-A jak się rozbijemy?- zapytała Nika powoli nakładając adidasy. Westchnęłam ciężko i podniosłam się do pionu. Przeczesałam ręką włosy i zarzuciłam torebkę na ramię.
-Nika, tysiące samolotów lata codziennie i jakoś się nie rozbijają. Za dużo się naoglądałaś Discovery i tych filmów katastroficznych.- złapałam za rączkę walizki i wzięłam dziewczynę pod ramię.- Nika, jesteś super laska, odważna, twarda, silna... Dasz radę. Patrz na mnie, leciałam do Buenos Aires nad Oceanem Atlantyckim i zobacz!- okręciłam się dookoła prezentując swoją sylwetkę jak na jakimś pokazie mody.- No, wydaje mi się, że jeszcze żyję. A ty masz lecieć tylko do Londynu! Nawet nie sama, bo ze mną i Monią.
-No wiem... Ale się cholernie boję.- wyszeptała. Widać było po niej, że jest zestresowana. Cała zbladła, zaciskała ręce w pięści, obgryzła chyba wszystkie paznokcie lewej ręki. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
-Uspokój się. Idziemy. Masz klucz?- pokiwała głową i wyciągnęła go z kieszeni kurtki. Wystawiłyśmy walizki na korytarz i dokładnie zamknęłyśmy nasze mieszkanko na cztery spusty.
-Przepraszamy, że musiał pan czekać.- wysapałam do kierowcy taksówki, gramoląc się na tylne siedzenie obok przyjaciółki.- Małe problemy techniczne.
-Nic nie szkodzi, to pani płaci.- taksówkarz zerknął na mnie we wstecznym lusterku.- Aaa, to pani! Pamięta pani, woziłem panią na lotnisko jakiś rok temu.
-Nie zapomniał pan?- zaśmiałam się. Faktycznie, ten sam kierowca przetransportował mnie na Balice w listopadzie 2013 roku. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę w drodze do celu. Od tamtej podróży wszystko się zmieniło.
-A gdzie tam. Tyle o pani było potem w wiadomościach. Jak się pani teraz czuje?
-Obecnie znakomicie. Proszę pana, najpierw na ten adres...- podałam mu karteczkę z nazwą ulicy.-... a potem, standardowo, kierunek Balice. Zgoda?
-Ja tam nie mam nic przeciwko.- światło zmieniło się na zielone i ruszyliśmy po Monikę. Za chwilę parkowaliśmy pod jej domem.
-Cześć dziewczyny!- Monia wstała z walizki, na której siedziała i pospiesznie wsadziła ją do bagażnika obok naszych toreb.- Dzień dobry panu.- wsiadła na siedzenie pasażera.- Jak tam, Nika?
-Jest okej.- uśmiechnęła się sztucznie i pokazała uniesione kciuki.
-Na którą panie mają samolot?- zapytał kierowca hamując w ostatniej chwili przed jakimś psem, który wyskoczył z chodnika na jezdnię.
-Na trzynastą trzydzieści.- odpowiedziałam wyglądając przez okno.
-No, żebyście się nie spóźniły, jest za pięć pierwsza.
-Pan na pewno tak nas pokieruje, że się nie spóźnimy.- uśmiechnęła się do niego Monika.
-Jak tak, to tak.- docisnął pedał gazu i przeskoczył przez skrzyżowanie na żółtym świetle.- Proszę bardzo.- zatrzymał się pod wejściem na lotnisko.
-Dziękujemy bardzo. Do widzenia.- wręczyłam mu pieniądze, w tym pory napiwek (zasłużył staruszek!) i złapałam za swoją walizkę.- Dziewczyny, ruchy!- pognałyśmy pędem do odprawy. Tylko Nika wlokła się parę metrów za nami.
W tempie ekspresowym oddałyśmy bagaże, przeszłyśmy kontrolę celną i poszłyśmy na halę odlotów. Przez oszkloną szybę widać było lądujące i startujące samoloty. Ten widok chyba jeszcze bardziej sparaliżował Nikę.
-Ja... ja tam nie wsiądę.- wyjąkała nie odrywając wzroku od okna. Jak na zawołanie z głośników odezwał się głos wzywający nas do wejścia na pokład samolotu.
-Nika, to nie jest takie straszne, jak ci się wydaje.- uspokajała ją Monia. Wzięłam Dominikę pod ramię i lekko pociągnęłam do wyjścia.
-Nika, chodź... Nikaaa.- pociągnęłam mocniej, bo dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. Znów to samo. Spojrzałam na zegarek. Mamy dwadzieścia minut. Normalnie trasę od punktu, w którym stałyśmy, do samolotu, dało się przejść w dwie minuty i zostałoby jeszcze całe osiemnaście, no, minimum piętnaście minut do startu. Ale z Niką? Godzina to za mało.
-Hej, ty jesteś Nattie?- koło mnie wyrosła dziewczyna, na oko szesnaście lat. Uśmiechnęłam się do niej i wypuściłam Nikę z objęć.
-Tak, a co?
-Jestem Wera i... mogłabyś mi podpisać plakat? I zrobić sobie zdjęcie?
-Jasne.- wzięłam od niej długopis i machnęłam zamaszysty podpis na fotce z akcji chłopaków.
-Jak się czujesz? Ostatnio w ogóle o tobie nie pisali, zero tweetów...
-Wiesz, po przeszczepie siedziałam w domu, żeby całkiem dojść do zdrowia, ale już jest dużo lepiej.- odpowiedziałam i oddałam jej plakat z podpisem.- Lecisz do Londynu?
-Jak się czujesz? Ostatnio w ogóle o tobie nie pisali, zero tweetów...
-Wiesz, po przeszczepie siedziałam w domu, żeby całkiem dojść do zdrowia, ale już jest dużo lepiej.- odpowiedziałam i oddałam jej plakat z podpisem.- Lecisz do Londynu?
-Tak.- wyszczerzyła się.- Będę na koncercie na Wembley.
-A na którym?- ustawiłam się do wspólnego zdjęcia. Błysnął flesz.
-Na tym dzisiejszym.- Wera sprawdziła, jak wyszło zdjęcie. Kątem oka zauważyłam, jak Nika rakiem ewakuuje się z lotniska w kierunku, z którego przyszłyśmy. Co za... cwaniak.
-Monika, łap ją!!!- wrzasnęłam i na chwilę odwróciłam się do mojej zszokowanej towarzyszki.- Najmocniej przepraszam, ale koleżanka boi się latać i chce nam zwiać. Do zobaczenia!- pomachałam jej i poleciałam do moich przyjaciółek.
-Nie wyrywaj się, no!- Monia siłowała się z Niką.- Nattie, zrób coś!- stanęłam za Niką i zaczęłam ją pchać w stronę samolotu. Ja nie mogę, silna jest.
-Nika, współpracuj, kurde!- powoli, centymetr po centymetrze przesuwałyśmy się w stronę facetki, której miałyśmy pokazać bilety. Stanowiłyśmy chyba dzisiejszą atrakcję lotniska, bo wszyscy się na nas gapili. Już widzę te nagłówki: "Natalia Maj i Dominika Sawicka: walka na lotnisku!", "Dziewczyna Nialla Horana i "przyjaciółka" Liama Payne'a: o co poszło?!" i tak dalej, i tak dalej. Dlaczego "przyjaciółka"? Bo Liam nie zapytał mnie, czy chcę z nim chodzić, a przez to media nie wiedzą, na czym stoimy... Ja zresztą też nie. Powtarza mi, że mnie kocha, ale o związku nie rozmawialiśmy. Jeszcze. Mam nadzieję, że to w końcu zrobi, bo jak nie, to sama się go o to zapytam. A doskonale wiadomo, że jestem gotowa to zrobić.
-Dzień dobry, proszę o wasze bilety.- powiedziała osłupiała kobieta przy bramkach.
-Przepraszamy za zamieszanie.- wysapała Monika podając swój bilet. Sięgnęłam do kieszeni kurtki Niki i podałam zmieszanej facetce nasze karteczki.
-Nic się nie stało. Miłego lotu.- otworzyła nam przejście. Nika ciągle się wyrywała.
-Miłego lotu, miłego lotu! Ten lot to będzie horror!- krzyczała po drodze.
-Uspokój się, tu są dzieci!- syknęłam jej do ucha. Biedne maluchy, mogły się przestraszyć tego przedstawienia, które urządziła panna N.
-Mamy cię nagrać i puścić to Niallowi?- spytała złośliwie Monia.- Na pewno mu się spodoba, że dziewczyna, którą kocha nad życie, robi z siebie pośmiewisko przed trzystuosobową publicznością, bo boi się latać.
-Niall mnie kocha mimo moich odpałów.- oświadczyła dziewczyna, ale po chwili namysłu się uspokoiła. Jakimś cudem trafiłyśmy na swoje miejsca. Fajnie, że samolot oferował po trzy siedzenia w rzędzie.
-Nika, pod okno.- zakomenderowałam.- Mniejsze ryzyko, że wyskoczysz z samolotu nad Niemcami.- moja współlokatorka bez słowa wsunęła się na wskazane miejsce. Za nią usiadła Monia, a na końcu ja.
-I co teraz?- Nika zapięła pas, po czym cztery razy sprawdziła, czy wszystko z nim w porządku. Otworzyłam usta, żeby jej odpowiedzieć, ale przerwał mi głos pilota.
-Witamy na pokładzie linii British Airways. Lot z Krakowa do Londynu. Prosimy o zapięcie pasów i przygotowanie się do startu. Przewidywany czas lotu to dwie godziny. Dziękuję.
-No i już wszystko wiesz.- zatarłam ręce.
-Ale fajnie!- ekscytowała się Monika.- Pierwszy raz będę w Londynie! I do tego z One Direction!
-Co w tym fajnego? A jak się rozbijemy?- w głosie Niki brzmiało autentyczne przerażenie. Zrezygnowałam z odplątywania słuchawek i wcisnęłam je w lodowate dłonie dziewczyny.
-Włącz sobie muzykę, zamknij oczy i totalnie się odpręż. Albo spróbuj zasnąć. Nawet nie zauważysz, jak ten czas ci zleci.- bez większego przekonania Nika wzięła moje słuchawki i podłączyła do swojego telefonu. Wyciągnęłam komórkę, żeby sprawdzić, czy przestawiłam ją na "tryb samolotowy". Ustawienia były w porządku, ale przypomniałam sobie, że nie otworzyłam wiadomości, która mi przyszła tuż przed wyjściem. Zostawiłam ją nieodczytaną, odłączyłam sieć i skupiłam się na wyciąganiu Niki z domu. Teraz weszłam w odpowiedni folder.
Od: Dorotka
Cześć, Nattie! Pamiętaj, powiedz chłopakom, że mają dziś dać czadu, będę ich oglądała w internecie! Też bym chciała być z wami na Wembley, w końcu to taki mega koncert ^^ no nic, ważne, że leczenie trwa. Ci genewscy specjaliści to geniusze. Wprawdzie nie mam co liczyć na włosy, ale ta nowa radiologia sprawiła, że nowotwór ustępuje, a te implanty naczyń krwionośnych działają jak zegarki. I to szwajcarskie. W sumie jakie tu mogłyby być inne... :P Pozdrów Nikę, Monię, Gabi i 1D <3 chyba nigdy im się nie odwdzięczę za ten wyjazd! A! Rodzice też pozdrawiają i proszą, żebyś przekazała chłopakom podziękowania. Buziaki :***
-Dziewczyny, Dorota napisała.- wyciągnęłam komórkę w ich stronę. Nawet zestresowana i spięta Nika nachyliła się do ekranika, żeby przeczytać.
-Fajnie, że jej też się udało.- uśmiechnęła się Monia.- Swoją drogą, chłopaki są niesamowici, żeby bez mrugnięcia okiem ufundować jej wyjazd do Szwajcarii i pobyt w prywatnej klinice onkologicznej. A jej rodzicom pięciogwiazdkowy hotel tuż obok tego szpitala.
-Zapomniałaś o tłumaczu. Ola też niedawno pisała, że ten aparat dźwiękowy zastępujący wyciętą krtań, który kupili chłopaki jest genialny, bo może udawać, że jest robotem.- zaśmiałam się i schowałam telefon. Bez słuchawek nie mam co na nim robić. Silniki samolotu zostały odpalone. Nika mocno złapała Monię za ręce. Z westchnieniem przechyliłam się w fotelu, wsadziłam jej słuchawki w uszy i włączyłam "The A Team" Sheerana. Dziewczyna powoli się uspokajała. Wreszcie, po jakiejś minucie słuchania rozluźniła spięte ciało i opadła na oparcie fotela. Monika uwolniła swoją rękę z tych kleszczy, jakimi były ręce naszej przyjaciółki.
-Dzięki.- odetchnęła.- Myślałam, że mi krążenie odetnie.- puściłam jej oczko i sama zwinęłam się w kłębek na swoim fotelu. Monika odpłynęła w rytm muzyki ze swojego iPoda, a ja wsłuchiwałam się w szum wzbijającego się w powietrze samolotu.
Czy rok temu lecąc w tę samą stronę wiedziałam, że to się tak potoczy? Że poznam One Direction? Że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi? Że odległość nie powstrzyma nas przed utrzymaniem kontaktu? Że cały świat w Rio de Janeiro dowie się o mojej chorobie? Że powstanie fundacja 1D Team: Fight With Leukemia? Że szpik Liama mnie uratuje? Że prawie wszystkie fanki chłopaków mnie zaczną uwielbiać? Że Liam mnie pokocha? Na wszystkie pytania odpowiedź brzmi: NIE.
Szpik Liama mimo niewielkich powikłań przyjął się. Mój organizm w ogóle nie miał zamiaru odrzucić przeszczepu. Po czterech miesiącach od zabiegu Gabi przestała mi podawać leki immunosupresyjne, które miały osłabiać odporność, żeby szpik nie został zniszczony przez moje komórki. Te wszystkie specyfiki nie były potrzebne. Komórki Liama stopiły się z moimi, wcieliły się w mój organizm tworząc z nim nierozłączną całość. Byłam już zupełnie zdrowa. Zero nowotworu. Zero białaczki. Zero łez, zero poszukiwań rozwiązania... Byłam zdrowa. Jedyne, czego potrzebowałam, to leki wzmacniające i przywracające normalne funkcje organizmu. Jeszcze nigdy nie byłam tak chętna, żeby łykać jakieś tabletki.
Chłopaki siedzieli przy mnie do końca czerwca. Swoim pobytem w Polsce i przesuwaniem Where We Are Tour doprowadzili management do arytmii serca, a Paula do co najmniej pięciu zawałów. Za to fanki 1D były... uszczęśliwione postępowaniem chłopaków. Dziwne, nie? Dla mnie to był totalny szok, gdy do szpitala dostarczono mi kilkaset listów, masę paczek, plakatów i zaświadczeń o zostaniu dawcą szpiku. W kilku językach. Byłam zaskoczona, gdy wyczytałam z nich, że wszyscy życzą mi powrotu do zdrowia, cieszą się, że One Direction nie zostawiło mnie w potrzebie, tylko wspierają mnie, gdy tego najbardziej potrzebuję i że założyli fundację, która ma pomagać innym chorym. One po prostu zrozumiały. I to było dla mnie największą radością. A te fanki, które twierdziły, że moja choroba to ustawka... Cóż, moje łyse zdjęcia ze szpitala były dla nich chyba wystarczającym dowodem, że nic nie zostało zaplanowane.
