środa, 8 kwietnia 2015

Część II: Rozdział 2

-Pizza! Oh-oh-oh-oh-oh-oh-oh! Pizza!- Wrzasnęłam do nastawionego na głośnomówiący telefonu.
-Cześć, zamówić pizzę chcę, bo strasznie, strasznie jeść mi się chce. Zamawiam pizze dwie, hawajską i margheritę, proszę-ę-ę. Najlepiej duże, podwójny ser i sosy te, czosnkowe. Nie mogę się doczekać, głodny jestem wiem, więc przywieź ją jak najszybciej, proszę, proszę cię!- Ed rapował w rytm swojej piosenki "Sing", jednocześnie grając na gitarze.
-Znasz już mój adres, bo dzwoniłam już. Sprawdź tylko numer i do pieca włóż tę pyszną pizzę! Oh-oh-oh-oh-oh! Tę pyszną pizzę! Hej! Oh-oh-oh-oh-oh-oh-oh! Pizza! Oh-oh-oh...
-Biiip! Biiip! Biiip!- Przerywany sygnał z telefonu oznajmił o zakończeniu rozmowy.
-No bez kitu!- Rudzielec jęknął zawiedziony.- Nie znają się na dobrych zamówieniach.
-A ja serio chciałam tę pizzę...- Zrobiłam smutną minkę. Spojrzeliśmy po sobie i za chwilę ryknęliśmy głośnym śmiechem.
-Boże, tylko ty mogłaś wpaść na taki pomysł...- Pokręcił głową i odłożył gitarę.
-Ale przyznasz, że był dobry!- Otarłam łzy, które mi pociekły od śmiechu.- Nie moja wina, że oni się nie poznali na śpiewanym zamówieniu.
-Jakim zamówieniu?- Zayn wszedł do kuchni i sięgnął po kubek.
-Zadzwoniliśmy do pizzerii i zaśpiewaliśmy, co chcemy zamówić.- Wyjaśniłam, wstając od stołu i zaglądając do piekarnika. Lazania powinna być zaraz gotowa.
-Aha.- Nawet nie mrugnął. Nie takie rzeczy wyczynialiśmy. Jakiś czas temu z Malikiem, Horanem, Niką i Eleanor przebraliśmy się za hipisów i tak paradowaliśmy po Londynie. Prawie jak w "This Is Us".
-Shane śpi?- Spytał Ed, siadając na kuchennym blacie.
-Tak. Właśnie przed chwilą padł.- Zayn napił się kawy i położył głowę na stole.
-Niech zgadnę.- Wywróciłam oczami.- Weekendowy tatuś ledwo sobie poradził z położeniem syna do łóżeczka. Dobrze, że macie przerwę, nauczysz się, jak zajmować się dzieckiem.
-Ale ja to umiem!- Zaprotestował głośno.
-Taaak?- Spytałam przeciągle.- A ile ci to zajęło?- Rzucił mi mordercze spojrzenie.- Dobra, to inaczej. Ile piosenek mu zaśpiewałeś przed zaśnięciem?
-Całe "Take Me Home".- Jęknął.- W tym sześć razy "Little Things" i "Summer Love", bo stwierdziłem, że przy wolnych lepiej to wyjdzie.
-Czyli dzieciak padł z nudów, bo nie zmieniałeś repertuaru.- Podsumował go ze śmiechem Ed.
-Może zmieńmy raczej temat.- Zaproponował zgryźliwie Malik.- Kiedy przyjeżdża reszta? Głodny jestem.
-Perrie i El są w zarządzie Regent's, ustalają ostatnie szczegóły wynajmu.- Tak, dobrze zrozumieliście. Louis i Eleanor zamierzają urządzić ślub i wesele w Regent's Parku. Zostanie on zamknięty na trzy dni przed uroczystością i ponownie otwarty dwa dni po całej fecie. Kosztowało to majątek, ale przecież kto bogatemu zabroni...- Liam i Harry pojechali z Louisem do jubilera, bo ten nieogar musiał zapomnieć o obrączkach. Miał je załatwić miesiąc temu. No, a Niall, Nika i Monia pojechali na lotnisko po Lenę.- Moja kuzynka postanowiła skorzystać z zaproszenia i przyjechać do nas na dwa tygodnie.Czyli w weekend majowy zwinie się do domu. Lena miała teraz dziewiętnaście lat (w sierpniu dwudzieste urodziny, staruszka!) i co tu dużo mówić, oblała pierwszy rok dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Już po pierwszym semestrze. Chyba za bardzo poczuła ten zew wolności po wyrwaniu się z Bielsko-Białej. W każdym bądź razie, chciałam jej wynagrodzić brak zaproszenia na ślub El i Lou, dlatego dałam jej okazję wzięcia udziału w przygotowaniach. Oczywiście podniecała się tym niesamowicie, przecież była wieczną Directionerką. Chociaż wydawało mi się, że ostatnio się mocno zmieniła. Nie gadałyśmy często, na Wielkanoc byłam w Londynie, na Boże Narodzenie wyjechała gdzieś ze znajomymi... Po prostu się mijałyśmy.
-Gdyby Liam i Harry nie zaciągnęli Tommo do jubilera, to zamiast obrączek użyliby odpowiednio uformowanych spinaczy biurowych.- Ed wręcz kipiał dobrym humorem. To już któryś z rzędu dobry tekst, po którym wybucham śmiechem.
-Wiesz, ci, którzy znają Lou, to nawet by się nie zdziwili.- Zawtórowałam mu.
-Ja na pewno bym się nie zdziwił.- Zayn uniósł rękę do góry, dalej wbijając czoło w twardy stół.
-Ty to ostatnio masz na wszystko wywalone, oprócz Shane'a i Perrie.- Szturchnął go nogą Sheeran.
-Bo są najważniejsi.- Odpowiedział odruchowo Zayn, ale zaraz wyprostował się gwałtownie.- Ja mam, za przeproszeniem wywalone?! A zespół to pies?
-No, i to jest Zayn, którego znam!- Ed uśmiechnął się szeroko.- A nie jakiś zmarnowany człowiek na pięć etatów.
-Spadaj, Ed.- Zayn wrócił do powolnego konania na stole. Po chwili w ciszy usłyszeliśmy płacz Shane'a. Malik zaraz poderwał się z krzesła, ale zatrzymałam go ręką.
-Siedź, bo jesteś nie do życia. Ja się nim zajmę, a wy nie spalcie mi lazanii, bo będziecie wylizywać jej zwęglone szczątki!- To mówiąc, popędziłam na górę i już po sekundzie stałam nad łóżeczkiem malucha.
-Ćśśś, spokojnie, skarbie...- Mówiłam cicho, podnosząc zapłakanego chłopczyka i układając go sobie na rękach.- Wykończyłeś tatusia i teraz nie chcesz dalej spać? Dobrze, że masz ciotkę, która zna się na usypianiu maluchów... Tylko jak już się nauczysz mówić, to nie nazywaj mnie ciotką, okej? Możesz mi mówić po imieniu, Nattie... Bo w domu nazywali mnie ciocią Adasia, który jest moim bratem ciotecznym, więc wiesz...- moja bezsensowna paplanina chyba działała na niego uspokajająco, bo stopniowo przestawał płakać. Oczy mu się zamykały.- Ech, ten tata... A skąd on ma wiedzieć, że najbardziej lubisz spać, gdy ci się śpiewa piosenki z "Up All Night"? Na przykład "Same Mistakes"...- zaczęłam cichutko nucić, huśtając go ostrożnie na rękach.
-Circles we’re going in circles
Dizzie’s all it makes us
We know where it takes us
We’ve been before
Closer maybe looking closer
There’s more to discover
Find out what went wrong without blaming each other

