Na lotnisku obyło się bez potoków łez, chociaż żadne z nas nie chciało się żegnać. Nasza grupa wzbudziła jednak zbyt wielką sensację, żeby odgrywać rozpaczliwe sceny na hali. Zrobiliśmy wielki Horan Hug, przytuliliśmy każde z osobna i nasi przyjaciele ruszyli do odprawy. Ściślej mówiąc, ledwo co na nią zdążyliśmy. A wszystko przez Harry'ego. Przesadnie ostrożny kierowca, szlag by go. Gdybym siedziała za kółkiem, mielibyśmy jeszcze co najmniej pół godziny w zapasie. Ale nie! Choć z drugiej strony... Przynajmniej dojechaliśmy bezpiecznie. Perrie przytulając mnie, jeszcze raz przepraszała za swoje podejrzenia, Zayn dziękował za pomoc, Hazza i Louis po raz kolejny nazwali mnie idiotką z wiadomych, Liamowych powodów, El kazała mi jak najszybciej przyjechać, Niall prosił, żebym mu podesłała znowu coś dobrego, jeśli nie planuję szybko przyjechać... Tylko Liam nic nie powiedział. Zamiast tego mocno mnie przytulił i długo nie wypuszczał z tego uścisku. Nie żebym miała coś przeciwko.
Ale i tak największym wydarzeniem był pocałunek Niki i Nialla. Po prostu szał na lotnisku. I tak wcześniej prosiliśmy lotniskową ochronę o pomoc z niektórymi fankami, ale ich zdjęcia i tak trafiły do internetu. W pięć minut zjechali się tu dziennikarze. Trafili akurat na ten piękny moment. Nie mam wątpliwości, że Niall Horan i Dominika Sawicka będą numerem jeden na liście światowych newsów. I nie zdziwię się, jeśli wymyślą coś ciekawego dla mnie i Moniki, tak dla równowagi. Ciekawe, co tym razem. Będę w miłosnym trójkącie czy czworokącie? A może pojawi się tajemnicza fotka, na której obściskuję się z pracownikiem ochrony lotniska? Może pomyślą, że Monia to moja dziewczyna?
-Natalia, hej! Przegapiłaś zjazd.- Nika trąciła mnie łokciem w bok. Zacisnęłam zęby i podjechałam kawałek dalej, żeby zawrócić w dozwolonym miejscu. Skręciłam w lewo w ulicę, na której mieszkała Monia. Miała swoje malutkie mieszkanko, które dzieliła z Dorotą, studentką biotechnologii. Tam czekał już jej ojciec. Wdech, wydech. Niech ten urodzony generał nie wypatrzy żadnej usterki.
-Cześć, ojciec.- Monia wyskoczyła z auta.- Żadnego zadrapania, dom stoi, gaz wyłączony, ognisko zagaszone, brak zużytych prezerwatyw w kątach ani nawet w koszach na śmieci.- cmoknęła ojca w policzek.
-Bardzo śmieszne.- powiedział nie śmiejąc się ani odrobinę. Ekhem... znowu zaczynam się czuć niepewnie.- Wszystko działa, jak przed wyjazdem?- zapytał groźnie.
-Taak... Jak obiecałam, wszystko jest jak trzeba... To my już będziemy lecieć, jesteśmy zmęczone i tego... Do widzenia!- złapałyśmy z Niką swoje walizki i szybko się ewakuowałyśmy. Bez jaj, nie mam zamiaru wysłuchiwać kazania, że lusterko jest za bardzo przekręcone w prawo, a fotel zbyt dosunięty do przodu. Sorry, ale to są moje warunki jazdy.
-Uff.- Dobrze, że się zmyłyśmy.- sapnęła Nika taszcząc swój bagaż.- Nie chce mi się wysłuchiwać jej starego, poza tym jestem zmęczona, bolą mnie nogi i dupa od siedzenia w aucie, mam walizkę do targania, Niall jeszcze nie zadzwonił...
-Kobieto, przecież on jest w samolocie, jak niby ma zadzwonić?!
-Normalnie? Przez telefon?- stwierdziła naiwnie moja przyjaciółka.
-Nika, ja rozumiem, że go kochasz, tęsknisz, chociaż rozstaliście się pół godziny...- spojrzałam na zegarek.- Przepraszam, dwadzieścia siedem minut temu, ale jeśli do ciebie zadzwoni, to spadnie na ziemię.- mina Niki powiedziała mi, że mówię do niej chyba po arabsku. Westchnęłam.- Telefony muszą być wyłączone albo odłączone od sieci, żeby nie zakłócić pracy samolotu. Jeśli Niall postanowi zadzwonić do ciebie, to najprawdopodobniej w wiadomościach usłyszymy o katastrofie lotniczej nad Niemcami i tragicznej śmierci najpopularniejszego boysbandu świata. Nawet taki laik samolotowy jak ty powinien zrozumieć. Zaczaiłaś bazę?- przytaknęła, gdy wchodziłyśmy po schodach do naszego mieszkania.
-Przynajmniej jesteśmy w domciu.- Nika nastawiła optymistyczne myślenie.- Zamawiam pierwsza łazienkę!- wrzasnęła porzucając walizki w przedpokoju i zatrzaskując drzwi łazienki. Zaciągnęłam torbę do swojego zacisza i zamknęłam drzwi. Teraz chciałam być sama. Podłączyłam telefon do wieży i włączyłam muzykę. Poleciało "Give Me Love" Sheerana. Stanęłam na środku pokoju i rozejrzałam się dookoła. Ślady po pospiesznym pakowaniu były wszędzie: rozwalona kosmetyczka, wyciągnięte ubrania z szafy, jeden but pod łóżkiem, a drugi na parapecie, jakaś książka na szafie... Zaraz, zaraz... Co to jest? Podeszłam szybko do mojego obrotowego fotela i podniosłam z niego ciemnozieloną bluzę z kapturem. O matko... Bluza Liama. Zostawił ją, zapomniał o niej. Pociągnęłam nosem wdychając ten niesamowity zapach jego perfum. Znalezione nie kradzione. W życiu nie upiorę tej bluzy. Boże, zaczynam zachowywać się jak nawiedzona fanka.
Przytulając bluzę rzuciłam się na łóżko. Przez drzwi słyszałam jak Nika śpiewa wszystkie solówki Nialla z "Midnight Memories". Rany, ale ją wzięło. Od chwili ich pierwszego pocałunku moja przyjaciółka znajduje się w swojej prywatnej Narnii o nazwie Horanland i chyba w życiu jej nie opuści. Ja nie mogę, Nika umie śpiewać, ale dziwnym trafem pod prysznicem nigdy jej nie wychodzi. Złapałam za pilota wieży i podgłośniłam "Little Bird". Moja ukochana piosenka Eda huknęła z głośników. Z tego co wiem, Harry też ją bardzo lubi. Założyłam bluzę Liama i zwinęłam się kłębek na łóżku cicho nucąc razem z Sheeranem. Podciągnęłam odrobinę lewy rękaw i zaczęłam wodzić palcem po tatuażu. Napis "Strong" odcinał się wyraźnie na tle skóry, strzałka znikała pod kończącym rękaw ściągaczem. I'm sorry if I say I need ya. But I don't care, I'm not scared of love. Cause when I'm not with you, I'm weaker. Is that so wrong? Is it so wrong, that you make me strong? Czy to tak źle, że wy, chłopaki, sprawiacie, że jestem silna? Że bez was jestem całkiem słaba? Nagle poderwałam się z powrotem i wyciągnęłam z torby laptopa. Położyłam go przed sobą na łóżku i włączyłam całą playlistę naszych filmików, które ściągnęłam na kompa z kamery Louisa. Miałam też wszystkie zdjęcia ze wszystkich telefonów i aparatów. Ostatniej nocy zrobiłam obchód po domku i zabawiłam się w hakera. Nikt nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie nawet. Każdy zaczął małpować mój pomysł. Tym sposobem zapełniliśmy prawie całą pamieć naszych urządzeń elektronicznych.
Jako pierwszy odtworzył się filmik jak ja i Liam śledzimy Nialla. Wariaci skradali się za nami, a my byliśmy tak genialnymi detektywami, że nie zauważyliśmy sześciu osób kryjących się za nami po krzakach. Parsknęłam śmiechem widząc swój rozpaczliwy skok do wody. Gra w butelkę, śpiewanie, zabawa w piwnicy, turniej badmintona, ognisko, oświadczyny Zayna, piosenka Liama... Co on mi wtedy chciał powiedzieć? Widoki z lasu przelatywały po ekranie, ale ja skupiłam się na moich myślach. Wyraźnie po ostatniej piosence chciał ze mną porozmawiać. Co mi chciał powiedzieć? Cholera, mam teraz ochotę dokonać morderstwa na Paulu Higginsie. Nie mógł z łaski swojej zadzwonić pięć minut później?! Albo wcale?! Bylibyśmy jeszcze w górach... Może Liam wtedy stwierdził, że zerwie z Danielle, chce być ze mną, kocha mnie do szaleństwa... Ta, jasne. To niby dlaczego tak się wkurzył na wiadomość o prawdopodobnej zdradzie? No, w sumie kochał ją. Może jeszcze ją kocha... Może chciał mi powiedzieć coś nieistotnego, na przykład "Nattie, fajnie mi się z tobą śpiewa, napiszmy razem piosenkę" albo "Nattie, wspaniale zaplanowałaś te oświadczyny, zrobiłabyś coś takiego dla mnie i Dan?" albo jeszcze lepiej "Nattie, Dan jest w ciąży, chcesz być matką chrzestną? A, i poproszę jeszcze herbatki!".
Chyba zlasował mi się właśnie mózg.
Beyonce zaczęła śpiewać "If I Were A Boy". Facet... Gdybym była facetem, czy chciałabym taką siebie za dziewczynę? Gdybym była facetem... Zakochałabym się w takiej Natalii Maj? No, bo spróbujmy pomyśleć jak taki Liam. Gdybym była facetem, z dziewczyną i potencjalną kandydatką na dziewczynę... to chyba pozostałabym przy wariancie sprawdzonym, czyli obecnej dziewczynie. To się dowartościowałam. Ale z drugiej strony, gdybym kłóciła się (a raczej kłócił się) ze swoją dziewczyną i dobrze się czuł/czuła w towarzystwie tej drugiej, to może zaczęłabym coś do niej czuć i w końcu odkryłabym, że ta druga jest lepsza i zerwałabym... Ja pierdolę. Gdybym była facetem, to nie poznałabym raczej One Direction i na tym skończmy.
Nawet nie zauważyłam, kiedy włączył mi się chorobowy zwyczaj i zasnęłam w trakcie swoich idiotycznych rozważań.
-Nie uwierzysz, czego się dowiedziałam!- pisnęła Monika, gdy przekroczyłam próg sali wykładowej.