W lipcu trasa ruszyła ponownie. Chłopaki dokończyli koncerty w Ameryce Południowej, objechali Amerykę Północną, w tym grali na największym stadionie USA, czyli Rose Bowl w Pasadenie, gdzie byli pierwszymi artystami występującymi trzy noce pod rząd. Odwiedzili też ponownie Australię. Koncerty w Azji przełożyli na On The Road Again Tour. Fani częściowo byli zawiedzeni, ale management 1D zapowiedział, że na każdym stadionie zespół zagra minimum po dwa koncerty. I znowu wszyscy zadowoleni. Jedyne czego chłopaki żałowali, to przegapionego w czerwcu koncertu na Wembley Stadium, stadionie olimpijskim w Londynie, ale organizatorom udało się załatwić im takie same występy na zakończenie trasy, zamiast w połowie. I właśnie dziś odbędzie się pierwszy.
A co ze mną? Po wyjeździe 1D w trasę zostałam w szpitalu jeszcze półtora miesiąca. W połowie sierpnia opuściłam klinikę i pojechałam do Wadowic. W domku rodzinnym czułam się jak maskotka, stale jakieś obiadki, ciepłe herbatki, kocyk, spanie, telewizja... Zero szaleństw, wygłupów, bo muszę "się wykurować". Więc się kurowałam, odpoczywałam, pozwalałam włosom odrastać... Moje kosmyki zdecydowały się na to pod koniec mojego pobytu w szpitalu. Teraz miałam na głowie gęstą ciemną czuprynkę przypominającą fryzurę Katy Perry z teledysku "Part Of Me". Nawet mi się to podobało, ale i tak tęskniłam za moimi długimi włosami. Obiecuję, jak mi całkiem odrosną, to nigdy ich nie zetnę, tylko końcówki dla pielęgnacji, nic więcej. I złego słowa na nie nie powiem, choćby przypominały nie wiadomo jakie kołtuny! A wracając do tematu...
Babcia i mama dbały o mnie do przesady, aż mi to bokiem wychodziło. Chociaż w pewnym momencie nawet mi to pasowało. Konkretnie wtedy, gdy wywalili mnie z uczelni. Mogłam w spokoju się dołować, nikt nawet nie śmiał mi przeszkadzać. Nie chciałam znowu siedzieć na tych samych wykładach, znów biegać na te same zajęcia. Monia zaczęła już czwarty rok, a ja miałabym być z powrotem na trzecim? O nie! Zaczęłam intensywne poszukiwania informacji na temat... innego kierunku studiów. Mama była zrozpaczona, bo to ona najbardziej chciała, żebym została lekarzem. Kurde, ja też chciałam, ale szkoda mi było marnować roku! O dziwo, z pomocą przyszli jej Harry i Louis. W rozmowie na Skypie dosłownie popukali się w czoło i zaproponowali mi coś, nad czym nigdy się nie zastanawiałam. Postanowiłam z powrotem pójść na medycynę, zacząć od początku... Głupie? No, nie wiem. Bo miałam zamiar zrobić do w Londynie. Dokładnie tak. A konkretnie w Imperial College London. Przeprowadziłam rozmowy z profesorami uniwersytetu i wydziału lekarskiego, na mocy których ustaliliśmy, że ze względu na mój stan zdrowia dołączę w połowie zimowego semestru pierwszego roku. Tymczasowo uczyłam się online, a także zdałam egzamin z języka angielskiego, który uprawniał mnie do studiowania w Londynie. Mama z jednej strony była zachwycona tym, że się nie poddałam, a z drugiej załamana, że będę tak daleko od domu. Na szczęście tata jej obiecał, że będzie miał na mnie oko. Tydzień temu zawiózł do Anglii większość moich rzeczy, a teraz wzięłam ze sobą tylko resztę ciuchów, kosmetyki, laptop itp.
Ha, i teraz pytanie: gdzie będę mieszkać? Oczywiście, że w doskonale mi znanej rezydencji z ochroną, basenem, mega ogrodem, salą muzyczną i pokojem, który od dłuższego czasu był traktowany jak mój własny. A, byłabym zapomniała. Będę miała pięciu powalonych, zwariowanych, porąbanych, kochanych, wspaniałych, najlepszych współlokatorów. Przecież oni nie pozwolili mi szukać własnego mieszkania! Uparte osły. Ale w sumie jestem taka sama, może to dlatego tak dobrze się dogadujemy.
Nika rozpaczała, że zostawiam ją samą w Krakowie, ale po porozumieniu się z Monią postanowiły, że Monika zajmie mój pokój w naszym mieszkanku, razem skończą studia i przyjadą do nas. Miejsca na pewno nie zabraknie. Nika nie powinna teraz mieszkać sama, potrzebowała wsparcia, bo przeżyła ostatnio pierwszą rozmowę z fankami zespołu. Niall ujawnił ich związek parę tygodni temu i... powiedzmy, że nie wszystkim dziewczynom się to spodobało. Status "wiecznego singla" bardzo odpowiadał Directionerkom i nie omieszkały obrzucić Niki wyzwiskami. Dobrze, że z nią byłam w tym centrum handlowym, bo inaczej musiałabym wpłacać za nią kaucję na policję. Nika miała wielką ochotę przywalić tym dziewczynom i na serio by to zrobiła, gdybym jej w porę stamtąd nie zabrała. Ja byłam już uodporniona na te wszystkie komentarze na mój temat i śmiałam się z nich, ale i tak zastanawiałam się, co ci ludzie wymyślą, jak się dowiedzą, że zamieszkam z One Direction...
-Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania.- uprzejma stewardessa szła pomiędzy fotelami budząc pasażerów. Posłusznie zapięłam pasy i trąciłam Monikę, żeby zrobiła to samo. Nika przez całą podróż nie rozpięła pasów. Jeden kłopot z głowy. Muzyka leciała w jej uszach chyba na cały regulator, bo nawet nie drgnęła na głos stewardessy. To i lepiej. Nie będzie panikować, że zaraz się rozbijemy na środku jednego z pasów startowych Heathrow.
Koła samolotu uderzyły o nawierzchnię. Nie lubię tego uczucia, piekielnie nie lubię. Nika poderwała się z fotela, wyrwała słuchawki z uszu i przycisnęła nos do okna.
-To już?- zapytała zdziwiona odwracając się w naszą stronę.- Wylądowaliśmy? Żyjemy?
-Tak mi się wydaje. A przynajmniej od maja. Tak, od maja zdecydowanie żyję.- wyszczerzyłam się w jej stronę. Nika odetchnęła z ulgą.
-W sumie... to chyba nie było tak źle...- wymamrotała.
-Nie, wcale.- zironizowała Monia.- Wytnij tylko ten kawałek, kiedy panikowałaś jak dziecko i uciekałaś z hali lotniska.
-Nie panikowałam jak dziecko!- oburzyła się Nika. Wybuchnęłyśmy śmiechem na jej obrażoną minę.
-Jak ktoś to nagrał, to zobaczysz, jak się zachowywałaś.- wstałam z fotela i ruszyłam do wyjścia z samolotu.
Dość szybko złapałyśmy swoje walizki i ruszyłyśmy do poczekalni. Wielki, gigantyczny tłum kłębił się wokół nas. Dokładnie jak rok temu. Tylko teraz wypatrujemy Prestona, a nie mojego taty.
-Widzicie go gdzieś?- zapytała zniecierpliwiona Nika. Monia pokręciła głową wyciągając szyję najwyżej jak umiała. W końcu się wkurzyłam i wlazłam na jakąś ławkę obok nas. Tak, to jest o wiele lepszy punkt widokowy.
-Nattie! Natalia!- jest! Dostrzegłam Prestona przy wyjściu z lotniska. Czy to te drzwi, z którymi się tak namęczyłam podczas ostatniego pobytu w Londynie...? Mniejsza o to.
-Jest tam!- złapałam uchwyt torby i pociągnęłam za sobą dziewczyny. Przepchałyśmy się między biegającymi we wszystkie strony ludźmi i wreszcie dotarłyśmy do ochroniarza.- Cześć, Preston!- przytuliłam się do faceta. Po tych wszystkich perypetiach w Berlinie, Londynie i Buenos mogę oficjalnie oświadczyć, że to mój szósty anioł stróż.
-Hej, Nattie!- odwzajemnił uścisk. Po chwili odsunął mnie i wyciągnął rękę do dziewczyn.- Wy musicie być Monia i Nika.
-Zgadza się.- Nika uścisnęła mu rękę.- Jestem Dominika Sawicka, w skrócie Nika, a to Monia.
-Super.- przywitał się z Moniką.- Dziewczyny, jedziemy prosto na stadion. Chłopaki kończą próbę, więc myślę, że Nattie pobiegnie od razu do garderoby, a wy spotkacie się z Perrie i Eleanor, które niedługo dojadą i pójdziecie pod scenę. Może być?
-A z chłopakami kiedy się spotkamy?- spytała Monia.
-Po koncercie. Planują już after party w ich domu. Będzie się działo.- zaśmiał się i pokierował nas do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku Wembley. Oczywiście, tradycyjnie utknęliśmy w korku.
Na stadion dotarliśmy pół godziny przed koncertem. A wydawało się, że mamy tyle czasu...
-Dobra, Nattie.- weszliśmy wejściem dla pracowników i ochrony i zatrzymaliśmy się przy rozwidleniu korytarza.- Ja prowadzę dziewczyny w prawo i zostawiam je z Perrie i Eleanor pod opieką ochroniarza Little Mix, wiem, że przyjechał z Perrie. Potem zawiozę wasze bagaże do domu i tu wrócę. A ty idź korytarzem w lewo, potem skręć w prawo, przejdź przez duże dwuskrzydłowe drzwi. Garderoba chłopaków będzie po lewej. Na pewno rozpoznasz, znając życie już coś na te drzwi nakleili.- skinęłam głową z uśmiechem i poszłam we wskazanym kierunku.
W prawo, duże drzwi, garderoba po lewej... Powtarzałam sobie w głowie wskazówki i szybko trafiłam na miejsce. Faktycznie, na drzwiach była naklejka ze SpongeBobem. Plus jakaś maź... Jedli galaretkę? Otworzyłam po cichu drzwi i weszłam do środka. Stanęłam za wieszakiem z ubraniami i zaczęłam się przysłuchiwać dyskusji.
-Nie, wcale nie! Ja nic takiego nie mówiłem!
-Mówiłeś, mówiłeś! Chciałeś już lecieć i sprawdzać, czy lotu nie odwołali!
-Spokojnie, Liam, Preston je dowiezie...
-Jestem. Bardzo. Spokojny.
-Harry, na litość boską, nie ruszaj się! Chcesz, żeby te loczki sterczały ci na wszystkie strony?
-Czy to było pytanie retoryczne?
-Liam, siądź na dupie, Nattie zaraz będzie. To już Nialler jest spokojniejszy, a przecież to jego dziewczyna boi się latania. Nattie jest twarda dziewczyna, poradzi sobie w każdej sytuacji.
-Ile razy mam powtarzać, że jestem spokojny, Louis?- czyjeś kroki zbliżały się do wieszaka i sądząc po głosie, był to właśnie Liam. Zrobimy mu kawał...- Jestem bardzo spokojny, tylko mogliby się odezwać...
-BUU!!!- szybkim ruchem rozsunęłam koszule chłopaków i wystawiłam głowę między nimi. Liam odskoczył i wpadł tyłem na kanapę, która się przewróciła. Chłopak wylądował na podłodze za nią. Wszyscy zgromadzeni ryknęli śmiechem. Podeszłam do kanapy i wychyliłam się nad nią, zataczając się ze śmiechu. Liam patrzył na mnie morderczo, ale jednocześnie... jakby z ulgą, że już jestem.
-Przepraszam, Liam, ale chciałeś, żebym się odezwała...- próbowałam się uspokoić. Wyciągnęłam rękę i pomogłam mu wstać. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Horan dostał swojego ataku śmiechu, Harry spadł Lou z fotela, Louis leżał na drugiej kanapie i płakał, a Zayn chichocząc szukał telefonu, który upuścił do jakiegoś pudła.- Ej no, halo! A gdzie powitanie? Gdzie fanfary, fajerwerki, orkiestra dęta?! Natalia przyjechała!- zawołałam z udawaną pretensją. Wszyscy rzucili się w moją stronę i przydusili mnie w powitalnym Horan Hugu. Jak mi tego brakowało...
-Nattie, chodź tutaj zaraz!- Lou wyciągnęła mnie z przytulającej się grupki i posadziła na fotelu.- Już tylko ciebie trzeba przygotować, wszyscy są gotowi. A w ogóle to cześć!
-Cześć.- odpowiedziałam ze śmiechem. Lou skupiła się na moich włosach, a potem makijażu, a chłopaki rozsiedli się wokół mnie i zaczęli opowiadać o ostatnich koncertach.
-...i wtedy Hazz zaliczył epicką glebę!
-A wszystko przez to, że podstawiłeś mi nogę, Malik!
-Ale jaką dziewczyny miały radochę! Zawartość walizki jednego z 1D wysypała się na podłogę na lotnisku!- wybuchnął śmiechem Louis.- Bramki wyważone w pięć sekund, my stratowani, a rzeczy Hazzy nagle w tajemniczych okolicznościach zniknęły. Idę o zakład, że twoje gacie zostały oprawione w ramki i powieszone nad łóżkiem.- z trudem powstrzymywałam śmiech. Nie mogłam się ruszać, bo Lou wsadziłaby mi szczoteczkę od tuszu do rzęs w oko.
-Albo koncert w Sydney po wydaniu "Four"...- przypomniał Nialler.- To dopiero było show!
-Ale jaką dziewczyny miały radochę! Zawartość walizki jednego z 1D wysypała się na podłogę na lotnisku!- wybuchnął śmiechem Louis.- Bramki wyważone w pięć sekund, my stratowani, a rzeczy Hazzy nagle w tajemniczych okolicznościach zniknęły. Idę o zakład, że twoje gacie zostały oprawione w ramki i powieszone nad łóżkiem.- z trudem powstrzymywałam śmiech. Nie mogłam się ruszać, bo Lou wsadziłaby mi szczoteczkę od tuszu do rzęs w oko.
-Albo koncert w Sydney po wydaniu "Four"...- przypomniał Nialler.- To dopiero było show!
-A widziałaś, jak zareagowały fanki na "Fireproof"?-Liam uśmiechnął się do mnie.- Normalnie euforia! Pierwszy raz widziałem taki szał na singiel, gdy zaśpiewaliśmy fragment na Rose Bowl.
-Ej, a Monika przyleciała?- Harry postanowił zmienić temat.
-No tak, przecież wiesz.- zerknęłam na Stylesa.- Znowu się pokłóciliście?
-Nie... Tylko nie była pewna, czy przyleci. Boi się reakcji fanek...- westchnął.
-Harry, a czy ty gadałeś z nią o tym, tak w ogóle? Zobacz, Niall i Nika są razem, ogłosili to światu i okej, fanki czasem ją hejtują, ale jakoś sobie z tym radzi. Skoro jesteście razem...
-Tylko jest taki problem... My nie jesteśmy parą... Monia nie wie, że się w niej zakochałem...- wytrzeszczyłam oczy, podobnie jak reszta.
-Ty, ciołku, jeszcze jej nie powiedziałeś?!- wrzasnął Zayn.- Ile można czekać?!
-Zaraz, to ile ty już to ukrywasz? Oni wiedzą?- wskazałam na resztę zespołu. Harry skinął głową.
-Chciałem jej powiedzieć miesiąc temu, ale stchórzyłem. Nie chcę, żeby to się skończyło tak, jak z Ashley.
-Jesteś totalnym głupkiem, Harry.- stwierdziłam dobitnie.- Ona nie ma pojęcia, na czym stoi. Marzy o tym, żebyś powiedział, że ją kochasz, a ty traktujesz ją jak przyjaciółkę.
