piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 32

Jego usta delikatnie musnęły moje wargi. Przymknęłam oczy ostrożnie odwzajemniając pocałunek. Wolną rękę położyłam na jego ramieniu. Czułam się wspaniale, jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego pocałunku. Bez pośpiechu, bez jakiegoś napastowania, po prostu czysty pocałunek... Nagle oprzytomniałam. Co ja wyrabiam?! Dlaczego ja się z nim całuję?! Przecież ja go ledwo co lubię, a już na pewno nie kocham! Odsunęłam go od siebie stanowczo i wyrwałam rękę z jego dłoni. Nasze usta się rozłączyły i przez małą chwilę czułam żal (jakim cudem?), że jest już po wszystkim.
-Przepraszam...- wyszeptał. Zdjęłam jego rękę z mojego policzka.- Nie mogłem się powstrzymać...
-To nie powinno mieć miejsca.- spuściłam głowę. Nie mogłam mu teraz patrzeć w oczy.
-Nie mogłabyś dać mi szansy? Ja... ja coś do ciebie czuję. Chyba się zakochałem...- powiedział cicho zakładając mi za ucho pasmo włosów. Podniosłam głowę patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.
-Słucham?- wydawało mi się, że się przesłyszałam. On... on... on się we mnie zakochał?! Ja pierdolę?!
-Od początku strasznie mi się podobałaś... A od pewnego czasu nie mogę przestać o tobie myśleć. Dzisiaj jak cię zobaczyłem... Natalia, wyglądasz szałowo i ta pasja, z którą wariowałaś przy tej konsoli... Jesteś po prostu niesamowita i uświadomiłem sobie, że się zakochałem...
-Nie.- przerwałam mu. Nie chcę, żeby ktokolwiek się we mnie zakochiwał. A już na pewno nie on! To chyba jakaś fatamorgana...- Nie, nie, nie. Nie możesz się we mnie zakochać. Uznajmy, że nic nie miało miejsca.- spojrzałam na niego i aż się zachłysnęłam widząc to spojrzenie. Patrzył na mnie rozżalony, smutny... Nie! Szybko odeszłam stamtąd i wróciłam do konsoli. Usiadłam na fotelu i schowałam twarz w dłoniach. To będzie długa noc. A ja chcę już trafić do domu.

*siedem godzin później*
-No, Nika, koniec balowania.- wzięłam pod rękę spitą koleżankę.
-Jasneee... Ale wiesz, Nataaaliaaa... Weź zapodaj One Durection...- bełkotała totalnie nie kontaktując ze światem.
-Durection? Serio?- spojrzałam na moją przyjaciółkę. Boże, czemu ona zawsze wlewa w siebie tyle alkoholu? Zero umiaru, zero. Jej wątroba pewnie woła o pomstę do nieba i już poszukuje w necie zastępstwa.
-Bo... Booo... Mają takieee... enge.. enreg... eneregetyczne pioseenkii.- dobra, tej pani już naprawdę dziękujemy. Założyłam jej płaszcz i już miałam wychodzić, gdy złapał mnie Marcin. Znowu. O dziwo, nie był strasznie pijany.
-Natalia, proszę cię...- jęknął trzymając mnie za rękę.- Ja rozumiem, że może nie czujesz tego, co ja... Ale daj mi szansę...
-Marcin, skończ, błagam.- wyrwałam mu rękę i podtrzymałam przewracającą się Nikę.
-Dam ci spokój, jak się ze mną umówisz.- powiedział z desperacją w głosie. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Co?
-Umów się ze mną na randkę. Pokażę ci, jak bardzo mi na tobie zależy. A ty podejmiesz decyzję.- przygryzłam wargę. Cholera. Czy moje życie musi się składać z samych popieprzonych wyborów?!
-Zastanowię się nad tym.

~~*~~

Usiadłam w salonie z laptopem i zaczęłam ściągać muzykę. Mam często takie fazy, że siedzę non stop, przez bite kilka godzin w necie i wzbogacam moje playlisty o kolejne hity z list przebojów. Wystarczy wysłuchać kilku pierwszych taktów piosenki, żeby ocenić: hit czy kit? Ale dzisiaj miałam bardziej sprecyzowane wymagania. Chciałam wypalić płytę z wszystkimi dodatkami z płyt chłopaków. Jak kupowałam płyty 1D, zawsze trafiałam na oryginały, zamiast na Deluxe Edition. Tak samo "Midnight Memories", które od nich dostałam. A teraz wyszukiwałam wszystkie dodatkowe piosenki i ściągałam je na komputer. Nika jeszcze odsypiała Sylwka. Wcale jej się nie dziwię. W taksówce stwierdziła, że łażą po niej zielone ufoludki, a gdy dotarłyśmy do domu, położyła się na sofie i oznajmiła, że jest pomidorem na chlebie i jeśli jestem głodna, to mogę ją ugryźć. Z trudem udało mi się ją położyć do łóżka. Przed samym zaśnięciem wrzeszczała, że nazywa się John Lennon i potrzebuje Yoko Ono, bo inaczej ją zabiją. Jak dobrze, że to nagrałam na telefon.
Hmmm, albo mi się wydaje, albo "MM" ma więcej dodatków niż "Up All Night" i "Take Me Home". No nic, zobaczmy... O, to jest dobre! "Why Don't We Go There", fajna melodia, łatwa do zapamiętania. Klik i jest. Co my tu mamy dalej... "Does He Know?"... Włączyłam odtwarzanie i wsłuchałam się w tekst.
-Your secret tattoo, the way you change moods
The songs that you sing when you're all alone
He knows how you dance in front of your friends
But baby, baby

Does he know you can move it like that?
Woah-oh
Does he know your'e out and I want you so bad
Woah-oh
Tonight, you're mine, baby
Does he know that you'll never go back? Oh
Does he know?

