sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 45

Śniło mi się, że skaczę na spadochronie. Leciałam sobie wesoło, leciutko, ziemia zbliżała się tak powoli, wiaterek mnie przyjemnie chłodził i nagle... BUM! Ziemia była znacznie bliżej niż myślałam. Otworzyłam mocno zaciśnięte oczy i rozejrzałam się dookoła. Fajnie... To był sen. Ale zderzenie z ziemią prawdziwe. Zleciałam z łóżka. Zerknęłam w górę, żeby sprawdzić, kto mnie zrzucił i prawie nastąpiło kolejne zderzenie. Tym razem mojego nosa z czyjąś niezbyt czystą stopą. Fuuuj.
Ostrożnie, uważając na obolałe plecy i tyłek przesunęłam się po podłodze w stronę szafy i dopiero gdy nad moją twarzą nic nie zwisało, odważyłam się podnieść. Całe moje łóżko zajmowali Louis i Eleanor. Z naciskiem na Louis. El spała skulona na brzeżku, zaraz spadnie z drugiej strony. Co ciekawe, z drugiej strony łóżka, na podłodze też ktoś spał, bo widziałam rozciągniętą na podłodze rękę. Obeszłam mebel i aż pokręciłam głową nad śpiącym w dziwnej, morderczej dla kręgosłupa pozycji Liamem. Louis Tomlinson, pan i król wszechświata, rozwalił się na 98% powierzchni MOJEGO łóżka i to jego noga wisiała nad moją twarzą, kiedy się obudziłam. Cudnie. Nic dodać, nic ująć.
Włączyłam telefon i sprawdziłam godzinę. Pierwsza w południe. Czyli dla skacowanych piąta rano. Zerknęłam jeszcze raz na śpiących i wpadłam na diaboliczny pomysł. Stanęłam w odpowiedniej odległości od łóżka i szybko zrobiłam im zdjęcie. Za minutę Twitter wzbogacił się o kolejną ciekawą fotkę z życia 1D z podpisem: @Louis_Tomlinson @EleanorJCalder @Real_Liam_Payne tylko i wyłącznie dlatego, że zrobiliście mi niespodziankę na urodziny, nie dostanie się wam za zrzucenie mnie z łóżka :P Z poczuciem spełnienia genialnego uczynku wzięłam ciuchy na przebranie i ruszyłam do łazienki potykając się po drodze o rozciągniętą kończynę dolną Stylesa, który za miejsce spoczynku wybrał hiper wygodną podłogę salonu, tuż przy moich drzwiach. Chyba myślał, że zmieści się jako piąta osoba na jednoosobowym łóżku, ale do niego nie dotarł, bo zasnął. No nic. Ominęłam go i zerknęłam na kanapę, gdzie spali Zayn i Perrie. Dziewczyna leżała na Maliku i chyba lekko utrudniała mu oddychanie, bo jej roztrzepane włosy znalazły się na jego twarzy. On jednak jakoś chyba wentylował swoje płuca, bo słychać było delikatne chrapanie. Perrie też mu chyba nie przeszkadzała, bo jedną ręką obejmował ją w pasie, a palce drugiej dłoni splótł z jej, skutecznie chroniąc ją od spadnięcia z kanapy. Przynajmniej jedna osoba nie zaliczy gleby przy pobudce. Dla posiadania całkowitego obrazu sytuacji, zajrzałam jeszcze do Niki. Ha! Wiedziałam! Spała razem z Niallem! Ale nie w tym sensie... To był najbardziej uroczy obrazek, jaki widziałam w jej wykonaniu. Nika po jednej stronie łóżka, Niall po drugiej. Zwróceni do siebie twarzami, leżący w pozycji płodowej. I każde z nich, identycznym gestem przytulało się do sporej miękkiej poduszki. Awww, jak słodko... Tu też muszę zrobić zdjęcie. Szybko strzeliłam fotkę i znowu wlazłam na Twittera. Pod poprzednim zdjęciem już zebrało się sześćdziesiąt siedem komentarzy, a teraz dodałam następne z podpisem: Budzić czy nie budzić? -.- dobra, może tym razem nie będę złośliwa :P
Wyszłam z pokoju i ewakuowałam się do łazienki podśpiewując pod nosem refren "Like A Prayer". Zamknęłam drzwi na klucz i już miałam wskakiwać pod prysznic, gdy nagle zobaczyłam coś, co zwaliło mnie z nóg. W naszej wannie spały skulone Monia i Gabi. Myślałam, że wróciły do domu... O matko. Coś czuję, że muszę zaopatrzyć domową apteczkę w dużą porcję leków przeciwbólowych, bo nie dość, że większość (czytaj: wszyscy oprócz mnie) będzie miała kaca, to jeszcze dojdzie do tego niezły ból kręgosłupa u co najmniej kilku osób. Z ciężkim westchnieniem zrezygnowałam na ten moment z prysznica i poprzestałam tylko na umyciu zębów. Ubrałam się w legginsy i długą tunikę, związałam włosy w kucyka i założyłam na nos okulary. Nie chciało mi się zakładać soczewek, i tak pewnie z domu dziś nigdzie nie wyjdziemy, chyba że na ekspresowe zakupy... Właśnie, zakupy! Wybiegłam z łazienki i pędem ruszyłam do kuchni. Jasne, lodówka pusta, brak mineralnej, czyli zbawienia dla cierpiących na kaca, zero produktów jadalnych, których można użyć na śniadanie... Ech, nie ma bata, idę do sklepu. Wzięłam torebkę, założyłam kurtkę i buty, mało nie zabijając się o ustawione w przedpokoju walizki szanownego zespołu (tak, tak, gdy tylko opuściłyśmy z Niką dom, chłopaki wymeldowali się z hotelu i wprowadzili do nas. Inteligentny pomysł, dwuosobowe, no, w porywach trzyosobowe mieszkanie na dziewięć osób. Brawo!).
Ruszyłam w dół ulicy. Na skrzyżowaniu jest "Biedronka", miałam nadzieję, że znajdę wszystko, co będzie mi potrzebne. Zgarnęłam wózek z parkingu i ruszyłam na podbój sklepowych półek. Jajka, wędlinka, chlebek, bułeczki (jeszcze ciepłe!), masełko, pomidorki, ogóreczki, płatki śniadaniowe, co by tu jeszcze? Wzięłam też soki, kawę, herbatę i udałam się do kasy. Okazało się, że nakupiłam produktów na trzy wypchane reklamówki. Cudnie. Przeklinając pod nosem fakt, że nie mam samochodu, przydźwigałam ciężary do domu. Jedynym plusem było to, że nikt się jeszcze nie obudził i mogłam w spokoju przygotować śniadanie. Wypakowałam zakupy na stół i przyjrzałam się im z uwagą. Czegoś mi tu brakuje... Woda! Zapomniałam o mineralnej! Rzuciłam się z powrotem do przedpokoju, zbiegłam z hałasem po schodach i pognałam ulicą do "Biedry". Nie martwiłam się już wózkiem ani koszykiem, od razu poszłam pod dział "Napoje" i zgarnęłam dwie ciężkie zgrzewki. Jak im nie starczy dwadzieścia butelek, to chyba się pochlastam. Kasjerka spojrzała na mnie dziwnie, gdy po raz drugi w ciągu pół godziny zobaczyła mnie przy kasie z zakupami o wadze powyżej pięciu kilo. Zignorowałam to, grzecznie zapłaciłam i po chwili wlokłam się pod górę po pochyłym chodniku ze zgrzewkami pod pachami. Wczłapałam na swoje piętro i z trudem wtoczyłam się do kuchni. Przy stole siedział pierwszy skacowany osobnik: Harry Styles.
-Cześć.- sapnęłam i postawiłam butelki na podłodze. Wyciągnęłam jedną z plastiku i od razu podstawiłam mu pod nos z małym dodatkiem w postaci dwóch tabletek "Acenolu" z kofeiną. Chłopak posłusznie łyknął lekarstwo i jednym haustem opróżnił butlę do połowy.
-Dzięki.- mruknął słabo.
-Chcesz śniadanie?- zapytałam myjąc ręce i sięgając po swoje codzienne leki.
-No.- potwierdził kładąc głowę na blacie stołu.- Umieram...
-Co ty nie powiesz...- nie zwróciłam uwagi na to, co mamrotał pod nosem. Zagrzałam mleko i nasypałam mu czekoladowych płatków do miski. Może to go trochę ożywi. Podsunęłam mu śniadanko pod nos. Wziął łyżkę i zaczął bezmyślnie mieszać zawartość naczynia.- To się je, wiesz?- oświeciłam go. Podniósł na mnie nieprzytomny wzrok.
-Co?
-Masz śniadanie pod nosem, Styles!- podniosłam trochę głos, a on momentalnie się skrzywił.
-Ciszej, błagam...- spuścił głowę i posłusznie zaczął jeść.- O, to jest dobre!- powiedział odkrywczo. Wywróciłam oczami. No coś ty? A myślałeś, że cię otruję? Nagle usłyszeliśmy czyjś wrzask. Styles aż podskoczył na krześle, ja mało nie upuściłam pełnego czajnika. Z mojego pokoju dobiegła nas czyjeś stęknięcie, stłumione szepty i po chwili do kuchni przywlokła się Eleanor.
-Nadepnęłam Liamowi na brzuch, jak wstawałam z łóżka. Dlaczego on spał na podłodze?- zapytała rozcierając sobie skronie.