-No, czego?- mruknęłam niechętnie. Od czasu wyjazdu chłopaków czułam się coraz gorzej. Przerażała mnie myśl, że... że to już koniec. A obecność Moni wcale mi w tym nie pomagała. Jasne, to moja przyjaciółka, ale ta jej opowieść o bracie to dla mnie prawie gwóźdź do trumny. Tak, czarne poczucie humoru na swoim miejscu. Dziś był wtorek, a to oznaczało, że jutro ostatni dzień na uczelni przed Wielkanocą. Domek. Rodzinka. O tak. Za chwilę coś sobie przypomniałam. Schudłam. Mam podkrążone oczy, wystające obojczyki żebra. Poczucie winy plus dolegliwości chorobowe. O nie.
-Marcin jest za kratkami!- podniosłam na nią zszokowane spojrzenie. Że co? Chyba niedokładnie umyłam rano uszy, możesz powtórzyć?
-Ale... w sensie że mój były?- upewniłam się. Monika pokiwała głową.
-Dokładnie on. A właściwie nie tyle za kratkami, ile w zamkniętym ośrodku odwykowym.
-Emmm.... Chyba należało się tego spodziewać...- odparłam niepewnie.- Chwila, moment, złapali go na ćpaniu?
-Nie, z tego co wiem, to prowadził pod wpływem i przewoził w torbie zapas kokainy i heroiny.
-Heroiny?! Dawał też sobie w żyłę?!
-Na to wygląda.- wzruszyła ramionami.- Tym razem rodzince nie udało się go wydostać z pierdla.
-Nieźle.- nie wiedziałam, co o tym sądzić. Z jednej strony hip hip hurra, należało mu się! A z drugiej... szkoda chłopaka, że zaczął w ogóle ćpać, bo na trzeźwo i czysto był spoko gościem... Okej, wszystko sprowadza się do: dobrze mu tak, może zacznie wreszcie normalnie myśleć.
-Witam was!- do sali wszedł doktor.- Zaczynamy, mamy kilka minut opóźnienia. Notować, potem wam się to przyda na ćwiczeniach.
I rozpoczął się wykład z diagnostyki laboratoryjnej, na którym za Chiny nie mogłam się skupić. W ogóle ostatnio nie mogłam się na niczym skupić. Wczoraj Monika budziła mnie, bo zasnęłam w połowie wykładu. Potrafiłam zasnąć o każdej porze dnia i nocy. Chore. Ale prawdziwe. Na dodatek wieczorem miałam jakieś dziwne przebłyski przed oczami. Normalnie pomyślałabym, że odzywa się moja wada wzroku, ale znałam na pamięć artykuły medyczne. Przewlekła białaczka szpikowa nasila swoje objawy, przechodzi w fazę ostrą. Zaburzenia widzenia stają się kolejnym zaliczonym punktem na liście.
-Idę teraz do księgarni, idziesz ze mną?- zapytała Monika po wykładzie. Facet przynudzał bite cztery godziny. Myślałam, że padnę całkiem.
-Nie. Mam coś do załatwienia.- tym "czymś" było odwiedzenie sali tanecznej. Jeszcze nie wypróbowałam największego prezentu urodzinowego.
-No dobra.- Monia niechętnie podążyła do wyjścia.- Ale jakbyś zmieniła zdanie, to będę tu za rogiem.
-Jasne.- pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy w przeciwne strony. Od razu wsadziłam w uszy słuchawki i lekko się ożywiłam słysząc "Don't Stop". Szybko dotarłam do centrum sportowego Kiry. Zapukałam do biura i od razu weszłam.
-Siema Kiraaa...- zatrzymałam się widząc jednego z trenerów tańca.- Błażej, hej! Nie ma Kiry?
-Wyszła po coś, a ja tu męczę się z rozliczeniem.- skrzywił się pod nosem.- Pomóc ci w czymś?
-Nie, dzięki. Jak przyjdzie Kira, to powiedz jej, że jestem w swojej sali.- pomachałam w górze kluczami. Uśmiechnął się.
-Spoko, powiem. A teraz sorry, ale jak nie zrobię rozliczenia, to następnym razem przywitasz się ze mną w szpitalu na OIOM-ie.
-Taaa. To na razie.- szybko ewakuowałam się do mojej kochanej sali D18. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam torbę na ziemię. Dziś nie targałam ze sobą specjalnych butów, laptopa ani nic szczególnego. Chciałam po prostu trochę się poruszać. Byłam sfrustrowana tym, że objawy zaczynają coraz szybciej postępować. Jakby tego było mało, u chłopaków coś się dzieje. Zadzwonili po przyjeździe i z tego, co zdołałam wyciągnąć od Louisa i Hazzy, to Liam przyłapał Dan z tym jej absztyfikantem. Rozpętała się trzecia wojna światowa w wydaniu 1D. Koszmar na resorach. Szczegółów nie znałam, bo nie mieli kiedy dłużej pogadać. Jedyny plus, że Nialler nie zapomniał o swojej dziewczynie i dzwonił codziennie choćby na pięć minut.
Zaczęłam się rozciągać do "A Little Party Never Kill Nobody". Potrzebuję całkowitego wyciszenia, zapomnienia o wszystkich problemach, chorobach, przyjaciołach. Tylko ja i muzyka. Dziś postanowiłam spróbować czegoś nowego. Znalazłam niedawno w internecie kroki zumby i wyszukałam kilka dobrych piosenek. Kroków nie chciało mi się uczyć, bo wyglądały jak jakiś aerobik, który mnie nie interesuje, ale muzyka była całkiem fajna. Ściągnęłam sobie kilka utworów i zamierzałam potańczyć do nich ot tak, dla rozrywki i rozluźnienia. Bez choreografii, układów, dla samej przyjemności tańczenia. Włączyłam "Zumbao", jeden z nowszych hitów i zaczęłam tańczyć. Zakochałam się w tej piosence od pierwszego usłyszenia i potrafiłam jej słuchać codziennie. Odchyliłam się do tyłu, kilka kroków w lewo, szybki obrót, fala... Jakby lekko zakręciło mi się w głowie, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Piosenka zmieniła się na "Zumba" Don Omara. Starałam się tańczyć w rytmie, ale nagle straciłam równowagę i musiałam się oprzeć o ścianę, żeby nie upaść. Oddychałam głęboko, ale to nic nie pomagało. Jakieś dziwne cienie zaczęły mi latać przed oczami. Zacisnęłam mocno powieki i schyliłam głowę najniżej jak się dało. Zamrugałam parę razy i skupiłam wzrok na parkiecie. Jakby lepiej. Nie, jednak nie. Cholera, niedobrze mi. Wyłączyłam muzykę i usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Napiłam się wody z kupionej przed wykładem butelki i przymknęłam oczy.
Ja pierniczę. Czy ja przysnęłam siedząc na podłodze czy mi się tylko wydaje? Spojrzałam na zegarek. To się robi chore, zasnęłam na sali! Zaczęłam tańczyć koło szesnastej, teraz była siedemnasta czterdzieści dziewięć. Na ekranie telefonu wyświetliło mi się, że mam wiadomość od Louisa.
Od: Tommo =D
Jak się trzymasz? :) u nas taki zapierdziel, że nie ma czasu, żeby odetchnąć -.-
Zastanawiałam się, co mu odpisać. Trzymam się super, Lou, wszystko pod kontrolą, tylko przysypiam jak jakiś dziadek na emeryturze, nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy, boję się, że zasnę i już nigdy się nie obudzę, ale poza tym spoko, wyobraź sobie, że zaliczyłam trudny egzamin na studiach, fajnie nie? Ależ byłoby mi łatwiej, gdybym im powiedziała. Nawarzyłaś sobie piwa, Nattie, teraz je wypij. Tylko upewnij się, czy jest bezalkoholowe.
Do: Tommo =D
Super, pojutrze jadę do rodzinki na Wielkanoc ^.^ kiedy konkretnie premiera teledysku?
Za dosłownie sekundę dostałam odpowiedź.
Od: Tommo =D
Czuję się urażony, że nie wiesz! 19 kwietnia koło 17:00 na YouTubie :D masz obejrzeć i zadzwonić, rozumiemy się?!!!
Do: Tommo =D
Sorry, Tomlinson, ale umówiłam się z Niką, że obejrzymy go razem :P relację dostaniesz we wtorek wieczorem xD
Od: Tommo =D
Foch z przytupem i melodyjką! >:-/
Zaśmiałam się sama do siebie. Jak on to robi, że umie tak dobrze poprawić mi humor? Zaraz mój telefon odezwał się znowu.
Od: Hazza :D
Co napisałaś Lou, że się ciska jak marchewka w sokowirówce? xD
Teraz już ryknęłam śmiechem na cały głos. Gosh, skąd on bierze te teksty?
Do: Hazza :D
Powiedziałam mu, że obejrzę wasz nowy teledysk dopiero we wtorek razem z Niką, bo wyjeżdżam, a Louis strzelił focha... Co z Liamem?
Przygryzłam wargę, nie byłam pewna, czy wysyłać to ostatnie zdanie. Raz się żyje. Poszło. Czekałam niecierpliwie na odpowiedź.
Od: Hazza :D
Sam mam ochotę strzelić na to focha ;-( z Liamem jest... nieciekawie. Źle.
I co teraz? Kompletnie nie wiedziałam, co mu na to odpisać. Zanim się zdecydowałam, dostałam kolejnego smsa.
Od: Hazza :D
Zachowuje się jak gówniarz i mam ochotę mu przypierdolić. Nawet nie próbuj go bronić, bo mam dość tego szczeniaka. A mówią, że to ja jestem najmłodszy i najgłupszy w zespole.
Zmarszczyłam brwi. Co tam się, kurde, dzieje?
Do: Hazza :D
Co on takiego zrobił? Może najgłupszy nie jesteś, ale na pewno w gorącej wodzie kąpany.
Odpowiedź znów przyszła błyskawicznie.
Od: Hazza :D
Nie co zrobił, a co robi. Nie powiem ci, bo nie starczy mi miejsca w smsie, a zaraz mamy naradę przed deportacją do Ameryki Południowej.
Tyle. Okej, teraz jeszcze bardziej się martwię.
Wysiadłam z autobusu na przystanku niedaleko kościoła w moim rodzinnym miasteczku. Wadowice. Dawno tu nie byłam, ostatnio na Boże Narodzenie. Aż wstyd, przecież mieszkam tak blisko. Przeszłam na ukos przez rynek ciągnąc za sobą małą torbę na kółkach, ale coś mnie tknęło i postanowiłam zajrzeć do kościoła. Nie wiem, czemu. Zawróciłam w pół kroku i weszłam po stopniach do mrocznego przedsionka. Przeżegnałam się wodą święconą i cichutko weszłam wgłąb bazyliki. Kilka osób klęczało w ławkach i modliło się szeptem, przy ołtarzu ministrant układał księgi do wieczornej mszy, która miała być za dwadzieścia minut. Poszłam w kierunku prawej nawy bocznej, gdzie kiedyś służył do mszy Karol Wojtyła. W jednej z pierwszych ławek dostrzegłam znajomą postać. Uśmiechnęłam się do siebie. Babcia. Dobrze, że tu przyszłam.
