poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 53

-Denerwuję się.- Liam zacisnął ręce na pasie i odchylił głowę na oparcie fotela.
-Czym? Lotem?- uniosłam brwi.- To chyba nie jest twój pierwszy raz.
-Chodzi mi o chłopaków... Boję się, że coś powiedzą, że nie zrozumieją...
-Ciężko było cię ostatnio zrozumieć.- skwitowałam wyciągając książkę.
Tak naprawdę, to chyba stresowałam się bardziej niż Liam. Nie tylko lotem, ale też całą tą konferencją. Bałam się, że leki nie podziałają i podwójna dawka to będzie za mało. Bałam się, że chłopaki nie zwrócą uwagi na moje słowa. Bałam się, że tylko się ośmieszę. Bałam się, bo... bo to było być może moje ostatnie spotkanie z chłopakami i musiałam im już powiedzieć prawdę. Bałam się ich reakcji. I chyba nic nie mogło powstrzymać tego potworka, tego narastającego we mnie strachu. Dla niepoznaki wyjęłam z torby książkę, ale kompletnie nie mogłam skupić się na czytaniu. Litery zlewały się ze sobą tworząc mętlik nie lepszy niż ten w mojej głowie.
-Proszę państwa, za chwilę wylatujemy. Lot Londyn, Buenos Aires, planowany czas to około 13 godzin. Proszę zapiąć pasy.- usłyszeliśmy głos pilota. Paul załatwił nam prywatny samolot, którym chłopaki normalnie latali na koncerty. Razem z nami dla zapewnienia bezpieczeństwa leciał Preston. "Na straży domu" pozostał inny ochroniarz, którego widziałam wcześniej w Berlinie.
-Chyba nawet nie zasnę.- mruknął Liam. W odpowiedzi zamknęłam książkę, której za Chiny nie mogłam zrozumieć i wyjęłam z torby słuchawki i telefon przestawiony na "tryb samolotowy".
-Chcesz jedną na uspokojenie?- uśmiechnęłam się podając mu słuchawkę. Zawahał się chwilę i po chwili wsadził ją sobie do ucha.
-Playlista relaksująca?- puścił mi oczko.
-Tak, mam playlisty na każdą okazję.- odmrugnęłam i włączyłam losowe wybieranie. Adele swoim spokojnym głosem zaczęła "Rolling In The Deep".
-Serio?- popatrzył na mnie.
-No co?- powiedziałam obronnym głosem.
-Piosenka, w której refrenie Adele niemal zdziera struny głosowe? To ma mnie uspokoić?- pacnęłam go po głowie.
-Adele ma chyba stalowe struny głosowe, nigdy ich nie zedrze.- odparłam z przekonaniem.- Ale jeśli ci nie pasuje, to może to?- przełączyłam na "Somebody That I Used To Know".
-O rany, Natalia... Przecież to prawie tak samo.- jęknął obniżając się w fotelu. Przynajmniej już nie gada o stresie.
-Okej, okej! A ta?- ta już na pewno przejdzie. Uśmiechnął się, gdy usłyszał pierwsze takty "Let It Be".
-Lubisz Beatlesów?- przymknął oczy i ułożył się wygodnie.
-Tylko niektóre piosenki.- słuchaliśmy dalej w milczeniu. Oparłam głowę na ramieniu Liama.
-Masz jeszcze jakąś ich piosenkę w tym stylu?- przerwał ciszę. No, nie taką zupełną ciszę. Preston dość intensywnie grał na telefonie i odgłosy trafień, czyli "piu! piu, piu!", jak to mówił Alvin w filmie "Alvin i wiewiórki 2", odrobinkę przeszkadzały w słuchaniu muzyki. No, ale przynajmniej trafiał. Dobry jest.
-"Here Comes The Sun". Może być?
-Dawaj.- włączyłam piosenkę.
-Umiałbyś to zagrać na gitarze?- poczułam jak kręci głową.
-Nigdy nie próbowałem. Ale Nialler umie na pewno.- westchnął i po chwili milczenia zapytał- Myślisz, że zmienią zdanie?
-Zachowujecie się jak baby w ciąży, więc pewnie tak.- jego ramię zatrzęsło się od śmiechu.
-Czyli One Direction się odrodzi?
-Jak dla mnie, to nawet nie zdążyło umrzeć, rozstaliście się raptem na kilka dni.- ułożyłam się wygodniej.
-Czy to moja bluza?- uniósł głowę i wziął do ręki koniec rękawa.
-Zostawiłeś ją u nas w domu. Przywłaszczyłam ją sobie.- uśmiechnęłam się zadowolona.- Nie wiem, czemu jej zapomniałeś. Taka cieplutka, milutka...
-Mówisz, jakby to był zwierzak.- parsknął śmiechem.
-Prawie. Nie mruczy, nie piszczy, ale też nie trzeba karmić, sprzątać po niej. Widzisz, same plusy, możesz ją miziać, ile chcesz.- wtuliłam się w kaptur.
-Matko, my mamy chyba nierówno pod sufitem, żeby gadać o czymś takim.
-Dopiero teraz się zorientowałeś?- zachichotałam.- Ja to zauważyłam, gdy pierwszy raz do was przyszłam. Ten epicki taniec do "Sexy And I Know It" i ty umierający na śmiechową czkawkę.- zaczęliśmy się śmiać. Na pewno słyszeli nas aż w kokpicie.
-Nie możecie się rozpaść. To nierealne, gdzie znajdą drugą taką powaloną i jednocześnie zgraną grupę?- zadałam retoryczne pytanie. Liam wzruszył ramionami.- Nie rób tak! Wiesz co? Może i napisaliście tę piosenkę z myślą o dziewczynie i jej chłopaku, ale tak naprawdę może ona odnosić się do was. Bez siebie nawzajem będziecie, jakby ktoś was pozbawił połowy serca. Przecież jesteście braćmi.- włączyłam "Half A Heart". Słuchał przez chwilę w ciszy. Mogłam się założyć, że właśnie się uśmiechał.
-Weź mi powiedz... Jest jakaś nasza piosenka, której nie lubisz?- przytaknęłam.
-Jest. Nie podoba mi się "Taken" i kilka coverów z X Factora.
-Czemu "Taken"?
-Bo śpiewasz tam tylko ty i Harry, no, może przez jakieś dwadzieścia sekund Zayn. Nie mogłam wyłapać nigdzie Lou i Niallera. A skoro to piosenka One Direction, to całe One Direction powinno ją śpiewać. A! I średnio lubię "Gotta Be You" tak dla jasności, ale bez jakiegoś wyraźnego powodu.
-Aha... Czyli jeden singiel i jedna piosenka z płyty... Ej, one są z tej samej płyty! Czyli ogólnie "Up All Night" ci się średnio podoba?
-To jakieś przesłuchanie?- zaśmiałam się.- "Up All Night" jest dobre, ale wiesz... Debiut nie musi być idealny. "Take Me Home" jest lepsze, przynajmniej według mnie, ale to w "Midnight Memories" pokazaliście większego pazura i daliście więcej z siebie. Mam nadzieję, że czwartą płytą już totalnie zwalicie mnie z nóg.- jeśli jej doczekam...
-No, mam nadzieję. Już zaczynamy ją przygotowywać... To znaczy, zaczynaliśmy.- znowu posmutniał. Westchnęłam i szybko znalazłam lepszą piosenkę.
-Na twoim miejscu śpiewałabym teraz to.- włączyłam "Over Again" i mocniej wtuliłam się w ramię chłopaka. Liam zaczął nucić sam ze sobą. W pewnym momencie wziął mnie za rękę i splótł nasze palce, tak jak to zrobił wczoraj. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy...
-Nattie... Nattie, pobudka...- usłyszałam między dźwiękami "A Sky Full Of Stars". Zamrugałam kilka razy, żeby przyzwyczaić się do oświetlonego rzęsiście samolotu.