-Może dlatego, że twój wspaniały mężczyzna nie umie się dzielić posłaniem i ja też zostałam obudzona przez bolesne lądowanie na podłodze?- zadałam retoryczne pytanie. El kiwnęła głową, jakby wszystko zrozumiała i usiadła obok Hazzy przy stole. Zaraz podałam jej życiodajny płyn plus tabletki na ból głowy.
-Nattie, impreza była genialna, ale ja więcej u ciebie nie piję. Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że wszyscy piją czystą?- zapytała dziewczyna popijając wodę.
-To jest Polska.- wzruszyłam ramionami.- Podobno zaraz po Rosjanach jesteśmy najlepsi w piciu.
-Po tobie jakoś tego nie widać.- odgryzł się Harry.
-Jestem wyjątkiem, który potwierdza regułę.- stwierdziłam.
-I bardzo dobrze.- od progu dobiegł mnie głos Gabi. Weszła do kuchni i sama się obsłużyła, wyciągając wodę ze zgrzewki i sięgając po tabletki.
-Tak, wiem, głos rozsądku w postaci lekarza.- mruknęłam pod nosem.- Ciekawe, dlaczego akurat ty spałaś w mojej wannie?- Harry i El spojrzeli na nią z lekkimi uśmiechami. Na nic więcej nie mieli siły.
-Mnie się pytasz?- jęknęła.- Jak impreza się rozkręciła, to piłam lepiej niż całe 1D razem wzięte. Od tortu nic już nie pamiętam.
-No kto by się spodziewał.- puściłam jej oczko i postanowiłam zmienić temat.- Dziewczyny, co chcecie na śniadanie?
-Cokolwiek.- ziewnęła El. Gabi usiadła na blacie szafki kuchennej i oparła się policzkiem o lodówkę.
-Jak fajnie chłodzi...- westchnęła zadowolona. Już miała zasypiać, gdy nagle usłyszeliśmy huk dochodzący z salonu. Czyżby Perrie jednak spadła z kanapy?  Nie, to jednak nie ona. Do kuchni wtoczył się Louis.
-Liam wlazł na łóżko i mnie z niego zepchnął...- pisnął przytulając podaną przeze mnie butelkę wody.- Nie ma sprawiedliwości na świecie.
-Właśnie, że jest.- powiedziałam głośno, a wszyscy momentalnie się skrzywili. Ups, zapomniałam.- Najpierw zwaliłeś Liama. Potem na podłodze wylądowałam ja. Prawie zrzuciłeś z łóżka swoją dziewczynę. I wreszcie spotkało to ciebie. Tak, to jest sprawiedliwość.
-Zamknij się.- prychnął pod nosem.- Auu, moja głowa... Jeszcze do tego walnąłem się o ścianę, jak wychodziłem z pokoju.
-Czemu wy się tak wydzieracie?- kuchnię odwiedziło kolejne poimprezowe zombie, czyli Monia.- Natalia, co ja ci zrobiłam, że wsadziłaś mnie pod prysznic?!- krzyknęła szeptem.
-Sama się wsadziłaś!- oburzyłam się rozbijając kolejne jajko na patelni. Na dziesięć osób jajecznica musi być duuuża.
-Ćśśś!- uciszyli mnie jednocześnie. Wywróciłam oczami. To będzie długi dzień. Chociaż z drugiej strony, jeśli będą bardzo zmęczeni, to może wcześniej się położą spać. Tylko, cholera, gdzie?!
-Dobra, jestem cicho. Kto chce jajecznicę, to proszę bardzo, kto woli płatki, to stoją na stole, miski są tutaj...- wyciągnęłam kilka miseczek i stos talerzy z szafki. Plus sporą ilość sztućców. Nie chciało mi się liczyć, ile trzeba położyć. Banda w zwolnionym tempie rzuciła się na jedzenie. Harry i El wzięli sobie kolejne butelki wody.
-Nattie, a gdzie są marchewki?- zapytał Tomlinson. Znieruchomiałam. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Zapomniałam, że mam obecnie w domu Marchewkowego Potwora i całkiem obojętnie przeszłam obok stoiska z marchwią. A w domu jej nie było. Wiem, bo przedwczoraj zjadłam ostatnie dwie.
-Niestety, Lou, marchewek brak. Chcesz jajecznicę z cebulką na boczku?- próbowałam zająć go czymś innym, ale to nie było proste.
-Jak to nie masz marchewek?- spojrzał na mnie zszokowany.- Musisz mieć! Marchewki to jedyne skuteczne, nie zabraniane przez lekarzy i farmaceutów lekarstwo na kaca!- parsknęłam śmiechem.
-Louis, nie drzyj się tak.- mruknęła Gaba, ciągle przytulona do lodówki. Jestem w szoku, że odezwała się tak do swojego idola.
-Lekarstwo na kaca leży tutaj.- pokazałam mu pudełeczko z tabletkami.- Poza tym, ja już dwa razy byłam dziś w sklepie, bo za pierwszym zapomniałam o wodzie. Aż ludzie się na mnie dziwnie patrzyli.
-Ale marchewki...- zajęczał siadając na podłodze i opierając się plecami o szafkę z koszem na śmieci.
-Jak tak bardzo chcesz, to rusz swoje cztery litery i goń do sklepu. Jest tuż za rogiem.- prychnęłam stawiając na stole kubki i dzbanek z mocno pachnącą kawą.
-Cztery litery?- spojrzał na mnie zdezorientowany. No tak, polskie powiedzonko przełożone na angielski.
-Po waszemu to będą trzy litery: A-S-S, a po polsku cztery: D-U-P-A. Dupa.- powiedziałam po polsku.
-Dupa?- powtórzył całkiem poprawnie. Gaba i Monia zaczęły się śmiać.
-No, ładnie, żeby zaczynać naukę polskiego od brzydkich słów. Natalia, nie nadajesz się na nauczycielkę.- chichotała Gabrysia.
-Jak ja wam dam...- zagroziłam machając im ścierką przed nosem.
-Dupa. Duuupa.- delektował się nowym słowem Tomlinson.- Spoko. Jak będę chciał, żeby ktoś się ode mnie odwalił, to zamiast "kiss my ass", powiem mu: "kiss my dupa".- cała kuchnia ryknęła śmiechem.- One Direction zdobędzie więcej polskich fanek jak zaszpanuję nowym słówkiem.- stwierdził zadowolony.
-Boże, niańczę przedszkole.- jęknęłam ocierając łzy.
-Masz jeszcze jakieś ciekawe słowa?- zapytał śmiejąc się Harry. Zastanowiłam się przez chwilę.
-No, chyba mam.- przypomniałam sobie kilka łamaczy językowych typu "lojalna Jola, Jola lojalna" albo "szczoteczka szczoteczce szczebioce coś w teczce" albo jeszcze lepiej "powiedziała pchła pchle: pchnij, pchło, pchłę pchłą", ale postawiłam na klasykę.- Spróbuj powtórzyć. W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie.- powiedziałam szybko. Przedstawiciele Wielkiej Brytanii wybałuszyli oczy.
-Czekaj! Czekaj... Ja dam radę.- El wyprostowała się na krześle.- Tylko powtórz jeszcze raz.
-W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie.
-W Szebzde... W Szycee... W Czebedynnnjee... Uch! Tego się nie da powiedzieć!- wkurzyła się Eleanor. Nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu.
-Wasz język jest przerażający. Skąd wyście się wzięły, z Marsa?- Harry spojrzał na mnie, Monię i Gabi.
-Wiesz, podobno kobiety są z Wenus...- zaczęła Monia.
-A faceci z Marsa. Jakiś kawał opowiadacie?- do kuchni wszedł Liam. Jako dzisiejsza służba zdrowia podałam mu butlę wody i tabletki. Kurczę, trzeba będzie chyba uzupełnić wodne zapasy... Im nie starczy jedna zgrzewka i resztka drugiej. Nie wszyscy skacowani jeszcze wstali. A niech to. Kolejny maraton do "Biedry".
-Nie, Natalia uczy Louisa brzydkich słów po polsku.- wyjaśniła Monia. Liam popatrzył zdezorientowany.
-Takich jak...?
-Nieważne.- ucięłam temat. Zaraz znowu się będą ze mnie nabijać.
-Nattie...- dobiegł mnie konający jęk Nialla.
-Oho.- mruknęłam i przyszykowałam butelkę wody z odpowiednim dodatkiem.- Co?!
-Ćśśś!- wszyscy znowu jak jeden mąż pokazali, jak bardzo umierają.
-Tłumacz się.- Horan przywlókł zmordowane ciało do kuchni i delikatnie, bez hałasu położył na stole swojego iPhone'a. Normalnie by nim rzucił.- Obudziłem się, bo non stop przychodziły mi powiadomienia z Twittera.- całe zgromadzenie rzuciło się na telefon, by zobaczyć dodane przeze mnie zdjęcia. Postanowiłam dać im trochę ochłonąć.
-Wiecie co, zapomniałam o marchewkach...- powoli, tyłem wycofywałam się z kuchni.- To paa!- i rzuciłam się pędem przez korytarz.
Po kwadransie stałam znowu przy kasie w "Biedronce" i zgrzytałam zębami, gdy ta sama kasjerka trzeci raz lustrowała mnie podejrzliwym wzrokiem. Pewnie myślała, że ktoś, kto za pierwszym razem wynosi ze sklepu trzy wypchane reklamówki, potem dwie zgrzewki wody, a teraz kolejną zgrzewkę i cztery kilogramy marchwi, a to wszystko w ciągu godziny, na pewno wróci się, by wynieść ze sklepu cały asortyment. I mogę się założyć, że czekała na moją czwartą wizytę do końca swojej zmiany. Na próżno.