Weszłam do ławki i ostrożnie dotknęłam jej ręki. Drgnęła przestraszona, mało nie wypuściła z rąk różańca. Jej twarz aż się rozświetliła, gdy mnie zobaczyła. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i przytuliła do siebie. Wtuliłam się w jej żakiecik przesiąknięty stale tym samym zapachem jej perfum. Dom. Jak dobrze być w domu.
-Ale mi niespodziankę zrobiłaś, Natalko.- wychodziłyśmy z kościoła po mszy wieczornej.- Nie spodziewałam się, że przyjdziesz po mnie. Zaraz, masz walizkę? Jesteś prosto z dworca? To jakim cudem przyszłaś z własnej woli, po podróży do kościoła?
-Tak mnie coś tknęło, że musiałam wejść.- zarzuciłam torebkę na ramię i ruszyłam za babcią, która dreptała energicznie do domu. Mieszkaliśmy nawet blisko, na Pułaskiego. Babcia od razu nadała ostre tempo, z tą torbą ciężko mi było za nią nadążyć. A podobno mam dobrą kondycję.
-No i dobrze, że cię tknęło. A teraz zwolnimy, bo muszę o czymś z tobą, kochanie, porozmawiać, a w domu będzie już Moniczka i wtedy nie porozmawiamy na osobności.- faktycznie, zwolniła kroku, wzięła mnie pod ramię.- Co się z tobą dzieje, dziecko? Schudłaś jeszcze mocniej, wyglądasz jak jakaś zmora, przemęczona jesteś, to widać od razu... Natalciu, co się dzieje?
-Babciu... Nic się nie dzieje...- powiedz jej, powiedz jej, POWIEDZ JEJ, WALNIĘTY TCHÓRZU!!!- Wszystko jest w porządku...
-Zakochałaś się, a on cię nie chce?- walnęła prosto z mostu.
-Nie... To znaczy... Cholera.- jęknęłam.- Tak, zakochałam się.
-W tym Angliku?
-Tak. W Liamie. Nie wiem, czy wiesz, ale oni przyjechali specjalnie na moje urodziny, zorganizowali mi imprezę, spędziliśmy z nimi i z dziewczynami kilka dni w domku Moniki w Bieszczadach. Ale oni wrócili, bo okazało się, że pojawiły się zdjęcia dziewczyny Liama z innym. Ona go zdradziła, a on pojechał zorientować się w sytuacji i od tej pory się nie odezwał. A ja, idiotka, kiedy mogłam wykonać ruch i go pocałować, to stchórzyłam albo coś nam przerwało! Jestem beznadziejna.
-Nie jesteś.- przerwała mi babcia.- Nie myśl, że jesteś mniej warta od tamtej wywłoki, która szlaja się po facetach i nie umie docenić mężczyzny, który jest dla niej dobry, przynajmniej tak myślę z tego, co mi mówiłaś.- gapiłam się na babcię z otwartymi ustami. Babciu... wow. Ale moja babcia dopiero się rozkręcała.- Ale tchórzem jesteś. Bo jak masz szansę, to walcz o swoje! Kochasz go, tak? On kocha ciebie? Nie wiadomo, ale wszelkie sygnały to potwierdzają! Na pewno lubi cię bardziej niż inne dziewczyny w swoim otoczeniu. Może potrzebuje tylko bodźca, żeby zrozumieć, że wszystko, czego on potrzebuje, jest w tobie? Powinnaś wykonać pierwszy krok, dlatego po świętach załadujesz się w pierwszy samolot do Anglii, wparujesz mu do domu i powiesz mu, co czujesz! Dobry wieczór, pani Malicka.- babcia przestała na mnie krzyczeć, by kulturalnie pozdrowić sąsiadkę wychylającą się zza płotu.
-Dobry wieczór.- powtórzyłam posłusznie.- Babciu, ale nie rozumiesz, że nie chciałam niszczyć jego związku? On był z Da....
-A gówno mnie to obchodzi.- znowu mnie zamurowało.- Opowiadałaś, że ci się żalił, że ten związek to jedna wielka kłótnia, nie mogłaś mu uświadomić, że lepiej mu będzie z tobą? Zerwałby z tą swoją i teraz by nie cierpiał z powodu zdrady.- mrugałam gęsto próbując przyswoić wszystkie informacje otrzymane od babci. Okej, babcia nie wiedziała, że nie zamierzałam się z nikim wiązać, zwłaszcza w tym końcowym okresie, ale patrząc z jej perspektywy... Miała rację. Ja i moje powalone zasady daliśmy do wiwatu. Miałam ochotę samą siebie spoliczkować za te pieprzone skrupuły. Trzeba było na mnie nawrzeszczeć na środku ulicy, żebym się opamiętała. Z westchnieniem przekroczyłam próg domu i weszłam do salonu. Moja mama zerwała się z kanapy i mocno mnie przytuliła.
-Natalko, jesteś!- poczułam, że mama moczy mi szyję. Boże, płakała. Nagła myśl mnie zmroziła. Gabriela znalazła telefon do moich rodziców i powiedziała im. Cholera.
-Mamo, ty płaczesz?- proszę, niech to nie będzie to, co myślę.
-A nie.- mama odsunęła się ode mnie i głośno wydmuchała nos.- Po prostu oglądam film.- kamień z serca. Spojrzałam na ekran telewizora.
-"Titanic"?! Po raz który, sześćsetny?
-Niee. Nie wiem, tak mnie jakoś naszło na ten film.- mruknęła pod nosem i wyszła z pokoju. Wróciła z miską chipsów i paczką chusteczek. Moja mama i chipsy! O rany.
-Mamo...- zaczęłam niepewnie.- A czemu płaczesz, skoro Titanic dopiero wypłynął na morze?
-Bo się żegnali z tymi z Southampton i wiem, że już nie przeżyją i nigdy się nie zobaczą.- padła odpowiedź. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zdjęłam koc z fotela i owinęłam się nim jak kokonem.
-Włącz od początku.- poprosiłam wciskając się koło niej na kanapę.
Za półtorej godziny ryczałam jak bóbr. Mama też. Z tym że mama przeżywała katastrofę statku i nieszczęśliwą miłość Jacka i Rose. Ja opłakiwałam swoją pustą głowę i wielką głupotę, która kazała mi uciekać przez miłością.
Święta, święta... i po świętach.
Wróciłam do swojego mieszkanka bogata o nowe doświadczenia z moją zwariowaną rodzinką i trzy słoiki sałatki warzywnej, pudełko ciach świątecznych (w tym trzy mazurki, pięć bab wielkanocnych i dwanaście małych babeczek piaskowych) plus upieczoną kaczkę, którą babcia schowała przed domowymi głodomorami specjalnie dla mnie i Niki. A jeśli chodzi o wspomniane doświadczenia, to nauczyłam Adasia mówić moje imię. Wprawdzie wyszło mu "Taja", ale to też nieźle. A, i dowiedziałam się jak to jest lądować w wanience pełnej lodowatej wody w Lany Poniedziałek. Moja genialna kuzynka Lena, gdy dowiedziała się, że nie mam ochoty zwierzać się jej, jak daleko zaszła moja znajomość z One Direction, przygotowała dla mnie mokrą zemstę. Rano zawołała mnie po coś na dół. Nieprzytomna zwlokłam się z łóżka, otworzyłam drzwi i nie patrząc pod nogi zrobiłam krok za próg. Potknęłam się o rozciągnięty sznurek i wywaliłam się prosto do małej wanienki dla dzieci napełnionej wodą po brzegi. Najlepsze było to, że nie potrafiłam z niej wstać, bo ciągle się ślizgałam, a wredna małpa, zwana Leną, filmowała to swoim telefonem i wstawiła to potem na Twittera i Instagrama. Dobrze, że nie mam Instagrama. Ale na Twitterze dostałam masę miłych komentarzy, zwłaszcza od nielubiących mnie Directionerek. Nie zwróciłam jednak na to większej uwagi, bo moją uwagę przykuł tweet jednej z administratorek konta, na którym pojawiały się najnowsze newsy o 1D.
-Jestem!- trzasnęły drzwi wejściowe i Nika w rozwianym płaszczu wpadła do salonu.- Niall dziś w ogóle do mnie nie zadzwonił i odrzucał moje połączenia. Włączaj ten przeklęty teledysk i dzwonimy, bo zaczynam się martwić.- ja martwiłam się od dłuższego czasu tak mocno, że łyknęłam dodatkową porcję leków. Teraz zdenerwowałam się jeszcze mocniej. Odpaliłam laptopa i włączyłam YouTube'a.
Teledysk "You & I" mnie zaskoczył. I nie wiem, czy pozytywnie. Nika oczywiście śliniła się do ekranu na widok Nialla, ale totalnie ją zamurowało, gdy zobaczyła go z grzywką na czole. Ja dostałam zawału, kiedy zobaczyłam, że Liama podmienili z jakimś brodatym jaskiniowcem. Boże, dzięki ci, że zgolił tę brodę, gdy przyjechał do Polski! Harry uszedł w tłoku, Zayn był nawet okej, Louis... mógł mieć inna fryzurę. Podobały mi się przejścia między kolejnymi solówkami, ale ogólny outfit... Rany, w pewnych momentach wyglądali na lekko bezdomnych. Bez jaj. Liczyłam na teledysk z jakąś historią, zwłaszcza do takiej opowiadającej o miłości piosenki jak ta.
-Okeeej.- Nika dalej patrzyła się w ekran, mimo że video już się skończyło.- Inaczej to sobie wyobrażałam. No, ale nic. Dzwoń!- podała mi telefon i zamarła w oczekiwaniu.
Wykręciłam numer pierwszy na liście. Liam. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Ustawiłam głośnomówiący.
-Cześć, Liam!- powiedziałam, gdy tylko usłyszałam chłopaka.- No, dzwonimy jak obiecałyśmy z naszą recenzją tele...
-Natalia, to nie jest odpowiedni moment.- i rozłączył się. Popatrzyłyśmy po sobie. Liam nigdy przenigdy nie odrzucił ode mnie połączenia. Spróbowałam zadzwonić do Harry'ego. Odrzucił. Zayn. Poczta. Louis. To samo. Nialler.
-Halo?- miał dziwny głos.
-Niall, co się dzieje? Dlaczego chłopaki odrzucili moje telefony?- przeszłam od razu do sedna. Horan się nie odzywał. W tle usłyszałam dzikie krzyki.
-Odwal się, kurwa!
-Zachowujesz się jak totalny kretyn, porąbało cię do reszty!
-Przestań mnie oceniać!
-Uspokójcie się, do diabła!
-Cały czas byłem ten odpowiedzialny, chyba raz na jakiś czas mogę przestać!!!
-Nie naszym kosztem!
-Niall, co tam się dzieje?!- krzyknęła Nika. Niall westchnął i powiedział cicho przez łzy:
-To koniec. Koniec One Direction.