He'll never know
The way you lie when you look at me
So keep trying but you know I see
All the little things that make you who you are
So tell me girl

Does he know you can move it like that?
Does he know that you'll never go back? Woah

Does he know you can move it like that?
Woah-oh
Does he know your'e out and I want you so bad
Woah-oh
Tonight, you're mine, baby
Does he know that you'll never go back?
Does he know?


(Twój sekretny tatuaż, sposób, w jaki zmienia się Twój nastrój
Piosenki, które śpiewasz, kiedy jesteś sama
Wie jak tańczysz w towarzystwie swoich przyjaciół
Ale kochanie, kochanie

Czy on wie, że umiesz się poruszać w ten sposób?
Woah-oh
Czy on wie, że wyszłaś i czy wie, że tak bardzo cię pragnę?
Woah-oh
Dzisiejszej nocy jesteś moja, kotku
Czy on wie, że nigdy nie wrócisz?
Czy on wie?

On nigdy nie się nie dowie
w jaki sposób kłamiesz, kiedy na mnie patrzysz
Więc niech próbuje dalej, ale wiesz, że widzę
Wszystkie szczegóły, które sprawiają, że jesteś kim jesteś
Więc powiedz mi mała

Czy on wie, że umiesz poruszać się w taki sposób?
Czy on wie, że nigdy nie wrócisz?

Czy on wie, że umiesz się poruszać w ten sposób?
Woah-oh
Czy on wie, że wyszłaś i czy wie, że tak bardzo cię pragnę?
Woah-oh
Dzisiejszej nocy jesteś moja, kotku
Czy on wie, że nigdy nie wrócisz?
Czy on wie?)


