tag:blogger.com,1999:blog-73446291662883340592024-03-24T18:43:12.968+01:00(Everything's) NOTHING'S gonna be alright...Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.comBlogger125125tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-17834252195267798082016-08-18T20:30:00.000+02:002016-08-18T23:31:16.511+02:00Część II: Epilog<div style="text-align: center;">
<i>25 maja 2019r. Alnwick, Anglia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- I jak, lepiej? No jasne, czysta pielucha to dobra pielucha. - Zaśmiałam się i cmoknęłam Izzy w brzuszek. Zaraz zagulgotała coś po swojemu, pokazując w szerokim uśmiechu zaczerwienione dziąsła. Nie ma to jak ząbkowanie.<br />
- Jesteście gotowe? - Do pokoju zajrzał Liam. Zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej ogromnego łóżka. - Dziewczyny dojechały, możemy je zaraz przywitać.<br />
- Powiedziałeś reszcie? - Zaczęłam nakładać Izzy białe body.<br />
- Powiedziałem, ale myślisz, że usłyszeli? Stylesowie dalej bawią się w chowanego.<br />
- Szczerze mówiąc, to ja też bym się tu pobawiła w chowanego, ten pałac jest genialny.<br />
Znajdowaliśmy się w zamku Alnwick, na północy Anglii, przerobionym na wspaniały hotel w starym stylu. Chcieliśmy zorganizować nasz ślub i wesele w niezapomnianym miejscu, w którym moglibyśmy spędzić kilka dni, unikając reporterów i namolnych dziennikarzy. Wprawdzie musieliśmy zapłacić za to fortunę, ale na miejscu była kaplica, w której mogliśmy wziąć ślub i ochrzcić Izabellę, plus wielka sala balowa i piękne ogrody, w sam raz na przyjęcie ślubne. A fakt, że kręcili tu którąś część Harry'ego Pottera tylko dodawała smaku. Nawet jeśli za Potterem nie przepadałam.<br />
Nie zapraszaliśmy miliona gwiazd jak Lou i El. Była nasza 1D Team z rodzinami, Ed Sheeran, chłopaki z 5 Seconds Of Summer, dawne Little Mix, Demi, Ellie i Rita. Dodatkowo ze znajomych przyjaciele Liama z Wolverhampton i moi ze studiów. Fifa tradycyjnie miał zając się muzyką i podrywaniem którejś z dziewczyn, Andie znając życie zamierzała narzekać na boysbandy, korzystając z okazji, że chłopaki byli w pobliżu. Danielle skończyła kręcić film i też obiecała, że przyjedzie... ze swoim nowym facetem, co da jej powód do kłótni z Noriakim, który w ramach zemsty obiecał, że też kogoś przyprowadzi. Prawdopodobnie z braku laku zabierze Roxanne, która i tak nie miała z kim iść, a na uroki Kasaiego była wyjątkowo oporna. Kolejnymi gośćmi miała być cała obstawa One Direction. Simon, Paul, przedstawiciele starego i nowego managementu, charakteryzatorzy z Louise na czele, ochroniarze z rodzinami, dźwiękowcy, tekściarze, wszyscy. Słowem, nawet mimo braku gwiazd uzbierało się około dwustu osób.<br />
Brak dziennikarzy był dodatkowo ważny z jeszcze jednego powodu. Do tej pory ślub był tajemnicą i taki miał pozostać do naszego oświadczenia w internecie. Natomiast w ramach niespodzianki przygotowaliśmy konkurs dla Directioners. Konkurs na najlepsze fanfiction, w którym głównym bohaterem miała być jedna z osób z naszej bandy. To był mój pomysł, dlatego pewnego pięknego dnia na mojego nowego maila napłynęły tysiące, niemal miliony opowiadań. Na szczęście nie byłam w tym sama. Każdy z nas przeczytał opowiadanie o sobie i wybrał najlepsze. Wybór do łatwych nie należał... Tylko Monika odrzucała po kolei wszystkie, bo jej zdaniem nikt nie dorastał Roxie do pięt. Dopiero po dłuższych namowach przekonaliśmy ją, że to by było nie fair wobec innych autorek, które też liczą na wygraną. Wybrała Pię z Hiszpanii, a Roxanne i tak otrzymała zaproszenie. Wiedziała zresztą doskonale o naszym konkursie i nie miała zamiaru brać w nim udziału.<br />
Nagrodą dla dziewczyn był wyjazd z naszą grupką gdzieś hen, daleko. Specjalnie nie podaliśmy lokalizacji i okazji, z jakiej się nimi spotkamy. A teraz kiedy przyjechały, nie mieliśmy już zamiaru nic ukrywać. Te dziesięć dziewczyn będzie świadkami naszego ślubu.<br />
- Może idź już je przywitać, a ja ją ubiorę, co? - Zaproponował Liam i wyjął mi z rąk błękitne spodenki.<br />
- Okej, mogę iść - zgodziłam się. - Tylko załóż jej tamtą bluzę z kapturem, wolę dmuchać na zimne. Nie chcę jej tu leczyć gorączki.<br />
- Tak jest, pani doktor. - Pocałował mnie szybko i zabrał się za ubieranie małej. Ogarnęłam szybko w lustrze, czy wyglądałam normalnie i zaraz zbiegałam po schodach, nucąc pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=qqPGybTzXb4" target="_blank">"I Should Have Kissed You"</a>, do wielkiego holu, w którym właśnie pojawiły się dziewczyny.<br />
- O rany, to Nattie! Natalia! Hej! - Przywitały mnie niemal jednocześnie z szerokimi uśmiechami, zdenerwowane i podekscytowane. Uśmiechnęłam się do nich i kolejno każdą uściskałam. Do bluzek, koszulek, sukienek miały podoczepiane plakietki z imionami, na wszelki wypadek.<br />
Edyta z Polski, autorka najlepszego opowiadania o Dominice.<br />
Pia z Hiszpanii, najlepszy fanfik o Moni.<br />
Leanne z Japonii, najlepsze fanfiction z Niallem w roli głównej.<br />
Annika z Finlandii, wspaniałe opowiadanie o Zaynie.<br />
Kate z Anglii, autorka cudownego bloga o Lou.<br />
Asya z Turcji, najlepsza historia o mnie.<br />
Chelsea z Kanady, najlepsze opowiadanie o Eleanor.<br />
Veronica z Nowej Zelandii, najlepszy fanfik o Perrie.<br />
Georgina z Brazylii, genialne fanfiction o Harrym.<br />
Margaret z Austrii, najlepsza historia z Liamem w roli głównej.<br />
Każda z nich miała swój oryginalny pomysł, a przede wszystkim wszystkie postawiły na realizm. Żadnych "bad boyów", żadnych gangów, żadnych wampirów... Własny pomysł na One Direction. Nie chodziło nam o to, żeby każde opowiadanie miało nas wychwalać nad niebiosa, nie. Chcieliśmy historii prawdziwych, czegoś, co naprawdę mogło się wydarzyć. I te dziewczyny były najbliżej prawdy. W dodatku bez błędów stylistycznych i ortograficznych, za to z humorem.<br />
- Cześć, dziewczyny! - Zawołałam ze śmiechem. - Witam was na początku waszego niesamowitego wyjazdu z naszą paczką...<br />
- Zaraz cię dopadnę! - Rozległ się ryk i z bocznego korytarza wyleciał pędem Lucas, zanosząc się ze śmiechu. Zaraz po nim wybiegła Diana. Oryginalny maraton zamykał Harry, który machając rękami udawał, że nie może złapać żadnego z nich.<br />
Lucas był kolejnym adoptowanym dzieckiem Stylesów. Mały trzyletni Murzynek przybył do nas miesiąc temu z domu dziecka w Ghanie. Chłopaki polecieli tam w styczniu tego roku, żeby odwiedzić miejsca, w których byli przy nagrywaniu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=36mCEZzzQ3o" target="_blank">"One Way Or Another"</a>. Zabrali ze sobą Monikę, Dianę i Nikę. I tak jakoś wyszło, że wrócili z pomysłem kolejnej adopcji. Rodzice Luke'a zostawili go w misyjnym okienku życia. Był ich ósmym dzieckiem. Nie dawali sobie rady z siódemką, byli zbyt biedni, żeby wychować kolejne dziecko. Po trzech latach w domu dziecka, Lucas przyjechał do nas. Otrzymał dom, o jakim nie mógł nawet marzyć i był chyba najszczęśliwszym dzieckiem na całym świecie.<br />
- Eee... o czym to ja... - Próbowałam znaleźć wątek, ale dziewczyny były już całkowicie rozproszone. Wpatrywały się w Stylesa z mieszanką uwielbienia i szoku w jednym.<br />
- O, cześć, Nattie. - Zatrzymał się przy mnie, gdy Luke wdrapał się mi na ręce. - Możesz mi oddać syna?<br />
- Wydaje mi się, że chwilowo jestem domkiem w waszej zabawie w berka... - Wzruszyłam ramionami. Diana złapała mnie za rękaw bluzki i roześmiała się.<br />
- Domek! Nie możesz nas złapać!<br />
- Wy małe cwaniaki... - Nagle Harry ogarnął, kto go obserwuje. - Cześć, dziewczyny. - Podszedł bliżej i zaczął się witać. - Zaraz się poznamy lepiej, tylko chcieliśmy wszyscy razem...<br />
- Lou, wrócisz się jeszcze po czapeczkę? Trochę tu wieje... - Ze schodów schodziła El, trzymając w rękach zawiniątko z Abby. Jakie to szczęście, że po jej depresji poporodowej nie było już śladu... Naprawdę musieliśmy się nieźle namęczyć, żeby ją przekonać do zajmowania się dzieckiem. W trakcie ciąży była tak pewna siebie, taka zadowolona, że urodzi dziecko, a kiedy tak się faktycznie stało... Ech. Szkoda słów.<br />
- Jak tam, minęła kolka? - Monika, która pojawiła się zaraz obok, zwróciła się do Eleanor. - Zasnęła?<br />
- Ledwo co, myślałam, że nigdy nie przestanie płakać. - Westchnęła dziewczyna i uśmiechnęła się do szczęśliwej dziesiątki. - Cześć. Jak kiedyś będziecie miały dziecko, to pamiętajcie, żadne herbatki nie działają, to jest pic na wodę. Na kolkę tylko ciepły, ale nie gorący, okład na brzuszek i delikatny masaż.<br />
- Gdzie reszta? - Monia wzięła ode mnie Lucasa i przytuliła.<br />
- Już idziemy! - Nika i Niall zbiegli ze schodów, trzymając się za ręce.<br />
- Hejka! - Nika powitała dziewczyny z uśmiechem. - Ooo, już widzę moją autorkę. - Roześmiała się, puszczając oczko do Edyty, jedynej Polki w tym gronie. Nika nie wytrzymała i od razu do niej napisała po przeczytaniu opowiadania. Miały już ze sobą kontakt przez maile, teraz mogły się wreszcie poznać osobiście.<br />
- A nie mówiłem, żeby wziąć? Mówiłem. - Rozległ się zdenerwowany głos Zayna. Zaraz wszedł do holu z Shanem na rękach. Za nim szła Perrie, przeszukując torbę.<br />
- Jesteś pewny, że go nie schowałeś?<br />
- Jestem stuprocentowo pewny, że został na łóżku i to ty miałaś go schować.<br />
- Co zginęło? - Wtrącił się Liam, który właśnie do nas dołączył z Izzy w nosidełku.<br />
- Nic... Wygląda na to, że zostawiliśmy ulubiony kocyk Shane'a w domu. - Odpowiedziała Perrie, rezygnując z przeszukiwania torby. - Ciężko go będzie uśpić bez niego.<br />
- Ten mięciutki w paski? Ten pluszowy? - Spytała El, lekko kołysząc Abby na rekach. - Mamy podobny, możemy wam pożyczyć. Wzięliśmy dla Abbs jeszcze dwa.<br />
- Serio? No, to super, życie nam ratujesz. - Zayn postawił Shane'a na podłodze. Dzieciak od razu rozpoczął rajd między nogami wszystkich zgromadzonych.<br />
- Czy jesteśmy już wszyscy? - Spytałam głośno. - Może warto wreszcie się ogarnąć i nie trzymać naszych gości w holu?<br />
- Jeszcze tylko Louis. - Odparł Niall, opierając się o barierkę schodów. - Dziewczyny, może lepiej siadajcie, bo na niego zawsze trzeba czekać.<br />
- O, wypraszam sobie! - Tommo pędził po schodach, próbując przekrzyczeć zbiorowy wybuch śmiechu. - Czapeczka, skarbie. - Nałożył szybko czapkę na głowę córki i odwrócił się do reszty. - Zaczynajmy.<br />
- Okej. - Odchrząknęłam. - Ponieważ to był w głównej mierze mój pomysł... Chciałabym was wszystkie powitać w imieniu naszej rodzinki... Wy nas znacie, my mniej więcej znamy was, ale zanim zaczniemy się osobno witać i przedstawiać, to chciałabym wam przekazać kilka szczegółów. Po pierwsze, jeżeli jeszcze się nie zorientowałyście i nie użyłyście GPS-u, to was poinformuję, że jesteśmy w zamku Alnwick, specjalnie wynajętym na tę okazję. Paparazzi nie mają tu dostępu, więc będziecie miały nas na wyłączność przez te kilka dni. Bardzo jednak prosimy, żebyście nie informowały specjalnie o naszym miejscu pobytu... Nasi ochroniarze też chcieliby tu odpocząć. Po drugie, dziś możecie robić, co wam się żywnie podoba, spędzić z nami czas, pozwiedzać cały zamek, ogród i tak dalej... Ale jutro będzie bardzo ważny dzień i istotne dla nas wydarzenie, na które między innymi przydadzą się wam ubrania, które znajdziecie w swoich pokojach... To już będzie prezent dla was, możecie je potem zabrać. - Pełne podekscytowania szepty zamieniły się w wybuch entuzjazmu. - Ale sekundę! - Roześmiałam się. - Nie powiedziałam wam jeszcze, co tu się jutro wydarzy!<br />
- To co się wydarzy? - Wyskoczyła z pytaniem Kate, autorka najlepszego fanfiku o Louisie.<br />
- Jutro... - zaczęłam, podchodząc bliżej Liama i biorąc go za rękę. - Jutro odbędzie się nasz ślub i wszystkie jesteście zaproszone.<br />
Chyba wszystkie gołębie przebywające na terenie posiadłości wzbiły się w powietrze i uciekły na drugi koniec kraju od tego wrzasku... Co najlepsze? Shane, Lucas i Diana nie mogli być gorsi i też zaczęli piszczeć z dziewczynami. Dopiero po dłuższym czasie udało nam się uspokoić i ze wszystkimi z osobna przywitać.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>26 maja 2019r. zamek Alnwick, Anglia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Dziewczyna z lustra miała ciemne włosy upięte wysoko, z opadającymi na ramiona lokami. Upięcie zdobiły drobne różyczki. Sztuczne, ale wyglądające jak prawdziwe.<br />
Dziewczyna z lustra była ubrana w suknię ślubną z disneyowskiej kolekcji Alfreda Angelo. Suknia Kopciuszka numer dwieście pięć... Eleanor specjalnie nalegała właśnie na tą, a reszta dziewczyn ją poparła. Zrobiłyśmy tylko prosty dół, bez sunącego się po ziemi trenu.<br />
Dziewczyna z lustra miała na nogach białe pantofelki ozdobione z boku kryształkami. Prezent ślubny od Perrie, która uparła się na buty od Valentino. Obcas był na tyle niski, że mogłam swobodnie w nich biegać i nie czuć tej wysokości.<br />
Dziewczyna z lustra przypięła do włosów welon, który delikatnymi falami tiulu opadał jej do pasa. Nie chciałam mieć welonu do ziemi, suknia też kończyła się tuż nad podłogą, odsłaniając odrobinę podeszwę butów.<br />
Dziewczyna z lustra miała delikatny makijaż, który podkreślał zielono-piwne oczy i nadawał wargom naturalny odcień różu. Louise jak zwykle dała z siebie wszystko, zarówno jeśli chodziło o fryzurę, jak i o make up.<br />
Dziewczyna z lustra brała do ręki bukiet, złożony z białych frezji, bladoróżowych róż, ozdobiony od dołu ciemnoróżowymi storczykami, które utrzymywały resztę kwiatów w formie półkuli. Bukiet pachniał wspaniale, niemal tłumiąc zapach perfum "Between Us".<br />
Dziewczyną z lustra byłam ja.<br />
- Wyglądasz tak pięknie... - Moja mama z trudem powstrzymywała płacz.<br />
- Suknia jest cudowna. Dobrze, że cię na nią namówiłyśmy. - Nika wygładziła jakąś zmarszczkę na materiale swojej sukienki. Wybrała pistacjową kreację z luźną spódnicą i przylegającą górą. Dłuższe tyły sukienek wracały do łask.<br />
- Bukiet jest fantastyczny - zachwycała się Monia. - Czy Lou poszła już do pana młodego?<br />
- Lou ma od rana pełne ręce roboty. - Zaśmiała się El. - Pomóc się ogarnąć tylu osobom, dobrze że wzięła Lottie, Fizzy, Doniyę i Waliyhę do pomocy.<br />
- Racja, dziewczyny też są nieziemskie w tym, co robią. - Perrie po raz kolejny podziwiała paznokcie, dzieło Don, swojej szwagierki.<br />
- Nattie, czemu nic nie mówisz? - Zainteresowała się Danielle, która wpadła tu, żeby nam pomóc i zobaczyć mnie w ślubnym wydaniu. Nawet Nika już się do niej przekonała i pochwaliła jej żółtą sukienkę w tak zwanym "japan style" z czarnym paskiem w talii.<br />
- Bo się boję, że zaraz się obudzę - wymamrotałam, nie spuszczając wzroku z lustra.<br />
- Na szczęście to nie sen. - Roxanne wyjęła z puzderka wiszące kolczyki i przyłożyła mi do twarzy. - Mogą być?<br />
- Pasują... - oceniła Jade Thirlwall. - Ale tylko z tym naszyjnikiem. - Zapięła mi na szyi wisiorek.<br />
- Teraz jest już idealnie, nic więcej nie trzeba. - Uznała Monika i pociągnęła mnie, żebym odwróciła się przodem do nich.<br />
- Jak księżniczka... - Westchnęła z przejęciem Lux. Uparła się z nami zostać, nie chciała iść z Louise, żeby pomóc dziewczynom w przygotowaniach.<br />
- Suknia Kopciuszka, ale bal dłuższy niż do północy! - Zaśmiała się Perrie i wzięła kopertówkę. - Nattie, zaraz przyjdzie twój tata, więc my się już zbieramy... Wprowadzimy wszystkich do kaplicy i wejdziemy, jak zacznie grać muzyka.<br />
- Ja z Louisem będziemy w drugiej parze, żeby być blisko przy chrzcie... Niall i Monia w pierwszej parze... Swoją drogą, dobrze, że jesteśmy przyjaciółmi, bo za takie rozstawienie świadków moglibyśmy się poobrażać. - Parsknęła śmiechem Nika i wyszła z pokoju. - Zawołam twojego tatę!<br />
- Nie przygryzaj ust, skarbie. - Eleanor uściskała mnie szybko. - Jesteś piękna i wszystko pójdzie dobrze.<br />
- Yhym... - Tylko na tyle było mnie stać. Nie stresowałam się. Wcale. Byłam przerażona.<br />
- Coś pójdzie nie tak, ja to wiem. - Jęknęłam, kiedy wszystkie dziewczyny wyszły, zostawiając mnie tylko z mamą. - Albo się przewrócę, albo podrę sukienkę, albo Izzy zwymiotuje na swój strój do chrztu, albo ktoś zdemoluje salę, albo Lena z czymś wyskoczy, albo...<br />
- Natalciu, wszystko będzie dobrze. - Mama wzięła mnie za rękę i mocno ścisnęła. - Matko, masz lodowate dłonie.<br />
- Nie boję się tego, co będzie po ślubie, bo wiem, że oprócz obrączki i stanu cywilnego nic się nie zmieni... I nie boję się, że Liam mnie zostawi, bo miał tyle okazji, że już chyba tego nie zrobi. Boję się, że na weselu się wydarzy jakaś katastrofa.<br />
- Jedyna katastrofa, jaka może się wydarzyć, to taka, że się upijesz jak u Tomlinsonów i nie będziesz pamiętać swoich oczepin. Nic poza tym.<br />
- Cóż, przynajmniej nie złapię welonu po raz setny - wywróciłam oczami.<br />
- Gotowa? - Do pokoju zajrzał tata. Całkiem nieźle prezentował się w nowym garniturze.<br />
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam w myślach liczyć do dziesięciu. Jeden... Wszystko będzie dobrze. Dwa... Już dawno wiedziałaś, że coś takiego nastąpi. Trzy... Stresujesz się, jak jakaś idiotka, a tak naprawdę nie masz czym. Cztery... Przecież Liam nie ucieknie. Pięć... Najwyżej Izzy się rozryczy. Sześć... Albo Abby. Siedem... Albo Lena coś skomentuje na swój sukowaty sposób. Osiem... A w ogóle to kij mnie obchodzi opinia innych! Dzisiaj wychodzę za mąż.<br />
- Jestem gotowa.<br />
Wszyscy goście, rodzina, przyjaciele byli już w kaplicy, kiedy pustym korytarzem szliśmy przez zamek. Przed drzwiami mama uściskała mnie ostatni raz.<br />
- Babcia jest dumna z tego, kim się stałaś - wyszeptała i wślizgnęła się do kaplicy. Za chwilę przez szparę w drzwiach wyjrzał Harry i posłał mi uśmiech.<br />
- Już? - zapytał szeptem. Skinęłam głową i wzięłam tatę pod rękę. Spojrzał na mnie z góry i przykrył moją dłoń swoją.<br />
Za chwilę usłyszeliśmy dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=1sd1goA6Nqs" target="_blank">"Ave Maria"</a>, które zamiast Beyonce, oryginalnej wykonawczyni, śpiewała dziś Demi. Drzwi się otworzyły i wolnym krokiem, za ustawionymi w parach przyjaciółmi, poszliśmy w kierunku ołtarza.<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">She was lost</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In so many different ways</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Out in the darkness with no guide</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I know the cost of a losing hand</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Never for the grace of God</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh, I</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I found my Heaven on Earth</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You are my last, my first</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And then I hear this voice inside</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Ave Maria</span></i><br />
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Była zagubiona,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Na tak wiele różnych sposobów,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">W ciemności, bez żadnego przewodnika</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Wiem jak to jest stracić dłoń, która cię prowadzi</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ale przez łaskę Bożą, och</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Znalazłam moje niebo na ziemi</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jesteś moim pierwszym i ostatnim</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I wtedy słyszę ten głos w środku</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ave Maria)</span></span><span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span></i><br />
Szłam, uśmiechając się do mijanych osób. Ashton, głupek, wyszczerzył się do mnie jak nienormalny. Ruth, siostra Liama, posłała mi promienny uśmiech. Lena stała koło swojej mamy, ale dziwnym trafem, nie miała swojej zwykłej, ironicznej miny. Była naprawdę poważna. Karen, mama Liama, trzymała na rękach ubraną na biało Izabellę. W dwóch rzędach za nimi siedziały zaproszone przez nas dziewczyny. Puściłam oko stojącej najbliżej Georgie. Wreszcie ostatnia para przede mną rozeszła się na boki i zobaczyłam jego.<br />
<i>Znalazłam moje niebo na ziemi... Jesteś moim pierwszym i ostatnim... </i><br />
Wszyscy zniknęli. Byliśmy tylko my.<br />
Puściłam tatę i podeszłam do Liama. Wzięłam go za rękę i spojrzałam mu w oczy. To był nasz moment, nasza chwila, której nikt nam nie odbierze.<br />
Całą ceremonię pamiętam jak przez mgłę... Utonęłam w mlecznoczekoladowym spojrzeniu, które od tego momentu miało być tylko moje. Słów tradycyjnej przysięgi nie musieliśmy powtarzać za księdzem, pamiętaliśmy ją doskonale. Niemal ze łzami szczęścia patrzyłam, jak Liam wsuwał mi na palec obrączkę - z białego złota, normalnej grubości, z zaznaczoną falą na zewnątrz, a od środka wygrawerowaną datą i naszymi inicjałami.<br />
Po przysiędze ślubnej nastąpił obrzęd chrztu Izzy. Odłożyłam bukiet na krzesło za mną, Liam wziął córeczkę na ręce. Była zdziwiona, rozglądała się wokół, śliniąc makiet rękawa. Ile razy próbowałam odsunąć jej rączkę od buzi, tyle razy krzywiła się i robiła to samo. Po trzecim razie zrezygnowałam i skupiłam się na słowach modlitwy. Na moment polania główki dziecka wodą święconą Liam nachylił ją nad chrzcielnicą. Izzy się to wyraźnie nie spodobało, bo słowa "ja ciebie chrzczę" zostały zagłuszone donośnym płaczem. Zaraz po chrzcie Izę przejęła moja mama, a Philip dokończył całą uroczystość. Zaraz po wyjściu z kaplicy w rytm marsza weselnego trafiliśmy do wielkiej jadalni połączonej z salą balową, gdzie miało się odbyć nasze wesele.<br />
Fifa rzucił się do swojej konsoli i zaczął odtwarzać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=bJxP4lNb73k" target="_blank">"It's All Coming Back To Me Now"</a>, kiedy my przyjmowaliśmy gratulacje i życzenia od gości. W zasadzie wszystkie były takie same. "Szczęścia na nowej drodze życia...", "Wszystkiego najlepszego...", "Jesteście cudowną parą...". Tylko Lena jak zwykle się wyłamała ze schematu. Jak tylko zobaczyłam, że podchodzi, cała się spięłam.<br />
- No, Natalia... Jednak się wam udało. - Nachyliła się, żeby mnie przytulić. Objęłam ją niechętnie, a wtedy wyszeptała mi do ucha. - Nie licz na to, że przestanę o tobie publikować, bo za dużo hajsu bym straciła. Ale dzisiaj możesz spać spokojnie, będę grzeczna. - Odsunęła się z niewinnym uśmieszkiem i podeszła do Liama. - To co, szwagrze? Gratuluję, że jednak zrezygnowałeś z podbojów na boku i zostałeś przy mojej siostrzyczce. To się nazywa samozaparcie!<br />
Fifa, dziękuję ci, że muzyka była taka głośna. Dziękuję wam, że wymienialiście się wrażeniami z wesela, niemal się przekrzykując. Słowa Leny słyszałam ja, Liam, Nika, Louis i Danielle, którzy nam pomagali w odbieraniu kwiatów i prezentów. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami i tylko mój groźny wyraz twarzy powstrzymał je przed podejściem do Leny i wydrapaniem jej oczu.<br />
Reszta życzeń przebiegła bezproblemowo i mogliśmy przejść do stołów na obiad weselny.<br />
- Ekhem... - Harry wstał z krzesła i wziął do ręki kieliszek. Spojrzeliśmy na siebie z Liamem. A więc toast. Nie mieliśmy pojęcia, co ci kretyni planowali. Liam wziął mnie za rękę.<br />
- Myślisz, że będzie tragedia? - wyszeptał mi do ucha.<br />
- Myślę, że wyciągną na wierzch wszystkie brudy - odparłam.<br />
- Ooo, popatrzcie na te gołąbeczki... - Zawołał Styles, udając zachwyt. - Jak oni słodko wyglądają... Kochanie, zrób zdjęcie.<br />
- Poczekaj, złotko, przez przypadek włączyłem kamerę! - Krzyknął piskliwym głosem Louis. Na serio nagrywał telefonem całą akcję. Sala gruchnęła śmiechem.<br />
- Panowie, nie wygłupiajcie się... - Zayn też wstał z krzesła ze złośliwym uśmieszkiem. - Zapomnieliście, co mamy powiedzieć? Kto ma kartkę?<br />
- Ja mam! - Niall wyszedł na środek i wyciągnął jakiś rulon. Rozwinął go teatralnym gestem, a koniec zwoju wylądował gdzieś pod stołem. Dziewczyny z konkursu, które siedziały blisko nas, zaczęły się dusić ze śmiechu. Patrzcie i się uczcie. Macie najbardziej porąbanych idoli na świecie.<br />
- Uwaga, czytam! Dawno, dawno temu...<br />
- Nie, nie to! - Harry podbiegł do niego i zajrzał mu przez ramię. - Niżej. Niżej. O to.<br />
- Pięć i pół roku temu... Masz rację, to nie tak dawno... Liam James Payne powrócił do domu ze swojego zwykłego spaceru, jakim codziennie się raczył po zakończeniu ostatniej trasy koncertowej. Nie uszło naszej uwadze...<br />
- Tam miało być, że mojej! - Zbulwersował się Louis.<br />
- Dobra. - Burknął Niall. - Nie uszło uwadze Louisa Williama Tomlinsona, że nasz Liam był w znacznie lepszej kondycji psychicznej niż zwykle. Wręcz promieniał tajemniczym blaskiem, który rozświetlał jego brązowe szczenięce oczy jak diamenty kopalnię... Co za debil to pisał?!<br />
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Liam już od dłuższej chwili pokładał się na stole, próbując się opanować. To było niewykonalne. Dlaczego One Direction nie zrobiło kariery, jako kabaret, może mi ktoś powiedzieć?<br />
- Ja to pisałem. - Zayn stanął obok niego, udając focha.<br />
- To sam to czytaj. - Wymienili się kartką, przepraszam, zwojem i Malik kontynuował rozbawianie towarzystwa.<br />
- Louis William jako najstarszy... tu jest jakiś dopisek, ale nie mogę rozczytać...<br />
- Najmądrzejszy! - Podpowiedział teatralnym szeptem Tommo.<br />
- Akurat mi to przejdzie przez gardło. - Zayn przebiegł wzrokiem przez kilka linijek. - Louis William jako najstarszy od razu wiedział, co się kroi. Nasz kochany Liam poznał kogoś... I bynajmniej nie był to nowy kumpel do komponowania piosenek lub nauczyciel gry na ukulele. Ciągnięcie za język nie trwało długo i zakochany po uszy kundel przyznał, że objawił mu się w parku anioł, który musi zostać jego żoną. Kolejne dwa dni były pasmem szczęścia, tęczy i waty cukrowej. Liam znajdował się we własnym raju rodem z teledysku <a href="https://www.youtube.com/watch?v=F57P9C4SAW4" target="_blank">"California Gurls"</a>, z tym że jego wybranka nie miała w strategicznym miejscu wyrzutni bitej śmietany. Pozdro dla kumatych.<br />
- O Boże... - Wyjęczałam, ocierając łzy z policzków. Mój makijaż poszedł się... Co z tego, że był wodoodporny.<br />
- Dobra, teraz ja. - Harry wyrwał Zaynowi przemówienie i zaczął czytać dalej. - Wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy i my, wierni bracia, choć bez pokrewieństwa krwi, za to związani wzajemną przysięgą braterstwa, o której nie powinno się mówić przed dwudziestą pierwszą, mogliśmy poznać piękną, cudowną wybrankę Liama, który ślinił się na samo wspomnienie o niej. Dziewczę przekroczyło nasze progi w wielce niekomfortowej dla nas sytuacji... Byliśmy w trakcie prób do wspaniałego występu w naszej własnej wersji <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ft569IjqK0E" target="_blank">"Talk Dirty"</a>. Nimfa Liama jednak nie czuła się zniesmaczona, wręcz przeciwnie, wyraziła chęć poznania nas lepiej.<br />
- Teraz ja! - Louis oddał telefon Niallowi, a sam zabrał zwój. - Byliśmy niezmiernie wzruszeni tym, że dziewczyna Liama, wtedy w zasadzie jeszcze nie dziewczyna, ale już przyjaciółka, uznała nas za całkowicie normalnych, co oznaczało, że jest tak samo porąbana jak my.<br />
To fakt. Jestem porąbana, bo wciąż z nimi wytrzymuję. Jak tylko skończy się ta przemowa, idę do łazienki, ratować pozostałości mojego makijażu. Popłakałam się ze śmiechu.<br />
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jasno, że tych dwoje czuje do siebie miętę. Chociaż z drugiej strony nie wiadomo, czy to była mięta, może coś mocniejszego... Mniejsza. Pozostawmy pytanie, czym się razem narkotyzowali, bez odpowiedzi. Chcieli się zejść, ale wciąż coś im nie przeszkadzało, głównie my, jak te ostatnie cholery, wchodziliśmy im do pokoju, kiedy mieli się pocałować. Eh... Na ich pierwszą wymianę śliny i bakterii jamy ustnej musieliśmy czekać długo, bo aż pięć miesięcy. Ale co to był za pocałunek! Do tej pory bije rekordy oglądalności na YouTube, tylko czasem ustępuje jakiemuś cmoknięciu wieloryba lub migdaleniu się z foką. Ale kto by to oglądał.<br />
Chyba tylko on ogląda takie bzdury...<br />
- Co ty czytasz, tego tu nie było! - Zayn ponownie odebrał zwój i przeleciał go wzrokiem. - Panie i panowie, wybaczcie niepoczytalność mojemu koledze, przedawkował witaminę D, którą podkradł swojej córeczce. O czym to... A, tu jest! Jak w piosence <a href="https://www.youtube.com/watch?v=3JWTaaS7LdU" target="_blank">"I Will Always Love You" </a>Liam i Natalia zakochali się od pierwszego wejrzenia, kochają się wciąż i kochać się będą do końca świata, a ich miłość przejdzie do historii jak Romeo i Julia, Tristan i Izolda, pan Darcy i Elizabeth Bennet. Mieli swoje potknięcia, upadki, przeszli przez masę prób, które ich związek stawiały pod znakiem zapytania, ale wciąż są razem. Zresztą większość z was jest tego świadkami, złapali welon i krawat na dwóch weselach z rzędu, kolejne już musiało być ich.<br />
- Daj, ja przeczytam zakończenie. - Niall sięgnął po końcówkę zwoju. - Kochani moi! Nattie, Liam, jesteście dla nas rodziną, jak przyszywane rodzeństwo, ale też samozwańczo zostaliście naszymi Mummy i Daddy Direction. Z tychże względów życzymy wam wszystkiego najlepszego, abyście się nie zmieniali, wciąż się kochali, tworzyli nowe dzieci, bo Izzy to zdecydowanie za mało, troszczyli się o nas i nie wyganiali nas ze swojego domu, kiedy będziemy chcieli wam pozawracać głowę. Dziękujemy bardzo za uwagę!<br />
Zebrali owacje na stojąco, zresztą w dwustu procentach słusznie. Biłam im brawo, śmiejąc się na wspomnienie co śmieszniejszych fragmentów przemówienia. Chcę mieć ten tekst oprawiony albo najlepiej wymalowany na ścianie naszego domu... Najlepiej na tej na wprost drzwi wejściowych.<br />
- Zdrowie państwa młodych! - Wrzasnął na cały głos Louis, unosząc kieliszek szampana. Fifa huknął do kompletu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=NTxRcTDzhV0" target="_blank">"Big Love"</a> Roxette.<br />
- A teraz zapraszamy wszystkich na parkiet, młoda para zatańczy swój pierwszy taniec! - zawołał do mikrofonu zza konsoli. Pospiesznie złapałam za rękę Nikę, żeby starła mi ślady wcześniejszego płaczu z twarzy specjalną chusteczką i za chwilę wyszliśmy z Liamem na parkiet.<br />
Wziął mnie w ramiona i poprowadził w rytm tej dawno wybranej piosenki... <a href="https://www.youtube.com/watch?v=c-3vPxKdj6o" target="_blank">"Breakaway"</a><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'll spread my wings and I'll learn how to fly</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'll do what it takes till I touch the sky</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I'll make a wish, take a chance, make a change</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And break away</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Out of the darkness and into the sun</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But I won't forget all the ones that I love</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'll take a risk, take a chance, make a change</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And break away</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Rozłożę skrzydła i nauczę się latać</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Zrobię, co trzeba nim dotknę nieba</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Wypowiem życzenie, chwycę szansę, zmienię coś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I oderwę się</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Z ciemności wprost do słońca</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jednak nie zapomnę o tych, których kocham</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Podejmę ryzyko, chwycę szansę, zmienię coś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I oderwę się)</span></span></i><br />
- Jesteś szczęśliwa? - spytał, obracając mnie pod ręką. Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.<br />
- Bardzo. A ty?<br />
Odpowiedział uśmiechem i pocałował mnie, wzbudzając kolejną falę entuzjazmu w gościach. Sekundę później pociągnęliśmy ich do wspólnego tańca do <a href="https://www.youtube.com/watch?v=wFWDGTVYqE8" target="_blank">"Footloose"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=qaZ0oAh4evU" target="_blank">"Sofia"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=RfsW_bMWF0Y" target="_blank">"Any Way You Want It"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=oQVmfsbg_kI" target="_blank">"Never Enough"</a>.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>18 luty 2020r. Staples Center, Los Angeles</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Wyjrzałam przez okno limuzyny. Zaraz nasza kolej.<br />
- Denerwujesz się? - Usłyszałam, jak Nika pyta Nialla.<br />
- Wcale nie. Może tylko trochę... - Mruknął pod nosem, dopijając wodę z cytryną. Żaden z nich nie tknął obecnego tu alkoholu. Chyba woleli usłyszeć wiadomości na trzeźwo.<br />
- Skarbie, nie masz czym. To ja chyba powinnam się denerwować, nie opiję twojego sukcesu ani porażki.<br />
Nika miała talent do ironicznego ripostowania rzeczywistości. A teraz siedziała na wprost mnie z zadowoloną miną i gładziła się po brzuchu. Była w trzecim miesiącu ciąży i dosłownie promieniała. To znaczy w tym konkretnym momencie, bo tuż po przylocie do Los Angeles zwymiotowała całą zawartość żołądka i jelit. Sheila przepisała jej nawet tabletki przeciwwymiotne, bo groziło jej odwodnienie. Minus też był. Po tabletkach strasznie chciało jej się jeść. I tak źle, i tak niedobrze.<br />
- Wysiadamy, drodzy państwo. - Poinformował nas Paul, siedzący na przednim siedzeniu obok kierowcy. - Powodzenia, chłopaki.<br />
Drzwi otworzył nam ochroniarz i zaczęliśmy wysiadać. Pierwsi wyszli El i Lou. Z profesjonalnym uśmiechem na twarzy, bez śladu grymasu po wcześniejszej kłótni. Miło. Po nich my. Wygładziłam spodnie od czarno-białego kombinezonu i złapałam Liama za rękę. Kontrolnie zerknęłam do tyłu, żeby w szybie samochodu sprawdzić, jak się trzyma wiązanie bluzki na szyi. Było w porządku. Podniosłam głowę na wielki billboard informujący, że to właśnie tutaj odbywa się gala Grammy Awards 2020.<br />
Dziennikarze przeciskali się między sobą, żeby jak najlepiej nas sfotografować. Obłęd. Stanęliśmy przed ścianką. Najpierw pary osobno, a potem ustawiliśmy się do grupowego zdjęcia. Na pytania wykrzykiwane z tłumu nie zwracaliśmy uwagi. Już dawno się nauczyłam, że tacy jak oni potrafią przekręcić każde słowo, by zyskać dobry materiał. W październiku rzuciłam jeden tekst do takiego paparazzo na ulicy i momentalnie zostałam znienawidzona przez lepszą połowę fanów... Chodziło o coś związanego z pieniędzmi, w każdym razie zostałam uznana za chciwą francę, która zabiera mężowi kasę, a sama nic nie robi. Cóż. Miałam parszywy humor do końca miesiąca, do tego zmarło mi dwóch pacjentów... Szkoda gadać. Na szczęście jakaś konkurencyjna telewizja czy gazeta miała nagranie całego wywiadu. Do tej pory nie wiem, czemu mi pomogli i to opublikowali. Hejterzy zniknęli, nagle wszystkie dziewczyny, które tak mnie nienawidziły, pisały, że od początku wiedziały o mojej uczciwości, nigdy bym tak nie postąpiła, bla bla bla...<br />
Zaraz po ściance zostaliśmy wyłapani przez jedną z prowadzących, Rebel Wilson.<br />
- Ooo, widzę mój ulubiony zespół! Harry, kochanie, jeszcze nie zadzwoniłeś! - Stanęliśmy przy niej w grupce i uśmiechnęliśmy się do kamery. - Wasza pierwsza gala Grammy, sam ten fakt trzeba uczcić!<br />
- Myślisz, że jeszcze nie uczciliśmy? - Zażartował Zayn.<br />
- Niektórzy z was na pewno. - Rebel posłała znaczące spojrzenie państwu Horan. - Chłopiec czy dziewczynka?<br />
- Jeszcze nie wiadomo, ale dowiesz się pierwsza. - Odpowiedziała ze śmiechem Nika.<br />
- To rozumiem! Lubię was. Dobra, to ile macie konkretnie nominacji?<br />
- Album of the Year, Record of the Year, Song of the Year i Best Music Video. - Wymienił Liam.<br />
- Czyli cztery. Nieźle jak na pierwszy raz, ale z drugiej strony całkiem zasłużenie. "This Is Not The End" to petarda, a "Best Family Party" słucham od roku w samochodzie i jeszcze mi się nie znudziło.<br />
- Jak zrobimy remake, to wystąpisz razem z nami. - Obiecał jej Louis.<br />
- Na to liczę! I dziwię się, że nie wzięliście mnie pod uwagę w teledysku.<br />
- Wiesz, miejsca dla aktorek były już zapełnione. - Liam spojrzał na mnie ciepło.<br />
Teledysk do "Best Family Party" stanowił artystyczną serię naszych ujęć w domu. Wykorzystaliśmy jeszcze nasze dawne mieszkanie. Jest scena z Niallem i Niką, gdzie jak lustrzane odbicia grają na gitarach, jest Louis pływający w basenie, ja tańcząca na swojej sali, Diana w przebraniu księżniczki kłania się przed przebranym za księcia Harrym, Shane zagląda do kołyski z Izzy, Perrie na balkonie z tekstami piosenek, Liam grający na pianinie, Zayn na siłowni i Eleanor na podłodze w salonie otoczona zdjęciami. W zasadzie każda scenka zaczynała się od zdjęcia wybranego z rozrzuconego stosu, każda scenka w innym filtrze. Ostatnią sceną był jakiś wspólny grill. Jak wielka rodzinka na zjeździe śmiejemy się, mówimy coś do siebie, śpiewamy, objadamy się... Ben Winston jako reżyser przeszedł samego siebie.<br />
Pożegnaliśmy Rebel, która w tłumie wypatrzyła gdzieś Timberlake'a i poszliśmy w kierunku naszych miejsc. Gala miała się rozpocząć za godzinę. Dostaliśmy dobre miejsca, w pierwszym rzędzie po prawej stronie głównej sceny. Chłopaki mieli jeszcze dać występ jakoś w połowie gali.<br />
- Jak tylko się uda, wychodzicie z nami. - Harry wychylił się ze swojego krzesła. - Przy Song of the Year i przy Best Music Video. Wszyscy napisaliśmy ten tekst i wszyscy graliśmy w teledysku, dziewczyny, musicie z nami pójść.<br />
- Myślisz, że możemy? - Spytała Perrie z wahaniem. - To wasz utwór.<br />
- Ale Song of the Year to nagroda dla autorów muzyki i tekstu. Napisaliśmy to razem. - Powiedział Liam.<br />
Czekanie na galę samo w sobie nudne nie było, spotkaliśmy masę znajomych i mogliśmy z nimi porozmawiać. Sheeran też miał nominację do Piosenki Roku. Podszedł do nas z Taylor Swift, co od razu wywołało falę zazdrości i napięcia w Monice. Każda była dziewczyna Harry'ego wzbudzała w niej negatywne emocje. Justin Bieber przywitał się z nami serdecznie i życzył nam powodzenia. Sam nie miał w tym roku nominacji, ale prezentował jedną z kategorii i miał występować pod koniec. Katy mignęła mi gdzieś w tłumie, więc poszłam się z nią przywitać. Przy okazji uściskałam się z Arianą i poznałam się z Halsey, której wcześniej nie spotkałam. Dodatkowo mało nie padłam z wrażenia na widok Madonny i Celine Dion. Beyonce sama mnie zaczepiła, bo pamiętała mój występ z Liamem na pokazie mody w Londynie. Gdyby ktoś mi powiedział jakieś dziesięć lat temu, że będę na rozdaniu nagród Grammy, nominowana będzie moja piosenka, a ja będę sobie ot tak rozmawiała z gwiazdami, to bym chyba wyśmiała. Jak to się człowiekowi zmieniają priorytety...<br />
Gdy wróciłam do reszty, rozmawiali w najlepsze z Lady Gagą i Nicki Minaj. Co najlepsze, po sekundzie dołączył do nas David Guetta.<br />
- Cześć, ludzie. - Przywitał się z nami wszystkimi, podając nam kolejno rękę. - Odsłuchałem wasz kawałek i jest naprawdę niezły. Macie talent, tekściarz też sobie poradził... Kto to pisał?<br />
- W zasadzie my wszyscy. - Powiedział Harry, nie kryjąc dumy ze słów Davida.<br />
- No to serio, gratuluję. Mam do was pewną sprawę... A w zasadzie do ciebie, Natalia.<br />
- Do mnie? - Powtórzyłam zdumiona. David Guetta, w moim prywatnym rankingu najlepszy DJ świata, ma do mnie sprawę?!<br />
- Do ciebie. To ty pisałaś "One Direction"? W sensie piosenkę? - Skinęłam głową. Z wrażenia zaschło mi w gardle.<br />
- Mam dla ciebie propozycję współpracy przy jednym singlu. Miałem nagrywać z Sią, ale jak pewnie wiecie zrobiła przerwę od występów z powodów osobistych, więc no... Zgadzasz się?<br />
- Ale konkretnie... znaczy... Czego konkretnie ode mnie oczekujesz? Tekstu piosenki? - Wyjąkałam.<br />
- Nie tylko, wykonania też. - Stojąca za mną Monika pisnęła i niemal zaczęła skakać w miejscu. Widocznie szybciej połączyła wątki.<br />
- Ale ja nie śpiewam. To znaczy publicznie, nie jestem wokalistką. - Odparłam oszołomiona.<br />
- A tam, daj spokój. Słyszałem cię przecież na tym pokazie Prady. - No tak. Wtedy pierwszy raz widziałam go na żywo, w dodatku za kulisami. - To jak?<br />
- Chyba muszę to przemyśleć... - Pokręciłam głową. Z jednej strony nie chciałam występować, ale z drugiej... Hello, to David Guetta!<br />
- Jasna sprawa. Masz tu mój numer. - Podał mi wizytówkę. - Ten na dole jest do mojego managera. Odezwij się w ciągu tygodnia, okej?<br />
- Okej. - Powiedziałam słabo i niemal wywierciłam mu dziurę w plecach, kiedy odchodził na swoje miejsce.<br />
- Nattie, rewelacja! - Wrzasnęła mi do ucha Monia. - Jeszcze ty zakasujesz kolejne Grammy, ale z Guettą!<br />
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Popatrzyłam na wizytówkę.<br />
- Jasne, że dobry. - Powiedział Zayn. - Zasłużyłaś na to, jesteś świetna. Musisz się zgodzić!<br />
- Zastanów się dobrze, ale to może być świetna szansa. Nawet jeśli miałabyś być jednostrzałowcem. - Stwierdził Louis. Zmarszczyłam brwi i schowałam wizytówkę do torebki.<br />
- Zastanowię się nad tym.<br />
Początku gali praktycznie nie pamiętałam. Nie mogłam się skupić, zbyt intensywnie rozmyślałam nad propozycją Davida... Miałam w sumie kilka gotowych tekstów i mogłabym mu je pokazać, żeby wybrać coś na tego singla. Ale chwila, jeśli to singiel, to oznaczałoby sprzedaż tej konkretnej piosenki, może teledysk i występy... Czy chcę się na to pisać?<br />
- Teraz my. - Liam ścisnął mnie mocno za rękę. Automatycznie podniosłam wzrok na scenę, gdzie Sam Smith miał prezentować zwycięzcę kategorii Song of the Year. Oprócz nas byli nominowani Ed, Meghan Trainor, Janet Crouch, Mysteries. Złapałam za rękę siedzącego koło mnie Nialla. Już za sekundę... Jeszcze chwila...<br />
- A nagrodę Grammy za najlepszą piosenkę roku otrzymuje... One Direction "Best Family Party"!<br />
W życiu tak głośno nie piszczeliśmy i nie wrzeszczeliśmy. Zerwaliśmy się z krzeseł i zaczęliśmy się razem ściskać, gratulować... Istne szaleństwo. Pierwsza Grammy dla One Direction... Poryczałam się z radości, ale nie tylko ja. Chyba wszyscy mieliśmy łzy w oczach.<br />
Ruszyliśmy gromadką na scenę, trzymając się za ręce, bo chłopaki nie chcieli nas puścić. Stanęliśmy obok Sama. Wow. I pomyśleć, że byłam częścią czegoś tak wyjątkowego.<br />
- O matko... - Liam pierwszy dostał mikrofon. Spojrzał na statuetkę trzymaną przez Zayna i pokręcił głową. - To chyba sen. Ktoś mnie uszczypnie?<br />
- Ja mogę. - Zadeklarował się Harry i zaraz szturchnął go w ramię.<br />
- Dzięki, zawsze można na tobie polegać... Okej. Chcielibyśmy bardzo wszystkim podziękować. Może was dziwić ten tłok na scenie, ale wszyscy jesteśmy twórcami "Best Family Party". Można powiedzieć, że każdy wers ma innego autora... Muzykę też skomponowaliśmy samodzielnie, nie żebym się nami chwalił...<br />
- Dziękujemy bardzo, że w nas uwierzyliście, że nie daliście nam etykietki głupiego boysbandu. - Do mikrofonu dorwał się Lou. - Dziękujemy naszym fanom, którzy chyba co roku zgłaszali nas do nominacji i którzy swoimi akcjami nas popierali. Dziękujemy naszym rodzinom, których żeńska reprezentacja stoi obok... Dziewczyny, jesteście wspaniałe, nie tylko jako nasze żony, ale też jako przyjaciółki i wsparcie. Dzięki, że jesteście.<br />
- Podziękowania też dla wytwórni, która nam pozwoliła wydać tę piosenkę... Chociaż niektórzy mieli zastrzeżenia. - Wtrącił się Niall. - Możemy teraz z czystym sumieniem powiedzieć "a nie mówiłem"!<br />
Przy wielkim aplauzie widowni zeszliśmy ze sceny i wróciliśmy na miejsca. Każdy rwał się, żeby trzymać statuetkę. Ostatecznie trafiła ona na kolana Perrie, bo chłopaki musieli iść za kulisy przygotować się do występu. Po odśpiewaniu zwycięskiej piosenki przyszła pora na kolejne kategorie. W końcu doczekaliśmy się następnej "swojej", nagranie roku. Tym razem na scenę wyszła Lucy Hale i zespół The Weeknd, którzy po występie ze swoim singlem, odczytali zwycięzcę.<br />
- Statuetkę w kategorii Record of the Year zdobywa... One Direction i "Best Family Party"!<br />
Z wrażenia Pezz upuściła pierwszą statuetkę. Wcale jej się nie dziwiłam. Nie pchałyśmy się już na scenę z chłopakami, w końcu nie my to nagrywałyśmy. To była tylko ich chwila.<br />
- Wow, ledwo zeszliśmy ze sceny, a już chcecie nas z powrotem? - Zażartował Harry. - Komu nie podziękowaliśmy za pierwszym razem?<br />
- No, tutaj to chyba podziękujemy studiu nagraniowemu, naszej wytwórni i wszystkim ludziom, którym chciało się siedzieć i szlifować ten kawałek, żeby był genialny. Dzięki wielkie, Paul, Frank, Joe, dziękujemy chłopakom z zespołu, Dan, Josh, Sandy, Jon... Zawsze można na was polegać. - Powiedział Zayn.<br />
- No, to teraz jak przegracie w albumie roku i teledysku to chyba nic się nie stanie. - Parsknęła śmiechem Nika, biorąc od Liama kolejną statuetkę. - Ciekawe, jak się tymi nagrodami podzielicie.<br />
- Tydzień u jednego, kolejność według "papier, kamień, nożyce". - Stwierdziłam z humorem, oglądając statuetkę. Nawet jeśli mieliby przegrać w kolejnych kategoriach to i tak będą zwycięzcami tego wieczoru.<br />
Godzinę potem okazało się, że nie musieliśmy się wcale martwić. "This Is Not The End" jako Album of the Year też zdobyło statuetkę. Byliśmy niemal pijani ze szczęścia, chłopaki na scenie dziękowali nawet naszym dzieciom... A ostatnia kategoria, hmm... to już było totalne wariactwo. Znów wygraliśmy. I niech mi tylko teraz ktoś w mojej obecności powie, że boysbandy są do kitu.<br />
Od tego wrzeszczenia całkiem ochrypłam.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>18 sierpnia 2020r. Blackpool, Anglia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Kto się czubi, ten się lubi - zauważył Liam. Nie miałam innego wyjścia, musiałam przyznać mu rację.<br />
- Ciekawe, ile razy będą sobie grozić rozwodem... - Monika trzymała Lucasa na rękach, co bardzo mu się nie podobało. Wciąż się wyrywał w stronę samochodów, którymi mieliśmy ruszyć z kościoła do wypasionego hotelu, w którym odbywało się wesele. - Synu, wiem, że chcesz do taty, ale musisz zaczekać!<br />
- Nie chcę! - Zaprotestował głośno, nie przestając się wiercić.<br />
- Monia, oni się rozwiodą i zejdą! To będzie druga "Moda na sukces"! - Zaśmiała się Perrie. Rozejrzała się w poszukiwaniu męża i syna. Podążyłam za jej wzrokiem. Shane właśnie odbierał od Zayna burę połączoną z szantażem. Jeśli nie będzie grzeczny, nie dostanie nowego auta Hot Wheels.<br />
- Jesteśmy! - Harry wrócił do nas, prowadząc Dianę w nowej sukience. Długa droga samochodem nie służyła małej. Przy samym Blackpool zwymiotowała na swoją białą sukienkę. Harry pojechał z nią do hotelu, żeby ją umyć i przebrać, ale przez to przegapili ślub. - Nie chciała zostać w hotelu, mimo że zaraz i tak tam pojedziemy.<br />
- Di, lepiej się czujesz, kochanie? - Monika przekazała Luke'a mężowi i kucnęła przed córką. - Może wolisz zostać ze mną w pokoju, zamiast iść na wesele?<br />
- Nie, chcę iść... - Powiedziała Diana cichutko. - Ale nie chcę już wymiotować, bo to boli.<br />
- Na pewno nie będziesz. - Uspokoiłam ją i sięgnęłam do torebki po gumy miętowe. - Częstuj się, mnie pomagają na chorobę lokomocyjną.<br />
- Podejrzanie dużo jej wyżułaś przez drogę. - Liam rzucił mi uważne spojrzenie.<br />
- Jak nie prowadzę, to czasem mnie mdli. - Wzruszyłam ramionami i nachyliłam się nad spacerówką Izzy. Iza spała, wystawiając na sierpniowe słońce opalone nóżki. Poprawiłam budkę i zerknęłam kontrolnie na Dominikę i Nialla. - Nika, wszystko okej?<br />
- Tak samo od pięciu minut, nie musisz się mnie wciąż pytać. - Warknęła zirytowana. Nie dziwiłam jej się. W końcu za tydzień miała rodzić. I to nie jedno, a dwoje. Gwoli ścisłości, dwóch chłopaków.<br />
Nika ciążę przeżyła bardzo ciężko. Pierwsze tygodnie euforii i podekscytowania zostały szybko zastąpione zmęczeniem i wyczerpaniem. Wprawdzie nie chorowała i z dziećmi wszystko było w idealnym porządku, ale przez cały czas męczyły ją okropne mdłości i wymioty. Tabletki trochę pomagały, ale też miały niebezpieczne skutki uboczne. Nika z całych sił starała się nie wrócić do dawnych nawyków. W liceum i na początku studiów miała bulimię. Podczas ciąży wszystko jej o tym przypominało: najadanie się, tycie, ciągłe rzyganie, złe samopoczucie. Niall doskonale o tym wiedział i stale pilnował, żeby nie podłamała się i nie zaczęła na nowo starej bajki. Bez mrugnięcia okiem znosił jej humory i nie miał żadnych oporów, kiedy oznajmiła mu, że nie zgodzi się na kolejną ciążę.<br />
Przeniosłam wzrok na kolejną osobę, którą się martwiłam. Louis stał za nami sam, trzymając na rękach przytuloną do niego Abby. W tej chwili szukał czegoś w torbie zawieszonej na wózku. Zaraz podał córce smoczka i coś do niej powiedział z uśmiechem. Abby zaczęła skubać palcami kołnierzyk jego marynarki. Patrzył chwilę na nią, a potem westchnął i wbił wzrok w parę młodą odbierającą prezenty. Mogłam się tylko domyślać, że myślami przeniósł się w przeszłość, do londyńskiego parku, gdzie przed dwoma laty sam odbierał gratulacje na własnym ślubie. Z Eleanor.<br />
Eleanor wyjechała do Los Angeles. Z Lou byli w umownej separacji. A nie owijając w bawełnę, El po prostu się poddała. Depresja poporodowa i dwa poronienia w ciągu roku zrobiły swoje. Nie walczyli ze sobą, zrobili sobie przerwę. Nigdy nie myślałam, że tę kobietę może coś złamać, wydawała się być najsilniejsza z nas wszystkich. Tymczasem bała się macierzyństwa, bała się powtórzyć błędy swoich rodziców... Liczyła, że będzie mogła zajść w ciążę, urodzić kolejne dziecko, wyjść ze schematu. Jej mama przez pierwsze trzy lata też nie umiała się nią zająć. Uciekała od obowiązków, nie czuła więzi z córką. Myślałam, że El będzie chciała postąpić na odwrót, coś sobie udowodnić... Jednak w obecnej chwili powielała schemat sprzed dwudziestu kilku lat.<br />
Louis nie protestował, kiedy oznajmiła mu, że musi wyjechać. Postawił tylko warunek: Abby zostaje z nim i to on decyduje o wszystkim, co jej dotyczyło, bez pytania Eleanor o zdanie. Zgodziła się. Miesiąc temu spakowała walizki i poleciała do Stanów. Miesiąc temu Lou stał się wrakiem człowieka i tylko dzwonił codziennie do Maxa, który ze swoim partnerem Bradem pilnowali El, żeby się dowiedzieć, czy nie zrobiła nic głupiego i czy dalej żyje.<br />
Wciąż ją kochał. Kiedy Nika zarzuciła mu, że zachował się jak idiota, pozwalając Els odejść, zamiast o nich zawalczyć, odpowiedział:<br />
- Eleanor jest dla mnie najważniejsza i nigdy nie przestanę jej kochać. A jeśli kogoś kochasz, to czasem musisz pozwolić tej osobie odejść i wierzyć, że pewnego dnia wróci.<br />
Wierzył naprawdę. Bronił El przed ludźmi, którzy ją osądzili i nazywali złą matką, złą żoną, złym człowiekiem. Oprócz tego całą swoją miłość przelał na Abigail. Nie chciał od nikogo pomocy, wszystko przy dziecku robił sam. I tylko kiedy przychodził do nas, żeby Abby pobawiła się z Izabellą, dopiero wtedy pozwalał sobie na rozklejenie się.<br />
Do tej pory uważałam go za najbardziej dziecinnego faceta na świecie. Myliłam się. Pokazał, że w byciu odpowiedzialnym bije wszystkich na głowę.<br />
- Wsiadają do samochodu, możemy jechać. - Zauważyła Perrie.<br />
- Louis! Ładuj wózek, jedziemy! - Liam poprowadził spacerówkę do Hyundaia. Jechaliśmy razem naszym samochodem. Moje martwienie się o Lou obejmowało również przywiezienie go do Blackpool i trzymanie go cały czas na oku.<br />
Usadowiłam się z tyłu między dwoma fotelikami i w ciszy pojechaliśmy do hotelu, gdzie miało odbyć się przyjęcie weselne. Na szczęście nie było daleko. Wysiedliśmy akurat, żeby zobaczyć przenoszenie panny młodej przez próg.<br />
- Wypijmy zdrowie państwa młodych! - Krzyknął drużba, Joe.<br />
Państwo młodzi, Danielle i Noriaki, po schodzeniu się i rozstawaniu milion razy, podjęli decyzję o ślubie. Serio, niewiele brakowało, żeby pobili rekord Harry'ego w konkursie na najszybszy ślub świata. Dużo pomogła im Missy, znajoma Dani, która pracowała w organizacji konkursów tańca towarzyskiego w Blackpool. Załatwiła hotel dla gości, muzykę, przyjęcie, większość formalności. Ja zostałam poproszona o pomoc w wyborze sukni ślubnej. Długa kreacja w stylu syrenki, wąska u góry, rozszerzająca się od kolan, niesamowicie pasowała do szczupłej sylwetki Danielle i jej brązowej skóry. Suknia była w kolorze ecru, trzymała się na wąskich srebrnych ramiączkach, a stroju dopełniał bukiet z rodzaju tych wiszących, z kremowych róż.<br />
Noriaki też wyglądał nieźle. To był chyba dopiero drugi raz, kiedy widziałam go w całkowicie oficjalnym stroju. Ciemny garnitur, nowe eleganckie buty, mucha, do butonierki przypięta mała różyczka w kolorze bukietu Dan. Trzeba było przyznać, że prezentował się naprawdę przystojnie.<br />
Usiedliśmy przy stole z naszymi wizytówkami. Wesele miało być typowo brytyjskie, czyli około jedenastej wieczorem powinniśmy być w pokojach... My i tak pewnie zbierzemy się wcześniej ze względu na dzieci.<br />
Kelnerzy zaczęli roznosić jakąś oryginalną zupę. Była całkiem smaczna, pomijając pływające w niej krewetki... Nigdy nie przepadałam za owocami morza. Chociaż w obecnym stanie nawet mi smakowały.<br />
- Nikuś, wszystko okej? - Usłyszałam głos Nialla. Podniosłam wzrok z talerza na przyjaciółkę. Była blada i wstawała z krzesła na tyle szybko, na ile pozwalał jej ciążowy brzuch.<br />
- Muszę iść do łazienki. - Powiedziała skrzywiona. Zerwałam się z krzesła i wzięłam ją pod rękę.<br />
- Idę z tobą. - Nawet nie protestowała, a to oznaczało, że czuła się naprawdę kiepsko.<br />
Zamknęła się w kabinie. Stanęłam przed lustrem, czekając cierpliwie aż opróżni niecierpliwy pęcherz albo wyrzyga to, co jej podeszło do gardła na widok krewetkowych trupów.<br />
- Natalia... - Usłyszałam ciche wołanie. Przyłożyłam ucho do drzwi.<br />
- W porządku? - Spytałam. W odpowiedzi usłyszałam jakby syknięcie i westchnienie.<br />
- Ja chyba rodzę...<br />
Ugięły się pode mną nogi. Ale że teraz? Czemu żadna z nas nie umiała urodzić w normalnym momencie?<br />
- Odeszły ci wody?<br />
- Nie, ale poczułam skurcz i do lekkich on nie należał.<br />
- Tylko spokojnie. - Raczej siebie chciałam uspokoić, nie ją. - Może to fałszywy alarm.<br />
- Raczej wątpię. - Otworzyła drzwi i spojrzała na mnie z paniką w oczach. - A tu nie ma Sheili.<br />
Nie tylko Sheili. Umówionej położnej też nie było. Byłam tylko ja. Lekarz, który dopiero od trzech miesięcy robi specjalizację z chirurgii.<br />
- Chodź do pokoju. - Znów wzięłam ją pod rękę. - Położysz się. Nawet jeśli to nie poród, to i tak powinnaś leżeć.<br />
Dojście do windy proste nie było. W połowie drugi Nika aż się pochyliła z bólu. Najgorsze, że nie wiedziałam, czy faktycznie ją tak boli, czy trochę dramatyzuje. Niestety, uwielbiała dramatyzować.<br />
Kiedy w końcu położyłam ją na łóżku w jej pokoju, jakby odetchnęła z ulgą. Chciałam zadzwonić do kogoś z naszych, żeby ich powiadomić, że zostanę z Niką w pokoju, ale okazało się, że nie wzięłam torebki ze stołu. Krótkie śledztwo wykazało, że Dominika też jest zapominalska. Zostawiłam ją samą, obiecując, że szybko wrócę. Zbiegłam na dół, nie czekając na windę i przepchałam się między tańczącymi do naszego stołu.<br />
- Gdzie Nika? - Zapytał od razu Niall. Reszta też nadstawiła uszu.<br />
- Nika twierdzi, że zaczęła rodzić. Wróciłam tylko po torebkę i żeby was powiadomić. Zostanę z nią.<br />
- Co?! - Niall zerwał się, prawie przewracając krzesło i popędził w kierunku windy.<br />
- Będzie ciekawie. - Mruknęłam pod nosem. Zerknęłam kontrolnie na Izzy, która była karmiona mlekiem z butelki i odprowadzana troskliwym spojrzeniem Liama, podążyłam za nim. Trafiłam akurat na moment, kiedy Nika wiła się z bólu pod wpływem kolejnego skurczu.<br />
- Trzeba cię natychmiast zabrać do szpitala. - Stwierdziłam stanowczo. Dotknęłam jej brzucha w kilku miejscach.<br />
- Nie, nie będę rodzić bez Sheili. - Upierała się.<br />
- Nika, to co, ja mam odebrać poród? Na weselu? - Popukałam się wymownie w czoło. - Nie ma mowy, nie jestem położnikiem. Dzwonić po karetkę czy mam cię zawieźć?<br />
- Tylko nie karetka... - Jęknęła, zaciskając oczy.<br />
- Dobra. No to transportujemy cię do samochodu. - Powiedział Niall i od razu wziął ją na ręce.<br />
- Tylko jej nie upuść. - Wywrócił oczami na moje słowa i poszedł do windy. Zjechaliśmy na parking. Dobrze, że schowałam kluczyki od auta w swojej torebce, Liam nie chciał, żeby mu wypadły z kieszeni. Szybko wsadziliśmy Nikę na tylne siedzenie po uprzednim wymontowaniu jednego fotelika i pojechaliśmy według GPS-u do najbliższego szpitala.<br />
- Ty wracaj, poradzimy sobie. - Oznajmił Niall, kiedy Nikę przejęły pielęgniarki.<br />
- Jesteś pewien? - Spytałam, lustrując go uważnym wzrokiem. Grał. Udawał twardziela, żeby Nika się nie bała, a sam telepał się ze strachu.<br />
- Jestem. Zadzwonię, jak będzie coś wiadomo. - Zawahałam się przez chwilę. W końcu podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Wczepił się we mnie jak małe dziecko.<br />
- Nic jej nie będzie, masz moje słowo. - Poczułam, jak kiwa głową i odsunęłam się od niego. Zrobił dzielną minę, która w połączeniu z przerażeniem w jego oczach wyglądała trochę żałośnie.<br />
- Pan Niall Horan? - Odwróciliśmy się w stronę lekarza. - Chce pan być obecny przy porodzie żony?<br />
Nialler nie oglądając się na mnie, popędził korytarzem w kierunku wskazanym przez doktora. Ja natomiast wsiadłam do samochodu i wróciłam do hotelu. Weszłam na salę, uśmiechnęłam się do tańczącego z Dianą na rękach Harry'ego i usiadłam obok Liama przy naszym stole. Towarzystwo się wykruszyło, oprócz nas był tu Louis z podskakującą na jego kolanach Abby i Zayn.<br />
- I co? Co z Niką? - Zarzucili mnie pytaniami.<br />
- Nika właśnie rodzi w Teaching Hospital NHS czy jakoś tak. Niall jest z nią.<br />
- Czyli to już? - Spytał z niedowierzaniem Zayn. - Czy żadna kobieta nie rodzi w terminie?<br />
- Chyba tylko pięć procent rodzi w terminie, trzeba mieć prawdziwe szczęście. - Stwierdziłam i wzięłam od Liama Izzy. Pisnęła głośno "mama" i zaczęła klepać mnie rączkami po ramionach.<br />
- Ty urodziłaś prawie trzy tygodnie wcześniej, Nika tydzień... Perrie też kilka dni przed... chyba.<br />
- A właśnie, a propos terminów. - Zwróciłam się do Liama. - Pamiętaj, że na miesiąc przed pierwszym marca nigdzie już nie wyjeżdżamy. A do szpitala idę tydzień przed.<br />
Liam otworzył szeroko oczy i przez chwilę próbował poskładać to sobie w całość.<br />
- Zaraz... znaczy, że ty też... że...<br />
- Jedenasty tydzień. - Dopowiedział i z zadowoleniem obserwowałam, jak na jego twarzy pojawia się szczęśliwy uśmiech.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>21 sierpnia 2020r. Blackpool, Anglia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- To tutaj. - Wskazałam na drzwi oddziału położniczego. Razem z Liamem, Moniką i Harrym szliśmy zobaczyć nowo narodzonych bliźniaków. Świeżo upieczony tatuś obsypał nas już zdjęciami, ale to co innego niż zobaczyć maluchy na żywo.<br />
- Mieliśmy wchodzić po dwie osoby, żeby nie robić tłoku, to może wy idźcie pierwsi... - Zasugerowała Monika.<br />
- Na pewno? - Liam położył rękę na klamce sali numer sześć.<br />
- Idźcie, idźcie, przecież my też się przywitamy.<br />
Wsunęłam głowę do sali i pomachałam Nice. Leżała w łóżku, obok niej stały dwa łóżeczka szpitalne, a na krześle po ich drugiej stronie siedział Niall i rozanielonym wzrokiem wpatrywał się w swoich synów.<br />
- Hej... - Wyszeptałam, wchodząc do sali. - Śpią?<br />
- Niedawno usnęły. - Odpowiedziała Nika i ziewnęła. - Poród jest okropnie męczący. Chyba nigdy tego nie odeśpię.<br />
- Nie będziemy tu długo, jeszcze Stylesowie czekają na korytarzu. - Odparł Liam i razem nachyliliśmy się nad łóżeczkami. Maluchy śmiesznie się ułożyły. Jeden na jednym boku, drugi na drugim, w niemal identycznej pozie. Rączki zaciśnięte w piąstki trzymali przy buzi, spali mocno, nawet nie drgnęła im powieka.<br />
- Piękne, prawda? - Niall nie spuszczał z nich wzroku.<br />
- Fajne maluchy, tylko... eee... jak zamierzacie je odróżnić? - Zapytał Liam, przyglądając się niepewnie dzieciom. - Są dosłownie identyczni.<br />
- Wcale nie. Ten... - Niall wskazał na chłopczyka bliżej okna, w żółtych śpioszkach. - Ten to Colin, a ten to Thomas. - Pokazał na malucha bliżej drzwi, w niebieskim ubranku.<br />
- Tommy ma pieprzyk na policzku koło ust. - Powiedziała Nika. - Gorzej jak Colinowi się kiedyś pojawi.<br />
- Zawsze możecie im namalować coś na ręce. - Zażartowałam. Nika znowu bezwiednie ziewnęła. - Dobra, nie będziemy wam przeszkadzać.<br />
- Zaraz przyjdą Harry i Monia. - Liam położył w rogu łóżeczek po identycznym małym misiu.<br />
Wyszliśmy po cichu z sali, akurat trafiając na interesującą rozmowę.<br />
- A byłaby taka możliwość? - Harry stał przy trzech połączonych łóżeczkach, które wiozła pielęgniarka i jakaś kobieta w czarnej sukience. Monika założyła ręce na piersi i wpatrywała się w zawartość łóżeczek.<br />
- To sporo papierkowej roboty, poza tym policja... Nie jestem pewna, czy tak można...<br />
- Czy mogłaby pani się dowiedzieć teraz? - Spytała Monika stanowczo. - Jesteśmy rodzicami zastępczymi, radzimy sobie, mamy wszelkie uprawnienia.<br />
- Pójdę zadzwonić. - Kobieta potoczyła po nich zrezygnowanym wzrokiem i szybko odeszła, stukając obcasami.<br />
- Co się dzieje? - Podeszłam do Moniki. Mimochodem zajrzałam do łóżeczek. Trojaczki?<br />
- Usłyszeliśmy, jak panie rozmawiają o domu dziecka i adopcji dla tych maluchów... Urodziły się wczoraj, a ich matka zostawiła je w szpitalu i uciekła. Przyjęli ją na cito, od razu wzięli na porodówkę... Potem dała im fałszywy dowód z nieprawdziwym nazwiskiem. Kiedy wzięto je na badania, zabrała rzeczy i po prostu uciekła. Zostawiła tylko kartkę, że zrzeka się praw rodzicielskich. Policja już jej szuka, ale nie ma śladu... Ten cholerny szpital ma zepsuty monitoring przed wejściem. - Relacjonowała mi szeptem dziewczyna.<br />
- Mogła wyjść drzwiami dla personelu. - Zauważyłam.<br />
- Chcecie je adoptować? - Zdumiał się Liam.<br />
- A czemu nie? - Wkurzył się Harry. - Mówisz jak tamta baba. Mamy dwójkę dzieci, ale nie znaczy to, że nie możemy mieć jeszcze trójki. Nie mieszkamy już wszyscy razem, w domu mamy wystarczająco dużo miejsca. I przede wszystkim chcemy im oszczędzić koszmaru domu dziecka. Diana wystarczająco nam naopowiadała.<br />
- Ja tam się nie wtrącam. - Uniosłam ręce. - Mają jakieś imiona?<br />
- Sarah, Maya i Maximilian.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>22 lipca 2028r. Londyn</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Tylko ci zawracam głowę - wychrypiał Louis, ale posłusznie wziął podane tabletki. - Niedługo samo przejdzie.<br />
- Przejdzie, ale w zapalenie płuc - prychnęłam i schowałam do szafki opakowania.<br />
- Eee tam... Tak w ogóle, wiem, że jesteś lekarzem i tak dalej, ale nie powinnaś mnie trzymać na dystans?<br />
- Jestem odporna.<br />
- Jesteś też w ciąży.<br />
- To tylko przeziębienie, Lou, nie jakaś różyczka lub grypa. Na grypę cię szczepiłam. - Stanęłam przy kuchence i spróbowałam rosołu. Zaraz będzie można podawać.<br />
Tak, byłam w czwartej ciąży. Termin miałam na początek grudnia i już nie mogłam się doczekać kolejnego malucha w domu. Perrie śmiała się, że to niemal obsesja i nawet jak będę po menopauzie to będę rodzić dzieci. Fizycznie to było niemożliwe, ale psychicznie... Cóż, w roli mamy czułam się jak ryba w wodzie. A teraz, kiedy Izzy miała już dziesięć lat, Will siedem, a Rachel pięć, to była najwyższa pora na kolejne dziecko. Zwłaszcza, że miałam trzydzieści sześć lat, a podobno do trzydziestego piątego roku życia jest najmniejsze prawdopodobieństwo wad rozwojowych. A Perrie może się śmiać. Jak nie chcą z Zaynem trzeciego malucha, to niech się nie odzywają. Po ciąży z Kaylą, która urodziła się dwa miesiące przed Rachel, Pezz oznajmiła, że popiera Nikę i nie ma zamiaru mieć więcej dzieci. Całą ciążę musiała przeleżeć z powodu zakrzepicy żył.<br />
Nika z Niallem dzielnie wychowywali swoich łobuziaków. Serio, Thom i Col, razem z Willem i Maxem stworzyli prawdziwą bandę. Ich wrzaski słychać było w całym Kensington, kiedy budowali kolejny fort, następną bazę lub urządzali walkę na kije czy inne miecze.<br />
Harry i Monika dopięli swego i zaadoptowali trojaczki. Na tym jednak poprzestali, gdy przekonali się, że trójka dzieci w jednym wieku plus dwójka poniżej dziesiątego roku życia to niezłe wyzwanie. Dobrze, że mieszkaliśmy tuż obok siebie, na terenie jednej "posiadłości", bo w ten sposób mogliśmy sobie wzajemnie pomagać w opiece nad dzieciakami.<br />
Tylko Louis wciąż się zastanawiał, czy dać El odejść całkowicie, czy wciąż na nią czekać... Czasem rozmawiali. Ale wychodziło im to tak niezręcznie, że aż żal było słuchać. Ja też nie wiedziałam, jak z nią gadać. Z jednej strony miałam do niej ogromny żal i pretensje, że zrobiła takie świństwo swojej córce i Louisowi, a z drugiej chwilami ją rozumiałam. Tylko chwilami.<br />
- Dzwoniła do ciebie? - O wilku mowa.<br />
- Ostatnio nie. Chyba gadała z Niką. - Odpowiedziałam nieuważnie, wyjmując miseczki. Przeszłam przez mały przedpokój i otworzyłam drzwi - Obiad! - ryknęłam na cały głos. Na moje wołanie od razu poderwały się z ziemi nasze dwa psy, owczarek podhalański Frugo i cocker spaniel Colt. Rzuciłam im kilka kawałków kurczaka z rosołu.<br />
- Juuuż! - Odkrzyknęła Iza i za chwilę zobaczyłam, jak pędzi z Abby z altanki pod laskiem. Od rana coś tam ustawiały. Pewnie kolejne przedstawienie. Albo i nie, bo za nimi ruszyły wszystkie dzieciaki... Czyli to ich kolejna dzika zabawa. Będzie się działo. Przezornie wyjęłam więcej miseczek i poprosiłam Lou, żeby rozsunął stół. Zaraz będzie tu najazd na kuchnię.<br />
Dobrze myślałam. Do domu wesoła trzynastka. Zaraz po nich pojawił się Liam i Zayn, którzy dzisiaj załatwiali coś w studiu w związku z nową płytą. One Direction nie jeździło tak często w trasy, ale płyty wciąż wychodziły co parę lat... Mieli sporą przerwę po "This Is Not The End", a teraz pracowali nad wydaniem dziesiątego krążka.<br />
- Mamo? - Popatrzyłam na Rachel i odruchowo wytarłam jej brodę z rosołu.<br />
- Co tam, kochanie?<br />
- Możecie wyjść z tatą po obiedzie? Chcemy wam coś pokazać.<br />
- Co konkretnie? - Liam zajrzał do garnka i nalał sobie dokładkę. Louis głośno wydmuchał nos.<br />
- Mamy niespodziankę, ale dla was wszystkich.<br />
- Wszystkich? To znaczy, reszta też ma przyjść? - Upewniłam się.<br />
- My po nich pójdziemy, tylko żebyście wy też byli. - Wyrwał się Colin. Chyba Colin. Wciąż miałam problemy z ich odróżnianiem, zwłaszcza że cwaniaki specjalnie zakładali identyczne ubrania. Uwielbiali wyprowadzać ludzi z równowagi.<br />
- No to przyjdziemy. Daleko nie mamy. - Zażartował Louis i kichnął.<br />
Wstawiłam naczynia do zmywarki i razem z chłopakami poszliśmy w kierunku altanki. Wiedziałam, że szykuje się przedstawienie. Dzieciaki wystawiły wszystkie fotele ogrodowe, leżaki, huśtawka była przykryta nowym kocem Moni... Oj, komuś się oberwie. Usiadłam wygodnie na huśtawce i automatycznie wtuliłam się w Liama, który objął mnie ramieniem i od razu położył rękę na moim brzuchu. Uwielbiał tak ze mną siadać, twierdził, że wtedy lepiej czuje ruchy dziecka. Niech sobie wmawia... Byłam dopiero w czwartym miesiącu i dopiero sama czułam lekkie trzepotanie w środku.<br />
- Co oni wykombinowali? - Spytała Nika, rozkładając się na leżaku. Nasunęła na nos okulary przeciwsłoneczne. - Miałam raporty do wypełnienia.<br />
- Raporty? Czy chwilę dla siebie z Niallem? - Zapytałam złośliwie, widząc nadchodzącego Niallera bez koszulki.<br />
- Skarbie, Niall dzisiaj poczuł w sobie ogrodnika i od rana wykosił naszą część trawnika i pościnał zeschłe pąki róż na tym wielkim krzaku.<br />
- A myślałam, że to Harry zasuwa kosiarką. - Odezwała się Perrie i usiadła po turecku na trawie. - Niall, masz ochotę wykosić też u nas?<br />
- Nie ma nic za darmo. - Puścił jej oczko i udał, że pada zemdlony na drugi leżak. - Misiu, będziesz mi dziś smarować plecy od oparzeń.<br />
- Misiu, mówiłam ci, gdzie stoi filtr z dwudziestką. Nie chciałeś. - Posłała mu znaczące spojrzenie.<br />
- Czy są już wszyscy? - Zza rozstawionych parawanów wychyliła się Diana. Popatrzyła po nas i szybko odkryła brak swoich rodziców. - Mamo, tato!<br />
- Już idziemy! - Hary'emu i Monice wcale się nie spieszyło. Szli z górki, trzymając się za ręce i rozmawiając o czymś z ożywieniem. Zaraz dogonił ich Zayn i razem usiedli koło nas na fotelach.<br />
- Co to będzie? - Spytał Malik, ale zaraz został uciszony psykaniem zza parawanu. Wymieniliśmy się rozbawionymi spojrzeniami. Przed parawan wyszła Sarah.<br />
- Panie i panowie! - Ogłosiła z dumą. - Czy wiecie, co zdarzyło się piętnaście lat temu?<br />
- Eee... a który to był rok? - Zapytał Hazz zdezorientowany. Sarah wywróciła oczami w identyczny sposób jak on. Nieźle podpatrzone jak na ośmiolatkę. Była bystra.<br />
- Dwa tysiące trzynaście, tato.<br />
- Jak trzynaście, to chyba byliśmy w trasie, nie? Kończyliśmy Take Me Home, nie? - Odezwał się Louis, patrząc po przyjaciołach.<br />
- Jeszcze się nie znaliśmy, więc chyba tak... - Mruknęłam pod nosem.<br />
- Serio, nie pamiętacie? - Sarah chyba była zbulwersowana. - No przecież wyszedł teledysk!<br />
- Aaa, teledysk! - Liam chyba sobie przypomniał. - <a href="https://www.youtube.com/watch?v=o_v9MY_FMcw" target="_blank">"Best Song Ever"</a>, prawda?<br />
- Brawo, wujku. To teraz my wszyscy chcieliśmy wam przedstawić relay... remay...<br />
- Remake? - Podsunęła Nika.<br />
- Tak, remake. Kamera wszystko nagrywa. - Oznajmiła i stanęła za nami przy statywie. Okeeej... - Akcja! - Krzyknęła. W odpowiedzi parawany zostały odsunięte przez chyba Dianę i Lucasa... Nie miałam pojęcia.<br />
- Wow. - Niall już miał ochotę bić brawo, kiedy zobaczyliśmy scenkę przed nami. Zrobili wielki plakat z teledysku, z pierwszej sceny... Ciekawe, kto im pomagał, my nic nie wiedzieliśmy.<br />
- Więc ci mówię, Angelina. Naprawdę chcę Angelinę. A co z Bradem? - Nasz głośny wybuch śmiechu zagłuszył dalsze słowa Maxa. Już wiem, czemu Liamowi zginęła ta biała koszula. Obok Maximiliana siedział chyba Thomas i powtarzał słowa Nialla. Sarah uciszyła nas głośnym psyknięciem. Chyba była reżyserem.<br />
Maya jako sekretarka, Will jako Leeroy, czyli alter ego swojego ojca, Lucas jako Marcel, a wreszcie One Direction w wersji Diana-Harry, Shane-Zayn, Izzy-Liam, Abby-Louis i Colin-Niall, plus chórek Rachel i Kayli... Te dzieciaki wylądują na Broadwayu, ja innej opcji dla nich nie widzę. Wyuczyli się kwestii tak, że nawet mówili z tym samym akcentem, co chłopaki, a kiedy Diana zaczęła mocno śpiewać pierwszą zwrotkę jako Hazz... Wow. Po prostu wow. Zebrali od nas owacje na stojąco, ale jednego byłam ciekawa...<br />
- Kto wam w tym pomagał? - Zapytałam ze śmiechem, przytulając trójkę moich aktorów.<br />
- Emmm... Można powiedzieć, że ja. - Odwróciliśmy się gwałtownie. Za statywem z kamerą stała Eleanor. Schudła i nerwowo wykręcała palce. - Abby mnie wpuściła i... Lou? Możemy porozmawiać?<br />
Louis patrzył na nią zdumiony, gęsto mrugając, jakby myślał, że El to tylko fatamorgana. Wreszcie skinął głową i kichnął na potwierdzenie. W milczeniu obserwowaliśmy, jak idą w kierunku domu.<br />
Czyżby nastąpił przełom?<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>27 września 2035r. Londyn</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Otworzyłam drzwi pokoju Izzy. Jak zwykle, sajgon na całe pomieszczenie... Jak, do stu piorunów, ta dziewczyna znajduje swój fotel pod tą stertą... O Boże!<br />
Stanęłam jak wryta na środku pokoju, wpatrując się w przerażeniem w biurko. To... Tam... To jest... Chyba mi niedobrze.<br />
-Izabella Anne Payne! Natychmiast do mnie!!!- Wrzasnęłam na cały głos, nie spuszczając tego... czegoś z oczu. Nie panikuj, Nattie, nie panikuj, to przecież tylko...<br />
-Co jest?- Izzy wbiegła do pokoju. Spojrzała na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem.<br />
-Co to ma być?- Wycedziłam, wskazując palcem na zielono-żółtego stwora siedzącego na biurku.<br />
-To? To mój kameleon, Timon.<br />
-Timon? Jak ta surykatka od Pumby?- Upewniłam się, patrząc z obrzydzeniem, jak moja córka bierze jaszczura do ręki i głaszcze go po głowie. Jedyną fascynującą rzeczą było to, że kameleon zaraz zabrał się za zmianę koloru. Zaczął się robić blado pomarańczowy.<br />
-Shane to wymyślił. Wiem, idiotyczne, ale on zaraz zaczął na nie reagować. Spodobało mu się.- Wyciągnęła stworka w moją stronę.- Chcesz potrzymać?<br />
-Zabierz. To. Ode mnie.- Wyjęczałam, odsuwając się maksymalnie w tył, byle tylko nie doszło do bezpośredniego kontaktu z kameleonem.- Wiesz, że zanim przytachasz tu jakieś zwierzę, to musisz spytać nas o zgodę? Gadałaś z tatą?<br />
-Tak. Powiedziałam mu, że chcę kameleona, ale chyba właśnie był w directionerskim świecie, bo powiedział, że kameleon to dobry pomysł na piosenkę i poleciał na dół. Słyszysz gitarę? Dzięki mnie i Timonowi będzie nowy hit.<br />
-Kameleon, kameleon, ja mu zaraz dam kameleona!- Wkurzona minęłam Izzy i zbiegłam na dół do studia. Oczywiście, Liam wpadł w amok tworzenia.<br />
-Liam!- Krzyknęłam, wpadając jak burza do studia.- Co to, do cholery, miało być?! Pozwalasz jej trzymać w domu jaszczura?!<br />
-Słucham?- Podniósł głowę znad zeszytu i uniósł w górę jedną ze słuchawek.- Mówiłaś coś, kotku?<br />
Ręce mi opadły. Dosłownie.<br />
-Pozwoliłeś nieświadomie Izabelli trzymać w domu kameleona.- Wycedziłam, opierając ręce na biodrach. Miałam nadzieję, że wyglądałam chociaż odrobinę groźniej.<br />
- Bardzo możliwe... Ale wiesz, że jak coś, zawsze możemy go podrzucić do gadziej kolekcji Shane'a? - Posłał mi łobuzerski uśmiech i z powrotem nasunął słuchawki na uszy. Zamknęłam oczy i w myślach policzyłam do dziesięciu. W sumie racja. Zawsze będzie można postawić sprawę jasno i oddać kameleona Malikom. Współczułam Perrie, że musiała to znosić, ale z drugiej strony po tym, jak zobaczyłam jej zdjęcie, trzymającej węża pytona jakiegośtam to... Cóż, pasja rodzinna.<br />
Wróciłam na górę, żeby pozbierać do końca rzeczy do prania. Izzy wychyliła się ze swojego pokoju.<br />
- To jak? Może zostać?<br />
- Może - westchnęłam ciężko. - Ale jeden wybryk i wraca do Shane'a.<br />
- Nie ma sprawy! - Posłała mi szeroki uśmiech i trzasnęła drzwiami. Przeszłam dalej do pokoju Willa. Byłam zdumiona, jak on potrafił utrzymać porządek w swoim pokoju... To znaczy miał masę rzeczy, mniej i bardziej potrzebnych, i ja sama na pewno bym się pogubiła, gdybym miała coś znaleźć, ale on umiał tak wszystko poukładać, że zawsze wiedział, gdzie co jest. Ba, kiedy my zgubiliśmy coś swojego, to on znajdował to jako pierwszy. Od miesiąca twierdził, że zostanie lekarzem jak ja. Cóż, popieram. Nadawał się na chirurga. Izzy pod tym względem stanowiła jego totalne przeciwieństwo.<br />
- Mamo, idę do Toma i Colina. - Oznajmił chrypiącym głosem. Miał czternaście lat i właśnie przechodził mutację głosu.<br />
- Deska? - Domyśliłam się.<br />
- Nom. - Potwierdził, wyjmując spod łóżka torbę z ochraniaczami. - Mamy nowy trik do obczajenia.<br />
- Potem przyjdę na rampę to mi pokażecie. - Oczywiście, że zbudowali rampę. Nasz trawnik coraz bardziej przypominał wielki park rozrywki.<br />
- Spoko. - Złapał deskę pod ramię, ale w drzwiach jeszcze się obrócił. - Ciocia Nika mówiła, że potrzebuje przepisu na to ciasto z malinami.<br />
- Jeszcze mi przypomni... - Wzruszył ramionami i poleciał na dwór. Zgarnęłam brudne ciuchy z krzesła i ruszyłam dalej.<br />
- Nie, tutaj inny kawałek!<br />
- Ja będę tym pociągiem, a ty tym! - Sześcioletni Matthew, mój najmłodszy syn, grzebał w wielkim pudle z fragmentami torów. Obok niego pięcioletni Zack, średnia pociecha Tomlinsonów, łączył z zapałem wagony w gigantyczny pociąg. Zostawiłam drzwi otwarte, żeby w razie czego słyszeć i uspokoić kłótnię.<br />
Oczywiście, że El i Lou się pogodzili. Może dobrze się stało, że zrobili sobie tę przerwę... Teraz byli przeszczęśliwi... I aktualnie na wyjeździe u rodziców Louisa z najmłodszą Hailey. Zostawili u nas Zacka, który niedawno przechodził grypę i dopiero co się wykurował. Woleli z nim nigdzie na razie nie jeździć. Zack czuł się u nas świetnie i wciąż bawił się z Mattem... Ciekawe, kiedy się wreszcie zmęczą.<br />
Zajrzałam do ostatniego pokoju. Rachel i Kayla siedziały przy stole i głośno powtarzały jakieś definicje.<br />
- Macie sprawdzian?<br />
- Z historii. - Rachel nie oderwała wzroku od zeszytu.<br />
- Jaki dział?<br />
- Królowa Elżbieta...<br />
- Pomóc wam?<br />
- Nie.<br />
- A coś do picia chcecie?<br />
- Wujek Liam nam przyniósł. - Kayla pokazała na dzbanek lemoniady i talerz z bułeczkami.<br />
Skinęłam głową i zamknęłam drzwi. Czyli chwila spokoju podczas urlopu. Akurat wczoraj miałam ostatni dyżur w szpitalu przed tygodniem wolnego. Jak cudownie...<br />
Zeszłam na dół i usiadłam w kuchni na ławie. Mieliśmy duży stół, do którego siadało się na długiej ławie z poduchami pod oknem. Uwielbiałam po południu wyciągać na niej nogi i czytać. Teraz też wzięłam "Trzech muszkieterów", żeby przypomnieć sobie klimat siedemnastowiecznej Francji. Obok stał kubek z gorącą herbatą i talerz kruchych małych rogalików. Błogi spokój, zakłócany jedynie dźwiękami starych piosenek typu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=cIFLsZprHXU" target="_blank">"Tell Me A Lie"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=OF9fUtZI9Wo" target="_blank">"Alive"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=9JVt-JdM4e4" target="_blank">"Forever Young"</a> czy <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tSCkXZMrSE8" target="_blank">"Fire In The Rain"</a>.<br />
Byłam akurat w trakcie podsłuchiwania narady Milady i kardynała Richelieu pod La Rochelle, gdy do kuchni wkroczyła Izabella. Nastrój zmienił jej się o sto osiemdziesiąt stopni. Ponura jak chmura gradowa zajrzała do lodówki, wyjęła jogurt z płatkami, trzasnęła drzwiczkami, wyłączyła <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ru0K8uYEZWw" target="_blank">"Can't Stop The Feeling"</a> Timberlake'a i usiadła przy stole na krześle. Przezornie zamknęłam książkę i upiłam łyk herbaty. Izzy zawsze tak robiła, kiedy chciała pogadać.<br />
- Timon zdechł? - Spytałam uprzejmie, chcąc nawiązać rozmowę. Rzuciła mi mordercze spojrzenie i skupiła się na jogurcie.<br />
- Nie.<br />
- Przytyłaś?<br />
- Nie.<br />
- Złapałaś jedynkę?<br />
- Nie.<br />
- To co się stało?<br />
- Nic. - Aha. Górą dobre kontakty z dzieckiem. Nie naciskałam więcej, wiedziałam, że za sekundę sama wybuchnie.<br />
- Shane jest na randce z tą Lindsay. - Warknęła, rzucając łyżeczkę na stół.<br />
- A ty jesteś zazdrosna. - Stwierdziłam domyślnie.<br />
- Nie! - Krzyknęła. Jasne... - Po prostu dziś mieliśmy nagrywać. Mówiłam ci, że mamy nowy pomysł na piosenkę i chcieliśmy go wypróbować...<br />
- Tę rapowaną? "Catching Fire"? - Upewniłam się.<br />
- Tak. - Poszli w nasze ślady. Shane od dawna interesował się miksowaniem. Izzy lubiła śpiewać, ale w rapowaniu potrafiła dorównać dawnym piosenkom Nicki Minaj. Założyli kanał na YouTube jako zespół i wypuszczali do internetu covery piosenek lub swoje oryginalne utwory. Szło im nieźle, zwłaszcza że na początku nikt nie wiedział, że są naszymi dziećmi. Dwadzieścia tysięcy wyświetleń pod filmikiem... Dopiero później ktoś skojarzył nazwę ich zespołu, The Puzzle, z nazwiskami Payne i Malik. Wtedy wyświetlenia skoczyły do kilkuset tysięcy, niektóre nawet do miliona. Mimo to nie chcieli naszej pomocy w wydaniu płyty z coverami. Wszystko zamierzali osiągnąć sami.<br />
- Denerwujesz się, bo odwołał nagrywanie?<br />
- Nom. - Mistrzyni lakonicznej wypowiedzi. - Mamo, w czwartki zaczynał się nasz weekend. W czwartki nagrywaliśmy, w piątki szliśmy do miasta po inspiracje do filmików, a w niedzielę wypuszczaliśmy nowy. Jak on teraz zaplanował sobie randkę z puszczalską zdzirą naszej budy, to...<br />
- Serio? Puszczalska zdzira? - Oparłam się łokciami o stół i założyłam nogę na nogę. - Izzy, ty się w nim zakochałaś.<br />
- Wcale nie! - Oburzyła się. - Nie zakochałabym się w najlepszym przyjacielu!<br />
- Którego znasz jak własną kieszeń i za którego wskoczyłabyś w ogień. Wcale nie.<br />
- Mamo, on mi się nie podoba. - Wgapiła się w blat stołu. Przechyliłam głowę i odgarnęłam jej kosmyk włosów z czoła.<br />
- On zawsze tak robi, prawda? - Nie odpowiedziała. - Odgarnia ci włosy, kiedy spadają ci na oczy. Podsuwa ci okulary, jak ci się zsuwają z nosa. Żartem to żartem, ale zawsze wie, kiedy trzeba to zrobić. Jak spadłaś z drzewa, przyniósł cię do domu i sam zrobił ci opatrunek. Zapomniał o wodzie utlenionej, ale mu już wybaczyłam... - Parsknęła cichym śmiechem pod nosem. - Do zakochania jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej... - Zanuciłam starą polską piosenkę.<br />
- Mamo, kiedy ty zakochałaś się w tacie? - Spojrzała mi prosto w oczy. Zmarszczyłam brwi.<br />
- Nie mówiłam ci nigdy?<br />
- Znaczy, ja wiem, jak się poznaliście, jak to szło... W sumie bez szczegółów, bo nigdy się w to nie zagłębialiście, ale... Byliście przyjaciółmi, prawda?<br />
- Prawda. - Uśmiechnęłam się. - Najpierw się zaprzyjaźniliśmy, chociaż bardzo mi się podobał... Wiesz, dla mnie nie był tylko idolem. Był kimś, z kim mogłam porozmawiać o wszystkim. Ta odległość między nami nic nie znaczyła. Reszta chłopaków też, miałam z nimi super kontakt, ale z Liamem najlepszy... On chodził z ciocią Danielle, wiesz o tym. Niedługo po naszym poznaniu zeszli się ponownie. Jakoś w lutym chyba... tak, mniej więcej w lutym pojechałam do nich na koncert do Berlina. Byłam w związku z takim palantem... Chłopaki mi pomogli się podnieść, Liam zachował się wspaniale. Chyba wtedy zorientowałam się, że go kocham jak wariatka, a on był w związku z inną. Nie chciałam mu tego psuć, więc mu nie mówiłam.<br />
- A potem się gorzej poczułaś i mu powiedziałaś. A właściwie najpierw go objechałaś i wywiozłaś do Argentyny. - Obie zaczęłyśmy się śmiać.<br />
- Mniej więcej tak. A potem wszystko się ułożyło... Tylko w tym roku, w którym się urodziłaś, parę rzeczy się popsuło.<br />
- Masz na myśli Patricka? - Izzy wiedziała o swoim bracie bliźniaku. Lubiła myśleć, że dlatego uwielbia sport, samochody i towarzystwo chłopaków, bo Patrick jest w niej, w środku. Często też chodziła na spacery na cmentarz, gdzie siadała przy jego grobie i z nim rozmawiała. Dlatego też przyjaźniła się tylko z Shanem, Abby, Dianą i Lucasem. Znajomi ze szkoły nie zwracali na nią uwagi albo traktowali jak dziwaczkę. Natomiast oni ją rozumieli. Ten rok był jednak dla niej ciężki. Di skończyła dwadzieścia dwa lata i dostała stypendium na uniwersytecie, dzięki któremu mogła pojechać do American Academy of Dramatic Arts. Kończyła dwuletni kurs aktorski i ostatnio dostała się do obsady musicalu "Mamma Mia" na Broadwayu. Miała grać główną rolę. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać premiery i trzymaliśmy za nią kciuki. Lucas natomiast studiował archeologię na University College of London i wyjechał do Egiptu na warsztaty. Z całej czwórki został tylko Shane. Uczyli się w jednej szkole, ale mieli dwa różne kursy. Izzy miała siedemnaście lat, Shane osiemnaście.<br />
- Nie tylko. Ale teraz nie o tym rozmawiamy...<br />
- Ale kiedyś mi opowiesz wszystko ze szczegółami?<br />
- Pewnie, że tak. A teraz powiedz mi szczerze... - Zmusiłam ją, żeby na mnie popatrzyła. - Czy gdyby Shane zaczął chodzić z jakąś dziewczyną, czułabyś się z tym źle?<br />
- Nie wiem... Tak, chyba tak, bo nie miałby dla mnie czasu...<br />
- Ale? - W jej głosie słychać było, że chce coś jeszcze powiedzieć.<br />
- Ale chcę, żeby był szczęśliwy. Jest super facetem, zasługuje na szczęście. - Powiedziała cicho.<br />
Na podjazd wjechał jakiś samochód. Wyjrzałam przez okno i uśmiechnęłam się.<br />
- To wiesz, co masz robić. Tylko nie uszczęśliwiaj go kosztem własnego szczęścia. - Puściłam jej oczko i wyszłam z kuchni. Zatrzymałam się na korytarzu i zaczęłam bezwstydnie podsłuchiwać.<br />
- Co ty tu robisz? - Odezwała się ostro Izzy.<br />
- Jak to co? Mieliśmy nagrywać nową piosenkę. - Shane zamknął za sobą kuchenne drzwi i podszedł do kranu, żeby umyć ręce.<br />
- A gdzie zgubiłeś Lindsay? - Prychnęła.<br />
- Lindsay? Co z Lindsay? - Chyba nie kojarzył tematu.<br />
- Umówiliście się przecież na randkę. - Ten jad w głosie odziedziczyła chyba po mnie.<br />
- Jaką randkę, Bella? Odwiozłem ją do domu, bo zepsuło jej się auto na środku parkingu. W życiu bym się nie umówił z takim plastikiem. Ona chyba żywi się samą sałatą. Macie te dobre hamburgery? - Zajrzał do lodówki.<br />
- Nie, ale zrobiłam bułeczki z jagodami.<br />
- Drożdżowe? Moje ulubione. Dzięki, Bella. Idziemy?<br />
- Chyba tata jest w studio, ale nam zwolni... Mam nowy pomysł na linię melodyczną, ale nie wiem, czy wyrobię się w metrum...<br />
- Ty się nie wyrobisz? Daj spokój. Uważaj, sieroto, bo się wywalisz...<br />
Przemknęłam na palcach do salonu i udałam, że jestem totalnie zatopiona w lekturze. Nawet mnie nie zauważyli, ale nie uszło mojej uwadze, że Izzy znów jest szczęśliwa... Ej, córeczko, czas otworzyć oczy...<br />
- Wywalili mnie ze studia. - Oznajmił Liam, wchodząc do salonu. Odłożył nuty na podłogę i wskoczył na kanapę obok mnie. - Co tam czytasz?<br />
- W tej chwili nie czytam... Izzy podsunęła mi ciekawy pomysł.<br />
- Jaki?<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>26 maja 2043r. Londyn</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Wpatrywałam się z uśmiechem na wchodzącą do sali młodą parę. Od początku, od chwili, kiedy on wpakował jej garść błota we włosy, a ona zrzuciła go z trampoliny, wiedziałam, że to się musiało tak skończyć. </div>
- Panie i panowie, przed wami młoda para, Izabella i Shane Malik! - O Jezu, zaraz się rozpłaczę. Dawno się tak nie wzruszyłam. Zerknęłam na Perrie, która stała tuż obok mnie, ściskając za rękę Zayna. Tak. Ona chyba miała tak samo.<br />
Po wzniesieniu pierwszego toastu, usiedliśmy przy stole. Drużba Shane'a, czyli jego szkolny kolega Blake, zaczął przemawiać, a ja popatrzyłam porozumiewawczo na Liama. Odwzajemnił uśmiech i lekko objął mnie ramieniem. Chyba też miał przed oczami tę scenę, kiedy nasz toast wygłaszała czwórka idiotów, równo dwadzieścia cztery lata temu. Ciężko było zachować powagę w tamtej chwili. A toast Harry'ego na ślubie Louisa? Albo przemowa Lou na tym szalonym ślubie Hazzy? Mistrzostwo świata. Blake, nie podskoczysz.<br />
- Jak myślisz, teraz? - Szepnęłam do Liama. Rozejrzał się po sali bankietowej i skinął głową.<br />
- Chyba tak. - Odetchnęłam głęboko i gdy tylko wniesiono pierwsze danie, wstałam z krzesła i zastukałam łyżeczką o kieliszek do szampana. Za chwilę na sali zapadła cisza.<br />
- Wiem, że nie było w programie mojego toastu... Ale postanowiłam się czymś z wami podzielić. I nie, to nie będzie historia z dzieciństwa tych tutaj. - Wskazałam głową na Izzy i Shane'a, którzy niepewnie na mnie patrzyli. Znali mnie doskonale i chyba bali się tego, co mogłabym wywinąć. - Nie mam zamiaru zabierać wam waszej chwili, ale cóż... Lepszego momentu nie było... I nie będę potem musiała obdzwaniać z tym komunikatem wszystkich znajomych. - Śmiech na sali.<br />
- Mamo, tylko nie mów, że to jakaś kolejna ciąża... - Jęknęła Izzy, opierając czoło na dłoni.<br />
- Nie, chyba, że twoja. - Odpaliłam błyskawicznie.<br />
- Co? Nie! - Zaprotestowała od razu.<br />
- W takim razie pozwolisz mi kontynuować? Dziękuję. - Odwróciłam się do zgromadzonych gości. - Jak wszyscy wiecie, jestem lekarzem. I nawet niedawno udało mi się zrobić profesurę. Śmieszne, bo teraz na korytarzu uczelni wołają mnie "profesor Nattie", zamiast "pani profesor Payne", ale w sumie tak jest lepiej. - Nieśmiały śmiech na sali. - Kiedyś, jeszcze w Polsce, jeden z doktorów mówił, że w życiu każdego lekarza przychodzi czas na chwilę refleksji. Z reguły wtedy, kiedy spełnia się zawodowo lub ma kryzys wieku średniego. W moim przypadku chodzi raczej o to pierwsze. I ten czas refleksji przeznacza na pisanie. Jakieś książki, felietony, nawet wiersze. I teraz przyszła kolej na mnie. Za zgodą i pod przymusem moich przyjaciół... - Zmierzyłam wzrokiem szczerzącego się Louisa i śmiejącego się z mojej przemowy Nialla. - ...napisałam książkę. Razem z Roxie, ale zawsze.<br />
Izzy wytrzeszczyła oczy, Shane też wydawał się zdumiony. W sumie racja, o moim planie wiedzieliśmy tylko my, 1D Team. Dziesięć osób, nikt więcej. No dobra, jeszcze wydawca.<br />
- Ciociu, piszesz wiersze? - Shane wymienił spojrzenia ze swoją świeżo upieczoną żoną.<br />
- Miałeś do mnie mówić "mamo", ale jak chcesz zostać przy tej ciotce... - Westchnęłam z udanym rozczarowaniem. - Nie, to nie wiersze. Izzy, pamiętasz, jak kiedyś pytałaś mnie, jak to wszystko się zaczęło? Wiesz, ja, zwykła studentka z Polski, trafiła do Londynu, poznała swojego księcia z bajki i żyli długo i szczęśliwie... Pamiętasz? - Skinęła głową, uważnie mnie słuchając.- Podałam ci wtedy skróconą wersję. Jasne, wiedziałaś praktycznie o wszystkim, ale pewne szczegóły pominęłam. Obiecałam za to, że kiedyś wszystko ci opowiem... Teraz będziesz miała okazję to poznać. Oto mój prezent ślubny dla ciebie. "The story of my Directioner's life". - Wyjęłam spod stołu zapakowaną książkę. - Za parę dni, konkretnie 11 czerwca, w Wielkiej Brytanii będzie miała miejsce oficjalna premiera. 21 czerwca w Polsce. Znajdziesz tam odpowiedzi na wszystkie pytania. Chciałam to opisać w formie wspomnień, przez Roxanne wyszło trochę bardziej jak powieść, ale mam nadzieję, że taki prezent cię usatysfakcjonuje... A, i żeby nie było, do zbiorowego prezentu też się dołożyłam.<br />
- Wow... - Izzy wzięła książkę do ręki i otworzyła ją. - Dla Izabelli, Williama, Rachel i Matthew. Nadeszła pora, żebyście poznali wszystko ze szczegółami. - Przeczytała dedykację. Przekartkowała książkę i odłożyła ją na stół, żeby rzucić mi się na szyję. - Dziękuję, mamo!<br />
- Na taką reakcję liczyłam. - Zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce.<br />
Popatrzyłam na naszą bandę, skupioną przy jednym stole. Ponad dwadzieścia lat razem... Trzydzieści trzy lata istnienia One Direction... Kiedy niedawno oglądałam stare zdjęcia i porównywałam je z nowymi, uderzyło mnie jak bardzo się zmieniliśmy. Przybyło siwych włosów, pojawiły się choroby, wieczny reumatyzm, żylaki na nogach, zmarszczki na twarzach... Może nawet niedługo będziemy dziadkami! Ale jednak w środku wciąż byliśmy tacy sami.<br />
Wieczny dzieciak Louis.<br />
Obżartuch Niall.<br />
Harry z tym swoim uśmiechem.<br />
Odpowiedzialny Liam.<br />
Zayn marzący o kolejnym tatuażu.<br />
Bojąca się krwi Eleanor.<br />
Rozśpiewana Perrie.<br />
Największa Directioner Monika.<br />
Rozwrzeszczana Nika.<br />
I ja, zwariowana Natalia.<br />
- <i>We're only getting older, baby, and I've been thinking about it lately. Does it ever drives you crazy, just how fast the night changes?</i> - Zanuciłam pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=syFZfO_wfMQ" target="_blank">"Night Changes"</a>. Reszta od razu to podłapała.<br />
-<i> Everything that you've ever dreamed of, dissapearing when you wake up, but there's nothing to be afraid of, even when the night changes. It will never change me and you. </i>- Dokończyliśmy refren razem. Muzyka była na tyle głośna, że nikt nie zwrócił na to uwagi.<br />
- Pierwszy ślub dzieciaków... - Zauważył Zayn. - Które będzie następne?<br />
- I czy go dożyjemy? - Louis złapał się za kręgosłup. - Mój reumatyzm chyba mi nie pozwoli.<br />
- Ty mówisz o bolącym krzyżu? Wiesz, jak mnie łamie w tych połamanych kościach na deszcz? - Niall wskazał na swoje kolano.<br />
- Łamie w połamanych? - Eleanor zaczęła się śmiać.<br />
- Oj tam. - Machnął ręką i oparł się o krzesło Niki. - To co, Harry, Diana idzie następna?<br />
- Nie ma mowy! - Zaprotestował z mocą. - Moja mała dziewczynka, w życiu na to się nie zgodzę.<br />
- Kochanie, obawiam się, że nie masz wyjścia. - Monika dyskretnie wskazała mu na parkiecie Di i jej chłopaka, Petera. - Z tego co wiem, to zamierza się niedługo jej oświadczyć.<br />
- Rozmawiałaś z nim? - Oburzył się Hazz. - I może jeszcze się zgodziłaś?<br />
- Może. - Wzięła na widelec trochę sałatki. - W tym tygodniu zgłosi się do ciebie.<br />
- Niedoczekanie. - Styles strzelił pokazowego focha.<br />
- Wiecie, jaka jeszcze mi się piosenka przypomniała? - Odezwała się Nika po chwili milczenia. - <a href="https://www.youtube.com/watch?v=z0rxydSolwU" target="_blank">"I Lived"</a>. Dziś się czuję, jakbym większość swojego życia miała już za sobą. <i>I did it all, I owned every second that this world could give, I saw so many places, the things that I did. Yeah, with every broken bone, I swear, I lived...</i><br />
- Trochę racji masz... - Zamyśliła się El. - Bo w sumie co przed nami? Dokończyć pracę? Emerytura?<br />
- Oj, nieprawda! - Zaprotestowałam. - Mamy jeszcze całą masę rzeczy do zrobienia. Możemy jeszcze pisać i nagrywać. Możemy dalej wychowywać nasze dzieci, wnuki. Możemy podróżować i dalej spełniać marzenia. Życie nie kończy się na wydaniu dzieci za mąż!<br />
- Nattie ma rację... - Liam pocałował mnie w policzek. - Jeszcze nie umieramy i możemy zaszaleć.<br />
- Jesteście obrzydliwi z tą swoją miłością, ale z drugiej strony my jesteśmy tacy sami. - Stwierdziła Perrie. - Mam pomysł. Zostawmy młodsze dzieciaki pod opieką starszych i wyjedźmy gdzieś na wakacje. Bali, Filipiny, Australia, Porto Rico... Żeby naładować akumulatory.<br />
- Genialny pomysł! - Monia aż poderwała się z miejsca. - Zwiedzić miejsca, których nie mieliśmy okazji zobaczyć... Te miasta, gdzie wy mieliście koncerty, a nie mogliście wyjść z hotelu... Fantastyczna wyprawa 1D Team!<br />
- No to toast! - Zayn uniósł kieliszek. - Za nową podróż dookoła świata według 1D Team!<br />
- Za podróż! - Stuknęliśmy się kieliszkami.<br />
- Eee... mamo? - Do stołu podeszli Izzy i Shane. Ich miny nie wróżyły nic dobrego. - Wiecie co... Bo chcieliśmy zrobić tak jak na waszym ślubie, imprezę do białego rana... I serio, jak nie chcecie siedzieć lub chcecie już jechać do domu to nie ma sprawy...<br />
- Chwileczkę. - Liam spojrzał na córkę i zięcia z uniesionymi brwiami. - Dziecko moje pierworodne, czy ty sugerujesz, że jesteśmy za starzy, żeby balować do rana?<br />
- Wcale nie! - Oj, za szybko zaprzeczasz Izzy. Nie umiesz kłamać.<br />
- Chyba sugeruje. - Harry wyczuł, co Liam ma na myśli i wstał od stołu.<br />
- Nie, tylko wiecie...<br />
- Skarbie, teraz zasłużyłaś, żebyśmy zrobili ci największy obciach w dziejach ludzkości. - Pokręciłam głową i posłałam jej buziaka. - Dziewczyny, chłopaki, czas im pokazać, jak się bawią staruszkowie.<br />