Think that we got more time
When we're falling behind
Gotta make up our minds

Or else well play play play all the same old games
And we wait wait wait for the end to change
And we take take take it for granted that we’ll be the same
But we’re making all the same mistakes


(W kółko, kręcimy się w kółko
Tylko nas to przyprawia o zawrót głowy
Wiemy, gdzie nas to zaprowadzi
Byliśmy tam wcześniej
Bliżej, może trzeba spojrzeć bliżej
Jest coś więcej do odkrycia
Dowiedzmy się co poszło źle bez obwiniania siebie nawzajem

Myśleliśmy, że mamy więcej czasu
Kiedy i tak jesteśmy spóźnieni
Musimy podjąć decyzje

Więc gramy, gramy, gramy w te same stare gierki
I czekamy, czekamy, czekamy na inne zakończenie
I bierzemy, bierzemy, bierzemy za pewnik, że będzie tak samo
Ale popełniamy wszystkie te same błędy)


-Jak ty to zrobiłaś?- Zayn stał na progu, wytrzeszczając oczy.- Przed chwilą płakał i już śpi?
-Przede wszystkim, bądź ciszej.- Wyszeptałam, kładąc Shane'a do łóżeczka i przykrywając ulubionym niebieskim kocykiem.- Zapamiętaj: "Take Me Home", "Midnight Memories" i wszyscy inni wykonawcy są do zabawy. "Four" i wszystkie płyty Little Mix są do uspokajania złego humoru, a "Up All Night", "The Fifth" i "Always The Same Direction" do zasypiania. I nie martw się, nauczył się je odróżniać.- Mały spryciarz. Gdy zauważyłyśmy to z El i Perrie, przez kilka dni przetestowałyśmy na maluchu każdą piosenkę, jaką znalazłyśmy na naszych telefonach, w studiu i w necie. Shane nas po prostu wytresował. I niech mi ktoś powie, że roczne dziecko jeszcze nie umie myśleć, to chyba go wyśmieję.
-Boże, dopiero teraz odczuwam, ile straciłem jeżdżąc w trasy.- Oparł się o poręcz łóżeczka i wpatrywał się w dziecko z miłością.
-Hej, spokojnie.- Poklepałam go po ramieniu.- Nadrobisz szybciej niż myślisz, a Perrie ci w tym pomoże. Radzisz sobie świetnie, oboje jesteście wspaniałymi rodzicami.
-Myślisz?- Delikatnie ucałował główkę syna.
-Jasne, że tak.- Uspokoiłam go.- Po prostu brakuje ci wprawy i tyle. Zobaczysz, niedługo będzie chciał spać tylko w twoich ramionach. Idę na dół. Sheeran nie zeżarł lazanii?
-Chyba jeszcze nie.
-Chyba...- Mruknęłam pod nosem, opuszczając pokój.- Ed, do cholery!- Przyłapałam rudzielca z nożem, gdy już szykował się do wymierzenia mojej lazanii pierwszego ciosu.- Czego ty nie rozumiesz, gdy mówię, że czekamy na resztę?!- Trzepnęłam go ścierką po głowie.
-Oj, Nattie...- Jęknął przeciągle.- Głodny jestem...
-Boże, Niall cię zaraził.- Udałam przerażenie.- Dzwonię do Andie, żeby zabrała cię na zakaźny!
-Bardzo śmieszne.- Wywrócił oczami.- No, to kiedy oni...
-Już są.- Przerwałam mu, wyglądając przez okno.- No, proszę wszyscy jednocześnie...
-To się nazywa synchronizacja.- Przytaknął Ed, tęsknym wzrokiem patrząc na lazanię.
-Uważaj na Lenę.- Ostrzegłam go.- Uwielbia cię i nie mieliście jeszcze okazji się spotkać, więc...- Do kuchni wpadł tajfun czystego polskiego wariactwa.
-Natalia, cholera, jak ja za tobą tęskniłam!- Lena rzuciła mi się na szyję. Mało mnie nie przewróciła. Przytuliłam ją mocno.
-Hej, Lenka! Ja też tęskni...- Urwałam, gdy zobaczyłam moją kuzynkę w całej okazałości.-...łam.
Wyglądała jak... jak nie ona. Hello, kto mi podmienił siostrę?! Makijaż mocny, że z Księżyca by go zobaczyli, ciuchy z tak drogimi metkami, że nawet El i Pezz chyba takich nie kupują, włosy pomalowane na czerwono... Okej, nie gadałyśmy przez Skype'a tylko przez telefon, ale mogła mnie uprzedzić, że się... ekhem... odrobinkę zmieniła.
-Coś nie tak?- Nawet nie zauważyła mojego dziwnego spojrzenia, które uważnie lustrowało dekolt do pępka i miniówkę do pasa. Nieee, teraz w centrum zainteresowania był Ed.- OMG, to jest Ed Sheeran! Jestem twoją mega fanką, naprawdę!
-To super!- Wykrztusił podduszany przez Lenę. Wymieniłam zdumione spojrzenia z Moniką i Niką, ale one tylko pokręciły głowami. Też to zauważyły. Znały przecież Lenkę już wcześniej.
-No? To co będziemy robić?- Popatrzyła na nas (głównie na chłopaków!) spod uniesionych brwi i zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec. To będą ciężkie dwa tygodnie.
-Jeść.- Oznajmiłam po chwili niezręcznego milczenia. Odwróciłam się do stołu, na którym zostawiłam lazanię i aż otworzyłam usta z oburzenia.- Do jasnej cholery, Horan! Rozwaliłeś lazanię!
-No bo sos ci nie wyszedł... Taki trochę za płynny...- Tłumaczył się z pełnymi ustami, cofając się od stołu.
-Zaraz ty będziesz płynny! Ludzie, bierzcie go, bo normalnie mnie trafi!
-Zaraz, chwila! Ta lazania była dla mnie!- Sheeran puścił się za Niallem w pogoń. Za chwilę pobiegli za nimi Harry i Louis.
-U was tak zawsze?- Zdziwiła się Lena. Wyglądała, jakby była urażona małą uwagą, jaką jej poświęcaliśmy. Sorry, skarbie, w domu pełnym wariatów ciężko się wybić.
-Nawet gorzej.- Monika nachyliła się nad lazanią.- Ej, Nattie, a łyżką można to jeść?
-Łyżką?!- Przeraził się Liam.
Oh God...