~~*~~

-Dobra, ludzie! Słuchać mnie!- próbowałam się doprosić o chwilę uwagi.- Cicho być!!!- wrzasnęłam. Natychmiast banda umilkła i spojrzała na mnie wyczekująco.- Dziękuję.- odchrząknęłam.- Jako że wczoraj wszyscy umieraliście, a dziś udało się wam zmartwychwstać, proponuję, żebyśmy dziś wybrali się na miasto. W końcu jesteście w Polsce po raz pierwszy, a Kraków to mega zabytkowe miasto, więc co powiecie na mały maraton zwiedzania?- zostałam momentalnie zagłuszona milionem komentarzy i propozycji.- O matko.- z całej siły walnęłam łyżką o brytfannę.- Mogę coś powiedzieć? Nareszcie. To kto chce zwiedzać?
-Ja.- zgłosił się Liam.
-Ja w sumie też.- powiedział Harry. Wow, nie spodziewałam się tego po nim.
-Ja chyba też.- dołączył się Niall. Cisza. Nikt więcej.
-Rozumiem, że reszta woli sklepy i oglądanie zabytków z daleka?- głośne potwierdzenie.- Okej. Nika, którą grupę bierzesz?- dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco.
-Wiesz, molu książkowy, że ja mogę iść wszędzie, byle nie do muzeum albo księgarni.
-Spoko.- wzruszyłam ramionami.- Czyli ja idę z chłopakami na Wawel, do Mariackiego i Sukiennic, czy gdzie będą chcieli, a ty ruszasz na podbój sklepów.
-To idźcie pierwsi.- Nika przeciągnęła się na krześle.- My zadzwonimy po Gabi i podjedziemy sobie samochodem.
-Wiesz, że Gabi ma samochód na pięć osób?- prychnęłam.- To po pierwsze. A po drugie, z tego, co kojarzę, to ona dzisiaj pracuje od siódmej. A teraz jest dziewiąta.- popatrzyłam na zegarek.- Cholera, dziewiąta! Chłopaki, zbieramy się, jeśli chcemy zdążyć na zamek!- pamiętałam, jak kiedyś zachciało mi się zwiedzać. Stałam w kolejce do kas na Wawelu przez godzinę i okazało się, że wszystkie bilety już są wyprzedane, bo przyszłam za późno. Musiałam się zadowolić jakimiś mało lubianymi przez turystów wystawami i Smoczą Jamą.
Liam, Niall i Harry poderwali się z krzeseł i już po chwili stali przy drzwiach czekając, aż wezmę torebkę i jakąś bluzę. Znowu było cieplutko, z lekkim wiaterkiem. Muszę się ekspresowo zaopatrzyć w cienką kurtkę skórzaną albo ze skaju, bo w ciepłej polarowej dziś bym nie wytrzymała. Zeszłoroczna skórzana została brutalnie potraktowana czymś ostrym w tramwaju, jeszcze przed wyjazdem do Londynu. Nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało, czy zrobiła to jakaś odrąbana poręcz, czy ktoś wiózł zestaw świeżo zaostrzonych noży. Nie wiem. I raczej się nie dowiem. W każdym bądź razie, kurtka poszła na śmietnik.
-To trochę za daleko na spacerek, ale będziecie mieli okazję, żeby się przejechać krakowskim tramwajem. Tylko uwaga na kieszonkowców. A, i okulary, czapki, czy co tam macie. Bo zamiast na zamek zajedziemy od razu na cmentarz, jak stratują nas wasze fanki.- chłopaki spojrzeli na siebie porozumiewawczo i skinęli głowami. Wolę nie wiedzieć, co sobie tam uroili.
Wsiedliśmy do tramwaju i po kilku postojach w mini korkach dotarliśmy w okolice Starego Miasta.