- Panie i panowie, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=L0WCBDvsnCc" target="_blank">"Act My Age"</a>! - Wrzasnął Styles na cały głos i wyciągnął Monię na środek parkietu. Podążyliśmy za nimi i pięć par zaczęliśmy tańczyć, śpiewając na całe gardło słowa idealnej na tę chwilę piosenki.<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When I’m fat and old and my kids think I’m a joke</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>'Cause I move a little slow when I dance</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I can count on you after all </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>that we’ve been through</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>'Cause I know that you’ll always understand</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age, no I won’t act my age</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No, I’ll still feel the same around you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Hey!</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When I’m fat and old and my kids think I’m a joke</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Cause the stories that I told, I tell again and again</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I can count on you after all we got up to</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>'Cause I know that you truly understand</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age, no </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No, I’ll still feel the same around you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age, no </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No, I’ll still feel the same and you will too</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Hey!</i></span></div>
<div>
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When I can hardly walk and my hair is falling out</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>We’ll still stay out till morning</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>We’ll throw the after party, oh yeah, oh yeah</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age, no </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No, I’ll still feel the same around you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age, no </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I won’t act my age</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No I’ll still feel the same and you will too</i></span></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Kiedy będę gruby i stary,</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A moje dzieci pomyślą, że jestem żartem,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ponieważ ruszam się trochę wolniej, kiedy tańczę.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mogę liczyć na ciebie po tym wszystkim, co razem przeszliśmy,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ponieważ wiem, że zawsze zrozumiesz.</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,wciąż będę czuł się tak samo* przy tobie.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Hej!</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy będę gruby i stary, </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A moje dzieci pomyślą, że jestem żartem,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ponieważ historie, które opowiadam, powtarzam wciąż i wciąż.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mogę liczyć na ciebie po tym wszystkim, co robiliśmy,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ponieważ wiem, że ty naprawdę zrozumiesz.</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie, wciąż będę czuł się tak samo przy tobie,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie, wciąż będę czuł to samo, i ty również.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Hej!</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy ledwo będę mógł chodzić i moje włosy będą wypadały,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wciąż nie będziemy spali aż do rana,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wyprawimy after party, o tak, o tak!</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,wciąż będę czuł się tak samo przy tobie,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,nie będę zachowywał się tak, jak przystało na mój wiek,</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie,wciąż będę czuł to samo, i ty również)</i></span><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
O dziwo, nie zrobiliśmy im obciachu. Większość dołączyła do nas. I tak, jutro niektórzy z nas nie podniosą się z łóżka. Tak, będziemy mieli dość imprez na długi czas. Ale co z tego? Duchem będziemy wiecznie młodzi. I tacy pozostaniemy. Na zawsze.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~THE END~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
PS: Aha, a jeśli chodzi o tę książkę, "The story of my Directioner's life"... Właśnie ją przeczytaliście. Przedpremierowo :)<br />
<br />
<br />
__________________________________________________<br />
<br />
<u><b>Rodzina Natalii i Liama Payne:</b></u><br />
Patrick James ur. i zm. 27 lipca 2018r.<br />
Izabella Anne ur. 24 grudnia 2018r.<br />
William Andrew ur. 3 marca 2021r.<br />
Rachel Karen ur. 17 lipca 2023r.<br />
Matthew Philip ur. 9 grudnia 2028r.<br />
<br />
<u><b>Rodzina Harry'ego i Moniki Styles:</b></u><br />
Diana Mary ur. 30 listopada 2013r.<br />
Lucas ur. 5 stycznia 2016r.<br />
Maya, Sarah i Maximilian ur. 19 sierpnia 2020r.<br />
<br />
<u><b>Rodzina Nialla i Dominiki Horan:</b></u><br />
Thomas, Colin ur. 18 sierpnia 2020r.<br />
<br />
<u><b>Rodzina Louisa i Eleanor Tomlinson:</b></u><br />
Abigail Rose ur. 12 marca 2019r.<br />
Zack ur. 20 lutego 2030r.<br />
Hailey Blue ur. 15 września 2032r.<br />
<br />
<u><b>Rodzina Zayna i Perrie Malik:</b></u><br />
Shane ur. 7 czerwca 2017r,<br />
Kayla ur. 23 maja 2023r.<br />
<br />
___________________________________________________<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>STATYSTYKI</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Łączna liczba wyświetleń:</b> 253 502</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Łączna liczba komentarzy:</b> 2762</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Łączna liczba obserwatorów:</b> 66</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Łączna liczba postów:</b> 126</div>
<div style="text-align: center;">
w tym:</div>
<div style="text-align: center;">
Everything's gonna be alright - prolog, 57 rozdziałów, epilog</div>
<div style="text-align: center;">
dodatek świąteczny</div>
<div style="text-align: center;">
Nothing's gonna be alright - prolog, 38 rozdziałów, epilog</div>
<div style="text-align: center;">
bożonarodzeniowy one shot </div>
<div style="text-align: center;">
25 postów ogłoszeniowych, reklamowych, nagrodowych</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Blog Miesiąca Maj 2015</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Wyświetlenia w skali światowej:</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxKcm6_7GcZ_7eP2mOI_5JTObq7Hyvxj9YeXJAGGIaxq9-ME1Qumj4tBWGJpLQdPC-zsv3w4oCX-zObYB7Ya5uNr51AKtmcWRgpFLSxYhYpZfV_xyR6VZUHhs2eWcdMCrlZOzzJFcwmbTP/s1600/save.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxKcm6_7GcZ_7eP2mOI_5JTObq7Hyvxj9YeXJAGGIaxq9-ME1Qumj4tBWGJpLQdPC-zsv3w4oCX-zObYB7Ya5uNr51AKtmcWRgpFLSxYhYpZfV_xyR6VZUHhs2eWcdMCrlZOzzJFcwmbTP/s640/save.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Wstawionych linków piosenek:</b> w cholerę, chyba ponad pięćset</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Linki do piosenek One Direction:</b> każda minimum dwa razy (sprawdzałam!)</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Piosenki własne:</b></div>
<div style="text-align: center;">
One Direction</div>
<div style="text-align: center;">
Gravity</div>
<div style="text-align: center;">
Addicted</div>
<div style="text-align: center;">
Our Own Fairytale<br />
Lullaby To Stars </div>
<div style="text-align: center;">
Natalia</div>
<div style="text-align: center;">
Best Family Party</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
____________________________________________________________<br />
To już jest koniec...<br />
Nie ma już nic...<br />
Jesteśmy wolni...<br />
Możemy iść...<br />
<br />
Mam łzy w oczach i to nie jest wcale kłamstwo. Zżyłam się niesamowicie z tym opowiadaniem i tymi postaciami. Nie mogę uwierzyć, że zakończyłam tę historię i nie mam tu już nic do dodania...<br />
<br />
Parę kwestii zostawiłam niedopowiedzianych. Macie wyobraźnię, użyjcie jej!<br />
Czy Nattie wydała singla z Davidem Guettą?<br />
Czy Eleanor i Louis szybko się pogodzili?<br />
O co dokładnie chodziło w ich rozstaniu i co El robiła tyle czasu w LA?<br />
Jak wyglądało dzieciństwo Shane'a i Izzy?<br />
Ile czasu im zajęło "zejście się"?<br />
Czy zrobili karierę jako The Puzzle?<br />
Kiedy One Direction zakończyło działalność?<br />
A może faktycznie stali się drugimi Stonesami?<br />
Co z Danielle i Noriakim?<br />
Rozwiedli się pięć razy?<br />
A może mają dzieci?<br />
<br />
Tyle pytań, a możliwych odpowiedzi setki. To już od was zależy, jak ta historia potoczy się dalej. Z mojej strony to tyle.<br />
<br />
<span style="color: #cc0000;">Tak wiele chciałabym wam powiedzieć... Przede wszystkim DZIĘKUJĘ. Tak, wiem, dziękowałam pod każdym rozdziałem, ale naprawdę miałam za co. Dziękuję, że jesteście, dziękuję, że byliście tu ze mną, dziękuję, że poprawialiście mi humor, popędzaliście z rozdziałami, trzymaliście kciuki za moje egzaminy, śmialiście się i płakaliście ze mną... </span><br />
<span style="color: #cc0000;">Dziękuję za to, że jesteście <3</span><br />
<br />
Jak mówi DJ Antoine w swojej piosence <a href="https://www.youtube.com/watch?v=my4T7aUXtDk" target="_blank">"Thank You"</a>:<br />
<div style="text-align: center;">
<i>This could be the underdays,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>looking at the mess we made,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>we could go our seperate ways</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>or we could make the same mistakes.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>You saved me right from the starter,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>know in my heart that we could survive,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>so let's jump into the fire.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Thank you for the journey,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>thank you for the learning.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Thank you for the pain of yesterday,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>please don't make excuses,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>please don't make me lose us.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Please don't make this feeling go away.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I just wanna thank you </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>(To może być przeddzień,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>patrząc na bałagan jaki zrobiliśmy,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>możemy iść własnymi drogami,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>albo popełniać te same błędy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Uratowałaś mnie od samego początku,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>w moim sercu wiem, że możemy to przetrwać,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>więc wskoczmy prosto w ogień.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dziękuję za podróż,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>dziękuję za naukę,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>dziękuję za wczorajszy ból,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>proszę nie usprawiedliwiaj tego,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>proszę, nie pozwól mi stracić nas,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>proszę nie pozwól by to uczucie zniknęło.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Po prostu chcę podziękować)</i></div>
<br />
<span style="color: #cc0000;">To właśnie chcę wam powiedzieć...</span><br />
<span style="color: #cc0000;"><br /></span>
<span style="color: #cc0000;">Imienne podziękowania zajęłyby mi masę czasu, więc nie będę się w to bawić. Każdy, kto to czyta, niech wie, że dziękuję mu osobiście. Hej, ty! Tak, ty! DZIĘKUJĘ CI!!!</span><br />
<br />
Na Bloggerze jeszcze się pojawię, ale już nie tutaj. "Dance" ruszy niedługo, powiadomię was kiedy. Orientacyjnie podaję termin ostatniego tygodnia września... Nie puszczajcie jeszcze kciuków, mogą mi się przydać ;) sprawdzajcie Twittera i Aska, tam będę ogłaszać wszystko... A jeżeli ruszę z czymś nowym, ogłoszę się też tutaj, więc nie usuwajcie bloga z obserwowanych ;)<br />
<br />
<span style="color: #20124d;">Powtórzę jeszcze prośbę, którą napisałam pod ostatnim rozdziałem: bardzo proszę o komentarz pod tym postem. Nie ma znaczenia, czy czytasz od początku, czy od miesiąca, czy już kiedyś komentowałeś/łaś, czy to będzie ten pierwszy raz, czy jesteś anonimem, czy obserwatorem. Wystarczy kropka, emotka... A najbardziej chciałabym, żebyście wypisali swoje ulubione momenty z "Everything's...". Co was wzruszyło, co was wkurzyło, co wywołało u was uśmiech, a co spowodowało płacz... Nie zmuszam, ale będzie mi naprawdę miło otworzyć tę stronę i to przeczytać :)</span><br />
<span style="color: #20124d;">Fajnie by też było, gdybyście dobili do 300 tysięcy wyświetleń, ale już nie będę tyle wymagać... Chociaż doświadczenie mówi mi, żeby nie wątpić w wasze możliwości ;) Żartuję, wcale nie muszę mieć tych wyświetleń :P</span><br />
<br />
Na zakończenie mam dla was piosenkę. Jeśli dotrwaliście do końca tej notki, to zróbcie jeszcze ten wysiłek i kliknijcie "play". To nie mój utwór. Piosenka ma tytuł "Here's To Us", wykonawcą jest Halestorm... I w tej chwili obrazuje wszystko, co chciałabym wyśpiewać. Wznieśmy razem szklanki wypełnione Piccolo od Nattie i śpiewajmy jednym głosem:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/pdEmsYOOQjU/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/pdEmsYOOQjU?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Moglibyśmy już iść do domu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Albo moglibyśmy jeszcze zostać</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na jeszcze jednego drinka, oh tak.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Weź jeszcze jedną butelkę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chwilę pogadajmy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Usiądź wygodnie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na jeszcze jednego drinka, oh tak.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>za miłość</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za wszystkie razy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>kiedy się popierdoliło</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za ciebie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Napełnij szklankę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bo kilka ostatnich dni</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>skopało mi dupę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Więc poślijmy je do diabła</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Życzmy wszystkim dobrze.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Razem zabrnęliśmy tak daleko</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wrzucając nasze marzenia do niszczarki</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wypijmy, bo będzie coraz lepiej</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I wszytko może się zmienić, ot tak</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>A wszystkie te lata minęły za szybko</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale nic nie trwa wiecznie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>za miłość</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za wszystkie razy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>kiedy się myliliśmy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za ciebie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Napełnij szklankę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bo kilka ostatnich nocy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>skopało mi dupę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli doprowadzają cię do szału</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Powiedz im pierdol się</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za wszystkich, których całowaliśmy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I za wszystkich, za którymi tęskniliśmy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za największe pomyłki,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>których nie żałujemy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za nasze ucieczki,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>bez wyrzutów sumienia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za wszystko, co na nas czeka</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>za miłość</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za wszystkie razy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>kiedy się popierdoliło</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za ciebie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Napełnij szklankę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bo kilka ostatnich dni</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>skopało mi dupę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Więc dajmy im piekło</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Życzmy wszystkim dobrze.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To za nas</i></div>
<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Po raz ostatni na tym blogu żegna się z Wami pływająca w kajaku na jeziorze własnych łez, klikająca ostatni raz "Opublikuj", kochająca was z całej swojej directionerskiej siły</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #351c75;">STAY STRONG AND FIREPROOF <3</span></b></div>
</div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-50424410423713296412016-08-01T23:29:00.002+02:002016-08-01T23:29:31.144+02:00Część II: Rozdział 38- Ma twój uśmiech.<br />
- Przecież jeszcze się nie uśmiechnęła. Tylko ziewnęła.<br />
- Ale to widać w oczach.<br />
- Przecież oczy ma Liama.<br />
- Oj, nie znasz się!<br />
Moja mama niemal od razu zakochała się w Izzy. Nie chciała odstępować od niej, a jednocześnie też ode mnie, nawet na krok. Rozumiałam, to była jej pierwsza wnuczka, poza tym wkrótce miała wrócić do Polski, ale jednak... Minimum prywatności też by się przydało. Tata jakoś wyrażał swój zachwyt w bardziej... hm, umiarkowany sposób, prawdopodobnie dlatego, bo był facetem. Chociaż gdyby porównać go z Liamem...<br />
- Wyparzyłem smoczki, śpioszki piorą się w hipoalergicznym płynie, aha, myślisz, że tego pluszaka też trzeba zdezynfekować? - Zerknął nieufnie na małego misia, którego dostałam od tamtej dziewczynki w sklepie.<br />
- Myślę, kochanie, że popadasz powoli w paranoję. - Stwierdziłam spokojnie i ułożyłam małą ostrożnie na łóżku. Zabezpieczyłam ją zrolowanym kocem z jednej strony i wielką poduszką z drugiej. Wstałam powoli z łóżka i podeszłam do chłopaka, żeby się do niego przytulić. - Jesteś super ojcem, ale mimo wszystko przesadzasz.<br />
- A ty nie powinnaś tyle chodzić. - Wytknął mi, opierając brodę na moim ramieniu.<br />
- Trochę muszę się ruszać. - Wywróciłam oczami. - Może też mam założyć pampersa?<br />
- Chyba mamy w domu za mały rozmiar.<br />
- No właśnie... Chwila, czy ty właśnie powiedziałeś, że mam duży tyłek?<br />
- Chcesz spróbować założyć pampersa Izzy, to proszę bardzo. - Parsknęłam śmiechem i pocałowałam go w policzek.<br />
- Idę pod prysznic. Jakby się obudziła, to odciągnięte mleko ma w podgrzewaczu.<br />
- Patrzcie! Jak ona się ślicznie teraz przeciągnęła! - O matko i wnuczko...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Znowu kolka. Przetarłam opuchnięte oczy dłonią i spojrzałam na zegarek. Piąta dwadzieścia siedem, szósta pobudka Izzy w ciągu tej nocy. Liam wstawał do niej cztery razy, a po ostatnim, prawie godzinnym usypianiu przed czwartą po prostu padł. Wcale mu się nie dziwiłam. Teraz moja kolej.<br />
Podeszłam wolnym krokiem do łóżeczka córki i wzięłam z poręczy mięciutki kocyk, w którym ją szybko owinęłam. Uniosłam małą w górę i przytuliłam do siebie.<br />
- Ciszej, skarbie... Ciiiicho... - Szeptałam, ale płacz nie ustawał.<br />
Obejrzałam się na Liama. Przewrócił się na drugi bok i o mało co nie spadł z łóżka, zatrzymał się w ostatniej chwili. I jeżeli dobrze widziałam w ciemnościach, to w ręce zwisającej nad podłogą wciąż trzymał smoczka.<br />
- Chodź, nie będziemy budzić tatusia... - Mruknęłam i ostrożnie, żeby nie skrzypnąć drzwiami, wyszłam z pokoju. Mijając pokoje Malików, w duchu podziękowałam opatrzności, że wyjechali i Shane nie musiał budzić się w nocy przez Izzy. Wtedy to dopiero byłby koncert, a tak... Cóż, już niedługo przeprowadzka. Zeszłam po schodach na dół, żeby zaparzyć sobie rumianku i nakarmić Izzy w kuchni, gdzie powinno być ją mniej słychać.<br />
- No, Iza, teraz cię nakarmię... Zjesz sobie, bo pewnie jesteś głodna... Potem ci pomasuję brzuszek, żeby mniej bolał. I będziesz mogła spokojnie zasnąć, a mamusia z tobą...<br />
W kuchni było cieplej niż w innych pokojach, więc mogłam wyplątać dziecko z kocyka. Usiadłam przy stole i położyłam sobie małą na kolanach. Zabrałam kocyk, na co ona natychmiast wykonała kilka energicznych kopnięć w moją stronę i zaniosła się większym płaczem. Zaraz przystawiłam ją do piersi. Chwilę jeszcze popłakiwała, ale po chwili skupiła się na ssaniu. Otworzyła zapuchnięte od płaczu oczy i spojrzała na mnie.<br />
- Co, córeczko? Już zaczynasz nam dawać do wiwatu? - Uśmiechnęłam się do niej. Z trudem stłumiłam ziewnięcie.<br />
Mała nie miała zamiaru oderwać się ode mnie, więc poprawiłam ją sobie na rękach i podeszłam do blatu, żeby włączyć czajnik. Zerknęłam na kalendarz. Jutro Sylwester... A dziś wyjeżdżają rodzice. Odruchowo spojrzałam w kierunku ciemnego korytarza. Spali w pokoju gościnnym obok jadalni, bo jak zgodnie powiedzieli, nie zamierzają zajmować nikomu pokoju, na wypadek gdyby ktoś zdecydował się na szybszy powrót do domu. Ja jednak wiedziałam, że żadne z naszej bandy nie odpuści sylwestrowej imprezy na rzecz siedzenia w domu z noworodkiem. Tylko my zostaniemy tutaj, jak stare dobre małżeństwo zmęczone życiem i klnące na puszczających fajerwerki. Ale mimo to byliśmy szczęśliwi. Jedno spojrzenie na Izzy dawało siłę na kolejny dzień.<br />
Mleko chyba przestało jej smakować, bo zaczęła cicho pomrukiwać. Oczy wcale jej się nie zamykały, dlatego zaczęłam śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=-5EMaf-BXhA" target="_blank">"Truly Madly Deeply"</a>, żeby jakoś ją uśpić. Potem przerzuciłam się na zwolnioną wersję <a href="https://www.youtube.com/watch?v=cgtx4Z4iIK4" target="_blank">"Stole My Heart"</a>, ale to nie pomagało. Mała przestała ssać i na nowo ryknęła płaczem. Położyłam ją sobie na ramieniu, żeby jej się odbiło i w tym samym momencie przypomniałam sobie, że nie okryłam się pieluchą. Niestety, było już za późno. Moja kochana córeczka obficie ulała mi na plecy i płakała dalej. Złapałam za jakąś ścierkę, żeby wytrzeć z siebie ulane mleko i położyłam małą z powrotem na kolanach. Delikatnie zaczęłam ją kołysać, nucąc następną piosenkę z repertuaru mojego ulubionego zespołu. Tym razem padło na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Min884g2njA" target="_blank">"Taken"</a>. Przypominały mi się same stare, dawno nieśpiewane kawałki typu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=V-EjrsG7YYg" target="_blank">"Na Na Na"</a>, ale pannie Izabelli ewidentnie one nie pasowały.<br />
- Skarbie... Kochanie... Przecież nic ci się nie dzieje, wszystko jest dobrze... Czemu cię tak boli, co? - Zaczęłam chodzić z nią na rękach po kuchni, ale dalej nic się nie działo. - Córeczko... Zaraz mamusia się rozpłacze i co wtedy będzie? - Serio, miałam ochotę siąść i ryczeć razem z nią. Naprawdę żałowałam, że nie ma takiego przycisku, który by w pewnym momencie wyłączał płacz dziecka i je usypiał. Zamiast wymarzonego pilota do dziecka miałam ból głowy, ból szytej rany po cesarce, ból nóg od chodzenia, wieczne zmęczenie... Koniec i kolka.<br />
- Co ty robisz temu dziecku? - Odwróciłam się z miną zbitego psa do taty. - Daj mi ją. - Zabrał dziecko z moich rąk i mocno przytulił do siebie.<br />
- Tato... Chyba nie daję rady... - Jęknęłam płaczliwie i usiadłam ciężko na krześle, chowając twarz w dłoniach. - Nie radzę sobie, żeby nie umieć uspokoić dziecka? Własnego dziecka?<br />
- Przestań się mazać i patrz. - Rozkazał ojciec i przykrył zasypiającą wnuczkę kocykiem.<br />
- Jak...<br />
- Srak. - Wywrócił oczami. - Nie może czuć, że się boisz, że masz dość, że ci się nie chce. Przytulaj ją mocno, tak żeby czuła bicie twojego serca. Musi czuć się bezpiecznie.<br />
- Przecież tak właśnie robiłam. - Odparłam urażona.<br />
- Jak tu wszedłem, to wyglądałaś, jakbyś zaraz miała paść na kolana i błagać o litość. - Parsknął śmiechem. - Natalciu, nie zawsze będzie ktoś, kto ci pomoże. Musicie poradzić sobie z Liamem sami, nikt nie będzie was za rękę prowadził.<br />
- Tato... ja to wiem. Tylko to trochę trudniejsze niż myślałam. - Rozmasowałam palcami skronie. - W tych wszystkich poradnikach dla rodziców zasypują cię tysiącem dobrych rad, a tak naprawdę każde dziecko jest inne i nie da się dopasować metody na uspokajanie do własnego malucha. A tym bardziej nie da się znaleźć metody na wychowanie dziecka, żeby rodzice też byli szczęśliwi. I wyspani.<br />
- Ech, mała... Ty też łatwa nie byłaś. A przynajmniej nie przez pierwszy miesiąc. Bałem się wziąć cię na ręce, żeby cię nie połamać. - Podszedł bliżej i wyciągnął małą w moją stronę. Przejęłam dziecko, patrząc na niego pytająco. - Ale jakoś sobie poradziliśmy. To fakt, cały czas pilnowała nas babcia. Ale czasem mówiła: To wasze dziecko, nie moje. Wy się nią zajmijcie.<br />
- Jakoś mnie wychowaliście. - Powiedziałam przez ściśnięte gardło.<br />
- I wy ją jakoś wychowacie. Wiecie jak, macie dobre wzorce. - Nalał sobie wody do szklanki i wypił duszkiem. Odsunął szklankę od ust i spojrzał na nią skrzywiony. - Jedną z rzeczy, których nie lubię w Anglii jest woda z kranu. W Wadowicach jest normalna, a tu... - Odstawił szklankę do zlewu i skierował się do wyjścia. - Idę jeszcze spać. Może matka nie zajęła mojej części łóżka.<br />
Zostałam sama z Izzy w ramionach. Spojrzałam na nią. Miała zamknięte oczka i cichutko posapywała przez przytkany nosek. W pewnym momencie zaczęła machać rączkami. Złapałam maleńką dłoń zanim uderzyła się w oko. Delikatnie pogłaskałam jedwabistą skórę na grzbiecie rączki i wsunęłam palec wskazujący pod jej paluszki. Natychmiast zacisnęła piąstkę. Uśmiechnęłam się na ten widok ze łzami w oczach. Moja ukochana córeczka. Tata miał rację, jak zwykle. Poradzę sobie.<br />
Ja i Liam, razem sobie poradzimy. Wychowamy cię na dobrego człowieka, Izzy. Zrobimy wszystko, żebyś miała dobry dom. Stworzymy razem cudowny dom, wspaniałe miejsce. I żeby mocniej ją uśpić zaczęłam cicho śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pvI9PuGorwI" target="_blank">"Better Place"</a>.<br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I'll tell the world (I'll sing a song)</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's a better place since you came along</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>(Since you came along)</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Your touch is sunlight through the trees</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Your kisses are the ocean breeze</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Everything's alright when you're with me</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And I hold my favorite thing</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hold the love that you bring</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>But it feels like I've opened my eyes again</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And the colors are golden and bright again</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>There's a song in my heart, I feel like I belong</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's a better place since you came along...</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's a better place since you came along...</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I see the whole world in your eyes</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's like I've known you all my life</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>We just feel so right</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>So I pour my heart into your hands</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's like you really understand</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You love the way I am</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And I hold my favorite thing</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hold the happiness you bring</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>But it feels like I've opened my eyes again</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And the colors are golden and bright again</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And the sun paints the skies and the wind sings our song</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's a better place since you came along</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's a better place since you came along</i></span><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Powiem światu (zaśpiewam piosenkę)</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To jest lepsze miejsce, odkąd się pojawiłaś</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>(odkąd się pojawiłaś)</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Twój dotyk jest blaskiem słońca między drzewami</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Twoje pocałunki są bryzą oceanu</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wszystko jest w porządku, gdy jesteś ze mną</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I zatrzymam swoją ulubioną rzecz </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zatrzymam miłość, którą przynosisz </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ale czuję, jakbym znowu otworzyła oczy.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A kolory znów są jasne i złociste</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jest piosenka w moim sercu, czuję, że tu pasuję</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To jest lepsze miejsce, odkąd się pojawiłaś...</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To jest lepsze miejsce, odkąd się pojawiłaś...</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Widzę cały świat w twoich oczach</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jest tak, jakbym znała ciebie całe moje życie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Po prostu czujemy się tak dobrze</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Więc wlewam swoje serce do twoich rąk</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jest tak, jakbyś naprawdę mnie rozumiała</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kochasz mnie tak, jak ja</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I zatrzymam swoją ulubioną rzeczy </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zatrzymam szczęście, które przynosisz </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ale czuję, jakbym znowu otworzyła oczy.</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A kolory znów są jasne i złociste</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A słońce maluje niebo, a wiatr śpiewa naszą piosenkę </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To jest lepsze miejsce, odkąd się pojawiłaś</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To jest lepsze miejsce, odkąd się pojawiłaś)</i></span><br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- <i>It's everything about you...</i><br />
<i>- It's everything that you do...</i><br />
<i>- From the way that we touch, baby...</i><br />
<i>- To the way that you kiss on me...</i><br />
- To nie działa.<br />
- Co chcesz, mała nie chce przegapić przyjścia pierwszego Nowego Roku w jej życiu.<br />
- Znając ją, obudzi się jeszcze pięć razy, zanim nadejdzie północ. - Wywróciłam oczami i poprawiłam poduszkę pod głową.<br />
Dawno nie miałam takiego Sylwestra. Chyba ostatni taki z siedzeniem w domu w dresie był na pierwszym roku studiów, kiedy byłam tak zmęczona pierwszymi miesiącami walką z chorobą i początkiem studiów, że nie chciało mi się ruszać z domu i oglądałam wszystkie filmy, jakie mi podsunęło Google. A dzisiaj, trzydziestego pierwszego grudnia dwa tysiące osiemnastego roku, leżałam na łóżku w ciepłej bluzie i legginsach, z Liamem po drugiej stronie łóżka i Izzy pomiędzy nami. Właśnie podejmowaliśmy karkołomny wysiłek uśpienia naszej jednotygodniowej córeczki. Mała obudziła się z płaczem trzy godziny temu, ale po zmianie pampersa, przebraniu śpioszków na czyste i nakarmieniu okazało się, że maluch wcale nie miał zamiaru spać. Za to bardzo chciał coś pokopać. Zmieniliśmy więc zdanie i postanowiliśmy ją wcześniej wykąpać. Skończyło się kolejnym płaczem, bo Izzy wciąż bała się wody, której w maleńkiej wanience było naprawdę mało. Okryliśmy ją ręcznikiem trzy razy większym od niej samej i położyliśmy na łóżku. Liam kupił parę dni wcześniej przenośny grzejnik, więc w pokoju było ciepło. Nie musieliśmy się martwić, że Izzy zmarznie.<br />
- To co? Lecimy z kolejną piosenką?<br />
- Coś wasze utwory nie nadają się na kołysanki. - Zażartowałam, łapiąc za róg kocyka. Nakryłam trochę dziecko, bo mimo wszystko łatwo mogła się wyziębić, nawet jeśli w pokoju było prawie trzydzieści stopni.<br />
- To że <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Xax-N9xYpss" target="_blank">"Everything About You"</a> nie zdało egzaminu, nie znaczy że inna piosenka sobie nie poradzi. - Puścił do mnie oczko. - <i>He knows about you in every way, he's memorised every part of your face...</i><br />
- Serio? <a href="https://www.youtube.com/watch?v=SbG7kIT0QnE" target="_blank">"Does He Know"</a>? - Przeniosłam wzrok z chłopaka na Izzy i wybuchnęłam śmiechem. - Patrz, jaka zdziwiona, że jej tata umie śpiewać.<br />
Mała na chwilę przestała machać rękami i chyba skupiła się na naszych głosach, Patrzyła się na nas w górę z otwartą buzią i zmarszczonym czołem. Wyglądała tak pociesznie, że zaraz nachyliłam się, żeby ja pocałować w czubek główki.<br />
- Mogłaby się chociaż uśmiechnąć, tak to nie wiem, czy jest pozytywnie zaskoczona czy aż tak zniesmaczona. - Prychnął i odgarnął jej kosmyk włosów z czoła. - Patrz, chyba trochę chce jej się spać.<br />
- Ale ziewasz, mała... Jak hipopotam. - Zachichotałam, łaskocząc ją w bosą stópkę. - Chyba czas cię ubrać i położyć do snu, co?<br />
Odwinęłam małą z ręcznika, założyłam jej pampersa i ubrałam w koszulkę i śpioszki. Chyba powoli nabierałam wprawy, bo zaczynałam to robić coraz pewniej i szybciej.<br />
- Może by jej jeszcze dać jeść? - Liam powiesił ręcznik na kaloryferze i strzepał kocyk. - Lepiej będzie spała.<br />
- Weź butelkę z podgrzewacza, jest tam jeszcze świeże mleko.<br />
- Daj mi ją. - Wziął Izzy na ręce i podsunął jej butelkę, a ona zaraz zaczęła pić. Wyglądali tak słodko, że musiałam im zrobić zdjęcie.<br />
- Mam wstawić na Twittera? - Zaśmiałam się, pokazując fotkę Liamowi.<br />
- Wstawiaj. - Uśmiechnął się i znów skupił całą swoją uwagę na Izzy. Można powiedzieć, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Chciał się nią zajmować i dosłownie wyrywał mi robotę z rąk. Po operacji miałam dochodzić do zdrowia i głównie leżeć, ale wydawało mi się, że czułam się na tyle dobrze, żeby robić wszystkie prace co do tej pory. A figę. Dla Liama byłam niemal obłożnie chora i nie powinnam wychodzić z łóżka, chyba że do łazienki. Cóż...<br />
- Patrz, patrz, patrz... Już jej się oczka zamykają...<br />
- Widzę - wciąż obserwowałam jego twarz zamiast małej. Śledzenie emocji na jego rozanielonej twarzy było o wiele ciekawsze.<br />
- Dobra, to teraz ciszej... - Podszedł wolno do łóżeczka i ostrożnie położył w nim dziecko. - Okryć ją?<br />
- Tak, ale wyłącz grzejnik. Zrobiliśmy tu niezłą saunę. - Zebrałam brudne dziecięce ubranka i wrzuciłam do specjalnego kosza na pranie. Podniosłam z podłogi niewielką paczuszkę. - Myślisz, że warto to dziś wypróbować?<br />
- Co? - Odwrócił się w moją stronę.<br />
- Nauszniki od Lou. Stwierdziła, że możemy bazować na jej doświadczeniu w wychowywaniu dzieci w waszym otoczeniu. A dzisiaj za godzinę zaczną testować fajerwerki. Chyba lepiej, żeby Izzy tego nie słyszała.<br />
- Może i masz rację. - Wziął ode mnie maleńkie puchate różowe nauszniki i delikatnie nasunął je na główkę dziecka. - Są jak czapeczka, nie będą jej uciskać.<br />
- Idę do łazienki, a jak wrócę to możemy zacząć imprezować. - Rzuciłam jeszcze okiem na śpiącą córeczkę i wyszłam z pokoju.<br />
Ochlapałam zmęczoną twarz zimną wodą. Miałam ochotę pójść spać, ale jednocześnie chciałam spędzić ten ostatni wieczór starego roku z Liamem, tak jak kiedyś, na leniuchowaniu, oglądaniu filmów, rozmowie... W ciszy i spokoju. Wcinając najbardziej niezdrowe i kaloryczne żarcie. Żartując ze wszystkiego.<br />
Wymknęłam się z pokoju, posłałam uśmiech Liamowi, który zaczął poszukiwania filmu w internecie i zbiegłam na dół do kuchni. Blizna po operacji natychmiast zaczęła mnie ciągnąć, ale nie bolała już tak mocno jak w pierwszych dniach po zabiegu. Za tydzień miałam pójść do zdjęcia szwów.<br />
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej talerz ciach dla Liama i miskę sałatki z pełnoziarnistego makaronu, kurczaka i świeżych warzyw dla siebie. Na razie nie zaobserwowałam u Izzy żadnych reakcji uczuleniowych po moim mleku, ale wolałam zachować ostrożność. Dołożyłam paczkę migdałów, orzechów włoskich i rodzynków, złapałam za wodę mineralną i tradycyjne Piccolo, sztućce i już pędem wracałam na górę.<br />
- W samą porę. - Wyszczerzył się Liam rozciągnięty wygodnie na łóżku. Założył ręce za głowę, laptop prawie spadał mu z brzucha. - Zgadnij, co dla ciebie mam.<br />
- Hmm... Niech zgadnę. - Udałam, że się zastanawiam, stawiając wszystko między nami na łóżku. - Całego siebie w wersji Christian Grey?<br />
- Obrażasz mnie i mój charakter. - Strzelił widowiskowego focha. - Proszę przeprosić.<br />
- Przepraszam. - Mruknęłam mu do ucha i nachyliłam się, żeby go pocałować. Zaraz objął mnie ramionami i przyciągnął bliżej, ale się od niego odsunęłam. - Zaraz wszystko wywalimy na podłogę.<br />
- A reszta przeprosin? - Zmarszczył brwi, nie wypuszczając mnie z objęć. Przekręciłam się tak, żeby widzieć ekran laptopa i wciąż się przytulać do narzeczonego.<br />
- Reszta na później. Co tam masz? - Mało nie wybuchnęłam śmiechem, widząc tytuł filmu. - "Deadpool"?<br />
- Mieliśmy kiedyś obejrzeć, ale jakoś się zapomniało. - Rzucił niewinnie Liam i włączył play.<br />
- No nie, jak mogliśmy to zrobić Reynoldsowi... - Pokręciłam głową i z trudem stłumiłam śmiech na napisach początkowych.<br />
Te kilka godzin do północy zleciało nam niesamowicie szybko. Najpierw film, potem jakieś głupie wpisy w internecie, dziwne memy, oglądaliśmy wszystko, co nam wpadło w ręce. Okazało się, że Monika i Harry też siedzą w internecie i zgadaliśmy się, żeby zrobić tweetową rozmowę dla beki. Większość balujących w domu Directioners niemal oszalała, kiedy zaczęliśmy odpowiadać na ich tweety. Po pewnym czasie dołączyli się do nas Lou i Eleanor. Bawiliśmy się świetnie, co chwilę się uciszając, żeby nie obudzić Izzy, która od momentu włączenia filmu zapłakała tylko raz i szybko dała się z powrotem utulić. Skończyliśmy swoją konferencję na Twitterze na dziesięć minut przed północą.<br />
- Zgaś światło, będzie lepiej widać. - Podeszłam do okna i rozchyliłam zasłony. Liam wyłączył lampę i stanął obok mnie, obejmując mnie ramieniem.<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You will find me</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah you will find me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In places that we've never been</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">For reasons we don't understand</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Walking in the wind</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Walking in the wind</span></i><div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Znajdziesz mnie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I znajdziesz mnie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">W miejscach w których nigdy nie byliśmy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Z przyczyn których nie rozumiemy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chodząc na wietrze</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chodząc na wietrze)</span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;"><br /></span></span></span><br />
- Czemu akurat <a href="https://www.youtube.com/watch?v=uSOOjzPwjek" target="_blank">"Walking In The Wind"</a>? - Zapytał cicho, opierając głowę o moją.<br />
- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami, wpatrując się w niebo. - Jakoś ostatnio mnie prześladuje ta piosenka.<br />
- Mam lepszą na tę chwilę. - Uśmiechnął się i zaczął nucić <a href="https://www.youtube.com/watch?v=50OsN5POAaY" target="_blank">"What A Feeling"</a>.<br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Through the wire, through the wire, through the wire</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm watching her dance, dress is catching the light</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In her eyes there's no lies, no lies</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">There's no question, she's not in a disguise</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">With no way out and a long way down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Everybody needs someone around</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But I can't hold you, too close now</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Through the wire, through the wire</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">What a feeling to be right here beside you now</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Holding you in my arms</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When the air ran out and we both started running wild</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">The sky fell down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But you've got stars, they're in your eyes</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I've got something missing tonight</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">What a feeling to be a king beside you, somehow</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wish I could be there now</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Poprzez przewody, poprzez przewody, poprzez przewody*</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Patrzę, jak tańczy, Jej sukienka łapie światło</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">A w jej oczach nie ma kłamstw, nie ma kłamstw</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nie ma wątpliwości że nie jest w przebraniu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nie ma wyjścia, a długa droga w dół</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Każdy potrzebuje kogoś wokół</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale nie mogę cię teraz trzymać zbyt blisko</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Poprzez przewody, poprzez przewody</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jakie to uczucie, być przy tobie teraz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Trzymając cię w ramionach</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Gdy powietrza zabraknie i oboje zaczniemy szalenie biec</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Niebo upadnie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale masz gwiazdy w swoich oczach</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">A mi czegoś brakuje dziś w nocy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jakie to uczucie być królem obok ciebie, jakoś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chciałbym być tam teraz)</span></span></i><br />
- Tak, to pasuje na dzisiejszy wieczór. - Przytuliłam się do niego mocno. W milczeniu objęci czekaliśmy do północy, a kiedy dzwony zaczęły bić i zawyły syreny, spojrzeliśmy na siebie.<br />
- Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Nattie.<br />
- Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Liam.<br />
Położył dłoń na moim policzku i nachylił się, żeby mnie pocałować. Ledwie zetknęliśmy się wargami, w pokoju rozległ się ostrzegawczy pomruk małej.<br />
- No nie... - Jęknął Liam, odsuwając się ode mnie. - Tak będzie teraz zawsze, co nie?<br />
- Przez większość czasu. - Cmoknęłam go w czubek nosa i podeszłam do łóżeczka. Izzy wciąż spała, tylko musiała się przeciągnąć przez sen i rozprostować rączki. Główkę przekręciła na bok. Liam stanął za mną, przytulił mnie od tyłu i razem patrzyliśmy na małą.<br />
- Jak myślisz, co nam przyniesie nowy rok? - Zapytałam, obserwując z czułością każdy oddech córki.<br />
- Na pewno nasz ślub. - Zaśmiał się Liam. - Za długo zwlekaliśmy, zostaliśmy tylko my i Niall z Niką.<br />
- Nie martw się, im się nie spieszy. - Uspokoiłam go. - No to ślub. Coś jeszcze?<br />
- Na pewno Izzy, duuużo Izabelli. Moglibyśmy ją ochrzcić przy okazji na ślubie.<br />
- To jest dobry pomysł. Jakoś bliżej lata... Datę też dziś ustalimy? - Parsknęłam śmiechem.<br />
- Dwudziesty szósty maja. - Odparł od razu. Spojrzałam na niego zdziwiona.<br />
- Czemu akurat wtedy?<br />
- Dwudziestego szóstego maja cztery... prawie już pięć lat temu cię odzyskałem, jak się obudziłaś po operacji. - Wyjaśnił szybko. - Warto tę datę utrwalić, nie uważasz?<br />
- Mówiłam ci już, że cię kocham? - Spytałam całkowicie rozbrojona.<br />
- Jakieś parę razy chyba tak. - Wzruszył ramionami ze śmiechem. Szturchnęłam go lekko łokciem ze śmiechem, ale zaraz się uciszyłam, bo Izzy znów zaczęła się wiercić.<br />
- Lepiej idźmy spać i wykorzystajmy te cenne sekundy ciszy. - Wyszeptał Liam. Wyplątałam się z jego objęć i podeszłam do łóżka, żeby zebrać z niego talerze i paczki po jedzeniu. W pewnym momencie zabrzęczał mój telefon, więc rzuciłam się na niego, żeby dzwonek nie obudził dziecka. MMS? O tej porze? Otworzyłam wiadomość i po obejrzeniu myślałam, że się przewrócę.<br />
- Liam?<br />
- Hmm? - Chłopak zajęty był poprawianiem zasłonek przy łóżeczku Izzy.<br />
- A jednak nas wyprzedzili... - Wykrztusiłam, dusząc się z powstrzymywanego śmiechu.<br />
- Co? - Natychmiast oderwał się od poprzedniego zajęcia i wziął ode mnie telefon. - O ja pierdolę...<br />
Na przesłanej fotce była widoczna sylwetka Nialla, Niki i prawdopodobnie zmartwychwstałego Elvisa. W dłoni Niki tkwił kieliszek z dziwną cieczą, a Niall przystawiał do obiektywu papier, który bez cienia wątpliwości był aktem ślubu. Sądząc po scenie z tyłu, byli w Las Vegas. A podpis głosił: <i>Jestem panią Horan!</i><br />
<br />
<br />
_________________________________________________<br />
To był ostatni rozdział... >szlocha, płacze, chlipie<<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><u><span style="color: #351c75; font-size: large;">18 SIERPNIA 2016 ROKU </span></u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u><span style="color: #351c75; font-size: large;">EPILOG "NOTHING'S GONNA BE ALRIGHT..."</span></u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u><span style="color: #351c75; font-size: large;">OSTATNI POST</span></u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u><span style="color: #351c75; font-size: large;">DWA I PÓŁ ROKU OD PIERWSZEGO WPISU NA TEJ STRONIE</span></u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #20124d;">Każdego, kto tu ze mną był przez te 2,5 roku lub mniej, proszę, żeby pod epilogiem napisał komentarz. Wystarczy kropka, emotka... A najbardziej chciałabym zobaczyć wasze ulubione wspomnienia z opowiadania. Które sceny najbardziej wam się podobały? Które chcielibyście zobaczyć na żywo, w realu? A może któreś was mega wkurzyły? Macie 17 dni na wybranie ich. </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #38761d;">18 sierpnia pożegnam się z Nattie i 1D Team... Wtedy będzie czas na lanie łez. Na razie tradycyjnie wam dziękuję za waszą obecność tutaj. Jesteście świetnym wsparciem w różnych momentach mojego życia, dziękuję ;)</span><br />
<span style="color: #38761d;">Na imienne podziękowania przyjdzie czas pod epilogiem. Szykuje się najdłuższy rozdział "Everything's..." xD</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-57136396126172365392016-07-02T23:47:00.000+02:002016-07-02T23:47:18.425+02:00Część II: Rozdział 37- Jesteście naprawdę walnięci, wiecie? - Louis odrzucił papier z prezentu i wybuchnął śmiechem na widok okładki książki. - "Jak być ojcem i nie zwariować"? Serio?<br />
- To jeszcze nie wszystko. - Perrie podała mu kolejną paczkę. - Wierz mi, przyda ci się. Zayn potwierdzi.<br />
- Potwierdzam. - Parsknął śmiechem Malik i otarł Shane'owi ślinę z brody. Maluch jak zwykle się zapluł podczas próby pożarcia klocka.<br />
- Co to jest? - Osłupiała Eleanor, patrząc na przedmiot, który Lou wyciągnął z torby. - Przecież on ma narzędzia.<br />
- Ale nie te typowo ojcowskie. - Stwierdziła Pezz.<br />
- Kwestionowałbym. - Poruszył zabawnie brwiami Harry. - Czymś musiał swoją córkę stworzyć, nie?<br />
- Jak ty coś powiesz, Styles. - Wywróciła oczami Nika. - Otwieraj, Tommo.<br />
Po chwili naszym oczom ukazały się elegancko upakowane w skrzyneczce pielucha typu tetra, pampers zwykły, butelka, smoczek z idiotycznym rysunkiem, chusteczki nawilżane, woreczki, zasypka niemowlęca i jakaś ciemna buteleczka wypełniona płynem. Wszystko ładnie ułożone i opatrzone odpowiednimi etykietkami.<br />
- Aaa, widziałam kiedyś coś takiego w necie. - Monika wyciągnęła rękę po pieluchę. - "Pielucha do bekania. Prawdziwy facet wie, że czasem musi się odbić".<br />
- To lepsze. - Niall wziął do ręki opakowanie woreczków na śmieci. - "Worki na pieluchy. Stosuj tylko w wyjątkowo smrodliwych przypadkach".<br />
- Mnie osobiście najbardziej podoba się to. - Zayn wskazał na buteleczkę. Liam wyjął ją z pudełka i odczytał etykietkę.<br />
- "Piwko? Zwariowałeś?! Co z ciebie za ojciec?!!! Od tej pory tylko herbatka z melisą na uspokojenie skołatanych płaczem nerwów". Dobre!<br />
- Ciekawe, co ci jutro sprawi twoja mama. - Uśmiechnęłam się do jubilata. - Torcik marchewkowy z lukrowanym smoczkiem?<br />
- Wiesz, że to bardzo możliwe. - Mruknął, pakując rzeczy z powrotem do pudełka. - Matko, czuję się taki stary...<br />
- Cóż... To fakt, starzejesz się. Nawet masz pierwszego siwego włosa.<br />
- Gdzie?! - Skoczył do lustra, ale na nasz głośny wybuch śmiechu odwrócił się, wywracając oczami. - Bardzo śmieszne.<br />
- Chodźcie na śniadanie! - Z dołu dobiegł nas głos mojej mamy. Zadomowiła się całkowicie i dzięki niej mieliśmy wspaniałe domowe obiadki przez ostatnie parę dni. A dziś miała zamiar wykonać lwią część prac związanych z kolacją wigilijną.<br />
Znów Wigilia. Jeden z moich ulubionych dni w roku, kiedy wszyscy razem usiądziemy przy stole i po prostu będziemy spędzać czas w rodzinnym gronie. W tym roku nie będzie wszystkich, jak ostatnio, jutro niemal wszyscy się porozjeżdżają do domów, żeby mi nie truć głowy przed porodem. Żeby nie było, to nie pomysł zrodzony w mojej złośliwej, pełnej hormonów i wahań nastrojów głowie. Po prostu któregoś dnia zostałam wzięta na rozmowę i po kolei dziewczyny wytłumaczyły mi, że mam siedzieć w domu wygodnie, pod kocykiem, bez niepotrzebnych stresów i czekać spokojnie na falę płynów owodniowych, podczas gdy oni zostawią mi wolną chatę i poodwiedzają wszystkich możliwych krewnych. Nawet bardzo nie protestowałam, jeśli mam być szczera. Przez ostatnich kilka dni jedyne, o czym byłam w stanie myśleć, to jedzenie i spanie.<br />
Teraz też na myśl o śniadaniu wstałam dość szybko, jak na moje możliwości, z łóżka i poczłapałam powoli na dół, jedną ręką przytrzymując brzuch, a drugą przesuwając po poręczy. Miałam wrażenie, że albo ja spadnę, albo ten gigantyczny pojemnik z małą się oberwie.<br />
- Siadaj, Natalciu, zaraz ci tu nałożę... Gdzie z łapami? - Mama trzepnęła ścierką w dłoń Nialla wyciągniętą w stronę świeżo ulepionego pierożka z kapustą. - Na kolację, jasne? Teraz masz kanapki, bo przecież pościć to ty nie dasz rady.<br />
- No dobrze... - Mruknął niechętnie. - A chociaż kompotu mogę skosztować? Sprawdzę, czy dobrze wyszedł, ciociu. - Zrobił maślane oczy. Wiedziałam, że samym "ciociu" już ją rozmiękczył. Mama kiedy tylko przyjechała, kazała mówić do siebie na ty, bo stwierdziła, że nie jest starszą panią Maj z epoki dinozaurów, żeby nazywać ją per "pani".<br />
- Ech, masz. - Postawiła przed nim pełny kubek. - Maura chyba od miesiąca szykuje dla ciebie wałówkę.<br />
- Gdzie ci zostawić tego karpia? - Do kuchni zajrzał tata, trzymając w rękach michę pełną świeżo oprawionych rybek. El od razu odwróciła wzrok, kiedy dostrzegła krew na brzegach miski.<br />
- Na razie w spiżarce. Dziewczyny, jak zjecie, to zapraszam do roboty.<br />
- Ja też? - Mimo całej swojej ociężałości chciałam w czymś pomóc, w końcu to Wigilia. Nie wyobrażałam sobie świąt bez pomocy w przyrządzaniu potraw.<br />
- Jasne... Idź i poczytaj książkę. - Wyszczerzyła się Nika i wcisnęła do buzi kolejną kanapkę z sałatką.<br />
- Mamo! - Jęknęłam protestująco.<br />
- Natalia! - Oho. Ostrzegawcze spojrzenie posłała mi nie tylko mama, ale też Perrie, Liam, Louis i tata.<br />
- To chociaż coś pokroję... na siedząco, przecież nie będę stała przy kuchence przez kilka godzin.<br />
- Jak tak dalej będziesz marudziła, to poślę cię do twojego pokoju i zostaniesz tam do kolacji. - Zagroził tata.<br />
- Nie jestem dzieckiem - wywróciłam oczami.<br />
- Moim będziesz zawsze. - No i uciął dyskusję. Westchnęłam ciężko i wstałam od stołu, zgarniając po drodze herbatę, kilka pierniczków i miskę marynowanych pieczarek.<br />
- Okej, poddaję się. Idę do salonu się położyć. - Zignorowałam pełne ulgi westchnienie Liama i pomaszerowałam na swoje stałe miejsce na kanapie. Izzy, weź się urodź szybciej...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
- Dziewczyny jak zwykle pomysłowe. - Mruknęłam, wyłączając YouTube. Przed chwilą skończyłam oglądać prezent urodzinowy dla Louisa od wszystkich Directionerek. Stworzyły wielki miks jego solówek, w tym <a href="https://www.youtube.com/watch?v=znZ2F0Bt2XQ" target="_blank">"Nobody Compares"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=93Hmjo9aFVw" target="_blank">"Right Now"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tjoFIhmWJ30" target="_blank">"Fireproof</a>", <a href="https://www.youtube.com/watch?v=K5h-wffpzQA" target="_blank">"Little Black Dress"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=bkx9kCdaaMg" target="_blank">"Midnight Memories"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=syFZfO_wfMQ" target="_blank">"Night Changes"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=4zBIS-Q5FY8" target="_blank">"Fool's Gold"</a>, a to wszystko podparte samą melodią <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tLge1A4AXqM" target="_blank">"Something Great"</a>, co było naprawdę niezłym pomysłem i świetnie komponowało się z resztą.<br />
- Co, kolejne fan-made video? - Zapytała Monika, wycierając blat stołu ściereczką. Skinęłam głową i wyciągnęłam wygodniej nogi na krześle.<br />
- Jasne, że tak. One są niezawodne.<br />
- W końcu to nasze fanki, dziwisz się? - Harry wynurzył się spod stołu, pod który przed chwilą potoczyła się kocia zabawka. Olivia miał dziś ochotę na zabawę. Shere Khan wolał przyglądać się temu z wyraźnym niesmakiem na arystokratycznym pyszczku.<br />
- Szczerze mówiąc, widziałam już tyle, że chyba nic mnie nie zaskoczy. - Stwierdziłam, ziewając. - Kiedy kolacja?<br />
- Za pół godziny. Idźcie się przygotować, dzieci, trzeba jakoś wyglądać, w końcu to święto! - Mama wyłączyła palnik pod patelnią z karpiem i zdjęła fartuszek w zwariowane bałwanki.<br />
- Ja jestem gotowa. - Przypomniałam. Przebrałam się już godzinę temu, żeby potem nie opóźniać kolacji. Miałam na sobie długi, elegancki sweter i wygodne spodnie. Niestety, wszystkie sukienki, które miałam, nawet te luźne letnie, nie pasowały już do rozmiarów słonicy.<br />
- To zostań tu i pilnuj, żeby koty nie wlazły w rybę, a reszta ogarnąć się, no już!<br />
Wygonienie ekipy z kuchni poszło nadzwyczaj sprawnie. Miałam wrażenie, że to wizja czekającej kolacji i prezentów tak na nich podziałała, inaczej guzdraliby się jeszcze miesiąc. Rzuciłam kontrolne spojrzenie na kocury i w spokoju wróciłam do książki, którą wcześniej odłożyłam na stół. W sumie mogłam ją sobie darować... Ale nie byłabym sobą, gdybym nie przeczytała "Rebeki" po raz setny. Dopiero dzwonek telefonu sprowadził mnie ze wspaniałego balu w Manderley z powrotem do Londynu. Nie odrywając wzroku od strony, przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.<br />
- Halo?<br />
- Witaj, najukochańsza kuzynko. - Książka spadła mi z kolan na podłogę. W życiu bym nie przypuszczała, że Lena jeszcze się do mnie odezwie.<br />
- Lenka? - Upewniłam się. Naprawdę przez chwilę myślałam, że mam zwidy.<br />
- Oczywiście, że to ja, głuptasie. - Zachichotała. Zmarszczyłam brwi. Nawaliła się przed kolacją wigilijną? - Nie spodziewałaś się mojego telefonu, co?<br />
- Raczej nie.<br />
- Cóż, skoro stchórzyłaś i nie przyjechałaś, żeby zobaczyć się ze mną twarzą w twarz, to zdecydowałam się sama zadzwonić z życzeniami.<br />
- Nie stchórzyłam, po prostu nie mogę la...<br />
- Życzę ci zatem - przerwała mi, jakby w ogóle nie słyszała moich wyjaśnień. - Życzę ci wspaniałych świąt Bożego Narodzenia.<br />
- Dziękuję bardzo, ja też...<br />
- Nie skończyłam. - Głos Leny momentalnie zmienił ton na ostrzejszy. Chyba już skoczyło mi ciśnienie. - Życzę ci pogodnych świąt, które spędzisz ze swoją ukochaną przyszywaną rodzinką, wspaniałych prezentów od One Direction, które niestety już nigdy nie zaśpiewa mi <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ncj4IzansBU" target="_blank">"Back For You"</a>, pocałunku pod jemiołą z Liamem, któremu wkrótce urodzisz bachora oraz szczęśliwego nowego roku, w którym zarobię na tobie więcej kasy niż dotąd.<br />
- O czym ty gadasz? - Zamarłam. Jakiej kasy? Zarobiła... na mnie?!<br />
- Och, nie wspomniałam ci? - Zapytała niewinnie. Miałam ochotę ją udusić. - Ujmę to tak. Dzięki informacjom o tobie, Liamie i Patricku dostałam pracę w gazecie nawet bez ukończenia studiów dziennikarskich. Jestem znakomitym informatorem, w końcu kto by nie ufał słowom siostry ciotecznej naszej kochanej Natalii Maj, wkrótce Payne, prawda?<br />
Nie wierzyłam własnym uszom. Dziewczyna, której do tej pory mniej lub bardziej ufałam, wystawiła mnie dziennikarzom?<br />
- Ale... ale przecież... - Nie mogłam wydusić słowa.<br />
- Och, pytasz teraz o Sophię? - A co ona ma do... - Sophia miała parcie na sławę, a ja kogoś w Londynie. Podpowiedziałam jej, gdzie ma pójść i jakie zdjęcia zrobić. Niestety, przez nieuwagę poszła do pierdla... Nawet mi jej nie żal. W końcu dzięki niej miałam info na wyłączność. Może nie skojarzyłaś dat... Ale to polska prasa zaczęła pisać o tobie i Patricku super artykuły. Nagłówki rozeszły się w godzinę na cały świat. Directioners są niezawodne. - Nieświadomie powtórzyła moje słowa sprzed pół godziny.<br />
Nie mogłam się ruszyć. Siedziałam jak wbita w krzesło, moje serce waliło szybko jak nigdy dotąd, a mózg pracował na szaleńczych obrotach. Nigdy w życiu... przenigdy... nie spodziewałam się takiego ciosu w plecy. Nigdy. A już na pewno nie od Leny. Nawet po jej ostatnim zachowaniu nie spodziewałam się, że mogła mnie znienawidzić do tego stopnia, żeby rozpowiadać o mnie bzdury w prasie i rozpowszechniać to na internet.<br />
- Jak mogłaś... - Powiedziałam wstrząśnięta.<br />
- Normalnie. Ty wypięłaś się na mnie, ja się wypięłam na ciebie. A teraz...<br />
- I może jesteś z siebie dumna?! - Krzyknęłam na cały głos. Zerwałam się z krzesła i zacisnęłam palce na brzegu stołu.<br />
- Wiesz, że tak? - Udała, że się zastanawia. - Tak, Nattie, jestem z siebie dumna. Wreszcie coś znaczę w tym świecie, nie przeszkadzam już pewnym ludziom. Po prostu wymieniłam sobie znajomych... tak jak ty kiedyś.<br />
- I co, zdradę Liama też sprowokowałaś?<br />
- Nie. Ale trochę żałuję, że Flash już nie żyje, to musiał być diabelnie ciekawy człowiek.<br />
- Pierdol się! - Rzuciłam telefonem o podłogę. Ekran pękł na dwie części i po paru sekundach migania zgasł.<br />
- Natalia? - Z góry słyszałam głos Liama. - Wszystko w porządku?<br />
Nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu. Próbowałam z całych sił się uspokoić, ale trzęsłam się i oddychałam ciężko jak po wyczerpującym biegu. Chciałam płakać, wrzeszczeć, walnąć coś, a najlepiej kogoś jednocześnie.<br />
- Nattie! - Liam wbiegł do kuchni i przystanął krok przede mną. - Słyszałem krzyki... Co się stało?<br />
- Lena dzwoniła. - Oznajmiłam ochrypłym szeptem i osunęłam się na krzesło. Liam zaraz usiadł obok.<br />
- Jak to dzwoniła? Co mówiła? Spokojnie...<br />
- To ona... I te zdjęcia... I Patrick... - Zaczęłam tłumaczyć bezładnie, ale nagle znieruchomiałam. Poczułam coś dziwnego. Jakby Izzy poruszyła się gwałtowniej... Po chwili na moich spodniach pojawiła się powoli powiększająca się plama.<br />
- Natalia, co mówiła Lena? - Niecierpliwił się Liam. Podniosłam wzrok na twarz chłopaka.<br />
- Chyba odeszły mi wody. - Powiedziałam niepewnie.<br />
- Co? - Zapytał zdezorientowany. Dopiero po chwili uświadomił sobie, co tak naprawdę do niego powiedziałam. - W-wody? Rodzisz?!<br />
- Z tego, co wiem ze studiów, to tak. - Zaczęło mi się powoli udzielać jego przerażenie. Rodzę. O Boże, to już! Ale to powinno być za... - Jasna cholera! - Zaklęłam, kiedy poczułam coś na kształt pierwszego skurczu. Liam zerwał się, przewracając krzesło i pognał pod schody.<br />
- Natalia rodzi!!! - Wrzasnął na cały głos i wrócił do kuchni. - Kochanie, wstań. Musimy jechać do szpitala.<br />
Kiwnęłam głową i z jego pomocą podźwignęłam się na nogi. Po rozmowie z Leną galopowało mi serce? Sorry, błąd. Teraz miałam tachykardię, pięćset uderzeń na minutę.<br />
- To się dzieje za szybko... - Pokręciłam głową, zatrzymując się na progu kuchni. - Może to jeszcze nie to...<br />
- Nattie, nie możesz lekceważyć żadnych objawów, jasne? - Zdjął z wieszaka moją kurtkę i zaczął mnie ubierać.<br />
- Rodzisz?! - W przedpokoju pojawili się po kolei wszyscy z tym samym pytaniem na ustach. Kiedy przytaknęłam, zaczęło się prawdziwe zamieszanie.<br />
- Dosyć! - Tata uciął w pół słowa wszystkie komentarze, pytania, dobre rady i pełne zdumienia stwierdzenia. - Jedziemy do szpitala, natychmiast!<br />
- Ale nawet nie jestem spakowana. - Oznajmiłam z paniką. Nie spodziewałam się tego, było o dwa, niemal trzy tygodnie za wcześnie, powinnam spokojnie leżeć i się obijać, ba, miałam mieć jeszcze jedną wizytę u lekarza i konsultację z położną!<br />
- Spokojnie. - Perrie wkroczyła do akcji z opanowaną miną. - Też nie byłam gotowa. Nika spakuje ci torbę i dostarczy do szpitala. Zayn, dzwoń do Sheili, niech wie, że ma jechać do szpitala. Liam z tobą pojedzie, my będziemy tuż za wami.<br />
- Nie, zostańcie. - Mama już stała ubrana. Tata pobiegł odpalić samochód. - W szpitalu nie ma miejsca na tyle ludzi, poza tym to jedzenie nie może się zmarnować. Czekajcie na wiadomość.<br />
- Boję się. - Jęknęłam, zaciskając palce na szaliku. Sama nie wiedziałam, czy brzuch mnie boli ze stresu, czy to był kolejny skurcz. Stojący najbliżej Harry mocno mnie przytulił.<br />
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Cmoknął mnie w czoło i razem z Liamem odprowadził do samochodu.<br />
Drogę do szpitala widziałam jak przez mgłę. Czułam tylko palce Liama zaciśnięte w moich dłoniach i chłodne powietrze po wyjściu z auta. Powiadomione przez tatę pielęgniarki zaraz posadziły mnie na wózek. Całe szczęście, bo pierwszy mocny skurcz niemal zaparł mi dech w piersiach.<br />
- Już jestem. - Zdyszana Sheila zatrzymała się przy nas i wprowadziła do sali zabiegowej. Szybko zbadała mój brzuch i wykonała ekspresowo jakieś testy. Pielęgniarka przysunęła aparat USG.<br />
- I co? - Zapytał niecierpliwie Liam. Ani myślał odejść ode mnie nawet na sekundę.<br />
- Poród się zaczął, ale do właściwej akcji zostało trochę czasu. Zawiadamiam blok, robimy cesarkę. Maluch jest źle ułożony.<br />
- To znaczy? - Spytałam szybko. Pod tym kątem nie mogłam dostrzec ekranu aparatu.<br />
- Bokiem w dół. Źle się przekręciła. Ale cesarka i tak była planowana, spokojnie. Zaraz się wszystkim zajmę. - Oznajmiła Sheila i wyszła z pokoju. Na jej miejsce wkroczyła położna i zaczęła przygotowywać mnie do zabiegu.<br />
- Liam... - Spojrzałam na niego bezradnie. Dawna pewność siebie uleciała w powietrze, nie pamiętam, kiedy czułam się tak słaba i bezbronna. Bałam się jak nigdy. Nie mogłam stracić Izzy, kolejnej śmierci dziecka już bym nie przeżyła.<br />
- Natalia, nic się nie bój. Wszystko będzie dobrze. Niedługo będziesz ją trzymać na rękach. - Pocałował mnie i odsunął się na bok, żeby zrobić miejsce pielęgniarkom pchającym łóżko w stronę windy. - Kocham cię.<br />
- Kocham cię. - Odpowiedziałam, patrząc jak znikał za drzwiami. Winda pojechała w górę na blok operacyjny.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Gwałtownie otworzyłam oczy. Wydawało mi się, że ktoś mnie zawołał? Nie wiem. Wpatrzyłam się w biały sufit, próbując opanować mdłości. Nie cierpię znieczuleń, zawsze mi po nich tak strasznie niedobrze... Przesunęłam ręką po kołdrze i natrafiłam na płaską przestrzeń tam, gdzie powinien być ten gigantyczny ciążowy brzuch. Momentalnie oprzytomniałam i przypomniałam sobie, co się działo przed narkozą. Skurcze. Poród. Cesarka. Iza! Podniosłam głowę, ale gdy tylko napięłam mięśnie brzucha, skrzywiłam się i opadłam na poduszkę. Cholera, szwy. Bolało okropnie. Wydawało mi się, że ścisnęli mi skórę brzucha jakimiś zaostrzonymi klamrami. Odetchnęłam głęboko, żeby się uspokoić i wtedy usłyszałam cichy głos. Skupiłam całą swoją uwagę, żeby wychwycić wszystkie słowa.<br />
<i>- <a href="https://www.youtube.com/watch?v=rEXCgHdg3B4" target="_blank">Hey Angel, do you know the reasons why we look up to the sky...</a></i><br />
Skądś znałam tę piosenkę, ale w tej chwili nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Ale za to głos znałam doskonale. Znów spróbowałam się podnieść, ale poskutkowało to tylko potężną falą mdłości. Byle nie zwymiotować. Zamknęłam oczy i skupiłam się na liczeniu głębokich wdechów. Jeden, dwa, trzy, cztery... Kwas powoli wycofywał się z gardła do żołądka. Mogłam znów skupić się na głosie.<br />
- ... a Shane na pewno się z tobą będzie bawił i nauczy cię budować zamki z klocków... A ciocia El urodzi córeczkę, z którą będziesz się mogła bawić... W ogóle będziesz miała całą masę ludzi wokół siebie, będziesz taką małą księżniczką. A mamusia i tatuś będą cię strasznie rozpieszczali... Kochamy cię, maleńka, nie mogliśmy się ciebie doczekać... - Odwróciłam głowę w stronę, z której dochodził głos. Pod oknem stał tyłem do mnie Liam i nawijał półgłosem do trzymanego na rękach zawiniątka.<br />
- Liam...? - Szepnęłam. Gardło miałam wysuszone na wiór i ledwo mogłam mówić, ale jednak usłyszał. Odwrócił się do mnie powoli z tak radosnym uśmiechem, jakiego chyba nigdy u niego jeszcze nie widziałam... A nie, chwila, uśmiechał się tak, kiedy przyjęłam jego oświadczyny. Dwa razy.<br />
- Hej, kochanie. - Podszedł do mnie ostrożnie. - Jak się czujesz?<br />
- Trochę boli. - Przyznałam, nie spuszczając oka z zawiniątka. - Co z nią?<br />
- Dziesięć na dziesięć punktów. Była jakieś trzy godziny w inkubatorze, niedawno ją przywieźli. Woleli wszystko sprawdzić, bo jeszcze kwalifikowała się na wcześniaka... Dasz radę ją wziąć?<br />
Skinęłam głową i wyciągnęłam ręce w jego stronę. Nachylił się i powoli, delikatnie ułożył zawiniątko w moich ramionach. W pierwszej chwili widać było tylko błękitny kocyk, ale kiedy uchyliłam jego brzeżek, spojrzały na mnie duże brązowe oczka. Boże, była taka malutka! Paluszki wielkości zapałek zacisnęła w piąstki i trzymała je przyciśnięte do piersi. Buzię miała jeszcze czerwoną, na głowie rzadkie ciemne włoski i lekko zadarty nosek. Usteczka były rozchylone, jakby chciała coś mi powiedzieć... albo pokazać język. Mieściła mi się na jednym przedramieniu, była chyba najmniejszym noworodkiem, jakiego widziałam. A może tak mi się tylko zdawało? Na pewno zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Łzy napłynęły mi do oczu. Izabella. Iza. Moja córeczka.<br />
- Cześć, Izzy... - wyszeptałam, a ona drgnęła w moich ramionach i rozprostowała palce. - To ja, mama. Twoja mamusia.<br />
- Jest taka mała... - Liam usiadł na brzegu łóżka i otoczył mnie ramieniem. Nie mógł oderwać od niej wzroku. - Położna powiedziała, że ma pięćdziesiąt jeden centymetrów i waży dwa osiemset. Jak się urodziła, to wrzeszczała, jakby ją obdzierano ze skóry.<br />
- Będzie śpiewać. - Zaśmiałam się pod nosem. Dziecko zaczęło się mocniej wiercić i kwilić. - Powinnam chyba ją nakarmić. - Jak na zawołanie rozległ się płacz. Rozpięłam guziczki koszuli i ułożyłam małą odpowiednio na rękach. Kiedy tylko poczuła pierś, uspokoiła się i zaczęła ssać. Auć. Znowu zabolało.<br />
- Jak myślisz, poradzimy sobie? - Zapytał Liam, dotykając palcami jej główki. Skinęłam głową, nie spuszczając rozanielonego wzroku z tego małego cudu, który razem stworzyliśmy.<br />
- Jasne, że sobie poradzimy.<br />
Noworodek, opity jak bąk, zasnął przy piersi już po pół godzinie. Starając się wykonywać, jak najmniej ruchów, przesunęłam ją na rękach i delikatnie do siebie przytuliłam. Spojrzałam na Liama z uśmiechem, który zaraz odwzajemnił. Byliśmy szczęśliwi i wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby tak pozostało.<br />
- Która godzina? - Zapytałam nagle, zerkając na okno. Na dworze było dość jasno. - I kiedy w ogóle Izzy się urodziła?<br />
- Dokładnie jest jedenasta siedemnaście, a Izzy się urodziła minutę po jedenastej w nocy. Czyli możemy świętować, ma już całe pół dnia. - Zachichotałam i oparłam głowę o ramię chłopaka. - Na korytarzu czeka cała rodzinka, ale nie pozwoliłem im wchodzić, zanim się nie obudziłaś. Poza tym Sheila pozwoliła wpuścić do sali maks dwie osoby z zewnątrz.<br />
- Zawołaj ich. - Powiedziałam. - Tylko niech się nie zaczną wydzierać. - Skinął głową i wstał z łóżka. Zrobił krok w stronę drzwi i znów się do mnie odwrócił.<br />
- Byłbym zapomniał. - Nachylił się i pocałował mnie w usta. Przymknęłam oczy, oddając pocałunek. Oparł swoje czoło o moje. - Kocham was najbardziej na świecie.<br />
- A my kochamy ciebie.<br />
Odsunął się z uśmiechem i otworzył drzwi na korytarz. Zawołał kogoś do środka. Zaraz do sali wpadł Niall.<br />
- Musiałem być pierwszy. - Wyszeptał głośno. - Pokaż ją... - Nachylił się nad kocykiem i przyjrzał się śpiącej dziewczynce. - Ale mała... Theo był chyba większy.<br />
- Wiesz, Niall, ona teoretycznie jest wcześniakiem. - Wywróciłam oczami. Liam wrócił na swoje miejsce obok mnie, a do sali weszła Nika.<br />
- Ale śliczna! - Zachwyciła się, nachylając nad łóżkiem - I jak? Zrobiłeś zdjęcie? - Zapytała Niallera, a on pokręcił głową i wyjął telefon z kieszeni.<br />
- Droga rodzinko, uśmiech proszę! - Odsunęłam kocyk, żeby było widać choć kawałek policzka Izzy. Usłyszałam kliknięcie aparatu. - Ale ładnie wyszliście. - Skomentował.<br />
- Pokaż. - Liam wyciągnął rękę po iPhone'a, ale Horan się odsunął.<br />
- Masz swój. - Mruknął, stukając w ekran.<br />
- Wstawiłeś? - Nika zajrzała mu przez ramię. Parsknęłam śmiechem. No oczywiście.<br />
- Zobacz. - Liam otworzył Twittera na swoim telefonie.<br />
Zerknęłam na ekran i już wiedziałam, że muszę koniecznie mieć to zdjęcie wywołane w dużym formacie. Ja i Liam, uśmiechnięci, przytuleni do siebie i wpatrzeni z radością w nowo narodzoną córeczkę. A pod zdjęciem rosnąca ilość polubień, retweetów i komentarzy. I ten podpis: <i>It's a girl! Welcome to the world, Isabelle Anne Payne <3 @nattie_maj @Real_Liam_Payne congratulations!!!</i><br />
<div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>_____________________________________________________</i><br />
Kochani, powitajmy na świecie naszą nową bohaterkę, Izzy Payne!<br />
Też jesteście nią zachwyceni? ^^<br />
<br />
<span style="color: #20124d;">Długo czekałam na napisanie tego rozdziału, tak jak wy długo czekaliście na przeczytanie go. Sesja była męcząca i trudna fizycznie oraz psychicznie. Ostatecznie zakończyłam starcie z wynikiem 4 zaliczone egzaminy na 7. Pozostawię to bez zbędnego komentarza.</span><br />
<br />
<span style="color: #741b47;">Do końca opowiadania pozostały DWA POSTY!!!</span><br />
<span style="color: #741b47;">Data kolejnego rozdziału nieustalona. Ze względu na praktyki szpitalne poproszę mniej więcej dwa tygodnie na napisanie, okej? :)</span><br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Dziękuję Wam za wasze niesamowite wsparcie podczas sesji, a także za wyrozumiałość i cierpliwość. Naprawdę się to przydało, miałam wystarczająco wielką presję... Szkoda gadać. Powiem tylko, że serio tęskniłam za pisaniem :D</span><br />
<span style="color: #274e13;"><br /></span>
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was bardzo <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-28752486191283414022016-05-30T15:32:00.000+02:002016-05-30T15:32:21.507+02:00Część II: Rozdział 36<div style="text-align: right;">
<i>Rozdział z obiecaną dedykacją dla Bonnie Horan, która ostatnio leżała w szpitalu... Wiem, że już jesteś w domu, wracaj do zdrowia <3 <3 <3</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>______________________________________________</i></div>
<br />
<br />
Przewróciłam kartkę "Pasjansa", ale nie mogłam się skupić na tekście. Książka nie była aż tak ciekawa, jak się wcześniej spodziewałam, poza tym dzień wcześniej miałam wizytę kontrolną u Sheili. Znów mogliśmy posłuchać bicia serca Izzy, zobaczyć, jak wspaniale się rozwinęła od naszej ostatniej wizyty... A na koniec dowiedzieliśmy się, że poród może nastąpić w każdej chwili i powinnam być w sekundę gotowa na wizytę w szpitalu. Dziś cały czas trzymałam rękę na brzuchu, na każde drgnienie niemal podskakiwałam i starałam się kontrolować wszystkie mięśnie, żeby wyczuć nawet najmniejszy skurcz zapowiadający poród. A teraz, po całym dniu nerwów byłam tym po prostu zmęczona.<br />
Odłożyłam książkę i położyłam się na boku, starając się nie myśleć o tym, co może nastąpić za kilka dni. Przez całą ciążę nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu przytulę swoją córeczkę i kiedy będziemy mogli się nią zajmować i rozpieszczać, a teraz... właśnie teraz czułam strach. Paraliżujący strach, że nie nadaję się na matkę, że nie będziemy dobrymi rodzicami, że coś zrobimy nie tak.<br />
- Nie wiesz może, gdzie jest ta moja szara koszulka do spania? - Liam wyszedł z łazienki i skierował się do garderoby.<br />
- Druga szuflada od dołu w twojej komodzie. - Odparłam cicho. Sam ją tam wkładał trzy dni temu.<br />
- Znalazłem, dzięki. - Wrócił do pokoju już przebrany w piżamę i usiadł na łóżku. Sięgnął po odłożoną przeze mnie książkę. - Dobra?<br />
- Jakoś średnio mi podeszła. - Przekartkował ją szybko i położył na szafce nocnej.<br />
- Może później poczytam. - Wsunął się pod kołdrę i spojrzał na mnie z niepokojem. - Dobrze się czujesz?<br />
- Tak.<br />
- Tak. Dość krótka odpowiedź jak na ciebie, gaduło. - Ułożył się w identycznej pozycji, żeby mieć oczy na wysokości moich. - Co jest?<br />
- Boję się... - Wyszeptałam po sekundzie namysłu. Wariatko, to Liam, możesz powiedzieć mu wszystko.<br />
- Ja też. - Odpowiedział tak prosto, że aż mnie zatkało.<br />
- C-co? - Wyjąkałam. - Ale... Nie będziesz mi wciskał kitu, że będzie dobrze? Nie będziesz pocieszał?<br />
- Wiesz, że będzie dobrze. - Wzruszył ramieniem. - Tylko teraz czujesz się słabo, bo wiesz, że to już niedługo. Zaraz będziemy rodzicami. Niemal za chwilę. Ja też mam wrażenie, że czasem mnie to przerasta.<br />
- Nie widać tego.<br />
- Bo ja umiem ukrywać emocje. Te parę lat w zespole mnie nauczyło, że czasem tak trzeba. Ludzie nie chcą wiedzieć, czym się przejmujesz, co ci leży na wątrobie. Nie, oni chcą sensacji. Nie obchodzą ich twoje myśli, tylko twoje czyny. Możesz nic nie mówić, ważne, żebyś zrobił coś skandalicznego.<br />
- Ale przede mną nie musisz nic ukrywać. - Powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.<br />
- Wątpię, żeby cię ucieszyła ilość papierosów, które wypalam w ukryciu. - Walnął prosto z mostu. Parsknęłam cichym śmiechem.<br />
- Fakt, to mnie nie cieszy.<br />
- Ale mówię ci wprost, co czuję, prawda?<br />
- Prawda. - Skinęłam głową. Rzeczywiście, nigdy nie ukrywał, co się działo tam, w jego głowie. Jasne, bywał milczący, ale jedno pytanie "co się dzieje?" i już miałam cały obraz sytuacji.<br />
- No widzisz. Ty wiesz. Reszta świata nie musi. - Posłał mi uśmiech.<br />
- Ja chyba za dużo mówię światu. - Skrzywiłam się i przesunęłam rękę w dół, bo niemal całkiem mi zdrętwiała.<br />
- To też zależy. Nie kłamiesz. Przynajmniej przez większość czasu. - Poprawił się. Właśnie. Kłamałam kiedyś całkiem sporo. - Jeśli coś przekazujesz światu, to to jest twoja szczera do bólu opinia. Nie przejmujesz się oceną ludzi i to jest duży plus. Bo nic nie może cię zranić, tylko najbliżsi. A cały świat, ci, którzy cię nienawidzą, nie lubią, nie akceptują... Oni nie maja broni w ręku. Czego by nie powiedzieli, ty się nie przejmujesz i robisz swoje. Dlatego ich zniechęcasz. Co to za zabawa, gdy obiekt nie reaguje na zaczepki?<br />
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś naprawdę mądry? - Zapytałam pod wrażeniem. Trafił w sedno, rozeznał się w sytuacji, zanim ja zdążyłam to zrobić. Zrobił dumną minę.<br />
- Nie mam nic przeciwko, żebyś mówiła mi to częściej. - Wywróciłam oczami i przesunęłam rękę na jego policzek.<br />
- Kocham cię, wiesz? - Szepnęłam, delikatnie gładząc go po szorstkim policzku.<br />
- Wiem, bo ja kocham ciebie. - Odszepnął z uśmiechem. Złapał moją rękę i złożył delikatny pocałunek na grzbiecie dłoni. - I naszą córeczkę.<br />
- Ale i tak się boję. - Wróciłam do poprzedniego tematu.<br />
- Ja też. - Powtórzył. - Ale jak tylko ją zobaczysz i weźmiesz w ramiona, to zobaczysz, że wszystko będzie tak, jak chcieliśmy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Olivia mnie nie akceptowała. Właściwie to Olivia mnie nie akceptował. Okazało się, że to kocur. Dodatkowo weterynarz odkrył, że kocisko było nieźle zapchlone i posiadało spory zapas świerzbowca w uszach. Brak akceptacji był obustronny. Jako kobieta w ciąży, czytaj w grupie ryzyka, nie mogłam się narażać na zarażenie toksoplazmozą czy innym świństwem, nawet jeśli to był ostatni miesiąc i dziecko było w pełni ukształtowane.<br />
Normalnie lubiłam koty, ba, w Wadowicach dokarmiałam z babcią wszystkie okoliczne kociaki. Nie zliczę, ile dachowców przewinęło się przez nasz ogródek. W Londynie miałam mało do czynienia z kotami, do czasu aż pojawił się Shere Khan. Od razu go polubiłam i można powiedzieć, że uważał mnie za swoją panią zaraz po rodzince Styles. Ale ten... ewenement... Ech. Po pierwsze, był niezwykle oporny w przyswojeniu sobie, do czego służy kuweta. Ale okej, mogłam to zrozumieć, był jeszcze młody, spokojnie, ma czas, nauczy się. Tylko dlaczego na swój koci kibelek wybrał sobie moje kapcie? W życiu tego nie ogarnę. Mierzył mnie spojrzeniem, kiedy tylko byłam w polu widzenia, jedzenia nie wziął ode mnie ani razu i wyraźnie chciał sprowokować jakąś większą awanturę. Cóż, było parę momentów, kiedy chciałam go wyrzucić na dwór, ale niestety Diana umiała mnie idealnie rozmiękczyć. Trzeba jej to przyznać, że o kota dbała wspaniale. Myślałam, że sobie nie poradzi w tym wieku, ale udowodniła, że pięciolatka też może mieć zwierzaka. Jasne, trzeba było jej pomagać, ale mimo wszystko naprawdę się z tym kociakiem zaprzyjaźniła. Ja nie umiałam.<br />
Na szczęście nie byłam w swojej antypatii odosobniona. Shere Khan też nie polubił nowego współlokatora i był o niego wyraźnie zazdrosny. Na początku tylko go obserwował, potem zaczął na niego prychać i warczeć, aż w końcu nie wytrzymał i rzucił się na niego, gdy młody postanowił dobrać się do jego miski z karmą. Nie było mnie wtedy w kuchni, ale otrzymałam pełną relację od Moniki, która była zmuszona rozdzielić koty, oblewając je wodą. Inny sposób nie wchodził w grę, inaczej skończyłaby na izbie przyjęć z fantastycznymi zadrapaniami. Po tamtej walce Shere Khan się obraził i przeniósł do pokoju Niki i Nialla. Znalazł tam legowisko w nogach ich łóżka, a do Stylesów wracał tylko po to, żeby załatwić się w kuwecie. Naprawdę, nie żartuję. W domu wybuchła kocia wojna.<br />
Teraz leżałam na kanapie w salonie i oglądałam po raz sto pięćdziesiąty "Listy do M.", jeden z najlepszych filmów w historii nowego polskiego kina. Niestety, zamiast spokojnie rozklejać się nad śpiewaną przez mała blondyneczkę kolędą, mierzyłam się wzrokiem z Olivią. Albo Oliviem. Już sama zgłupiałam. Di upierała się, że to Olivia.<br />
- Kiedyś ode mnie oberwiesz. - Ostrzegłam czarne futro ze świecącymi oczami. Siedział dokładnie na wprost mnie na fotelu. Nie wiem, czy to moje rozmiary mu nie pasowały, bo nigdy nie widział wieloryba na dwóch nogach, czy to, że wciąż lubiłam Shere Khana, czy... Nawet nie miałam pomysłu, co mogło spowodować tę niechęć do mnie. Może w którymś z wcześniejszych żyć byłam Egipcjanką i nie oddałam mu należnej czci? Przecież w starożytnym Egipcie kiedyś czciło się koty... Nieee, Natalia, głupiejesz na starość. Ogarnij się.<br />
- Nattie... - Do salonu weszła Nika, stukając obcasami nowych kozaczków. - Jedziemy na zakupy świąteczne. W domu zostaje Zayn z Shanem, ale chwilowo musi go przewinąć i uśpić. Diana siedzi tam z nim, nie chciała jechać. Eleanor chyba drzemie w pokoju. Reszta poza domem. Jesteś pewna, że nie urodzisz? - Zrobiłam znudzoną minę.<br />
Pytanie, czy przypadkiem nie urodzę za pięć minut, było od paru dni standardem. Nie mogłam wstać normalnie z krzesła, bo zaraz ktoś myślał, że czuję skurcze porodowe.<br />
- Nie, Dominiko, nie urodzę. Czy mogę w spokoju mordować wzrokiem to kocisko?<br />
- Jeśli o mnie chodzi to spoko, ale Di ci tego nie wybaczy. - Nika skorzystała z okazji i poczochrała mnie po głowie. - Aha, jak się zdecydujesz jednak urodzić dzisiaj, to wrzeszcz na cały głos, pogotowie na pewno cię usłyszy, a jak nie pogotowie, to Zayn i El. Albo ewentualnie dzwoń do nas.<br />
- Jasne... Zrozumiałam, naprawdę. - Zapewniłam z udawaną cierpliwością. Te słowa regularnie doprowadzały mnie do szału i Nika doskonale o tym wiedziała.<br />
- To miłego odejścia wód, tak na wszelki wypadek. - Zamachnęłam się poduszką, ale niestety małpa zdążyła uciec. Jasiek wylądował dwa metry od Olivii, ale on nawet nie drgnął. Olivia nie drgnął... Muszę go przechrzcić, przecież tak się nie da mówić.<br />
- Jesteś przerażający jak ten kot z "Umrzeć po raz drugi". Widać, że masz kuzyna panterę, tylko czekasz, żeby się na mnie rzucić. - Oznajmiłam kotu, który wciąż wlepiał we mnie te żółte ślepia. W końcu machnęłam ręką i wróciłam wzrokiem do telewizora.<br />
Na dworze powoli robiło się ciemno. Niebo było całe zachmurzone i nie byłabym zdziwiona, gdyby zaraz zaczął padać jakiś deszcz ze śniegiem. Londyńskie niebo uwielbiało taką breję. Ludzie już niekoniecznie. Swoją drogą, dochodziła trzecia po południu, a Zayn dopiero teraz kładł Shane'a spać... Trochę późno, jak wstanie koło piątej, to będę hasał po domu do dziesiątej. Ale to nie moje dziecko, nie ja go będę usypiała. Mnie to czeka za jakieś parę dni, tygodni... O właśnie. Iza chyba też układała się do snu, bo równa powierzchnia mojego brzucha gwałtownie zafalowała i poczułam kopnięcie. Już niedługo, mała, niedługo będziesz mogła kopać ile wlezie i żaden mój mięsień, ani narząd, ani dziwna błona nie będzie ci hamować ruchów. No, chyba że pielucha. Lub śpioszki.<br />
Deszcz zaczął bębnić na parapecie okna. Odwróciłam głowę, żeby zerknąć kontrolnie na kupioną dziś choinkę. Na szczęście była osłonięta daszkiem i balustradą tarasu. Nie powinno jej zalać. Ale jutro trzeba będzie już ją ubrać. W końcu za pięć dni Wigilia. Z jednej strony nie mogłam się doczekać świąt, a z drugiej... Ech. Nie mogłam nic zrobić. Pomijam już fakt, że nikt mi na nic nie pozwalał. Sama nie czułam się na siłach, żeby stać dwie godziny przy kuchni i gotować barszcz lub robić pierogi. Ale wkręcę się do jakiegoś krojenia, choćby nie wiem co. Zorganizuję wygodne krzesełko i będę mogła coś pomóc... O ile mama mi pozwoli. Moja i Liama. Obie nasze rodziny mają przyjechać. Moi rodzice zapowiedzieli się na jutro, a rodzice Liama na pojutrze. Reszta, żeby nie robić zamieszania rozjedzie się na święta do domów, będą tylko w Wigilię. Pierwszy i drugi dzień świąt spędzą u siebie. Z tego co się dowiedziałam, to Stylesowie jadą do Holmes Chapel, Malikowie do Bradford, a Tomlinsonowie do Liverpoolu, do rodziców Eleanor. Nika z Niallem postanowili się podzielić i pierwszego dnia świąt będą w Irlandii, a po świętach polecą do Polski, do Olsztyna. A Sylwester to już w ogóle będzie wielka impreza. Harry i Monia zabiorą Dianę do Disneylandu w Paryżu. El i Lou wynaleźli jakiś domek w górach w Szkocji i zamierzają po prostu przesiedzieć tam w samotności jakiś tydzień bez konieczności oglądania naszej bandy. Zayn i Perrie też zdecydowali się na góry, ale Alpy. Mieli już zarezerwowane dwa tygodnie w Szwajcarii, w jakimś ośrodku, który gwarantował genialną rozrywkę dla maluchów. Nika i Niall planowali bardziej imprezowego Sylwestra. Wciąż wahali się między Los Angeles a Miami i znając życie, wylądują gdzieś pośrodku, w Chicago albo może na Times Square w Nowym Jorku. Tylko my zamierzaliśmy spędzić Sylwestra tutaj, sami, w radosnym oczekiwaniu na narodziny naszej córeczki.<br />
W międzyczasie chcieliśmy zacząć planować urządzenie naszego nowego domu. Teoretycznie kontrakt nie był jeszcze podpisany i wszystkie umowy czekały na nasze poprawki i ustalenia, ale wstępna decyzja była podjęta. Wyprowadzamy się. Dostaliśmy zdjęcia terenu, zabudowań, katalogi materiałów, mebli, urządzeń, których potrzebowaliśmy do prac wykończeniowych i teraz mogliśmy w spokoju wybierać, co nam się podobało. Każdy sobie. Z tego, co się zorientowałam, to Harry dzwonił jeszcze do znajomego architekta krajobrazu, żeby pomógł jakoś zagospodarować ten ogromny ogród wokół budynków i wcisnąć tam basen, jakieś krzewy, altankę do grilla czy co tam sobie wymarzyli. Ja i Liam na razie wybraliśmy kolory tapet i zdecydowaliśmy, że cały parter, a przynajmniej korytarz, salon i jadalnię chcemy mieć wyłożone boazerią. Plus obowiązkowo kominek, który według planów znajdował się w kącie salonu obok wielkiego przejścia do jadalni. Pokoi w wybranym przez nas domu było cztery na górze plus duża sypialnia i dwie łazienki, a na dole oprócz salonu, jadalni i kuchni kolejna łazienka i jeden dodatkowy pokój, który mógłby być miniaturą naszego muzycznego. Zastanawialiśmy się, czy piwnice zagospodarować tak jak tutaj, ale mieliśmy jeszcze czas na podjęcie decyzji.<br />
- Olivia! - Do salonu weszła Diana i od razu rzuciła się do swojego kota, który na jej widok jakby złagodniał i zaczął mruczeć. Lizus. - Wujek powiedział, że Shane zaraz zaśnie.<br />
- To dobrze, powinien odpocząć w dzień. - Uśmiechnęłam się do niej. Odsunęła się od kota i zaczęła skubać końcówkę blond warkocza.<br />
- Ale trzeba będzie być cicho... Bo może się obudzić.<br />
- Nie chcesz się bawić? - Zapytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Podłożyłam poduszkę pod kręgosłup i spojrzałam na dziewczynkę z zaciekawieniem. Bardzo lubiłam z nią rozmawiać, mimo że jeszcze trochę czuła się niepewnie w naszym towarzystwie. Była inteligentna i umiała nieźle kombinować. Cieszyłam się, że nie przejęła żadnych dziwnych zachowań od swoich pseudorodziców. Mielibyśmy dużo cięższy orzech do zgryzienia, gdyby zaczęła nam przeklinać, histeryzować i robić jakieś awantury.<br />
- Chcę... Ale nie chcę go obudzić, bo jak nie śpi, to zabiera mi zabawki. - Wymamrotała pod nosem. Parsknęłam mimowolnym śmiechem na widok tej tragicznej miny.<br />
- Jest mały i jeszcze niewiele rozumie. - Wyjaśniłam jej. - Ty też w jego wieku nie rozumiałaś, że czegoś nie wolno dotykać. - Zamyśliła się na chwilę, a po chwili wstała i podeszła do mnie.<br />
- Ciociu? A Izzy też będzie taka jak Shane? - Popatrzyłam w dół i położyłam rękę na brzuchu pieszczotliwym gestem.<br />
- Najpierw będzie dużo mniejsza i będzie tylko spała i jadła. Potem urośnie i będzie uczyła się siadać, raczkować, mówić i chodzić. Ale najpierw możesz się zdziwić, jak nie będzie umiała nic zrobić tylko płakać. - Di zagryzła usta i ostrożnie dotknęła mojego brzucha obok mojej dłoni. Zmarszczyła brwi i zaraz się uśmiechnęła.<br />
- Kopie! - Oznajmiła zadowolona i zabrała rękę. - Myślisz, że będzie lubiła lalki?<br />
- Zobaczymy. Jak ją nauczysz bawić się lalkami, to na pewno to polubi.<br />
Diana skinęła głową i podeszła w stronę regału zarzuconego książkami, w dużej mierze moimi i Eleanor. Nika z zasady nie dotykała się do książek, a Monika czasem podłapała jakąś pozycję, którą jej poleciłyśmy. Tylko Perrie trzymała swoje u siebie, my z Els rozwalałyśmy bibliotekę po całym domu.<br />
- Co to jest? - Wskazała na białą książeczkę z narysowanym na okładce chłopcem.<br />
- "Mały Książę". - Odpowiedziałam z uśmiechem. Moja ulubiona książka od gimnazjum, kiedy musiałam ją przeczytać jako szkolną lekturę. Nie mam pojęcia, ile razy zdążyłam ją sobie "odświeżyć".<br />
- Fajna?<br />
- Bardzo.<br />
- To poczytasz mi? - Skinęłam głową i wyciągnęłam rękę po książkę. Diana wskoczyła na kanapę obok mnie i przytuliła się do dużej włochatej poduszki.<br />
<div style="background-color: white; line-height: 1.5; margin: 0px 0px 8px; padding: 0px; text-align: justify; text-indent: 15px;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">Gdy miałem sześć lat, zobaczyłem pewnego razu wspaniały obrazek w książce opisującej puszczę dziewiczą. Książka nazywała się "Historie prawdziwe". Obrazek przedstawiał węża boa, połykającego drapieżne zwierzę. Oto kopia rysunku:</span></i></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">W książce było napisane: "Węże boa połykają w całości schwytane zwierzęta. Następnie nie mogą się ruszać i śpią przez sześć miesięcy, dopóki zdobycz nie zostanie strawiona".</span></i></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">Po obejrzeniu obrazka wiele myślałem o życiu dżungli. Pod wpływem tych myśli udało mi się przy pomocy kredki stworzyć mój pierwszy rysunek. Rysunek numer 1. Wyglądał on tak:</span></i></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">Pokazałem moje dzieło dorosłym i spytałem, czy ich przeraża.</span></i></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: inherit;">- Dlaczego kapelusz miałby przerażać? - odpowiedzieli dorośli.</span></i></span></span></div>
<div class="story" style="background-color: white; line-height: 1.5; margin: 0px 0px 8px; padding: 0px; text-align: justify; text-indent: 15px;">
<div style="line-height: 2; margin: 0px; padding: 0px; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 2; margin: 0px; padding: 0px; text-align: center;">
</div>
- Ale to może być kapelusz! - Zachichotała Diana, oglądając rysunek.<br />
- Widzisz? - Stuknęłam ją palcem w kolano. - Myślisz jak dorosła.<br />
<br />
<div style="line-height: 1.5; margin: 0px 0px 8px; padding: 0px;">
<i><span style="font-family: inherit;">(...) Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.</span><span style="font-family: inherit;">- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.</span><span style="font-family: inherit;">- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.</span><span style="font-family: inherit;">- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.</span><span style="font-family: inherit;">- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.</span><span style="font-family: inherit;">- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.</span><span style="font-family: inherit;">- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.</span><span style="font-family: inherit;">- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.</span><span style="font-family: inherit;">- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.</span><span style="font-family: inherit;">Mały Książę zakłopotany ruszył dalej.</span><span style="font-family: inherit;">"Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni" - mówił sobie po drodze.</span></i></div>
<br />
Podniosłam wzrok na dziewczynkę. Siedziała zamyślona i skubała róg poduszki.<br />
- To mój tata. To znaczy tamten. Nie tata Harry. - Powiedziała cicho. Nie odezwałam się. - Ale on nie był śmieszny, on był straszny.<br />
- Chodź tu, kochanie. - Wyciągnęłam rękę i mała wsunęła się pod moje ramię.<br />
- Czasem mi się śni.- Wyszeptała w mój sweter. - A ja nie umiem uciec. I go widzę.<br />
- Nie musisz mi o tym opowiadać. - Pocałowałam ją w główkę. Czułam, jak mocniej zacisnęła palce na moim swetrze.<br />
- To bolało.<br />
- Co?<br />
- On.<br />
Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co dokładnie miała na myśli. Wolałam czytać dalej.<br />
<div style="background-color: white; line-height: 1.5; margin: 0px 0px 8px; padding: 0px; text-align: justify; text-indent: 15px;">
<i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></div>
<div style="background-color: white; line-height: 1.5; margin: 0px 0px 8px; padding: 0px; text-align: justify; text-indent: 15px;">
<i><span style="font-family: inherit;">(...) Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.</span><span style="font-family: inherit;">- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.</span><span style="font-family: inherit;">- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.</span><span style="font-family: inherit;">- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!</span><span style="font-family: inherit;">- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.</span><span style="font-family: inherit;">- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...</span></i></div>