~~*~~

-Cześć wszystkim!- Przywitałam się, wchodząc do sali prosektoryjnej. W ramach mojej pracy w katedrze, jako studentka ostatniego roku, prowadziłam anatomię z pierwszakami. To znaczy, nadzorował mnie wspaniały profesor Sanders, siedemdziesięciolatek z ogromnym doświadczeniem, chirurg, którego wnuczka studiowała razem ze mną. Amanda, nazywana powszechnie Andie, obecnie miała zajęcia na stażu w szpitalu. Jakoś nie rwała się do wolontariatu.
-Cześć, Natalia...- Odpowiedziała mi niemrawo grupa XII.
-Ej, co jest z wami?- Usiadłam między nimi.- Zawsze się cieszyliście na kartkówki.- Trąciłam łokciem siedzącą koło mnie blondynkę, Elise.
-Ale Natalia...- Odezwał się starosta grupy, Felix.- Dziś mieliśmy kolokwium... Możemy to przerobić kiedy indziej?
-Z czego to kolokwium?- Zainteresowałam się, przeglądając program zajęć. Hmm, dzisiaj mięśnie kończyny dolnej... Ciekawy temat. I dobry do odpytki.
-Z embriologii.- Powiedzieli jednocześnie.
-No, i właśnie...
-Nie mogłabyś przełożyć tej kartkówki?
-Tak, na następne zajęcia!
-Następne zajęcia macie z profesorem. On pewnie nie przyjdzie, zgarną was na jakiś wykład i wam się upiecze. Nie ma mowy.
-To na następne zajęcia z tobą!- Upierał się Felix. Ja nie mogę, mam wrażenie, że z chwilą, gdy im pozwoliłam mówić sobie po imieniu, otworzyłam furtkę do zdecydowanie zbyt wielkiej przyjaźni jak na relację uczniowie-asystent. Westchnęłam ciężko. I znowu dam się ubłagać...
-Zrobimy tak...- Nie wierzę, jeszcze nic nie powiedziałam, a oni już się cieszą! Jestem aż tak oczywista?- Kartkówka będzie za tydzień, ale nie tylko z kości, stawów, mięśni, ale dorzucamy też nerwy i naczynia, jasne? A kto nie zaliczy kartkówki będzie dodatkowo odpytywany.- Odpowiedział mi zbiorowy wybuch radości na sali. Jestem dla nich za miękka.
-Czyli tradycyjnie grupa XII się obija.- Dobiegł mnie od drzwi głos Noriakiego, tak jak ja studenta piątego roku. Odwróciłam się w jego stronę z wymuszonym uśmiechem. Nie lubiliśmy się i na każdych zajęciach dogryzaliśmy sobie ku wielkiej uciesze naszych studentów.- My na szczęście jesteśmy bardziej pilni i napiszemy swoją kartkówkę, prawda?- Zwrócił się do grupy siedzącej po przeciwnej stronie sali. Jakiś mierny ten ich entuzjazm...
-Ty, Kasai, nie podskakuj, bo za bardzo wylecisz w powietrze.- Odparowałam szybko. Zawsze nabijałam się z jego imienia. Żeby nie było, naprawdę nazywał się Saikuiji.
-Spadaj, Słowianko, do swojej grupy i nie odzywaj się.
-Przynajmniej moja grupa mnie lubi, Japońcu, bo zawsze staję po ich stronie.
-Przynajmniej moja grupa coś umie i nie wypada najgorzej na testach.
-Ale to moja grupa najlepiej napisała ostatnie kolokwium z klatki piersiowej.
-Ale najwięcej osób od ciebie poprawiało głowę i szyję.
-Za twoim studentom już to wyleciało.
-A twoim wyleci, jak znów pójdą na piwo w twoim towarzystwie.
-Nie byłam z nimi na piwie!
-A tamto w Funky Budha?
-Uważnie śledzisz moje tweety.- Prychnęłam pod nosem.- To, że w klubie spotkałam Georgię z chłopakiem nie znaczy, że z nimi baluję.
-Chyba że są fanami twojego sławnego chłopaka i latają za tobą, żeby tylko zarobić kolejną fotkę i autograf.
-I wyszło szydło z worka! Zazdrosny jesteś!
-Oj, cicho bądź.- Machnął ręką i podszedł do swojego stołu. Z poczuciem zwycięstwa odwróciłam się do moich studenciaków i zobaczyłam, jak wszyscy plują w swoje rękawy, z trudem tłumiąc śmiech. Jak zwykle.
-Bawi to was? To zabawimy się jeszcze bardziej.- Uśmiechnęłam się złośliwie i wstałam z krzesła.- Skalpele w łapki i do preparowania! Musimy odsłonić trochę tych mięśni, żeby mieć co omawiać.
Mały tłumek ruszył w kierunku zwłok, a ja przejrzałam jeszcze rozpiskę zajęć. Chyba nawet się uwinę z tematami na zajęciach... Zwycięstwo! Profesor będzie dumny.
-Droga pani doktor, czy może pani choć na chwilę zwrócić uwagę na totalne rozpieprzenie, jakie szerzą twoi studenci na tych rękach?- Nat, uspokój się. Policz do dziesięciu... Starając się z całej siły nie przewrócić oczami, wstałam z krzesła i podeszłam do Noriakiego.