-Co ty gadasz, Niall! Niall! Horan, nie rozłączaj się, do cholery!!!- w słuchawce zabrzmiał sygnał zakończenia rozmowy.
Spojrzałyśmy po sobie przerażone.
Cholera.
Armagedon.
Czy na dziś zapowiadali koniec świata???
__________________________________________________________
Rozdział zdecydowanie pesymistyczny. Obiecałam, że będzie kłótnia.
Ten rozdział napisałam dość szybko, ale następny będzie koło soboty. Zobaczę, czy wyrobię się na piątek, ale wolę powiedzieć, że rozdział będzie później niż żebym miała nie dotrzymywać obietnicy i się spóźniać :)
Ha, kochani, udało się i zdałam egzamin wewnętrzny! :D silnik zgasł tylko raz, na parkingu, przed wyjechaniem na miasto, więc jestem mega happy =D teraz zapisuję się na egzamin państwowy w WORD-zie (Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego) i zobaczymy, co będzie xD jakoś specjalnie nie liczę na to, że zdam za pierwszym razem, ale byłoby fajnie :P
Dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem i za to, że mamy już dwudziestu obserwatorów :D kocham was :*
I to tyle. Wracam do czytania ^.^
Buziaki <3
Roxanne xD
-Natalia, hej! Przegapiłaś zjazd.- Nika trąciła mnie łokciem w bok. Zacisnęłam zęby i podjechałam kawałek dalej, żeby zawrócić w dozwolonym miejscu. Skręciłam w lewo w ulicę, na której mieszkała Monia. Miała swoje malutkie mieszkanko, które dzieliła z Dorotą, studentką biotechnologii. Tam czekał już jej ojciec. Wdech, wydech. Niech ten urodzony generał nie wypatrzy żadnej usterki.
-Cześć, ojciec.- Monia wyskoczyła z auta.- Żadnego zadrapania, dom stoi, gaz wyłączony, ognisko zagaszone, brak zużytych prezerwatyw w kątach ani nawet w koszach na śmieci.- cmoknęła ojca w policzek.
-Bardzo śmieszne.- powiedział nie śmiejąc się ani odrobinę. Ekhem... znowu zaczynam się czuć niepewnie.- Wszystko działa, jak przed wyjazdem?- zapytał groźnie.
-Taak... Jak obiecałam, wszystko jest jak trzeba... To my już będziemy lecieć, jesteśmy zmęczone i tego... Do widzenia!- złapałyśmy z Niką swoje walizki i szybko się ewakuowałyśmy. Bez jaj, nie mam zamiaru wysłuchiwać kazania, że lusterko jest za bardzo przekręcone w prawo, a fotel zbyt dosunięty do przodu. Sorry, ale to są moje warunki jazdy.
-Uff.- Dobrze, że się zmyłyśmy.- sapnęła Nika taszcząc swój bagaż.- Nie chce mi się wysłuchiwać jej starego, poza tym jestem zmęczona, bolą mnie nogi i dupa od siedzenia w aucie, mam walizkę do targania, Niall jeszcze nie zadzwonił...
-Kobieto, przecież on jest w samolocie, jak niby ma zadzwonić?!
-Normalnie? Przez telefon?- stwierdziła naiwnie moja przyjaciółka.
-Nika, ja rozumiem, że go kochasz, tęsknisz, chociaż rozstaliście się pół godziny...- spojrzałam na zegarek.- Przepraszam, dwadzieścia siedem minut temu, ale jeśli do ciebie zadzwoni, to spadnie na ziemię.- mina Niki powiedziała mi, że mówię do niej chyba po arabsku. Westchnęłam.- Telefony muszą być wyłączone albo odłączone od sieci, żeby nie zakłócić pracy samolotu. Jeśli Niall postanowi zadzwonić do ciebie, to najprawdopodobniej w wiadomościach usłyszymy o katastrofie lotniczej nad Niemcami i tragicznej śmierci najpopularniejszego boysbandu świata. Nawet taki laik samolotowy jak ty powinien zrozumieć. Zaczaiłaś bazę?- przytaknęła, gdy wchodziłyśmy po schodach do naszego mieszkania.
-Przynajmniej jesteśmy w domciu.- Nika nastawiła optymistyczne myślenie.- Zamawiam pierwsza łazienkę!- wrzasnęła porzucając walizki w przedpokoju i zatrzaskując drzwi łazienki. Zaciągnęłam torbę do swojego zacisza i zamknęłam drzwi. Teraz chciałam być sama. Podłączyłam telefon do wieży i włączyłam muzykę. Poleciało "Give Me Love" Sheerana. Stanęłam na środku pokoju i rozejrzałam się dookoła. Ślady po pospiesznym pakowaniu były wszędzie: rozwalona kosmetyczka, wyciągnięte ubrania z szafy, jeden but pod łóżkiem, a drugi na parapecie, jakaś książka na szafie... Zaraz, zaraz... Co to jest? Podeszłam szybko do mojego obrotowego fotela i podniosłam z niego ciemnozieloną bluzę z kapturem. O matko... Bluza Liama. Zostawił ją, zapomniał o niej. Pociągnęłam nosem wdychając ten niesamowity zapach jego perfum. Znalezione nie kradzione. W życiu nie upiorę tej bluzy. Boże, zaczynam zachowywać się jak nawiedzona fanka.
Przytulając bluzę rzuciłam się na łóżko. Przez drzwi słyszałam jak Nika śpiewa wszystkie solówki Nialla z "Midnight Memories". Rany, ale ją wzięło. Od chwili ich pierwszego pocałunku moja przyjaciółka znajduje się w swojej prywatnej Narnii o nazwie Horanland i chyba w życiu jej nie opuści. Ja nie mogę, Nika umie śpiewać, ale dziwnym trafem pod prysznicem nigdy jej nie wychodzi. Złapałam za pilota wieży i podgłośniłam "Little Bird". Moja ukochana piosenka Eda huknęła z głośników. Z tego co wiem, Harry też ją bardzo lubi. Założyłam bluzę Liama i zwinęłam się kłębek na łóżku cicho nucąc razem z Sheeranem. Podciągnęłam odrobinę lewy rękaw i zaczęłam wodzić palcem po tatuażu. Napis "Strong" odcinał się wyraźnie na tle skóry, strzałka znikała pod kończącym rękaw ściągaczem. I'm sorry if I say I need ya. But I don't care, I'm not scared of love. Cause when I'm not with you, I'm weaker. Is that so wrong? Is it so wrong, that you make me strong? Czy to tak źle, że wy, chłopaki, sprawiacie, że jestem silna? Że bez was jestem całkiem słaba? Nagle poderwałam się z powrotem i wyciągnęłam z torby laptopa. Położyłam go przed sobą na łóżku i włączyłam całą playlistę naszych filmików, które ściągnęłam na kompa z kamery Louisa. Miałam też wszystkie zdjęcia ze wszystkich telefonów i aparatów. Ostatniej nocy zrobiłam obchód po domku i zabawiłam się w hakera. Nikt nie miał nic przeciwko, wręcz przeciwnie nawet. Każdy zaczął małpować mój pomysł. Tym sposobem zapełniliśmy prawie całą pamieć naszych urządzeń elektronicznych.
Jako pierwszy odtworzył się filmik jak ja i Liam śledzimy Nialla. Wariaci skradali się za nami, a my byliśmy tak genialnymi detektywami, że nie zauważyliśmy sześciu osób kryjących się za nami po krzakach. Parsknęłam śmiechem widząc swój rozpaczliwy skok do wody. Gra w butelkę, śpiewanie, zabawa w piwnicy, turniej badmintona, ognisko, oświadczyny Zayna, piosenka Liama... Co on mi wtedy chciał powiedzieć? Widoki z lasu przelatywały po ekranie, ale ja skupiłam się na moich myślach. Wyraźnie po ostatniej piosence chciał ze mną porozmawiać. Co mi chciał powiedzieć? Cholera, mam teraz ochotę dokonać morderstwa na Paulu Higginsie. Nie mógł z łaski swojej zadzwonić pięć minut później?! Albo wcale?! Bylibyśmy jeszcze w górach... Może Liam wtedy stwierdził, że zerwie z Danielle, chce być ze mną, kocha mnie do szaleństwa... Ta, jasne. To niby dlaczego tak się wkurzył na wiadomość o prawdopodobnej zdradzie? No, w sumie kochał ją. Może jeszcze ją kocha... Może chciał mi powiedzieć coś nieistotnego, na przykład "Nattie, fajnie mi się z tobą śpiewa, napiszmy razem piosenkę" albo "Nattie, wspaniale zaplanowałaś te oświadczyny, zrobiłabyś coś takiego dla mnie i Dan?" albo jeszcze lepiej "Nattie, Dan jest w ciąży, chcesz być matką chrzestną? A, i poproszę jeszcze herbatki!".
Chyba zlasował mi się właśnie mózg.
Beyonce zaczęła śpiewać "If I Were A Boy". Facet... Gdybym była facetem, czy chciałabym taką siebie za dziewczynę? Gdybym była facetem... Zakochałabym się w takiej Natalii Maj? No, bo spróbujmy pomyśleć jak taki Liam. Gdybym była facetem, z dziewczyną i potencjalną kandydatką na dziewczynę... to chyba pozostałabym przy wariancie sprawdzonym, czyli obecnej dziewczynie. To się dowartościowałam. Ale z drugiej strony, gdybym kłóciła się (a raczej kłócił się) ze swoją dziewczyną i dobrze się czuł/czuła w towarzystwie tej drugiej, to może zaczęłabym coś do niej czuć i w końcu odkryłabym, że ta druga jest lepsza i zerwałabym... Ja pierdolę. Gdybym była facetem, to nie poznałabym raczej One Direction i na tym skończmy.
Nawet nie zauważyłam, kiedy włączył mi się chorobowy zwyczaj i zasnęłam w trakcie swoich idiotycznych rozważań.
~~*~~
-No, czego?- mruknęłam niechętnie. Od czasu wyjazdu chłopaków czułam się coraz gorzej. Przerażała mnie myśl, że... że to już koniec. A obecność Moni wcale mi w tym nie pomagała. Jasne, to moja przyjaciółka, ale ta jej opowieść o bracie to dla mnie prawie gwóźdź do trumny. Tak, czarne poczucie humoru na swoim miejscu. Dziś był wtorek, a to oznaczało, że jutro ostatni dzień na uczelni przed Wielkanocą. Domek. Rodzinka. O tak. Za chwilę coś sobie przypomniałam. Schudłam. Mam podkrążone oczy, wystające obojczyki żebra. Poczucie winy plus dolegliwości chorobowe. O nie.
-Marcin jest za kratkami!- podniosłam na nią zszokowane spojrzenie. Że co? Chyba niedokładnie umyłam rano uszy, możesz powtórzyć?
-Ale... w sensie że mój były?- upewniłam się. Monika pokiwała głową.