<br />
- Przecież ludzie mają przyjaciół! - Zaprotestowała Diana.<br />
- Ale trzeba dużo czasu, żeby zdobyć prawdziwego przyjaciela. - Odparłam i lekko odchrząknęłam. Jak będę czytała jeszcze z godzinę, to jutro się nie odezwę.<br />
- Ale wy jesteście przyjaciółmi. - Upierała się. Usiadła na piętach obok mnie i wpatrywała się w skupieniu w moją twarz.<br />
- Tak. - Skinęłam głową. - Ale nie zawsze było tak jak teraz. Kiedyś ci opowiem, jak się poznaliśmy i jak to się potoczyło. Na samym początku ledwo się znaliśmy, twoi rodzice nie byli razem... Gdyby nie pewna choroba, to pewnie byśmy się nie spotkali.<br />
- Chciałabym mieć taki sklep z przyjaciółmi. - Powiedziała, zmieniając pozycję.<br />
- A mnie się wydaje - odezwał się Zayn, który przyłączył się do nas pół godziny temu. - Że takim magazynem z przyjaciółmi jest dom dziecka. Tylko ludzie tego nie widzą. Bo zobacz, Diana... Znaleźliśmy cię tam i wzięliśmy ze sobą. Oswoiliśmy cię jak Mały Książę liska i teraz mamy nową przyjaciółkę.<br />
- Jestem takim liskiem? - Zmarszczyła brwi. - Wolę być kotkiem. Mogę być kotkiem?<br />
- Możesz. - Roześmiał się. - Możesz być kim chcesz, ale na pewno jesteś naszym przyjacielem.<br />
- To fajnie. - Rozpromieniła się. Trąciła mnie delikatnie łokciem. - Czytaj dalej.<br />
Posłałam Zaynowi porozumiewawcze spojrzenie. W życiu bym nie wpadła na takie wytłumaczenie. Skubany miał rację.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Piosenki w słuchawkach zlewały mi się w jeden wielki chaos. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Pgmx7z49OEk" target="_blank">"Ain't Your Mama"</a> Jennifer Lopez stworzyło dziwny miks z <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xxaOItEmu3U" target="_blank">"Lucy In The Sky With Diamonds"</a> The Beatles, które z kolei przeszło w mash up <a href="https://www.youtube.com/watch?v=7WuggM1WBiU" target="_blank">"Write On Me"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QKqP36nymV4" target="_blank">"This One's For You"</a>. Włączyłam losowe odtwarzanie i po prostu położyłam się spać, bo dzisiejszy dzień był jednym z bardziej męczących.<br />
W domu panowało ogromne zamieszanie w związku ze świętami. Ubieranie choinki, gotowanie, pieczenie pierników i murzynka, sprzątanie... Próbowałam chociaż trochę pomóc i skończyło się na tym, że odpakowywałam pudła z bombkami i przekazywałam je reszcie do wieszania. Potem chciałam zrobić coś w kuchni i dostałam angaż przy lukrowaniu pierników. Niestety, zjedzenie kilku z nich nie było dobrym pomysłem. Przez resztę dnia było mi niedobrze. Już zaczęłam się bać, że się czymś zatrułam, nie wiem, przez przypadek zjadłam surowe jajko z Salmonellą, proszek do pieczenia był tak naprawdę arszenikiem albo czymś w ten deseń... Faktem jest, że chciałam coś robić, nosiło mnie po całym domu, a kończyło się na tym, że nie miałam siły podnieść się z krzesła. Nie wiem, czemu ta ciąża była taka męcząca. Pamiętałam doskonale, że Perrie tak źle nie znosiła tych ostatnich miesięcy, dla niej mordęgą były pierwsze. U mnie zupełnie na odwrót. El to inna historia. Ona czuła się doskonale na początku i teraz w połowie, nic ją nie bolało, niczym się nie przejmowała, była promienna jak kwiatuszek. A ja modliłam się, żeby Iza zechciała ruszyć się szybciej i wyjść ze mnie od razu po świętach.<br />
Usłyszałam jakieś szmery w pokoju, ale nie chciało mi się otwierać oczu. Pewnie Liam chciał coś wziąć na dół, ewentualnie spałam dłużej niż mi się zdawało i kładł się już spać. Łóżko delikatnie się ugięło po mojej stronie i poczułam, jak czyjaś dłoń zaczęła głaskać mnie po głowie. Mruknęłam protestująco i uchyliłam powiekę. Zaraz jednak zerwałam się do pionu.<br />
- Mama! - Pisnęłam jak dziecko i wtuliłam się w uśmiechniętą kobietę najmocniej jak tylko mogłam.<br />
- Cześć, kochanie! - Mama odwzajemniła uścisk. Niemal się popłakałam. Tak bardzo za nią tęskniłam, nie mogłam się doczekać jej przyjazdu. Tata wpadał do nas co jakiś czas, a mama ciągle siedziała w Polsce. - Co, nie chciało ci się na nas czekać?<br />
- Byłam zmęczona... Tata też przyjechał? - Odsunęłam się od niej, żeby móc jej się przyjrzeć. Wyszczuplała i wyglądała na dużo starszą odkąd ją na żywo widziałam. Ale jej spojrzenie nic się nie zmieniło, zielone oczy patrzyły na mnie z matczyną miłością, której tak mi brakowało.<br />
- Tak, wyjmuje z Liamem nasze bagaże. Zostajemy tu na trochę, nie masz nic przeciwko?<br />
- Żartujesz? Masz zostać, ile tylko będziesz chciała i jeszcze dłużej!<br />
- Na pewno do porodu i trochę więcej. - Roześmiała się. - Jak się czujesz?<br />
- Dziś trochę gorzej, ale nie jest źle. Tylko chcę już urodzić. - Spojrzała na mój brzuch i położyła na nim rękę.<br />
- Chyba śpi. Ty uwielbiałaś się wiercić, nie miałam chwili spokoju, kiedy chciałam poleżeć... Skarbie, ty płaczesz? - Nawet nie poczułam, kiedy moje oczy napełniły się łzami.<br />
- Oj mamo... - Wywróciłam oczami i znów się do niej przytuliłam. Nie wypuszczę jej, choćby nie wiem co. - Boję się.<br />
- Wiem, Natalciu. - Chlipnęłam, słysząc to zdrobnienie. - Też się bałam. Ale moja mama bardzo mi pomogła i teraz ja pomogę tobie. Wszystko będzie dobrze, pamiętaj.<br />
- Kocham cię tak bardzo...<br />
- Ja też cię kocham, córeczko.<br />
<br />
<br />
<br />
_________________________________________________<br />
Wiem, wiem... Jak zwykle spóźniona :P<br />
<br />
<b><u>DO KOŃCA ZOSTAŁY DWA ROZDZIAŁY + EPILOG!!!</u></b><br />
<br />
<span style="color: red;">Dla bardziej niecierpliwych przekazuję pełen czerwcowy kalendarz, żebyście orientacyjnie wiedzieli, kiedy mnie męczyć xD nie mam nic przeciwko waszym wiadomościom, ale nie dziwcie się, jeśli nie będę odpisywała przez ileś tam dni.</span><br />
<span style="color: red;">01.06 ---> zaliczenie z parazytologii (nauka o robalach, niech żyją tasiemce i glisty ;/)</span><br />
<span style="color: red;">03.06 ---> ostatnie kolokwium z fizjologii + zaliczenie z epidemiologii</span><br />
<span style="color: red;">07.06 ---> ostatni kolos z patofizjo</span><br />
<span style="color: red;">14.06 ---> egzamin z immunów</span><br />
<span style="color: red;">17.06 ---> egzamin z fizjo</span><br />
<span style="color: red;">20.06 ---> praktyczny z anaty</span><br />
<span style="color: red;">22.06 ---> praktyczny z mikrobów</span><br />
<span style="color: red;">24.06 ---> teoria z anaty + teoria z mikrobów (zabijcie mnie -.-)</span><br />
<span style="color: red;">28.06 ---> egzamin z patofizjo</span><br />
<span style="color: red;"><br /></span>
<span style="color: red;">Rozdziału spodziewajcie się albo przed egzaminami albo po całej sesji. Trochę mam napisane, ale jeśli nic się nie pojawi do 13.06 to nie macie niestety co liczyć na rozdział przed 28.06. Takie są przykre fakty :(</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, na które oczywiście nie dałam rady odpisać (Anon, wiem, pamiętam, moja lista argumentów leży gdzieś na biurku lub w którymś brudnopisie, ale może ten rozdział ci wynagrodzi te zarzuty, które mi stawiałaś... Swoją drogą, masz talent, żeby pisać koma przed rozdziałem, w którym miałam zamiar opisać parę rzeczy... chyba się domyślasz, co mam na myśli, a jak nie, to wytłumaczę ci w komentarzu, bo teraz jakoś wyczerpałam słownik xD), za obserwacje, wyświetlenia i no... </span><br />
<br />
Pod epilogiem spodziewajcie się rekordowej notki z podziękowaniami, planami na przyszłość, podsumowaniem statystyk itp standardowo... Plus może znów jakiś film. Na dniach postaram się uzupełnić zakładkę z "Bohaterami" i dopracować pewną stronę z tekstami piosenek... Zobaczymy, jak to wyjdzie ;)<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Jeszcze raz dziękuję i się żegnam, bo lecę na kolokwium z anatomii, ostatnie w tym semestrze! Trzymajcie kciuki <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-63128209233701189762016-05-05T00:20:00.001+02:002016-05-05T00:20:07.052+02:00Część II: Rozdział 35<div style="text-align: right;">
<i><b>Rozdział z dedykacją dla pewnej twitterowiczki @angelela97 z podziękowaniem za to, co ostatnio zrobiła...</b> <b>Mianowicie dzięki niej dostałam DM do Liama </b>(dla niewtajemniczonych DM to coś jak Messenger na Facebook'u, czyli prywatna wiadomość na Twitterze; dziewczyny z konta 1DUpdates mają follow od Liama, czyli mogą automatycznie pisać do niego prywatne wiadomości i dołączać do rozmowy innych, których Liam nie obserwuje) i już zdążyłam do niego napisać :) jeśli mi odpisze, to chyba ze szczęścia ulecę w powietrze, choć kiedy dostałam powiadomienie na poczcie, to mało brakowało, żebym faktycznie nie zaczęła latać ze szczęścia, moja przyjaciółka może potwierdzić... Wysłałam jej kilometrowego smsa z najdłuższym zdaniem świata ;)</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>____________________________________________________________</i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<br />
- Aleś ty gadatliwy, Kasai. - Prychnęłam, nie spuszczając wzroku z rozwalonego w fotelu Japończyka. Skrzywił się nieznacznie.<br />
- A po co mam się odzywać, kiedy gadacie o sprawach waszego zespołu? - Mruknął niechętnie. Niedługo wrośnie w ten fotel i trzeba będzie go siłą wyrywać. Jak oset.<br />
- Ale jakbyś nie zauważył, od dwudziestu minut jesteśmy sami. - Przypomniałam mu. - Może wreszcie zaczniemy ten niewygodny temat i będzie z głowy.<br />
- W życiu bym nie wpadł na lepszy pomysł, jakaś ty genialna! - Zadrwił. Udałam, że nie zauważyłam ironii.<br />
- Wiem. Ja to w ogóle jestem zarąbista. I inteligentna. I błyskotliwa. I...<br />
- Skromna? - Podpowiedział Noriaki niewinnie.<br />
- Tak, skromność to tylko jedna z moich licznych wa... Zalet! Zalet! - Poprawiłam się błyskawicznie, ale jemu oczywiście nie umknęło moje przejęzyczenie.<br />
- Powiedziałaś "wad". - Stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem.<br />
- Powiedziałam "zalet". - Obruszyłam się.<br />
- Wad.<br />
- Zalet!<br />
- Wad.<br />
- Zalet!<br />
- Nie kłóć się, Maj. Powiedziałaś "wad" i kropka. Masz naprawdę dużo wad, w tym nietrzymanie języka za zębami.<br />
- Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi.<br />
- Och, nic, poza tym, że wciskasz nos w nie swoje sprawy i Danielle wydzwania do mnie codziennie z pytaniem, czy jeszcze się nie zabiłem z miłości do niej. - Gdyby wzrok mógł zabijać, byłabym już dawno trupem. Wbiłam wzrok w sufit i udałam wielkie zainteresowanie plamami po zabitych komarach.<br />
- Nic na ten temat nie wiem.<br />
- Oczywiście! - Głos chłopaka dosłownie ociekał ironią. - Ty nigdy o niczym nie wiesz! Niewiniątko! To skoro o niczym nie wiesz, to cię poinformuję, że nie zamierzam się zabić. Jeszcze. najpierw wrócę do Kioto i tam powieszę się dokładnie tak, jak zrobiła to Michiyo.<br />
- Pogrzało cię?! - Poderwałam się z kanapy i spojrzałam na niego z przerażeniem.<br />
- Spokojnie, żartuję. - Odetchnęłam z ulgą i opadłam z powrotem na swoje miejsce. - Ale poważnie rozważam wyjazd do Kioto.<br />
- No i po co? - Zapytałam z pretensją. - Danielle po nagraniach do filmu wróci i będziecie razem.<br />
- Pfff! - Prychnął. - Danielle już znalazła jakiegoś fagasa i baluje za jego forsę w klubach LA. Sprawdź internet.<br />
- Sprawdzam regularnie... może ostatnio trochę mniej, ale nic tam nie było o rzekomym facecie Dan.<br />
- Popatrz dokładniej.<br />
- Boże, Kasai, ty się zakochałeś na poważnie. - Pokręciłam głową ze zdumieniem. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.<br />
- Możliwe. - Pokiwał głową ze stoickim spokojem. - Skoro pani kardiolog postawiła diagnozę złamanego serca, to mogę wziąć receptę i wrócić do domu?<br />
- Czekaj no. Nigdzie nie idziesz. - Wstałam w kanapy i gestem nakazałam mu to samo. - Mogę się założyć, że od tygodnia jesz tylko mrożonki i fast foody.<br />
- Jogurty, nie mrożonki. - Sprostował urażony. - Nie lubię mrożonek.<br />
- Świetnie. - Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Na najwyższej półce stał garnek z zupą pomidorową i półmisek gołąbków autorstwa Niki. Zdjęłam je i wręczyłam Noriakiemu. - Wybacz, mam zakaz długiego stania na nogach, więc pozwolisz, że usiądę przy stole, a ty sobie to odgrzejesz.<br />
- Gościnność to cecha narodowa Polaków? - Rzucił od niechcenia, ale widziałam, jak na widok pomidorówki zaświeciły mu się oczy. Szybko poinstruowałam go, gdzie znajdowały się sztućce, talerze i przyprawy. Z resztą poradził sobie sam.<br />
- Dobra, zupy dawno nie jadłem. - Przyznał, siorbiąc gorącą pomidorową. - Ty robiłaś?<br />
- Nie, Nika.<br />
- Faktycznie, dużo lepsza od twojej.<br />
- Chciałbyś. - Wystawiłam język i napiłam się wody z butelki. Spojrzałam na odgrzane gołąbki. - Najesz się trzema?<br />
- Mam się podzielić, tak? - Jęknął.<br />
- Byłoby miło. - Uśmiechnęłam się niewinnie i zabrałam mu jednego gołąbka. Przez chwilę pałaszowaliśmy obiad w milczeniu.<br />
- Nic sobie nie zrobię, Natalia. Naprawdę nie musisz mnie sprawdzać, jestem silniejszy niż ci się wydaje. - Mruknął w końcu, odsuwając od siebie talerz.<br />
- Wiem. - Odpowiedziałam, łapiąc go za rękę. - Ale jestem twoją przyjaciółką i martwię się o ciebie, jasne? Chcę, żebyś był szczęśliwy, nawet jeśli nie wiadomo jak mnie krytykujesz.<br />
- To miłe, ale zauważ, że ta krytyka motywuje cię do działania. Czyli ja też się martwię i chcę, żebyś się... ogarnęła. - Wyszczerzył się po raz pierwszy od przyjścia tutaj.<br />
- Wspaniale okazujesz swoją troskę, nie powiem. - Wybuchnęłam śmiechem i puściłam jego rękę. - Dobra, to powiedz, co teraz zamierzasz zrobić, ale tak na serio.<br />
- Nic. - Odłożył widelec na pusty talerz. - Wrócę do żywych i będę pracował w szpitalu. Skończę staż i załapię się na jakieś nudne studia doktoranckie. Najlepiej na immunologii. Umrę, ślęcząc nad szukaniem leku na AIDS i może wtedy Danielle mnie pożałuje.<br />
- Pierwsza część planu mi się podoba, druga niekoniecznie. Serio? Katedra immunologii? Ty chyba naprawdę masz gorączkę. - Udałam przerażenie. Immunologia była jednym z koszmarów na tych studiach i jednym z siedmiu przedmiotów, z których miałam poprawkę egzaminu. Zresztą Noriaki też, dlatego miałam wątpliwości, czy w ogóle by go dopuścili.<br />
- Co nie? - Uśmiechnął się pod nosem. - Nie, a tak na poważnie, to... Wiesz, zerwaliśmy. Jak się nic nie zmieni, to może kiedyś do siebie wrócimy. Ale raczej marne na to szanse.<br />
Pokiwałam głową. Trochę się tego spodziewałam, patrząc na to, jak burzliwa była ich znajomość. Ale jednak jakaś nadzieja się tliła, że może jednak... Wiem, byłam dziwna, bo chciałam, żeby wszyscy moi przyjaciele byli razem ze sobą, ale oni naprawdę do siebie pasowali! Zresztą, nadaję się na swatkę, gdyby nie ja, to Niall i Nika nie byliby razem, a tak są jedną z najbardziej denerwujących par stulecia. Nawet się nie kłócą.<br />
- Zmieńmy lepiej temat. Jak się czujesz? - Rzucił Kasai.<br />
- Doskonale, ale więcej niż ten miesiąc nie wytrzymam. - Stwierdziłam. - Zamiast chodzić, toczę się jak kula do kręgli. Powinnam leżeć, a wiesz, jak ja nie znoszę bezczynności.<br />
- Wiem, z reguły zachowujesz się jakbyś miała owsiki w tyłku. - Wywróciłam oczami, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon.<br />
- Kiedyś się z tobą na serio policzę za te obelgi. - Zagroziłam, odbierając. - Halo?<br />
- Hej... To ja, Roxanne. Mogłabym wpaść do was na sekundkę?<br />
- Jasne, wbijaj! - Ucieszyłam się. Naprawdę lubiłam tę dziewczynę. - Wszyscy są w domu i będziesz mogła poznać Dianę!<br />
- Bardzo chętnie. To ja będę za minutkę, już jestem na waszej ulicy. Na razie. - Rozłączyła się.<br />
- Ktoś przychodzi? - Zainteresował się Noriaki.<br />
- Taka jedna znajoma... - Odpowiedziałam nieuważnie, sprawdzając jednocześnie powiadomienia z Twittera. - Fanka chłopaków, poznałyśmy się niedawno. Monika ją ubóstwia. - Podniosłam wzrok na chłopaka. - Nawet o tym nie myśl!<br />
- A o czym ja niby myślę? - Zaczął się szczerzyć Kasai. Już ja wiedziałam, co mu chodziło po głowie.<br />
- Nie, Rox nie będzie twoją kolejną ofiarą, nawet nie ma takiej opcji. Dziewczyna jest w żałobie po swoim narzeczonym, jest nieśmiała, jak masz kogoś uwodzić, to mogę ci pokazać jakieś nawiedzone fanki chłopaków, pomożesz się ich pozbyć.<br />
- Dobra, dobra. - Uniósł ręce. - Nic nie mówię. - Oczywiście. Znałam tę minę doskonale, wyglądał tak tylko wtedy, gdy miał na oku kolejną dziewczynę. Ale Roxanne nie pozwolę mu skrzywdzić. Kasai chyba jeszcze nie wie, na co stać kobietę w ciąży.<br />
- Hej... - Wspomniana dziewczyna stanęła na progu kuchni. - Wpadłam do Moniki o coś się spytać, bo udało mi się napisać nowy rozdział i już myślę nad kolejnym i... Noriaki?! - Osłupiała na widok siedzącego obok mnie Japończyka.<br />
- Roxie?! - Otworzył usta i wstał z krzesła. - O cholera...<br />
- Co ty tu, do diabła, robisz?! - Wściekła się Roxanne. W życiu bym nie przypuszczała, że w tym chucherku siedzi taka rozdarta baba.<br />
- Hej, chwila! - W miarę możliwości wyprostowałam się na krześle. - Co tu się dzieje? Wy się znacie?<br />
- Pytanie! Wystawił moją siostrę na ich drugiej randce! - Chyba już nie musiałam się martwić o to, że Noriaki coś wskóra u Roxanne...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
- Hej, kangurku... - Mruknęłam coś niewyraźnie i położyłam rękę na oczach. Nie przeszkadzać.<br />
- A może tak... <i>She said she's gonna gonna gonna playin' on on on, she said she wanna wanna wanna turn it on on on, she said she's throwing out bad mysteries, she said she's moving up her own realities...</i><br />
- Dobra, tylko co to ma wspólnego z nami? To może być zwykły randomowy tekst o jakiejś dziewczynie i nawet nadaje się na płytę, ale my tu musimy wymyślić jakieś "Best Family Party".<br />
- Ludzie, robimy burzę mózgów od trzech dni i nic nie mamy! Tylko tytuł!<br />
- Może zadzwonimy znowu do Eda, on coś na pewno wymyśli...<br />
- Zapomniałeś, co nam powiedział? Że tę piosenkę musimy napisać sami.<br />
- Masakra. - Mruknęła El i wyrzuciła w powietrze kolejny papierowy samolocik. Shane pisnął ze szczęścia i pobiegł, żeby go z powrotem przynieść. I tak w kółko.<br />
Pokój muzyczny zamienił się chwilowo w bazę operacji wojskowych. Cel: wyprodukować piosenkę masowego rażenia, która powali ludzi na kolana. Środki bojowe: wszystkie dostępne tu instrumenty, dwie ryzy papieru, w tym jedna już zużyta, dwanaście długopisów, sześć ołówków, w tym jeden stale łamiący się i dziesięć mózgów, w tym dziesięć pustych. Czas pozostały do końca operacji: cztery dni.<br />
Miałam już dość. Po tytule piosenki dostałam blokady twórczej i nic więcej nie mogłam wymyślić. A że uznaliśmy wspólnie, że piosenka ma być o nas wszystkich, to zgromadziła się tu cała nasza banda. Wyjątek stanowiły Diana i Monika, które skorzystały z mojej pustej sali treningowej i wygłupiały się przy puszczonej głośno <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tWyuglGCKgE" target="_blank">"Juicy Wiggle"</a>. Eleanor zamiast podsuwać nam nowe pomysły, produkowała na masową skalę samolociki, czym skutecznie zajęła najmłodszego członka rodziny. Zayn w słuchawkach na uszach próbował miksować jakieś kawałki, ale sądząc po jego minie, nie szło mu najlepiej. Perrie przeszukiwała szafkę z nutami i tekstami, licząc na jakąś inspirację. Harry leżał na podłodze, wyciągając nogi na pół pokoju i pisał coś intensywnie na kartce. Co chwilę skreślał napisany tekst i rzucał kulką papieru w stronę kosza. Niall i Nika zajęli dwa fotele ze swoimi gitarami, próbując różne akordy, ale to też szło im kiepsko. Louis położył głowę na klawiszach fortepianu i palcem uderzał stale w e-dur. Liam chodził od ściany do ściany, gryząc bezmyślnie ołówek. A ja drzemałam w nadziei, że przyśni mi się jakiś tekst, który od razu zdobędzie Grammy, Oscara, Billboard i Fryderyka.<br />
- Coś tu znalazłam... <i>I don't feel mature, I have learnt too much. My brain is full like it'll explose now. Wonder I would pass it, I'm not having fun. Go away, fuck you, matura exam... </i>Co to jest?! - Perrie wybuchnęła głośnym śmiechem, a zaraz za nią cała reszta. Nawet ja zachichotałam pod nosem.<br />
- Co... Stop, oddawaj, to moje! - Krzyknęła Nika i rzuciła się na trzymany przez Pezz tekst.<br />
- Napisałaś piosenkę o maturze? - Śmiał się Harry z podłogi. Nika ze złością zgniotła kartkę i rzuciła w stronę kosza. Oczywiście nie trafiła. Kulka, sądząc po odgłosie, potoczyła się na środek pokoju.<br />
- Miałam doła przed maturą i robiłam wszystko, żeby się nie uczyć, okej? - Usiadła z powrotem na swoim miejscu. Zerknęłam na nią spod ręki, którą ciągle zakrywałam oczy. Była czerwona ze złości.<br />
- <i>The desk under books, dictionaries roof, I'm under it, thinks it's falling down...</i><br />
- Nie czytaj tego!!! - Ryknęła Dominika na Eleanor, która zrobiła urażoną minę i schowała kartkę do jakiejś teczki.<br />
- Tu jest jeszcze jakiś... Ale chyba stary. Posłuchajcie. - Perrie odchrzaknęła i zaczęła nucić zgodnie z zapisanymi nutami. - <i>I know that you're torn and you wanna give up. I know that you failed and you cannot stand up... </i>Trochę podobne do <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Zh3v0vyGkuI" target="_blank">"Keep Holding On"</a>, nie uważacie?<br />
- To jedna z pierwszych, jakie napisałam. - Wymamrotałam, nie podnosząc się z kanapy. Była zdecydowanie za wygodna. - Jest beznadziejna i możecie ją wywalić. Tak, wzorowałam się na Avril.<br />
- Wywalać to może nie, ale do naszej też się nie nadaje. - Westchnął Niall i uderzył mocniej w gitarę. I jeszcze raz.<br />
- Mam tu też coś takiego...<i> I've been thinking that I'll be al...</i><br />
- Zostaw to! - Spanikowana poderwałam się do pozycji siedzącej. - Tego nie!<br />
- Aaa, czyli to jest ta słynna piosenka dla naszego kochanego Liama? - Zainteresował się Louis i zabrał Perrie kartkę. Jęknęłam zrezygnowana. - Zobaczmy... Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy, ujrzałam najlepszą szansę na powrót do życia...<br />
- Boże, daj to. - Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Moje spojrzenie musiało być naprawdę przekonujące, skoro od razu dostałam rękopis.<br />
- Dobra, ale przynajmniej to zaśpiewaj. - Zbuntował się, wracając na miejsce przy pianinie.<br />
- Co zaśpiewać? - Zayn zdjął słuchawki i popatrzył na nas nieprzytomnie.<br />
- Nattie nam zaśpiewa swoją piosenkę. - Uśmiechnęła się cwaniacko El.<br />
- Monia! - Wydarł się Harry. - Kochanie, chodź tu szybko! - Rozległ się tupot stóp i za chwilę do pokoju wpadła blondynka ze swoją małą kopią na plecach.<br />
- Macie to? - Wysapała, sadzając małą na pokrywie fortepianu. Diana potoczyła po nas wzrokiem z uśmiechem. To już wcale nie było to samo dziecko, które do nas wcześniej trafiło.<br />
- Nie, ale Natalia wreszcie nam pokaże to słynne "Gravity". - Wyjaśnił Liam.<br />
- Jest nieskończona i prawdopodobnie taka pozostanie. - Wywróciłam oczami, ale zaczęłam śpiewać.<br />
<i><span style="font-size: x-small;">I've been thinking that I'll be alone</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Everyday till the quick end</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Smell of death with every drug dose</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Close to be free, close to be safe, but the truth was different</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">And nobody knows how bloody was that fight</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And nobody knows how I prayed to stay alive</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">But when I looked into your eyes</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I saw the greatest chance for coming back to life</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Your voice, your moves, your thoughts</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Showed me better way if our love couldn't be enough</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And if the God said that it's my time to walk away</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Or if the devil wants hurt me more and took my breath away</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">You'll be the savior, I don't have to ask you to</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Oh baby, your gravity will bring me back to you.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">All old pictures remind me time</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">When we were together with our friends</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Feeling the same, but so afraid we were apart</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I made decision to fix that mess, I lit fire in darkness</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">And nobody knows how bloody was that fight</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And nobody knows how I prayed to stay alive</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">But when I looked into your eyes</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I saw the greatest chance for coming back to life</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Your voice, your moves, your thoughts</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Showed me better way if our love couldn't be enough</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And if the God said that it's my time to walk away</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Or if the devil wants hurt me more and took my breath away</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">You'll be the savior, I don't have to ask you to</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Oh, your gravity will bring me back to you.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">(Myślałam, że będę z tym sama</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Codziennie aż do szybkiego końca</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Czułam zapach śmierci z każdą dawką leku</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Blisko do bycia wolną, blisko do bycia bezpieczną, ale prawda była inna</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">I nikt nie wiedział, jak krwawa była ta walka</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">I nikt nie wiedział, jak modliłam się o życie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Zobaczyłam najlepszą szansę na powrót do życia</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Twój głos, twoje ruchy, twoje myśli</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Pokazały mi lepszą drogę, gdyby nasza miłość nie była wystarczająca</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">I jeśli Bóg powiedział, że to mój czas by odejść</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Albo gdyby diabeł chciał skrzywdzić mnie mocniej i zabrał mi oddech</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Ty byłbyś wybawicielem, nie musiałabym cię o to prosić</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Och kochanie, twoja grawitacja zabrałaby mnie z powrotem do ciebie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Wszystkie stare zdjęcia przypominają mi czasy</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Kiedy byliśmy razem z naszymi przyjaciółmi</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Czuliśmy to samo, ale tak przestraszeni byliśmy daleko od siebie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Zdecydowałam się naprawić ten bałagan, rozpaliłam ogień w ciemności</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">I nikt nie wiedział, jak krwawa była ta walka</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">I nikt nie wiedział, jak modliłam się o życie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Zobaczyłam najlepszą szansę na powrót do życia</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Twój głos, twoje ruchy, twoje myśli</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Pokazały mi lepszą drogę, gdyby nasza miłość nie była wystarczająca</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">I jeśli Bóg powiedział, że to mój czas by odejść</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Albo gdyby diabeł chciał skrzywdzić mnie mocniej i zabrał mi oddech</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Ty byłbyś wybawicielem, nie musiałabym cię o to prosić</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Och, twoja grawitacja zabrałaby mnie z powrotem do ciebie)</span></i><br />
<br />
- No nieźle. - Skinął głową z uznaniem Zayn.<br />
- Co nie? Już myślałem, że to będzie gniot. - Pokręciłam głową na słowa Louisa i odwróciłam się do Liama, który usiadł obok mnie na sofie.<br />
- Podobało ci się? - Zapytałam niepewnie. W końcu piosenka miała być dla niego, jako taka rekompensata za "Natalię".<br />
- A jak myślisz? - Uśmiechnął się i nachylił się, żeby mnie pocałować.<br />
- Nieee, błagam! - Zaprotestowała głośno Nika. - Jak macie się migdalić, to na osobności! Tu są dzieci!<br />
- Dokończymy to później. - Mruknęłam do narzeczonego i przytuliłam się do jego ramienia.<br />
- No dobra, piosenka była super, ale my dalej nic nie mamy. - Westchnął Niall i znów uderzył w struny gitary. Louis przytaknął mu i znów zaczął stukać w klawisz e-dur.<br />
- Chwila. - Zayn zmarszczył brwi. - Zagrajcie to jeszcze raz.<br />
- Co? "Gravity"?<br />
- Nie, nie! - Zaczął machać rękami jak oszalały. - To!<br />
- Co? - Zdumiała się Perrie, patrząc na swojego męża. - Zayn, co jest?<br />
- O Jezu! - Wrzasnął. - Niall, zagraj znowu tę nutę! Lou, nie przerywaj! - Horan uniósł brwi, ale posłusznie zagrał poprzedni dźwięk. Louis podniósł głowę i zaczął się wsłuchiwać w wystukiwany przez siebie rytm. Diana klasnęła w dłonie. Wszyscy spojrzeliśmy się na nią, aż się speszyła.<br />
- Przepraszam... - Wyszeptała cichutko i zagryzła usta.<br />
- Nie, nie, nie, Di! Klaśnij tak samo! - Zachęcił ją Malik, a sam usiadł z powrotem przy konsoli i włączył nagrywanie i dołożył parę efektów dźwiękowych. Nika podbiegła do ściany i zdjęła gitarę elektryczną. Szybko podpięła się do konsoli i zaczęła grać melodię starego rock'n'rolla, coś pośredniego między <a href="https://www.youtube.com/watch?v=YgVWot_xrxE" target="_blank">"Twist And Shout"</a> a <a href="https://www.youtube.com/watch?v=CxXl4oS9wss" target="_blank">"Roll Over Beethoven"</a>. Zaraz parę osób przyłączyło się do wspólnego klaskania. Zaczęłam nucić pod nosem melodię i wzięłam z rak Liama długopis, żeby zanotować na kartce przypadkowe słowa, które wpadły mi do głowy.<br />
- <i>Welcome to our world</i> - zaśpiewał Harry w pewnym momencie.<br />
- <i>We're the best team in the universe</i> - dołączył się Liam.<br />
- <i>Do you hear the sound made by connected beating hearts?</i> - dokończył Niall.<br />
- <i>And if you do, get up and move, because it's right time, let's dance to loose mind!</i> - Włączyłam się, notując z prędkością światła kolejne wersy.<br />
- <i>Children running fast, we have to watch them not to fall</i> - Louis porzucił e-dur i zaczął szaleć z wszystkimi dźwiękami.<br />
To było coś niesamowitego patrzeć, jak powstaje nowa, oryginalna, niepowtarzalna piosenka. Jeśli ktoś jeszcze miałby wątpliwości, czy umiemy w ogóle komponować, to pokazałabym mu nagranie tej surowej wersji "Best Family Party", kiedy po prostu uzupełniając się wzajemnie, dośpiewywaliśmy kolejne fragmenty tekstu, które potem skleimy w całość. Chwilowy zastój i brak weny poszedł w niepamięć, teraz każdy miał głowę pełną pomysłów, które dorzucaliśmy do wspólnej puli. Harry podszedł do perkusji i wybijał rytm na bębnach, Eleanor zaczęła pogwizdywać jakiś motyw muzyczny, który idealnie wpasował się w całość.<br />
Nie wiem, jak długo to graliśmy, ale kiedy instrumenty zamilkły i patrzyliśmy na siebie zdyszani, z szerokimi uśmiechami, już wiedzieliśmy. Ta piosenka to będzie największy hit roku.<br />
I wszyscy jednocześnie zaczęliśmy po prostu wrzeszczeć i wiwatować z radości.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Uśmiechnęłam się pod nosem, przeglądając karty. Znowu mam remika. Nie mają ze mną szans.<br />
- Monia, wymieniasz czy wykładasz? - Dziewczyna rzuciła mi mordercze spojrzenie i wzięła kartę ze stosu po odłożeniu na osobną kupkę czwórki karo. Ha. Ha. Ha.<br />
- Ale ja już wykładam. - Louis z zadowoloną miną rozłożył na stole układ króla, damy, waleta, dziesiątki i dziewiątki kier, dołożył piątkę kier do zestawu reszty piątek i wreszcie wziął kartę.<br />
- Nie ogarniam, jak można mieć przez całą grę dobrą kartę. - Marudziła El, dobierając kolejną kartę.<br />
- Cóż... To chyba ten mój talent. - Odgarnęłam teatralnym gestem włosy i położyłam trzy układy, pozbywając się wszystkich kart z ręki. - Znowu wygrałam. To daje... pięć do dwóch dla Louisa. Wy niestety macie zero. - Dopisałam kolejną kreskę na kartce pod swoim imieniem. Zsunęłam nogi z drugiego krzesła i wytoczyłam się zza stołu. Wyjęłam z lodówki jogurt z płatkami, z szuflady wzięłam łyżeczkę i wróciłam na swoje miejsce.<br />
- Jak... jak ty to... - Louis patrzył oniemiały na swoją żonę, która z bardzo zadowoloną miną wyłożyła wszystkie karty na stół.<br />
- Kwestia dobrego oszukiwania, skarbie. Nikt nie musi wiedzieć, co mam w kartach. - Oznajmiła z wyższością i z westchnieniem ulgi położyła rękę na brzuchu. - Jak siedzę, to mnie bardziej kopie.<br />
- Niewygodnie jej. - Odruchowo pogłaskałam swój brzuch. Izzy dzisiaj chyba była zmęczona, ale nie miałam się co dziwić po nocy pełnej pobudek. Nie zliczę, ile razy jej wiercenie wyrwało mnie dziś ze snu.<br />
- Hej, macie jakąś herbatę ciepłą na wierzchu? - Harry wbiegł do kuchni, rozcierając ręce. - Uszy mi chyba odpadły.<br />
- Hazz, gdzie Diana? - Zaniepokoiła się Monika.<br />
- Z Zaynem i Shanem lepi bałwana. O ile coś tej brei można ulepić. - Wzdrygnął się i upił łyka z kubka Louisa. - Ja już mam dość na dzisiaj. Idę do łazienki.<br />
- Idź lepiej na górę. - Uprzedziła go El. Harry zatrzymał się w pół kroku.<br />
- A to niby czemu?<br />
- Nika farbuje włosy Niallowi. Sprawdź Twittera. Fanki mają relację na żywo. - Wyjaśniła Eleanor.<br />
- Wreszcie zacznie wyglądać jak on. Dobra, zaraz wracam. - Głośno tupiąc, pobiegł na górę. Niemal zagłuszył dzwonek mojego telefonu.<br />
- Tak słucham? - Odebrałam niepewnie. Nie znałam numeru, który mi się wyświetlił.<br />
- Witam, z tej strony redakcja "Fabulous", przy telefonie Violet. Czy rozmawiam z Natalią Maj?<br />
- Przy telefonie. - Odpowiedziałam. Czego chce ode mnie ta gazeta?<br />
- O, wspaniale. Mam dla pani propozycję wywiadu na wyłączność połączonego z ciążową sesją zdjęciową dla naszego magazynu. Jeśli nie miałaby pani nic przeciwko, to chciałabym się umówić na przyszły tydzień, żeby materiał mógł się ukazać w tygodniu sylwestrowym...<br />
- Chwileczkę. - Przerwałam jej, bo inaczej nie dopuściłaby mnie do głosu. - Ja wcale się nie zgodziłam!<br />
- Jak to nie? To wspaniała szansa, żeby zaistnieć w świecie showbiznesu jako przyszła mama. Chcieliśmy z panią porozmawiać o przyszłości, o pani związku, o zespole One Direction, o...<br />
- Stop. - Zaczynałam się powoli wkurzać. - Nie mam zamiaru roztrząsać mojego prywatnego życia na łamach czasopisma, to po pierwsze. Po drugie, nie zgadzam się na żadną ciążową sesję. Może jeszcze nago, żeby pokazać jak najwięcej brzucha? Nie mam zamiaru zarabiać na moim dziecku. A mamą będę w normalnym świecie, bo do świata showbiznesu nie należę, jasne? Proszę usunąć mój numer telefonu ze swojej bazy, bo inaczej was zaskarżę o zakłócanie prywatności.<br />
- Zapłacimy pięćdziesiąt tysięcy funtów za ten wywiad. - Posrało ich już całkiem.<br />
- Wpłaćcie to lepiej jakiejś organizacji charytatywnej. Do nie usłyszenia. - Rozłączyłam się ze złością i od razu weszłam na Twittera. Myślą, że im to puszczę płazem? A figę.<br />
<i>@Fabulousmag wanted to buy me with 50K pounds. I will never earn money because of my children. Never. Remember that, dear paparazzi ;*</i><br />
Z czystym sumieniem wyłączyłam dźwięk w powiadomieniach i weszłam na konto Niallera. Robiłam tak z przyzwyczajenia, bo zawsze to on dodawał najwięcej tweetów. Teraz byłam ciekawa jego relacji z farbowania włosów. I rzeczywiście, dodał już parę zdjęć, a najnowszy tweet głosił: <i>Back to blond!</i> Dołączone zdjęcie pokazywało Horana z farbą na włosach i dziwaczną miną, a stojąca za nim Nika w lustrze malowała... Zaraz, zaraz, czy ona robi sobie pasemka? Okeeej... Za jakieś dwie godziny zobaczę efekt. Wolałam nie wchodzić do łazienki pełnej smrodu i chemikaliów.<br />
- Teraz ja wygram, zobaczycie! - Monika rozdawała karty na kolejną rozgrywkę. Wzięłam swoją talię i niemal jęknęłam na głos. Nic do siebie nie pasowało.<br />
- Mamo!!! - Monia zerwała się na równe nogi, kiedy do kuchni wpadła Diana z rozpaczliwym okrzykiem.<br />
- Skarbie, co się stało?! - Monika przypadła do dziewczynki, ale zaraz się zatrzymała, gdy zobaczyła, co mała wyciągnęła w jej stronę.<br />
- Znalazłam go przy bramie... - Zaczęła szybko mówić. Wujek Zayn mówi, że musiał przejść po drzewie i spaść u nas. Jest cały zimny... Możemy go zatrzymać?<br />
- Ale... - Monika zająknęła się i spojrzała na nas bezradnie. Odchyliłam się na krześle, żeby zobaczyć, kogo dotyczyła rozmowa.<br />
Był to kociak. Czarne jak węgiel kocię, najprawdopodobniej z jesiennego miotu, z białymi skarpetkami na łapkach. Skulony wczepił się w rękawy kurtki Diany i rozglądał się szeroko otwartymi oczami dookoła. Wyraźnie drżał na całym ciele, a sierść miał mokrą i pozlepianą w kołtuny.<br />
- Co się stało? - Do kuchni wszedł z powrotem Harry, a na widok kociaka zmarszczył brwi. - Skąd go wzięłaś, Di?<br />
- Znalazłam w ogrodzie. Możemy go zatrzymać? Proooszę? - Patrzyła błagalnie to na Monikę, to na Harry'ego.<br />
- Diana, mamy już jednego kota, nie wiem, czy Shere Khanowi się spodoba nowy kolega... - Próbowała wytłumaczyć jej sytuację Monia.<br />
- Shere Khan go polubi, na pewno!<br />
- A reszta? Pytałaś cioć i wujków? Poza tym on może być chory, zapchlony...<br />
- Wcale nie! - Diana wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Kot zresztą też.<br />
- Di...<br />
- Proszę, niech Olivia zostanie!<br />
- Olivia? - Zainteresował się Louis. - Czemu Olivia?<br />
- Bo ja mam imię po piosence, to on niech też ma.<br />
- Olivia po piosence <a href="https://www.youtube.com/watch?v=8j_menvJf4A" target="_blank">"Olivia"</a>? Boże, to nie chcę wiedzieć, jakim imieniem nazwalibyście kolejnego zwierzaka. - Mruknęłam, a kiedy wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni, wyjaśniłam - Napisaliście piosenkę "Natalia".<br />
- Fakt. - Parsknął śmiechem Harry. Zaraz jednak spoważniał i odwrócił się do Diany. - A kto będzie się nim opiekował? Karmił, sprzątał po nim, bawił się z nim?<br />
- Ja! Obiecuję... - Diana przytuliła mocniej kociaka. - Mamo, tato, proszę...<br />
Byłam naprawdę ciekawa, czy powiedziała "mamo, tato" z premedytacją. Bo jeśli tak, to rośnie nam mała kombinatorka. Monikę to od razu rozmiękczyło. Harry udawał twardziela, ale za chwilę też się złamał.<br />
- Dobra, idę po ręcznik. Trzeba go nakarmić.<br />
- Dam mu coś do zjedzenia. - Monika podeszła do szafki z kocim żarciem.<br />
- Czyli Olivia zostanie? - Upewniła się Di.<br />
- Zostanie. - Westchnęła Monia.<br />
- Tak! - Dziewczynka podskoczyła, a kot wydał z siebie pełne protestu miauknięcie. - Dziękuję, dziękuję!!!<br />
- Nie ma za co, myszko. Daj tego biedaka. - Harry owinął zwierzaka kocem i posadził na krześle obok kaloryfera.<br />
- Hej, słuchajcie!!! - Do kuchni wpadł zaaferowany Liam. - Zgraliśmy z dźwiękowcami ostateczną wersję i możemy pokazać piosenkę Paulowi. Chcecie posłuchać?<br />
- Jasne, dawaj! - Skinęłam głową. - Tylko zawołajmy resztę.<br />
- Zayn przyszedł ze mną. Pójdę po innych. A co to za szczur? - Spojrzał ze zdumieniem na czarne futerko wiercące się pod żółtym ręcznikiem.<br />
- To mój kotek, wujku. - Wyjaśniła Diana, podsuwając kotu pod sam pyszczek miskę z kocim jedzeniem. Zwierzak powąchał i zaczął łapczywie jeść. Wolałam się nie zastanawiać, ile to biedne stworzonko nie widziało jedzenia.<br />
- A to przepraszam. - Liam wycofał się z kuchni i poszedł szukać zaginionych członków rodziny.<br />
Wkrótce wszyscy zgromadzili się wokół stołu. Niall i Nika jeszcze trochę zalatywali farbą, ale dało się to wytrzymać. Nialler był w wyśmienitym humorze, odkąd wrócił do blond włosów.<br />
- Dobra, włączaj, bo ja jeszcze muszę spłukać. - Poganiała Liama Nika. W odpowiedzi chłopak włączył nagranie i położył telefon na stole, żeby było lepiej słychać.<br />
<br />
<i><span style="font-size: x-small;">Turn the lights on! </span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">It's time to get up!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">People, music, flow, let's rock'n'roll!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Family party, all day, all night!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Oh yeah!!!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Welcome to our world,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we're the best team in the space.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Do you hear the sound</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">made by connected beating hearts?</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And if you do,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">get up and move,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">because it's the time,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">let's dance to until you loose your mind!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Cause this is our life, this is our stream,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how it always used to be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how we can turn everything upside down.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Cause we are so crazy, we are freaks,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we take our chances and make them be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we just feel great the way you see,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we're big family!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Lights around our house</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">show the way, so let's join.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Children running fast,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we must watch them to not get hurt.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And we don't care</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">if everyone stare, </span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">it's our own life,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we still keep ourselves alive!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Cause this is our life, this is our stream,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how it always used to be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how we can turn everything upside down.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Cause we are so crazy, we are freaks,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we take our chances and make them be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we just feel great the way you see,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we're big family!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Nobody was expecting that we're gonna stay so long</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Predictions were much shorter, reality shocked the world</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">We will suprise you more than once in public or private life</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Even if the family party in our house will blow London City in the air up high</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Cause this is our life, this is our stream,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how it always used to be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">this is how we can turn everything upside down.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Cause we are so crazy, we are freaks,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we take our chances and make them be,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we just feel great the way you see,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">we're big family!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">(Włącz światła!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Czas wstać!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Ludzie, muzyka, flow, zróbmy rock'n'rolla!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Rodzinna impreza, cały dzień, całą noc!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">O tak!!!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Witaj w naszym świecie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">jesteśmy najlepszą drużyną w całym kosmosie.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Czy słyszysz tę melodię</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">graną przez połączone, bijące serca?</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">A jeśli tak,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">wstań i rusz się, </span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">bo już nadszedł czas,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">tańczmy aż stracimy głowę!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo to nasze życie, to nasz rytm</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Tak właśnie zawsze to wyglądało</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">czujemy się świetnie, jak widzisz,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">jesteśmy wielką rodziną!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Światła wokół naszego domu</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">wskazują drogę, więc chodź, przyłącz się.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Dzieciaki biegają szybko,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">musimy pilnować, żeby nic im się nie stało.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">I nic nas nie obchodzi,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">że wszyscy się gapią.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">To nasze własne życie,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">wciąż utrzymujemy się nawzajem na nogach!</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo to nasze życie, to nasz rytm</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Tak właśnie zawsze to wyglądało</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">czujemy się świetnie, jak widzisz,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">jesteśmy wielką rodziną!</span></i><br />
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Nikt nie oczekiwał, że zostaniemy na tak długo,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">prognozy były dużo krótsze, rzeczywistość zszokowała cały świat.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Zaskoczymy was jeszcze nie raz w publicznym i prywatnym życiu.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Nawet jeśli nasza rodzinna impreza wysadzi cały Londyn w powietrze.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo to nasze życie, to nasz rytm</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Tak właśnie zawsze to wyglądało</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">czujemy się świetnie, jak widzisz,</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">jesteśmy wielką rodziną!)</span></i><br />
<br />
<br />
<br />
______________________________________________</div>
<div>
Witam po dłuższej przerwie. Kolokwia, zaliczenia... A teraz koniec długiego weekendu, ech -.-</div>
<div>
A do końca "Nothing's..." tylko 4 posty! :(</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: #351c75;">W rozdziale znaleźliście dwie nowe piosenki i próbki kilku innych tekstów... Piosenkę o maturze znalazłam dwa czy trzy dni temu na starym komputerze, miałam ją nagraną, a napisałam ja właśnie przed maturą... xD</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Właśnie! Powodzenia wszystkim maturzystom! Podobno na maturze z polaka była "Lalka" i "Dziady", nie wiem dokładnie, bo nie sprawdzałam jeszcze, powtarzam tylko to, co obiło mi się o uszy na uczelni. Cóż, mam nadzieję, że poszło wam dobrze :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: #741b47;">Uwaga, uwaga, poszukiwane Caroline i Agnieszka, dwie czytelniczki, które kiedyś regularnie komentowały! Nie wiem, co się z wami dzieje, dziewczyny, i trochę się zaczęłam martwić... Potem uświadomiłam sobie, że wy chyba też piszecie maturę (albo mnie się tak ubzdurało :P), w każdym razie, jeśli wejdziecie na bloga i zobaczycie ten pełen niepokoju apel, to odezwijcie się, brakuje mi tu was ;)</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: #351c75;">Następny rozdział nie wiem, kiedy... Pewnie tak jak ten, pojawi się po dwóch, trzech tygodniach...</span></div>
<div>
<span style="color: #351c75;">AHA, TEN ROZDZIAŁ BYŁ NIESPRAWDZONY!!!</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: #a64d79;">Dziękuję Wam bardzo za cierpliwość ;***</span></div>
<div>
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-19148983224988852492016-04-03T10:30:00.000+02:002016-04-03T10:30:09.158+02:00Część II: Rozdział 34<div style="text-align: right;">
<i>Absurdy absurd poganiają xD</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Sorry za te przydługie rozmowy, chciałam lepiej, wyszło jak zwykle. </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Pewien wątek, dość dramatyczny, dodałam spontanicznie pod wpływem ostatnich wydarzeń.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Zapraszam do czytania :*</i></div>
<div style="text-align: right;">
_________________________________________________</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<br />
- Shere Khan, złaź z tego krzesła! - Monika rzuciła do miseczki skrawek polędwicy, żeby zwabić kota na podłogę. Niestety, zwierzak zlekceważył przysmak, rzucił jej tylko spojrzenie, jakby chciał powiedzieć "Serio myślisz, że jestem taki głupi?" i wrócił do wylizywania futerka. Monia westchnęła ciężko i usiadła na blacie obok czajnika.<br />
- Wytresował nas sobie. A potem ja będę czyściła siedzenie z sierści.<br />
- Harry zrobi to za ciebie. - Uśmiechnęła się złośliwie Perrie, nie przerywając wyskrobywania resztek jogurtu z opakowania. - Mrugnij tylko, a on już będzie u twoich stóp.<br />
- Po ostatnich artykułach to na pewno.<br />
- Ciągle się tym przejmujesz? Daj spokój, ci ludzie nie mają własnego życia, skoro wypisują takie bzdury. - Machnęłam ręką. Byłam w o wiele lepszej kondycji psychicznej, kiedy plotki nie dotyczyły mnie. - Adopcja to wspaniała rzecz, ofiarowaliście Dianie dom, którego nigdy nie miała. Zrobiliście o wiele lepiej, niż gdybyście mieli wykupić surogatkę lub in vitro. - Nie jestem przeciwniczką obu tych procedur, ale też nie popieram ich w stu procentach. A jeśli na prawdziwy dom czekają setki czy tysiące sierot, to o wiele lepiej jest je adoptować, nawet jeśli nie są w pełni "ich".<br />
- Nie chcę się przejmować, ale kiedy widzę, że dwunastolatka pisze do Harry'ego, że powinien związać się z nią, bo ona urodzi mu jego własne dzieci, to chce mi się rzygać. - Wykrzywiła się.<br />
- Jak teraz to powiedziałaś, to żałuję, że zjadłam podwójny jogurt. - Pezz odstawiła kubeczek z wyraźnym obrzydzeniem.<br />
- Na te dzieciaki powinna być jakaś granica wiekowa. Nie wiem, PESEL czy inna blokada rodzicielska. Przecież to głupota. - Stwierdziłam z niesmakiem.<br />
- PESEL też da się sfałszować. Trudno, muszę po prostu o tym przestać myśleć. I nie wywlekać tego tematu w kółko i w kółko, bo Harry ma już poczucie winy, choć tak naprawdę nic nie zrobił.<br />
- To czemu teraz to wywlekasz? - Parsknęłam śmiechem. Niech żyje bycie konsekwentnym.<br />
- Oj, przy was mogę. - Machnęła ręką. - Zmiana tematu. Jak Shane'owi spodobały się zabawki?<br />
- A nie słyszysz? - Perrie kiwnęła głową w stronę sufitu, znad którego dochodziły piskliwe dźwięki dziecinnego keyboardu. - Rośnie nam kolejny wirtuoz. Zayn jest po prostu święty, że to znosi. A jeszcze on nie da sobie pokazać, że w klawisze nie trzeba walić z siłą ciężarówki. Wszystko po swojemu. Znaczy Shane, nie Zayn.<br />
Dziś były Mikołajki. W Anglii bywa różnie, ale kiedy wprowadziłam się do Londynu, zapoczątkowałam zwyczaj podkładania prezentów od Mikołaja koło łóżka, jak w Polsce. Przez pierwsze lata robiliśmy to sobie nawzajem, ale teraz, kiedy w domu pojawiły się dzieci, stwierdziliśmy, że wystarczy, jak walniemy sobie furę prezentów pod choinkę. Niech się maluchy cieszą, że są wyjątkowe.<br />
Z okazji tego dnia Liam postanowił po raz pierwszy od tamtej afery pojechać na cmentarz. Wziął z sobą Chada i Andy'ego. Nie zadzwonił od dwóch godzin, więc podejrzewałam, że wszystko poszło zgodnie z planem.<br />
- Czekaj, ale to chyba nie Shane... - Monika zmarszczyła brwi i spojrzała w sufit. - Chyba nie jest aż tak zdolny, żeby zagrać... Co to jest? Skądś to znam.<br />
- Szczerze wątpię, żeby Shane próbował zagrać na zabawce <a href="https://www.youtube.com/watch?v=MSqDIWI__Ew" target="_blank">"Something Going On"</a>. - Wybuchnęłam śmiechem. - To Zayn się wygłupia.<br />
- Albo Louis. - Domyśliła się Perrie i podwinęła nogi pod tyłek.<br />
- O, to nawet bardziej prawdopodobne... - Monika urwała, bo Shere Khan zdecydował się przenieść z krzesła na jej kolana. - I co, kocie? Teraz moje spodnie mają być w futrze, tak? Co ty, teren znaczysz?<br />
- Wiesz, Monia, koty mają zwyczaj znaczyć teren moczem... - Poruszyłam zabawnie brwiami. - Więc no...<br />
- Nie kracz, bo jak mnie obsika, to ty będziesz prała moje spodnie. - Zagroziła dziewczyna i zeskoczyła z blatu. Wzięła kocura na ręce i przytuliła. - On jest grzeczny i nigdy by czegoś takiego mi nie zrobił, prawda? - Cmoknęła go w łebek. Za chwilę jednak syknęła i odstawiła kota na podłogę. W ramach wielkiej kociej miłości zyskała kolejne zadrapanie na ręce.<br />
- On jest taki grzeczny... - Udała zachwyt Perrie i stłumiła chichot.<br />
- Ty już lepiej nic nie mów. - Wkurzyła się Monia i zaczęła trzaskać drzwiczkami szafek w poszukiwaniu wody utlenionej. - Złośliwe kocisko.<br />
- Przecież ty go tak kochasz... - Drażniłam się z nią. Miałam dodać jeszcze jakiś komentarz, ale przerwał mi wbiegający do kuchni Louis.<br />
- Słyszałyście? - Wrzasnął. - Shane umie grać!<br />
- Gratuluję ci talentu, Louis. - Wyszczerzyłam się. Zaczął kręcić głową.<br />
- Ale to nie ja, słowo! To Shane! Shane, prawda, że to ty? - Wydarł się. Za chwilę z góry odezwał się zmienionym głosem Zayn.<br />
- Tak, kochany wujku, umiem grać! - Zapiszczał jak dziecko.<br />
- Widzicie? - Wszystkie trzy niemal jednocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem. Louis się obraził.<br />
- Nie lubię was. - Oznajmił naburmuszony jak dziecko i wyciągnął swoją szufladę z lodówki. - Kto mi znowu podebrał obieraczkę do marchewek?!<br />
- Eee... - Perrie zrobiła niewinną minkę i zastawiła nogą szafkę z koszem na śmieci. - Nie mam zielonego...<br />
- Perrie Louise Edwards-Malik! Gdzie ją posiałaś?! - Wkurzył się. To nie była pierwsza awantura o obieraczkę. To ostrze było genialne do marchwi, selera, ziemniaków, generalnie do wszystkiego, a Louis zabraniał go używać, bo stępiliśmy mu cztery inne. Cóż, wychodzi na to, że miał rację.<br />
- Oj, to tylko obieraczka, Lou, użyj noża jak normalny...<br />
- Nie jestem normalny, powinnaś to zauważyć jakieś osiem lat temu. - Stwierdził jeszcze bardziej obrażony. - Gdzie?<br />
- Złamała się na wyjątkowo twardym ziemniaku. - Wypaliłam odważnie. Tommo wytrzeszczył oczy i przez chwilę nie mógł ogarnąć sytuacji.<br />
- Co ty gadasz? - Wykrztusił. - Jak można było to złamać, stępić rozumiem, ale złamać?! Metalowy skrobak z plastikową wzmacnianą obudową?!<br />
- Cóż, ziemniak stawiał opór...<br />
- A chcieliście smażone ziemniaki na obiad...<br />
- I nożem się nie dało...<br />
- Tak, więc twoim nożykiem, znaczy obieraczką, bo zawsze była dobra...<br />
- I tak jakoś Perrie walnęła...<br />
- Walnęła. - Powtórzył osłupiały.<br />
- Tak jakoś wyszło. - Wyjaśniłyśmy wszystkie razem, a Perrie dodała:<br />
- Ale jutro ci ją odkupię.<br />
- Walnęłaś. Żeby tak walnąć, to trzeba było chyba młota pneumatycznego! Jak... Nie, dobra, nie pokazuj, jak to zrobiłaś. - Louis machnął ręką i wziął nóż, żeby oskrobać marchewki.<br />
- Czujecie to? - Monika zmarszczyła brwi i wyjrzała przez okno. Coś było nie tak. Usłyszeliśmy coś jakby grzmot, a potem drżenie ziemi.<br />
- Burza? - Wstałam z krzesła i powoli podeszłam do okna. Na niebie nie było ani jednej chmurki.<br />
- Może to ten młot pneumatyczny, o którym gadał Louis. - Stwierdziła Perrie. Do kuchni wszedł Harry.<br />
- Burza jest? - Rzucił w przestrzeń i zajrzał do lodówki. - Czyje to mleko? - Wyjął karton mleka czekoladowego. Nikt się zgłosił, więc wzruszył ramionami i nalał sobie pełną szklankę.<br />
- Co robi Diana? - Spytała Monia, przytulając się do jego ramienia.<br />
- Zasnęła przy oglądaniu "Kopciuszka". Zawsze uważałem, że to najnudniejsza bajka świata.<br />
- Bo ty nigdy nie potrzebowałeś księcia. - Wywróciłam oczami i wróciłam na swoje krzesło. Nogi wyciągnęłam na drugim.<br />
- Nie, po prostu nie ogarniałem bezdennej głupoty tej bajki. Kopciuszek gubi buta, a książę po tym bucie chce ją znaleźć. I teraz pomyślcie. Jeśli dziewczyna miała numer trzydzieści osiem, to przecież połowa kobiet na świecie mogła być niby narzeczoną księcia.<br />
- Na szczęście większość dziewczynek wierzy w magię i to, że pantofelek dopasował się tylko do stopy Kopciuszka. - Pokręciła głową Perrie. - Ja to uwielbiałam. A już w ogóle najlepszą bohaterką była dla mnie Alicja w Krainie Czarów. Coś genialnego!<br />
- Nieee, najlepsza jest Śpiąca Królewna. - Zaprotestowała Monika. - Oczywiście w wersji Disneya. Zawsze wyobrażałam sobie, że nią jestem i namawiałam mamę, żeby mi tak pokręciła włosy, kiedy się w to bawiłam.<br />
- Wiecie co, czuję się przy was mało... kobieco. - Parsknęłam śmiechem. - Jasne, lubiłam księżniczki i te ich sukienki, ale wolałam dziewczyny z charakterem. Pocahontas, Mulan, Tiana... Te, które coś robiły, a nie leżały, za przeproszeniem, plackiem i czekały na ratunek. O, a już najlepsza była Esmeralda z "Dzwonnika z Notre Dame"! Mistrzostwo w wykonaniu Disneya!<br />
- Nie mówię, że chciałabym leżeć plackiem i czekać na księcia, ale to przecież była romantyczna historia... I "Śpiąca Królewna" i "Kopciuszek" to wspaniałe historie o miłości, a twoje ulubione bajki to takie bardziej dla...<br />
- Wpienionych, samotnych bab? - Zasugerował Louis.<br />
- Feministek? - Dopowiedział Harry.<br />
- Jesteście beznadziejni. - Wkurzyłam się. - Może i jestem feministką, ale nie wpienioną, samotną babą!<br />
Trzasnęły drzwi. Do kuchni zajrzał Liam.<br />
- Kto jest jaką babą? - Oczywiście, że musiał usłyszeć końcówkę. Udajmy, że przestałam istnieć.<br />
- Uruchom teraz swoją obiektywną stronę, o ile ją masz w towarzystwie swojej narzeczonej, aby odpowiedzieć na jedno proste pytanie. - Zaczął Lou z diabelskim uśmiechem. Czemu nie mogę się ruszać, żeby pójść i mu przypi... ekhem, przyłożyć?<br />
- Jakie pytanie? - Zdjął buty i włączył wodę w czajniku.<br />
- Czy przed waszym związkiem Natalia była samotną, wpienioną babą? - Liam obrócił się w stronę Lou z miną pełną zdumienia.<br />
- O czym wy gadaliście przed moim przyjściem?<br />
- O bajkach Disneya. - Uświadomiła go Perrie.<br />
- Okeeej... - Dalej nie wiedział, o co chodzi. - I jaki to ma związek z Nattie?<br />
- Nattie stwierdziła, że najlepsze księżniczki to te, które walczyły z facetami, przebierały się za facetów i próbowały na siłę coś udowodnić...<br />
- Przekręcasz moje słowa, Tomlinson!<br />
- Drzecie się tak, że spać nie można. - Ziewnęła w progu Eleanor. - Zróbcie mi herbaty, proszę. O czym mowa?<br />
Wszyscy przekrzykując się nawzajem, zaczęli ją uświadamiać w temacie rozmowy. Oczywiście kłótnia musiała sprowadzić do kuchni także Zayna i Shane'a, który domagał się głośno podwieczorku. Zrobiło się trochę tłoczno, ale zaraz każdy znalazł dla siebie wygodne miejsce. Wyłączyłam się na moment z dyskusji, bo przyszło mi coś do głowy. Mieszkaliśmy ze sobą już ładnych parę lat. Z dziesięciorga zrobiło się już prawie czternaścioro, bo Shane, Diana, Izzy i Abbie... A jak na razie wcale nam nie przeszkadzało, że jest nas coraz więcej. Nie kłóciliśmy się o mieszkanie, nie było sporów o to, kto zajmuje tu więcej miejsca, kto kogoś wkurza, kto powinien się wyprowadzić, nie. Potrzebowaliśmy się nawzajem. I zawsze kiedy byliśmy wszyscy w domu, to musieliśmy się zejść do jednego pomieszczenia, kuchni albo salonu, żeby po prostu razem posiedzieć i pogadać na takie durne tematy jak te kreskówki Disneya.<br />
Jak w takim razie powiedzieć reszcie, że powinniśmy... poszukać czegoś większego, jeśli chcemy dalej mieszkać całą gromadą?<br />
- Może utnę tę idiotyczną dyskusję tym, że lubiłam i te bardziej odważne, i te bardziej... leżące księżniczki, okej? - Els musiała zabrać głos. - Dla mnie najlepsza była Arielka, ale to chyba dlatego, że kocham pływać. A w ogóle wolałam filmy z Barbie niż Disneya.<br />
- O, pogadajmy o tym, jak filmy Barbie są idiotyczne! - Krzyknął znowu Harry. - Na przykład Barbie z tymi kilkunastoma siostrami. Przecież ta blondyna była tak idealna, że aż zęby bolały! Albo jak była tą aktorką czy jak jej tam...<br />
- Harry, krytykujesz te wszystkie bajki, że są dla naiwnych dzieci, dla małych dziewczynek, ale weź mi wytłumacz, skąd w takim razie tak dobrze je znasz? - Zapytał niewinnie Zayn. Styles nabrał powietrza i nagle poczerwieniał.<br />
- Ooo, ale ci pocisnął! - Zawołałam ze śmiechem.<br />
- To co, Hazzuś, wydało się? Zamiast pornosów wieczorem oglądasz bajeczki? Wyszło szydło z worka! - Zachichotał Liam.<br />
- Gemma mnie zmuszała! - Próbował się usprawiedliwić, ale nie bardzo mu wychodziło.<br />
- Kochanie, sorry, ale teraz cię pogrążę. - Odezwała się Monika, walcząc z wybuchem śmiechu. - Te filmy, kiedy Barbie była tą aktorką wyszły już za czasów One Direction. Przyznaję, sama je oglądałam, bo też szalałam za Barbie jako dziewczynka. Piona, El!<br />
- Boże, przecież jakby ktoś was usłyszał, to by w życiu nie uwierzył! - Wykrzyknęłam, dusząc się ze śmiechu. - Dorośli faceci i kobiety, konkretnie boysband, podkreślam, światowej sławy boysband, z damską obstawą dyskutuje o wyższości Disneya nad Barbie! Może jeszcze włączymy Krecika i zorganizujemy konferencję prasową dla upublicznienia waszych wniosków. Fanki będą zachwycone!<br />
Głośny ryk śmiechu zagłuszył wejście Nialla i Niki, ale kiedy stanęli w progu kuchni wszyscy ucichli. Wyglądali strasznie, jakby przed chwilą zobaczyli ducha albo wyszli żywcem z horroru. Nika autentycznie się trzęsła i była bliska płaczu.<br />
- Boże, co się stało?! - Przeraziła się Perrie i szybko posadziła Nikę na krześle. Niall po prostu usiadł na podłodze przy drzwiach i schował twarz w dłoniach.<br />
- Mówcie, nie mogę się tak denerwować! - Popędziłam ich, bo dosłownie czułam, jak moje serce galopuje ze strachu. Nika, szczękając zębami, zaczęła opowiadać.<br />
- Poszliśmy do Harrodsa... I tam... spotkaliśmy trzy fanki. Były z zagranicy i chciały jechać do London Eye i Tower... żeby zwiedzić. Poradziliśmy im metro... Bo straszne korki... O Boże! - Nie mogła z siebie wydusić więcej. Zaniosła się strasznym płaczem. Monika i Perrie na próżno próbowały ją uspokoić.<br />
- Niall, ty mów! - Nerwowo rozkazał Liam. Horan odchylił głowę do tyłu i spojrzał na nas załzawionymi oczami.<br />
- Przed chwilą powiedzieli w radio, że pół godziny temu terroryści podłożyli bombę w metrze na stacji Southwark.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Mistreated, misplaced, misunderstood</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Miss 'No way, it's all good', it didn't slow me down</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Mistaken, always second guessing, underestimated</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Look, I'm still around</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Pretty, pretty please, don't you ever, ever feel</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Like you're less than fuckin' perfect</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Pretty, pretty please, if you ever, ever feel like you're nothing</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You're fuckin' perfect to me</i></span><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Poniżana, zagubiona, niezrozumiana</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Pani: "Nic się nie stało, wszystko jest w porządku", to mnie nie złamało</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zawsze w błędzie, zawsze z drugim podejściem, lekceważona</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Spójrz, wciąż tutaj jestem</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Pięknie, pięknie proszę, nigdy, ale to nigdy nie czuj się</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jakbyś był mniej niż zajebiście idealny</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek czujesz się jakbyś był niczym</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Dla mnie jesteś zajebiście idealny)</i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span>
Śpiewałam cicho <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ocDlOD1Hw9k" target="_blank">"Fuckin' Perfect"</a> P!nk, głaszcząc Nikę po włosach. Położyła głowę na moich kolanach, policzkiem oparła się o ciążowy brzuszek i wcale jej nie przeszkadzało, kiedy raz została szturchnięta przez Izzy. Od dwóch dni była wytrącona z równowagi przez ten zamach. Wciąż obwiniała się za śmierć tych dziewczyn, a tak naprawdę nie wiedziała, czy na pewno były wśród tych dwustu szesnastu zabitych osób. W końcu wpadłam na pomysł, żeby znowu zaangażować Jake'a, męża Andie, żeby dowiedział się czegoś więcej o ofiarach zamachu od piętnastego do dwudziestego roku życia, ewentualnie żeby sprawdził nagrania kamer metra na trasie Harrods-Tower. Właśnie czekałyśmy na jakąś wiadomość od niego. W międzyczasie na wizytę zapowiedział się Paul. Trochę ostatnio nabroiliśmy i trzeba to było odkręcić. Przerwa przerwą, ale wizerunek One Direction został niedawno podklejony nowymi plotkami. Coś trzeba było z tym zrobić.<br />
- Jeszcze. - Mruknęła, kiedy skończyłam śpiewać. Westchnęłam i wystartowałam z <a href="https://www.youtube.com/watch?v=PLlXATzY570" target="_blank">"Long Way Down"</a>. A potem ze <a href="https://www.youtube.com/watch?v=PeLlUJ6SP1w" target="_blank">"Strong"</a> z "Kopciuszka", nad którym tak się pastwiliśmy w naszej dyskusji przed dwoma dniami.<br />
- Dzwonił?<br />
Niall usiadł na fotelu i popatrzył zmartwiony na Nikę. Pokręciłam głową, nie przerywając śpiewania. On też miał wyrzuty sumienia. Moim zdaniem niepotrzebnie, bo skąd miał wiedzieć, że jakiś pierdolony Arab, znając życie uchodźca, zorganizuje sobie i paru innym osobom bombową śmierć. Jezu, i tyle przyszło z przyjmowania tych Syryjczyków. Chociaż i tak najgorzej było dwa lata temu w 2016 roku. Paryż, Bruksela... Potem zagrożenie na Światowych Dniach Młodzieży, na które i tak pojechałam... Potem chwila przerwy i teraz znowu. Co my im zawiniliśmy? Nie mogą żyć obok nas spokojnie, ignorować naszą wiarę, a my będziemy ignorować islam?<br />
- Masz, a następnym razem sam sobie to mieszaj. - Zayn wcisnął się na fotel obok Nialla i wręczył mu miskę kisielu.<br />
- Kocham cię, bracie, wiesz o tym, prawda?<br />
- Nie słodź tak, bo następny kisiel zjesz z kuwety Shere Khana.<br />
Diana, która bawiła się w rozstawionym pod ścianą domku, zerknęła na nas już któryś raz. Wreszcie wstała z dywanika, który robił za ogródek, wzięła lalkę i podeszła do chłopaków.<br />
- Wujku, zrobisz jej warkocz? - Zapytała cichutko Zayna.<br />
- Pewnie, mała. - Wziął od niej lalkę i gumkę do włosów i zaczął zręcznie pleść włosy Barbie. Miał wprawę po dwóch młodszych siostrach. Tymczasem Di odwróciła się do mnie i Niki.<br />
- Czemu ciocia jest smutna? - Wyszeptała do mnie. Przerwałam śpiewanie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=8ShlE-xobyw" target="_blank">"Mandy"</a> i zastanowiłam się chwilkę. Jak mam wytłumaczyć to dziecku, żeby go nie przestraszyć?<br />
- Ciocia Nika myśli, że zrobiła coś złego. Czekamy, aż zadzwoni taki jeden wujek i powie jej, że wszystko już w porządku. - Chyba jakoś wybrnęłam.<br />
Diana skinęła głową, przygryzając wargę. Stanęła koło nas i delikatnie pogłaskała Nikę po głowie tak jak ja. A potem szybciutko zabrała uczesaną lalkę i czmychnęła na dywanik przed domkiem. Nika odwróciła głowę w jej stronę i słabo się uśmiechnęła.<br />
- Dzięki, Di. - W tej samej chwili zadzwonił jej telefon. Z przejęcia aż upuściła go na podłogę.<br />
- To on? - Niall rzucił się na dywan, żeby wyciągnąć komórkę spod kanapy. - Cholerna drzazga! - Zaczął ssać skaleczony palec.<br />
- Dawaj ten telefon! - Nika wyrwała mu komórkę i stanęła niemal na baczność. - Jake?<br />
- Daj głośnomówiący! - Ponagliłam ją. Nika pacnęła się ręką w czoło i włączyła głośnik.<br />
- ... przyjedziemy. Jeszcze tylko Andie zgarnie Noriakiego, bo podobno musi pogadać z Natalią czy coś.<br />
- Kij mnie obchodzi Noriaki! - Krzyknęła histerycznie Dominika. - Dowiedziałeś się, co z tymi dziewczynkami?<br />
- Zaraz się wszystkiego dowiesz. Będziemy za pół godziny. - I sygnał.<br />
- Rozłączył się. - Popatrzyła ze zdumieniem na iPhone'a. - Tak po prostu się kretyn rozłączył.<br />
- Jeżeli był taki spokojny, to na pewno ma dobre wieści. - Pocieszyłam ją. - Za te godziny zdzierania gardła na śpiewaniu zrobisz mi herbatki rumiankowej?<br />
- Jasne... - Mruknęła i poczłapała w stronę kuchni. Humor jej się nieznacznie poprawił.<br />
Przyjazd Jake'a, Andie i Noriakiego zbiegł się w czasie z przybyciem Paula. Ona samochody stanęły na naszym podjeździe niemal jednocześnie. Wszyscy stawiliśmy się w salonie, żeby dokładnie omówić wszystkie sprawy. Nika, cała w nerwach, siedziała na kolanach Nialla i wyłamywała sobie palce. Jej miejsce obok mnie zajął Liam, a obok niego Perrie. Shane został puszczony wolno na dywan i od razu poraczkował do domku dla lalek. Zayn specjalnie usiadł na podłodze przed domkiem, bo doskonale wiedział, jaki "porządek" zaprowadziłby maluch w zabawkach Diany. Kiedyś kupiliśmy mu kolorową pozytywkę w kształcie pajączka. Po godzinie pajączek był inwalidą na wszystkie nogi. Bardzo się wtedy zawiedliśmy na firmie Haba.<br />
Diana natomiast na widok nieznanych osób szybko czmychnęła w objęcia Moniki i ze swojego bezpiecznego ukrycia czujnie obserwowała wszystko, co się wokół niej działo. Nam ufała. Andie, Jake, Noriaki i Paul wciąż byli na jej czarnej liście.<br />
Co niepokojące, Noriaki był wciąż w złym humorze. Nie odezwał się ani słowem, kiwnął tylko głową na przywitanie i usiadł w fotelu. Znalazł jakiś punkt na dywanie i się w niego wgapiał. Zachowywał się, jakby musiał przebywać tu za karę.<br />
- Ale macie miny! - Parsknął śmiechem Paul, wchodząc do pokoju. - Jakbyście czekali na kata!<br />
- Bardzo śmieszne. - Wywrócił oczami Harry i zaraz zaczął przedrzeźniać managera. - Cześć, Paul, jak leci? U nas zajebiście, cieszę się, że pytasz. Zrobić ci może herbatki?<br />
- Boki zrywać, Harry. Ale kawy możesz mi zrobić. - Popędził go do kuchni. Hazz ciężko wzdychając, poszedł do kuchni.<br />
- Ale mówcie głośno! - Wydarł się jeszcze zza drzwi.<br />
- Dobra, Jake, gadaj. - Nie wytrzymała Nika. - Co się dowiedziałeś? - Jake odchrząknął i wyjął jakąś kartkę.<br />
- Po pierwsze, dziewczyny to dwie Włoszki i Greczynka. Ciara Fontane, Rosalia Pissaequino, Demetria Seragidis. Przyjechały tu na wymianę studencką, ale wyjątkowo źle zorganizowaną pod względem opiekunów. Mniejsza. Faktycznie, wsiadły do metra na stacji Knightsbridge. Kamery uchwyciły je, kiedy wysiadały z metra na stacji Waterloo dokładnie cztery minuty przed katastrofą. Widocznie chciały dotrzeć do London Eye przed Tower. Gdyby pojechały do Tower, byłyby na Southwark w momencie katastrofy. Pociąg, który wtedy starował z Southwark został całkowicie zniszczony i z pasażerów przeżyło tylko sześcioro.<br />
- Dzięki Bogu. - Nika odetchnęła z ulgą i przytuliła się do Nialla. - Jezu, co za ulga.<br />
- Jeszcze a propos zamachu... - Wtrącił się Paul. - Jestem pełen podziwu na waszą postawę i jednocześnie jestem zły, że nie skonsultowaliście tego pomysłu ze mną.<br />
- Serio? - Uniósł brwi Louis. - Mamy konsultować z tobą każdy wydawany grosz? Może ci zrobię rachunek z ostatniego miesiąca... jeśli masz pendrive'a o pojemności terabajta.<br />
- Nie mówię, że z każdego, ale jeśli przekazujecie na konto pomocy ofiarom i ich rodzinom pięćdziesiąt tysięcy funtów, to chyba mam prawo o tym wiedzieć jako wasz manager. - Zirytował się facet.<br />
- Okej, powinniśmy ci powiedzieć. - Wzruszył ramionami Liam. - Ale nie mieliśmy dużo czasu na decyzję, a Niall oczywiście musiał wszystko napisać w sieci.<br />
- Czemu "oczywiście"? Przecież ja wcale nie informuję ludzi o wszystkim, co robię, a o tym mieli prawo wiedzieć! - Zbuntował się Horan.<br />
- Człowieku, piszesz nawet o tym, kiedy masz kaca i kiedy pierdzisz! To było do przewidzenia, że o darowiźnie też napiszesz! - Zadrwił Zayn, wyciągając z rączki Shane'a jakiś paproch, który maluch podniósł z dywanu.<br />
- Ja wcale... - Nialler chciał się bronić, ale nie bardzo wiedział jak. Malik miał rację,<br />
- Dobra, dokończycie tę dyskusję beze mnie, muszę jechać. - Jake schował kartkę i uścisnął rękę Paula. - Trzymajcie się, a jak będziecie musieli znów kogoś znaleźć, to dajcie znać. - Wyszedł do przedpokoju. Andie miała pójść za nim, ale na chwilkę podeszła do mnie.<br />
- Wpadnę do ciebie niedługo na jakąś kawę albo herbatę, to pogadamy dłużej, bo teraz mam dyżur. - Nachyliła się, żeby pocałować mnie w policzek i szepnęła do ucha - Zrób coś z Kasaim, bo niedługo pacjenci zaczną się skarżyć, że taki ponurak pośle ich tylko do grobu.<br />
- Poradzę sobie. - Odparłam, kiwając jej głową na pożegnanie. Zerknęłam kątem oka na Noriakiego, który od momentu zapadnięcia się w fotel, nie ruszył się nawet o milimetr. Oj, pogadamy sobie, jak Paul pójdzie, oj, pogadamy...<br />
- Dobra. - Hollisterowie wyszli, a Paul postanowił przejść do rzeczy. - O darowiźnie już wam powiedziałem, co myślę. Teraz pogadamy o czymś innym. Z dobrego serca pozwolę wam wybrać, za co najpierw mam was objechać.<br />
Popatrzyliśmy po sobie.<br />
- Powiedz, czy przymknęli Sophię, tak na dobry początek. - Odezwał się Liam.<br />
- Cóż, Sophia Smith obecnie szuka adwokata. Zostały jej postawione zarzuty szantażu i zniesławienia. Grozi jej wysoka grzywna lub więzienie do trzech lat, zależy, jak dobrego będzie miała obrońcę. Szykujcie się na proces. Wydaje mi się, że wstępnie będzie w lutym, ewentualnie w marcu. Management pracuje nad jak największym utajeniem tej sprawy.<br />
- A zastanawiałeś się nad zmianą... - Zaczął Harry, stawiając przed Paulem dużą kawę.<br />
- Zastanawiałem. - Przerwał mu manager i od razu siorbnął łyka. - Dobra. Przynajmniej kawa ci wychodzi.<br />
- I co wymyśliłeś? - Niecierpliwiła się Monika.<br />
- Powiem tak. - Odstawił kubek i potoczył po nas wzrokiem. - Też nie przepadam za Modestem, a po ostatnich wydarzeniach mam ochotę rzucić to w cholerę. Ale nie mogę tak po prostu odejść, wziąć was pod pachę i zabrać do innej agencji.<br />
- Powiedz, czy przynajmniej to rozważasz? - Spytała Eleanor. Paul skinął głową.<br />
- Tak. Ale dopóki nie zamkniemy wszystkich zaczętych spraw, nie ma mowy o rozwiązaniu umowy. Czy to jasne?<br />
- Mówiąc o zaczętych sprawach, masz na myśli proces i ostatnią akcję z Patrickiem? - Domyśliłam się.<br />
- Nie tylko. - Zaprzeczył. - Chodzi też o ogólne zobowiązania zespołu. Zaczęliście pracę nad płytą. Gdy ją skończycie, wydacie, wypromujecie, wtedy będzie można pomyśleć o porzuceniu Modestu. Nie wcześniej. - Wyjaśnił i wyciągnął z teczki jakieś papiery. - To prowadzi do kolejnej sprawy. Potrzebujemy czegoś na oczyszczenie atmosfery.<br />
- Kadzidełka? - Zażartował Lou, ale zaraz został uciszony przez El.<br />
- Haha, bardzo śmieszne, Tomlinson. - Zaśmiał się ironicznie Paul. - Nie. Musimy uciszyć plotki czymś nowym. Najlepiej tym, co robicie perfekcyjnie.<br />
- Sprawianiem kłopotów?<br />
- Tworzeniem nowych dram?<br />
- Doprowadzaniem cię do nerwicy? - Zaczęliśmy się z nim droczyć. Czarne poczucie humoru aż kwitło.<br />
- Jezu, jesteście kabaretem czy zespołem muzycznym? - Wkurzył się manager. - Musicie wypuścić nowy kawałek. I musi być dziełem was wszystkich.<br />
Zapadła cisza. Ostatnio średnio nam szło tworzenie hitów. Jakoś chłopaki mało myśleli o nowej płycie. Za dużo mieliśmy na głowie, a jeśli już któryś siadał do pisania, to wychodził albo gniot, albo coś tak osobistego, że nadawało się tylko do szuflady. Nic dla zespołu.<br />
- Co z wami? - Paul popatrzył na nas zdziwiony. - Chyba macie coś na płytę, nie?<br />
- Noo... - Odezwał się Liam niechętnie. - Mamy kilka piosenek na płytę, ale to nic nowego. Wypuściliśmy "Addicted", potem "Natalię", w sumie mamy jeszcze jakieś sześć, może siedem utworów, które dopracowujemy. I tyle.<br />
- Jaja sobie robicie? - Odpowiedź? Cisza. - Słuchajcie, ja wiem, że przerwa to fajna rzecz, ale obiecaliście fanom, że krążek wyjdzie w styczniu, najpóźniej w lutym. Mamy grudzień, jakbyście nie wiedzieli.<br />
- Mam dwie piosenki, ale trzeba je jeszcze doszlifować. - Odezwał się Zayn. - Trochę w innym stylu, ale ustaliliśmy, że mogę napisać coś po swojemu...<br />
- Dawaj.<br />
- Co? Ale że teraz? - Zapytał zdezorientowany Zayn na polecenie managera.<br />
- Przynajmniej fragment do odsłuchania. - Ponaglił do facet. Zayn ociągając się, wyjął z kieszeni telefon.<br />
- Ale nie wiem, czy przejdą. - Ostrzegł. - To jest <a href="https://www.youtube.com/watch?v=C_3d6GntKbk" target="_blank">"Pillow Talk"</a>.<br />
Włączył kawałek. Zamknęłam oczy, żeby mi się lepiej słuchało. Niezła. Całkiem fajny beat. I słowa bez cenzury, co może albo zapunktować, albo wywołać falę oburzenia. Ale jest ryzyko, jest zabawa, tak?<br />
- Ostra. - Skomentował Harry. - Może się spodobać, to byłoby coś zupełnie innego.<br />
- Jakby na płycie zmieszać różne style... - Zamyślił się Niall. - Tutaj pasowałby też rap, coś w stylu Nicky Minaj lub może Flo Ridy.<br />
- Myślicie, że zgodziliby się wystąpić w jednej piosence? - Spojrzałam na Liama.<br />
- Warto zaryzykować. - Zgodził się. - A druga?<br />
- Druga to <a href="https://www.youtube.com/watch?v=iqLzjlA2hYw" target="_blank">"Like I Would"</a>. - Włączył kolejny utwór. Zaczynała się łagodniej, ale rytm bardzo przypadł mi do gustu.<br />
- Ta musi być na płycie! - Odezwałam się w trakcie piosenki. - Nie ma bata, jest zarąbista.<br />
- Jestem za. - Louis uniósł rękę.<br />
- Dobra, jest ktoś przeciw? - Paul znów przejął pałeczkę. - Nie? To razem z tymi dwiema mamy już... ile?<br />
- Dziesięć piosenek. - Podpowiedział mu Harry.<br />
- Za mało, nawet gdybyśmy nie wydawali Deluxe Edition. - Higgins spojrzał na mnie. - A ty, Nattie?<br />
- Jaaa... ostatnio nic nie napisałam. - Zająknęłam się. Jedyna piosenka, nad którą pracowałam, to to cholerne "Gravity", którego nie mogłam skończyć od miesięcy.<br />
- To nad czym w takim razie siedziałaś ostatnio? - Zainteresowała się Monia. Przeklęłam w myślach, a na głos powiedziałam:<br />
- Nad piosenką, której nie umiem dokończyć, i która nie nadaje się na waszą płytę.<br />
- Czyżby kolejny łzawy dramat o Liamie? - Zapytała niewinnie Nika. Po usłyszeniu dobrej wiadomości o tych dziewczynach dziwnie szybko wróciła do siebie.<br />
- Dokładnie tak. - Uśmiechnęłam się sztucznie. - I nie jestem dobra. Nie tak jak "Lullaby To Stars".<br />
- Jak, jak? - Zainteresował się Paul. - "Lullaby To Stars"?<br />
- Tak, ale nie zgadzam się na umieszczenie jej na płycie. Jest zbyt osobista i napisałam ją z myślą o Patricku. - Oznajmiłam stanowczo. Manager westchnął i złożył papiery z powrotem do teczki.<br />
- Dobra, robimy tak. Macie tydzień na napisanie i nagranie czegoś wspólnie, żeby dało się to puścić w mediach i zagłuszyć te wszystkie przeklęte plotki, okej? - Potoczył po nas wzrokiem.<br />
- Okej. - Potwierdził Zayn, zadowolony, że jego utwory przeszły naszą ocenę. W nagrodę otrzymał serię niedowierzających spojrzeń. - No co tak patrzycie? W tydzień damy radę, rodzinko!<br />
Rodzinko? Rodzinko... To jest to! To jest najgenialniejszy punkt zaczepienia do nowego tekstu! Jesteśmy rodziną, a jednocześnie przyjaciółmi. Piosenka ma wyciszyć plotki, więc najprościej, żeby celowała prosto w nas. Jacy jesteśmy, jak postrzegamy siebie nawzajem, jak widza nas inni... Jacy jesteśmy? Najlepsi. Jak postrzegamy siebie nawzajem? Jako rodzinę. Jak nas widzą inni? Jako celebrytów, jako ludzi, którzy potrzebują światła jupiterów i chcą się dobrze bawić.<br />
"Best Family Party". Mam tytuł nowej piosenki.<br />
- Nattie, czy tobie odeszły wody, masz pierwsze skurcze czy po prostu owsiki w tyłku? - Louis nie omieszkał skomentować mojego podekscytowanego wiercenia się.<br />
- Ani jedno, ani drugie, Lou. - Wyszczerzyłam się pełna entuzjazmu.<br />
- Czyli jednak owsiki? - Parsknęła śmiechem Perrie, ale nie zwróciłam na to uwagi.<br />
- Paul, będziesz miał piosenkę za tydzień. Mam pomysł, potrzebuję tylko waszych pomysłów co do muzyki i tekstu. - Higgins miał minę, jakby chciał mnie uściskać.<br />
- Dziewczyno, jesteś genialna. - Stwierdził uszczęśliwiony. - Zacznijcie pisać jak tylko skończymy tę naradę, dobra?<br />
- Spokojnie, poradzimy sobie. - Uspokoiłam go. Nareszcie wszystko zaczyna się układać. - A co jeszcze mamy do obgadania?<br />
- Właściwie tylko jedną sprawę. - Oznajmił i wyciągnął z teczki czerwoną plastykową koszulkę. - Liam ostatnio wpadł na pomysł, że powinniście się przeprowadzić. Nie wiem, czy...<br />
- CO?! - Monika aż podskoczyła w miejscu, a Diana, zaniepokojona zachowaniem matki, zmieniła obrońcę na Harry'ego. - Dlaczego my nic na ten temat nie wiemy?! Wyprowadzacie się?!<br />
- Nie! - Liam zdążył zaprotestować zanim zakrzyczeli go inni. - Myślałem, że warto pomyśleć nad wyprowadzką, bo niedługo może być tu dla nas za ciasno!<br />
- Chwila, czyli zamierzasz zabrać Nattie, Izzy i wynieść się stąd na drugi koniec miasta?! - Zdenerwował się Niall. - Podobno jesteśmy rodziną, tak?<br />
- Jesteśmy. - Odparłam stanowczo. - Nie chodzi tylko o nas. Ciężko mi o tym myśleć, ale chyba warto zastanowić się nad nowym domem dla nas wszystkich. - Zrobiłam gest obejmujący całą naszą grupkę. - Urodzi się dwoje dzieci, potem przybędą kolejne. Każdy w końcu chce mieć kąt dla siebie, chwilę spokoju, miejsce, gdzie odpocznie. A tu jest taka akustyka, że jak jedno dziecko zacznie płakać, to zaraz obudzi się drugie. A Shane tylko im zawtóruje. Potrzebujemy czegoś większego. Tak, żebyśmy mogli się trochę od siebie odizolować, a jednocześnie być obok.<br />
Znów zapadła cisza. Nie wszyscy byli przekonani do moich argumentów. Najbardziej oponowali Nika i Niall, co było zrozumiałe. W końcu nie mieli jeszcze dzieci, nie zamierzali zakładać rodziny. Ale Malikowie wiedzieli doskonale, jak wygląda opieka nad dzieckiem i uciszanie wszystkich wokół, żeby maluch mógł pospać te dwadzieścia minut dłużej i dać rodzicom odetchnąć. Rozmawiałam z Liamem kilka razy na ten temat i na początku byłam tak samo sceptycznie nastawiona jak reszta. Z czasem jednak dostrzegłam, że miał rację. Trzeba było tylko przekonać do tego innych.<br />
- To co w takim razie proponujesz? - Spytała cicho El.<br />
- Ja mam propozycję. - Wtrącił się Paul. Przesunął folder w naszą stronę. - Niedawno w okolicy Heathrow, a konkretnie w Hayes, stworzono coś w rodzaju strzeżonego osiedla domów jednorodzinnych. Wszystko jest w stanie surowym i wymaga dostosowania do potrzeb mieszkańców, ale z dobrą ekipą da się to załatwić w trzy miesiące. Gdybyście chcieli się tym zająć, moglibyście zrobić tam coś w tym stylu, jak macie teraz, ale w pięciu domach, nie pokojach. Każdy byłby na swoim, a jednocześnie musielibyście tylko przejść parę metrów, żeby się ze sobą spotkać. Cały teren obejmuje fragment starego ogrodu, gdzie można zrobić altankę, grilla czy ognisko, olbrzymi trawnik, gdzie jest miejsce i na basen, i na jakiś plac zabaw dla dzieci, i nawet na miniaturowe pole golfowe, gdyby Niall się uparł. Domy nie są identyczne, każdy jest zbudowany na innym planie... Zresztą, wszytko macie tu opisane. Trochę daleko od centrum, ale dla was będzie to nawet lepiej, bo dzięki temu macie mniej fanów i dziennikarzy pod bramą. Kupno całości jest drogie jak cholera, ale macie kasy jak lodu, starczyłoby wam na dziesięć takich kompleksów. Zastanówcie się nad tym poważnie.<br />
Zostawił folder na stole, zebrał rzeczy i opuścił nas, myślących intensywnie nad jego propozycją. I Noriakiego, który przez cały ten czas się nie poruszył i nie odezwał się nawet słowem.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_________________________________________________________<br />
Happy birthday to me! :D<br />
<br />
<span style="color: #20124d;"><b>Dzisiaj, trzeciego kwietnia, skończyłam dwadzieścia lat.</b> Coś niesamowitego. Teraz to już naprawdę jestem dorosła, to całe "naście" na końcu mojego wieku znikło bezpowrotnie. Jestem stara :P</span><br />
<span style="color: #20124d;">Tort miałam w Wielkanoc, prezenty w zasadzie też już dostałam, jedne lepsze od drugich (moja przyjaciółka z chłopakiem wywołali kilkadziesiąt naszych wspólnych zdjęć, część wsadzili w antyramę, część do pudełka i dali mi to w piątek, a ja, kiedy to zobaczyłam, mało się nie poryczałam na środku galerii ze śmiechu i ze wzruszenia. Kochani, jeszcze raz DZIĘKUJĘ <3 <3 <3)</span><br />
<span style="color: #20124d;"><br /></span>
<span style="color: #20124d;"><b>Czego można sobie życzyć w dwudzieste urodziny?</b> Spełnienia marzeń... Żeby ta dorosłość nie była taka straszna, żeby studia kiedyś w końcu zakończyły się uzyskaniem dyplomu, żeby moi pacjenci byli zadowoleni z mojego leczenia, żebym zawsze miała tak fantastyczną rodzinę jak teraz, żeby kiedyś móc porozmawiać z tą zwariowaną piątką, o której wypisuję tutaj bzdury... </span><br />
<span style="color: #20124d;">Żeby być szczęśliwą i móc zawsze cieszyć się życiem.</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Hah, teraz ogarnęłam, że mija rok od opublikowania pierwszego rozdziału drugiej części "Nothing's..." :P Ależ to się ciągnie. Jak lazania. Ale i na to przyjdzie czas. <b>ZOSTAŁY CZTERY ROZDZIAŁY I EPILOG DO KOŃCA!!! </b>I to końca ostatecznego. Po epilogu historia Natalii i 1D Team zostanie zamknięta. Bez trzeciej części, bez następnym postów. Resztę dopowiecie sobie sami. Ale wydaje mi się, że epilog powinien was usatysfakcjonować ;)</span><br />
<br />
<span style="color: #990000;"><b>W następnym rozdziale pojawią się dwie nowe piosenki.</b> "Gravity" naprawdę jest nieskończona, a to wszystko przez moja głupotę, bo nie wiem, gdzie posiałam kartki z tekstem. Tyle mi przyszło z pisania między notatkami z anatomii. Zostało mi tylko kilka zapamiętanych słów pierwszej zwrotki i refren. I tyle będzie. Natomiast "Best Family Party" jest skończona, tylko trzeba popracować nad melodią :P</span><br />
<span style="color: #990000;"><b>Kiedy dostaniecie następny rozdział?</b> Tego nie wiem. Na razie zarządzam dwa tygodnie przerwy, a potem dowiecie się więcej. Prawdopodobnie będziecie musieli dłużej poczekać, bo cóż... ferie się skończyły, a wykładowcy niestety wrócili z nadmiarem energii, którą rozładowują na nas :)))</span><br />
<br />
Dziękuję wam za wszystko. To już trzecie urodziny, które obchodzę na tym blogu. Wow. Coś niesamowitego, czas płynie zdecydowanie za szybko...<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;"><b>Kocham Was baaaaaaaaaaardzooooo <3</b></span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-64284334920323996592016-03-29T11:36:00.002+02:002016-03-29T11:36:26.285+02:00Część II: Rozdział 33<div style="text-align: right;">
<i>Alleluja! Witam Was po świętach! Mam nadzieję, że spędziliście je tak dobrze, jak ja (pomijając paskudny katar i okropne przeziębienie, a także fakt, że nie odegrałam się na tacie za mokrą pobudkę w Lany Poniedziałek :P taaa, jak co roku... znaczy mokra pobudka, nie przeziębienie!).</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #351c75;">Mamy chyba serię rozdziałów urodzinowych, bo poprzedni dodałam z okazji urodzin Nicole, następny będzie w moje urodziny (jeśli się wyrobię!), a <b>dzisiejszy jest z dedykacją dla... <span style="font-size: large;">Gabi!!!</span></b></span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b><span style="color: #351c75;">WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, KOCHANA! DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKIE CUDOWNE KOMENTARZE NA MOIM BLOGU, ZA WSPARCIE, ZA TO, ŻE ZAWSZE MOGĘ Z TOBĄ POGADAĆ NA ASKU I ŻYCZĘ CI SPEŁNIENIA WSZYSTKICH MARZEŃ, POWODZENIA Z NAUKĄ (I NIE TYLKO ;) I WSZYSTKIEGO NAJ, NAJ, NAJ!!!</span></b></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="color: #351c75;">Dla małego wyjaśnienia: Gaba jest stałym czytelnikiem bloga od siódmego rozdziału pierwszej części i regularnie go komentuje (jak nie tu, to na Asku), a jej komentarze biją rekordy długości i są wspaniałymi poprawiaczami humoru :D</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #351c75;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
A teraz, żeby już nie przedłużać - zapraszam na rozdział ;***</div>
<div style="text-align: right;">
________________________________________</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Ostatni tydzień listopada był jakimś koszmarem. Dwudziestego piątego do sklepów trafiły gazety. Lśniące magazyny, pachnące jeszcze drukarnią, rozeszły się jak świeże bułeczki. A razem z nimi nasz wielki sekret i nasza najbardziej bolesna tajemnica.<br />
Wiedzieliśmy, że prasa prędzej czy później się dowie. Ale treść tych artykułów... I komentarze ludzi... Pierwszy tytuł w "Cosmopolitan", czyli <i>"Who's Patrick Payne?"</i> to jeszcze nic. "Billboard" wolało wbić szpilę głębiej.<br />
<i>"Did Liam and Natalia kill their first child? Do they have a guilty conscience?"</i><br />
Kiedy to przeczytałam, zemdlałam. Tak po prostu osunęłam się na podłogę w jadalni. Obudziłam się w szpitalu na oddziale ginekologiczno-położniczym, w tym samym pokoju, w którym leżałam po śmierci Patricka. Okazało się, że przerażony Liam wezwał karetkę i nasza dwójka wzbudziła kolejną sensację. Tym razem nagłówki brzmiały <i>"This pregnancy is real!"</i> No co wy nie powiecie! W życiu bym się nie domyśliła, że ta ciąża jest prawdziwa, serio!<br />
Dostałam solidny opieprz od Sheili, że o siebie nie dbam, nałożyła na mnie szlaban na internet, wszelkie wiadomości i gazety, za co byłam jej wdzięczna, oraz nakazała mi leżeć przez resztę ciąży w łóżku i nie ruszać się z domu. Spacerować mogłam ewentualnie od sypialni do kuchni i łazienki. Badania na szczęście nie wykazały żadnych wad i urazów u dziecka. Izzy trzymała się świetnie i nic ją nie obchodziło, że była obiektem globalnego zainteresowania.<br />
Natomiast reakcja innych... Auć. Przede wszystkim cała nasza banda zawróciła z wycieczek i tłumnie zjawiła się w szpitalu. Potem w ruch poszły media. W kilkunastu pełnych jadu tweetach chłopaki napisali, co sądzą o tabloidach, "kochanych" fankach, które uwierzyły w te bzdury i ogólnie o całym świecie. Nika oczywiście się do tego nie ograniczyła, o nie. Kiedy tylko uzyskała wszystkie informacje o sytuacji, wyleciała przed szpital do zgromadzonych tam dziennikarzy i wywrzeszczała mniej więcej to:<br />
- Jeżeli przez wasze puste, zakute łby i chęć wzbogacenia się na tych cholernych artykułach Natalia straci dziecko, to nigdy w życiu się nie wypłacicie. Liam i Nattie przeżyli tragedię, a wy robicie z tego sensację! Mało ludzi straciło dzieci?! Ci, którzy pierwsi to opublikowali, mają już wezwanie do sądu na biurku, a ta cała żmija, Sophia Smith, jak jeszcze raz zechce kogoś szantażować dla pieniędzy, to proponuję jej zacząć od pracownika banku, łatwiej tam uzyska pożyczkę!<br />
Może to nie były jakieś błyskotliwe słowa, ale jednak podziałały. Paparazzi dali nam tymczasowo spokój, zamiast tego zaczęli polować na Sophię, a to pomogło doprowadzić do niej policję. Nasi prawnicy zajęli się nią i redaktorami naczelnymi tamtych gazet. Ale to nie zmieniało faktu, że nie mogliśmy już pójść na grób Patricka. Ja i tak byłam uziemiona, ale przynajmniej Liam... Niestety, cmentarz został zablokowany przez fanki, które liczyły, że znów się tam pojawimy. Jedyny plus z tego to ten, że niektóre z nich naprawdę chciały uczcić pamięć naszego synka. Zdjęcia tysiąca zniczy otaczających maleńki grób były piękne. I jednocześnie tak bardzo bolesne.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
<i>- To białaczka, Nattie. Masz nawrót. Izabella też będzie chora, może nie przeżyć porodu. - Spojrzałam przerażona na lekarza. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, była dziwnie zamazana. - Musimy teraz zrobić cesarkę.</i><br />
<i>Rozejrzałam się wokół, ale nie było przy mnie nikogo, ani Liama, ani Moni, ani Lou, nikogo. Same obce twarze, zakryte maskami chirurgicznymi lub rozmyte. Przewieźli mnie na salę operacyjną, położyli na stole...</i><br />
<i>- A znieczulenie? - Zapytałam spanikowana, kiedy lekarz zajął się obmacywaniem mojego brzucha.</i><br />
<i>- Po co ci znieczulenie, jak i tak umrzesz. - Wzruszył ramionami i podniósł skalpel do góry. </i><br />
<i>- Stop, nie! - Krzyknęłam. Chciałam się podnieść, ale czyjeś ręce zablokowały moje ramiona. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dziwnie znajome oczy. Sophia? Tutaj?! Zaczęłam się znów wyrywać, kiedy nagle poczułam przeszywający ból kręgosłupa. Wrzasnęłam głośno.</i><br />
<i>- Mówiłem, że nie przeżyjesz. - Odwróciłam głowę do lekarza. Trzymał na rękach płaczące, zakrwawione dziecko. Izzy...</i><br />
<i>Nagle usłyszałam ogłuszający pisk, jak dźwięk kardiomonitora, a potem tępy ból w dole brzucha. Spojrzałam na swoje ręce i zobaczyłam strumienie krwi cieknące spod skóry. Rozpadałam się w oczach. Na piersi spadły kosmyki moich włosów, razem z cebulkami. Nie. To niemożliwe. Niemożliwe. To tylko zły sen. Zacisnęłam mocno oczy...</i><br />