-Panie doktorze. Ja przynajmniej się skupiam na swoich zajęciach, a nie wciskam nos w nie swoje sprawy. Niech się pan zajmie swoją grupą i osiągnie wreszcie zadowalające wyniki to pogadamy.- Stanęłam przy stole.- Rzuć mi ktoś skalpel.- Zaraz Felix podał mi swoje narzędzie. Wpatrzyłam się uważnie w plątaninę mięśni, nerwów i tętnic.- No, tutaj to nieźle ktoś to posiekał. Czyja to robótka?- Za pomocą pęsety chirurgicznej podniosłam cienki jak niteczka nerw.
-Tu chyba ja coś ciąłem.- Przyznał się Tom, niepewnie pocierając grzbietem nadgarstka policzek. Dobrze, że jeszcze trochę myślał i nie wsadził sobie do oka tych palców w rękawiczce uciapanej formaliną...
-Hm. W takim razie pan mi powie, co to za strukturaaa...- Pociągnęłam nitkę za mocno i najzwyczajniej w świecie się urwała. Stałam, trzymając ją przed twarzą i z osłupieniem wpatrywałam się w jej dyndający koniec.- Eeee... Dobra, to inaczej. Da mi pan nerkę.- Szybko podsunął metalową miseczkę. Strząsnęłam na nią... yyy, cokolwiek to było, nerw, powięź, kij z tym.- Okej, jakby co, to nic tu nie było.- Mimo woli wszyscy parsknęliśmy śmiechem, wywołując kolejne pełne niezadowolenia utyskiwania Noriakiego.
Reszta zajęć upłynęła jak zwykle. Dużo śmiechu, masę błędnych odpowiedzi i kilka drwiących uwag mojego kolegi po fachu dalej mogłam wreszcie uciec z budynku, wsiąść do samochodu i ruszyć z piskiem opon do domciu. Z przystankiem na zakupy. Przecież znając życie Horan wyżarł zapasy, a Liam, Harry i Louis mu tylko pomogli. Zayn pewnie siedział jeszcze, jak w każdą środę, w studiu z Naughty Boyem i kumplami. Z tego, co się orientuję, to Nika ma dodatkowe szkolenie po pracy, a El wybrała się po zaproszenia na ślub. Dziś miałyśmy ostatecznie obgadać liczbę gości, w razie co kogoś wykreślić, zakleić koperty i obdarować listonosza dodatkową robotą. A Perrie, jeśli już wróciła z South Shields, od rodziny, to w tym momencie odwiedza lekarza rodzinnego na obowiązkowym szczepieniu Shane'a. Pozostaje jeszcze Monia i Lena. Ciekawe, jak się bawią...
Wtoczyłam się do domu, podtrzymując brodą stos podręczników, skryptów i notatek, które nie mieściły mi się w torbie. Dodatkowo na lewym łokciu miałam zawieszone dwie reklamówki wypełnione żarciem dla mojej bandy.
-Nattie, jesteś wreszcie!- Monika zaraz mnie dopadła.- Ja po prostu zaraz psychicznie nie wytrzymam!
-Cześć, Natalia. Jak się czujesz? Może ci pomóc?- Wysapałam sarkastycznie i kopnięciem zamknęłam za sobą drzwi.- Nie, coś ty, Monika, przecież jestem jak pająk, mam osiem łapek, które mogą trzymać wszystko, nawet te mega ciężkie książki...
-Dobra, zrozumiałam.- Wywróciła oczami.- Daj mi to.- Wyjęła olbrzymi stos z moich objęć i rzuciła na najbliższą szafkę.- Już?
-Jeszcze odwiedź kuchnię- Z proszącą minką wyciągnęłam w jej stronę jedzenie.- Tylko schowaj dobrze, bo Nialler się do tego dobierze!- Krzyknęłam jeszcze za znikającą za zakrętem dziewczyną.
-Spokojna twoja rozczochrana!- Odwrzasnęła, ładując zakupy do lodówki.- Już zamówiłam zamek szyfrowy!
-Tylko błagam, coś trudnego, bo daty urodzin to on rozgryzie...- Wyplątałam się z kurtki, bluzy i trampek.
-Dobra. Możemy już pogadać?- Wyszła z kuchni, wycierając ręce w ręczniczek.
-Jasne. Tylko odniosę...
-To nawet lepiej, porozmawiamy na górze.- Zabrała mi książki i pognała w stronę mojego królestwa. Okeeej... Posłusznie podreptałam za nią. Cokolwiek Monia chce załatwić, jest to coś niecierpiącego zwłoki... Czyli albo zatuszujemy morderstwo, albo Harry się oświadczył, albo jutro wylatują na Księżyc. Obstawiam pierwszą opcję.
-To o co chodzi?- Monika już siedziała na sofie w mojej pracowni. Zrzuciłam resztę notatek na podłogę i wyjęłam z reklamówki fartuch anatomiczny, żeby od razu go wywalić do prania.
-Twoja kuzynka doprowadza mnie do szału.- Oświadczyła dobitnie. Hmm. Aha. Chyba mogę w to uwierzyć, bo wczoraj ja sama byłam na skraju cierpliwości, gdy prawie wywaliło nam korki przez jednoczesne włączenie w jej pokoju telewizora, radia, depilatora i suszarki do włosów. A już na pewno wywaliło nam wszystkim błony bębenkowe w biednych uszach...