-Co jest... Zasnęłam?- przeczesałam palcami włosy.- Jesteśmy nad Atlantykiem?
-Ta, jasne. W Buenos Aires, Natalia.- otworzyłam szeroko oczy i aż poprawiłam okulary.
-Przespałam cały lot i nie widziałam oceanu?!- poderwałam się z fotela, a zdrętwiałe mięśnie zapulsowały bólem pod wpływem gwałtownego ruchu.
-Tak jakby.- Liam wzruszył ramionami.- Pierwszy raz widzę, żeby ktoś miał taki mocny i długi sen.- cholera. Zaczynam się bać tego zasypiania.
-Tooo... Ile czasu mi zajęła drzemka?- spojrzał na zegarek.
-13 godzin i jakieś 17 minut. Wstawaj, wysiadamy i lecimy na konferencję. A, właśnie, przestaw sobie czas w telefonie. Tutaj jest wpół do siódmej wieczorem.
-Cholera, ale ten czas leci.- wymamrotałam i posłusznie zrobiłam, co mi kazał. Zeszliśmy schodkami z pokładu samolotu i pędem polecieliśmy odebrać walizki. Nikt nie spodziewał się naszego przylotu, dlatego udało nam się uniknąć tłumów rozhisteryzowanych fanek. Pewnie okupują studio, w którym ma się odbyć konferencja.
-Chodźcie, szybko, bo jak się nie wyrobicie, to mi Paul nogi z dupy powyrywa.- popędzał nas Preston. Wypadliśmy z hali i skierowaliśmy się do podstawionego nam samochodu.
-Siema, Liam!- wydarł się kierowca.- Wracasz na stare śmieci?
-Wracam i nigdzie się już nie wybieram, chyba że na starcie mnie wywalą.- przybił facetowi piątkę.- Nattie, to jest Zeke, jeden z naszych ochroniarzy. Zeke, to nasza przyjaciółka Natalia z Polski.
-Cześć, mała. Zeke jestem.- podał mi rękę.- No, trzymajcie się mocno, jak nie będzie korków, to trafimy tam za dwadzieścia minut, ale nie liczyłbym na to. Na bank się spóźnicie.- i w tym samym momencie wystartował z taką prędkością, że aż wbiło nas w fotele.
-Zeke, ale wiesz, że na cmentarz się nie spieszymy?- zwłaszcza ja... Posłał mi szeroki uśmiech we wstecznym lusterku.
-Spoko Maroko. Włos wam z głowy nie spadnie. Tak nawiasem...- wziął ostry zakręt.- Ty, Natalia, masz być dzisiejszym zbawicielem?
-To chyba za dużo powiedziane.- parsknęłam śmiechem.- Powiedziałabym, że będę piorunem sprawiedliwości.- wszyscy zaczęli się śmiać.- No co? Może się mylę?
-Jeżeli uda ci się coś wskórać u tych uparciuchów, to będziesz moim bogiem obok FIFY, kurczaka z KFC i wodnego łóżka.
-No, dla takiego zaszczytu muszę się postarać.- puściłam mu oczko.
Dojechaliśmy z dziesięć minut po czasie. W korytarzu za wejściem dla personelu czekał na nas wkurzony Paul.
-Nic nie mów.- uprzedziłam jego pełen irytacji potok słów.- Sam dałeś nam samolot na dziewiątą. Ale zobacz, kogo przywiozłam!- wyszczerzyłam się i odsłoniłam idącego za mną Liama.
-No, chociaż jeden już poszedł po rozum do głowy.- Paul z całej siły uściskał chłopaka.- Natalia, dawaj film i idziecie za Zekiem. Pokaże wam, gdzie macie stać. Zaczynaj, kiedy ci się żywnie podoba, bo ja mam już tego dość. Jak ci się nie uda, od razu zmieniam pracę. Nie chcę mieć do czynienia z "Nocą żywych trupów" w realu.- wziął ode mnie pendrive'a i przypiął mi mały mikrofon do bluzy.- To, żeby cię usłyszeli przy tych piskach. Chłopaki mają takie same.- podobne urządzenie zainstalował Liamowi.
-Bardzo z nimi źle?- zwróciłam szczególną uwagę na tę "noc żywych trupów".
-Taa, ale za nic się nie przyznają!- pognał korytarzem, a my ruszyliśmy za Zekiem.
-Powodzenia.- szepnął i wpuścił nas na salę.
Stanęliśmy pod ścianą za plakatem "Where We Are Tour" tuż przy barierkach odgradzających fanki i paparazzi. Matko, dopiero teraz zobaczyłam, na co się porwałam. Przecież to absurdalne występować przed takim tłumem. Jezu, będę na wszystkich światowych okładkach po tym, co zaraz zrobię... Poczułam, jak Liam ściska mnie za rękę. On bardziej się stresuje niż ja. Zrobię to. Skupiłam się z całej siły na chłopakach. Siedzieli za stołem, tak jak na podpisywaniu płyt czy plakatów na tle banneru trasy koncertowej. Louise postarała się z makijażem, ale oczy zdradzały niewyspanie, stres, zdenerwowanie. Faktycznie przeżywali to rozstanie. Niewprawne oko by tego nie wychwyciło, ale ja, która znam ich na wylot i sama maskuję swoje zmęczenie, potrafiłam to wyłapać.
-... wiemy, że to trudno wam to zrozumieć, ale to nasza wspólna decyzja.- mówił Harry.- Nie wiemy, co będzie po tej trasie koncertowej, czy będziemy chcieli dalej robić to, co do tej pory. Wierzymy, że podjęliśmy dobrą decyzję...- teraz, zanim chłopak zacznie gorzej pieprzyć.
-Styles, ten szaliczek na głowie to nowy image? Bo jak tak, to go zmień, bo mózg ci się przegrzewa.- wypaliłam i sama się zdziwiłam, jaką moc miał ten tyci mikrofonik. Na sali zapanowało zamieszanie. Fanki ucichły, aparaty na moment przestały błyskać fleszami. Chłopaki rozglądali się wokół szepcząc coś do siebie. Niespodzianka. Powoli wyszłam z cienia. Szmer zaintrygowanych dziewczyn wzrósł na sile, gdy wyłoniłam się zza plakatu. "Natalia! To ona! Co ona tu robi?! Nattie!!!". Reporterzy na nowo się ożywili, wprawili w ruch swój sprzęt. Już widzę te nagłówki w gazetach. One Direction w niepełnym składzie oniemiało na swoim podwyższeniu.
-Na... Nattie?- wybełkotał Louis. Wow, jego też można zaskoczyć! Uśmiechnęłam się sztucznie i założyłam ręce na piersi.
-Witam, panowie. Wiecie, co ostatnio zobaczyłam w internecie?- zapytałam teatralnie. Przedstawienie czas zacząć. O dziwo, teraz w ogóle się nie stresowałam. Byłam w swoim żywiole. Takie sytuacje, to lubię.- Artykuł. O rozpadzie zespołu moich przyjaciół. Co ciekawe, moi przyjaciele nic mi o tym nie powiedzieli. Ba! W ogóle nie przyznali się, że mają jakieś kłopoty!- ciągnęłam, jakbym opowiadała fascynującą historię. Niall, Zayn, nawet wygadani Lou i Hazza siedzieli jak sparaliżowani wbijając we mnie zszokowane spojrzenia.- Więc postanowiłam to sprawdzić. Poleciałam do Londynu i jakie było moje zdziwienie, gdy w waszym domu zastałam tylko Liama!- udałam wielkie zaskoczenie.- Po prostu szok! Czyli jednak to była prawda...- powiedziałam złowieszczo wkładając ręce do kieszeni.- One Direction się rozpada... Szkoda. Tyle nienapisanych piosenek przed wami, tyle koncertów niezagranych, może jakieś Grammy przejdzie wam przed nosem, ale co tam! Najważniejsza jest głupia duma i niewyparzony język, co nie?- zaśmiałam się drwiąco.- A, no i zapomniałam o czystej ludzkiej głupocie. Taaak.- odwróciłam się do fanek i uśmiechnęłam się smutno.- Cześć, dziewczyny. A to pech, co nie? Zobaczyć ulubiony zespół w niepełnym składzie.- odpowiedział mi wrzask, w którym niestety nie mogłam rozróżnić słów. Nagle pacnęłam się w głowę, jakbym sobie coś przypomniała.- A! Byłabym zapomniała! Przywiozłam kogoś z Londynu. Payne, chodź już!- Liam wyszedł zza plakatu. Wrzaski i piski przybrały na sile. Widziałam, jak kilka dziewczyn autentycznie rozpłakało się ze szczęścia. Boże wszechmogący, co za emocje. Nie wszyscy się cieszyli. Harry poderwał się z miejsca.
