-I uwaga!!! Haaamuuujeeeemyyyy!- Liam wziął ostro zakręt w korytarzu i wbił pędem do pokoju. Niestety, jego klocki hamulcowe były w zdecydowanie złej formie. Zamiast wyhamować wpadliśmy na fotel, przewróciliśmy go i wylądowaliśmy na dywanie.
-Idioto, złaź ze mnie i od razu przejdź na miejsce oznaczone "dieta"!- śmiejąc się spychałam z siebie chłopaka, który po prostu płakał ze śmiechu.
-Suugerujesz, że jestem za gruby?- wykrztusił siadając obok mnie. Wreszcie mogę się podnieść, górą nasi!- Przecież ten brzuch to czyste mięśnie.
-Wmawiaj sobie, a na moje oko to twoje pseudomięśnie nie widziały siłowni jakieś dwa miesiące...- otarłam policzki z łez śmiechu.
-Skąd wiesz?- wyrwało mu się.
-Nie, żebym była księdzem, ale ostatnio z prawie wszystkiego mi się spowiadasz.- usiadłam po turecku na dywanie i spojrzałam na Liama.- Jakiś czas temu powiedziałeś, że dawno nie byłeś na siłce.
-Skubana, masz mnie.- zaśmiał się podnosząc do pionu. Wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać.- Chyba trzeba to ogarnąć...- posłusznie ogarnęłam wzrokiem salon. Hmm, fotel do góry nogami, sofa przesunięta, prawie wbija się w ścianę, dywan podciągnięty... Taki mini-tajfun przeszedł. Czyli my. Normalnie bym powiedziała, że to robota Hazzy albo Louisa, no ale w tym wypadku byłam współwinowajcą. Nie da rady zwalić na nich winy. Zwłaszcza, że w tym momencie wparowali do środka.
-O ja pierdzielę!- Styles wytrzeszczył oczy.- Co tu się stało?- spojrzeliśmy na siebie z Liamem i ponownie ryknęliśmy śmiechem.
-Powiedzmy, że motor Harley Payne Davidson ma niesprawne hamulce...- powiedziałam między atakami śmiechu.
-Jakkolwiek dwuznacznie to zabrzmiało...- Louis nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza.-I mówią, że Liam jest ten odpowiedzialny. To przecież jasne, że ten tytuł powinien należeć do najstarszego...- no oczywiście. Przecież to jasne jak słońce, że Lou jako najstarszy ma też najbardziej skurczony mózg.
-Louis!- wrzask Horana z góry tylko to potwierdził.- Co zrobiłeś z moim telefonem?!!! Gdzie on, do cholery, jest? Zabrałeś go rano, a wiesz, że nie dam rady biegać po domu i go szukać!
-Sprawdzałem, czy na serio jest wodoodporny...- powiedział Tommo niechętnie.- Wsadziłem go do wanny.
-Na jak długo?- zainteresował się Zayn, który dosłownie dwie sekundy temu wszedł do domu po tradycyjnej sesji z papierosem. Tomlinson spojrzał na zegarek.
-Cholera, miałem go wyjąć dwie godziny temu!- i poleciał na górę. Za chwilę dobiegły nas odgłosy intensywnej kłótni z prymitywna bójką w pakiecie. Swoją drogą, ciekawe jak Niall walczył z nogą w stabilizatorze?
-Dobra, dzieciaczki, ogarnąć ten burdel, raz, raz!- Zayn zaczął bawić się chyba w przedszkolankę, bo stanął na wprost mnie i Liama i zaczął nas poganiać do sprzątania. Harry... Harry się zmył. Muszę szybko wydusić z Moni, o czym oni tak piszą. Rano, przy śniadaniu, przypalił mleko, bo wysyłał jej smsa. Potem śmiał się do komórki jak głupi do sera i co chwilę stukał w swój dotykowy ekran tak intensywnie, że prawie wypalił w nim dziurę. Zaczęliśmy się z niego powoli nabijać, bo kompletnie nie reagował na zaczepki, chyba że wrzasnęło mu się prosto do ucha. W końcu razem z Lou podebraliśmy mu komórkę i schowaliśmy w lodówce. Farciarz, znalazł ją, bo zaczął dzwonić Sheeran. W końcu machnęliśmy ręką (w zasadzie ja machnęłam, bo Tomlinson wyraźnie zainteresował się doświadczeniami na telefonach, co było widać przed chwilą) i poszłam na górę, żeby dowiedzieć się od Liama czegoś na temat dzisiejszej gali. Ostatecznie skończyło się na dewastacji salonu w duecie z Paynem.
-Tak jest, psze pana!- powiedzieliśmy chórem i zaczęliśmy ustawiać z powrotem meble w pierwotnej konfiguracji. Gdy skończyliśmy, Liam spojrzał na zegarek w telefonie i aż się przeraził.
-Alarm, chłopaki!- wydarł się na cały regulator.- Lou będzie tu za jakieś pięć minut!!! Pod prysznice!- i nawet nie zauważyłam, jak zostałam sama w salonie.
Louise miała przyszykować 1D na Brit Awards, więc powinna tu być z całym sztabem i ekwipunkiem za jakieś... Dzwonek. Czyli za dwie sekundy. Wstałam z kanapy, żeby jej otworzyć, ale stylistka sama się obsłużyła, bo zanim opuściłam salon, ona i jeszcze dwie kobiety zwalały na podłogę korytarza ciężkie torby z całym asortymentem.