-Jakieś konkrety?- Usiadłam po turecku na podłodze i zaczęłam segregować luźne kartki, które rozsypałam.
-Oprócz tego, że wdzięczy się do Harry'ego, praktycznie wykluczyła mnie z jakiejkolwiek rozmowy i większego dekoltu nie mogła założyć, to nic specjalnego.- Wzruszyła ramionami, ale błyskawice z jej oczu wypaliły dziurę w moim ukochanym kaktusie.
-Pamiętaj, jeszcze niepełne dwa tygodnie... W zasadzie to półtora tygodnia.
-Tak, ale ona pytała chłopaków, czy nie mają nic przeciwko, żeby ona została dłużej! Harry oczywiście zaprzeczył, bo przecież dodatkowa laska w domu to tylko przyjemność.- Monia wywróciła oczami i oparła głowę na stulonych dłoniach.- Wiesz, jaka jestem i naprawdę nie chcę jej wydrapać oczu, ale jeszcze jedna taka sytuacja i nie wytrzymam. Już i tak kłócę się z Hazzą prawie codziennie. Chyba skorzystam z tego mieszkania...
-Ani mi się waż!- Zaprotestowałam, zrywając się na równe nogi.- Mieszkasz tu, a to, że kupiłaś jakąś klitkę w centrum, żeby mieć gdzie uciec, to inna sprawa. Nie poddawaj się, do jasnej ciasnej, nie pozwól, żeby Lena cię wykończyła. Ja pogadam z moją kochaną siostrzyczką, a jeśli będzie trzeba to sama wsadzę ją w samolot i odeślę priorytetem do Polski, okej? Nie wierzyłam, że się aż tak zmieniła, ale najwyraźniej powinna trochę pomyśleć, zanim znów coś zrobi... A właśnie. Gdzie ona teraz jest?
-W music'u. Z Liamem.- Wytrzeszczyłam oczy i mimo pełnego zaufania, jakim darzyłam mojego narzeczonego, pędem poleciałam na dół, do piwnicy, skąd dochodziły dźwięki "Problem".
-Nie no, nie wierzę, że macie tutaj aż tyle piosenek!- No, bo to faktycznie wielki wyczyn posiedzieć w necie i to pościągać. Otworzyłam drzwi naszego mini studia nagraniowego.
-Cześć wam!- Zawołałam wesoło i podeszłam do panelu, przy którym siedzieli.
-Hej, kochanie.- Liam zerwał się z miejsca i pocałował mnie na przywitanie.- Jak zajęcia?
-Norma. Kłótnia z Noriakim, przełożona kartkówka, jak zwykle.- Uśmiechnęłam się.- Co robicie?- Zerknęłam kontrolnie na Lenę. Oho, ktoś był zły, że przerwałam rozmowę? Jakże mi przykro.
-Liam właśnie mi pokazywał wasze studio. Jest świetne. Szkoda, że jest za zimno na pływanie, bo moglibyśmy jeszcze posiedzieć w basenie.
-Nom, szkoda. Jedliście już coś?
-Zamówiliśmy pizzę.- Liam objął mnie od tyłu i schował twarz w moich włosach.- Błagam, zrób coś. Ona jest jak pasożyt.- Wyszeptał prawie bezgłośnie. Stłumiłam chichot i zwróciłam się do Lenki.
-Zaraz będzie El z zaproszeniami na ślub. Chcesz nam pomóc w zatwierdzaniu listy gości?
-Jasne!- Na chwilę zamieniła się w normalną dziewczynę, taką, jaką znałam i pobiegła na górę w poszukiwaniu Eleanor.
-Nareszcie.- Westchnął z ulgą Liam.- Opędzamy się od niej jak od uprzykrzonej muchy. Dziwię się, że Monika jeszcze nie zakopuje jej zwłok, bo najbardziej się kleiła do Harry'ego.
-Monia już mnie dopadła i ostrzegała, że traci cierpliwość.- Przełączyłam kilka przycisków na panelu i ucięłam głos Ariany Grande, który moim skromnym zdaniem był w tej piosence zbyt piszczący. W zasadzie ściągnęłam ten kawałek dla Iggy Azalei, nie dla Ariany. Ale spokojnie, ogólnie dziewczynę lubię. Chociaż zakupy z nią to mordęga. Tak, dwa razy byłam w centrum handlowym z panną Grande. Nigdy, przenigdy więcej.- Pójdę wziąć laptopa z góry i zejdę do salonu, do reszty.
-Czekaj, idę z tobą.- Wziął mnie za rękę i zgodnie pomaszerowaliśmy do naszego pokoju. Monika zniknęła z mojej pracowni, ale za to po mnie został makabryczny bałagan.
-Liam, moment. Pozbieram te książki.- Uklękłam na podłodze, żeby uporządkować skrypty. Liam wziął jeden z podręczników i zaczął go przeglądać. Nie odrywając wzroku od tekstu, rozwalił się na kanapie.- Kotku, co ty tak pochłaniasz?- Zainteresowałam się po dłuższej chwili. Taa, on miał czasem takie chwile, gdy z czystej ciekawości zerkał mi w książki, ale nigdy nie sądziłam, że w coś się tak wciągnie.- Liam?
-Boże!- Wykrzyknął, przewracając kartkę.- Czy ty wiesz, że rak prostaty rozwija się najpierw w utajeniu?! Ja mogę być chory!
