech Cie szlag Gabi ! Masz na prawde "wspaniałe" wyczucie czasu ! Ps. czuje się jakbym mówiła do siebie, używając imienia" Gabi" xD
    11: Ten taniec był przecudowny i te piosenki :3 Tekst Twojej był na prawde świetny ! A jak go czytałam to już chciałam się zapytać na Asku, czy to właśnie Twoje czy tak tylko napisałaś w rozdziale. Wspaniała, poważnie !
    12: Natalka ! No jak mogłaś ZNOWU zrobić Lattalie coś takiego ! Była tak blisko do pocałunku no tyci, tyci a tu czar prysł i się nie pocałowali -.- Co masz na swoje usprawiedliwienie, Natalko ?! O.o
    13: Kolejna szansa na powiedzenie prawdy i.... klapa >.< Ile mam jeszcze czekać aż ona to wreszcie wydusi z siebie ?! Rozumiem tamten domek w Bieszczadach, nie był najlepszym miejscem ani czasem na to, ale teraz ?! Przynajmniej Liam by wiedział, a moim zdaniem to z nim się Nattie najbardziej liczy.
    14: " Jeszcze uda nam się pocałować, już ja tego dopilnuję... Jak nie tu, to we wspaniałej Argentynie." - dawaj mi tu szybko następny, rozdział ! Ja muszę wiedzieć czy Nattie dotrzyma słowa ! O matko jakie emocje ! Jeeeejku no już się doczekać nie moge , czy Ty na prawdę wreszcie ich połączysz, czy znowu nici z ich pocałunku :3 Ale napięcie !
    Okey, to moge już tylko pogratulować wspaniałego rozdziały, jak mam być szczera to od dłuższego rozdziału AŻ TAKICH EMOCJI nie miałam czytając od początku po samiusieńki koniec ! Gratuluję kochana :*
    Pragnę jeszcze tylko zaznaczyć, że oczekuję jak najszybciej następny rozdział ( ale to można się domyśleć :* ) Więc, proszę zrób co w Twojej mocy i dodaj w poniedziałek-wtorek :)
    Życzę weny :*
    Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tradycyjnie też odpowiem w punktach :P
      1. Widocznie chłopaki chcieli to ukryć, może Louis i Zayn liczyli, że da się to naprawić... w końcu byli najmniej zaangażowani w tę kłótnię.
      2. Cóż, Paul musi mieć łeb na karku, żeby poskromić tę naszą bandę ;P
      3. Żałuj, że nie widziałaś tego w realu :D Boże, my takie dwie nieogarnięte... Takie rzeczy tylko u mnie, jedna czwarta lepszych tekstów lub sytuacji to historie z życia wzięte, z moją BFF nie można się nudzić ;D
      4. Każdemu może zdarzyć się słabszy moment... ważne tylko, żeby nie przesadzić, jak to zrobił Liam :)
      5. Chociaż tyle... Zastanawiam się, czy Nattie nie za szybko mu wybaczyła te ostre słowa... No, ale "miłość ci wszystko wybaczy" *.*
      6. Preston, tak. Ciekawe, gdzie znaleźć takiego bodyguarda ^.^
      7. Ale nie musicie już tak długo czekać =D obiecuję, że już naprawdę niedługo wszystko się wyjaśni :*
      8. Nie wszędzie da się ich wcisnąć. W następnym już będą! :D
      9. Ja też <3
      10. Właśnie wiem, to imię może być trochę mylące ;)
      11. No, moje, moje... Ale to nic specjalnego, jeden z tych bazgrołów, których każdy ma pełno w swojej szufladzie :)
      12. Ekhem, ekhem.... Nikt nie ma nic na swoje usprawiedliwienie... Pseplasam *.*
      13. Już niedługo, naprawdę... Daj mi góra cztery rozdziały :P żartuję, nie powiem kiedy xD
      14. Następny w środę, no, może uda się z tym wtorkiem, ale nic nie obiecuję! Wtedy się wszystkiego (albo prawie wszystkiego) dowiesz ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. Cudowny rozdział!!! Myślałam że Nattie w końcu powie Liam'owi o chorobie ;s Ale mam też złe przeczucia na koniec opowiadania ;cc Czekam na kolejny xs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, myśl optymistycznie :) może nie wszystko skończy się tak źle...
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Dobra, kiedy przeczytalam, ze Niall nie gra na gitarze, to moje serce złamało się na 2 części... Liam'a to bym najchętniej zabiła, jeśli tylko byłaby taka możliwość... Co on sobie wyobrażał?!?!?!?!?!??!!?!!??!?!!!!?!!!??!?!! Przez jakąś Danielle?!?!?!? Uhg... Mam tylko nadzieję, że wszystko skończy się dobrze... :) - Care.
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że skończy się dobrze :P jestem wielbicielką happy endów ^.^
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Obiecujesz, że skończy się dobrze?
      No Roxanne, miało nie być spoilerów :c
      ~Anon