*cztery godziny później*
Nie wierzyłam w to, co widziałam. Zrobili miliard zdjęć, obejrzeli dokładnie z każdej strony zabytki mijane na Trakcie Królewskim, obfotografowali ze wszystkich stron mimów występujących na Rynku, a teraz właśnie wyszliśmy z wystaw komnat królewskich. Nie spodziewałam się, że chłopaki aż tak lubią zwiedzać.
-To co, teraz katedra?- Harry przyjrzał się uważnie małej mapce dołączonej z biletem.- Czy zbrojownia i skarbiec?
-A co wolicie? Wdrapać się na szczyt wieży z dzwonem i obejrzeć groby królów czy obejrzeć armaty i strzelby?- spytałam siadając na ławce.
-Armaty!- powiedział Harry.
-Nie, wejdźmy na wieżę!- zaprotestował Nialler. Że też on wytrzymał tyle bez jedzenia. Ale obiecałam mu obiad w najlepszej krakowskiej restauracji przy Zamku.
-A co z "Damą z gronostajem"?- zapytał Liam. No i się zaczęło. Przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Sam jesteś dama. Bez gronostaja. Idziemy zobaczyć zbrojownię.
-Przecież najlepszy jest widok z góry na miasto!
-Najlepsze zostaw sobie na deser, teraz idziemy zobaczyć obraz da Vinci'ego.
-Wypchaj się z tym obrazem. Włazimy na wieżę.
-Chłopaki, to są armaty, A-R-M-A-T-Y wojenne, czaisz?- nawet nie chciało mi się ich uspokajać. Zaraz któryś walnie jednego w nos albo pójdą na kompromis. W każdym bądź razie, konflikt rozwiąże się bez mojego udziału. Wyciągnęłam przed siebie obolałe nogi. Akurat dziś moje baleriny musiały mnie obetrzeć. Jak pech, to pech. Kątem oka zauważyłam jakieś dwie dziewczyny zerkające w naszą stronę i wymieniające podekscytowane komentarze.
-Fanki na trzeciej.- zaalarmowałam grupę. Liam, Harry i Niall od razu zamilkli i zaczęli się rozglądać. Gdy tylko zobaczyli wspomniane dziewczyny, uśmiechnęli się do nich jednocześnie. To podziałało jak magnes. Obie nastolatki ruszyły w naszą stronę.
-Heej.- powiedziała niepewnie blondynka.- Wy jesteście z One Direction, prawda?
-Jak ostatnio sprawdzałem, to tak było.- Niall puścił im oczko. Brunetka zarumieniła się i zachichotała nerwowo.
-Po prostu nie spodziewałyśmy się was w Polsce...
-Chociaż po ostatnich tweetach i zdjęciach Natalii można było się trochę domyślić.- dodała blondynka. Chłopaki od razu skierowali wzrok na mnie.
-No co?- uniosłam obronnie ręce.- Ja też jestem Directionerką i dzielę się z innymi informacjami o was.
-O matko. Ty jesteś Nattie!- obie wytrzeszczyły oczy.
-Tak, to ja.- powiedziałam po polsku.- A wy, jak się nazywacie?
-Ja jestem Anita, a to Kaśka.- odpowiedziała brunetka.
-Ładne imiona.- zauważyłam. Wstałam z ławki.- To co powiecie na zdjęcie z tymi oto przystojniakami?
-Jasne!- obie energicznie pokiwały głowami spoglądając co chwila na chłopaków.
-Nattie, my tu jesteśmy, wiesz?- Harry chyba czuł się pominięty.
-No co ty nie powiesz, Hazz.- mrugnęłam do niego.- A ja już myślałam, że poleciałeś oglądać te armaty. Zrobicie sobie zdjęcie z dziewczynami, co nie?
-Pewnie, że tak.- Liam uśmiechnął się do dziewczyn.
-Dajcie aparat i ustawcie się na tle katedry.- wzięłam od dziewczyny Nikona i szybko strzeliłam kilka fotek.- Proszę bardzo.
-A ty też sobie z nami zrobisz?- spytała Kasia.
-Serio, ze mną też chcecie?- zdziwiłam się.- Przecież to oni są waszymi idolami, nie ja.
-Jak dla kogo. My ciebie bardzo lubimy. Od razu widać, że się naprawdę przyjaźnicie i to nie jest żadna ustawka. Poza tym te ostatnie komentarze na Twitterze...
-My ci wierzymy.- dodała Anita.- Zwłaszcza po tym tekście, który wstawiłaś. Gdyby cię coś łączyło z Zaynem, to chyba byłoby to bardziej widać, a nie tylko na zdjęciach. Może i to nie był photoshop, ale to, że ktoś się z kimś przyjaźni, nie oznacza, że nie może go przytulić, czy dostać jakiegoś prezentu.- miałam ochotę je uściskać z radości. Przynajmniej mam żywy dowód, że nie wszystkie Directioners wierzą twitterowym pogłoskom.
-Widzisz, Nattie?- Niall objął mnie ramieniem.- Nie wszyscy uwierzyli w te durne plotki.- uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Dziękuję wam, dziewczyny. Wasze słowa wiele dla mnie znaczą.
-To co?- Kasia pomachała aparatem.- Zdjęcie?
-Pewnie.- odwróciłam się do chłopaków.- Weźmie któryś aparat?
-Daj.- Liam wziął od wniebowziętej faktem, że sam Liam Payne trzyma jej Nikona w rękach, Kasi aparat. Przytuliłam dziewczyny i jednocześnie uśmiechnęłyśmy się do obiektywu.- Gotowe.
-Dzięki.- Kaśka wzięła Nikona i od razu włączyła przeglądanie zdjęć.- Matko, mamy zdjęcie z One Direction i Nattie! Jak tylko dorwę się do komputera, to je wstawię na Facebook'a i Twittera!
-A propos' Twittera...- Harry grzebał w telefonie.- Podajcie swoje nicki na Twitterze.
-Zaobserwujesz nas?!- pisnęła Anita.- O ja pierdzielę!
-To twój nick?- zażartował Hazz. Dziewczyna zaczerwieniła się.
-Nie... Annitta Styles oddzielone podkreśleniem.- powiedziała cicho.
-O, fajne.- Harry zaśmiał się lekko.- Nie wiedziałem, że mam jakąś rodzinę w Polsce.
-Widzisz, na tym świecie wszystko jest możliwe.- skomentowałam też wpisując nazwę dziewczyny w swojego Twittera. Liam i Niall robili to samo.- A ty, Kasia?
-Kathrin 019000, też oddzielone podkreśleniem.- dodałam obie dziewczyny do obserwowanych. W przeciwieństwie do tamtych trzech nastolatek z centrum handlowego sprzed świąt, które mimo oporów też follownęłam, te zdecydowanie bardziej na to zasługiwały.
-OMG, dzięki!- obie były wpatrzone w swoje telefony i po chwili wprost rzuciły się, żeby uściskać chłopaków.- Dzięki, dzięki, dzięki!
-Dobra, fajnie było was poznać, ale zaraz się spóźnimy i zamkną nam wystawy.- Liam już chciał się żegnać, gdy Hazza jeszcze go zatrzymał.
-Jedno pytanko.- zwrócił się do dziewczyn.- Na Nattie w tej kwestii nie ma co liczyć.- zawiesił głos.- Co lepiej zwiedzić: zbrojownię, obraz Leonarda czy katedrę?- spojrzały na siebie z zastanowieniem.
-Zbrojownia jest bardzo fajna...- Styles już patrzył na nas triumfująco.- ...ale zdecydowanie lepsza jest katedra. Groby królewskie, dzwon Zygmunta, to po prostu trzeba zobaczyć.
-Tak!- wrzasnął Horan podskakując w miejscu.- Wiedziałem! Idziemy do katedry!
-Jezu, jak dziecko.- westchnęłam widząc rozczarowanie na twarzy Harry'ego.- Dziewczyny, sorry, ale muszę się zająć angielsko-irlandzkim przedszkolem. Do zobaczenia.- pomachaliśmy im na pożegnanie i pociągnęłam za sobą grupkę w kierunku wejścia do katedry.
-Ale potem idziemy do zbrojowni!
-A jak zamkną nam obraz?!
-To wrzucimy cię do niego przez okno!