-Dokładnie on. A właściwie nie tyle za kratkami, ile w zamkniętym ośrodku odwykowym.
-Emmm.... Chyba należało się tego spodziewać...- odparłam niepewnie.- Chwila, moment, złapali go na ćpaniu?
-Nie, z tego co wiem, to prowadził pod wpływem i przewoził w torbie zapas kokainy i heroiny.
-Heroiny?! Dawał też sobie w żyłę?!
-Na to wygląda.- wzruszyła ramionami.- Tym razem rodzince nie udało się go wydostać z pierdla.
-Nieźle.- nie wiedziałam, co o tym sądzić. Z jednej strony hip hip hurra, należało mu się! A z drugiej... szkoda chłopaka, że zaczął w ogóle ćpać, bo na trzeźwo i czysto był spoko gościem... Okej, wszystko sprowadza się do: dobrze mu tak, może zacznie wreszcie normalnie myśleć.
-Witam was!- do sali wszedł doktor.- Zaczynamy, mamy kilka minut opóźnienia. Notować, potem wam się to przyda na ćwiczeniach.
I rozpoczął się wykład z diagnostyki laboratoryjnej, na którym za Chiny nie mogłam się skupić. W ogóle ostatnio nie mogłam się na niczym skupić. Wczoraj Monika budziła mnie, bo zasnęłam w połowie wykładu. Potrafiłam zasnąć o każdej porze dnia i nocy. Chore. Ale prawdziwe. Na dodatek wieczorem miałam jakieś dziwne przebłyski przed oczami. Normalnie pomyślałabym, że odzywa się moja wada wzroku, ale znałam na pamięć artykuły medyczne. Przewlekła białaczka szpikowa nasila swoje objawy, przechodzi w fazę ostrą. Zaburzenia widzenia stają się kolejnym zaliczonym punktem na liście.
-Idę teraz do księgarni, idziesz ze mną?- zapytała Monika po wykładzie. Facet przynudzał bite cztery godziny. Myślałam, że padnę całkiem.
-Nie. Mam coś do załatwienia.- tym "czymś" było odwiedzenie sali tanecznej. Jeszcze nie wypróbowałam największego prezentu urodzinowego.
-No dobra.- Monia niechętnie podążyła do wyjścia.- Ale jakbyś zmieniła zdanie, to będę tu za rogiem.
-Jasne.- pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy w przeciwne strony. Od razu wsadziłam w uszy słuchawki i lekko się ożywiłam słysząc "Don't Stop". Szybko dotarłam do centrum sportowego Kiry. Zapukałam do biura i od razu weszłam.
-Siema Kiraaa...- zatrzymałam się widząc jednego z trenerów tańca.- Błażej, hej! Nie ma Kiry?
-Wyszła po coś, a ja tu męczę się z rozliczeniem.- skrzywił się pod nosem.- Pomóc ci w czymś?
-Nie, dzięki. Jak przyjdzie Kira, to powiedz jej, że jestem w swojej sali.- pomachałam w górze kluczami. Uśmiechnął się.
-Spoko, powiem. A teraz sorry, ale jak nie zrobię rozliczenia, to następnym razem przywitasz się ze mną w szpitalu na OIOM-ie.
-Taaa. To na razie.- szybko ewakuowałam się do mojej kochanej sali D18. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam torbę na ziemię. Dziś nie targałam ze sobą specjalnych butów, laptopa ani nic szczególnego. Chciałam po prostu trochę się poruszać. Byłam sfrustrowana tym, że objawy zaczynają coraz szybciej postępować. Jakby tego było mało, u chłopaków coś się dzieje. Zadzwonili po przyjeździe i z tego, co zdołałam wyciągnąć od Louisa i Hazzy, to Liam przyłapał Dan z tym jej absztyfikantem. Rozpętała się trzecia wojna światowa w wydaniu 1D. Koszmar na resorach. Szczegółów nie znałam, bo nie mieli kiedy dłużej pogadać. Jedyny plus, że Nialler nie zapomniał o swojej dziewczynie i dzwonił codziennie choćby na pięć minut.
Zaczęłam się rozciągać do "A Little Party Never Kill Nobody". Potrzebuję całkowitego wyciszenia, zapomnienia o wszystkich problemach, chorobach, przyjaciołach. Tylko ja i muzyka. Dziś postanowiłam spróbować czegoś nowego. Znalazłam niedawno w internecie kroki zumby i wyszukałam kilka dobrych piosenek. Kroków nie chciało mi się uczyć, bo wyglądały jak jakiś aerobik, który mnie nie interesuje, ale muzyka była całkiem fajna. Ściągnęłam sobie kilka utworów i zamierzałam potańczyć do nich ot tak, dla rozrywki i rozluźnienia. Bez choreografii, układów, dla samej przyjemności tańczenia. Włączyłam "Zumbao", jeden z nowszych hitów i zaczęłam tańczyć. Zakochałam się w tej piosence od pierwszego usłyszenia i potrafiłam jej słuchać codziennie. Odchyliłam się do tyłu, kilka kroków w lewo, szybki obrót, fala... Jakby lekko zakręciło mi się w głowie, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Piosenka zmieniła się na "Zumba" Don Omara. Starałam się tańczyć w rytmie, ale nagle straciłam równowagę i musiałam się oprzeć o ścianę, żeby nie upaść. Oddychałam głęboko, ale to nic nie pomagało. Jakieś dziwne cienie zaczęły mi latać przed oczami. Zacisnęłam mocno powieki i schyliłam głowę najniżej jak się dało. Zamrugałam parę razy i skupiłam wzrok na parkiecie. Jakby lepiej. Nie, jednak nie. Cholera, niedobrze mi. Wyłączyłam muzykę i usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Napiłam się wody z kupionej przed wykładem butelki i przymknęłam oczy.
Ja pierniczę. Czy ja przysnęłam siedząc na podłodze czy mi się tylko wydaje? Spojrzałam na zegarek. To się robi chore, zasnęłam na sali! Zaczęłam tańczyć koło szesnastej, teraz była siedemnasta czterdzieści dziewięć. Na ekranie telefonu wyświetliło mi się, że mam wiadomość od Louisa.
Od: Tommo =D
Jak się trzymasz? :) u nas taki zapierdziel, że nie ma czasu, żeby odetchnąć -.-
Zastanawiałam się, co mu odpisać. Trzymam się super, Lou, wszystko pod kontrolą, tylko przysypiam jak jakiś dziadek na emeryturze, nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy, boję się, że zasnę i już nigdy się nie obudzę, ale poza tym spoko, wyobraź sobie, że zaliczyłam trudny egzamin na studiach, fajnie nie? Ależ byłoby mi łatwiej, gdybym im powiedziała. Nawarzyłaś sobie piwa, Nattie, teraz je wypij. Tylko upewnij się, czy jest bezalkoholowe.
Do: Tommo =D
Super, pojutrze jadę do rodzinki na Wielkanoc ^.^ kiedy konkretnie premiera teledysku?
Za dosłownie sekundę dostałam odpowiedź.
Od: Tommo =D
Czuję się urażony, że nie wiesz! 19 kwietnia koło 17:00 na YouTubie :D masz obejrzeć i zadzwonić, rozumiemy się?!!!
Do: Tommo =D
Sorry, Tomlinson, ale umówiłam się z Niką, że obejrzymy go razem :P relację dostaniesz we wtorek wieczorem xD
Od: Tommo =D
Foch z przytupem i melodyjką! >:-/
Zaśmiałam się sama do siebie. Jak on to robi, że umie tak dobrze poprawić mi humor? Zaraz mój telefon odezwał się znowu.
Od: Hazza :D
Co napisałaś Lou, że się ciska jak marchewka w sokowirówce? xD
Teraz już ryknęłam śmiechem na cały głos. Gosh, skąd on bierze te teksty?
Do: Hazza :D
Powiedziałam mu, że obejrzę wasz nowy teledysk dopiero we wtorek razem z Niką, bo wyjeżdżam, a Louis strzelił focha... Co z Liamem?
Przygryzłam wargę, nie byłam pewna, czy wysyłać to ostatnie zdanie. Raz się żyje. Poszło. Czekałam niecierpliwie na odpowiedź.
Od: Hazza :D
Sam mam ochotę strzelić na to focha ;-( z Liamem jest... nieciekawie. Źle.
I co teraz? Kompletnie nie wiedziałam, co mu na to odpisać. Zanim się zdecydowałam, dostałam kolejnego smsa.
Od: Hazza :D
Zachowuje się jak gówniarz i mam ochotę mu przypierdolić. Nawet nie próbuj go bronić, bo mam dość tego szczeniaka. A mówią, że to ja jestem najmłodszy i najgłupszy w zespole.
Zmarszczyłam brwi. Co tam się, kurde, dzieje?
Do: Hazza :D
Co on takiego zrobił? Może najgłupszy nie jesteś, ale na pewno w gorącej wodzie kąpany.
Odpowiedź znów przyszła błyskawicznie.
Od: Hazza :D
Nie co zrobił, a co robi. Nie powiem ci, bo nie starczy mi miejsca w smsie, a zaraz mamy naradę przed deportacją do Ameryki Południowej.
Tyle. Okej, teraz jeszcze bardziej się martwię.
~~*~~
Weszłam do ławki i ostrożnie dotknęłam jej ręki. Drgnęła przestraszona, mało nie wypuściła z rąk różańca. Jej twarz aż się rozświetliła, gdy mnie zobaczyła. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i przytuliła do siebie. Wtuliłam się w jej żakiecik przesiąknięty stale tym samym zapachem jej perfum. Dom. Jak dobrze być w domu.
-Ale mi niespodziankę zrobiłaś, Natalko.- wychodziłyśmy z kościoła po mszy wieczornej.- Nie spodziewałam się, że przyjdziesz po mnie. Zaraz, masz walizkę? Jesteś prosto z dworca? To jakim cudem przyszłaś z własnej woli, po podróży do kościoła?
-Tak mnie coś tknęło, że musiałam wejść.- zarzuciłam torebkę na ramię i ruszyłam za babcią, która dreptała energicznie do domu. Mieszkaliśmy nawet blisko, na Pułaskiego. Babcia od razu nadała ostre tempo, z tą torbą ciężko mi było za nią nadążyć. A podobno mam dobrą kondycję.
-No i dobrze, że cię tknęło. A teraz zwolnimy, bo muszę o czymś z tobą, kochanie, porozmawiać, a w domu będzie już Moniczka i wtedy nie porozmawiamy na osobności.- faktycznie, zwolniła kroku, wzięła mnie pod ramię.- Co się z tobą dzieje, dziecko? Schudłaś jeszcze mocniej, wyglądasz jak jakaś zmora, przemęczona jesteś, to widać od razu... Natalciu, co się dzieje?
-Babciu... Nic się nie dzieje...- powiedz jej, powiedz jej, POWIEDZ JEJ, WALNIĘTY TCHÓRZU!!!- Wszystko jest w porządku...
-Zakochałaś się, a on cię nie chce?- walnęła prosto z mostu.