      Usuń
    3. Ten jeden spoiler mi wybaczycie :*
      I tak więcej nie powiem, szczegóły w rozdziałach xD

      Usuń
    4. Ale no Roxanne, zaspoilerowałaś najważniejszą rzecz...
      Chyba że... To dotyczyło czegoś innego...
      Dobra, nic więcej nie mów, szczegółów chcemy dowiedzieć się z rozdziałów :*

      Usuń
    5. Nic już więcej nie powiem :-X no way ;-X

      Usuń
  8. DROGA ROXANNIE!

    Katowałaś nas krótszymi rozdziałami.
    Obiecywałaś nam Lattie Moments.
    Chwaliliśmy Cię (słusznie)
    Horrory szykowaliśmy.
    Anielskie rozdziały pisałaś.
    Miłością ich darzyłaś.

    Cholery dostwmawaliśmy.
    Idiotów z nich robiłaś.
    English'a nas uczyłaś.
    !!!!


    Jeślni nie wiesz o co chodzi spójrz na pierwsze litery zdań.
    Amen.

    ODPRAWIAJ MSZĘ ZA MNIE BO ZDYCHAM NA KRZEŚLE, MATKO BOSKA...
    TEN ROZDZIAŁ TO AAWFHFDNNDGDKDJJSJDHRH *.*
    JAK TY TO ROBISZ?! POWIEDZ MI JAK..
    ONI BY SIĘ POCAŁOWALI ALE NIE BO ROXANNE MUSI IM TO PRZERWAĆ BO TO ONA I NIE MOŻNA MIEĆ NA CHWILĘ ZACIESZU!
    Już wiem co będzie w następnym rozdziale.. jak to się stanie to napiszę : a nie myślałam?!

    Danielle.. swoją postawą zgładziłaś wszystkie pozytywne emocje gromadzące się w naszychych umysłach i sercach. Jednak nie szanowałaś Liama co obniża Twój poziom intelektu.
    Żegnaj..
    (Tak Folozof Polly powraca w większej sile)

    Twoje pisanie jest tak zajebiste, że nie wytrzymuję.
    Wstawiasz ten rozdział w urodziny Liama.

    JA CHOLERA MYŚLAŁAM, ŻE LIAMOWI ZROBISZ PREZENT NA URODZINY I JAKIEŚ BUZI-BUZI A TU DUPA..

    Jednak dalej Cię uwielbiam i musisz napisać książkę. A jak nie napiszesz to Cię zmuszę i zastraszę...

    Jestem zdesperowana, że się nie pocałowali oraz tym, że Natalia nic im jeszcze nie powiedziała.

    Anuluję FOCH Z PRZYTUPEM I MELODYJKĄ bo za dobrze piszesz na moje dąsanie się.

    Widzę już za 5 lat ekranizację Twojej książki.

    Nie wiem czy wiesz ale...
    .
    .
    .
    KOCHAM CIĘ DO CHOLERY!