*jakiś (dłuższy) czas później*
Weszliśmy do mojego mieszkania roześmiani, cały czas nabijając się z Niallera, który zamówił sobie w restauracji danie dnia. Czekaliśmy dłuższy czas, ja zamówiłam szynkę zapiekaną w serze z frytkami, Liam jakiegoś wymyślnego kotleta, Harry postawił na jakąś zapiekankę. Nasze jedzenie już dawno przyszło i byliśmy w połowie konsumowania tych pyszności, a Niall z pokrzywdzoną miną ciągle czekał na jakieś grillowane mięso z warzywami. Wreszcie kelnerka postawiła przed nim specjalną podstawkę, a na niej jakby mały kociołek, w którym czekały gorące warzywa plus świeżo opiekane na grillu mięcho. Całość wyglądała jak fondue, a porcja była tak wielka, że nawet nasz etatowy głodomór wytrzeszczył oczy, gdy to zobaczył. Jasne, wiedziałam, że tutaj talerz przypomina sporą patelnię albo wręcz kociołek żołnierski, ale to przerosło moje oczekiwania. Miałam nadzieję, że Horan zapcha się tym na co najmniej kilka godzin i nie przeliczyłam się. Niall tak się najadł, że po raz chyba pierwszy w życiu nie dokończył swojej porcji. Byliśmy w ciężkim szoku. Próbował, dojadał, ale całego dania w siebie nie wmusił. Stwierdził, że taka porcja to za dużo nawet na niego. To jednak nie przeszkodziło nam śmiać się z niego przez całą drogę.
W domu panowała cisza i spokój. Czyli nasi zakupoholicy jeszcze nie wrócili. Super. Niall padł na kanapę przed telewizorem.
-Teraz nie przeszkadzajcie mi, muszę strawić ten cały obiad.- oznajmił wszystkim i włączył jakiś film na angielskim kanale.
-Ale przyznaj, Horan.- trąciłam go nogą i usiadłam obok niego.- Dobre było, co?
-Pytaliście się mnie o to już dwadzieścia razy!- wkurzył się i zakrył twarz poduszką.
-Nie zaszkodzi dwudziesty pierwszy.- zaśmiał się Harry i zaszył się w łazience. Liam chciał coś dopowiedzieć, ale zadzwonił jego telefon.
-Halo? Dani?- zesztywniałam. Liam poszedł do kuchni i zamknął za sobą drzwi. Zrobiło mi się gorąco.
-Chyba trzeba tu przewietrzyć.- powiedziałam niepewnie. Niall posłał mi nad poduszką współczujące spojrzenie, ale zignorowałam to. Otworzyłam na oścież drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz. Stanęłam przy barierce. Przez otwarte okno kuchni słyszałam jak Liam wykłóca się o coś ze swoją dziewczyną.
Czułam się źle. Czy istnieje coś gorszego niż miłość nieodwzajemniona, miłość dosłownie na wyciągnięcie ręki, miłość, która jest blisko i jednocześnie piekielnie daleko? Nie, chyba nie ma nic gorszego. Jak ja mogłam zapomnieć o istnieniu Danielle?! Nie zerwał z nią. I są tak wspaniałą parą, że chyba nigdy nie zerwą. Fanki 1D uwielbiają ich razem, a ja tylko się tu wpycham. Obiecałam sobie nie rozbijać niczyjego związku, w końcu już mnie o to posądzano i na własnej skórze mogłam się przekonać, że to nic fajnego. A tu? Co ja niby robię? Na usta cisnął mi się refren piosenki chłopaków "I Should Have Kissed You". 
Is your heart taken? 
Is there somebody else on your mind? 
I'm so sorry, I'm so confused, just tell me: 
Am I out of time? 
Is your heart breaking? 
How do you feel about me now? 
I can't believe I let you walk away when... 
When I should have kissed you. 

(Czy Twoje serce jest zajęte?
Czy w Twojej głowie jest ktoś inny?
Bardzo przepraszam, jestem taki zmieszany, powiedz mi tylko:
Czy jestem po czasie?
Czy Twoje serce jest złamane?
Co do mnie teraz czujesz?
Nie mogę uwierzyć, że pozwoliłam Ci odejść, kiedy...
Kiedy powinnam była Cię pocałować ...)