<i>Nagle z sali operacyjnej przeniosłam się do jakiegoś białego pomieszczenia. Było ogromne, wielkości stadionu, nic tylko białe ściany, biały sufit, biała podłoga. Popatrzyłam na siebie. Smugi krwi na rekach zostały, ale zamiast dziwacznej koszuli nocnej miałam na sobie białą sukienkę. Pomacałam głowę, ale nie byłam łysa. Wydawało się, że wszystko się zgadzało z rzeczywistością oprócz... Gdzie jest Izzy? Zabrali ją?! Spanikowana podniosłam głowę i dostrzegłam na końcu pomieszczenia jakąś ciemną postać. Zaczęłam iść w tamtą stronę, bojąc się, kogo jeszcze mogłabym tam zobaczyć. Gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam, że postaci są tak naprawdę dwie, większa i mniejsza. Kolejne sto kroków. Już mogłam rozpoznać tę wyższą. </i><br />
<i>- Babcia! - Popędziłam w jej stronę, ale ona zatrzymała mnie gestem ręki. </i><br />
<i>- Nie podchodź. I tak mnie nie dotkniesz. </i><br />
<i>- Jak to? - To mi się śni. To mi się na pewno śni. - Dlaczego?</i><br />
<i>- Ty żyjesz. Ja nie. - Odpowiedziała, a potem wskazała na stojącą obok niej postać. Popatrzyłam w tamtą stronę i momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Kilkuletni chłopiec z ciemnymi włosami, jasną cerą i brązowymi oczami wpatrywał się we mnie uważnie.</i><br />
<i>- Patrick... To mój syn, prawda? - Babcia skinęła głową. - Jego też nie mogę przytulić, tak?</i><br />
<i>- Przykro mi. - Potrząsnęła głową. Odwróciłam się do chłopca. Naprawdę miał oczy Liama. I jego nos. I to znamię na szyi.</i><br />
<i>- Patrick... Znasz mnie? Wiesz, kim jestem? - Skinął głową powoli i się uśmiechnął.</i><br />
<i>- Moją mamusią. - Zaszlochałam głośno i uklękłam przed nim, żeby móc patrzeć mu prosto w oczy. </i><br />
<i>- Tak, skarbie, tak... Tak bardzo chciałabym cię uściskać. Dobrze ci tu?</i><br />
<i>- Tak. - Wyciągnęłam rękę, ale nie mogłam nawet go dotknąć, jakbym nie kontrolowała swojej ręki. Cały czas go omijałam w jakiś dziwny sposób. Jakby jakaś lina odciągała mi rękę. Jakbym była marionetką.</i><br />
<i>- Och, synku... Przepraszam. Przepraszam cię za wszystko... - Załkałam, zakrywając oczy dłońmi.</i><br />
<i>- Natalciu... - Podniosłam zaczerwienione oczy na babcię. - Opiekuj się Izzy i Liamem. Oni są najważniejsi. Nie możesz wiecznie nas opłakiwać.</i><br />
<i>- Brakuje mi ciebie, babciu... Bardzo za tobą tęsknię. - Stanęłam przed nią i z trudem odwzajemniłam jej uśmiech. </i><br />
<i>- Jeszcze się zobaczymy. Nie teraz, dużo później. Masz jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. - Wzięła Patricka za rękę i rzuciła mi jeszcze jedno spojrzenie. - Pamiętaj, Natalciu, że zawsze będę obok ciebie. Zawsze się tobą będę opiekować. I twój synek też.</i><br />
<i>- Proszę, nie idźcie jeszcze. - Błagałam, ale oni odwrócili się i zaczęli odchodzić w stronę białej ściany. - Kocham was! - Krzyknęłam jeszcze, ale zniknęli mi z oczu.</i><br />
<br />
- Nattie? Natalia... Czemu płaczesz, skarbie? - Liam usiadł na łóżku i zapalił lampkę. Był środek nocy, a ja oczywiście musiałam się rozpłakać przez sen. Przyciskałam do piersi poduszkę, która była już cała mokra od łez.<br />
- Wiii... widziałaaam go... - Próbowałam złapać oddech, ale nie było to proste. Wytarłam policzki kantem dłoni i wzięłam od Liama chusteczkę. - Mam już dość tych koszmarów! - Krzyknęłam ze złością.<br />
- Ćśśś... Wszyscy śpią, jest trzecia. - Oparł się łokciem o łóżko. Spojrzał mi prosto w oczy. - Co ci się śniło?<br />
- Patrick. - Odpowiedziałam cicho. - Widziałam go. Naprawdę ma twoje oczy.<br />
- I twój uśmiech?<br />
- Chyba. Nie wiem. Za bardzo byłam zajęta płaczem. - Położyłam się na plecach. Zużytą chusteczkę rzuciłam w stronę kosza na śmieci, ale bankowo nie trafiłam. - I była... była tam babcia. Rozmawiałam z nią.<br />
- Co mówiła? - Położył dłoń na moim brzuchu i zaczął go głaskać. Zaczęłam się uspokajać.<br />
- Mam stanąć na nogi i przestać patrzeć wstecz. Nie mogę ich wiecznie opłakiwać... Ale ja nie umiem! - Rzuciłam mu bezradne spojrzenie. - Ja ciągle o nich myślę, czego bym nie robiła, coś przypomina mi o Patricku!<br />
- Nattie... Musimy skupić się na przyszłości. - Liam zaczął spokojnie mówić, nie przerywając przesuwania dłonią po moim brzuchu. - Patrick zawsze będzie dla nas ważny, ale to, co ci się przyśniło... Twoja babcia była mądra. Wiedziała, co trzeba zrobić w każdej sytuacji. I teraz też ma rację. - Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Jak zwykle wiedział lepiej. I ostatnio był o wiele silniejszy psychicznie niż ja. Role się odwróciły. Boże, mam nadzieję, że po porodzie znów będę sobą.<br />
- We śnie robili mi cesarkę, bo miałam nawrót białaczki. - Wyszeptałam, zaciskając palce na dłoni narzeczonego. - Zabrali mi Izzy...<br />
- Nic takiego się nie stanie. Jesteś zdrowa. - Powiedział z tą pewnością, której mi tak bardzo brakowało.<br />
- Przytul mnie. - Poprosiłam.<br />
Po chwili leżałam bezpiecznie w jego ramionach, a jego oddech delikatnie owiewał mi kark.<br />
-<i> <span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh I know the feeling,</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Of finding yourself stuck out on the ledge,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And there ain't no healing,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">From cutting yourself with the jagged edge,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm telling you that,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It's never that bad,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Take it from someone who's been where you're at,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Laid out on the floor,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And you're not sure,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can take this anymore,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So just give it one more try to a lullaby,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And turn this up on the radio,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If you can hear me now, I'm reaching out,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">To let you know that you're not alone,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And if you can't tell, I'm scared as hell,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">'Cause I can't get you on the telephone,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So just close your eyes , </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh honey here comes a lullaby,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Your very own lullaby</span></i><br />
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Znam to uczucie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Gdy znajdujesz się na krawędzi</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I nic cię nie powstrzymuje</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Od cięcia się wyszczerbionym ostrzem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Mówię ci, że</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Nigdy nie jest aż tak źle</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Posłuchaj kogoś, kto był tam, gdzie ty</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Leżysz na podłodze</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Niepewny</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Czy możesz to jeszcze znieść</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Więc spróbuj jeszcze raz, z kołysanką</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Pogłośnij ją w radiu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jeśli mnie słyszysz, chcę, żebyś wiedział</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Że nie jesteś sam</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I nawet nie zdajesz sobie sprawy, że boję się jak diabli</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Bo nie odbierasz telefonu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Więc po prostu zamknij oczy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Kochanie, nadchodzi kołysanka</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Twoja własna kołysanka)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;"><br /></span></span></i>
Rozpoznałam słowa <a href="https://www.youtube.com/watch?v=4OjiOn5s8s8" target="_blank">"Lullaby"</a> Nickelbacka. Nie. To nam się nie przytrafi. To tylko głupi sen, który nijak się miał do rzeczywistości.<br />
Zamknęłam oczy, licząc, że nic więcej mi się już nie przyśni. A przynajmniej nie tej nocy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
- Czujemy się niepotrzebne, wiecie? - Eleanor wywróciła oczami, kiedy na kolejną prośbę o coś do zrobienia usłyszałyśmy głośne "Nie!".<br />
- Jesteście mega potrzebne, ale do pilnowania, żeby nic się nie stało Izzy i Abbie. Koniec dyskusji. - Louis po akcji z moim nagłym pobytem w szpitalu też zrobił się nadopiekuńczy wobec El. Byłyśmy w ciąży, co równało się w pilnowaniem, wyręczaniem w każdej pracy i rozpieszczaniem. Normalnie bym nie narzekała, ale nadmiar lenistwa może człowieka wręcz ogłupić.<br />
- A pompowanie balonów? - Jęknęłam, odchylając głowę na poduszkę. - Pompką do roweru...<br />
- Nie!<br />
- Dobra! Dobra. - Els uniosła ręce w poddańczym geście. - Włączam telewizor i nic nas nie obchodzą przygotowania.<br />
- Nareszcie... - Jednocześnie obejrzałyśmy się na Nialla, który wzniósł oczy do nieba i odetchnął z ulgą. Widząc nasze mordercze spojrzenia, szybko zaczął się usprawiedliwiać. - Sorry, ale tego jojczenia nie da się znieść...<br />
- Będziesz coś chciał. - Zagroziłam i skupiłam uwagę na jakimś programie kulinarnym. Od razu zrobiłam się głodna. El chyba też.<br />
Leżałyśmy na sofach w salonie, ja tyłem do drzwi, a El po dużym oknem wychodzącym na podjazd. Obie ułożyłyśmy głowy na podłokietnikach, miałyśmy płaskie poduszeczki pod plecami i nogi uniesione na oparcia kanap. I obie miałyśmy na podłodze po ręką herbatki w identycznych żółtych kubkach i zaopatrzenie w postaci krakersów u mnie i herbatników u niej. Dziś pilotem rządziła Eleanor. Reszta bandy próbowała zorganizować coś w stylu przyjęcia urodzinowego dla Diany. W zasadzie jej pierwszego przyjęcia urodzinowego w życiu. Wątpię, czy te patologiczne stwory zwane jej biologicznymi rodzicami wiedziały, kiedy ta biedulka ma urodziny. Nika oczywiście zajęła się wystrojem i teraz z wysuniętym końcem języka dla większego skupienia wieszała pod sufitem transparent z napisem <i>"Happy Birthday, Diana!"</i>. Niall dmuchał balony helem i zwykłym powietrzem, Zayn próbował ostrożnie przenieść tort z pudła na paterę bez żadnego uszkodzenia, Perrie jednym okiem pilnowała Shane'a, który z okazji urodzin Di dostał nową lokomotywę, a drugim mieszała sałatkę owocową. Louis i Liam próbowali zapakować w papier olbrzymi różowy domek dla lalek, który zafundowali Dianie Harry i Monia, a sądząc po rzucanych w przestrzeń komentarzach, nie szło im najlepiej. Nie chcieli pomocy, to nie.<br />
Harry i Monika zabrali Dianę na spacer do parku. Drama z udziałem Patricka odkryła kolejną tajemnicę 1D Team. Kiedy Stylesowie przyjechali do mnie do szpitala, wzięli ze sobą Di, żeby nie musiała zostawać sama w domu lub w towarzystwie nieznanych osób. Pytania "who's that little girl?" przewijały się przez wszystkie portale, ale przez dłuższy czas ważniejsze było odkrycie grobu Patricka. Teraz, kiedy tamta nowina straciła na świeżości, Harry i Monika postanowili nie przejmować się opinią ludzi i po prostu pokazać się z córką. I tak nie mogliby wiecznie jej ukrywać. Dziś to był tylko spacer, jutro to będzie potwierdzenie na Twitterze. Tak, ludzie, państwo Styles bawią się w Angelinę Jolie i Brada Pitta. Adoptowali dziecko! Ciekawe, jaka będzie reakcja fanek.<br />
- Shane, tego nie wolno jeść. - Perrie stanowczym gestem zabrała mu tekturowe opakowanie pociągu.<br />
- Maaaamaaa! - Zaprotestował głośno, ale po chwili sam zatkał sobie buzię smoczkiem i zaczął sprawdzać, jak obracają się kółka lokomotywy. I czy da się je wyrwać z osi.<br />
- Natalia... - El zerknęła na mnie zza oparcia kanapy.<br />
- Hmm? - Mruknęłam, nie odrywając wzroku od telewizora. Czemu Gordon Ramsay umie zrobić takie cuda z tym kabaczkiem? Czemu mnie to nigdy nie chciało wyjść?<br />
- Kiedy powinno się czuć pierwsze ruchy dziecka? - Puknęła palcem w brzuch. Był ze trzy razy mniejszy od mojego, ale i tak było już dokładnie widać, że to ciąża, a nie zaniedbanie diety.<br />
- Piąty miesiąc. A co? - Skupiłam wzrok na swoim brzuchu, który co chwilę się mocniej uwypuklał, bo Izzy akurat miała trening karate.<br />
- Chyba coś czuję... - Oznajmiła powoli. - Ale nie mam porównania. Co ty wtedy czułaś?<br />
- Jakby coś w środku trzepotało. - Zaśmiałam się. - Ptaszek, motyl, nie wiem.<br />
- Aha... - El przez chwilę się nad tym zastanawiała. - Dobra, poczekam, aż znowu to poczuję.<br />
- Nie ciesz się za bardzo, bo może się okazać, że po prostu masz gazy. - Parsknęłam śmiechem.<br />
- Dzięki, Nat. Od razu mi lepiej. - Pokazała mi język i wróciła do oglądania programu.<br />
- Cholera! - Wrzasnął Louis. - Większego pudła się nie dało kupić?! Nie mogli sami tego zapakować?!<br />
- Weź stąd ten palec, bo wszystko pokapiesz krwią. - Burknął Liam i zgniótł ozdobny papier. - Nika, gdzie mamy więcej papieru do pakowania?<br />
- W moim pokoju... Da mi ktoś taśmę?<br />
- Trzymaj. - Odezwał się Zayn i podał jej rolkę. - Gdzie są świeczki?<br />
- Chowałem je do tej szuflady z nożyczkami w kuchni...<br />
Ot, typowe przygotowania do imprezy. Tylko alkoholu brakowało. Ale to nie pora i nie okazja na procenty. Zresztą, chyba tylko ze trzy osoby by piły. Nika po zapomnianych oświadczynach naprawdę starała się ograniczyć alkohol.<br />
- Wiesz co, przełączę na MTV. - Eleanor zmieniła kanał na muzyczny. - Od słuchania o duszeniu mieszanki warzyw na wolnym ogniu i przygotowania czosnkowego dressingu robię się bardziej głodna niż zwykle.<br />
- To może podgłoś tę piosenkę. - Zasugerowałam, słysząc <a href="https://www.youtube.com/watch?v=bwB9EMpW8eY" target="_blank">"Stand By You"</a> Rachel Platten. Niestety, spóźniłam się, bo utwór akurat się kończył, ale z drugiej strony <a href="https://www.youtube.com/watch?v=jYa1eI1hpDE" target="_blank">"Mean"</a> Taylor Swift też lubiłam. Może być głośniej.<br />
- Ooo, uwielbiam to! Zwłaszcza <a href="https://www.youtube.com/watch?v=IBYFbo73jsk" target="_blank">wersję Glee</a>, ale oryginał też może być! - Perrie odstawiła gotową sałatkę na bok i zaczęła stukać drewnianą łyżką o stół do rytmu.<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You, with your words like knives,</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">and swords and weapons</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">that you use against me,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You, have knocked off my feet again,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">got me feeling like a nothing,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You, with your voice like nails on a chalkboard</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">calling me out when I'm wounded,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You, picking on the weaker man.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can't take me down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">with just one single blow,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But you don't know</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">what you don't know.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Someday, I'll be living in a big old city,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And all you're ever gonna be is mean.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Someday, I'll be big enough so you can't hit me,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And all you're ever gonna be is mean.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Why you gotta be so mean?</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ty, ze słowami jak noże, </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Miecze i broń, </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Których używasz przeciwko mnie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ty, znów zwaliłeś mnie z nóg </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I sprawiłeś, że czuję się nic nie warta</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ty, i twój głos jak paznokcie na tablicy, </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Który wyzywa mnie kiedy jestem ranna</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ty, wyżywasz się na słabszym człowieku</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Cóż, potrafisz pokonać mnie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jednym, pojedynczym dmuchnięciem,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ale nie wiesz </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tego, czego nie wiesz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Kiedyś będę mieszkać w wielkim, starym mieście</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">A ty już zawsze będziesz wredny</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Kiedyś będę wystarczająco duża, żebyś nie mógł mnie uderzyć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">A ty już zawsze będziesz wredny</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Dlaczego musisz być taki wredny?)</span></i></span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;"><br /></span></i></span>
- Taaa, za tę piosenkę jestem w stanie tolerować Swift. - Nika zeskoczyła z krzesła. - Gotowe. Mogą przychodzić.<br />
Ale mała solenizantka z rodzicami pojawiła się dopiero po godzinie, kiedy w telewizji leciało <a href="https://www.youtube.com/watch?v=hT_HWIIKbG8" target="_blank">"How Ya Doin'"</a>, a główna przedstawicielka Little Mix szalała z synkiem na podłodze, udając smoka goniącego pociąg.<br />
- Ej, wszyscy na miejsca! - Liam zerwał się z parapetu, na którym czatował na powrót Stylesów i stanął obok prezentu. - Całe szczęście, bo ta wstążka długo by już nie wytrzymała. - Podniosłam się powoli z kanapy, ale groźne spojrzenie Payne'a zatrzymało mnie w miejscu. Okej, będę stała i się opierała o sofę, zadowolony?<br />
- No, wreszcie jesteśmy! Nogi mi już odpadają od tego spaceru! - Obwieścił głośno Harry, otwierając drzwi wejściowe.<br />
- Ale przecież ty chciałeś na huśtawki... - Odezwała się cicho Diana. Te niecałe trzy tygodnie w naszym towarzystwie trochę ją ośmieliły. Wprawdzie zawsze odzywała się cicho i przerywała zdania, jakby bała się, że ukarzemy ją za coś, co powiedziała, ale przynajmniej już nie trzeba było ją stale zmuszać do mówienia. Coraz częściej sama zaczynała rozmowę. Dużo pytała. Interesowała się różnymi rzeczami w domu, ale nigdy nic nie dotykała bez pytania i czasem zachowywała się, jakby przebywała w muzeum... Ale wszyscy zauważali zachodzące w niej zmiany.<br />
- Niespodzianka! - Krzyknęliśmy wszyscy razem. Dziewczynka pisnęła cienko i przestraszona przytuliła się do nogi Moniki.<br />
- <i>Happy birthday to you, happy birthday to you! Happy birthday, dear Diana, happy birthday to you!!!</i> - Zaśpiewaliśmy głośno, a Zayn podszedł do niej z tortem w rękach. Kucnął przed nią, uważając na palące się świeczki.<br />
- Wszystkiego najlepszego, mała. A teraz zdmuchnij świeczki i pomyśl życzenie.<br />
- J-ja? - Zająknęła się. Popatrzyła na kolorowe balony i dekoracje. Potem podniosła wzrok na Monikę.<br />
- Śmiało, kochanie. Dziś są twoje urodziny. - Uklękła obok niej i wskazała na tort. - Podobno jak się pomyśli życzenie i zdmuchnie od razu wszystkie świeczki na torcie, to to życzenie się spełni, wiesz?<br />
Diana skupiła wzrok na torcie i pięciu płonących świeczkach.<br />
- Teraz? - Szepnęła podekscytowana.<br />
- Kiedy będziesz gotowa. - Uśmiechnął się Harry. Mała jeszcze raz rozejrzała się po pokoju i podeszła krok bliżej tortu. Wzięła głęboki wdech i powoli zdmuchnęła wszystkie świeczki. Zaczęliśmy bić brawo i zaprowadziliśmy dziewczynkę do salonu, gdzie ustawione były prezenty. Perrie wzięła Shane'a na ręce, bo już rwał się do rozerwania kolorowych opakowań.<br />
- A to prezent dla ciebie od nas. - Hazz wysunął na środek największe pudło. - Od mamy i od taty.<br />
Dziewczynka wpatrywała się z otwartą buzią na paczkę większą od niej samej. Wyciągnęła rączkę, ale zaraz ją cofnęła.<br />
- Co to? - Zapytała cichutko.<br />
- Prezent, Di. Pomóc ci z odpakowaniem? - Zapytała Monika, zdejmując jej z szyi szaliczek. Mała pokiwała głową i wzięła ją za rękę. Monia pociągnęła za wstążkę i rozsunęła lśniący papier. Harry pomógł im odsunąć olbrzymie arkusze i oczom dziewczynki ukazało się pudło z domkiem dla lalek. Trzy piętra, kilka pokoi, dwie łazienki, duża kuchni, wszystko z mebelkami w tradycyjnym różowym i fioletowym kolorze. Plus dwie lalki Barbie do kompletu.<br />
- I jak ci się podoba? - Zapytał Harry nerwowo. Miał stracha, bo to on wybierał domek. I za chwilę miał go złożyć z miliona elementów. - To super ekstra domek dla lalek. Będziesz mogła się świetnie bawić.<br />
Diana wpatrywała się okrągłymi ze zdumienia oczami w zdjęcie na pudle. Puściła rękę Moni i podeszła bliżej. Dotknęła pudła i odwróciła się przodem do rodziców z przejęciem.<br />
- On jest tam w środku? - Zapytała.<br />
- Tak. - Roześmiała się Monika. - Tata zaraz ci go złoży, bo teraz jest w kawałkach i trzeba go zbudować, będzie jak prawdziwy d...<br />
- To najlepszy prezent świata! - Krzyknęła Diana, rzucając się na szyję Harry'ego. - Mamo, tato, dziękuję!!! - Przytuliła się mocno do nich obojga.<br />
Nie, mała, domek nie był najlepszym prezentem świata. Najlepszym prezentem świata obdarowałaś przed chwilą swoich przybranych rodziców, kiedy po raz pierwszy powiedziałaś do nich "mamo, tato". Takiej radości w oczach Moniki i Harry'ego nie widziałam nigdy. A na widok ich łez sama się popłakałam.<br />
<br />
<br />
<br />
______________________________________________________<br />
<span style="color: #20124d;">Uwaga, uwaga! Stawiam sobie wyzwanie! <b>Wyzwanie brzmi: napisać rozdział w sześć dni, wliczając dzisiaj, i opublikować go trzeciego kwietnia, w swoje dwudzieste urodziny! Wyznanie rozpoczyna się za trzy, dwa, jeden... START! :D</b></span><br />
<span style="color: #274e13;"><br /></span>
<span style="color: #274e13;">Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie komentarze (odpowiedziałam na nie pod dwoma ostatnimi rozdziałami!), za obserwowanie, zadawanie pytań na Asku, za wszyyyyściuteńko! ^^</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was bardzo <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-53689576831877021672016-03-19T20:45:00.003+01:002016-03-19T20:45:43.991+01:00Część II: Rozdział 32<div style="text-align: right;">
<i>Dzisiejszy rozdział wyjątkowo z dedykacją... dla Nicole Shanti vel Rosalie Fragile, która dziś obchodzi urodziny!</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Złożyłam Ci już życzenia, a teraz pora na prezent ;)</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;"><b>HAPPY BIRTHDAY, HONEY <3 <3 <3</b></span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>PS: Dla tych, którzy nie wiedzą, o kogo chodzi - Nicole pisze wspaniałe opowiadanie ( <a href="http://opowiadanieoonedirection1629.blogspot.com/">http://opowiadanieoonedirection1629.blogspot.com/</a> ), które było jednym z pierwszych fanfików o 1D, jakie przeczytałam i w którym się zakochałam. Dzięki niej poznałam takie piosenki chłopaków, jak "More Than This" i "Live While We're Young" (MTT była wspomniana w rozdziale, LWWY było na jej szablonie, a ja byłam wtedy na etapie "What Makes You Beautiful" i "Kiss You", czyli dopiero zaczynałam moją przygodę z 1D), a także dzięki niej zaczęłam pisać swoje opowiadanie. Kiedyś je zareklamowałam u niej i poprosiłam o opinię... I została na dłużej :D</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Teraz obie czytamy swoje blogi xD</i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
_____________________________________________________<br />
<br />
- On jest mój!<br />
- Nie, on jest mój!<br />
- Zostaw go lepiej w spokoju!<br />
- Zapłacę ci, żebyś mi go oddała!<br />
- Nie ma mowy, on zostaje ze mną!<br />
- Oddawaj mojego...<br />
- Nie zabierzesz mi go!<br />
- Ej, ej, ej, chwila! - Zayn stanął pomiędzy mną a Eleanor, ryzykując podrapaniem po buźce. - O kogo wy tak walczycie, co jest?<br />
- Chce mi go odebrać, a ja na to nie pozwolę! - Wrzasnęłam, próbując dosięgnąć jej włosów.<br />
- Jest mój, mówiłam to od początku! To, że jesteś dłużej w ciąży nie znaczy, że on ci się należy bardziej! - Odkrzyknęła El, bijąc Zayna, żeby zszedł jej z drogi.<br />
- Zgubiłem się. - Stwierdził ze skołowaną miną. - Liam! Louis! Ogarnijcie swoje dziewczyny, ja nie wytrzymam!<br />
- Co się dzieje? - Do kuchni wbiegł Liam, a zaraz za nim Lou. - Dziewczyny?<br />
- Ona chce mi ukraść kurczaka! Moją porcję gyrosa!<br />
- Co...? - Tomlinsonowi opadła szczęka. Zayn opuścił ręce. Liam gapił się na nas jak na wariatki.<br />
- Ja go kupiłam i ja go przyrządziłam! Też mam dziecko do wyżywienia!<br />
- Do jasnej cholery, dasz mi tego kurczaka albo oberwiesz kostką do gitary!<br />
- Kłócicie się... o obiad?! O porcję żarcia? - Liam potrzebował potwierdzenia.<br />
- TAK! - Odpowiedziałyśmy jednogłośnie.<br />
- O Boże, nie wytrzymam! - Zayn wybuchnął śmiechem, a zaraz za nim pozostali.<br />
- To nie jest śmieszne. - Obraziłam się i z założonymi rękami wymaszerowałam z kuchni. Po chwili wróciłam, zakładając płaszcz. - A żeby ci ten kurczak stanął w gardle. Liam! Wieziesz mnie do Maca!<br />
- Czekaj, pójdę po kluczyki... - Kręcąc głową, poszedł na górę i za chwilę wrócił, niosąc swoją kurtkę.<br />
- MacDrive? - Upewnił się.<br />
- Jeszcze się pytasz? - Skinęłam głową. Wsiadłam do Lamborghini, tak szybko, na ile pozwalał mi mój obecny stan. Zagryzłam wargi, intensywnie się nad czymś zastanawiając.<br />
- Coś zapomniałaś? - Liam od razu to wyłapał. Uruchomił silnik i przed otwarciem garażu spojrzał na mnie pytająco.<br />
- W skali od jednego do miliona, jak bardzo jestem wkurzająca i żałosna? - Zamknęłam oczy, czekając na wyrok. Miałam świadomość, że wpieniałam wszystkich naokoło i momentami przechodziłam samą siebie w wygadywaniu głupot i przykrych rzeczy. Najgorsze było to, że orientowałam się po fakcie.<br />
- Jakiś biliard. Plus sto punktów za komizm sytuacji. - Odparł z humorem i wreszcie wyjechał na podjazd. Westchnęłam ciężko i zapięłam ostrożnie pas. Ostatnio nawet w pas samochodowy się nie mieściłam, miałam wrażenie, że ściska mnie tak mocno, że Izzy zaraz wystrzeli mi z brzucha jak korek od szampana. - Ale spokojnie, kangurku, jeszcze cię nie wyrzucimy z domu...<br />
- Kasai mnie z przyjemnością znów przygarnie. Już widzę, jak skacze do góry z radości na mój widok. - Skakałby z radości, ale z moim listem pożegnalnym w garści.<br />
- Właśnie, jak jego sprawy z Dan? - Nie byłabym sobą, gdybym szczegółowo nie opowiedziała Liamowi, co się święciło między Danielle i Noriakim. Cała historia w zasadzie opierała się na tym, że Dan pojechała na ten casting do "Step Up", Kasai miotał się, miotał, aż w końcu poleciał za nią do Nowego Jorku. Tam wyszło, że casting przenieśli do Los Angeles, więc klnąc pod nosem na całą, cytuję, "zasraną Amerykę", poleciał do Kalifornii. I na tym trop się urwał.<br />
- Nie mam pojęcia, ale chyba do niej niedługo zadzwonię. - Mruknęłam, patrząc niechętnie na gigantyczną kolejkę do McDrive'a. - Jakie ryzyko, że złapią nas paparazzi, jeśli wejdziemy do środka?<br />
- Spore, a nie mamy ochroniarza. - Zatrzymał się za srebrnym Seatem. - Nie zmieniaj zdania co pięć minut, bo cię tu zostawię.<br />
- W Maku? - Roześmiałam się. - To nie byłby taki zły pomysł.<br />
- Ech, Natalia... - Pokręcił głową i włączył <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QK8mJJJvaes" target="_blank">"Thrift Shop"</a>.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- No wreszcie odebrałaś! - Zawołała Danielle z pretensją, kiedy wreszcie wygrzebałam z torebki telefon. </div>
<div style="text-align: left;">
- No, odebrałam. Co jest? - Odgarnęłam włosy z czoła i zatrzymałam Liama gestem ręki. Szliśmy właśnie na cmentarz z Prestonem, wiał silny wiatr i nie było szans na usłyszenie czegokolwiek w marszu.<br />
- Pamiętasz piosenkę Coldplaya <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QtXby3twMmI" target="_blank">"Adventure Of A Lifetime"</a>? No to właśnie ja tu przeżywam przygodę życia. Dziś dostałam wiadomość. Mam tę rolę! - Zapiszczała mi do ucha, aż musiałam odsunąć telefon.<br />
- Gratuluję! - Ucieszyłam się. - Dostała rolę! - Przekazałam natychmiast Liamowi. Uśmiechnął się i nachylił do mnie.<br />
- Dobra robota, Dan! - Powiedział do mikrofonu.<br />
- Dzięki, ludzie. - Mogłam usłyszeć, jak się uśmiecha. - Coś niesamowitego. Ale na castingu nie chcieli ode mnie przygotowanego układu. Dasz wiarę, że pozwolili mi zatańczyć jazz, a potem włączyli mi The Baseballs i miałam zatańczyć freestyle do ich coveru <a href="https://www.youtube.com/watch?v=CpWAl8C0H0A" target="_blank">"Hot'N'Cold"</a>?<br />
- Było im pokazać tego jive'a, którego próbowałam cię nauczyć. - Zaśmiałam się. - Jaka to rola?<br />
- Będę grała najlepszą przyjaciółkę głównego bohatera, czyli tą trzecią zostawioną we friendzone. - Nadawała radośnie. - Ale to fajna rola, bo będzie można się wykazać na parkiecie, a na tym mi najbardziej zależy. Aha, i znów zagra Channing Tatum! Będzie nauczycielem w szkole tańca! Nawet Jenna Tatum wystąpi w jednej scenie!<br />
- To już wiem, na jaki film bankowo pójdę do kina. Załatw mi bilety na premierę. - Zażartowałam, znów odgarniając włosy z twarzy. Słowo daję, nienawidzę angielskiego wiatru.<br />
- Nie wygłupiaj się, będziesz w pierwszym rzędzie, Liam też! Ale najpierw dajcie mi zagrać w tym filmie, jeszcze nie mam grafiku zdjęć ani nic.<br />
- A co z Noriakim? - Zapytałam. Chwila ciszy. Dłuższa chwila ciszy. - Danielle?<br />
- A co ma być? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale słyszałam zmianę w jej głosie. Była bardziej... niepewna. Ostrożna.<br />
- Poleciał do ciebie. Chcę wiedzieć, w jakim stanie wróci, żeby albo go pocieszyć skopaniem mu tyłka w Fifie, albo go zastrzelić, kiedy będzie zbyt radosny. - Wywróciłam oczami. Liam z trudem stłumił śmiech.<br />
- Był u mnie. - Przyznała niechętnie. - I gadaliśmy. I się pokłóciliśmy. I może... moooże z tych emocji znów poszliśmy do łóżka... - Wstrzymała oddech i po chwili dokończyła. - A potem powiedziałam mu, że na razie nic z tego nie będzie i lepiej dla niego, żeby poszukał sobie kogoś innego.<br />
- Co zrobiłaś? - Zatkało mnie. Nie no, nie wierzę. Rozejrzałam się i usiadłam na ławce przystanku autobusowego pod cmentarzem. Poczułam jak Izzy zaczęła się znów kręcić.<br />
- On nie rzuci dla mnie Londynu i nie przyjedzie do L.A. Ja nie zostawię Hollywood, nie teraz. Lepiej dla nas, żebyśmy o sobie zapomnieli.<br />
- Wątpię, czy o sobie zapomnicie po tych upojnych nocach. - Prychnęłam. - Dan, wiesz, czemu on do ciebie poleciał?<br />
- No?<br />
- Bo się w tobie zakochał, idiotko. Jedną miłość stracił, a teraz druga dała mu kosza. - Tylko nie wrzeszcz, nie chcesz, żeby cały Londyn się dowiedział...<br />
- Co? Jaka pierwsza miłość? - Spytała zdziwiona. Oczywiście. Nie powiedział jej.<br />
- Byłaś w jego pokoju? Widziałaś tapetę?<br />
- No... Jakaś Chinka tam była.<br />
- Japonka. Jego była narzeczona, Mitchiyo. Lub dziewczyna, nie pamiętam, czy się zaręczyli. Popełniła samobójstwo, bo jej rodzice zmusili ją do usunięcia dziecka. Jej i Noriakiego.<br />
- C-co? - Wstrzymała oddech. - Myślałam, że to jakaś przypadkowa laska...<br />
- Niespodzianka. Może jeszcze go zawróć, póki nie wsiada na pokład British Airways na LAX.<br />
- Ale on... Poleciał dwa dni temu. Nie był jeszcze u ciebie? Nie odzywał się? - Zamarłam. Nie dostałam od Kasaiego żadnej wiadomości. Na pewno bym tego nie przeoczyła.<br />
- Nie... Nie pisał... - Wyjąkałam. Spojrzałam spanikowana na Liama. - Nie było ostatnio żadnej katastrofy lotniczej, prawda?<br />
- Nie. Nattie, co się dzieje? - Spytał zaniepokojony. Usiadł obok mnie. - Tylko się nie denerwuj.<br />
- Jestem spokojna. - Odparłam trzęsącym się głosem. - Dan, zadzwonię do niego i dam ci znać. - Rozłączyłam się, nie czekając na jej reakcję i wybrałam numer Noriakiego. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Połączenie odrzucone. Spojrzałam na komórkę i spróbowałam jeszcze raz. To samo. Jeśli odrzuca połączenia, to znaczy że... Zagryzłam wargi i napisałam smsa.<br />
<br />
<i><b>Do: Kasai </b></i><br />
<i>Żyjesz? Gdzie jesteś?</i><br />
<br />
Odpowiedź przyszła po sekundzie.<br />
<br />
<i><b>Od: Kasai</b></i><br />
<i>Dajcie mi wszyscy święty spokój.</i><br />
<br />
No to pięknie. Zrobiłam screena i wysłałam do Danielle. Nie miałam siły na kolejną rozmowę.<br />
- Co się stało? - Spytał Liam, masując mnie delikatnie po plecach.<br />
- Noriaki zniknął. W sensie pewnie jest teraz w Anglii, ale nie odzywał się dwa dni... Dan z nim zerwała.<br />
- Aha. Czyli masz zamiar leczyć kolejne złamane serce? - Uśmiechnął się krzywo.<br />
- W tej chwili idę podleczyć swoje. - Westchnęłam i wstałam powoli z ławki. - Chodź, Patrick czeka.<br />
W milczeniu przeszliśmy przez bramę i po krótkim spacerze dotarliśmy do grobu synka. Na otwartej przestrzeni wiatr był jeszcze silniejszy i miałam wrażenie, że przenika mnie na wskroś. Liam postawił kolejną świeczkę na maleńkim grobie i stanął koło mnie. Wzięliśmy się za ręce i po prostu patrzyliśmy...<br />
- Czasem się zastanawiam... jakim by był człowiekiem. - Odezwał się Liam. - Co by odziedziczył po mnie, a co po tobie. Co by lubił robić?<br />
- Na pewno śpiewać. - Uśmiechnęłam się smutno. - Oboje to uwielbiamy.<br />
- Miałby twoje oczy i uśmiech.<br />
- Nie. Twoje oczy. I twój nos.<br />
- A co ci się nie podoba w twoim? - Zapytał rozbawiony.<br />
- Nic. Wolę twój. - Parsknęłam śmiechem, ale zaraz spoważniałam. - To chyba niewłaściwe. Śmiać się na cmentarzu przy grobie dziecka.<br />
- Myślisz, że chciałby rodziców ponuraków? Bo ja w to wątpię. - Oparłam głowę na ramieniu narzeczonego i westchnęłam.<br />
- Bylibyśmy dla niego najlepszymi rodzicami na świecie.<br />
- A teraz będziemy dla Izzy.<br />
- Tak.<br />
Jakiś samotny liść opadł na sąsiedni grób. Podniosłam wzrok na zachmurzone niebo. Zapowiadali deszcz, ale na razie nie spadła jeszcze żadna kropla. Chyba że ta słona z mojego oka.<br />
- Powinniśmy się zbierać. - Odezwał się Preston. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nigdy nas nie poganiał.<br />
- Co jest? - Liam też to zauważył.<br />
- Wydaje mi się, że ktoś was obserwuje. Dla bezpieczeństwa wracajmy do domu. - Rozglądał się po całym cmentarzu. Podążyłam za nim wzrokiem, ale nikogo nie widziałam. Nikomu nie chciało się iść na cmentarz w taką pogodę, tylko my byliśmy takimi wariatami.<br />
- Okej, idziemy. - Liam pociągnął mnie za rękę. - Następnym razem posiedzimy tu dłużej, dobrze? Może będzie cieplej.<br />
- Jasne. - Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na grób Patricka i podążyłam za nimi do samochodu.<br />
Jechaliśmy dość spokojnie, miasto wyjątkowo nie było zakorkowane. Może to z powodu deszczu, który zgodnie z serwisem AccuWeather lunął z hukiem z nieba. Kiedy dotarliśmy do domu, nie było nikogo. Monia z Harrym zawieźli Dianę do Holmes Chapel, żeby mogła poznać resztę rodziny, Lou i El mieli badania u lekarza, Nika z Niallem pewnie korzystali z jej urlopu, a Perrie, Zayn i Shane zrobili sobie wycieczkę do Disneylandu. Taa, tego w Paryżu. Mieli wrócić za parę dni. Garaż był w połowie pusty i w całym domu panowała ta cudowna cisza, która była ogromną rzadkością.<br />
Już w samochodzie ustaliliśmy, że obejrzymy jakiś film albo dwa i wcześnie pójdziemy spać, więc kiedy Preston zatrzymał auto i poszedł zmienić Zeke'a, my udaliśmy się prosto do salonu przed telewizor. Znaczy Liam się udał. Ja musiałam najpierw zaliczyć łazienkę.</div>
- Pójdę jeszcze przygotować popcorn, a ty lepiej włącz "Jak urodzić i nie zwariować". Przyda ci się już niedługo. - Poinformowałam chłopaka i ruszyłam do kuchni. Wsadziłam do mikrofali papierową torebkę z kukurydzą i oparłam się biodrem o blat. Wyczułam kolejne kopnięcie małej. Położyłam rękę na brzuchu i zaczęłam go masować.<br />
- Dasz nam w kość, mała? - Zapytałam. - Nie, ty pewnie będziesz grzeczna... Auć! - Syknęłam, kiedy zarobiłam następnego siniaka na żołądku. - Izabella, nie wolno kopać, bić czy co ty tam robisz. Zwłaszcza mamie nie wolno tego robić. Mama cię bardzo kocha i nosi pod sercem. Cierpi na bóle krzyża, puchnące kostki, lata do kibla co kwadrans, a wszystko dlatego, bo cię kocha i chce, żebyś zdrowo przyszła na świat. - Cisza. Zero reakcji. - Milczenie oznacza zgodę. Dziękuję, córcia, że się ze mną zgadzasz.<br />
Pisnął brzęczyk mikrofalówki. Wyjęłam popcorn i przesypałam go do miski. Resztki nieuprażonej kukurydzy zostawiłam w worku i włożyłam jeszcze na minutę. Po co ma się marnować... W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Liam najwyraźniej go nie usłyszał, więc wyjrzałam przez okno i powoli poszłam do drzwi. Nie stał żaden nowy samochód, wszyscy w domu mają klucze, a nawet jeśli nie, to z garażu można przejść drzwiami na kod. Kto tu przylazł w taki deszcz?<br />
Otworzyłam drzwi i zamarłam. Zaraz jednak odzyskałam równowagę i zmierzyłam intruza ostrym spojrzeniem, które przetestowałam na Nice. Działało zawsze... aż do tej pory.<br />
- Co ty tu robisz? - Zapytałam bez wdawania się w zbędne powitania.<br />
- Nic, co cię powinno obchodzić. - Odparła wyniośle. - Jest Liam?<br />
- Nie powinno cię to obchodzić. - Sparodiowałam jej ton. Jak to dobrze, że miałam na sobie w miarę ładne ciuchy i upięłam część włosów u góry. Jakbym miała przeczucie, że będę oceniana. Uniosłam głowę i znaczącym gestem położyłam rękę na brzuchu. - Wracaj do piekła czy gdzie tam przebywałaś do tej pory.<br />
- Lepiej zawołaj Liama, skarbie, w przeciwnym razie inaczej sobie porozmawiamy. - Spadaj na drzewo. Czemu musimy mieć daszek nad wejściem, nie mogła szmata trochę zmoknąć?<br />
- Grozisz mi? Nie radzę. Wszędzie są kamery. - Wskazałam głową na ledwie widoczną białą kamerkę nad drzwiami. Te cudne wynalazki techniki były niesamowite. Przekazywały obraz nie tylko naszym ochroniarzom w domu, ale też do ich centralnego biura. Do tego przy włączonej odpowiedniej funkcji nagrywały głos w dość dobrej jakości. Jeszcze jedna taka była w garażu, na tarasie i w przedpokoju. W pozostałych częściach domu nie trzymaliśmy monitoringu, ale zamiast tego Paul uparł się na kuloodporne szyby. Sprawdzały się zwłaszcza w czasie gradu.<br />
- Zawołaj Liama. I to już. - Uśmiechnęłam się krzywo.<br />
- Nie będziesz mi rozkazywała. Chcesz z nim rozmawiać, to do niego zadzwoń i módl się, żeby odebrał.<br />
- Co się tu dzieje? - Poczułam ruch za moimi plecami. Z jednej strony cieszyłam się, że nie będę sama z tą zdzirą, a z drugiej strony bałam się, bo co jeśli znów spojrzałby na nią tak jak kiedyś? Chyba bym tego nie zniosła.<br />
- Co ty tu, do cholery, robisz?! - Krzyknął, kiedy zobaczył, z kim rozmawiam. Momentalnie otoczył mnie ramieniem i przesunął w tył. - Wynoś się stąd albo wezwę ochronę!<br />
- Jeszcze parę miesięcy temu mówiłeś co innego. - Posłała mu uśmiech. Zaraz ci tak przyłożę, że nawet te nadmuchane wargi ci nie pomogą, zęby będziesz zbierać w promieniu stu kilometrów!<br />
- Przestań chrzanić i znikaj zanim ci przyłożę. Normalnie nie biję kobiet, ale do ciebie nic innego nie przemówi. - Wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, ale ona weszła mu w zdanie.<br />
- Potrzebuję pieniędzy.<br />
- To idź do banku. - Zripostował i cofnął się, żeby zamknąć drzwi. Dziewczyna szybko złapała za klamkę i przytrzymała. Silna bestia. Hydra. Maszkaron. Cholera. Harpia. Cokolwiek.<br />
- Albo dasz mi teraz sto tysięcy, albo pójdę z tym do prasy. - Wyjęłam z torebki brązową kopertę i podała mu. Spojrzałam na nią podejrzliwie.<br />
- W takich kopertach przesyłano politykom zarodniki broni biologicznej. Konkretnie bakterii wąglika. Kreatywna metoda na pozbycie się nas. - Skomentowałam, zabierając jej kopertę, zanim zrobił to Liam.<br />
Rozerwałam ją i wyjęłam kilka kartek papieru. Właściwie to kliszy fotograficznych. Spojrzałam na pierwsze zdjęcie i poczułam się, jakbym traciła grunt pod nogami. Zakręciło mi się w głowie. Z pozoru niewinne zdjęcie przedstawiało mnie i Liama. Po ubraniach mogłam poznać, że było zrobione niedawno, chyba przedwczoraj. Ale nie to było najgorsze. W rogu zdjęcia wyraźnie widać było ciemnoszary nagrobek. Zaczęły mi drżeć ręce. Rzuciłam zdjęcie na podłogę i spojrzałam na kolejne. Znowu my. Złapała moment, kiedy odgarniałam włosy z twarzy, można było poznać mnie po tatuażu. Trzecie zdjęcie. Odchodzimy od grobu, mnie w połowie zasłaniał Preston, ale Liam i nasze złączone ręce były bardzo wyraźne. W tle znów grób naszego synka. I na koniec czwarte. Zbliżenie samego nagrobka z wykaligrafowanym imieniem i nazwiskiem. Patrick Payne. Nie. Oparłam się o ścianę, bo mało brakowało, a zaliczyłabym piękne omdlenie. Liam wyrwał mi zdjęcie z dłoni, podniósł z ziemi resztę i przejrzał je szybko.<br />
- Czyli co? Teraz będziesz mnie szantażować, bo ci się jednak nie dałem? - Rzucił jej zdjęciami w twarz. - Zabieraj się stąd, bo zaraz zadzwonię na policję. Preston!!! - Wrzasnął na całe gardło.<br />
- Jeżeli mi nie dasz forsy, te zdjęcia będą w najnowszym numerze "People" i "Cosmopolitan". A stamtąd pójdą na cały świat. Twitter to cudowny wynalazek, nie sądzisz? - Uśmiechnęła się drwiąco. - Mogę przyjąć czek.<br />
- Jak ja ci zaraz... - Szybko odzyskałam równowagę i rzuciłam się na nią z pięściami. Liam powstrzymał mnie w ostatniej chwili.<br />
- Natalia, nie! Jeśli teraz jej coś zrobisz, to dostaniesz też sprawę sądową o pobicie! - Zatrzymałam się w pół kroku, ciężko dysząc i wyciągnęłam w jej stronę palec wskazujący.<br />
- Jeżeli dasz to do prasy, to nigdy się nie pozbierasz, rozumiesz? Zniszczymy cię. Nie wypłacisz się z odszkodowania sądowego za zniesławienie, naruszenie ochrony danych osobistych, prywatności i całego tego prawnego gówna! - Preston wyleciał zza rogu domu, trzymając w jednej ręce telefon, a drugą przytrzymując kaburę w bronią. Zawsze przynajmniej jeden ochroniarz był uzbrojony. Strzelaj do niej, na co czekasz?!<br />
- Zabierz ją stąd i dopilnuj, żeby te zdjęcia były zniszczone. - Powiedział Liam, odciągając mnie ramieniem. Objął mnie mocno i razem patrzyliśmy, jak Preston odprowadzał Sophię do bramy. Co dziwne, wcale nie protestowała. Zachowywała się zbyt spokojnie.<br />
Odwróciłam się przodem do Liama i mocno się do niego przytuliłam.<br />
- Ona na pewno ma kopie, może już dała je gazetom. Co teraz będzie? - Zapytałam drżącym głosem. Czułam, że zaraz wybuchnę strasznym płaczem.<br />
- Wszystko będzie dobrze, Nattie. Wszystko będzie dobrze. - Pocałował mnie w głowę i odwzajemnił uścisk.<br />
<br />
Dwa dni później cały świat już wiedział.<br />
<br />
<br />
____________________________________________________<br />
Udało się! Ufff... Okazało się, że wcale tak dużo temu rozdziałowi nie brakowało :P<br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Kolejny po świętach. Nie będę wam robić nadziei, że opublikuję nowy w święta, bo znając mnie, to się spóźnię. Na wasze wspaniałe komentarze niestety odpowiem dopiero w ferie. Mój najbliższy tydzień, w sensie do środy włącznie, to codziennie kolokwium, więc sorry... Ta godzinka dzisiaj na dokończenie rozdziału była cudowna ^^</span><br />
<br />
Dziękuję wam za wszystko, cieszę się, że nie piszecie do mnie co chwilę "kiedy rozdział???", "obiecałaś!" itp itd. Trzymajcie kciuki, żebym zaliczyła tę patomorfologię, fizjologię, patofizjologię i mikrobiologię (masakra! -.-), jak zaliczę, to w święta będę kuła tylko anatomię i immuny...<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was bardzo i do napisania <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-79266321791955633752016-02-18T19:51:00.000+01:002016-02-18T19:51:59.470+01:00Część II: Rozdział 31Rewelacje klimatyczne, o których się mówiło od ładnych paru lat, znów dały nam się we znaki. Co z tego, że zaczęła się druga połowa listopada? Przecież może świecić słońce, na niebie może nie pojawić się ani jedna chmurka, temperatura odczuwalna może wynosić dwadzieścia trzy stopnie Celsjusza! I ja wcale na to nie narzekałam. W końcu dziś mija pięć lat. Siedemnasty listopada, równo pięć lat od mojego pamiętnego prawie-omdlenia w Regent's Parku i poznania Liama. A nasza 1D Team obchodziła tego dnia swoje własne prywatne święto narodowe. Dlatego właśnie ta pogoda była nam tak bardzo na rękę.<br />
<div>
- Czy Harry tradycyjnie zapomniał, że robimy ognisko i znów przytargał worek węgla? - Zapytałam, wchodząc do kuchni na obiad. Chłopaki, oprócz Hazzy, pojechali po prowiant na wieczór, w kuchni siedziały tylko dziewczyny i w najlepsze wcinały krokiety.</div>
<div>
- Przypomniałam mu rano. Ale znając życie, nie słuchał mnie. - Monika podsunęła mi pełen talerz. - Pokroić ci, skarbie? - Zwróciła się do Diany. Mała spojrzała na nią i skinęła głową.</div>
<div>
Diana była już tutaj równo tydzień. Powoli się do nas przyzwyczajała, ale jednak starała się trzymać nas na dystans. Nie uśmiechnęła się ani razu. Najbezpieczniej czuła się przy swoich przybranych rodzicach, ale też nie pozwalała się przytulić. Nie powiedziała "mamo" ani "tato", zwracała się do nich bezosobowo. Widziałam, jak bardzo Monika cierpiała z tego powodu, ale nie poddawała się. W końcu to dopiero tydzień. Mała miała jeszcze dużo czasu na zaklimatyzowanie się.</div>
<div>
Na razie była obsypywana prezentami, mogła chodzić po całym domu, gdzie jej się podobało, bawić się, w co tylko chciała, jednym słowem: zapewniliśmy dziecku raj na ziemi. I to chyba stopniowo budziło jej zaufanie do nas. W pierwszych dniach wzdrygała się na dźwięk podniesionego głosu, ale wczoraj, kiedy Louis zaczął sprzeczkę z Niką, tylko na nich popatrzyła i wróciła do rysowania. Czyli to chyba był dobry pomysł, żeby zachowywać się przy niej, jakby mieszkała u nas od zawsze. </div>
<div>
Najgorsza sytuacja miała chyba miejsce trzeciego dnia, kiedy zeszłam do studia i znalazłam ją w Musiku, oglądającą nasze zdjęcia. Spojrzała na mnie tak, jakbym przyłapała ją na jakiejś kradzieży i przestraszona pobiegła na górę do swojego pokoiku. Wyszła z niego dobrowolnie dopiero następnego dnia i wtedy Harry zaprowadził ją tam z powrotem, żeby wszystko jej pokazać i wytłumaczyć, że nie zrobiła nic złego i może wchodzić, gdzie tylko chce.</div>
<div>
- Dziękuję. - Odsunęła od siebie talerz z resztkami krokieta. - Mogę wyjść na dwór? - Zapytała cicho.</div>
<div>
- Jasne. Tata tam jest, zobacz, co robi. - Znów skinęła głową i ostrożnie zsunęła się z krzesła. Przeszła niemal bezszelestnie przez korytarz i zniknęła za drzwiami.</div>
<div>
- Jak tam? - Eleanor wzięła Monikę za rękę. - Dajesz radę?</div>
<div>
- Chciałabym tylko, żeby powiedziała do mnie "mamo"... - Monia westchnęła i oparła czoło na dłoni. - Zrobiłabym dla niej wszystko i wiem, że jest duży postęp od dnia, w którym przyjechała, ale ciągle mam wrażenie, że coś robię źle...</div>
<div>
- Nie robisz. - Powiedziała stanowczo Perrie. - Ona musi sama się przełamać. Dla niej to wielka sprawa. Nagle mieszka w ogromnym domu, z dwójka nowych rodziców i masą ludzi, których nie zna. Też byś się czuła nieswojo na jej miejscu. </div>
<div>
- Pewnie tak... - Monika wstała od stołu i wstawiła talerze do zmywarki. Swój w ostatniej chwili zasłoniłam ręką. Moje krokieciki!</div>
<div>
- Daj jej czas i tyle. - Nika łyknęła herbaty. - My tobie daliśmy. Ona jest kropka w kropkę jak ty, można by serio pomyśleć, że to twoja córka.</div>
<div>
- To jest moja córka! - Monika odwróciła się do niej z mordem w oczach.</div>
<div>
- O Jezus, biologiczna. - Nika wywróciła oczami i odstawiła kubek. - Idę, muszę nastroić gitary na wieczór, co najmniej trzech potrzebujemy.</div>
<div>
- Będzie super. - Uśmiechnęła się Perrie. - Zaczynamy koło czwartej, tak?</div>
<div>
- Bardziej przed piątą... Żeby się trochę ściemniło, będzie wtedy fajniej przy ognisku. Czyli za jakieś dwie godziny. - Odparłam i bez wahania dołożyłam sobie piątego krokieta. Co mi tam, i tak wyglądam jak szafa trzydrzwiowa.</div>
<div>
- To lepiej, Shane będzie mógł zobaczyć... Tylko trzeba go będzie mocno pilnować... Oho, o wilku mowa. - Z góry usłyszeliśmy płacz dziecka. Shane Malik obwieścił koniec leżakowania.</div>
<div>
- Nattie, a ty się może ogarniesz jakoś? - Zatroszczyła się El. Popatrzyłam na nią z politowaniem.<br />
- Ja? Ja jestem w ciąży, wyglądam kwitnąco!<br />
- Jasne, jasne, oszukuj się dalej. - Prychnęła i położyła ręce na lekko odstającym brzuszku. - Ja może jestem kwitnąca w ciąży, a ty... przynajmniej się uczesz. - Zakończyła szybko, widząc moje groźne spojrzenie.<br />
- Uczesać się mogę. - Zgodziłam się łaskawie po krótkim namyśle.<br />
Odsunęłam od siebie pusty talerz i wstałam ciężko od stołu. Boże, ja się dziwię Liamowi, że on jeszcze nie uciekł na drugi koniec świata, mając przy sobie taką słonicę. Wczłapałam po schodach na górę i zamknęłam się w łazience, żeby ekspresowo umyć głowę. Z mokrymi włosami wróciłam do pokoju i zerknęłam w dół.<br />
- Mała, mama ma ochotę na drzemkę. Będziesz tak dobra i przez godzinkę nie będziesz się wiercić? - Pogłaskałam brzuch, ale Izzy nie zamierzała kopać. - Milczenie oznacza zgodę.<br />
Z zadowoloną miną położyłam się na łóżku i momentalnie odpłynęłam.<br />
- Nattie! Natalia, wstawaj! Kangur!<br />
Powoli otworzyłam oczy. Przecież się dopiero położyłam!<br />
- Co? - Ujrzałam przed sobą Perrie i Nikę. - Pali się?<br />
- Ognisko? Tak. Chodź, tylko ciebie brakuje. Jest za dwadzieścia piąta, chodź! - Perrie pociągnęła mnie za rękę i pomogła stanąć na nogi.<br />
- Chwila, chyba nie ma pośpiechu, tak? Zaczekają. Muszę do toalety... - Poszłam do łazienki, ignorując ich protesty.<br />
- Jak wrócisz, to się przebierzesz. - Popatrzyłam na siebie w lustrze. Włosy wyschły, ale od tej wilgoci musiały się pokręcić. Oczywiście. A co było nie tak z moimi legginsami i T-shirtem?<br />
- Serio? Przebrać się? Czy my jedziemy na jakąś galę? - Spojrzałam krytycznie na granatową tunikę. - Nie musicie mi sugerować, że ciemny kolor mnie wyszczupli.<br />
- Nie o to chodzi. - Zirytowała się Nika. - W tym T-shircie sprzątasz, a tutaj mamy ważną uroczystość!<br />
- Jejku, nie wiedziałam, że tak poważnie do tego podchodzisz... - Zażartowałam i posłusznie zmieniłam bluzkę. - To jest na ramiączkach, mogę prosić o jakąś narzutkę?<br />
- Masz. - Pezz rzuciła mi czarny sweterek. Wyciągnęłam włosy spod kołnierza i zeszłam za nimi na dół.<br />
- Szybciej, chodź! - Popędzały mnie. Czy ja wyglądam jak Ferrari, litości. Zignorowałam ich jęki i ślimaczym tempem podążyłam na taras. Izzy, co te twoje walnięte ciotki wymyśliły, co?<br />
Zrozumiałam to dopiero, gdy zeszłam ze stopni tarasu na trawę. Ognisko buchało iskrami na wszystkie strony, na ułożonych pniach siedziały już dziewczyny plus Diana i Shane. Śmiały się do mnie, jakbym była żartem tygodnia, a chłopaki... Chłopaki zaczęli śpiewać... <a href="https://www.youtube.com/watch?v=hQgTwJMdZk4" target="_blank">"Illusion"</a>?<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I been thinking about the nights and the dangerous tricks</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>People play on the eyes of the innocent</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I can turn a lot of hearts into breaks</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>With smoke and mirrors disappearing right in front of them</i></span></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Myślałem o nocy i niebezpiecznych podstępach</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ludzie grają w oczach niewinnych</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ja mogę łamać dużo serc</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>z dymem i lustrami, znikać tuż przed nimi)</i></span><br />
<br />
Liam zaczął swoją zwrotkę, podchodząc do mnie. Rozejrzałam się, ale widziałam tylko ich głupawe uśmiechy. Chyba mam deja vu.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But believe me</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>He's not trying to deceive you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I promise falling for him won't be a mistake</i></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ale uwierz mi</span></span></i></div>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>On nie próbuje Cię oszukać</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Obiecuję, zakochanie się w nim nie będzie błędem)</i></span><br />
<div>
<br />
Harry pomylił słowa? Tam było "ja nie próbuję cię oszukać, zakochanie się we mnie nie będzie błędem", nie "zakochanie się w nim"... O matko... Natalia, ty idiotko. Jedno spojrzenie na stojącego przede mną Liama wszystko wyjaśniło.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">No, baby, this is not an illusion</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I've really got my heart out on my sleeve</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Oh baby, this is not an illusion</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>There's magic between you and me</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>No, baby, this is not an illusion</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You really got me lifted on my feet</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>So tell me you believe in love</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Cause it's not an illusion to me</i></span></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Nie, kochanie, to nie jest iluzja</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie kryję się z moimi uczuciami*</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Och kochanie, to nie jest iluzja</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>to magia pomiędzy tobą i mną</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie, kochanie to nie jest iluzja</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Naprawdę podniosłaś mnie na nogi</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>więc powiedz mi, ze wierzysz w miłość</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Poniewaz dla mnie to nie jest iluzja)</i></span><br />
<br />
Nie płacz, nie płacz, nie płacz... Nie rycz, głupia! Cholerne hormony...<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You don't ever have to worry about me</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>About how the cards fall</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I'm all that you need tonight</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I would never turn your heart into broken parts</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You don't have to think twice</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Looking in my eyes</i></span></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Nigdy nie musisz martwic sie o mnie</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>o to jak karty spadają</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jestem wszystkim czego potrzebujesz dzisiejszej nocy</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nigdy nie chciałbym obrócić twojego serca w złamane kawałki</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie musisz myśleć dwa razy</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Patrz w moje oczy)</i></span></div>
<div>
<i><br /></i>
No patrzę, patrzę przecież. Patrzę i widzę, Liam, że teraz mówisz szczerze. Już wiedziałam, co chciał zrobić. Kolejny krok w naprawianiu naszego związku...<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Can't you see it?</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>He's not trying to mislead you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I promise falling for him won't be a mistake</i></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Nie widzisz tego?</span></span></i></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>On nie próbuje wprowadzić cię w błąd</i></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Obiecuję, że zakochanie się w nim nie będzie błędem)</i></span><br />
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span>
Louis też zmienił słowa. Zaśmiałam się pod nosem, pozwalając łzom spłynąć w dół policzków. Wierzę wam. Tym razem nie popełnimy żadnego błędu. To nasza druga i ostatnia szansa i wykorzystamy ją w stu procentach.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can tie him up in chains</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You can throw away the key</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>But there's no trapped doors</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>He's not gonna leave</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You're the truth he can't explain</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You're the only one he sees</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>It's not an illusion to him</i></span></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Możesz związać go w łańcuchy</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Możesz wyrzucić klucz</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ale tam nie ma ukrytych drzwi</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>On nie mam zamiaru odejść</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jesteś prawdą, której on nie umie wyjaśnić</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jesteś jedyną, którą on zauważa</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jak dla niego to nie jest złudzenie)</i></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Niall zaśpiewał swoją solówkę, dodając ekstra solo na gitarze. Spuściłam wzrok na nasze splecione dłonie i jego prawą rękę przeniosłam bliżej, na naszą córeczkę. Potem znów podniosłam głowę z uśmiechem. Kolejny raz zatonęłam w jego spojrzeniu, w oczach, które tak kochałam i których nie mogłam zapomnieć nawet wtedy, kiedy byliśmy osobno. Ten rok był koszmarem, kolejny będzie dużo lepszy.</div>
<div>
- Natalia... Nie wiem, czy to dla ciebie za szybko, czy już pora... A może za późno. - Odsunął się ode mnie i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko. Uklęknął na jedno kolano. Nawet nie miałam ochoty udawać zdziwionej, bo od początku tej sceny domyślałam się, co się kroi. Mogłam tylko się szczerzyć jak nienormalna i płakać ze szczęścia. - Chcemy zacząć wszystko, tak jak było. Początek chyba mamy za sobą, czas na kolejny krok. Wiesz dobrze, że nie wytrzymam bez ciebie reszty życia, mimo że to przeze mnie wszystko się schrzaniło. I ja wiem, że ty też chcesz, żebyśmy byli razem, mimo że mnie długo odpychałaś i w pewnych momentach dalej to robisz. Ale jednak... Zgodzisz się znowu za mnie wyjść? </div>
<div>
- Wstań z tych kolan, bo zaraz ja uklęknę, a wtedy łatwo się nie podniosę. - Oparłam dłonie na brzuchu. Pewnie wyglądałam komicznie, nie poważnie, ale kto by się tym przejmował w takiej chwili. Podeszłam bliżej i pokręciłam głową z uśmiechem. - Jesteś idiotą, jeśli myślałeś, że się nie zgodzę. Ale nawet za tego idiotę cię kocham.</div>
<div>
- Jesteś niemożliwa. - Roześmiał się i nachylił się, żeby mnie pocałować. Niemal od razu usłyszeliśmy gwizdy i głośne bicie braw. - Później to dokończymy. - Liam przesunął wargi z moich ust na policzek, a potem wziął mnie za rękę, żeby wsunąć mi na palec pierścionek. </div>
<div>
- Kupiłeś nowy? - Zapytałam z niedowierzaniem, oglądając kamień. - To szafir?</div>
<div>
- Nie. Niebieski granat. Poprzedni widziałaś, musiałem się postarać. - Opadła mi szczęka. Popatrzyłam na niego jak na kosmitę.</div>
<div>
- Czy ty... Kupiłeś mi... Jezu, przecież to jeden z najdroższych kamieni szlachetnych! - Kiedyś czytałam taki artykuł w internecie. Przypomniałam sobie ceny takiej biżuterii. - Chyba muszę usiąść. - Jęknęłam, łapiąc się na głowę. Usiadłam na wygodnym leżaku i znów obejrzałam pierścionek. - Ileś ty wybulił?!</div>
<div>
- Tego nie musisz wiedzieć. - Puścił mi oko i zaczął coś manipulować przy małym odbiorniku. </div>
<div>
- Jak nie muszę, noszę na palcu kilka milionów dolarów!</div>
<div>
- Cicho! - Eleanor machnęła ręką, żeby mnie uciszyć. Spojrzałam na nią zdumiona. - Zaczyna się!</div>
<div>
- Co się zaczyna...? - Któryś z chłopaków podkręcił głośność i z małego radyjka buchnęła znajoma melodia, dżingiel radia BBC.</div>
<div>
- To był najnowszy hit Jess Glynne, a teraz niespodzianka! - Odezwał się spiker. - Już wcześniej zapowiadaliśmy wam, że punktualnie o siedemnastej puścimy wam najnowszy hit pewnego znanego na cały świat zespołu. Nie wiedzieliście tylko, który to zespół i jaki tytuł będzie nosił nowy singiel. Czas wam wreszcie ogłosić, że za kilka sekund usłyszycie nową piosenkę zespołu... One Direction! </div>
<div>
- Napisaliście nową piosenkę? - Byłam zdziwiona, bo nie słyszałam ostatnio nic o nowym singlu. </div>
<div>
- Ćśśśś! - Uciszyli mnie niemal jednocześnie. Zrobiłam urażoną minę i wróciłam do słuchania. </div>
<div>
- Tak, tak, wszystkie Directionerki, włączajcie BBC i słuchajcie uważnie, bo to tutaj ma właśnie miejsce premiera najnowszego singla! Na iTunes pojawi się jutro, w sprzedaży za tydzień, a nas kopnął zaszczyt puszczenia jej przedpremierowo w radiu! Panie i panowie, One Direction i "Natalia"!</div>
<div>
Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam dookoła na resztę. "Natalia"? Nie, ja się przesłyszałam. Rozległy się głośne dźwięki gitary i perkusji. To nie przypominało żadnej ich poprzedniej piosenki. Wreszcie do melodii dołączył głos Harry'ego, a po nim Liama.<br />
<i><span style="font-size: x-small;">- Heart is turning upside down</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">when she walks by my side.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">We're so close and still so far</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">but our music makes us loud.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">It's been five years since we first met</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">in the Regent's Park.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I can see her on the bench</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">tryin' to hide in her bad health.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">And I remember the next day</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">when we had our first date.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Drinkin' coffee in the Starbuck's,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">singin', dancin' in the rain,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Our road to Tower Bridge</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">and ridin' in London Eye</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">and all photos we've taken</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">without paparazzi sight.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">She's so great in all her ways and her name is Natalia</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's so crazy, beautiful and they're calling her Natalia.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's the strongest and most fireproof, so I'm shouting out: Natalia!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Be my girl, forever always,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">'cause I'm dying when you're not here.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">It still hurt when I'm reminding</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">that bad moment when she left.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">So big distance just for net</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">between me and that Polish girl.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But we stood together with our friends</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">laughing out as Europe's far.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">No matter, if that laugh was heard</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">only in mails or chats on Skype.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Now I see that hard time,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">my band and I were breakin' up.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And she flew to London for me</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">just to open my stupid eyes.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Oh, how frightened second was</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">when she said: "I'm dying, it's goodbye".</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">And I decided not to let her go</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">and sweared to save her life.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">She's so great in all her ways and her name is Natalia</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's so crazy, beautiful and they're calling her Natalia.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's the strongest and most fireproof, so I'm shouting out: Natalia!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Be my girl, forever always,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">'cause I'm dying when you're not here.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">So five years together, better than ever</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">I don't wanna lose her, but it's now or never</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">It was huge mistake, so I'm wide awake</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Just to apologize in the biggest size.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Hope she'll forgive and will never leave</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Don't care about haters, these all jealous people,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">'Cause I'm taken and she is the owner of my heart...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">She's so great in all her ways...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">She's so crazy, funny, beautiful...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Be my girl, forever always, </span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">'cause I'm dying when you're not here!</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">She's so great in all her ways and her name is Natalia</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's so crazy, beautiful and they're calling her Natalia.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">She's the strongest and most fireproof, so I'm shouting out: Natalia!</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Be my girl, forever always,</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">'cause I'm dying when you're not here.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">(Serce obraca się do góry nogami,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">gdy ona przechodzi obok mnie.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jesteśmy tak blisko i wciąż daleko,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">ale nasza muzyka czyni nas głośnymi.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">To już pięć lat odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">w Regent's Park.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mogę ją zobaczyć na ławce,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">jak próbuje ukryć swój zły stan.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">I pamiętam następny dzień, </span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">kiedy poszliśmy na pierwszą randkę.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Piliśmy kawę w Starbuck's,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">śpiewaliśmy i tańczyliśmy w deszczu.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Pojechaliśmy do Tower Bridge</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">i jeździliśmy London Eye,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">I zrobiliśmy tyle zdjęć</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">bez obserwujących nas paparazzi.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest wspaniała na wszystkie jej sposoby, a jej imię to Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest tak zwariowana, piękna, a oni wołają ją Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest najsilniejsza i najbardziej niezniszczalna, więc krzyczę na głos: Natalia!</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bądź moją dziewczyną, na zawsze,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">bo umieram, kiedy ciebie tutaj nie ma.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">To wciąż boli, gdy przypominam sobie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">ten okropny moment, gdy wyjechała.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Tak wielki dystans tylko dla internetu</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">między mną a tą dziewczyną z Polski.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale pozostaliśmy razem z przyjaciółmi,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">śmiejąc się na głos na całą Europę.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bez znaczenia, czy ten śmiech był słyszany</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">tylko w mailach i rozmowach na Skype.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Teraz widzę ten ciężki okres,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">mój zespół i ja rozpadaliśmy się.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">A ona przyleciała do Londynu dla mnie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">tylko po to, żeby otworzyć moje głupie oczy.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Oh, jaka to była przerażająca chwila,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">kiedy powiedziała: "Umieram, to pożegnanie".</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">A ja zdecydowałem, że nie dam jej odejść</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">i przysiągłem ocalić jej życie.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest wspaniała na wszystkie jej sposoby, a jej imię to Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest tak zwariowana, piękna, a oni wołają ją Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest najsilniejsza i najbardziej niezniszczalna, więc krzyczę na głos: Natalia!</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bądź moją dziewczyną, na zawsze,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">bo umieram, kiedy ciebie tutaj nie ma.</span></i></div>
</div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Pięć lat razem, lepszych niż wszystkie,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">nie chcę jej stracić, ale to takie "teraz albo nigdy".</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">To był olbrzymi błąd, więc teraz rozbudzam się</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">by przeprosić ją jak najmocniej.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mam nadzieję, że wybaczy i nigdy mnie nie opuści.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Zapomnimy o hejterach, tych wszystkich zazdrosnych ludziach.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo ja jestem już zajęty, a ona jest właścicielką mojego serca.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest wspaniała na wszystkie jej sposoby...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest tak zwariowana, zabawna, piękna...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bądź moją dziewczyną na zawsze, </span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">bo umieram, kiedy ciebie tutaj nie ma!</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest wspaniała na wszystkie jej sposoby, a jej imię to Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest tak zwariowana, piękna, a oni wołają ją Natalia.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jest najsilniejsza i najbardziej niezniszczalna, więc krzyczę na głos: Natalia!</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Bądź moją dziewczyną, na zawsze,</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">bo umieram, kiedy ciebie tutaj nie ma.)</span></i></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Siedziałam wbita w ten fotel i próbowałam sobie przypomnieć, jak się oddychało. Ta piosenka... Solo Harry'ego, potem Liama, wspólny refren i potem solówka Nialla, znów Liam, potem to przejście na zmianę Louisa i Zayna... Cała nasza historia opowiedziana w jednej piosence...</div>
<div>
- Właśnie usłyszeliście nowy singiel One Direction pod tytułem "Natalia"! Jeśli ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości, to od razu powiem, że autorem tekstu jest w całości Liam Payne. No bo kto inny napisałby o swojej dziewczynie taki hit... Swoją drogą, ciekawe, Liam, co nabroiłeś, że aż tak musiałeś przepraszać. To chyba ma jakiś związek z rozstaniem się pary latem, ale spokojnie, wypytamy ich o to w pierwszym wywiadzie...</div>
<div>
- Nattie, ale nie płacz. - Między słowa dziennikarza wdarł się pocieszający głos Louisa. - On się tak starał, chciał cię uszczęśliwić, nie doprowadzić do łez, a ty ryczysz jak krokodyl.</div>
<div>
- Ja płaczę ze szczęścia, Louis. Tylko ze szczęścia... Krokodyle łzy są nieszczere. - Wyjąkałam, zakrywając twarz dłońmi. Poczułam otaczające mnie ramiona i mocno się w nie wtuliłam.<br />
- Podobało ci się? - Zapytał szeptem, wycierając delikatnie łzy z mojego policzka. Pokiwałam energicznie głową i pociągnęłam nosem.<br />
- To było... wow. Kocham cię bardzo.<br />
- Dobra, dość tych czułości, bo znowu polecicie w ślinę. Tu są dzieci! - Wrzasnął Harry. Powstrzymałam się z trudem od pokazania mu środkowego palca i usiadłam prosto na krześle.<br />
- Już, już... Nie narzekaj, ja ci nie bronię całowania się z Moniką.<br />
- A może skończymy temat całowania i coś zjemy? - Zapytał Zayn, nabijając kolejną kiełbaskę na kij.<br />
- O, ja zawsze. - Ucieszyłam się, ale zaraz pochwyciłam czyjeś wygłodniałe spojrzenie. - Niall...<br />
- Natalia, tylko jedną... - Pisnął, robiąc proszącą minkę. Pokręciłam głową.<br />
- W lodówce masz sałatkę, zrobiłam specjalnie dla ciebie. Możesz sobie chleb upiec. Ale biały, nie razowy.<br />
- Razowego nie lubię. - Burknął pod nosem i poszedł do kuchni po swoją sałatkę.<br />
Jakieś pięć kiełbasek, trzy pajdy chleba i dwa kubki herbaty później tradycyjnie zaczęliśmy świrować.<br />
- A pamiętacie, jak Harry na kacu rozwalił łuk brwiowy? - Zapytała ze śmiechem Perrie, jednocześnie karmiąc Shane'a deserkiem owocowym. Chłopiec siedział grzecznie w wózku i nie marudził, dopóki mógł ciągnąć za włosy swojego ojca, który posłusznie usadowił się przed nim.<br />
- Ej, to nie jest śmieszne, to mnie bolało! - Zaprotestował Harry. - Pamiętacie, jak Niall wstydził się zagadać do Niki i przez Nattie dedykował jej piosenkę na Sylwku?<br />
- Teraz się nas uczepiłeś, łamago? - Nika założyła ręce na piersi. - A pamiętacie, jak Harry się bał, że Monia go odrzuci, a ona skakała do góry z radości, kiedy tylko na nią spojrzał?<br />
- A pamiętacie to ognisko w Bieszczadach? Jak Zayn oświadczał się Perrie? - Uśmiechnęłam się do Malików, którzy właśnie spojrzeli sobie w oczy. - Miiiłoooość rośnieee wokół naaas... - Zafałszowałam specjalnie.<br />
- O, a pamiętacie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=hHUbLv4ThOo" target="_blank">"Timber"</a>? - Zawołała Eleanor. - Pezz, Nattie, wy to śpiewałyście na pierwszym ognisku!<br />
- O, ja pamiętam! I pamiętam, że wtedy tak się wczułam w muzykę, że wy skończyliście śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=-pSUbrq84aE" target="_blank">"Rock Me"</a>, a ja dalej wybijałam ten rytm. - Wybuchnęłam śmiechem.<br />
- A pamiętacie koncert w Rio? - Zapytał Liam, biorąc zza pnia gitarę. - <a href="https://www.youtube.com/watch?v=DaEkHHEBhm8" target="_blank">"She's Not Afraid"</a>?<br />
- Pamiętamy, ale nie musimy tego teraz śpiewać. - Wywrócił oczami Louis. - Tak, wiemy, kochasz ją, ona kocha ciebie, jesteście słodcy do porzygu, ale śpiewamy co innego. - Wziął swoją gitarę i zaczął grać piosenkę <a href="https://www.youtube.com/watch?v=0go2nfVXFgA" target="_blank">"Somebody To You"</a>. Zaraz się przyłączyliśmy w "yeah, you!".<br />
<i>- <span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I used to wanna be</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Living like there's only me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But now I spend my time</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thinking 'bout a way to get you off my mind</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I used to be so tough</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Never really gave enough</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And then you caught my eye</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Giving me the feeling of a lighthing strike</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Look at me now, I’m falling</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Can’t even talk, still stuttering</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">This ground of mine keeps shaking</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh, oh, oh, now!</span></i></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zawsze żyłem tak</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"> </span></span></i></div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Bym liczył się tylko ja</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale teraz spędzam czas</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myśląc jak pozbyć się ciebie z moich myśli</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zawsze byłem twardy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nigdy nie miałem dosyć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">A potem wpadłaś mi w oko</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Poczułem jakby uderzył we mnie piorun</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Spójrz na mnie, zakochuje się</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nie mogę nawet mówić, wciąż się jąkam </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ta Chmura,na której jestem trzęsie się</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Oh oh oh, teraz)</span></span></i><div>
<br />
Do refrenu przyłączyliśmy się już wszyscy, a drugą zwrotkę niemal siłą wzięli Nika i Niall. Diana, która siedziała obok Moniki, otwierała szeroko oczy, patrząc na nas ze zdumieniem. W sumie można było się tego spodziewać... Wątpię, żeby kiedykolwiek widziała taką bandę wariatów jak my.<br />
- Wy tak zawsze śpiewacie? - Zapytała po cichu, ale wszyscy ją usłyszeliśmy.<br />
- Jasne. - Monika wzięła ją za rękę. - Widzisz, mała, jesteśmy tu tylko dzięki muzyce. Gdyby nie muzyka, chłopaki nie zostaliby połączeni w zespół. Wtedy Eleanor nie poznałaby Louisa, a Perrie Zayna. Liama nie byłoby w Londynie, kiedy przyjechała tam Natalia, a ona nie poznałaby mnie i Niki z Harrym i Niallem. Wszystko potoczyłoby się inaczej. A dzięki muzyce jesteśmy tu razem. Rozumiesz, Diana? - Dziewczynka zamyśliła się na chwilę i skinęła głową.<br />
- A ja też mogę zaśpiewać? - Popatrzyła na Monię.<br />
- Pewnie, że tak! Harry? Masz gitarę?<br />
- Tu każdy ma gitarę. - Parsknął śmiechem. - Co chcesz nam zaśpiewać, kwiatuszku?<br />
- Jakąś piosenkę z bajki... Znasz "Małą Syrenkę"? - Zapytała nieśmiało.<br />
- Ja? Oczywiście! Mów, którą.<br />
- Może <a href="https://www.youtube.com/watch?v=GC_mV1IpjWA" target="_blank">"Under The Sea"</a>... - Odchrząknęła i po chwili zaczęła cichutko śpiewać razem z Harrym.<br />
Spojrzałam na Monikę, a ona odpowiedziała mi rozpromienionym spojrzeniem. Chyba znaleźliśmy sposób na Dianę. Kiedy skończyli swój duet, nagrodziliśmy ich wielkimi brawami.<br />
- No, Monia, przepraszam, ale córka ma talent po tatusiu. - Zaśmiała się Nika. Diana patrzyła na nas, zagryzając wargi.<br />
- Podobało się wam? - Zapytała jakby ze zdziwieniem.<br />
- Bardzo! Masz talent, Di! - Perrie skinęła głową, a wtedy na twarzy dziewczynki po raz pierwszy pojawił się uśmiech. Jej niebieskie oczy dosłownie się rozświetliły, a w policzkach pokazały się dołeczki. Wyglądała ślicznie.<br />
- O właśnie, o tak powinnaś się zawsze uśmiechać, mała! - Niall musiał się zaśmiać. - A ja mam nawet podobną trochę piosenkę do twojej.<br />
Zaczął grać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=w5tWYmIOWGk" target="_blank">"On The Top Of The World"</a> Imagine Dragons. Mnie też zawsze początek kojarzył się z jakąś bajką Disneya. Przyłączyliśmy się do śpiewania, a Diana, mimo że nie znała słów, to udawała, że śpiewa razem z nami.<br />
- Czekaj, Niall! - Zawołałam, widząc, że chce zacząć grać coś innego. - Może jeszcze jedną Dragonsów, co? Zagraj <a href="https://www.youtube.com/watch?v=sENM2wA_FTg" target="_blank">"It's Time"</a>, ja zaśpiewam.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So this is what you meant</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you said that you were spent</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And now it's time to build from the bottom of the pit, right to the top</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Don't hold back</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Packing my bags and giving the Academy a rain check</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I don't ever want to let you down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I don't ever want to leave this town</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Cause after all</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">This city never sleeps at night</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It's time to begin, isn't it?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I get a little bit</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">bigger but then I'll admit</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm just the same as I was</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Now don't you understand</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That I'm never changing who I am</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Więc to o to ci chodziło,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">kiedy powiedziałeś, że się sprzedałeś.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I teraz nadszedł czas, by wybudować sobie od podstaw drogę prosto na szczyt.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nie zatrzymuj się.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Pakuję się, a akademię skończę później.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nigdy nie chciałem cię zawieść.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nigdy nie chciałem opuszczać tego miasta.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">No bo w końcu,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">To miasto nigdy nie zasypia.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Najwyższa pora aby zacząć, czyż nie?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Trochę dojrzałem, </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale w końcu muszę przyznać,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Że wciąż jestem taki, jaki byłem.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy wciąż jeszcze tego nie rozumiesz,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">że nigdy nie zmienię tego, kim jestem?)</span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;"><br /></span></span></span><br />
- No właśnie... - Odchrząknął Zayn, kiedy skończyliśmy. - Chyba nadszedł czas, żeby wam coś powiedzieć... - Perrie wzięła go za rękę i uścisnęła. Odruchowo złapałam dłoń Liama. - Wiecie, że ostatnio nie byłem trochę sobą...<br />
- Nie owijaj w bawełnę, zachowywałeś się jak pieprzona primadonna. - Louis wtrącił swoje trzy grosze.<br />
- Dzięki, Tommo, zawsze można na ciebie liczyć. - Prychnął Zayn. - Powiem wprost: zastanawiałem się nad odejściem z One Direction i rozpoczęciem solowej kariery.<br />
Zapadła głucha cisza. Dosłownie. Miałam wrażenie, że wszyscy wstrzymali oddech. Oprócz mnie, ja tę część akurat znałam.<br />
- Co ty wygadujesz? - Liam puścił moją rękę i przeczesał nerwowo włosy. - Chciałeś odejść i nic nam nie powiedziałeś?<br />
- Powiedziałem Natalii, ale dostałem od niej taki opierdziel, że bałem się waszej reakcji. - Dzięki, Zayn. Teraz będzie moja wina, że trzymałam język za zębami.<br />
- Wiedziałaś?! - Oburzył się Liam.<br />
- Daj mu skończyć. Nie wiesz, jaką podjął decyzję, ja też chcę się dowiedzieć. - Uspokoiłam go.<br />
- To co postanowiłeś? - Zapytał głosem napiętym jak struna Harry.<br />
- Że... że nie poradzę sobie sam, bez was. Bo gdybym odszedł, to by się równało zakończeniu naszej przyjaźni. Dlatego postanowiłem zostać.<br />
Odetchnęłam z ulgą. I nie tylko ja. Nagle wszyscy naraz zaczęli gadać, przekleństwa mieszały się z pełnymi ulgi "dzięki Bogu" i "prawie zawału dostałam". Zayn jednak nie zamierzał kończyć swojej wypowiedzi.<br />
- Ale chciałbym jednak coś zmienić. Większość piosenek jest podporządkowana pod wytwórnię, oni ustalają, jaka muzyka się sprzeda. Ale my chyba jesteśmy na takim etapie, że sami moglibyśmy o tym decydować. Fani i tak nas kupią, a innym brzmieniem możemy zerwać z wizerunkiem tradycyjnego boysbandu.<br />
- Co proponujesz? - Zapytał Niall.<br />
- Zmienić kontrakt. Ustalić nowy. Albo zmienić management.<br />
- Paul jest z nami od zawsze, nie zmienimy go. - Zaprotestował Louis. Prawie go nie widziałam przez płomienie ogniska, siedział dokładnie na wprost mnie. - Nie możemy mu tego zrobić, on też jest prawie jak rodzina!<br />
- A gdyby chciał z nami zostać, tylko wynieść się z Modestu? Zresztą, nie wiemy jak zareagują na naszą propozycję zmiany kontraktu. - Odparł Zayn, ale przerwała mu Eleanor.<br />
- Wiecie co, to nie jest rozmowa na teraz. Pojedźcie może jutro do wytwórni i tam obgadajcie szczegóły z górą. A teraz uwaga! - Odchrząknęła. - Będę śpiewać, tylko macie się nie śmiać. Jestem w ciąży, nie wolno się ze mnie śmiać. - W odpowiedzi wszyscy parsknęli śmiechem, ale po chwili włączyliśmy się w śpiewanie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=TTDZ_L-hSFQ" target="_blank">"Wolves"</a>.<br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In the middle of the night</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When the wolves come out</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Headed straight for your heart</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Like a bullet in the dark</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">One by one I gotta take them down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But they run and hide</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">They're goin' down without a fight</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oooh I hear them calling for you</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oooh I hear them calling</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In the middle of the night</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When the wolves come out</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Headed straight for your heart</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">They go straight for your heart</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I hear them calling for you</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I hear them calling for you</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">W środku nocy, gdy wilki wychodzą</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Skierowane prosto do twojego serca</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jak pocisk w ciemności</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeden po drugim, muszę je schwytać</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale one uciekają i chowają się </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zbiegają w dół bez walki</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Słyszę jak cię wołają</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Słyszę jak wołają</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">W środku nocy gdy wilki wychodzą</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Skierowane prosto do twojego serca</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Udają się prosto do twego serca</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Słyszę jak cię wołają</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Słyszę jak cię wołają)</span></span></i></div>
<div>
<span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span>- O, to jak jesteśmy w temacie "Made In The A.M.", to ja poproszę koniecznie "Temporary Fix". - Odezwała się Nika i zabrała Niallowi gitarę. - Teraz ja śpiewam.<br />
- Nie, nie, nie, śpiewamy razem! I nie mówić, że fałszuję! - Wyrwała się Monika i zaczęły na dwa głosy wyśpiewywać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=fq_vKOe1vKE" target="_blank">"Temporary Fix"</a>. Zaraz przyłączyliśmy się do nich.<br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Saw your body language and I know how you’re feeling</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You look like the kind of girl that's tired of speaking</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Standing with somebody but he doesn’t know what you like</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You caught my attention, you were looking at me first</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">All that I can see's you waking up in my t-shirt</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If you’re not hooked up on anything right now, I can be your vice</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">All you need to know is</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can call me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you’re lonely</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you can’t sleep</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I’ll be your temporary fix</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You control me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Even if it’s just tonight</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah, yeah, yeah</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can call me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you feel like</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I’m your good time</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I’ll be your temporary fix</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You can own me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And we’ll call this what you like</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Let me be your good night</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zobaczyłem język twego ciała i wiem jak się czujesz</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wyglądasz na ten rodzaj dziewczyny, która jest zmęczona mówieniem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Stoisz z kimś, ale on nie wie co lubisz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Przykułaś moją uwagę, popatrzyłaś na mnie pierwsza</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zobaczyłem, że mógłbym nauczyć cię budzić się w moim t-shircie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeśli nie jesteś do niczego przywiązana</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Teraz mogę być twoim ‘zamiast’</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wszystko co musisz wiedzieć to </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Możesz do mnie zadzwonić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Gdy jesteś samotna</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Gdy nie możesz zasnąć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Będę twoim tymczasowym rozwiązaniem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kontrolujesz mnie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nawet jeśli tylko dziś w nocy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Możesz do mnie zadzwonić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Gdy czujesz, że jestem twoim dobrym czasem </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Będę twoim tymczasowym rozwiązaniem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Możesz do mnie zadzwonić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I nazwiemy to jak chcesz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Pozwól mi być twoim dobranoc)</span></span></i><br />
- Zastanawiam się tylko, czy dzieci powinny tego słuchać... - Zamyślił się Harry. - Louis, czemu ty zawsze takie zboczone teksty piszesz?<br />
- To akurat tekst Horana! - Zarechotał Tomlinson i uchylił się od lecącej w niego pustej puszki po coli. Dziś wszyscy byli wyjątkowo trzeźwi. Albo zapomnieli kupić tego piwa, albo wyjąć z lodówki. Ale to dobrze.<br />
- Wiecie co... Siedzimy tu już dwie godziny i robi się chłodno, to po pierwsze. - Powiedziała Perrie. - A po drugie, Shane zaczyna się pokładać, czyli wypadałoby położyć go spać.<br />
- Przecież spał w dzień. - Zdziwił się Lou.<br />
- Będziesz miał swoją córkę, to będziesz wiedział. Spał tylko godzinkę. - Odparowała Pezz, przykrywając synka kocykiem.<br />
- To co, ostatnia pios... Zaraz, to to jednak będzie dziewczynka?! - Zawołałam z podekscytowaniem. - Dlaczego nic nie powiedzieliście? Dlaczego Perrie wie, a ja nie?!<br />
- W zasadzie to nikt nie wie i nie mam pojęcia, skąd Pezz się domyśliła... - Eleanor posłała przyjaciółce mordercze spojrzenie. - Ale tak, to będzie dziewczynka. To miała być dla was niespodzianka.<br />
- A co z imieniem? - Spytał Liam. El i Lou popatrzyli po sobie z uśmiechem.<br />
- Poszliśmy na kompromis. - Oznajmił Louis. - Pierwsze imię wybrała El, drugie ja. Tak więc nasza córka będzie się nazywała Abigail Rose Tomlinson.<br />
- Abbie! Zawsze mi się podobało! - Wykrzyknęła Nika i uderzyła głośno w struny gitary. - Zaraz, czy tylko ja tu nie mam drugiego imienia?<br />
- Ja nie mam. - Pocieszyła ją Monika. - Shane też.<br />
- Abbie... Ładnie. - Pezz uśmiechnęła się do przyszłych rodziców. - To nam się rodzinka rozrasta... Shane, Diana, Izzy, Abbie... Ktoś coś jeszcze ma do dodania z kategorii szokujące fakty o 1D Team?<br />