Czy oni są, przepraszam za wyrażenie, cholernymi jasnowidzami? To ma być jakiś żart?
Odsłuchałam to jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze jeden ostatni raz.
Powalony żart.
Cała piosenka jakby nawiązywała do Sylwestra i incydentu z Marcinem. Czy on wie, jak się zachowuję w różnych sytuacjach; czy on wie, że nakręcam włosy na palec, kiedy kłamię; czy on wie, że umiem tańczyć i robię to, kiedy mam doła; czy on wie, że umiem grać na pianinie; czy on wie, że 1D to moi najcudowniejsi, najlepsi przyjaciele... Dobra, to ostatnie wie. Ale reszta? Jakim cudem on mógł się we mnie zakochać, skoro nie ma pojęcia o połowie tych "little things", o których śpiewają chłopaki? Jak to możliwe, że się we mnie zabujał, jeśli on nie zna prawdziwej mnie??? Jak, cholera jasna, pytam się, jak?!!!
Liam, Harry, Niall, Louis i Zayn wiedzą o mnie praktycznie wszystko, z łatwością mogliby wygrać w tym z Niką, gdyby urządzono teleturniej "Jak dobrze znasz Natalię Maj?". Opowiedziałam im swoje życie wzdłuż, wszerz, a nawet na ukos. Zresztą oni gadali o sobie tak szczegółowo jak ja. No, może nie wiedzą tylko o małym detalu, jakim jest moja cudowna białaczka, ale o tym wie tylko Gabi i tak na razie pozostanie. Oczywiście, najlepiej zna mnie Liam i Hazz, z nimi gadałam najdłużej i najbardziej szczerze, ale nie zdziwię się, jeśli wypaplali pozostałym parę kompromitujących szczegółów. Zwłaszcza Harry.
A Marcin? Kurde, on nie wie o mnie nic. Z wyjątkiem tego, że studiuje medycynę, kumpluję się z Niką, Monią i 1D. I nienawidzę, gdy się obraża moich przyjaciół. Nie wie, że najpierw coś robię, a potem myślę, nie wie, że jestem zdolna wykrzyczeć do kamery opinię o kimś lub o czymś i wstawić ją na YouTube'a, nie wie, że potrafię nabić sobie guza, nawet jeśli technicznie jest to totalnie niemożliwe. Czy mimo to powinnam dać mu szansę i pozwolić się lepiej poznać? Czy kazać mu sobie odpuścić? On się zmienił. Mimo tego wcześniejszego zachowania, mimo tej całej arogancji, widać w nim zmianę. Tylko czy to zwykła maska, czy prawdziwa twarz? Nika albo Liam powinni z nim pogadać. Oboje są piekielnie spostrzegawczy. Zadzwoniłabym do Hazzy albo do Liama, żeby się ich poradzić, ale pewnie odsypiają Sylwestra i mają kaca jak stąd do kosmosu. Może Nika wstanie... Trzeba będzie nawiązać kontakt telepatyczny. Nikaaaa.... Nikaaaaa. Nika! Wstawaj, kretynko jedna, ruszże dupę z tego łóżka, sytuacja kryzysowa na horyzoncie!
Nie, chyba jednak nie jestem medium, żeby telepatycznie kogoś zawołać.
Nagle do salonu weszła moja przyjaciółka. Z wrażenia otworzyłam szeroko oczy i oblałam się herbatą. Co najlepsze, w pierwszej chwili w ogóle nie zauważyłam plamy na portkach. Ja nie mogę... Udało się, do jasnej ciasnej, przywołałam ją telepatycznie?!
-Błagam cię, wyłącz tę Saharę i daj mi wody...- zajęczała Nika siadając ostrożnie na kanapie. Normalnie by się na nią rzuciła. Kac morderca nie ma serca. Wyjęła mi z ręki kubek z herbatą i opróżniła go w jednej nanosekundzie.
-Powiedz mi...- zaczęła cichutko.- Powiedz mi, czy ta cała dedykacja mi się przyśniła, czy Niall naprawdę poprosił cię, żebyś puściła mi moją ukochana piosenkę Bruno Marsa?
W odpowiedzi pokazałam jej znowu telefon z wyświetlonym smsem. Nika schowała twarz w dłoniach.
-Jestem idiotką.- wymamrotała.
-Jesteś.- potwierdziłam. A ja jeszcze większą.
-Powinnam była tam pojechać, mimo tej idiotycznej fobii. Czemuś mnie, paszczurze jeden, nie zaciągnęła siłą do samolotu?!- powiedziała podniesionym głosem i zaraz spuściła z tonu.- Ała, ja pierdolę, jak boli.- syknęła. Bez słowa poszłam do kuchni i po chwili rzuciłam w nią pudełkiem Paracetamolu. Niestety, Nika po alkoholu i na kacu równa się totalnie opóźniony i ślimaczy refleks. Pudełeczko zamiast w jej ręce trafiło na szafę i potrąciło wazonik, który z wielkim hukiem roztrzaskał się na podłodze. Czy kacowi w moim otoczeniu zawsze musi towarzyszyć stłuczony wazonik?! Już w Londynie Zayn stłukł przez przypadek wazon, kiedy chodził jak oczadziały na piwnym kacu po ognisku.
-Jezu, chcesz mnie zabić hałasem?- Nika aż syknęła z bólu. Uspokoiła się dopiero po wzięciu tabletki. A właściwie trzech tabletek.
-Okej. To teraz wytłumaczysz mi kolejną halucynację.- położyła głowę na oparciu kanapy i przymknęła oczy.- Wydawało mi się, że się całowałaś z Marcinem o równiutkiej północy.- przygryzłam wargę i kompletnie nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Kurde. Nika spojrzała na mnie spod półprzymkniętych powiek.
-Dlaczego się nie śmiejesz, nie plujesz jakimkolwiek piciem, nie krztusisz się na tę brednię, którą przed chwilą ci powiedziałam?- zapytała podejrzliwie. Zerknęłam na nią spode łba. Nika otworzyła szeroko oczy.- Nie.- powiedziała patrząc na mnie z niedowierzaniem.- Nie.
-Tak, całowałam się z Marcinem, chociaż to nie wyszło z mojej inicjatywy.- zeznałam pod wpływem jej spojrzenia. Dziewczynie opadła szczęka.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- wrzasnęła, a zaraz złapała się za głowę.- Auu, moja głowa, mój biedny czerep... Ale na serio? Boże, jak ja się cieszę, wreszcie kogoś znalazłaś, już myślałam, że będę musiała ci habitu szukać... Auu, jak to boli, dlaczego ja nie mówię ciszej?- już miałam odpowiedzieć, gdy szybko spojrzała na mnie.- Pytałam retorycznie.
-On... powiedział, że się we mnie zakochał.- wyszeptałam. Cały czas przytłaczała mnie ta wiadomość.