Tak, powinnam była go pocałować, gdy za pierwszym razem byłam w Londynie. Po tym ognisku, po tej magicznej chwili, kiedy śpiewali "Little Things" i "Moments". Wtedy on był wolny, a ja... A ja byłam idiotką. Idiotką, która bała się zakochać, żeby nie urazić kogoś swoją chorobą i może rychłą śmiercią, która broniła się przed uczuciem, a ono i tak na przekór mojej woli nadeszło. W najmniej odpowiednim momencie.
-Tu jesteś!- na balkon wyszedł Harry.- Co, zaraziłaś się od Zayna tymi sesjami na balkonie? Jeszcze ci peta w garści brakuje.- zaśmiał się, ale za chwilę spoważniał, gdy odwróciłam się w jego stronę i mocno się w niego wtuliłam.- Mała, co jest?
-Nie jestem mała!- zaprotestowałam.
-No to chuda, bo wzrostu trochę jeszcze masz, mimo wszystko.
-Możesz przestać się na mnie wydzierać?! Cały czas mnożysz trudności, zazdrość aż z ciebie kipi, a jak znalazłem kiedyś u ciebie T-shirt jakiegoś gościa, to się wyparłaś, a ja ci uwierzyłem...- dobiegł nas przez okno podniesiony głos Liama. Harry odsunął mnie od siebie na długość ramienia i popatrzył mi prosto w oczy.
-O to chodzi? O telefon od Danielle?
-O to, że jestem kretynką.- mruknęłam pod nosem.
-To wiem.- szturchnęłam go w żebra.- Dobra, okej, załapałem. Możesz jaśniej?
-O to, że myślałam... Że po tej imprezie coś z tego będzie, że coś się zmieniło, że będzie inaczej...- wytłumaczyłam mu przyciszonym głosem.- Niestety się myliłam. Jest totalnie bez zmian.- wykonałam nieokreślony gest ręką w kierunku kuchennego okna.
-Wiesz, czasami trzeba po prostu cierpliwie poczekać. Masz czas.- nie, Hazz, nie mam czasu! Ja właśnie nie mam cholernego czasu!!!- Ech, Liam to idiota.- szepnął znowu mnie przytulając.- Ja na jego miejscu nie wahałbym się ani chwili, przecież taka dziewczyna jak ty to skarb.
-Nie pochlebiaj mi. Co za dużo komplementów, to niezdrowo.- prychnęłam.- Idę sprawdzić pocztę. Jakby co, będę u siebie.- wysunęłam się z objęć przyjaciela i poszłam do swojego pokoju.
Zajęta czytaniem kolejnego kryminału ściągniętego z "chomika" nie usłyszałam, jak trzasnęły drzwi wejściowe i do mieszkania wdarła się reszta naszej bandy. Dopiero gdy ktoś gwałtownym ruchem odsunął mnie razem z krzesłem od biurka i zamknął laptopa, zdołałam wyrwać się z Anglii i problemów detektywistycznych panny Marple w "Morderstwo odbędzie się..." Agathy Christie.
-Co do diabła?!- wkurzyłam się podnosząc wzrok na Nikę.- Ja tu czytam!
-Spokój, tygrysico. Monia przyszła i ma genialny pomysł, ale potrzebujemy do tego ciebie.- pociągnęła mnie na moim obrotowym krześle do salonu.
-Nika, kretynko, odstaw mnie do mojego kryminału albo cię obedrę ze skóry!- na siłę próbowałam nogami zatrzymać fotel, ale dziewczyna wycwaniła się i pociągnęła mnie tyłem. Założyłam ręce na piersi obrażona na cały świat. Po chwili podskoczyłam na progu oddzielającym salon i mój pokój i zostałam brutalnie odwrócona przodem do zgromadzenia na kanapie i podłodze.
-Zawsze używacie takich środków transportu?- zapytał ze śmiechem Zayn.
-Czasem się zdarza, gdy pewien małpiszon nie rozumie polecenia: "Poczekaj, aż skończę rozdział!"- warknęłam posyłając Nice mordercze spojrzenie.
-Dobra, starczy.- Perrie postanowiła nam przerwać.- Monia chciała nam coś powiedzieć.
-Tak, posłuchajcie.- Monika stanęła na środku salonu.- Wiem, że przyjechaliście tu na urlop i pewnie chcielibyście odpocząć...
-Przecież odpoczywamy.- zdziwił się Niall.
-Od fanów też?
-Nie wiem, o czym mówisz. My spotkaliśmy dwie super miłe dziewczyny na Wawelu, potem z pięć pod restauracją, na rynku może trzy... Były jeszcze jakieś?- popatrzyłam pytająco na Liama i Hazzę.
-Jeszcze ta dziewczyna w tramwaju i te dwie małe bliźniaczki w Sukiennicach.- podpowiedział Liam.
-No właśnie. Wy mieliście w miarę spokojnie. A nasi zakupowicze zostali gwiazdami polskiego Facebook'a i Twittera.
-Stało się coś?- zapytał Niall.
-Nie.- skrzywiła się Eleanor.- Tylko okazało się, że do kin wchodzi jakiś film dla nastolatek i całkiem sporo dziewczyn było w galerii.
-Ujmę to tak.- Louis wyprostował się na fotelu.- Najpierw było okej. Potem było ojej. Później było cholera. A na koniec było: WIEJ!!!
-Tłumacząc na ludzki...- kontynuowała El.- Po jakichś trzech godzinach zakupów musieliśmy prosić o pomoc ochronę galerii. Wieści na Twitterze szybko się rozchodzą.
-Ale!- przerwała Pezz.- Kupiłyśmy trochę ciuchów. No, powiedzcie, czy ta bluzka nie jest genialna?!- pokazała nam bluzkę w kolorze pudrowego różu ze skórzanymi wstawkami i takim samym kołnierzykiem.
-Faktycznie, fajna! Gdzie takie są?- zainteresowałam się. Dawno nie byłam w galerii, a takiej bluzki szukałam od dawna.
-Chyba to było w Bennetonie... Nie pamiętam. Jakaś nowa kolekcja.
-Hmmm... Warto sprawdzić.- zanotowałam w pamięci konieczność szybkiej wyprawy do centrum handlowego. Tylko chyba skoczę do jakiegoś Mohito albo House'a, bo na Benneton, sorry bardzo, ale mnie nie stać.- No, dooobra, a co do tego ma Monia?
-Otóż, gadałam z rodzicami.- zaczęła Monika.- Jak tylko zobaczyłam zdjęcia w necie, to pomyślałam, że przydałyby wam się takie wakacje bez dziennikarzy, paparazzi, fanów... No wiecie, o co mi chodzi. Więc, gadałam z rodzicami i zgodzili się nam udostępnić domek nad jeziorem w lesie w Bieszczadach.
-Ten wasz letniskowy?- aż zerwałam się z fotela.- Dziewczyno, genialnie!
-Co to jest Bieszady?- zapytał Liam.
-Bieszczady. To takie polskie góry. Chociaż bardziej z wyglądu przypominają pagórki.- wyjaśniłam.- Ale Monika... Jest mały problem.
-Jaki?
-Przede wszystkim, jak oni odpoczną od fanów, skoro my nimi jesteśmy?- wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Starczy, że nie będziemy piszczeć i wrzeszczeć na widok chłopaków bez koszulek, chociaż ty, Monia, całą sobą krzyczysz na widok Stylesa. Nawet w koszulce.- Monia zamordowała Nikę wzrokiem i cała zrobiła się czerwona.
-Naprawdę?- Harry poruszył zabawnie brwiami i objął dziewczynę ramieniem.- Nie znałem cię od tej strony...
-Szczerze? Ja siebie też. Spadaj!- strąciła jego rękę. Znam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, że będzie się ukrywać z tym, co czuje do Stylesa, bo według niej to facet powinien zrobić pierwszy krok w związku. W przypadku Hazzy to chyba szybko pójdzie... Starczy, że pobędą trochę sam na sam.
-Brawo, Monia.- wszyscy zaczęli się śmiać.- Harry, nie każda dziewczyna od razu ulegnie twoim dołeczkom i uśmiechowi. Choćby była nie wiadomo jak wielką fanką.- chichotał Liam.
-Okej, spokój. Teraz na poważnie.- powoli się uspokajałam.- Mamy inny problem. Nie mamy czym pojechać.
-Mój ojciec jest właścicielem krajowej firmy przewozowej.- oznajmiła triumfalnie.- Możemy mieć każde auto, zapomniałaś?
-Czyli samochód na dziesięć osób też będzie?- upewnił się Zayn.- A kto poprowadzi?
-To chyba oczywiste.- Nika patrzyła bezczelnie na reakcję Hazzy.- Natalia.
-Co?!- Styles zerwał się z fotela i cały zzieleniał, potem poczerwieniał i ostatecznie zrobił się blady jak ściana. Lub jak pomocnik młynarza.- Nie ma mowy! Ja nie wsiądę z nią za kółkiem! Poza tym...- powiódł zwycięskim spojrzeniem po nas wszystkich.-... Nattie nie ma prawka na busy i autobusy.
-A kto powiedział, że to będzie bus?- zakpiłam.- Mam prawko kategorii B, a to uprawnia mnie do przewozu do maksimum dziewięciu pasażerów. A tyle was jest. Plus dziesiąta osoba, czyli kierowca. Czyli ja.- Harry klapnął na fotel zrozpaczony.
-Przecież my tego nie przeżyjemy!
-Hazziątko, skarbie, nic się nie stanie!- zaćwierkał Lou.- Zapniemy cię w fotelik, damy smoczek i herbatkę uspokajającą, w razie czego zmienimy pieluchę i będzie dobrze.- Hazz rzucił w kumpla poduszką.
-Zamknij się!
-Harry, na serio boisz się jechać z Natalią?- zdumiona Monia wpatrywała się w swojego idola.- Wiesz, twój nieskazitelny wizerunek lekko podupada...- Harry przyswoił sobie to, co powiedziała dziewczyna i poszedł do kuchni. Wrócił z pełną butelką wody, wypił zawartość jednym haustem i westchnął głęboko.
-Kiedy jedziemy?- zapytał markotnie.
-Monia, jestem geniuszem.- stwierdziła śmiejąc się Perrie.- Nic tak nie działa na Hazzę, jak zwątpienie w jego odwagę i pewność siebie.
-Teraz zrobi wszystko, żeby udowodnić, że się nie boi.- przytaknął jej Niall. Śmiałam się razem z nimi, gdy nagle poraziła mnie kolejna myśl.
-Monia!- wrzasnęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie zaniepokojeni.- Studia! Przecież mamy teraz te zajęcia w szpitalu, nie możemy tyle opuszczać bez zwolnienia lekarskiego!
-Myślisz, że o tym nie pomyślałam?- wymownie popukała się w czoło.- Mam już pomysł, jak to załatwimy.
-No jak?
-Nattie, wysil mózgownicę... Pokaż, że jesteś jak ci detektywi z twoich kryminałów. W końcu po coś je czytasz.- zaczęłam się intensywnie zastanawiać. I po chwili już wiedziałam.
-Potwierdzam to, co powiedziała Perrie. Jesteś geniuszem.- stwierdziłam z uznaniem i wyciągnęłam z kieszeni jeansów telefon. Wystukałam znany mi na pamięć numer.
-Halo?
-Gabi? Potrzebujemy twojej pomocy.
-Pogorszyło ci się?!- przestraszyła się dziewczyna.
-Ciszej, kobieto, tu są ludzie.- uspokoiłam ją.- Jesteś w pracy?
-Właśnie wychodzę z kliniki, a co?
-Super. Przyjedź do nas z pieczątką, długopisem i tym bloczkiem, na którym wypisujesz zwolnienia lekarskie.
-Natalia, co ty kombinujesz?
-Wszystko wyjaśnię ci na miejscu. Pa!- rozłączyłam się i spojrzałam triumfalnie na przyjaciół.- Gotowi na zwariowany tydzień na łonie natury?- spojrzeliśmy po sobie porozumiewawczo.
-Gotowi!