Zdębiałam. Stałam jak kołek na środku pracowni i próbowałam przyswoić sobie słowa mojego narzeczonego.
-Bóg na pewno to wie.- Mruknęłam w odpowiedzi.- To znaczy... Serio?! Czytasz o prostacie?! Z anatomii Graya?!
-I czy ty wiesz, że on jest przyczyną 9% zgonów u mężczyzn?!
-Tak, wiem.- Z trudem opanowałam wybuch śmiechu na widok panikującego faceta.
-Ja muszę iść do lekarza!- Popatrzył na mnie z oburzeniem, gdy ryknęłam śmiechem.
-Liam, a doszedłeś do momentu, gdzie pisze, że musisz mieć raka w rodzinie, żeby ci się pojawił przed pięćdziesiątym rokiem życia?
-Eee... nie.
-To teraz już to wiesz.- Zabrałam mu podręcznik.- Od dzisiaj to jest dla ciebie książka zakazana. Chodź na dół.
-Nattie, a czy ty... ekhem... no...
-Wysłów się!- Rzuciłam, zbiegając po schodach z laptopem w objęciach.
-Miałaś... No... badałaś już... innych... na to...
-Jezu, nie.- Wywróciłam oczami.- Staż z urologii mam za pół roku.
-Całe szczęście.- Odetchnął z ulgą.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i wkroczyłam do salonu. Wszyscy siedzieli skupieni wokół stołu, na którym rozłożone były setki zaproszeń. Usiadłam przy stole, między Eleanor a Niallem i zaczęliśmy aktualizować listę gości. Sama lista była zapisana w Excelu na moim lapku, a pozycji na niej było... pięćset szesnaście. Nie pytajcie, to był pomysł Louisa. Najbardziej towarzyska część 1D musiała mieć imprezę, o której Londyn będzie plotkował przez dziesięć kolejnych lat. Na liście oprócz rodzin, znajomych i przyjaciół naszej pary figurowały takie osoby jak oczywiście Sheeran, 5 Seconds Of Summer, Little Mix, Katy Perry, Bruno Mars, Rita Ora, Ellie Goulding, Demi Lovato, Selena Gomez, Ariana Grande, Jessie J, Cher Lloyd, Simon Cowell, Cheryl Cole, Meghan Trainor, Lady Gaga, cała ekipa związana z zespołem i cała masa innych ludzi, których nie kojarzyłam, bo byli osobami towarzyszącymi. Nas nie liczę. Po prostu obłęd. Ci, którzy do tej pory potwierdzili przybycie, otrzymają teraz oficjalne zaproszenia. Inaczej się nie dało. Musieliśmy najpierw wszystkich obdzwonić.
A ja to wszystko organizowałam. Czułam się jak Jennifer Lopez w filmie "The Wedding Planner".
-Włącz muzykę, Nattie. Jak to dobrze, że ty trzymasz rękę na pulsie, inaczej bym chyba zwariowała, organizując to sama.- Els oparła głowę na moim ramieniu. Z uśmiechem pod nosem puściłam "Crazy In Love" i wczytałam się w listę gości.
-Od tego masz przyjaciół, żeby ci pomagali, El. Okej. Kogo mamy dalej do odznaczenia?
-Conor Maynard.- Odczytał z koperty Harry.
-Jest...- kliknęłam jego nazwisko na liście i zaznaczyłam, że mamy zaproszenie.
-Olly Murs.- Podał kolejne Zayn.
-O mój Boże, Emma Watson!- Nika chyba jeszcze się nie całkiem przyzwyczaiła do świata, w którym od pewnego czasu żyłyśmy.
Praca szła w miarę sprawnie. Przerzucaliśmy koperty, segregowaliśmy je i na koniec ustaliliśmy, że osoby, które nam odmówiły, wywalamy z systemu. Zaproszenia zostały spakowane do specjalnej torby, którą kurier miał jutro od nas odebrać. Z poczuciem spełnionego obowiązku rozwaliliśmy się przed telewizorem, skupiając się na filmie "Jupiter: Intronizacja", którym właśnie obdarzyło nas HBO.
-O sorry.- Liam wyjął z kieszeni brzęczący telefon.- Halo? Tak, już...- Zdjął rękę z moich ramion i wyszedł z salonu.
-Kto dzwonił?- Harry zerknął na mnie kątem oka. Wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem. Nie pilnuję go przez cały czas.
Film się skończył i wybuchła tradycyjna bitwa o to, co dalej oglądamy. Skorzystałam z chwili, gdy Perrie poszła położyć Shane'a spać i zebrałam puste miski po popcornie, żeby je z powrotem napełnić. Łokciem otworzyłam drzwi do kuchni i przystanęłam w progu. Liam stał oparty tyłem o blat kuchenny, a przy stole na wprost niego siedziała jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Zmarszczyłam brwi. Nie kojarzyłam jej w ogóle.
-Cześć.- Przywitałam się, odstawiając naczynia na blat koło Liama.- Chyba się nie znamy... Jestem Natalia, a ty?