-Nie... To znaczy... Cholera.- jęknęłam.- Tak, zakochałam się.
-W tym Angliku?
-Tak. W Liamie. Nie wiem, czy wiesz, ale oni przyjechali specjalnie na moje urodziny, zorganizowali mi imprezę, spędziliśmy z nimi i z dziewczynami kilka dni w domku Moniki w Bieszczadach. Ale oni wrócili, bo okazało się, że pojawiły się zdjęcia dziewczyny Liama z innym. Ona go zdradziła, a on pojechał zorientować się w sytuacji i od tej pory się nie odezwał. A ja, idiotka, kiedy mogłam wykonać ruch i go pocałować, to stchórzyłam albo coś nam przerwało! Jestem beznadziejna.
-Nie jesteś.- przerwała mi babcia.- Nie myśl, że jesteś mniej warta od tamtej wywłoki, która szlaja się po facetach i nie umie docenić mężczyzny, który jest dla niej dobry, przynajmniej tak myślę z tego, co mi mówiłaś.- gapiłam się na babcię z otwartymi ustami. Babciu... wow. Ale moja babcia dopiero się rozkręcała.- Ale tchórzem jesteś. Bo jak masz szansę, to walcz o swoje! Kochasz go, tak? On kocha ciebie? Nie wiadomo, ale wszelkie sygnały to potwierdzają! Na pewno lubi cię bardziej niż inne dziewczyny w swoim otoczeniu. Może potrzebuje tylko bodźca, żeby zrozumieć, że wszystko, czego on potrzebuje, jest w tobie? Powinnaś wykonać pierwszy krok, dlatego po świętach załadujesz się w pierwszy samolot do Anglii, wparujesz mu do domu i powiesz mu, co czujesz! Dobry wieczór, pani Malicka.- babcia przestała na mnie krzyczeć, by kulturalnie pozdrowić sąsiadkę wychylającą się zza płotu.
-Dobry wieczór.- powtórzyłam posłusznie.- Babciu, ale nie rozumiesz, że nie chciałam niszczyć jego związku? On był z Da....
-A gówno mnie to obchodzi.- znowu mnie zamurowało.- Opowiadałaś, że ci się żalił, że ten związek to jedna wielka kłótnia, nie mogłaś mu uświadomić, że lepiej mu będzie z tobą? Zerwałby z tą swoją i teraz by nie cierpiał z powodu zdrady.- mrugałam gęsto próbując przyswoić wszystkie informacje otrzymane od babci. Okej, babcia nie wiedziała, że nie zamierzałam się z nikim wiązać, zwłaszcza w tym końcowym okresie, ale patrząc z jej perspektywy... Miała rację. Ja i moje powalone zasady daliśmy do wiwatu. Miałam ochotę samą siebie spoliczkować za te pieprzone skrupuły. Trzeba było na mnie nawrzeszczeć na środku ulicy, żebym się opamiętała. Z westchnieniem przekroczyłam próg domu i weszłam do salonu. Moja mama zerwała się z kanapy i mocno mnie przytuliła.
-Natalko, jesteś!- poczułam, że mama moczy mi szyję. Boże, płakała. Nagła myśl mnie zmroziła. Gabriela znalazła telefon do moich rodziców i powiedziała im. Cholera.
-Mamo, ty płaczesz?- proszę, niech to nie będzie to, co myślę.
-A nie.- mama odsunęła się ode mnie i głośno wydmuchała nos.- Po prostu oglądam film.- kamień z serca. Spojrzałam na ekran telewizora.
-"Titanic"?! Po raz który, sześćsetny?
-Niee. Nie wiem, tak mnie jakoś naszło na ten film.- mruknęła pod nosem i wyszła z pokoju. Wróciła z miską chipsów i paczką chusteczek. Moja mama i chipsy! O rany.
-Mamo...- zaczęłam niepewnie.- A czemu płaczesz, skoro Titanic dopiero wypłynął na morze?
-Bo się żegnali z tymi z Southampton i wiem, że już nie przeżyją i nigdy się nie zobaczą.- padła odpowiedź. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zdjęłam koc z fotela i owinęłam się nim jak kokonem.
-Włącz od początku.- poprosiłam wciskając się koło niej na kanapę.
Za półtorej godziny ryczałam jak bóbr. Mama też. Z tym że mama przeżywała katastrofę statku i nieszczęśliwą miłość Jacka i Rose. Ja opłakiwałam swoją pustą głowę i wielką głupotę, która kazała mi uciekać przez miłością.
~~*~~
Wróciłam do swojego mieszkanka bogata o nowe doświadczenia z moją zwariowaną rodzinką i trzy słoiki sałatki warzywnej, pudełko ciach świątecznych (w tym trzy mazurki, pięć bab wielkanocnych i dwanaście małych babeczek piaskowych) plus upieczoną kaczkę, którą babcia schowała przed domowymi głodomorami specjalnie dla mnie i Niki. A jeśli chodzi o wspomniane doświadczenia, to nauczyłam Adasia mówić moje imię. Wprawdzie wyszło mu "Taja", ale to też nieźle. A, i dowiedziałam się jak to jest lądować w wanience pełnej lodowatej wody w Lany Poniedziałek. Moja genialna kuzynka Lena, gdy dowiedziała się, że nie mam ochoty zwierzać się jej, jak daleko zaszła moja znajomość z One Direction, przygotowała dla mnie mokrą zemstę. Rano zawołała mnie po coś na dół. Nieprzytomna zwlokłam się z łóżka, otworzyłam drzwi i nie patrząc pod nogi zrobiłam krok za próg. Potknęłam się o rozciągnięty sznurek i wywaliłam się prosto do małej wanienki dla dzieci napełnionej wodą po brzegi. Najlepsze było to, że nie potrafiłam z niej wstać, bo ciągle się ślizgałam, a wredna małpa, zwana Leną, filmowała to swoim telefonem i wstawiła to potem na Twittera i Instagrama. Dobrze, że nie mam Instagrama. Ale na Twitterze dostałam masę miłych komentarzy, zwłaszcza od nielubiących mnie Directionerek. Nie zwróciłam jednak na to większej uwagi, bo moją uwagę przykuł tweet jednej z administratorek konta, na którym pojawiały się najnowsze newsy o 1D.
Krążą plotki, że One Direction się rozpadnie. Liam nie był widziany z chłopakami od dłuższego czasu. Jutro ma mieć miejsce wylot wieczornym samolotem do Buenos Aires, gdzie rozpoczną kolejną trasę koncertową: Where We Are Tour. Nie wiadomo, czy Liam się pojawi na lotnisku. Mamy nadzieję, że to nie jest koniec!Zamurowało mnie, gdy to czytałam. Dlatego teraz niecierpliwie krążyłam po domu czekając na Nikę, która lada chwila powinna pojawić się w drzwiach. Gdy rozmawiałam z nią wczoraj przez telefon, umówiłyśmy się, że obejrzymy najpierw ten teledysk, a potem pod pretekstem naszej recenzji zadzwonimy do chłopaków i wyciśniemy z nich, co się dzieje.
-Jestem!- trzasnęły drzwi wejściowe i Nika w rozwianym płaszczu wpadła do salonu.- Niall dziś w ogóle do mnie nie zadzwonił i odrzucał moje połączenia. Włączaj ten przeklęty teledysk i dzwonimy, bo zaczynam się martwić.- ja martwiłam się od dłuższego czasu tak mocno, że łyknęłam dodatkową porcję leków. Teraz zdenerwowałam się jeszcze mocniej. Odpaliłam laptopa i włączyłam YouTube'a.
Teledysk "You & I" mnie zaskoczył. I nie wiem, czy pozytywnie. Nika oczywiście śliniła się do ekranu na widok Nialla, ale totalnie ją zamurowało, gdy zobaczyła go z grzywką na czole. Ja dostałam zawału, kiedy zobaczyłam, że Liama podmienili z jakimś brodatym jaskiniowcem. Boże, dzięki ci, że zgolił tę brodę, gdy przyjechał do Polski! Harry uszedł w tłoku, Zayn był nawet okej, Louis... mógł mieć inna fryzurę. Podobały mi się przejścia między kolejnymi solówkami, ale ogólny outfit... Rany, w pewnych momentach wyglądali na lekko bezdomnych. Bez jaj. Liczyłam na teledysk z jakąś historią, zwłaszcza do takiej opowiadającej o miłości piosenki jak ta.
-Okeeej.- Nika dalej patrzyła się w ekran, mimo że video już się skończyło.- Inaczej to sobie wyobrażałam. No, ale nic. Dzwoń!- podała mi telefon i zamarła w oczekiwaniu.
Wykręciłam numer pierwszy na liście. Liam. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Ustawiłam głośnomówiący.
-Cześć, Liam!- powiedziałam, gdy tylko usłyszałam chłopaka.- No, dzwonimy jak obiecałyśmy z naszą recenzją tele...
-Natalia, to nie jest odpowiedni moment.- i rozłączył się. Popatrzyłyśmy po sobie. Liam nigdy przenigdy nie odrzucił ode mnie połączenia. Spróbowałam zadzwonić do Harry'ego. Odrzucił. Zayn. Poczta. Louis. To samo. Nialler.
-Halo?- miał dziwny głos.
-Niall, co się dzieje? Dlaczego chłopaki odrzucili moje telefony?- przeszłam od razu do sedna. Horan się nie odzywał. W tle usłyszałam dzikie krzyki.
-Odwal się, kurwa!
-Zachowujesz się jak totalny kretyn, porąbało cię do reszty!
-Przestań mnie oceniać!
-Uspokójcie się, do diabła!
-Cały czas byłem ten odpowiedzialny, chyba raz na jakiś czas mogę przestać!!!
-Nie naszym kosztem!
-Niall, co tam się dzieje?!- krzyknęła Nika. Niall westchnął i powiedział cicho przez łzy:
-To koniec. Koniec One Direction.
-Co ty gadasz, Niall! Niall! Horan, nie rozłączaj się, do cholery!!!- w słuchawce zabrzmiał sygnał zakończenia rozmowy.
Spojrzałyśmy po sobie przerażone.
Cholera.
Armagedon.
Czy na dziś zapowiadali koniec świata???
__________________________________________________________
Rozdział zdecydowanie pesymistyczny. Obiecałam, że będzie kłótnia.