-Co on tu, kurwa, robi?!- krzyknął i ruszył w stronę Liama, jakby chciał się na niego rzucić. Szybko wskoczyłam między nich.
-STOP!!!- wrzasnęłam.- Bez bijatyki! Siadaj z powrotem, Styles!- syknęłam ze złością. Chłopak zacisnął pięści i cofnął się o kilka kroków. Po drugiej stronie Liam stał ze spuszczoną głową i czekał na cios.
-Serio, chłopaki? Serio?!- teraz zaczęłam się wściekać.- Zamierzacie się rozstać przez durną kłótnię i bójkę? Bo to takie dojrzałe, przekreślić wszystko, co do tej pory was łączyło i się od siebie odwrócić! Zachowujecie się jak rozkapryszone bachory! Sodowa wam uderzyła?! I tak, mówię też do ciebie, Liam!- odwróciłam się do chłopaka, a potem potoczyłam wzrokiem po reszcie zespołu.- Wszyscy jesteście temu winni.- powiedziałam  dobitnie.- Ty, Liam, bo powinieneś być odporny na takie rzeczy, a okazało się, że jesteś mięczakiem. Ty, Hazz, bo nie umiesz się powstrzymać, żeby nie wtrącić swoich trzech groszy. Ty, Niall, bo się biernie poddałeś całej tej sytuacji. Ty, Zayn, bo nie zrobiłeś nic, żeby to powstrzymać. Ty, Louis, bo ten jeden jedyny raz nie zrobiłeś użytku z tego, że tak dobrze umiesz pocieszać ludzi i nie podźwignąłeś kolegi w dołku. To wszystko wasza wina!
-Nattie...- próbował wtrącić się Zayn.
-Cicho!!! Teraz ja mówię!- przerwałam mu gwałtownie.- Teraz chwila refleksji, panowie! Naprawdę chcecie tego, co zamierzacie zrobić? Wyobraźcie sobie taką sytuację...- znowu wbiłam ręce w kieszenie, żeby przypadkiem nie uderzyć jednego fotografa, który regularnie co pięć sekund oślepiał mnie lampą błyskową.- One Direction już nie istnieje. Nie gadacie ze sobą od dłuższego czasu. Prawdopodobnie jedynym pośrednikiem między wami będę ja, ale to zostawmy... Nie wiecie, co konkretnie się z wami dzieje, nie rozmawiacie ze sobą, unikacie się jak ognia. Ignorujecie się na galach czy imprezach, na które was przez grzeczność jeszcze zapraszają. Nie poznacie dziewczyn pozostałych chłopaków, może żon i ich dzieci. Nie będziecie się wspierać, gdy któryś, nie daj Boże, wyląduje w szpitalu. Nie będziecie się razem wygłupiać, planować, a przede wszystkim śpiewać. Wasza pasja przegra z głupotą i zawziętością. Może w końcu ruszy się w was sumienie i na starość pojawicie się na pogrzebie któregoś z was. I wtedy sobie uświadomicie, ile czasu straciliście na obrażanie się nawzajem, a mogliście go spędzić razem. Jak bracia, którymi praktycznie jesteście. I co? Warto? Te wszystkie koncerty, występy, X Factor, który was połączył... To ma iść na marne?!- po chwilowym uspokojeniu się znowu zaczęłam atakować.- Macie sobie coś do powiedzenia?!
Wszyscy naraz zaczęli gadać. Jeden przez drugiego. Niall i Louis wstali od stołu i podeszli do Hazzy i Liama, Zayn zaraz podążył za nimi i stali razem w kółku wykłócając się. Zupełnie zapomnieli, że są na sali pełnej ludzi i że reportaż z tej sprzeczki za chwileczkę stanie się hitem medialnym. O rany... Zacisnęłam zęby, wepchnęłam się w środek i z całej siły tupnęłam nogą. O dziwo, podziałało. Ucichli patrząc na mnie.
-Przestańcie, do jasnej cholery!- nawet przy publiczności nie mogłam się powstrzymać od przekleństwa.- Widzę, że to dla was były puste słowa? Szkoda, bo mnie już boli gardło od wydzierania się na was! Macie teraz dziesięć minut, żeby przemyśleć sobie, czy na pewno chcecie się rozdzielić. Paul, dawaj film!- krzyknęłam.
Na sali zrobiło się ciemno, rozległ się podniecony szmer dziewczyn. Zaraz jednak się uciszyły, gdy rozległ się głos Simona Cowella mówiący o połączeniu chłopaków w zespół podczas Bootcampu. Na ekranie pojawiły się szczęśliwe twarze chłopaków praktycznie płaczących z radości, że są w kolejnym etapie X Factora. Następnie urywki filmików z programu: mix "Viva La Vida", "Kids In America", "Total Eclipse Of The Heart", "All You Need Is Love", "She's The One" i innych. Potem muzyka się zmieniła. Wstawiłam tam przekrój przez prawie wszystkie ich piosenki, teksty starałam się poprzeplatać tak, żeby wyszło coś całkiem innego i trochę absurdalnego. Obraz też się zmienił. Zdjęcia z koncertów, ich wygłupy, dziwne tańce, oblewanie się wodą, stare Video Diary z pierwszej trasy, gościnny występ w "iCarly", kilka gifów z "This Is Us", fragmenty ich tras i podróży do Afryki w ramach charytatywnej akcji Comic Relief, odbieranie nagród na BRIT Awards, Teen Choice Awards, premiera filmu, kolejnych albumów... Strasznie się namęczyłam montując to, ale wyszło tak jak chciałam, a nawet lepiej. Reakcje fanek, nawet dziennikarzy... Po prostu nie spodziewałam się, że faktycznie będą się cały czas śmiali bądź ocierali łzy wzruszenia (to akurat robiły Directionerki, nie dziennikarze!). Nie patrzyłam na chłopaków, chciałam sprawdzić ich reakcję po całym filmiku. Scenki pokazywały się dalej, ale zmieniła się muzyka. Wstawiłam tam najważniejszą piosenkę w całej ich karierze. Pierwszy singiel. "What Makes You Beautiful". Jednak dla lepszego efektu coś zmieniłam. W momencie, w którym Harry powinien śpiewać swoją solówkę po charakterystycznym przejściu "Na, na, na, na...", włączyłam moją wersję. Wszyscy umilkli zdezorientowani, gdy z głośników popłynął mój głos.
-Oh, guys, you lit up our world like nobody else,
The way that you sing your songs gets us overwhelmed, 
But when smile to the crowds it ain't hard to tell,
You don't kno-o-ow,
1D, your music is powerful!