- Kupiłem nowe auto, to się liczy? - Wybuchnął śmiechem Niall.<br />
- Dobra, bez kitu, koniec wrażeń na dziś. Śpiewamy nasz największy hit! - Zawołał Louis. Zaczął wyklaskiwać rytm <a href="https://www.youtube.com/watch?v=yjmp8CoZBIo" target="_blank">"History".</a><br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You gotta help me, I’m losing my mind</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Keep getting the feeling you wanna leave this all behind</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thought we were going strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I thought we were holding on, aren't we</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">No they don't teach ya, this in school</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Now my hearts breaking and I don’t know what to do</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thought we were going strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thought we were holding on, aren't we.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You and me got a whole lot of history</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">We could be the greatest team that the world has ever seen</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You and me got a whole lot of history</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So don’t let it go, we can make some more, we can live forever</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">All of the rumours, all of the fights</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But we always find a way to make it out alive</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thought we were going strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Thought we were holding on, aren't we</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You and me got a whole lot of history (ooo)</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">We could be the greatest team that the world has ever seen</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You and me got a whole lot of history (ooo)</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So don’t let it go, we can make some more, we can live forever</span></i></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Minibars, expensive cars, hotel rooms, and new tattoos, good champagne and private planes</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">No they don't mean anything</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Cos the truth is I realise that without you here life is just a lie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">This is not the end</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">This is not the end</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">We can make it you know it, you know</span></i></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Musisz mi pomóc, bo odchodzę od zmysłów.</span></span></i></div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Cały czas mam wrażenie, że chcesz mieć już za sobą wszystko, co razem przeszliśmy.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jesteśmy silni.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jakoś się trzymamy.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Miałem rację?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tego nie nauczysz się w szkole,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Moje serce rozpada się na kawałki i nie wiem, co mam zrobić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jesteśmy silni.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jakoś się trzymamy.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Miałem rację?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ty i ja mamy długą historię</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Moglibyśmy być najlepszą drużyną, jaką widział świat</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ja i ty mamy długą historię</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Więc jej nie zmarnuj - możemy ją kontynuować, możemy żyć wiecznie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ludzie plotkują, kłócimy się</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale z każdej potyczki udaję nam się wyjść z życiem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jesteśmy silni.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślałem, że jakoś się trzymamy.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Miałem rację?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ty i ja mamy długą historię</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Moglibyśmy być najlepszą drużyną, jaką widział świat</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ja i ty mamy długą historię</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Więc jej nie zmarnuj - możemy ją kontynuować, możemy żyć wiecznie</span></span></i><div>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"><i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></span></div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Mini-bary, drogie samochody, pokoje hotelowe, nowe tatuaże, dobry szampan i prywatne odrzutowce </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">One nic nie znaczą</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Bo prawda jest taka, zrozumiałem, że kiedy nie ma cię przy mnie, życie jest kłamstwem </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">To nie koniec</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">To nie koniec</span></span></i><div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Damy radę i dobrze o tym wiesz, dobrze o tym wiesz</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">)</span></span></i><div>
<br />
- To była wasza najlepsza piosenka. - Stwierdziła Monika. - I pomyśleć, że fanki tak rozpaczały, kiedy zrobiliście sobie przerwę w dwa tysiące szesnastym... A przecież to były tylko półroczne wakacje!<br />
- Dziwne, że teraz nie było takich akcji. Chyba dostarczyliśmy im wrażeń. - Zaśmiał się Zayn.<br />
- No tak, dram było od groma... Zerwanie, wesele, ciąża, wypadek, coś pominęłam? - Zakpiłam. Diana oparła się o ramię Moni.<br />
- Chcesz już spać, kochanie? - Spytała Monika, otulając ją bluzą. Mała ziewnęła i skinęła głową.<br />
- Dobra, ludziska, zbieramy się... - Harry zaczął podnosić się z miejsca, ale go zatrzymałam.<br />
- Jeszcze tylko jedną piosenkę, okej? Ostatnią. - Wzięłam za ręce Liama i Zayna, którzy siedzieli najbliżej i zaczęłam śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=qKCGBgOgp08" target="_blank">"Something I Need"</a>.<br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I had a dream the other night,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">About how we only get one life,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It woke me up right after two,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I stayed awake and stared at you ,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So I wouldn’t lose my mind</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I had the week that came from hell,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And yes I know that you could tell,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But you’re like the net under the ledge,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When I go flying off the edge,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You go flying off as well</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And if you only die once</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wanna die with</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">/You've got something I need,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In this world full of people there’s one killing me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And if we only die once I wanna die with you</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Pewnej nocy miałem sen,</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">O tym, że mamy tylko jedno życie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Obudziłem się po drugiej</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nie zasnąłem, wpatrywałem się w Ciebie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Żeby nie zwariować</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ostatni tydzień był okropny</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I wiem, że to zauważyłaś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale ty jesteś jak siatka pod półką skalną,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kiedy latam nad krawędzią,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ty latasz ze mną</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeśli umieramy tylko raz,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chcę umrzeć z...</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Masz coś czego potrzebuję,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">W świecie pełnym ludzi, jest coś co mnie zabija.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeżeli umrzemy tylko raz, chcę umrzeć razem z Tobą)</span></span></i><br />
Musiałam to zaśpiewać. I teraz, widząc ich uśmiechy, słysząc ich głosy zlewające się z moim, byłam w pełni szczęśliwa. Te pięć lat było jak sen, sen zwariowanej fanki, która marzyła o spotkaniu swoich idoli. Sen się sprawdził, marzenia się spełniły. Miałam przyjaciół, ludzi, o których kiedyś nie myślałam, że mogą mi być tak bliscy. Miałam koło siebie grupę ukochanych osób, na które mogłam liczyć. Które pomagały mi w trudnych chwilach, które podźwigały mnie, kiedy nie miałam siły iść sama. Którzy czasem mnie ranili, ale warto było im wybaczyć, bo sama też czasem ich raniłam i potrzebowałam wybaczenia. Którzy stali za mną murem. Którzy... uratowali mi życie.<br />
A ta piosenka... Co z tego, że to nie oni ją napisali, jeżeli tak idealnie się sprawdza?<br />
<i>Jeśli umrzemy tylko raz, ja chcę umrzeć z wami. Jeśli mamy żyć tylko raz, chcę żyć z wami.</i><br />
<br />
<br />
______________________________________________________<br />
HAPPY BIRHTDAY TO YOU! HAPPY BIRTHDAY TO YOU! HAPPY BIRTHDAY, DEAR "EVERYTHING'S"! HAPPY BIRTHDAY TO YOU!<br />
<br />
Witam Was, kochani, w dniu drugich urodzin naszego bloga! Kto ma szampana, niech otwiera!<br />
<br />
Dziś wyjątkowo rozdział wcześniej niż zwykle, to też taki prezencik urodzinowy dla was ;)<br />
Jak widzicie, nasza kochana 1D Team też obchodzi swoje urodziny i z tej okazji tradycyjne ognisko, kilka rozwiązanych zagadek, masa słodkości, od której mnie mdli i jeszcze więcej muzyki :D<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dziękuję Wam za wszystko, za każde słowo, za komplementy i krytykę, za wyświetlenia, za głosy w konkursach, za obserwowanie, za pisanie do mnie, za podpowiadanie, jak mogłabym poprowadzić wątki... Za wszystko. Za to, że jesteście <3 <3 <3</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #351c75;">Teraz obiecany filmik. <b><u>Najpierw przeczytajcie INSTRUKCJĘ OBSŁUGI</u></b>:</span><br />
<span style="color: #351c75;">1. Filmik ma dziewięć części, łącznie trwa godzinę (lol, przygotujcie popcorn xD)</span><br />
<span style="color: #351c75;">2. Jak obiecałam, odpowiedziałam wam na pytania, ale także trochę świrowałam (wbrew różnym sygnałom nie byłam pijana ;P)</span><br />
<span style="color: #351c75;">3. Film nagrywałam wczoraj, kiedy rozdział nie był jeszcze skończony, ale to nie sprawi wam kłopotu w zrozumieniu...</span><br />
<span style="color: #351c75;">4. Nie ma wzmianki o dzisiejszych dramach, które tradycyjnie pojawiły się na Twitterze, ale to nawet lepiej... O sekstaśmie Briany wypowiadać się nie będę, te zdjęcia, które nagle mi wyskoczyły po kliknięciu w hashtag wystarczająco wypaliły mi oczy. Poza tym wdałam się prawie w pyskówkę z jakąś Larry Shipper i tak mi ręce opadły na jej myślenie, że nawet nie chciało mi się odpisywać... Te sto ileś znaków w tweecie nie wystarczyłyby na określenie poziomu IQ jej i paru innych osób.</span><br />
<span style="color: #351c75;">5. Błagam, nie zwracajcie uwagi na moje fałszowanie, w tle leci playlista z One Direction, więc no... Śpiewajcie i wygłupiajcie się ze mną! ^^</span><br />
<span style="color: #351c75;">6. Udostępnianie tego video gdziekolwiek jest zabronione. Prawa autorskie zastrzeżone.</span><br />
<span style="color: #351c75;">7. Mam szczerą nadzieję, że nie poplątałam kolejności tych fragmentów i nic nie ucięłam...</span><br />
<span style="color: #351c75;">8. Okej, możecie oglądać :)))</span><br />
<span style="color: #351c75;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
Część 1:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dyNTReDJdosb9Qs1yXOrJJuee03iOZSge2GASu9u9LmWTb1bNhl_QxLAK5J2NCjIWXqu_RIAJn6D1XdIOCAkg' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 2:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dy1zuxxE9khF1iali2AUhOqRXxb-T7_g9NrTtqhbQkGE1ib5g_9824RCiOiLfxCzYKeUXgzwSE3LB-TV4VP_Q' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 3:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dwNcJpmbmuT7IZldQDzbWzx1KYLsJddRNem701Z2r1CK1yND3FnIl0p3kKVPIIMXH5Ttl8-Fep9q_zduzJIQg' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 4:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dyURbOYEHW1L4m9TD4JKmXg65vTEbR1i2WjI87zLOg2BeC0JNK6lECzw5EHyYGIDGJP1ZmNN1gYZFa1T2HSNg' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 5:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxUcGQ7p_B6JPVCtid2yaODqrOfJGT72VnQyVX60GRhpBp52cL62Bois73BgXdrnJMxk1oYYYgTxgE4p84n' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 6:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dwo3NZ4ExXkbkEO6c-i6o6BBozNqwrHhFQIZn_9dzPnEEi6vt2ZjkwD4gUlSRQXrWfzYldZWBzZiUd7Y0oVGQ' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 7:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxWA-el2tLi3sJOV7cCxCizuo-l7Fr_ld6EwEeop_N0vIkdZOf_v6mzpwHfbsnW3r8dzsdmMwLwXQzpBLUOuA' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 8:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dyDlnJRl3IraZV4xRlCnzRB1FiBN8TK8gZIxXIIPzBdW76nAPPDS86P1Nb4s6jDqhvZ05Uh-aiC6WAI78xx' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Część 9:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dz6gLjWLaVho76SV7lsDWojXuoY-85xb8ZmvGNZPyTLN5Zk63SCAYyrOWb4Jm3Vtp3H7WPE_KMucV-UXKh4aA' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Jeżeli jeszcze nie umarliście ze śmiechu, to gratuluję. Jeżeli też mieliście taką fazę na wygłupy i wywrzaskiwaliście hity 1D do kamery razem ze mną, to się cieszę. A jeśli filmik wam się nie podobał... cóż, oglądaliście mnie na własne ryzyko.<br />
<br />
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko, trzymajcie się ciepło i do następnego razu, który niestety nie wiem, kiedy będzie :( mam nadzieję, że w ciągu najbliższego miesiąca...<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
</div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-38355034949396297852016-02-12T23:59:00.000+01:002016-02-12T23:59:00.363+01:00Część II: Rozdział 30Krople deszczu głucho uderzały o szyby samochodu. Siedzieliśmy w ciszy, próbując zebrać się na odwagę i wejść do rozświetlonego budynku przed nami. Zerknęłam w prawo na Liama. Oparł łokieć na drzwiach samochodu, dwa palce przyłożył do ust i ze zmarszczonymi brwiami śledził wędrówkę wody po szybie Mitsubishi Harry'ego. Obejrzałam się przez ramię na właściciela auta i jego żonę. Monika skubała paznokcie i zagryzała wargę. Była dziś naprawdę zdenerwowana, od kilku dni wydawało się, że wróciła do tego stanu po porwaniu. Harry siedział obok niej i obejmował ją ramieniem, ale wzrok miał wbity w kolana. Bezwiednym ruchem pocierał jej plecy, a drugą dłoń zaciskał w pięść. Siedzącej obok Niki nie widziałam tak dobrze, bo zasłaniało mi oparcie mojego fotela, ale doskonale słyszałam jej głos.<br />
<div>
- To się pospieszcie... My już dawno jesteśmy na miejscu. Skarbie, przekaż Louisowi, że Liam jest sto razy lepszym kierowcą od niego i umie zwalniać przed gliniarzami. Pa. - Rozłączyła się i wrzuciła telefon do kieszeni płaszcza. - Louis właśnie dmucha i zgarnia karniaki. Dureń, nie widział policji. Będą za jakieś dwadzieścia minut.</div>
<div>
- Przed hotelem stali. - Powiedział Liam. - Przed Diamondem.</div>
<div>
- I ty jakoś umiałeś zwolnić. - Sarknęła Nika i wyjrzała przez okno. - O, Preston podjechał. Oni też jakoś umieli wyhamować, tylko tamtemu narwańcowi się spieszy. </div>
<div>
Popatrzyłam na samochód naszej ochrony. Preston, Paul i Chad wysiedli i skierowali się do budynku. Paul powiedział im parę słów, a potem zawrócił do naszego samochodu. Zapukał w szybę Liama.</div>
<div>
- Na wy tak właściwie czekacie? - Zapytał, nieświadomie cytując tytuł piosenki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=w-Ng5muAAcg" target="_blank">"What Are You Waiting For"</a>, która akurat leciała w radio.</div>
<div>
- Na resztę. - Odpowiedział Liam. - Mieliśmy wejść razem.</div>
<div>
- A gdzie oni są?</div>
<div>
- Obstawiają zakłady, ile wybuli Tommo na mandat. - Nika posłała mu uroczy uśmiech. Parsknęłam śmiechem na minę Higginsa. </div>
<div>
- Jezu. Dobra. - Wywrócił oczami. - Oby tam nie było paparazzi, bo zaraz pomyślą, że jechał na porodówkę.</div>
<div>
- El siedziała na przednim siedzeniu, więc na pewno tak pomyślą.</div>
<div>
- Dominika, nie pomagasz. - Pogroził jej palcem. - Będę w środku, jak się zorganizujecie, to wejdźcie.<br />
- Okej. - Liam skinął głową i zasunął z powrotem szybę.<br />
- Boję się... - Wyszeptała Monia. - A jeśli tutaj nie będzie jej? Albo jego?<br />
- Zostają jeszcze trzy inne domy dziecka w Londynie i zawsze możemy szukać w innych miastach. Nawet za granicą. - Odpowiedział jej Harry.<br />
- A jeśli ono nas nie zaakceptuje? Jeśli nie będziemy dobrymi rodzicami? Przecież nie mamy o tym pojęcia...<br />
- Monika, dacie sobie radę. - Odwróciłam się do niej. - Nie panikuj. Zobaczysz, nawet jeśli nie znajdziesz tego dziecka tutaj, to możesz też spędzić czas i dać tym maluchom trochę radości.<br />
- Wiem... Ale jednak się boję. - Westchnęła i wtuliła głowę w ramię Harry'ego.<br />
Znów spojrzałam na Liama. Odwrócił głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnął. Wszyscy chyba byliśmy zdenerwowani i chcieliśmy, żeby adopcja dziecka Styles poszła idealnie. Gdyby okazało się, że Monika i Harry nie mogli sobie dać rady z tą sytuacją... Cóż, to byłoby upokarzające. I Monia czułaby się po tym jeszcze bardziej do niczego. Wzięłam Liama za rękę i ścisnęłam. Kątem oka zauważyłam podjeżdżający samochód. Już czas.<br />
- Chodźcie. - Rzuciłam, otwierając drzwi. Narzuciłam szybko kaptur na głowę, żeby deszcz nie zmoczył mi włosów i podeszłam do czarnego Mercedesa.<br />
- Dłużej się nie dało? - Zakpiłam, widząc jak Louis wyłazi powoli z miejsca kierowcy.<br />
- Nic nie mów. Pięć punktów i czterdzieści funtów. Życie jest do kitu. - Warknął i otworzył drzwi dla Eleanor.<br />
- Gdyby nie to, że jestem jeszcze zwolnieniu lekarskim, to bym poprowadził za ciebie. - Odezwał się Niall.<br />
- Pozwoliłabym ci? - Wsunęłam się obok Perrie pod parasol. - Jestem twoim lekarzem i zabraniam ci wsiadać za kółko, dopóki twój organizm całkowicie się nie zregeneruje.<br />
- Dobra, dobra. - Zayn położył kres kłótniom. - Idziemy już?<br />
Wszyscy spojrzeliśmy na Stylesów, którzy stali pod jednym parasolem i wpatrywali się z napięciem w drzwi sierocińca.<br />
- Idziemy. - Harry wreszcie skinął głową i utykając, ruszył do drzwi wejściowych.<br />
Zauważyłam z zaskoczeniem, że wnętrze budynku było urządzone dość nowocześnie. Zewnętrzna fasada wcale na to nie wskazywała. Rozejrzałam się po hallu i spostrzegłam kierującą się do nas postać.<br />
- Witajcie, kochani. - Dyrektorka domu dziecka, Cecille Warner, przywitała nas szerokim uśmiechem. - Wasi ochroniarze już rozdają dzieciakom zabawki. Zgromadziłam wszystkich w sali głównej. Chodźcie! - Ruszyliśmy posłusznie za nią. Kobieta miała już wszystko wyjaśnione, wiedziała doskonale, jaki był cel naszej wizyty.<br />
Otworzyła wielkie oszklone drzwi i naszym oczom ukazał się fantastyczny widok. Paul, Preston i Chad bawili się w najlepsze z ogromną grupą dzieciaków. Maluchy zafascynowane ochroniarzami i zawartością olbrzymich pudeł z zabawkami i przyborami szkolnymi krzyczały, śmiały się i piszczały. W życiu bym nie pomyślała, że to sierociniec.<br />
Sala była wielkości mniejszego boiska, pomalowana na słoneczny żółty. Zauważyłam, że została podzielona na części dla starszych i młodszych dzieciaków. Bliżej nas stały kolorowe stoliki i małe krzesełka, wykładzina miała ten tradycyjny wzór miasteczka z ulicami, pod ścianą wysypane były klocki. Pod oknem jakieś małe dziewczynki urządziły dom dla lalek z małych mebelków, ale właśnie go porzuciły dla przyniesionych przez nas kolorowanek z księżniczkami. Trochę dalej starsi chłopcy rozłożyli się z jakimiś komiksami, a na samym końcu sali najstarsze dziewczyny wstawały z miejsc i pędziły do nas na widok swoich idoli.<br />
Nawet nie zauważyłam, jak zostaliśmy rozdzieleni. Nika ze złośliwym uśmiechem zaczęła opowiadać starszym chłopcom o swojej pracy w policyjnym laboratorium i ciekawszych zagadkach kryminalnych, które pomogła (akurat!) rozwiązać. Eleanor została poproszona przez jakąś maleńką dziewczynkę o zrobienie jej takiej samej fryzury, jaką miała przyjaciółka. Perrie spontanicznie dołączyła się do jakiegoś karaoke. Monia została zaciągnięta do domku dla lalek, gdzie dostała szmacianą blondynkę do zabawy. Chłopaków wszędzie było pełno. Podpisywali się na każdej kartce, plakacie, zdjęciu, stoliku, jakie im wskazano, odpowiadali na pytania, zaśpiewali kilka piosenek, między innymi <a href="https://www.youtube.com/watch?v=lD2rG6PQZ7U" target="_blank">"Happily"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=CQXD4cKsPDg" target="_blank">"Magic"</a>, a potem rozdzielili się i zaczęli plątać po całej sali. Ja ostatecznie wylądowałam na parapecie okiennym, gdzie zostałam poproszona przez grupkę sześciolatków o przeczytanie najdłuższej bajki świata. Dosłownie. Jedna dziewczynka siedziała bokiem na moich kolanach, druga wcisnęła się pod moje ramię, chłopiec siedział na wprost na podłodze. I mimo że po skończeniu bajki gardło bolało mnie jak cholera, to dla tych szerokich uśmiechów na ich buziach, byłam gotowa przeczytać jeszcze pięć bajek.<br />
Wstałam z parapetu i podtrzymując jedną ręką wystający brzuch przeszłam między dzieciakami do stojącej z boku Moniki. Rozmawiała właśnie z Cecille.<br />
- ... wszystko zależy od tego, czego chcecie. Dokumenty adopcyjne będą gotowe w kilka dni, dziecko będzie u was do miesiąca. Umówmy się, że dziś nie podejmiecie decyzji ostatecznie, tylko rozejrzycie się, ewentualnie przyjedziecie jeszcze kilka razy i dopiero mi powiecie, które dziecko zwróciło waszą uwagę.<br />
- Zastanawialiśmy się, czy nie lepiej by było dla nas wziąć kilkumiesięcznego dziecka... - Odezwała się przyciszonym głosem Monika. - Nie wiem, czy poradzilibyśmy sobie z kilkulatkiem, który już wie, że nie jesteśmy jego prawdziwymi rodzicami.<br />
- Największym błędem rodziców zastępczych jest to, że nie mówią przybranym dzieciom o adopcji. - Westchnęła Cecille. - Przynajmniej ja tak uważam. Rozumiem, nie należy trąbić o tym na prawo i lewo, ale nie wolno też nic przed dzieckiem ukrywać.<br />
- Uważasz, że lepiej byłoby powiedzieć maluchowi od razu? - Wtrąciłam się, próbując zrozumieć jej punkt widzenia.<br />
- Kiedy będzie na tyle duże, żeby to zrozumieć. Nawet nie wiecie, ile jest takich dzieci, które czują się oszukane przez rodzinę zastępczą i uciekają z domu. Bardzo spada im samoocena, nie chcą litości, wolą się gdzieś ukryć i liczyć na siebie niż na tego, kto wprawdzie dał im dom, ale jednak okłamał.<br />
- Cecille... - Podszedł do nas Harry i dyskretnie wskazał na któreś dziecko. - Kim ona jest?<br />
Popatrzyłam w tym kierunku. W pierwszej chwili nic nie dostrzegłam, ale kiedy uważnie się przypatrzyłam, zauważyłam, że za jednym z wiklinowych foteli siedzi na podłodze jakaś dziewczynka. Opierała się o ścianę i skubała wolno nitkę wystającą z rękawa. Jasne włosy miała splecione w dwa grube warkocze, zagryzała mocno usta i zerkała na resztę dzieci, jakby chciała do nich podejść, ale miała zabronione lub się bała.<br />
- Ach, ona... - Cecille uśmiechnęła się smutno. - Trafiła do nas dwa miesiące temu. Tragiczna historia. Jej rodzice żyli w norze, dosłownie norze, bez ślubu, normalna para na kocią łapę. Oliver z opieki społecznej mówił mi, że traktowali dziecko jak swoją zabawkę. Za najmniejsze przewinienie surowa kara, bicie, szarpanie... Nawet ma dwie blizny po papierosie. Oboje byli narkomanami. Dwa miesiące temu ojciec wpadł w jakiś szał, pobił na śmierć matkę, potem zgwałcił dziecko, a na koniec powiesił się w salonie. Coś strasznego. Sąsiadka wezwała policję, bo słyszała krzyki, ale przyjechali za późno. Jego ciało nie zdążyło nawet ostygnąć.<br />
- Boże święty... - Byliśmy wstrząśnięci. Nie mogłam wydusić z siebie nic, dosłownie nic. Patrzyłam tylko na maleńką dziewczynkę, która zgarbiła się, jakby wiedziała, że o niej mówimy i jeszcze bardziej wcisnęła się za fotel. Niewiele brakowało, a stopiłaby się ze ścianą.<br />
- Wiem, koszmar. Mamy tu sporo dzieci z patologicznych rodzin, ale ten przypadek jest chyba najgorszy. Mała nie daje się dotykać. Trzeba długo prosić, żeby cokolwiek zjadła, pozwoliła się umyć. Śpi czujnie jak zając, budzi się przy najmniejszym szeleście. Nie umie współpracować z innymi. Psycholog nie pomaga. Coś strasznego. - Powtórzyła.<br />
- Jak ma na imię? - Zapytała Monika. - Ile ma lat?<br />
- Diana Wescott, ma cztery lata, niecałe pięć. Urodziła się trzydziestego listopada dwutysięcznego trzynastego, za półtora miesiąca ma urodziny.<br />
Popatrzyliśmy po sobie poruszeni. Chyba wszyscy troje pomyśleliśmy o tym samym.<br />
- <i>Diana, let me be the one to light a fire inside those eyes</i>. - Zacytowałam fragment <a href="https://www.youtube.com/watch?v=klRatIZjUGI" target="_blank">"Diany"</a>.<br />
- <i>You've been lonely, you don't even know me, but I can feel you crying</i>. - Dokończył Harry.<br />
- Jest podobna do mnie. - Powiedziała cicho Monika. Złapała Harry'ego za rękę. - Nawet nie chodzi o wygląd, chodzi o to, co przeszła. Harry, musimy z nią porozmawiać! To może być ona!<br />
- Chodźmy. - Zadecydował chłopak i razem podeszli do dziewczynki.<br />
- Monika też ma za sobą trudne przejścia? - Cecille nie wiedziała przecież o tym, co spotkało moją przyjaciółkę.<br />
- Nawet nie wiesz jak trudne. - Uśmiechnęłam się smutno.<br />
Obserwowałam ich i Dianę. Mała cała się spięła, gdy usiedli na podłodze obok niej. Patrzyła szeroko otwartymi oczami, nie spuszczała oczu z ich rąk, jakby bała się, że zaraz ją uderzą. Nie odpowiedziała na ich pytania, nawet nie skinęła głową. Raz, tylko raz podniosła głowę na Monikę, kiedy ta coś do niej powiedziała, ale zaraz znów ją spuściła. Jeśli Monia i Harry podejmą się jej adopcji, to czeka ich ciężkie zadanie. Ale my im w tym pomożemy.<br />
Do sali weszła jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Rozejrzała się zaskoczona lub przerażona naszym widokiem i już miała dać nogę, gdy zatrzymał ją głos dyrektorki.<br />
- Zoey? Gdzieś ty znów była? Dziecko, wiesz, jak się martwiliśmy?! - Podeszła do brunetki i pociągnęła ją w naszą stronę. - Chodź, zapoznaj się z gośćmi, przyszli specjalnie dla was.<br />
- Cece, źle się czuję. Pójdę do siebie, okej? - Dziewczyna, na oko siedemnastoletnia, próbowała wyrwać się w uścisku kobiety, ale niewiele jej to dało.<br />
- Cześć. - Uśmiechnęłam się do niej. Spojrzała na mnie z błaganiem w oczach. Spokojnie, zaraz uwolnię cię z rąk Cecille. - Jestem Nattie.<br />
- Wiem. - Niepewnie uścisnęła moją dłoń. - Zoey.<br />
- Chcesz może pogadać? - Skinęłam głową w stronę wolnego szerokiego parapetu. Popatrzyła na Cecille, potem na mnie, na parapet i znów na mnie.<br />
- Możemy. - Podeszła do parapetu i usiadła bokiem na różowej poduszce. Zajęłam miejsce obok niej i z westchnieniem ulgi oparłam się plecami o ścianę.<br />
- Co się dzieje? - Walnęłam prosto z mostu. Zerknęła na mnie spłoszona, a potem wcisnęła ręce do kieszeni.<br />
- Nic, co ma się dziać. - Mruknęła. Wywróciłam oczami.<br />
- Daj spokój, bez powodu nie chciałaś uciec przed Cece. Czasem lepiej się wygadać obcemu.<br />
- Czyli tobie? - Sarknęła. Wzruszyłam ramionami.<br />
- Może uda mi się jakoś pomóc. Nie najeżaj się tak, Zoey.<br />
- Czasu nie cofniesz. Zresztą, z tego, co czytałam gazetach, to ty też chciałabyś, żeby niektóre rzeczy się nie wydarzyły. - Zaatakowała. Zmrużyłam oczy i podsunęłam wyżej zsuwające się z nosa okulary.<br />
- W gazetach potrafią pisać brednie. Następnym razem tak łatwo w to nie wierz. - Usadowiłam się wygodniej. - Nasze życie nie jest tak różowe jak na okładkach "Cosmopolitan" czy "Teen Vogue".<br />
- Przynajmniej masz kasę, dobre warunki do życia i urodzenia dziecka. - Wskazała na mój brzuch. Zmarszczyłam brwi i uważnie spojrzałam na jej twarz. Coś w jej głosie i wyrazie twarzy mnie zaalarmowało.<br />
- Dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży? - Zapytałam cicho. Poderwała głowę do góry.<br />
- Skąd wiesz? - Syknęła głośnym szeptem, przysuwając się bliżej mnie.<br />
- Powiedziałaś, że mam "dobre warunki do urodzenia dziecka". - Narysowałam w powietrzu cudzysłów. - Sama właśnie zasugerowałaś, że ty takich nie masz.<br />
- Ugh, ja pierdolę. - Nerwowo przeczesała palcami włosy. - Jesteś jakimś psychologiem czy jak?<br />
- Nie. Jestem lekarzem. Plus jestem w ciąży, zauważyłaś? - Mrugnęłam do niej. - Rozpoznam przyszłą matkę na odległość.<br />
Przez chwilę siedziała cicho. Wreszcie podkuliła nogi i objęła kolana ramionami.<br />
- Dziś się dowiedziałam. Chris każe mi zrobić skrobankę. Ale ja nie mam kasy i nie chcę się pozbywać tego dziecka. Starczy, że moja matka mnie zostawiła, nie chcę powtarzać jej błędów.<br />
- Chris to twój chłopak?<br />
- Nie. - Prychnęła pod nosem. - Jest ode mnie pięć lat starszy, umówiłam się z nim, bo... potrzebowałam forsy. Ale nie jestem dziwką. To było raz. I tego żałuję. Nie chcę znać gnoja.<br />
- Chyba ci się nie dziwię. - Mruknęłam. - Ale wiesz, że tu masz rodzinę. Oni ci zawsze pomogą.<br />
- Jasne. Jak umrę przy porodzie, to od razu zaopiekują się dzieciakiem. - Zadrwiła.<br />
- Ej! Nie mów tak. - Wkurzyłam się. - Poradzisz sobie. I żadnych myśli o śmierci.<br />
Wywróciła oczami, ale już się nie odezwała. Przeniosła wzrok na resztę mojej grupki. Liam właśnie przybijał piątkę jakiemuś chłopakowi, a Monia i Harry... Oni wciąż próbowali przekonać Dianę do mówienia.<br />
- Chcą ją adoptować? - Zoey wyrwała mnie z zamyślenia.<br />
- Dianę? Nie wiem. - Odpowiedziałam.<br />
- Jeśli tak, to lepiej, żeby sobie to dobrze przemyśleli. Z nią sobie nie poradzą.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Podobne pytanie zadał mi Liam, kiedy dwa tygodnie później próbował złożyć łóżeczko dla Izzy. Uparł się, że zrobi to sam, ale wyszło na to, że w pracach ręcznych był jeszcze większą nogą niż ja.<br />
- Myślisz, że się zdecydują?<br />
- Na co? - Podniosłam wzrok z trójwymiarowej, pisanej w szesnastu językach instrukcji złożenia mebla.<br />
- Na adopcję Diany. - Uściślił, wbijając kołek w wydrążoną w belce dziurkę.<br />
- Najwyższa pora, żeby podjęli decyzję. - Stwierdziłam. - Chyba się zdecydują, Monika bardzo chce mieć właśnie Dianę.<br />
- Nie poradzimy sobie z tym. - Pokręcił głową. - Tak samo, jak z tym cholernym łóżeczkiem. Dawaj tę instrukcję. - Zabrał mi ją sprzed nosa i odwrócił. - Przecież wbiłem śrubkę be piętnaście, czego to nie wchodzi?<br />
- Zastanawiam się, czy nie pisali tego angielską gwarą. - Skrzywiłam się. - Nic z tego nie ogarniam, daliby chociaż polski zamiast jakiegoś... koreańskiego.<br />
- Jezuuu... Mam dość. Zatrudniamy fachowca. Jestem dupa, nie facet. - Wstał z podłogi, kopnął młotek pod okno i wyszedł z pokoju.<br />
Patrzyłam za nim, zdziwiona jego zachowaniem. Przejął się tak durnym łóżeczkiem? To nic, nawet jeśli to już zepsuliśmy, to kupi się nowe. Po chwili namysłu wstałam, opierając się o poręcz fotela i z lekką zadyszką doczłapałam na dół. Izabella, robisz się coraz cięższa. Czas stamtąd wyjść albo przejść na dietę. Zajrzałam do jadalni i salonu, ale Liama tam nie było. W kuchni zastałam tylko Nialla. Oczywiście. Już miałam się wycofać, kiedy zauważyłam, co wżerał. O ty mały, nieposłuszny, irlandzki...<br />
- Horan! - Krzyknęłam z oburzeniem. Błyskawicznie odwrócił się w moją stronę, próbując zasłonić sobą stojący na blacie talerz. - Co ty jesz?!<br />
- Nic. - Nie, wcale. Szkoda, że to żarcie nie wyleciało mu z gęby prosto na białe skarpetki.<br />
- Wiesz, że do końca roku jesteś na diecie! Chcesz, żeby wątroba ci wysiadła?!<br />
- Ale Nattie...<br />
- Żadnego "ale Nattie"! - Wkurzyłam się. - Pokaż, co jadłeś. - Niechętnie się odsunął, pokazując talerz zgrozy. Myślałam, że padnę na zawał. Steki ze smażonymi ziemniakami. Odgrzewane.<br />
- Jutro będę cię tak pilnowała, że zobaczysz tylko brokuły na parze i źródlaną wodę. - Zagroziłam, wysypując zawartość talerza do kociej miski. - Shere Khan będzie mnie błogosławił przez resztę swoich siedmiu żyć. A ty bierz leki i idź do siebie, zanim cię zamorduję.<br />
- Dobra... - Mruknął z żalem, patrząc na brudny talerz. - Przepraszam...<br />
- Nie mnie przepraszaj, tylko siebie. Błagam cię, wytrzymaj jeszcze dwa miesiące. - Odwróciłam się do drzwi, ale przypomniałam sobie, po co tu właściwie przyszłam. - Aha, widziałeś Liama?<br />
- Jest na tarasie. - Odparł, szeleszcząc pudełkami od lekarstw, które własnoręcznie mu przepisałam.<br />
Wróciłam do salonu i przeszłam przez oszklone drzwi na taras. Było chłodno, więc cofnęłam się do pokoju i wzięłam cienki koc z sofy. Okryłam się nim i stanęłam na dworze, wypatrując Liama. Zapadł zmrok i tylko światła z naszych okien oświetlały ogród.<br />
- Liam? - Zawołałam cicho. Chyba nie usłyszał.<br />
Zeszłam na trawę i zauważyłam smużkę dymu koło huśtawki ogrodowej. Zayn wyszedł na fajkę? Podeszłam bliżej i wszystko stało się jasne.<br />
- Jednak się uzależniłeś. - Usiadłam obok niego. Westchnął ciężko i zaciągnął się ostatni raz. Zgasił peta na poręczy huśtawki i rzucił go na ziemię pod nogi.<br />
- Nie tak jak Zayn. - Odpowiedział.<br />
- Co się dzieje? - Spytałam. - Co cię tak zdenerwowało? To łóżeczko?<br />
- Nie chodzi o to durne łóżeczko! - Wybuchnął. - Ja się po prostu denerwuję! Wszystkim! Adopcją, naszym dzieckiem, przyszłością, wszystkim!<br />
- Liam...<br />
- Nie, nie liamuj mi tutaj. Wiesz doskonale, jak jest. Już kiedy pojawiło się pierwsze dziecko, było ciężko się do tego przystosować. Ale wtedy był tylko Shane, jakoś daliśmy radę. A teraz ty jesteś w ciąży, Eleanor też, a do tego przybędzie do nas czterolatka ze zniszczoną psychiką. I mam wrażenie, że to ja będę musiał wszystko ogarnąć.<br />
- Dlaczego ty? - Przerwałam mu. - Jesteśmy w tym razem. W grupie siła, poradzimy sobie ze wszystkim.<br />
- Serio? - Spojrzał na mnie bez przekonania. - Wyobrażasz sobie Louisa jako ojca? Bo sorry, ale dla mnie on jest sam jak dziecko. A Monika jako matka? Ja rozumiem, że chce koniecznie mieć dzieci, zwłaszcza, że sama nie urodzi, ale pomyśl tylko! Ledwo się podźwignęła po tym wszystkim, a teraz na siłę będzie wyciągać z depresji Dianę. Nie poradzi sobie, ja to po prostu czuję.<br />
- Hej, Liam! Więcej optymizmu! - Wzięłam go za rękę. - Nie możesz tak mówić, wszystko jeszcze się może udać! Trochę wiary i pewności siebie, tego ci trzeba. Zaufaj mi.<br />
- Właśnie nie wiem, czy mogę ci zaufać. - Otworzyłam szeroko oczy. On mówi poważnie?! - Ostatnio mam wrażenie, że to ty mi wszystko utrudniasz. Ja rozumiem, hormony, ciąża i tak dalej, ale naprawdę musisz się wściekać o wszystko? O każdy drobiazg? Jakbyś chciała się cały czas kłócić! Wiem, że ciągle masz do mnie żal, ale przepraszałem cię już tyle razy, chyba udowodniłem ci już, że żałuję! Wiesz, że wcale nie jest tak jak dawniej!<br />
- Ja... - Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie miałam pojęcia, że Liam tak o mnie myślał i teraz poczucie winy mnie dosłownie przygniatało. Boże, to nie są warunki dla kobiety w ciąży. Zagryzłam usta, żeby powstrzymać napływające łzy, bo ostatnie, czego chciałam, to rozpłakać się w takim momencie. - Ja nie...<br />
- Przepraszam. - Wszedł mi w słowo. - Nie powinienem był tego mówić. - Pokręciłam gwałtownie głową.<br />
- Nie. Powinieneś. Nie ogarniam tylko, czemu nie powiedziałeś mi wcześniej, że zachowuję się jak suka.<br />
- Nie to miałem na myśli... - Zaczął protestować, ale ja mu przerwałam.<br />
- Nie, nie, nie. - Przytrzymałam obie jego dłonie w mocnym uścisku. - Ja to wiem. Potrzebowałam tylko, żeby ktoś mi to uświadomił i zrzucił te klapki z oczu. To ja ciebie przepraszam.<br />
- Nattie... - Westchnął i przyciągnął mnie do uścisku.<br />
- Byłam chamska. - Wymamrotałam w jego koszulę. - I wredna. I pyskata. I kłótliwa. I jeszcze złośliwa. I głupia. I zozłowata. I...<br />
- Dobra, starczy tego. - Mogłam usłyszeć, jak się uśmiecha.<br />
- I wiedźmowata. - Dokończyłam z rozpędu. - Chyba tego nie chciałam...<br />
- Chyba?<br />
- Ale podświadomie cię karałam za to, co mi zrobiłeś.<br />
Uścisk wokół mnie się wzmocnił.<br />
- A miało być tak jak dawniej. - Zakpił.<br />
- Może tak być. - Popatrzyłam w górę na niego. - Daj mi szansę, a się poprawię. Obiecuję.<br />
- Oboje musimy się poprawić. Musimy się oboje postarać. - Znów wcisnęłam nos w jego koszulę, zaciągając się jego zapachem. Od dłuższego czasu używał tej samej wody toaletowej Hugo Bossa, przez co wszystkie jego ubrania też przesiąkły tą wonią. Nagle przypomniałam sobie jeszcze to, co powiedział nad kawałkami łóżeczka.<br />
- Jesteś facetem. - Wypaliłam ni z gruchy, ni z pietruchy. Odsunął mnie od siebie, żeby spojrzeć mi w oczy.<br />
- Miałaś wątpliwości? - Uniósł brwi rozbawiony. Wywróciłam oczami i usiadłam prosto.<br />
- Powiedziałeś, że jesteś dupa, nie facet. A to nieprawda. - Zamrugał kilka razy i parsknął śmiechem.<br />
- O to ci chodzi! Dzięki, że tak myślisz, od dzieciństwa mam kompleksy na tym punkcie.<br />
- Nie nabijaj się ze mnie! - Szturchnęłam go palcem w ramię. - Miałam na myśli to, że w ciebie wierzę. I nawet jeśli sam musiałbyś ogarnąć ten nasz galimatias, to dałbyś radę.<br />
- Nattie, cieszę się, że we mnie wierzysz, ale mamy jeszcze jeden problem, nie tylko te, które zdążyłem wykrzyczeć. - Momentalnie spoważniał.<br />
- Jaki?<br />
- Jak tak dalej pójdzie, to się tu razem nie pomieścimy.<br />
Odruchowo obejrzałam się na dom. Mielibyśmy go sprzedać? Wyprowadzić się, rozjechać po mieście? Po tych czterech latach wspólnego mieszkania zupełnie sobie nie wyobrażałam rozłąki. Zawsze w domu ktoś był, można było porozmawiać, zjeść razem obiad, obejrzeć film, powygłupiać się, odstresować... I mielibyśmy z tego zrezygnować? Tak nagle? Patrzyłam, jak w sypialni Eleanor i Louisa zapala się górne światło. Przez firanki mogłam dostrzec, jak Lou włączył telewizor i odwracał się z uśmiechem do Eleanor, nie przestając nadawać. Ona wybuchnęła śmiechem i rzuciła w niego poduszką. W pokoju obok Perrie strzepywała kołdrę Shane'a, a na parterze Niall właśnie opuszczał kuchnię. Ci ludzie, najlepsi przyjaciele stanowili jakieś dziewięćdziesiąt dziewięć coma dziewięć procent mojego życia i miałabym to ot tak porzucić?<br />
- Ale przecież...<br />
- Nattie, wiesz dobrze, że mam rację. Nie musimy od razu podejmować decyzji, możemy pomyśleć o mieszkaniach blisko siebie, ale jeśli w domu pojawi się trójka dzieci, a kto wie, czy Nika i Niall nie sprezentują nam swojego malucha, to my się w końcu pozabijamy. - Liam posłał mi przepraszający uśmiech i pogładził po ramieniu. Znów obejrzałam się na dom.<br />
- Wiem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Jadą!<br />
Otworzyłam automatycznie oczy i ziewnęłam. Popołudniowe drzemki weszły mi już w nawyk, nie potrafiłam funkcjonować w dzień bez podsypiania z nogami w górze. Wyglądałam wtedy jak wieloryb wyrzucony na brzeg i podobno chrapałam jak stary dziad. Cóż. Nie mogłam usnąć w normalnej pozycji, bo tylko ze stopami na oparciu kanapy dawałam trochę wytchnienia opuchniętym kostkom. Zaczął mi się ósmy miesiąc ciąży, Izzy wierciła się jak szalona, nie trzeba było przykładać ręki do brzucha, żeby zobaczyć, jak trenuje breakdance. Mój apetyt rósł jeszcze bardziej i wydawało mi się, że niedługo Tesco wyda nam zakaz zbliżania się i opróżniania półek. Nie wiem, czemu, ale największy apetyt miałam na mięso. Kurczak, zrazy, kiełbaska, parówki, wędlinka, wszystko. Zachowałam jedynie wrodzoną niechęć do flaczków, wątróbek i żeberek. Reszta? Hm, pokonałabym Nialla w konkursie na największy odkurzacz Wielkiej Brytanii.<br />
Wzdychając, stękając i marudząc podniosłam się z kanapy i szybkim jak na moje możliwości krokiem powędrowałam do łazienki. Kocham swój pęcherz, serio. Niedługo kupię pampersy, bo nie dam rady z dopadnięciem toalety. Umyłam ręce i wycierając ręce, popatrzyłam przed siebie. Jeden rzut oka w lustro wystarczył. Wyglądałam jak matka pięcioraczków po nocnej kolce. A to dopiero pierwsza ciąża!<br />
- Jak tam, kangur? - Dlaczego wszyscy podłapali przezwisko nadane mi przez Liama? Niedługo zapomną, jak mam na imię.<br />
- Jak zwykle, daj mi jeść. - Usiadłam przy stole i popatrzyłam błagalnie na Perrie.<br />
- Masz, znaj łaskę pana. - Podsunęła mi miskę z zupą jarzynową, a sobie nalała do drugiego. - Powiększone Styles family będzie za jakieś pół godziny.<br />
- Dzięki, dobra kobieto. - Pochłonęłam zupkę w mgnieniu oka. - Oby się udało.<br />
- Uda się, co ma się nie udać. - Machnęła ręką. Dobrze, że łyżka była pusta. - Pokoik gotowy. Diana się zgodziła, choć to było jedyne, co do nich powiedziała... Zobaczysz, poradzą sobie.<br />
- Mam nadzieję. - Położyłam obie ręce na brzuchu. - Młoda, nie wariuj tak.<br />
- Pokaż. - Perrie postukała lekko w brzuch. Izzy momentalnie jej oddała. - Faktycznie, ma niezłego kopa.<br />
- I tyle przyzwoitości, że celuje w powietrze, nie w moje biedne narządy.<br />
- Ciesz się, mnie Shane walił non stop. - Zaśmiała się na samo wspomnienie. - Zwłaszcza w nocy. Biedny Zayn nie wiedział, co zrobić, kiedy budziłam go ze łzami w oczach, bo tak mocno oberwałam.<br />
- A właśnie. - Przez to wszystko niemal zapomniałam o Zaynie i naszej rozmowie. - Co u was, wyjaśniliście sobie wszystko?<br />
- Obgadaliśmy temat. - Skinęła głową. - Jest lepiej, ale to on musi podjąć ostateczną decyzję. Właściwie już podjął.<br />
- Co postanowił?! - Wyprostowałam się i z napięciem czekałam na odpowiedź.<br />
- Sam ci powie. Niedługo. - Wstała od stołu, żeby włożyć naczynia do zmywarki. - Co ja ci będę mówić, to jego decyzja. Wóz albo przewóz.<br />
- No wiesz co! - Zdegustowana pokręciłam głową i wróciłam do wygodnej pozycji. Do kuchni wpadła Nika.<br />
- Przyjechali, słyszałam samochód! - Przeszłyśmy do salonu, gdzie chłopaki wcześniej przygotowali wielki transparent z napisem "Witaj w domu, Diana!". Na nic się zdały tłumaczenia, że cztero... no, prawie pięciolatka może nie umieć dobrze czytać. Ale okej, liczą się chęci. Na pewno zrozumie, że te pięćdziesiąt balonów to dla niej.<br />
Czekaliśmy z niecierpliwością, aż otworzą się drzwi. Reszta dołączyła do nas w ostatnim momencie. Louis jeszcze poprawiał koszulkę, którą w biegu nakładał na schodach, gdy otworzyły się drzwi wejściowe.<br />
- Chodź, kochanie. - Odezwała się pieszczotliwie Monika i wprowadziła za rączkę Dianę.<br />
Wydawało mi się, że dziewczynka wyglądała dużo lepiej niż kiedy ją pierwszy raz widziałam. Blond włosy znów miała uczesane w warkocz, ale szła trochę pewniej, pozwoliła Moni się dotknąć. Rozglądała się czujnie na wszystkie strony, a kiedy jej wzrok padł na nas, myślałam, że się wycofa za próg i ucieknie. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się jej oczom. Były tak ciemne, że niemal czarne. Zupełnie nie było widać granicy między tęczówką a źrenicą.<br />
- Diano, to teraz twoja nowa rodzina. - Harry kucnął obok dziewczynki. Spojrzała na niego szybko, ale zaraz potem wbiła wzrok w nas. - Znasz ich, prawda? Opowiadaliśmy ci o naszej paczce i widziałaś ich w domu dziecka. Pamiętasz? - Skinęła ostrożnie głową.<br />
- Hej, Diana... - Na przód wysunęła się Eleanor. - Bardzo się cieszymy, że tu jesteś. Obiecujemy, że z nami będziesz szczęśliwa.<br />
Diana mocniej ścisnęła rękę Moniki i przeniosła wzrok na plakat i balony. Przez sekundę wydawało się, że miała ochotę się uśmiechnąć. Zaraz jednak popatrzyła na Harry'ego.<br />
- Jesteś może głodna? - Spytał, ale ona po chwili pokręciła przecząco głową. - To chodź na górę, zobaczysz swój pokój. A potem pokażemy ci cały dom, dobrze? - Znów kiwnęła głową.<br />
Odprowadziliśmy ich wzrokiem po schodach, a potem niemal jednocześnie wydaliśmy z siebie westchnienie ulgi.<br />
- Boże, to dziecko będzie miało o nas koszmary. Zachowaliśmy się jak jakieś drętwe roboty. - Stwierdził Zayn.<br />
- Musimy zachowywać się normalnie. - Powiedział stanowczo Louis. - Jakby Diana mieszkała z nami od zawsze. Bez żadnego udawania i prób, żeby jej się przypodobać. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.<br />
- Lou ma rację. - Poparł go Liam. - Ona musi się do nas przyzwyczaić. Do tych prawdziwych, nienormalnych nas.<br />
Zgodziliśmy się z tym wszyscy, ale chyba nie tylko u mnie pojawiła się myśl: będzie ciężko.<br />
<br />
<br />
<br />
___________________________________________________<br />
Hejo! Obiecałam? Obiecałam! Rozdział jest jeszcze w tym tygodniu :D<br />
<br />
<span style="color: #351c75; font-size: large;">Mamy ponad 200 tysięcy wyświetleń.</span><br />
<span style="color: #351c75; font-size: large;">HAHAHAHAHAHAHA HIHIHIHIHIHIHIHI HEHEHEHEHEHE HOHOHOHOHOHOHO xDDD</span><br />
<span style="color: #351c75; font-size: large;">Sorry, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć ^^ </span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Kolejny rozdział jak obiecałam, w urodziny bloga (<b>18 luty</b>), a pod nim urodzinowy filmik :) piszcie, co chcecie ode mnie usłyszeć, bo jeżeli nie napiszecie, to sama będę lała wodę i mogę gadać głupoty... Jak zwykle zresztą ;)</span><br />
<br />
<span style="color: #990000;">Dziękuję Wam bardzo, bardzo, bardzo za wszystko! Zwłaszcza za te wyświetlenia! W życiu nie sądziłam, że to osiągnę... Kocham Was bardzo ;*** <3</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Buziaki przesyła uszczęśliwiona, uskrzydlona i w ogóle happy </span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-47396844170128988832016-02-06T22:20:00.001+01:002016-02-06T22:20:21.671+01:00Część II: Rozdział 29<div style="text-align: center;">
<span style="color: #990000;"><b>WAŻNA NOTKA, NIE OMIJAJ, MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ!!!</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Jako że kilka osób zaskoczył bądź przeraził fakt, jak można nie słuchać polskich wykonawców typu Bednarek, Kwiatek czy inna Sarsa, postanowiłam wam pokazać, że nie jestem aż takim dziwolągiem i lubię niektóre polskie utwory. Tylko że... Nie obrażając niczyich gustów, wolę utwory z odrobinę wyższej półki (ewentualnie z innej epoki) niż piosenki w stylu "Naucz mnie", którą przerabiają na "jutro znowu będzie pomidorowa zrobiona z rosołu z wczoraj" (<a href="https://www.youtube.com/watch?v=RleTwu7ueac" target="_blank">link do parodii na YT</a>) :P<br />
<br />
Dodatkowo ogłoszenie (z małym pytankiem):<br />
DOSŁOWNIE ZARAZ OSIĄGNIEMY DWIEŚCIE TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!!!<br />
Jasna cholera, niecały rok temu było sto tysięcy i tak strasznie się tym jarałam, a teraz dwa razy tyle i kiedy patrzę na tabele wyświetleń to mam mokre oczy... *o*<br />
Kolejny rozdział dodam prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu, a następny w drugie urodziny bloga (jak mi się uda :P), czyli 18 lutego... W 2014 roku 18 lutego założyłam tę stronę i dodałam tutaj pierwszego powitalnego posta... Ależ ten czas leci, wydawało się, jakby to było wczoraj... Oczywiście, jeśli takie jest wasze życzenie, mogę znów was postraszyć moją gębą i głosem w kolejnym filmiku ;) jeżeli macie do mnie jakieś pytania, chcecie, żebym powiedziała do was coś konkretnego, specjalnego lub (nie daj Boże!) zaśpiewała coś, piszcie. Na Twitterze, mailu, Asku lub w komentarzach. Żaden nie przejdzie bez echa, odpowiem na wszystko, a pod urodzinowym rozdziałem będziecie mogli to obejrzeć :***<br />
<br />
Wracając do płynącego czasu... CZY WIDZIELIŚCIE TELEDYSK "HISTORY"??? Mnie on emocjonalnie rozłożył na łopatki. I nie mogę się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem za każdym razem, kiedy widzę ich wspólny taniec po solówce Louisa xD<br />
Ale gdyby ktoś go jeszcze nie widział (jak możesz?!!!), to macie go tutaj:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/yjmp8CoZBIo/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/yjmp8CoZBIo?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
No i Zayn. Taaa... Ostatnio się na niego nieźle wkurzyłam, ale zdania nie zmienię. Jednak wypuścił pierwszą piosenkę, "Pillow Talk". Cóż, jak na singiel o seksie, to jest niezła. Moją ulubioną nie będzie, liczę na coś innego, ale jest okej. Teledysk dla państwa:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/C_3d6GntKbk/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/C_3d6GntKbk?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
A teraz chyba pora na rozdział, prawda? ;)<br />
<br />
______________________________________________________<br />
<br />
<br />
Byłam nieugięta. Nawet jeśli już nie pamiętałam, o co nam poszło. Prawdopodobnie wkurzyłam się o jakąś drobnostkę, a hormony ciążowe tylko mi to ułatwiły... A nie! To był dalszy ciąg awantury o Danielle. Liam zdenerwował się o jej obecność w naszym domu, mimo że widział nas razem na weselu El i Lou. Wciąż miał do niej pretensje o dwa tysiące czternasty rok, choć zarzekał się, że się pogodzili. Ja natomiast uznałam, że mogę się przyjaźnić z kim chcę, a kiedy ten uparty osioł wciąż się kłócił, wytoczyłam najcięższe działo - Sophię. Wylałam z siebie wszystkie żale, pretensje, zarzuty, nie dałam mu w ogóle dojść do głosu. A kiedy już zamilkłam, to nie odezwałam się do dziś, z wyjątkiem drobnych, nic nie znaczących zdań. Dwa tygodnie.<br />
Dlatego właśnie teraz, dziesiątego października, kiedy Liam wszedł do naszej sypialni, nie podniosłam na niego wzroku. Zresztą, szkoda było mi się odrywać od "Zerwanych zaręczyn" Agathy Christie. W uszach dudniła mi muzyka z wieży. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QbxFDqadFJU" target="_blank">"Miałeś Być"</a>. Nie ma to jak idealnie dobrać tytuł do sytuacji, zarówno w przypadku książki, jak i piosenki. Liam miał to szczęście, że doskonale wiedział, o czym jest utwór Brodki. Miałam jedną płytę z nagranymi polskimi piosenkami, które lubiłam. Puszczałam ją, kiedy mocniej zatęskniłam za domem i Liam zdążył się nauczyć na pamięć polskich tekstów i z grubsza tego, co znaczyły.<br />
Za domem tęskniłam bardzo. Zwłaszcza dziś, po skończonej rozmowie z mamą.<br />
- Pamiętaj, oszczędzaj się, po tym poronieniu musisz dwa razy mocniej na siebie uważać.<br />
- Mamo, wiem. - Uspokajałam ją. Na nic.<br />
- Masz leżeć, Natalka! Na pewno ta Sheila ci mówiła. - Moja mama to urodzona panikara, nic tylko by się martwiła. I stresowała. I tak na przemian.<br />
- Leżę. - Mruknęłam.<br />
- Akurat! Mogę się założyć, że właśnie coś gotujesz w kuchni! Na stojąco! - Kontrolnie się rozejrzałam za jakąś ukrytą kamerą. No bo skąd mama miałaby wiedzieć, że akurat stoję nad garnkiem z gulaszem i mieszam, żeby się nie przypalił?<br />
- Na siedząco byłoby ciężko robić gulasz. - Wymamrotałam z poczuciem winy. Dawno nie dostawałam ochrzanu od rodziców.<br />
- Natalia!<br />
- Oj, mamo! Mam się odżywiać, tak? Zaraz zdejmę garnek z palnika i wrócę na kanapę lub łóżko. I zjem na leżąco. - Usłyszałam ciężkie westchnienie.<br />
- Liam mógł ci zrobić ten gulasz.<br />
- Nie ma mowy! - Krzyknęłam i gwałtownym ruchem zakręciłam kurek.<br />
- Ciągle jesteście pokłóceni? - Zapytała.<br />
- Od kilkunastu dni mnie o to pytasz, a ja od kilkunastu dni odpowiadam, że tak. - Wyciągnęłam z szafki talerz i chochlą zaczęłam nakładać obiad.<br />
- Jesteś uparta jak twój ojciec.<br />
- Ciekawe. - Prychnęłam. - On mówił to samo o tobie.<br />
- Dobra, oboje jesteśmy uparci! Trafił swój na swego, zresztą wy też. Ogarnij się, Natalciu. Ja się dziwię, jak ten facet z tobą wytrzymuje, to musi być jakiś anioł.<br />
- Nikt, nawet anioł, nie będzie mi mówił, co mam robić i z kim się przyjaźnić.<br />
No właśnie. Tak to wyglądało. W głębi duszy wiedziałam, że mama miała rację, ale z drugiej strony Liam powinien mnie przeprosić. Danielle naprawdę się zmieniła i nic mi z jej strony nie groziło. Ale oczywiście ten panikarz musiał snuć teorie spiskowe z terroryzmem włącznie.<br />
Piosenka zmieniła się na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QgDtnvlZ6mI" target="_blank">"Jej Czarne Oczy"</a>. Czytałam kryminał dalej, opierając książkę o odstający brzuch. Ciąża idealnie się sprawdza jako podpórka do książek, chyba to opatentuję. Liam pokręcił się chwilę po pokoju, wziął jakąś gazetę do ręki, odłożył na bok, potem sprawdził godzinę na telefonie, rzucił go na fotel, aż w końcu zebrał się w sobie i podszedł do łóżka. Nie zwracałam na niego uwagi, więc po prostu położył się na brzuchu i postukał mnie delikatnie palcem w brzuch. Aha. Czyli to nie ze mną chce pogadać.<br />
- Cześć, Izzy. - Powiedział, opierając brodę na pięści. - Co tam słychać w środku? Wiesz... Trochę się pokłóciłem z twoją mamą... - Wiedziałam, do czego zmierzał. - No i może mogłabyś ją szturchnąć, żeby dało się z nią pogodzić, hm? - Chyba na mnie popatrzył, ale nie odrywałam wzroku od literek. - Nie za mocno, ale tak, żeby chciała współpracować.<br />
Bez komentarza wzięłam pilot od wieży i przełączyłam na następną piosenkę. Czy <a href="https://www.youtube.com/watch?v=HJweflRkdh8" target="_blank">"Nie kłam, że kochasz mnie"</a> było trochę zbyt brutalnym wyborem? Widocznie tak, bo Liam wywrócił oczami.<br />
- Kangurkuuu... - Przeciągnął i walnął głowę w materac obok mnie. - Zlituj się. Pokajałem się, przyszedłem z podkulonym ogonem i przeprosiłem. A kocham cię na serio.<br />
- Nie słyszałam słowa "przepraszam". - Mruknęłam pod nosem, ale zmieniłam piosenkę na następną. Włączyła się moja ukochana Anna Jantar i zaśpiewała <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ZSJ3i0I8yOs" target="_blank">"Za każdy uśmiech Twój"</a>.<br />
- O, o właśnie! - Ucieszył się i zaczął śpiewać z wokalistką, koszmarnie kalecząc polską wymowę. - Za kaszdy uszmiech twój stubarwny lata strój sznów ciii daaam....<br />
- Boże, nie wierzę! - Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. - Trzymaj się tego angielskiego, bo po polsku tak fałszujesz, że uszy więdną!<br />
- No wiesz co? - Obraził się. - Ja cię tu próbuję udobruchać, a ty się ze mnie śmiejesz. Oddawaj to! - Wyrwał mi pilota i włączył następną.<br />
- Co, Budkę Suflera zaśpiewasz? - Zadrwiłam, odkładając książkę na podłogę. Chyba wolałabym nie wiedzieć, co by pomyślał Krzysztof Cugowski, gdyby usłyszał Liamową wersję <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kE87oI5rdew" target="_blank">"Balu Wszystkich Świętych"</a>. - Ty nawet tytułu nie wymówisz.<br />
- Natalia! Przepraszam, okej? Zachowałem się jak idiota, debil...<br />
- W tym roku ci to nieźle wychodzi. Może ciebie ugryzł jakiś widliszek albo inna tse-tse i teraz jesteś zarażony bakterią Legionella Debillitis? - Ależ mi dzisiaj dobrze szły riposty. Zdolna ja. Złośliwa ja.<br />
- Poddaję się. - Westchnął i znów walnął głową w materac. Uniosłam brwi, patrząc na jego roztrzepaną grzywkę, którą znów zapuścił po kolejnym radykalnym ścięciu.<br />
- Słusznie, z kobietą w ciąży nie wygrasz. - Poklepałam go po łopatce i przeciągnęłam się. - Boże, nienawidzę nic nie robić.<br />
- To coś zrób i się z nim przeproś. - Do pokoju zajrzała Nika.<br />
- Czy ty podsłuchiwałaś? - Oburzyłam się. No bo już naprawdę!<br />
- Wiesz dobrze, że jak on robi minę szczeniaka i błaga o pomoc, to ja zrobię wszystko, żeby tej miny znowu nie zrobił. - Wywróciła oczami. - A tak na serio, to litości, ile można się na kogoś obrażać? Nawet ja bym odpuściła, chociaż Danielle nie lubię i chętnie bym sprawdziła, jak by się prezentowała ze złamaną szczęką...<br />
- Nika.<br />
- I do stu piorunów, wyłącz <a href="https://www.youtube.com/watch?v=TjRpORufCpg" target="_blank">"Małgośkę"</a>, bo cholera, chłopak też ma serce i w tej chwili go boli! Nie zdradził cię drugi raz.<br />
- Od kiedy ty jesteś jego adwokatem? - Rzuciłam w nią poduszką.<br />
- Od kiedy tobie coś przeżarło mózg. Miej sobie przyjaciół, zaprzyjaźnij się nawet z samym Voldemortem, ale nie rań już tego mięczaka!<br />
- Dlaczego mięczaka?! - Zbulwersował się Liam, podnosząc głowę znad materaca.<br />
- Sorry, to przez minę szczeniaczka... Nie, zaraz, to co powiedziałam, nie ma sensu. - Potarła ręką czoło. - Ujmę to inaczej. Pogódź się z nim, bo jeśli jeszcze raz wejdzie mi i Niallowi bez pukania do sypialni w trakcie czegoś bardzo ważnego, to twoje dziecko urodzi się półsierotą! - Zatrzasnęła za sobą drzwi i tylko głośne tupanie na schodach sygnalizowało jej odejście.<br />
- Wlazłeś im do sypialni? - Zapytałam po chwili, powstrzymując śmiech.<br />
- Nie chcesz wiedzieć, co zobaczyłem. - Mruknął.<br />
- Racja, nie chcę. - Parsknęłam mimowolnie śmiechem.<br />
Usiadł na łóżku i przysunął się bliżej mnie. Niechcący nacisnął na pilot i zatrzymał odtwarzanie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kWRhdN2XusA" target="_blank">"W kinie, w Lublinie"</a> Bratanków.<br />
- Kangurku... Ja cię naprawdę bardzo kocham i nie chcę cię niczym ograniczać. Już nic nie powiem na twoich przyjaciół, tylko już się nie fochaj...<br />
- Zamknij się już i mnie pocałuj. - Rzuciłam z niecierpliwością i przyciągnęłam go do siebie. Nasze wargi spotkały się pierwszy raz od dwóch tygodni i chyba dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo tego potrzebowałam.<br />
- Chwila... - Liam odsunął się ode mnie, ciężko oddychając. - To znaczy, że już jest okej? Wybaczyłaś mi?<br />
- Domyśl się. - Mruknęłam i wróciłam z zapałem do przerwanej czynności.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
- Ja na waszym miejscu wybrałbym pistację.<br />
- Mówisz teraz o lodach czy o kolorze farby?<br />
- Oczywiście, że o lodach, ta śmietankowa ciapcia nie nadaje się do jedzenia.<br />
- Louis, nie pomagasz. - Pokręciłam głową i sięgnęłam po kolejny katalog.<br />
- Oczywiście! Będziesz potem chciała pomocy. - Obraził się i poszedł do kuchni.<br />
- Co mu jest? - Liam popatrzył na Eleanor. Wywróciła oczami i wzruszyła ramionami.<br />
- Wkurza się, bo nie chcę nazwać dziecka Rose.<br />
- Wiecie już, że to dziewczynka? - Harry podniósł wzrok znad tabletu.<br />
- Nie, dowiemy się za dwa tygodnie. Ale Lou już ma przeczucie, że będzie córka.<br />
Cóż, przeczucie można mieć, ale nie zawsze ono się sprawdza. Wyłączyłam się z ogólnej rozmowy i wróciłam do analizowania kolorów w katalogu. Chcieliśmy powoli zacząć urządzać pokój dla dziecka. Zdecydowaliśmy, że będzie miało osobny pokoik w pomieszczeniu obok mojej pracowni, które dotąd służyło nam za graciarnię, ale łóżeczko i mebelki na razie wstawimy do naszej sypialni. Była duża i z łatwością mogliśmy przystosować dla Izzy kącik między oknem a drzwiami. Rzeczy, które kupiliśmy w Argosie miały przyjechać za trzy dni i chcieliśmy podjąć decyzję co do malowania.<br />
- A ja mam taki pomysł. - Odezwał się Niall. - Może ten odcień... zaraz... słoneczna żółć i... eee... fiołkowa głębia? Jezu, co za dureń wymyśla te nazwy.<br />
- Ten dureń nazywa się spec od marketingu, też macie takich w managemencie. - Odezwała się El. - I nie, lepszy będzie pudrowy róż i mleczna czekolada.<br />
- Litości, to ma być pokój dziecka, nie gwiazdy filmowej. - Zirytowałam się. - Na pewno bierzemy zieleń. Zielony jest zdrowy dla oczu.<br />
- To może ten? - Wskazał Liam. - Zieleń Amazonii.<br />
- Ładny. - Oceniłam. - I który do niego?<br />
- Cappuchino albo burza piaskowa. - Eleanor postukała palcem w kartkę.<br />
- Burza piaskowa jest niezła. Myślałam jeszcze, żeby może Zayn i Nika coś namalowali od siebie. Mają talent i nie wiem... Jakieś postacie z bajek? Co myślicie? Harry?<br />
- Hmmm... - Nie zareagował. Gapił się w tableta jak zaczarowany.<br />
- Harold!<br />
- Co? - Popatrzył na mnie nieprzytomnie.<br />
- Ja rozumiem, że Monia poszła na spacer z resztą, ale nie musisz wgapiać się w jej zdjęcie. - Parsknął śmiechem Liam.<br />
- Nie, tylko coś sprawdzam... - Zamknął pospiesznie okno przeglądarki, zanim zdążyłam zerknąć, co to było.<br />
Od rana wydawał się strasznie rozkojarzony. Nie miał już gipsu i mógł z większą swobodą się poruszać po domu, wprawdzie wciąż o kulach, ale jednak. Wczoraj łaził za nami wszędzie jak smród po gaciach i nawijał w kółko, ja to cudownie jest nie mieć tego posągu na nogach, a dziś jak usiadł w fotelu z nogą na stole, tak siedział i nic nie mówił. Zaczynałam się o niego martwić, ale Monia tylko machnęła ręką, kiedy jej o tym wspomniałam. "Przejdzie mu". Okeeej... Skoro jego żona twierdzi, że wszystko w porządku, to nie mam się co wtrącać.<br />
- Heeej! - O wilku mowa. Monia wpadła do domu, ciągnąc kogoś za sobą. - Zobaczcie, kogo spotkaliśmy! - Razem z Niką, Zaynem, Perrie i Shanem byli na spacerze. Warto było korzystać z bezdeszczowego jesiennego dnia.<br />
- Cześć... - Zza jej pleców wysunęła się jakaś dziewczyna. Od razu ją rozpoznałam.<br />
- Roxanne! - Pisnęłam i z trudem podniosłam się z kanapy. - Cześć! Myślałam, że już się nie spotkamy!<br />
- Urosłaś. - Uśmiechnęła się nieśmiało i wskazała na mój brzuch. Niewiele myśląc, przytuliłam ją.<br />
- Siadaj, musisz poznać wszy... - Niemal podskoczyłam w miejscu, kiedy z kuchni dobiegł nas głośny wybuch. Monika wrzasnęła i potknęła się, lądując na kolanach Eleanor. Zayn wpadł do domu i potoczył po nas wzrokiem.<br />
- Kto strzelał?! - Zawołał przerażony.<br />
- Jasna cholera! No nie wierzę, po prostu nie wierzę! - Drzwi od kuchni się otworzyły i na korytarz wytoczył się Louis. Popatrzył na nas nieprzytomnie i przeczesał palcami włosy.<br />
- Co... cooo ty zrobiłeś...? - Liam zerwał się z miejsca i poleciał do kuchni. Zatrzymał się na progu i nagle wybuchnął głośnym śmiechem.<br />
- To nie jest śmieszne! - Zbulwersował się Louis. Usiadł na swoim poprzednim miejscu i zaczął ścierać z koszulki jakąś maź.<br />
- On... on... i to... - Liam nie mógł się uspokoić. Niall nie wytrzymał i razem z Harrym polecieli do zdemolowanego pomieszczenia.<br />
- Co ci strzeliło?! - Krzyknął Hazz i tak samo jak Liam, ryknął śmiechem.<br />
- Mleko! - Wybuchnął Louis. - Chciałem podgrzać w mikrofali mleko do budyniu! Okazało się, że trzy i pół minuty to za dużo! I czego się śmiejecie?!<br />
- Tommo, ty już do kuchni nie wejdziesz... - Wykrztusiłam, kiedy udało mi się uspokoić. Odwróciłam się do nowej znajomej. - Roxanne, poznaj Louisa Tomlinsona. Nie wpuszczaj go nigdy do kuchni, chyba że potrzebujesz totalnego remontu.<br />
- Miło mi. - Uśmiechnęła się do zdołowanego chłopaka. - Wow, wiedziałam, że jesteście powaleni, ale nie myślałam, że aż tak...<br />
- To jeszcze nic. - Nika przyciągnęła chłopaków z kuchni z powrotem do salonu. - Nie widziałaś ich po kilku głębszych.<br />
- W ogóle to strasznie fajnie was poznać... Chociaż kiedy Monika wyciągnęła mnie z pracy, to bałam się trochę przychodzić bez zapowiedzi... - Widać było, że czuła się niezbyt komfortowo, siedząc pod obstrzałem naszych spojrzeń.<br />
- Daj spokój, każdy tak do nas wbija. - Machnął ręką Niall.<br />
- Czy może ktoś pomóc mi z dzieckiem? Łapcie go, jak do was przyjdzie! - Perrie otworzyła drzwi wejściowe i do salonu wpadł Shane, chwiejąc się trochę w nowych adidasach. Na chwilę zatrzymał się w progu, popatrzył po wszystkich i rzucił się w stronę Roxanne.<br />
- Ciociaaaa! - Dziewczyna w ostatniej chwili uchroniła go przed upadkiem na kolana.<br />
- Super. Ja go uczę tego "ciocia" od dwóch miesięcy, a on leci do innej. - Jęknęła El. - Młody, podpadłeś mi.<br />
- Mi! Mi, mi, miiii... - Zaczął powtarzać, skubiąc kwiatka na bluzce Roxanne.<br />
- Słodki jest. Jeszcze ładniejszy niż na zdjęciach. - Stwierdziła z uśmiechem.<br />
- No, wiadomo! - Zayn mało nie pękł z dumy. Typowy tatuś.<br />
- A my? - Louis chyba chciał zrehabilitować się w jej oczach po kuchennej rewolucji. - Też jesteśmy ładniejsi?<br />
- Na pewno... bardziej interesujący. - Wybrnęła. - Ale nie martw się, Lou, mój brat też nie umie gotować. Wprawdzie nigdy nic nie wysadził, ale jajecznica to dalej dla niego level hard.<br />
- Widzicie? - Zawołał uszczęśliwiony. - Nie każdy facet jest Gordonem Ramsayem! Dziewczyno, już cię lubię. Mogę ci mówić per Roxie?<br />
- Możesz. - Skinęła głową i puściła Shane'a na podłogę, bo zaczął jej się wyrywać. - Wow, mój idol dał mi ksywkę. - Parsknęła śmiechem. Chyba już czuła się lepiej w naszym towarzystwie. - Jeszcze tylko autograf, zdjęcie i follow na Twitterze. - Zażartowała.<br />
- Masz to jak w banku. - Uniosłam kciuk w górę. - Te, Gordon, talent kucharski talentem, ale kuchnia sama się nie ogarnie.<br />
- Idę, przecież idę... Żono moja, nie pozwól, żeby mnie obgadywali! - Znów zamknął się w kuchni, ale tym razem w znacznie lepszym humorze. Który zaraz znikł, bo z pomieszczenia dobiegł nas głuchy łomot. - Nic się nie stało, nic mi nie jest!!!<br />
- Obłęd. - Monika zerknęła przez ramię Harry'ego na tableta, ale za chwilę z rozczarowaniem odwróciła się do nas.<br />
- Na co wy tak czekacie? - Ha! A więc nie tylko ja zauważyłam ich zachowanie. Dzięki, Perrie!<br />
- Na takiego maila...<br />
- Nie ma to jak konkretna odpowiedź. - Zakpił Liam.<br />
- Rany, aż chciałoby się opisać taką scenkę. - Odezwała się Roxie, wodząc po nas wzrokiem. - Dawno tego nie robiłam, ale dzięki wam mam ochotę znów siąść do opowiadania.<br />
- Piszesz o nas? - Ożywił się Harry. - Błagam, powiedz, że to nie kolejne "After"! Nie jestem nawet w jednym procencie taki, jak mnie opisała ta blondyna!<br />
- Rox pisze to fanfiction, które ci czytałam na wyrywki. - Przypomniała mu Monia. - To o mnie.<br />
- Aaa, to już wiem. Fajnie piszesz, podobało mi się. - Kolejny look na tableta.<br />
- Chyba nawet ja zacząłem... Skończyłem na trzydziestym piątym rozdziale. - Liam posłał jej uśmiech. - Masz fajny styl, powinnaś coś wydać.<br />
- Wow... Nie to, że coś... ale... matko, czytaliście moje opowiadanie? - Chyba nie mogła w to uwierzyć. W sumie nawet jej się nie dziwię. Jako fanka miała pełne prawo być w szoku.<br />
- Zaczęła Monia, po niej ja, a reszta jakoś się zaraziła. - Powiedziałam. - I wszyscy chcą się dowiedzieć, co dalej o nas wymyślisz...<br />
- Jak tylko wrócę do domu, to zabiorę się za pisanie! - Oznajmiła z zapałem. Niall wybuchł swoim charakterystycznym śmiechem.<br />
- Tylko oszczędź mnie w tym wypadku. Nie chcę znowu mieć uszkodzonej śledziony. Starczy wstrząs mózgu. - Kolejny chóralny wybuch śmiechu przywołał Louisa, który koniecznie chciał się pośmiać z nami. Niestety, nie zdążył, bo nagle Harry zrobił kilka rzeczy jednocześnie: podskoczył w fotelu, zwalił nogą dwa piloty od telewizora, zawył z bólu i mało nie wypuścił z rąk tableta.<br />
- Styles... - Zaczął niepewnie Liam. - Czy ty masz padaczkę?<br />
- Nie, cholera! Mail przyszedł! - Monika zaraz się rzuciła na tableta.<br />
- Co odpisali?! - Oboje zagłębili się w treści tajemniczej wiadomości. Popatrzyłam na resztę, ale nikt nie wiedział, o co chodziło.<br />
- Może nas uświadomicie? - Zniecierpliwiła się Perrie. - Co tam pisze?<br />
- Jest napisane. - Automatycznie poprawiła ją Nika.<br />
- Kij z tym. Harry!<br />
- Udało się!!! - Wrzasnął z dziką radością i przytulił do siebie Monikę.<br />
- Okej, mam dość! - Zayn przerwał im namiętny pocałunek. - Co wy kombinujecie?<br />
- Chyba możemy im powiedzieć. - Monika z zarumienionymi policzkami stanęła na środku pokoju i potoczyła po nas wzrokiem. - Podjęliśmy pewną decyzję i czekaliśmy na potwierdzenie, czy jest ona możliwa...<br />
- Jaka decyzja?<br />
- Legalizacja amfetaminy?<br />
- Szpilki do pływania zamiast klapek?<br />
- Szpilkę to ty masz zamiast mózgu!<br />
- Sklonowanie Louisa?<br />
- Jeden starczy!<br />
- Dzięki wielkie, też was kocham.<br />
- Cisza! - Wrzasnęłam. Czy tylko ja umiem uspokoić tę bandę? - Monia, mów.<br />
Zapadła cisza. Wbiliśmy wyczekujące spojrzenie w Stylesów, którzy znów spojrzeli na siebie rozkochanym wzrokiem i złapali się za ręce.<br />
- Zdecydowaliśmy się zaadoptować dziecko... i właśnie nam napisali, że się nadajemy na rodziców zastępczych!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_________________________________________________________<br />
W kolejnym rozdziale poznacie nową postać i chyba już wiecie, kogo ;)<br />
<br />
<span style="color: #134f5c;">Do polskiej playlisty Nattie możecie też dopisać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=_4_p3FM88jA" target="_blank">"Takie Tango"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pd_pBQrobcY" target="_blank">"Dziewczynę mojego chłopaka"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=SCIvOsw0O-M" target="_blank">"Baśkę"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=2NzeEQCJ4aM" target="_blank">"Bohemę"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=h7ES_rO9bFM" target="_blank">"Pokolenie"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=mh8ZqQS1EPM" target="_blank">"Cykady na Cykladach"</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pry6OyNxY3M" target="_blank">"Czy ten pan i pani?"</a> :)</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dziękuję wam za cierpliwość w czekaniu na rozdział i zatrzymanie kciuków... Zdałam sesję, więc się opłaciło tyle uczyć, dziękuję! ;*** ale tych kciuków jeszcze nie puszczajcie, bo moja przyjaciółka też ich potrzebuje w tych swoich marketingach i zarządzaniach. Więc za nią też trzymamy kciuki i życzymy powodzenia, misie!</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Buziaki, uwielbiam was, widzimy się na nadrabianiu zaległości w pisaniu za kilka dni <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-71799873699851451652016-01-12T22:42:00.000+01:002016-01-12T22:42:02.456+01:00Część II: Rozdział 28- I ty to sobie wyobrażasz?! Ona tak po prostu wyjedzie!<br />
- Ale przecież...<br />
- I najlepsze jest to, że dowiedziałem się przypadkiem! Nie miała zamiaru mi o tym powiedzieć!<br />
- Nie jesteście...<br />
- A tak w ogóle, to co ona sobie myślała, że jeden seks to nic? Do czegoś to chyba zobowiązuje!<br />
- Nie sądziłam, że usłyszę takie słowa od ciebie. - Udało mi się wtrącić jedno zdanie.<br />
- Ja wiem doskonale, jakie ty masz o mnie zdanie. Lepiej mi powiedz, co ja mam robić. Bo ja już totalnie nie wiem, co powinienem zrobić, nie wiem i już! I wolę, żebyś ty mi powiedziała, co mam zrobić, bo w razie czego, jak zrobię głupotę, to zwalę winę na ciebie.<br />
- Wiesz co, może ty lepiej tu przyjedź, zrobię ci herbatki uspokajającej, przestaniesz się tak powtarzać...<br />
- Nie rób sobie jaj, tylko powiedz swojemu gorylowi, żeby otworzył mi bramę, stoję tu od pięciu minut!<br />
Zdumiona uniosłam się na krześle, żeby wyjrzeć przez okno kuchenne. Faktycznie, znajomy samochód stał przed bramą, a Preston machał do mnie jak szalony i wskazywał na auto. Dwa dni temu zepsuł się domofon łączący nas z ochroniarzami. Chad pojechał po jakiegoś znajomego elektryka, bo sam popsuł to jeszcze bardziej. Pokazałam mu uniesiony kciuk i wstawiłam wodę na herbatę. Wyciągnęłam z szafki jakieś ciacha, wafelki i krówki, rzuciłam je na stół, dołożyłam muffiny, które upiekła Nika i ze spokojem usiadłam na swoim krześle, żeby dokończyć kisiel z owoców leśnych. Sekundę później usłyszałam trzask drzwi wejściowych i w drzwiach pojawił się Noriaki.<br />
- Zalej sobie herbatę. - Powiedziałam uprzejmie, wciskając do ust pełną łychę kisielu. - A poffem ssadaj i opoffiadaj. - Wymamrotałam z pełnymi ustami.<br />
- Ja już wszystko ci powiedziałem. - Klapnął smętnie na krzesło obok mnie i siorbnął herbatki. - Kurwa, gorące! - Zaklął i od razu odstawił kubek. - Ałaaa...<br />
- A ty myślałeś, że w czajniku woda się chłodzi? - Zakpiłam. - O ile dobrze pamiętam, to chyba miałeś u siebie w domu tak proste w obsłudze urządzenie.<br />
- Spadaj, Maj. Jesteś nieznośna i cieszę się, że się ciebie pozbyłem. - Rzucił mi ponure spojrzenie.<br />
- To ciekawe. - Uśmiechnęłam się złośliwie i oparłam brodę na pięści. - Skoro jestem taka nieznośna, to czemu przylatujesz do mnie z każdym problemem? - Zacisnął zęby i nic nie powiedział. Zaśmiałam się z satysfakcją. - Tak właśnie myślałam.<br />
- To jest cholernie niesprawiedliwe, że ona tak postępuje. Ja też mam uczucia i może spodobała mi się na tyle, żeby pójść z nią jeszcze na kilka randek. - Bulwersował się, zapominając o poparzonym języku.<br />
- Sam swoim zachowaniem dawałeś do zrozumienia, że jesteś typowym donżuanem. Nic, tylko byś łamał dziewczynom serca. - Wzruszyłam ramionami i odchyliłam się na oparcie. Na tę chwilę się najadłam. Zobaczymy, co będzie za pięć minut. - Danielle miała prawo pomyśleć, że nic z tego nie będzie. Nawet na waszej ostatniej randce podobno oglądałeś się za innymi.<br />
- Wcale... Dobra, dobra. - Przypomniał sobie. - Może i tak. Ale ta kelnerka miała tak fantastyczny tyłek, że aż żal było nie spojrzeć.<br />
- Ja pierdolę, chłopie! - Wkurzyłam się. - I ty się jej dziwisz?! Jesteś obrzydliwy ze swoim podejściem!<br />
- Jestem facetem i mam chyba swoje potrzeby, nie?<br />
- Mam w domu pięć przykładów, że te potrzeby mogą iść w parze z normalnym związkiem z jedną dziewczyną!<br />
- Chyba cztery. Zapomniałaś już, czemu u mnie wylądowałaś? - Zapytał złośliwie. Aż się we mnie zagotowało.<br />
- Liam zrozumiał swój błąd i małymi kroczkami wracamy do normalności. Co nie zmienia faktu, że po przyjściu Dan ostro się pożarliśmy.<br />
- Dani tu była?! - Zerwał się z krzesła. - Kiedy? Po co? Co mówiła?! No, gadaj!!!<br />
- Spokojnie, bo ci żyłka pęknie. - Popatrzyłam na niego jak na kosmitę. - Siadaj, bo ci nic nie powiem. - Nie posłuchał. Westchnęłam ciężko. - Dan przyszła, żebym pomogła jej przygotować się do castingu. Wybrałyśmy muzykę i choreografię, teraz pewnie ćwiczy układ. Wylatuje za parę dni.<br />
- Czyli jednak. - Kasai oklapł jak suflet i usiadł z powrotem na krześle. - Wyjeżdża.<br />
- To dla niej wielka szansa, Noriaki. Występ w mega hicie kinowym, wiesz ile ludzi ją zobaczy? Ile po tym może dostać propozycji? Kariera tancerki nie trwa wieki, Dan musi korzystać w pełni ze swojego talentu i kuć żelazo póki gorące. Już wystąpiła w kilku teledyskach, a teraz ma szansę zabłysnąć na wielkim ekranie, nie tylko na YouTubie.<br />
- A co ze mną? - Zapytał z pretensją. Otworzyłam szeroko oczy i niemal zachłysnęłam się powietrzem. Że jak?!<br />
- Jesteś w niej zakochany! - Wykrzyknęłam, kiedy znów mogłam oddychać.<br />
- A wcale, że nie! - Obruszył się jak dziecko, ale nawet obrażenie się nie mogło powstrzymać tego krwistego rumieńca wypływającego mu na twarz.<br />
- Czerwienisz się. - Prychnęłam. - Ale to dobrze. Zapomniałeś o dawnej miłości, skupiasz się wreszcie na teraźniejszości...<br />
- O nie, nie, nie! - Pogroził mi palcem. - Nie zapomniałem o Michiyo. To ciągle boli. To tak, jakbyś ty zapomniała o Patricku. Ja po prostu... mam wrażenie, że znalazłem kogoś, kogo Michi by zaakceptowała. Kogoś, kto jest podobny do mnie i kto pomoże mi pogodzić się z przeszłością. Kłopot w tym, że... - Zaciął się. Wywróciłam oczami i wzięłam kubek z herbatą.<br />
- Żeee? - Popędziłam go i upiłam łyk.<br />
- Że nie wiem, czy faktycznie do siebie pasujemy. Wiesz, co ludzie powiedzą. Zobacz. Ona mulatka, ja żółty. Ona pochodzi bodajże z Kuby, ja z Japonii.<br />
- Nie z Kuby, tylko z Włoch. Chyba.<br />
- Spytaj swojego faceta.<br />
- Jezu, czemu jesteś taki na niego cięty? - Zirytowałam się i odstawiłam kubek. Miałam ochotę walnąć Kasaiemu przysłowiowe kazanie.<br />
- Nie wiem. Bo zachowuje się jak ciota. Gdyby mnie zależało na jakiejś lasce, tak jak jemu na tobie, to nie siedziałbym na dupie, tylko już byłoby po ślubie albo przynajmniej zaręczynach. Ponownych.<br />
- To ja go trzymam na dystans! - Zmroziłam go wzrokiem, ale na Japończyku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.<br />
- To ty też jesteś ciota. - Zamknęłam oczy i w duchu policzyłam do dziesięciu. Spokój, Nattie, jesteś w ciąży, żaden półgłówek nie będzie denerwował mi dziecka. Wróciłam do poprzedniego tematu.<br />
- Zresztą, od kiedy ty jesteś rasistą? I co innym ludziom do waszego związku? Gdybym ja się tak przejmowała opinią innych ludzi, to już dawno leżałabym w grobie.<br />
- Dobra! Kij z opinią, ja nie umiem wyrażać uczuć na głos, okej?!<br />
- Ach, to o to chodzi. - I wszystko jasne. - Nikt ci nie każe gadać. Wykonaj jakiś ruch.<br />
- Jesteś beznadziejna w dawaniu rad. - Syknął.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie.<br />
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy cicho. Sięgnęłam po rogala posypanego makiem, posmarowałam go hojnie masłem i zaczęłam wcinać. Kiedy się denerwowałam, robiłam się jeszcze bardziej głodna.<br />
- To co ja mam robić? - Zamarudził, kopiąc mnie w łydkę pod stołem. Prychnęłam pod nosem, aż mak z rogalika wylądował na kubku po kisielu.<br />
- Przestać użalać się nad sobą, wziąć się w garść i pogodzić z przeszłością. Jak to zrobisz, to leć do Danielle, powiedz jej, co czujesz i żyjcie długo i szczęśliwie. - Wyrecytowałam wspaniałą bajkę o księciu Noriakim i królewnie Danielle. Popatrzył na mnie z politowaniem. - No co?<br />
- W swoim życiu też to stosujesz?<br />
- Może. A co?<br />
- Jesteś beznadziejna. Gdzie twoje pogodzenie się z przeszłością? Chyba przeskoczyłaś ten etap.<br />
- Wiesz co, jak ci zaraz przywalę, to przeskoczysz nie tylko przez okno, ale aż do samego Kioto.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<b>Do: Zayn ;P</b><br />
<i>Dzisiaj w muzycznym o 16:00. Nie masz żadnych wymówek.</i><br />
<br />
Takiego właśnie sms'a wysłałam Zaynowi rano, żeby tylko nie zapomniał i nie próbował się wymigać. Gwoli ścisłości, otrzymałam powiadomienie, że sms został odczytany minutę po dostarczeniu, czyli o piątej pięćdziesiąt siedem. Tak, znowu nie mogłam spać.<br />
Teraz, jedenaście godzin później stałam przed zamkniętymi drzwiami Musika i wsłuchiwałam się w płynące stamtąd dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Bve2dmVHoSM" target="_blank">"If I Could Fly"</a>. Zayn bardzo rzadko grał na pianinie. Wolał miksować muzykę, ewentualnie czasem trochę pograł na perkusji. Twierdził, że nie lubi fortepianu, bo został zmuszony do nauki gry, ale kiedy siadał przy instrumencie, to naprawdę chciało się go słuchać. A teraz, kiedy do tego jeszcze śpiewał... Muzyka naprawdę potrafi być magią.<br />
Ostrożnie nacisnęłam klamkę, żeby nie wywołać żadnego hałasu i uchyliłam drzwi. Błogosławiłam Louisa za to, że je naoliwił, bo jeszcze tydzień temu niemiłosiernie skrzypiały i kiedy nad ranem szłam do studia, budziłam cały dom samym otwieraniem drzwi. Wsunęłam się cicho do pomieszczenia i oparłam o ścianę. Poczułam, jak dziecko wierci się w moim brzuchu, ale kiedy położyłam na nim rękę i kilka razy pogłaskałam, uspokoiła się. Nie przeszkadzaj, mała. W tym domu muzyka, zaraz po przyjaźni jest najważniejsza i nie wolno przeszkadzać, gdy ktoś śpiewa. Każdy ma talent, może z wyjątkiem cioci Moniki, ty prawdopodobnie będziesz też go miała. A wujek Zayn może cię wiele nauczyć. Podobnie jak reszta wujków, nie dyskryminujmy innych. Wszyscy, cała piątka, są niesamowici. Zapamiętaj to, Izzy.<br />
Malik płynnie przeszedł z "If I Could Fly" do <a href="https://www.youtube.com/watch?v=EkHTsc9PU2A" target="_blank">"I'm Yours"</a> Jasona Mraza. W swojej piosence wolał nic nie zmieniać, natomiast w hicie Jasona wyraźnie pokusił się o przeróbki. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc kilka fragmentów żywcem wziętych z filmiku, który nakręcili podczas robienia swojego pierwszego teledysku, czyli <a href="https://www.youtube.com/watch?v=QJO3ROT-A4E" target="_blank">"What Makes You Beautiful"</a>. Opowiadali, że Niall nie mógł przeboleć, że w teledysku nie zagra na gitarze, więc w przerwie wziął instrument i zaczął grać. Lou wpadł na pomysł, żeby to nakręcić i wstawić do internetu. Można powiedzieć, że ich cover <a href="https://www.youtube.com/watch?v=-WgHVLOdhsw" target="_blank">"I'm Yours"</a> był pierwszym, nieoficjalnym teledyskiem 1D.<br />
W pewnym momencie Zayn musiał wyczuć moją obecność, bo przerwał grę i nie odwracając się do mnie, powiedział:<br />
- Spóźniłaś się.<br />
- Chyba nie muszę ci tłumaczyć z częstych wizyt w toalecie, hmm? - Podeszłam do pianina i podsunęłam sobie fotel. - Wiesz dobrze, jak było z Perrie w ciąży. Parcie na pęcherz i te sprawy.<br />
- Dawno nie grałem. - Mruknął, wskazując głową na fortepian. Spuścił ręce i zaczął nerwowo bawić się palcami. Też wiedział, że ta rozmowa nie będzie tylko pogawędką dobrych przyjaciół. Spodziewałam się raczej spowiedzi, z lekką szczyptą ochrzanu i sporą łyżką tłumaczeń. Gęstych tłumaczeń.<br />
- Wiem. Może dlatego źle wybrałeś repertuar. - Usiadłam wygodniej i ułożyłam palce na klawiszach i zaczęłam grać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=K5SXTvMJxNY" target="_blank">"It's Not Too Late"</a>. Stara jak świat piosenka z drugiej części "Camp Rock", z czasów, kiedy jeszcze byłam beztroską licealistką i nic nie wskazywało na to, że mój świat wywróci się do góry nogami. Nie zmieniło się tylko moje uwielbienie do Demi Lovato i jej niesamowitego głosu.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Here I am</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Feels like the walls are closing in</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Once again</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It’s time to face it and be strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wanna do the right thing now</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I know it’s up to me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Somehow I’ve lost my way</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If I could take it all back I would now</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I never meant to let you all down</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Now I’ve got to try</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">To turn it all around</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And figure out how to fix this</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I know there’s a way, so I promise</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I’m gonna clean up the mess I made</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Maybe it’s not too late</span></i><br />
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jestem tutaj</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czuję jak ściany zamykają się</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Raz jeszcze</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Już czas nastawić czoła i być silną</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Teraz chcę robić dobre rzeczy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wiem, że to jakoś zależy ode mnie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zgubiłam swoją drogę</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeśli mogłabym to wszystko przywrócić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zrobiłabym to teraz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Nigdy nie chciałam, żebyś zszedł na dno</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Teraz muszę próbować, żeby to wszystko odwrócić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I myśleć jak to wszystko naprawić</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wiem, że jest na to sposób, więc obiecuję</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Posprzątam cały bałagan, który zrobiłam</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Może nie jest jeszcze za późno</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Może nie jest jeszcze za późno)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<br />
- Znam to. - Powiedział Zayn.<br />
- A słowa znasz? - Zapytałam, nie przerywając grania. Zmieniłam melodię, klawisze wygrywały jakąś wariację, która chyba nigdy nie została skomponowana. Grałam, żeby się tak nie denerwować tą rozmową.<br />
- Natalia, ja... Ja nie jestem pewien, co powinienem zrobić. - Wydusił z siebie po dłuższej chwili wsłuchiwania się w dźwięki.<br />
- A co masz do wyboru? - Przejechałam gwałtownie po wszystkich klawiszach i z trzaskiem zamknęłam klapę. Wstałam z fotela i przesiadłam się na kanapę, gdzie podłożyłam sobie jedną poduszkę pod plecy, a drugą pod łokieć.<br />
Znowu cisza. Czekałam jednak cierpliwie. To był ruch Zayna, ja nie miałam zamiaru nic z niego wyciągać, chociaż miałam na to gigantyczna ochotę.<br />
- Chyba chcę odejść. - Powiedział niechętnie. Zmrużyłam oczy. A więc jednak.<br />
- W jakim sensie? Wyprowadzić się z domu, odejść od Perrie czy... odejść z One Direction? - Sprecyzowałam pytanie. Potrzebowałam, żeby się przyznał sam. Nie mogłam tego z niego wyciskać. Powiedz to, Zayn.<br />
- Wiesz, że cokolwiek wybiorę, to będzie oznaczało to samo. - Czy on się bał podnieść na mnie wzrok?<br />
- Niekoniecznie. - Izzy, nie kop teraz. - Jeśli się tylko wyprowadzicie, będzie to oznaczało, że po prostu macie dość naszego towarzystwa. Jeśli chcesz odejść od Perrie, to chyba prędzej ona się wyprowadzi... Ale jeśli odchodzisz z One Direction, to będzie się równało i wyprowadzce, i odejściu od Perrie. A co za tym idzie, Shane'a.<br />
- Zastanawiam się nad solową karierą. - Wyszeptał niemal bezgłośnie.<br />
Aha.<br />
Nie odezwałam się. W głowie miałam pustkę. Wcześniej, kiedy wyobrażałam sobie tę rozmowę, wymyślałam setki scenariuszy, miliony ciętych ripost, którymi mogłabym go zbić z tropu. Teraz? Nic. Chyba przez cały czas liczyłam, że to jednak nie będzie prawda, że to tylko głupi wymysł bujnej wyobraźni.<br />
- Kto ci podsunął ten pomysł? - To jedno pytanie przyszło mi do głowy.<br />
- Skąd wiesz... - Zaczął zdumiony, ale mu przerwałam.<br />
- Za bardzo kochasz, a raczej kochałeś One Direction, ktoś musiał ci pomóc w wymyśleniu tego! - Warknęłam, nie hamując gniewu. Byłam na niego wściekła.<br />
- Miałbym szanse na więcej. Wiesz doskonale, jak Modest nas ogranicza. Wszyscy dodają nam etykietkę durnego boysbandu dla nastolatek, mimo że próbujemy wybić się dalej! - On też zaczął się denerwować.<br />
- Ten durny boysband to najlepsze osiem lat twojego życia! - Krzyknęłam. - Gdzie byś był, gdyby nie X Factor? Kto by cię znał, gdyby nie One Direction?!<br />
- Nie chcę wszystkiego zawdzięczać zespołowi! Umiem działać sam, wiesz?<br />
- Każdy z was działa samodzielnie, ale tylko w grupie stanowicie siłę nie do pokonania! - Poczułam, że łzy napływają mi do oczu, ale jakoś udało mi się powstrzymać płacz. Cholerne hormony.<br />
- Naughty Boy mówi, że...<br />
- A, więc to on! - Wrzasnęłam, zrywając się na równe nogi. - Ten porąbany debil ze Stanów, który co i rusz podbiera innym pomysły!<br />
- Nie mów tak o nim, to mój kumpel!<br />
- A gówno mnie to obchodzi! Zastanawiałeś się, co będzie, jeśli odejdziesz? Stracisz wszystko, co tutaj masz! - Zatoczyłam ręką koło, wskazując na cały pokój. Podeszłam do ściany z naszymi zdjęciami. - Serio, chcesz machnąć ręką na nas, na naszą przyjaźń, na nasze 1D Team? Na "Fight With Leukemia"? Na kolejną płytę, nad którą pracujecie? Myślisz, że chłopaki dadzą sobie radę bez ciebie, że ty sobie poradzisz bez nich?<br />
- Nie, Natalia, ja wiem, że sobie poradzę bez nich. - Podkreślił słowo "wiem". - Zrozum, nie jestem dzieckiem. Umiem podejmować decyzje za siebie. Pierwszą było wejście do studia z Naughty Boyem i Snoop Doggiem. Spróbowaliśmy czegoś i wyszło. Mam szansę zrobić solową karierę, mam szansę na Grammy, Natalia!<br />
- Z chłopakami też masz szansę na Grammy, nie pamiętasz? - Zdjęłam ze ściany fotografię z gali Grammy 2016. - "Made In The A.M." miało nominację, zdobyliście drugie miejsce.<br />
- Nie pierwsze. - Odłożył zdjęcie na fortepian i wstał z fotela. Oho, szykuje się walka. - Boysband określa człowieka. Zawsze będę tym "złym chłopcem z Bradford", który śpiewa chórki Harry'emu i wyciąga z Liamem i Louisem wysokie dźwięki w <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ltUNp3Mchmo" target="_blank">"Clouds"</a> czy <a href="https://www.youtube.com/watch?v=x4uSitLqs2s" target="_blank">"Love You Goobye"</a>. Nie chcę być idolem tylko trzynastolatek. Czy ty nie rozumiesz? Oni są inni niż ja. Wolą inne style w muzyce, inne brzmienie. Moje teksty im nie pasują, nawet jeśli chłopaki się na nie zgodzą, to wytwórnia na nie pójdzie, bo to się nie sprzeda. Jeśli chcę być wolny od tego wszystkiego, muszę odejść.<br />
- To co, że każdy jest inny? - Wzruszyłam ramionami i z powrotem usiadłam na sofie. - Każdy z was ma unikalny styl i wnosi coś od siebie do waszych piosenek. To właśnie czyni was One Direction. Niby różni, ale jednak podążacie w jednym kierunku.<br />
- Chyba czas, żeby stanąć na rozdrożu i rozejść się w dwóch kierunkach. - W życiu nie czułam takiej bezsilności. Nie miałam pojęcia, co mogę mu powiedzieć, żeby zmienił zdanie, bo każdy argument zbijał tymi samymi słowami.<br />
- A co z Perrie? Ona czuje, że cię traci. Nie masz dla niej czasu, nie masz czasu dla Shane'a. Chcesz poświęcić się karierze i zostawić syna i żonę? - Wytoczyłam ostatnie działo. Przygryzł wargę i założył ręce na kark. Stanął przed zdjęciami, na których był razem ze swoją rodziną. Malik Family, jedna piąta 1D Team, nie mniej ważna niż pozostałe.<br />
- Gdybym podjął tę decyzję, wszystko by się uspokoiło. Jakoś... - Odwrócił się w moją stronę. - Wyjechalibyśmy do L.A. i zaczęlibyśmy wszystko od nowa.<br />
- Wiesz co, Zayn? - Na nowo zaczęło się we mnie gotować. - Jesteś pieprzonym egoistą. Myślisz tylko o swojej dupie i jeśli w końcu nie przejrzysz na oczy, to stracisz wszystko! I One Direction, i Perrie, i Shane'a i karierę.<br />
- O co ci znów chodzi?! - Wkurzył się.<br />
- Pezz właśnie straciła swój zespół, Little Mix się rozwiązało. Ma tylko Shane'a i nas, bo ciebie też powoli traci. Chcesz jej odebrać przyjaciół i wywieźć ją stąd z Shanem, czy rozwieść się z nią i pozbawić ją męża i ukochanego?<br />
- Przecież ją kocham! Chcę, żeby była szczęśliwa! Nie przywrócę Little Mix, ona musi iść dalej.<br />
- Iść ślepo za tobą, jak jaśnie pan rozkaże? - Prychnęłam. - Wiesz, kiedy była szczęśliwa? W kwietniu. W maju. Kiedy byłeś tutaj i razem zajmowaliście się synkiem, kiedy byliście jak prawdziwa rodzina. A potem zacząłeś biegać do swoich kumpli, jakbyś uciekał od odpowiedzialności. Nie masz kompleksu Piotrusia Pana, wiem to. Więc dlaczego uciekasz od bycia ojcem i mężem?<br />
- Wcale nie uciekam! Kurwa! Ja po prostu chcę być sobą! - Wydarł się na cały głos. - Nazywasz mnie egoistą, a sama też nią jesteś! Pamiętasz, kiedy na wszystkich się wyżywałaś? Jasne, straciłaś dziecko, ale w tamtym momencie nie myślałaś o nim, tylko o sobie!<br />
Auć. Zamknęłam oczy, pozwalając, by łzy spłynęły mi w dół policzków. Bolało, bardzo bolało.<br />
- Wiem. - Przyznałam łamiącym się głosem. - Byłam egoistką, bo nie umiałam się pogodzić z tym, jak bardzo to bolało. Nie widziałam innych, widziałam tylko siebie, załamaną dziewczynę, wokół której wszyscy powinni skakać! Ale czuję, że znów jestem sobą. - Podniosłam na niego wzrok. Siedział na podłodze pod ścianą i wpatrywał się w splecione na kolanach ręce. Palcem wskazującym wodził po tatuażu na grzbiecie dłoni. - Pamiętasz rok 2014? Kiedy Liam ześwirował i chciał odejść? Nie był na to gotowy. Zobaczył, że popełnia błąd i poprawił się! Pomogłam wam znów się zejść, a potem wy pomogliście mnie. A teraz, cztery lata później, wy znów mi pomogliście szybciej stanąć na nogi. Moja kolej na rewanż. - Wstałam i podeszłam do regału z nutami. Wzięłam swój segregator i wyjęłam luźną kartkę z wierzchu. - Wczoraj przyjaciel uświadomił mi, że trzeba rozliczyć się z przeszłością, żeby ruszyć w przyszłość.<br />
- Pewnie święty Liam. - Prychnął pod nosem Zayn.<br />
- Nie, raczej wkurzający Noriaki. - Otarłam policzki i usiadłam przed pianinem. - Napisałam to dzisiaj rano w dwie godziny. Moje rozliczenie z przeszłością. Chcę ruszyć dalej, a to mi na to pozwoli, bo wieczne zamartwianie się nikomu nie wyszło na dobre.<br />
Zaczęłam grać wolną melodię. Jeszcze trochę się myliłam, bo była dopiero co skomponowana. Specjalnie starałam się wpleść w nuty rytm walca, żeby nabrało to jeszcze bardziej osobistego charakteru. Walc obok tanga i cha-chy był moim ulubionym tańcem towarzyskim. A "Lullaby To Stars" pierwszą napisaną przeze mnie kołysanką. Kołysanką dla mojego nienarodzonego, zmarłego synka, którego nigdy nie zobaczyłam i nigdy nie zobaczę.<br />
<br />