Ten rozdział napisałam dość szybko, ale następny będzie koło soboty. Zobaczę, czy wyrobię się na piątek, ale wolę powiedzieć, że rozdział będzie później niż żebym miała nie dotrzymywać obietnicy i się spóźniać :)
Ha, kochani, udało się i zdałam egzamin wewnętrzny! :D silnik zgasł tylko raz, na parkingu, przed wyjechaniem na miasto, więc jestem mega happy =D teraz zapisuję się na egzamin państwowy w WORD-zie (Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego) i zobaczymy, co będzie xD jakoś specjalnie nie liczę na to, że zdam za pierwszym razem, ale byłoby fajnie :P
Dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem i za to, że mamy już dwudziestu obserwatorów :D kocham was :*
I to tyle. Wracam do czytania ^.^
Buziaki <3
Roxanne xD
O ja pierdziele,no kłótliwy ten rozdział troche,czyli jak rozumiem to przez Liama a raczej przez Dan ma się niby rozpaść zespół?Kiedy czytałam ten rozdział byłam w szoku,niedowierzałam po prosty,ten rozdział przypomnieł mi że kiedyś chyba napisałaś że zespołowi będzie grozić rozpad ale zapomniałm o tym kompletnie.Kiedyś napisałaś mi w odpowiedzi na mój komentarz że cię jeszcze nie znam(wiadomo w jakim sensie)a dopiera dziś zdałam sobie sprawę że miałaś 100%racji,teraz czekam na kolejny zniecierpliwieniem i z ciekawością.Wiesz ty na serio powinnaś napisać książkę hehe.Gratuluje zdania egzaminu Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w opisie opowiadania na spisach pisałam, że zespół będzie chciał się rozpaść :) stwierdziłam, że 50 rozdziałów przesłodzonej sielanki to za dużo :P
UsuńDziękuję <3
Ty chcesz mnie zabić !
OdpowiedzUsuńOoo dostaniesz moja opinie na twitterze!
@sweet9893
Cholera. Już się boję xD
UsuńGratuluję zdanego kursu. :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział z niecierpliwością i tu takie akcje!
Od samego początku wiedziałam, że to ff to jest coś!
Obyś napisała rozdział wcześniej. Ja nie wiem co zrobię jak to ff się skończy...
Wiem, że kilka razy pisałaś o kolejnym fanfiction, niestety przegapiłam jak się nazywa. Mogłabyś mi podać link?
Z niecierpliwośią czekam na kolejny rozdział i życzę kolejnego zdanego egzaminu. :*
Cieszę się, że aż tak ci się spodobało :*
UsuńLink do "Would you know my name..."------> would-you-know-my-name-1d.blogspot.com
Dziękuję <3
Yyyyy ? Coś tam wspominałaś, że będzie kłótnia... ale nie wiedziałam, że chodziło Ci o całe 1D :o Kurde serio ?! Przez jakąś Danielle, która nie potrafiła docenić jakiego kochanego i troskliwego faceta ma, ma się rozpaść 1D ?! Napraw to prooosze !!! Matko, faktycznie pesymistyczny, ale też realistyczny :) Troche dobiło mnie, że nie ma optymizmu i humoru, którego dzisiaj baaardzo potrzebuje, ale i tak rozdział zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. :) Ja w dalszym szoku, końcówki tego rozdziału :o Nattieeee babcie dobrze mówi, pakuj się i jedź ratować 1D i Liama !
OdpowiedzUsuńDzięki Ci Boże, za te teksty Hazzy inaczej bym się popłakała przy tych smsach i w dalszym ciągu.
Objawy coraz gorsze. Nattie spręż tyłek i powiedz im w końcu co Ci jest ! Masz racje... Pieprzony tchórz !!!
Rozdział może na początku wrażenia, nie robi. Za to końcówka nadrabia wszystko ! Prosze Cię tylko o to być postarała się jak najszybciej dodać, bo zeświruje tu do tego czasu @.@ :)
Gaba :*
Serio serio :P
UsuńWiem, na początku to było trochę takie lanie wody dla zapełnienia miejsca, żeby zakończyć w tym momencie, który tak lubicie :D
Dziękuję <3
O kur...de zupełnie się tego nie spodziewałam, ale akcja. Aż mnie w fotel wbiło jak czytałam ten rozdział, wiedziałam, że za wesoło to nie będzie, ale że aż tak się wszystko potoczy... przeżyłam szok.
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Zespół nie może rozpaść przez Danielle jak się domyślam, że to właśnie ona była tego powodem plus niedorzeczne i szczeniackie zachowanie Payne'a. Jednak ułożony i porządny Daddy Direction potrafi być niegrzeczny (pfff niegrzeczny mało powiedziane). Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem bo nie myślałam, że ta kłótnia o której wspominałaś rozpęta takie zamieszanie.
Marcin na odwyku i bardzo dobrze, w końcu sam się o to prosił.
Jeszcze jakby tego było mało stan Nattie się pogarsza ;/ Już się nawet przestraszyłam, że biedna zemdleje w tej sali tańca. Ona musi im powiedzieć!
Babcia Natalii dobrze gada. Też chcę taką wyluzowaną babcie :) No i opieprzyła naszą kochaną pannę Maj, oby to pomogło i Nattie poszła po rozum do głowy.
Coraz bardziej nie podoba mi się zachowanie Liama (chyba znów muszę zamienić się w złą kobietę i trochę BARDZO pokrzyczeć na niego żeby zachowywał się jak dorosły chłopak, a nie dziecko z przedszkola).
Coś czuję, że Natalia wkroczy do akcji, spakuje manatki i poleci na pomoc chłopakom. Oby tak było.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i rozwinięcie akcji. Zespół nie może się od tak sobie rozpaść no ludzie!
No nie powiem, ale po przeczytaniu tego rozdziału targają mną takie emocje że masakra.
Gratuluje zdanego egzaminu oby na państwowym poszło ci tak dobrze jak na tym :) Wiedziałam, że dasz radę, normalnie urodzony kierowca :D. Będę trzymać kciuki żebyś zdała za pierwszym razem.
~Caroline.
Ale mam zaciesz, nikt się nie spodziewał, wszyscy zaskoczeni, bo każdy zapomniał o mojej malutkiej zapowiedzi rozpadu 1D... :D
UsuńPrzeczucia masz może słuszne... Wszystko się okaże w następnym rozdziale :)
Dziękuję <3
oOO czyli Nattie jednak poleci ratować tyłki chłopakom ? :D Wiedziałam, wiedziałam .
UsuńTylko jedno zasadnicze pytanko czy ja w ogóle wytrzymam tyle czasu w niepewności do kolejnego rozdziału ?! Chyba nie. Będę przeżywać katusze dopóki nie przeczytam co się będzie działo dalej.
~Caroline.
Wytrzymasz, wierzę w ciebie :*
UsuńDlaczego w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńJak to koniec 1D?!przez ciebie się po płakałam! Rycze i Rycze!
Kur*a Liam co się z Tobą dzieje?!! W tej chwili to mnie wytraciles z równowagi!
Natty jedz do niego! Jak tam kurde nie pojedziesz to ci nogi z tylka powyrywam! Babcia dobrze mówi! Powinnaś się spakować i jechać do nich!
Rozdział ogółem świetny ale ta końcówka... Mega!
Z niecierpliwością czekam na następny! Dodaj w piątek jak możesz bo w sobotę nie będę mogła przeczytać a tak mnie skręca żeby wiedzieć co się stanie! Proszę :*
Gratuluję zdanego kursu :*
Taki moment to u mnie norma xD
UsuńPostaram się dodać w piątek, ale naprawdę nic nie obiecuję :( dziś byłam cały dzień w Lublinie i nie napisałam jeszcze ani słóweczka :/
Dziękuję <3
Masz dodać wtedy, kiedy będziesz mogła :D
UsuńMni pasuje piątek tobie niekoniecznie :)
Ja się nie obraże :D
Czekam :*
<3
Jeszcze zobaczę, jak mi pójdzie :P już początek naskrobałam :)
UsuńJa pierdolę!!!
OdpowiedzUsuńRoxannie tłumacz mi się i to w tej chwili!!
CO TU SIĘ KURWA WYRABIA?!
Wyobraź sobie, że cisnę teraz najgorszymi słowami jakie istnieją na świecie..
Jaki rozpad?! Co do chuja tam się dzieje ?
Powiem że przez 3/4 rozdziału chichrałam jak koza a potem ?
Zepsułam krzesło!
Jak to? Co to? Gdzie to?!
Mój mózg wybuchł i trzeba go teraz pozbierać ._.
1. LIAM DO CHOLERY NIE RÓB TEGO!
2. JAKI KONIEC ONE DIRECTION?!
3. NATALIA REZERWUJ BILETY NA LOTNISKO!
4. NIALL NIE PIEPRZ GŁUPOT PRZEKUPIMY CIĘ BIGOSEM!
5. POWIEDZ IM NATALIA!
6. NIE ZROBISZ NAM TEGO ROXANNE!
Ja w to nie wierzę.. J-A-K?!
Kiedyś do Ciebie przyjdę i cię uduszę kablem od komputera..
Danielle.. nie wspominajmy tej osoby bo ona wywołuje na naszych twarzach bulwersację.. (Polly Filozof)
Pozostaje tylko jedno pytanie:
CO TAM SIĘ STAŁO ?!
NIECH ONI SOBIE ROBIĄ ŻARTY..
MOŻE I NIE ŚMIESZNE ALE NIECH TO BĘDĄ JEDNAK ŻARTY...
JESTEM ZŁA.
(Naprawiłam telefon!)
*Ilość Caps-Locka to moja złość przelana do tego komentarza.
/Polly
Chciałam jeszcze bardzo serdecznie podziękować Babci Natalii... Jak Nattie tam nie pojedzie proszę zlać jej tyłek.
UsuńDo Roxanne :
FOCH Z PRZYTUPEM I MELODYJKĄ!
/Polly
I spokojnie, wdech, wydech, wdech, wydech :)
UsuńPolly Filozof mnie rozwalił :*
Z ciężkim sercem przyjmuję focha, mam nadzieję, że następny rozdział tajemniczym zbiegiem okoliczności naprawi twój humor i rozwalone krzesło :P
Dzięki <3
Nie ty chyba żartujesz nie.. niech one jada do nich noo.. serio mówiłaś ze będzie klotnia ale ze aż taka .. niech się wszystko ulozy.. bo jak nie to przyjadę do ciebie i to zmienię Hahahah przezDan to się stało.. nie lubię jej tym opowaiadaniu.. i w ogóle zastanawiam się czemu w większości opowiadan Dan jest ta złą... hahaga jak czytalam pożegnanie to się prawie poplakalam serio nienawidze pożegnań. Pomyśleć, ze w niedzielę będę musiala się pożegnać z 3 najwazniejszymi osobami w moim życiu.. więc nie obiecuję tego ze skomentuje następny rozdział.. :( rozpisalam się nie potrzebnie hihuh
OdpowiedzUsuń~Verii
Nie we wszystkich ff Dan jest zła... Tu akurat taka mi pasowała, no bo Liam i tak dalej :P ale na przykład na moim drugim blogu Dani jest zdecydowanie pozytywną postacią ;)
UsuńDziękuję <3
To jakiś zart niech one tam jada!!!!!!??
OdpowiedzUsuńNie, to nie żart :P ale jestem wredna xD
UsuńMoże i rozdział jest pesymistyczny, ale i... świetny.
OdpowiedzUsuńZbudowałaś prawdziwe napięcie. Ja już czekam na następny!
Niech jadą do 1D ! ;P
~Hope
Dziękuję :* <3
UsuńNoo ja nie mogeee o.o Ten rozdział jest inny niż wszystkie i nie wiem co powiedzieć ;d Przeczuwam koniec opowiadania za 10 rozdziałów ;c Rozdział serio pesymistyczny, ale dobrze napisany. Czekam na kolejny c;
OdpowiedzUsuńPrzeczuwasz słusznie, jeszcze około 10 rozdziałów do końca... Aż się łezka w oku kręci ;( nie będę potrafiła się z nimi rozstać!
UsuńDziękuję <3
Jejku! Błagam dodaj rozdział jak najszybciej bo umrę! To po po prostu niewiarygodne.. Koniec One direction?! No Kur*a nie! Nie zgadzam się! xD Rozdział po prostu świetny! Uwielbiam twojego bloga i tylko dzięki mojej przyjaciółce zaczęłam go czytać, więc masz nową czytelniczkę :D BŁAGAM SZYBKO NEXT! <3
OdpowiedzUsuńNowa czytelniczka! Witamy na pokładzie! :*
UsuńNie tylko ty się nie zgadzasz... Ja na twoim miejscu klęłabym jak szewc i wrzeszczała na autorkę żądając nowego rozdziału :P Na szczęście wiem jak to się potoczy...
Dziękuję <3
OMG
OdpowiedzUsuńNo to ten rozdział mnie powalił
Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy
Chciałąbym się dowiedzieć dlaczego zespół się rozpada. Znaczy jaki jest konktetny powód, bo tego jeszcze nie znamy.
Mam nadzieję, że Nati tam pojedzie i wszystko się ajkoś uspokoi
PROSZĘ DAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ BO NIE WYTRZYMAM !
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ :)
Nikt się tego nie spodziewał i to mi się najbardziej podoba :D
UsuńPowód częściowo jest taki, że... Kurdee, już się miałam wygadać :P wszystkiego dowiesz się w następnym :*
Dziękuję <3
Roxanne, może zepsuję Ci humor, ale... ja się spodziewałam
UsuńTU-DU-DU-DUM!
Przeczytałam opis tej fabuły na drugim blogu i mniej-więcej ułożyłam sobie prawdopodobny ciąg dalszy. Mam nadzieję, że będzie inaczej niż myślę ;/
~Anon
Nie zepsujesz :*
UsuńWidzisz, przeczytałaś opis pewnie niedawno i stąd kojarzyłaś, a jak niektórzy czytali opis przy piętnastym rozdziale, czyli ze cztery miesiące temu, to nic dziwnego że zapomnieli :P xD
Coś mi się wydaje, że twój ciąg dalszy jest trochę pesymistyczny, skoro tak mówisz...
Tak troooooszkę... Tak serio, to kiedy pierwszy raz znalazłam tego bloga, miał bodajże 35 rozdziałów... A wtedy należałam do grona tych typów, którzy kiedy słyszą "One Direction", to myślą sobie "Boże, Bieber razy 5", ale nie byłam hejterką, żeby mówić publicznie, jak bardzo Harry Styles i cała reszta są do d., a tacy ludzie są jeszcze reformowalni :). Więc włączyłam pewien tekst na "Tekstowie" i znalazłam tam linka do "Best Page Ever", a tam gdzieś linka do tego bloga i pomyślałam: "woooow, jaki genialny!". Wcześniej widziałam jeszcze kilka opowiadań, ale to była tragedia. W sumie, to po pierwszych kilku rozdziałach ściągnęłam parę piosenek One Direction na telefon i stwierdziłam, że wcale nie są tacy źli... :)
UsuńAle wracając do ficka: kiedy przeczytałam jakieś 10 rozdziałów, pomyślałam sobie, że pewnie Nattie dostanie szpik od Liama i będą żyć dłuuugo i szczęśliwie albo Natalia umrze, więc będzie żyć krótko i szczęśliwie. Z drugiej strony, wszystko jedno, jak się skończy, bo uwielbiam to opowiadanie za niemal idealną ortografię, składnię, interpunkcję itd, bo to rzadko się zdarza. Nie jestem Directionerką, jakoś nie trawię tego określenia względem siebie, ale opowiadania uwielbiam :)
Dobra, nie wiem, co mnie wzięło na spowiedź. Może po prostu chciałam, żebyś wiedziała, że nie wszystkie Twoje czytelniczki czytają to dlatego, że są fankami zespołu, ale ze względu na to, że to opowiadanie jest naprawdę fajnie napisane i myślę, że mogłoby się spodobać nawet komuś, kto za 1D nie przepada, a po prostu lubi dobre ficki
Pozdrawia nieco zaskoczona swoim monologiem
~Anon
Hahaha Anon, ja też tak tu trafiłam XD (Był to czas w którym już traciłam wiarę w twórców fanfictionów XDDD, więc dobrze, że znalazłam ten). Co prawda ja już lubiłam 1D, ale też wcześniej byłam "na nie". Ich muzyka jakoś mi nie przeszkadzała, ale nigdy nie przepadałam za boysbandami. Zawsze słuchałam tego co mi się podoba, w tamtym czasie głównie rocka i metalu i nagle stwierdziłam, że lubię One direction XD hahaha i przyznałam się do tego w urodziny najlepszej przyjaciółce. Usłyszałam tylko "Cooooo?!" Hahaha a teraz mam już wszystkie płyty i zawsze ich słucham jak jest mi źle, bo poprawiają mi humor
Usuń~Hope
Wiecie, moja przyjaciółka można powiedzieć kojarzyła tylko, że coś takiego jak 1D istnieje i mają piosenkę "Story Of My Life", bo leciała non stop w radiu. A gdy powiedziałam jej o blogu, to jej reakcja: "Ooo, serio? To fajnie, bo już chciałam znaleźć jakiegoś bloga do czytania". Więc pozytywnie i teraz czyta każdy rozdział i jest najlepszym krytykiem, bo jak jej się coś nie spodoba, to powie prosto z mostu :D
UsuńAle nie jest Directionerką, czyta to opowiadanie tak, jakby znalazła książkę o jakimś totalnie wymyślonym zespole, dla niej chłopaki są bohaterami ff... Chociaż jak przesyłałyśmy sobie muzykę na telefony, to ściągnęła ode mnie kilka ich piosenek i gdy powiedziałam, że wybrałabym się na ich koncert, to stwierdziła, że chce iść ze mną, więc postęp jest! ^.^
Hahaha jak będzie w końcu koncert w Polsce to idę z wami ;P
Usuń~Hope
Nie ma sprawy, bierzemy cię ze sobą ;)
UsuńYaaaay, Hope, bratnia duszyczko <3 w sumie, to ja nigdy nie przepadałam za popem, ale miałam dokładnie tak samo jak ty :D kiedy usłyszałam "One way or another" w IKEI, to zarządziłam odwrót. Najwyraźniej przeznaczenie zaczęło się wypełniać, bo potem w autobusie leciało "Story of my life", a w owym czasie to były jedyne piosenki tego zespołu jakie znałam xD. One Direction zaczęłam "tolerować" w sumie kiedy na Eska TV usłyszałam "Midnight Memories", a w miarę polubiłam kiedy robiłam masakryczne zadanie z polskiego do trzeciej nad ranem i całą noc słuchałam "MM" i tej boskiej parodii :3
UsuńAle Roxanne, jedna rzecz mnie nie przestaje zastanawiać - przecież w przypadku białaczki dawców szuka się w najbliższej rodzinie chorego (z tego co wiem), więc gdyby Nattie powiedziała o tym choćby rodzicom, to jej szanse przeżycia znacznie by wzrosły...
~Anon
Prawdopodobnie tak, ale jeżeli Nattie nie chciała powiadamiać rodziny, to zadaniem lekarza było to uszanować. Wola pacjenta jest najważniejsza. A poza tym trzeba było skomplikować akcję :P
UsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie. Uh... Już nie mogę się doczekać się następnego rozdziału. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni a Natalia w końcu im powie o wszystkim. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.
Kiedyś na pewno się wszystko wyjaśni... Już jesteście coraz bliżej rozwiązania ;P
UsuńDziękuję <3
Z tym blogiem mam jak z książką- chciałabym by już się skończył, by w końcu poznać zakończenie, ale z drugiej strony tak się go dobrze czyta i jest interesujący, że nie chcę by się kończył XDD
Usuń~Hope
Wiem. Mam podobnie: chcę już to zakończyć, bo boję się, że najlepsze pomysły na epilog mi po prostu wylecą z głowy, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak to będzie, gdy będę pisała inne fanfictiony, a na "Everythig's..." zajrzę tylko raz na jakiś czas, żeby sprawdzić statystyki :(
UsuńSuper *.* uwielbiam tw rozdzialy moze nie komentuje za kazdym razem ale naprawde kazdy jest super ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :*
UsuńDziękuję <3
Cześć.
OdpowiedzUsuńNa wstępie powiem że twój blog robi furorę . Bardzo mi się podoba styl pisania .
A teraz odnoście twoich rozdziałów . Są cudownie <3 Nie mogłam uwierzyć że aż się to tak skąńczy , mam nadzieję że nie będzie takie zakończenie ? A co z Nattie ?
Tu troszkę słowa ode mnie .
Mogłabyś dodać coś takiego że dziewczynie wypadają włosy , przecież to występuje podczas tej choroby .
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Do zakończenia jeszcze kilka rozdziałów, tak że spokojnie :)
UsuńCo do objawów, to na wszystko przyjdzie pora :P
Dziękuję <3
o mój bożę!!!
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj przeczytałam kilkanaście rozdziałów bo niestety musiałam wrócić do szpitala. ://
No ale tak ZASKOCZYŁAŚ MNIE! Z Dan taka suka tutaj. Hah.
Jak to koniec 1d?!!!!! Niech one wsiadają do samolotu i lecą do nich!
Byłaś w szpitalu? Mam nadzieję, że już wróciłaś do zdrowia :*
UsuńKolejne zaskoczenie... :P
Dzięki <3
Będzie dzisiaj nowy ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałam ;)
UsuńPrzepraszam! Skończył mi się internet w telefonie i nie wchodziłam z niego ja internet z czego też nie na bloggera. A dzisiaj się przemogłam i weszłam... Gdy przeczytałam ten rozdział po prostu płakałam. I tyle. Teraz gdy już to przeczytałam... Stwierdzam że potrzebuje narkotyku jakim jest Twój blog. Ten rozdział był po prostu W.O.W.
OdpowiedzUsuńJej, na prawdę jeszcze raz przepraszam!
Gratuluję zdania egzaminu i na pewno drugi pójdzie ci tak samo, albo lepiej
Sweet Berry :>
Nie przepraszaj! Nie masz za co :*
UsuńDziękuję <3
Hej! <3 zostałaś nominowana do LBA :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj :
http://everything-has-changed-1direction.blogspot.com/2014/08/libster-award-1.html
Dziękuję bardzo, jutro się tym zajmę :* dziś już padam z nóg xD
Usuń