__________________________________________________
I mamy następny :) cieszycie się? :D

Kolejny prawdopodobnie we wtorek lub środę. Niestety, jak pisałam wcześniej, z przyczyn zdrowotnych nie idę na pielgrzymkę i z tego powodu tonę we łzach :( ale zapowiadam i biore was na świadków: w przyszłym roku, choćby się waliło i paliło, choćbym była obłożnie chora i leżała (tfu! odpukać!) w szpitalu, to idę na Jasną Górę i nic mnie nie powstrzyma!!! :) 
Na "Would you know my name..." rozdział pojawi się jutro :P

Uwaga, czytelnicy! Jak dobrze pójdzie, to jutro będziemy mieli 20 tysięcy wyświetleń!!! Prawdopodobnie jutro dodam z tej okazji okolicznościowego posta, ale już dziś chcę wam napisać jedno: DZIĘKUJĘ <3 <3 <3

Przesyłam 20 000 buziaków :* :* :* (a tu tylko symboliczne trzy ;)
Roxanne xD

37 komentarzy:

  1. Jednym słowem ; Bomba ♡
    Poprawiłaś mi nastrój ;)
    Przynajmniej nie będe obrażona na cały świat że nie pojechałam na koncert a uradowana z nowego rozdziału i jutrzejszego na drugim blogu :D
    hahahahhahhhhahhaha
    już sobie wyobrażam 1D w Polsce..
    hhahhahahahahahhahahah
    Liam i Dani...
    Jako że ja nazywam siebie samą Sherlockiem Holmsem to czuje rozpad związku Lanielle xd

    pomysł z wyjazdem w Bieszczady ^.^

    nauka : Dupa hahahhahaahhahahahahah
    płacze hahahhahahaha

    Niesamowity ♡

    Kocham ;*
    Weny *.*
    @sweet9893





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, udało mi się poprawić ci humor, SUKCES!!! :D
      Sherlocku, na razie nie mogę potwierdzić twoich przypuszczeń, ale wszystko się może zdarzyć ^.^
      Dziękuję :* <3

      Usuń
  2. WSPÓLNY WYPAD W BIESZCZADY, DOMEK NA ODLUDZIU, GDZIE ONI BĘDĄ SAMI. S-A-M-I.
    Sama Natalia w jednym w pokoju... Z samym Liamem w jednym pokoju.... W jednym łóżku- OMG MOJA WYOBRAŹNIA WARIUJE!!!!!*_______*
    Sorry za to, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy w sprawie kolejnego rozdziału XD
    bhvhubvrfjhihrfvjnirvijrvfvijrfj już sama nie wiem kto jest słodszy- Nika i Niall czy Monia i Hazz. :33
    Chociaż nie miałabym nic przeciwko, gdyby któryś z chłopaków zaczął zakrywać do Natalii xdd hahahah... Nic nic ._. Nie przejmuj się mną- wyobraźnia działa O.o a co do Liama- wiadomo, ze niebawem zerwie z Danielle, tylko na to czekam.... Ale jestem ciekawa czy to nastąpi to pocałunku jego z Natalią czy po O.o ahhh no i jeszcze Zerrie.... Nie mogę się doczekać ich zaręczyn *____* chociaż przyznamy ze brakuje mi momentów Zayn - Natalia- nie ukrywam ten z plotkami, ze są razem był moim ulubionym :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, chyba zarażasz, bo moja wyobraźnia właśnie zaczęła hurtową produkcję nowych ciekawych wątków :P dobra, jest ich za dużo, jakieś muszę zachować chyba dla siebie xD
      Nie tylko ty czekasz na zerwanie z Danielle... Ja sama też nie mogę się doczekać tego momentu ;P
      Co do wątku z Zaynem... Zobaczymy, co da się zrobić... *_*
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Kurcze nie wiem co napisać...
    Siedzę i siedzę i nic tak cudnie pisze że aż nastąpił ten moment w którym odielo mi mowę! Kurde dziewczyno masz taki wielki talent!
    Wracając...
    Kurna Liam zerwij z Danielle! Jak tego nie zrobisz to chyba cię udusze!
    Natty nie przejmuj się jeszcze będzie szczęśliwa z Liamem! Ale będziesz szczęśliwa dopiero jak powiesz im prawdę! Coś czuję że dowiedzą się przez przypadek albo od Gabi.
    Wycieczka po Krakowie :D
    Z niecierpliwością czekam na następny!
    Kocham mocno :* <3

    Jednak coś napisałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajcie z tym talentem! Ja po prostu bazgrolę, co mi ślina na język przyniesie, są ludzie tysiąc razy bardziej uzdolnieni niż ja!
      Gabę na razie obowiązuje tajemnica lekarska, więc nie wiem, czy się wygada... Jeśli to zrobi, to Nattie będzie chyba na nią nieźle wkurzona ;)
      A jednak ci się udało coś napisać... ;D dziękuję ci za to bardzo :* <3

      Usuń
    2. Już nie bądź taka skromna...
      XD

      Usuń
  4. Impreza Nattie była jak widać udana, każdy spał gdzie popadnie, ale nic nie przebije Moni i Gabi w wannie. Rozwaliło mnie jak biedna Natalia musiała ciągle latać do Biedry.
    Haha dupa była najlepsza hahahaha :) Taa my Polacy i nasze bogate słownictwo.
    Horan po raz pierwszy w życiu nie dojadł obiadu w co nadal nie mogę uwierzyć :D
    Liam kłócił się z Danielle więc wyczuwam, że niedługo się rozstaną (moja moc jasnowidzenia chyba powraca hah).
    A teraz jeszcze ten wypad w Bieszczady, może być ciekawie. Może właśnie tam Liam i Nattie wreszcie się pocałują :)
    Chcę więcej momentów z Liamem i Natalią w następnym! :D
    Payne ty ślepoto jedna masz koło nosa taką wspaniałą dziewczynę, a chodzisz z Danielle która cię unieszczęśliwia. Roxanne nie wiem jak to zrobisz, ale nalej mu trochę oleju do tej głowy.
    Czekam na kolejny rozdział.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kolejny długi komentarz... Mmm, jak ja to lubię :D
      Tak, nie mogłam się oprzeć, gdy tylko wymyśliłam to z nauką polskiego, od razu wiedziałam, że muszę to gdzieś wpleść xD
      Okej, polecenie przyjęłam, naleję Liamowi oleju do głowy... (czy Kujawski z pierwszego tłoczenia będzie odpowiedni? :P ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Może być i ten Kujawski aby tylko Liam coś sobie wreszcie uświadomił :D
      Mam nadzieję, że na tym wypadzie w Bieszczady coś się zmieni między Nattie i Paynem oczywiście na lepsze. Tylko już nie komplikuj proszę Cię łaskawie bo znając Ciebie to możesz jeszcze wymyślić jakiś nieoczekiwany zwrot akcji :) Niech Natalia będzie wreszcie szczęśliwa i najlepiej niech wyzdrowieje, ona ma stanowczo za dużo problemów.
      ~Caroline.

      Usuń
    3. Okej, sprawdzę, jaki olej mam na składzie :P
      Hmmm, to komplikowanie strasznie mnie kusi... Zastanowię się jeszcze, co z tym fantem zrobię ;D

      Usuń
  5. Jezu... Czemu Ty Tak Świetnie Piszesz?!
    Jesteś G.E.N.I.A.L.N.A!!
    Jeśli napiszesz książkę mam być jako pierwsza powiadomiona, zrozumiano?
    Nie mam pojęcia dlaczego nie zrobiłaś nic z Latalią >.<
    Jestem tym wręcz rozpaczona, zła, albo nawet i wściekła...
    Moja wyobraźnia już im dzieci planuje a Ty ich tak puszczasz po moim ojczystym Krakowie (jeśli można tak to nazwać)
    Ja na mojej wycieczce pierwsze zwiedzałam obraz ^^
    Cholerka no oni tak do siebie pasują (ale to chyba oczywiste)
    Kocham to jak piszesz.. i wiesz co ? Chcę tak pisać jak Ty.
    Od dziś będziesz moim mentorem!
    Twoja NAJWIĘKSZA FANKA.
    /Polly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Zapomniałam dodać, że ja Zawsze, podkreślam ale to zawsze wyczekuję na rozdział (równiesz na 2 blogu). Jest godzina 1: 27 a ja zastanawiam się nad dalszymi losamy bohaterów -.-
      Dzięki Roxannie za to, że piszesz tego bloga.. i każdego innego :) ♡
      /Polly

      Usuń
    2. Spokojnie, cierpliwości, ja jeszcze coś zrobię z Latalią :)
      Dzieci im planujesz? Jakie imiona? :D
      OMG, to ja dziękuję, że aż tak ci się to podoba :* love ya <3

      Usuń
    3. Ja tu planuję Matthew'a i Blance/Camile :D
      /Polly

      Usuń
    4. Ładne ^.^ podobają mi się :)

      Usuń
  6. Kolejny rozdział,który sprawie,że nie wiem co sie wydarzy dalszym ciągu(moge się domyśłać ale wątpie że trafię) i to mi się najbardziej podoba,bo przynajmniej czekam zniecierpliwieniem na nastepny.Najbardziej chyba podobało mi się początek i latanie do biedronki przez Natalie,można było się pośmiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :*
      Właśnie staram się tak pisać, żeby następny rozdział był niespodzianką, nieoczekiwanym zwrotem akcji. Na razie mi to wychodzi :P

      Usuń
  7. Jeju nawet nie wiem co napisać...
    Rozdział jest po prostu idealny *.*
    Jeszcze ten wyjazd w Bieszczady ^^
    Reakcja Hazzy boska :P
    Niech Liam zerwie z Danielle!
    No błagam!
    Niech znajdą dawce dla Natali!!!
    Ona musi być z Liam'em!!!
    Latanie do biedronki co chwile, po prostu rozwala!
    Mnie by szlag trafił!!!
    Dobra, kończę, bo mnie wołają na OBIAD!!! <3333
    ŻYCZĘ DUŻO WENY!!!!!! <3 I ZDROWIA!!! :p / Care.
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. super:D wyjazd to świetny pomysł, napisz jak najszybciej kolejny rozdział!!!!!!!!:D
    jeszcze jedno, na "would you know my name" nie można dodawać komentarzy jako anonim, dałoby się z tym coś zrobić?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już może się zabiorę za kolejny, jeśli będę miała czas :)
      Dziękuję <3
      Co do "Would you know my name...", to na pewno da się coś z tym zrobić, zaraz pogrzebię w ustawieniach :P

      Usuń
    2. Już pozmieniałam, powinno być w porządku ;D

      Usuń
  9. Gdy widzę, że pojawił się rozdział to za każdym razem mam wrażenie, że w tym rozdziale Natalia wyzna im prawdę. Mam ochotę udusić Danielle! Liam, myślałam, że jesteś zdrowy na umyśle!!! Zerwij z nią! Nattie umiera! :( Chciałabym żeby ten blog nie miał końca.
    @perfectlavignex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak dobrze nie będzie, wszystko ma swój kres... :( sama też nie jestem zadowolona, że będę musiała zakończyć to opowiadanie, bo zżyłam się z nim strasznie *.*
      Liam jest zdrowy na umyśle! Tylko Danielle cały czas zasłania mu pole widzenia...
      Dziękuję <3

      Usuń
  10. No,no z tym wyjazdem w Bieszczady to Monia nieźle wykombinowała, trzeba przyznać. A teraz jeszcze żeby chłopaki i dziewczyny spiknęły na tym wyjeździe Liama i Nattie i będzie PER-FECT <3
    hahahaha nauka Lou polskiego, meeega śmieszna ! Miałam ubaw" po pachy " xD
    Jak to dobrze mieć lekarza znajomego, zwolnienie i po problemie :)
    Coraz gorzej w związku Liama, normalnie to bym się smuciła, ale jak sobie pomyśle,że to rozstanie to przepustka do związku Latalie to mam ochote sama im tam nieźle namieszać by tylko zerwali xD Nie" słuchaj" mnie, gadam trzy po trzy :P
    Biedronka <3 Tutaj też był ubaw niezły, rozwaliła mnie kompletnie ta kasjerka :D
    Awwww Nika i Niall <3
    Rozdział genialny,śmieszny, słodki <3
    Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you <3 jak zwykle polowa pomysłów, które tu przytoczyłaś to totalny spontan, np. Biedronka :) na początku nie miałam tego w planach :P
      fajnie, że się spodobało :*

      Usuń
    2. Na spontanie wszystko lepiej wychodzi, a przynajmniej mi ;)
      I to jeszcze jak się podobało ! <3
      Gaba :*

      Usuń
  11. Świetny!! Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału ;D Zastanawiam sie co w nim będzie xD Ale ogólnie to rozdział genialny jak wszystkie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś genialna. A to co piszesz uzależnia. ! Niech ona wreszcie powie im prawdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna osoba uzależniona od mojego bloga... Jak tak dalej pójdzie, to dostanę nakaz przeszukania domu pod kątem narkotyków :P
      Dzięki <3

      Usuń
    2. Hahahahaha xd

      Usuń
  13. Liam ale z ciebie dupa wołowa już myślałam że po tym rozdziale się coś zmieni jeżeli chodzi o sytuacje z Natalią, ale nieee Liam siedzi spokojnie na dupie i nic nie robi. Zupełnie NIC, a Natalia ma mało czasu. Jednak mam nadzieję, że znajdzie się jakiś dawca.
    Coraz bardziej się niecierpliwię bo chcę żeby oni JUŻ byli razem nooooooooo proszę:D (czy ja naprawdę proszę o zbyt wiele?).
    Wyjazd w Bieszczady z pewnością będzie udany i pełen niespodzianek ^^
    Nie ma bata na tym wyjeździe musi się COŚ stać (jeszcze nie wiem co) żeby Nattie i Liam W KOŃCU się spiknęli.
    Ja też zapisuje się do grona osób uzależnionych od tego opowiadania :]
    Czekam na kolejny. Pozdrawiam, Lena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy chcą, żeby na tym wyjeździe coś się stało między Natalią a Liamem... A ja nie wiem, czy tak zrobię :P moja czołowa wada, czyli złośliwość ma tu niezłe pole do popisu, ale może ją powstrzymam... chociaż przez chwilę :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  14. Rozdział cudowny <3 <3 Zapowiada się ciekawie :3 Mam nadzieję że Liaś zmądrzeje i zajmie się Nattie. A Nika i Niall są wkońcu razem czy nie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni chyba sami nie wiedzą, czy są razem czy nie... Wszystko się wyjaśni ;)
      Dziękuję <3

      Usuń