<i><span style="font-size: x-small;">Listen to clear sound of the wind</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">He's telling all stories from the worlds begin</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">If you listen carefully</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">You'll find our first and last goodbye</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I know it's been taken for a while</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Missing you, when you're gone, I still wanna cry</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Bleeding eyes can't give more tears</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Wishing you will someday come and give a kiss, please, please...</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">They say: It wasn't you're very fault</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But I know: I could look after you more...</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Now I sing a lullaby for you</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I hope you'll hear and never forget</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I loved you and I still will love</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">My feelings are better than you've ever could get</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Maybe you're not alone, being there beside people whose gone</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But I know</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">None of them sang lullaby to stars before.</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Look at the stars in the sky</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Remember their brightness in the deepest mind</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">If you look carefully</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">You will see faces of God and best of gone</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Maybe there will be your name too</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Well, you have gone, this is the hurting truth</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">It's hard to look at the stars for me</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Cause I still feel loss, where should be place for you and me...</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">They say: You can't live still in the past</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But I know: It's hard to breathe with hole in your lungs...</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: x-small;">Now I sing a lullaby for you</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I hope you'll hear and never forget</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I loved you and I still will love</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">My feelings are better than you've ever could get</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Maybe you're not alone, being there beside people whose gone</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But I know</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">None of them sang lullaby to stars before.</span></i><br />
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Listen to the wind</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Come with it to me</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Look at the stars</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Blink with them, that I could see</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">I wish I could record</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Your first steps, your first words, your first scream, your first run...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">I will always remember, even if you're far away</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Billions of miles can't make me stop loving you...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;">Now I sing a lullaby for you</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I hope you'll hear and never forget</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">I loved you and I still will love</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">My feelings are better than you've ever could get</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">Maybe you're not alone, being there beside people whose gone</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">But I know</span></i><br />
<i><span style="font-size: x-small;">None of them sang lullaby to stars before.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: x-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">(Posłuchaj czystej melodii wiatru</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">On opowiada wszystkie historie od początku świata</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jeśli wsłuchasz się uważnie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Odnajdziesz nasze pierwsze i ostatnie pożegnanie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Wiem, że to trochę trwało</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Tęsknić za tobą, kiedy odszedłeś, wciąż chcę płakać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Krwawiące oczy nie mogą dać więcej łez</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Marzę, żebyś kiedyś przyszedł i mnie pocałował...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Oni mówią: To wcale nie była twoja wina</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale ja wiem: Mogłam się tobą lepiej opiekować...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Teraz śpiewam kołysankę dla ciebie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mam nadzieję, że usłyszysz i nigdy nie zapomnisz</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Kochałam ciebie i wciąż będę kochać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Moje uczucia są lepsze niż jakiekolwiek inne, które mógłbyś otrzymać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Może nie jesteś sam, przebywając wśród tych, którzy odeszli</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale ja wiem</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Żaden z nich nie śpiewał kołysanki do gwiazd przede mną...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Popatrz na gwiazdy na niebie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Zapamiętaj ich blask w głębi siebie</span></i></div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Jeśli przyjrzysz się uważnie</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Zobaczysz twarze Boga i tych, którzy odeszli</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Może tam będzie też twoje imię</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">W końcu odszedłeś, to bolesna prawda</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Trudno jest mi patrzeć na gwiazdy</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Bo wciąż czuję pustkę tam, gdzie powinno być dla nas miejsce</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: xx-small;">Oni mówią: Nie możesz ciągle żyć przeszłością</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale ja wiem: Tak ciężko oddychać z rozdartymi płucami</span></i><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Teraz śpiewam kołysankę dla ciebie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mam nadzieję, że usłyszysz i nigdy nie zapomnisz</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Kochałam ciebie i wciąż będę kochać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Moje uczucia są lepsze niż jakiekolwiek inne, które mógłbyś otrzymać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Może nie jesteś sam, przebywając wśród tych, którzy odeszli</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale ja wiem</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Żaden z nich nie śpiewał kołysanki do gwiazd przede mną...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Posłuchaj wiatru</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Przybądź z nim do mnie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Popatrz na gwiazdy</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mrugnij razem z nimi, żebym mogła to zobaczyć</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Marzę, żeby spostrzec</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Twoje pierwsze kroki, twoje pierwsze słowa, twój pierwszy krzyk, twój pierwszy bieg...</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Na zawsze zapamiętam</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Nawet jeśli będziemy daleko od siebie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Miliony mil nie sprawią</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Że przestanę cię kochać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><br /></span></i></div>
<div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Teraz śpiewam kołysankę dla ciebie</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Mam nadzieję, że usłyszysz i nigdy nie zapomnisz</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Kochałam ciebie i wciąż będę kochać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Moje uczucia są lepsze niż jakiekolwiek inne, które mógłbyś otrzymać</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Może nie jesteś sam, przebywając wśród tych, którzy odeszli</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Ale ja wiem</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;">Żaden z nich nie śpiewał kołysanki do gwiazd przede mną...)</span></i></div>
</div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<br />
<br />
Dźwięki pianina ucichły, a ja starałam się uspokoić. Samo napisanie tej piosenki kosztowało mnie kilkanaście zużytych chusteczek i parę litrów wylanych łez, więc... Zaśpiewanie jej było jeszcze większą męką.<br />
- To moje rozliczenie z przeszłością. Teraz czuję, że mogę ruszyć dalej, bez takiego ciężaru. - Odezwałam się w przestrzeń. Zayn nie ruszył się nawet o milimetr, wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami. - Zawsze będę pamiętać Patricka, ale... Będę miała pewność, że jest w dobrym miejscu i jest szczęśliwy. I że część jego będzie w Izzy. - Wstałam z fotela i skierowałam się do drzwi. - Rozlicz się z przeszłością, Zayn. Zrób rachunek. Czy było warto i czy będzie warto? Co stracisz, a co zyskasz?<br />
Wyszłam z pomieszczenia i stanęłam pod schodami, żeby się uspokoić. Nie mogłam się tak pokazać reszcie. Dzięki Bogu za ten mecz, inaczej wszyscy staliby już pod drzwiami i wsłuchiwali się w nasze krzyki.<br />
Właśnie, mecz...<br />
Mecze w naszym domu to wielkie wydarzenia, zwłaszcza te międzynarodowe. Na zawsze zapamiętam mega kłótnię i konflikt polsko-irlandzki po meczu w eliminacjach do Euro 2016, a potem w 2017 po meczu Polska-Anglia. Nasza drużyna niespodziewanie się wybiła, a Lewandowski w celności pokonał Ronaldo i Messiego. Cóż, chłopaki mieli focha przez dobre tygodnie, a my trzy biedne polskie imigrantki musiałyśmy się nieźle napracować, żeby wybaczyli naszemu krajowi. Niemniej jednak nazwisko Lewandowskiego było w tym domu zakazane, zwłaszcza w obecności Niallera.<br />
Natomiast dzisiaj miał miejsce mecz Anglia-Hiszpania. Cóż, tu była sprawa gorsza. O ile ja czy Nika byłyśmy dość neutralne i średnio nas obchodził wynik, o tyle Monika była dosłownie kibolem. Potrafiła wrzeszczeć, rzucać chipsami w telewizor, wylewać piwo na podłogę, awanturować się o byle podanie, a przekleństwa opanowała w języku polskim, angielskim, niemieckim i hiszpańskim. Nie, to nie był żart. A teraz wyobraźcie sobie Louisa, który był mega fanem footballu, Nialla, który kumplował się z Rooney'em, Liama, który znał się z bramkarzem, Benem Fosterem, po jednej stronie. A po drugiej Monika, która uwielbiała Ramosa, Pique, Torresa i Fabregasa, która w prezencie urodzinowym od Harry'ego dostała karnet na mecze Hiszpanii, mogła pogadać z Ikerem Casillasem i dostała od niego podpisaną koszulkę... Aha, i która jako chyba jedyna kobieta w tym domu, wiedziała, co to spalony. Dołączcie do tego Eleanor, która lubiła robić Louisowi na przekór i podczas meczy zachwycała się głównie wyglądem piłkarzy, a także Stylesa, który z radością poddawał się terrorowi swojej żony i kibicował posłusznie wybranej przez nią drużynie. To po prostu będzie kilkugodzinna runda bokserska. Ja zazwyczaj byłam neutralna i oglądałam mecze z nudów, ale dziś potrzebowałam, żeby odciągnąć myśli od Zayna. A propos', ciekawe czy Perrie też będzie oglądać mecz.<br />
Weszłam po schodach i od razu skierowałam się do salonu, skąd dochodziły głośne dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pRpeEdMmmQ0" target="_blank">"Waka Waka"</a>. No tak. Bo kiedy indziej, jak nie przed meczem trzeba wywrzaskiwać mundialowe hity? Nawet mnie nie zauważyli, gdy usiadłam na sofie i wyciągnęłam nogi na środek pokoju.<br />
- Put your hands up to the sky! - Ryknął Louis, udając Pitbulla w <a href="https://www.youtube.com/watch?v=TGtWWb9emYI" target="_blank">"We Are One"</a>. O kurde.<br />
- <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5EVhiBGvVFc" target="_blank">Endless Summer</a>, whoa! - Z drugiego kąta odezwała się Monika, umalowana w barwy hiszpańskiej drużyny. Ja pierdolę, trafiłam do cyrku.<br />
- Feel the... - Niall zaczął <a href="https://www.youtube.com/watch?v=BAkqJT_sMKQ" target="_blank">"Magic In The Air"</a>, ale nie skończył, bo Nika wepchnęła mu do ust pączka.<br />
- A wcale, że nie, bo koko koko euro spoko! - Odparowała, siadając mu na kolanach.<br />
- Gdzie ja jestem? - Zadałam pytanie, ale chyba nikt mnie nie usłyszał. Oprócz mojej córeczki, która szukała sobie wygodnej pozycji. Przyzwyczajaj się, mała. To dom wariatów. - Czy ktoś mi może... - Spróbowałam znowu, ale mój głos zginął w chórze wyjącym <a href="https://www.youtube.com/watch?v=8BkYKwHLXiU" target="_blank">"La Copa De La Vida"</a>. - Ej, zaczął się już... Cholera. - Oni dalej swoje. Poklepałam pocieszająco swój brzuch i nagle wpadłam na diabelski pomysł.<br />
- Do you really want it?!<br />
- Yeah!<br />
- Do you really want it?!<br />
- Yeah!<br />
- Do you really want it?!!!<br />
- Kurwa, rodzę!!! - Wrzasnęłam na całe gardło.<br />
W salonie zapadła cisza. Oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Nika wypluła piwo na koszulkę Niallera, a Harry chyba zaczął się dusić chipsem.<br />
- C-co? - Liam momentalnie zbladł, wyglądał, jakby miał zaraz paść trupem pod stołem.<br />
- Zaczął się już ten mecz czy to dopiero wasza rozgrzewka? - Zapytałam spokojnie, podkładając poduszkę pod kark.<br />
- Nie rodzisz? - Upewniła się El, nie spuszczając ze mnie uważnego wzroku.<br />
- To był jedyny sposób, żeby zwrócić na siebie waszą uwagę. - Mruknęłam. - To zaczął się czy nie?<br />
- Zaraz wyjdą na boisko. - Odpowiedział Liam. Powoli wracały mu kolory. - Jezu, nigdy więcej mnie tak nie strasz...<br />
- To była tylko próba, w końcu kiedyś urodzę. I odsłońcie ten telewizor, nic nie widzę...<br />
- Shakira na trybunach! - Wrzasnął Louis, stając centralnie przede mną. Powiedziałam "odsłońcie", nie "zasłońcie"...<br />
- Przecież Pique gra, przyszła dopingować męża. - Stwierdziłam, wzruszając ramionami.<br />
- Wychodzą! Iker idzie!!! - Jak tak dalej pójdzie, Monia, to będziesz wstawiała nowe szyby. I lustra.<br />
Wywróciłam oczami i kopnęłam Tommo w tyłek, żeby mi się usunął z pola widzenia. Wreszcie mogłam zobaczyć boisko. Mecz był w Madrycie, gdyby przypadkiem odbywał się w Londynie, większość zgromadzonych tutaj osób śliniłaby murawę. Plus nikt by się nie dostał na widownię, bo Directionerki pewnie wykupiłyby wszystko, by być koło idoli.<br />
Mecz zaczął się od mocnego podania do Torresa. Od razu zaczęłam się rozglądać za jakimiś nausznikami, bo można było ogłuchnąć. W międzyczasie do pokoju weszła Perrie, wyraźnie odprężona po długiej rozmowie telefonicznej z bratem. Shanowi na jej rękach udzieliła się atmosfera kibiców, bo kiedy tylko zaczęli znów wrzeszczeć, on podskoczył i wybuchnął śmiechem.<br />
- Piła!!! - Pisnął. Mówił coraz więcej, piłki różnego rodzaju były ostatnio jego ulubionymi zabawkami.<br />
- Tak, synku, piłka. To jest mecz. - Podniosłam wzrok na Zayna. Nie patrzył na mnie, tylko zabrał Shane'a od Pezz i cmoknął ją w policzek. - Zobaczmy, kto tu wygrywa...<br />
Zmarszczyłam brwi. Ktoś tu postanowił się pobawić w poker face. Obserwowałam uważnie, jak pokazywał małemu piłkarzy, jak podawał mu piłeczki do zabawy i jak próbował go nauczyć wymawiać "football". Śmiał się zadowolony i wcale nie wyglądał na takiego Zayna sprzed pół godziny. Co postanowił? Nie miałam pojęcia.<br />
Dopiero kiedy Rooney strzelił pierwszego gola, a w salonie wybuchł tajfun radości i przekleństw, Zayn odwrócił się w moją stronę. Z poważną miną skinął głową. I co to miało znaczyć?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
____________________________________________________<br />
Nowy rozdział do waszej dyspozycji :) i w nim nowa piosenka, która dużo traci, kiedy się ją przetłumaczy, a przynajmniej moim zdaniem :P<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000; font-size: large;">HAPPY BIRTHDAY ZAYN MALIK!!!</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000;">Nie wiem, jakie życzenia mogłabym Ci złożyć. Ostatnio twoje wypowiedzi mnie wpieniają i sama nie wiem, czemu tak długo ukrywałeś to swoje "prawdziwe ja". Czuję się trochę oszukana. Ale dopóki nie walniesz jakiejś mega głupoty, to i tak będę cię wspierała i czekam na twoją płytę i "BeFOUR". Mam przeczucie, że to wszystko zmierza w złym kierunku, ale rób jak uważasz. W końcu wreszcie jesteś wolny. </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #cc0000;">Wszystkiego najlepszego, Zayn. Spełnienia marzeń.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #38761d;">Jest beznadziejnie pisać o czymś, o czym wiesz, że w życiu nie będzie mieć miejsca. Zayn nigdy nie zaśpiewa "If I Could Fly" lub "Love You Goodbye". A jednak są miejsca, w których można sobie wyobrazić jego głos. A "Love You Goodbye" idealnie pasuje do tego rozdziału, tej rozmowy i ogólnie... Kochamy cię, żegnaj.</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia pod ostatnim rozdziałem... Miałam parszywy humor, na który złożyło się wiele czynników, ale teraz jest już okej. Jesteście naprawdę kochani, uwielbiam was <3 </span><br />
<span style="color: #351c75;"><br /></span>
<span style="color: #351c75;">Kolejny rozdział będzie... nie mam pojęcia kiedy. Bardzo możliwe, że dopiero w lutym. W ostatnim tygodniu stycznia mam dwa kolokwia i egzamin końcowy z biochemii. Trzymajcie kciuki, błagam. Naprawdę nie chcę tego poprawiać...</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Chyba na was nie zasłużyłam ;) ;***</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-54070106193345584612015-12-31T23:55:00.002+01:002015-12-31T23:55:52.355+01:00Część II: Rozdział 27<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<i><b>"Czy to koniec One Direction?!</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Świat znowu stanął w miejscu za sprawą pięciu chłopaków z największego boysbandu wszech czasów. W tym roku to już chyba dziesiąty raz, kiedy 1D szokuje swoich fanów. Wczoraj została ogłoszona radosna nowina: <b>Louis Tomlinson i Eleanor Calder-Tomlinson spodziewają się dziecka.</b> 1D Team znów się powiększy!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>@Louis_Tomlinson: Ludzie, będę ojcem!!! Właśnie się dowiedzieliśmy z El... Jestem szczęśliwy jak nigdy!</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mister Tommo szczęśliwy? Cóż, fanki też powinny być szczęśliwe. A jednak tak nie jest.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>@fifanzitgirl: Modest już nie ma co wymyślać? Larry is real bitches!</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>@vinkjarseat: aha jasne. Nie cierpię El i żaden bachor tego nie zmieni.</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>To tylko dwa z tysięcy tweetów i postów o negatywnej treści, skierowanych przeciwko państwu Tomlinson. Eleanor już wcześniej padała ofiarą plotek i oszczerstw, teraz jednak nawet my uważamy, że miarka się przebrała. Życzymy zdrowia i wszystkiego najlepszego dla malucha, a hejterom mówimy:<b> NIE!</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jednak... Spójrzcie, ile rok 2018 przyniósł nam dramatów w świecie One Direction. Najpierw rozstanie Latalie, potem odejście Moniki, ślub Lou i El, wypadek, pobyt w szpitalu Nialla, Harry'ego, Liama, Nattie i Moniki, potem ciąża i ponowne zejście się Lattie, nagły ślub państwa Styles, a teraz kolejna ciąża... Wymieniliśmy wszystko? Mamy przeczucie, że jeszcze niejedno się wydarzy. Chłopaki z 1D tworzą swoje rodziny? <b>Czyżby to był czas na zakończenie działalności zespołu? Czy chłopaki wrócą z rocznej przerwy?</b> Wprawdzie wypuścili "Addicted", hit, który podbił listy przebojów w mniej niż tydzień, ale to wcale nie znaczy, że to nie była ich ostatnia piosenka. Czekamy cierpliwie, aż zespół się wypowie..."</i></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
- I odpowie na pytanie, czy to koniec One Direction? - Przeczytałam ostatnie zdanie artykułu z Sugascape i wzięłam wdech, żeby wybuchnąć potokiem krytyki i przekleństw, ale Liam mnie uprzedził.<br />
- Jaki koniec?! - Krzyknął, patrząc na mój telefon ze złością. - Jaki koniec?! To nie jest koniec! Jeszcze nie osiągnęliśmy tego, co chcieliśmy!<br />
- Ty to wiesz, ale oni nie. - Wyłączyłam Google Chrome i schowałam telefon do torebki. - Cholerne pismaki. Chyba czas puścić im znowu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=MqNcqyeQNCE" target="_blank">"History"</a>.<br />
- Dobrze, że nie wywęszyli, że coś jest nie tak z Zaynem. - Mruknął pod nosem i podjechał kilka metrów. Siedzieliśmy na ogonie Forda Mondeo, który nie miał ochoty wyprzedzić samochodów naprzeciwko i zmniejszyć korka.<br />
- Jeszcze tego by brakowało. Chciałam z nim pogadać, dowiedzieć się, co on kombinuje, ale on wiecznie gdzieś znika. Perrie jest już na granicy depresji... Uważaj!<br />
- Hamuję przecież. - Liam ze stoickim spokojem wyhamował pięć centymetrów przed tablicą Forda. - Mogę się założyć, że za kierownicą siedzi jakaś baba.<br />
- Mam rozumieć, że kobiety nie umieją prowadzić? - Uniosłam brwi i założyłam ręce na piersi.<br />
- Ty jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę, kangurku.<br />
- No dobra. - Zmieniłam temat. - Co zrobimy z tym artykułem?<br />
- Na razie nic. Niech to podsycają. Potem wyjdziemy im naprzeciw z nową płytą, może nominacją do Grammy, kolejnymi nagrodami i im wszystkim szczęki opadną. Przekonają się raz na zawsze, że do nas należy ostatnie zdanie. - Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam znowu telefon, bo przyszło mi jakieś powiadomienie.<br />
- Niall jest niezastąpiony w pocieszaniu fanów. - Zaśmiałam się i pokazałam Liamowi zdjęcie na ekranie.<br />
- This is not the end. - Przeczytał i też parsknął śmiechem na widok Niallera leżącego na łóżku z dziwną miną i wskazującego na bliznę na brzuchu po operacji.<br />
- Tak, jako autorka tej blizny muszę powiedzieć, że jest się czym chwalić. - Stwierdziłam zadowolona i podałam tweeta dalej. Musiałam odpowiedzieć.<br />
<i>@nattie_maj: @NiallOfficial widzę, że polubiłeś swoją bliznę :P</i><br />
<i>@NiallOfficial: @nattie_maj od najlepszego chirurga, polecam, Niall Horan xD</i><br />
<i>@nattie_maj: @NiallOfficial jak ci się tak nudzi, to idź posprzątaj salon :></i><br />
<i>@NiallOfficial: @nattie_maj nie mogę, jestem na chorobowym, yasss! ^^</i><br />
<i>@nattie_maj: @NiallOfficial jak cię strzelę tym chorobowym w twarz, to nawet Nika cię nie odratuje!</i><br />
<i>@NiallOfficial: @nattie_maj jesteś w ciąży, nie wysilaj się ;*</i><br />
<i>@nattie_maj: @NiallOfficial już ty się nie martw, baby Payne ma genialnego kopa, tylko mi pomoże ;)</i><br />
<i>@NiallOfficial: @nattie_maj baby Payne wie, że chrzestnego się nie kopie :D</i><br />
<i>@nattie_maj: @NiallOfficial a kto ci to powiedział, ty samozwańczy ojcze chrzestny???</i><br />
<i>@1DUpdatesss: Rozmowa @NiallOfficial i @nattie_maj na TT, awww, to frienship goals! <3</i><br />
<i>@Real_Liam_Payne: @NiallOfficial @nattie_maj mój telefon przez was zwariował, nie możecie pogadać w realu?</i><br />
<i>@nattie_maj: @Real_Liam_Payne dojechaliśmy już, że piszesz?</i><br />
<i>@Real_Liam_Payne: @nattie_maj gdybyś podniosła głowę i popatrzyła przez szybę, to byś wiedziała :)</i><br />
- Zaczynam się zastanawiać, czy nie jesteś uzależniona.<br />
- Od Twittera? A w życiu! - Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu.<br />
- Nie, raczej od czytania. Czegokolwiek. W ciągu miesiąca pochłonęłaś połowę biblioteki domowej, kupiłaś dwadzieścia sześć nowych książek i ciągle coś czytasz w necie. Twitter to tylko luźny przykład. - Kliknięciem pilota zablokował auto i podszedł do mnie.<br />
- A co innego mam robić jak nie czytać? Jestem w ciąży, nie w szczytowej formie a'la Radwańska.<br />
- Nie to mam na myśli, po prostu... Rzadziej komponujesz.<br />
- Ach, to. - Zrozumiałam, co miał na myśli. - Nie mam weny od dłuższego czasu.<br />
- Może ci pomóc? - Zaproponował.<br />
- Nie! - Zaprotestowałam gwałtownie, wchodząc przez rozsuwane drzwi do hali sklepowej. - To... niespodzianka.<br />
- No dobra... To w takim razie czego potrzebujemy? - Spytał, obejmując mnie ramieniem.<br />
- Wszystkiego po trochu. - Spojrzałam na niego z uśmieszkiem.<br />
Staliśmy właśnie w progu najnowszego Argosa na przedmieściach Londynu. Otworzyli go dwa miesiące temu, a nawet dzisiaj były tu tłumy ludzi. Co nas zachęciło do przyjazdu tutaj? Olbrzymi dział "Baby & Nursery". Najwyższy czas urządzić Izzy pokój.<br />
- To chodź najpierw do łóżeczek. - Zaprowadził mnie do urządzonych pokoików dziecięcych, które na szczęście można było kupować w kawałkach. Na przykład z tego cudeńka wywaliłabym tę szafkę, wygląda jak potłuczona. Albo ta lampka, po cholerę żarówki LED-owe dla niemowlaka?<br />
- Zobacz to. - Wskazałam na białe łóżeczko malowane w bladoróżowe zawijasy. - Jest śliczne.<br />
- Ma regulację wysokości materaca. - Zauważył, wczytując się w etykietkę.<br />
- To plus, w końcu jak zacznie siadać nie możemy ryzykować, że wypadnie.<br />
- A to? - Podszedł do kolejnego.<br />
- Też ładne. Ale droższe. Chwila, o całe dwieście funtów?! - Wytrzeszczyłam oczy na cenę. - Co oni, łączyli je platynowymi gwoździami?!<br />
- Nie, zobacz... Ma regulację oparcia. Możesz podnieść górną część materaca, dziecko będzie mogło siadać z oparciem. - Sięgnął pod materacyk i uniósł je lekko w górę.<br />
- Nie, takiego czegoś nie potrzebujemy. Ale ta komoda może być, wszystko się w niej zmieści.<br />
- Wypolerowane kanty, żadnej drzazgi. Bierzemy. - Zadecydował Liam i zapisał numer seryjny komody.<br />
- To łóżeczko weźmy do kompletu. - Z uśmiechem wskazałam na to, które mi się tak podobało.<br />
- Okej, pasuje. Co dalej?<br />
- Idźmy przed siebie, co nam wpadnie w oko, to bierzemy.<br />
Mijaliśmy kolejne działy, zatrzymując się przy nosidełkach, wanienkach, leżaczkach, pościeli, przy wszystkim. Nasza lista powiększała się niemal z każdym krokiem i zaczynałam się zastanawiać, czy Liam nie wpadł w jakiś szał zakupoholika, ale on stwierdził, że jego mała księżniczka ma mieć wszystko, co jej do szczęścia potrzebne. Skoro tak, to proszę bardzo.<br />
Na dłużej zatrzymaliśmy się przy wózkach.<br />
- Gdyby był Patrick, kupowalibyśmy ten... - Stanęłam przy sporym wózku dla bliźniąt. Położyłam rękę na brzuchu i popatrzyłam na Liama. Stanął tuż obok mnie i objął mnie ramieniem.<br />
- Nie martw się. - Pocałował mnie w głowę. - Widocznie tak miało być.<br />
- Wiem i już się z tym pogodziłam... Prawie. - Odwróciłam się do niego i oparłam czoło o jego ramię. Przytulił mnie, uważając, żeby nie zgnieść małej.<br />
- Jestem z tobą, kangurku. I razem przejdziemy przez wszystko, pamiętaj o tym. - Odsunął mnie na długość ramienia i spojrzał prosto w oczy. - Razem, jasne? Wszystko będzie dobrze.<br />
- Wszystko będzie dobrze. - Powtórzyłam za nim, próbując się znów uśmiechnąć. Nie bardzo mi to wyszło, ale Liam udał, że tego nie zauważył i pociągnął mnie do następnych wózków.<br />
- Co powiesz na ten? - Wskazał na spory granatowy wózek z budką i ręcznymi hamulcami. Dotknęłam rączki i spróbowałam go wycofać z miejsca.<br />
- Trochę ciężki. Rama powinna być z aluminium, będzie lżejszy i bardziej zwrotny.<br />
- A ten? Zobacz, jest aluminium, możliwość zmiany pozycji, hamulce ręczne i nożne do zastopowania wózka w miejscu... I kolor pasuje dla dziewczynki. - Wyjechał beżowym wózkiem na środek, żeby sprawdzić jego możliwości. Faktycznie ładny.<br />
- Trochę drogi...<br />
- Nattie. Nasze dziecko będzie miało wszystko z górnej półki, żeby było bezpieczne i zadowolone z życia, okej? - Chyba jest coś ze mną nie tak, jeśli stanowczy Liam to według mnie seksowny Liam i chcę się na niego rzucić w miejscu publicznym, prawda? Co za szalone hormony, ja pitolę.<br />
- Okej. A spójrz na tę spacerówkę! Byłaby idealna na później, jak mała by podrosła! - Zachwyciłam się wózkiem z pasami dla dziecka, regulowanym oparciem, sporym koszem pod siedzeniem i budką w kolorze morskiej zieleni. Cudny...<br />
- To bierzemy oba. - Zadecydował beztrosko Liam i dopisał do listy spacerówkę.<br />
- Zwariowałeś? Od razu oba?<br />
- A czemu nie? - Na widok jego zadowolonej miny mogłam się tylko roześmiać.<br />
- Okej, bierzemy oba. Chodź teraz do... O mamuniu, spójrz, jakie słodkie! - Pisnęłam, podbiegając do regału z ubrankami.<br />
- I kto tu wariuje? - Parsknął śmiechem Liam, kiedy zobaczył w moich rękach pięciopak cudnych śpioszków w motywy Disneya.<br />
- Ale weź wyobraź sobie w tym Izzy! Będzie ślicznie wyglądała! I zobacz te cudne, maleńkie skarpeteczki... - Rozpływałam się w zachwytach nad rozmiarem niemowlęcych skarpetek o długości chyba pięciu centymetrów.<br />
Od zawsze uwielbiałam rzeczy dla dzieci i zachwycałam się ubrankami i akcesoriami dla nich. Kiedy tata zaczął pracować w Anglii byłam jeszcze na tyle mała, żeby go ubłagać, by przywiózł mi prawdziwego dzidziusia w stylu BabyBorn. Na Boże Narodzenie znalazłam pod choinką prawdziwy wózek, w którym zmieścił by się noworodek z lalką wielkości miesięcznego dziecka w środku, a do tego łóżeczko, nosidełko, leżankę, szafę z materiału i wanienkę, do której można było nalać wody i wypuścić. W szafie była sukieneczka i śpioszki na zmianę, na półeczce pod wanienką plastikowe mydełko, jakieś płyny, do tego jeszcze butelka z mlekiem, łyżeczka, miseczka i grzechotka. Byłam wtedy najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem i mój pokój na długo zamienił się w małe mieszkanko, w którym mieszkałam jako mamusia małej Julci. Przez całe ferie świąteczne, a potem zimowe wciąż bawiłam się w dom, zmieniały mi się tylko scenariusze. Wychodziłam z Julcią na spacer do pokoju babci, robiłam zakupy z maluchem w nosidełku w pokoju rodziców, spotykałam się z koleżankami na herbatce w salonie na dole, jeździłam z Julcią na wakacje lub do szpitala, kiedy Julcia miała mieć wycinany wyrostek. Tak, instynkt macierzyński czułam już od najmłodszych lat. A kiedy Perrie zaszła w ciążę, to naprawdę jej zazdrościłam. Chciałam wtedy mieć takiego malucha do przytulenia, przewinięcia, usypiania... Nawet te bezsenne noce i wieczne zmęczenie Pezz mnie nie odstraszało. Kiedy tylko miałam czas, to jej pomagałam przy Shanie, a nocą, kiedy rozmawiałam z Liamem, pytałam go, czy miałby do mnie pretensje, gdybym zaszła w ciążę. Najpierw myślał, że żartuję, ale potem spoważniał i powiedział, że od zawsze chciał mieć dzieci, a od kiedy się zaręczyliśmy coraz częściej nad tym myślał. Tymczasem wszystko wyszło nie tak, jak sobie wymarzyliśmy, cztery miesiące byłam sama, a potem straciłam jedno dziecko. Czasem nie trzeba mocno marzyć, bo marzenia mogą się spełnić nie w taki sposób, jak byśmy chcieli.<br />
- Boże, będę się bał wziąć ją na ręce, bo jeszcze ją połamię. - Liam wziął do ręki małą czapeczkę z nausznikami do zawiązania pod brodą.<br />
- Jakoś Shane'a trzymałeś na rękach. - Wrzuciłam do wózka, który przezornie ze sobą zabraliśmy przy wejściu cały stos pajacyków, body i koszulek.<br />
- Ale to będzie moje dziecko. Moje. I jak ja je połamię? - Miał tak komiczną minę, że wybuchnęłam śmiechem.<br />
- Jakoś od tysiącleci faceci są ojcami i rzadko słyszy się o przypadkach, że połamali swoje dzieci. - Wzięłam jego ręce położyłam na swoim brzuchu. - Będziesz wspaniałym ojcem, kochanie. Ja w ciebie wierzę i ona też. - Wpatrywał się w swoje dłonie, a potem nagle uśmiechnął się szeroko i podniósł wzrok na mnie.<br />
- Pierwszy raz od kwietnia powiedziałaś do mnie "kochanie". - Zmarszczyłam brwi.<br />
- Serio? Wcześniej nie?<br />
- Nie.<br />
- Wow... No cóż, przyzwyczajenie drugą naturą, prawda? W końcu musiałam to powiedzieć. - Niezręczna sytuacja. Naprawdę to mi się wymknęło bezwiednie. Chciałam się od niego odsunąć, ale przesunął ręce na moje plecy i przyciągnął mnie bliżej.<br />
- Przyzwyczajenie? A mnie się wydaje, że bardzo tęsknisz za tym, co było kiedyś i chciałabyś do tego wrócić, ale za bardzo się boisz. - Stwierdził z cwaniackim uśmiechem.<br />
- Gdzie się podział ten Liam, który bał się, że go rozpoznam w parku i czerwienił się przy każdym zboczonym tekście chłopaków na nasz temat? - Przechyliłam głowę, obserwując go z rozbawieniem.<br />
- Przecież go wyrzuciłaś w kąt dawno temu. - Zaśmiał się i szybko cmoknął mnie w czoło. Spojrzał w dal ponad moim ramieniem. - Fanki na trzeciej.<br />
- I spokojne zakupy szlag jasny trafił. - Westchnęłam i wyswobodziłam się z jego objęć. Podeszłam do regału, kątem oka lustrując teren. Na końcu labiryntu regałów stały dwie dziewczyny i rozprawiały o czymś z ożywieniem, wskazując dokładnie na nas. Palcem się nie pokazuje.<br />
- Udawajmy po prostu, że ich nie widzimy. Jak coś, to Zeke jest pod telefonem. - Liam zerknął na większe opakowanie. Wziął je z półki. - Podoba ci się?<br />
- Pokaż... O jejku, jaki cudny! - Przyjrzałam się różowemu becikowi w niebieskie uśmiechnięte słoniki. Był przesłodki. - Bierzemy.<br />
- To chodźmy może jeszcze do tych akcesoriów typu butelki i tak dalej. - Zaproponował, wskazując na tabliczkę informacyjną.<br />
- Nie, myślę, że na dzisiaj wystar... Spójrz na te śliniaczki! Są taaakie słodkieee! - Chłopak wywrócił oczami i podążył za mną do działu kuchennego.<br />
Kiedy rozpływałam się nad cudnymi śliniaczkami i smoczkami, które hurtowo wrzucałam do wózka, dwie fanki nieco się ośmieliły i podeszły bliżej. Widocznie były już po zakupach, bo w dłoniach trzymały siatki z logo Argosa. Stanęły obok nas akurat w momencie, gdy Liam stwierdził, że obie trzymane przez niego butelki są idealne i wrzucał je do wózka.<br />
- He-e-ej... - Jednej z nich nieźle drżał głos. Odwróciłam się do nich z uśmiechem.<br />
- Cześć. - Przywitaliśmy się jednocześnie.<br />
- O matko, czyli to nie był żaden fake z tą ciążą! - Uniosłam brwi. Dobra, Nat, ogarnij hormony i tylko się na nie nie wydzieraj...<br />
- Ode mnie chyba nigdy nie dostaliście żadnych fake'ów. - Zakpiłam. - Nie, to prawda, jestem w ciąży.<br />
- Widzisz? Mówiłam ci! - Ta niższa odwróciła się do wyższej z triumfalną miną.<br />
- A El i Lou? - Od razu spytała wysoka.<br />
- To też prawda. - Potwierdził automatycznie Liam. Zaraz cały świat będzie wiedział. Wysoka się skrzywiła. O nie, znowu Larry Shipper.<br />
- A... możemy zrobić sobie z wami zdjęcie? - Zapytała niska.<br />
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się i razem ustawiliśmy się do zdjęcia. Błysnął flesz i selfie pokazało się na ekranie. - Fajnie wyszło. Wstaw na Twittera, to zretweetuję.<br />
- O matko... Jasne, wstawię! - Niska mało nie dostała zawału na miejscu.<br />
- Dobra, a teraz przepraszam, dziewczyny, ale musimy dokończyć zakupy. - Liam otoczył mnie ramieniem i znacząco chwycił za rączkę wózka.<br />
- Wcale się nie spieszymy. - Posłałam mu piorunujące spojrzenie.<br />
- Ale my musimy lecieć, autobus nam ucieknie. Chodź, Chloe. Dzięki za fotkę. - Wysoka pociągnęła koleżankę za rękę.<br />
- Czekaj, Liz, jeszcze autograf... Proszę, Liam. - Wyciągnęła w jego stronę paragon Argosa i długopis.<br />
- Spoko. - Nabazgrał szybko "Nice meeting, love, Liam" i oddał jej karteczkę.<br />
- Już?<br />
- Już. Miło było was poznać! - Krzyknęła, odchodząc.<br />
- Wzajemnie. - Odpowiedziałam, ale chyba mnie nie słyszały.<br />
- Okej, chodźmy, bo zlecą się tu zaraz reporterzy. Ta Chloe nie będzie siedziała cicho. - Liam popchnął wózek w kierunku kasy.<br />
Miał rację. Staliśmy w kolejce, kiedy przez oszklone ściany marketu spostrzegliśmy dwa wozy paparazzi i kilkanaście dziewczyn. Grupa stale się powiększała.<br />
- Cholera. Dzwoń do Zeke'a. - Powiedziałam szeptem do Liama. On już miał w ręku telefon. Jak zwykle myśleliśmy w tym samym czasie.<br />
- Nattie? - Odwróciłam się na dźwięk swojego imienia. Przede mną stała na oko dziesięcioletnia dziewczynka i ściskała rączkę beżowego misia.<br />
- Hej. - Uśmiechnęłam się do niej. - Co słychać?<br />
- Ja tylko... chciałam ci to dać. - Wyciągnęła misia w moją stronę. Otworzyłam usta i spojrzałam niepewnie na Liama.<br />
- Ale... - Zająknęłam się. - Z jakiej okazji?<br />
- Dla twojego dzidziusia. Właśnie go kupiliśmy, bo moja mama też jest w ciąży i będę miała braciszka. Ale zobaczyłam ciebie i pomyślałam, że twój dzidziuś się z tego misia ucieszy. A Jace dostanie jeszcze dużo misiów. Proszę. - Wzięłam ostrożnie misia do ręki.<br />
- Dziękuję... - Niewiele myśląc, uklękłam na posadzce i mocno przytuliłam dziewczynkę. - Dziękuję, skarbie.<br />
Paparazzi oczywiście skrupulatnie wykorzystali okazję do zdjęcia. Następnego dnia wszystkie gazety plotkarskie na okładce pokazywały zdjęcie przyszłej mamy przytulającej w sklepie dziewczynkę oraz Liama Payne, który wpatrywał się w tę scenę z szerokim uśmiechem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Przeciągnęłam się tak mocno, aż mi chrupnęły stawy. Spanie na kanapie w salonie to jednak nie był dobry pomysł. Z drugiej strony nie chciało mi się iść na górę, bo zaczęłam drzemać już podczas czytania "Diabeł ubiera się u Prady" i szkoda mi było się rozbudzać. A tak w ogóle to Izzy zmusiła mnie do spania. A teraz obudziła mnie kopniakiem. Swoją drogą, to było dziwne, że jeszcze nie było widać jej ruchów. Liam przysięgał, że nic nie czuł, kiedy dotykał mojego brzucha podczas codziennej gimnastyki małej. Ja natomiast miałam niezwykle wyczulone wszystkie receptory i każde najlżejsze poruszenie dziecka odczuwałam mega mocno.<br />
Ziewając, przeszłam do kuchni. Przy wyspie siedziały Perrie i Jade z Shanem na kolanach. Uśmiechnęłam się do nich i szybko przemknęłam do zamrażarki, żeby wyciągnąć pudło lodów wiśniowych. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie. Dziewczyny też musiały sobie poukładać całość. Jade szykowała się do wyjazdu do Japonii i wychodziło na to, że długo się nie zobaczą. Perrie natomiast musiała jej się wyżalić ze swoich popsutych relacji z Zaynem. Dziś znów gdzieś przepadł, ale jutro miałam zamiar go dopaść, choćby nie wiem co. Wymknęłam się szybko z kuchni, ale jednak udało mi się coś niechcący podsłuchać.<br />
- ... nie tak to miało wyglądać. Miałyśmy występować do końca świata.<br />
- Wszystko kiedyś się kończy. Jak...<br />
- Nawet tak nie mów! Nie ma opcji, jesteście sobie przeznaczeni!<br />
- A widzisz, jak to teraz wygląda? Mam wrażenie, że on już się znudził, że chce rzucić wszystko...<br />
- I co? Poddasz się? Zaśpiewasz mu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kHGed8_V6YA" target="_blank">"Boy"</a> albo <a href="https://www.youtube.com/watch?v=YCi_E5hu-bk" target="_blank">"The End"</a>?<br />
- Wiem, wiem... Nie po to pisałyśmy te piosenki.<br />
- O właśnie.<br />
Skrzywiłam się, siadając z powrotem na kanapę i sięgając po książkę. Nie mogło być aż tak źle, prawda? Rany, żebym się nie spóźniła z tą interwencją.<br />
- A ty co myślisz, Izzy? Wujek się opamięta? - Pogłaskałam brzuch. Cisza. - Teraz, kiedy potrzebuję twojego kopniaka, to ty siedzisz cicho. Ech, będziesz coś chciała, młoda. - Pogroziłam jej żartobliwie i wróciłam do czytania.<br />
W domu panowała cisza. Słyszałam tylko odgłosy maszyn w siłowni. Harry i Niall ćwiczyli z rehabilitantem, żeby wrócić do formy, a Liam spontanicznie do nich dołączył. Wprawdzie Hazz nie miał jeszcze zdjętego gipsu, ale uparł się, że przynajmniej jego ręce muszą być znowu sprawne. Reszta rozjechała się na wszystkie strony świata. Louis i Eleanor wybyli do Doncaster, żeby oznajmić radosną nowinę rodzinie Tomlinson (jakby nie istniał internet i jeszcze się nie dowiedzieli), a potem mieli zahaczyć o Manchester, żeby odwiedzić rodzinkę Calderów. Zayn oczywiście był z kumplami i NB w studiu, a Nika i Monia gdzieś się ulotniły. Nika na pewno wzięła dłuższy urlop, więc podejrzewałam, że włóczą się po jakichś sklepach w ramach oswajania Moni z normalnym życiem.<br />
Zdążyłam już powrócić do świata Mirandy Priestley, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Przez drzwi widziałam, jak Liam pędzi do kuchni po wodę. W tym samym momencie odezwał się dzwonek do drzwi. Nie miałam zamiaru ruszać się z kanapy, ale kiedy usłyszałam niechętny głos Liama, od razu wstałam. Czyżby jakiś nieproszony gość?<br />
- Co ty tu robisz?<br />
- Wpadłam do Natalii. Mogę wejść?<br />
- Od kiedy niby się przyjaźnicie? - Weszłam do hallu i uśmiechnęłam się na widok Danielle stojącej na progu.<br />
- Dani, hej! - Przywitałam się z nią radośnie. - Wchodź, właź!<br />
- Matko, urosłaś, odkąd cię ostatni raz widziałam. - Popatrzyła na mnie i wyciągnęła rękę. - Mogę dotknąć?<br />
- Jasne, ale nie licz, że kopnie. Na razie tylko ja to czuję. - Niepewnie dotknęła wypukłego brzucha i zaśmiała się.<br />
- No, mam nadzieję, że kiedyś coś poczuję.<br />
- Sorry, ale mogę wiedzieć, co tu robisz? - Zamordowałabym go wzrokiem, serio.<br />
- Mógłbyś grzeczniej? - Posłałam mu wymowne spojrzenie.<br />
- Nic się nie stało. Natalia, słuchaj! - Danielle zrobiła podekscytowaną minę. - Zadzwonili do mnie z Los Angeles, robią kolejną część Step Up i chcą mnie do jednej z ról drugoplanowych!<br />
- Nie!<br />
- Tak!<br />
- Aaaa! - Zapiszczałam i rzuciłam się do niej z uściskami. Za chwilę obie skakałyśmy po całym hallu.<br />
- Nattie! Zwariowałaś?! - Liam złapał mnie za rękę. No tak, mam się opanować.<br />
- Sorki, zapomniałam się. - Znów odwróciłam się do Dan. - Jezu, to wspaniale, gratuluję!<br />
- Dzięki, ale właśnie z tego powodu tu jestem. Chciałabym, żebyś mi pomogła w przygotowaniu do castingu.<br />
- Jasne, chodź! - Szerokim gestem wskazałam jej schody na dół. - Mamy sporą salę, jest gdzie tańczyć.<br />
- Nattie, ty chyba nie będziesz tańczyć. - Zbulwersował się Liam. Wywróciłam oczami. Zaczynał mi dziś działać na nerwy.<br />
- Zluzuj gacie, nie będę. Chodź, Dani.<br />
Zeszłyśmy po schodach do piwnicy i skierowałyśmy się do sali tanecznej. Otworzyłam drzwi i wpuściłam dziewczynę pierwszą. Dawno tu nie byłam. W zasadzie... Chyba od przygotowań do ślubu Tomlinsonów.<br />
- Wow... Ale ekstra. - Danielle rozglądała się wokół. - No, to jest raj dla tancerza.<br />
- Nie dla tancerza w ciąży. - Parsknęłam śmiechem. - Rozgrzewaj się. Nie będziemy marnować czasu.<br />
- Nie mam takiego zamiaru. Jak dostałam taką zajebistą szansę, to chcę ją wykorzystać w stu procentach. - Odpowiedziała, zakładając adidasy. Pilotem włączyłam wieżę i ustawiłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=2Abk1jAONjw" target="_blank">"Just Dance"</a> Lady Gagi.<br />
- Kiedy do mnie zadzwonili... myślałam, że to pomyłka... ale kiedy powiedzieli moje nazwisko... to praktycznie oszalałam. - Opowiadała, rozciągając się w szpagacie na podłodze.<br />
- Kiedy masz casting? - Zapytałam, siadając wygodnie na podłodze pod lustrem. Powiedzmy, że to było wygodnie dla mojego kręgosłupa.<br />
- Za dziesięć dni. Muszę się idealnie przygotować i za tydzień lecę do Kalifornii.<br />
- Trochę mało czasu. - Zauważyłam. Danielle skupiła się na idealnym mostku ze stania. Po chwili podniosła się i zrobiła trzy szybkie gwiazdy. - Jak tam z Noriakim? - Wypaliłam z grubej rury. Dani otworzyła szeroko oczy i potknęła się na parkiecie.<br />
- Co? Czemu pytasz? - Chwila, czy ona się czerwieni?<br />
- Ciekawość. I prosił mnie, żebym poruszyła z tobą ten temat. - Odparłam podejrzliwie.<br />
- Uhm... Możliwe, że się parę razy spotkaliśmy i raz nawet... doszło do czegoś więcej. - Popatrzyła na mnie niepewnie. Wybałuszyłam oczy.<br />
- Poszliście do łóżka?! - Pisnęłam zszokowana. Okej, spodziewałam się tego, ale z drugiej strony... Kuźwa, mówiłam jej, że Noriaki to nie dla niej. - I co?<br />
- Nic. Trochę piszemy. Tyle. To nie była jakaś głębsza znajomość. - Wzruszyła ramionami.<br />
- Nie przeszkadza ci to?<br />
- Jakoś nie bardzo. Nie szukam teraz faceta na stałe. - Wzięła lekki rozbieg i zrobiła szybkie salto. - Okej. Jakie proponujesz piosenki?<br />
- To zależy. Mówili ci, czego oczekują? - Podniosłam się z podłogi. To jednak nie był dobry pomysł, żeby na niej siadać.<br />
- Dwie piosenki. Jeden jazz, a drugi hip hop lub mash up.<br />
- Mam pomysł na mash up. - Podchwyciłam pomysł. - Co powiesz na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pkCyfBibIbI" target="_blank">"Better When I'm Dancing"</a>?<br />
- Tytuł pasuje. Zaraz sprawdzimy kroki. A druga?<br />
- Jazz... jazz... Czekaj. Chyba mam. - Chwyciłam za pilota i zaczęłam przewijać piosenki. - Jest.<br />
- Ale to staroć. - Danielle wsłuchała się w <a href="https://www.youtube.com/watch?v=6wB7k9SopIA" target="_blank">"Gitan"</a>.<br />
- Może czas ten staroć odkurzyć? - Uniosłam brwi. Przez chwilę słuchała w milczeniu, a potem skinęła głową.<br />
- Do dzieła.<br />
<br />
<br />
<br />
___________________________________________<br />
<br />
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, MISIE!!!<br />
<br />
Rozdział dodaję w ostatnich minutach 2015 roku... Cholera, chciałabym cofnąć czas. Mam wrażenie, że spieprzyłam cały ten rok i naprawdę chciałabym go zacząć od nowa i naprawić wszystkie błędy.<br />
<br />
Notki długiej nie będzie, bo wracam pod kołdrę umierać na ból brzucha. Cały dzień się czułam beznadziejnie. W ogóle się zastanawiam... Jak to jest, że młoda dziewczyna, lat 19, nie ułomna na ciele i na duszy, nie ma z kim pójść na imprezę? I nie chodzi mi o Sylwka, bo w planach miałam pójście do przyjaciółki i wiem, że byłoby super (nie, Kaśka, nie piszę tego tylko dlatego, że to czytasz ;* po prostu naszła mnie wena, żeby pod koniec tego zwalonego roku i na początku kolejnego idiotycznego roku się wyżalić), ale chodzi mi też o na przykład Bal Medyka, który ma być niedługo, czy choćby to nieszczęsne wesele kuzyna w lipcu. Dlaczego muszę na siłę szukać faceta? Czy ze mną jest coś nie tak, czy wszyscy chłopcy wokół są ślepi? Ja naprawdę nie mam dużych wymagań. Co ze mną jest nie tak, żeby ryczeć w poduszkę, bo żaden gość nie jest na tyle inteligentny, żeby zwrócić na mnie uwagę? Dobra, ten płacz to pewnie przez wahania nastroju przy okresie, ale no litości...<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Ten przyszły rok będzie ch***wy. I tyle w tym temacie.</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-76866134892605288382015-12-24T20:59:00.000+01:002015-12-24T20:59:12.291+01:00Merry Christmas everyone, cause SANTAS ARE COMING TO TOWN!!!<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FrD7rCJxEZA" target="_blank">"Kto wie?"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale kto wie, czy za rogiem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie stoją Anioł z Bogiem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I warto mieć marzenia,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Doczekać ich spełnienia.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kto wie, czy za rogiem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie stoją Anioł z Bogiem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie obserwują zdarzeń</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I nie spełniają marzeń?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kto wie?</i></div>
<br />
<br />
- Poważnie? Nie mogłeś nas wcisnąć w inną robotę, tylko w to?!<br />
- Nie narzekaj, do twarzy ci z siwą brodą.<br />
- Jak będę po pięćdziesiątce, to może! Poczekaj, aż tylko się z tego uwolnię, to ci tak przywalę, że sań nie będziesz potrzebował, żeby pojechać na ten biegun!<br />
- Uspokój się, to może być niezła zabawa...<br />
- Mów za siebie. Ja się w tym ugotuję.<br />
- A widzieliście, kto tu będzie? Całe miasto nas zobaczy!<br />
- Jezu, pod tą czapką nikt nie zobaczy twoich kudłów.<br />
- Tak, jego może nie, ale moja dziewczyna rozpozna mnie po... po... po oczach! Przecież jej się nie przyznam, że w Wigilię będę zarabiał jako Święty Mikołaj!<br />
- Ciesz się, że Rudolfa nie potrzebowali.<br />
- Uważaj, bo zaraz go zobaczą. Czerwony nos mogę ci załatwić ekspresem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=SnA52s7qceM" target="_blank">"Santa Claus Is Coming To Town"</a></div>
<br />
Ach, czy święta nie są najpiękniejszym okresem w roku? Ta cudowna atmosfera, zapach choinki i świątecznych potraw, światełka, gwiazdki, jemioła, obdarowywanie siebie nawzajem prezentami, uśmiech na twarzy wszystkich... no, prawie wszystkich ludzi. Jakiś wyjątek potwierdzający regułę być musi, prawda? Ewentualnie pięć wyjątków. Rodzaju męskiego. Wyjątki te właśnie kłóciły się przy przebieraniu w robocze uniformy w pomieszczeniu służbowym galerii handlowej.<br />
- Może mi ktoś to przywiązać? - Blondyn obracał się bezradnie, przyciskając do brzucha sporą poduszkę. - Hello?<br />
- Czekaj, nie wierć się tak. - Czarnowłosy kolega stanął za nim i zaczął zawiązywać sznurki na kokardkę. - Niall, nie uciekaj, no! Mam ci to zawiązać, czy będziesz udawał Mikołaja po fitnessie?<br />
- Wiecie, co wam powiem? - Sapnął szatyn z postawioną grzywką. - Od dziś odstawiam alkohol. Jak mi urośnie taki mięsień piwny, to chyba się zastrzelę. Z tym się nie da funkcjonować. - Z trudem próbował zawiązać czarne wysokie buty. Jakoś nie wpadł na to, żeby najpierw zająć się dołem garderoby, a dopiero potem zainstalować brzuch.<br />
- Liam, czy ty sugerujesz, że Mikołaj chleje piwo przez cały rok? - Chłopak z koczkiem na głowie spojrzał na kumpla jak na ostatniego wariata. - Załatwiłem ci robotę dobrego staruszka od prezentów, a nie menela spod warzywniaka.<br />
- Ja już nic nie mówię! - Liam machnął ręką na kokardki i zaczął wpychać końce sznurówek za cholewy butów.<br />
- Właściwie to skąd akurat ta fucha, Harry? - Zainteresował się brunet, odsuwając się od zawiązanego Nialla. - Nie było czegoś innego? Sprzątania? Dekorowania wystaw? Pieczenia pierników?<br />
- Chyba nie chciałbym kosztować pierników twojej roboty. Zresztą! Nie mów, że nigdy nie chciałeś zostać świętym Mikołajem! - Wykrzyknął Harry, malując przed lustrem brwi na siwo.<br />
- Mogę nim być, kupując normalnie prezenty, jak każdy człowiek i wsadzając je pod choinkę. Zresztą, jakbyś zapomniał, jestem muzułmaninem i trochę inaczej obchodzę święta. Jestem tu tylko ze względu na kasę.<br />
- Zayn! Harry ma rację, święta to najcudowniejszy okres w roku i trzeba go obchodzić z radością! - Niall wyciągnął ze sterty czerwonych materiałów jeden płaszcz i przymierzył. - To chyba twój, Louis. Na mnie za ciasny w ramionach.<br />
- Hazz, nie udawaj, że załatwiłeś tę pracę tylko po to, żeby zarobić. - Odezwał się milczący dotąd Louis. - Chciałeś, żebym wylazł z pokoju. Przykro mi, ale będę najgorszym Mikołajem świata i nic nie zrobisz. Jak tylko odstawimy tę szopkę, wracam do domu i znowu będę użalał się nad sobą.<br />
- Przypominam, że zbieramy tę forsę na nagranie naszej płyty w normalnym studiu. - Liam otarł pot z czoła i wstał z krzesełka. Jeszcze się do końca nie ubrał, a już był piekielnie zmęczony. - Więc się trochę postaraj, Tommo. Też masz dość bycia garażowym bandem.<br />
- Właśnie! One Direction musi wreszcie się wybić! - Wykrzyknął Harry, zaciskając czarny pasek pod olbrzymim brzuchem. O mało nie poodpadały mu guziki od kubraczka. Nie przejął się tym jednak, ale sięgnął po brodę i wąsy.<br />
- Jak będziemy się tak wybijać, to Katie zabije mnie śmiechem. Przecież ona zawsze ma polewkę z tych przebierańców. - Jęknął Zayn i wymienił się na płaszcze z Liamem.<br />
- Przynajmniej wciąż masz dziewczynę. - Mruknął Louis.<br />
Od dwóch tygodni nic nie mogło poprawić mu nastroju. Ciągle miał przed oczami scenę, kiedy Jenna weszła do jego pokoju i zamiast się normalnie przywitać buziakiem, rzuciła mu prosto w twarz: "Zdradzałam cię z Mikiem i to on jest moją prawdziwą miłością". W pierwszym odruchu Louis rzucił się do drzwi, żeby dorwać cholernego Mike'a Winstona i zrobić mu z twarzy miazgę. Przypłacił to sporym limem pod okiem, ale za to z satysfakcją stwierdził, że jego rywal wyglądał dużo gorzej. A potem Jenna zerwała z nim wszelki kontakt, bo według niej ta bójka przebrała miarkę. Od tamtej pory chłopak po powrocie ze szkoły, której nie mógł opuszczać przez rodziców, zaszywał się w pokoju, oglądał łzawe filmy, aż wypalało mu oczy i kategorycznie odmawiał kontaktu ze światem. Na przedświąteczną pracę zgodził się tylko dlatego, bo jemu też zależało na karierze zespołu.<br />
One Direction powstało kilka miesięcy temu, w szkolnej kozie. Pięciu chłopaków zostało zmuszonych do pozostania za karę po lekcjach, każdy z innego powodu. Niall Horan - bójka z kolegą na korytarzu (poszło o przezwisko). Louis Tomlinson - podrobienie kilku piątek z geografii sobie i swojej dziewczynie (tak, dokładnie tej, po której obecnie rozpaczał). Zayn Malik - przyłapanie na paleniu papierosów za szkołą w czasie lekcji (wprawdzie twierdził, że miał okienko, ale...). Liam Payne - kłótnia z nauczycielem o ocenę z wypracowania (no, może parę razy przeklął). I wreszcie. Harry Styles - przyjście do szkoły w stroju hot doga (efekt przegranego zakładu). Wszyscy zostali umieszczeni w jednej sali, a pilnujący ich nauczyciel wyszedł, żeby pilnie załatwić pewną sprawę... Konkretnie sprawdzić notowania giełdowe. Akcje British American Tobacco właśnie szły w górę.<br />
Początkowo nic się nie działo. Mazanie po zeszytach, puszczanie samolocików, chrapanie z czołem na ławce... Coś drgnęło, gdy Liamowi zadzwonił telefon. Dzwonek "It's Time" Imagine Dragons momentalnie poderwał ich na nogi. Któryś pochwalił piosenkę, inny powiedział, że umie ją zagrać na gitarze, kolejny wyszukał słowa w internecie... Zaczęli się wygłupiać i zorganizowali karne karaoke. Po kilku godzinach wyszli ramię w ramię z sali i wrócili do domów, ale myśl już zakiełkowała. A może by coś stworzyć... razem?<br />
Następnego dnia zwołali naradę podczas dużej przerwy w schowku woźnego. I od tego się zaczęło. Zayn użyczył im garażu, Niall zorganizował dwie gitary, Liam zaczął zbierać nagłośnienie i zaczął chodzić na lekcje gry na perkusji, Louis użyczył im swoich tekstów, które pisał od paru lat, a Harry wymyślił nazwę i zaplanował pierwszy koncert. Przyszło tylko dwadzieścia osób, ale to wystarczyło, żeby zrozumieli, że chcą to robić już zawsze. W ciągu kilku tygodni stali się przyjaciółmi i braćmi, zaczęli się widywać codziennie, a jeden za drugim skoczyłby w ogień. Do dzisiaj. Bo dzisiaj Louis miał ochotę raczej wepchnąć Stylesa w ogień za ten durny pomysł.<br />
- Gotowi? - Do pokoiku zajrzał wysoki facet, który wcześniej przedstawił im się jako Thomas. - Ruchy, chłopaki, mamy opóźnienie!<br />
- Opóźnienie. Super. - Niall nałożył brodę i przejrzał się w lusterku. - Ej, nie jest tak źle, co nie?<br />
- Tragedii nie ma... - Mruknął Zayn, przyklejając siwe wąsy i bokobrody. - Byle tylko nie było tu Katie.<br />
- Po co miałaby tu przychodzić? - Malik spojrzał na Harry'ego jak na ostatniego debila.<br />
- Żeby zrobić świąteczne zakupy na przykład?<br />
- W sumie racja.<br />
- W sumie myśl czasem.<br />
- Dobra, chłopaki, ogarnijmy się! - Liam spróbował stanąć na wysokości zadania. - Który tam się jeszcze grzebie?<br />
- Louis! - Odezwały się jednocześnie trzy głosy.<br />
- Już, już... - Lou niechętnie założył czapkę i zaprezentował się kolegom. - Wyglądam jak święty Mikołaj?<br />
- Jak Mikołaj to na pewno, a czy święty to jest kwestia dyskusyjna... - Skomentował pod nosem Niall.<br />
- Te, bo oberwiesz! - Tomlinson zamierzył się na niego rekwizytem w postaci sporej cukrowej pałeczki, ale zamarł w pół gestu, kiedy otworzyły się drzwi i do pokoju znów wszedł Thomas.<br />
- O, jesteście gotowi. - Odetchnął z ulgą. W ręce trzymał gęsto zapisaną kartkę. - Dobra, co tu mamy... Styles!<br />
- Jestem! - Wywołany chłopak wyprężył się niemal na baczność, co wyglądało komicznie z tym wielkim wywalonym brzuchem.<br />
- Idziesz na dach galerii z tym. - Wskazał na wór pełen cukierków. - Nie jedz, rozdajesz je dzieciakom. Zresztą, dorosłym też możesz.<br />
- Ale na dachu jest mało ludzi... - Jęknął protestująco. Tak się nie mógł doczekać wygłupów między ludźmi, a tu wysłali go na dach! Co on ma tam robić, dokarmiać gołębie?!<br />
-Urządzili tam zimowy ogród pod szkłem z placem zabaw dla dzieci, gwarantuję ci dobrą zabawę. - Uciszył go Thomas. - Tomlinson!<br />
- Taaak?<br />
- Drugie piętro, gastronomia. W worku masz pierniczki. Ludziom przyda się deser po obiedzie, o ile nie zamówią McFlurry w McDonaldzie. Payne!<br />
- Obecny.<br />
- Pierwsze piętro. Głównie sklepy odzieżowe, ale masz też kilka dziecięcych, przygotuj się. Rozdajesz miśki.<br />
- Maskotki? - Upewnił się zaskoczony chłopak. Thomas wywrócił oczami i sięgnął do worka. Wyciągnął z niego miniaturowego kremowego misia, który mieścił mu się w dłoni.<br />
- Coś takiego. Dobra, dalej. Horan!<br />
- Jestem.<br />
- Parter, głównie okolice Tesco. Tam to dopiero będziesz miał roboty. Rozdajesz mikołaje z czekolady. I Malik!<br />
- Nareszcie. - Mruknął chłopak. Chciał już się zabrać do roboty.<br />
- Dla ciebie zadanie specjalne. Będziesz Mikołajem głównym.<br />
- To znaczy? - Zainteresował się chłopak.<br />
- Na pierwszym piętrze jest ustawiony dom świętego Mikołaja. Siądziesz sobie w wielkim fotelu, będziesz brał dzieciaki na kolana i pytał, co chcą dostać na święta. - Zayn przez chwilę nic nie mówił.<br />
- Mam tam siedzieć jak na tych wszystkich filmach? - Upewnił się. Thomas skinął głową potakująco. - I głaskać te wszystkie bachory po główkach?<br />
- Coś w ten deseń.<br />
- Styles, zabijemy cię razem z Louisem. - Wycedził Malik przez zęby.<br />
- Co ja znowu zrobiłem?! - Zapytał oburzony Harry.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=E8gmARGvPlI" target="_blank">"Last Christmas"</a></div>
<br />
Zapach świeżej jodły ustawionej na środku galerii nie miał takiej siły rażenia, by przebić się przez rozmaite aromaty dochodzące z kilkunastu barów, knajp i restauracji. W sumie nie powinniśmy się dziwić, choinka sięgała podłogi drugiego piętra, a nie sufitu galerii. Cały zapach zatrzymywał się na parterze i pierwszym piętrze. Drugie piętro pozostawało dla smakoszy i wielbicieli kina, fitnessu oraz kręgli. A ci ludzie woleli robić co innego, a nie podziwiać choinki, które i tak mieli w domu.<br />
Louis też.<br />
Święty Mikołaj jest z reguły przedstawiany jako starszy rumiany, uśmiechnięty jegomość w czerwonym płaszczu, z wydatnym brzuchem, długą białą brodą i butelką Coca Coli w garści. No, ewentualnie z workiem na prezenty i wspaniałymi saniami zaprzężonymi w potrafiące latać renifery. Natomiast Mikołaj stojący jak kołek przez Cinema City był troszkę inny. Worek miał, czerwony płaszcz i brzuch też... Czegoś jednak mu brakowało. Chyba tego uśmiechniętego oblicza. Tak, ten Mikołaj wyglądał, jakby sterczał w galerii za karę. Brakowało mu tylko rózgi w garści.<br />
-Ho, ho, ho! Wesołych Świąt!- Wręczył z udawanym uśmiechem gigantycznego piernika małej dziewczynce, która pisnęła cienko i schowała się za nogami swojej mamy. Super. Nawet dzieciaki wiedzą, że nie jest prawdziwy.<br />
Louis westchnął ciężko i odwrócił się od kina. Zaczął się rozglądać za kimś, kto doceniłby jego mierne starania.<br />
-O! Patrz, mamo! Mikołaj!- Momentalnie przywołał na twarz udawany uśmiech i kucnął z trudem przed czarnowłosym chłopczykiem.<br />
-Witaj, kolego.- Powiedział grubym głosem.- Jak masz na imię?<br />
-Danny.- Odpowiedział malec z uśmiechem.- Co masz w worku?<br />
-Pierniczki. Poczęstujesz się?- Lou wyciągnął wór w kierunku chłopca.- Spróbuj, moje elfy ciężko się nad nimi napracowały.<br />
-Naprawdę masz elfy?- Danny otworzył szeroko oczy i wyciągnął z worka dwa pierniki.<br />
-Pewnie. Są tylko trochę wyższe od ciebie, mają spiczaste uszy i pomagają mi przez cały rok, żeby dzieci mogły dostać prezenty.- Mikołaj z całych sił starał się nie wypaść z roli, ale kucanie przy dzieciaku z tym olbrzymim brzuchem nie było najprostszym zadaniem.<br />
-A pani Mikołajowa?- Dopytywał się chłopczyk z ustami pełnymi piernika.<br />
Louis przełknął ślinę i rozejrzał się dookoła, próbując wybrnąć z sytuacji. Mikołajowa. Jeszcze miesiąc temu jakaś by była. Nagle jego wzrok padł na jeden ze stolików w KFC. Szybko podniósł się na równe nogi, żeby lepiej widzieć. No chyba nie.<br />
-Danny! Chodź, musimy jeszcze kupić warzywa!<br />
-Mama mnie woła.- Oznajmił chłopiec z żalem.- Spotkamy się jeszcze kiedyś?<br />
-Jasne, stary.- Odparł Louis nieuważnie. Nawet nie spostrzegł, kiedy Danny odbiegł w podskokach do mamy, gryząc drugiego pierniczka.<br />
Jenna. Była tam, razem z tym cholernym Mikiem. Siedzieli sobie w najlepsze, wcinali kurczaka, śmiali się... A ten cały Mike miał czelność wytrzeć jej z twarzy ketchup! Louis zacisnął pięści, nie zwracając uwagi na to, że zgniatał worek z pierniczkami. Nic go nie obchodziło, że Jenna ich skreśliła. I że nie miał u niej najmniejszych szans po tym, jak zmasakrował Mike'a. Nie obchodził go jakiś bachor, który właśnie z szerokim uśmiechem pokazywał go swoim rodzicom. Ruszył z impetem w kierunku KFC.<br />
- Hej! Stój! - Z całej siły uderzył w nieznajomą dziewczynę. Zachwiała się na nogach, ale zaraz złapała równowagę. - Renifery ci nie odjadą!<br />
- Zostaw, muszę... - Dziewczyna złapała go za ramię, żeby go zatrzymać.<br />
- Nie warto. - Szepnęła. Popatrzył na nią, nic nie rozumiejąc. - Nie rób afery tutaj i do tego w tym stroju. Przestraszysz dzieciaki.<br />
Zerknął przez ramię na dwie bliźniaczki, które gapiły się na niego, siedząc na kolanach rodziców w małej kafejce. Pieprzyć to. Pieprzyć cały świat. Miał ochotę nawrzucać Jennie za to, co mu zrobiła. Zmarnował na nią najlepszy rok w życiu.<br />
-Gówno mnie to obchodzi. - Warknął w stronę nieznajomej. - Oszukiwała mnie przez tyle czasu, narobiła mi obciachu przed całą szkołą, a teraz ja narobię jej obciachu przed miastem!<br />
- Zemsta nic ci nie da, Louis. - Zamarł w pół gestu i odwrócił głowę do dziewczyny.<br />
W ogóle jej nie kojarzył. Długie brązowe włosy wymykały jej się spod czapki-uszatki, szalik luźno zwisał na rozpiętej kurtce. Ręce założyła na piersi, przechyliła głowę i po prostu patrzyła. Piwne oczy lustrowały uważnie każdy jego gest. Była ładna, naprawdę. Ale nie mógł sobie przypomnieć, czy widział ją gdzieś wcześniej, czy nie.<br />
- Znam cię? - Zapytał opryskliwie. Widać było, że ją speszył. Spuściła wzrok i zdjęła czapkę, żeby przeczesać palcami włosy.<br />
- Chodzę do tej samej szkoły co ty. - Odpowiedziała cicho. - Byłam na jednym z twoich występów. Zobaczyłam, że patrzysz na Jennę, więc skojarzyłam, że to ty w tym przebraniu, bo wasze rozstanie było głośne...<br />
- Jak się nazywasz? - Jakoś nie mógł spuścić z tonu. Denerwowało go, że jakaś laska od razu go rozpoznała. Jego zachowanie było aż tak przewidywalne? Cała Anglia wiedziała, że rozstał się ze swoją dziewczyną?<br />
- Eleanor. Eleanor Calder. - Przedstawiła się i wyciągnęła do niego rękę. Uścisnął ją automatycznie, zastanawiając się, skąd kojarzy to nazwisko.<br />
- Chodzisz ze mną na biologię? - Spytał, marszcząc brwi.<br />
- Biologię, angielski i fizykę. - Uściśliła.<br />
- Aha. Skojarzyłem biologię, bo chyba siedzisz przede mną. - Na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech.<br />
- Brawo, geniuszu.<br />
- Mikołaj...? - Oboje jednocześnie spojrzeli w dół. Na oko siedmioletnia dziewczynka zadzierała w górę głowę i szczerzyła się do Louisa, pokazując szeroki szczerbaty uśmiech. - Jesteś prawdziwy?<br />
Eleanor, widząc, że Lou był jeszcze wytrącony z równowagi po ich wymianie zdań, postanowiła wkroczyć do akcji. Kucnęła obok dziewczynki i odwzajemniła jej uśmiech.<br />
- Jasne, że Mikołaj jest prawdziwy. Nie ma innej opcji. Wierzysz w świętego Mikołaja, prawda? - Zagadnęła małą. Dziewczynka pokiwała energicznie głową.<br />
- Wierzę. Ale mój brat, on jest już prawie stary, znaczy dorosły, mówi, że to bzdura. Że tak naprawdę ktoś się przebiera za Mikołaja. A ten prawdziwy nie istnieje. I jak on tak mówi, to mi jest smutno.<br />
-Ej, nie smuć się! Mikołaj jest prawdziwy. Ten na pewno. - Zaprzeczyła Eleanor, zerkając na Louisa.<br />
Chłopak był już prawie spokojny. Przyglądał się małej z głębokim namysłem. Potem przeniósł wzrok na nowo poznaną dziewczynę. Zadziwiła go swoją postawą. Gdyby na jej miejscu stała Jenna, to raczej odciągnęłaby go daleko od nagabujących go dzieci. Zawsze była zaborcza i chciała mieć go tylko dla siebie. Jedynym usprawiedliwieniem mogły być próby zespołu, a przynajmniej na początku. Kiedy po pół roku wciąż spóźniał się na ich spotkania, zaczynała się robić wściekła. A awantury z nią przypominały prawie trzecią wojnę światową. W Japonii pewnie uciekali już ze strachu przed kolejną bombą atomową.<br />
Mimowolnie uśmiechnął się, kiedy Eleanor pogłaskała małą po buzi i zagadnęła o imię. Kucnął obok niej, żeby nie być taką wieżą przy krasnoludku.<br />
- Alice? Śliczne imię. - Odezwał się sztucznie pogrubionym głosem.<br />
- On zna moje imię! - Dziewczynka spojrzała zszokowana na Eleanor, która zaśmiała się pod nosem. Mała nie skojarzyła, że przed chwilą sama powiedziała, jak się nazywa.<br />
- Wiem, że byłaś bardzo grzecznym dzieckiem - ciągnął Mikołaj, otwierając worek z pierniczkami. - Może masz ochotę się poczęstować?<br />
- Ty je robiłeś? - Zapytała Alice i wyciągnęła garść ciastek.<br />
- Jasne. A moje elfy mi pomagały. Są naprawdę super.<br />
- A ona też jest elfem? - Dopytywała się mała, wskazując na Eleanor.<br />
Dziewczyna uniosła brwi w rozbawieniu i spojrzała na Louisa. Była ciekawa jego odpowiedzi. W końcu przed chwilą go opieprzyła za podbijanie do byłej dziewczyny, a zaraz potem prawie podkradła mu rolę Mikołaja. Przechyliła głowę, wpatrując się w jego niebieskie oczy, ukryte pod krzaczastymi siwymi brwiami. Nie mógł wiedzieć, że od ponad roku czekała, aż będzie na nią patrzył tym cudownym błękitnym spojrzeniem, od którego niemal kręciło jej się w głowie.<br />
Pierwszy raz zobaczyła go we wrześniu ubiegłego roku. Zaczynała właśnie liceum, a razem z nią prawie trzystu nowych uczniów. Wśród nich był Louis Tomlinson, który ze swoim kumplem Joshem urządzili sobie wyścigi na szkolnym korytarzu akurat obok szafki Eleanor. Lou poślizgnął się na zakręcie i wywalił na podłogę dosłownie u jej stóp. Śmiejąc się głośno, podniósł się z podłogi i otrzepał bluzę. Potem wyprostował się, przeczesał palcami włosy, a jego spojrzenie padło na stojącą przy szafce dziewczynę. Niestety, w tej samej sekundzie zawołał go Josh. Louis popędził za przyjacielem i zapomniał o szczupłej, brązowowłosej postaci, którą prawie zwalił z nóg swoim upadkiem. Ale ona nie zapomniała. W zeszłym roku chodziła z nim tylko na angielski, więc kiedy okazało się, że w drugiej klasie będą mieli razem aż trzy przedmioty, chodziła jak uskrzydlona przez dobry tydzień. Nigdy jednak nie udało jej się do niego zagadać. Wciąż był otoczony przyjaciółmi, miał dziewczynę, zespół, wielbicieli swojego talentu. Nie było w tym gronie miejsca dla szarej myszki, a przynajmniej jej się tak wydawało.<br />
Dziś go nie poznała. Zdziwiło ją tylko, że jakiś święty Mikołaj rusza z mordem w oczach jak burza w stronę KFC. Rzuciła się w jego stronę tylko dlatego, bo zebrała się spora widownia, która liczyła, że Mikołaj przyniesie im masę prezentów w pierwszy dzień świąt. Eleanor nie cierpiała skandali i niezręcznych sytuacji. A już na pewno nie chciała, żeby dzieciaki zobaczyły swojego bohatera, jak wdaje się w bójkę z jakimś kolesiem. A potem spostrzegła Jennę z nowym chłopakiem i wszystko już było jasne.<br />
- A ona też jest elfem? - Louis przeniósł wzrok na Eleanor.<br />
Nie znał jej, kojarzył jedynie z widzenia. Jednak dziś mu naprawdę pomogła. Nie czuł już tej wściekłości co wcześniej. Jakoś wyparł z pamięci widok Jenny z Mikiem. Może faktycznie powinien o niej zapomnieć i skupić się na przyszłości? Na przykład, na odpowiedzi na pytanie.<br />
- Jest najlepszym elfem, jakiego mogłem zatrudnić.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=-w7jyVHocTk" target="_blank">"Do They Know It's Christmas?"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Wesołych świąt! - Krzyknął święty Mikołaj za odchodzącą rodzinką. Maluchy ściskały w dłoniach niewielkie czekoladowe figurki i machały mu łapkami na pożegnanie.<br />
Niall lubił święta. Uważał je za jeden z piękniejszych okresów w roku. I tak, chodziło głównie o prezenty. Był urodzonym świętym Mikołajem. Od najmłodszych lat, razem ze starszym bratem wykonywał prezenty dla każdego członka rodziny. Nieważne, czy to był tylko obrazek, czy jakaś wycinanka, lub kupiony za wyskrobane ze skarbonki pensy misiaczek. Każdy musiał dostać od Nialla i Grega prezent. Tradycja bynajmniej nie zanikła, ale teraz prezenty były zdecydowanie lepszej jakości niż te dziesięć lat temu. Forsę zbierał od początku października, zakupy rozpoczynał w okolicach pierwszego grudnia i o tej porze roku miał kupione już wszystko. Oprócz słodyczy, które tradycyjnie dorzucał do każdej paczki. Tradycyjnie też wyżarł czekolady schowane z resztą upominków i jutro zamierzał je odkupić. I najlepiej od razu zapakować, żeby przypadkiem nie trafiły znów do jego ust. Kochał słodycze. W tej chwili tylko strój świętego powstrzymywał go przed spałaszowaniem zawartości worka.<br />
- Proszę bardzo, coś słodkiego dla szanownej pani! Wesołych świąt! - Po co się ograniczać tylko do dzieci? Każdy powinien dostać coś miłego na święta. A jeśli ta kobieta nie ma nikogo, kto obdarowałby ją prezentem?<br />
- Zatrzymać ją! - Z zamyślenia wyrwał go krzyk kasjerki w hipermarkecie.<br />
Odwrócił się w stronę sklepu, próbując odgadnąć, co się stało. W pierwszej chwili nie dostrzegł nic szczególnego. Ot, zwykły market w czasie przedświątecznych zakupów. Jednak gdy przyjrzał się uważniej, zobaczył, że przy kasie numer cztery wybuchło jakieś zamieszanie. Blondwłosa dziewczyna w czarnej kurtce właśnie przeskakiwała przez bramkę bezpieczeństwa. Za nią biegli dwaj ochroniarze. Jeden z nich chyba nadawał komunikat przez krótkofalówkę. Kobieta siedząca przy sąsiedniej kasie wskazywała im kierunek, w którym pobiegła dziewczyna. Tymczasem blondynka wmieszała się w tłum odwiedzających sklep i pędziła prosto na Nialla. Chłopak zdębiał i przez chwilę nie mógł się ruszyć. Co powinien zrobić? Stać dalej jak ten kołek, pomóc dziewczynie w ucieczce, czy raczej ją złapać i oddać ochroniarzom? Nie wiedział, co ta wariatka zrobiła, że w sklepie rozegrały się wydarzenia rodem z Bonda. Ukradła coś, zabiła kogoś?<br />
Zanim zdążył się namyśleć, dziewczyna minęła go i skręciła gwałtownie na ruchome schody prowadzące na parking. Zbiegła po nich na łeb, na szyję i zniknęła Mikołajowi z oczu.<br />
- Gdzie ona jest? - Wściekły ochroniarz zatrzymał się kilka kroków od Nialla i obejrzał się na swojego kolegę. - Widziałeś gdzie nawiała?<br />
- Ten koleś ją zasłonił. - Wskazał na Nialla. Chłopakowi zrobiło się gorąco. Super! Posadzą go za współudział! A on nawet jej nie znał!<br />
- Ej, ty! - Odwrócił się do dwójki mężczyzn.<br />
- Ja? - Spytał, starając się opanować drżenie głosu. Dawno nie był tak zestresowany. Chyba ostatnio na diabelskim młynie, na który zaciągnęli go Harry i Liam. Prawie się wtedy zsikał w gacie ze strachu, a teraz? Był niebezpiecznie blisko tego stanu.<br />
- Ty, ty. - To musiało mega zabawnie wyglądać. Święty Mikołaj z wydatnym brzuchem zadzierający głowę, żeby spojrzeć w oczy dwumetrowemu, umięśnionemu ochroniarzowi. Dwóm ochroniarzom, gwoli ścisłości. - Widziałeś ją?<br />
- Kogo? - W tej chwili Niall ogromnie cieszył się z posiadania kostiumu Mikołaja. Przynajmniej nie można było wyczytać z jego twarzy jak bardzo się stresował. Wziął głęboki wdech i postanowił grać na zwłokę. Może zanim go zapuszkują, ta laska wychyli głowę z parkingu i ją złapią.<br />
- Dziewczyna, jasne włosy, ciemna kurtka, szary szalik, poszarpane jeansy. Biegła w twoją stronę. - Wyjaśnił drugi facet.<br />
- Minęła mnie, ale nie wiem, gdzie poszła.<br />
- Poszła! - Parsknął drwiącym śmiechem pierwszy. - Poszła! Ona leciała jak pieprzona torpeda, spierdzieliła nam z towarem za prawie sto funtów!<br />
- Nie mam pojęcia, gdzie teraz jest. - Powtórzył Niall z uporem. Spuścił głowę i jego wzrok padł na worek z czekoladowymi mikołajami. Wpadł mu do głowy złośliwy pomysł. Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął wór w ich kierunku. - Może mikołaja na osłodę?<br />
- Nie chojrakuj, młody. - Warknął ten pierwszy i odszedł w kierunku sklepu, po drodze wyciągając telefon.<br />
- Dzięki. - Ku zdumieniu chłopaka drugi ochroniarz wziął czekoladę i skinął mu głową. - Wesołych świąt.<br />
- I nawzajem! - Zawołał za nim Niall. Pokręcił głową, patrząc na worek. No, kto by pomyślał...<br />
Nie miał pojęcia, że jest obserwowany. Zza rogu wychyliła się jasna głowa i przyjrzała się uważnie świętemu Mikołajowi. Blondynka przebiegła całą galerię, żeby nikt jej nie złapał. Wróciła pod supermarket okrężną drogą, żeby sprawdzić, czy dalej ją szukają. Trafiła akurat na moment, kiedy przebieraniec częstował ochroniarzy czymś z worka. Już przestraszyła się, że pokierował ich w jej stronę. W biegu zdążyła zauważyć, że cały czas śledził ją wzrokiem. Na szczęście jej prześladowcy wrócili do sklepu. Czyli Mikołaj im nie powiedział, w którą stronę pobiegła. Krył ją. Kto by pomyślał...<br />
Odetchnęła z ulgą i oparła się plecami o ścianę. Wyjęła ukradkiem spod kurtki siatkę z ukradzionymi produktami. Popatrzyła na nią ze smutkiem. Nie zdobyła małego makowca, ani gotowego puddingu. Bez tego na święta ani rusz. Postanowiła pójść do innego sklepu. Potem musiała jeszcze wymyślić, jak przedostać się przez system zabezpieczeń przy wyjściu z galerii.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=wLRobpXVlf0" target="_blank">"Jingle Bells"</a></div>
<br />
Harry Styles był obecnie w swoim żywiole. I to było widać gołym okiem. Galeria jeszcze nigdy nie miała tak... żywego Mikołaja.<br />
- Kto chce cukierka? - Wydarł się głośno, wchodząc na plac zabaw. - Ho, ho, ho! Święty Mikołaj ma coś słodkiego dla każdego!<br />
Zaraz otoczyła go chmara dzieciaków. Nawet te, które nie wierzyły w Mikołaja, podbiegły, żeby załapać się na słodycze. W końcu czego się nie robi dla czekoladek z orzechami?<br />
Harry z szerokim uśmiechem rozdawał słodycze, a kiedy worek pokazał wreszcie swoje dno, dał się zaciągnąć do zabawy.<br />
Plac zabaw był wspaniały. Dyrektor galerii zarządził, żeby na czas przygotowań do świąt i szaleństw poświątecznych na dachu budynku zamiast tradycyjnego mini-parku powstał zimowy ogród. Trzy karuzele, dwie wielkie kręcone zjeżdżalnie, dziesięć huśtawek, olbrzymie choinki obsypane sztucznym śniegiem, niewielkie domki imitujące chatki z piernika... Raj dla dzieci. Kto nie chciałby tam się pobawić? Do tego wszystko idealnie zabezpieczone przed wiatrem, chłodem i jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Cały ogród był oszklony, a drzwi prowadzące na dach miały specjalne zamki, niedostępne dla dzieci. Kilkoro pracowników pilnowało dzieciarni, podczas gdy ich rodzice robili zakupy i zaopatrywali się w prezenty od świętego Mikołaja. Kręciło się tu też sporo tatusiów, którzy nie chcąc cierpieć w sklepach z damską odzieżą po świątecznych obniżkach, woleli bawić się z niezmordowanymi maluchami. Szczęśliwe matki mogły zatem obejść wszystkie promocje, kupić masę zbędnych i kilka niezbędnych rzeczy, zanieść zakupy do auta, a następnie pójść po wykończonych mężów i stale spragnione zabawy dzieci, by zawieźć ich do domu.<br />
Harry, który miał w sobie więcej z dziecka niż niejeden dziesięciolatek (a miał lat osiemnaście), z radością wcisnął się do domku z piernika, by zostać zaproszonym na herbatkę podaną w różowym serwisie, potem jeździł na karuzeli z małym Drew tak długo, aż prawie zwrócił śniadanie i wreszcie pobiegł za sześcioletnią Kim na zjeżdżalnię. Dziewczynka bała się pójść na górę sama, dlatego wcisnęła się Mikołajowi na kolana i ściskając go mocno za rękę, zjechała z samego szczytu z górki na pazurki. I tak dwadzieścia razy.<br />
Wreszcie zmęczony Mikołaj przysiadł na ławeczce pod ogromną choinką. Parsknął śmiechem na widok dzieciaków próbujących ulepić bałwana ze sztucznego śmiechu. Rozejrzał się dookoła, żeby sprawdzić, czy ktoś jeszcze to widzi i spostrzegł siedzącą obok dziewczynę.<br />
- Cześć. - Przywitał się wesoło i przysunął bliżej niej. Podniosła wzrok znad czarnego iPhone'a i posłała mu ostre spojrzenie. Harry uniósł ręce. - Wow, nie musisz mnie od razu mordować wzrokiem.<br />
- Właśnie żałuję, że mój wzrok nie może mordować. - Syknęła, chowając telefon do kieszeni. - Spadaj, koleś, jestem za stara na wiarę w Mikołaja.<br />
- W świętego też nie wierzysz? Był taki, przysięgam. - Położył rękę na piersi i uśmiechnął się.<br />
- Człowieku, zajmij się bachorami, a mnie daj święty spokój. - Uniosła brwi z politowaniem.<br />
- Czemu masz taki zły humor? - Styles nie dawał za wygraną. Dziś był świętym Mikołajem i obiecał sobie, że wywoła uśmiech na każdej, dosłownie każdej twarzy. Ta jedna twarz jednak uparcie wykrzywiała usta w przeciwną stronę.<br />
- Bo tu jesteś? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie i ponownie wyjęła iPhone'a.<br />
- Ohoho, to ja ci zaraz ten humor poprawię! - Wykrzyknął i z kieszeni czerwonego płaszcza wyciągnął ostatniego cukierka z orzechami. Schował go specjalnie na wszelki wypadek. I teraz właśnie miał do czynienia z takim wszelkim wypadkiem.<br />
- Co to? - Spytała z niechęcią, zerkając na wyciągniętą łapę Stylesa.<br />
- Cukierek od Mikołaja. - Wyszczerzył się. - Poprawił ci humor?<br />
- Wybiję ci zaraz te zęby. - Warknęła. - Mam uczulenie na czekoladę.<br />
- Ojejku, no, nie wiedziałem! - Żachnął się i z powrotem schował cukierka. - Ale przynajmniej się staram wywołać uśmiech na twojej twarzy. Chęci się liczą, nie?<br />
- Nie! - Wkurzyła się się dziewczyna, gwałtownie wstając z ławki. - Kurwa! Chęci?! Wszyscy mają dobre chęci, ale efekty uboczne ich nie obchodzą, nie? Mój ojciec miał zajebiste chęci, kiedy wyjechał do pracy do Szwecji, a teraz się rozwodzi z moją mamą! Na te popierdolone święta wysłał jej papiery rozwodowe! Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane!<br />
- Przede wszystkim się uspokój. - Powiedział Harry i też wstał z ławki. Położył rękę na jej ramieniu, ale zaraz ją strąciła, jakby to był jadowity wąż. - To, że twój ojciec wybrał akurat tę porę na rozwód, nie znaczy, że święta nie są najlepszym okresem w roku.<br />
- Słuchaj, ty Mikołaju od siedmiu boleści! - Dziewczyna zaczęła dźgać go palcem w pierś. - Od kiedy pamiętam, moje święta fajne nie były. W Wigilię zmarła moja babcia, w pierwszy dzień świąt urodził się mój brat, którego teraz muszę pilnować, a teraz tydzień przed świętami ojciec się na mnie wypiął. Więc mi nie wmawiaj, że święta są cudowne, bo wyrzygam się do twojego worka i położę ci te wymiociny pod choinką.<br />
- Ty serio potrzebujesz pozbyć się tych negatywnych emocji. - Pokręcił głową z niedowierzaniem.<br />
- Pierdol się. - Odparła dobitnie i usiadła z powrotem na ławeczce.<br />
Harry zmarszczył brwi i zaczął intensywnie rozmyślać. Pierwszy raz w życiu spotkał się z kimś tak nienawidzącym świąt. Nie umiał sobie wyobrazić, jak można nie cierpieć tego okresu. W tamtej chwili podjął błyskawiczną decyzję. Do końca dnia przekona tę... dziewczynę, że Boże Narodzenie jest warte przynajmniej jednego uśmiechu. Nie wiedział jeszcze jak, ale liczył, że szybko wpadnie na odpowiedni pomysł. Jego chwilę namysłu przerwał Drew, który prawie wyrżnął tuż przed butami Mikołaja.<br />
- Mikołaju, pobawisz się ze mną jeszcze? - Zapytał malec, odzyskując równowagę.<br />
- Pewnie. - Uśmiechnął się i puścił do dzieciaka oczko. Wprawdzie czas zabawy z chłopcem skracał mocno czas przeznaczony na przekonywanie dziewczyny do magii świąt, ale...<br />
- Lola, a ty? - Styles zerknął na dziewczynę. Czyli ma na imię Lola... Lub to jej pseudonim, wszystko jedno.<br />
- Spadaj, młody. Ciesz się, że w ogóle tu jestem. - Chłopczyk odrobinę posmutniał, ale zaraz pociągnął za rękaw Mikołaja.<br />
- To chodź!<br />
- Czekaj, kolego. - Harry zatrzymał go na sekundę. Namyślił się chwilkę i jednym ruchem podniósł Lolę w ławki.<br />
- Ej, co jest?! - Zdenerwowała się niemal natychmiast. Zaczęła się wyrywać, ale wyraźnie nie doceniła siły chłopaka.<br />
- Idziesz z nami i mówię bardzo poważnie. Mam jeszcze rózgę w kieszeni dla niegrzecznych dzieci. - Pogroził jej żartobliwie i poniósł w stronę zjeżdżalni. Za nim podskakując z radości, biegł Drew.<br />
Czas upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=K0nglWJmUOM" target="_blank">"Sing My Song For You"</a></div>
<br />
Misie rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Może dlatego, że Liam był jedynym Mikołajem, który nie miał w swoim worze słodyczy? Monotonia też przecież potrafi znudzić.<br />
Liam Payne lubił święta. Może nie był ich fanatycznym wielbicielem jak Harry, ale jednak cieszył się, kiedy nadchodził ten okres w roku. Jego starsze siostry przyjeżdżały z rodzinami do domu, było pełno ludzi, ubierało się choinkę, a mama wyczarowywała pyszności w ich małej kuchni. Minusem było to, że... Liam chciał czegoś jeszcze. Chciał mieć kogo pocałować pod jemiołą.<br />
Banalne? Głupie? Bynajmniej. Może Payne nie wyglądał na takiego gościa, ale dziewczyny wcale na niego nie leciały. Jasne, był przystojny. Jasne, jego głos potrafił ich doprowadzić do szaleństwa na tych mini-koncertach zespołu. Ale jednak... był najmniej rozchwytywany z całego One Direction. Na początku mu to nie przeszkadzało. Lecz kiedy na jednej z imprez Louis obcałowywał Jennę, Harry flirtował z jakąś Mandy, Zayn tańczył z Katie, a Niall stawiał piwo jakiejś Tracy, Liam zorientował się, że jest zupełnie sam. Siedział z kumplami, gadał z nimi i żartował, ale dziewczyny kleiły się do nich, nie do niego. Nie był zazdrosny, ale starał się to rozgryźć. Co z nim jest nie tak?<br />
Ponurą prawdę odkrył po którejś klasówce z matematyki. Okazało się, że miał całe tłumy wielbicielek, które wyparowały jak kamfora, gdy tylko podał im wyniki wszystkich zadań. Był kujonem. A to odstraszało dziewczyny. Bały się, że będzie gadał tylko o nauce? Możliwe. Bo kiedy się denerwował i stresował, dostawał naukowego słowotoku.<br />
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Podchodzi do Liama dziewczyna. Ładna, zgrabna, uśmiechnięta i zaczyna rozmowę, żeby później móc wyciągnąć od przystojniaka numer telefonu. Liam peszy się i stresuje, jest zdumiony i przejęty faktem, że super-ekstra-sztuka się nim zainteresowała. I co robi? Rozpoczyna wykład o fizyce kwantowej. Bo czy fakt, że proton można podzielić jeszcze na kwanty i kwarki nie jest ciekawy? I taka dziewczyna stwierdza, że Liam tak naprawdę jest totalnym nudziarzem. Robi wszystko, żeby zakończyć tę rozmowę jak najprędzej, a potem obsmarowuje biednego chłopaka przed resztą społeczności szkolnej. Przystojniak jest skończony, a laska za dwa dni ma nowego chłopaka. Koniec historii. Ile razy ona się powtórzyła? A tak z pięć. I co z tego wynika? Że nieśmiały, inteligentny w opór facet nie ma szans na znalezienie sobie dziewczyny.<br />
Chyba że... Hmm. Była taka jedna. Dziewczyna ideał, za którą Liam skoczyłby w ogień. Poznał ją na początku tego roku. Przeniosła się do jego szkoły na początku tego roku. Wcześniej mieszkała w Nowym Jorku. Piękna, oczytana, mądra, inteligentna, bijąca go na głowę w wynikach w nauce. Jednocześnie dziewczyna o najostrzejszym języku i najbardziej ciętych ripostach wszechświata. Rywalizowali ze sobą od początku i właśnie dlatego Liam potrafił z nią normalnie porozmawiać. Bo nie tylko był nią oczarowany, ale równocześnie laska go ogromnie wkurzała. Mieli ze sobą wszystkie zajęcia. Liam od początku chodził na rozszerzone bloki z matmy, chemii i fizyki. Panna Einstein także się tam zapisała i zabłysła wiedzą już na pierwszych zajęciach, budząc podziw nauczycieli i zazdrość łamaną przez zachwyt u Liama. Od tamtej pory wzajemnie sobie dogryzali, konkurowali o każdy stopień, jedno starało się prześcignąć drugie, ale też istniała między nimi niepisana zasada, mianowicie potrafili stać za sobą murem. Nikt inny nie mógł śmiać się z Liama, bo wówczas wkraczała jego rywalka i dissowała śmiałka mocnymi epitetami. Nikt inny nie mógł drwić z dziewczyny, bo wówczas wkraczał Liam i był gotów pięściami wybić osobnikowi z głowy głupie komentarze. A w sporcie też był najlepszy. Należał do szkolnej reprezentacji w boksie. W każdym razie, rywalizacja stała się nieodłącznym elementem ich życia, a Liam z dnia na dzień coraz bardziej zakochiwał się w dziewczynie.<br />
Wiem, miłość jest dziwna. Payne też tak uważał. Już chyba wolałby utknąć we friendzone niż w strefie niekończących się działań wojennych, ale rzeczywistość ciężko jest zmienić. Ale co zrobić? Serce nie sługa.<br />
Natalie Beavers wzięła sobie w posiadanie jego serce i bawiła się nim, nawet o tym nie wiedząc.<br />
- Wesołych świąt, mała! - Zawołał, wręczając misia kilkuletniej blondyneczce, która najpierw zatrzymała się zaskoczona, a następnie objęła go za nogi i przytuliła.<br />
- Mamo! Mamo, zobacz, co dostałam! - Pisnęła, biegnąc do niskiej kobiety, stojącej w drzwiach sklepu.<br />
Liam uśmiechnął się i odwrócił w stronę Mango, gdy nagle wbiło go w ziemię. O nie. Nie, nie, nie, nie, nie. Natalie! Była tu! Właśnie wychodziła z Mango i kierowała się prosto na niego! Payne mało nie dostał zawału na miejscu. Wyglądała ślicznie, ciemnobrązowe włosy wymykały się spod niebieskiej czapeczki, okulary zsuwały się z idealnego noska, a usta były rozciągnięte w wesołym uśmiechu. Chyba kupiła coś naprawdę dobrego. Liam spanikował. Jak to, ona zobaczy go w tym śmiesznym kostiumie? Teraz dopiero w pełni zrozumiał Zayna, który trząsł portkami i sztucznym brzuchem na myśl o Katie. Ale zaraz, chwila... Przecież niemal całą twarz ma zasłoniętą. Jest ogromna szansa, że Natalie go nie pozna. I będzie nawet mógł dać jej misia w prezencie gwiazdowym. Tak!<br />
Odchrząknął cicho i wyjął pluszaczka z worka. Dziewczyna była coraz bliżej. Jeszcze krok, jeszcze jeden...<br />
- No, nie wierzę! - Natalie ryknęła głośnym śmiechem, aż parę osób się za nią obejrzało. Stanęła na wprost chłopaka i niemal go opluła kolejnym wybuchem radości. - Liam, lepszej fuchy nie mieli?<br />
Z chłopaka niemal uszło powietrze. Wpatrywał się w dziewczynę okrągłymi oczami, w których radość ze spotkania szybko ustąpiła złości i irytacji.<br />
- Skąd, do diabła, wiedziałaś, że to ja? - Zapytał rozdrażniony i cisnął miśka z powrotem do worka.<br />
- Proszę cię! Tak nieporadnym Mikołajem mogłeś być tylko ty! - Natalie z trudem powstrzymywała kolejny wybuch śmiechu. - Na kilometr cię widać, a ta sylwetka nawet z przyczepionym bebechem nie mogłaby należeć do nikogo innego.<br />
- Super. - Wywrócił oczami. - Pośmiałaś się? To teraz idź, zakupy czekają.<br />
- Ooo, ja swoje zakupy już zrobiłam. - Uśmiechnęła się kpiąco i bezceremonialnie zajrzała do worka. - Co to, maskotki? Cukierków nie mieli czy tylko ty jesteś taki oryginalny?<br />
- Nie mieli. - Burknął i wyciągnął miśka. - Wesołych świąt. - Wyciągnął do niej pluszaka.<br />
- Jeśli myślisz, że podeszłam ze względu na misia, to się grubo mylisz. - Wzięła od niego zabawkę i wsadziła do kieszeni, tak że głowa misia wystawała na zewnątrz.<br />
- A już miałem taką nadzieję. Boże, kiedy ty wreszcie zamkniesz jej jadaczkę? - Wzniósł oczy do nieba w udawanym błaganiu. - No i czemu dalej rżysz?<br />
- Rżę, bo nawet koń by się uśmiał. - Odparła, błyskawicznie znajdując ripostę.<br />
- Faktycznie, masz tę końską szczękę.<br />
- Wiesz, koń szlachetne zwierzę, a ciebie można przyrównać tylko do muła.<br />
- Taki pomocny i pracowity?<br />
- Nie, próbuje być i koniem, i osłem, a choćby nie wiadomo jak chciał, to i tak się nie rozmnoży i chwała Panu za to.<br />
- Zapchaj się sianem z szopki, może wreszcie skończysz nadawać.<br />
- Jak skończę, to nikt o tobie nie usłyszy, dziękuj mi za rozgłos.<br />
- Ależ dziękuję! Panie i panowie, właśnie słyszeliście audycję radia "Stajnia FM"!<br />
- Uważaj, żeby programu o tobie nie przejęło "Gnój FM".<br />
- Słyszysz to? Audycja "Hity na odejście" zapowiada twoje opuszczenie galerii.<br />
- Mikołaj? - Mały chłopiec na rękach swojego taty ośmielił się wtrącić w dyskusję. Na szczęście nie rozumiał ani słowa, za to jego ojciec pysznie się bawił, słuchając darmowego kabaretu.<br />
- Cześć, szkrabie. - Święty Mikołaj powrócił do swojej roli i wyłowił z dna worka misia. - Słyszałem, że byłeś bardzo grzeczny w tym roku...<br />
- Tak, byłem!<br />
- No właśnie. I to dla ciebie... - Podał maluchowi maskotkę. - A resztę przyniosę ci w święta, okej?<br />
- Okej! - Chłopiec pokiwał energicznie głową i pozwolił się zanieść do jakiegoś sklepu.<br />
- Patrzcie go, wczułeś się jednak w tę rolę. - Natalie pokręciła głową z mimowolnym podziwem.<br />
Naprawdę lubiła Liama. Całe to jej dokuczanie wynikało z prostej obserwacji, którą poczyniła na początku roku szkolnego, mianowicie: Liam był piekielnie inteligentny, do tego przystojny, bosko śpiewał i fantastycznie tańczył. Jedyna wada, która zakrywała większość zalet? Nie umiał gadać z dziewczynami z powodu swojej nieśmiałości. Gdy rozmowy toczyły się na neutralnym gruncie, wszystko było okej. Dopiero kiedy rozpoczynała się gadka o zainteresowaniach, pytania o numer, randkę i tak dalej, Payno z boga seksu stawał się królem nerdów.<br />
Natalie natomiast uważała każdego faceta za palanta, który chce się dziewczyną zabawić. Bardzo chciała znaleźć sobie kogoś, kto wytrzymałby z nią i kto dorównywałby jej poziomem intelektualnym. Facet miał mieć poczucie humoru, miał wiedzieć, o czym ona mówi, ale nie zgadzać się z nią we wszystkim, tylko mieć swoje zdanie. Pod koniec podstawówki wypracowała sobie pewną technikę. Zaczęła tłumić nieśmiałość i zamiast tego wylewała z siebie potoki złośliwości. Jeśli jakiś facet to wytrzymał, był coś wart. A jeśli jakiś facet jej odparował, to był absolutnie-totalnie-zarąbiście wart, by być dla niej kimś więcej. Pokręcone? Nieee, ona po prostu uwielbiała stawiać wysoko poprzeczkę. Sobie i innym.<br />
A Liam Payne tę poprzeczkę od razu przeskoczył. Już przy pierwszej rozmowie. Odparował jej na złośliwy komentarz tak szybko, że przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad ripostą. Od tamtej pory ich słowne utarczki były na porządku dziennym. Natalie jednak czuła, że sytuacja wymyka się jej z pod kontroli. Każdego dnia czekała z niecierpliwością, aż "pogada" z Liamem. Gdy nie było go w szkole, szalała z niepokoju, czy aby nic mu się nie stało. Udawała, że chodzi na koncerty jego zespołu tylko po to, żeby się z niego nabijać, a tak naprawdę miała na telefonie setki jego zdjęć. Liam przy mikrofonie, Liam za perkusją, Liam z Niallem, Liam przybijający piątkę Zaynowi, Liam, Liam, wszędzie Liam! Podobał jej się, wręcz można powiedzieć, że zakochiwała się w nim. Zbyt jednak bała się odrzucenia. I dlatego kurczowo trzymała się starej metody kłócenia się z nim o wszystko i o nic, byle tylko Liam nie zauważył, że jej się podoba i nie zrezygnował. Wolała już go wiecznie denerwować.<br />
- Cieszę się, że ci się podobało. - Wywrócił oczami i sparodiował ukłon. - Widziałaś przedstawienie, możesz iść. - Odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę Reserved, wyklinając w duchu swoją nieśmiałość. Było powiedzieć jej, że ci się podoba, myślał. Nie, ty jak zwykle musiałeś wdać się w tę kłótnię i zrobić z siebie durnia.<br />
- Żartujesz? - Dogoniła go. Dużo ryzykowała, jasne. Ale widok Liama w stroju Mikołaja na serio ją rozczulił. - Ja muszę zobaczyć powtórkę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=bVQg_-e9fU4" target="_blank">"Zion's Daughter"</a></div>
<br />
Zayn wychylił głowę z dziwacznej chatki, którą postawiono na środku galerii. Dzieciaki już czekały w zakręcanej kolejce, kiedy będą mogły siąść na kolanach Mikołaja i poprosić go o najdziwniejsze prezenty świata. Zerknął w górę, gdzie przez przezroczystą barierkę zobaczył Louisa gadającego jak katarynka z jakąś dziewczyną. Ten to ma szczęście. Ledwo rozstał się z dziewczyną, popłakał trochę i już znalazł następną. A jeśli Katie zerwie z Zaynem przez te durne przebrania, to on nigdy nie znajdzie takiej drugiej.<br />
- Przepraszam za spóźnienie, korki są od samej obwodnicy. - Do domku od tyłu wleciała dziewczyna w stroju Aniołka. Blond włosy miała potargane, policzki mimo makijażu (pomalowane szafirowym cieniem do powiek z naklejonymi srebrnymi gwiazdkami) wyraźnie zaczerwienione, a rękawy białej szaty popodwijane do łokci. Skrzydła wcisnęła na razie pod pachę.<br />
- No, najwyższa pora! - Skrzywił się drugi Aniołek. - Powinniśmy zacząć dwadzieścia minut temu.<br />
- To nie takie proste, kiedy chce się uciec przed chłopakiem. - Wysapała, zakładając szybko skrzydła. - Mogłabyś mi pomóc?<br />
- A czemu uciekałaś przed chłopakiem? - Dopytywała się tamta, mocując niezbędny element przebrania na plecach blondynki.<br />
- On by mnie zabił śmiechem, gdyby się dowiedział, że gram tu jakiegoś Aniołka. A poza tym wydałoby się, że muszę zarobić na urodzinowy prezent dla niego.<br />
- Ma teraz urodziny?<br />
- Nie, w styczniu...<br />
Zayn przysłuchiwał się rozmowie z rosnącym zdumieniem. Znał ten głos. Był tego pewny, na sto procent. Co więcej, ledwo widoczne spod oryginalnego makijażu rysy twarzy sugerowały mu, że... Nie, to nie mogła być prawda! Katie Evans na pewno nie jest tym Aniołkiem!<br />
Od kiedy się poznali w wakacje przed liceum, był pod jej wielkim wrażeniem. Mówiąc językiem dawnych poetów, był gotów całować ziemię, po której chodziła. Zawsze pewna siebie, dumna, piękna i głośno śmiejąca się Katie, której nie dało się nie podziwiać. Zakręciła się koło niego tak, że nawet nie zauważył, kiedy zgodziła się zostać jego dziewczyną. Byli nierozłączni, wszędzie chodzili razem, wspierali się nawzajem. Dopiero ostatnio coś się popsuło. Zayn za nic w świecie nie chciał jej się przyznać, że będzie udawał Mikołaja. Katie nienawidziła przebieranek, kostiumów, udawania kogoś innego. Była prostolinijna i waliła prawdę prosto z mostu. Uważała aktorstwo za najgłupszy zawód świata, bo według niej ludzie chcą wcielać się w inne postacie, kiedy nie mają odwagi być sobą. Okej, do kina czasem dała się wyciągnąć, ale filmy kostiumowe, teatr, larpy, to nie było dla niej.<br />
Dlatego nie spodziewał się, że to jego dziewczyna byłaby tym spóźnialskim Aniołkiem, który daje nogę przed swoim chłopakiem. Chociaż z drugiej strony... Zayn miał urodziny w styczniu...<br />
- Dobra, idziemy. Wychodzisz wtedy, kiedy ustalone. - Drugi Anioł skinął na Zayna i pociągnął za sobą blondynkę. Zza drzwi rozległ się głośny, pełen podekscytowania pisk. Oho. Czyli dzieciaki już się nie mogą doczekać.<br />
- Witajcie, kochani! - Odezwała się domniemana Katie. To tylko podobny głos, nic wielkiego... - Czekacie na Mikołaja?<br />
- Taaak!!!<br />
- Właśnie się z nim spotkałyśmy i powiedział, że zaraz wyjdzie się z wami przywitać, tylko nakarmi renifery...<br />
- Ho ho ho! - Zawołał Zayn sztucznie pogrubionym głosem. - Czy są tu grzeczne dzieci?<br />
Kolejka wybuchła głośnym wrzaskiem. Najgłośniej chyba krzyczały te dzieci na końcu w obawie, że Mikołaj o nich zapomni i ich nie usłyszy.<br />
- Dobrze... Aniołku. - Skinął palcem na blondynkę. - Czy mogłabyś do mnie przyprowadzić te dzieciaczki?<br />
- Się robi, Mikołaju! - Zayn z kamiennym wyrazem twarzy usiadł na przygotowanym fotelu. Się robi? Się robi...? Ulubione powiedzonko Katie.<br />
Nie zdążył jednak dłużej nad tym porozmyślać, bo na kolana władowała mu się rudowłosa dziewczynka z zębami jak u wiewiórki. Szybko wrócił do swojej roli i pogłaskał małą po głowie.<br />
- Jak masz na imię, skarbie? - Zapytał z uśmiechem po siwym wąsem.<br />
- Lindsay. - Dziewczynka zmarszczyła uroczo nosek.<br />
- Co? Nie lubisz swojego imienia? - Zaśmiał się na ten widok.<br />
- Nie. - Pokręciła głową i nagle jej buzia rozjaśniła się w szerokim uśmiechu. - Możesz mi zmienić imię?<br />
- Wiesz, twoje imię to była decyzja twoich rodziców... Oni na pewno chcieli wybrać dla ciebie ładne imię. A Lindsay jest śliczne.<br />
- Naprawdę? Podoba ci się?<br />
- Bardzo. - Zapewnił ją Zayn. - A teraz powiedz mi, co chcesz dostać pod choinkę.<br />
Wysłuchując litanii życzeń, najpierw Lindsay, a potem Carla, Milesa, Debbie, Andiego, Gabrielli, Suzy i miliona innych dzieciaków, kątem oka obserwował Aniołka. Była świetna w swojej roli, ale jednocześnie czymś zestresowana i spięta. Ciekawe...<br />
- Dobrze, kochani. Może dajmy Mikołajowi trochę odpocząć, co? - Druga dziewczyna klasnęła w dłonie. Odpowiedział jej zbiorowy jęk i płacz. - Ej, ale nie rozpaczajcie! Mikołaj musi tylko chwilkę odsapnąć, a potem do was wróci! Obiecujemy wam, że nikt stąd nie pójdzie, dopóki nie usiądzie na kolanach świętego Mikołaja.<br />
Takie zapewnienie odrobinę uspokoiło dzieciaki. Zayn i Aniołki weszli do domku i zamknęli drzwi.<br />
- No, tragedii chyba nie było. - Odetchnął Zayn i zdjął czarne rękawice. Chwycił butelkę wody.<br />
- Nie szło wam świetnie. Ja tu pracuję już trzeci rok z rzędu, więc naprawdę wiem, co robić. Jesteście super. - Odpowiedział Aniołek. Blondynka nie odezwała się, bo wpatrywała się okrągłymi oczami w Zayna. Zmarszczył brwi, nie wiedząc, o co chodzi dziewczynie. Obejrzał się, ale nie widział na sobie nic dziwnego. Jeszcze raz zerknął na blond Aniołka i powędrował spojrzeniem za jej wzrokiem aż na swoją dłoń. Aha. Tatuaż.<br />
- Zayn?!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=EvDxSW8mzvU" target="_blank">"Driving Home For Christmas"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- No i tak to wygląda. - Louis nawet się nie zorientował, kiedy streścił Eleanor historię swojego zawodu miłosnego i obgadał Jennę wszerz, wzdłuż i w poprzek.<br />
- No to nieźle. - Dziewczyna pokręciła głową z krzywym uśmiechem. Nie jest miło słuchać o dawnej rywalce, ale bardzo fajnie się słucha, kiedy twój ukochany na nią najeżdża, prawda?<br />
Przez te kilka godzin spędzonych razem w galerii El i Lou naprawdę się zaprzyjaźnili. Mówią, że zjesz beczkę soli, nim poznasz do woli. Tutaj wystarczyła tylko długa, szczera rozmowa przerywana rozdawaniem pierniczków i żartowaniem z dziećmi i ich rodzicami. Louis na początku nie był zbyt skłonny do poruszania tematu dawnego związku, ale kiedy Jenna i Mike wstali od stolika i przeszli obok nich, głośno śmiejąc się ze świętego Mikołaja, a Eleanor ponownie powstrzymała go przed atakiem na Winstona i przestawieniem mu wszystkich zębów poza obręb szczęki, słowa po prostu popłynęły. Ani się obejrzał, jak siedzieli na ławeczce przy barierce i gadali jedno przez drugie. Pierniczków już nie było, dzieci też pojawiało się coraz mniej, bo zaczęło się ściemniać. Nikt im nie przeszkadzał w wylewaniu żali na ex.<br />
- A ty? Też masz za sobą taki żałosny zawód? - Zapytał, patrząc na dziewczynę z zainteresowaniem. Po tych kilku godzinach wydawało mu się, że zna ją całe życie. Była inteligentna, miła, może troszkę nieśmiała i niepewna, ale nie w kontaktach z dziećmi. Dzieciaki ją wyraźnie uwielbiały, a ona co chwilę jakieś wynajdowała w tłumie, przywoływała gestem dłoni i wciągała w rozmowę z Mikołajem. Naprawdę była wspaniałym elfem.<br />
- Ja? Nieee... - Zaśmiała się. W życiu nie zająknęłaby się, że ten zawód siedział przed nią i chyba nigdy nie pomyśli, że taka niepozorna dziewczyna mogłaby być nim zainteresowana. - Chociaż właściwie...<br />
- Co? - Louis od razu podchwycił temat.<br />
- Nic. - Dziewczyna spochmurniała. Niby go uwielbiała i chciała, by wiedział o niej wszystko, ale na takie rozmowy było chyba za wcześnie...<br />
- O nie, zaczęłaś to skończ! Ja ci tutaj wylewam żale, prawie podtopiłem łzami Salad Story, to teraz twoja kolej.<br />
- Też mam zatopić Salad Story? - Zażartowała.<br />
- Nie, kieruj potok w stronę Subwaya. - Trącił ją łokciem. - Dawaj, Ellie.<br />
- Ellie? - Uniosła brwi z uśmiechem.<br />
- Twoje nowe przezwisko. Ale pamiętaj, zarezerwowane tylko dla mnie! - Pogroził jej palcem. Na kilometr było widać, że wreszcie wrócił mu dobry humor, który zgubił dwa tygodnie temu.<br />
- Okej. - Westchnęła. - Może to banalne, ale... zawiodłam się na swoich rodzicach. Pracują za granicą, konkretnie w filii takiej jednej firmy w San Francisco... i w tym roku nie przyjadą na święta. Będę w domu tylko ja i Bruce, mój pies. Eleanor sama w domu. - Zrobiła gest, jakby prezentowała przed nim plakat filmowy.<br />
- No co ty? - Zdumiał się chłopak. On nie wyobrażał sobie samotnych świąt. Może to dlatego, że miał cztery młodsze siostry, dziesiątki ciotek, wujków, jakiś tysiąc kuzynów plus dziadków, ojca i jego rodzinę, krewnych ojczyma...<br />
- Tak. - Wzruszyła ramionami. - Nie opłaca im się kupować biletu, bo następnego dnia musieliby już wracać. - Głos jej się załamał. Spuściła głowę i z całych sił powtarzała w duchu "nie płacz, nie płacz, nie płacz".<br />
- A co z dziadkami?<br />
- Rodzice mamy nie żyją, mama taty mieszka w Australii, a dziadek na Florydzie, są rozwiedzeni. Wiesz, ja... Do ostatniej chwili myślałam, że przyjadą. Wczoraj dopiero mi oznajmili, że z ich planów nici.<br />
- Przecież już dziś Wigilia! - Wykrzyknął Louis.<br />
- No co ty nie powiesz. - Wytarła nos rękawem kurtki. - Dobra, nie gadajmy już o mnie.<br />
- Jak zamierzasz spędzić święta? - Tomlinson ani myślał rezygnować z tematu. Zwłaszcza, że w głowie zaczął mu się rodzić niezły plan...<br />
- Pewnie przed telewizorem. Zadzwonię do jedynej działającej pizzerii w mieście, obejrzę milion filmów, w tym obowiązkowo "Kevina...", "Titanic" mnie rozklei, a "Pretty Woman" rozśmieszy, potem pójdę spać i prześpię resztę ferii. Możemy naprawdę zmienić temat?<br />
- Przyjdź do mnie. - Wypalił nagle z grubej rury. Eleanor otworzyła szeroko oczy i przez chwilę się nie ruszała.<br />
- C-co? - Wyjąkała. Nie miała pewności, czy na pewno dobrze go zrozumiała.<br />
- Zapraszam cię do nas na święta. Wpadnij dzisiaj, poznasz moją mamę i siostry, a w Boże Narodzenie będziesz naszym zbłąkanym wędrowcem.<br />
- Louis, czy tobie ta czapeczka nie przegrzała mózgu? - Wyciągnęła rękę, żeby sprawdzić, czy chłopak przypadkiem nie miał gorączki.<br />
Lou poczuł dotyk delikatnej dłoni na czole i uśmiechnął się. Eleanor znów znieruchomiała z ręką dotykającą jego czoła. Wydawało jej się, że skóra chłopaka jest jakaś naelektryzowana i impulsy wprawiają całe jej ciało w drżenie. Do tego jego spojrzenie... Louis odruchowo podniósł wzrok i spojrzał jej prosto w oczy, a potem już nie mógł się odwrócić. Jej brązowe oczy wręcz go hipnotyzowały. Dziewczyna jak w transie odsunęła z jego czoła kosmyk włosów, który wymknął mu się spod czapki. Dopiero wtedy dotarło do niej, co zrobiła i cofnęła się jak oparzona. Lou jednak nie pozwolił jej na to. Chwycił odsuwającą się dłoń w swoją i przytrzymał.<br />
- Ja... przepraszam... - Wyszeptała, nie odwracając wzroku od jego błękitnych oczu. Uśmiechnął się szerzej.<br />
- A masz za co? - Zastanowiła się chwilę. O co on właściwie pytał?<br />
- Eee... co? - Roześmiał się głośno. W tej chwili czuł jakby z serca spadał mu ogromny ciężar. Zapomniał o Jennie, o złamanym sercu, o przeryczanych dwóch tygodniach... Przy niej zapominał o wszystkim. Czuł się lekki jak piórko, radosny jak dziecko i po prostu szczęśliwy.<br />
- Ellie... Proszę. Proszę, przyjdź do nas na święta. Nie zniosę myśli, że będziesz siedziała sama.<br />
- To chyba nie wypada... - Dotyk rąk Louisa niesamowicie ją rozpraszał. Zwłaszcza że teraz to już nie była jedna dłoń, a obie, które delikatnie ściskały jej drżącą z przejęcia rękę.<br />
- Dzisiaj sprawdzisz, czy wypada, czy nie. To co, zgadzasz się? - Nie odrywając wzroku od jego oczu, skinęła głową i uśmiechnęła się radośnie.<br />
Czyli jednak w święta spełniają się marzenia?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=B0zaDApGBbI" target="_blank">"Christmas Time (Mistletoe And Wine)"</a></div>
<br />
Niall był już zmęczony. I głodny. I rozdał wszystkie mikołaje z czekolady, więc chyba mógł skończyć na dziś.<br />
Z westchnieniem ulgi wcisnął zwinięty worek do kieszeni i skierował się w stronę marketu. Miał w kieszeni portfel z kasą, mógł więc sobie pozwolić na małe co nieco, zanim dotrze do domu na kolację. Wkroczył między półki i zaczął się zastanawiać, na co najbardziej miał ochotę. Pączki? Batony? Wafelki?<br />
Zmienił kurs i wszedł w dział z pieczywem. Zapachniał mu świeży chleb. Wciągnął powietrze do płuc, delektując się aromatem chrupkiej skórki. Sięgnął po drożdżówkę z budyniem i ruszył dalej. Zatrzymał się przy gablocie z ciastami, by popodziwiać te świąteczne pierniki, serniki i szarlotki. Mama dziś miała upiec murzynka przekładanego bitą śmietaną i napoleonki. Boże, musi koniecznie lecieć do domu i dorwać się do nich przed tatą i Gregiem!<br />
Nagle jego uwagę zwrócił jakiś ruch po lewej stronie. Popatrzył w tamtym kierunku. Drobna postać wyciągała rękę po makowiec, ale nie miała żadnego koszyka ani wózka. Co więcej, wkładała ten makowiec pod kurtkę, odrywając od niego ukradkiem metkę z ceną! Niall od razu zorientował się, z kim miał do czynienia. To była ta sama dziewczyna, która wcześniej uciekała ochroniarzom. Tym razem związała włosy gumką, a kurtkę chyba wywróciła na lewą stronę, żeby miała inny kolor. Podszedł do niej cicho.<br />
- Nie rób tego.<br />
Podskoczyła i prawie upuściła makowiec. Odwróciła się do niego i zmierzyła go przestraszonym wzrokiem.<br />
- Cz-czego? - Niall widział, że się bała. Bała się przyłapania i zamknięcia za kradzież. Postanowił jej pomóc.<br />
- Jak masz na imię? - Spytał łagodnie, wyjmując jej z rąk makowca i wrzucając do swojego koszyka.<br />
- Maddie. - Odpowiedziała cicho. Wyglądała, jakby w każdej chwili była gotowa uciec. Dobra postawa dla złodziejki.<br />
- W porządku, Maddie. Ja jestem Niall. Powiedz mi, czego jeszcze potrzebujesz.<br />
- Niczego. - Nialler westchnął. Rozmowa jak z głuchym.<br />
- Dziś jestem świętym Mikołajem i mogę spełnić twoje marzenia. Dawaj.<br />
- A znajdziesz mojej mamie pracę, żebyśmy nie musiały głodować? - Rzuciła ostro. Z cichej myszki zmieniła się wręcz w lwicę. - Kupisz nam nowe mieszkanie, bo w naszym nie ma prądu? Naprawisz okna? Wypłacisz odszkodowanie po pożarze, w którym zginął mój tata i siostra?<br />
Niall otworzył usta, ale nic nie umiał z siebie wydusić. Cholera. To była cięższa sprawa, niż mu się wcześniej wydawało.<br />
- Nie... ale mogę wam zafundować niekradziony świąteczny obiad. Powiedz tylko, czego potrzebujesz.<br />
- Na pewno nie twojej łaski. - Już chciała się odwrócić i wyjść ze sklepu, zabrać ze skrytki skradzione wcześniej produkty i wrócić do domu, gdy zatrzymał ją głos chłopaka.<br />
- Pozwól sobie pomóc. Są święta.<br />
Nie pytając o zdanie, zaprowadził ją pod rękę z powrotem do regału z pieczywem i władował do koszyka dwa ciepłe bochny chleba. Dorzucił jeszcze kilka bułeczek i przeszedł do chłodni. Zaopatrzył ją w masło gigant, dwa kartony mleka, ser, paczkę frytek mrożonych i następnie pognał do innych artykułów spożywczych. Maddie nic się nie odzywała, podążała za nim zdumiona, kiedy pakował do koszyka ryż, kaszę, makarony, sosy, budynie i wędrował do kolejnego regału, ciągnąc ją za sobą. Wreszcie, po długiej gonitwie dotarli do kas. Dołożył jeszcze trzy czekolady i wywalił wszystko z koszyka na taśmę. Jej wcisnął do rąk reklamówki i kazał wszystko zapakować. Posłusznie zrobiła, co kazał, zastanawiając się, czy aby na pewno to nie był jakiś dziwaczny sen. Niall wysupłał z portfela ostatnie banknoty i niemal osłabł z ulgi, gdy okazało się, że wystarczyło mu pieniędzy. Wziął część siatek i wyszedł ze sklepu, a za nim osłupiała dziewczyna z resztą zakupów.<br />
- Gdzie mieszkasz? - Zapytał. Maddie zacisnęła usta i przez chwilę nad czymś się zastanawiała.<br />
- Dalej już sobie poradzę. - Odpowiedziała hardo. Niall zmarszczył brwi i popatrzył na sześć wielkich reklamówek.<br />
- Żartujesz sobie? Przecież tego nie doniesiesz.<br />
- Dam radę. - Powtórzyła z uporem. - Mieszkam niedaleko. - To akurat była prawda. Mieszkała dwie ulice za galerią, ale nie chciała, żeby ją odprowadzał. Za bardzo wstydziła się rudery, w której mieszkała.<br />
- Dobra, nie będę się narzucać. - Niall zrezygnował z oporu. - Powiedz tylko, czy masz telefon?<br />
- Po co ci on?<br />
- Żebym mógł zadzwonić i się dowiedzieć, czy te siatki nie wgniotły cię w chodnik gdzieś po drodze. - Odparł ze śmiechem. Maddie odwzajemniła ostrożnie uśmiech i po chwili wyjęła z kieszeni sfatygowaną Nokię 2100. Niall nie pamiętał, kiedy ostatnio widział ten model. Chyba dziesięć lat temu, gdy ojciec kupił pierwszą komórkę.<br />
- Dyktuj swój numer. - Powiedziała, odstawiając siatki na podłogę.<br />
- Osiem osiem siedem trzy osiem cztery zero dziewięć pięć. - Podał jej szybko numer.<br />
- Napiszę do ciebie, jak dotrę do domu. - Odpowiedziała, chowając telefon. Wzięła reklamówki, lekko uginając się pod ich ciężarem i skierowała się do wyjścia. Po kilku krokach zawróciła.<br />
- Zapomniałaś czegoś? - Zapytał zdziwiony Niall. Maddie skinęła głową i bez uprzedzenia pocałowała go w policzek.<br />
- Dziękuję, święty Mikołaju.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=MpgaWm2pnNs" target="_blank">"Joy To The World"</a></div>
<br />
- Jeszcze raz! Jeszcze raz! - Wykrzykiwał mały tłumek, który zgromadził się wokół karuzeli. Roześmiany Mikołaj odwrócił się do naburmuszonej dziewczyny.<br />
- Dawaj, koleżanko, śpiewamy!<br />
- Zabiję cię przy pierwszej okazji. - Mruknęła pod nosem i zaczęła posłusznie wyśpiewywać kolędę. Nie miała wyjścia. Święty idiota Mikołaj podstępnie zabrał jej telefon i MP3. A żeby je odzyskać, musiała z nim urządzić koncert kolęd dla dzieciaków.<br />
- Dobra, kochani, to już koniec, bo mój elf nie ma siły! - Ogłosił Harry, wzbudzając niezadowolenie dzieciaków i ich opiekunów, którzy przez dwie godziny mieli spokój. - Ooo, nie chcecie? Dobra, to jeszcze jedna. Ale to już ostatnia!<br />
Zaczął wyśpiewywać na cały głos "Merry Christmas Everyone" Shakina Stevensa. Zszedł z podwyższenia, żeby wziąć w ramiona jakąś dziewczynką. Zaczął z nią pląsać po całym placu zabaw i namawiać innych do tańca. Zaraz ogród zaroił się od małych tancerzy. Harry odstawił dziewczynkę, żeby złapać za rączkę kolejną, stojącą trochę na uboczu. Od razu się uśmiechnęła i włączyła do zabawy. Nawet dorośli wzięli udział w tańcach. Tylko Lola siedziała na tej karuzeli i nuciła pod nosem piosenkę. Nawet nie dlatego, że musiała. Lubiła ten przebój i w sumie... Czyżby ten zwariowany Mikołaj naprawdę poprawił jej humor?<br />
- O nie! - Zaprotestowała, gdy wyciągnął ją na środek.<br />
- Nie marudź, chodź!<br />
- Nie umiem tańczyć, debilu! - Wrzasnęła, o mało nie rozdeptując swojego brata.<br />
- I o to tutaj chodzi! - Odkrzyknął i kontynuował śpiewanie.<br />
Biegła za nim i skakała w rytm muzyki. Harry zakręcił nią tak mocno, że aż na niego wpadła. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Coś się zmieniło. Ten szalony Mikołaj od siedmiu boleści naprawdę poprawił jej humor.<br />
- Ole! - Krzyknął i poprowadził ją w dziwacznym tańcu. Lola wybuchnęła śmiechem i dołączyła do śpiewających piosenkę. Gdy utwór się skończył, wszyscy zaczęli głośno bić brawo.<br />
- Wesołych świąt, kochani! - Wrzasnął Mikołaj i ukłonił się nisko. Zaraz otoczyły go dzieciaki, domagając się jeszcze jednego uścisku i obietnicy prezentów.<br />
Lola odeszła na bok, ciągle się uśmiechając. Nie spodziewała się rano, że popołudnie okaże się takie... wesołe? Spontaniczne? Miała tylko zaprowadzić brata na plac zabaw, żeby mama mogła w spokoju dokończyć pakowanie prezentów i gotowanie potraw świątecznych. Z Drew by sobie nie poradziła, wciskał wszędzie swój zadarty nos i domagał się odpowiedzi, czemu tata nie przyjedzie na święta. Tata... Na wspomnienie o nim zatrzęsła nią złość. Cholerny ojciec, który ma daleko i głęboko swoje dzieci. Na pewno poznał w tej Szwecji jakąś lafiryndę ze sztucznym biustem, który przesłonił mu pole widzenia. Znienawidziła go z całego serca, a przez niego dodatkowo znienawidziła święta. Przez okrągły tydzień doprowadzała matkę na skraj cierpliwości swoimi złośliwymi, pełnymi jadu komentarzami. Dopiero dziś się uśmiechnęła. Kto by pomyślał, że ten święty Mikołaj poprawi jej humor? Wprawdzie zmusił ją do robienia rzeczy, których totalnie nie cierpiała, ale jednak... śpiewanie z nim w duecie nie było takie złe. Dodatkowo skądś kojarzyła ten głos. Czyżby koleś chodził do jej liceum?<br />
- No, zasłużyłaś na oddanie telefonu. - Stanął przed nią i z szerokim uśmiechem podał jej komórkę. - Masz ładny głos.<br />
- Dzięki. - Mruknęła, sprawdzając telefon. Oprócz trzech smsów od jej przyjaciółki, miała czternaście nieodebranych połączeń od mamy. I w tej samej chwili otrzymała kolejne.<br />
- Gdzie wy jesteście?! - Krzyknęła matka przerażonym głosem.<br />
- Spokojnie, mamo, poszliśmy na plac zabaw do galerii...<br />
- Wiesz, która jest godzina? Od zmysłów odchodziłam, a ty jeszcze nie odbierałaś telefonu!<br />
- Już wracamy. - Odparła Lola i rozłączyła się. - Drew!<br />
- Tu jestem. - Popatrzyła w dół. Braciszek był przyklejony do nogi Mikołaja.<br />
- Wracamy do domu. - Chłopiec posmutniał i popatrzył w górę na nowego przyjaciela.<br />
- Odprowadzisz nas?<br />
- Nie mogę, stary. - Harry pogłaskał go po głowie. - Muszę lecieć. Ale jeszcze kiedyś się zobaczymy.<br />
Maluch oderwał się od jego nogi i rzucił mu się na szyję. Harry przytulił go mocno i zerknął w górę na Lolę.<br />
- Też się zmieścisz. - Wyciągnął rękę, by przyjąć ją do zbiorowego przytulasa.<br />
- O nie, ja pasuję. - Uniosła ręce. - I tak już dziś zrobiłam dużo rzeczy, których nie lubię.<br />
- Żałujesz? - Spoważniał i odstawił Drew na ziemię. Lola wolno pokręciła głową.<br />
- Nie. Chyba nie. - Wzięła brata za rękę i wolnym krokiem odeszła w stronę windy. Harry patrzył za nią przez chwilę i pomachał odwracającemu się chłopcu.<br />
- Wesołych świąt! - Krzyknął. Lola odwróciła się i niepewnie uśmiechnęła.<br />
- Dziękuję.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=yXQViqx6GMY" target="_blank">"All I Want For Christmas Is You"</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Długo jeszcze będziesz ze mną łazić? - Liam w życiu by się nie przyznał, że to łażenie Natalie sprawiało mu nawet przyjemność. Wbrew pozorom nie dogryzali sobie bez przerwy. Wymieniali durne komentarze na temat ozdób świątecznych, pogadali o tym, jak sami obchodzą święta, a nawet rozdali wszystkie miśki. Było normalnie i chciał, żeby tak pozostało. Ale po pewnej niezręcznej chwili Natalie znów włączył się tryb złośliwca.<br />
- A długo będziesz w tej galerii? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Natalie też nie przeszkadzało bieganie za Liamem. Fajnie było porozmawiać z nim na normalne tematy. Chłopak nawet nie zauważył, kiedy płynnie przeszła do obgadywania mijanych osób i w ogóle się nie speszył ani nie zdenerwował. Dopiero później, kiedy zderzyli się w drzwiach jednego sklepu i w zasadzie niemal złamali sobie nawzajem nosy, atmosfera trochę zgęstniała. On spanikował, ona spanikowała... Znów byli nieznośni. Nieznośnie głupi.<br />
- Idę się przebrać z tego czerwonego czegoś i lecę do domu. - Odpowiedział, kierując się na ruchome schody. Skinął ręką do Zayna siedzącego na olbrzymim fotelu. Czekała na niego jeszcze grupka ostatnich maruderów i też będzie się mógł zbierać.<br />
- A to fajnie. Mam po drodze. - Wyszczerzyła się.<br />
- Jezu, babo, kiedy ty się odczepisz?!<br />
- To babo czy Jezu, bo już nie wiem.<br />
- Babo! Babsztylu wredny!<br />
- Liaś, wiem, że są święta, ale nie musisz mnie aż tak komplementować.<br />
- Kota z tobą można dostać.<br />
- I wzajemnie.<br />
Zjechali w milczeniu po schodach. Liam z całych sił zastanawiał się, jak wrócić do poprzedniego trybu rozmowy. Ech, był idiotą. Nie miał zielonego pojęcia, jak rozmawiać z dziewczyną, żeby się nie zbłaźnić. Zdjął z głowy czapkę i ściągnął przyprawiane wąsy z brodą. Miał dość tego przebrania.<br />
- To co?<br />
- Co "co"?<br />
- Idziesz się przebrać? Bo stoisz na środku galerii jak ta choinka.<br />
Popatrzył na nią nieprzytomnie. Faktycznie, zatrzymał się przed schodami i dalej się nie ruszył. Podniósł głowę i nagle zobaczył jemiołę. Pod jemiołą powinno się pocałować dziewczynę... Ale przecież... Ona na pewno tego nie chce. Na bank. Która by na niego zwróciła uwagę w TEN sposób?<br />
- Rozumiem, że zapuściłeś korzenie. Poczekaj, kupię światełka i bombki, skoro udajesz tę choi... - Nie zdążyła dokończyć, bo Liam w nagłym przypływie odwagi przyciągnął ją do siebie.<br />
- Jesteś najbardziej wkurzającą babą na świecie. - Powiedział i pocałował ją w usta.<br />
Od razu poczuł, jakby urosły mu skrzydła. Jej czerwone wargi smakowały wiśniami, włosy pachniały jabłkami z cynamonem, w dodatku po chwili wahania jej dłonie powędrowały na jego kark, przyciągając go jeszcze bliżej. A kiedy odwzajemniła pocałunek, to już w ogóle myślał, że zemdleje.<br />
Odsunęli się od siebie po dłuższej chwili, kiedy już kompletnie nie mieli czym oddychać. Oparł swoje czoło o jej i spojrzał jej w oczy. Śmiała się! Ona...<br />
- Myślałam, że w życiu tego nie zrobisz. - I tym razem ona go pocałowała. A on zupełnie stracił głowę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=VfLf7A_-1Vw" target="_blank">"Jingle Bell Rock"</a></div>
<br />
Zayn wciąż nie mógł w to uwierzyć. Niby siedział tu od trzech godzin, tyłek niemal przyrósł mu do siedzenia, a on wciąż nie mógł w to uwierzyć. No nie mógł.<br />
Katie w stroju Aniołka? Żarty na resorach. Tak by pomyślał, gdyby ktoś mu to powiedział wczoraj. Dziś już nie był tego taki pewien.<br />
Dziewczyna co chwilę zerkała w stronę swojego chłopaka. Nie mogła się skupić na pracy, bo co chwilę jej wzrok przyciągał ten święty Mikołaj, który pod rękawicami ukrywał tatuaże Zayna. Widziała jego ogromne zdumienie, kiedy przyznała się, że to naprawdę ona w tym stroju. Nie mogli jednak dłużej pogadać, bo zaraz musieli wracać do pracy. Nie chciała tego robić, ale to była jedyna możliwość zdobycia forsy. Miała szlaban na kieszonkowe, odkąd się wydało, że podkradała ojcu papierosy. Potem jeszcze ta akcja z kacem gigant na szkolnym apelu... No, miała za uszami. I pilnie potrzebowała forsy, bo prezent, jaki wymyśliła swojemu ukochanemu był niestety drogi.<br />
- Wesołych świąt, moi mili! Spełnienia marzeń i czekajcie na Mikołaja! - Cynthia pożegnała ostatniego malucha i jego rodziców. Katie odetchnęła z ulgą. Nareszcie koniec.<br />
- Dzięki, ludzie. Kasę odbierzecie po świętach u Toma, jak było umówione. Wesołych! - Zostali sami.<br />
Wow. Tak niezręcznie między nimi jeszcze nigdy nie było. Patrzyli na siebie, ale zaraz odwracali wzrok. Chcieli zacząć rozmowę, ale po wzięciu pierwszego oddechu, słowa gdzieś im umykały. Pozostała niezręczna cisza.<br />
- Ja... Ja się muszę pójść przebrać. - Odezwała się niepewnie Katie. Odwróciła się już, żeby odejść w kierunku łazienki, gdy zatrzymał ją głos Zayna.<br />
- Czekaj. - Podszedł do niej. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że będziesz tak pracowała?<br />
- Bałam się... - Wyszeptała, powstrzymując łzy. - Wstydziłam się... Myślałam, że mnie wyśmiejesz!<br />
- Ja?! To ty nabijałabyś się ze mnie!<br />
- W życiu nie śmiałabym się z ciebie!<br />
- A myślisz, że ja kiedykolwiek śmiałbym ci się prosto w twarz?!<br />
- Aha, prosto w twarz nie, ale po kryjomu z kumplami to już tak?!<br />
Zamilkli wzburzeni. Katie nawet nie zauważyła, kiedy z niepewności przeszła na poziom wkurzenia max. Zayn podobnie. Stał naprzeciwko niej i wręcz kipiał ze złości. Zrobiła z niego durnia! Ukryła przed nim prawdę! Zaraz, ale on sam... Nagle wybuchnął śmiechem.<br />
- A tobie co tak wesoło? - Burknęła niezadowolona.<br />
- Jesteśmy identycznie pokręceni. - Chichotał, nie mogąc się opanować. Katie zmarszczyła brwi i po chwili dołączyła do chłopaka.<br />
- Boże, nie rozumiem, jak mogłaś pomyśleć, że cię wyśmieję. - Powiedział, kiedy już im się udało opanować śmiech.<br />
- Bo zawsze narzekałam na takie akcje. Teatr, udawanie, to nie dla mnie. - Wyznała, wtulając się w niego. - Tymczasem jedyna praca, jaką mogłam dostać, był ten Aniołek.<br />
- Dobra, Kat. Obiecaj mi, że nie będziesz miała przede mną żadnych tajemnic.<br />
- Obiecuję. I ty przede mną.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=ZeyHl1tQeaQ" target="_blank">"Merry Christmas Everyone"</a></div>
<br />
- Niall, oderwij się od tego telefonu, bo ci oczy wypali.<br />
- Nie, bo muszę widzieć, kiedy ona napisze...<br />
- Czekajcie, niech mnie ktoś rozwiąże... Mnie bardziej ciekawi, skąd Louis wytrzasnął sobie nową dziewczynę.<br />
- Moja dziewczyna, nie twój interes. Lepiej powiedz, jakim cudem ty i Katie nie pożarliście się o te przebrania.<br />
- Długa historia, szkoda gadać.<br />
- Zayn i tak by nie powiedział, wiesz, że on nie lubi za dużo mówić.<br />
- Za to ty, Liam, potrafisz mówić za dwoje. Czemu trzymałeś się za ręce z Natalie? Przybiliście sobie piątkę po jakiejś dobrej kłótni i okazało się, że zamiast kleju do rąk użyliście Super Glue?<br />
- Zamknij się, Harry.<br />
- Chodzicie ze sobą?<br />
- Nie wiem. Ale całowaliśmy się.<br />
- Nie!<br />
- Co ty dajesz!<br />
- I to zawdzięczacie tylko mnie! Gdybym was nie wcisnął w tą robotę... Stworzyłem nową parę! Stworzyłem Latalie!<br />
- Latalie?<br />
- Nie kręć nosem, Liam. Ooo, napisała!<br />
- Nialla wchłonął telefon.<br />
- Ziemia do Niallera!<br />
- Brak odbioru, mayday!<br />
- Jezus, ogarnijcie się... Przecież tu stoję.<br />
- Kto ci odpisał?<br />
- Taka Maddie... Muszę jej pomóc.<br />
- W mocowaniu choinki?<br />
- Nie. Potem wam powiem. Muszę lecieć.<br />
- Ja właściwie też, Natalie czeka.<br />
- Katie też...<br />
- I Ellie...<br />
- Zaraz, to tylko ja jestem singlem?! Przecież ja też... Cholera!<br />
- Co jest, Hazz?<br />
- Nic, zupełnie nic, Louis. Po prostu twój genialny przyjaciel nie wziął od genialnej laski jej genialnego numeru telefonu.<br />
- To wpadnij na genialny pomysł i jej poszukaj.<br />
- W szkole, w galerii...<br />
- Może wpadniesz na nią na ulicy? Albo w Nando's?<br />
-Znajdę ją. Muszę.<br />
- Okej, nara chłopaki.<br />
- Wesołych świąt!<br />
- Wesołych!<br />
- Merry Christmas everyone!!!<br />
<br />
<br />
<br />
______________________________________________________<br />
<br />
Oto moje świąteczne opowiadanie. Mam nadzieję, że wam się spodobało :)<br />
<br />
Życzenia dostaniecie w nietypowej postaci, mianowicie znowu filmik ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dwzp3d5b_SZPhNhU4nHYfcftEG0SgETqxIcXsdKfKUY-_puba9y88U2Jhaz5TVVfBlY8NWVWGWgSFiUL2A4XA' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="color: #351c75; font-size: large;">Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! <3 <3 <3</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-39701255010883026272015-12-13T14:24:00.001+01:002015-12-13T20:56:25.389+01:00Część II: Rozdział 26Przetarłam zmęczone oczy i oparłam czoło na klawiszach pianina. Dźwięk, który wydały, obudziłby umarłego, ale mnie jakoś nie mogło to ruszyć.<br />
Chciałam napisać piosenkę. I miałam blokadę gigant.<br />
Słowa "Gravity", które kiedyś spisałam na paragonie, przeniosłam na normalną kartkę, skreśliłam połowę, zanotowałam kilka wersów... i tyle. Dalej nie mogłam się z tym ruszyć. Co chwilę zaczynałam grać nową melodię, ale już po kilku nutach słyszałam, że to nie to. Na podłodze wokół pianina leżała cała masa pomiętych kartek, jakichś durnych rysunków i wypisanych słów, którymi określałam swój obecny stan tworzenia. Na ogół niecenzuralnych.<br />
Podniosłam głowę z klawiszy, żeby popatrzeć na zegarek. Ósma dwadzieścia. Zaraz zaczną mnie szukać, w końcu siedziałam tu od piątej. Oparłam policzek na dłoni, łokciem przyciskając klawisz c i od niechcenia zaczęłam uderzać palcem w przypadkowe nuty. Jakimś cudem dźwięki zaczęły mi przypominać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=NDGZ5OEBtck" target="_blank">"I Wanna Write You A Song"</a>. Cóż. Chciałam napisać mu piosenkę. Chciałam, a nie mogłam. Znowu się wyprostowałam i aż się skrzywiłam, gdy poczułam lekki ból w dole pleców. Od razu przesiadłam się na znacznie wygodniejszy fotel przed konsolą, bo tamten przy fortepianie mordował mój kręgosłup. Zaczęłam przeglądać listę piosenek załadowanych na naszym sprzęcie. Może coś mi wpadnie... Przesłuchałam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=DzwkcbTQ7ZE" target="_blank">"Flashlight"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=mWRsgZuwf_8" target="_blank">"Demons"</a>, ale żadne nawet nie spróbowało być moją inspiracją. A może brak weny był skutkiem głodu? Tak, to na pewno to.<br />
Wyłączyłam sprzęt i powlokłam się na górę. W przelocie zerknęłam na kalendarz. Niall dziś powinien pójść na kontrolę, to już dwa tygodnie od jego wyjścia ze szpitala. Nika pewnie pamiętała, ale wolałam jeszcze sama mu przypomnieć.<br />
-Mało się o niego nie zabiłem.- Odwróciłam się do Liama. Właśnie stawiał na podłodze kuchni Shere Khana.- Rozwaliłeś się na ostatnim stopniu, prawie cię przydeptałem, stary.- Powiedział z wyrzutem i podsunął mu miskę z wodą. Wyjął z szafki puszkę i wyskrobał kotu porządną porcję mokrej karmy. Shere Khan rzucił się na jedzenie, jakby nie jadł od miesięcy.<br />
-Wiesz, nie zaszkodziłoby patrzeć pod nogi, kiedy schodzisz po schodach.- Uśmiechnęłam się złośliwie i nalałam wrzątku do kubka z saszetką zielonej herbaty.- Kupowałeś może musztardę? Albo grzybki w occie?<br />
-Musztardę na pewno, a grzybki chyba kupował Zayn. Sprawdź jego półkę.<br />
-Odkupię mu.- Wyjęłam z lodówki słoik grzybków, masło, wędlinę, konfiturę z winogron, musztardę i jogurt musli. Dołożyłam do tego miód, dwie bułki i herbatę. Liam zerkał co chwilę na moje rosnące nakrycie i kręcił głową z niedowierzaniem.<br />
-Jesz więcej niż Niall. Nawet Perrie, kiedy była w ciąży tyle nie wcinała.- Skomentował, patrząc, jak ładowałam do ust kanapkę z szynką, musztardą i miodem.<br />
-Normalna kobieta by się obraziła za takie słowa od faceta, ale ja jestem w ciąży i mogę wyglądać jak beczka. Zresztą, mój wygląd, mój problem. Zajmij się swoim kaloryferem.- Wymamrotałam z pełną buzią.<br />
-Jasne.- Wyciągnął patelnię i nalał hojnie oleju.<br />
-Robisz jajecznicę?- Zainteresowałam się, podsuwając mu nóż do pokrojenia cebuli.<br />
-Też chcesz?- Uśmiechnęłam się i pokiwałam entuzjastycznie głową.- A czy możesz powiedzieć mojej córce, że to niezdrowo tak się obżerać?<br />
-Córko, ojciec żałuje ci jedzenia.- Przekazałam komunikat swojemu brzuchowi.<br />
-Jesteś niereformowalna.- Nie mogłam mu odpowiedzieć, bo próbowałam przełknąć porcję jogurtu z dżemem i miodem, dlatego uniosłam w górę kciuk.- Czy ty mnie właśnie polajkowałaś?<br />
-Yep.- Zagryzłam jogurt grzybkiem. Liam z rezygnacją odwrócił się do kuchenki i zaczął rozbijać jajka na patelni.<br />
-Czy ktoś szykuje śniadanie?- Do pomieszczenia wkroczyła Eleanor i zaciągnęła się boskim zapachem smażeniny.- Załapię się też?<br />
-Jasne.- Liam ze sztucznym uśmiechem rozbił kolejne trzy jajka.- Czy przewidujemy, że twój mąż też będzie sępił moje śniadanie?<br />
-Lou jadł godzinę temu.<br />
-Słońce mu przygrzało, że wstał tak wcześnie?- Podzieliłam się z El grzybkami.<br />
-Wiesz, za tydzień ma ten swój mecz charytatywny. Od śniadania drybluje w ogrodzie.- Wyjaśniła, wyławiając grzybka ze słoika. Wychyliłam się na krześle, żeby spojrzeć przez okno. Nic nie widziałam, ale głuche uderzenia piłki świadczyły o tym, że ktoś ostro się na niej wyżywał.<br />
-Niech tylko trzyma się z daleka od moich róż.- Ostrzegłam.<br />
-Jajecznica już jest.- Zameldował Liam i postawił przed nami dwa talerze. Sam usiadł obok i zaczął jeść wprost z patelni. Eleanor rzuciła się na jedzenie jak wygłodniała hiena.<br />
-Dzięki ci, Liam, że dodałeś boczku.- Uśmiechnęła się z wypchanymi policzkami. Parsknęłam śmiechem. Wyglądała jak chomik.<br />
Śniadanie znikało w zastraszającym tempie i kiedy na dół zeszła Nika, jajecznica była tylko wspomnieniem, a słoik grzybków został wyczyszczony nawet z octowej zalewy.<br />
-Jezu, wpuściliście tu wojsko? Gdzie mój miód?- Wstrząśnięta złapała za puste naczynie.- Tu było trzy czwarte słoika! Natalia!<br />
-To nie ja. To El.- Wskazałam na dziewczynę, która kończyła z zapałem trzecią kanapkę z polędwicą. Nika popatrzyła na nią, na talerze stojące na stole, na Liama, który posłał bezradne spojrzenie i wypaliła z grubej rury.<br />
-Eleanor Tomlinson, czy ty też jesteś w ciąży?- El podniosła na nią wzrok i zwolniła żucie. Przez chwilę jakby się namyślała. Czekaliśmy w napięciu, aż przełknie kęs kanapki.<br />
-No... Testu jeszcze nie robiłam, ale to... Wydaje mi się możliwe.- Oznajmiła ze stoickim spokojem. Liam zakrztusił się popijaną właśnie kawą. Musiałam go porządnie walnąć w plecy, żeby przestał kasłać.<br />
-O Jezu...- Odetchnął.- I ty to mówisz ot tak, po prostu?!<br />
-A jak mam mówić?- Wzruszyła ramionami.- Po chińsku? Jeśli jestem w ciąży, to fajnie, bo z Lou jesteśmy na to gotowi. Wzięliśmy ślub, zaplanowaliśmy wszystko, z dzieckiem też damy radę.<br />
-A masz chociaż objawy?- Zapytałam.- Oprócz nieposkromionego apetytu.<br />
-Niby nie, chociaż chyba przytyło mi się w brzuchu. Ważę trzy kilo więcej niż przed weselem.<br />
-Czyim?<br />
-Moim, oczywiście! Parę razy mnie zemdliło, ale nic poważnego. Poza tym, chyba spóźnia mi się okres.<br />
-Chyba?<br />
-Kalendarzyka nie prowadzę, matko. Jednego nie miałam na pewno, może nawet ominęły mnie dwa.<br />
-Ręce mi opadły.- Jęknęła Nika i usiadła ciężko przy stole, biorąc na kolana kota. Shere Khan z niezadowoleniem przerwał toaletę i patrzył na nią zmrużonymi oczami, kiedy zaczęła machinalnie głaskać go po grzbiecie.- Czy ty w ogóle byłaś kiedyś na jakiejkolwiek kontroli u ginekologa?<br />
-Byłam, luz. Zrobię test, spokojnie.- Eleanor wyglądała, jakby wcale nie przejmowała się możliwą ciążą.- Nawet już kupiłam.<br />
-Nattie, można być w ciąży bez mdłości?- Zapytał mnie Liam, lustrując uważnie sylwetkę El. Nic nie było widać.<br />
-Jasne. Sama tak miałam. Dopiero po weselu mi się zaczęło, a byłam już w czwartym miesiącu. Ale z kolei Pezz rzygała jak kot przez pierwsze siedem miesięcy od samego początku, tylko nieźle to ukrywała. Dopiero przed samym porodem ustały jej mdłości.<br />
-Nie ma co, mamy urodzaj na dzieciaki.- Zironizował i zwrócił się do Niki.- Też jesteś w ciąży? Lepiej powiedz od razu.<br />
-Ja? Nie! Biorę tabletki, a okres wypadnie mi za tydzień. Już czuję PMS.<br />
-Okej. Boże, co wy ze mną zrobiłyście, że gadam z wami na takie tematy?!- Westchnął ciężko i wstał od stołu, żeby zebrać talerze.- To teraz idźcie zrobić ten test, a ja ogarnę dom. Potem jadę do Ruth, bo przywiozła mi coś z domu.<br />
-Pozdrów ją ode mnie.- Powiedziałam i pociągnęłam El na górę.- Chodź. Im szybciej zrobisz, tym lepiej.<br />
-Nie denerwuj się tak. Przecież wiem, że mam zrobić.- Wywróciła oczami.- Mogę najpierw pójść do łazienki?<br />
-Z testem pójdziesz. Nika, chodź.<br />
-Ale śniadanie...-Jęknęła, patrząc na lodówkę wzrokiem, którego bankowo nauczyła się od Niallera.<br />
-Babskie wsparcie się przyda.- Dominika po krótkiej wewnętrznej walce złapała za wczorajszą drożdżówkę i pobiegła za nami.<br />
-Co wy wyprawiacie?- Z pokoju Stylesów wychyliła się ziewająca Monia. Późnym wieczorem wrócili z miodowego pół-miesiąca, który spędzili na przepraszaniu reszty rodziny Harry'ego w Holmes Chapel za brak zaproszenia na ich ślub i wrócili wykończeni. Z pokoju wciąż dochodziło pochrapywanie chłopaka.<br />
-Kolejną ciążę.- Oznajmiła jej Nika. Monia zmarszczyła brwi, próbując ogarnąć, co przed chwilą usłyszała.<br />
-Że co?<br />
-El prawdopodobnie jest w ciąży, idziemy robić test.- Wyjaśniłam pokrótce, siadając na łóżku w pokoju Tomlinsonów. Monia rzuciła się na fotel i znów ziewnęła.<br />
-Wszystkie go robicie? Tobie i tak wyjdzie dodatni.<br />
-Ha. Ha.- Zaśmiałam się ironicznie. Przez szparę w drzwiach zauważyłam Perrie, wymykającą się na palcach z pokoju synka. W jednej ręce trzymała pustą butelkę po mleku, a w drugiej woreczek na śmieci wypełniony pampersami.- Pezz!- Zawołałam półgłosem. Odwróciła się do mnie z mordem w oczach i niespokojnie zaczęła nasłuchiwać, czy Shane przypadkiem się nie obudził. Wreszcie weszła do El i zamknęła za sobą drzwi.<br />
-Co to za narada?- Zapytała, odkładając śmieci na podłogę przy progu.- Jak mi obudzicie dziecko, to nie wiem, co wam zrobię. Miał taką kolkę, że zasnął po pierwszej i budził się co godzinę.<br />
-Znalazłam!- El z triumfalna miną pokazała nam test.<br />
-No, do roboty.- Nika wskazała jej ręką łazienkę.- Nie będziemy czekać wiecznie, jestem głodna.<br />
-Jesteś w ciąży?- Zapytała zdumiona Perrie i usiadła obok mnie na łóżku.<br />
-Właśnie będzie to sprawdzać.<br />
-Obudźcie mnie, kiedy będzie wiadomo.- Monia zwinęła się w kłębek na fotelu i zamknęła oczy.<br />
Czekałyśmy w milczeniu, aż Eleanor wyjdzie z gotowym wynikiem. Perrie położyła się obok mnie na łóżku i niemal natychmiast odpłynęła, Nika kończyła pochłaniać drożdżówkę, a ja bezmyślnie przesuwałam ręką po brzuchu. Mała znów zaczęła swoje harce. Już nie było dnia, żeby mnie gdzieś nie szturchnęła. Przeniosłam wzrok na Monikę. Wcale nie drzemała. Oczy miała otwarte i patrzyła na drzwi od łazienki. Nagle zrozumiałam, że to był błąd, żeby zabierać tu Monikę. Dla niej ciąża Eleanor to kolejne brutalne przypomnienie, że ona sama nigdy nie będzie miała dzieci. I jak tu teraz z tego wybrnąć?<br />
Moje ponure rozmyślania przerwało wejście Eleanor. Miała zaciśnięte powieki i w wyciągniętej ręce trzymała test.<br />
-Niech to ktoś sprawdzi.- Powiedziała błagalnie.- Nie boję się ciąży, ale ten moment jednak mnie przerasta.<br />
Nika westchnęła z irytacją i zabrała jej test. Chwilkę go analizowała i wreszcie powiedziała niewzruszonym głosem:<br />
-Jesteś w ciąży.<br />
Eleanor natychmiast otworzyła oczy i wyrwała jej test.<br />
-O matko, naprawdę! Jestem w ciąży... Jestem w ciąży! LOUIS!!! Louis! Louis! Louis! Louis! Louis...- Wypadła z pokoju z testem w garści i popędziła po schodach na dół, wykrzykując na każdym stopniu imię męża. Perrie i Nika rzuciły się do okna, żeby zobaczyć ciąg dalszy.<br />
-Pokazała mu test... O Jezu, przewrócili się na trawę.- Roześmiała się Pezz.<br />
-JA PIERDZIELĘ, BĘDĘ OJCEM!!!- Chyba cały Londyn usłyszał radosny wrzask Tommo. My miałyśmy zamknięte okna, a co powiedzą fanki, które być może stoją pod bramą?<br />
Monika zsunęła się z fotela i w milczeniu wyszła z pokoju. Zagryzłam wargę i nie oglądając się na dziewczyny, wyszłam za nią. Szła wolno w stronę swojego pokoju i mogłam dosłownie wyczuć, że płacze. A przynajmniej zaczyna.<br />
-Monia!- Zawołałam ją. Zatrzymała się, ale nie odwróciła. W lustrze obok widziałam, jak wyciera wierzchem dłoni mokre policzki.<br />
-Hmm? Co?<br />
-Chciałabym, żebyś gdzieś ze mną poszła. Będziesz gotowa za pół godziny?<br />
-Będę.- Odparła cichutko i zamknęła za sobą drzwi pokoju.<br />
Ubrałam się i umyłam najszybciej jak tylko umiałam. Włosy byle jak spięłam klamrą w luźnego koka, tak że kilka pasm wysuwało mi się na twarz. Rzęsy pociągnęłam tuszem i przypudrowałam policzki. Liam wszedł do pokoju, kiedy kończyłam nakładać błyszczyk.<br />
-Wiesz już?<br />
-O Els? Wiem.- Posłałam mu uśmiech i zakręciłam pędzelek do pudru.- Idę z Moniką na cmentarz.<br />
-Może pojedźcie samochodem?- Zasugerował niepewnie i wyjrzał za okno.<br />
-Monika wróciła jakby do siebie, ale nie może się izolować od reszty świata. Poza tym, muszę z nią pogadać, a trochę nam na tym zejdzie.- Wstałam sprzed toaletki i stanęłam przed dużym lustrem w garderobie. Obciągnęłam w dół rękawy granatowej narzutki, pod którą miałam czarną bokserkę i zaplotłam dłonie na brzuchu. Liam stanął za mną i położył swoje ręce na moich.<br />
-Źle zareagowała na tą wiadomość?<br />
-Rozpłakała się.- Skrzywiłam się.- Ja straciłam jedno dziecko, ona wszystkie, jakie kiedykolwiek mogła mieć. Ja się z tym już praktycznie pogodziłam, a teraz muszę jej to pokazać. Jak sobie z tym radzić, nawet jeśli czujesz, że dookoła wali się cały świat.<br />
-Jest silna, poradzi sobie.- Oparł brodę na moim ramieniu.<br />
-Boję się, że ona była silna, a teraz tej siły już nie ma, wyparowała. Została zepsuta, pusta skorupa po dziewczynie pełnej życia... Matko.- Zreflektowałam się.- W studiu kompletnie nie mam weny, a jak nie muszę, to normalnie gadam wierszem.- Liam parsknął śmiechem.<br />
-Bywa, zwłaszcza jak nie masz weny. A co piszesz?<br />
-A nic takiego.- Mruknęłam. Jeszcze czego, żebym się wygadała o piosence, która będzie... No, będzie o nim.<br />
-Okej, nie chcesz, nie mów.- Zgodził się.- Prędzej, czy później i tak ją pokażesz.<br />
-Raczej później.- Zamilkłam na chwilę. Przyjrzałam się swojemu odbiciu.- To połowa szóstego miesiąca, a ja już wyglądam jak beczka. W dziewiątym nie przecisnę się przez drzwi.<br />
-Będę cię przepychał.- Zaoferował się i cmoknął mnie w policzek. Prychnęłam pod nosem urażona, ale zaraz się roześmiałam.<br />
-Tą starą przepychaczką do rur, która stoi w szafce z narzędziami w garażu?<br />
-Jak zasłużysz, to nawet kupię nową.- Zaofiarował się i podszedł do szuflady z T-shirtami.<br />
-Okej.- Skinęłam głową z uśmiechem i jeszcze raz zerknęłam do lustra.- Dobra, idę. Trzymaj się.<br />
Przeszłam przez korytarz i mocno zapukałam w drzwi Stylesów. Monika otworzyła mi dosłownie w tej samej sekundzie, jakby już czatowała na progu. Założyła jasne jeansy i czarną koszulę w białe nutki, która na dwieście procent należała do Hazzy, a na niej wisiała jak na wieszaku, blond włosy związała frotką. Minę miała dość niewyraźną i wyglądała, jakby z całych sił powstrzymywała się od ucieczki i schowania się w jakimś kącie.<br />
-Gotowa?- Jasne, że nie.<br />
-Yhym.- Lepsze takie potwierdzenie niż żadne.<br />
-To chodźmy.<br />
W milczeniu zeszłyśmy na dół i otworzyłyśmy drzwi wejściowe. Ruszyłam szybkim krokiem przez podjazd, ale zaraz się zorientowałam, że Monia zmniejszyła prędkość. Obejrzałam się na nią.<br />
-Co jest? Zapomniałaś czegoś?- Zapytałam, odchylając się lekko w tył. To był jedyny minus ciążowego brzuszka, konieczność chodzenia jak paragraf, żeby tylko nie stracić równowagi i nie zostać pociągniętym przez dziecko w dół. Plus szybkie męczenie się i bóle stawów. Chyba jednak nie pójdę w moim ulubionym tempie Korzeniowskiego.<br />
-Nie jedziemy samochodem?- Zapytała, ociągając się.<br />
-Nope.- Pokręciłam głową.- Szkoda marnować takiej pogody, przespacerujemy się. Nie będę wiecznie siedziała zamknięta, mała musi mieć trochę świeżego powietrza.<br />
-A może...<br />
-Nie ma innej opcji.- Przerwałam jej stanowczo, zanim zdążyła zaproponować jakąś mniej bolesną opcję.- Bierzemy ochroniarza i idziemy.<br />
-Ale na pewno...<br />
-Na pewno.<br />
Zagryzła wargi i niechętnie podążyła za mną. Dotarłyśmy do bramy, odprowadzane dźwiękiem odbijanej piłki, którą Louis, po otrzymaniu radosnej nowiny, kopał jeszcze mocniej i radośniej.<br />
-Cześć, Preston!- Zawołałam, przechylając się przez okno do wnętrza stacji ochroniarskiej domu One Direction. Mężczyzna oderwał wzrok od telefonu i odwzajemnił mój uśmiech.<br />
-Co tam, dziewczyny?<br />
-Zapraszamy cię na spacerek dla rozprostowania nóg.- Zrobiłam gest, jakbym mówiła "niespodzianka!".<br />
-Po prostu potrzebujecie ochroniarza na mieście, mam rację?- Pokręcił głową i odłożył telefon.<br />
-Kurczę, jak mnie rozgryzłeś?- Roześmiałam się i otworzyłam drzwi.- Dawaj, wyleź z tej nory.<br />
-Czy jeśli powiem, że nie chce mi się dziś pracować, to mi odpuścisz?- Pokręciłam głową.<br />
-Potraktuj to jako rozrywkę.- Zasugerowałam i poprawiłam torebkę na ramieniu.- Prawda, Monia?<br />
-Prawda.- Uśmiechnęła się słabo, choć spojrzenie, które posyłała Prestonowi jasno mówiło "ratuj mnie".<br />
-Dobra. Idziecie przede mną, ja się nie wtrącam, tylko szukam w tłumie terrorystów i płatnych morderców.- Zarządził tradycyjnie i chwycił z biurka telefon.<br />
Otworzył automatycznie bramę i wyszliśmy na ulicę. Normalnie nie robiłam takich ceregieli, wychodząc na miasto lub do pracy, ale w moim obecnym stanie Liam dostawał piany na ustach, jeśli machałam ręką na sprawy bezpieczeństwa. Miałam wszędzie jeździć z szoferem (zawodowym lub przypadkowym), chodzić poza domem z ochroniarzem lub którymś z chłopaków, dbać o siebie aż do przesady i uważać na dzidziusia. Jednym słowem, było mi wolno wszystko, oprócz nieprzestrzegania wyżej wymienionych reguł. Dodatkowo, dziś wychodziłam z Moniką, a to na dobrą sprawę był jej pierwszy spacer od powrotu na łono rodzinki. Do tej pory jeździła samochodem i nigdzie nie ruszała się bez Harry'ego. Czuła się dobrze, zażywane leki na depresję miały już zmniejszone dawki, nawet zaczęła się trochę śmiać... Ale jeśli chodziło o wyjście na ulicę samodzielnie, bez niczyjej pomocy, zamieniała się znowu w wystraszone pisklątko i chowała się za swoim mężem. Boże, jak to dziwnie brzmi, Harry mężem? Kiedyś bym powiedziała, że to głupie jak sto pięćdziesiąt, ale niedawno sobie uświadomiłam, że mimo braku ślubu i papierka, on pełnił tę rolę już od dłuższego czasu. Wcale nie musiał się jakoś bardzo przestawiać na tryb "małżeństwo", starczyło mu nałożenie obrączki. Psychicznie mężem Moni był chyba od dawna.<br />
Popatrzyłam na Monikę, jej szeroko otwarte oczy, zaciśnięte wargi i wzięłam ją pod rękę zdecydowanym ruchem. Popatrzyła na mnie lekko zdezorientowana.<br />
-No co?- Wzruszyłam ramionami.- Mam o siebie dbać, więc w razie potrzeby zamortyzujesz mój upadek.<br />
Uniosła brwi, ale nic nie powiedziała. Zaczęła się rozglądać po ulicy, jakby pierwszy raz w życiu widziała metropolię. O dziwo, na ulicy nie było żadnych fanek. W sumie nic dziwnego, był środek tygodnia, godzina jedenasta, normalne małolaty siedziały w szkole, nienormalne w domu lub na wagarach, ale na pewno w jakimś lepszym miejscu niż na chodniku przed domem idola. A nasi sąsiedzi byli już tak przyzwyczajeni do naszego widoku, że nie zwracali na nas uwagi. Zresztą, nie byliśmy tu jedynymi celebrytami. W naszej dzielnicy mieszkało dwóch gości z Izby Lordów, trzech z Izby Gmin Parlamentu, były minister, jakiś mega znany makler giełdowy, kilkudziesięciu przedsiębiorców zbijających kokosy na ludzkiej naiwności, około piętnastu lekarzy z gigantycznym stażem i milionem artykułów medycznych w British Medical Journal (po cichu marzyłam, że kiedyś zabłysnę tam odkrywczym artykułem z diabetologii lub kardiologii) i sporo ludzi ze świata show biznesu, takich jak my. No, może odrobinkę mniej znanych. To płytki chodnikowe przed naszą bramą były regularnie deptane przez paparazzi, ale za to wieczorami limuzyny odjeżdżały spod co piątego domu. Kiedyś taki luksus sprawiłby, że popukałabym się po głowie, dzisiaj wzruszałam niedbale ramionami, kiedy sąsiad z naprzeciwka montował czwartą fontannę w ogrodzie i wchodziłam na swój trawnik, na którym Zayn uczył Shane'a biegać, Nika ćwiczyła serwy w siatkówce, a Harry wrzeszczał, że znowu zabrakło mu paliwa w kosiarce i niech ktoś łaskawie ruszy tyłek na najbliższą stację benzynową Morrisons i przywiezie mu pełny kanister. Tak. Oprócz sławy, forsy, bycia rozpoznawalnym i wiecznie ocenianym, nie mieliśmy w sobie nic z wielkich celebrytów. Zachowywaliśmy się jak normalni ludzie... Dobra, może nie do końca normalni, ale tacy... ech, zwyczajni? Pospolici? No, normalni. Co nie zmienia faktu, że gdybyśmy nakręcili coś w stylu "Keeping Up With 1D Team", to zyskalibyśmy większą oglądalność od Kardashianów i kilka nagród za najlepszą komedię wszech czasów. "Kac Vegas" i Eddie Murphy mogliby się schować.<br />
Szliśmy powoli, nie odzywając się do siebie. Preston znajdował się tuż za nami i wydawał jakieś polecenia innemu ochroniarzowi, prawdopodobnie Paddy'emu. Monia wydawała się już spokojniejsza niż przy wychodzeniu z domu, ale i tak ściskała moje ramię i rozglądała się czujnie na boki. Wystarczyło, żeby mijający nas chłopak miał czarne ciuchy, a ona już się spinała i oddychała z ulgą, gdy w jego twarzy nie dostrzegła rysów Flasha. Nic nie dało tłumaczenie jej, że Flash nie żyje, Monika dalej panicznie się bała podobnych do niego mężczyzn. Na proces swoich prześladowców też przecież nie poszła. Na szczęście jej zeznania nie były konieczne, wystarczyło tamtych kilka kobiet. Opowiedziały tak przerażające historie, że miałam ochotę płakać, słuchając urywków ich wypowiedzi w wiadomościach.<br />
Wreszcie dotarłyśmy do celu. Monika popatrzyła na mnie zdziwiona, kiedy pociągnęłam ją wgłąb cmentarza. Wolnym krokiem mijałyśmy kolejne groby, pełne kwiatów i te puste, skręcałyśmy w następne alejki, aż w końcu dotarłyśmy do dzieci. I do Patricka.<br />
Zatrzymałam się nad maleńkim grobem i uśmiechnęłam się przez łzy.<br />
-Cześć, synku. Mama przyszła.- Monia głośno wstrzymała oddech i zasłoniła usta dłonią. Ogarnęła wzrokiem tę część cmentarza i już widziałam, jak ledwo powstrzymuje płacz.- Widzisz? Dziś przyszłam z ciocią i wujkiem. Ciocia Monika to żona wujka Harry'ego. A wujek Preston to nasz dobry przyjaciel, był tu już parę razy.- Mówiłam, klękając na ziemi przy grobie. Zabrałam wypalony znicz i postawiłam nowy, który wyjęłam z torebki. Też mały, biały jak śnieg. Zapaliłam knot i ustawiłam lampkę przed bukietem kwiatów. Przyniosłam je wczoraj i jeszcze były w miarę świeże. Stękając pod nosem, podniosłam się z kolan i odetchnęłam głęboko. Ułożyłam dłonie na brzuchu i popatrzyłam smutno na napis. A mógłbyś być tu ze mną i ze swoją siostrzyczką...<br />
Milczeliśmy wszyscy troje. Preston stał o kilka kroków dalej, jakby wyczuł, że chciałam poważnie porozmawiać z Moniką. Był tu ze mną nie raz i nie dwa, już kilkakrotnie wypłakiwałam mu się w rękaw. Zawsze niezawodny, nie tylko jako obrońca, ale też jako przyjaciel. I chusteczka higieniczna.<br />
-Wiem, jak się czujesz.- Odezwałam się w końcu po dłuższej chwili ciszy.- Myślisz, że zawalił ci się cały świat, a my jeszcze na złość musimy nosić pod sercem swoje dzieci. Kiedy byłam w szpitalu, z jednej strony czułam ogromną złość na wszystkich, a z drugiej tak wielki żal... Koło mnie rodziły się dzieci, bliźnięta, a w tamtym tygodniu ja byłam jedyną matką, która straciła dziecko. Jasne, mam jeszcze córeczkę... Ale to nie to samo, gdy wiesz, że dzieci miało być dwoje. I kiedy wyznajesz ojcu tych dzieci, że jesteś z nim w ciąży tego samego dnia.- Urwałam i czekałam na jakąś odpowiedź. Monia zastanawiała się tylko chwilę.<br />
-Ale ty ciągle masz jeszcze jedno dziecko. I będziesz mogła mieć kolejne, a ja...- Załamał jej się głos.- Ja nigdy nie zostanę matką...<br />
-Zostaniesz.- Przerwałam jej, już któryś raz tego dnia.- Możecie mieć surogatkę. Możecie zaadoptować dziecko. To nawet lepszy pomysł niż surogatka. Harry zawsze chciał mieć dużą rodzinę i nie pozwoli ci się zamartwiać na wieki.<br />
-Harry chciał mieć rodzinę, ale taką, w której dzieci będą jego.- Uściśliła Monia, siąkając nosem.<br />
-A jak zaadoptujesz, to nie będą twoje? Będą. I od ciebie nauczą się wszystkiego. Geny akurat niewiele mają do rzeczy. Z jakim przestajesz, takim się stajesz. I moglibyście dać tym dzieciom prawdziwy dom.<br />
-Jest na to jeszcze za wcześnie.<br />
Znów zapadło milczenie. Nagle przypomniałam sobie jedną piosenkę. Zaczęłam cicho nucić pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=B4CRkpBGQzU" target="_blank">"One Of Us"</a>.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If God had a face, what would it look like</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And would you want to see?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If seeing meant that you would have to believe?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In things like heaven and in Jesus and the saints </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And all the prophets.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah, yeah, God is great.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah, yeah, God is good.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah, yeah, yeah, yeah, yeah</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">What if God was one of us?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Just a slob like one of us.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Just a stranger on the bus.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Trying to make his way home.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Trying to make his way home.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Back up to heaven all alone.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Nobody calling on the phone</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">'Cept for the pope maybe in Rome</span></i><br />
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jeśli Bóg miałby twarz, jakby ona wyglądała?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I czy chciałbyś ją zobaczyć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jeśli zobaczenie jej oznaczałoby, że powinieneś uwierzyć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">W takie rzeczy jak niebo, i Jezus, i święci</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">I wszyscy prorocy, i...</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tak, tak, Bóg jest wspaniały</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tak, tak, Bóg jest dobry</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tak, tak, tak, tak, tak</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Co jeśli Bóg jest jednym z nas?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Takim niechlujnym, jak jeden z nas</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tylko obcym w autobusie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Próbującym wrócić do domu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Próbującym wrócić do domu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Wrócić do nieba całkiem sam</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Nikt nie dzwoni</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Może z wyjątkiem papieża w Rzymie)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<div>
<br />
<br />
-Przez cały czas, kiedy tam przebywałam...- Powiedziała Monika, kiedy przerwałam śpiewanie.- Przez cały czas się modliłam. Wiesz, że nie jestem przesadnie wierząca, do kościoła nie chodziłam... Z nas wszystkich to ty jesteś najbardziej religijna. A jednak tam, w tamtym pokoju przypomniałam sobie wszystkie modlitwy, jakich kiedykolwiek się nauczyłam. Dasz wiarę, że któregoś dnia nawet odmówiłam całą mszę?- Zaśmiała się gorzko. Jakoś nie umiałam jej zawtórować.- Wszystko, żeby mieć nadzieję. Ale im dłużej tam siedziałam, tym mniej wierzyłam, że kiedyś do was wrócę. Jeszcze oni... Za każdym razem, kiedy mnie przyłapywali na modlitwie, byłam uderzana. Raz, w brzuch. Blisko rany po tym... zabiegu. I wyśmiewana przez wszystkich. Nie wiem, co bardziej bolało, rozrywanie na nowo tej samej blizny, czy te drwiny.- Wzdrygnęła się na samą myśl.<br />
-Jednak zostałaś wysłuchana.- Zauważyłam.<br />
-Taaa. Wtedy, kiedy straciłam już resztki nadziei. Wiesz, Nattie, kiedy jest się zamkniętym, a wypuszczają cie tylko po to, żeby cię... żeby się tobą zabawić, to szybko traci się rozum. Dziwię się, że do reszty nie oszalałam.<br />
-Co oni ci mówili? Wiesz, o nas?- Zapytałam, nie patrząc na Monię. Zdążyłam zauważyć, że łatwiej jej było nam o tym piekle opowiadać, gdy nikt jej nie obserwował.<br />
-Same okropności.- Wzruszyła ramionami.- Pokazali mi zmyślony artykuł, w którym napisali o tobie, że cieszysz się z mojego zniknięcia. Puszczali mi "Addicted" i mówili, że jak tylko Harry mnie znajdzie, to go zabiją. Że jestem ich i mnie nigdy nie oddadzą. Że Harry na pewno wróci do Taylor albo Kendall... Którejś z jego byłych dziewczyn.<br />
-Chyba w to nie uwierzyłaś!- Wykrzyknęłam. Nie mogłam się powstrzymać od gwałtownej reakcji, miałam ochotę wykopać Flasha z jego grobu, wskrzesić i zamordować jeszcze raz, ale ze szczególnym okrucieństwem.<br />
-Nie, ale było ciężko. Teraz widzę, że to wszystko było wymysłem, ale wtedy... Nawet nie wiesz, jak bardzo potrafi wariować ludzka wyobraźnia.- Westchnęła, ciągle wpatrując się w grób Patricka.<br />
Znowu zapadła cisza, którą przerywał tylko trel jakiegoś ptaka siedzącego na gałęzi wysokiej brzozy. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć w niebo. Dawno nie było tak czystego błękitu nad Londynem.<br />
-Tutaj pasowałoby zaśpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=wT3RhIJZu4k" target="_blank">"Hopeful"</a>.- Stwierdziła Monia.- Wiesz, Bars & Melody.<br />
-A umiesz rapować?- Uśmiechnęłam się krzywo.- Ja z kolei myślałam o <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Jz4Mt37zekg" target="_blank">"Summer Love"</a>. Ten moment, <i>cause you were mine for the summer, now I know it's nearly over</i>.<br />
-No tak, w sumie miałaś go tylko przez lato.<br />
-I to niecałe.<br />
-Dziewczyny, nie chcę wam przeszkadzać, ale chyba macie ogon.- Wtrącił się Preston, podchodząc trochę bliżej. Obejrzałam się szybko, ale zobaczyłam tylko jakąś postać schylającą się nad czarnym grobem.<br />
-Kto?- Spytała Monika, też się oglądając.- Ona?<br />
Zmrużyłam oczy, wpatrując się w dziewczynę. Była chyba w naszym wieku, miała czarne włosy do ramion i okulary przeciwsłoneczne na nosie. Ubrana była w czarną sukienkę i stawiała na grobie doniczkę z gęsto rosnącymi bratkami.<br />
-Nie wiadomo, czy przyszła tu za nami.- Stwierdziłam cicho.<br />
-Przyglądała się wam przez dłuższą chwilę.- Oznajmił Preston.- Mam się dowiedzieć, co tu robi?<br />
-Nie, nie przeszkadzaj jej.- Zaprotestowała Monia.- Może ona też tu jest u swoich bliskich. Najwyżej do nas podejdzie.<br />
-Nie boisz się?- Zerknęłam na przyjaciółkę. Potrząsnęła głową.<br />
-Po tym, jak się wygadałam, trochę mi lepiej... Przecież nie mogę się tak izolować, prawda?<br />
-Prawda.- Spojrzałam na nią z podziwem. Silna Monika wcale nie zniknęła. Cały czas była tam w środku, ale tym razem potrzebowała więcej pomocy, by wyjść na zewnątrz.<br />
Stałyśmy jeszcze przez chwilę nad grobem. Lubiłam tak patrzeć na płytę i wyobrażać sobie, jak wyglądałby Patrick, jakim byłby dzieckiem, jakim mężczyzną. Rozmawiałam z nim w myślach. Z nim i z babcią. Tutaj, w tym miejscu, mocniej niż gdziekolwiek indziej w Anglii, czułam jej obecność. I naprawdę wierzyłam, że w tej chwili, razem z tym delikatnym powiewem wiatru przytula mnie do swojego serca.<br />
-Co za pogoda.- Monika popatrzyła prosto w słońce i zamknęła na chwilę oczy.- Pamiętasz Annę Jantar? <a href="https://www.youtube.com/watch?v=qeZvqvB9YBM" target="_blank">"Tyle słońca w całym mieście"</a>?<br />
-Aż dziwne, jak na Londyn, nie?- Pomasowałam dłonią okolice kręgosłupa.- Chyba zamontuję tu ławeczkę. Młoda zaczyna za bardzo mnie przeciążać.<br />
-Chyba ta dziewczyna zaraz tu podejdzie.- Preston znów się do nas przybliżył.- Co chcecie zrobić?<br />
-Daj jej podejść. Nic się nie stanie.<br />
-Nattie, ale to grób twojego syna będzie potem na okładkach wszystkich tabloidów, jeśli ona zrobi zdjęcie lub się wygada.<br />
-Jeżeli zrobi zdjęcie, to zabierzesz jej aparat i je wykasujesz. Lub coś w tym stylu.- Wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę w stronę nadchodzącej dziewczyny. Chyba ją to speszyło, bo zawahała się przed wykonaniem kolejnego kroku. W końcu przemogła się i stanęła przed nami.<br />
-Cześć.- Przywitała się cicho. Miała wysoki głos, ale nie z tych piskliwych. Delikatny, łagodny.<br />
-Hej.- Uśmiechnęłam się do niej ostrożnie.<br />
-Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale... Już parę razy cię tu widziałam i chciałam podejść, ale się bałam. Albo wstydziłam, nie wiem. Jedno z tych dwóch.- Powiedziała, patrząc na mnie i Monikę niepewnym wzrokiem.<br />
-Chyba mnie nie śledzisz?- Zaśmiałam się, choć tak naprawdę lekko mnie to zaniepokoiło.<br />
-Nie, nie! Skąd!- Wyglądała jakby przestraszyła się tego oskarżenia.- Odwiedzam mojego chłopaka. Zginął w wypadku w maju.<br />
-Przykro nam.- Odparła Monika, patrząc na nią ze współczuciem.<br />
-Dziękuję.- Odchrząknęła.- Ja... kiedyś, jak raz poszłaś, to przyszłam tutaj i... Naprawdę ci współczuję. Ja poroniłam swoje dziecko, kiedy dowiedziałam się o wypadku Nicka. Więc rozumiem. I nikomu nie powiem. Obiecuję.<br />
-Ehm... Dziękuję.- Powtórzyłam po niej.- Wiesz... Bardzo mi zależy na dyskrecji.<br />
-Domyślam się.- Uśmiechnęła się blado.- Podziwiam cię, Natalia. To co robisz... Ja aż tak silna nie byłam i nie jestem.<br />
-Wszystko to dzięki przyjaciołom.- Popatrzyłam na Monikę porozumiewawczo.<br />
-Masz szczęście, że masz takich przyjaciół. Cóż...- Zerknęła spłoszona na Prestona.- Cieszę się, że was spotkałam. I... pójdę już.<br />
-Czekaj.- Zatrzymałam ją, kiedy zobaczyłam, że chce odejść.- Masz Twittera? Mogłybyśmy kiedyś pogadać.<br />
-Dawno tam nie wchodziłam... Założyłam go w sumie tylko do kontaktu z fanami... Bo pisałam o was fanfiction.- Oblała się rumieńcem.<br />
-Serio?- Zainteresowała się Monia.- A o kim konkretnie?<br />
-Emm... Szczerze mówiąc, to o tobie.- Monika zbaraniała.<br />
-O mnie?- Powtórzyła zdumiona.<br />
-Tak. Kiedyś w wywiadzie powiedziałaś, że interesowałaś się One Direction od X Factora i uznałam, że to będzie dobry punkt zaczepienia... Wyszłam od momentu pierwszego obejrzanego filmiku, a potem przez bycie fanką do poznania Harry'ego. Trochę pozmyślałam, bo nie mam pojęcia, jak żyjecie i tak dalej, ale pisałam... W sumie nazbierało mi się trochę fanów, bo blogów z tobą jest niewiele. Nie wszystkie fanki cię... tolerują.- Mówiła, czerwieniąc się jeszcze mocniej.<br />
-Łagodne określenie.- Skwitowała Monika.- Wiem, że mnie nie lubią. Zwłaszcza te panie Styles.<br />
-Ale teraz ty jesteś panią Styles i to oficjalnie.- Uśmiechnęła się dziewczyna.<br />
-I przez to nienawidzą mnie jeszcze mocniej.- Wzruszyła ramionami Monia.<br />
-Nie przejmuj się tym. Nie ma szans, żeby któraś z nich ci go odbiła. Harry za bardzo cię kocha.<br />
-A skąd to wiesz?- Uniosła brwi. Oho, Monika zazdrośnica powróciła.<br />
-"Addicted". <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ho32Oh6b4jc" target="_blank">"Perfect"</a>. To, jak na ciebie patrzy i jaką ma minę, gdy o tobie wspomina. Nie jest trudno go rozgryźć, a dziewczyny są przez to jeszcze bardziej wkurzone.<br />
-No, to teraz już totalnie musisz nam dać tego Twittera. I linka do bloga.- Zaśmiałam się.<br />
-Na blogu nie ma wpisów od maja. Nie potrafiłam nic napisać po tym, kiedy Nick...- Zadrżały jej wargi.- To już nie miało sensu.<br />
-To ma sens. Zwłaszcza, jeśli czyta to dużo ludzi.- Spontanicznie podeszłam do niej i ją przytuliłam.- Może to właśnie pisanie ci pomoże w powrocie do normalności.<br />
-Dzięki, Natalia.- Odwzajemniła uścisk.<br />
-Mów mi Nattie.<br />
-Wolę Natalia. Jakoś mi bardziej się podoba.- Odsunęła się ode mnie i spojrzała na zegarek.- Muszę iść, spóźnię się do pracy.<br />
-Czekaj!- Znowu ją zatrzymałam.- A co z tym blogiem?<br />
-A, zapomniałam.- Uśmiechnęła się.- Tytuł to "It's Now Or Never". Znajdziecie, chyba tylko mój blog ma taką nazwę. A teraz naprawdę muszę iść.<br />
-Powiedz jeszcze tylko, jak masz na imię!- Krzyknęła za nią Monika. Dziewczyna odwróciła głowę.<br />
-Roxanne!- Zawołała, nie zwalniając kroku. Na zakręcie pomachała nam ręką i zniknęła za figurą anioła.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Nattie, to wyjście wczoraj to był twój najgenialniejszy pomysł!- Monika, rozentuzjazmowana jak nigdy, usiadła obok mnie na kanapie.<br />
-Taak?- Próbowałam skutecznie podzielić swoją uwagę pomiędzy blondynką a właśnie czytaną książką.- A czemuż to?<br />
-Przeczytałam tego jej bloga. Od początku do końca. Wyczerpałam trzy razy baterię w telefonie, raz w laptopie i Harry stwierdził, że go zaniedbuję, ale warto było!<br />
-Widzę, że odżyłaś.- Zauważyłam, przewracając kartkę "Języka Trolli". Godzinę temu skończyłam "Kalamburkę" i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie sięgnąć po następny tom "Jeżycjady".<br />
-Nawet nie wiesz, jaka to ulga wiedzieć, że nie wszystkie fanki 1D cię nienawidzą. Wystarczył jeden taki blog. Wiesz, że Roxanne ma pół miliona odsłon na Wattpadzie i obserwuje ją około czterech tysięcy ludzi? A pisze tylko to jedno opowiadanie. Znaczy pisała, bo od maja faktycznie nie dodała żadnego posta, ale to takie miłe widzieć te komentarze, w których ludzie chcą przeczytać dalszy ciąg albo piszą, że cieszą się, że Harry jest właśnie ze mną.To opowiadanie ma osiemdziesiąt trzy rozdziały i... Czy ty mnie słuchasz?<br />
-Czekaj, Józinek zaraz włoży sobie żarówkę do buzi.- Mruknęłam, czekając na ten ulubiony najśmieszniejszy moment całej książki.<br />
-Co?- Monika zmarszczyła brwi, kiedy wybuchnęłam głośnym śmiechem razem z książkową Laurą.<br />
-Nic...- Wykrztusiłam, skręcając się ze śmiechu.- Boże, chciałabym to zobaczyć... Ej!- Pisnęłam, kiedy Monia bezceremonialnie wyrwała mi książkę i rzuciła na podłogę.- Oddawaj!<br />
-Nie słuchasz mnie!<br />
-Słucham, do cholery!- Stęknęłam, podnosząc się z pozycji leżącej. Matko, zaczynam przypominać słonia. Skrzywiłam się, kiedy zabolał mnie kręgosłup. Dzidzia, wychodź szybko, wiem, że wolisz tam posiedzieć jeszcze ze trzy miesiące, ale mama nie wie, czy da radę tak długo.<br />
-Pomyślałabym, że mogłybyśmy podsunąć Roxanne kilka pomysłów. Na przykład opowiedzieć jej, jak wyglądało wesele Lou i El, bo do tego etapu jeszcze nie doszła... Na razie zatrzymała opowiadanie na rozdziale o wyjeździe w trasę promocyjną "Always The Same Direction".<br />
-Chcesz, żeby pisała naszą biografię?- Zmarszczyłam brwi.<br />
-Niekoniecznie... Dalej fanfiction. Ale chciałabym się jakoś jej odwdzięczyć za to, że jako chyba jedyna blogerka broni mojego dobrego imienia.- Zrobiłam głupią minę i wstałam z kanapy, żeby się trochę rozruszać.<br />
-Nie prościej będzie po prostu polecić jej fanfiction na Twitterze? Mogę napisać posta, ty też... Harry bankowo poda to dalej. Przemyśl to. Poza tym musiałabyś przedyskutować temat z resztą. Jesteśmy rodziną i nie możemy podejmować takich decyzji osobno.- Przeciągnęłam się mocno i ziewnęłam.<br />
-Chyba masz rację.- Monia zaczęła żuć dolną wargę. Widać było, że nad czymś się głęboko namyśla. Nie zdążyłam spytać, nad czym, bo do salonu wszedł Niall.<br />
-Gracie w Monopol? Wszyscy inni chętni.- Uśmiechnął się szeroko. Zaczął ściągać z ławy czasopisma, moje książki, piloty od telewizorów, wież, odtwarzaczy DVD i całej masy urządzeń elektronicznych, kubki po herbatach i kawach. Ułożył z tego dziwaczny stos różności pod telewizorem.<br />
-Serio, Monopol?- Parsknęłam śmiechem.- Jest nas dziesięcioro, a tam jest osiem pionków.<br />
-Dlatego dzielimy się na drużyny.- Wyjaśniła Nika, wkraczając z pudełkiem gry i swoim letnim kapeluszem.- Będziemy ciągnąć losy.<br />
-Okej. Wchodzę.- Monia usiadła na dużej poduszce przed ławą.<br />
-Ale ja to poproszę fotel.- Popchnęłam mebel w stronę ławy.- I najlepiej masażystę do stóp.<br />
-Nie za dobrze ci, Nattie?- Prychnął Louis, rzucając się na kanapę.- Może jeszcze frytki do tego?<br />
-Pogadamy, kiedy El będzie miała spuchnięte kostki i wieczną kifozę od dźwigania brzucha.- Odparowałam, układając poduchy pod idealnym kątem.<br />
-Mam herbatkę!- Zawołała Perrie, niosąc tacę z kubkami.- Nattie, El, dla was specjalna owocowa z witaminami, piłam taką w ciąży.- Wzięłam podany kubek i powąchałam. Po zapachu stwierdziłam, że powinna być dobra.<br />
-Gdzie ty ją schowałaś?- Zdziwiła się El, siadając obok Louisa i biorąc swój kubek do ręki.<br />
-Mam swoje szafki w kuchni.- Uśmiechnęła się tajemniczo Pezz.- Zayn, chodź!<br />
-Czekaj, skarbie, Shane nie ma jeszcze skarpetek!- Odkrzyknął z góry. Na schodach odezwało się stukanie.<br />
-Nikt na mnie nie zaczekał?- Harry przykuśtykał do wolnego fotela i rzucił kule na ziemię.- Nienawidzę tego cholerstwa.<br />
-Zdejmą ci gips za kilka dni, wytrzymasz.- Monika posłała mu uśmiech ze swojego miejsca.<br />
-A gdzie Liam?- Zainteresowałam się. Nigdzie go nie widziałam.<br />
-A, czekaj!- Perrie pacnęła się w czoło.- Siedzi w Music'u, pewnie nie słyszy. Pójdę po niego.<br />
-Dobra, to zacznijmy już losować, co?- Niecierpliwił się Niall.<br />
-A możemy włączyć najpierw coś do słuchania?- Zasugerowałam. Nie umiałam grać w gry bez jakichś piosenek w tle.<br />
-O, wiem!- El wstała z kanapy i wzięła pilot od telewizora.- Dziś są przesłuchania w ciemno do nowej edycji Voice'a. Możemy posłuchać.<br />
-Co posłuchać?- Do salonu wszedł Zayn z Shanem na rękach. Rozejrzał się po pokoju i po namyśle wsadził synka do kojca pełnego zabawek. Maluch od razu się podniósł i stanął przy barierce, marudząc, że chce wyjść.- Shane, nie wyjdziesz, bo zaraz będziesz się pchał do gry, a potem pozjadasz pionki. Nie będę cię wiózł na izbę przyjęć z metalowym butem w żołądku.<br />
-Nie! Nie! Tata!- Zaprotestował Shane, ale zaraz ucichł, bo z telewizora dobiegły głosy śpiewające cover <a href="https://www.youtube.com/watch?v=W-TE_Ys4iwM" target="_blank">"Story Of My Life"</a>.<br />
-No, tośmy trafili!- Parsknął śmiechem Louis.- Będziemy genialnymi jurorami!<br />
-To facet czy baba?- Zdziwiłam się. Byłam akurat odwrócona tyłem i nie widziałam ekranu.<br />
-Facet.- Odparła Monika.- Kurde, nawet ja słyszałam, że tu było nieczysto.<br />
-Nom. Ale dalej jest okej.- Wsłuchał się Zayn.- Gdzie Perrie?<br />
-Tu jestem.- Do salonu wróciła dziewczyna.- Liam zaraz będzie. Szykuje się wielki hit!<br />
-Liam pisze?- Podniosłam głowę i spojrzałam na nią. Śmiała się pod nosem.<br />
-Pisze, ale nie powiem co. Na pewno tą piosenką zdobędziecie kolejne nagrody.<br />
-Chodzi ci o...<br />
-O nic jej nie chodzi!- Liam wpadł do salonu akurat wtedy, gdy Niall miał się wygadać. Szlag.- Nialler, urżnę ci język, jeśli piśniesz choć słówko.<br />
-Chciałem tylko zapytać, czy to...<br />
-Horan!!!<br />
-... czy to ta piosenka, z którą jedziemy jutro do studia?- Dokończył, zaciskając oczy.- Proszę, nie bij!<br />
-Tak, to ta. I ani słowa więcej.- Liam usiadł na wolnym miejscu na dywanie, obok mojego fotela.- O Jezu, kto tak kaleczy naszą piosenkę?<br />
-Ten facet w Voice. Losujemy?- Nika potrząsnęła kapeluszem.<br />
-No, dawaj!<br />
-Gramy, siadajcie!<br />
-Czekaj, cover <a href="https://www.youtube.com/watch?v=O-zpOMYRi0w" target="_blank">"Fancy"</a>!<br />
-Wow, laska zaczęła jak Iggy! Nieźle!<br />
-No, i Jessie się odwróciła.<br />
-Losujemy, do jasnej ciasnej?!<br />
-Już, już...<br />
-Okej.- Nika stanęła przed Harrym.- Kaleki mają pierwszeństwo.<br />
-A nie kobiety w ciąży?- Uniosłam brwi, patrząc porozumiewawczo na Els.<br />
-Nie.- Harry pokazał mi język i wyciągnął kartkę z kapelusza.- Perrie!<br />
-Dobra... Teraz kolejny poszkodowany.- Nika powędrowała do Nialla.<br />
-Czuję się pominięta.- El założyła ręce na piersi i zrobiła obrażoną minę.<br />
-Cicho bądź. Kogo masz, Nialler?<br />
-Louis.- Pokazał karteczkę, a potem zwinął ją w kulkę.<br />
-Dobra, teraz ty, Nattie.- Sięgnęłam do kapelusza, pogmerałam w nim chwilkę i wyjęłam kartkę.<br />
-Harry już losował!- Obruszyłam się, pokazując napis Nice.- Źle to zorganizowałaś.<br />
-Bardzo dobrze to zorganizowałam. Losuj jeszcze raz.- Wywróciłam oczami i wyjęłam kolejny świstek.<br />
-Okej, jestem z tobą.- Przybiłam Nice piątkę.<br />
-Dobra, Eleanor. Twoja kolej.- Dziewczyna wzięła pierwszą lepszą kartkę.<br />
-Czekaj, bo wyszła mi Nattie... Zayn!<br />
-Czyli Liam zostaje z Moniką.- Podsumowała Nika.- Chyba że młody też bierze udział.- Popatrzyliśmy na Shane'a, ale on jak zahipnotyzowany patrzył w lusterko, które jakimś cudem znalazło się w jego kojcu.<br />
-Bawi się.- Odetchnęła Perrie.- Chwila spokoju.<br />
-Dobra, ludzie, przesiadamy się!- Klasnęła w dłonie Nika i klapnęła na podłogę obok mnie.<br />
Po długiej dyskusji na temat wyboru pionków, kwestii rozdania forsy i ułożenia miast do kupienia w przegródkach pudełka zaczęliśmy wreszcie grać. I wtedy się dopiero działo...<br />
Harry i Perrie zbankrutowali jako pierwsi. Dla Pezz było to na rękę, bo Shane trochę już marudził. Wzięła go na ręce i zaczęła z nim chodzić po pokoju. Niall i Louis zastanawiali się, czy mogliby skorzystać z zasobów swoich realnych kont, a wtedy nie skończylibyśmy tej gry przed Bożym Narodzeniem i to w przyszłym roku. Poważnie się obrazili, gdy nie pozwoliliśmy im wyciągnąć portfeli. Potem przyłapaliśmy Zayna na oszukiwaniu. Jakimś sprytnym sposobem zamiast jednej stówy brał z banku dwie i przez kilka kolejek nikt się nie skapnął. Liam i Monika prowadzili. Mieli najwięcej kasy na koncie i najwięcej postawionych budowli. Wystarczyło, że z Niką stanęłyśmy na ich polu z hotelem, a już oddałyśmy im niemal całą forsę i zastawiłyśmy połowę nieruchomości.<br />
-Nie mogę uwierzyć, że przegrałem ze swoją dziewczyną.- Harry tradycyjnie strzelił focha.<br />
-Nie nadymaj się tak, Styles.- Nika prychnęła, składając grę do pudełka.- To nie ty zostałeś z dosłownie niczym, bo tego jednego funta nie nazwę majątkiem.<br />
-Lepszy rydz niż nic, Nika.- Pocieszyłam ją i dotknęłam brzucha. Właśnie poczułam łaskotanie od środka, a po nim lekki ból w okolicy wątroby. Też cię kocham, córcia.- Mała się chyba obudziła.<br />
-Czyżbyś dostała lewym sierpowym?- Zachichotał Lou, rozkładając się na sofie.<br />
-Prędzej jakimś ciosem karate.- Uśmiechnęłam się krzywo.<br />
-A właśnie!- Perrie usiadła obok Zayna z Shanem w ramionach i oparła się plecami o męża.- Co z imieniem?<br />
-No!- Poparł ją Liam, usadawiając się na oparciu mojego fotela. Zaraz przerzuciłam nogi na jego kolana, żeby było mi wygodniej.- Nika, miałaś coś wymyślić!<br />
-No i myślałam.- Zamknęła pudełko i odchrząknęła.- I wymyśliłam.<br />
-Dawaj, jakie?<br />
-No, Dominika, mów szybko!<br />
-Co powiecie na Izabellę? Izabella Anne Payne, w skrócie Izzy.- Powiedziała i spojrzała na nas wyczekująco. Popatrzyliśmy na siebie z Liamem i niemal jednocześnie przenieśliśmy wzrok na mój brzuch. Izabella. Iza. Izzy. Wreszcie masz imię, mała.<br />
-Jest idealne.- Stwierdziłam z szerokim uśmiechem, przytulając się do Liama.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________________________________<br />
Średnio mi się podobają niektóre fragmenty, ale może wy będziecie bardziej łaskawi dla tego rozdziału... Trochę radości, trochę śmiechu, trochę goryczy, nowa postać, która gdzieś jeszcze się przewinie... :)<br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Kolejny rozdział planuję dodać <b>27/28 grudnia</b>. Albo niedziela, albo poniedziałek, zobaczymy. A<b> w Wigilię</b> zapraszam was na<b> świąteczne opowiadanie "Santas are coming to town..."</b> ^^ będzie to imagin z One Direction w roli głównej i prawdopodobnie nie będzie miał nic wspólnego z "Nothing's...", choć może wplotę tam jeden wątek... Zresztą, sami zobaczycie ;P</span><br />
<span style="color: #351c75;"><br /></span>
<span style="color: #351c75;">To szaleństwo dodawać rozdział przed kolokwium z biochemii, ale do tej pory kułam dzielnie, co mi w ręce wpadło, pozaliczałam wszystko, a najniższą oceną ostatnio było trzy i pół, więc jest dobrze ^^ a poza tym doba wywraca mi się do góry nogami, bo kładę się spać o drugiej nad ranem i potem nie daję rady wstać o szóstej... Masakra. W dodatku mam coś w rodzaju kataru i czuję, że kiedy tylko zaczną się ferie, to rozłoży mnie na dobre -.- </span><br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Dziękuję za wszystkie wasze komentarze, obserwacje, wyświetlenia... Myślicie, że dobijemy przed końcem opowiadania do 200 tysięcy? Bardzo bym tego chciała xD</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Pozdrawiam i lecę, bo hormony czekają na przeczytanie (i na zapamiętanie ;)</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
</div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-59110172738019454492015-11-24T00:34:00.001+01:002015-11-24T00:34:06.394+01:00Część II: Rozdział 25Harry pieprzony Styles, kretyn i idiota do kwadratu, mój najlepszy przyjaciel, a jednocześnie zło konieczne, pokręcony umysł nie do ogarnięcia, ubzdurał sobie ślub w cztery godziny. Jak my mu, do cholery, zorganizujemy ślub w cztery godziny?! Samo wesele Eleanor i Louisa było organizowane dziesięć cholernych miesięcy!<br />
-On oszalał! Jest powalony! Czy on myśli, że jak ma nogę w gipsie, to wszystko zrobimy za niego, a on sobie tylko przykuśtyka pod ołtarz, przepraszam bardzo, sosnę?! No, bo czemu nie wziąć ślubu pod domem, szkoda wielka, że nie ma w ogrodzie jeszcze pozostałości po jakimś ognisku!- Piekliłam się w garderobie. Próbowałam odkopać szary pokrowiec, w którym znajdował się biały pokrowiec z moją ślubną suknią. Kupioną w tajemnicy, o której wiedziała tylko Els, bo to ona ją wypatrzyła, ona kazała mi przymierzyć, a teraz dziwnym trafem cały dom wie o kiecce na mój przyszły ślub! Którego, do stu diabłów, nie będzie!<br />
-Cześć, Anne, tu Liam.- Dobiegł mnie z pokoju głos rozłożonego na łóżku Liama. Przeszukiwał właśnie telefon, żeby dodzwonić się do najważniejszych osób, których obecność była niezbędna do urządzenia tego wesela.- Słuchaj, jest taka sprawa... Za trzy godziny musicie być w Londynie. Tak, ty, Robin i Gemma. Tak, za trzy. Czemu? Eee... bo za cztery Harry się żeni.<br />
Parsknęłam śmiechem, wyobrażając sobie reakcję Anne. Liam plątał się w wyjaśnieniach i słychać było, że chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę. Niestety, czekało go co najmniej siedem kolejnych. Zanurkowałam w najgłębszej szafie, do której z reguły wciskałam płaszcze i kurtki. Przesunęłam kilka wieszaków i dotarłam do tylnej ścianki szafy. Jest. Pokrowiec wisiał na gwoździu wbitym w ściankę. Wyciągnęłam go z niemałym trudem i lekko otrzepałam. Zatrzasnęłam szafę i zaczęłam ściągać szare zabezpieczenie z białego.<br />
-Paul? Tutaj Liam. Słuchaj... Jesteś w Londynie, prawda? Aha... A dasz radę być tu za trzy godziny? W sensie w naszym domu? Weź ze sobą Clodagh... Nic się nie stało, skąd... Tylko Harry i Monika biorą ślub za cztery godziny. Yyy... Halo...? Paul?- Liam usiadł i spojrzał na mnie z paniką w oczach, kiedy wyszłam z garderoby.- Nattie? On chyba padł na zawał.<br />
-Zadzwoń jeszcze raz.- Poradziłam, transportując suknię do pokoju Harry'ego i Moniki.<br />
-Jaki kurwa ślub?!- Usłyszałam głos Paula z telefonu, a byłam już na korytarzu. Towarzyszący mu głośny huk mógł oznaczać tylko jedno: przerażony wrzaskiem Liam spadł z łóżka. Pokręciłam głową i udałam się do Moniki. Skołowana panna młoda siedziała wciąż na łóżku, a koło niej skakały Nika i Eleanor z welonem w garści.<br />
-Lou będzie za chwilę, jest wściekła, bo Harry swoim durnowatym pomysłem przerwał jej sesję zdjęciową do albumu urodzinowego Lux, ale będzie tu z małą, a Tom dojedzie do nas za jakąś godzinę, góra dwie.<br />
-No tak, Luxy będzie miała jakby drugą imprezę urodzinową. Przedwczoraj przecież skończyła siedem lat.<br />
-A jutro będzie umierała na kaca w szkole.- Dokończyłam ironicznie, kładąc na fotelu pokrowiec.- Monika, żyjesz?<br />
-Chyba nie bardzo.- Wybełkotała w odpowiedzi.- Wiem, że mam ten pierścionek na palcu, bo go czuję, ale czy Harry serio powiedział, że ślub jest za cztery godziny?<br />
-Ściślej mówiąc, za trzy godziny i trzydzieści dziewięć minut.- Powiedziała Nika, patrząc na zegarek.<br />
-Ja pierdolę!- Jęknęła dziewczyna, padając na wznak na łóżko.<br />
-Spokojnie, nie pierdol i nie panikuj. Wesele to nic strasznego.- Uspokoiła ją Els. Monika posłała jej swoje dawne mordercze spojrzenie.<br />
-Ja nie panikuję! Ja jestem przerażona i w tej chwili nienawidzę Stylesa!<br />
-Od nienawiści do miłości jeden krok, a ty skaczesz z jednej strony na drugą, co pięć minut.- Zripostowała ją Nika i odebrała telefon.- Halo? No, jakie masz? Aha. Perrie mówi, że znalazła w kwiaciarni różowe róże. Jakie? Aha, bladoróżowe.<br />
-Spytaj, czy nie mają czerwonych.- Podpowiedziała El, rozkładając welon ostrożnie na drugim fotelu.<br />
-Nie mają czerwonych? Aha. To spróbuj w następnej. Na razie.- Rozłączyła się, ale w tej samej chwili zadzwonił mój telefon.<br />
-Tak?- Odebrałam, nie patrząc na odbiorcę.<br />
-Nattie, ratunku!- Głos Zayna był jeszcze bardziej spanikowany niż Moniki.- Jak ja mam wybrać obrączki, one są wszystkie takie same! Na swój ślub nie wybierałem!- Westchnęłam ciężko i usiadłam na parapecie.<br />
-Jaki nosi rozmiar... A nie, ty nie będziesz wiedział. Dobra. Rozmiary zaraz ci prześlę, a obrączki weź z białego złota. I spytaj, jak długo trwa grawerowanie, niech przynajmniej swoje imiona na nich mają.<br />
-Spytam. A nie lepiej z żółtego? Takie tradycyjne...?- Zawahał się.<br />
-A czy Styles ma tradycyjny ślub?- Zapytałam retorycznie. Zayn przez chwilę się nie odzywał.<br />
-Dobra. Kupię mu takie obrączki, jaki ma ślub. Tylko daj mi rozmiary. I szybko, bo wziąłem Shane'a, a on ostatnio nie lubi długo być na rękach, zwłaszcza przy fankach.<br />
-Już cię otoczyły?- Nie dostałam odpowiedzi. Wyłączył się.- Okej. Monika, podaj mi rozmiar swojego pierścionka. Jakiegokolwiek. I Harry'ego też.<br />
Monika wymamrotała pod nosem liczby, które szybko wstukałam w smsa i wysłałam Malikowi. Odłożyłam telefon na parapet obok i zaczęłam się przyglądać Monice. Leżała na plecach, gapiąc się bezmyślnie w sufit.<br />
-Może to wesele nie będzie takie złe...- Stwierdziła cicho.- Przynajmniej się upiję.<br />
-Bierzesz psychotropy.- Przypomniałam jej. Wywróciła oczami i już się nie odezwała.<br />
-Dziewczyny!- Do pokoju wbiegła Lou, a za nią zdyszana Lux.- Co to ma, do cholery jasnej, być?!<br />
-Mamo!- Lux założyła ręce na piersi.- Obiecałaś!<br />
-Przepraszam, Luxy.- Mruknęła Louise znacznie spokojniej i wyciągnęła z kieszeni pięć funtów, które podała córce. Potoczyła po nas wzrokiem.- No co? Nie wolno mi przeklinać przy córce.<br />
-W ogóle ci nie wolno!<br />
-Tak, w ogóle mi nie wolno.- Wywróciła oczami i oparła ręce na biodrach w geście irytacji.- To co? Wyjaśnicie mi to?<br />
-Harry chce się ze mną ożenić.- Powiedziała cicho Monika.<br />
-No to świetnie, ale czemu mnie tu ściągacie i robicie z tego taką aferę?<br />
-Ślub jest za pierdolone trzy i pół godziny!- Wrzasnęła Monia, podrywając się na równe nogi.<br />
-Ciociu!<br />
-Nie zapłacę ci, mała szantażystko.<br />
-Chwila, moment.- Lou uniosła dłoń.- Muszę to sobie ułożyć. Za trzy godziny się pobieracie?<br />
-On to wymyślił. Oświadczył się pół godziny temu, korzystając z mojego ataku paniki.<br />
-Jakiego ataku paniki?- Zapytała zagubiona już całkiem Louise.<br />
-Mniejsza z tym.- Machnęłam ręką.- Monika chciała wyjechać i rozstać się z Harrym, a on, moim zdaniem zupełnie słusznie, wkręcił ją w małżeństwo.<br />
-Chciałaś wyjechać?!<br />
-Dobra, dość tych pytań!- Nika podniosła głos.- Zacznijmy ją przygotowywać, przecież Styles nie odpuści.<br />
-Okej, welon jest.- Eleanor wskazała na zwój białego tiulu.- Możemy go upiąć tak, żeby nie wlókł się po trawie. I przyniosłam ci też moje buty. Mamy ten sam rozmiar.<br />
-Okej, Lou pewnie ma swój magiczny kuferek z kosmetykami, prawda, Lou?- Nika popatrzyła na blondynkę.<br />
-Mam w samochodzie.- Zwróciła się do córki.- Lux, przyniesiesz?<br />
-Tylko daj kluczyki.- Mała wyciągnęła rękę i po chwili już zbiegała po schodach.<br />
-Okej, czas na suknię.- Wzięłam oddech i podniosłam pokrowiec.- Kupiłam ją za własne oszczędności tylko dlatego, bo Els mnie namówiła i w sumie... To miała być sukienka na mój ślub, ale że do niego nie doszło...<br />
-Nattie, przecież do siebie wracacie.- Monika założyła ręce na piersi.- Nie zabiorę ci kiecki. Zresztą, zapakujcie mnie w walizkę i w ogóle stąd deportujcie, bo ja nie zamierzam wychodzić za mąż!<br />
-Chcesz złamać Harry'emu serce?- Zapytałam retorycznie. Zacisnęła usta, a w jej oczach znów zabłysły łzy.- Nie? To przestań się mazać.- Rozsunęłam zamek pokrowca.- Ta sukienka to niemal identyczna kopia sukni ślubnej Anne Hathaway z "Pamiętnika księżniczki". Ma tylko inny pasek w talii i sięga do kostek, nie do ziemi.<br />
Wyjęłam suknię i zaprezentowałam wszystkim dziewczynom. Była piękna. Dekolt prosty poniżej linii ramion, koronkowe rękawy do łokci, obcisły gorset, w talii koronkowy pasek i lekko rozszerzany dół, kończący się nad podłogą.<br />
-Wooow...- Nika wydusiła z siebie tylko pełne zachwytu westchnięcie.- Laska, ile ty za nią zabuliłaś?<br />
-Nie chcesz wiedzieć.- Odparowałam i przystawiłam sukienkę do Moniki.- Powinna pasować.<br />
-Nie mogę jej wziąć!- Zaprotestowała gwałtownie.<br />
-Możesz i weźmiesz.<br />
-Nie! To za dużo!- I rozpłakała się. Odłożyłam sukienkę na łóżko i stanęłam obok niej.<br />
-Monika...<br />
-Dlaczego wy mnie po prostu nie wyrzucicie z domu?! Przeze mnie macie ostatnio same problemy! Nic nie robię, boję się własnego cienia, co z wami jest nie tak?!- Wybuchnęła. El podeszła do niej i przytuliła ją do siebie.<br />
-To jest z nami nie tak, że jak już ktoś dołączy do naszej grupy, to go nie puścimy z powrotem i zostaje na zawsze.- Powiedziała serdecznie.- Chcesz czy nie chcesz, zostałaś włączona do 1D Team i tak pozostanie. A za każde "muszę odejść", dostaniesz kopniaka w tyłek.- Oznajmiła, przedrzeźniając jej głos. Monika parsknęła śmiechem przez łzy.<br />
-Naprawdę?<br />
-Naprawdę. I nawet jeśli twoja samoocena spadła niemal do zera, to Harry i tak uważa cię za chodzącego po ziemi anioła i bynajmniej nie jest to jakiś głupi aniołek Victoria's Secret typu Barbara Palvin, tylko najprawdziwszy blond anioł z Krakowa.<br />
-Boże, kocham cię.- Monika oddała jej uścisk.- Wszystkie was kocham, chodźcie tu!<br />
Podeszłyśmy do nich i objęłyśmy się wszystkie razem. Co z tego, że prawie wszystkie już ryczałyśmy, że mój brzuch odstawał i wbijał się w plecy Niki, a włosy Louise wpadły El do ust. Ważne, że byłyśmy razem, na dobre i na złe.<br />
-Znalazłam!- Zawołała triumfalnie Perrie, wbiegając do pokoju.- O, co to? Horan Hug beze mnie?<br />
-Chodź tu, wariatko.- Postałyśmy tak razem jeszcze minutkę i wreszcie odkleiłyśmy się od siebie.<br />
-Co znalazłaś?- Zapytała Monika, ocierając policzki z łez.<br />
-Kwiaty! Czerwone róże, mam ich cały bagażnik i nawet pachną!- Zawołała z podekscytowaniem. Zaraz potem rozejrzała się po pokoju.- A gdzie moje dziecko?<br />
-Wybiera z Zaynem obrączki.- Odpowiedziałam, szukając białej bielizny w szufladzie Moniki.<br />
-Oby tylko nigdzie go nie zgubił. Zaniosę kwiatki Louisowi, on jest w ogrodzie, tak?<br />
-Tak.- Do pokoju weszła Lux, ciągnąc za sobą walizeczkę Lou.<br />
-Następnym razem, mamo, zapakuj tu sztangę, to może tego nie udźwigniesz.- Sapnęła ze złością i rzuciła walizkę na podłogę.<br />
-Dzięki, słoneczko.- Louise zabrała się za wypakowywanie wszystkich potrzebnych rzeczy. Kosmetyki do twarzy, włosów, balsamy, mleczka, tusze, cienie, błyszczyki, szminki, podkłady, wsuwki, szczotki, szczoteczki, puszki... Wszystko. A w sam środek rozłożonego na podłodze salonu piękności wlazł Liam.<br />
-Słuchajcie...- Odskoczył, kiedy walnęłam go z pięści w łydkę. Klęcząc, próbowałam porównać cztery odcienie bazy i żadna nie pasowała mi do karnacji panny młodej.<br />
-Uważaj, kretynie!<br />
-Jezu, przepraszam... Obdzwoniłem wszystkich, mama Hazzy jest w ciężkim szoku, Gemma klnie na brata, ale już leci, bo była w Glasgow, na szczęście na lotnisku... Paul chyba dostał zawału, Simon też... Ale będą oni, będzie zespół, część ludzi z ekipy... Na pewno mniej niż setka.<br />
-Dobrze, bo się nie pomieszczą.- Mruknęłam.- Pomóż mi wstać.<br />
Wyciągnął do mnie rękę i podniósł mnie do pozycji stojącej. Niechcący stanęłam na pudełeczku z pudrem i straciłam równowagę, ale w ostatniej chwili złapał mnie przed zaliczeniem gleby wszech czasów. Co za bałagan.<br />
-Okej, idę zobaczyć, jak idzie Sheeranowi i Niallowi, a wy tutaj... Ogarnijcie ją.- Poleciłam, pokazując na Monikę.<br />
-Czekaj!- Nika zerwała się z krzesła i skacząc nad opakowaniami, podbiegła do drzwi.- Przecież Tommo nie zrobi ogrodu jak trzeba! Tutaj nikt oprócz mnie i może Zayna nie ma za grosz duszy artystycznej!<br />
-W sensie dekoratorskiej? Bo jakby nie było, jesteśmy artystami.- Upewnił się Liam.<br />
-Tak, tak...- Machnęła na niego ręką i zbiegła ze schodów.- Nie, Tomlinson! Nie ten kwiatek, ten drugi! I wyzbieraj te Malikowe pety z trawy!<br />
-Louis nie nadaje się na pomocnika przy sprzątaniu, ktoś powinien ją wreszcie uświadomić.- Prychnęła El i zaczęła układać włosy Moniki we wstępną wersję fryzury.<br />
Wyszłam z pokoju, a za sobą słyszałam kroki Liama. Skierowałam się do schodów i byłam już w połowie drogi na dół, kiedy usłyszałam jego słowa.<br />
-Widziałem sukienkę.- Zatrzymałam się z głębokim westchnieniem. Jak ja uwielbiam, kiedy on porusza trudne tematy.<br />
-Prędzej czy później i tak byś ją zobaczył.<br />
-Nie mówię, że teraz.- Wyminął mnie i stanął stopień niżej, blokując mi przejście.- Kiedy odeszłaś.<br />
Otworzyłam szeroko oczy i aż przysiadłam na stopniu. Chyba odpłynęła mi cała krew z twarzy.<br />
-Uściślij.- Zażądałam, pocierając czoło dłonią. Drugą ręką automatycznie dotknęłam brzucha.<br />
-Jeszcze tego samego dnia, kiedy się wyprowadziłaś.- Usiadł przede mną i zaczął drapać paznokciem jakąś drzazgę w schodach.- Zamknąłem się w pokoju i po prostu... zacząłem wariować. Zabrałaś wszystko, co leżało na wierzchu i mi ciebie przypominało, więc wszedłem do garderoby, żeby po prostu... nie wiem, pobyć w twoich ciuchach? Otworzyłem szafę z płaszczami i wyjąłem jeden, a wtedy zauważyłem pokrowiec. Nigdy wcześniej go nie widziałem, więc wyjąłem go i... Dawno tak nie płakałem jak wtedy. Chyba właśnie wtedy w pełni zrozumiałem, że cię straciłem.<br />
-Mam nadzieję, że kiecki nie zaplamiłeś.- Mruknęłam, bo tylko taki komentarz przyszedł mi do głowy.<br />
-Wydaje mi się, że nie.-Wywrócił oczami i wziął mnie za rękę.- Przepięknie byś w niej wyglądała.<br />
-Ale nie będę. Teraz to suknia Moni i tak pozostanie.- Ucięłam i wstałam ze schodów. Wyminęłam Liama i zeszłam na dół. Czekał na mnie istny Armagedon, a ja bardzo potrzebowałam, żeby czymś się zająć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Monika panikowała. Logiczne i w pełni zrozumiałe.<br />
Eleanor rozsypała bronzer na welonie. Na szczęście suszarka wszystko zdmuchnęła.<br />
Perrie stłukła wazon. Przynajmniej tyle dobrze, że nie lustro.<br />
Nika klęła na czym świat stoi i gdzie, do cholery, są jej białe szarfy i wstążki. Nawet nie wiedziałam, o co jej chodziło.<br />
Lou o mały włos nie przypaliła sukni ślubnej lokówką. W porę zatrzymała ją Lux.<br />
Ja miałam wrażenie, że dom się zaraz rozwali. I miałam rację.<br />
Niall wkurzał się, że nikt podczas jego pobytu w szpitalu nie nastroił ani razu jego gitar. Czy ja serio nie miałam nic lepszego do roboty, niż siedzenie ze stroikiem i dopieszczanie jego osiemnastu gitar?!<br />
Louisowi wszystko leciało z rak. To akurat nie była nowość, zawsze do ważnej pracy miał maślane łapy.<br />
Zayn omal nie zgubił obrączek zaraz po ich kupieniu. Nie byłoby to takie złe, bo dostał z gotowymi wygrawerowanymi imionami "Harold" i "Monique". Monia jakoś to przeżyje, a Harold go zabije, kiedy to zobaczy.<br />
Liam poślizgnął się na świeżo wypastowanej podłodze w salonie i mało się nie zabił. A sam ją pastował.<br />
Ed przyprawił mnie o zawał, bo z braku kateringu na ostatnią chwilę, zamówił dwadzieścia różnych pizz gigant i czterdzieści zestawów z KFC. Na szczęście, tort kupił normalny.<br />
Harry był oazą pieprzonego spokoju.<br />
Tak to się właśnie przedstawiało na czterdzieści minut przed planowanym ślubem.<br />
-Czy to są jakieś żarty?!- Do domu bez pukania i dzwonienia wpadła zdenerwowana Anne, a za nią Robin.- Co ten mój szalony syn wyprawia?<br />
-Żeni się. Wszystko w rozsypce, prawdopodobnie to będzie najgorszy ślub wszechświata.- Wyjaśniłam, polerując kieliszki do szampana. Wprawdzie połowa ekipy nie mogła pić ze względów technicznych, ale nie będziemy ograniczać reszty...<br />
-Gdzie on jest?!- Wrzeszczała Gemma, wpadając do kuchni i mało nie tratując Lux, która wzrokiem pożerała różowy i biały lukier na torcie.- Miałam być w Mediolanie z przyjaciółmi! Gdzie ta kręcona małpa jest?!<br />
-W pokoju gościnnym na dole. Tym za salonem.- Podpowiedziałam usłużnie i ustawiłam kieliszki na tacy.- Louis!<br />
-Co?- Przybiegł zdyszany z ogrodu. Rodzinka Stylesów minęła go bez przywitania i pognała do Harry'ego, któremu pomagał Liam.<br />
-Zanieś to na stół, tylko błagam, nie potłucz.- Wręczyłam mu tacę.- Kiedy będzie Philip?<br />
-Za dziesięć minut, przed chwilą mi pisał.- Ostrożnie, krokiem ślimaka posuwał się do drzwi na taras.<br />
Poszłam za nim, żeby skontrolować stan całości. Można było powiedzieć, że się wyrobiliśmy. Chłopaki wynieśli z domu olbrzymi stół z jadalni (prawie wybili szybę w drzwiach tarasowych jego nogą), ławę z salonu, stół z kuchni i cztery mniejsze stoliki, które były w różnych punktach domu, w tym pobazgrany markerami stoliczek z Music'a. Ustawiliśmy je na tarasie i na trawniku, stoliczek z muzycznego przed huśtawką. Krzesła i fotele, wszystkie, jakie mieliśmy, stały wokół stołów. Na trawie rozłożyliśmy koce, gdyby zabrakło komuś siedzenia... Całość wyglądała jak jakieś gigantyczne barbecue. Jedzenie ustawiliśmy na stołach, co wyglądało tragicznie, biorąc pod uwagę połączenie pudełek pizzy i toreb KFC z białymi obrusami i jakimiś dekoracjami Niki. Liam proponował, żeby rozstawić grilla, ale okazało się, że nie mamy czego na nim usmażyć, więc Zayn pojechał jeszcze po rozpałkę i tonę kiełbasek, ziemniaków i chleba do grilla. I jeszcze nie wrócił. Na szczęście wziął ze sobą Prestona do pomocy.<br />
Po raz kolejny musiałam pogratulować Nice pomysłu na wystrój. Gdybym ja coś takiego projektowała, całość zawaliłaby się po pięciu sekundach, ale moja przyjaciółka naprawdę miała talent. Dominika wygrzebała z piwnicy stare lampiony, które kiedyś kupiliśmy do przyozdobienia ogrodu na urodziny Perrie, do tego wyszukała te swoje białe wstążki, jakieś błyszczące serpentyny, do tego światełka, które były u niej standardowym wystrojem jakiejkolwiek imprezy i całość prezentowała się naprawdę ładnie. Wszystko rozmieszczone ze smakiem, nic nigdzie nie odstawało, jedno miejsce na żywopłocie zostało przyozdobione ułożonymi z róż sercami i na tym tle miał właśnie odbyć się ślub. Ułożone na ziemi kwiaty otaczały to miejsce półkolem. Lepiej już być nie mogło.<br />