-Cześć, Nattie.- Lou uścisnęła mnie na powitanie.- Fajnie, że je... Co ci się stało w oko?- odsunęła mnie na długość ramienia i przyjrzała mi się badawczo. No tak, przecież w Berlinie widziała mnie w okularach...
-Nic... To znaczy... Nic.- nie byłam pewna, czy mówić Lou o powstaniu tego siniaka. Wiedziałam, że mogę jej ufać, ale mimo to... Im więcej ludzi wie, tym lepiej.
-Okej, nie chcesz to nie mów.- wzruszyła ramionami.- Ale trzeba będzie pokombinować, żeby to zakryć na galę.
-Ale ja nie idę na galę.- powiedziałam stanowczo. Lou zmarszczyła brwi.
-Serio? Ale przecież... Z tego, co kojarzę, to można wziąć osobę towarzyszącą i myślałam, że Niall z tobą pójdzie albo Harry... No, ewentualnie Zayn, bo Perrie nie dojedzie z Włoch na Brit.
-Nie idę.- powtórzyłam idąc za stylistką do salonu. To tu będzie dzisiejsze studio mody męskiej.- Z tym podbitym okiem... Poza tym nie chcę wylądować na okładkach pisemek plotkarskich. Zaraz by stwierdzili, że chodzę z którymś z chłopaków. A ostatni argument? Po prostu mi się nie chce.
-Jak wolisz. Ale żałuj.- puściła mi oczko.- Zrobiłabym cię na bóstwo.
-W to nie wątpię.- zaśmiałam się siadając w fotelu.
-Dooobra.- Lou zlustrowała wzrokiem rozłożone akcesoria.- Na początek Niall. Z tą nogą nie będzie latał później jak oszalały i się przynajmniej nie wygniecie.
-Pójdę po niego.- zaofiarowałam się i popędziłam po schodach do pokoju Irlandczyka.- Nialler! Idziesz na pierwszy ogień.- chłopak wykuśtykał z łazienki.- Lepiej mi się nie pokazuj bez koszulki, bo Nika będzie zazdrosna.
-A co? Podoba ci się ten widok?- poruszył znacząco brwiami. Parsknęłam śmiechem.
-Mnie? A w życiu. A teraz zakładaj to.- rzuciłam w niego T-Shirtem.- Idziemy na dół.
Pomogłam mu zejść po schodach i weszliśmy do salonu. Co mi się rzuciło w oczy? Urocza scenka. Harry i mała, na oko dwuletnia blondyneczka. Jeśli się nie mylę, to jest Lux, córeczka Lou. Styles trzymał małą na rękach i szczerzył się do niej, kiedy ciągnęła go za włosy.
-O, Nattie!- zauważył mnie. Nialler usiadł na krześle stylistki, a ja podeszłam do Hazzy.- Poznaj naszą wspaniałą najmłodszą fankę, Lux.
-Cześć.- uśmiechnęłam się szeroko do dziewczynki.- Jestem Nattie.- Lux wyciągnęła do mnie rączki, więc przejęłam ją od Harry'ego, który zaraz został wzięty w obroty przez inną kobietę, która wręczyła mu ciuchy do mierzenia.- Pobawimy się?
Lou wskazała mi torbę z mnóstwem misiów, lalek i innych zabawek. Rozłożyłyśmy się na dywanie i zaczęłyśmy organizować mini przyjęcie dla pluszaków. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszła reszta zespołu i zaczęli się szykować. Gdy wreszcie złapałam dziewczynkę po masakrycznie długiej zabawie w berka, zobaczyłam, że wszyscy są już praktycznie gotowi.
-Wow.- przekazałam Lux jej zmęczonej mamie.- No, jak na was patrzę, to sama sobie zazdroszczę, że mogę was często widywać.- mrugnęłam do nich.- Dobra, odwracać się, każdemu kopa na szczęście!- zakomenderowałam.- Bez statuetki macie się nie pokazywać.
-Jasna sprawa.- Hazz poczochrał mi włosy. Kurczę, nie zdążyłam się uchylić.
-Zostaw moje włosy!- przygładziłam kosmyki nad czołem.
-A, i Nattie, spakuj się na jutro.- powiedział Liam poprawiając kołnierzyk marynarki.
-Już się chcecie mnie pozbyć?- zdziwiła mnie ta wiadomość z pakowaniem. O co biega?
-No, zalazłaś nam już za skórę, więc wywozimy cię do Doncaster.- Louis zarzucił rękę na moje ramię.
-Do Doncaster? Ale przecież... Do twojego miasta?- dopytywałam się.
-Yep. Jedziemy na objazd naszych rodzinek, a ty nam towarzyszysz.- uśmiechnął się szeroko.
-Czemu mi nie powiedzieliście?- zirytowałam się.- Było powiedzieć, zmyłabym się szybciej...
-Ale dlaczego chcesz się zmyć?- spytał zdumiony Zayn.- Chcemy, żebyś pojechała z nami. Żeby poznać nasze rodziny.
-Ale nie chcę robić kłopotu...- wahałam się. Nie mam zamiaru się wpraszać komuś i psuć rodzinną atmosferę.
-Nie robisz kłopotu!- powiedział stanowczo Niall. Złapał za kule i wstał z fotela. Pokuśtykał w stronę wyjścia.- Masz być gotowa, bo pojedziesz bez bagażu.
-A wy się spakowaliście?- zrezygnowałam z dalszych protestów.
-Damy radę jutro.- Zayn poklepał mnie pocieszająco po ramieniu. No, to skoro oni jeszcze nie są gotowi, to ja na pewno zdążę.
