Stałam na cmentarzu obok mamy i mocno ściskałam jej rękę tak, jak babcia jeszcze wczoraj ściskała moją. W drugiej trzymałam białą różę. "Shneewittchen". Czyli z niemieckiego "Królewna Śnieżka". Jej ulubiona. Mama miała w ręce taką samą.
Pogrzeb udało nam się zorganizować szybciej. Częściowo ze względu na mnie, częściowo ze względu na tatę, który złapał pierwszy samolot i był w Polsce dziś rano. Mógł zostać pięć dni, nie więcej. A ja... Ja musiałam wracać do Londynu. Skontaktowałam się z profesorem. Jasne, złożył mi kondolencje, ale zaraz przypomniał, że obiecałam pomóc w organizacji jakiegoś konkursu, a potem kolokwium dla naszych studentów i cholerne warsztaty przed egzaminem końcowym z anatomii. Poza tym, za miesiąc zaczynam staż i byłoby miło złożyć w terminie papiery. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Chciałam organizować wszystkie eventy? Chciałam. To teraz muszę się liczyć z tym, że nie posiedzę długo z rodziną.
-Mamo, może usiądziesz?- Zaproponowałam, widząc, że ledwo trzyma się na nogach. Pokręciła głową, nawet na mnie nie patrząc i podeszła do grobu, na który właśnie nakładano płytę. Nagrobek miał być gotowy za dwa tygodnie.
-Mamusiu...- Zakwiliła i znowu wybuchnęła płaczem. Objęłam ją ramieniem, a ona wczepiła się w mój płaszcz, jakbym miała zaraz odejść i zostawić ją samą. Teraz ja czułam się jak matka, ona była jak bezbronne dziecko.
Ciotka Iwona i ciocia Gosia stały trochę dalej z wujkiem Markiem i wujkiem Dawidem. Lena odsunęła się trochę od reszty, pociągając nosem rozglądała się po cmentarzu. Adaś dreptał w miejscu, próbując wyrwać się matce. Tata zostawił coś w samochodzie, ale za chwilę usłyszałam, jak podchodzi i przytula mamę. Mogłam się od niej na chwilę odsunąć.
Stanęłam bliżej grobu, na którym właśnie kładziono wszystkie wieńce. Pomiędzy nimi ginęła tabliczka z wypisanymi datami urodzenia i śmierci. I z jej zdjęciem. Ostatnim, które zrobiła sobie dwa lata temu do dowodu. Z tym cudownym uśmiechem, którym już nigdy mnie nie obdarzy.
~~*~~
Weszliśmy do domu w milczeniu. Od razu skierowałam się do kuchni. Odruchowo, jakbym stale miała nadzieję, że zobaczę tam krzątającą się babcię... Nie płacz, nie płacz, nie płacz... Udało ci się nie ryczeć na pogrzebie, to teraz też ci się uda. Napiłam się wody prosto z kranu i poszłam wolno na górę do swojego pokoju. W korytarzu minęłam ciocię Iwonę z Leną. Cholerna smarkula, której się wydaje, że ma nieludzką kuzynkę i że jak włoży na siebie dziwkarski ciuch, to od razu każdy facet do niej przyleci. No, patrzcie państwo! Harry ją odepchnął! Bo nie miałam co do tego żadnych wątpliwości, przecież jeszcze tego samego dnia z nim gadałam. Ale Monika i tak przeprowadziła się do tamtej klitki w centrum Londynu. Mam szczerą nadzieję, że jak już sobie to wszystko przemyśli, to wróci do niego z podkulonym ogonem, bo sorry, ale bardziej wiernego faceta od Hazzy to już nie mogła sobie znaleźć. Ale nie, przecież trzeba pokazywać tę bezpodstawną zazdrość! Fuck it.
Rzuciłam się na swoje stare łóżko i ukryłam twarz w poduszce. Chciałam bardzo, żeby Liam teraz tu był i mnie przytulił. Już wyciągałam rękę po telefon, żeby do niego zadzwonić, ale przypomniałam sobie, że dzisiaj dzwoniłam sześć razy. Żadnego połączenia nie odebrał. Nie zamierzałam już zawracać głowy reszcie, ale po powrocie natychmiast zacznę z moim narzeczonym poważną rozmowę.
