piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 34

Pięć dni.
Five days.
W zaokrągleniu. Przez pięć dni nie rozmawiałam z chłopakami.
Pierwszego dnia byłam rozstrojona nerwowo i dwa razy się poryczałam z byle powodu. Raz, bo stłukłam kubek, a drugi raz, bo okazało się, że nabiłam sobie kolejnego siniaka. Poduszkę następnego ranka można było wyżymać.
Drugiego dnia bolała mnie głowa przez ten wcześniejszy płacz. I cholernie bolało mnie sumienie. Poza tym, moja urocza choroba dała o sobie znać i prawie zemdlałam na uczelni. O tyle dobrze, że miałam wymówkę, bo zajęcia były w cholernie dusznej sali.
Trzeciego dnia Nika zadzwoniła do Nialla. Pogodzili się. O tym, co działo się po rozmowie w naszej kuchni wolę nie wspominać. W skrócie wspomnę tylko, że poleciało kilka talerzy. Na szczęście, trafiły w podłogę. Poleciało też całkiem sporo wyzwisk. Na nieszczęście, wyzwiska trafiły do celu, czyli do mojej głowy.
Czwartego dnia miałam już totalnego doła, jak stąd do bieguna i dobijałam się jeszcze mocniej, oglądając po raz tysięczny "This Is Us". Efekt? Dół jak stąd do końca Drogi Mlecznej.
Dziś jest sobota i mija piąty dzień. Jestem zeżarta przez wyrzuty sumienia, mogę śmiało powiedzieć, że zrobiły one we mnie dziury jak w serze szwajcarskim i szybko się po tym nie pozbieram.

-Nat, powiedz, co się dzieje?- Marcin chyba nie mógł się skupić na podręczniku, z którego właśnie zakuwał. Z mojego powodu. Po raz nie wiem który, wydałam z siebie gigantyczne, pełne poczucia winy westchnięcie.
-Mam problem.- opierałam brodę na pięści i gapiłam się w ścianę nad biurkiem, na której wisiał wielki kolaż złożony z naszych zdjęć. Nie, nie moich i Marcina! Moich z One Direction. Zrobionych podczas tygodnia w Londynie, kilka mini-plakatów zespołu, parę moich fotek z Niką, parę fotek z Monią, parę solowych zdjęć moich, Moni i Niki... Moja przyjaciółka jest zdecydowanie bardziej uzdolniona artystycznie i skomponowała mi takie cudo na początku grudnia, od razu po wywołaniu zdjęć. Kolaż wyglądał genialnie, zawsze jak mocno tęskniłam za przyjaciółmi, to siadałam przy biurku lub na biurku i po prostu się na niego gapiłam, uśmiechając się jak idiotka do zdjęć. A teraz... teraz rozmyślałam nad tym, jak bardzo powaloną, pochrzanioną, beznadziejną, kretyńską, niedobrą, paskudną, podłą (plus jeszcze ze sto niecenzuralnych epitetów) jestem przyjaciółką.
-Wiesz, z problemem najlepiej się przespać.- stwierdził filozoficznie mój chłopak, zagłębiając się z powrotem w podręczniku od farmakodynamiki. Prychnęłam pod nosem.
-Dobrze, w takim razie jadę do Anglii, żeby przespać się z pięcioosobowym problemem rodzaju męskiego.- Marcin natychmiast poderwał głowę.
-Eee... niekoniecznie to miałem na myśli. Może lepiej... Nie śpij z tymi problemami, co?- posłał mi skrzywiony uśmiech.
-Niestety, kotku, pierwsze słowo się liczy.- cmoknęłam i pochyliłam się z powrotem nad książką do anatomii.
Po dziesięciu sekundach moja głowa powróciła do poprzedniej pozycji. Nawet ukochana dziedzina medycyny, jaką była anatomia, nie mogła mnie odsunąć od niewesołych myśli, które krążyły wokół pewnych pięciu osób.
Czułam się strasznie z tym, co powiedziałam. Oczywiście nadal nie miałam zamiaru przyznać im racji, na to jestem zbyt uparta. Ale gdybym mogła cofnąć czas, na pewno ubrałabym to w inne słowa. I przede wszystkim nie rozstałabym się z nimi w gniewie... A teraz strasznie żałuję. Zwłaszcza po tym, co mi przekazała Nika.