-Dobra, ruchy, ludzie, bo Paul nam głowy pourywa. Limuzyna już czeka.- pogonił chłopaków Liam. Wybiegłam za nimi przed dom, żeby podziwiać ten cud techniki i transportu, jakim była limuzyna.
-Ja pierdolę.- jęknęłam zachwycona na widok lśniącego, długiego czarnego pojazdu, do którego wsiadało One Direction. Ja też tak chcę!!! Ja chcę się tym przejechać!- Wow. Woooow.- mogę się założyć, że w środku jest telewizor, wi-fi, szampan, a nawet jacuzzi... Dobra, z tym jacuzzi to przesadziłam, ale luksus aż kipi i wylewa się na zewnątrz tego zarąbistego samochodu. Westchnęłam ciężko i pomachałam chłopakom. Jechali jeszcze po Eleanor, która miała towarzyszyć Louisowi i po kogoś z ekipy 1D. Reszta chłopaków dzisiejszego wieczoru miała pozostać singlami. Ech, miałabym w czym wybierać, gdybym jechała z nimi jako osoba towarzysząca. A nie, przepraszam, Liam szedł z Danielle.
Zamknęłam drzwi i wróciłam do salonu. Lou sprzątnęła już swoje rzeczy i ubierała Lux w kurteczkę.
-Pojechali?- podniosła na mnie wzrok.- Oj, coś widzę, że miałabyś ochotę jechać z nimi.
-Z jednej strony miałam ochotę, ale z drugiej... Sama nie wiem.- klapnęłam na sofę.- Zaraz by mnie z kimś sparowali, byłabym znowu w twitterowych trendach, tym razem pewnie z Harrym, bo dawno mnie z nim nie łączyli... Poza tym wyśledziliby bankowo siniaka pod okiem. Nie, żebym wątpiła w twoje umiejętności w makijażu! Ale zaraz by dociekali, co się stało i jeszcze oskarżyliby któregoś z 1D o używanie przemocy.
-A tak właściwie, to co się stało?- postawiła Lux na ziemi i zarzuciła torbę na ramię. Reszta ekwipunku i dwie stylistki już czekały w aucie.
-Mój były mnie uderzył, ale nie chcę o tym mówić.- ucięłam. Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu. Koniec, ta historia jest już praktycznie zamknięta i nie mam ochoty ani siły, żeby do niej wracać.
-O kurde.- Lou wzięła córeczkę za rączkę, ale zanim wyszła wcisnęła mi w rękę małą karteczkę.- Jakbyś chciała pogadać, to dzwoń. Trzymaj się.- uściskała mnie i poszła do samochodu. Uśmiechnęłam się do siebie. Wow. Kolejny przyjaciel? W końcu wyjdzie na to, że w Anglii ludzie są bardziej otwarci na przyjaźnie i znajdę tu więcej bratnich dusz niż w Polsce przez wszystkie lata mojego życia.
Od razu wpisałam numer Lou do kontaktów i włączyłam telewizor. Miałam zamiar obejrzeć moich wariatów, ale na kanale, który miał transmitować The Brits, leciał jeszcze film i z licznika na dole ekranu wynikało, że do gali zostało mniej więcej pół godziny. Przełączyłam na jakiś kanał muzyczny. O, to chyba ten, który mieli włączony, kiedy pierwszy raz do nich przyszłam! Przypomniało mi się ten niezapomniany taniec do "Talk Dirty". Na samą myśl o tym zaczęłam się śmiać. Wydawało się, że to było tak dawno... Jakby nasza przyjaźń trwała już z parę ładnych lat, a nie raptem trzy miesiące. I patrzcie, tylko trzy miesiące wystarczyły, żeby narodziła się między nami taka silna więź, która wytrzymała nawet tę kłótnię na śmierć i życie o Marcina. Jak widać, niepotrzebnie się kłóciliśmy, starczyło przyznać im rację, uparciuchu.
Skorzystałam z okazji i podgłośniłam trochę "Poker Face" Lady Gagi. Podśpiewując piosenkę pobiegłam do kuchni i zgarnęłam dla siebie paczkę chipsów, pudełko lodów bakaliowych, miskę fistaszków i butlę Ice Tea i zabrałam zapasy do salonu. Ułożyłam sobie wygodnie poduszki na sofie, wszystkie przysmaki postawiłam w zasięgu ręki i już miałam siadać, gdy teledysk się zmienił na "Goin' In". Oczywiście ja, fanka Jennifer Lopez nie mogłam siedzieć w miejscu przy jej piosence, o nie! Zaczęłam tańczyć na środku salonu układ podobny do hip hopu. Genialna piosenka, nie ma co. A jeszcze jak potem zaczęło lecieć "Number 1", to już w ogóle byłam w siódmym niebie. Uwielbiam dźwięk skrzypiec w tej piosence, a rytm jest świetny, żeby trochę się do niego poruszać. Tańczyłam aż do przerwy reklamowej i wtedy dopiero się zorientowałam, że zaraz zacznie się transmisja. Gorączkowo zaczęłam szukać pilota. Fajnie, okazało się, że spadł pod kanapę. Nieźle, Nattie, zaraz przegapisz The Brits! Wreszcie przełączyłam kanał. Nosz, kurde! Minął pierwszy występ! Z tego, co zdołałam wyłapać z mowy prowadzącego śpiewało Arctic Monkeys czy jakoś tak. Szczerze, to nie znam gości i chyba nie muszę żałować, że ich ominęłam... O, chłopaki siedzą! Mogli dać Niallowi lepsze miejsce, siedzi tyłem do przejścia i jak ktoś idzie na scenę, to musi się wiercić, żeby wszystko zobaczyć. Ale z drugiej strony łatwiej mu będzie wejść na scenę. Siedzą praktycznie tuż pod nią.
Ellie Goulding zdobyła nagrodę. Bruno Mars zdobył nagrodę. Brawo. Ale co z chłopakami? Wreszcie się doczekałam! British Global Success. Puścili filmik pokazujący ich osiągnięcia. Wow. I pomyśleć, że w trzy lata zdobyli to wszystko. Zasłużyli na to w pełni. No, wchodzą na scenę... Chwila, chwila... Gdzie, do cholery, polazł Harry?! No, Styles, jak ja się za ciebie wezmę...
-Czy ktoś widział chłopaka w kręconych włosach?- zapytał Liam rozglądając się po O2 Arenie. Harry, Harrrrrry, gdzie ty jesteś? Chłopaki obracali się dookoła szukając wzrokiem kumpla, ale Styles jakby zapadł się pod ziemię. Liam w końcu, żeby nie przedłużać zaczął dziękować wszystkim za to, że mogli zdobyć drugi raz z rzędu tę nagrodę. Uuuu, Payne. Żeby Louis musiał ci podpowiadać, żebyś podziękował fanom? Nieładnie. Ja rozumiem, management to siła wyższa, ale fani są chyba ważniejsi...
-Nie mam pojęcia, gdzie jesteś, Harry...- Liam znowu zaczął się rozglądać.- Biegnie! Jest! Tak!!!- wydarł się do mikrofonu. No, nareszcie 1D w komplecie, mogę odetchnąć. Ciekawe, gdzie ten kretyn był...
-Przepraszam bardzo, musiałem się wysikać.- Styles przejął mikrofon od Liama. Otworzyłam szeroko oczy, żeby za chwilę ryknąć głośnym, słyszanym w promieniu pięciu kilometrów śmiechem. Chyba oplułam telewizor. I nie tylko ja się śmiałam. Charakterystyczny śmiech Nialla słyszeli chyba wszyscy goście na Brits.- Toalety są bardzo daleko, więc... Co wygraliśmy?- zapytał szeptem. Spoko, zapomniał, że ma mikrofon przy twarzy. Nie ma to jak sceniczny szept. Chyba się nie dowiedział, w każdym bądź razie zaczął dziękować fanom.- Bardzo, bardzo dziękujemy naszym wspaniałym fanom. Dziękujemy wszystkim, za to, że wygraliśmy drugi raz z rzędu. Emm... Thank you.- ukłonił się i zaczęli schodzić ze sceny. A ja na swojej sofie po prostu płakałam ze śmiechu.
-O matko, co za nieogar.- jęknęłam ocierając łzy z policzków. Wszystkiego mogłam się po nich spodziewać... Powinnam być przygotowana. One Direction zgarnęło jeszcze druga statuetkę za British Video of the Year z głosowania na Twitterze. No tak, jakby ktoś miał jakieś wątpliwości. Skoro piosenka nosi tytuł "Best Song Ever", to to musi być najlepsza piosenka wszech czasów. I teledysk do tej piosenki też musi być genialny. No, na scenę wyszli w komplecie... O, ja pierdolę... Liam chyba się trochę upił. Szok. WTF? Przecież on podobno nie pije... Podobno. Właśnie. Nie no, nie ulegało wątpliwości, że lekko się chwiał na nogach i... I sam powiedział, że wypił już kilka drinków, więc przekaże mikrofon Niallowi. Brawo, Payne. Brawo. Czuć sarkazm, do cholery? Mógł się powstrzymać i wypić na afterparty!
Wywiad z nimi na tle ścianki Brit Awards 2014 też mnie średnio zachwycił. Liam pił. No, nie jakieś niewyobrażalne ilości, ale... Jakby nie mógł zostawić tego kieliszka na stole. Jasne, odwrócił się do kamery plecami, żeby łyknąć tego szampana, wina, czy cokolwiek to było, ale no bez przesady. Już widzę te nagłówki: "Liam Payne drunked!" albo "One Direction drunked on Brits!" albo jeszcze lepiej "Od przybytku nagród boli głowa...? Trzeba odreagować.". Plus zdjęcia. Założę się o milion dolców, że to wykorzystają. Cholerne pismaki.
Transmisja skończyła się późno. Wyłączyłam telewizor i poczłapałam na górę. Nie chciało mi się nic oglądać, a skoro mamy jutro jechać do Doncaster, to wypadałoby się spakować... Zwłaszcza, że chłopaki wrócą pewnie nad ranem, pijani, a rano obudzą się na kacu i każdy ruch będzie dla nich męką. Ktoś będzie musiał ich ogarnąć... Guess, who will do it? W myślach już planowałam makabryczne pobudki, które wybiją im alkohol z głowy na co najmniej miesiąc. A zwłaszcza Liamowi.
Normalnie nie mam takiego stosunku do alkoholu. Nie sprzeciwiam się, by ktoś wypił w mojej obecności, ale chyba po tym incydencie z Marcinem zaczęłam bardziej rygorystycznie patrzeć na narkotyki i alkohol. A Liam... Cóż, odrobinkę mnie zawiódł. Czy kłamał, kiedy mówił, że też nie może pić? Czy już mu wolno? Czy może ignoruje to, bo zamierza live while we're young? Sama już nie wiedziałam. W sumie on ma prawo robić, co mu się żywnie podoba, ale mimo to... Mam dziwne przeczucie, że paparazzi tego tak nie zostawią. Zamiast bycia na okładkach z powodu dwóch statuetek, będą z powodu alkoholu podczas wywiadu. Ech. Może lepiej nie będę się wtrącać i dolewać oliwy do ognia. Ale nie zamierzam ukrywać, że mnie to zniesmaczyło.
~~*~~
Zgasiłam gaz pod patelnią i wycierając ręce w ścierkę udałam się do pokoju muzycznego. Miałam diaboliczny pomysł na pobudkę. Mój doskonały humor i wrodzona złośliwość nie mogła sobie pozwolić na szarpanie skacowanych obywateli i wrzeszczenie im do ucha, o nie! Już wcześniej zorientowałam się, że ich prywatne studio ma dość dobre nagłośnienie na cały dom, dlatego przygotowałam głośniki i podłączyłam je umiejętnie do konsoli z całej siły odganiając wszystkie wspomnienia. Po tej akcji już nigdy nie dotknę się do takiego sprzętu. DJ Nats idzie na emeryturę. Ale na razie... Tłumiąc z trudem śmiech włączyłam "Rock'n'Roll Is King" Electric Light Orchestra, w skrócie ELO. Po sekundzie w całym domu rozległy się głośne dźwięki ożywczej melodii, która zawsze poprawiała mi humor. Podkręciłam jeszcze basy, aż ich drżenie czuło się w powietrzu i podskakując w rytm tego starego hitu wróciłam do kuchni spokojnie kończąc przygotowywanie śniadania. Pięć nakryć składało się z dwulitrowych butli wody mineralnej, kubka kawy i dwóch tabletek przeciwbólowych. Już po dwudziestu sekundach usłyszałam głośne jęki i przekleństwa, których nie powstydziłby się żaden ulicznik. Ktoś zlazł po schodach głośno tupiąc i zaklął jeszcze mocniej, gdy zorientował się, że drzwi muzycznego są zamknięte na klucz. Ha! Kto ma klucz, ten ma władzę. Ale ze mnie wredota.
Kolejne osoby z niecenzuralnymi zażaleniami zeszły na dół i po chwili prawie cała banda wpadła do kuchni. Prawie, bo Niall dopiero kuśtykał po schodach jęcząc wniebogłosy. Ciekawe, czy z powodu kaca, czy z powodu nogi.
-Dzień dobry wszystkim!- uśmiechnęłam się promiennie. Cztery pary oczu mordowały mnie wzrokiem.
-Wyłącz to, błagam!- zawył Hazz.- Głowa mi pęka!
-Nie lubisz ELO?- udałam zdziwienie. Zayn podszedł do mnie.
-Gdzie, do jasnej cholery, masz klucz?!
-Jaki klucz?- grałam na zwłokę.
-Jezu, Natalia, błagam, wyłącz to, bo umrę...- Louis klapnął na krzesło i schował twarz w dłoniach. Do kuchni wczłapał Horan. Okej, są wszyscy.
-Dobra, zaraz wyłączę. Ale zanim to zrobię...- chóralny jęk. Dobra, streszczam się.- Siadać wszyscy, łykać tabletki i wypić po butli wody. Inaczej nigdy nie pozbędziecie się tego kaca.- dopilnowałam, żeby łyknęli przeciwbólowe prochy i poszłam do muzycznego, żeby wyłączyć budzik. Gdy wróciłam, po wodzie nie było ani śladu, a całe 1D, jak jeden mąż, siedziało z czołami opartymi o blat stołu. Miasteczko umarłych.
-Tooo, kto chce pyszne śniadanko?- zawołałam dziarsko nakładając jajecznicę na talerze. Odpowiedział mi niewyraźny pomruk.
-Proszę, Nattie, ciszej...- Niall podniósł głowę, by po chwili ożywić się na widok jedzenia. Przynajmniej jeden już nie przypomina trupa.
-No, wsuwajcie.- postawiłam talerze na stole i łyknęłam swojej kawy. Wzięli widelce i niemrawo zaczęli jeść. Poza Horanem, on już zdążył pochłonąć połowę swojej porcji. Gdy wreszcie zmęczyli jajecznicę, wmusiłam w nich kawę. W końcu wyglądali w miarę normalnie.
-Okej. Skoro już zmartwychwstaliście, to kilka komunikatów. Po pierwsze, gratuluję nagród, świetnie się spisaliście i tak dalej. Harry, twoje wejście rozwaliło mnie najbardziej.- Hazza posłał mi słaby uśmiech.- Po drugie, wszyscy teraz zjeżdżacie pod prysznic, najlepiej zimny, jeśli chcecie przeżyć kaca mordercę. Po trzecie, pakujecie się i zgodnie z wcześniejszym planem, o jedenastej ruszamy do Doncaster. Zero spóźnień, chyba, że ktoś chce biec za samochodem, a na autostradzie to będzie ciekawie wyglądało. Bez odbioru.- zakończyłam audycję i zaczęłam ładować zmywarkę. Za moimi plecami zaszurało, pisnęły krzesła i markotny pochód powędrował na górę. Za chwilę usłyszałam szum wody, co znaczyło, że wiedzą, że nie należy się ze mną kłócić i posłusznie spełniają wszystkie polecenia. Ciekawe, co jeszcze mogłabym kazać im zrobić...? Nie no, nie będę ich już wykorzystywać.
Podśpiewując "Can't Stop Me" sprzątałam kuchnię, a potem zniosłam swoją walizkę na dół. Punktualnie o wpół do jedenastej do salonu wkroczył Louis ze swoją torbą. No tak, on najbardziej czekał na ten wyjazd.
-Jestem gotowy!- oznajmił.- A ty jesteś genialna. Głowa zaczyna mi wracać do poprzednich funkcji.
-Dopiero teraz się zorientowałeś, że jestem genialna?- uniosłam brwi rozbawiona. Tomlinson pokazał mi język.- Dobra, skoro już jesteś, to wkładaj walizki do samochodu.- chłopak skinął głową i poszedł w kierunku garażu.
Za chwilę na dole znaleźli się Zayn i Liam. Okej, Niallerowi chyba trzeba pomóc, bo z tą nogą sobie nie da rady... A Harry'ego trzeba na pewno popędzić. Weszłam najpierw do Horana. Siedział na łóżku i dopinał torbę.
-Pomóc ci?- zapytałam stojąc w progu. Podniósł głowę z uśmiechem.
-Zawołaj kogoś, żeby zniósł bagaż, a ze schodzeniem sobie poradzę.- wychyliłam się z pokoju i wrzasnęłam na cały głos.
-Chodź tu ktoś po torbę Nialla!!!- za chwilę usłyszałam kroki Liama.
-Musisz tak wrzeszczeć?- jęknął.- Głowa mnie boli.- pokiwałam głową.
-Nie dziwię się. Piłeś nawet podczas wywiadu.
-Skąd wiesz?!- zatrzymał się raptownie.
-Kamera cię uchwyciła.- wyjaśniłam idąc w stronę pokoju Stylesa.
-Cholera jasna!- usłyszałam jeszcze i weszłam do Hazzy. O ja pierniczę. Obraz nędzy i rozpaczy.
-Styles, czy ty się chociaż zacząłeś pakować?- załamałam się widząc rozwalone ciuchy, kosmetyki i chłopaka latającego w samych bokserkach między łóżkiem a łazienką.
-A nie widać?- zapytał przelatując przez pokój jak torpeda i wpychając na siłę do leżącej na łóżku torby jakieś rzeczy.
-No właśnie nie.- westchnęłam. Odsunęłam go od walizki.- Idź się ogarnąć, a mnie zostaw pakowanie.- Harry posłusznie pobiegł do łazienki, a ja kręcąc głową nad tym bałaganem zaczęłam porządkować torbę. Dobrze, że tu przyszłam. Przecież gdyby zaczął zapinać tę torbę, to w jednej sekundzie pękłby mu zamek.
-Dziękuję.- wyszczerzył się, gdy skończyłam układać poskręcane ciuchy.
-Ależ nie ma za co.- głos ociekał mi sarkazmem.- Chodź już, niedojdo.
Zeszliśmy na dół i po zamknięciu domu stanęliśmy przed samochodem. Styles wpakował torbę do bagażnika i wepchnął się na przednie siedzenie. Już miałam wsiadać, gdy zauważyłam, że za kierownicą siedzi półprzytomny Liam. O nie. Otworzyłam zamaszyście drzwi kierowcy. Payne spojrzał na mnie ziewając.
-Cooo jest?- zapytał.
-Wysiadaj.- rozkazałam odsuwając się, żeby zrobić miejsce dla chłopaka. Wygramolił się z samochodu.
-Stało się coś?
-Daj kluczyki. Na pewno nie będziesz prowadził na takim kacu. Uśniesz na pierwszej prostej drodze.- wyciągnęłam przed siebie rękę. Liam zerknął na mnie niepewnie.
-Na pewno...
-Tak. Nie chcę być ofiarą wypadku. Idź się wyspać na tył.
-Okej.- poddał się i dał mi kluczyki do auta. Już miałam wsiadać, gdy jeszcze odwróciłam się do chłopaka z pytaniem.
-Automat?
-Co?- nie zrozumiał. Wywróciłam oczami.
-Czy tu jest automatyczna skrzynia biegów?
-Aaa.- zajarzył. No i z takim refleksem on chciał prowadzić?- Tak, automat. A co?
-To miodzio.- uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam na fotelu kierowcy. Harry popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Co ty tu robisz?
-Szykuję się do jazdy?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie ustawiając fotel i lusterka. Odwróciłam się jeszcze na tył.- Chłopaki, da się tu podłączyć telefon?
-W sensie na USB?- upewnił się Zayn.
-Tak.
-No, z prawej strony radia.
-Świetnie.- ucieszyłam się. Wygrzebałam z torby kabelek i szybko podłączyłam telefon. Ustawiłam moją "drogową" playlistę i podałam Louisowi torebkę na tył.- To jedziemy.
Wyjechaliśmy z podjazdu i od razu skierowaliśmy się na drogę prowadzącą do Northampton i Nottingham. Już po chwili wyjechaliśmy na autostradę M1.
-Chyba zabiorę wam to auto. Genialnie się je prowadzi.- stwierdziłam szybko zmieniając pas i wyprzedzając jakieś Renault. Zerknęłam kątem oka na Harry'ego.
-Czy ty się boisz, Styles?- zapytałam rozbawiona widząc jak kurczowo zaciska palce na brzegach fotela.
-Nie ufam kobietom za kółkiem.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Ooo, przykro mi.- udałam żal.- W takim razie Monika jest w sam raz dla ciebie. Nie ma prawa jazdy.
-A ty masz, ale na polskie drogi! Nie angielskie autostrady!- pisnął.
-Droga jak droga.- wzruszyłam ramionami.- To nie jest pierwszy raz, jak prowadzę na autostradzie.
-Harry, ty masz cykora!- ucieszył się Louis.
-Wcale nie.- obraził się Hazz.
-Normalnie cię nagram.- Tommo wyciągnął aparat i nastawił kamerę. Wychylił się między naszymi siedzeniami szturchając drzemiącego obok Liama. Zayn i Niall siedzący na samym tyle też już spali. A minęło dopiero dwadzieścia minut od wyjazdu.
-Lou! Ja się nie boję!- powtórzył głośno i wyraźnie Harry.
-Wmawiaj sobie.- prychnął chłopak.
-Oj, Harry.- poklepałam go po ręce, nie spuszczając oka z drogi.- Zaufaj mi. "Follow The Leader".- zacytowałam tytuł lecącej właśnie z mojego telefonu piosenki. Zaczęłam śpiewać razem z J. Lo., a Louis i obudzony Liam przyłączyli się rapując fragmenty Wisina i Yandela. Chyba już czuli się całkiem dobrze. Tylko Harry uparcie milczał.
Zerknęłam na liczniki i przyspieszyłam do 90 mil na godzinę. Boże, żeby to wszystkie drogi w Polsce były takie jak tu! Zamiast niewiarygodnej ilości świateł na skrzyżowaniach- ronda. Autostrady, obwodnice, żyć, nie umierać! A ten co? Jakiś gość chamsko wepchnął mi się na mój pas. Przyhamowałam i mrugnęłam na niego światłami.
-Co za palant.- mruknęłam, widząc jak kierowca pakuje się na chama na prawy pas, żeby zjechać na stację benzynową.- Jakby nie mógł zwolnić zamiast tak się pchać. Przecież ta ciężarówka by go rozjechała.
Przejechaliśmy kilka kilometrów, kiedy ten sam kierowca wrócił na drogę i podjechał tuż za nas i głośno zatrąbił.
-Co chcesz, kretynie?!- zirytowałam się, ale zjechałam, żeby mógł przejechać. Ten wtarabanił się na moje miejsce i zaczął jechać moim tempem. Nawet nie próbował wyprzedzać. Co do diabła?!
-Spodobała ci się miejscówka, kolego? No to proszę!- korzystając z prawie pustej drogi wyprzedziłam gościa i dodałam gazu. Harry zbladł.
-Zabijesz nas.- powiedział przerażony.
-Boże, jak tak bardzo się boisz, to było powiedzieć. Nie moja wina, że ten koleś szuka zaczepki.- we wstecznym lusterku widziałam, jak facet próbuje z całej siły nas dogonić.
-Mówiłem, że nie ufam babom za kółkiem!
-Nie marudź.- uciszyłam go kontrolując sytuacje na drodze. Na szczęście, nie było korków.- Myślałam, że jesteś bardziej odważny.- zaczęłam podśpiewywać "Wild Ones" razem z radiem. Gość z głośnym trąbieniem nas wyprzedził. Louis wkurzony pokazał mu środkowy palec.
-Weź mu dowal, Nattie!- poganiał mnie, cały czas mając na celowniku kamery Stylesa i przednią szybę. Uśmiechnęłam się złośliwie i dodałam gazu mijając zdumionego faceta. Jeszcze nie zdążyłam wrócić na swój pas, kiedy on zaczął ponownie mnie wyprzedzać. Ja pierdolę. Zignorowałam go, ale kiedy chciałam zmienić pas, zaczął mnie blokować. No cholera, teraz to jestem wkurzona. Przyhamowałam odrobinę i gdy on był już trochę z przodu, dodałam ostro gazu i gwałtownie go wyprzedziłam. Ha! Teraz ja cię mogę blokować! I co, głąbie? Było się tak podniecać? W radiu leciało teraz "Higher". Świetnie pasuje ta piosenka. Tylko Styles ma chyba inne zdanie na ten temat.
Nie, ja nie wierzę. Gość skręcił w zjazd na Birmingham. I po kiego grzyba tak mi blokował ten środkowy pas, jeśli i tak potrzebował prawego?! Wytłumaczy mi to ktoś?
-Ale debil.- Lou aż się obejrzał do tyłu. Nigdy nie zrozumiem niektórych ludzi.- Ha, trafił na korek!
-Dobrze mu tak.- stwierdziłam i wystawiłam rękę do tyłu.- Piąteczka, Tommo.- Louis przybił mi piątkę. Zerknęłam kątem oka na siedzenie obok i zredukowałam prędkość. Jak tak dalej pójdzie, to Harry zhaftuje się na przednią szybę i wycieraczki mi nie pomogą.
Po dwóch godzinach parkowałam pod domem wskazanym przez Tomlinsona. Harry wypadł z auta, gdy tylko wyłączyłam silnik.
-Nigdy w życiu nie wsiądę do samochodu, jeśli ty będziesz prowadzić.- oświadczył dobitnie.
-Daj spokój, nie było tak źle.- zaśmiał się Louis.- Mam sporo dobrego materiału filmowego.- poruszył zabawnie brwiami. No jasne.
-A wam chłopaki się podobało?- zapytałam Zayna i Liama, którzy już wysiedli z samochodu.
-Ale co?- zapytał zdezorientowany Malik. Machnęłam na niego ręką. Przespał całą drogę, na pewno wypowie się o moich driverskich umiejętnościach.
-Nie no, mogło być... Ale parę razy chyba przekroczyłaś prędkość.- Liam odważył się wypowiedzieć swoje zdanie. Prychnęłam.
-Parę razy? Człowieku, ty nie widziałeś, jak jeździłam w Polsce. W pierwszym roku po dostaniu prawka miałam stłuczkę. Nie zgadniesz, w kogo przywaliłam.
-W kogo?- zainteresował się Horan wygrzebując się z auta.
-W nieoznakowany wóz policyjny.- popatrzyli po sobie i ryknęli śmiechem na cały głos.
-Po tym, co dziś widziałem, jestem skłonny ci uwierzyć.- chichotał Harry. Nagle otworzyły się drzwi domu Tomlinsonów.
-Louis!- w progu stanęła kobieta w dość zaawansowanej ciąży.
-Mamo!- Tommo podbiegł do matki i przytulił się do niej z całej siły.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam za chłopakami. Czas stawić czoła rodzinie Tomlinsonów.
__________________________________
ROZDZIAŁ JEST TOTALNIE DO N.I.C.Z.E.G.O. Pewnie ma na to wpływ mój zły humor :/
Tak, ja, świeżo upieczony kursant prawa jazdy, nie mogłam sobie darować tego fragmentu o przepychankach na autostradzie :D mam ochotę na coś takiego, jak już się nauczę jeździć i wyrobię sobie refleks ;)
I tyle na dziś.
Pozdrawia was niezadowolona z rozdziału (już studentka!)
Roxanne xD
Hahahaha ten rozdział był mega zabawny hahah. Cały. Zero smętów, czysta zabawa !! Braaawo ! I się zamknij bo nie był wcale do niczego, może nie działo się nike wiadomo co, ale było śmiesznie a to uwielbiam :D Dzisiaj króciutko bo padam na twarz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* Gaba :*
Dobra, dobra... Już się zamykam :P
UsuńCieszę się, że ci się podobało :*
Natalia mistrz kierownicy <3 hah.
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział śmiałam się do rozpuku przez co obudziłam mojego bratanka ups.
Początek był najlepszy aww Liam i Nattie rozpierdzielają dom ^^
i jeszcze Harry, który boi się baby za kółkiem to mnie rozwaliło normalnie.
Czekam na następny rozdział.
~Caroline.
Dzięki <3
UsuńNastępny rozdział prawdopodobnie w sobotę lub niedzielę :)
Genialny rozdział! Czekam na następny c;
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńRozdział mega!
OdpowiedzUsuńLiam i Natty na początku... Aw!
Harry Hahaa...!
Nie wiem czemu nie podoba ci się rozdział jest genialny al ty takie głupoty gadasz!
Czekam na następny!
Więcej Liama i Natty.!
Kocham <3
Po prostu miałam kiepski humor i jakoś ciężko mi się to pisało... Są takie momenty, że słowa same spływają na papier bądź klawiaturę i nie nadążam z wstukiwaniem ich do komputera, ale mam czasem tak, że nad jednym zdaniem zastanawiam się pół godziny i tak właśnie było wczoraj :)
UsuńWięcej Liama i Nattie... Może da się zrobić ;P
Dzięki :*
BRAWO!! Dziś dostajesz Nagrodę Nobla za ten rozdział !!
OdpowiedzUsuńCo się stało z Liamem ? :'(
Ten alkohol musi znaczyć tylko jakieś kłopoty prawda?
Nattie świetnie ich obudziła i jeszcze za kierownicą była boska :)
Styles za bardzo się przejmuję tą jazdą! Ja sądzę że tak źle nie było.
Dzięki Ci Panie! Ta wstawka z Harrym i toaletą była najlepsza xD
Doczekam się w następnym rozdziale tłumaczeń o chorobie panny Maj?
Pozdrawiam Muffin :*
Czy kłopoty, to się okaże, mam na to kilka pomysłów, zobaczymy który wykorzystam :)
UsuńRaczej się nie doczekasz tłumaczeń o chorobie. Radzę uzbroić się w cierpliwość :*
Thanks <3
Gratuluję prawka!! Rozdział jak zwykle zajebisty<3 czekam na next. Ten fragment z przepychanką mnie rozjebał. Haha. <3 skomentowałabym pierwsza,ale mama zabrala mi telefon -.-.
OdpowiedzUsuńEeej, prawka jeszcze nie mam, dopiero się uczę :P i chyba długa droga przede mną, bo silnik wczoraj gasł mi jak szalony. Czarna seria jak to określił instruktor ;)
UsuńDziękuuuję :*
Myślałam, że spadnę z krzesła czytając ten rozdział. Hazza bał się dziewczyny za kółkiem. Wejście Harry'ego na scenę - mistrzostwo świata. Przyszła pani doktor, pani Roxanne xD otrzymuje literacką Nagrodę Nobla nie ma co.
OdpowiedzUsuńLiam jak mogłeś się tak opić? I do tego w trakcie wywiadu? Liam bardzo się na tobie zawiodłam
Niom, nie tylko ty się na Liamie zawiodłaś. Jak oglądałam fragment tego wywiadu, gdy pociągał z kieliszka, to też tak trochę się jakby rozczarowałam... No, po Liamie się tego nie spodziewałam, tak to ujmę. Tak że w tym rozdziale została zawarta moja opinia o tej sytuacji :)
UsuńLiteracka nagroda Nobla? Już drugi raz się tu pojawia, ale mimo wszystko sądzę, że to lekka przesada :P
Thank you <3
Rozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu jesteś niezadowolona
~Hope
Hmmm... Moooże między innymi dlatego, że jak teraz przeanalizowałam rozdział jeszcze raz, to zauważyłam, że w opisie tej jazdy po autostradzie pomyliłam się i zamiast ruchu lewostronnego, bo tak jeżdżą w Anglii, opisałam wszystko jak na polskiej autostradzie z ruchem prawostronnym? Taki szczególik :P
UsuńThank you very much <3
Ej przykro sie to czyta, bo jego mama zmarła ��
OdpowiedzUsuń