    (i znowu dużo caps-locka )

    Przekroczyłam dowolną ilość znaków w notatniku ;_;

    LUFF JU ♡♥


    /Pollu

    PS. Przepraszam za błędy jeśli są ale piszę na telefonie. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow *o*
      Cóż, komentarz zaczął się very poważnie... Ale jak znalazłam ten sprytnie zakodowany napis to zaczęłam się szczerzyć do ekranu :*
      Ekranizacja książki... A do tego nie trzeba książki? ;P jeszcze jej nie napisałam xD
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
  9. Ja się popłakałam w aucie przy znajomych mamy przez ciebie! Hah! Tylko gadają cały czas... Help me!
    Rozdział cudowny. Ja nie chcę końca, ale chcę dalej :/
    Sweet Berry :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ale ja nie wiem jak ci pomóc :/
      Też chcę dalej, ale "wszystko ma swój czas", ewentualnie cytując moją profesorkę od bioli "wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija", a z mojego opowiadania zrobił się prawdziwy tasiemiec na miarę latynoskiej telenoweli :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  10. I co tu dużo mówić rozdział świetny i nie moge się doczekać kolejnego:DLiam musiał się upić w końcu to facet i chyba jak każdy podejrzewał Natalia poleciała by sprawić by uświadomił sobie ze powinien przeprosić chłopaków.Końcówka naprawde słodka tylko martwie się tym że jak Liam się dowie że Natie jest chora to będzie załamany bardziej niż zerwanie z Dan.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może wiadomość o jej chorobie zmobilizuje go do działania? Nie będzie chciał stracić najważniejszej osoby w jego życiu, pomijając chłopaków :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Jaaa...
    nie wiem co napisać. ..
    Siedzę w łóżku i rycze
    z tego co widze za oknem pada wiec się wczułam w deszczowy klimat^^

    Reszte dopisze na tt ^^ ;*

    Love U
    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to sprawdzam Twittera ;)
      Nie płacz, bo ja też się rozpłaczę ;(

      Usuń
  12. Czekałam na ten rozdział tylko kilka dni, a mam wrażenie, że trwało to wieczność.
    Wczoraj sprawdzałam co godzinę. A dzisiaj taka niespodzianka jak się obudziłam: NOWY ROZDZIAŁ!!!
    Po tym co Natalia zrobiła z Liamem mogę szczerze powiedzieć, że powinna zostać psychologiem. xD
    Kiedy ona powiedziała: "Gdy coś się dzieje któryś raz z kolei, albo gdy ktoś mi coś mówi pięćdziesiąt razy z rzędu, jakbym była ułomna i ten jeden raz nie wystarczył." to naszła mnie myśl, że to jest jej druga szansa, na "zdobycie" Liama.
    Fajny pomysł z przytaczaniem tekstów piosenek do ich historii.
    Tekst, który zaśpiewała Nattie był bardzo fajny. Powinnaś napisać całą piosenkę do jakiejś melodii i opublikować. :)
    Rozdział Super! czekam co zrobi Natalia zrobi na tej konferensji. xD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. ;*
    Ps. Wiesz już kim będziesz w przyszłości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że skoro Nattie jest na medycynie i chciałaby być lekarzem, to trochę się musi znać na psychologii choćby dla samych rozmów z pacjentami :)
      Piosenka jest napisana w całości do melodii "Imagination" chyba Waldemara Muszyńskiego ^^
      Wiem, co chcę robić w przyszłości: zamierzam być lekarzem, specjalizacja to chyba kardiologia lub endokrynologia, ale to sie jeszcze może zmienić podczas studiów :P A, no i na pewno będę jeszcze coś pisała... Kto wie, może kiedyś wyjdzie z tego książka? *.*
      Dziękuję <3

      Usuń
  13. Rozdział cudowny! Kurde myślałam że się pocaluja! No jak tak można!
    Dobrze że Liam się ogarnął!
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo będzie ich prawdziwy, niczym nieprzerwany pocałunek, obiecuję :*
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. No ja mam nadzieje! A długo mam czekać na powiedzenie prawdy i wyznanie sobie miłości??

      Usuń
    3. Emmm, mam określić konkretnie za ile rozdziałów? :)

      Usuń