(Och, chłopaki, rozświetliliście nasz świat jak nikt inny, 
Sposób, w jakie śpiewacie swoje piosenki kompletnie nas rozbraja,
Ale, kiedy uśmiechacie się do tłumów, nietrudno powiedzieć,
że wy nie wiecie, 
1D, wasza muzyka jest pełna mocy!)

Dalsze słowa piosenki zagłuszył kolejny wrzask. Hmmm, a już myślałam, że to nie przejdzie i zostanę wygwizdana. Muzyka powoli się wyciszała, aż wreszcie zapadła cisza. W głośnikach, bo nie wśród ludzi. Ale to nie był jeszcze koniec. Ekran rozjaśnił się jeszcze na chwilę, by pokazać zespół z Simonem Cowellem po przegranej w finale X Factora. Specjalnie to wstawiłam. Ktoś powiedział ważne dla tej chwili słowa.
-We definitely will stay together. This is not last of One Direction.- rozbrzmiały głośno słowa Zayna. Dopiero teraz ekran błysnął i zapadła totalna cisza przerwana pełnymi podekscytowania szeptami. Światła z powrotem się zapaliły. Odwróciłam się do chłopaków. Stali koło siebie gapiąc się jeszcze na ścianę. Już myślałam, że ich w ogóle to nie ruszyło, ale po chwili dostrzegłam bezwiedny uśmiech na twarzy Zayna, szeroki uśmiech na twarzy Niallera i mokre oczy pozostałych chłopaków. Nawet Harry'ego. Teraz nawet ja mogłam się uśmiechnąć. Z ulgą. Chyba się udało. Ale to jeszcze nie koniec.
-I co wy na to? Rozstanie One Direction nastąpi teraz czy za kilkadziesiąt lat, gdy nie będziecie już mogli śpiewać?
Cisza aż dzwoniła w uszach, a napięcie było chyba wyczuwalne w promieniu stu kilometrów. Chłopaki stali ze spuszczonymi głowami i chyba intensywnie myśleli nad moimi słowami i filmem. W duchu zaczęłam się modlić, żeby podjęli dobrą decyzję. Wreszcie Louis podniósł głowę.
-Chłopaki...- powiedział zachrypniętym głosem. Wszyscy spojrzeli na niego.- Nie chcę, żebyśmy się rozstali.
-1D to całe moje życie. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy już razem nie zaśpiewać...- wyszeptał Niall.
-Chłopaki, przepraszam. Odbiło mi totalnie i zasłużyłem, żebyście mnie wywalili, ale... Proszę, dajcie mi drugą szansę...- powiedział niepewnie Liam patrząc po kolei po chłopakach. Zastanawiałam się, kto pierwszy zareaguje. Ku mojemu zdumieniu był to Harry. Zrobił dwa kroki i mocno przytulił przyjaciela.
-Wreszcie zmądrzałeś...- echo głosu zwielokrotnione przez mikrofon Hazzy i Liama rozniosło się po sali wywołując istny szał radości. Dziewczyny skakały, piszczały, krzyczały, płakały... Zoo. Czuję się, jak w klatce z małpami. Do uścisku Stylesa i Payne'a zaraz przyłączył się Nialler, po nim Louis i Zayn. Wielki zbiorowy przytulas, kolejna fala tłumnego entuzjazmu. Udało się.
_MISSION_COMPLETED_