______________________________________________
Akcja powoli... powoli... powoli się rozkręca. Ale mogę wam obiecać, że w kolejnym rozdziale będzie miało miejsce jedno z ważniejszych wydarzeń dla tej części ^.^

Scena pierwsza została wymyślona wspólnie przeze mnie i moją przyjaciółkę... Jeden z naszych zwariowanych planów, którego jeszcze nie wykonałyśmy xD tylko że my chciałyśmy odśpiewać nasze zamówienie do "Bałkanicy" :P

Nie mam zielonego pojęcia, jak wygląda anatomia w Londynie, ale na potrzeby opowiadania... Macie do wglądu mniej więcej, jak wygląda u mnie anatomia. Dwie grupy na sali, zwłoki na środku, kartkówki, struktury do rozpoznania itp itd. Ale postać Noriakiego to już wytwór wyobraźni i będzie odgrywał znaczącą rolę w późniejszych rozdziałach ^^

Dziękuję za komentarze i obserwowania. Dziękuję też za wasze wsparcie przy pisaniu i kończeniu "Would you know my name...". Cieszę się, że mam dla kogo pisać, że ktoś stale czeka, aż dodam nowy rozdział ;***

Pozdrawiam serdecznie i lecę do nauki. Jutro wracamy do uczelnianego trybu <3
Roxanne xD

31 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. We wtorek, tak myślę ;)

      Usuń
    2. Super nie moge sie doczekac rozdzial swietny i cos mysle ze to może jaks byla Liama albo ktos z rodziny ewntualnie danielle ale sie zmienila i nattie na początku jej nie poznała
      Kate Skate xD