-Natalia! Do jasnej cholery, w try miga cię widzę w kuchni, bo inaczej powyrywam włosy z tej pustej bani, którą uważasz za myślącą głowę!!!- niechętnie podniosłam się z łóżka, na którym leżałam wyklinając swój zdecydowanie zbyt długi język. Stanęłam na progu kuchni.
-Dlaczego się tak wydzierasz?- zapytałam sięgając po talerzyk z winogronami.
-Dlaczego się wydzieram?! Dlaczego się wydzieram! Ona się pyta, dlaczego się wydzieram!!!- bulwersowała się Nika.
-Tak.- potwierdziłam potulnie. Nie miałam ochoty krzyczeć. Nie po tym, co nabroiłam.- Dokładnie. Spytałam, dlaczego się drzesz na cały dom jak stare prześcieradło.
-Rozmawiałam z Niallem.- oznajmiła złowieszczo. Ożywiłam się.
-Pogodziliście się?- ucieszyłam się. Nareszcie! Nialler nie będzie się dłużej dołował.
-Tak.- uśmiechnęła się Nika.- W sumie nie byliśmy pokłóceni, ale przeprosiłam go za to nieodzywanie się i... Ej! Nie zmieniaj tematu!- zmieniła ton. Wkurzona, ba! Wręcz wkurwiona Nika again.
-Ale...- zająknęłam się.- Ja nie zmieniam tematu...?- uniosłam brwi w geście zdumienia. O co chodzi???
-Niall mi o wszystkim powiedział, droga Natalio.- pokiwała głową.- Możesz mi powiedzieć, co ty sobie myślałaś?- spuściłam głowę i się nie odzywałam. Proszę bardzo, Nika, ochrzań mnie. Należy mi się.- Zachowałaś się egoistycznie, niekoleżeńsko, jak jakiś, kurczę, gekon, ropucha, czy inna jaszczurka!- okeeej. Zoologiczne porównania Niki są czasem całkiem trafione, ale dziś... chyba uciekła jej wena.
-Niall przedstawił ci chociaż mój punkt widzenia?- nie mogłam się powstrzymać od tego pytania.
-Owszem. Przedstawił. Ale to cię nie usprawiedliwia od doprowadzenia zespołu do takiego stanu!
-Jakiego stanu?- zbladłam. Boże, co oni zrobili? Wróć, znaczy, co ja narobiłam?!
-Zayn w godzinę wypalił paczkę papierosów, Liam zamknął się u siebie totalnie rozczarowany twoją postawą, Louis chodził wściekły i pocieszał Hazzę, który najnormalniej w świecie się popłakał. No, a Niall, on też jest uczuciowy, jakbyś nie zauważyła. Po prostu rozstroił się nerwowo.
Na stos. Na stos z Natalią Maj. Dlaczego jeszcze nie wywiesili listów gończych?! Przełknęłam ślinę wwiercając wzrok w Bogu ducha winne winogrona. 
-Z jednej strony cię popieram.- ciągnęła bezlitośnie Nika.- To twoje życie, twoja decyzja itp. itd. Ale serio, Natalia? Musiałaś TAK zareagować?! Wydrzeć się na nich, wyzwać od egoistów?! Doprowadzić Harry'ego do płaczu, chociaż nie wiem, z jakiego, kurde, powodu?!
-Też będziesz na mnie wściekła?!- wrzasnęłam bliska łez.- Myślisz, że ja się dobrze czuję z tym, że im nawciskałam? Otóż nie! Czuję się fatalnie! Zaskoczona?!- ze złości złapałam za pierwsze, co mi wpadło w ręce i roztrzaskałam o podłogę. Odłamki Bogu ducha winnego talerza potoczyły się po podłodze w asyście ciemnych kulek winogron.
-I bardzo dobrze. Powinnaś się tak czuć. Oni się o ciebie troszczą, Natalia! Są twoimi przyjaciółmi, o nich nie można powiedzieć, że cię tylko lubią, oni cię wręcz kochają! Jesteś dla nich jak siostra, jak rodzina, widziałaś jak w wywiadach to wielokrotnie podkreślali. Wypierali się, żeby któryś był z tobą w związku, ale przyznawali, że jesteś ważnym członkiem ich directionerskiej powalonej rodziny. A ty tak po prostu się na nich wypięłaś, bo nie zaakceptowali jednej, podkreślam JEDNEJ, pieprzonej decyzji. A akceptowali milion bardziej powalonych. Zrobiliby dla ciebie wszystko. W. S. Z. Y. S. T. K. O.

Jak to sobie przypominam, to mam ochotę sama na siebie zwymiotować. Mam ochotę się upić i zapomnieć. Mam ochotę się obudzić i przekonać, że to był tylko brutalny sen. Moja ręka niedługo będzie całkowicie pozbawiona paznokci, które obecnie nałogowo obgryzałam. Poczucie winy. Jestem okropna. Powinno się mnie publicznie zlinczować, deportować, spalić na stosie, ukamienować. Powinno się mnie puknąć w ten mój pusty łeb. Na pewno odezwie się echo, przecież tam nie ma mózgu.
Harry mi zaufał, powierzył mi tajemnicę, bo jestem jego przyjaciółką. Jestem? Raczej byłam. A ja z tą tajemnicą co zrobiłam? Wywlekłam na forum naszej kłótni i użyłam specjalnie, żeby go zranić. Podłość. Louis miał rację. Przesadziłam. Tomlinson jeszcze nigdy nie był dla nikogo taki oschły, a przynajmniej nie przy mnie. Nie sądziłam, że potrafi mówić takim tonem. Owszem, był czasem poważny, ale żeby taki oziębły... Nigdy. Należało mi się. A Zayn? Z reguły małomówny, prędzej zapali peta niż się odezwie, ale wtedy to on miał ostatnie słowo. I miał pieprzoną rację. Muszę się nad sobą zastanowić. Nie dość, że oszustka, kłamczucha, ukrywa swoje sekrety przed przyjaciółmi, którzy powierzają jej swoje życie, to jeszcze pogrywa sobie z ich uczuciami. Niall był mną rozczarowany. Nie dziwię się. Sama się sobą poważnie rozczarowałam. A Liam? Pod koniec rozmowy nawet na mnie nie patrzył. Brzydził się widokiem fałszywej przyjaciółki...
-Nie no, ja mam już dość.- Marcin zamknął z trzaskiem podręcznik. Wzdrygnęłam się, zupełnie zapomniałam o jego obecności.- Powiedz mi, co mam zrobić, żebyś się uśmiechnęła. Zrobię wszystko, nawet ukradnę odrzutowiec, żeby zawieźć cię do One Direction i doprowadzić do zgody.- przyklęknął przed fotelem obrotowym, na którym siedziałam i złapał mnie za rękę.- Wzdychasz z częstotliwością piętnastu westchnień na minutę, a to spory wynik.- zażartował, ale ja nawet nie miałam siły minimalnie unieść kącików ust.- Poddaję się.- pokręcił głową z rezygnacją. Nagle przyszło mi coś do głowy.
-Masz tu samochód?- zapytałam. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Przecież jechaliśmy samochodem z uczelni, Nat. Masz gorączkę?- dotknął mojego czoła.- Nie, nie masz.
-Może się zawiesiłam... Znaczy, jak jechaliśmy.
-To musisz mi powiedzieć, gdzie masz "reset", żebym mógł go potem użyć.- znowu żart. Lewy kącik ust lekko w górę. No, dawaj, uda ci się! Dalej, dalej, jeszcze prawy... Dajesz, dajesz, dobrze ci idzie... Nie, jednak nie. Jednak się nie uśmiechnę.
-Zawieziesz mnie gdzieś?- zapytałam.
-Wszędzie.- potwierdził podnosząc się z kolan. Wstałam z fotela, podeszłam do szafy i wyjęłam pudełko z butami.
-Wystarczy centrum sportowe.

~~*~~

-Hej...- weszłam do biura Kiry. Podniosła głowę znad jakiegoś romansidła i aż podskoczyła. Wiem, jak wyglądam, nie musisz mi prawić komplementów.
-Boże!- gapiła się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Niee, no nie przesadzajmy, bogiem też jeszcze nie jestem. I nigdy nie będę.- Aż tak zakuwasz przed sesją?- zapytała z niedowierzaniem. No jasne, Kira, przecież ja tak pilnie się uczę po nocach, że aż nie śpię. Uczę się na pamięć numerów chłopaków, wbiłam sobie do głowy wszystkie nasze rozmowy smsowe... Ciekawe, czy zapytają mnie z tego na sesji? I to tylko dlatego od pięciu dni mam wory pod oczami, szarą cerę i usta, które wyglądają tak, jakby mi ktoś przymocował ciężarki dwutonowe w kącikach.
-Jasne.- wywróciłam oczami.- Błagam, powiedz, że moja sala jest wolna.- Kira zerknęła do komputera i potrząsnęła głową.
-Nie. Grupa hip-hop właśnie zaczęła.- powróciła biznesowa Kira. Myślałam, że się popłaczę. Muszę się wyżyć!!!- Ale jest wolna sala baletowa. Tylko odrobinę mniejsza od twojej.- zerknęła na mnie badawczo. Szybka decyzja. To chyba oczywiste...
-Biorę.

Tylko trochę mniejsza? Oględnie powiedziane. No nic. Rzuciłam torbę w kąt i uruchomiłam laptopa. Zmieniłam buty i na szybko związałam włosy. Rozgrzać się, rozgrzać się, rozgrzać się. Spróbujmy do "Dark Horse". Nowy przebój Katy Perry średnio mi się podobał. Ale serio, będę teraz myśleć o guście muzycznym? Ja się muszę wyżyć! Zaczęłam rozciągać mięśnie, zaczynając od góry. Patrzyłam w lustro i liczyłam, że moje zwierciadlane odbicie łaskawie podpowie mi, jak wybrnąć z tej sytuacji. Najprościej przeprosić... Jasne, szkoda tylko, że Hazza nie odbiera ode mnie telefonów. Louis i Zayn też. I Liam, i Niall, chociaż ci dwaj nie odrzucają od razu połączeń tak jak pozostała trójka. Zostawiają je, aż włącza się poczta głosowa. Cholera. W pełni na to zasłużyłam.
Dobra, teraz mogę tańczyć. Uruchomiłam losowe wybieranie, nie miałam ochoty na jakąś konkretną playlistę. Padło na "Man! I Feel Like A Woman". Ciekawy wybór. Zaczęłam tańczyć jakiś bliżej nieokreślony układ, ale to, co mi wyszło, to była jakaś masakra. Co chwilę wplatałam jakieś dziwne kroki, potykałam się, zatrzymywałam, po prostu: nie mogłam się, za Chiny Ludowe, skupić. I można śmiało powiedzieć, że zmarnowałam kilka całkiem dobrych piosenek. Przy "Wannabe" załamałam się totalnie. Cały czas byłam myślami w innym kraju, innym mieście. Muszę ich przeprosić. Koniecznie. Będę dziś się do nich dobijać tak długo, aż któryś się wkurzy i odbierze. Trudno, najwyżej zezłoszczą się na mnie bardziej za zawracanie gitary, ale muszą mi wybaczyć, bo tego nie przeżyję.
Okej, ostatnia piosenka i dzwonię. Znaczy zaczynam dzwonić, bo pewnie od razu nie odbiorą. Jest, moja kochana cha cha. "Vayamos Companeros" i jedziemy! Jeżeli te kroki mi wyjdą, to znaczy, że chłopaki dadzą się przeprosić, ale jeśli mi nie wyjdą, to znaczy, że nici z przebaczenia... Uch, ogarnij się, Natalia. Co ty, niby przesądna jesteś? Od kiedy? New York, cuban break, obrót raz, obrót dwa, cha cha, raz, dwa, trzy, dwa i trzy, cztery i raz, dwa i trzy... Lock i raz, lock i dwa, obrót, obrót, szlag! Pomyliłam się! Nie jestem przesądna, nie jestem przesądna, nie jestem przesądna... A może jestem? Nie, nie jestem! Nie wydurniaj się, Nattie.
Usiadłam po turecku na podłodze gapiąc się bezmyślnie w lustro. Do kogo zadzwonić? Harry? Nie, on na pewno odrzuci. Louis? On to już totalnie odrzuci. Liam? On nie odbierze. Cholera! Położyłam się na plecach i żeby się na czymś skupić, starałam się patrzeć do góry nogami, na to, co stało za mną. Drążek baletowy, szafka, pianino, druga szafka... Wróć, wróć, wsteczny! Pianino? Podniosłam się szybko i popatrzyłam za siebie. Pianino! Moje wybawienie! Podeszłam do instrumentu i podniosłam klapkę. Hmmm... nastrojone.
Usiadłam przy pianinie i delikatnie, żeby nie wydać żadnego dźwięku, położyłam dłonie na klawiszach. Muszę coś zagrać. Pierwsza melodia, która przyszła mi do głowy... "Unfaithful" Rihanny. Zaczęłam śpiewać, z całych sił wczuwając się w melodię. Uderzyło mnie to, że tak dawno nie śpiewałam i nie grałam. A przecież to mnie tak uspokaja... Przenosi do innego świata, tego, w którym wszystko jest proste i łatwe do rozwiązania. Nawet konflikty z chłopakami. Przypomniałam sobie "Irresistible", w którym Liam śpiewał:
Heartache doesn't last forever
I'll say I'm fine (...)
Heartache flips my world around
I'm falling down, down, down...

(Ból serca nie trwa wiecznie
Powiem, że czuję się dobrze (...)
Ból serca obraca mój świat do góry nogami
Upadam coraz niżej, niżej, niżej...)

Zaczęłam grać tę prostą melodię, a z każdym śpiewanym słowem w moich oczach wzbierało się coraz więcej łez. Jak mogłam pozwolić, żeby szóstkę zwariowanych przyjaciół coś rozdzieliło? Jak mogłam być taką egoistką? Powinnam była pozwolić im zachować własną opinię, zaakceptować ją, a nie na siłę zmieniać. Zmieniłam melodię, żeby się nie poryczeć. Przypomniała mi się przygrywka do "They Don't Know About Us". Przecież tam brzmiało pianino! Spróbowałam zagrać, najpierw powoli, potem bardziej w rytmie. Palce błądziły po klawiszach, co chwilę się potykając. Śpiewanie tego też rozstraja. I to bardzo. Nie, nie ma bata, muszę zadzwonić!
Złapałam telefon i wykręciłam ostatnio wybierany numer. Horan... Sygnał jeden, drugi, trzeci... Brak sygnału. Przerwało? Zerknęłam na ekran. Odliczanie minut. Odebrał!
-Niall?- odezwałam się niepewnie. Słyszałam tylko ciszę. Potem westchnienie. Czyli to nie przypadek, naprawdę odebrał ten telefon. Dla pewności włączyłam głośnomówiący i położyłam telefon na górze pianina.- Nialler, przepraszam. Przepraszam za to, że jestem taka beznadziejna, że jestem podłą przyjaciółką. Ja już sama siebie nie rozumiem, nie czaję, dlaczego tak postąpiłam, jest mi strasznie wstyd, proszę, wybacz mi...- głos mi się prawie załamał. Cisza. Czekałam cierpliwie. Proszę, powiedz coś, proszę...
-Jest okej, Nattie.- powiedział cicho Horan.- Nie gniewam się.
-Na-naprawdę?- zająknęłam się. Boże, on mi wybaczył...
-Tak. Rozumiem, mogłaś się wściec, niekoniecznie w ten sposób, ale staram się zrozumieć twój punkt widzenia. Średnio mi to wychodzi, ale każdy ma prawo do swojego zdania.
-Właśnie. Każdy. Czyli wy też.
-Każdy.- znowu minuta ciszy.
-Są tam chłopaki?- spytałam nieśmiało. Chcę przeprosić ich teraz. Póki mam na to siłę.
-Zayn i Harry grają na Xboxie na dole. Z tego, co słyszę, to Lou i Liam też tam są.
-Mógłbyś zanieść komórkę na dół i włączyć głośnomówiący, żebym mogła z nimi pogadać?
-Pewnie.- słyszałam, jak wstawał i szedł korytarzem w stronę schodów.
-Tylko nie mów im, kto dzwoni, dobrze?
-Nie ma sprawy.- wszedł do salonu.- Chłopaki, mamy ważny telefon.- chyba położył komórkę na stole i usiadł na kanapie.
Dobra, co mam powiedzieć? Spanikowałam. Nie mogłam znaleźć słów.
-Halo, kto dzwoni?- głos Liama przywrócił mnie do rzeczywistości. Niewiele myśląc, zaczęłam grać na pianinie "Over Again". Na delikatne dźwięki pianina ucichły wszystkie odgłosy z Londynu. Chyba nawet wstrzymali oddechy. Ja miałam prawie to samo, ale zaraz skupiłam się na oddychaniu i śpiewaniu, odrobinę zmieniając słowa, żeby bardziej pasowały do naszej sytuacji:

-Can we take the same road two days in the same clothes
And I know just what you’ll say if I can make all this pain go
Can we stop this for a minute?
You know, I can tell that your heart isn’t in it or with it

Tell me with your mind, body and spirit
I can make your tears fall down like the showers that are British
Whether we’re together or apart
We can both remove the masks and admit we regret it from the start

If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again?

You’ll never know how to make it on your own
And you’ll never show weakness for letting go
I guess you’re still hurt if this is over
But do you really want to be alone?

If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me


(Czy możemy ruszyć tą samą drogą, dwa dni w tych samych ubraniach
Wiem, co powiecie, jeśli tylko sprawię, że cały ten ból zniknie
Czy możemy zatrzymać się choć na tę jedną minutę?
Wiecie, widzę, że wasze serca nie za dobrze współgra z tą sytuacją

Wyznajcie mi to, swoim umysłem, ciałem i duszą
Mogę sprawić, że wasze łzy będą spływać jak brytyjski deszcz
Bez różnicy, czy jesteśmy razem, czy osobno
Możemy zdjąć maski i przyznać, że od początku tego żałujemy

Jeśli udajecie w ten sposób od samego początku
Z mocnym uściskiem, moimi pocałunkami
Wiedzcie, że mogę skleić wasze złamane serca
I tęsknić za wszystkim co mi powiedzieliście 
Mogę pożyczyć wam też roztrzaskane części
Które będą idealnie pasować 
Oddam wam całe moje serce
Więc możemy zacząć to wszystko od początku

Nigdy nie będziecie wiedzieli, jak zadziałać na własną rękę
I nigdy nie ukażecie słabości, by tylko odpuścić
Zgaduję, że wciąż jesteście zraniona, jeśli to koniec
Ale czy tak naprawdę chcecie być sami?

Jeśli udajecie w ten sposób od samego początku
Z mocnym uściskiem, moimi pocałunkami
Wiedzcie, że mogę skleić twoje złamane serce
I tęsknić za wszystkim co mi powiedzieliście) 


-Przepraszam was za wszystko. Proszę, wybaczcie mi...- powiedziałam na koniec ze łzami w oczach. Nie miałam zamiaru brać ich na litość, te łzy same wypłynęły spod moich powiek. Czekałam w milczeniu na ich reakcję, jak jakiś zbrodniarz na wyrok. Napięcie było nie do zniesienia. Bałam się, że się rozłączą i nie będą chcieli ze mną rozmawiać. W końcu nie takich przyjaciół oczekują. Fałszywych przyjaciół, lecących na ich forsę, mają na pęczki, a prawdziwych niewielu... Czy traktują mnie już jako fałszywą przyjaciółkę?
Cisza zaczęła mi już dzwonić w uszach. Mogłam sobie wyobrazić, jak niepewnie wymieniają spojrzenia, szepczą między sobą tak, żebym ich nie słyszała. I wtedy, nagle, niespodziewanie, usłyszałam ten głos. Odezwała się ta osoba, której się totalnie nie spodziewałam:
-Już wszystko w porządku, Nattie. Nie płacz.- powiedział Harry łagodnie.
Kamień z wielkim hukiem zsunął się z mojego serca wybijając gigantyczną dziurę w podłodze i przebijając się aż do jądra ziemi. Z tej wielkiej ulgi pociekły mi rzęsiste łzy.
-Boże, Hazz... Zachowałam się strasznie i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.- wyjąkałam siąkając nosem.
-Oj, Nattie... Nie płacz, bo nie mam jak cię pocieszyć. A do telefonu przytulać się będę, bo jeszcze zarażę się czymś brzydkim od Horana.- urażony blondyn chyba mu przywalił, bo zaraz usłyszałam zduszony jęk i wrzask Stylesa.
-Czyli wszystko wraca do normy.- westchnął z ulgą Zayn.- Masz szczęście, Nattie. Jeszcze dzień i przyleciałbym, żeby tobą potrząsnąć.
-Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej? Należało mi się. Czemu dopiero jutro?- wydmuchałam głośno nos w chusteczkę, którą udało mi się znaleźć w kieszeni spodni.
-Wiesz, jutro jest ważny dzień...- zawiesił głos. Jutro... Co jest jutro? Niedziela. 12 stycznia. Co jest dwunastego? Aaaa...
-No jasne, że ważny.- wyszczerzyłam się do telefonu.- Dlatego to na dzisiaj zaplanowałam napastowanie was telefonami.- urodziny Zayna... Trzeba wymyślić jakieś odjechane życzenia.
-Czyli że już wszystko jest w porządku?- upewnił się Louis.
-Aha.- potwierdziłam, jeszcze ostatni raz opróżniając nos.
-W takim razie muszę znowu założyć sejf na marchewki...- oświadczył niechętnie, ale słyszałam w jego głosie ulgę, że już wszystko jest mniej więcej w porządku. Prychnęłam cicho.
-Tak szybko to ja nie przyjadę. W tym tygodniu zaczną się egzaminy.- skrzywiłam się na myśl o sesji.
-A kiedy się kończą?- dopytywał się Tomlinson.
-Zależy. Jak zdam wszystkie w pierwszych terminach, to na początku lutego będę wolna.- kiedy to będzie? Za jakieś, kurczę, lata świetlne!
-Liam? Weź powiedz, kiedy mamy koncerty gdzieś blisko Nattie?- stukanie w ekran. No jasne, Liam ma terminarz w telefonie. Zawsze wszystko dokładnie zapisane.
-Prosiłabym o koncercik w Warszawie lub w Krakowie.
-Niestety, koncert w Polsce będzie w... nieznanym nam na razie terminie.- odezwał się Liam.- Ale może być Berlin? Albo Dortmund?
-W sumie...- zawahałam się.- Ja... powiem wam, kiedy będę mogła przyjechać.
-Spoko, byle szybko. Bo jak się nie zdecydujesz, to na siłę wsadzimy cię do samolotu do Londynu.- zagroził Harry, a ja tylko się uśmiechnęłam. W duchu skakałam z radości. Wybaczyli mi! Już się nie gniewają! Wszystko wraca do normy. Już mi nawet poprawili humor tymi swoimi przekomarzaniami.
-Nattie, nie obraź się, ale czy ty grałaś na pianinie?- zapytał Louis.- Bo jeśli tak, to chyba się w dwóch miejscach pomyliłaś...- złośliwy ton głosu Tomlinsona. Już musi się nabijać.
-Podobno rzadko grasz, więc wątpię, czy to dobrze usłyszałeś.- odgryzłam się.- Zaraz to sprawdzimy.- położyłam palce na klawiszach i zaczęłam grać "Heart Skips A Beat". Ćwiczyłam to jeszcze w domu, więc wiedziałam, że mi wyjdzie. A jeszcze jak w refrenie włączyli się chłopaki, to już w ogóle było świetnie. Wszystko było na swoim miejscu.
-Czyli co? Już w porządku?- upewnił się Nialler.
-Tak. I jeszcze raz przepra...
-Nie przepraszaj, bo my już o tym zapomnieliśmy.- przerwał mi Liam.
-Dzięki. Jesteście fantastycznymi przyjaciółmi. Nie zasługuje na was.- dodałam cicho.
-Nawet tak nie mów!- krzyknął Louis.- Każdemu zdarza się wyjść z siebie i stanąć obok. Dobrze, że zrobiłaś to przez telefon, bo dwóch Natalii obok siebie bym nie zniósł...
-Tommo!- wybuchnęliśmy śmiechem. Całe pięć dni tak się nie śmiałam...
-Nat wróciła, alleluja!- usłyszałam głos Marcina. Odwróciłam się w stronę drzwi. Mój chłopak stał na progu i przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?- zapytałam marszcząc brwi.
-Poprosiłaś, żebym podjechał o siódmej, ale że czekałem godzinę, to stwierdziłem, że wejdę i sprawdzę, co robisz tak długo. Ta dziewczyna... Kira, tak?- skinęłam głową.- No właśnie, Kira skierowała mnie tutaj i słyszałem, jak grasz. Nie mówiłaś, że potrafisz.
-Nie gram często i nie lubię tego robić przed dużą publicznością. Dlatego może nie słyszałeś.- mogłam się ugryźć w język. Wyszło, jakbym nie chciała przed nim grać, a przed chłopakami nie mam oporów. Na szczęście chyba nie zwrócił uwagi. To dobrze, bo miałam już dość kłótni jak na jeden tydzień.
-Rozmawiasz z kolegami?- zapytał podchodząc bliżej.
-Tak. Chodź, zapoznasz się z nimi.- zachęciłam go, ale zatrzymał się w pewnej odległości i pokręcił głową.
-Może lepiej nie. Innym razem.- przygryzłam wargę. Okej... Może faktycznie to nie był najlepszy pomysł.
-Dobra... Pożegnam się tylko z nimi i mogę się zbierać.- zwróciłam się z powrotem do telefonu.- Chłopaki, muszę kończyć. Jestem na sali do tańca i zaraz wracam do domu. Zdzwonimy się jakoś, okej?- powiedziałam po angielsku.
-Jasne.- powiedział Zayn.- Do usłyszenia, Nattie.
-Nattie!- głos Hazzy zatrzymał mnie w pół gestu.- To był Marcin?
-Tak.
-Nie chcę się znowu kłócić... Zwłaszcza z takim skutkiem, jak poprzednio, ale... Uważaj na siebie, dobrze?- skinęłam głową. Idiotko, przecież oni cię nie widzą.
-Dobrze. Harry, nie martw się o mnie. Dam sobie radę.
-Mam nadzieję.- mruknął Styles pod nosem.
-Chłopaki... Dziękuję. Dziękuję za to, że jesteście, mimo że na to totalnie nie zasłużyłam. I przepraszam raz jeszcze.- rozłączyłam się, żeby nie dać im okazji do kolejnych protestów. Zaraz by zaczęli gadać, że nic się nie stało. Stało się. Na szczęście udało się skutki tej niemałej katastrofy naprawić. Teraz trzeba było pilnować, żeby nic nie odbiegło od normy. I cieszyć się z tych najwspanialszych na świecie przyjaciół.




___________________________________________
Mamy kolejny rozdział. Próbowałam dodać wcześniej, ale nie wyszło... No nic. :)

Posypały nam się dziś filmiki =) to chyba rekordowa liczba linków w jednym rozdziale, jak do tej pory. Nie wiem, nie liczyłam, ale chyba z ciekawości to zrobię ;)

Wiecie co? Zaczynam kurs na prawo jazdy! Wreszcie będę mogła wsiąść za kółko. Mam tylko nadzieję, że po pierwszej jeździe z instruktorem po ulicach Lublina nie ochrzczą mnie mianem nowego pirata drogowego Lubelszczyzny ;P

Buziaki :*
Roxanne xD

25 komentarzy:

  1. No nareszcie pogodzeni!!*-*
    W sumie to jakoś inaczej to sobie wyobrażałam, i się trochę zdziwiłam, ze chłopaki jej tak po prostu wybaczyli... (Nie martw się, u mnie to zawsze cos bedzie inaczej XD ) i jakoś...hmhhh... Myslalam, ze Natalia porozmawia na osobności z Hazzą bo... No naprawdę przegięła :/
    No ale ostatecznie i tak się cieszę( jak pewnie każdy) ze juz wszystko ok :)
    No i.... Jestem ciekawa co z urodzinami Zayna... Czy Nat szykuje coś niezwykłego? A moze cos tajemniczego? Czego raczej by się po niej nie spidziwał...albo cos co moze mieć 2 znaczenia.... Hahahah te moje teorie xd
    Jeszcze powracający do Hazzy... Mimo tego pogodzenia trochę nadal mi go żal. Moze tego nie pokazywał, ale w głębi serca nadal ma po tych słowach jakieś "blizny" .cóż... Cieszę sie ze przynajmniej Horanek jest szczęśliwy, bo sie pogodził z Domą. ;))
    Chyba.... Ahhh nie jeszcze Marcin!!:3 na razie jest miły, ale ja juz wiem, ze to tylko pozory!!! XD
    To chyba wszystko... Sorry za błędy, ale nie jestem na kompie, a pisałam dosyć szybko :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, taka była moja wizja, chociaż jak teraz czytałam to jeszcze raz, to parę rzeczy bym pozmieniała... Ale już nie będę kombinować :) jest jak jest :P
      Trzeba teraz wymyślić coś na te urodziny... Kurde, na razie nie mam pomysłu :/ ale jest jeszcze czas :D
      Dzięki za koma :* Pzdr. <3

      Usuń
  2. oo.. ja mam przyjaciól i rodzine w Lublinie... prosze nie rozjedź ich xD

    jejku... tak wreszcie rozdział..♡♡♡♡♡♡♡♡
    teraz nic Ci nie zrobie ;p


    Nie da się chyba opisać w jakim jestem teraz stanie że znowu to są najlepsi przyjaciele na świecie ♡♡♡♡♡♡

    Te słowa Harrego na koniec...
    rozpływam się jak masło ♡♡♡♡
    oni tak się onią troszczą ♡♡♡♡
    Kocham te opowiadanie jak ;
    Niall jedzenie
    Zayn swój wygląd
    Harry swoje loczki
    Louis marchewki
    a Liam Toy Story ;p



    nie moge doczekać się kolejnego ♡♡♡♡

    Kocham Cię ;****
    Anana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nie rozjechać ;) sama mam rodzinkę w Lublinie, więc cóż... muszę się pilnować, miejmy nadzieję, że instruktor będzie czujny :P
      Fajnie, że ci się spodobało :*
      Pzdr. <3

      Usuń
  3. Cudowny, wwspaniały, świetny... mogłabym jeszcze długo wymieniać.
    Nareszcie się pogodzili, ale nadal nie podoba mi się, że jest z Marcinem. Ugh, ona ma być z Liamem. <3 ilysm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jeszcze nie koniec tego ff... skąd wiesz, czy ona będzie z Marcinem do końca? ;P
      Pzdr. :*

      Usuń
    2. I bardzo się ciesze, że to nie koniec. :))
      Ew, jestem pewna, że on coś odwali albo coś. I z niecierpliwością czekam aż się wkońcu Natalia z 1D spotka. Wyobrażam sobie zachowanie Dan przy poznaniu Nats. Hahah.

      Usuń
  4. Super rozdział. Jeden z najlepszych :)

    ~Hope

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział!!! Dobrze że się pogodzili����Kocham cię za to że piszesz tą książkę jest naprawde swietna.. aha mam dwa pytania:
    * czy Natalia powie chłopakom że jest chora
    * kiedy następny rozdział nie mogę się już doczekać
    ~Myszka(♡˙︶˙♡)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Question number 1: tak, Natalia powie chłopakom, że jest chora :) ale nie zdradzę, kiedy :D
      Question number 2: następny rozdział zapowiadam na... przyszły tydzień, w okolicach chyba wtorku... szybciej raczej się nie wyrobię, bo nie do końca jestem pewna, co tam napisać ;P
      Pzdr. <3

      Usuń
  6. Świetny!
    Dobrze że się pogodzili!
    Czekam na następny!
    PS. Przepraszam ze tak krótko ale nie mam czasu! Sorry! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, że krótko :) dla mnie się liczy, że skomentowałaś ;)
      dziękuję :*

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Będziesz żyć :D
    Ten rozdział jest taki awwwwwawwaaww !! Teraz tylko zerwanie z Lisem wyjazd do Londynu i swatka z Liamem.. ale najpierw przeszczep ma być udany.. no jezu no popłakałam się przy Over Again to było takie .. nie mogę się przez Ciebie wysłowić..
    Kocham Cię
    /Muffin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę żyć, hurrraaa!!! :D :D :D
      zerwanie z Lisem? Dobre! :P
      Awww... Love you too :* <3

      Usuń
  9. Jeeeeeeeeeeeeej pogodzili się <3 <3 <3 <3 <3
    Na początku aż czułam tą jej " mini-depresje",
    Świetny naprawde rozdział genialny ! Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się tak napisać, że aż wczułaś się w sytuację Nattie :)
      dzięki <3

      Usuń
  10. Nieee bylo mnie tyle :(
    Wybacz ze nie skomentowalam poprzedniego ale dopiero nadrabiam :)
    A wiec tak.. poklocili sie, ale na szczescie widze po staremu :D
    Marcina dalej nie lubie bo wiem, ze cos kreci :3
    Biedny Harry :( tyle przykrych slow polecialo w poprzednim rozdziale
    no ale dobrzze ze juz wszystko sobie wyjasnili.
    Niall i Nika too awww:) takie oczywiste bylo ze ich do siebie ciagnie
    teraz nie ma opcji. musza sie spotkac najlepiej w Londynie
    Liam widac ze martwi sie o Natt.. ta jego reakcja kiedy powiedziala z kim sie spotyka mowi sama za siebie
    Jakos nie chce mi sie wierzyc ze ona go nie obchodzi tak jak wczesniej :P
    A jak Natt spiewa to awww xdddd
    serio powinna cos nagrac z chlopakami. albo z Pezz :D
    Nie spodziewalam sie ze Louis potrafi byc taki stanowczy :P
    Jeszcze raz sorrki i czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoookooo, fajnie, że w ogóle skomentowałaś :) =)
      Wszyscy się czepiają Marcina... Przekonamy się czy słusznie ;)
      Liam się martwi? Na pewno. w końcu sa przyjaciółmi, a czy do niej czuje coś więcej, to się dopiero okaże :P
      Pzdr. <3

      Usuń
  11. Bardzo fajny rozdział, czekam na następny z niecierpliwością. Życzę dużo weny i miłego dnia. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zakochałam się w tym opowiadaniu *.* zazrdoszcze talentu, ila ja bym dała, aby tak pisac... :c Jeszcze Niall odebrał :) i się pogodzili <33 już się bałam, że będą sie na nią długo gniewać... Coś mi w tym Marcinie dalej nie pasuje...no ale ja tak zawsze.. :) BŁAGAM DODAJ SZYBKO ROZDZIAŁ !!! <33 zapraszam tez do nasxd /car.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ty też masz talent! Czytam non stop "Little things" i jestem nim zachwycona :)
      I kolejna osoba, której się nie podoba Marcin... Aż mi go szkoda, biedny chłopak :P
      Postaram się dodać na początku tygodnia =)
      Pzdr. <3

      Usuń
  13. Zachowuje się jak bym miała okres.Gdy czytałam kłótnie Niki i Natalii do to tego ''I Would'' w tle to się popłakałam.NWM czemu ,ale wiem jedno ja na miejscu Naty podczas tej kłótni powiedziała przepraszam nakrzyczała,że wiem co zrobiłam i nie musi mi robić kazań bo i tak czuje się zdołowana.

    OdpowiedzUsuń