~~*~~

Wstałam wcześnie rano, mimo że byłam piekielnie zmęczona po podróży i nocnych rozmowach albo raczej debatach. Po powrocie z konferencji władowaliśmy się z Liamem do apartamentu chłopaków i wprowadziliśmy troszeczkę zamętu. Wcześniej każdy miał swój pokój, a teraz, gdy było nas już sześcioro, a nie czworo, musieliśmy zmienić odrobinkę konfigurację. I tak Liam wylądował z Hazzą (teoretycznie dla oczyszczenia atmosfery), a Nialler wprowadził się do Zayna. Ja dostałam własną kliteczkę (wymogłam na nich, żeby dali mi najmniejszy pokój) i po koniecznym prysznicu i odpoczynku razem zasiedliśmy w salonie, żeby obgadać masę spraw. Skończyło się na tym, że chłopaki przepraszali się za wszystko i za nic, pili piwo i wygłupiali się, jak to oni. Z małym wyjątkiem: Liam po ostatnich doświadczeniach zdecydowanie odmówił alkoholu. Sytuacja wróciła do normy. Patologicznej normy, ale to szczegół.
A teraz, o godzinie jedenastej rano, cały apartament rozbrzmiewał odgłosami chrapania i poświstywania. Wszyscy oprócz mnie spali, a ja, samodzielna dziewczynka, stwierdziłam, że nie będę kisić się w hotelu i czekać, aż łaskawcy wstaną. Szybciutko się umyłam i ubrałam, łyknęłam konieczne tabletki, złapałam jabłko i zjechałam windą z trzydziestego piętra na parter. Wyszłam przed budynek i z zachwytem rozglądałam się dookoła. Byłam w Buenos Aires! W Argentynie!!! Ameryka Południowa, Latynosi, język hiszpański, którego powinnam się poduczyć od Nialla, ojczyzna papieża Franciszka, serce, stolica i miejsce narodzin tanga! Podekscytowana szłam ulicą i podziwiałam mijane budynki, stojące po drodze pomniki, ludzi, którzy z uśmiechem podążali we wszystkich kierunkach. W końcu dotarłam do jakiegoś parku lub ogrodu i usiadłam na ławce. Wow. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że tu trafię. Jakoś wcześniej to do mnie nie docierało, byłam bardziej skupiona na problemach 1D niż na tym, że przecież jestem na zupełnie innym kontynencie, za oceanem, w Buenos Aires. Teraz mogłam w pełni rozkoszować się tymi mikroskopijnymi wakacjami.
Niestety, nie rozkoszowałam się długo. Przez park przeszła niewielka grupka dziewczyn. Zajęta telefonem i pisaniem smsowego tasiemca do Niki, Moni, Perrie i El nie zauważyłam, że zwróciły na mnie uwagę.
-Przepraszam...- podniosłam głowę, by zobaczyć uśmiechniętą Latynoskę wyglądającą na około szesnaście, siedemnaście lat. Odwzajemniłam uśmiech. Stało za nią z pięć koleżanek. Jeden rzut oka na jej koszulkę starczył, by zorientować się, czego chciała dziewczyna posługująca się bardzo kiepskim angielskim. Zdjęcie One Direction w otoczeniu imion chłopaków.- Ty jesteś Nattie?
-Tak, to ja. Hola.- przywitałam się po hiszpańsku. Niestety, tylko tyle potrafiłam. Dziewczyna pisnęła i normalnie się na mnie rzuciła.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- wrzasnęła mocno mnie przytulając. Dobrze, że siedziałam, bo uścisk dosłownie zwalał z nóg.- Boże, byłam tam wczoraj! Jesteś niesamowita! Ja bym nie potrafiła na nich wrzeszczeć...
-Czasem trzeba.- delikatnie ją odsunęłam.
-Możesz mi podpisać koszulkę?- zbaraniałam.
-Ale... Ale ja nie jestem sławna, nie rozdaję autografów...
-Proooszę! Jesteś ich przyjaciółką, wczoraj dokonałaś cudu! 1D jest znowu razem!!!
-Noo dooobra.- zgodziłam się niepewnie.- A macie coś do pisania, bo ja niestety nie...- w moją stronę wyciągnięto kilka długopisów. Wybrałam szybko jeden i podpisałam Latynosce koszulkę. A potem kolejną. I kolejną. Następna dziewczyna chciała ze mną fotkę. Jedno zdjęcie, drugie, trzecie, trzydzieste, pięćdziesiąte ósme, sto pierwsze, sto siedemdziesiąte szóste... Straciłam rachubę. Uśmiechałam się, zagadywałam, żartowałam, pisałam "Nattie" niezliczoną ilość razy, traciłam wzrok pod wpływem flesza... A w duchu modliłam się, żeby jak najszybciej się stąd zabrać i żałowałam, że nie wzięłam soczewek, bo wtedy mogłabym założyć okulary przeciwsłoneczne. Po tamtych sześciu dziewczynach przybiegło kolejnych sześć, potem jeszcze dwie, potem jakieś sto... Błagam, niech Prestonowi włączy się taki alarmik w mózgu i wpadnie na pomysł, żeby po mnie przyjechać!
Zaczęłam niepostrzeżenie się wycofywać. Na szczęście fanki nie były specjalnie żądne krwi, pozwoliły mi przejść przez tłum. Po drodze zrobiłam kolejną setkę zdjęć i podczas gdy większość osób ekscytowało się otrzymanymi ode mnie autografami bądź zdjęciami, reszta podążyła za mną, by odprowadzić mnie do hotelu. Po drodze notowałam w telefonie, co mam powiedzieć chłopakom. Nie chciałam być jak niektóre dziewczyny: "Jasne, przekażę to kiedyś... w sensie nigdy." Chciałam, żeby chłopaki naprawdę dostali te komunikaty od fanek. Wyciągnęłam z torby reklamówkę i wpakowałam do niej wszystko, co tylko Directionerki chciały przekazać dla 1D. Niektóre rzeczy wcisnęłam do kieszeni, inne do torebki... Wyglądałam jak słoń albo wielbłąd wielogarbny, ale mimo tego, że chciałam jak najszybciej opuścić ten tłum... to jakoś sprawiało mi to przyjemność. Ta radość na twarzy fanek, gdy widziały, że biorę ich prośby na poważnie i zapisuję ich nicki z Twittera lub inne wiadomości. Fajnie jest uszczęśliwiać innych. I gdy dotarłam wreszcie pod hotel, wynalazłam portiera, który z dobrego serca obdarował mnie jeszcze trzema reklamówkami, w których mogły się zmieścić kolejne podarunki dla zespołu.
-Dobra, dziewczyny, bo się z tym nie zabiorę do pokoju!- zaśmiałam się biorąc od jakiejś blondynki spory plakat.- Dzięki za wszystko, ale niestety muszę już lecieć.
-Ty nam dziękujesz?- jedna z nich była zdumiona.- To my ci dziękujemy! Jesteś wspaniała!- to był impuls. Mocno ją przytuliłam.
-Gdyby nie ty, nie byłoby znowu Liama.- poparła ją inna.
-Myślałam, że ludzie będą pewni, że ta cała akcja to ustawka...- powiedziałam niepewnie, ale parę fanek pokręciło głowami.
-Widać było, że wszystko jest prawdziwe. Starczyło na was spojrzeć. Zwłaszcza na Harry'ego i Nialla. Oni nie umieją udawać.
-Macie rację.- przytaknęłam z uśmiechem.- Oni nie umieją udawać.
-A jacy oni są normalnie?- krzyknął ktoś z tyłu.
-Normalnie...- zastanowiłam się.- Normalnie to oni są totalnie pokręceni.- dziewczyny się zaśmiały.- A tak na serio, to najlepsi przyjaciele, jakich mogłam sobie znaleźć. Tylko czasem trzeba ich przywrócić do porządku.- mrugnęłam i zabrałam się do odejścia, gdy zatrzymało mnie jeszcze jedno pytanie.
-Jesteś z Liamem?- hmmm, mamy zagwostkę. Jestem z Liamem czy nie? Do pocałunku nie doszło, ale trzymaliśmy się za ręce. Nie powiedział mi, że mnie kocha, ale za to oznajmił, że mu na mnie zależy.
-Wiecie... Liam dopiero co rozstał się z Danielle... Chyba jeszcze nie myśli o nowym związku.- odpowiedziałam wymijająco.
-Czy to prawda, że jesteś z One Direction dla pieniędzy?- to był na pewno męski głos. Czyli paparazzi już tu są. Zacisnęłam ręce na uchwytach siatek. Nie klnij, Nattie, oni to wykorzystają przeciwko tobie.
-Nigdy przenigdy nie wyłudziłam od chłopaków ani funta.- odparłam twardo.- Proszę, nie oskarżajcie mnie o to, bo nigdy nie próbowałam naciągać ich na forsę, prezenty czy coś w tym rodzaju. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi, traktuję ich jak drugą rodzinę. Dla mnie są po prostu Niallem, Liamem, Louisem, Zaynem i Harrym, których poznałam w Anglii i z którymi się zaprzyjaźniłam, a ta przyjaźń nie zepsuła się przez sprzeczki, mega odległość i nieporozumienia. To wszystko w tym temacie. Proszę was, nie rozpowszechniajcie plotek, gdy nie wiecie czegoś na pewno. Nie macie pojęcia, czy jest w tym coś z prawdy, a fałszywe oskarżenia łatwo ranią ludzi.- uśmiechnęłam się jeszcze do nich i dodałam na koniec.- Miłego koncertu wieczorem!
Ruszyłam szybko do windy. Grupa przed wejściem powoli się rozeszła. Wow, nawet nie potrzebna była hotelowa ochrona. Widocznie trafiłam na kulturalnych ludzi. Weszłam do naszego apartamentu, rzuciłam torby na podłogę i usiadłam obok rozrzuconych butów opierając się o drzwi.
-Nattie!- z kanapy podniósł się spanikowany Liam.- Gdzieś ty polazła?! Martwiliśmy się!
-Jest już?!- z pokoju wypadł Nialler, a z drugiego pomieszczenia wybiegł Louis.
-Wróciła?- z balkonu wyjrzał Zayn.
-Natalia jest?- kolejne drzwi ukazały Harry'ego owiniętego ręcznikiem wokół bioder. Woda ściekała mu z włosów, chyba właśnie brał prysznic.
-Jestem, jestem.- podniosłam się z podłogi, wzięłam reklamówki i przeszłam na środek salonu.- Ile macie czasu do próby?
-Około godziny, a co?
-Nic. Łapać za telefony.- zakomenderowałam wyciągając nogi na kanapie. Za chwilę wszyscy zgromadzili się wokół mnie.
-Byłaś na zakupach?- zainteresował się Malik.
-Nie. Byłam na spacerze z samego rana, a tak nawiasem... Która godzina?- za sekundę padło jednocześnie pięć odpowiedzi.
-Czternasta trzy.
-Czternasta cztery.
-Czternasta.
-Trzynasta pięćdziesiąt dziewięć... znaczy czternasta.
-Czternasta dwa.
-No i która odpowiedź jest prawidłowa?- zaśmiałam się.- Dobra, czyli spędziłam mniej więcej trzy godziny z waszymi fankami.
-Nic ci nie zrobiły?- spojrzałam na Lou jak na idiotę.
-A niby czemu?
-Niektóre fanki są... za bardzo oddane.- wyjaśnił Horan. Prychnęłam pod nosem.
-Wiem, ale dajcie spokój. Te dziewczyny były bardzo miłe. W życiu nie napisałam tyle razy swojego imienia, co dzisiaj przez te trzy godzinki.
-Prosiły cię o autografy?- zaśmiał się Liam.
-Dokładnie. Plus zdjęcia i fakty z waszego życia. Powiedziałam, że Zayn siedzi w łazience cztery godziny nad swoja fryzurą, Harry śpi z pluszowym misiem wielkości tygrysa, Louis nałogowo obgryza, a właściwie zjada paznokcie i uważa je za lepsze od marchewek, Niall ma już dziewczynę, więc nie mają co liczyć na wiecznego singla, a Liam zastanawia się nad przeprowadzką na Antarktydę.- wybuchnęłam śmiechem widząc ich miny. Od zażenowania po przerażenie.
-Nie zrobiłaś tego.- stwierdził niepewnie Harry.- Prawda?
-O rany, żebyście się teraz zobaczyli.- popłakałam się. Dopiero po dłuższej chwili mogłam się uspokoić.- Sorry, musiałam odreagować. Dobra, przechodzę do rzeczy.- przesunęłam nogą torby w ich stronę.- To dla was. Ale nie, nie, nie!- zaprotestowałam, gdy już sięgali do środka.- Obejrzycie później, bo mam dla was zadanie bojowe. Włączać Twittera.
-Znowu?- jęknął Louis, ale posłusznie uruchomił aplikację.- Niedługo będę followował więcej osób, niż mnie followuje.
-Masz 17 milionów obserwujących z hakiem, siedź cicho.- wyłączyłam jego marudzenia. Otworzyłam notatnik.- Uwaga, dyktuję...