      Usuń
    3. Emm, Danielle nie wykluczam, że się nie pojawi, ale to zobaczycie ;P
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Dużo się przy nim uśmiałam. Kłótnia Naty z Noriakim rozwala system :D Ale czemu musiałaś skończyć w takim momencie! Mogłaś chociaż napisać co to za dziewczyna! Zostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać do następnego rozdziału, gdzie mam nadzieję wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam Julia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to za dziewczyna... Wszystkiego się dowiecie xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Hahahahahaha Sheeeeeraaaan <3
    Ed był chyba najlepszy w rozdziale XD albo jak Liam zainteresował się medycyną XD
    Super opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Ed XD pękam ze śmiechu a Liam z tą prostatą to już koniec XD . Leżę i płaczę ze śmiechu . Rozdział super . Daję 10/10 : <3 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto chodziło, żeby was rozśmieszyć :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Tak na to czekalam :3 siostra się dorwała telefonu więc komentuje dopiero teraz ;) hahaha jak napisalaś Noriaki Kasai to chodziło Ci o skoczka czy to tylko ja xD uwielbiam Natt ! Irytująca Lena widze podobieństwo do mojej siostry ;D Liam... co.Ty.wyprawiasz?? Mam nadzieje ze to tylko jakas taka przelotna znajomość, choć po tytule z tego nie wynika. Natt sie potem zaprzyjaźni z Noriakim jak Liam bd się z nią kłócił?! Boshh najchętniej przeczytałam bym już całą tą część. Ta niepewność jest straszna ! :o ps. Pojawiło się "crazy in love" ...najlepiej :3 pozdrawiam, Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yep, chodziło mi o skoczka ;) skoki to jeden z nielicznych sportów, w którym nawet ogarniam, o co chodzi :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. Wiesz... tak sobię myślę i myślę i postanowiłam Cię o coś zapytać. Jakie są najlepsze leki na stres? Bo tak czytam ten rozdział i w pewnych momentach dosłownie mi serce staje (na to też są leki?)
    Szczerze powiedziawszy, to miałam lekkie opory, czy czytać bloga. Wolę te skończone już, ale... czego się dla Ciebie nie robi xD Nienawidzę jak kończysz w takim momencie, więc poważnie się zastanawiam czy nie zacząć czytać tego bloga jak już będzie skończony (żart oczywiście. Ja i powaga?!)
    Co do rozdziału to nie podobają mi się dwie rzeczy. Woli ścisłości dwie osoby. Jeśli man mówić jeszcze dokładniej to nie podobają mi się dwia osobniki płci żeńskie (dzisiaj na Polskim w szkole analizowaliśmy raporty policyjne. One wołają o pomstę do nieba.) Dokładnie to Lena i ta baba przy stole.
    Co do tego Kasaiego to boję się, że on i ta baba przy stole zepsują związek Natt i Liama.
    Zapomniałam o punktach 0_o
    Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, spytam mamy o te leki... Wiesz, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, a że moja mama jest tym drugim... xD
      Awww, czego się dla mnie nie robi *o* love ya ;***
      Bez punktów przeżyjemy ;D
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Akcja z pizzą hahhaha nieźle się uśmiałam.
    Lena już zaczyna działać mi na nerwy sie dziewczyna zmieniła. Czerwone włosy ? Pewnie wyszły z mody dwa sezony temu hahaha. I Harry ją toleruje, a może tak tylko udaje ? No, ale w każdym bądź razie Monia aż kipi z zazdrości.
    Noriaki - następny, którego nie trawię. Dobrze, że Natalia umie mu porządnie nagadać. Bezczelny Japoniec.
    Shane <3 on chyba wszystkich owinął sobie wokół palca.
    Mistrzem rozdziału jest uwaga, uwaga! Liam Payne hahahah jebnęłam śmiechem jak czytałam o tej prostacie. Aż się poryczałam z tego śmiechu. Serio. Normalnie leżę i nie wstaję :D
    Wszczynam alarm! Co to za dziewczyna i dlaczego przyszła do Liama (chyba raczej xD) ? Czy ona zamierza namieszać między Liamem i Nattie ?! No way! Zabierzcie ją stamtąd haha nie no żartuję, a tak na serio to jestem mega ciekawa kto to jest.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
  8. No no historia się zaczyna całkiem nieźle, dlaczego zawsze wszyscy kończą takich momentach co? To powinno być zabronione przez prawo albo coś. Rozdział mnie rozwalił i to od samego początku Ed potem Zayn i dotego Lena. Myśle że ona odegra tu też jakąś role tylko jaką to nie wiem i ten koniec oj bedzie się działo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka natura blogerów ;P nie ma to jak trzymać w napięciu ^.^
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Ej, ej, ej... Co to za dziewczyna? Ja jej nie chcę! XD Lena strasznie się zmieniła, a tym zamówieniem w postaci piosenki, to mnie rozwaliłaś xD Życzę duuuużo weny :)
    Pzdr., Weronika

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaaaczeeeeego Sheeeeraaaaan? :s
    odczuwam niczym nieuzasadnioną niechęć do tego pana D: to chyba przez "I see fire" ;__;
    Noriaki Kasai, wyczuwam tu, że ktoś lubi skoki :D
    Lenka jak dla mnie wygrała rozdział xD jest świetna, uwielbiam ją, mam nadzieję, że się jeszcze pojawi ^^
    Nnnno, i czekam, aż coś się namiesza. Jak zwykle ^^
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, Sheeran jeszcze nie raz się tu pojawi, ale spokojnie, postać epizodyczna i niemieszająca w wydarzeniach :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Myślałam, że to akcja z Edem była śmieszna, ale Liam wygrał wszystko. Nattie ma racje lepiej niech nie czyta tych książek, bo w końcu wpadnie w jakąś manię i będzie myślał, że ma 1000 różnych chorób.
    Lena nieźle wszystkich irytuje, as przy okazji i mnie tak jak ten Japoniec, który myśli, że wszystkie rozumy pozjadał. Ale kto wie może go polubię tak jak Harry'ego w "Would..." ? Jego kłótnia z Natalią nieźle mnie rozbawiła, ale no sorry nic nie przebije Liama w tym rozdziale heheh.
    No, no ślub Lou i El będzie na 100 fajerek haha.
    Co to za dziewczyna na końcu rozdziału ? Czy mam się martwić, że wlecze jakąś dramę ze sobą ?
    Czekam na następny.
    Agnieszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noriakiego wszystkie polubicie, proszę mi wierzyć na słowo... Albo nie :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  12. Ten rozdział spowodował u mnie niepohamowany i długotrwały napad śmiechu. Skutkiem tego była męcząca czkawka, ale to nic bo jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam czytając opowiadanie.
    "Crazy in Love" - jedna z moich ulubionych piosenek. Chwała Ci, że ją tu wstawiłaś :]
    Czyżby Lena przeżywała właśnie jakiś okres buntu ?
    Mam nadzieję, że ta tajemnicza dziewczyna z końcówki nie przewróci życia głównych bohaterów do góry nogami.
    A ja tam lubię Noriakiego. Może i jest wnerwiający, ale już lubię jego kłótnie z Nattie :D
    Liam, serio ? Prostata ? Natalia powinna pochować przed nim te książki.
    Do następnego :)
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń