-Sophia to moja koleżanka ze szkoły.- Wyjaśnił Liam. Dziwne. Nigdy o niej nie wspominał, a dałabym głowę, że znam (przynajmniej ze słyszenia!) wszystkich ludzi, których spotkał.
-W takim razie miło cię poznać.- Otworzyłam lodówkę i wyjęłam jogurt pitny.- Może dołączysz do nas w salonie? Właśnie trwa bitwa o film, a ja postanowiłam przeczekać aż się uspokoi. Jestem dziś zbyt zmęczona, żeby walczyć z nimi. Najwyżej następnym razem mi włączą "Igrzyska śmierci".- Zaśmiałam się sama do siebie.
-Nie, dzięki. Chciałam tylko chwilę pogadać z Liamem. Po prostu... potrzebuję pomocy.- Skupiła wzrok na swoich dłoniach.
-Coś się stało?- Automatycznie włączyłam swoją empatyczną stronę i usiadłam obok niej przy stole. Spojrzała na mnie zdziwiona.
-Interesuje cię to?
-A czemu nie?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.- Jeśli będę mogła ci pomóc...
-Chyba ktoś mnie śledzi.- Wyznała po chwili milczenia.- Mam wrażenie, że ktoś za mną chodzi. Myślałam, że może Liam mógłby załatwić mi ochronę czy coś...
-Czym się zajmujesz?- W głowie już kształtował mi się całkiem niezły plan.
-Jestem projektantką na stażu dla River Island i kilku mniejszych agencji reklamowych.
-Nieźle!- Gwizdnęłam z uznaniem.- Czy w twojej firmie mogliby ci załatwić ochroniarza?
-Nie wiem... Wątpię.- Pokręciła głową.
-Hmmm... W takim razie może Paul mógłby załatwić jednego ochroniarza?- Spojrzałam na Liama, który przysłuchiwał się naszej rozmowie.- A gdyby coś się działo, to po prostu przyjedź i jakoś to załatwimy.
-Naprawdę?- Sophia cała się rozpromieniła. Puściłam jej oczko.
-Jasne, że tak.
-Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać.- Liam objął mnie ramieniem.- Trafiłem na skarb, nie dziewczynę.
-Nie podlizuj się.- Parsknęłam śmiechem.- To co? Idziecie do salonu?
-Nie, ja już pójdę.- Sophia podniosła się z krzesła i wzięła swoją torebkę.
-Odprowadzę cię. Zaraz wracam, kochanie.- Posłał mi buziaka i zniknął za drzwiami.
Wzięłam się za robienie tego popcornu. Cały czas czułam jakiś dziwny niepokój. Dlaczego ta historyjka ze śledzeniem wydała mi się naciągana? Ma wrażenie, że ktoś za nią chodzi... Może troszkę więcej konkretów? W końcu, gdy się wędruje ulicą, to co chwilę ktoś za kimś idzie. A jeśli to kolejna... Nie, dość, Natalia! Ogarnij się, debilu! Jesteś zestresowana ślubem El i Louisa, masz na głowie staż, uczelnię, ale to nie powód, żeby oskarżać wszystkich dookoła o jakieś idiotyzmy!
-Nie lecisz zająć miejsce na kanapie?- Zdziwił się Liam, zaglądając do kuchni.
-Bez popcornu?- Wskazałam na miskę, którą kończyłam napełniać.- Mowy nie ma. Zresztą podłoga też jest wygodna.
~~*~~
-Hmmm?
-Natalia! Znowu mnie nie słuchasz!
-Przepraszam, Els.- Mruknęłam skruszona i posłusznie spojrzałam na bladoróżowe róże. Faktycznie, były wspaniałe.
-Tak, na pewno je weźmiemy.- Zdecydowała dziewczyna, odwróciła się do innego stoiska i krzyknęła z przejęciem.- Nattie, a zobacz te!
Wywróciłam oczami i szybko strzeliłam różom fotkę, żeby łatwiej było nam wybrać. Targ kwiatowy Covent Garden był dla Eleanor wręcz rajem. Zwłaszcza teraz, przed ślubem, kiedy mogła wybrać absolutnie najpiękniejsze okazy, by przyozdobić miejsce, w którym odbędzie się uroczystość. Nie to, że robią imprezę w parku... No, ale dobra, ogarniam, tam, gdzie będzie sam ślub i wesele, to dość spory trawnik, dopiero sesję zdjęciową zrobią w głębi parku. I oczywiście, jeśli ktoś zechce, to będzie mógł się tam przejść.
-Weźmiemy te.- Wskazała na różę "Glorię Dei", z różowymi brzegami płatków i złocistymi środkami.- I może jeszcze te...- Tym razem czerwonym paznokciem dotknęła płatków białej "Diany", nazwanej na cześć księżnej. Skąd znam nazwy odmian? Nie, nie po karteczkach. Gdybyście mieszkali z moją mamą, zapaloną ogrodniczką, przez całe życie (no, dwadzieścia lat), to też bylibyście ekspertami.
-Ta jest przecudowna.- Zrobiłam zdjęcie czerwonej "Barkarole".
-Ale nie weźmiemy czerwonych róż.- Przypomniała mi Eleanor.- Z Louisem zdecydowaliśmy się na białe, różowe i żółte.
-Wiem.- Kolejna fotka, tym razem przecudnej "Avalon".- To są po prostu moje przyszłe tapety na telefon.
-A która jest twoja ulubiona?- Rozejrzałam się dookoła. Gdzieś już ją widziałam... Jest.
-Ta.- Podeszłam do róży o ogromnych, mocno czerwonych kwiatach.- "Ingrid Bergmann". Moja mama hoduje ją u siebie. Posadziła ją, kiedy pierwszy raz poszłam do szkoły i do tej pory tam rośnie. I przepięknie kwitnie.
-Wspaniała. Wręcz królewska.- El z zachwytem oglądała różę, ale zaraz się ocknęła.- Dobra, nie ma czasu, jeszcze musimy zajechać po próbki materiałów do ozdobienia krzeseł i stołów, i zostawić je w tej firmie dekoratorskiej. Czasami żałuję, że uparłam się na załatwianie wszystkiego samodzielnie, zamiast zostawić im całość.
Szybko wybrałyśmy kilka odmian z tych, na które zwróciłyśmy wcześniej uwagę i złożyłyśmy zamówienie. Mieli je dostarczyć do Regent's Parku na dzień przed ślubem.
-Okej, sprawdźmy, co jeszcze na dziś.- Zerknęłam w swoje notatki.- Kwiaty są. Po materiał jedziemy. Zastawa do odbioru za tydzień, aż skompletują. Suknia. Kiedy masz przymiarkę?
-Za tydzień.
-Dobra, za... tydzień...- Wpisałam to do notesu.- Sukienki dla druhen i garnitury dla świadków. Dzwoniłam do krawcowej wczoraj, mówiła, że są już prawie gotowe. Jeszcze tylko wpadniemy na ostatnią przymiarkę za dwa tygodnie i można odbierać. Muzyka. DJ czy jakiś zespół? Ustaliliście to?
-One Direction.- Parsknęłyśmy jednocześnie śmiechem.- Nie, tak na serio, to Lou wymyślił, żeby załatwić DJ-a i gdyby wszyscy byli za, to zrobimy coś w stylu karaoke. Wiesz, będzie tyle ludzi z tej branży, że nawet nie starczy, żeby każdy zaśpiewał piosenkę.
-Okej. Karaoke, jestem na tak. Jakiś pomysł na DJ-a?- Usiadłyśmy przy stoliku przed kawiarnią.
-Fifa.- Podniosłam wzrok.
-Serio?!- Pisnęłam uradowana. Fifa, mój kumpel z liceum, który uczył mnie miksowania i był już całkiem znanym DJ-em w Polsce, obecnie przebywał w Miami, gdzie wygrał konkurs na warsztaty z Avicii i Tiesto.
-Tak.- Skinęła głową z uśmiechem.- Już Louis do niego dzwonił. Ma tylko potwierdzić przyjazd.
-Fantastycznie!- Już nie mogłam się doczekać, aż go zobaczę.- Ale będzie jazda!- Pisnęłam ze śmiechem.
-Dobra, dobra, zanim go zobaczysz, to trochę jeszcze poplanujemy.- El wypiła łyk zamówionej przed chwilą kawy.
-Jasne.- Wróciłam do notatnika.- Odnośnie muzyki... Pierwszy taniec państwa młodych. Mam nadzieję, że chcecie walca.
-Właściwie...
-Chociaż w niektórych regionach świata tańczą sambę lub hip hopa.- Czy ona nie chce walca?! No, zaraz chyba mnie coś trafi...
-Chcemy lekki mash up.- Eleanor doszła jakoś do głosu.- Najpierw walc, potem trochę przyspieszyć. Na piosenki zdecydujemy się dosłownie zaraz, po prostu... mamy odrobinkę odmienne zdania.
-Aha, okej- zapisałam szybko "mash up" przy rubryce "WALC".
-I Natalia?
-Hmmm?
-Chcemy, żebyś ty to nam zaśpiewała.- Podniosłam na nią wzrok i aż otworzyłam usta ze zdumienia.
-C-co? Że niby ja?!
-Śpiewasz genialnie. Jesteś naszą przyjaciółką i nie myśl, że nie wiem, że to dzięki tobie mam taki piękny pierścionek zaręczynowy.
-Ale ja już jestem pierwszą druhną...- wyjąkałam całkiem zbita z tropu.
-Wiem. I to też trochę o to chodzi. Wiesz... Harry jako główny drużba będzie wygłaszał pierwszy toast. Już się boję, co on tam powie, więc zmniejszysz jego siłę rażenia.
-Czyli mam odwrócić uwagę od Hazzy, kiedy będzie się produkował w super zajebistej mowie, którą pomagałam mu wymyślać?- Mieliśmy przy tym mega frajdę. Wyszukiwać te genialne określenia, nawiązać żartobliwie i złośliwie do Larry'ego Stylinsona, oczywiście wspomnieć, że to dzięki Harry'emu, a nie komuś innemu nasze gołąbeczki się poznały, wypomnieć im wieczne bałaganiarstwo, życzyć własnej drużyny piłkarskiej złożonej z maluchów Tomlinson... Przecież klub Doncaster Rovers już może Lou nie starczyć, nawet jeśli jest współwłaścicielem.
-No wiesz!- Dostałam w twarz serwetką. A po chwili obie zwijałyśmy się ze śmiechu, budząc zainteresowanie wszystkich przechodniów.
-A, i jeszcze marryoke!- Przypomniała sobie Eleanor, gdy już się uspokoiłyśmy.
-To karaoke śpiewane przez gości?- Upewniłam się.
-Tak.- Przytaknęła.- Pewnie widziałaś na YouTubie ten filmik Paula i Clodagh z "I Gotta Feeling". Świetnie im to wyszło.
-Spoko.- Dopisałam pozycję "MARRYOKE" w moim notesie.- Jaka piosenka?
-Ciągle to ustalamy.- Wywróciła oczami. No tak, w kwestiach muzycznych z Louisem trzeba się ostro kłócić.
-Czyli o tym jeszcze pogadamy... Co dalej. Zdjęcia i film z imprezy...
~~*~~
-Bardzo fajnie.- Lena malowała paznokcie przy kuchennym stole.- Chociaż moglibyście urządzić jakąś większą imprezę.
-Sorry, ale to dom mieszkalny, a nie klub nocny. Przecież tu jest dziecko.
-Możecie go wywieźć do rodziny.
-Lenka, nie przesadzaj, okej?- Zirytowana trzasnęłam drzwiami lodówki.- Nie jesteś u siebie. I nie zapominaj, że po raz pierwszy mogłaś odwiedzić Londyn.
-I tak zostanę jeszcze tylko tydzień.- Wzruszyła ramionami.- I nawet mnie nie zaprosiłaś na ślub Elounor.
-To ich ślub, nie mój. Oni ustalali listę gości, ja tylko tym zarządzam.
-Jasne.- Przewróciła oczami i wstała od stołu.
-Lena! O co ci, do cholery, chodzi?- Oparłam się biodrem o stół.- Zachowujesz się, jakbym ci coś zrobiła.
-Okej, ujmę to inaczej. Kiedyś miałam siostrę, kuzynkę, ale była jak siostra. Była ode mnie starsza, ale naprawdę świetnie się z nią dogadywałam. Poszła na studia, okej. Medycyna, ciężki kierunek, ogarniam. Mniej czasu dla mnie.- Lenka naprawdę wczuła się w rolę sarkastycznego narratora.- Ale potem zachorowała. Okazało się, że przez trzy lata mnie oszukiwała. Ba, nie tylko mnie, ale też swoich najlepszych przyjaciół. Którymi, notabene, jest wielkie i sławne One Direction. Z dnia na dzień moja siostra stała się mega rozpoznawalna, zaobserwowały ją miliony na Twitterze, zainicjowała wielką akcję uzdrowicielską, zakochała się. Wow, i wiesz co? Chłopak, który ją kochał i którego ona kochała, oddał jej swój szpik, żeby ją uratować. I potem ona wyjechała do Londynu. Tak po prostu zapomniała, że ma siostrę. Wszystko było ode mnie ważniejsze. Odezwała się do mnie sama z siebie po pół roku od przeprowadzki zagranicę. Teraz czeka tylko, aż pojadę do Polski. Jaka pointa? Zamiast siostry mam znajomą. Nic nie straciłam, żyć nie umierać!- Zakończyła dramatycznym akcentem i wyszła gwałtownie z kuchni.
-Lena! A grill?
-Nie jestem, kurwa, głodna!- Wrzasnęła tak głośno, że Niall, który właśnie wszedł do kuchni, aż podskoczył.
-Co jej się stało?- Zapytał podejrzliwie. Pokręciłam głową.
-Nic.
-Nattie, ty płaczesz?- Jednym palcem pod brodą podniósł moją głowę do góry.
-Coś ty. Przecież ja nigdy nie płaczę.- Mruknęłam, powstrzymując łzy. Miała rację, smarkula jedna.
Kiedyś byłyśmy nierozłączne, przyznaję. Ale to jej rodzice wyprowadzili się najpierw do Bielska-Białej, dopiero potem ja poszłam na studia. Chociaż... Faktycznie. Dość szybko zdegradowałam ją do roli tylko kuzynki. Nie miałam pojęcia, że ona aż tak to przeżyje. To przeze mnie jest taka... niedostępna? Wyszczekana? Irytująca?
-Aha, jasne. A ja jestem święty turecki.- Prychnął po nosem i zgarnął piwo ze stołu.- Lepiej chodź. Bez ciebie nie zaczniemy.
Podążyłam za nim, zabierając ostatnie potrzebne rzeczy. Wyszłam na oświetlony zachodzącym słońcem taras i odruchowo zapaliłam dwie lampy na zewnątrz. Zaraz zrobi się ciemno.
-A gdzie Lena?- Nika podniosła na mnie zdezorientowany wzrok. Westchnęłam ciężko, siadając po turecku na trawie.
-Pokłóciłyśmy się i nie zejdzie. Uważa, że przestałam się nią przejmować i wymieniłam ją na was.- Po moich słowach zapadła głucha cisza, przerywana jedynie przez Shane'a, który trzymany przez Zayna za rączki próbował "samodzielnie" przejść od ogrodowej huśtawki do nas i gadał jak najęty w dziecięcym języku.
-Na pewno jej niedługo przejdzie.- Powiedziała z przekonaniem Perrie.- Przecież to jest oczywiste, że nie mogłaś spędzać z nią tyle czasu, co kiedyś. A nie zapomniałaś o niej. Ty nie zapomniałabyś o swojej rodzinie.
-Wiem, ale ona tego nie rozumie.- Schowałam twarz w dłoniach. Zaraz poczułam, że ktoś siada obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. Liam? Nie, sorry. Harry.
-Nattie, wrzuć na luz. Lena chyba jest teraz w jakimś trudnym okresie. To trochę dziwne, bo taki trudny okres u dziewczyn jest, gdy mają po 16, ewentualnie 50, ale jak widać od tej reguły też są wyjątki...
-Skarbie, czy to była jakaś aluzja?- Monika od razu złapała haczyk.
-Uderz w stół, a nożyce się odezwą.- Wybuchnął śmiechem Hazz.- Monik, ty jesteś wyjątkowa i dobrze o tym wiesz. A ty, Nattie, masz przestać się mazać. Pójdę do Leny i z nią pogadam, okej?
-Okej...- Pociągnęłam nosem i wyjęłam z kieszeni chusteczkę, którą zaraz głośno się zajęłam. Harry wstał, otrzepał spodnie z niedawno koszonej trawy i wszedł do domu.
-Uda mu się jej przemówić do rozsądku?- Zayn zajął jego miejsce z Shanem na kolanach. Mały zaraz zaczął się wyrywać na trawę. Odpowiedzialny tatuś puścił go wolno, ale mimo zainteresowania rozmową nie spuszczał uważnego wzroku z synka, który żwawo raczkował w kierunku ogrodu.
-Bankowo. Przecież jak jej nie uspokoi, to przynajmniej rozśmieszy. Może do nas zejdzie.- Louis był w wyjątkowo dobrym humorze. A wszystko dlatego, że nie zgubił obrączek, które dziś przytransportował od jubilera, tylko od razu dał na przechowanie Liamowi.
-Payno, podaj gitarę!- Krzyknął Niall do mojego narzeczonego, ale on chyba bujał w obłokach.- Liam!
-Co?- Ocknął się, patrzcie państwo.
-Czego ty taki nieprzytomny? Byłeś tylko po zakupy, nie na imprezie.- Horan sam ruszył po gitarę, przy okazji trącając przyjaciela w ramię.
-O czym mowa?- Liam był kompletnie zdezorientowany.
-O tym, cioto, że nawet nie zauważyłeś, że twoja dziewczyna przed chwilą płakała!- Nika poprawiła po swoim chłopaku, waląc Payne'a łokciem w brzuch, aż się zwinął.
-Płakałaś?- Popatrzył na mnie zdziwiony. Uniosłam brwi.
-Ja cię chyba zabiorę do okulisty...- Powiedziałam wolno.- Ale tym płaczem się nie przejmuj.
-Aha.- Mruknął uspokojony i wrócił do rozmyślania i przypalania kiełbasek na grillu.
-Shane, tutaj nie wolno!- Zayn zerwał się na równe nogi i zablokował malcowi drogę do basenu.- Ludzie, musimy to ogrodzić albo zasłonić. Przecież on tam wpadnie.
-Wiem, kotku, już to załatwiłam. W przyszłym tygodniu przyjdą fachowcy, ogrodzą basen.- Perrie spokojnie przejęła marudzącego synka.- Nie ma sensu go zasłaniać na lato, Shane'a też będzie można wykąpać. W dmuchanym kółku.- Dodała szybko, zauważając przerażony wzrok męża.
-Jak tak, to w porządku.- Usiadł na poprzednim miejscu i wyjął z termosika butelkę z herbatką.
-Możemy wreszcie śpiewać?- Zapytał zniecierpliwiony Niall.
-Dawaj coś wesołego, bo zaraz tu padniemy.- Nika położyła głowę na jego ramieniu.
-"Counting Stars"?- Rzuciła pomysł Eleanor. Nialler skinął głową i zaczął grać.
-Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars
I feel the love
And I feel it burn
Down this river every turn
Hope is a four letter word
Make that money
Watch it burn
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told
And I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that downs me makes me wanna fly
(Ostatnio, ostatnio niewiele sypiam
Śnię o tym, kim moglibyśmy byćAle kochanie, modliłem, modliłem się żarliwie
Postanowiłem, że koniec z liczeniem dolarów
Będziemy liczyć gwiazdy
Czuję tę miłość
i czuję jak we mnie płonie
Płynie wraz z rzeką pokonując zakręty
Nadzieja to tylko czteroliterowe słowo
Zarób forsę
Patrz jak się pali
Stary, ale jeszcze nie tak stary
Młody, ale nie tak zuchwały
I nie sadzę, że świat jest sprzedany
Po prostu robię to co nam kazano
I czuję się tak źle
Postępując dobrze
Nie mógłbym skłamać, nie mógłbym skłamać, nie mógłbym skłamać
Wszystko co mnie przygnębia jednocześnie mnie uskrzydla)
-Czemu Harry'ego tak długo nie ma?- Monika nie odrywała wzroku od okien domu. W żadnym z nich nie było widać sylwetki chłopaka.
-Pewnie próbuje wbić coś do głowy Lenie.- Stwierdził Louis, sięgając po kiełbaskę.
-Pójdę do niego.- Wstała i dosłownie w ułamku sekundy była już w domu.
Dlaczego mam dziwne przeczucie, że nie powinna tam iść? I dlaczego mam takie wrażenie, że coś się sypie... Rozejrzałam się dookoła. Nika i Niall chyba ustalali repertuar, Zayn karmił deserkiem ze słoiczka Shane'a, którego na kolanach trzymała Perrie, Eleanor i Louis coś o siebie szeptali. Tylko Liam stał po drugiej stronie ogrodu, przy grillu i kompletnie nie zwracał uwagi na otoczenie. Zachowywał się dziwnie już od kilku dni. Jakby cały czas był nieobecny duchem. Nie chciałam się wtrącać i pytać, co go tak męczy, bo mieliśmy taką niepisaną zasadę, że będziemy sobie mówili wszystko sami z siebie. Reguła działała. Do teraz.
-To co, może teraz "Made In The USA"?- Zaproponowała Nika, ale zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, z domu rozległ się głośny krzyk Moniki.
-Nie wierzę! Dlaczego mi to zrobiłeś?!- Zerwałam się na równe nogi, a za mną reszta naszej grupy. Z domu wypadła moja przyjaciółka, a za nią Harry.
-Odepchnąłem ją przecież! Monika!- Krzyknął wzburzony, próbując ją zatrzymać.
-Podobało ci się!
-Nieprawda! Wiesz to dobrze!
-Nie mogę w to uwierzyć! Jak mogłeś!
-Monika!
-Wiesz, co ja przeżywam, kiedy jakaś dziewczyna się do ciebie przykleja?! Jasne, że nie wiesz! Bo wszystkie laski tego świata na ciebie lecą, chcą cię wepchnąć sobie do łóżka, a mnie wyśmiewają na każdym kroku! Co z tego, że jesteśmy oficjalnie razem już rok, jak ja denerwuję się przed każdym wyjściem z tobą, bo zawsze, ale to zawsze widzę przynajmniej jedną dziewczynę, która patrzy na ciebie jak na deser!
-Mon...
-Nie! Teraz ja mówię! Mam już dość, jasne?!
-Zrywasz ze mną?!
-Nie, chcę przerwy. Wyprowadzę się do mojego mieszkania, przemyślę parę spraw i może wrócę.- To już zostało powiedziane normalnym głosem. Wcześniejsze krzyki... Chyba słyszała je cała dzielnica plus paru dziennikarzy.
-Możecie nam to wyjaśnić?- Spytał zdenerwowany Liam.
-Lena przystawiała się do Harry'ego. Miała wyraźną ochotę na ostrzejszą akcję, ale na szczęście weszłam. Inaczej przerwałabym im w bardzo niezręcznej sytuacji.
-Mówię ci, że ją odpychałem!- Zaprotestował winowajca.
-Jak na faceta masz bardzo mało siły, bo odpychałeś ją nieskutecznie.- Odparowała. Ja z tej całej przemowy zrozumiałam jedną ważną rzecz. Zacisnęłam dłonie w pięści i wpadłam do domu jak burza.
-Lena, do cholery jasnej! Pakuj się w tej chwili! Wracasz do domu!
______________________________________________
Zaczynają się zawirowania... :P
Kolejne rozdziały to będzie... auć. Zresztą sami zobaczycie :P
Zawaliłam kolokwium. Znaczy, niby zaliczyłam, ale na minimalną ilość punktów i na serio muszę podgonić materiał. Dlatego na tych wszystkich portalach będzie mnie trochę mniej. Nie zawieszam bloga, po prostu może być trudniej skontaktować się ze mną na TT, Asku, czy nawet mogę nie odpisywać na komentarze. Takie życie, medycyna to nie przelewki i właśnie dostałam mocno po dupie. Dobrze, że teraz i mam jeszcze trochę czasu, żeby to ogarnąć przed ostatnim kolokwium. Należało mi się. Powinnam odciąć internet.
Next za tydzień, też we wtorek. Dziękuję za wszystko :***
Buziaki <3
Roxanne xD
Dawno nie komentowałam bo powiem szczerze brak czasu dał mi ostro popalić. Przechodząc do komentowania tego rozdziału powiem że WOW ! Serio zaczyna się robić nie przyjemnie i aż się boję dalszej akcji. Pozatym odcinek jak zawsze świetny i nie mogę się doczekać przyszłego wtorku :) Pozostaje mi życzyć weny i powodzenia na kolokwium ;) Pierwszy rok zawsze jest najtrudniejszy a potem z górki pójdzie przyszła Pani Doktor ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam ten brak czasu xD
UsuńHeh, po tym kolosie to się zastanawiam, czy to faktycznie będzie pani doktor :/ albo po prostu za ambitna jestem ;P
Dziękuję <3
SUPER ROZDZIAŁ CZEKAM NA WIĘCEJ ;3 CO ILE BD DODAWAĆ??<3 + PIERWSZA
OdpowiedzUsuńKate Skate xD
Co tydzień :) Mam napisane do szóstego (w zasadzie to szósty jest napisany w jakiś 60%) xD
UsuńDziękuję <3
To super czekam na więcej <3 super piszesz bd pisać jesZcze jakis blog?
UsuńKate Skate xD
I to nie jeden xD jeśli studia mi na to pozwolą ;P
UsuńMoże bd bez uczuciową suką i pewnie jeszcze tego pożałuje( potem mi będzie ich wszystkich żal) ... ale tak się ciesze,że zaczyna się coś dziać ! i to już w 3 rozdziale :D wiedziałam że to będzie Sophia, wiedziałam ! :D Rozpisałbym się tak jak zawsze, ale niestety nie mogę. Testy gimnazjalne online dają się we znaki. Testy mam już za równo tydzień, więc troche się sprężam :p skomentować musiałam, krótko bo krótko ale musiałam :D Wspaniały i dalej się jaram że jest druga część xD z jednej strony nie moge się doczekać wtorku ( nowy rozdział) a z drugiej chce żeby nigdy nie nadszedł( egzaminy). okey to tyle... życz mi powodzenia :8 ja za Cb już trzymam kciuki za kolokwium ;) Gaba :*
OdpowiedzUsuńOoo, powodzenia! Trzymam kciuki, napisz, jak ci poszło ;***
UsuńNom, teraz naprawdę będzie się działo, możecie lecieć po zwiastunie, tam jest wszystko w kolejności ;P
Dziękuję <3
Trzymam kciuki za studia :*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że zaczęło się coś dziać. Bardzo mi się podoba :D
Btw wydaje mi się, czy naprawdę najpierw było tam "koleżanka z pracy", a dopiero potem zostało zmienione na "ze szkoły"? :P
Wyyydaje mi się, że zawsze było "koleżanka ze szkoły" ;P
OdpowiedzUsuńTak, mi też się to podoba. Dłuższe rozdziały i więcej muzyki do wstawiania ^^ I'm lovin' it xD
Dziękuję <3
Aa czyli ta baba od stołu to Sophia. Jakoś ta gadka ze śledzeniem ani trochę mnie nie przekonała. Bujda na resorach. Coś tu jest nie tak.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Liam robi się jakiś obojętny wobec Natalii. Niedobrze. Nawet zbytnio nie przejął się tym, że płakała.
O kurwa, Harry coś ty narobił !! Mam ochotę mu porządnie zajebać z plaskacza i jeszcze to tłumaczenie, że odpychał Lenę. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Nie będę już nikogo oskarżać bo tak naprawdę nie mam pojęcia po czyjej stronie leży wina. Biedna Monia :(
Drama z Leną w roli głównej wisiała w powietrzu odkąd przekroczyła próg tego domu.
Nie no wszystko zaczyna się porządnie sypać ;/ Drama dramę pogania, a to dopiero początek.
Już się boję co będzie dalej.
Ucz się pilnie pani doktor :) Trzymam za Ciebie kciuki i obyś miała jak najlepsze wyniki w nauce.
Czekam na następny.
~Caroline.
Bujda, mówisz? Hmm, zobaczymy ;)
UsuńJak najlepsze wyniki w nauce... Szczerze, wszystko jest o niebo lepsze od tej pochrzanionej anatomii. Anatę chcę zaliczyć na trzy z dwoma, z pozostałych przedmiotów mogę się starać :P ale teraz schodzę z neta, bo od jutra mózgowie xD
Dziękuję <3
I wszystko zaczęło się sypać... Rozdział był super :) Jak zawsze ;P
OdpowiedzUsuńBiedny Harry... Od razu wiedziałam, że nie powinien tam iść XD
Powodzenia z nauką :* trzymam kciuki ;)
Thank you 💜
UsuńJedno wielkie WOW ! Czekam na neta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńNo i spokój się skończył, a rozpętała się burza.
OdpowiedzUsuńJak się już zaczęło coś dziać to porządnie.
Sophia coś kręci i wcale mi się to nie podoba. Ta historyjka, że niby ktoś ją śledził wydaje mi się naciągana. Liam też się jakoś dziwnie zachowuje i to chyba ma coś wspólnego z Sophie. Mam już jakieś przypuszczenia co do tego, ale chyba zostawię je dla siebie. Zobaczę czy się sprawdzą.
Harry... no cóż nie mam słów do tego człowieka, a o Lenie to już nie wspomnę. Współczuje Monice.
Ogłaszam wszem i wobec, że nastała DRAMA TIME i raczej prędko nie minie ;/
Ucz się ucz :)
Czekam na kolejny rozdział.
Agnieszka :D
Drama time będzie jeszcze długo :D *zlowieszczy śmiech*
UsuńDziękuję <3
Ojoj coś się szykuje :D
OdpowiedzUsuńGenialny:)
Thanks <3
UsuńW poprzednim rozdziale:
OdpowiedzUsuń"Liam stał oparty tyłem o blat kuchenny, a przy stole na wprost niego siedziała jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Zmarszczyłam brwi. Nie kojarzyłam jej w ogóle.
-Cześć.- Przywitałam się, odstawiając naczynia na blat koło Liama.- Chyba się nie znamy... Jestem Natalia, a ty?"
Moje myśli, gdy go przeczytałam:
O nie. Nie. Nie. NIE. CO TO ZA LASKA??? *wtedy wpada mi coś do głowy* O nie. JEŻELI TO BĘDZIE SOPHIA, TO CHYBA KOGOŚ UKATRUPIĘ. NIE. NIE. NIE. LIAM, WYWAL JĄ Z DOMU. ONA JEST ZŁA. BŁAGAM, ŻEBY TO NIE BYŁA SOPHIA.
W tym rozdziale:
"-Sophia Smith.- Dziewczyna uścisnęła moją rękę.
-Sophia to moja koleżanka ze szkoły.- Wyjaśnił Liam. Dziwne. Nigdy o niej nie wspominał, a dałabym głowę, że znam (przynajmniej ze słyszenia!) wszystkich ludzi, których spotkał."
Moje myśli, gdy to przeczytałam:
COOOOOOO?! NIE. CHOLERA. CHOLERA. CHOLERA. JAK TO SIĘ STAŁO??? COOOOO? LOOOOL, JAK JA TO ZGADŁAM?!?!?!?! BOŻE, POMÓŻ. CHYBA ZARAZ KOGOŚ ZAMORDUJĘ.
***
Więc tak to mniej więcej wyglądało.
Dziewczyno, chyba jeszcze bardziej uszkodziłaś moją psychikę.
Jestem zła. Bardzo zła, ponieważ wszystko było tak cudownie, a teraz nie jest. I TO PRZEZ CIEBIE. Lena spieprzyła sprawę, Liam zachowuje się jak ciota, a ja nie wytrzymuję psychicznie. Genialnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że KOCHAM, WIELBIĘ I UBÓSTWIAM twoje opowiadanie. Jest tak wciągające i po prostu aż brak mi słów, bo nie da się opisać słowami tego, jak niesamowite to jest.
Jeżeli Liam zdradzi Nattie, to znajdę cię i nie będzie przyjemnie.
I wiedz, że nieważne, jaki tytuł dasz temu opowiadaniu, to i tak to zawsze będzie EVERYTHING'S GONNA BE ALRIGHT. I nie próbuj spieprzyć im życia, bo... no dobra, nie spieprzę twojego, bo nie będziesz mogła dalej pisać, ale pójdziesz do kąta. Bój się Boga.
belong to payne (niegdyś yo payno) x
*idzie pokornie odbyć karę w kącie*
UsuńChyba długo postoję w tym kącie, bo zamierzam tu jeszcze trochę namieszać ;]
Dziękuję <3
Hej xx
OdpowiedzUsuńHmm... Sophia namiesza. I to bardzo. W ogóle Lena już przegięła. No i rzeczywiście nic nie będzie dobrze. Cały czas zastanawia mnie to dlaczego Liam był taki zamyślony...
Super rozdział jak zwykle, życzę dużo weny i do następnego. ;*
Pozdr. Weronika
Dziękuję <3
Usuń