~~*~~

Siedziałam przed laptopem i oglądałam w spokoju "Niezgodną". Film genialny, wciągający, porywający... Muszę zdobyć książkę, koniecznie. I drugi tom przy okazji. Chłopaki byli właśnie na koncercie. Oczywiście mieli zamiar mnie też wyciągnąć, ale wymówiłam się bolącą głową. I tu was zaskoczę: wcale nie kłamałam. Bolała mnie jak cholera, ale nie z przemęczenia. Jutro wylatuję do Polski. Czeka mnie 20-godzinny (lub dłuższy) lot z przystankiem w Londynie i Monachium. Nie ma to jak lot czarterowy. Bez pośpiechu, bez spiny... Nie to, co prywatne linie... Niech to szlag trafi! Ja chcę własny odrzutowiec! No, ale wracając do rzeczy... dzisiaj muszę im powiedzieć. Denerwowałam się strasznie, a mój stres wzmógł się, gdy dostałam wiadomość od Niki, że Perrie i Eleanor zamierzają wykorzystać parę dni wolnego i przylecieć, żeby sprawdzić, czy na pewno dałam sobie radę. Spoko. O dwie osoby więcej do zadawania niepotrzebnych pytań.
Film się skończył, a ja zamiast dalej ślinić się do grającego główną rolę Theo Jamesa łaziłam w tę i z powrotem po salonie apartamentu i wykręcałam sobie nerwowo palce. Jeszcze kilka minut i tu wejdą. Jeszcze trochę i będą wiedzieli o mnie już wszystko. Jeszcze chwila i będą na mnie wściekli, że nic im nie powiedziałam. Jeszcze sekunda...
-Heeej!!!- wpadli do pomieszczenia jak burza. Niall złapał mnie w pasie i zaczął okręcać.
-Ale odjazd!!!- wrzasnął, a ja chyba ogłuchłam.
-To było niesamowite! Chyba nasz najlepszy koncert!- krzyczał podniecony Harry.
-Może dlatego, że to pierwszy z trasy i po ostatnich wydarzeniach mieliście większego powera? Niall, postaw mnie, bo już mi niedobrze!- Horan posłusznie mnie puścił. Szkoda, że zrobił to metr nad podłogą. Ledwo złapałam równowagę.
-Niech twoja dziewczyna się dowie, że nosisz na rękach inne!- zaśmiał się Zayn. Dobra, wkraczamy do akcji, zanim wciągną mnie w jakieś wygłupy.
-Chłopaki...- zaczęłam cicho. Niestety, przez nadmiar wrażeń mnie nie usłyszeli.
-Ale było zajebiście!
-Widzieliście te plakaty?
-Nie wierzę, że chcieliśmy strzelić taką głupotę!
-CHŁOPAKI!- ryknęłam. Pięć spojrzeń powędrowało w moją stronę. Zapadła cisza.- Muszę wam coś powiedzieć.
-Spaliła się pizza!- przeraził się Nialler. O rany! Żeby to było tylko to.
-Nie!- fuknęłam.- Siadajcie.- posłusznie rozsiedli się na kanapach i podłodze. Ja klapnęłam na pierwsze miejsce, które mi się nawinęło, czyli koło Liama. A to pech. Normalnie bym się cieszyła, ale teraz to raczej minus...
-Co jest?- zagadnął swobodnie Louis.
-Chodzi o to, że... Jutro wracam do Polski.- popatrzyli z niedowierzaniem. Liam wziął mnie za rękę.
-Nie zostaniesz?- spytał smutno. Pokręciłam głową.
-Już zabookowałam bilet. Muszę wrócić, czeka na mnie kilka niezałatwionych spraw. Ale ja nie o tym.- wzięłam głęboki oddech. Powiedzenie przykrej prawdy jest trudniejsze niż myślałam.- Pamiętacie, jak wam powiedziałam, że coś ukrywam, nie mogę wam wytłumaczyć paru rzeczy? Że zrobię to w ciągu roku, kiedy będzie odpowiedni moment?- przytaknęli bez słowa. No to wal, Nattie.- No właśnie. Teraz nadszedł odpowiedni moment... Znaczy, żaden nie będzie naprawdę odpowiedni, ale już nie mogę dłużej zwlekać i...
-Nattie.- Liam mi przerwał, gdy zaczęłam się plątać.- Spokojnie. Nie spiesz się, po prostu to powiedz.
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Przymknęłam oczy i mocniej ścisnęłam rękę Liama, żeby dodać sobie otuchy. Musisz to teraz powiedzieć. Dawaj, Natalia. Powiedz to. Powiedz, że jesteś chora na białaczkę.
Już otwierałam usta, żeby wypowiedzieć to okropne zdanie, gdy drzwi apartamentu otworzyły się z hukiem. Co do diabła...




________________________________________________
Ale jesteście teraz na mnie źli!!! Już to sobie wyobrażam. Czy mam składać zamówienie na trumnę? :P

Dziś niestety krótka notka, bo jestem zmęczona. Otóż, oficjalnie oświadczam, że do końca opowiadania zostało tylko kilka rozdziałów. Podejrzewam, że do sześćdziesiątki się wyrobimy. Ten rozdział, to jakby początek końca... *o*

Dziękuję z całego serca za komentarze i obserwowanie. Zapraszam na "Would you know my name...", gdzie w niedzielę pojawił się nowy rozdział :*

Dopiero teraz się zorientowałam, że ten miał być jutro lub pojutrze :D a to ci psikus... a tak na serio, to nawet nie zauważyłam, kiedy mi ten czas zleciał... A! Przeróbka fragmentu "WMYB" jest mojego autorstwa =)

Do następnego rozdziału <3
Roxanne xD

38 komentarzy:

  1. ROXANNE! PANNO NATALIO DO CHOLERY !
    SZYKUJ TRUMNĘ.. JAK CHCESZ MOGĘ CI POMÓC W WYBORZE!!
    UDUSZĘ, ZABIJĘ, ZAKOPIĘ, ODKOPIĘ, ZNÓW UDUSZĘ I ZNÓW ZAKOPIĘ!!
    Zacytuję słowa z bajki: "ZGINIESZ MARNIE ZGINIESZ MARNIE!!"