-Myślisz, że jak pogadam z nią dziś na imprezie, w sensie, że jej to powiem... To, że ją kocham... To zgodzi się zostać moją dziewczyną?- przełknął ślinę.
-Bankowo się zgodzi. Jak ty jej dziś nie powiesz, to ja to zrobię. I przy okazji skopię ci tyłek.- obiecałam, podczas gdy Lou muskała moją twarz jakimś pędzelkiem do pudru.
-Dobra. Zrobię to.- postanowił z jakąś determinacją w głosie.
-A jak Nika?- spytał Nialler.
-Wiedziałem, że to będzie kolejne pytanie.- roześmiał się Louis.
-Panika na lotnisku, próba ucieczki z lotniska, panika w samolocie... i w sumie tyle. Potem się uspokoiła.- streściłam szybko perypetie Niki w znienawidzonym środku transportu.- Teraz jest z dziewczynami.
-Może wreszcie przezwycięży ten strach... Chciałbym ją kiedyś wziąć w trasę.- rozmarzył się Nialler. Aż upuściłam ciuchy, które podała mi Lou.
-Chcesz ganiać za nią po hali lotniska, pchać w stronę samolotu, zapinać jej pasy, dawać miażdżyć swoją rękę w jej morderczym uścisku, uspokajać i wściekać się na nią na przemian? Jesteś pewien, że jesteś na to gotowy?- chłopaki parsknęli śmiechem, słysząc czarny scenariusz podróży z Niką. Tylko Nialler pozostał poważny.
-Dla Niki jestem gotowy na wszystko.- oświadczył z delikatnym, nieśmiałym uśmiechem.
-On chyba myśli, że tu jest ukryta kamera i Nika go potem nagrodzi za dobre zachowanie.- zarechotał Styles.
-Śmiej się, śmiej.- Horan lekko go odepchnął.- Pogadamy, jak zaniemówisz na widok Moni.
-Nie zaniemówię!
-Zaniemówisz! Zawsze tak jest, upierasz się, że będziesz niewzruszony, a potem masz nogi jak z waty i cały się telepiesz.
-No i wydało się, dlaczego nosisz takie obcisłe spodnie, Hazz.- schowałam się w przymierzalni, żeby zmienić ciuchy.
-No, dlaczego?- zaciekawił się Louis.
-Bo te rurki są tak ciasne, że działają jak gips: utrzymują jego drżące kolanka w odpowiedniej pozycji!- odkrzyknęłam przez drzwi. Odpowiedział mi zbiorowy wybuch śmiechu. Harry chyba się wkurzył na swoich kumpli, bo usłyszałam odgłosy jakiegoś kotłowania.
-Chłopaki, wstawać z tej podłogi. Wszystko, cholera, wygnieciecie, znowu trzeba będzie wam układać te kudły!- Lou miała ich chyba dzisiaj dosyć.- Nattie, zrób coś!- walnęła ręką (albo głową) o drzwi mojej przymierzalni.
-One Direction baczność!- wrzasnęłam, wychodząc z pokoiku. Jednocześnie podnieśli głowy znad podłogi. Istne kłębowisko rąk i nóg.- Wstawać mi zaraz i ruchy na scenę!- posłusznie stanęli na nogi. Louise odetchnęła z ulgą i dokonała kilka koniecznych poprawek w ich ciuchach i fryzurach. Zaynowi trzeba było wymienić koszulę, bo Liam w trakcie popychania oderwał mu kieszonkę.- Nnno! Jeszcze jedna taka akcja i koniec z obiadkami domowymi.- zagroziłam. Do garderoby wpadł jeden z asystentów.
-Chłopaki, za pięć minut wchodzicie!- momentalnie spoważnieli. Patrzyłam na nich z niedowierzaniem, jak z rozbrykanych pięciolatków przeistoczyli się w profesjonalnych wokalistów. Wow. To się nazywa wpływ motywacji i chęć wykonania dobrej roboty. Przejrzałam się szybko w lustrze. Granatowe rurki, sandały na koturnie, długa bokserka, koszula z krótkim rękawem wiązana nad brzuchem, włosy lekko nastroszone, co dawało bardzo fajny efekt. Szybko pobiegłam za chłopakami. Miałam dziś ekspresowe zadanie do wykonania. Króciutkie wejście na scenę, żeby podziękować Directionerkom za wsparcie i przedstawienie im skróconych wyników akcji 1D Team: Fight With Leukemia.
One Direction stanęło za kulisami. Słychać było wrzawę zgromadzonego tłumu, dźwięki instrumentów, na których już przygrywali Josh, Dan, Sandy i Jon. W tle wyświetlano filmik wprowadzający do Where We Are Tour. Obsługa wręczyła nam odsłuchy i mikrofony.
-Chodź tu, Nattie!- Louis przyciągnął mnie do nich.
-No, dawajcie łapki!- Zayn wyciągnął rękę. Kolejno położyliśmy na niej swoje dłonie i jednocześnie wrzasnęliśmy:
-1D Team, yeah!- wyrzuciliśmy ręce w górę ze śmiechem.
-No, to Nattie uważaj, twój pierwszy koncert od tej strony.- Liam objął mnie ramieniem. Wychyliliśmy się za kulisy, gdzie zaczęto standardowe odliczanie od dwudziestu.
-O rany, czujecie to?- podekscytowany Nialler właśnie łapał za gitarę.- Nareszcie gramy na Wembley!
-Ale będzie jazda!- krzyknął głośno Harry.
-Ustawiajcie się!- zawołał ktoś z ekipy. Odsunęłam się na bok, a 1D stanęło na środku podwyższenia. Centralny banner zaczął się unosić i na widowni zapanowała totalna euforia.
-Wembley, are you ready???- wrzasnął Louis wybiegając razem z chłopakami na wielką scenę.
-Straight up the plane to new hotel...- zaczął swoją zwrotkę "Midnight Memories" Hazz. Środkowy banner opadł na miejsce i tradycyjnie, jak na każdym koncercie WWA, wyświetlił plakat fundacji. Stanęłam za jednym z ekranów i z uśmiechem obserwowałam ich wariactwa.
Kto by pomyślał, że to tak się skończy... Że będę patrzyła na ich koncert z tak bliska... Że wezmę udział w maleńkim fragmencie tego największego show Wielkiej Brytanii w całym 2014 roku... Życie jest totalnie nieprzewidywalne. Nie wiadomo, kiedy los postanowi zrobić nam kawał i postawić na naszej drodze najbardziej rozpoznawalnych ludzi świata. Zaśmiałam się na wspomnienie mojego pierwszego i drugiego spotkania z Liamem. "Mam na imię Liam. Trochę robię w branży muzycznej." Dosyć spore to "trochę". Ale i tak najlepsze jest to, że pomimo niewielkich epizodów chłopaki w ogóle się nie zmieniają. Ciągle są tymi samymi zwariowanymi dzieciakami, które spełniają swoje marzenia na największych scenach świata. Dają sobie radę z tą całą nagonką, a gdy nadchodzą chwile słabości, to udaje im się je przezwyciężyć. A kiedy nie dadzą sobie rady z problemami, ja zawsze stanę po ich stronie i pomogę im się podnieść.
-Wróciliśmy do Londynu!!!- krzyknął głośno Liam. Odpowiedział mu ryk radości.- Jesteśmy tacy szczęśliwi, że możemy grać dla was na tym stadionie!
-Tymi genialnymi koncertami oficjalnie zakończymy Where We Are Tour, naszą trzecią trasę koncertową!- zawołał Zayn.- Znowu objechaliśmy kawał świata w rytmie One Direction!
-Ten rok był dla nas sporym wyzwaniem.- Niall poprawił swój odsłuch.- Nie tylko chodzi o trasę, ale też o walkę o życie naszej przyjaciółki, Nattie. Dziękujemy wam za wsparcie, jakie jej okazaliście, jesteście niesamowici!
-Wiemy, że ostatnio Nattie rzadko się udzielała, ale mam nadzieję, że niedługo wam to wyjaśni. A tymczasem mamy dla was małą niespodziankę. Gramy chłopaki!- momentalnie się wyprostowałam na te słowa Harry'ego. Sygnał "be ready". Ustawiłam się na tym samym miejscu, z którego wyszło 1D i pokazałam uniesiony kciuk jednemu z technicznych, żeby włączył mój mikrofon.
Zabrzmiały pierwsze dźwięki "C'mon C'mon". Dla fanów była to po prostu druga piosenka, ale dla mnie ten utwór, moja druga ulubiona piosenka 1D, stanowił wezwanie na scenę.
-The one that I came with... She had to go. But you look amazing standing alone.- zaśpiewał Zayn.
-So c'mon c'mon.- zanuciłam do mikrofonu. Ekran zaczął powoli się unosić, usłyszałam szmer zdezorientowanego tłumu.
-Move a little closer now.- teraz Louis. Światła zaczęły kierować się na banner i unosić razem z nim.
-C'mon c'mon.- zaśpiewałam znowu. Kurczę, ale fajne uczucie. Chciało mi się śmiać.
-Either way you're walkin' out.- głośniejsze szmery publiczności. O dziwo, dziewczyny nie piszczały.
-C'mon c'mon.- powtórzyłam trochę głośniej. Chłopaki ustawili się po obu stronach zejścia z podwyższenia, na którym stałam.
-Show me what you're all about!- wydarł się Harry. Światło reflektora opadło na mnie, widać było już całą moją postać. Szmer widowni przerodził się we wrzask, pisk, wielki śmiech... Uśmiechnęłam się szeroko. WOW... To było mega trudne do opisania. Ten cały tłum, muzyka, mikrofon pod nosem, przyjaciele na scenie i tuż pod nią... Już rozumiem, czemu chłopaki tak to uwielbiają. To zarąbiste uczucie.
Wybiegłam na scenę i zaczęłam śpiewać z zespołem refren. Szaleliśmy na scenie, tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, skakaliśmy jak to my, a tłum nam wtórował. Podczas solówki Harry'ego Lou złapał mnie za rękę i obrócił kilka razy tak, że wylądowałam obok Nialla. Przybiliśmy żółwika i nagle obok mnie pojawił się Liam. Zayn zaczął śpiewać swój krótki fragment, a Liam ściągnął swój full cap i założył go na ukos na moją głowę. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dołączyliśmy do powtarzanego znów refrenu.
-Welcome back, Directioners!!!- krzyknęłam, gdy piosenka dobiegła końca. Śmiałam się do rozwrzeszczanego tłumu.- Udała się niespodzianka?- odpowiedział mi pisk.- No, tak ładnie prosili "c'mon, c'mon, c'mon", że nie mogłam odmówić.- roześmiałam się kiwając głową w stronę chłopaków.- Okej, posłuchajcie mnie. Wiem, że ostatnio za często się nie pokazywałam, ale to dlatego, że musiałam wrócić do zdrowia. Jak widzicie, włosy mi odrastają.- zdjęłam na chwilę czapkę, ale zaraz nałożyłam ją z powrotem.- Chciałam wam serdecznie podziękować za to, że jesteście tak wspaniałymi ludźmi, za wsparcie, jakie nam okazywaliście, za dołączenie do akcji 1D Team: Fight With Leukemia!- wskazałam ręką na plakat.- Dzięki wam, a mówię to do wszystkich, nie tylko tych zgromadzonych na Wembley... Dzięki wam fundacja się rozwija. Do tej pory szpik oddało około czternastu tysięcy osób! To ogromna liczba, dziękujemy! Oczywiście, na tym nie kończymy, jeśli ktoś chce, może zapisywać się dalej! Akcja trwa i będzie trwała! Wiecie, ile osób zyskało już życie? 78! 78 dochodzących do zdrowia ludzi na całym świecie!!! Może się wydawać, że to mało, ale naprawdę ciężko jest znaleźć odpowiedniego dawcę. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale mam też świadomość, że dzięki fundacji kolejne osoby odszukają pasujący szpik lub otrzymają skuteczne leczenie. Białaczka jest straszną chorobą, nie dajmy się jej! Jeśli możemy kogoś ocalić od śmierci, zróbmy to!!! Jesteśmy silni i niezniszczalni!!! We're strong and fireproof!!!- uniosłam rękę, prezentując swój tatuaż "Strong". Kamery wszystkich ekranów skierowały się na mój nadgarstek. Chłopaki też podnieśli ręce, żeby pokazać tatuaże. Co więcej, zauważyłam na widowni, jak kilka osób wykonuje ten sam gest. Czyżby oni też mieli wypisane "Strong"?- A teraz specjalne podziękowanie. Dla najcudowniejszych, najlepszych przyjaciół, jakich mogłabym sobie wymarzyć.- odwróciłam się do One Direction. Przez te wszystkie emocje łzy radości napłynęły mi do oczu.- Gdyby nie wy, nie byłoby mnie tu teraz. Dziękuję wam...- głos mi się załamał. Chłopaki podeszli do mnie i zamknęli mnie w mocnym grupowym uścisku.
-Nie musisz nam dziękować.- powiedział Zayn, delikatnie klepiąc mnie po plecach.
-Zrobiliśmy to, co powinniśmy. Zawsze będziemy cię wspierać.- przytaknął mu Nialler.
-Ale i tak powiem wam "dziękuję" jeszcze z tysiąc razy.- zaśmiałam się ocierając łzy. Odsunęliśmy się od siebie.- Dobra, to teraz One Direction da czadu specjalnie dla was!- zwróciłam się znowu do tłumu.- To nie mój koncert, więc nie będę już przeszkadzać i się wcinać...- zbiorowy wybuch śmiechu.-... już schodzę ze sceny, tylko jeszcze raz powiem: BARDZO, BARDZO, BAAARDZO DZIĘKUJĘ!!!- odwróciłam się do wyjścia ze sceny, ale zatrzymał mnie Harry.
-Mamy jeszcze jedną niespodziankę... Właściwie Liam ma.- odezwał się Louis, a Styles z zadowolonym uśmiechem lekko popchnął mnie w stronę chłopaka. Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi?
-Natalia...- Liam wziął mnie za rękę. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Tłum wprost oszalał.- Kochanie, rozświetlasz mój świat jak nikt inny. Masz w sobie "to coś" i swoimi akcjami przyprawiasz mnie o zawał serca.- OMG, on przytacza słowa ich piosenek! Kurde, znowu się popłaczę. Jeszcze robi to przed wszystkimi, nie boi się reakcji tłumu! Jedna łza spłynęła z mojego oka. Liam delikatnie otarł ją kciukiem.- Ukradłaś moje serce, a ja w ten czy w inny sposób zdobyłem twoje. Nic nie może stanąć pomiędzy nami i ty, kochanie, sprawiasz, że jestem silny. Czy ty, oficjalnie i przy świadkach, zgodzisz się zostać moją dziewczyną? Mimo tego, że odtąd będziesz żyła w stałym świetle reflektorów, z dodatkowymi czterema idiotami przy boku...
-Mów za siebie.- wtrącił się Louis, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No przecież mówię.- Liam wywrócił oczami.- Wiem, Natalia, że może niekoniecznie o czymś takim marzyłaś, ale kocham cię i zrobię wszystko...- niewiele myśląc, rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.
-Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha, a on podniósł mnie i obrócił nas kilka razy wokół własnej osi. Tłum zaczął wiwatować, a już kompletnie oszalał, gdy Liam postawił mnie z powrotem na ziemi i złączył nasze wargi w najsłodszym pocałunku świata. Byłam w niebie i już nic się nie liczyło, tylko ten chłopak, Liam Payne, który trzymał mnie w swoich ramionach.
-No, to już wiemy, kto będzie jutro w trendach na Twitterze.- skomentował Zayn, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
-Ale to mój filmik zdobędzie najwięcej wyświetleń na YouTubie.- wyszczerzył się Harry, który razem z Niallem i Louisem nagrywali całe wydarzenie telefonami.
Spojrzeliśmy na siebie z Liamem i wybuchnęliśmy śmiechem. Oni są nienormalni. Rozejrzałam się dookoła i uśmiechnęłam się do dziewczyn wariujących z radości pod samą sceną.
Może i jesteśmy porąbani, ale mimo to szalenie ich wszystkich kocham. Jesteśmy jedną, wielką, directionerską rodzinką. Jak w tej piosence:
Kochani, jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się bez dłuższych przerw i bez zawieszania prowadzić tego bloga. Jest to mój debiut i cieszę się, że mogłam się nim podzielić z Wami. Pożegnania są trudne, ale cóż... Jak mówią w piosence Sarah Brightman i Andrea Bocelli w swoim cudownym, poruszającym duecie... "Time To Say Goodbye"...
Mam do Was prośbę: chciałabym, aby każdy z Was, kto przeczytał epilog, napisał coś w komentarzu. Nie tylko obserwatorzy, ale też anonimowi czytelnicy. Starczy choćby emotikon, zwykła uśmiechnięta buźka :) postaram się odpowiedzieć na każdy. Jestem po prostu ciekawa, ile osób zainteresowało się tym blogiem na tyle, żeby dobrnąć do końca :)
Na koniec mały prezent pożegnalny... Niestety, nie umiem grać na żadnym instrumencie oprócz prostego fletu, więc muszą wystarczyć Wam tylko słowa... Fragmenty publikowałam wcześniej na Twitterze. Miejscami może jest bez sensu, ale mimo to... Chciałam się tym z Wami podzielić. Prawa autorskie zastrzeżone xD
Tak wyobrażam sobie One Direction:
No matter, when we met each other
No matter, how it's really gone
It's simple, things we do together
Are better than solo ones.
And every voice has its own value
Whatever which sort it's from
And every melody is hopeful
'Cause all sounds go and go on.
So, c'mon, hit the guitar chord
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
Running round the whole world
Meet this crowds, give autographs
No time for rest, just have to hold
But we don't have any doubts.
They say: "Stop it, be ordinary
Just live easier, in simple way"
But we don't give up, don't be weary
We still sing, dance and play.
So, c'mon, hit the guitar chord
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
-Może wreszcie przezwycięży ten strach... Chciałbym ją kiedyś wziąć w trasę.- rozmarzył się Nialler. Aż upuściłam ciuchy, które podała mi Lou.
-Chcesz ganiać za nią po hali lotniska, pchać w stronę samolotu, zapinać jej pasy, dawać miażdżyć swoją rękę w jej morderczym uścisku, uspokajać i wściekać się na nią na przemian? Jesteś pewien, że jesteś na to gotowy?- chłopaki parsknęli śmiechem, słysząc czarny scenariusz podróży z Niką. Tylko Nialler pozostał poważny.
-Dla Niki jestem gotowy na wszystko.- oświadczył z delikatnym, nieśmiałym uśmiechem.
-On chyba myśli, że tu jest ukryta kamera i Nika go potem nagrodzi za dobre zachowanie.- zarechotał Styles.
-Śmiej się, śmiej.- Horan lekko go odepchnął.- Pogadamy, jak zaniemówisz na widok Moni.
-Nie zaniemówię!
-Zaniemówisz! Zawsze tak jest, upierasz się, że będziesz niewzruszony, a potem masz nogi jak z waty i cały się telepiesz.
-No i wydało się, dlaczego nosisz takie obcisłe spodnie, Hazz.- schowałam się w przymierzalni, żeby zmienić ciuchy.
-No, dlaczego?- zaciekawił się Louis.
-Bo te rurki są tak ciasne, że działają jak gips: utrzymują jego drżące kolanka w odpowiedniej pozycji!- odkrzyknęłam przez drzwi. Odpowiedział mi zbiorowy wybuch śmiechu. Harry chyba się wkurzył na swoich kumpli, bo usłyszałam odgłosy jakiegoś kotłowania.
-Chłopaki, wstawać z tej podłogi. Wszystko, cholera, wygnieciecie, znowu trzeba będzie wam układać te kudły!- Lou miała ich chyba dzisiaj dosyć.- Nattie, zrób coś!- walnęła ręką (albo głową) o drzwi mojej przymierzalni.
-One Direction baczność!- wrzasnęłam, wychodząc z pokoiku. Jednocześnie podnieśli głowy znad podłogi. Istne kłębowisko rąk i nóg.- Wstawać mi zaraz i ruchy na scenę!- posłusznie stanęli na nogi. Louise odetchnęła z ulgą i dokonała kilka koniecznych poprawek w ich ciuchach i fryzurach. Zaynowi trzeba było wymienić koszulę, bo Liam w trakcie popychania oderwał mu kieszonkę.- Nnno! Jeszcze jedna taka akcja i koniec z obiadkami domowymi.- zagroziłam. Do garderoby wpadł jeden z asystentów.
-Chłopaki, za pięć minut wchodzicie!- momentalnie spoważnieli. Patrzyłam na nich z niedowierzaniem, jak z rozbrykanych pięciolatków przeistoczyli się w profesjonalnych wokalistów. Wow. To się nazywa wpływ motywacji i chęć wykonania dobrej roboty. Przejrzałam się szybko w lustrze. Granatowe rurki, sandały na koturnie, długa bokserka, koszula z krótkim rękawem wiązana nad brzuchem, włosy lekko nastroszone, co dawało bardzo fajny efekt. Szybko pobiegłam za chłopakami. Miałam dziś ekspresowe zadanie do wykonania. Króciutkie wejście na scenę, żeby podziękować Directionerkom za wsparcie i przedstawienie im skróconych wyników akcji 1D Team: Fight With Leukemia.
One Direction stanęło za kulisami. Słychać było wrzawę zgromadzonego tłumu, dźwięki instrumentów, na których już przygrywali Josh, Dan, Sandy i Jon. W tle wyświetlano filmik wprowadzający do Where We Are Tour. Obsługa wręczyła nam odsłuchy i mikrofony.
-Chodź tu, Nattie!- Louis przyciągnął mnie do nich.
-No, dawajcie łapki!- Zayn wyciągnął rękę. Kolejno położyliśmy na niej swoje dłonie i jednocześnie wrzasnęliśmy:
-1D Team, yeah!- wyrzuciliśmy ręce w górę ze śmiechem.
-No, to Nattie uważaj, twój pierwszy koncert od tej strony.- Liam objął mnie ramieniem. Wychyliliśmy się za kulisy, gdzie zaczęto standardowe odliczanie od dwudziestu.
-O rany, czujecie to?- podekscytowany Nialler właśnie łapał za gitarę.- Nareszcie gramy na Wembley!
-Ale będzie jazda!- krzyknął głośno Harry.
-Ustawiajcie się!- zawołał ktoś z ekipy. Odsunęłam się na bok, a 1D stanęło na środku podwyższenia. Centralny banner zaczął się unosić i na widowni zapanowała totalna euforia.
-Wembley, are you ready???- wrzasnął Louis wybiegając razem z chłopakami na wielką scenę.
-Straight up the plane to new hotel...- zaczął swoją zwrotkę "Midnight Memories" Hazz. Środkowy banner opadł na miejsce i tradycyjnie, jak na każdym koncercie WWA, wyświetlił plakat fundacji. Stanęłam za jednym z ekranów i z uśmiechem obserwowałam ich wariactwa.
Kto by pomyślał, że to tak się skończy... Że będę patrzyła na ich koncert z tak bliska... Że wezmę udział w maleńkim fragmencie tego największego show Wielkiej Brytanii w całym 2014 roku... Życie jest totalnie nieprzewidywalne. Nie wiadomo, kiedy los postanowi zrobić nam kawał i postawić na naszej drodze najbardziej rozpoznawalnych ludzi świata. Zaśmiałam się na wspomnienie mojego pierwszego i drugiego spotkania z Liamem. "Mam na imię Liam. Trochę robię w branży muzycznej." Dosyć spore to "trochę". Ale i tak najlepsze jest to, że pomimo niewielkich epizodów chłopaki w ogóle się nie zmieniają. Ciągle są tymi samymi zwariowanymi dzieciakami, które spełniają swoje marzenia na największych scenach świata. Dają sobie radę z tą całą nagonką, a gdy nadchodzą chwile słabości, to udaje im się je przezwyciężyć. A kiedy nie dadzą sobie rady z problemami, ja zawsze stanę po ich stronie i pomogę im się podnieść.
-Wróciliśmy do Londynu!!!- krzyknął głośno Liam. Odpowiedział mu ryk radości.- Jesteśmy tacy szczęśliwi, że możemy grać dla was na tym stadionie!
-Tymi genialnymi koncertami oficjalnie zakończymy Where We Are Tour, naszą trzecią trasę koncertową!- zawołał Zayn.- Znowu objechaliśmy kawał świata w rytmie One Direction!
-Ten rok był dla nas sporym wyzwaniem.- Niall poprawił swój odsłuch.- Nie tylko chodzi o trasę, ale też o walkę o życie naszej przyjaciółki, Nattie. Dziękujemy wam za wsparcie, jakie jej okazaliście, jesteście niesamowici!
-Wiemy, że ostatnio Nattie rzadko się udzielała, ale mam nadzieję, że niedługo wam to wyjaśni. A tymczasem mamy dla was małą niespodziankę. Gramy chłopaki!- momentalnie się wyprostowałam na te słowa Harry'ego. Sygnał "be ready". Ustawiłam się na tym samym miejscu, z którego wyszło 1D i pokazałam uniesiony kciuk jednemu z technicznych, żeby włączył mój mikrofon.
Zabrzmiały pierwsze dźwięki "C'mon C'mon". Dla fanów była to po prostu druga piosenka, ale dla mnie ten utwór, moja druga ulubiona piosenka 1D, stanowił wezwanie na scenę.
-The one that I came with... She had to go. But you look amazing standing alone.- zaśpiewał Zayn.
-So c'mon c'mon.- zanuciłam do mikrofonu. Ekran zaczął powoli się unosić, usłyszałam szmer zdezorientowanego tłumu.
-Move a little closer now.- teraz Louis. Światła zaczęły kierować się na banner i unosić razem z nim.
-C'mon c'mon.- zaśpiewałam znowu. Kurczę, ale fajne uczucie. Chciało mi się śmiać.
-Either way you're walkin' out.- głośniejsze szmery publiczności. O dziwo, dziewczyny nie piszczały.
-C'mon c'mon.- powtórzyłam trochę głośniej. Chłopaki ustawili się po obu stronach zejścia z podwyższenia, na którym stałam.
-Show me what you're all about!- wydarł się Harry. Światło reflektora opadło na mnie, widać było już całą moją postać. Szmer widowni przerodził się we wrzask, pisk, wielki śmiech... Uśmiechnęłam się szeroko. WOW... To było mega trudne do opisania. Ten cały tłum, muzyka, mikrofon pod nosem, przyjaciele na scenie i tuż pod nią... Już rozumiem, czemu chłopaki tak to uwielbiają. To zarąbiste uczucie.
Wybiegłam na scenę i zaczęłam śpiewać z zespołem refren. Szaleliśmy na scenie, tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, skakaliśmy jak to my, a tłum nam wtórował. Podczas solówki Harry'ego Lou złapał mnie za rękę i obrócił kilka razy tak, że wylądowałam obok Nialla. Przybiliśmy żółwika i nagle obok mnie pojawił się Liam. Zayn zaczął śpiewać swój krótki fragment, a Liam ściągnął swój full cap i założył go na ukos na moją głowę. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dołączyliśmy do powtarzanego znów refrenu.
-Welcome back, Directioners!!!- krzyknęłam, gdy piosenka dobiegła końca. Śmiałam się do rozwrzeszczanego tłumu.- Udała się niespodzianka?- odpowiedział mi pisk.- No, tak ładnie prosili "c'mon, c'mon, c'mon", że nie mogłam odmówić.- roześmiałam się kiwając głową w stronę chłopaków.- Okej, posłuchajcie mnie. Wiem, że ostatnio za często się nie pokazywałam, ale to dlatego, że musiałam wrócić do zdrowia. Jak widzicie, włosy mi odrastają.- zdjęłam na chwilę czapkę, ale zaraz nałożyłam ją z powrotem.- Chciałam wam serdecznie podziękować za to, że jesteście tak wspaniałymi ludźmi, za wsparcie, jakie nam okazywaliście, za dołączenie do akcji 1D Team: Fight With Leukemia!- wskazałam ręką na plakat.- Dzięki wam, a mówię to do wszystkich, nie tylko tych zgromadzonych na Wembley... Dzięki wam fundacja się rozwija. Do tej pory szpik oddało około czternastu tysięcy osób! To ogromna liczba, dziękujemy! Oczywiście, na tym nie kończymy, jeśli ktoś chce, może zapisywać się dalej! Akcja trwa i będzie trwała! Wiecie, ile osób zyskało już życie? 78! 78 dochodzących do zdrowia ludzi na całym świecie!!! Może się wydawać, że to mało, ale naprawdę ciężko jest znaleźć odpowiedniego dawcę. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale mam też świadomość, że dzięki fundacji kolejne osoby odszukają pasujący szpik lub otrzymają skuteczne leczenie. Białaczka jest straszną chorobą, nie dajmy się jej! Jeśli możemy kogoś ocalić od śmierci, zróbmy to!!! Jesteśmy silni i niezniszczalni!!! We're strong and fireproof!!!- uniosłam rękę, prezentując swój tatuaż "Strong". Kamery wszystkich ekranów skierowały się na mój nadgarstek. Chłopaki też podnieśli ręce, żeby pokazać tatuaże. Co więcej, zauważyłam na widowni, jak kilka osób wykonuje ten sam gest. Czyżby oni też mieli wypisane "Strong"?- A teraz specjalne podziękowanie. Dla najcudowniejszych, najlepszych przyjaciół, jakich mogłabym sobie wymarzyć.- odwróciłam się do One Direction. Przez te wszystkie emocje łzy radości napłynęły mi do oczu.- Gdyby nie wy, nie byłoby mnie tu teraz. Dziękuję wam...- głos mi się załamał. Chłopaki podeszli do mnie i zamknęli mnie w mocnym grupowym uścisku.
-Nie musisz nam dziękować.- powiedział Zayn, delikatnie klepiąc mnie po plecach.
-Zrobiliśmy to, co powinniśmy. Zawsze będziemy cię wspierać.- przytaknął mu Nialler.
-Ale i tak powiem wam "dziękuję" jeszcze z tysiąc razy.- zaśmiałam się ocierając łzy. Odsunęliśmy się od siebie.- Dobra, to teraz One Direction da czadu specjalnie dla was!- zwróciłam się znowu do tłumu.- To nie mój koncert, więc nie będę już przeszkadzać i się wcinać...- zbiorowy wybuch śmiechu.-... już schodzę ze sceny, tylko jeszcze raz powiem: BARDZO, BARDZO, BAAARDZO DZIĘKUJĘ!!!- odwróciłam się do wyjścia ze sceny, ale zatrzymał mnie Harry.
-Mamy jeszcze jedną niespodziankę... Właściwie Liam ma.- odezwał się Louis, a Styles z zadowolonym uśmiechem lekko popchnął mnie w stronę chłopaka. Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi?
-Natalia...- Liam wziął mnie za rękę. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Tłum wprost oszalał.- Kochanie, rozświetlasz mój świat jak nikt inny. Masz w sobie "to coś" i swoimi akcjami przyprawiasz mnie o zawał serca.- OMG, on przytacza słowa ich piosenek! Kurde, znowu się popłaczę. Jeszcze robi to przed wszystkimi, nie boi się reakcji tłumu! Jedna łza spłynęła z mojego oka. Liam delikatnie otarł ją kciukiem.- Ukradłaś moje serce, a ja w ten czy w inny sposób zdobyłem twoje. Nic nie może stanąć pomiędzy nami i ty, kochanie, sprawiasz, że jestem silny. Czy ty, oficjalnie i przy świadkach, zgodzisz się zostać moją dziewczyną? Mimo tego, że odtąd będziesz żyła w stałym świetle reflektorów, z dodatkowymi czterema idiotami przy boku...
-Mów za siebie.- wtrącił się Louis, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No przecież mówię.- Liam wywrócił oczami.- Wiem, Natalia, że może niekoniecznie o czymś takim marzyłaś, ale kocham cię i zrobię wszystko...- niewiele myśląc, rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.
-Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha, a on podniósł mnie i obrócił nas kilka razy wokół własnej osi. Tłum zaczął wiwatować, a już kompletnie oszalał, gdy Liam postawił mnie z powrotem na ziemi i złączył nasze wargi w najsłodszym pocałunku świata. Byłam w niebie i już nic się nie liczyło, tylko ten chłopak, Liam Payne, który trzymał mnie w swoich ramionach.
-No, to już wiemy, kto będzie jutro w trendach na Twitterze.- skomentował Zayn, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
-Ale to mój filmik zdobędzie najwięcej wyświetleń na YouTubie.- wyszczerzył się Harry, który razem z Niallem i Louisem nagrywali całe wydarzenie telefonami.
Spojrzeliśmy na siebie z Liamem i wybuchnęliśmy śmiechem. Oni są nienormalni. Rozejrzałam się dookoła i uśmiechnęłam się do dziewczyn wariujących z radości pod samą sceną.
Może i jesteśmy porąbani, ale mimo to szalenie ich wszystkich kocham. Jesteśmy jedną, wielką, directionerską rodzinką. Jak w tej piosence:
All my brothers, sisters
and ME.
~~THE END~~
_______________________________________________________________________________
Oficjalnie ogłaszam, że to koniec mojego pierwszego opowiadania! A oto małe podsumowanie:
"Everything's gonna be all right..."
STATYSTYKI
Blog prowadzony od dnia 18 lutego 2014 roku do dnia 18 września 2014 roku, przez 7 miesięcy (213 dni).
Łączna liczba wyświetleń: 34 367
Łączna liczba komentarzy: 1187
Liczba obserwatorów: 26
Ilość postów: 72
w tym:
prolog, 57 rozdziałów, epilog,
8 postów ogłoszeniowych,
6 postów związanych z nagrodami.
Ilość zakładek/stron na blogu: 6
Najczęściej otwierane posty:
Rozdział 57
Rozdział 56
Rozdział 6
Najczęściej otwierane strony:
Spis Treści =)
ASK
Bohaterowie ^.^
Odbiorcy:
Polska- 31 958 wyświetleń
Stany Zjednoczone- 560 wyświetleń
Holandia- 420 wyświetleń
Niemcy- 384 wyświetlenia
Francja- 348 wyświetleń
Kenia- 189 wyświetleń
Ukraina- 77 wyświetleń
Turcja- 72 wyświetleń
Chorwacja- 55 wyświetleń
Chorwacja- 55 wyświetleń
Rosja- 50 wyświetleń
a także:
Hiszpania
Belgia
Włochy
Grecja
Słowacja
Czechy
Węgry
Norwegia
Szwecja
Wielka Brytania
Irlandia
Algieria
Wenezuela
Argentyna
Liczba wstawionych linków na YouTube: 432
Ilość zaprezentowanych piosenek: 373
w tym piosenki One Direction: 65 utworów, zarówno autorskich, jak i coverów.
Najczęściej powtarzające się linki:
"What Makes You Beautiful"
"Little Things"
"Best Song Ever"
Nagrody:
5 nagród Liebster Blogger Award przyznawanych przez innych blogerów
1 nominacja w konkursie Blog Miesiąca
Blog został zaprezentowany w trzech spisach:
Spis Opowiadań o One Direction
Spis Blogów 1D
Blogobranie
Wykonanie szablonu:
Daisy Angel
Wykonanie zwiastunu:
Roxanne xD
~~*~~
Kochani, jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się bez dłuższych przerw i bez zawieszania prowadzić tego bloga. Jest to mój debiut i cieszę się, że mogłam się nim podzielić z Wami. Pożegnania są trudne, ale cóż... Jak mówią w piosence Sarah Brightman i Andrea Bocelli w swoim cudownym, poruszającym duecie... "Time To Say Goodbye"...
Mam do Was prośbę: chciałabym, aby każdy z Was, kto przeczytał epilog, napisał coś w komentarzu. Nie tylko obserwatorzy, ale też anonimowi czytelnicy. Starczy choćby emotikon, zwykła uśmiechnięta buźka :) postaram się odpowiedzieć na każdy. Jestem po prostu ciekawa, ile osób zainteresowało się tym blogiem na tyle, żeby dobrnąć do końca :)
Na koniec mały prezent pożegnalny... Niestety, nie umiem grać na żadnym instrumencie oprócz prostego fletu, więc muszą wystarczyć Wam tylko słowa... Fragmenty publikowałam wcześniej na Twitterze. Miejscami może jest bez sensu, ale mimo to... Chciałam się tym z Wami podzielić. Prawa autorskie zastrzeżone xD
Tak wyobrażam sobie One Direction:
No matter, when we met each other
No matter, how it's really gone
It's simple, things we do together
Are better than solo ones.
And every voice has its own value
Whatever which sort it's from
And every melody is hopeful
'Cause all sounds go and go on.
So, c'mon, hit the guitar chord
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
Running round the whole world
Meet this crowds, give autographs
No time for rest, just have to hold
But we don't have any doubts.
They say: "Stop it, be ordinary
Just live easier, in simple way"
But we don't give up, don't be weary
We still sing, dance and play.
So, c'mon, hit the guitar chord
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
It's our life, it's our dream
The biggest concert, where we can be
Our dreams come true in every way
We only please them to stay.
We've got issues, modern plans
To live crazy while we're young
And to keep midnight memories
Or take them home like little things.
We'll find this girls with this one thing
Sing what makes them amazing
Dance to best song ever chords
And don't forget where we belong.
So, c'mon, hit the guitar chord
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
Begin the song which made us a group
And sing it louder and louder than thunder roar.
'Cause we're connected by music
We'll never do anything to loose it.
No judges or hating will destroy
So call everyone to join.
We'll make you ill by our infection
Come with us in one direction.
Musical connection goes in one direction.
(Nie ma znaczenia, kiedy się poznaliśmy,
nie ma znaczenia, jak to się naprawdę potoczyło.
To proste, rzeczy, które robimy wspólnie
są lepsze niż te samodzielne.
Każdy głos ma swoją wartość,
bez znaczenia, jakiego jest rodzaju.
I każda melodia jest pełna nadziei,
bo wszystkie dźwięki prowadzą nas naprzód.
Więc chodź, uderz w struny gitary,
zacznij piosenkę, która zmieniła nas w zespół
i zaśpiewaj ją głośniej i głośniej niż ryczy grzmot.
Bo jesteśmy połączeni przez muzykę,
nigdy nie zrobimy czegoś, by to utracić.
Żadni sędziowie lub hejterzy nas nie zniszczą,
więc zawołajmy innych, by do nas dołączyli.
Zarazimy was naszą infekcją.
Chodź z nami w jednym kierunku.
Muzyczne połączenie podąża w jednym kierunku.
Okrążamy cały świat,
spotykamy te tłumy, rozdajemy autografy.
Nie ma czasu na odpoczynek, tylko trzeba się trzymać,
ale nie mamy żadnych wątpliwości.
Oni mówią: "Skończcie to, bądźcie zwyczajni,
żyjcie łatwiej, w prosty sposób."
Ale my się nie poddajemy, nie jesteśmy zmęczeni.
Ciągle śpiewamy, tańczymy i się bawimy.
Więc chodź, uderz w struny gitary,
zacznij piosenkę, która zmieniła nas w zespół
i zaśpiewaj ją głośniej i głośniej niż ryczy grzmot.
Bo jesteśmy połączeni przez muzykę,
nigdy nie zrobimy czegoś, by to utracić.
Żadni sędziowie lub hejterzy nas nie zniszczą,
więc zawołajmy innych, by do nas dołączyli.
Zarazimy was naszą infekcją.
Chodź z nami w jednym kierunku.
Muzyczne połączenie podąża w jednym kierunku.
To nasze życie, to nasz sen,
największy koncert, na jakim moglibyśmy być.
I marzenia spełniają się na wszystkie sposoby,
chcemy tylko, by pozostały na zawsze.
Mamy cele, nowoczesne plany,
by żyć wariacko, kiedy jesteśmy młodzi
i by zatrzymywać wspomnienia nocne
lub zabierać je ze sobą do domu, jak te drobne sprawy.
Znajdziemy te dziewczyny z "tym czymś",
zaśpiewamy, co czyni je niesamowitymi.
Zatańczymy do dźwięków najlepszej piosenki świata
i nigdy nie zapomnimy, gdzie należymy.
Więc chodź, uderz w struny gitary,
zacznij piosenkę, która zmieniła nas w zespół
i zaśpiewaj ją głośniej i głośniej niż ryczy grzmot.
Bo jesteśmy połączeni przez muzykę,
nigdy nie zrobimy czegoś, by to utracić.
Żadni sędziowie lub hejterzy nas nie zniszczą,
więc zawołajmy innych, by do nas dołączyli.
Zarazimy was naszą infekcją.
Chodź z nami w jednym kierunku.
Muzyczne połączenie podąża w jednym kierunku.)
<3 <3 <3 DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO <3 <3 <3
<3 <3 <3 KOCHAM WAS <3 <3 <3
<3 <3 <3 KOCHAM WAS <3 <3 <3
Roxanne xD
Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam <3
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieję, że zrobisz drugą część tego ZAJEBISTEGO opowiadania<3
Jeśli tak, to już nie mogę się doczekać. :*
Do zobaczenia w mam nadzieję drugiej części <3
PS. Chyba jestem pierwsza xD i tak serio to nie wiem co ludzi jara w byciu pierwszym xD
Zobaczymy, co da się zrobić z drugą częścią ;) możliwe, że za jakiś czas znów się tu zobaczymy ^^
UsuńWiesz, ja też nie jestem pewna, o co chodzi w tej walce o pierwszeństwo, ale jeśli komuś to sprawia satysfakcję... okeeej :D
Dziękuję <3
Jezu to było niesamowite. Naprawde kocham twoje opowiadania więc trudno będzie sie pogodzić z końcem tej historii. Dziękuje za to ze zawsze można było na Ciecie liczyć. Jesteś Niesamowita i jeszcze raz dziękuje! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak ci się podobało :*
UsuńTeż dziękuję <3
Najcudowniejszy blog jaki kiedykolwiek przeczytałam ;* Szkoda że to juz koniec, ale przecież nie można ciągnąć w nieskończoność:) :')
OdpowiedzUsuńNo, nie można... But maybe... może uda się wykombinować drugą część ;P
UsuńDziękuję <3
Boże płacze ;( To już koniec ;c
OdpowiedzUsuńOd razu mówię, że to najlepsze ff jakie czytałam <3
Gratuluję weny i wytrzymałości :)
Dziękuuuję <3
UsuńUwafa uwaga! Będzie dużo Caps-Locka..
OdpowiedzUsuńPOPŁAKAŁAM SIĘ NO!!
ROXANNE KOCHAM CIĘ NO! PŁACZĘ ŚMIEJĘ SIĘ I JESTEM POGRĄŻONA W SMUTKU NA RAZ!
TY STWORZYŁAŚ "EVERYTHING'S GONNA BE ALRIGHT" I CI BARDZO DZIĘKUJĘ!!
MAM NADZIEJĘ ŻE ZROBISZ 2 CZĘŚĆ
TWOJE OPOWIADANIA SĄ NIE SAMOWITE!!
Ja się to mówi :
NIE JESTEM OD POCZĄTKU ALE DO KOŃCA!
I WŁAŚNIE TAKIEJ ZASADY SIĘ TRZYMAM.
JESTEM TWOJĄ FANKĄ/CZYTELNICZKĄ I CHCĘ ABY "EVERTYTHING'S.." BYŁO JAKO LEKTURA W SZKOŁACH.
JESTEŚ ŚWIETNA, NIESAMOWITA..
NO NIE MA OKREŚLEŃ NA TAKIE CUDO JAK TY!!
CZYTAM I BĘDĘ CZYTAĆ WSZYSTKIE BLOGI EVER!
NAJLEPSZY (i najgorszy bo dostałam pałę z matmy) DZIEŃ NA ŚWIECIE!
DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ!!!
Polly / @RudaaSan
Z góry przepraszam za błędy :)
"Everything's..." jako szkolna lektura? Ciekawy pomysł ^^ tylko żeby 1D potem mi nie wyskoczyło z użyciem ich imion i nazwisk bez zgody... :P :D
UsuńDziękuję, kochana <3
Cieszę się, że napisałaś co z Dorotą.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że Nika wsiądzie do samolotu. xD
Ta akcja na koncercie była taka AWWWWWW <3.
Cieszę się, że zaczęłaś pisać to opowiadanie i je skończyłaś.
Wiele mnie nauczyłaś, najważniejszą rzeczą było - co by się nie działo trzeba zostać SILNYM!
Zawsze kiedy miałam zły humor, czytałam twoje opowiadanie i robiło mi się lepiej.
Kiedy kończę czytać jakieś opowiadanie, przenoszę go do specjalnego "folderu", nie mogę uwierzyć, że to opowiadanie się skończyło mi muszę go przenieść do folderu "zakończone ff".
Życzę Ci wszystkiego dobrego, powodzenia na studiach, w zdaniu na prawo jazdy. Pisz dalej opowiadania, wiersze i wszystko inne.
Cieszę się, że trafiłam na takie dobre opowiadanie.
Ps. Napisz czy udało Ci się drugi raz zdać. :*
Cześć! <3
(@Tyska1993)
Cieszę się :*
UsuńTo chyba właśnie dzięki muzyce One Direction jakoś tak zrozumiałam, że nie ma sensu płakać i się zamartwiać, zawsze można coś zrobić pozytywnego i nie dać się stłamsić innym.
STAY STRONG AND FIREPROOF!!! (moje nowe życiowe motto ^^)
Dziękuję <3
zarąbisty, szkoda że koniec
OdpowiedzUsuńThank you <3
UsuńJak się żegnasz to znaczy,że nie będzie 2 części? Oby była :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie na zawsze <3
DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ :*
Być może będzie część druga... Ale nie ukrywam, że żegnam się na dłuższy czas *.* to znaczy na tym blogu, bo na "Would..." na razie zostaję :)
UsuńDziękuję <3
Noi nadszedł koniec pierwszej części i mam nadzieję żę będzie i druga.Czytać zaczełam parę miesięcy temu i mimo że na rozdział trzebyło czekać te pare dniXD(co jest wiadome hehe) to zawsze starałam wchodzić tego samego dnia kiedy został wstawiony rozdział,żaden blog tak nie wciągnął mnie jak twój i wiem że za jakiś czas wrócę czytać go jeszcze raz by sobie przypomnieć i żeby się odprężyć od tej szkolnej beznadzeji, która niestety jest potrzebna:) Masz ogromny talent, który mam nadzieję wykorzystasz w przyszłości.Bądż pewna że jeżeli tak dobrze będziesz pisać jak ten to na stówe będe czytać chodz by nie wiem co się stało.:DWielkie dzięki że sprawiłeś że przynajmniej jakiś normalny blog powstał którego ja znalazłam i cholernie polubiłamxOPozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo :* <3
UsuńO Boże! Nie wierzę, że to już koniec. Ten epilog... Nie mogę dobrać odpowiednich słów :') A ten tekst... Po prostu NIESAMOWITY!!! Powinnaś go wysłać 1D żeby zrobili z tego singiel. XD Tak wiem, jestem nienormalna xD Ale naprawdę masz talent. <3 A i dziękuję Ci za to że napisałaś tak genialne opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńBuziaki Weronika :*
A wiesz, że myślałam nad wysłaniem tego do 1D? ;P nie no, żartuję xD chociaż jak urządzą jakieś party z okazji 5-lecia zespołu, to może zrobię im z tego prezent ^^
UsuńDziękuję <3
Haha. Dobry pomysł xD
UsuńŚwietne zakończenie :D Ale mimo to jakoś nie mogę sobie wytłumaczyć, że to koniec XDD Ja też liczę na drugą część.
OdpowiedzUsuńHmmmm... Tak naprawdę, to nie wiem co więcej napisać. TO BYŁO NAPRAWDĘ DOBRE !!!
Dziękuję ;*
Ja wiem że będzie druga część
Usuńbo jak niee.. to jade do Lublina i robie najazd na Natalie !
Jakby co ktoś jedzie ze mną ??
@sweet9893
Hahaha jasne, że tak XD
UsuńPrzy okazji będziemy mogły się poznać ;P
O rany, najazd? O.O powiem współlokatorom, żeby ukryli mnie gdzieś, w jakiejś szafie albo piwnicy :-X
UsuńTo może dla zabezpieczenia zacznę już skrobać prolog drugiej części... :P
Thanks <3
Współlokatorzy nie pomogą bo wkroczymy tam z policją ^^.
Usuń~Caroline.
O chorobcia... To załatwię jeszcze chłopaka mojej przyjaciółki plus paru znajomych z uczelni :P xD
UsuńCzy ty nas straszysz swoim gangiem ?! hahaha.
UsuńTo my wynajmiemy wojsko ha! Przyjedziemy do ciebie czołgiem.
~Caroline.
U mnie w szkole jest klasa mundurowa, więc nie będzie problemu XD
UsuńYAAAY!!!
UsuńTeż chcę czołg!
http://i.imgur.com/KUlE5tA.png
Whatever...
O rany, Anon... Rozwaliłaś mnie tym zdjęciem :D :D :D
UsuńChyba zacznę kopać rowy wokół bloku... plus kuloodporne ściany itp itd :P
Ooo to ja przyjadę specjalnie z Francji wozem pancernym hahha żeby była większa siła przebicia ^^. Roxanne, przykro mi, ale stwierdzam, że już nikt (i nic) ci nie pomoże jak wtargniemy do ciebie na chatę.
UsuńMasz szalonych fanów, więc radzę na siebie uważać.
Agnieszka :D.
Cholera. O.o
Usuń...
tylko tyle mam do powiedzenia
Czyli już sobie kopiesz schron kilka metrów pod ziemią ? Aż tak straszni jesteśmy ? :D Na moje oko to (Caroline na oko to chłop w szpitalu umarł haha nie mogłam się powstrzymać xD) nasz najazd skończył by się na tym, że wyściskalibyśmy cię za wszystkie czasy w podzięce za to cudowne opowiadanie. Tylko uważaj bo trochę fanów masz i żebyśmy czasem z ciebie życia nie wycisnęli hah.
Usuń~Caroline.
Hahaha zgadzam się z Tobą Caroline XD Tak to by się pewnie skończyło XD
UsuńJa nikogo mordować nie będę zanim opowiadania o Louisie od Rox nie dostanę :D
UsuńCzyli jeszcze trochę pożyję... Jeśli tak zamierzacie zareagować, to przyjeżdżajcie! Czekam :D
UsuńSkoro nalegasz i tak chętnie nas zapraszasz to biorę piccolo i lecę do ciebie Roxanne :D.
Usuń~Caroline.
Czekaj na mnie
UsuńCan't stand waitin' :P :*
UsuńNormalnie nie mogę uwierzyć, że to koniec. Epilog jest świetny a końcówka mnie powaliła. Jesteś genialna. Stworzyłaś takie cudo, że aż nie wiem co napisać. Masz mega talent i mam nadzieję, że będziesz ciągle pisać opowiadania. Liczę na to, że powstanie 2 część. Bardzo bym tego chciała :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.
Postaram się pisać tak długo, jak tylko będę mogła ^^ bez pisania, podobnie jak bez muzyki, nie wyobrażam sobie życia :*
UsuńDziękuję <3
Więc moje serduszko dalej jest rozbite. nikt nie chciał go pozbierać..
OdpowiedzUsuńMoje łzy powiększyły już o połowe oceamy na świecie..
Ta piosenka
jest taka magiczna kurdeee nooooo
Liam jak się zapytał Nattie... ;')
Wzruszyłam się ;') ♥
MUSI BYĆ 2 CZĘŚĆ !!!!!!
GDZIE MOJE (TWOJE)
#DRAMATIME ????
GDZIE IMPREZA ??
GDZIE HAZZA I MONIA JAKO PARA ???
A CO NAJWAŻNIEJSZE !!!!!!
GDZIE MOJE
PAŃSTWO PAYNE ???
GDZIE MOJE MALUTKIE LIAMIĄTKA ???
GDZIE?????????????
MOJE ŻYCIE BEZ 2 CZĘŚCI NIE MA SENSUUUUU!!!!!!
Dziękuję że mogłam to czytać ♥
Na Zawsze w moim sercu ;') ;'*♥♥♥
Kocham ;''''''*
@sweet9893
No właśnie... Państwo Payne, małe dzieci Liama i Nattie, Hazz z Monią, wielkie DRAMA TIME, to wszystko (być może!!!) pojawi się w części drugiej ^.^
UsuńDziękuję, kochanie <3
Nie mogę uwierzyc, ze to ostatni wpis, ale tak go zakonczylas, ze mam nadzieje, ze jednak znajdziesz czas na kolejna czesc i w sumie to chcialabym isc w Twoje slady, zebym umiala tak cudownie pisac, zebym zdala mature i zebym dostala się na medycyne, ale to nie o mnie chodzi... Zycze ci wszystkiego, zebys zostala najlepsza... Nwm kim kolwiek chcesz byc... Rany... Nwm... Kocham i cb i bloga i wgle <3
OdpowiedzUsuńUgh... Rycze :'(
Awww ^^ *___* normalnie brak mi słów...
UsuńThank you very much <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru go usuwać :) to opowiadanie zbyt wiele dla mnie znaczy, żebym się go pozbyła :D
UsuńSpoko, jak tylko zacznę drugą część lub kolejne ff o Liamie, dam ci znać :*
Dziękuję <3
Omg ! Koniec! Piekny epilog. Świetne opowiadanie. Mimo ze bylam tu tylko od 39 rozdzialu to bardzo sie przywiazalam. Nie bede pisac mega dlugiego koma tylko powiem jedno slowo ktore okresla te opowiadanie, sposob twojego pisania i ogolnie wszystko tutaj :
OdpowiedzUsuńFANTASTYCZNE! <3
Thank you :* <3
UsuńZapomniałam napisać, że tekst Twojej piosenki jest świetny :D jeszcze tylko muzyka i będzie hicior ;D
OdpowiedzUsuńMuzyka jest w głowie... Teraz trzeba znaleźć sposób, żeby jakoś przenieść ją na papier albo nagrać w jakimś programie na kompie ^^
UsuńKoniec tego bloga??? To nierealne...
OdpowiedzUsuńwłaśnie ten fanfiction był pierwszym, który przeczytałam. Zdziwiona?:)
Trafiłam tu przypadkiem. Nie byłam directionerką, w ogóle nie wiedziałam o nich za wiele. Szukałam czegoś w google, czegoś związanego z medycyną. Włączyłam filtr na "ostatnie 24h". I zobaczyłam... Rozdział 38. A co mi tam, wejdę... patrzę - One Direction. Serio??? Kolejne Bóg wie skąd wzięte senne marzenia? Halo, Lucy, miałaś nie oceniać, zapomniałaś? Zreflektowałam się więc i w myślach przeprosiłam nieznaną autorkę. I przeczytałam... jeszcze raz... i znowu... przeleciałam wzrokiem po tekście...
W.O.W.
Czyta się jak książkę. Nie rzygam tęczą. Sama przed sobą musiałam przyznać, że rozdział mi się podobał. Bardzo.
A potem to już z górki.
Biedna Natalia, kto ją pobił? Co się stało, że zemdlała? Jak to, ma białaczkę?! Dwuznacznie z Harrym, ale to... no ten... Liam patrzył jej w oczy? JA MUSZĘ WIEDZIEĆ O CO CHODZI!!!
I w ten oto sposób przeszłam do rozdziału 37.
Potem 36.
I 35.
W którymś momencie stwierdziłam, że zapewne lepiej czytałoby mi się w normalnej kolejności. No to spis rozdziałów i prolog.
Rozdział 1.
2.
3.
Oszczędzę dalej. W każdym razie przeczytałam to wszystko jednego dnia. Myślałam, że mi oczy wypłyną/wybuchną/wyparują.
Od tego czasu żyłam od rozdziału do rozdziału. Serio.
Po paru kolejnych z pewnym oporem weszłam na youtube i wpisałam "one direction piosenki" (Nie wchodziłam dotąd na linki, które wstawiałaś).
To nie tak, że nic nigdy o ich zespole nie słyszałam. Jak przez mgłę kojarzyłam WMYB, jednak poglądy ludzi którzy mnie otaczają, na wszelkie boysbandy, skutecznie spowodował, że zwyczajnie nie miałam z taką muzyką kontaktu.
Ale powracając:)
Kliknęłam "Best song ever" - no, w końcu ktoś w tytule stwierdził, że najlepsza, tak?
O.O
To tak w skrócie.
Było absolutnie hiper mega super ekstra!!!
Ja, która muzyki właściwie nie słuchała. Nie była mi ona potrzebna, nie wywoływała we mnie emocji. Nic. Zero.
Ale ich piosenek mogłam od tego dnia słuchać w nieskończoność!!! Przesłuchałam je wszystkie. Wszystkie. Totalnie wszystkie.
Na sam koniec zainteresowałam się samym zespołem. Wiem, troszkę późno:) stwierdziłam, że skoro od jakiegoś czasu żyję tylko ich muzyką (i Twoim blogiem), wypadałoby chociaż znać imiona:)
Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem directionerką - może o niezbyt wielkiej aktywności ale jednak.
A to wszystko przez rozwijanie pasji medycznej:)
Blog był super, już Ci nie raz słodziłam:) nie mówię, że nie miał żadnych wad. One jednak ginęły pośród wielu wybuchów śmiechu, krztuszenia się właśnie zjadanym ciastkiem czy doprowadzania się niemal do omdlenia poprzez wstrzymywanie oddechu, bo przecież LIAM ZARAZ POWIE NATTIE ŻE JĄ KOCHA. NO POWIEDZ JEJ TO, KRETYNIE!!! (Przepraszam, że niecenzuralnie, ale rozumiesz, to był cytat:D).
tak więc, podsumowując:
1. Klawisz f5 w moim kompie niedługo trzeba będzie wymienić, mam wrażenie, że jest nienaturalnie wgnieciony i wytarty;
2. Fundujesz mi aparat słuchowy, bo od tych słuchawek przestanę cokolwiek słyszeć.
Nie chcę drugiej części. Nie to, że jej nie przeczytam, po prostu wydaje mi się, że to otwarte zakończenie jest idealne. Każda z nas, czytelniczek, ma trochę inne wyobrażenie przyszłości 1DTeam. Zapewnijmy odrobinę pracy naszej kreatywności:)
I żeby nie było - nie opuszczam Cię, codziennie z nadzieją wchodzę na "Would..."
Pisz dalej!!!:)
Lucy<3
Cholera. Nie wiem, co odpisać O.o to może na początek:
UsuńPatrz, jak to medycyna ma wiele wspólnego z One Direction :D
A, no i oczywiście: WOW! Stworzyłam Directionerkę! ^.^
Rany... cieszę się, że mimo wcześniejszych poglądów itp itd zdecydowałaś się wejść na mojego bloga i że tak cię ta historia wciągnęła :* nie spodziewałam się, że to opowiadanie można znaleźć w taki sposób, na serio ;P
Ten komentarz chyba stanie się moim ulubionym ^^ czytam go już piąty raz i po prostu... uśmiech od ucha do ucha, pomijając chęć rozryczenia się po pierwszym przeczytaniu *___*
Co do aparatu słuchowego (bo klawisza f5 ci raczej nie wymienię :P nie znam się na kompach), to chyba zafunduję i tobie, i sobie, bo ostatnio slucham muzyki praktycznie wszędzie i zepsułam już dwie pary słuchawek xD
Hmm, powiem ci, że w sumie masz sporo racji odnośnie drugiej części... Jestem ciekawa, jak inni wyobrażają sobie dalsze losy 1DTeam i podejrzewam, że niewiele wizji pokrywa się z tą moją :) no cóż, zobaczymy, co zrobię, te kilka miesięcy przerwy są konieczne, a potem... będzie, co ma być :D
Na koniec, oczywiście, wielkie, ogromne, gigantyczne: DZIĘKUJĘ <3 <3 <3
Ulubiony komentarz??? Roxanne, nie jestem godna:P
UsuńTak myślałam, że się ucieszysz, jak to opiszę:) zajęło mi to 2 godziny, ale musiałam, no po prostu musiałam napisać, taki wyczyn nie może przejść bez echa:)
No tak. Ale ja, jak to ja, oczywiście o czymś zapomniałam.
A mianowicie, Twój tekst w notce pod rozdziałem jest świetny:) gra mi tam w głowie jakaś muzyczka do niego, zobaczę, może coś z tego będzie? Jak coś to na pewno się pochwalę:)
Wiesz, jak to mówią: wszystkie drogi prowadzą na medycynę. Czy jakoś tak:) pochwal się czasem jak Ci tam będzie szło, bo zastanawiam się nad tym kierunkiem:)
a w wujka google nie wątp nigdy:)
Lucy<3
Obiecuję, już nigdy nie zwątpię w wujka Google :)
UsuńA co do piosenki... Jakąś muzykę niby do niego mam, ale też w głowie :P
A komentarz jest zdecydowanie moim ulubionym :*
Roxanne, też ostatnio zepsułam 2 pary słuchawek xD
UsuńJedną na "Half a Heart", drugą na "Summer Love" xD
"Stworzyłam Directionerkę" rozwaliło mnie do reszty xD
Mi z kolei proszę wymienić klawisze : "b", "t", "w", "x" i "d" :D
Chyba prościej będzie kupić wam nowe klawiatury... Sobie też :P xD
UsuńWspaniały epilog. Jestem dumna z Nattie, że nie dała się chorobie. Natalia jest niesamowita osobowością z wieloma zaletami, które nie ukrywam, chciałabym posiadać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dziewczynki ze szpitala, wracają do zdrowia :)
Liam i Nattie wreszcie razem ! pamiętam, jak sie wkurzałam, jak przerywałaś ich prawie pocałunki, jak długo ukrywała przed nimi, że jest chora itp. A teraz to wszystko się wyjaśniło, na całe szczęście :)
Chłopaki są wspaniałymi przyjaciółmi, jak już mówiłam ,chciałabym takich mieć :)
WOW ! Czytając te statystki jestem z Ciebie niesamowicie dumna ! Tyle osiągnęłaś na tym blogu, że jestem w szoku, naprawdę. Gratuluję Ci tego :*
Daje komentarz, a zarazem dowód na to, że dobrnęłam, do końca, co nie jest zaskoczeniem. czytając tego bloga nie można skończyć w połowie i udawać, jakby się jego nie czytało. Cieszę się, że mogłam Cie wspierać w tym co robisz, od prawie ( 7 rozdział ) samego początku :*
Piszesz niesamowicie, ten tekst był fantastyczny. Jeszcze jakby jakiś podkład do tego podłożyć, to bym to sobie na dzwonek ustawiła xD Genialny really ! :* Popłakałam się jak go czytałam :*
No, cóż.. czas się pożegnać, z tym blogiem ( do mam nadzieje, 2 części). Ciężko będzie, nie patrzeć, codziennie czy jest nowy rozdział :) Wiele dobrych rad wniósł do mojego życia za co Ci dziękuje. Mam nadzieję, ze na tym i "Would.." się nie skończy, i będziemy pisać na Asku :* Fajnie by było się spotkaż, no ale jak mówiłam, troszke dłuża odległość :/
No nic, gratuluję Ci jeszcze raz wszystkiego, co osiagnęłaś, i trzymam za Ciebie kciuki na przyszłość ( przydadzą się na studiach :* ) Zdasz prawko i będzie świetnie !
Kocham,całuję i pozdrawiam,
Gaba :*
A ja Tobie dziękuję za wszystkie twoje komentarze, za to, że byłaś ze mną praktycznie od początku, jako pierwsza zaczęłaś komentować, za te rozmowy na Asku... Gdyby nie ty i twoje wsparcie być może zakończyłabym tego bloga dużo wcześniej, pominęła masę wątków, nie wplotła nowych postaci, śmiesznych sytuacji... Jak miałam doła i wkurzałam się na rozdział, to po opublikowaniu czekałam na twój komentarz lub pytanie na Asku z myślą, że Gabi na bank poprawi mi humor :) i poprawiałaś :D
UsuńZa to wszystko, za to, że byłaś moją pierwszą wierną czytelniczką...
DZIĘKUJĘ :*** KOCHAM CIĘ BARDZO <3 <3 <3
:o Tyle miłych słów naraz ?! no wzruszyłam się :* Dziękuję, że tak uważasz :* haha starałam się poprawiać, widze, że chyba mi się udawało :* Gaba :*
UsuńOj, udawało, udawało... :*** <3
UsuńUwielbiam tego bloga, jest świetny. Genialna historia, ciekawie napisana :)
OdpowiedzUsuńDziękuuuję <3
UsuńNAJLEPSZY BLOG na świecie <3 <3 !!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się nie mogę uwierzyć że to koniec :( Najbardziej ZAJEBISTY blog na świecie
KOCHAM CIĘ <3 <3 <3 <3 !!!
Dziękuję, skarbie :* <3
UsuńTo ja tobie dziękuje <3 <3 !
UsuńKOCHAM CIĘ !!
i mam nadzieję że będzie 2 część bo jak nie to przyjade do ciebie z moim czołgiem :D
Kolejny czołg O.o chłopaki, pomocy, obrońcie mnie.... *.*
UsuńNikt cię nie obroni bo ja cię czołgiem przejade ! Czekaj na mnie !
UsuńCzekam ;)
UsuńNapiszę tylko tyle że to najlepszy blog jaki czytałam i że na końcu się popłakałam :,)
OdpowiedzUsuńThank you very much <3
UsuńBoże, Najlepszy Blog w historii blogów <3
OdpowiedzUsuńAle super by było jakby była druga część!! Jesteś Wielka ;*
I może część druga będzie ;D
UsuńDziękuję :* <3
To już koniec. Nadal to do mnie nie dociera. Ale najważniejsze, że wszystko skończyło się szczęśliwie (a nawet BARDZO szczęśliwie). Mój ulubiony blog właśnie się zakończył i będzie mi tego brakować. Nigdy jeszcze nie byłam tak emocjonalnie związana z blogiem, ale tutaj inaczej się nie dało. Ryczę (nic nowego. Standardowo.). A dopiero niedawno czytałam prolog, pierwszy rozdział... a tu już epilog i kiedy te 7 miesięcy zleciało ? Nie wiem jak, ale zdecydowanie za szybko.
OdpowiedzUsuńNatalia wyzdrowiała i teraz może cieszyć się życiem z Liamem. Fajnie, że również Dorotka dostała szansę i będzie żyć, a wszystko dzięki chłopcom i ich fundacji.
Nika... hahahahhaha wiedziałam, że tak będzie. Ale również przeczuwałam, że jak Natalia weźmie sprawy w swoje ręce to nie będzie przeproś i wsadzi ją do tego przeklętego samolotu choćby siłą.
Liam... myślałam, że on już wcześniej poprosił Natalię o chodzenie jeszcze w Polsce, a tu proszę takie wielkie bum na koniec z wielką pompą. Payne zawsze musi takie rzeczy przy świadkach robić, żeby potem mieć dowody hhahhha.
A gdzie Harry i Monia razem ? Jak mogłaś ich tak pominąć ? (no trudno nie gniewam się na ciebie bo nie potrafię :D).
Szkoda, że Nattie wywalili ze studiów, ale jak przeczytałam, że rozgląda się za innym kierunkiem to pomyślałam sobie co ta baba wyrabia ?! A co z jej marzeniem by zostać najlepszym lekarzem w kraju ? Na szczęście Lou i Hazza wkroczyli do akcji i zaproponowali jej by studiowała w Londynie. Wow w Londynie jak to poważnie brzmi. I do tego zamieszka z pięcioma największymi oszołomami z Wielkiej Brytanii. I Liam będzie na wyciągnięcie ręki <3. No i co więcej do szczęścia jej potrzeba ? Chyba już nic. Przeszczep nie został odrzucony i jest zupełnie zdrowa, a Liam to jej bohater bo w końcu to od niego dostała szpik <3
Rozbawiła mnie, akcja z wieszakiem haha Liam aż upadł z wrażenia dosłownie.
Ale czułam, że coś się święci po gadce Payne'a i jego chęci sprawdzania czy aby na pewno Nattie przyleci.
Jak Natalia dziękowała na scenie wszystkim to płakałam jak bóbr (co ja gadam ja nadal ryczę jak stara panna na wydaniu xD).
A potem Liam poprosił, aby Natalia oficjalnie została jego dziewczyną aww to było piękne <3. Alleluja.
Epilog był cudowny i z happy endem czyli tak jak musiało być. Inaczej sobie tego nie wyobrażałam.
Ejjj, ale nie było małych Payniątek (ubolewam nad tym ^^).
Podsumowując: Jestem z ciebie strasznie dumna, że nie poddałaś się i doprowadziłaś tę historię do końca (wow 57 rozdziałów + prolog i epilog). Nawet nie wiesz jak przyjemnie mi się czytało tego bloga jednocześnie słuchając największych hitów jakie dołączałaś w rozdziałach. Fajnie by było gdybyś napisała drugą część bo z wielką chęcią bym przeczytała i znów zasypywałabym cię moimi długimi komentarzami. A odnośnie komentarzy to nawet nie wiesz jaką frajdę sprawiało mi ich pisanie. Będzie mi brakować tego bloga straaaasznie. Dziękuję, że napisałaś to opowiadanie bo dzięki niemu zrozumiałam wiele rzeczy.
Dziękuję Roxanne, kocham cię <3.
~Caroline.
Tobie sprawiało frajdę pisanie komów, a mnie ich czytanie :) biłaś tutaj rekordy na najdłuższy komentarz :D
UsuńCieszę się, że tak ci się spodobało :* muszę się przyznać, że ja też prawie się rozpłakałam pisząc ten epilog, a raczej końcowe statystyki, bo dotarło do mnie, że to na serio koniec... Ale może będzie druga część, patrzmy optymistycznie ^^ i wtedy postaram się wcisnąć wam te małe Payniątka :P
Nie mam siły na dłuższą odpowiedź, przepraszam! Ale bardzo DZIĘKUJĘ za twoje miłe słowa :*** love ya <3
Epilog się pojawił, stypa się odbyła (cola, chipsy, żelki, paluszki... już widzę te dodatkowe kilogramy hhaha xD). Dowieź w sobotę Piccolo to zrobimy sobie poprawiny ^^
UsuńA jeśli druga część się pojawi to na 100% będę komentować (nie pozbędziesz się mnie tak łatwo :D). I tak naprawdę to dopiero dzisiaj do mnie dotarło, że to definitywny koniec przynajmniej na razie, ale nie mówię ci żegnaj bo "spotkamy się" na "Would..." bo tam będę zasypywała cię moimi komentarzami i przypuszczeniami :).
Chociaż co do tej drugiej części to mam takie mieszane uczucia bo z jednej strony można ostatecznie zakończyć historię Nattie właśnie w taki sposób, a każdy może sobie "dopisać" ciąg dalszy sam. Z drugiej strony znów chciałabym przeczytać co dalej ze związkiem Natalii i Liama, jej studiami i co z Hazzą i Monią... no, ale co być nie postanowiła to będę cię wspierać i czytać kolejne cuda, które napiszesz <3.
~Caroline.
W takim razie do zobaczenia na "Would..." :D
UsuńWiesz, myślę podobnie o drugiej części, chociaż mam już pewien zarys, jak to by mogło wyglądać ^^
Thanks <3
Ooo skoro masz już jakiś pomysł na część drugą to go nie zmarnuj :D.
UsuńZnając ciebie i twoje szatańskie pomysły to na pewno będzie dużo drama time. No bez tego się chyba nie da bo było by zbyt nudno, a ja to uwielbiam <3 :D.
~Caroline.
Noom, ze dwie dramy już mam :D ^^
UsuńDwie dramy... o Jezu zlituj się.
UsuńCzyli coraz więcej nadziei, że druga część powstanie :D
Agnieszka :D.
Oh yeah ^^
UsuńJa pierniczę ta już tu dramy wymyśla nooo... ale to jest łobuz xD
UsuńŚwietnie, trzymaj formę bo twoi czytelnicy na ciebie liczą Roxanne. Tak się zastanawiam skąd ty dobierasz te wszystkie pomysły. Wieeem masz studnię z pomysłami, przyznaj się gdzie ją ukryłaś ^^.
~Caroline.
Hah, jestem łobuz :*
UsuńWiesz, te pomysły... Jakoś same wpadają :P ty jeszcze nie wiesz, jakie ja mam na następne opowiadania xD
W takim razie już nie mogę się doczekać aby twoje pomysły doczekały się realizacji bo na pewno są cudowne (jak zwykle :D).
Usuń~Caroline.
No, mam nadzieję xD
UsuńNie mogę uwierzyć że to już koniec :( . Ale ciesze się że wszystko się ułożyło i mam nadzieje ze bede 2 cześć :). A Twoja piosenka jest cudowna <3 !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo :*** <3
UsuńBO MY WSZYSCY CIĘ KOCHAMY <3 <3 !!!
OdpowiedzUsuńA ja kocham was!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3
UsuńALE JA NAJMOCNIEJ ZE WSZYSTKICH !!!!!
Usuń:***
UsuńOkeeeeej... Spróbuję skomentować, chociaż jakoś nie mam weny...
OdpowiedzUsuńNo, epilog jak epilog. Na poziomie, chociaż bez tortu i fajerwerków. Parę błędów przyuważyłam, ale to nie ten blog, żebym miała je wytykać... Więc przejdę do podsumowania :
Jest rok 2013, lipiec. Anon jedzie do sklepu i spotyka tam swoją przyjaciółkę, która wspomina coś o jakimś pokrętnym terminie : "One Direction". Anon wytrzeszcza oczy i pyta : "a co to jest"? Przyjaciółka patrzy na nią z politowaniem i mówi : "taki zespół. Każdy go zna", po czym zaczyna śpiewać "One Way or Another". Anon robi naiwną minę i mówi : "aha".
Po powrocie do domu mama pokrótce opowiada jej dzieje tego zespołu, to, że wystąpił w X-Factorze... A Anon, jako że jedynym show telewizyjnym który trawi jest VOP, nic nie ogarnia. Potem ktoś mówi jej, że to takie "Bieber x 5", a Anon myśli sobie "Boże! To na pewno jakaś masakra"
Następnie, kiedykolwiek słyszy gdzieś "ten szatański pop", zarządza natychmiastową ewakuację z miejsca publicznego, które ośmiela się odtwarzać "takie coś".
Jest początek roku 2014. Anon natyka się na https://www.youtube.com/watch?v=glXSLY34uAw&list=UUQV1dyQqE8dtgWU6U_Rg0WQ
I myśli : lol, epic win. Nawet przesłucham oryginał.
Przesłuchuje pierwsze 20 sekund i stwierdza : parodia lepsza (i myśli tak do dziś).
Jest 27 luty 2014. Anon jest na wakacjach u babci, leży chora na kanapie i gapi się bezmyślnie w Eska TV. Za chwilę włącza się "Midnight Memories". Anon myśli sobie : Bożeeee, tylko nie ten szatański pop...
Ale po chwili z zaskoczeniem stwierdza : "eeej, nawet fajna ta piosenka".
Tego samego dnia (to jest tłusty czwartek) Anon żre pączki i wchodzi na YouTube, a tam widzi:
https://www.youtube.com/watch?v=Vuai0tCkqh8&list=UUQV1dyQqE8dtgWU6U_Rg0WQ&index=5
I, znów ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu, twierdzi: parodia genialna, ale oryginał lepszy!
Jest 2 czerwca 2014. Anon robi masakryczne zadanie na polski w środku nocy. Żeby nie zasnąć, puszcza sobie różne parodie piosenek, między innymi właśnie "Story of my life" i "Midnight Memories". Postanawia posłuchać paru piosenek Tego Szatańskiego Popowego Zespołu. I twierdzi : "wcale nie jest tak źle".
Czerwiec 2014- Anon próbuje ogarnąć, jakie imiona noszą członkowie zespołu, który już aż tak szatański się nie wydaje... Ni cholerę jednak nie może tego zapamiętać, więc nadaje im własne przydomki (razem z siostrą) : Harry to Harry, Liam to M (przez podobieństwo do jednego ze znajomych xD), Louis to Mishka (przez rzekome podobieństwo do Mishy Collinsa... Ja jakoś tego nie widzę, no ale tak się przyjęło), Zayn to Talib (nie każ mi się tłumaczyć, proszę...), a Niall to Ten Ostatni. Cokolwiek to miało znaczyć.
Jest 21/22 czerwca. Anon i jej siostra dostają głupawki i całą noc słuchają Tych Szatańskich Piosenek i nawet urządzają karaoke (Half a Heart i Midnight Memories nie doczekają się gorszego coveru x'D). Poza tym do szóstej nad ranem czytają opowiadanie o Louisie. Powiem szczerze : NIGDY WIĘCEJ TAKICH AKCJI. Jak nam odwala, to na poziomie Xtra xD
http://37.media.tumblr.com/6f5c9b7d0ed5b931330c1b6d1974ca30/tumblr_mhpcitLl4O1s0tn08o6_250.gif
Przez takie rzeczy miałam potem schizy.
Wreszcie : jest 25 czerwca 2014. Anon szuka porządnych opowiadań, które nie są o Larrym...
I trafia tu.
I z miejsca się zakochuje <3
Teraz powinnam zacząć śpiewać Story of My Life dla większej dramy xD.
No. I to tyle o mnie. Żadnych ważniejszych dat Ci nie wymienię xD
Ogólnie...