-Wow. Szybko poszło.- oceniła Nika.- Ale może to i lepiej. Teraz zaczniecie ze sobą chodzić, trzymać za rączki, wreszcie będziesz szczęśliwa, a jak ty będziesz szczęśliwa, to ja będę szczęśliwa!- znowu oparła rękę na czole.- Kurwa, boli. Dlaczego ta czacha tak nawala?- znów zerknięcie.- Retoryczne.
-Okej, nie mam zamiaru ci odpowiadać, dlaczego cię boli, bo to chyba doskonale wiesz...- nie mogłam się powstrzymać od komentarza.- Ale on chce, żebym się z nim umówiła. Na randkę.
-No, to kiedy idziecie? Musze cię wyszykować.- Dominika-Utalentowane-Stylizujące-Cię-Na-Bóstwo-Rączki Sawicka.
-Nie idziemy jeszcze!- krzyknęłam, a Nika się skrzywiła.- Sorki. Ale na razie nie wiem, czy chcę się z nim umawiać. A jeśli znowu będzie taki wredny i arogancki jak wcześniej?
-Jeśli się z nim nie umówisz, to się nie dowiesz.- stwierdziła Nika.- Weź pod uwagę, że wreszcie zainteresował się tobą chłopak wręcz idealny, na poziomie, ciacho takie, że tylko łapać za nie i jeść, nie jakieś ochłapy, oszołomy...
-Albo żule spod Biedronki...- podpowiedziałam jej usłużnie. Taki Maciek na przykład. Ten pojebany niedoszły gwałciciel.
-Żule spod Biedronki.- zgodziła się ze mną Nika.- Albo głupi gwiazdor, który wraca do swojej byłej, mimo że poznał taką super laskę z Polski...- auć. Zabolało. Nika nie ma za grosz wyczucia.
-Tak. Masz rację. To ja teraz pogadam z moimi gwiazdorami, żeby mi poradzili, co mam robić, bo ty po Paracetamolu zaraz wysiądziesz.- zabrałam laptopa i poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam Skype'a. Liam jest dostępny. Zaraz mi się przypomniał tamten głupi sen. A co, jeżeli to się powtórzy? Zadzwonić? Nie zadzwonić? Zadzwonić? Nie zadzwonić? Cholera, wyliczanka by się przydała. Dobra, raz kozie śmierć. Dzwonię. Sygnał. Drugi. Trzeci. Uff, przynajmniej nie automat. Zerowe ryzyko, że przyłapię Liama na...
-Cześć, Nattie. Co tam? Żyjesz po imprezie?- zobaczyłam Liama przed laptopem. O kurde, aż mi zaschło w gardle, jak go zobaczyłam bez koszulki. Kaloryfer to on ma. Zajebiste mięśnie.
-No wiesz...- próbowałam się skoncentrować.- Ja nie piję, więc zgona nie zaliczyłam.
-No, ja tak samo. Ale transportowanie pijanego Irlandczyka, który upiera się, że nie jest w ogóle pijany, bo pochodzi z Irlandii, do jego pokoju, to naprawdę nie jest miłe zajęcie na imprezie.- zaśmiał się.
-Skąd ja to znam!- zawtórowałam mu.- Nika tak się schlała, że wydawało jej się, że jest Lennonem.- Liam parsknął śmiechem.- Jeszcze jak zaczęła śpiewać, to już w ogóle była porażka. Wasz cover "All You Need Is Love" był zdecydowanie lepszy od jej wykonania.
-To chyba faktycznie pasują do siebie z Niallem.
-Wiesz, co Nialler zrobił dla Niki?
-Nie. Co zrobił?- zaciekawiłam go. Horanku, nie przyznałeś się przyjaciołom? Nieładnie.
-Poprosił mnie, żebym zadedykowała jej piosenkę na imprezie. Jej ulubioną.- podkreśliłam ostatnie słowa.
-To dlatego tak cieszył mordę do telefonu przed północą!- zajarzył Liam.- No, jestem z niego wręcz dumny. Wiedziałem, że stać go na romantyczny gest. Ech, te dzieci. Tak szybko dorastają.- udał, że płacze i otarł wyimaginowaną łezkę.
-Nie smuć się, Daddy. Zanim Harry i Louis dorosną, to jeszcze sporo czasu minie.- pocieszyłam go.
-Co ty nie powiesz? Wiesz, że wczoraj na imprezie Louis stwierdził, że musi dotrzymać swoim przyjaciółkom towarzystwa i próbował się wcisnąć do lodówki obok marchewek?
-Po ilu był drinkach?- wybuchnęłam śmiechem.
-Nie wiem. Przestałem liczyć po sześciu, a tu kolejki szły co pięć minut.
-Nieźle.- oceniłam.- Ja kolejek nie kontrolowałam, bo musiałam trzymać stery przy konsoli, ale mogę śmiało powiedzieć, że było czadowo. Nagrywałam jakieś filmiki z imprezy, wstawię może kilka na Twittera.
-No, wstaw koniecznie. A jak tam twój kolega?- cholerny Sherlock Holmes.
-Mówisz o Marcinie?
-No, a znam lub kojarzę innego twojego kolegę? Nattie, chyba się jeszcze nie obudziłaś.- westchnęłam głośno.
-Pocałował mnie. O równej północy.- czekałam na jakąś reakcję. Reakcji brak.
-O.- serio, Liam? Serio?! Seriously? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- Czyli co, jesteście razem?- Payne zachował totalnie kamienna twarz. Zero emocji. Jak Indianin. Bo chyba jest takie powiedzenie: mieć twarz Indianina, no nie? Na pewno jest, skąd bym to kojarzyła?
-Teoretycznie, to nie.- czy on odetchnął z ulgą? Czy po prostu oddycha?- Na razie zaprosił mnie na randkę.
-Aha. Czyli...- do pokoju weszła jakaś dziewczyna. Burza loków na głowie. Danielle.
-Liam!- zawołała przerywając mu.- Chodź, chłopaki jakiś film włączyli, a ty tu gadasz!
-Rozmawiam z Nattie, skarbie.- Liam odwrócił głowę w jej stronę.- Poznałyście się już?
-Chyba nie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się "szczerze".- Cześć, ty jesteś Danielle? Liam dużo o tobie opowiadał.
-Taa. Cześć.- odezwała się lodowatym głosem. Boże. Gdyby chciała, to zamroziłaby nim las tropikalny wokół Amazonki. Zignorowała mnie i złapała za klamkę.- Chodź do nas, bo zwariuję z tymi dzieciakami.- i wyszła.
-Sorry, Nattie. Muszę iść.- Liam chyba lekko się skrzywił.- Zgadamy się jeszcze?
-Tak. Wiesz co, Liam?- zatrzymał się wpół gestu.- Jeżeli Harry'emu nie chce się oglądać filmu, to niech tu przyjdzie ze mną pogadać, okej?
-Okej. To już go wołam.- Liam wyszedł z pokoju. Usiadłam wygodniej. Musze koniecznie pogadać z przyjacielem, który nie ma dziewczyny, która będzie go od wszystkiego odrywać. Módlmy się tylko, żeby nie miał potężnego kaca, który odbierze mu wszelką siłę do rozmowy ze mną.