    Kogo jeszcze nie było..
    Yhy.. Folozof Polly wkracza do akcji!

    Droga Roxanne!
    Bardzo uprościłaś nam szkolne życie dodając ten rozdział, ale chyba nie tylko ja przeklinam Cię w duchu za ten sekret.
    Rozdział zacnie napisany, wywołuje uśmiech na naszych Twarzach ależ równie bulwersację iii...

    CHOLERA NATALIA CZEMU?!

    ONA MIAŁA IM POWIEDZIEĆ!!
    JEŚLI TO PERIE ALBO KTÓRAŚ Z DZIEWCZYN TO SZYKUJ TRUMNY..

    FOCH Z PRZYTUPEMNI MELODYJKĄ!

    Komentarz był 3 razy dłuższy ale stwierdziłam, że nie będę pisać epopei narodowej i wyszło to.

    Lots of Love ♡


    /Polly

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, pierwsza ;)
      Emm... mogę powiedzieć... eeee... że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i że jak najszybciej postaram się dodać nowy, bo wena jak stąd do kosmosu mnie nie opuszcza i zaczynam pisać kolejny :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. O. Ja. Pierdole. Mało brakowało, no dosłownie gdyby nie te CHOLERNE drzwi to by im powiedziała.
    Czyżby dziewczyny przyjechały ?
    Najważniejsze, że kryzys w One Direction zażegnany :D
    Konferencja była po prostu djewrnjvgfrjevgrjnw wow! Wiedziałam, że Nattie da radę. Aż się wzruszyłam. Poprawiłaś mi humor wstawiając ten rozdział, bo dzisiaj jakaś znerwicowana cały dzień chodziłam, że aż się mojemu bratu oberwało. Ups.
    Ale wracając do konferencji to Natalia naprawdę się postarała i wykazała się nie małą odwagą. No bo spójrzmy prawdzie w oczy kto by się nie bał godzić rozpadający się zespół na oczach fanów i reporterów.
    Z tym filmem też się musiała nieźle namęczyć, ale to uświadomiło chłopakom, że nie mogą się tak po prostu rozstać i nigdy więcej się do siebie nie odezwać.
    Teraz panna Maj podbiła całkowicie serca fanów One Direction. Zjednoczyła ich ukochany zespół :) i jeszcze te prezenty od fanek to było urocze.
    Zostało jeszcze jedno najtrudniejsze zadanie czyli Nattie już ostatecznie i koniecznie musi powiedzieć o białaczce. Mam nadzieje, że w kolejnym wreszcie prawda wyjdzie na jaw, a chłopcy będą ją wspierać. Na pewno będą załamani, a chyba najgorzej Liam. No bo, który chłopak by się nie załamał jakby dowiedział się, że dziewczyna którą kocha (jestem pewna, że Liam kocha Nattie <3) jest śmiertelnie chora.
    No cóż nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny i głowić się czy w następnym rozdziale prawda ujrzy światło dzienne.
    Ale gdzieś pisałaś, że jesteś zwolenniczką happy endów więc będę myśleć pozytywnie.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znerwicowana? To pewnie przez ten nieszczęsny rok szkolny... :)
      Tak, zdecydowanie czeka ją najtrudniejsza przeprawa, a to, co się wydarzy na pewno nie ułatwi jej zadania :P
      Masz rację, myśl pozytywnie ;D nie tylko w kontekście opowiadania, ale też ogólnie :*
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Nieee, to raczej nie przez szkołę bo ja dopiero rok szkolny zaczynam od października bo przełożyłam sobie praktyki miesięczne z września na lipiec :D Sama nie wiem co mnie wczoraj ugryzło, ale wiem jedno byłam zła jak osa.
      Zdecydowanie ostatnio coraz częściej myślę pozytywnie, chyba podłapałam to od mojego brata.
      Muszę przyznać, że też się trochę wzruszyłam podczas czytania tego rozdziału. Akurat w momencie gdy został pokazany filmik zmontowany przez Nattie. A jak sobie pomyślę, że niedługo koniec tej wspaniałej historii... chyba będę beczała jak stara panna na wydaniu przy czytaniu epilogu haha.
      Coś się jeszcze wydarzy ? No klękajcie narody, wiedziałam, że jeszcze nie dasz do końca spokoju Natalii hah. Tylko nie mów, że to kolejna bomba zegarowa bo chyba na zawał padnę, a jeszcze chcę trochę pożyć no wiesz zdać prawko, skończyć szkołę... Roxanne litości! :)
      Kiedy planujesz dodać kolejny rozdział ?
      ~Caroline.

      Usuń
    3. Aaa, czyli ty też masz jeszcze wolne jak ja :P
      Będzie bomba zegarowa, na pewno :D już w przygotowaniu ;) nie ma litości =D
      Kolejny chyba w czwartek, chociaż nie zdziwię się, jak wyrobię się już jutro. Ten rozdział pisze mi się najlepiej ze wszystkich ;D

      Usuń
  3. Może się wstrzymamy jak zobaczymy następny rozdział, kiedy możemy się spodziewać?
    Ale przygotowywać się już można...

    Uwaga uwaga, dziewczęta, piszemy epitafium!
    Która zaczyna? ;3
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czwartek lub nawet jutro późno w nocy xD
      Przygotowuj się, przygotowuj...
      Jakie epitafium? :)

      Usuń
    2. Zobaczymy, co się da zrobić :P
      Epitafium dla mnie... Jak miło ^^ A czy może ono przeleżeć w szufladzie jakieś 70-80 lat? :D jeszcze mi się nie spieszy na drugą stronę :*
      O mamma mia.... Prosiłabym tylko poprawić rok urodzenia na 1996 tak dla jasności... A tę drugą datę to może jakiś 2090? xD

      Usuń
    3. Jak dodasz nowy rozdział, to się zastanowię :/
      Zły rok urodzenia? Boże, jaki wstyd ;___; chyba jednak matma się czasem przydaje oO
      No dobra! Zobaczymy co da się zrobić!
      ~Anon

      Usuń
    4. To się zastanawiaj, bo właśnie dodałam :P

      Usuń
  4. Szczerze to zaczyna być irytujące no ile można przerywać w takich momentach przy pacałunku Liama i Natie coś im przerwie przed wyznaniem prawdą chłopakom też coś przerywa itp Jestem wyrozumiała i wogóle a przynajmniej się staram ale no bez przesady co za dużo to nie zdrowo jak się to mówi :P.Co do rozdziału to wiadomo że mi się podobał i czekam na kolejny noi weż już nie przerywaj takich momentach:). Błagam cię! Nie zła ta przemowa Natie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już im nic nie przerwie. Wiem, że to jest nudne i sama się na to wkurzam, ale chcę wykorzystać wszystkie pomysły i tak mi jakoś wychodzi :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. NIEEEEE, DLACZEGO .... Ja się pytam dlaczego :( Boże musisz dodać ten rozdział jak najszybciej bo ja chyba ZWARIUJE dlaczego akurat w tym momencie !!!!!!!!!
    Boże umieram

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wariuj! *.*
      Jak najszybciej, czyli jutro czy wolisz czwartek? :P
      Dzięki <3

      Usuń
  6. Jpdl! Nie czytam tego! Ona miała im kurde powiedzieć! Czemu zawsze coś musi wypaść! Niech zacznie się w końcu coś dziać w tej sprawie!
    Szybko Proszę następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to już się tylko będzie działo ;P
      Czytaj, czytaj... bo nie dowiesz się, jakie będzie zakończenie :D
      Dzięki <3

      Usuń
  7. Kupuj trumne xdd Jak moglas skonczyc w takim momencie xss Omg xD No nie moge xd Fajny rozdzial xd czekam na nexta c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... nieplanowane wydatki na trumnę... Chyba mnie nie stać xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  8. Zabiję! Jak mogłaś w takim momencie.. ggtgt ggtgt dvd tylko tyle napisz co padam po 9 godzinach w szkole
    ~Verii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O biedactwo... Aż 9 godzin? :( współczuję, masakra na początku -.-
      Ja to jestem po prostu okropna :P
      Dzięki <3

      Usuń
    2. Masarka jakaś serio jutro to samo nie dam rady.. tak jesteś okropna bo jak można w takim momencie haha pamiętam kiedyś jak czytalam jakiegoś bloga i coś nie szło jak ja chciałm hahahaha i poprostu go wyaczałam i nie czytalam dalej a do tego bardzo mnie ciagnie nie potrafiła bym go przestać czytać.. najlepszy
      ~verii

      Usuń
    3. Uzależnienie... addicted to the blog... musicie szybko poszukać jakiegoś produktu zastępczego jak ten ff się skończy :P

      Usuń
  9. Klejna rzecz łacząca mnie z główną bohaterką. Ona jak potrzebuje odreagować to tańczy, ja pływam. Rozdział był super. Szkoda tylko, że tak mało Lattie. Trudno. :P
    Miałam dzisiaj baaardzo zły humor i trochę mi się poprawił, a po przeczytaniu rozdziału jeszcze bardziej. Teraz to mam smile'a na twarzy jak z Katowic do Karkowa. Pod koniec tak mi zaczęło walić serce, jakbym to ja miała powiedzieć o chorobie, a nie Nattie. xD Zaczęłam czytać "Would you know my name" i w tym samym dniu byłam już na bierząco. Rozdziały będą pewnie pojawiać się teraz trochę rzadziej, bo szkoła itp.
    Życzę dużo weny i wogóle. :* (@Tyska1993)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będzie Lattie ^.^
      Raczej będą rzadziej, ale dopiero od października... Na razie będę dawać z siebie wszystko :D
      A w październiku będę się starała, żeby cały czas utrzymać zasadę "max tydzień odstępu między kolejnymi rozdziałami" :*
      Dziękuję <3

      Usuń
  10. Już nie żyjesz. Sprawdź wymiary i zamów czarną trumnę. I ja nie żartuje. A ja przed telefonem- nie, nie mogę tego przeczytać! Ale muszę! Szlag poryczę się jak to przeczytam! -Przeczytałam. Moja reakcja- szok.
    Jak mogłaś? Nie no cudownie, że Nattie pogodziła chłopaków, ale żeby w takim momencie?! Ja taka szczęśliwa byłam jak w autobusie w drodze ze szkoły zobaczyłam że jest rozdział. I co mnie spotyka?! Eh...pomóc Ci w wyborze trumny?? Ja pomogę , pomogę. Ale szczerze mówiąc to punkt dla ciebie za zakończenie. Żebym ja tak kiedyś pisała... Ach te marzenia.

    JUTRO KOLEJNY DZIEŃ W PIEKLE, PROSZĘ SZYBKO UMIL MI W NIM POBYT!
    Miałam dzisiaj tylko 7 lekcji, ale za to w nowej szkole. Jestem lekko zmęczona ale zadowolona. Jednak dzięki tobie jutro szybciej minie mi dzień. Rozmyślanie nad tym kto przeszkodził Nattie... Tej osobie ja osobiście trumne zamówię i od razu poślę na ścięcie!

    Pozdrawiam i powodzenia we wszystkich zajęciach jakie masz i w pisaniu oczywiście :))

    Sweet Berry :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz pomóc... :P
      Nowa szkoła... uuu, nieciekawie :/ spróbuję jak najszybciej dodać kolejny ;) już kolejna osoba o to prosi, nie mogę być głucha na te błagania :* zresztą już mi mało zostało xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Ale kiedy przeczytałam, że słuchają "Half a Heart"... Boże, zajarałam się jak kościół w Norwegii <333 od początku (no, prawie :>) czekałam, aż wsadzisz tam tą piosenkę, bo zasłużyła... Awwww...
    Za słodko, chyba idę zjeść marchewkę ;>
    ~Anon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię tę piosenkę, ale nie jakoś strasznie... Moimi ukochanymi są te, co Nattie "Strong", "C'mon C'mon", "Why Don't We Go There" (też mam to jako dzwonek na telefonie i niestety nikt nie jest na tyle cierpliwy, żeby dzwonić aż usłyszę solówkę Nialla :P), no i moje kochane "She's Not Afraid" ^.^ <3
      Wiesz, zrobiłaś mi smaka :D też chcę marchewkę!

      Usuń
    2. Nie lubię "C'mon C'mon", a "Strong", szczerze mówiąc, nawet nie słuchałam x'D.
      Hm... Ja mam dzwonek "Smoke on the water" Deep Purple. Liczy się? xD
      Ale mimo wszystko... Ąmg jaki fajny rozdziaaaaaaaał!!!
      ~Anon

      Usuń
    3. Hmmm... Nie znam tej piosenki... Muszę odsłuchać :D

      Usuń
  12. Szykuj..
    Moge pomóc w wyborze. .
    Dębowy.. Sosnowy.. Jaki sobie życzysz ????
    Ugh...
    Mam ochote Cię naprawdę Udusić !!!!!

    NIEDOŚĆ ŻE RYCZE PRZEZ NATTIE JAK GODZIŁA CHŁOPAKÓW TO JESZCZE PRZEZ CIEBIE BO TO JUŻ OSTATNIE ROZDZIAŁY !!!!!!!
    własciwie to już nie zdążę cie udusić. .
    bo nie zdążysz zdac prawka i mnie reanimować bo dostane zawału. ...

    To 1/10 opinii
    szykuj się na twitterze !!!
    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodasz dziś następny rozdział? Powiedz że tak<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Znowu nie wiem co napisać, by wyrazić mój zachwyt tym rozdziałęm. Fakt. Byłam nie mile zaskoczona tym, że kolejna okazja zaprzepaszczona by powiedzieć, ale wnioskuje, że masz w zanadrzu jeszcze kilka niespodzianek co nam to oczekiwanie umili i tylko dzięki tym przypuszczeniom, nie musisz zamawiać trumny :* Wierze, że ten dzisiejszy bądź jutrzejszy rozdział nam to wynagrodzi, jak zapowiadałaś coś zaskakującego. Choć moim skromnym zdaniem, każdy Twój rozdział jest zaskakujący.
    Jak opisywałaś ten film, miałam wielką ochotę go obejrzeć. Ale wspaniały był dobór piosenek i te opisywane zdjęcia też były wzruszające ( pomimo tego że ich nie widziałam xD )
    Całe szczęście, że wszystko się wyjaśniło i 1D są znowu razem :3 Takiej początkowej reakcji Hazzy na widok Liam'a się nie spodziewałam, chyba zbyt gwałtownie zareagował, już myślałam, że będą się bić :o
    Za to fanki mnie mile zaskoczyły. Mam nadzieje, że już nie będzie bezpodstawnych oskarżeń z ich strony.
    Rozdział wspaniały.
    To co ?! Czekamy do następnego ;) Oby dzisiaj :*
    Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, przynajmniej ty nie wysyłasz mnie na pewną śmierć -.-
      Wiesz, bezpodstawne oskarżenia mogą się trafić... W końcu nie do wszystkich dociera cała prawda :)
      A nowy rozdział już jest :*
      Dziękuję <3

      Usuń