Było super. Dzięki <3
Wow O.O nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że przedstawiłaś tu The Story Of Your Directioner Life :D
UsuńNooo, powiem ci, że dłuuugą drogę przeszłaś, zanim tu trafiłaś :) nie ukrywam, że przy czytaniu twojego komentarza pociekły mi łzy najszczerszego śmiechu i mało nie zwaliłam z łóżka laptopa... byłoby cieniutko, gdybym to zrobiła, bo mój lapek ma dopiero jakieś cztery miesiące, sooo xD
Co ja ci mogę napisać... Cieszę się, że tu trafiłaś :P byłaś jedną z niewielu osób, które komentowały totalnie obiektywnie, podobnie jak moja BFF, która nie ukrywała, że jej się coś nie podobało, tylko waliła prosto z mostu, co było nie tak. I ty robiłaś podobnie, chociaż rekordy obiektywności bijesz na "Would..." ^.^ od pewnego czasu sprawdzam tamte rozdziały po kilka razy, ale jak widać za każdym razem coś mi, cholera, umyka. Ostatnio było tego sporo xD
O czym to ja... A, tak! Dzięki swojemu podejściu umiałaś trzeźwo ocenić kolejne posty i to mi się podobało :* zero pełnych entuzjazmu komów, bo ktoś się całował, a ktoś gdzieś pojechał ;) tylko po prostu czysta opinia :)
Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz coś pisać :D patrząc po tym komentarzu, to możesz stworzyć genialne opowiadanie xD
Dziękuję <3
Ja coś piszę cały czas, ale zawsze to są rzeczy, które nie nadają się dla szerszej publiki :D
Usuńhttp://anonfanfictions.blogspot.com/
Kazałaś mi dać linka... Ale to coś prawdopodobnie zostanie usunięte, bo służy w sumie tylko do ogarnięcia bloggera...
Jak na razie, to planuję opowiadanie na podstawie mojej ukochanej bajki animowanej :D (I'm an idiot)
Nic łandajrekszynowego sama nie napiszę, boję się (w każdym razie teraz). Jeżeli ktoś chce coś napisać na spółę, to mogę się zgodzić (jeżeli coś spieprzę, to ktoś musi potrafić wyciągnąć mnie z bagna, nie? :D)
Zobaczymy. Ja na przykład nie umiem ogarnąć, jak się te przyciski na boku robi xD muszę nad tym dłużej posiedzieć, a za bardzo czasu nie ma...
Co do tych emocjonalnych komcioszków... Ja pod tym względem jestem niepełnosprawna, nie umiem tak reagować. Umiem robić tylko chamską korektę :D
Chamska korekta też się przydaje ;) szykuj się, jutro postaram się dodać "Would...", a ty znając życie znajdziesz tonę błędów, których ja nawet nie zauważę xD
UsuńA do ciebie zajrzę :*
Mam nadzieję ^^ przy robieniu korekty się dowartościowuję :D
Usuńale dziwne, że jak czytam własne "dzieła", to niektóre błędy wyłapuję dopiero po 20 przeczytaniu... A niektórych to mi się nawet czytać po napisaniu nie chce xD
Nie musisz zaglądać, jeszcze nic tam nie ma xD
na razie ogarniam technologię. Kurczę pieczone, kto by się spodziewał, że Blogger to taka złośliwa, trudna w obsłudze cholera xD
Mam podobnie :P jak czytam coś swojego, to błędy wyłapuję po dłuższej chwili :D
UsuńEee, Blogger trudny nie jest... Jeśli mam być szczera, to ogarnęłam go szybciej niż pocztę na WP lub mój profil na Facebook'u xD :P
"Nie znam się, to się wypowiem", filozofia życia.
UsuńNie mam poczty na WP...
Nie mam fejsbóka...
GG byś ogarnęła xD
Nie jest trudny? Mi favikona nie chce wejść, nie ogarniam tych stron... Can't ever get it right, no matter how hard I try...
If you know what I mean...
Cudowny epilog :) Teraz sobie pływam w kajaku bo u mnie w pokoju jest powódź... no i widzisz jak się wzruszyłam ? Tylko ten blog tak na mnie działa. Strasznie mi szkoda, że to koniec tej wspaniałej historii ;( Zdecydowanie za późno zaczęłam to czytać ;(.
OdpowiedzUsuńFajnie, że myślisz nad kontynuacją :D jest nadzieja i światełko w tunelu dla wielbicielek Liama i Nattie <3.
Dobrze, że zakończyłaś to właśnie w ten sposób czyli szczęśliwie :). Natalia wyzdrowiała, ale nie tylko ona bo Dorotka i inne chore osoby również dostały szansę od losy na życie. Jejjj dzięki tej fundacji może żyć tyle osób, chłopcy są wspaniali i wszystko to dzięki nim.
Hahahaha Nika i jej strach przed lataniem sięgnął apogeum. Biedna się na maxa wystraszyła, ale dobrze, że Nattie postawiła ją do pionu i zaciągnęła do samolotu z pomocą Moniki. To było zabawne.
Oooo właśnie Monika... czyli ona i Harry nie zostali oficjalnie parą ? No nie mogę normalnie noooooooo... Hazza ty durniu dlaczego się jej o to nie zapytałeś. Faceci.
Ale za to Liam jak coś robi to porządnie i przed ogromną publicznością. Zaszalał.
Jak Natalia dziękowała chłopcom, fanom to rozkleiłam się na dobre bo uświadomiłam sobie, że naprawdę wyzdrowiała i jej historia się kończy.
Wow będzie nawet studiowała w Londynie, a co najważniejsze będzie blisko Liama <3. Nareszcie są razem. Ty był chyba tak naprawdę jedyny rozdział, w którym nie ma jakiejś dramy (przynajmniej tak mi się wydaje). Odpuściłaś im chociaż na koniec i dobrze haha.
No co tu więcej dodać... muszę się pożegnać z historią Natalii (przynajmniej dopóki nie zdecydujesz się na drugą część, którą z pewnością będę czytać o ile w ogóle się pojawi). Będzie mi brakowało tego bloga i tych niezapomnianych emocji, które towarzyszyły mi z każdym rozdziałem, a komentować tego bloga strasznie lubiłam (mimo, że nie napisałam ich dużo bo za późno zaczęłam czytać. Ja to mam farta co nie ? haha xD).
Muszę ci szczerze pogratulować bo moim zdaniem ten blog odniósł w jakiś stopniu sukces, a to tylko dzięki twojej wenie, wspaniałym pomysłom i wciągającej fabule.
Teraz muszę nadrobić twojego drugiego bloga, który również jest ciekawy więc nie żegnam się z tobą Roxanne. Do zobaczenia na "Would...".
Dziękuję dzięki tej historii i tobie wiele zrozumiałam. Nigdy nie zapomne o tym opowiadaniu i opowiem o nim moim dzieciom (kiedy byłam jeszcze młoda i szalona to czytałam takiego cudownego bloga... :D).
Kocham cię <3 Powodzenia na studiach. Trzymaj się pani doktor :).
Szkoda, że to koniec ;/ beczę sobie i płyyyywaaam w moich łzach (jak rybka haha).
Agnieszka :D.
O kurczę... mam nadzieję, że ten blog nie zaginie gdzieś w czeluściach internetu i twoje dzieci też go przeczytają ;P
UsuńTak, w tym rozdziale same pozytywy :D nie mogłam dać tu jakiejś dramy, nie miałam serca ^^
Czyli co, do zobaczenia na "Would..."? :* trzeba będzie szykować nowy rozdzialik, bo jak na razie jest w proszku :/
Dziękuję, kochana :*** <3
Nie napisałam na początku bo kompletnie nie wiedziałam co napisać. Szczerze mówiąc nadal nie wiem. Epilog przeczytałam od razu gdy przyszło powiadomienie. Szczerze mówiąc to bałam się epilogu. Trochę dlatego, że to już koniec, a trochę tego, że skończy się to źle co nie byłoby fajne :/ Zdecydowanie ten rozdział jest jednym wielkim pozytywem! Śmiałam się wiesz? Wtedy kiedy Nika nie chciała wyjść z domu i wtedy kiedy nie chciała wsiąść do samolotu, a wsiadła za pomocą Nattie i Moniki. Bałam się... wiesz czego? Że ich samolot się rozbiję i koniec zakończy się śmiercią. Gdy wylądowali odetchnęłam z ulgą. Potem znowu się śmiałam, wtedy gdy Natalia wystraszyła Liama. Potem znowu się bałam. Zgadnij czego?
OdpowiedzUsuń.
.
.
Tadam! Bałam się tego, że pod koniec dasz napis : kilka lat później, i coś w stylu: Moja choroba się nawraca, teraz już nic mi nie pomoże, ale moi przyjaciele i Liam, mój mąż są ze mną i będą do końca i chcę umrzeć z tą świadomością. Kilkanaście lat później z perspektywy Liama- Umarła. Choroba się nawróciła. Może tak miało być? Jednak to była moja żona, kocham ją i kochać będę zawsze. Cała grupa trzymała się do końca, jednak po jej śmierci wszystko zaczęło się rozsypywać. Teraz stoję nad jej grobem i myślę: "Dlaczego? Dlaczego i to zrobiłaś?"
Przez cały epilog układałam najciemniejsze scenariusze!
A tu PUFF!!! dobre zakończenie. I na dodatek Liaś publicznie zapytał się Nattie o związek z nim!
Wszystko dobrze się skończyło z czego bardzo się cieszę!
Nawet nie wiesz jak bardzo cię szanuję. Jestem w gimnazjum, a ledwo co nadążam za pisaniem bloga, a ty? Ty za to jesteś na studiach i masz masę materiału, a mimo wszystko napisałaś 57 rozdziałów +prolog i epilog, A do tego zaczęłaś pisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że popatrzysz na kontynuowanie Everything's gonna be all right pozytywnie :) i że po wyznaczonym czasie napiszesz post tutaj- Wracam z kontynuacją! :)
Sweet Berry :>
@perfectlavignex
Stwierdziłam, że jednak czarne scenariusze, to już byłoby za wiele... Chociaż, nie powiem, korciło mnie :P jakaś większa drama, jednak nie przyjęty przeszczep, tak jak pisałaś, katastrofa samolotu lub nawet nowa dziewczyna Liama... Ale nie byłabym już taką zołzą ^^
UsuńJak pisałam kiedyś, zdecydowanie wolę happy endy ^.^
Na studiach jeszcze nie jestem... Zaczynam od poniedziałku i się, cholera, stresuję... -.- właśnie się dowiedziałam, że z indeksami mają nam, przyszłym lekarzom, rozdać fartuchy, które wcześniej mamy dać do dziekanatu, zajęcia mam najpóźniej do 19:30, czyli będę się szlajać po nocy po Lublinie, do tego jeszcze drugi raz oblałam egzamin na piekielne prawo jazdy, więc... :-X
No, ale myślmy pozytywnie! :D tęsknię strasznie za "Everything's..." i nie mogę się doczekać, kiedy nadejdzie ta wolna chwila wytchnienia, siądę przed laptopem i z szerokim uśmiechem napiszę do was "WELCOME BACK!!!"
Dziękuję <3
Ojaaa jak mi brakuje tego bloga...
OdpowiedzUsuń~Verii
Mnie też, i to bardzo *.*
UsuńPrzeczytałam całego bloga!! Kocham, kocham , kocham. Dziękuję, że napisałaś tak świetnego bloga. Nigdy go nie zapomnę, zawsze będzie częścią mnie. Wgl Liam i Nattie. *.* . Boskoo..! Jeszcze raz mówię,że świetnie piszesz , pisz dalej, bo tobie to wychodzi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przeczytam tego bloga, bo tak szybko o nim nie zapomnę. Jeden z naj blogów, które czytałam. Kocham. ;** / Wera. :)
OdpowiedzUsuńO wow... Gosh, tak bardzo się cieszę, że ci się spodobało :* w ogóle to super, że poza stałymi czytelnikami na blog przybywają inni, a liczba wyświetleń dziennych nie spada, tylko utrzymuje się na wysokim poziomie ^^
UsuńDziękuję ci bardzo <3
Hahaahha piękne i cóż mówić więcej.....♥
OdpowiedzUsuń:*** <3
UsuńBoże nie wiem jak mogłam dopiero teraz dokończyć czytać to opowiadanie, tak to jest jak nie ma się czasu,tylko szkola,szkola i szkola. Szkoda że ta historia sie juz zakonczyła. Jest to najlepszy blog jaki czytałam/czytam.Dziękuje Ci za to że napisałaś coś tak boskiego że nawet noc zarwałam żeby dokończyć go czytać. Mam nadzieje że to nie jest twoje ostatnie opowiadanie,a piosenka która dodałaś na końcu jest taka prawdziwa...... Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam Kinga :)
OdpowiedzUsuńSpoko, rozumiem, co to znaczy nie mieć na nic czasu :)
UsuńTo ja dziękuję :***
To na pewno nie jest moje ostatnie opowiadanie <3
Mam nadzieje, ze dotrzymasz słowo, bo już się nie mogę doczekać aby przeczytać po raz kolejny coś twojego :P
OdpowiedzUsuńKinga :)
Już możesz czytać "Would...", opowiadanko z Zaynem w roli głównej :)
UsuńW przygotowaniu mam też Harry'ego- "Dance with me tonight..." i Nialla- "Live and DON'T let die..." :D
I ciągle się zastanawiam nad tytułem story about Louis ^^
Thanks :***
PS: A! Byłabym zapomniała! Powstaje też świąteczny rozdział na "Everything's..." ^.^ are you happy? :D
Naprawde nie wierze, ze to jest koniec. Nie lubie epilogow ;c Jestem pewna, ze tylko i wylacznie przy Twoim blogu tyle plakalam.. Jestem szczesliwa, ze trafilam na Twojego bloga, naprawde. Zbyt duzo nie komentowalam poniewaz bylam zbyt zauroczona rozdzialami, Toba. Mozesz myslec, ze jestem jedna z wielu osob, ktora pisze Ci mile slowja itp. Ale serio szczerze! Czytalam troche blogow i jestes u mnie w Top3! Kocham, uwielbiam i mam wielka nadzieje, ze bedzie druga czesc! Naprawde masz talent, taki sukces. Wow, kocham Cie <3 x
OdpowiedzUsuń@Vicky_Poland napisz na tt to zaobserwuje Cie ;**
Milego wieczoru xx
Nie szkodzi, że nie komentowałaś wcześniej :) nigdy specjalnie nie nalegałam na komentarze, bo wiedziałam z własnego doświadczenia, że nie zawsze się chce, nie ma czasu itp itd. Ale ten komentarz wynagradza wszystko i jestem bardzo wdzięczna :*
UsuńTop 3? Wow, chyba mogę napisać tylko THANK YOU VERY MUCH <3
PS: sprawdź obserwujących na TT ;)
To było wspaniałe !! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńUwielbiam ! <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoja historia jest jak historia Natalii. Byłam chora na białaczkę. Wyleczono mnie i też utrzymuję kontakt z 1D. Możecie mi nie wierzyć, ale to najprawdziwsza prawda. To były dwa najgorsze lata mojego życia.
OdpowiedzUsuńAle teraz sąd ostateczny. Opowiadanie cudowne! Mogłam czuć to, co Nattie. Tak, mój chłopak mnie też pobił. Nie oczekuję, żadnego współczucia, tylko mówię prawdę.
No tyle co powiem to !WoW!
Idę czytać kolejną część. Paaa
Cudowne opowiadanie,odplynelam na kilka dni, super sie czyta, bardzo fajny styl pisania i mega plus za medyczne wstawki (powodzenia na studiach ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam z Kanady
Mika
Więc...
OdpowiedzUsuńChciałam pod epilogiem napisać zarąbiste podziękowania za to, że napisałaś tego ff i że mogłam tak emocjonalnie go przeżywać, ale nie znajduję słów. Po prostu OGROMNIE CI DZIĘKUJĘ <33
~Pati~