A właśnie, powrót... Nie miałam zielonego pojęcia, co powinnam zrobić. Profesor mnie popędzał, ale bałam się zostawiać tu mamę samą. W końcu tata też niedługo wyjedzie, ciocie i wujkowie mają pracę, Lena zaraz poleci na jedną z tych swoich imprez, a mama zostanie całkiem sama w pustym domu. Może zaproponować jej wyjazd do Londynu... Nie wiem, ale chyba wolałabym, żeby nie była tam w samym epicentrum jakichś kolejnych oskarżeń o zdradę, kolek Shane'a i wariactw przyszłego małżeństwa Tomlinson. Mama potrzebowała wyciszenia, miejsca, gdzie mogłaby odpocząć...
-Skarbie...- O wilku mowa.- Zjesz jeszcze obiad przed wyjazdem?
-Mamuś, ja...- Zawahałam się, ale zaraz kontynuowałam dalej.- Nie chcę zostawiać cię tu samej.
-Natalciu.- Nawet nie miałam serca jej poprawiać i mówić, że nienawidzę tego zdrobnienia. Dla niej mogę już być tą Natalcią.- Musisz jechać. Masz swoje życie tam, a ja mam swoje życie tutaj. Dam sobie radę. Tatuś zostanie jeszcze przez parę dni...
-Ale on też wyjedzie, a ty zostaniesz tutaj sama.- Chlipnęłam, przytulając się do niej mocno.- Dlaczego to musiało się tak potoczyć?
-Wszystko ma swój cel i jakieś wytłumaczenie.- Głaskała mnie po głowie i chyba też płakała.- Bardzo bym chciała, żebyś tu została, ale musisz jechać. Masz tam studia, odpowiedzialną pracę, drugą rodzinę. A tutaj... Co byś tutaj robiła? Siedziała ze mną? Nie jestem przecież niepełnosprawna. Będę chodziła do pracy, zrobię wreszcie porządki w ogrodzie i jakoś to będzie. I będę do ciebie dzwoniła. Codziennie.
-Obiecujesz?- Spojrzałam na nią zaszklonymi oczami.
-Obiecuję, Natalciu.- Pocałowała mnie w czoło i wstała z łóżka.- Pakuj się i chodź na dół. Tata ugotował kluski z serem, żeby było szybciej.
Wyszła z pokoju, a ja z westchnieniem zaczęłam zbierać rzeczy, które tu przywiozłam. Nie było tego dużo, same najpotrzebniejsze drobiazgi, bez których nie przeżyłabym doby. Zrzuciłam z siebie czarną elegancką sukienkę i włożyłam jegginsy i szeroką tunikę na ramiączkach we wzór skóry węża. Narzuciłam na to bluzę, wsadziłam adidasy i zbiegłam z torbą na dół. Samolot miałam za trzy godziny.
Jedliśmy wszyscy, całą rodziną, ale jeszcze nigdy przy tym stole nie panowała taka drętwa atmosfera. Zwykle to babcia podtrzymywała całą konwersację, dziś ten obowiązek spoczął chyba na mnie i mamie, bo to my najszybciej się po tym pozbierałyśmy. Już wiem, po kim to mam. Brakowało tutaj śmiechu babci, jej złośliwych, żartobliwych uwag, pytań o chłopaków, których bardzo lubiła i zawsze zapraszała, mimo że niewiele rozumiała po angielsku i bardziej dogadywali się po migowemu... Była takim elementem łączącym nas wszystkich razem. Teraz, bez niej... Musieliśmy się mocno trzymać, żeby nie zgubić siebie nawzajem.
Po kilkunastu uwagach typu "Poproszę sól", "Chyba trochę za kwaśny ser", "Jeszcze dokładkę?", ewentualnie "Jaka piękna dziś pogoda!", miałam już totalnie dość. Skończyłam jeść i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Pożegnałam się ze wszystkimi, uścisnęłam jeszcze raz mamę i przypomniałam jej o tych codziennych telefonach i wreszcie wsiadłam z tatą do samochodu. Niemal od razu rzuciłam się na radio, wyłączając "The Days" Avicii i Robbiego Williamsa. Serio? These are the days we won't regret? To dni, których nie będziemy żałować? Spadaj!
Nawet nie było korków na drodze do Krakowa. Szybko dojechaliśmy na lotnisko.
-Ja już nie będę wysiadał.- Powiedział tata, gdy zaparkował zaraz za taksówkami.- Poradzisz sobie?
-Jasne.- Mruknęłam, biorąc torbę z tylnego siedzenia.- Zgadamy się w Londynie, co nie?
-Jasne, córcia.- Przytulił mnie na pożegnanie.
-Na razie, tato.- Zarzuciłam torbę na ramię i powlokłam się do odprawy.
Samolot miał opóźnienie, przez co musiałam przesiedzieć w poczekalni bite dwie godziny. Zadzwoniłam w trakcie tego czekania do Harry'ego. Mówił, że pojechał z Niką i Niallem na zakupy. Monika się do niego nie odzywa, a on sam oznajmił, że jeśli jeszcze raz zobaczy Lenę, to, cytuję, "nie będzie patrzył, że jest dziewczyną, tylko jej porządnie wpierdoli za to, że się do niego tak kleiła i rozpieprzyła mu związek". Okej, nie mam nic przeciwko. Zakończyłam rozmowę, ustalając, że Hazz nie wie, gdzie jest Liam, ani co robi, ale ostatnio telefon miał sprawny. Wsadziłam komórkę do kieszeni i zaczęłam nerwowo podrygiwać nogą. Czemu się tak denerwuję? Do cholery, przecież jadę do domu (drugiego domu) i wreszcie będę mogła odpocząć, wyluzować przed kolejnym dniem na uczelni, pogadać z chłopakami! Dlaczego tak się stresuję?! Miałam wrażenie, że coś się wydarzy. Coś złego.
~~*~~
-Hej!- Nikt mi nie odpowiedział. Pusto, jakby wszyscy gdzieś wyjechali. Zamknęłam za sobą drzwi i przeszłam do kuchni, potem zerknęłam do salonu, jadalni, łazienki na dole. Nikogo nie było.- Gdzie oni się podziali?- Super, zaczynam gadać sama do siebie.
Weszłam na górę. Na środku korytarza leżała rzucona zabawka Shane'a. Otworzyłam drzwi do mieszkanka Malików i wrzuciłam ją do środka. Skręciłam do swoich drzwi. Stanęłam przed nimi jak wryta, bo dochodziły zza nich dość... jednoznaczne dźwięki. Przysięgam, Nika i Niall, jeżeli znowu pomyliliście drzwi, to coś wam zrobię!
Otworzyłam drzwi i zamarłam. Nie... Czy to już koniec świata? Czy mogę umrzeć?
Na łóżku, na NASZYM łóżku leżała Sophia. Mało tego, była w samej bieliźnie, a jej czarna sukienka była zwinięta na podłodze, na środku pokoju. Nad nią nachylał się Liam i całował ją w szyję. Lub robił jej malinkę.
-Nie... przeszkadzajcie sobie...- Wyjąkałam, upuszczając torbę na podłogę. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Zamierzałam tym tekstem uraczyć moich przyjaciół, nie mojego narzeczonego, obściskującego się ostro z... z NIĄ!
Liam, przerażony, odwrócił się gwałtownie, zszedł z łóżka, odpychając od siebie półnagą Sophię i ekspresowym tempie nałożył zdjęty chyba przed chwilą podkoszulek.
-Natalia?
-Nie. Duch Święty.- Odparłam sarkastycznie. Czułam dosłownie jak pęka mi serce. Dlaczego założyłam, że Nika i Niall zabawiają się w moim pokoju, zamiast wpaść na pomysł, że Liam mnie zdradza?!
-To nie...
-Nie tak, jak myślę? O, na pewno! Wiesz, co ja teraz myślę? Że w życiu się tak nie pomyliłam co do człowieka. Że kiedy umarła moja babcia, musiałam zostawić mamę samą w Polsce i lecieć tu, i że liczyłam na jakieś, choćby minimalne, pocieszenie od ciebie, po tych wszystkich nieodebranych telefonach! Że nigdy się na nikim tak nie zawiodłam!!!- Wrzasnęłam na cały głos. Byłam tak strasznie wściekła. Miałam ochotę rzucić się na tę szmatę u wydrapać jej oczy, obedrzeć ją żywcem ze skóry, podpalić, cokolwiek. A jego... Dobra, po prostu chciałam, żeby oboje zginęli męczeńską śmiercią.
-Natalia...
-Zamknij się!- Krzyknęłam.- Tylko winni się tłumaczą! Nienawidzę cię, rozumiesz?! A ty...- Odwróciłam się do Sophii, która stała tuż za nim z kpiącym uśmieszkiem na tych napompowanych ustach.- Chciałam ci pomóc. Jestem naiwna, bo myślałam, że faktycznie potrzebujesz pomocy, a ty potrzebowałaś jedynie możliwości, żeby wskoczyć mojemu facetowi do łóżka. I proszę! Udało ci się!- Zaczęłam teatralnie bić jej brawo.- Możesz się wprowadzić za pół godziny, tylko zbiorę swoje rzeczy.
-Natalia, to nie tak, daj sobie wytłumaczyć...
-A jak? Powiedz, że to nie była zaawansowana gra wstępna.- Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej stertę ubrań. Wrzuciłam je byle jak do pierwszej lepszej walizki. To samo zrobiłam z kosmetykami z łazienki.
-Nattie... Nie rób mi tego...
-Czego?! Nie robić tego tobie?! A co ty przed chwilą mi zrobiłeś?!- Odwróciłam się do niego wściekła i mocno go spoliczkowałam.- Nie. Nazywaj. Mnie. Już. Nattie.- Wycedziłam, zapinając zamek torby na laptopa. Poszłam do pracowni i wzięłam najważniejsze książki, które wrzuciłam do reklamówki. Wzięłam walizkę, reklamówki i po prostu zrzuciłam je po schodach na dół. Nie miałam zamiaru tego targać. Chwyciłam jeszcze torbę od laptopa i zgarnęłam kluczyki mojego auta.
-Można powiedzieć, że Mazdę wam spłaciłam przez te wszystkie lata. Aha, i jeszcze jedno.- Zsunęłam z palca pierścionek zaręczynowy i rzuciłam nim w Liama. Złapał go w ostatniej chwili.
-Nienawidzę cię, Liam.- Pożegnałam się lodowato i zbiegłam po schodach na dół. Złapałam bagaż i poszłam szybko do garażu. Władowałam wszystko do samochodu. Właśnie zamykałam bagażnik, gdy przyjechali Nika, Niall i Harry.
-Hej, Natalia!- Nika zaczęła iść w moją stronę. Otworzyłam drzwi kierowcy.- Co ty wyprawiasz?!
Stali we trójkę osłupiali, gdy bez słowa odpaliłam silnik i zaczęłam wycofywać z garażu. Wyjechałam na podjazd, a z domu wybiegł Liam.
-Natalia!- Wrzasnął na cały głos.- Błagam cię!
Ruszyłam z piskiem opon do bramy i już za chwilę jechałam na pełnym gazie w kierunku londyńskiej obwodnicy. A w radiu leciało "Wrecking Ball".
-We clawed, we chained, our hearts in vain
We jumped, never asking why
We kissed, I fell under your spell
A love no one could deny
Don’t you ever say I just walked away
I will always want you
I can’t live a lie, running for my life
I will always want you
I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was wreck me
Yeah you!
You wrecked me
(Schwytaliśmy i na próżno zakuliśmy nasze serca w kajdany
Skoczyliśmy nigdy nie pytając dlaczego
Całowaliśmy się, byłam zauroczona twoim zaklęciem
Miłością, której nikt nie mógł zaprzeczyć
Nigdy nie mów, że po prostu odeszłam
Zawsze będę cię pragnąć
Nie mogę żyć w kłamstwie, uciekając od życia
Zawsze będę cię pragnąć
Wtargnęłam tu jak niszcząca kula
Nigdy wcześniej nie byłam tak bardzo zakochana
Chciałam jedynie zburzyć twoje mury
Wszystko co kiedykolwiek zrobiłeś to zniszczenie mnie
Tak, Ty!
Zniszczyłeś mnie)
Dopiero teraz dotarła do mnie w pełni ta sytuacja. Zdradził mnie... Mówił, że mnie kocha, a przy pierwszej lepszej okazji mnie tak po prostu zdradził. Powstrzymywany gniewem płacz teraz uderzył we mnie mocniej niż kiedykolwiek. Łzy płynęły po mojej twarzy, co chwilę ocierane rękawem bluzy. Wreszcie, gdy całkiem przysłoniły mi pole widzenia, zjechałam gwałtownie na pas awaryjny i położyłam głowę na kierownicy. Szlochałam rozpaczliwie, przypominając sobie wszystkie szczegóły tej sceny. Boże, proszę, ja mam dość... I to jeszcze dzisiaj, kiedy był pogrzeb babci, kiedy bardziej niż kiedykolwiek potrzebowałam wsparcia... Po omacku zaczęłam szukać przełącznika, żeby wyłączyć wyjącą Miley Cyrus. Nacisnęłam jakiś przycisk i trafiłam jak kulą w płot. "Everytime" Britney Spears.
-Notice me
Take my hand
Why are we
Strangers when
Our love is strong?
Why carry on without me?
Everytime I try to fly
I fall without my wings
I feel so small
I guess I need you baby
An' everytime I see you in my dreams
I see your face, it's haunting me
I guess I need you baby
Skoczyliśmy nigdy nie pytając dlaczego
Całowaliśmy się, byłam zauroczona twoim zaklęciem
Miłością, której nikt nie mógł zaprzeczyć
Nigdy nie mów, że po prostu odeszłam
Zawsze będę cię pragnąć
Nie mogę żyć w kłamstwie, uciekając od życia
Zawsze będę cię pragnąć
Wtargnęłam tu jak niszcząca kula
Nigdy wcześniej nie byłam tak bardzo zakochana
Chciałam jedynie zburzyć twoje mury
Wszystko co kiedykolwiek zrobiłeś to zniszczenie mnie
Tak, Ty!
Zniszczyłeś mnie)
Dopiero teraz dotarła do mnie w pełni ta sytuacja. Zdradził mnie... Mówił, że mnie kocha, a przy pierwszej lepszej okazji mnie tak po prostu zdradził. Powstrzymywany gniewem płacz teraz uderzył we mnie mocniej niż kiedykolwiek. Łzy płynęły po mojej twarzy, co chwilę ocierane rękawem bluzy. Wreszcie, gdy całkiem przysłoniły mi pole widzenia, zjechałam gwałtownie na pas awaryjny i położyłam głowę na kierownicy. Szlochałam rozpaczliwie, przypominając sobie wszystkie szczegóły tej sceny. Boże, proszę, ja mam dość... I to jeszcze dzisiaj, kiedy był pogrzeb babci, kiedy bardziej niż kiedykolwiek potrzebowałam wsparcia... Po omacku zaczęłam szukać przełącznika, żeby wyłączyć wyjącą Miley Cyrus. Nacisnęłam jakiś przycisk i trafiłam jak kulą w płot. "Everytime" Britney Spears.
-Notice me
Take my hand
Why are we
Strangers when
Our love is strong?
Why carry on without me?
Everytime I try to fly
I fall without my wings
I feel so small
I guess I need you baby
An' everytime I see you in my dreams
I see your face, it's haunting me
I guess I need you baby
(Zauważ mnie
Weź mnie za rękę
Dlaczego jesteśmy
Sobie obcy, skoro
Nasza miłość jest silna?
Czemu żyjesz beze mnie?
Za każdym razem kiedy próbuję się wznieść
Upadam, bo Ty już nie dodajesz mi skrzydeł
Czuję, że jestem nikim
Kochanie, potrzebuję Cię
I za każdym razem kiedy widzę Cię w moich snach
Twoja twarz nawiedza mnie
Kochanie, potrzebuję Cię)
Rozryczałam się jeszcze bardziej. Całą bluzę miałam mokrą, po kierownicy spływały strużki łez zmieszane z moim tuszem, który akurat dziś stracił całą swoją wodoodporność. Potrzebowałam wsparcia, naprawdę mocnego, silnego wsparcia. A jedyne, na jakie mogłam liczyć, to to, które wiązało się z tym zdrajcą. Znów widziałam przed oczami tę całą sytuację, znów zaczęłam się trząść, przypominając sobie jego usta na jej ciele, jego dłonie na jej piersiach, ich ubrania na naszej podłodze... Jeżeli kiedykolwiek myślałam, że któryś z chłopaków z zespołu jest niezdolny do zdrady, to bez wahania wskazałabym Liama. A teraz... Myślałam, że po tym wszystkim, co przeszliśmy, po miesiącu w szpitalu w Krakowie, po wracaniu do zdrowia, po naszych zaręczynach, walce z hejtami, złośliwościami, komentarzami, ze śmiercią... Myślałam, że już nic nas nie zabije, że jesteśmy o wiele bardziej silni niż kiedykolwiek. A dziś, tym, co zrobił, tą... zdradą przekreślił wszystko. Podciął mi skrzydła. Everytime I try to fly, I fall without my wings... Podniosłam głowę, żeby wyłączyć tę piosenkę. Oczywiście, znowu przez te zamglone oczy wcisnęłam nie to, co trzeba. Stacja londyńska puściła taki utwór, że aż wbiło mnie w fotel.
-You don't ever have to worry about me
About how the cards fall
I'm all that you need tonight
I would never turn your heart into broken parts
You don't have to think twice
Looking in my eyes
Can you see it?
I'm not trying to mislead you
I promise falling for me won't be a mistake
No, baby, this is not an illusion
I've really got my heart out on my sleeve
Oh baby, this is not an illusion
There's magic between you and me
No, baby, this is not an illusion
You really got me lifted on my feet
So tell me you believe in love
Cause it's not an illusion to me
Weź mnie za rękę
Dlaczego jesteśmy
Sobie obcy, skoro
Nasza miłość jest silna?
Czemu żyjesz beze mnie?
Za każdym razem kiedy próbuję się wznieść
Upadam, bo Ty już nie dodajesz mi skrzydeł
Czuję, że jestem nikim
Kochanie, potrzebuję Cię
I za każdym razem kiedy widzę Cię w moich snach
Twoja twarz nawiedza mnie
Kochanie, potrzebuję Cię)
Rozryczałam się jeszcze bardziej. Całą bluzę miałam mokrą, po kierownicy spływały strużki łez zmieszane z moim tuszem, który akurat dziś stracił całą swoją wodoodporność. Potrzebowałam wsparcia, naprawdę mocnego, silnego wsparcia. A jedyne, na jakie mogłam liczyć, to to, które wiązało się z tym zdrajcą. Znów widziałam przed oczami tę całą sytuację, znów zaczęłam się trząść, przypominając sobie jego usta na jej ciele, jego dłonie na jej piersiach, ich ubrania na naszej podłodze... Jeżeli kiedykolwiek myślałam, że któryś z chłopaków z zespołu jest niezdolny do zdrady, to bez wahania wskazałabym Liama. A teraz... Myślałam, że po tym wszystkim, co przeszliśmy, po miesiącu w szpitalu w Krakowie, po wracaniu do zdrowia, po naszych zaręczynach, walce z hejtami, złośliwościami, komentarzami, ze śmiercią... Myślałam, że już nic nas nie zabije, że jesteśmy o wiele bardziej silni niż kiedykolwiek. A dziś, tym, co zrobił, tą... zdradą przekreślił wszystko. Podciął mi skrzydła. Everytime I try to fly, I fall without my wings... Podniosłam głowę, żeby wyłączyć tę piosenkę. Oczywiście, znowu przez te zamglone oczy wcisnęłam nie to, co trzeba. Stacja londyńska puściła taki utwór, że aż wbiło mnie w fotel.
-You don't ever have to worry about me
About how the cards fall
I'm all that you need tonight
I would never turn your heart into broken parts
You don't have to think twice
Looking in my eyes
Can you see it?
I'm not trying to mislead you
I promise falling for me won't be a mistake
No, baby, this is not an illusion
I've really got my heart out on my sleeve
Oh baby, this is not an illusion
There's magic between you and me
No, baby, this is not an illusion
You really got me lifted on my feet
So tell me you believe in love
Cause it's not an illusion to me
(Nigdy nie musisz martwic się o mnie
o to jak karty spadają
Jestem wszystkim czego potrzebujesz dzisiejszej nocy
Nigdy nie chciałbym obrócić twojego serca w złamane kawałki
Nie musisz myśleć dwa razy
Patrz w moje oczy
Widzisz to?
Nie próbuję wprowadzić cie w błąd
Obiecuję zakochanie się we mnie nie będzie błędem
Nie, kochanie, to nie jest iluzja
Nie kryję się z moimi uczuciami
Oh kochanie, to nie jest iluzja
to magia pomiędzy tobą i mną
Nie, kochanie to nie jest iluzja
Naprawdę podniosłaś mnie na nogi
więc powiedz mi, ze wierzysz w miłość
Ponieważ dla mnie to nie jest iluzja)
Cholerne "Illusion" z "FOUR", w którym mój EX narzeczony śpiewa, że nie chce złamać mi serca i ta nasza pieprzona miłość nie jest złudzeniem.
-Nienawidzę cię!!!- Wrzasnęłam, wyłączając radio. Zapadła cisza, przerywana jedynie moim głośnym oddechem i uderzeniami kropli deszczu o dach auta. Nawet londyńska pogoda postanowiła popłakać ze mną. Deszczowa rzeka płynęła po przedniej szybie, a ja wpatrywałam się w nią coraz bardziej obojętnym wzrokiem.
Dlaczego on to zrobił? Przecież było dobrze... Może nie ostatnio, ale ogólnie... Byliśmy ze sobą już tak długo, za pół roku minie pięć lat, odkąd się poznaliśmy, a on... Dlaczego? To... To chyba musi być moja wina, coś ze mną było nie tak, skoro on zrobił sobie taki skok w bok. To musiało być coś we mnie. Ale naprawdę, teraz nie mogłam sobie przypomnieć, jakie wydarzenie o tym zadecydowało, co się z nami stało, że posunął się do zdrady...
Nie wiem, jak długo tak siedziałam bez ruchu, próbując się uspokoić. Gdy już mi się to udało, w okno samochodu ktoś zastukał. Odsunęłam szybę i stanęłam oko w oko z policjantem.
-Przepraszam, czy wszystko w porządku? Dobrze się pani czuje?- Spytał zatroskanym głosem. No jasne, cudowna, troskliwa, brytyjska policja. Jeszcze nigdy nie dali mi mandatu, a raz zatrzymali, żeby sprawdzić, czy dobrze mi się jeździ po nowej autostradzie. Obłęd, w Polsce kazaliby mi się wypchać.
-Tak, wszystko okej.- Odpowiedziałam grzecznie, chcąc, żeby się jak najszybciej odczepił.
-Jest pani pewna?
-Tak, potrzebowałam tylko... przerwy w jeździe. Zaraz ruszam dalej.- Posłałam mu słaby uśmiech. Nie był zbyt przekonany, ale przynajmniej poszedł do radiowozu. No, taki wygląd jak mój nikogo by nie przekonał.
Odpaliłam znowu silnik i wyjechałam na drogę. Zastanawiałam się, gdzie mogę pójść. Nie miałam ochoty meldować się w hotelu, żeby zaraz znaleźli mnie dziennikarze i puścili w obieg plotkę o naszym rozstaniu. Już widzę te nagłówki: "Latalie, cudowna para, straszne zerwanie!", "Koniec związku Liama Payne z One Direction z Natalią Maj. Chłopak znowu do wzięcia!" albo "Zdrada czy różnica poglądów polsko-brytyjskich?". Nie, jeszcze jest na to za wcześnie. Musze trochę ochłonąć, zanim zobaczę coś takiego w prasie. Czyli to będzie za jakieś... Nigdy.
Skręciłam w ulicę, prowadzącą do Mayfair i zatrzymałam się pod jednym z bloków. To było jedyne miejsce, gdzie mogłam się zatrzymać. Wyciągnęłam rzeczy z bagażnika i weszłam na pierwsze piętro. Zadzwoniłam do drzwi. Za chwilę w progu stanęła zdumiona Monika.
-Nattie? Nika dzwoniła do mnie kilkadziesiąt razy, czy jesteś u mnie! Co się tam stało?!- Wpuściła mnie do środka i zamknęła za nami drzwi.
-No bo... Bo...- Znowu się rozpłakałam. Mam dość. Wszystkiego.- Liam mnie zdradził. Mogę u ciebie troszkę pomieszkać?
__________________________________________________
Okej. Mamy największą dramę wszech czasów na "Everything's..." łamane przez "Nothing's...".
To ja teraz idę się zabunkrować w piwnicy, żebyście mnie nie mogli dopaść :D
Ekhem, patrząc z perspektywy zbliżającej się wielkimi krokami, bo już za miesiąc, sesji, odpytki z mózgowia z anatomii w środę, gdzie niestety, ale będę pierwsza na liście, gdyż iż ponieważ podpadłam dzisiaj studentowi, który miał z nami zajęcia... Naprawdę nie wiem, kiedy odpowiem na wasze komentarze. Wasze szczęście, że następny rozdział jest już gotowy, bo kolejny nie ma takiego szczęścia xD
Zapomniałam życzyć powodzenia gimnazjalistom... Kajam się, bardzo przepraszam i teraz trzymam kciuki za dobre wyniki, a maturzystom życzę dobrych tematów z polaka, łatwych zadań z matmy i ogólnie prościzny... Jezu, jak to szybko zleciało, ja zdawałam maturkę rok temu... O.o
Pamiętam, jak cały czas łaziła mi po głowie ta piosenka "Już za rok matura...". Dobra, już was nie denerwuję ;P
Do napisania ;***
Roxanne xD
o to jak karty spadają
Jestem wszystkim czego potrzebujesz dzisiejszej nocy
Nigdy nie chciałbym obrócić twojego serca w złamane kawałki
Nie musisz myśleć dwa razy
Patrz w moje oczy
Widzisz to?
Nie próbuję wprowadzić cie w błąd
Obiecuję zakochanie się we mnie nie będzie błędem
Nie, kochanie, to nie jest iluzja
Nie kryję się z moimi uczuciami
Oh kochanie, to nie jest iluzja
to magia pomiędzy tobą i mną
Nie, kochanie to nie jest iluzja
Naprawdę podniosłaś mnie na nogi
więc powiedz mi, ze wierzysz w miłość
Ponieważ dla mnie to nie jest iluzja)
Cholerne "Illusion" z "FOUR", w którym mój EX narzeczony śpiewa, że nie chce złamać mi serca i ta nasza pieprzona miłość nie jest złudzeniem.
-Nienawidzę cię!!!- Wrzasnęłam, wyłączając radio. Zapadła cisza, przerywana jedynie moim głośnym oddechem i uderzeniami kropli deszczu o dach auta. Nawet londyńska pogoda postanowiła popłakać ze mną. Deszczowa rzeka płynęła po przedniej szybie, a ja wpatrywałam się w nią coraz bardziej obojętnym wzrokiem.
Dlaczego on to zrobił? Przecież było dobrze... Może nie ostatnio, ale ogólnie... Byliśmy ze sobą już tak długo, za pół roku minie pięć lat, odkąd się poznaliśmy, a on... Dlaczego? To... To chyba musi być moja wina, coś ze mną było nie tak, skoro on zrobił sobie taki skok w bok. To musiało być coś we mnie. Ale naprawdę, teraz nie mogłam sobie przypomnieć, jakie wydarzenie o tym zadecydowało, co się z nami stało, że posunął się do zdrady...
Nie wiem, jak długo tak siedziałam bez ruchu, próbując się uspokoić. Gdy już mi się to udało, w okno samochodu ktoś zastukał. Odsunęłam szybę i stanęłam oko w oko z policjantem.
-Przepraszam, czy wszystko w porządku? Dobrze się pani czuje?- Spytał zatroskanym głosem. No jasne, cudowna, troskliwa, brytyjska policja. Jeszcze nigdy nie dali mi mandatu, a raz zatrzymali, żeby sprawdzić, czy dobrze mi się jeździ po nowej autostradzie. Obłęd, w Polsce kazaliby mi się wypchać.
-Tak, wszystko okej.- Odpowiedziałam grzecznie, chcąc, żeby się jak najszybciej odczepił.
-Jest pani pewna?
-Tak, potrzebowałam tylko... przerwy w jeździe. Zaraz ruszam dalej.- Posłałam mu słaby uśmiech. Nie był zbyt przekonany, ale przynajmniej poszedł do radiowozu. No, taki wygląd jak mój nikogo by nie przekonał.
Odpaliłam znowu silnik i wyjechałam na drogę. Zastanawiałam się, gdzie mogę pójść. Nie miałam ochoty meldować się w hotelu, żeby zaraz znaleźli mnie dziennikarze i puścili w obieg plotkę o naszym rozstaniu. Już widzę te nagłówki: "Latalie, cudowna para, straszne zerwanie!", "Koniec związku Liama Payne z One Direction z Natalią Maj. Chłopak znowu do wzięcia!" albo "Zdrada czy różnica poglądów polsko-brytyjskich?". Nie, jeszcze jest na to za wcześnie. Musze trochę ochłonąć, zanim zobaczę coś takiego w prasie. Czyli to będzie za jakieś... Nigdy.
Skręciłam w ulicę, prowadzącą do Mayfair i zatrzymałam się pod jednym z bloków. To było jedyne miejsce, gdzie mogłam się zatrzymać. Wyciągnęłam rzeczy z bagażnika i weszłam na pierwsze piętro. Zadzwoniłam do drzwi. Za chwilę w progu stanęła zdumiona Monika.
-Nattie? Nika dzwoniła do mnie kilkadziesiąt razy, czy jesteś u mnie! Co się tam stało?!- Wpuściła mnie do środka i zamknęła za nami drzwi.
-No bo... Bo...- Znowu się rozpłakałam. Mam dość. Wszystkiego.- Liam mnie zdradził. Mogę u ciebie troszkę pomieszkać?
__________________________________________________
Okej. Mamy największą dramę wszech czasów na "Everything's..." łamane przez "Nothing's...".
To ja teraz idę się zabunkrować w piwnicy, żebyście mnie nie mogli dopaść :D
Ekhem, patrząc z perspektywy zbliżającej się wielkimi krokami, bo już za miesiąc, sesji, odpytki z mózgowia z anatomii w środę, gdzie niestety, ale będę pierwsza na liście, gdyż iż ponieważ podpadłam dzisiaj studentowi, który miał z nami zajęcia... Naprawdę nie wiem, kiedy odpowiem na wasze komentarze. Wasze szczęście, że następny rozdział jest już gotowy, bo kolejny nie ma takiego szczęścia xD
Zapomniałam życzyć powodzenia gimnazjalistom... Kajam się, bardzo przepraszam i teraz trzymam kciuki za dobre wyniki, a maturzystom życzę dobrych tematów z polaka, łatwych zadań z matmy i ogólnie prościzny... Jezu, jak to szybko zleciało, ja zdawałam maturkę rok temu... O.o
Pamiętam, jak cały czas łaziła mi po głowie ta piosenka "Już za rok matura...". Dobra, już was nie denerwuję ;P
Do napisania ;***
Roxanne xD