-Hello, Nattie. Jak się trzymasz? Ja się trzymam po prostu zajebiście. Umarłem i aktualnie się rozkładam.- Hazz rzucił się na fotel z przesadnym jękiem. Wywrócił oczami i popatrzył się na mnie.- Wyglądasz podejrzanie dobrze, jak na imprezowiczkę.- ocenił. Zaraz znowu zaczął marudzić.- Natalia, ratuj moją głowę, ona teraz umiera, mam w niej młot pneumatyczny i jakieś basy...
-Myślałam, że już umarłeś. Zdecyduj się.- prychnęłam ze śmiechem.
-Niedobra kobieta.- skrzywił się.- Zlitowałabyś się trochę.
-Lituję się. I jednocześnie ratuję od oglądania filmów.
-Okej, za to ci mogę podziękować. Nie zniósłbym jakiegoś katastroficznego na kacu. Jakbym się poryczał, to jeszcze bardziej by mnie bolał łeb.- złapał się za głowę.- Co za cholerstwo.
-Nika żałuje, że jednak nie pojechała.- powiedziałam po chwili milczenia.
-Nie dziwię się. Była ekstra zabawa, spotkałaby wreszcie swojego blond księcia z Irlandii i już żyliby długo i szczęśliwie w Directionerskim raju. Ty też powinnaś żałować, że cię nie było. Takie fajne dziewczyny były, jedna poruszała się jak jakaś kocica, seksowna, aż...
-Hazza!- przerwałam mu gwałtownie.- Nie jestem lesbijką, żebyś musiał mi opisywać seksowne dziewczyny. Rozumiem, że było fajnie i pewnie ją zaliczyłeś, bo kto inny, jak nie ty.- wywróciłam oczami.
-Nie krzycz. Boli.- powiedział dziecinnym głosem.
-Okej, sorry. Żałuję, że mnie nie było.
-Ej, ej, ej!- poprawił się na fotelu.- Jeżeli moje wykończone oczęta dobrze funkcjonują po wczorajszej nocy, to jesteś czymś przybita. Gadaj, co jest?
-Pamiętasz Marcina?- zapytałam patrząc mu w miarę prosto w oczy.
-Taa.- skrzywił się.- Facet o zdecydowanie zbyt przerośniętym ego, bufon, krytykujący przyjaciół mojej przyjaciółki w tym mnie. Co zrobił? Jeśli miał zamiar cie zgwałcić albo to zrobił, to nogi z dupy powyrywam i wykastruję!- kolejny syk bólu pod wpływem obolałej czaszki. Jak dalej będzie się tak ekscytował tym, co mówię, to trafi do szpitala.
-Spokojnie, Harry.- już mi poprawił humor. Jakby Marcin nie czekał, tylko chciał się na mnie rzucić, to wiem, do kogo się zgłosić.- Nic mi nie zrobił. Pocałował mnie o północy.- Styles wytrzeszczył oczy.
-Wiedziałem, że on ma na ciebie ochotę.- oznajmił.- Odepchnęłaś go chociaż?
-Taa... Ale dopiero po dłuższej chwili.- przyznałam się.
-Kurde.- Harry oparł łokcie na kolanach i przez kilka minut gapił się w ziemię.
-Zaprosił mnie na randkę, a ja nie wiem, co robić.
-Natalia.- Hazz podniósł wzrok na mnie.- Może jestem mniej domyślny i odpowiedzialny niż Liam, ale mam nosa do ludzi. Zwłaszcza po tej akcji z Ashley. Nie znam gościa, chyba że z twoich opowieści, ale mu nie ufam. Po prostu nie wierzę, że teraz zrobił się z niego taki cholerny aniołek.
-Słuchaj, on się serio zmienił. Jest inny, nie krytykuje innych, a przynajmniej nie was i nie w mojej obecności. Poza tym wczoraj specjalnie dla mnie zadedykował dwie wasze piosenki. Rozumiesz? Zaciekły wróg One Direction puścił na swojej imprezie dwie piosenki 1D!
-Jakie?- zainteresował się.
-"Everything About You" i "Stand Up". Co to ma za znaczenie?
-Nie puścił singli, które wszyscy kojarzą, tylko piosenki mniej znane. Przez to wyszło jakbyśmy byli mało znanym zespołem. Jakby chciał, żeby inni nie zwrócili na zespół uwagi.
-Harry.- spojrzałam na niego z politowaniem.- Nie walnąłeś się w głowę przypadkiem? Ja rozumiem, masz kaca, ale żeby takie brednie wygadywać?
-Natalia, myśl sobie, co tylko chcesz, ale mnie ten facet nie pasuje. Podlizuje się tobie i przerzuca cię na swoją stronę!- zdenerwował się.
-Styles! Przestań! Liam mi kiedyś powiedział, żeby nie oceniać książki po okładce. Ty właśnie to robisz, nawet nie zajrzałeś do środka.
-A ty zajrzałaś?- zapytał podchwytliwie. Już miałam powiedzieć "tak", już otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam. W zasadzie... Co ja o nim wiem? Znam go lepiej niż Harry? Nie.
-No właśnie.- Harry spojrzał na mnie triumfująco i zaraz zmienił temat na widok mojej miny.- A propos' Liama... ostro pokłócił się z Danielle ostatnio.
-Tak?- żeby to mnie jeszcze interesowało!- O co?
-O ciebie.- pokiwał głową, a mnie zamurowało.
-Czemu akurat o mnie?- zapytałam zdumiona.
-Bo Danielle parę razy przyłapała Liama, jak z tobą gadał. A od ich ponownego zejścia jest chorobliwie zazdrosna. Żałuj, że nie widziałaś jej miny, kiedy wczoraj ci śpiewaliśmy. Piękny atak wściekłości. Aż jej się oczy świeciły, taka była zła.- zachichotał.
-Ciebie to bawi?- uniosłam brwi.- Współczuję Liamowi.
-No, ja w sumie też. Gdyby się spiknął z tobą, może byłby szczęśliwszy...- przywalę mu. Jak słowo daję, że mu przywalę. Ja rozumiem, Liam mi się podoba, ale ja jemu nie! Jesteśmy oddaleni o dwa tysiące kilometrów i jesteśmy tylko przyjaciółmi! Nawet jeśli widok jego i Danielle razem doprowadza mnie do białej gorączki. A Harry za każdym razem, gdy rozmawiamy, wtrąca coś takiego. Szału dostanę, po prostu z nim można ocipieć.
-Wiesz co, Harry?- miałam wielką ochotę zrobić mu na złość.- Nic mnie nie obchodzi, co myślisz o Marcinie. Mi się wydaje, że teraz jest ze mną szczery i naprawdę coś się w nim ruszyło. I się z nim umówię.
-Rób jak chcesz.- westchnął Hazz.- Ja wiem swoje. A teraz... Cóż, umywam ręce.
-I bardzo dobrze!
-Super!
-Super!
-Rozłącz się.
-Nie, ty się rozłącz.
-Nie ty.
-Jezu, jak dziecko!- wywróciłam oczami i wyłączyłam Skype'a.

~~*~~

-Nnnno! Teraz jesteś gotowa!- Nika jeszcze raz machnęła puszkiem od pudru po moim nosie i wyprostowała się.- Nasze ciasteczko padnie na twój widok.
-Oby nie klapnął jak suflet, bo się go nie odratuje.- mruknęłam patrząc na siebie w lustrze. Fioletowa sukienka, upięte włosy, mistrzowski makijaż... i mina cierpiętnicy. Po kiego grzyba chciałam zrobić Hazzie na złość? Mogłam się nie umawiać. Ale z drugiej strony, wydaje mi się, że Marcin zasługuje na tę szansę. Jeśli zwali randkę, to w życiu się z nim więcej nie spotkam i dam się wystawić na triumf Stylesa i to jego irytujące "A nie mówiłem?!".
-Trzymaj.- Nika wcisnęła mi jeszcze torebkę.- Tylko się zabezpieczajcie, chomiczku.
-Nika! Do niczego nie dojdzie, zapewniam cię.- byłam na nią wkurzona. I to porządnie.
-Tak, tak, kitu mi nie wciśniesz i oczu nie zamydlisz.
-Ty lepiej się zastanów, co powiesz Niallowi, jak wreszcie do niego zadzwonisz.- odgryzłam się.- Jest trzeci stycznia, a ty się jeszcze do niego nie odezwałaś. Już sobie wyobrażam, przez jakie męki on musi przechodzić. Pewnie myśli, że się za bardzo pospieszył. Biedaczek.- rozczuliłam się.
-Gdyby nie to, że masz na sobie moją kieckę i mój genialny makijaż, to bym ci spuściła taki łomot, że do sesji byś się nie pozbierała.- Nika sprzątała kosmetyki.- Wiesz, że do niego zadzwonię... Tylko... nie mam zielonego, ani różowego, ani czerwonego pojęcia, co mu mogę powiedzieć. A za te twoje odzywki, to następnym razem cię nie pomaluję.
-Następnego razu nie będzie...- usłyszałam dzwonek do drzwi. Cholera.
Otworzyłam drzwi. Marcin. No, nie gadaj! A co ty myślałaś, dostawca pizzy?!
-Cześć.- uśmiechnął się... nieśmiało? To on tak potrafi?! Wyciągnął w moją stronę czerwoną różę. Deja vu. Czy on nie zna innych kwiatków. Lekki minus na początek, ale jeszcze go nie dyskwalifikujmy. To dopiero początek.
-Hej! Dziękuję.- odebrałam od niego różę i podałam Nice.- Mogłabyś wstawić ją do wody?- poprosiłam. Dziewczyna skinęła głową i zniknęła za drzwiami kuchni. Gdy zakładałam buty, jeszcze zauważyłam, jak wychyla się zza ściany i pokazuje mi wyszczerzoną buźkę i uniesione kciuki. Wariatka.
-To co, gdzie idziemy?- zapytałam już na schodach.
-Niespodzianka.- odpowiedział otwierając mi drzwi samochodu. Gentleman. Na całe życie czy tylko dzisiaj?
-Jakaś mała podpowiedź?- zaryzykowałam pytanie, ale on tylko się tajemniczo uśmiechnął. Nie to nie.
Mało rozmawialiśmy podczas jazdy. Dobra, w ogóle nie rozmawialiśmy podczas jazdy, z wyjątkiem pytania : "Nie jest ci zimno?" i mojej odpowiedzi: "Nie, jest okej.". Tyle. Jechaliśmy gdzieś daleko, widziałam, że minęliśmy zjazd na  Kraków Łagiewniki. Parę razy stanęliśmy w korku. Nuda. Bezbrzeżna nuda. Boże, proszę, żeby on się więcej odzywał na tej kolacji, czy cokolwiek to będzie, bo inaczej zwariuję i zaliczę najgorszą randkę w życiu. Mimowolnie zaczęłam porównywać Marcina z chłopakami, z którymi kiedykolwiek byłam na randce. Wypadł blado, chociaż nie najgorzej. Taki Krystian w liceum zabrał mnie do kina na horror. Chyba chciał mi zaimponować tym, jaki to on jest odważny. W rezultacie bał się bardziej niż ja, prawie chował się za siedzeniami i nażarł się masakrycznej ilości popcornu, po której zwymiotował. Od tamtej pory horrory wywołują u mnie tylko i wyłącznie gigantyczny atak śmiechu.
Wreszcie zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji. Wysiadłam z samochodu z pomocą mojego dzisiejszego rycerza i weszliśmy do środka. Wow. Po prostu królewskie wejście. Duży, złocony żyrandol na suficie, ściany malowane w delikatne kwiatowe wzorki, chyba jedwabne obrusy na stołach. W duchu błogosławiłam Nikę za tę sukienkę i buty na obcasie, które włożyła mi prawie siłą.
-Dzień dobry. Mamy rezerwację na nazwisko Bielski.- Marcin zagadnął jakiegoś kolesia, podczas gdy ja rozglądałam się wokół, z trudem powstrzymując się od otwarcia ust ze zdziwienia. Tym miejscem zdecydowanie sobie zapunktował.
-Proszę za mną.- mężczyzna w uniformie pokierował nas na piętro restauracji. Otworzył szklane drzwi i puścił nas przodem. Wow. Wielkie WOW.
Byliśmy na tarasie. W zasadzie takim oszklonym, w ogóle nie było tam zimno. Oprócz nas były tam jeszcze ze cztery osoby, ale nas mężczyzna poprowadził do najbardziej oddalonego stolika, tuż obok tej wielkiej szklanej ściany. Widok był wspaniały. Mogłam stąd zobaczyć iskrzącą się w świetle latarni Wisłę, podświetlony Wawel... Jak on mnie wiózł? Myślałam, że jedziemy w odwrotnym kierunku. Musiałam bardziej skupić się na swoich myślach niż na mijanych punktach miasta.
Gdy już usiedliśmy i złożyliśmy zamówienia (na dania, których nazw nawet nie potrafię wymówić) atmosfera trochę się rozluźniła. Zaczęliśmy gadać o wszystkim czy o niczym, a gdy kelner przyniósł naszą kolację, rozmowa zeszła na jedzenie. Było... całkiem miło. Podobała mi się tutejsza atmosfera, cicha muzyka puszczana z jakiegoś kąta (nie mogłam wypatrzyć żadnego radia czy wieży), delikatne oświetlenie, malowane ściany. Wszystko było eleganckie, ale nie na siłę, bez jakiegoś sztywniactwa. Restauracja z górnej półki, ale z klimatem. Pewnie kolega Bieski zabulił całkiem sporo na tej rezerwacji, ale cóż. Osiągnął zamierzony efekt. Byłam zachwycona i moje sceptyczne nastawienie poszło się bujać.
-I jak ci się podoba?- zapytał Marcin, gdy już kończyliśmy jeść. Oprócz nas w pomieszczeniu zostali już tylko kelnerzy. Ups, chyba się zasiedzieliśmy.
-Bardzo mi się podoba.- uśmiechnęłam się do niego.- Nie spodziewałam się takiej randki... Zaskoczyłeś mnie.
-Mam nadzieję, że pozytywnie.- odwzajemnił uśmiech.
-A jak myślisz?
-Myślę, że pozytywnie. Mimo twojego negatywnego nastawienia.- ojć.
-To było widać?- zapytałam speszona.
-Trochę tak. Zwłaszcza tuż po moim przyjściu i w samochodzie.
-Po prostu ciężko... Ciężko mi było się przestawić. W sensie, że... O matko, nie umiem się wysłowić.- jęknęłam odkładając sztućce.
-Spokojnie, powiedz szczerze, co myślałaś.
-Na początku byłeś zupełnie inny. Teraz się zmieniłeś. Diametralnie się zmieniłeś. A ta dedykacja wczoraj... Na serio byłeś zdolny dla mnie puścić One Direction? Piosenki moich przyjaciół, których średnio tolerujesz?
-Tak.- odpowiedział z prostotą.- Bo na początku byłem taki, jak zwykle. Arogancki, pewny siebie. Gdy ciebie poznałem byłaś jedną z wielu. Ale twoje zachowanie... Cóż, zauważyłem, że widzisz we mnie kogoś innego niż wszystkie dziewczyny. Wkurzałaś się na mnie, a ja nie wiedziałem, jak do ciebie dotrzeć. Trzeba było zmienić taktykę. A z tej zmiany wyszło... coś, czego się za Chiny nie spodziewałem.- zatkało mnie. Kurde, kurde, kurdeee. Czyli to jednak prawda. Zmienił się i mu się podobam. O mamuniu. Już miałam coś powiedzieć, gdy mi przerwał.- Może zatańczysz? Specjalnie załatwiłem, żebyśmy posiedzieli tu dłużej, kiedy nikogo więcej nie będzie.
Wskazał mi mały parkiet do tańca. Skinęłam głową i wzięłam jego rękę. Poprowadził mnie na środek parkietu.
-Zaczekaj chwilę.- poprosił i podszedł do kelnera. Szepnął mu coś, a kelner mu przytaknął i zniknął za drzwiami.
-Co mu powiedziałeś?- spytała zaciekawiona.
-Powiedziałem, żeby włączył tę muzykę, którą im przekazałem.
-Zostawiłeś im playlistę?- zapytałam rozbawiona.
-Tak.- potwierdził i złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą chwycił moją dłoń. No, prawie idealna rama. Prawie. Usłyszałam dźwięki "Could I Have This Kiss". Zaczęliśmy powoli tańczyć, a ja stopniowo zatracałam się w tej romantycznej atmosferze. Delikatny śpiew Whitney Houston i Enrique Iglesiasa, którego muzykę nawet lubiłam, cudowny zapach perfum Marcina, ta restauracja, kolacja... On mnie zaczarował? Jeżeli Harry miał rację i on udaje, żeby mnie zaciągnąć do łóżka, to chyba powinien dostać Oscara za taką grę aktorską. Nie, nie mogę być aż taką idiotką. Umiem się poznać na ludziach.
Zmieniła się piosenka. Zamarłam w pół gestu. Wszędzie ich rozpoznam. A zwłaszcza głos Louisa rozpoczynający "Right Now". Spojrzałam z niedowierzaniem na Marcina, a on tylko posłał mi niepewny uśmiech. Boże, to niemożliwe. To niemożliwe, żeby aż tak próbował mnie urobić. Serio się zakochał. We mnie.
Tańczyliśmy dalej, już do którejś z rzędu piosenki, gdy Marcin wreszcie postanowił przerwać milczenie.
-Natalia...- podniosłam na niego wzrok.- Myślałaś nad tym, co ci powiedziałem podczas Sylwestra?
-Tak.- przygryzłam wargę. Oj, myślałam. I to intensywnie.
-Obrazisz się, jeśli zadam ci jedno małe pytanko?
-Za jedno się nie obrażę. Ale dwa... Uuu, tu już by była gorsza sprawa.- zażartowałam, ale on zachował powagę.
-Chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Spodziewałam się tego pytania. I w sumie... Miałam już gotową odpowiedź.



______________________________
Kolejne morderstwo na Roxanne zostało popełnione za zakończenie rozdziału w kompletnie nieodpowiednim miejscu... Hah, żartuję :P Ale będziecie musieli się pomęczyć i poczekać do mniej więcej wtorku lub środy na kolejny, bo w sobotę i niedzielę będę poza domem i mój dostęp do kompa będzie mocno ograniczony.

Wiecie co? Rozdział ten był pisany na moim nowym laptopie! Wreszcie mogę siąść, gdzie mi się żywnie podoba, a nie ciągle przy biurku i niemożliwym do ruszenia lub przesunięcia monitorze :) jestem happy i dziękuję firmie HP za to cudo =)

Przypominam o Ask'u, Twitterze, komentarzach, ale to bardziej chyba z przyzwyczajenia. Widzę, że komentujecie (a przynajmniej stali czytelnicy), za co was bardzo kocham <3 <3 <3

I to chyba tyle.... Do napisania :*
Roxanne xD

15 komentarzy:

  1. Dziewczyno adfsfjgdgjhdkbhdh! Uwielbiam Cię, to opowiadanie, w ogóle awwwwwww. <3 Czekam na kolejny. Dzisiaj taki nie pechowy piątek, nowy rozdział i w ogóle. Życzę duuuuużo weny. Pozdrawiam., :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? W ogóle nie skojarzyłam, że dziś piątek trzynastego :P
      Awww, thank you :* <3

      Usuń
  2. Wiesz... ja już pisze scenariusz do filmu o śmierci takiej jednej 18-latki o imieniu Roxanne za TAKIE zakończenie rozdziału :c Ale ogólnie to jest CUDOWNY *.* normalnie kocham jak To opowiadanie <3 Jeeeeej tak szybko następny rozdział <3
    ~ Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scenariusz do filmu mówisz... ciekawe, kto jest pierwowzorem głównej bohaterki :P jednego jestem pewna: na bilety do kina na ten film na pewno się szarpnę! :)
      Dzięki :*

      Usuń
  3. omggg!
    Świetny!!!
    ONA nie może z NIM chodzić. Nie rób mi tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to zrobię, to będę miała WIELKIE wyrzuty sumienia, możesz mi wierzyć... Mnie też nie pasuje ten Marcin, ale co zrobić? Powstał jakiś czas temu i trzeba się z nim ciągle użerać :P
      Pzdr. <3

      Usuń
  4. Co ja tu robię!? O.o
    Nie mam słów żeby to coś opisać. To jest Perfekcyjne pod KAŻDYM względem.
    Dodaję do obserwatorów, nadrobię każdy rozdział, skomentuje, bo się po prostu zakochałam ( opowiadanie). Twój niezwykły talent, nie jestem sobie wyobrazić, że takie opowiadanie było a ja je ominęłam. Niemożliwe a jednak... Jestem kretynką. Przepraszam, że nie jestem z tobą od samego początku, ale ja nie wiedziałam, że to coś jest. Zaczynam czytać.
    //http://hey-im-a-witch.blogspot.com/ (dopiero co zaczynam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, dziękuję za taki wspaniały komentarz! <3 <3 <3
      Bardzo się cieszę, że ci się tak podoba mój blog. Nie spodziewałam się takiego komentarza i jest mi bardzo miło. I nie przepraszaj, że pominęłaś, na serio nie ma za co. :) Cieszę się, że w ogóle dołączyłaś. Thank you very much :*
      Pzdr. <3

      Usuń
  5. Rozdział wspaniały!
    Boże pewnie się zgodzi zostać jego dziewczyną! Ale proszę niech ona tego nie robi! Albo niech się zgodzi może wtedy Liam sobie coś uswiadomi i zostawi Danielle!
    Czekam na następny!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że ciężko jest się zdecydować, co powinno być dalej :) i wcale się nie dziwię, też mam dylemat ;P
      Pzdr. :*

      Usuń
  6. Nie nie nie nie !! ONA MUSI BYĆ Z LIAMEM !! Tak ładnie proszę i coś czuję że nasz Marcinek się nie zmienił -.- Szczwany lis z niego.... No kurde kurde PROSZĘ CIĘ niech w następnym będzie Duuużo Latalia Moments :)
    /Muffin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą XD

      ~Hope

      Usuń
    2. Czuję presję... o.o dobra, żartuję xD
      wszyscy mają złe przeczucia co do Marcina, nawet ja! :P
      Niedługo zobaczycie, co będzie dalej... Nowy rozdział już się tworzy :)
      Pzdr. <3 <3

      Usuń
  7. ooooo matko ja niewierze :o
    kobieto czy ty zdajesz sobie sprawe z tego jak ty piszesz ?

    twoje ppowiadanie tak mnie wciągneło że dzisiaj nic a nic nie spałam !
    żądam odszkodowania !!! :p

    Masz powiedzieć Nieeeee !
    Marcin napewno się nie zmienił !
    spróbuj tylko się jej tknąć !!

    Nika otwórz Paczadła Na Niallerka ale to już !!


    twoje opowiadanie jest takie..
    cudowne
    fantastyczne
    przepiękne
    zarąbiste
    doskonałe..
    sorka ale z braku snu mój mózg zamknął się na przymiotniki xD

    i dawaj mi tu szybciutko nowy rozdział chyba że chcesz mnie mieć na sumieniu xD ;p

    Kocham ;**

    p.s.
    sorka że z anonimka ale ja już nie zaloguje się na bloggera...

    Anana
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Dzięki za taki długaśny komentarz :D
      Żądasz odszkodowania... Hmm, może być w formie nowego rozdziału? :P
      Tyle przymiotników starczy... ;) Thank you very much :*
      Pzdr. <3

      Usuń