Usłyszałam nadjeżdżający samochód, więc przeszłam między krzakami przed dom. Uśmiechnęłam się do Philipa, znajomego księdza, który udzielał też ślubu Louisowi i El oraz uczestniczył w ślubie Zayna i Perrie. Zayn jako muzułmanin nalegał na podwójną uroczystość.<br />
-Cześć, Natalia.- Wysiadł z samochodu i kiwnął mi głową.- Gdzie Harry?<br />
-Szykuje się.<br />
-A Monika?<br />
-Też.<br />
-Super. Czyli przed ślubem nici z nauk przedmałżeńskich.- Sapnął i zamknął samochód.<br />
-Liczyłeś, że jeszcze zdążysz z naukami?- Zakpiłam.- My ledwo się wyrobiliśmy z przygotowaniem całej tej akcji.<br />
-Nadzieja umiera ostatnia.- Machnął ręką i skierował się do domu.<br />
-Ale jest też matka głupich!- Odgryzłam się, ale to on musiał mieć ostatnie słowo.<br />
-Tak i jedną z trzech cnót boskich!- Zaśmiałam się i odwróciłam do kolejnego auta, które wjechało na nasz podjazd.<br />
-Witaj, Simon.- Przywitałam Cowella, który wysiadł z samochodu, mówiąc coś jeszcze do szofera.<br />
-Cześć, Nattie. Harry'emu już do reszty odbiło?- Uścisnął mi rękę i rozejrzał się po ogrodzie.<br />
-Tak, chyba osiągnął już stan krytyczny.- Pokiwałam głową z udawaną troską.<br />
-Jezu.- Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.- Ja kiedyś z nimi zwariuję.- Spojrzał znów na mnie.- A jak ty się czujesz?<br />
-Dobrze.- Wzruszyłam ramionami.- Mała zaczyna kopać.<br />
-Serio?- Uśmiechnął się.- No to super, mam nadzieję, że wszystko już teraz będzie okej.<br />
-Oby. Przepraszam cię, ale muszę lecieć się ogarnąć. Nie mogę być na ślubie w dresie.- Zmyłam się szybko, żeby nie poruszył tematu mojego pobytu w szpitalu. Mogłam się założyć, że zaraz by mi składał kondolencje, jak cała reszta, a ostatnie, czego potrzebowałam, to rozkleić się z powodu Patricka.<br />
-Cześć, Simon!- Usłyszałam jeszcze, jak podjeżdża Josh, Sandy i Jon. Nie witałam się już z chłopakami, tylko pobiegłam na górę.<br />
Zamknęłam się w garderobie i wyciągnęłam z szafy wszystkie sukienki, w które dałabym radę się zmieścić. Większość miałam przylegających do ciała i kompletnie na mnie nie pasowały. Nie tylko w talii, od ciąży przytyłam też w biuście i ramionach. Odrzucałam na bok po kolei ciuchy, żeby dokopać się do czegoś luźnego. Ech, czy ja zawsze musiałam być chuda jak patyk?! Czemu nie zaczęłam tyć wcześniej? W końcu wyciągnęłam jakąś starą letnią sukienkę. Była to praktycznie plażowa sukienka, ale od biedy można było ją założyć nawet na wesele... Zresztą, to wesele i tak odbiegało od standardów, więc mogłam być w plażowej kiecce.<br />
Naciągnęłam ją na siebie i przejrzałam się w lustrze. Słoneczna żółć podkreślała opaloną skórę, a gdyby było mi zimno, mogłabym założyć ten turkusowy szal... Nawet nieźle. Sukienka była wiązana na szyi, pasek miała tuż pod biustem i spływała luźno do ziemi, odstając tylko na brzuszku. Może być, nie bądź wybredna, Nattie. Założyłam jeszcze czarne sandały, zaczesałam część włosów do góry i przypudrowałam nos. Nie miałam zamiaru bawić się w wymyślne makijaże. Psiknęłam się jeszcze jedynymi perfumami, od których mnie nie mdliło i poszłam do pokoju Moniki.<br />
-Jak tam panna młoda?- Zapytałam, wchodząc do pokoju. Zatrzymałam się w progu i aż otworzyłam usta z podziwu.- O mój Boże...<br />
Monika wyglądała prześlicznie. Suknia pasowała do niej idealnie. Dziewczyny postarały się, żeby makijaż był delikatny i podkreśliły tylko jej niebieskie oczy ciemnymi cieniami. Blond włosy skręcone były we francuskie loki i upięte częściowo w górze, a częściowo spływały jej na ramiona, a na nich udrapowany był welon. Chyba został złożony w kilka warstw, bo zamiast ciągnąć się po ziemi, kończył się w okolicy kolan. Buty na stosunkowo niskim obcasie i bukiecik czerwonych róż dopełniały stroju. Monika wyglądała jak księżniczka... I chyba pierwszy raz widziałam ją w takim wydaniu. Zwykle były to krótkie, obcisłe sukienki lub jeansy.<br />
-I jak?- Zapytała nerwowo, odwracając się do mnie. Z trudem powstrzymałam się od łez. Głupie hormony.<br />
-Wspaniale! Pięknie! Cudownie!- Zaczęłam wykrzykiwać, podchodząc bliżej.- Boże, Monia, nigdy nie wyglądałaś piękniej.<br />
-Czyli Harry nie pożałuje tej szybkiej decyzji?- Stanęłam przed nią i delikatnie ją uściskałam.<br />
-Na pewno nie. Pokaż mu, że dobrze wybrał.<br />
-Aha.- Mruknęła bez przekonania.- Dużo jest tam ludzi?<br />
-Eee...- Zająknęłam się, patrząc niepewnie na Perrie. Wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju. Dzięki, liczyłam na jakąś pomoc! Nika i El się szykowały, Lou pewnie też. Czyli jak zwykle Nattie musi ratować sytuację.<br />
-Trochę jest...- Powiedziałam ostrożnie.<br />
-To znaczy?- Stanęła przy oknie i wstrzymała oddech. Nie widziała stamtąd wszystkich. Może to i dobrze, jeszcze by stchórzyła.<br />
-Ed. Zespół, chociaż nie widziałam jeszcze Dana. Paul z żoną... Simon Cowell, ochroniarze, parę osób z wytwórni, rodzice Harry'ego i Gemma. Chyba tyle. No i my.<br />
-Okej.- Zaczęła szybciej oddychać. Złapałam ją za rękę.<br />
-Nie panikuj. Będzie dobrze. Wiesz, że nikt z ludzi tutaj nie chce cię skrzywdzić. Wszyscy cię kochamy, tak?- Skinęła głową.- Okej. Po prostu wyjdź tam, weź Harry'ego za rękę i pobierzcie się. Jak już to wszystko ustawiliśmy, to nie chcemy, żeby się zmarnowało.<br />
-Okej. Dam radę.- Powiedziała trochę raźniejszym głosem.<br />
-Dobra. To ja popędzę Stylesa i po ciebie przyjdę. Tylko błagam, nie uciekaj. Nie chcemy uciekającej panny młodej.<br />
-Jasne.<br />
Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół. Prawie wszyscy już tam byli. Strzepnęłam w rozbiegu jakiś pyłek z Horana i zajrzałam do gościnnego. Harry był sam, poprawiając muchę.<br />
-Gotowy?- Odwrócił się do mnie i popatrzył się dziwnie. Jezus Maria, czy on się rozmyślił?<br />
-Jesteś pewna, czy dobrze robię, zmuszając ją do ślubu?<br />
-Ja pierdolę, teraz ci się zebrało na refleksje?!- Wściekłam się. Nie miałam ochoty się z nim cackać.- Tak, robisz dobrze. Obojgu wam przyda się porządny kop w dupę, a teraz łap za kule i pod ołtarz. Jazda! Monia jest gotowa.<br />
-Dobra. Kocham ją i chcę się z nią ożenić od naszej pierwszej randki. Idę.- Walnął sobie motywacyjny tekst i wziął kule. Wyszedł z pokoju, wywołując gwar w salonie.<br />
-Okej, ludzie, zapraszam do ogrodu!- Krzyknął Liam.- Zaraz się zacznie!<br />
Niall usiadł na krześle niedaleko księdza i zaczął próbować jakieś akordy na gitarze. Błagam, niech przynajmniej odpowiednio dobierze piosenkę. Nika na mój znak poszła po Monię. Stanęłam przy drzwiach na taras i obiegłam wzrokiem tłumek gości. Wszyscy byli zdenerwowani i wcale im się nie dziwiłam. Ani trochę. Odwróciłam się, żeby zobaczyć schodzącą Monikę. Drżały jej ręce, nawet na odległość mogłam to dostrzec. Dałam znak Niallowi, żeby zaczął grać. Od razu po pierwszych taktach rozpoznałam piosenkę. Hmm, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=NMNgbISmF4I" target="_blank">"Crazy"</a> Aerosmith. Nialler wyrobił się w dobieraniu piosenek.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You're packin' up your stuff and talkin'</span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"> </span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">like it's tough and tryin' to tell me that it's time to go</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But I know you ain't wearin' nothin' underneath that overcoat</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And it's all a show</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That kind of lovin'</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Makes me wanna pull Down the shade,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That kind of lovin'</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah now I'm never, never, never, never gonna be the same</span></i><br />
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I go crazy, crazy, baby, I go crazy </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You turn it on Then you're gone Yeah you drive me </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Crazy, crazy, crazy, for you baby </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">What can I do, honey I feel like the color blue...</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "tahoma";"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Pakujesz wszystkie swoje rzeczy i mówisz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jak to jest trudno i próbujesz mi powiedzieć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Że czas odejść</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ale wiem że nic nie masz pod płaszczykiem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">A to wszystko to przedstawienie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Taka miłość </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Sprawia, że chcę spaść</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">W dół przez cień, tak </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Taka miłość </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tak, teraz już nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie będę już taki sam</span></span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "tahoma"; font-size: xx-small;"><span style="line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Wariuję, wariuję, skarbie, wariuję </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Ty to podkręcasz, a potem znikasz </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Tak, ty mnie tak nakręcasz, że</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Wariuję, wariuję, wariuję, dla ciebie skarbie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Co mogę zrobić, kochanie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;">Jest mi smutno…)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: "tahoma";"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: "tahoma"; line-height: 15px;"><br /></span></span></i>
Monika stanęła na tarasie i wszyscy zwrócili się w jej stronę. Widziałam, jak bardzo była speszona i zdenerwowana, dlatego szybko złapałam jej dłoń i ścisnęłam, żeby dodać jej otuchy. Zatrzymała się na sekundę i posłała mi nikły uśmiech. Wzięła głęboki wdech i zrobiła krok w kierunku Harry'ego. Widziałam, jak rozgląda się czujnie na boki, jakby zaraz ktoś miał ją zaatakować. Wreszcie natrafiła wzrokiem na Hazzę. Czy on coś do niej mówił? Zmrużyłam oczy. Zagryzłam wargi, kiedy zrozumiałam, co szeptał. "Dasz radę...". Zaraz się rozpłaczę.<br />
Krok. Potem kolejny. Z każdym następnym szła coraz szybciej i w końcu podbiegła, żeby przytulić się do swojego narzeczonego. Przecisnęłam się między ludźmi, żeby stanąć bliżej i wzięłam Liama pod rękę. Popatrzył na mnie z uśmiechem i pocałował w głowę. On też wiedział. Te kilka kroków samotnie, bez żadnego oparcia, między ludźmi było dla Moniki niemal nadludzkim wysiłkiem, a jednak się udało. Wszystko, żeby dojść do Harry'ego. Naprawdę nie wiem, jak ona chciałaby od niego odejść, przecież to było dla nich fizycznie niemożliwe.<br />
-Zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć świętym węzłem małżeńskim Monikę i Harry'ego, którzy w niecodziennych okolicznościach zdecydowali się na ślub. Pierwszy raz zadzwonił mi w konfesjonale telefon, bo ktoś zamierza się hajtnąć w cztery godziny.- Zaczął z humorem ksiądz Philip, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Atmosfera trochę zelżała.- Nie będzie to zwykłe nabożeństwo, dlatego po krótkiej modlitwie przejdziemy od razu do przysięgi.- Zayn podszedł bliżej, żeby w odpowiednim momencie podać obrączki.<br />
-Czy ty, Moniko, bierzesz...<br />
-Tak!- Przerwała księdzu dziewczyna, śmiejąc się do narzeczonego.<br />
-Dobrze. Czy ty, Harry...<br />
-Nie musisz się pytać. Pewnie, że tak.- Goście znów wybuchnęli śmiechem.<br />
Otarłam załzawione oczy rąbkiem szala. Zauważyłam, jak Preston chodził z kamerą w tłumie i filmował wszystko, żeby nie przegapić ważnego szczegółu. Obserwowałam z uśmiechem, jak wzajemnie nakładali sobie obrączki, jak się pocałowali, jak Philip ich błogosławił... A już myślałam, że kupienie tej sukienki przyniesie pecha. Im się poszczęściło.<br />
-Przedstawiam wam państwa Styles, Monika i Harry!- Krzyknął na cały głos Louis, bijąc mocno brawo. Zaraz do niego dołączyliśmy. Wyjęłam z kieszeni Liama telefon i zrobiłam im zdjęcie.<br />
Wyglądali cudownie, tacy szczęśliwi, roześmiani, beztroscy... Nawet podcięta do kolan nogawka spodni od garnituru Hazzy, żeby zmieścić stabilizator na nodze, nie była zgrzytem w tym obrazku. Szybko strzeliłam kolejne zdjęcie, żeby złapać ich pocałunek. Tak. Perfekcyjnie.<br />
-Myślisz, że możemy to wstawić na Twittera?- Zapytałam ze złośliwym uśmieszkiem Liama.<br />
-Larry shippers się całkiem załamią i wszystkie żony Harry'ego też.- Zaśmiał się Liam.<br />
-To co?- Zastanowił się przez chwilę.<br />
-Wstawiaj. Jestem zalogowany.<br />
Weszłam na jego konto i dodałam nowego tweeta z fotkami: <i>Wishing all the best for Mrs and Mr Styles on their new way in life!</i> Nie musiałam czekać długo na odzew. Już po sekundzie telefon zawibrował tysiącem powiadomień.<br />
-Rozpętaliśmy chyba wojnę światową.- Skomentowałam, oddając mu komórkę.<br />
-Nie my.- Zaprzeczył.- To oni chcieli się hajtać. My taką wojnę rozpętamy trochę później.<br />
Zostawiłam jego wypowiedź bez komentarza i odwróciłam się do państwa młodych. Może rozpętamy, a może nie. Ciągle się nie zdecydowałam, czy dać mu stuprocentową szansę. Na razie osiągnął poziom osiemdziesięciu procent. No, może osiemdziesięciu siedmiu.<br />
-To co, nie kombinujemy, tylko robimy wesele!- Ed wziął drugą gitarę i zaczął grać jakąś melodię.- Pierwszy taniec państwa młodych, zapraszam!<br />
-Nattie, zaśpiewaj nam!- Monika wyszła z Harrym na środek i patrzyła na mnie prosząco. Rozejrzałam się po zebranych, ale chyba nikt nie miał nic przeciwko.<br />
-Okej...- Mruknęłam i podeszłam do naszego mini zespołu.- Co wybrałeś?- Zapytałam szeptem Nialla.<br />
-Może najpierw Ed zapoda <a href="https://www.youtube.com/watch?v=lp-EO5I60KA" target="_blank">"Thinking Out Loud"</a>, a potem ty <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xo1VInw-SKc" target="_blank">"Fight Song"</a>.- Zaproponował.<br />
-Serio, "Fight Song"?- Skrzywiłam się. Od tamtego momentu w szpitalu, kiedy Lou próbował mnie zmusić do zaśpiewania tego, nie porywałam się na tę piosenkę.<br />
-No. Pasuje.- Tu musiałam mu przyznać rację.<br />
-Przedawkujesz niedługo tę piosenkę.<br />
Głosy, śmiechy, wszystko ucichło. Słychać było tylko aksamitny głos Eda, pieszczącego jeden ze swoich największych hitów.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When your legs don't work like they used to before</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I can't sweep you off of your feet</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Will your mouth still remember the taste of my love</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Will your eyes still smile from your cheeks</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And darling I will be loving you 'til we're 70</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And baby my heart could still fall as hard at 23</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I'm thinking 'bout how</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">People fall in love in mysterious ways</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Maybe just the touch of a hand</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh me I fall in love with you every single day</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I just wanna tell you I am</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So honey now</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Take me into your loving arms</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Kiss me under the light of a thousand stars</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Place your head on my beating heart</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm thinking out loud</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And maybe we found love right where we are</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kiedy twoje nogi nie będą już pracować tak jak kiedyś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I nie będę mógł cię rzucić na kolana</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy twoje usta wciąż będą pamiętać smak mojej miłości?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy twoje oczy nadal będą się uśmiechały znad Twoich policzków?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Skarbie, będę cię kochał aż będziemy siedemdziesięciolatkami</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kochanie, moje serce mogłoby kochać </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tak mocno, jak bym był 23-latkiem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślę o tym, jak ludzie zakochują się w tajemniczy sposób</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Może tylko przez dotyk dłoni</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">A ja zakochuję się w tobie każdego dnia</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I chcę tobie po prostu powiedzieć, że jestem </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Więc, skarbie, teraz</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Weź mnie teraz w swoje kochające ramiona</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Pocałuj mnie w świetle tysiąca gwiazd</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ułóż swoją głowę na moim bijącym sercu</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Myślę na głos </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Że może znaleźliśmy miłość właśnie tu, gdzie jesteśmy)</span></span></i><br />
Prawie zaczęłam się śmiać, kiedy zaczęłam analizować słowa tej piosenki. <i>Kiedy nogi nie będą pracować jak kiedyś... </i>W przypadku Stylesa już nie pracują. <i>Kiedy będziemy siedemdziesięciolatkami, moje serce będzie cię kochać tak mocno, jakbym miał dwadzieścia trzy...</i> Niewielka różnica, obecnie miał dwadzieścia cztery. <i>Ułóż głowę na moim bijącym sercu...</i> Właśnie to Monika robiła. Takie proste słowa, a ile w nich prawdy....<br />
Po chwili Niall i Ed zrobili gitarowe przejście i włączyłam się ja. Z <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xo1VInw-SKc" target="_blank">"Fight Song"</a>.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Losing friends and I'm chasing sleep</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Everybody's worried about me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">In too deep</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Say I'm in too deep</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And it's been two years</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I miss my home</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But there's a fire burning in my bones</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I still believe</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Yeah I still believe</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And all those things I didn't say</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Wrecking balls inside my brain</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I will scream them loud tonight</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Can you hear my voice this time</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">This is my fight song</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Take back my life song</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Prove I'm alright song</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">My power's turned on</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Starting right now I'll be strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'll play my fight song</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I don't really care if nobody else believes</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Cause I've still got a lot of fight left in me</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tracę przyjaciół i staram się zasnąć</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wszyscy się o mnie martwią</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zbyt głęboko</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Mówię, że jestem zbyt głęboko</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I minęły już dwa lata</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tęsknię za domem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale w moich kościach płonie ogień</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I nadal wierzę</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tak, nadal wierzę</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I te wszystkie rzeczy, których nie wypowiedziałam</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Niszczące kule w mojej głowie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wykrzyczę je głośno dzisiejszej nocy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy tym razem słyszysz mój głos?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">To moja piosenka walki</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Piosenka, za pomocą której odbieram z powrotem moje życie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Piosenka udowadniająca, że wszystko jest w porządku</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Uruchomiłam moją siłę</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zaczynam właśnie teraz, będę silna</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zagram moją piosenkę walki</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I tak naprawdę nie obchodzi mnie, czy ktoś inny mi uwierzy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Bo nadal mam w sobie wiele siły do walki)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<br />
Jeśli Ed śpiewał w imieniu Harry'ego, to ja właśnie teraz byłam głosem Moni.<br />
Przez cały czas śpiewając, obserwowałam Monikę i Harry'ego. Walca państwa młodych to nie przypominało, po prostu zwykły taniec-przytulaniec z bujaniem się na boki i przestępowaniem z nogi na nogę, ale jednak... Wyglądali pięknie. Harry z racji gipsu nie mógł tańczyć za mocno, bo dopiero co nauczył się kuśtykać bez kul, ale w tym garniturze, nawet z ubytkiem nogawki, prezentował się fantastycznie. A Monika, wtulona w niego, oparta policzkiem na jego piersi, wyglądała jak dawna ona. Z uśmiechem na twarzy, wreszcie na własnym miejscu.<br />
Prawie skończyłam piosenkę, kiedy podbiegła do nas Perrie i podała Niallowi tytuł kolejnej piosenki.<br />
-Śpiewaj ze mną.- Mrugnęła do mnie i zaczęła <a href="https://www.youtube.com/watch?v=1WpoKRnoPRU" target="_blank">"Love Me Like You"</a>. Wyglądało na to, że pierwszy taniec państwa młodych miał się jeszcze nie kończyć.<br />
-No, dobra! Proszę o uwagę!- Kiedy umilkły gitary, głos zabrał Louis.- Teoretycznie nie macie drużby ani druhny, ale walnąłeś mi taką mowę na moim ślubie, że nie mógłbym sobie odpuścić.<br />
-Nie no, zlituj się!- Harry wybuchnął śmiechem. Els i Nika zaczęły rozdawać kieliszki. Ja, Niall, Harry, Monika i Liam (on akurat z własnej woli) dostaliśmy bezalkoholowego szampana.<br />
-Nie ma przebacz!- Lou odchrząknął i zaczął mówić.- Od chwili, gdy cię ujrzałem w łazience studia X Factora...<br />
-O Boże...- Jęknęłam pod nosem i odwróciłam się, żeby przypadkiem nie opluć kogoś ze śmiechu.<br />
-... wiedziałem, że czeka nas wspólna przyszłość. Może niekoniecznie taka, jaką tworzyły dla nas fanki na blogach, ale jednak wspólna.- Ciągnął z emfazą Louis. Kątem oka zauważyłam, jak Gemma dusi się ze śmiechu.- Zaprzyjaźniliśmy się, pokochaliśmy... jak bracia, żeby nie było... Ale ciągle czegoś brakowało. Dziewczyny. Nie wspólnej, rzecz jasna. Dzięki tobie poznałem moją śliczną żonę, no i chciałem ci się jakoś odwdzięczyć. Niestety, żadna z dziewczyn, które ci przedstawiałem, ci nie pasowała. Wybredny miałeś gust, nie powiem. Aż tu nagle, po wielkim zawodzie miłosnym i setce romansów z pierwszych stron gazet, pojawiła się Monika. Uciekałeś przed nią, gdzie pieprz rośnie, bo przypominała ci tamtą, ale kiedy dałeś jej wreszcie szansę, nie mogłeś się już od niej odkleić. Kłóciliście się i godziliście jak stare, dobre małżeństwo, rozstawaliście się i wracaliście do siebie... W sumie to nigdy się nie poddaliście, gdy chodziło o wasze szczęście. No i wzięliście ślub. Nareszcie.- Westchnął teatralnie.- Życzę wam, żebyście już się więcej nie rozstawali. Harry, wiem, że pierwszy cię zdradziłem, bo się pierwszy hajtnąłem, ale tak naprawdę to nigdy nie byliśmy sobie pisani. Czas cię wreszcie w tym uświadomić.<br />
Teraz nie tylko ja i Gemma ryczałyśmy ze śmiechu. Louis zebrał owacje na stojąco. Harry aż musiał usiąść.<br />
-Zdrowie państwa młodych!- Zakończył Tommo i wszyscy wypiliśmy toast. I zaczęła się impreza.<br />
Wszyscy usiedliśmy za stołami, żeby coś zjeść. Ed zabawiał się w kelnera, serwując pizze i rozlewając alkohole do kieliszków i szklanek. Gwar rozmów słychać było chyba aż na ulicy. Niall włączył muzykę z przyniesionego tutaj sprzętu i na cały ogród rozniosły się dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=x64poDF39Vs" target="_blank">"Lala"</a> Oceany.<br />
Zaczęłam pogryzać frytki z mojego zestawu i wzięłam ze stołu telefon, który wcześniej zostawiłam na stole. Byłam ciekawa reakcji internautów. Pierwsze komentarze przy hashtagu <i>#HarryAndMonikaGetMarried</i> przyprawiły mnie o kolejny wybuch śmiechu.<br />
<i>@abc1d: To niemożliwe!</i><br />
<i>@fakemystery: Wkręcają nas!!!!!</i><br />
<i>@thisismyfavhashtag: Harry jest mój!!!</i><br />
<i>@belive09: On jest za młody na ślub, no hello...</i><br />
<i>@luvmyharrrooold: Styles, cholero, ja cię kocham!</i><br />
<i>@sexonbeach3: Nienawidzę Moniki zabrała mi faceta</i><br />
<i>@jklader: Harry...????????????????? O.O O.O O.O</i><br />
<i>@qwertypop: gratulacje, tak się cieszę!!! :D</i><br />
<i>@popopsj: Liam co to znaczy?!!!!!!! Tłumacz się!!!</i><br />
<i>@ladyls: Larry umarło? ;-; </i><br />
<i>@jolwer: chyba się zabiję.</i><br />
<i>@teldma: idę się pociąć mydłem, kto idzie ze mną? :))))</i><br />
<i>@elisasandwich: a ja się cieszę, są wspaniałą parą ^^</i><br />
Zamiast tłumaczeń Liama, dodałam tweeta ze swojego konta. Z czystej przekory. <i>#HarryAndMonikaGetMarried it's true :) 3rd 1D guy become a husband :) Monika, Harry, love you, guys, all best wishes <3 </i>Do tego dołączyłam fotkę młodej pary siedzącej przy stole. Akurat nie patrzyli w moją stronę, więc zdjęcie wypadło bardzo naturalnie, a Harry i Monia wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Sama prawda. A to, że akurat w tym momencie podziwiali swoje obrączki, to czysty przypadek.<br />
-Z czego tak się cieszysz?- Liam zajrzał mi przez ramię.<br />
-A bo złośliwa bestia ze mnie.- Wyszczerzyłam się i pokazałam mu tweety. Parsknął śmiechem.<br />
-Nie mogłaś odpuścić?<br />
-Nope.- Pokręciłam głową.- Właśnie pogrzebałam nadzieje Directioners na ich własny ślub z idolem.<br />
-Boję się czasem ciebie.- Udał przerażenie.<br />
-Jak wy ładnie razem wyglądacie...- Simon obserwował nas zza drugiego końca stołu.<br />
-Dzięki, nie wszyscy twoi pracownicy tak uważają.- Musiałam wbić tę szpilę.<br />
-Ten gówniarz już dawno został zwolniony.- Machnął ręką.- Jedyna praca, na jaką może liczyć, to zmywak w McDonaldzie.<br />
-Ale Simon ma rację, Nattie, ciąża wyjątkowo ci służy.- Podjęła temat Anne.- Jak się czujesz?<br />
-Obecnie znakomicie. Zero mdłości, skurczy, tylko trochę zachcianek i cały czas zmienny nastrój.<br />
Zaczęłyśmy rozmawiać o dzieciach, planach na wyprawkę dla malucha, imionach... Reszta ludzi odeszła od stołu i zaczęli tańczyć, śpiewać, po prostu dobrze spędzać czas. Pomysł z grillem był genialny, bo nie wszyscy mieli ochotę na pizzę. Dan zabawił się w szefa kuchni i zaczął serwować żarcie z rusztu. Założył do tego fartuch Niki z napisem "Jesz na własne ryzyko" i bawił się w najlepsze.<br />
-A jak się czujesz po... wiesz czym?- Zagadnęła Clodagh, żona Paula, huśtając na kolanach Shane'a, któremu bardzo się ta zabawa podobała.<br />
-Jakoś.- Uśmiechnęłam się blado. Wyszukałam w tłumie Liama, który właśnie produkował się w mash up'ie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=26bcRNifIOM" target="_blank">"Infinity"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=F58c-VaD3Uc" target="_blank">"End Of The Day"</a>. Mrugnął w moją stronę, kiedy złapał moje spojrzenie.- Na początku płakałam przez kilka dni. Później wyżywałam się na wszystkich, w sumie za nic, bo to nie była przecież ich wina... Potem jakoś zobojętniałam. Teraz jest okej, ale ciągle czuję pustkę. Niby mała ją idealnie wypełnia, ale jednak...- Przesunęłam dłonią po brzuchu.- Zawsze będzie mi go brakowało.<br />
-Nattie!- Liam podbiegł do mnie.- Chodź, zata... Wszystko gra?- Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył moją niemrawą minę.<br />
-Tak, jest świetnie. Chodźmy zatańczyć.- Wstałam i pociągnęłam go na środek trawnika.<br />
-Coś się stało.- Upierał się, obejmując mnie ręką w talii. Pojemnik z małą tworzył między nami niezłą przerwę.<br />
-Po prostu rozmowa zeszła na Patricka.- Westchnęłam, opierając policzek na jego ramieniu. Piosenka była do tego idealna, bo Perrie znów dorwała się do gitary i razem z Zaynem śpiewali <a href="https://www.youtube.com/watch?v=eh-zRKZnV2M" target="_blank">"Secret Love Song"</a>, którą kiedyś wykonywało Little Mix z Jasonem Derulo.<br />
-Pójdziemy do niego jutro, obiecuję.- Skinęłam głową, ale się nie odezwałam. Tak było dobrze. Tak, jak być powinno.<br />
Przetańczyliśmy jeszcze kilka wolnych piosenek, które puszczał teraz Ed, między innymi <a href="https://www.youtube.com/watch?v=0AIT78Bxkws" target="_blank">"Irresistible"</a> i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Z6qnRS36EgE" target="_blank">"Living Next Door To Alice"</a>, o które poprosiła Nika. Sama też wyciągnęła Nialla na zielony parkiet i tańczyli swojego przytulańca. Nawet Monika dała się namówić Louisowi na taniec, podczas gdy Harry obserwował ją z uśmiechem z huśtawki ogrodowej. Musiał wyciągnąć nogę na stoliczku, bo mu zaczynała dokuczać.<br />
-A co powiecie...- Zaczął głośno Josh. Wszyscy zwrócili się do niego.- Co powiecie na oczepiny?!<br />
-O nie.- Powiedzieliśmy jednocześnie z Liamem. Niestety, nikt nie podzielał naszego zdania.<br />
-Rzucaj, rzucaj, chcę złapać bukiet!- Krzyknął Gabe, nasz ochroniarz. Znów rozległ się śmiech.<br />
-Dobra, ustawiać się!- Zakomenderował Harry. Stanął obok Moniki i pocałował ją w usta.<br />
-Czy ja też muszę?!- Zapytałam, podnosząc rękę jak w szkole.<br />
-Musisz! Ciągle jesteś panną!- El nie pozwoliła mi się wyłamać z systemu.<br />
-Ale jestem w ciąży...- Zaczęłam marudzić. W końcu zrezygnowałam, bo mój upór niewiele by dał.<br />
Monika odwróciła się w tył i rzuciła bukietem.<br />
Wcale się nie pchałam. Te bukiety same włażą mi w ręce. Słowo!<br />
-No, Nattie, teraz już się nie możesz wyłamać!- Gemma zaczęła się śmiać.- Jeszcze jak wypadnie na Liama, to już serio musicie wziąć ten ślub.<br />
-Uważaj, bo wykraczesz!- Zawołała Perrie.<br />
Harry zdjął muszkę i rzucił ją przez ramię w gromadę facetów.<br />
Wykrakała.<br />
-Nie, to są jakieś jaja!- Liam wyszedł z tłumu z muchą w garści.- Wy to ustawiacie!<br />
-To przeznaczenie!- Wydarła się Lou.- Tańczcie, no, dalej!<br />
-Nie wierzę...- Wybuchnęłam śmiechem.<br />
-A może lepiej niech się wreszcie pocałują?!<br />
-Nie, niech zaśpiewają duet!<br />
-Zdecydujcie się!- Liam obejrzał muchę ze wszystkich stron i założył ją na szyję, ale bez zawiązywania.<br />
-Nie, chwila!- Udało mi się przekrzyczeć rozbawioną grupę.- Ja nie mogę się wysilać, więc tańczyć już nie będę! Wolę zaśpiewać!<br />
-Okej.- Harry postanowił podjąć decyzję za wszystkich.- Piosenka wystarczy, a ten pocałunek wysępimy od was przy najbliższej okazji. Nie chcemy przecież mamusi przemęczać...- Dodał ironicznie.<br />
-Będziesz coś chciał.- Zagroziłam i podeszłam do sprzętu.<br />
-O, wiem, jaką chcę piosenkę.- Liam stanął obok mnie i zaczął szukać podkładu.- Ostatnio mi się przypomniała.<br />
Włączył muzykę. Po charakterystycznym rytmie rozpoznałam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=JKTbP8MBO94" target="_blank">"Pretending"</a> z "Glee". Liam zaczął śpiewać, a ja od razu do niego dołączyłam.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Face to face, and heart to heart</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">We're so close, yet so far apart.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I close my eyes, I look away</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That's just because I'm not okay.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But I hold on, I'll stay strong</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Wondering if we still belong.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Will we ever say the words we're feeling,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Reach down underneath and tear down all the walls?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Will we ever have a happy ending</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Or will we forever only be pretending?</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Twarzą w twarz i sercem w serce</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jesteśmy niby blisko, lecz tak daleko od siebie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zamykam oczy, odwracam wzrok</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">To dlatego, że nie czuję się dobrze</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Lecz trzymam się, pozostaję silny</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Zastanawiając się czy nadal należymy do siebie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy kiedykolwiek powiemy to co czujemy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Sięgniemy w głąb siebie i zburzymy wszystkie ściany</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy kiedykolwiek będziemy mieli szczęśliwe zakończenie</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy może zawsze będziemy tylko udawać?)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<br />
-No i wszystko jasne. Oni żyć bez siebie nie mogą.- Podsumował Louis, unosząc kieliszek z szampanem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Leżałam na łóżku, oglądając filmiki, które nakręciłam na telefonie podczas wesela. Tego już nie chciałam wstawiać na Twittera, zwłaszcza, że rozpętałam naprawdę niezłą burzę. Kiedy skończyliśmy imprezę, jakieś pół godziny temu, okazało się, że przed bramą stoi jakaś setka dziewczyn i śpiewa <a href="https://www.youtube.com/watch?v=CytV8mQ6qHg" target="_blank">"Change My Mind"</a>. Sorry, dziewczyny, ale Harry nie zamierza brać rozwodu w takim tempie co ślubu.<br />
-Już skończyłem.- Liam wyszedł z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem przewieszonym przez ramię.- Dobranoc. Chociaż patrząc na godzinę, to mógłbym powiedzieć "dzień dobry".<br />
-Możesz zostać.- Powiedziałam szybko, kiedy już kierował się w stronę drzwi. Spuściłam głowę i czekałam na jego decyzję. Mogłam wyczuć w powietrzu, że się uśmiechnął. Ręcznik celnym rzutem poszybował na fotel, a Liam podszedł do łóżka po swojej stronie i usiadł obok mnie.<br />
-Na pewno tego chcesz?- Skinęłam głową.<br />
-Chyba już nie umiem trzymać cię na dystans.<br />
Cały się rozpromienił. Odgarnął mi kosmyk włosów z czoła i pocałował w policzek.<br />
-Idziemy spać?- Przytaknęłam i zsunęłam się w dół poduszki, żeby się wygodnie ułożyć. Liam położył się obok mnie. Zgasiłam lampkę i odwróciłam się do niego twarzą. Niemal stykaliśmy się nosami.<br />
-Jednak wesele się udało.- Szepnął. Uśmiechnęłam się.<br />
-To zapowiadało się na największą katastrofę wszech czasów.- Odpowiedziałam.<br />
-Nie jesteś zmęczona?<br />
-Może trochę. Bolą mnie nogi i trochę głowa, ale spać mi się nie chce.<br />
-No tak, minęła twoja trzecia nad ranem.- Pamiętał, że trzecia to była godzina mojego najmocniejszego snu. Jeśli udało mi się ja przesiedzieć, to mogłam nie spać już wcale.<br />
-Zawsze możemy pogadać.<br />
-<i>All my favourite conversations always made in the a.m...</i>- Zanucił półgłosem tekst <a href="https://www.youtube.com/watch?v=KEdb5fumcO4" target="_blank">"A.M."</a>.<br />
-O, w tym się zgadzamy.- Zachichotałam. Wsunął prawe ramię pod moją głowę, a lewą dłoń położył na moim brzuchu i zaczął go delikatnie głaskać.<br />
-Myślę, że mała chce spać. Może mamusia da jej dobry przykład?<br />
-Może tatuś ma rację.- Mruknęłam. Takie głaskanie brzucha zawsze mnie uspokajało. Oczy zaczęły mi się kleić, ale jeszcze zanim zasnęłam, usłyszałam szept Liama.<br />
-Kocham cię, Nattie...<br />
<br />
<br />
<br />
___________________________________________<br />
Wiem, ze według zegarka jest już wtorek, ale według mojego czasu jest baaaardzo późny wieczór poniedziałkowy.<br />
Za zwłokę przepraszam, ale miałam kolokwium (zaliczyłam na 4,5! Opłacało się uczyc tych antybiotyków! ;)<br />
<br />
<b><span style="color: #20124d;">Kolejny rozdział pewnie za dwa tygodnie. Nie pilnujcie tak tych dat, bo jak widzicie, mam tendencję do spóźniania, ale naprawdę nie wynika ona z mojego lenistwa.</span></b><br />
<b><span style="color: #20124d;">ZOSTAŁO 13 ROZDZIAŁÓW + EPILOG!!!</span></b><br />
<br />
<span style="color: #38761d;">Dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje :*** możliwe, że uda się dobić do dwustu tysięcy wyświetleń przed ukończeniem bloga ^^</span><br />
<span style="color: #38761d;"><br /></span>
<span style="color: #38761d;">Wpadłam na pomysł napisania świątecznego one shota. Ponieważ rozdział ze świętami u Lattie i reszty 1D Team wypadnie później niż święta u nas, taki one shot mógłby być fajnym prezentem dla was na Gwiazdkę. Dodam go oczywiście w pakiecie z kolejnym rozdziałem, który wtedy wypadnie ;)</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Pozdrawiam i lecę spać, bo jutro znów na ósmą... A może odpuszczę wykład i pójdę na dziewiątą trzydzieści...? >:-))</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-75594180820962361972015-11-06T23:33:00.002+01:002015-11-06T23:33:57.932+01:00Część II: Rozdział 24Otworzyłam drzwi i niepewnie spojrzałam przed siebie. Jak to dobrze, że czułam stojącego za mną Liama, bo inaczej padłabym na progu ze stresu. Przede mną stali rodzice Moniki, wysoka blondynka z krystalicznie błękitnymi oczami i wysoko uniesioną brodą oraz niższy od niej szatyn, paraliżujący mnie swoim wrogim, władczym spojrzeniem.<br />
-Gdzie jest nasza córka?- Zapytał niskim głosem, nie trudząc się witaniem nas. Zmarszczyłam brwi. No chwila, hello, trochę kultury mimo wszystko obowiązuje. Momentalnie odzyskałam wigor i wyprostowałam się.<br />
-Dzień dobry. Nie spodziewaliśmy się państwa wizyty.- Powiedziałam z udawaną uprzejmością.<br />
-Możesz sobie darować, dziecko.- Prawie splunął mi pod nogi.- Zawołaj Monikę, zabieramy ją ze sobą.<br />
-Możemy wiedzieć, dokąd?- Odezwał się zza moich pleców Liam.<br />
-Jak to dokąd, do domu!- Wykrzyknęła pani Pater.- Wystarczająco dużo narobiliście jej problemów, byłoby lepiej, gdyby w ogóle was nie poznała!<br />
-Idź i ją zawołaj.- Polecił mi eks generał. A co to, rozkaz?<br />
-Nie będzie mi pan wydawał poleceń.- Odparłam chłodno, zakładając ręce na piersi.- Nie jestem pańskim żołnierzem, tylko niezależną kobietą.<br />
-Raczej sprzedajną dziwką, która daje się pieprzyć za kasę i rodzi pseudogwiazdom bękarty.<br />
Otworzyłam usta z oburzenia. Nikt mnie nie będzie tak obrażał! Zerknęłam za siebie na Liama. Jak to dobrze, że to zdanie wykrzyczał po polsku. Wolałam potem nie ścierać krwawych śladów z podłogi.<br />
-Jak pan śmie?!- Wybuchnęłam, kontynuując kłótnię w ojczystym języku.- To, że lubi pan tłamsić innych nie znaczy, że mnie też zmiesza pan z błotem! Nie jestem jakąś dziwką, zaszłam w ciążę, ale z mężczyzną, którego kocham i to jest moje pierwsze dziecko! Jak ja mam cholernie dość idiotów, którzy oceniają mnie po pozorach!<br />
-Przestań nas obrażać, zawołaj Monikę i wyjeżdżamy!- Z trudem powstrzymałam się od dania matce Moniki po gębie, żeby przestała piszczeć.<br />
-Monika nigdzie nie jedzie.- Oznajmiłam stanowczo.- Tu jest jej dom. Kiedy zniknęła, wy nie kiwnęliście nawet palcem, żeby ją znaleźć, a teraz, kiedy znów jest z nami i próbuje stanąć na nogi, wy chcecie ją stąd zabrać! Monika nie jest przedmiotem, żeby ciągle ktoś ją przestawiał z miejsca na miejsce!<br />
-Nie zabierzesz mi mojego dziecka! Już jedno straciłam, nie pozwolę ci, żebyś odebrała mi drugie!- Matka Moniki podeszła niebezpiecznie blisko mnie. Musiałam się cofnąć o krok, żeby uniknąć popchnięcia lub ciosu.<br />
-Mama...?- Oczy wszystkich zwróciły się na schody, z których schodziła Monika, podtrzymując ramieniem Harry'ego. Oboje patrzyli na nas nic nierozumiejącym wzrokiem. Styles zszedł powoli z ostatniego stopnia i oparł się o balustradę, wyjmując ręce z kul. Monika podeszła bliżej i po prostu patrzyła na rodziców.<br />
-Moje dziecko!- Pani Pater rzuciła się w przód, żeby ja przytulić, ale dziewczyna przerażona jej nagłym gestem, cofnęła się z powrotem do Harry'ego.- Co oni ci zrobili?!<br />
-Przywitaj się z matką! Nie tak cię wychowaliśmy!- Huknął jej ojciec, wchodząc głębiej do domu. Monika pokręciła głową.<br />
-Co tu robicie?- Wyszeptała, obejmując się rękami.- Kiedy wyjeżdżałam tutaj, powiedzieliście, że nie chcecie mnie widzieć...<br />
Whoa... Szok. Tego nie wiedziałam. Myślałam, że Monika sama z premedytacją urwała z nimi kontakt i wyemigrowała z Niką do Londynu, żeby z nami zamieszkać. Spojrzałam na Liama z niepokojem, ale on śledził uważnie rozgrywające się tu wydarzenia, próbując coś ogarnąć z naszego szeleszczącego języka. Niby kiedyś go coś uczyłam, ale nadal nie wyszedł poza poziom "Kali jeść, Kali pić".<br />
-Co ty pleciesz, córeczko!- Jej ojciec podszedł bliżej, ale z każdym jego krokiem Monika kuliła się coraz mocniej.- Chodź, wracamy do domu.<br />
-Ja jestem w domu.- Nagle Monika podniosła głowę i spojrzała wyzywająco na swojego tatę. W tym momencie o wiele bardziej przypominała tę dawną dziewczynę jeszcze z początku tego lata.- Nigdzie się nie wybieram.<br />
-Zobacz, co oni ci zrobili...- Odezwała się drżącym głosem jej matka.- Pomożemy ci.<br />
-Harry mi pomaga.<br />
-Co to za życie i pomoc, co?!- Krzyknął mężczyzna.- Jest tak nieodpowiedzialny, że mało się nie zabił, a wcześniej pozwolił im na uprowadzenie ciebie!<br />
-Ja sama im na to pozwoliłam!- Wrzasnęła przeraźliwie. Wszyscy zamarli w bezruchu, patrząc, jak z zahukanej dziewczyny, która boi się własnego ciała, wychodzi bestia.- Byłam głupia, bo myślałam, że tam mi będzie lepiej! Ale wiesz co?! Zamydlili mi oczy, tak jak ty to zawsze robiłeś! Moniczko, idź tam, te zajęcia będą od ciebie więcej wymagały! Monisiu, powinnaś wziąć jeszcze ten fakultet, chyba chcesz, żebym był z ciebie dumny! Nigdy nie dorównasz swemu bratu, Wojtek był sto razy lepszy od ciebie! Ty powinnaś umrzeć, nie on!!! Ile razy mi tak mówiłeś?!<br />
-Monika...<br />
-ILE?!<br />
Zapadła cisza, przerywana tylko szlochem jej matki. Monika ze zwykłej wściekłości przeszła w czystą histerię.<br />
-A ty nie jesteś lepsza! Ustawił sobie ciebie i zawsze stoisz po jego stronie, a wiesz, ile razy cię zdradzał?! A ty jak ślepy kret krytykowałaś mnie, a jego ustawiałaś na ołtarzu! Nienawidzę was! Z całego serca was nienawidzę, bo spaczyliście mi spojrzenie na świat! Wszystkich podejrzewam o najgorsze, oskarżam ich o coś, czego nie zrobili! Wy mnie tego nauczyliście!- Nawet nie zauważyłam, kiedy koło mnie stanęła Nika i z otwartą buzią przyglądała się scenie. Shane zaczął lekko popłakiwać. Zabrałam go Liamowi i przytuliłam, żeby się uspokoił. W głębi duszy prosiłam, żeby Perrie zeszła na dół i go zabrała. Lepiej, żeby dziecko nie słuchało takich krzyków.<br />
-Ja cię nie proszę!- Wysyczał ojciec Moniki, cały czerwony z gniewu. Szybkim krokiem podszedł do niej i złapał ją mocno za łokieć.- Jedziesz z nami, czy ci się podoba, czy nie!<br />
-Dzwoń do Chada.- Powiedziałam szybko do Liama, ale zanim on zdążył wyjąć telefon, żeby nadać sygnał ochroniarzowi, stało się coś strasznego.<br />
Monika nie zdążyła się odsunąć, kiedy ojciec złapał ją za rękę i w pierwszej chwili próbowała się wyrwać. Po sekundzie przestała się opierać i zaczęła spazmatycznie oddychać, miałam wrażenie, że się zaraz udusi. Palce rąk wygięła w dziwacznej konfiguracji, jakby wszystkie jej zesztywniały. Prawą rękę trzymała bezruchu w uścisku mężczyzny, lewą złapała się za ścianę i zaczęła nią drapać o gładką tapetę, szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Jednocześnie wygięła całe ciało tak, żeby być jak najdalej od trzymającego ją człowieka. Oczy zaszły jej jakby mgłą, usta wykrzywiły się w niemym krzyku. Osunęła się na kolana i zaczęła się trząść, jak podczas ataku padaczki.<br />
-Proszę...- Wyjęczała.- Nie chcę znowu iść... Weź inną, nie mnie... Weź inną... Zabij mnie... albo weź inną...<br />
Dosłownie skamieniałam. Nika wydusiła z siebie ciche "Jezus Maria" i zakryła usta dłonią. Pan Pater puścił ją jak oparzony i w szoku wpatrywał się w swoją córkę, jak przesuwa się szybko pod ścianę, obejmuje kolana rękami i zaczyna rozpaczliwie szlochać.<br />
-Co tu się dzieje?!- Perrie stanęła na szczycie schodów i z przerażeniem patrzyła na całą scenę. Zbiegła na dół i uklękła przy Monice. Liam wysłał Chadowi sygnał i wziął ode mnie Shane'a. Razem z Niką dopadłyśmy Moniki. Na prawej ręce zaczął jej się formować siniak na kształt trzymającej ją przed sekundą ręki. Bałam się jej dotknąć. Podniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie Harry'ego. Od razu zrozumiałam, co chciał mi przekazać. Wstałam z kolan i pomogłam mu usiąść na podłodze obok dziewczyny. Odłożył kule na bok i delikatnie objął ją ramieniem.<br />
-Spokojnie, to ja...- Powiedział cicho, kiedy Monika się wzdrygnęła.- Jestem przy tobie, nic ci nie grozi...- Dziewczyna powoli, ostrożnie, nie przerywając histerycznego płaczu, wtuliła się w Stylesa. Ani on, ani Liam, nie mieli pojęcia, co Monika przed chwilą wykrzyczała do swoich rodziców, ale jedno udało im się pojąć: Flash i jego banda musieli takim samym gestem prowadzić dziewczyny na te... tortury. A ojciec Moniki nieświadomie to powtórzył, co wywołało w dziewczynie atak paniki.<br />
-Państwo już wychodzą.- Chad pojawił się w hallu i stanowczym gestem ujął pana Patera za ramię.- Kolejna wizyta, a wezwiemy policję.<br />
-Nie macie na mnie żadnego haka.- Odpowiedział, ciągle próbując otrząsnąć się z szoku.<br />
-Znęcanie się nad córką to mało?- Stanęłam przed nim.- Mamy na to kilku świadków. W domu jest monitoring. Jeszcze raz się pan tu pojawi, a wystąpimy o nakaz zbliżania się i jestem pewna, że Monika nas poprze.<br />
-Możecie mi buty czyścić.- Warknął, wychodząc z domu.- Anita, idziemy!<br />
-Córeczko...- Mama Moniki chciała jeszcze na chwilę przyciągnąć uwagę córki.- Proszę cię...<br />
-Idźcie do diabła!- Monia poderwała się na równe nogi i popędziła po schodach na górę.<br />
Shane, słysząc huk zatrzaskiwanych drzwi na piętrze, wybuchnął rozpaczliwym płaczem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-To wczoraj...<br />
-To była masakra.<br />
-A już byliśmy tak blisko. Teraz Monika nie otworzy się tak łatwo.<br />
-Wiesz, siła perswazji Harry'ego, pomoc psychiczna Shere Khana...<br />
-Nattie, serio? Może miałaś zamknięte drzwi od pokoju w nocy, ale ja w twojej pracowni słyszałem każde jej chlipnięcie. Płakała kilka godzin. A dziś nawet nie zeszła na śniadanie.<br />
-Wszystko się wali.- Jęknęłam, masując palcami skronie.- Wszystko po kolei poszło się spierdolić.<br />
Na to Liam już nie miał argumentu. Siedzieliśmy w samochodzie przed przychodnią ginekologiczną. Byłam umówiona z Sheilą na wizytę, ale pomyliliśmy godziny i przyjechaliśmy za wcześnie. Słońce mocno świeciło przez szyby auta i silnik musiał być włączony, żeby utrzymać klimatyzację. Otwarcie okna groziło uduszeniem się smrodem spalin samochodowych, które obficie zanieczyszczały zakorkowaną ulicę. Szkoda wielka, że nie było paparazzi, może by się trochę podtruli.<br />
-A jak ty się czujesz?- Spytał, zerkając na mnie kątem oka.- Wczoraj byłaś nieźle roztrzęsiona.<br />
-Jest okej.- Odpowiedziałam, wzdychając.- Głowa mnie tylko boli.<br />
-A mała?- Uśmiechnęłam się pod nosem.<br />
-Zaczyna się porządnie wiercić.- Spojrzałam w dół na brzuch.- Aż dziwne, że jeszcze tego nie widać.<br />
-Wiesz, widać, że rośniesz w oczach.- Parsknął śmiechem. Trąciłam go łokciem w bok.<br />
Taka atmosfera mi pasowała. Już umieliśmy się dogadać... Nawet nie zajęło nam to dużo czasu. Tylko dwa, może trzy tygodnie, a już wróciliśmy do dawnego stylu bycia. No, może bez przytulania, całowania, ale jednak. Nie da się od razu wskoczyć w relacje sprzed kilku miesięcy. I tak uważam za sukces to, co do tej pory zrobiliśmy. Nie powinno się nas jeszcze nazywać parą, ale kumplami, przyjaciółmi już tak.<br />
Włączyłam radio i automatycznie podgłośniłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=V3OPDTwH9os" target="_blank">"My Love"</a>. Zaczęłam nucić tekst pod nosem, a Liam po chwili się do mnie dołączył. To jeszcze bardziej przypominało dawnych nas. Śpiewanie wszystkich możliwych piosenek, w każdym miejscu i o każdej porze. Dlatego właśnie od razu po przeskoczeniu na inną stację, zaczęliśmy ze śmiechem śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=rINf_0e9Lhw" target="_blank">"Tell Him"</a>, które kojarzyłam z "Glee".<br />
-Okej, teraz musimy już iść.- Zaśmiał się, kiedy zaczęłam bić go lekko po ręce, żeby nie wyłączał radia.<br />
-Ej, lubię tę piosenkę...- Wydęłam wargi, gdy ucichło <a href="https://www.youtube.com/watch?v=vKNcuTWzTVw" target="_blank">"How To Be A Heartbreaker"</a>.<br />
-Ja też, ale za pięć minut masz badanie.<br />
-Pięć?!- W panice wybiegłam z samochodu i popędziłam do przychodni. Wyhamowałam przed gabinetem lekarskim tuż przed wyjściem Sheili. Liam dogonił mnie chwilę potem.<br />
-Natalia... O, jesteście. Chodźcie.- Sheila zaprosiła nas do gabinetu.- Jak się czujesz?<br />
-Znakomicie, chociaż stresów mam od groma.- Oznajmiłam, siadając na fotelu.<br />
-Wstawaj, wstawaj, od razu zrobię ci USG.- Posłusznie przeniosłam się na kozetkę. Sheila usiadła na stołeczku obok.- Hmm, wszystko wygląda w porządku.- Stwierdziła, badając mój brzuch.<br />
-Ostatnio zaczęłam czuć ruchy dziecka. Najpierw delikatne, a ostatnio coraz mocniejsze. Tak raz dziennie, raz na dwa dni.<br />
-No, przyzwyczajaj się, że będzie cię traktować jak worek treningowy.- Wzięła sondę i wylała na nią żel.- Uwaga, zimne.<br />
Wzdrygnęłam się, kiedy dotknęła głowicą mojego brzucha. Liam stanął za plecami Sheili i z napięciem wpatrywał się w ekran. Wydawało się, że za chwilę zacznie z przejęcia wykręcać sobie palce.<br />
-O, tu jest główka, widzisz?- Skinęłam głową, uśmiechając się szeroko.- Zaczynają jej rosnąć włoski, ma już brwi... O, a tu masz rączki. Widzisz? Złączyła je, jakby chciała cię o coś poprosić.- Zaśmiała się. Teraz już szczerzyłam się od ucha do ucha, nie zwracając uwagi na łzy gromadzące się pod powiekami. Byłam szczęśliwa, jak nigdy dotąd.<br />
-Brzuszek w porządku... Nóżki też. O, czułaś to? Właśnie strzeliła ci kopniaka.<br />
-Coś załaskotało.- Byłam zbyt przejęta widokiem małej, żeby zwracać uwagę na kopnięcie.<br />
-Sprawdźmy teraz... Ma około dwudziestu trzech centymetrów. Będzie małym dzieckiem, ale nic się nie martw, w domyśle miała być bliźniakiem, jej wielkość to norma. Posłuchajmy teraz serca.- Kliknęła odbiór dźwięku i usłyszeliśmy głośne stukanie, szybsze od normalnego rytmu serca dorosłego człowieka, ale jak najbardziej prawidłowe. Nawet ja mogłam to rozpoznać. Zerknęłam na Liama, który przygryzał wargę, nie odrywając wzroku od ekranu.<br />
-Liam? Czemu nic nie mówisz?- Poderwał głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnie. Nawet na odległość mogłam dostrzec łzy w jego oczach.<br />
-Jest... śliczna. Piękna.- Powiedział cicho, pociągając nosem.<br />
-O rany, ale nie musisz płakać.- Wyciągnęłam rękę w jego stronę i mocno uścisnęłam jego dłoń. Odwzajemnił uścisk i zwrócił się do Sheili:<br />
-Możesz nam to nagrać?<br />
-A poczekasz dwa tygodnie? Za dwa tygodnie macie USG połówkowe, równo połowa ciąży. Wtedy na pewno włączę nagrywanie.<br />
-Okej.- Liam z niechętną miną przystał na warunki. Sheila wręczyła mi ręczniki papierowe do wytarcia brzucha i usiadła za biurkiem.<br />
-Dam ci nową receptę, gdyby skończyły ci się tabletki. Tutaj masz jeszcze skierowanie na badanie... Aha, i musimy omówić kwestię porodu.<br />
-Już?- Zdziwiłam się, siadając na fotelu.- Podobno mam jeszcze połowę ciąży do przejścia.<br />
-To prawda, ale nie wykluczamy wcześniaka, prawda?- Sheila wzięła kolejny bloczek z kartkami i zaczęła coś szybko notować.- Jest to ciąża podwyższonego ryzyka, więc trzeba być przygotowanym. Poroniłaś jedno dziecko. Plus trzeba wziąć pod uwagę twoją wadę wzroku. Wysiłek przy porodzie może spowodować pogorszenie widzenia lub nawet utratę wzroku.<br />
-Wiem to.- Wtrąciłam się.- Okulista mówił mi już wcześniej, że gdybym miała rodzić, to prawdopodobnie najlepszym wyjściem będzie cesarka.<br />
-Dokładnie. I dlatego tutaj...- przesunęła w moją stronę zapisaną kartkę.- Masz skierowanie na ewentualne cesarskie cięcie. Najprawdopodobniej będę w pobliżu, ale gdyby nie, dajesz to lekarzowi i nic cię nie interesują jego wąty, ma ci zrobić cesarkę. Jakby tylko zaczął się poród, natychmiast do mnie dzwonisz, a ja lecę do ciebie i wyciągam twoje maleństwo.<br />
-Dobrze.- Skinęłam głową.<br />
-Cesarka będzie bezpieczna?- Liam oczywiście już zaczął się martwić.<br />
-Nic się nie stanie.- Uspokoiła go Sheila.- Cesarskie cięcie jest normalnym zabiegiem chirurgicznym. Wyjmiemy dziecko, usuniemy łożysko, Natalia dłużej poleży w łóżku niż po normalnym porodzie, ale potem wspomnieniem będzie tylko niewielka blizna. A w dzisiejszych czasach można bliznę normalnie usunąć.<br />
-Ale Natalii nic nie grozi?- Upewniał się. Ponownie wzięłam go za rękę. Wyluzuj, Payne, to tylko poród. I to nie ty będziesz rodził, a ja.<br />
-Przy każdym zabiegu jest ryzyko. Ale moim zadaniem jest zmniejszyć to ryzyko do zera.- Odpowiedziała Sheila spokojnie. Chyba już nie takich ojców widziała.<br />
-Liam, nie panikuj.- Mruknęłam do niego, ale posłał mi oburzone spojrzenie.<br />
-Ja tylko nie chcę, żeby coś ci się stało!- Pisnął, ściskając moją rękę. Wywróciłam oczami.<br />
-Wiem i uwielbiam cię za to, ale co za dużo to niezdrowo.<br />
-Okej, ustalcie sobie, co dalej, ale w domu. Ja mam jeszcze pacjentów.- Sheila wstała z fotela i wręczyła mi kartki.- No, już, zmykać!<br />
Posłusznie pożegnaliśmy się i wyszliśmy, mijając na korytarzu młodą dziewczynę w zaawansowanej ciąży, która na nasz widok mało nie padła trupem na miejscu. Od razu było widać, że Directionerka. Oczywiście nie uszły jej uwadze nasze złączone dłonie (bo Liam nie chciał mnie puścić po wyjściu z gabinetu), recepty trzymane w mojej dłoni i brzuszek wystający spod kurtki. Ciąża totalnie potwierdzona, Twitter dowie się, kiedy tylko ta oto przyszła mama wyjdzie z gabinetu i będzie mogła zająć się sprawami innych. Ależ musiała się czuć podekscytowana, że jej lekarzem prowadzącym jest ta sama doktor, która zajmuje się mną, a w gabinecie przed chwilą siedział Liam Payne z One Direction i ona może oddychać tym samym powietrzem, co on przed chwilą!<br />
Posłałam jej szybki uśmiech, ale ona nie dała rady go odwzajemnić. Z otwartymi ustami wpatrywała się w nas, jakby ją całkiem zamurowało.<br />
Wyszliśmy przed przychodnię i od razu udaliśmy się do samochodu. Usiedliśmy w środku, pootwieraliśmy okna, ale Liam, ku mojemu zdumieniu, nie ruszał z miejsca. Siedział zamyślony, skupiając wzrok na znaczku Hyundai na kierownicy.<br />
-Liam? Wszystko w porządku?- Zapytałam, przechylając się w jego stronę. Odwrócił do mnie głowę i aż się zdziwiłam, jak blisko siebie były nasze twarze.<br />
-Tak... Ja po prostu nie chcę cię więcej stracić.- Powiedział cicho, patrząc mi prosto w oczy. Spuściłam wzrok, ale się nie odsunęłam.<br />
-Nie stracisz mnie. Ani małej.- Odparłam niepewnie. Wyciągnął rękę i podniósł kosmyk włosów, który opadał mi na twarz.<br />
-Ale pewności nie masz. Wolisz nie ryzykować, iść powoli do przodu, mieć dużo czasu do namysłu, choć z reguły decydujesz się szybko, a ja chciałbym jakiejś gwarancji. Potwierdzenia, że wszystko będzie dobrze.- Wyszeptał.<br />
-Przepraszam...<br />
-Nie przepraszaj. Ja to rozumiem. A ty nie masz za co przepraszać. Ja powinienem do końca życia powtarzać, jak bardzo cię przepraszam.<br />
-Raz wystarczy.- Powiedziałam prawie bezgłośnie.<br />
Patrzyliśmy sobie w oczy, jak zahipnotyzowani swoimi odbiciami w naszych źrenicach. Delikatnie założył mi kosmyk włosów za ucho, a potem przesunął palcami po policzku, aż przeszedł mnie dreszcz. Mimowolnie się uśmiechnęłam. W tamtej chwili byłam pewna, całkowicie pewna, że chcę z nim być do końca świata. Sophia już była nieważna, nie istniała i miała się więcej nie pojawić. Ale był on. I nigdzie się nie wybierał. Miał zamiar zostać przy mnie na zawsze. I tym razem nikt ani nic nam tego nie odbierze.<br />
-Mogę...?- Zawiesił głos, patrząc na mnie znacząco.<br />
Dać mu tę gwarancję, o którą prosił? Nawet nie prosił, ile błagał. Przeniosłam wzrok niżej, na jego usta i bez wahania go pocałowałam. Po raz pierwszy po pięciu miesiącach. Poruszył się, nie odrywając swoich warg od moich i objął mnie ramieniem, przypadkowo uderzając ręką o dźwignię zmiany biegów. Syknął przez zęby, ale całował mnie dalej. Delikatne muśnięcia przerodziły się w znacznie mocniejsze, bardziej namiętne pocałunki. Dłońmi przyciągałam go do siebie mocniej, pragnęłam, aby nasze ciała stopiły się w jedno i nigdy więcej nie zostały rozdzielone.<br />
Pamiętacie piosenkę Seleny Gomez <a href="https://www.youtube.com/watch?v=M8uPvX2te0I" target="_blank">"A Year Without Rain"</a>? <i>A day without you is like a year without rain... </i>Mój deszcz właśnie spadł.<br />
Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili, żeby złapać oddech.<br />
-Wow...- Udało mi się wydusić z siebie po chwili. Liam zaśmiał się pod nosem, głęboko oddychając.<br />
-Po czymś takim masz tyle czasu, ile tylko zapragniesz.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Wreszcie jesteś!- Zawołałam radośnie, prawie rzucając się na siedzącego na naszej kanapie Nialla.<br />
-Boże, udusisz mnie!- Wystękał gdzieś spod mojego ramienia.- Też się cieszę, Nattie.<br />
-Natalia, za to, że go wypuścili wcześniej, masz u mnie duże piwo, serio.- Nika mocno mnie przytuliła.- Albo nawet czteropak. Oczywiście, jak już urodzisz.- Dodała pospiesznie, kiedy Liam wydał z siebie ostrzegawcze chrząknięcie.<br />
-Dzięki, ale chyba spasuję. Za to jutro możesz mi zrobić bigosik.<br />
-Ooo tak! Zdecydowanie! Nikuś zrobisz nam bigosik?- Nialler popatrzył na nią prosząco.<br />
-Zrobię ci nawet pięciodaniowy obiad, byleby wszystko już było z tobą dobrze.- Nachyliła się nad nim i go czule pocałowała.<br />
Horan wyglądał już dużo lepiej. Włosy powolutku mu odrastały, miał na głowie już regularnego jeżyka. Gorzej, że włosy były brązowe i ciągle narzekał, że jeszcze nie pozwalamy mu pofarbować. Z nogą wszystko było w porządku, a ręką też. Problemy wewnętrzne z wątrobą i śledzioną znikły jak kamfora. Nialler miał tylko leżeć, dużo odpoczywać i chwilowo być na lekkostrawnej diecie, czego osobiście dopilnuję i zjem sama cały bigos. Jestem w ciąży, ujdzie mi to na sucho. Gorzej, bo spóźniłam się na wielkie powitanie, ale odbiję to sobie na...<br />
-To co, czas na imprezkę?!- Wydarł się Louis na cały regulator. No właśnie. Eleanor trzepnęła go po łbie.<br />
-Wrzeszcz tak dalej, a sąsiedzi pomyślą, że się nawaliłeś. Albo że cię molestujemy.<br />
-Nawalę się na imprezce, a na molestowanie zaczekaj, aż będziemy sami.- Wszystkie jednogłośnie wydałyśmy jęk obrzydzenia.<br />
-Tomlinson, jesteś jakiś niedorobiony.- Stwierdziła z niesmakiem Perrie.- A jeśli obudziłeś Shane'a...<br />
-Spokojnie, kochanie, pójdę wtedy do niego.- Zayn posłał jej uśmiech.<br />
-Czyli co? Zwołujemy jeszcze kogoś, czy imprezujemy od razu?- Zapytał Harry, głaszcząc rozwalonego na kolanach Moniki kota.<br />
Siedzieli na drugiej kanapie, ramię przy ramieniu, ale było widać, że Monika znów stara się trzymać dystans od innych. Niby od pseudowizyty jej rodziców minął tydzień, to ona i tak codziennie przynajmniej raz płakała i odcięła się od nas jak na samym początku. Tylko Shere Khan i Harry mogli naruszyć jej przestrzeń osobistą. Nikt poza nimi. Nawet ja.<br />
-Dzwoń po Eda, jest teraz w Londynie.- Rzucił Liam, wyjmując telefon.- Sprawdzę chłopaków z 5SOS, ale oni chyba są znowu w Australii. A moglibyśmy poznać dziewczynę Luke'a.<br />
-Tę nową?- Zainteresowała się Pezz.- Jak ona ma na imię? Alexis?<br />
-Nieee... Anabelle. Chyba.- Stwierdziła Nika.<br />
-Nie, mówię ci, że Alexis.<br />
-Spytam, okej?- Liam podniósł telefon do ucha.- Halo, Luke? Siema, stary. Słuchaj, gdzie jesteście? Aha. Aha. Nie, bo urządzamy małą imprezkę. Horan wyszedł ze szpitala, ma dziś urodziny, poza tym ja mam spóźnioną imprezę urodzinową... Aha. Ty, a twoja dziewczyna jak ma na imię? Zmieniasz je jak rękawiczki, dziwisz się? Aha. Okej. Dobra, nara. Pozdrów chłopaków. Wiem. Postawię mu następnym razem. Na razie.- Rozłączył się.- Perrie, miałaś rację. Alexis.<br />
-Co komu postawisz?- Zapytałam z ciekawością.<br />
-Piwo Mike'owi. Przegrałem zakład, nawet nie pamiętam jaki.- Liam wzruszył ramionami.- Nialler, masz życzenia od chłopaków, podobno wysłali ci już tweety i jakieś foty na Instagramie.<br />
-Sprawdzę potem. A co z Edem?- Wszyscy popatrzyliśmy na Harry'ego.<br />
-Już jedzie. Jak się dowiedział, że jesteś w domu, to od razu ruszył, żeby cię przywitać.- Zaśmiał się Harry, wkładając telefon do kieszeni. Podniósł kule z podłogi i wstał z kanapy.- Dobra, ja się pójdę ogarnąć, bo wyglądam jak pół dupy zza krzaka.<br />
-Pojadę ogarnąć jakieś alkohole.- Louis zerwał się z fotela i narzucił bluzę.- El, jedziesz ze mną?<br />
-Nie, zostanę.- Pokręciła głową i posłała mu buziaka.<br />
-Czekaj, Tommo, ja pojadę.- Liam poszedł za nim do garażu. Kiedy odpalili silnik, na górze rozległ się płacz małego Malika. Zayn natychmiast zerwał się z podłogi i pognał na górę.<br />
-Fajnie, że Zayn tak chętnie się zajmuje Shanem.- Nika oparła głowę na ramieniu Nialla z głębokim westchnieniem.<br />
-Taaa... W tym tygodniu zwłaszcza.- Mruknęła Perrie, szarpiąc za powłoczkę ozdobnej poduszki.<br />
-Przecież się pogodziliście.- Zauważyła Eleanor. Pezz wzruszyła ramionami.<br />
-Niby tak, ale nie pogadaliśmy tak... od serca. Wiecie, na te wszystkie ciężkie tematy.<br />
-Może nie było odpowiedniej pory.- Powiedziałam pocieszająco.<br />
-No, ale dziś nie mam zamiaru się tym przejmować.- Oznajmiła głośno i włączyła telewizor.<br />
Akurat leciał "Kac Vegas". Po stwierdzeniu Niki, że dziś będzie właśnie tak wyglądać, otworzyły się drzwi wejściowe. Myślałyśmy, że to chłopaki z alkoholem, ale w salonie pojawił się nasz ulubiony rudzielec.<br />
-Eddie!- Pisnęłam i wstałam, żeby go uściskać.- Jak Kanada? Dłużej już nie mogłeś tam siedzieć?<br />
-Wiesz, wpadłem tylko, żeby zobaczyć, ile już zdążyłaś przytyć.- Zaśmiał się, odwzajemniając uścisk. Uderzyłam go lekko w ramię.<br />
-To, że cię lubię, nie znaczy, że nie mogę ci przywalić.- Pokręcił głową i zaczął się witać z resztą.<br />
Wstrzymałam oddech, kiedy podszedł do Moniki. Cholera, to chyba nie był dobry pomysł, żeby zapraszać kogokolwiek. Ed wiedział tyle, co reszta świata, czyli że Monika zniknęła na jakiś czas ze sceny, ale po wypadku wróciła. Nic o porwaniu, torturach, narkotykach. A to oznaczało, że nie wiedział też o jej lękach, panikowaniu i strachu przed obcymi osobami. Tak było też teraz. Nie zauważył, że wcisnęła się jak najgłębiej w kanapę, żeby jej nie dotknął i po prostu ją przytulił, rzucając jakąś żartobliwą uwagę. Ona wyrwała się natychmiast z jego objęć i pobiegła na górę. W salonie zapadła cisza.<br />
-Zrobiłem coś nie tak?- Zapytał bezradnie Ed, patrząc po nas zdumionym wzrokiem. Chciałam mu odpowiedzieć, ale z góry dobiegły nas jakieś krzyki.<br />
-Później ci wytłumaczę, to długa historia.- Rzuciłam, biegnąc na górę. Mało nie zderzyłam się z wchodzącymi Louisem i Liamem. Słyszałam, jak za mną Eleanor pospiesznie wyjaśnia Sheeranowi, co się tu działo. Wpadłam na piętro, a za mną reszta gromadki, depcząc mi po piętach. Z mieszkanka Malików wychylił się zdezorientowany Zayn z Shanem na rękach. Nie zwracając na nich uwagi, weszłam do pokoju Harry'ego. Siedział na łóżku i patrzył na Monikę, która chodziła po pokoju, płacząc i wykrzykując jakieś urwane zdania. W jego spojrzeniu malował się przestrach i zdziwienie, żal i smutek, rozczarowanie i cierpienie.<br />
-Ja już... Nie mogę, nie potrafię...! Jestem ułomna i nic na to nie poradzisz!- Krzyczała dziewczyna, nerwowo przeczesując palcami włosy.<br />
-Skarbie, co ty mówisz... Wszystko będzie dobrze, pomożemy ci...- Harry próbował jej przemówić do rozsądku, ale nic nie wskórał.<br />
-Nie! Nie będzie dobrze! Ja nie mogę ciągle się bać, Harry! Nie mogę płakać za każdym razem, kiedy ktoś się do mnie zbliży! To mnie niszczy, a niedługo zniszczy też ciebie! Ty też będziesz miał mnie dość!<br />
-Nie będę miał cię dość, zrozum to...<br />
-Będziesz. Będziesz żałował każdej chwili, którą spędzisz na uspokajaniu mnie zamiast na imprezie, koncercie, wywiadzie, piwie z przyjaciółmi! Powinnam odejść!<br />
Aż sapnęłam z oburzenia i zrobiłam krok do wnętrza pokoju. Odejść? Nie ma mowy! Już chciałam coś powiedzieć, ale uprzedził mnie Styles.<br />
-Odejść?- Powtórzył ze złością. Poprzednie emocje zastąpił czysty gniew i oburzenie.- Odejść! Gdzie niby? Chcesz wyjechać?!<br />
-Nie chcę, ale muszę.- Powiedziała, siąkając nosem. Harry pokręcił nerwowo głową i odgarnął włosy z czoła.<br />
-Chyba po moim trupie.- Powiedział dobitnie.- Nie po to cię szukałem, żebyś teraz mi uciekała! Znowu!<br />
-Harry...<br />
-Nie, teraz ty mnie posłuchaj! Jestem cierpliwy i wytrzymam wszystko. Nie pozwolę ci wyjechać i naprawię cię, jasne? Zaufaj mi, wiem, że boisz się ufać ludziom, ale ja nie jestem taki, jak ci, którzy cię skrzywdzili.<br />
-I co, Harry?- Podniosła na niego oczy pełne łez.- Zostaniesz ze mną, a potem będziesz chciał założyć rodzinę. Nawet jeśli kiedyś się przemogę i pozwolę ci dotknąć, to i tak nie zajdę w ciążę. Nie będziesz miał ze mną dzieci, a zawsze tego chciałeś.<br />
-I co z tego?! Będę z tobą, to się liczy!- W Harrym buzowało coraz mocniej. Wydawało się, że z każdą minutą czerwienieje coraz mocniej, a z końców włosów strzelają mu iskry.- Kocham cię, do cholery!<br />
-Znienawidzisz mnie.- Załkała.- Może ojciec miał rację, jestem do niczego i powinnam była tam umrzeć...<br />
-Monika, co ty bredzisz!- Wziął kule, zaplątał się w nie, a w końcu rzucił je z wściekłością na drugi koniec pokoju i pokuśtykał powoli do dziewczyny stojącej pod oknem.- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało! Zmieniłaś mnie i ja teraz zmienię ciebie. Na lepsze. Naprawiłaś mnie po idiotycznym związku, napisałem dla ciebie miliard piosenek, w tym największe hity, "Addicted" i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Ho32Oh6b4jc" target="_blank">"Perfect"</a>, kocham cię i będę o tym trąbił całemu światu, tylko się ode mnie nie oddalaj.<br />
-A co później?- Odsunęła się od niego z bólem wypisanym na twarzy.- Przecież się ze mną nie ożenisz...<br />
-A niby dlaczego nie?!- Odwrócił się gwałtownie w stronę regału. Zachwiał się lekko na gipsie, ale złapał równowagę i otworzył jakąś szafkę.<br />
-Co ty robisz?- Wyrwał się Liam, ale zaraz został uciszony przez resztę. Wszyscy stali tam za mną i przepychali się, żeby mieć lepszy widok. Dla świętego spokoju przesunęłam się wgłąb pokoju i Louis z westchnieniem ulgi stanął obok mnie pod ścianą.<br />
Monika przeszła przez pokój i usiadła na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Chciałam już podejść i ją objąć na pocieszenie, gdy mój wzrok przyciągnął Styles, a raczej to, co trzymał w ręce.<br />
-Oh my God.- Powiedziałam na głos, przykładając dłonie do ust. Ktoś za mną głośno wstrzymał oddech. Harry przyczłapał z powrotem do łóżka i usiadł obok Moniki.<br />
-Dlaczego mam się z tobą nie ożenić, co? I dlaczego później, a nie teraz?- Spytał, wyciągając rękę z czerwonym pudełeczkiem w jej stronę. Monika podniosła głowę.<br />
-O czym ty bredzisz...- Nagle zamarła, ze wzrokiem utkwionym w pudełeczku. Styles otworzył je i naszym oczom ukazał się pierścionek. Na pierwszy rzut oka z jakimś błękitnym kamieniem. Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się dostrzegłam, że to tanzanit. Takiego pięknego koloru nie miał żaden inny kamień szlachetny.<br />
-Pierścionek kupiłem jakiś czas temu i czekałem na odpowiednią okazję. To miało wyglądać inaczej, ja miałem klęczeć i w ogóle już na wesele Elounor mieliśmy pójść jako narzeczeni, ale... Monika, kocham cię i nie mam zamiaru patrzeć, jak płaczesz, bo chcę cię uszczęśliwiać. Nie, nie robię tego z litości, robię to, bo jesteś dla mnie najważniejsza. Chciałem z tym znowu zaczekać, ale nie dajesz mi wyboru, więc chyba muszę wreszcie zacząć działać, mimo że cholernie przeszkadza mi ta noga.<br />
-Harry...- Monia zaczęła w panice kręcić głową.- Nie ma mowy. Nie zrobię ci tego.<br />
-Czego? Nie uczynisz mnie najszczęśliwszym, zakochanym facetem na ziemi?<br />
-Nie, bo cię tym skrzywdzę.- Parsknął śmiechem na jej słowa.<br />
-Zadam ci jedno proste pytanie.- Powiedział, momentalnie poważniejąc.- Kochasz mnie?<br />
-Harry...- Jęknęła, łapiąc się za głowę. Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokieć. Powiedz tak, idiotko!<br />
-Kochasz czy nie kochasz?- Powtórzył z naciskiem.<br />
-Kocham cię...- Odpowiedziała słabym głosem. Harry uśmiechnął się z zadowoleniem.<br />
-Na taką odpowiedź liczyłem.- Wsunął jej na palec pierścionek.<br />
-Ale...<br />
-Żadnych ale, kochanie. Czas postawić cię przed faktem dokonanym.- Podniósł głowę i spojrzał na naszą zszokowaną gromadkę.- Co tak stoicie? Louis, dzwoń po tego znajomego księdza, który wam udzielał ślubu. El, masz jeszcze welon?<br />
-Aha...- Skinęła głową, gapiąc się na niego, jakby wyrosła mu trzecia głowa.<br />
-Super, oddamy ci jutro. Nattie, wyciągaj tamtą ukrytą kieckę. Na razie się w nią nie zmieścisz.<br />
-A skąd ty...- Pisnęłam nieswoim głosem, szybko zerkając na Liama. Stał z niemądrą miną, próbując ogarnąć, co się tu, do diabła, działo.<br />
-Daj spokój, chyba wszyscy w tym domu już ją odkryli.- Co za bezczel... Okej, kupiłam sukienkę na zakupach z Eleanor przed jej ślubem, zanim jeszcze wybrała krawcową, marząc, że po jej ślubie, zajmiemy się z Liamem swoim. Ale on... Styles, do cholery, szperałeś w mojej szafie?!- Perrie, poszukaj kwiatów na teraz, Nika, dzwoń do Lou, zajmiecie się makijażem i fryzurą. Liam, zawiadom moich rodziców, mają cztery godziny na dotarcie tutaj w odświętnych ciuchach. I Gemma. Prezenty przyjmiemy później. Niall, ty jesteś kaleką, zadbaj o muzykę. Ed... O, siema, stary, już jesteś... Załatw katering. I nie zapomnij o torcie. Louis, ogarnij ogród, jest genialna pogoda na ślub. Zayn, weź mi skombinuj garniak, ale na mój rozmiar, nie twój. A nie, cholera, jedź po obrączki! Liam, jak skończysz z rodzicami, chodź i pomóż mi z tą zbroją.<br />
Staliśmy jak te kołki w płocie, patrząc na Stylesa, który jak gdyby nigdy nic, w pięć minut zaplanował sobie swój ślub. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że to żart. Niestety, znałam go doskonale. Był gotów to zrobić, na dwieście procent. Co więcej, Monika siedziała skołowana i nawet nie wiedziała, jak zaprotestować temu szaleńcowi.<br />
-No, na co czekacie?- Klasnął w dłonie.- Do roboty, macie cztery godziny!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________________________<br />
HAHAHAHAHAHAHAHAHA xD xD xD<br />
Chcieliście kolejny ślub? Proszę bardzo ;)<br />
<br />
To nie jest spontaniczny pomysł, wszystko było przemyślane od samego początku :D<br />
<br />
<span style="color: #20124d;">Ależ dawno nie było takiej sytuacji, żebym dodała tak szybko następny rozdział... Kocham, kiedy mi robią takie roszady i makareny w planie zajęć, piątek miałam cały wolny, kupiłam najnowszą książkę Małgorzaty Musierowicz "Feblik", przeczytałam, zakochałam się w niej i stwierdziłam, że też chcę znaleźć takiego Józka lub chociażby Ignasia (który zmężniał i wreszcie zaczęłam go lubić... wcześniej to była taka miągwa, a teraz prawdziwy facet :) i skończyłam rozdział... Wow ^^</span><br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Dziękuję wam za wszystko, za motywację i te cudowne teksty typu: "Nie przejmuj się, my poczekamy, rozumiemy, że nauka jest najważniejsza...". Dziękuję. Jesteście najwspanialszymi czytelnikami na całym świecie <3</span><br />
<span style="color: #274e13;"><br /></span>
<span style="color: #741b47;">Buziaki od waszej zwariowanej, strzelającej durnymi pomysłami na kolejne rozdziały</span><br />
<span style="color: #741b47;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-30646418334538290512015-11-02T20:36:00.000+01:002015-11-02T20:36:04.568+01:00Część II: Rozdział 23Otworzyłam oczy i spróbowałam się przeciągnąć, ale coś mocno trzymało mnie w miejscu. Zjechałam wzrokiem w dół i zauważyłam znajome tatuaże. To mogło oznaczać tylko jedno.<br />
Wczoraj z Liamem długo jeszcze rozmawialiśmy. W sumie można powiedzieć, że zaczęliśmy poznawać się na nowo... Wspominać, podśmiewywać z głupich wpadek, ale też zastanawiać się, co będzie za te kilka miesięcy. Ja wyszłam z inicjatywą rozmowy, bo byłam jeszcze roztrzęsiona po tamtym płaczu i nie chciałam zasypiać sama. Leżeliśmy naprzeciwko siebie, każde na swojej połowie łóżka i po prostu gadaliśmy. Aż w końcu, nawet nie wiem, w którym momencie, usnęłam. Liam widocznie też. A stare przyzwyczajenia zrobiły swoje i od razu się do siebie przysunęliśmy. Gdyby tak się nad tym zastanowić... To chyba była pierwsza noc od kwietnia, którą przespałam tak spokojnie. Bez wstawania o drugiej, bez leżenia z otwartymi oczami przez pół nocy, bez płaczu, bez koszmarów. Czułam się... bezpiecznie. I to był ten pierwszy poważny krok do naprawienia naszej przyjaźni i naszego związku.<br />
Jakimś cudem udało mi się zasnąć jeszcze na trochę, a kiedy znów się obudziłam, Liam siedział na podłodze pod oknem, już ubrany, i czytał coś ze zmarszczonymi brwiami na telefonie. Podniosłam się na łóżku i przetarłam oczy.<br />
-Niech zgadnę.- Odezwałam się, zwracając na siebie jego uwagę.- Cały świat retweetuje nasz wczorajszy występ?<br />
-Cóż...- Liam zawiesił głos i coś przewinął w telefonie.- Mamy pierwsze miejsce w światowych trendach. A Sugarscape, The Sun i wszystkie konta typu "1D Updates" non stop o nas piszą.<br />
-Pokaż.- Wyciągnęłam rękę po jego iPhone'a. Za chwilę moje oczy zaatakowały setki powiadomień.- Wow. Sporo tego.<br />
-Na szczęście w większości pozytywne. Ludzie są zadowoleni, że wróciliśmy do siebie, większość podziwia cię, że zgodziłaś się wystąpić w ciąży, paparazzi żałują, że nie zostaliśmy na afterparty, bo liczyli na skandal z tobą w roli głównej, jak w ciąży pijesz alkohol.<br />
-Nigdy bym nie wypiła alkoholu w ciąży.- Oburzyłam się, oddając jego komórkę.<br />
-Zrobili wyliczenia, już się nie martw. Na pewno wiedzą, że na weselu Louisa i El piłaś, będąc już w ciąży.<br />
-O rany!- Wywróciłam oczami i opadłam z powrotem na poduszki.- Niech się odwalą, mam ich opinie daleko i głęboko. I jestem głodna.<br />
-Po twojej lewej.- Odwróciłam głowę w lewo i zobaczyłam talerz z kilkoma kanapkami i kubek herbaty.- Mam nadzieję, że herbata nie wystygła.<br />
-Dzięki!- Ucieszyłam się i chwyciłam za pierwszą kanapkę.- Ej? Będzie wam przeszkadzało, jak zajmę muzyczny?- Wymamrotałam z pełną buzią. Liam zmarszczył brwi i nagle otworzył szeroko oczy.<br />
-Co... Eeee, a bardzo potrzebujesz?<br />
-Chciałam trochę pograć i popisać.- Wyjaśniłam, odkładając kanapkę na talerz i sięgając po kubek z herbatą.- Coś nie tak?<br />
-Wiesz, bo... tam jest lekki nieogar, po tym jak Harry pisał... i...<br />
-Harry leży od miesiąca w szpitalu.- Liam coś ewidentnie kręcił.- Jak coś komponujesz i nie chcesz mi pokazać, to spoko. Sprzątnij graty i ja tam pójdę na oczyszczony teren.<br />
-Okej.- Zerwał się z podłogi i podszedł do drzwi.- Tylko nic tam nie szukaj, bo i tak nie znajdziesz!- Krzyknął jeszcze i poleciał do Music'a.<br />
Jaaasne... Nie znajdę nic, okłamuj się dalej. Wywęszę ten niby hit, jeszcze się przekonasz. Dokończyłam śniadanie, szybko się ogarnęłam i ze specjalnej szafki wyciągnęłam schomikowane biszkopciki i pierniczki. Wzięłam pod pachę kilka paczek i z zadowoleniem powędrowałam na dół. Trzeba czymś napędzić wenę, nie?<br />
W Music'u nie było nikogo, ale patrząc po tajfunie, jaki tam ewidentnie przeszedł, mogłam mieć pewność, że Liam przed chwilą poleciał do swojej skrytki z piosenką. Hm. Uruchomiłam panel i włączyłam na rozgrzewkę <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5hzgS9s-tE8" target="_blank">"Anything Could Happen"</a>. Podśpiewując pod nosem razem z Ellie, zaczęłam szperać w szafce z nutami w poszukiwaniu mojej teczki. Ostatnio widziałam ją pod czystymi arkuszami... Jest. Otworzyłam folder i wyciągnęłam na wierzch wszystkie kartki. Miałam tu spisane wszystkie moje teksty, te lepsze i te gorsze. Na dużych stronach A4 i na skrawkach notesów. Nigdy nie było wiadomo, kiedy przyjdzie mi do głowy dobry tekst, dlatego często zapisywałam słowa w biegu, a potem lądowały tutaj. Teraz usiadłam na podłodze i zaczęłam to wszystko przeglądać. Pamiętałam niemal wszystkie sytuacje, kiedy zapisywałam dane słowa. O, te na przykład notowałam na kolanie w autobusie, jeszcze w Polsce, to na wykładzie z pediatrii, to chyba na jakiejś imprezie... Ale w tej chwili potrzebowałam innego tekstu. Wreszcie znalazłam upragniony świstek, słowa, nad którymi chciałam dziś popracować, zapisane na odwrocie paragonu z Tesco.<br />
Zadowolona usiadłam przy fortepianie i podpisałam arkusz pięciolinii tytułem nowej piosenki. "Your Gravity".<br />
I zabrałam się do pracy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Co czytasz?- Podniosłam głowę i mrużąc oczy od słońca, spojrzałam na Eleanor, która właśnie przyszłą na taras i wyraźnie szykowała się do popływania w basenie.<br />
-"Ogniem i mieczem".- Odparłam, pokazując na okładkę.<br />
-Znowu?- Wywróciła oczami.- Nie powiem, film był nawet niezły, ale czytać dziesiąty raz tę samą powieść, to przesada.<br />
-Mów za siebie. Zaraz Bohun będzie mordował Kurcewiczów.- Wzruszyłam ramionami i zagłębiłam się z powrotem w ukraińskiej, krwawej jatce.<br />
-Oszalała.- El zwróciła się do nie wiadomo kogo. Odblokowała ogrodzenie, które postawiono, żeby Shane przypadkiem nie wraczkował do basenu i z cichym pluskiem zanurzyła się w lazurowej wodzie. Podpłynęła do brzegu materaca i wdrapała się na niego z westchnieniem ulgi. Aż sama zaczęłam się zastanawiać, czy nie wejść do wody.<br />
Dzień był upalny, słońce przypiekało niemiłosiernie, ale szkoda było siedzieć w domu, zwłaszcza, że w Londynie taka pogoda to rzadkość. Ustawiłam sobie leżak tak, żeby głowę mieć schowaną w cieniu i przykryłam brzuch białym cienkim ręcznikiem. W takim warunkach od razu lepiej się czytało.<br />
-Możesz włączyć jakąś muzykę?- Odezwała się El z materaca. Wzięłam telefon z podłogi i kliknęłam losowe odtwarzanie.<br />
-Może być?!- Podgłośniłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=P-WP6POdTgY" target="_blank">"Heaven Is A Place On Earth"</a> Belindy Carlisle.<br />
-A coś nowszego?- Bez słowa przełączyłam na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=il9nqWw9W3Y" target="_blank">"Cool For The Summer"</a>.- O, może być.<br />
Odłożyłam komórkę na posadzkę tarasu i wróciłam do lektury. <i>"Rozpoczęła się straszna pojedyncza walka, na którą kniahini, trzymana za włosy przez cztery żelazne dłonie, patrzyła pałającymi oczyma i z otwartymi usty. Młody kniaź zwalił się jak burza na Kozaka, który, cofając się z wolna, wywiódł go na środek sieni. Nagle przysiadł, odbił potężny cios i z obrony przeszedł do ataku. Kozacy zatrzymawszy dech w piersiach pospuszczali szable na dół i stali jak wryci, śledząc oczyma przebieg walki..."</i><br />
-Oddychaj!- Parsknął śmiechem Louis. Popatrzyłam na niego nieprzytomnie i odruchowo wyjęłam obgryzany paznokieć z ust.<br />
-Co?<br />
-Czytasz to tak, jakby z tej książki miał zaraz wylecieć główny bohater.- Zakpił, ściągając koszulkę przez głowę.<br />
-Siedź cicho i nie przeszkadzaj.- Machnęłam ręką i już miałam wracać do Rozłogów i Bohuna, kiedy Tommo z głośnym okrzykiem:<br />
-Bomba leci!!!- wskoczył do basenu i ochlapał mnie, książkę i prawie cały trawnik.<br />
-Idioto, jestem cała mokra!- Wydarłam się na pół Londynu, próbując jakoś zetrzeć krople wody z kartek.<br />
- Wyschniesz w pięć sekund!- Odkrzyknął ze śmiechem i oparł się o materac, na którym leżała El. Zaczęli o czymś ze sobą rozmawiać, a ja z wkurzoną miną weszłam do domu, żeby nikt już nie zakłócił mi spokoju.<br />
Wszystko mnie dziś denerwowało. Nie mogłam spokojnie poczytać, bo ciągle ktoś mi przeszkadzał, nie mogłam napić się kawy, bo ciąża, nie mogłam głęboko odetchnąć, bo młoda zapodała mi pierwszego kopniaka w żebra, po którym aż się zwinęłam, a na dodatek nie mogłam dokończyć piosenki. Za cholerę. Miałam napisaną tylko pierwszą zwrotkę i refren, a potem wielkie nic. Dawno nie czułam takiej blokady. Zazwyczaj do stworzenia dobrego tekstu potrzebowałam kilku godzin spędzonych bez przerwy nad pianinem i pięciolinią, teraz rozpraszał mnie każdy najmniejszy odgłos. A bardzo chciałam skończyć "Your Gravity". Wyrażała wszystko, czego nigdy nie umiałam wypowiedzieć słowami przez ostatnie pięć lat. Słowem, była adresowana do Liama. To był moją pieprzoną grawitacją, ciągnęło mnie do niego w sumie od ośmiu lat, ale na poważnie od pięciu, a po ostatnich wydarzeniach czułam, że muszę mu to powiedzieć. A raczej zaśpiewać.<br />
Szukałam inspiracji wszędzie. Odsłuchałam "I Am... Sasha Fierce", moją ulubioną płytę Beyonce, która mnie zawsze inspirowała, "Made In The A.M.", "Midnight Memories", "Salute" dziewczyn i całą masę innych. Nic. Strasznie mnie to frustrowało. Efekt? Znowu wyżyłam się na Liamie, a on znowu wykazał się anielską cierpliwością, co tylko zwiększyło moje wyrzuty sumienia.<br />
Ciężko wzdychając, ułożyłam się na kanapie w salonie i otworzyłam książkę na opisie krwawej walki. Nie zdążyłam nawet doczytać tej strony do końca, bo do pokoju weszła Nika. Niech to szlag.<br />
-Hej.- Mruknęła i rzuciła się na fotel, aż przesunął się z piskiem pod ścianę. Ja tego pastować nie będę.- Co czytasz?<br />
-"Trylogię".- Odparłam, próbując skupić się na tekście.<br />
-Ja pierdolę.- Skomentowała dosadnie. Tak, Nika, wiem, że nie cierpisz czytać, a lektury szkolne traktujesz jak zło konieczne, ale z łaski swojej zachowaj to dla siebie.<br />
Przez chwilę siedziała cicho, kiwając nogą w rytm <a href="https://www.youtube.com/watch?v=rqLuU4lfBxI" target="_blank">"Better Than Words"</a>, które płynęło z głośników telefonu. Nie wyłączyłam radia, kiedy weszłam do domu. Skorzystałam z tego chwilowego spokoju i przekręciłam kartkę. Przynajmniej skończyć rozdział...<br />
-Gdzie jest Babić?- Zmarszczyłam brwi, żeby zrozumieć, o czym ona mówiła. Jaki Babić?<br />
-Chodzi ci o to primośteńskie wino, które przywiozłam rok temu z Chorwacji?- Upewniłam się po sekundzie namysłu.<br />
-Aha. Albo Plavac. Lub Korćulanka.<br />
-Chcesz się upić?- Odłożyłam książkę i wstałam, żeby zajrzeć do barku w jadalni. Jeżeli się nie myliłam, to Babić zostało wypite w Boże Narodzenie.<br />
-Tylko odrobinkę napić.- Wyjęczała, patrząc na mnie błagalnie.<br />
-Problemów nie leczy się alkoholem, wiesz o tym?- Wyciągnęłam butelkę po winie i popatrzyłam na nią pod światło. Miej niż lampka. Tyle mogę pozwolić jej wypić.<br />
-Nie mam problemów. Jestem tym wszystkim zmęczona i tyle.- Wzięła ode mnie butelkę i wypiła łyk z gwinta. Wróciłam na swoje miejsce i założyłam ręce na piersi.<br />
-Jak Niall?<br />
-Marudny, jak zwykle ostatnio.- Wzruszyła ramionami.- Boże, gdybym go tak nie kochała, to spasowałabym po pierwszych kilku dniach.<br />
-O czym ty gadasz?!- Otworzyłam szeroko oczy. Jezu, tego jeszcze nie było. Nika ma wątpliwości?!<br />
-To jest... trudne, wiesz?- Bawiła się butelką, jakby bała się mojego wzroku.- Kiedy ciągle przychodzisz do szpitala i widzisz go takiego... złamanego. Nie mogę mu przynieść gitary, nie mogę mu pozwolić, żeby długo siedział lub chodził, nie mogę sprawić, że odrosną mu ekspresem włosy, nie mogę go wykraść ze szpitala do domu, nie mogę mu obiecać, że minie mu trauma po wypadku, nie mogę mu przysiąc, że po wyjściu ze szpitala nie będzie musiał już łykać leków...- Słyszałam, jak jej głos powoli zaczyna się łamać. Nika była na skraju płaczu z wyczerpania, a ja nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć.- A wiesz co jest najgorsze? Kiedy przychodzi lekarz na obchód. Robi badanie, sprawdza kartę i mówi: "No, niedługo pana już wypuścimy...", a potem zabiera się z sali i nie określa dokładnie, kiedy. Mam dość tej niepewności, nic mi nie chcą wyjaśnić, dopiero kiedy ty tam idziesz, to można coś od nich wycisnąć.<br />
-Nika, przepraszam, że ostatnio mnie nie było, ale źle się czułam... Jutro już się wybieram.- Wczoraj i przedwczoraj naprawdę rzygałam jak kot i kręciło mi się w głowie. Popołudnie przeleżałam w łóżku, a dzisiaj rano po śniadaniu od razu przytulałam kibel, chociaż lżej niż dzień wcześniej. Dzwoniłam do chłopaków, ale to nie było to samo.<br />
-Spoko, rozumiem cię. Ciąża to niby nie choroba, ale czasem czujesz się wypluta jak podczas grypy, ogarniam. Zastanawiam się tylko, jak powiedzieć Niallowi, że Harry dziś wraca do domu.<br />
-Wypuszczają go?- Minimalnie się ożywiłam.<br />
-Taaa. Widziałam się z nim. Razem z Moniką pakowali manatki. Wieczorem powinni być, Paul i Preston po nich pojadą. Plus chyba brygada antyterrorystyczna, bo fanki rozpoczęły reokupację.- Podniosła się niemrawo z fotela i z butelką w ręce skierowała się na górę.- Idę spać. Obudź mnie, jak przyjadą, bo Harry ma u mnie wpierdol za ten wypadek.<br />
I znowu nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Siedziałam wbita w kanapę i bezmyślnie patrzyłam, jak Nika wchodzi na górę i znika za ścianą. A emocje kłębiły się we mnie jak fale w tsunami.<br />
Nika bardzo rzadko bywała tak wytrącona z równowagi. Okej, była wariatką i rozdartą na całe gardło szajbuską, ale nie pamiętam, kiedy widziałam, żeby płakała. Chyba tylko wtedy, kiedy wylądowałam w szpitalu. I potem, po wypadku, kiedy Niall... A teraz... Miała pełne prawo się rozkleić. Może nie przeszła tak traumatycznych rzeczy jak Monika, ale też miała swoją wytrzymałość, tak? Zwłaszcza, że większość swoich prawdziwych emocji przykrywała złośliwością i ironią, a całą resztę tłumiła w sobie.<br />
Do tego wszystkiego... Wiedziałam, że mnie rozumie i tak dalej... Ale czy w jej oczach nie byłam trochę egoistką? Ba! Czy w ogóle nie stałam się egoistką, a przynajmniej ostatnio? Ta ciąża, utrata dziecka, przejścia z Liamem... Może faktycznie testowałam ich cierpliwość swoimi humorkami. Nie to, że potrafiłam nad nimi idealnie panować, ale czasem serio mogłam się ugryźć w język i nic nie mówić.<br />
Zwinęłam się w kłębek i przykryłam kocem. Na dworze panował upał i w domu, mimo że klima działała jak marzenie, też było gorąco, to ja jakoś dziwnie zmarzłam.<br />
<br />
-Nattie?- Odsunęłam od twarzy czyjąś rękę i uchyliłam powieki. Zayn pochylał się nade mną z zatroskaną miną.- Śpisz jeszcze?<br />
-Już nie.- Zakryłam ręką usta, żeby powstrzymać ziewnięcie.- Co jest?<br />
-Harry i Monia będą za jakieś dziesięć minut. Dasz radę ich przywitać, czy zanieść cię na górę?<br />
-Zanieść? Bez przesady, nie jestem jakąś księżniczką.- Podniosłam się powoli z kanapy i przeciągnęłam.- Jasne, że ich powitam, przecież się umówiliśmy, że powitamy ich wszyscy razem.<br />
-Każdy zrozumie, jeśli nie dasz rady.- Wzruszył ramionami, składając koc, pod którym leżałam.<br />
-Nie jestem kaleką.- Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni. Po drodze wrzeszczałam w duchu sama na siebie za to, że byłam znowu dla kogoś nieprzyjemna. Opanuj się, Natalia, jaki ty przykład dajesz swojemu dziecku, do cholery?!<br />
-Już są!- Perrie, która wystawała w oknie z Shane'm na rękach, prawie podskoczyła i odwróciła się do reszty.- Który ma gitarę?<br />
-Ja.- Louis przewiesił sobie pasek instrumentu przez ramię i skinął głową Liamowi.- Gotowy?<br />
-Gotowy.- Potwierdził chłopak uniesionym kciukiem. Oparłam się plecami o lodówkę i lewą rękę położyłam na brzuchu. Czekaliśmy, aż dwa zaginione elementy naszej grupowej układanki wrócą wreszcie na swoje miejsce.<br />
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi samochodu, a potem głos Harry'ego, który chyba dyskutował o czymś z Paulem. Wreszcie otworzyły się drzwi i ciche stukanie kul o podłogę oznajmiło, że Styles wreszcie przyjechał.<br />
-No i gdzie oni się wszyscy pochowali?- Zapytał rozbawionym głosem. Słychać było, że jest szczęśliwy z powrotu do domu.<br />
-Idźcie do kuchni, już na was czekają.- Paul wyszedł do Prestona i zaczął mu coś mówić, a Harry z Moniką szli do nas, bo stukanie kul o parkiet znacznie się przybliżyło...<br />
-Zaczynaj.- Powiedziałam półgłosem do Louisa. Skinął głową i trącił struny gitary. Akurat kiedy Harry i Monika weszli do kuchni, Liam zaczął śpiewać <a href="https://www.youtube.com/watch?v=UTH0C6qmET8" target="_blank">"Home"</a>. Zaraz przyłączyła się do niego Nika, zastępując Nialla. Miała znacznie lepszy humor niż parę godzin temu.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Making little conversations,</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So long I’ve been waiting,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">To let go of myself and feel alive</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">So many nights I thought it over,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Told myself I kind of liked her,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But there was something missing in her eyes</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I was stumbling, looking in the dark,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">With an empty heart,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But you said, do you feel the same?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Could we ever be enough?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Baby, we could be enough.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And it’s alright,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Calling out for somebody to hold tonight</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you’re lost so (I’ll) find a way,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">and I will be your light,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You’ll never feel like you’re alone,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I’ll make this feel like home.</span></i><div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Prowadząc małe konwersacje,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tak długo czekałem, żeby</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Rozluźnić się i poczuć się żywym</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Tak wiele nocy nad tym rozmyślałem,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Wmówiłem sobie, że tak jakby mi się podobała</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale brakowało jej czegoś w oczach.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Potykałem się, patrząc w ciemność</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Z pustym sercem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale ty powiedziałeś, czy czujesz to samo?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy kiedykolwiek moglibyśmy wystarczyć?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kochanie, moglibyśmy wystarczyć.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I to w porządku,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Prosić kogoś, aby obejmował cię dzisiejszej nocy</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kiedy jesteś zagubiony, ja znajdę sposób</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I będę twoim światłem.</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Sprawię, że poczujesz się jak w domu.)</span></span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<br />
Miałam śpiewać przejście Harry'ego sama, ale Styles, kiedy tylko zorientował się, że jest jego kolej, włączył się razem ze mną. Był szczęśliwy jak nigdy, patrzył na nas tymi zielonymi oczami, które teraz były chyba zaszklone i uśmiechał się szeroko, kiwając głową w rytm piosenki. Monika stała obok niego i mimo że nie śpiewała z nami, to jednak się uśmiechała. Ostrożnie, niepewnie, ale się uśmiechała. W końcu to też był jej dom.<br />
-Nareszcie w domu!- Westchnął Harry na zakończenie i zaśmiał się pod nosem.- No, co tak stoicie, gdzie mój przywitalny przytulas?!<br />
Wszyscy jak jeden mąż rzuciliśmy się na nich, żeby przydusić ich w zbiorowym uścisku. Nawet Monika się włączyła, chociaż na początku z wystraszoną miną odsunęła się milimetr od Lou.<br />
Teraz było już dobrze. A żeby było najlepiej, potrzebowaliśmy tylko Niallera.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Dzięki za podwózkę.- Uśmiechnęłam się do Prestona i odpięłam pas.<br />
-Zawsze do usług.- Skinął głową.- Powiedz Liamowi, że jadę do managementu i jak coś od nich chce, to niech pisze.<br />
-Okej.- Wysiadłam z auta i skierowałam się do domu.<br />
Właśnie wracałam ze szpitala z najlepszymi nowinami świata. Wczoraj Harry i Monika wracali do domu, a dzisiaj dostałam oficjalne potwierdzenie, że jeśli wszystko będzie w normie, to wypuszczą Nialla już za tydzień. W jego urodziny! I niech mi ktoś powie, że nie mam tej siły perswazji. Albo że profesor nie ma słabości do kobiet w ciąży...<br />
-Nattie!- W przedpokoju wpadłam na Zayna.- Dobrze, że jesteś, zostaniesz z Shane'm? Wiem, że obiecałem Perrie, bo pojechała załatwiać sprawy Little Mix z dziewczynami, ale dzwonili ze studia, mają patent na mega piosenkę i chcą, żebym wpadł...<br />
-Zaraz, chwila.- Uniosłam rękę, żeby mu przerwać.- Kto dzwonił? Paul?<br />
-Niee... Nie Paul, Trish i Naughty. Dawno się z nimi nie widziałem i w sumie to już powinienem lecieć... Dzięki!- Zaprowadził mnie w pędzie do salonu, posadził na fotelu na wprost kojca Shane'a i wybiegł z domu.<br />
-Cześć, mały.- Mrugnęłam do chłopca, który wybuchnął płaczem, kiedy tylko za jego ojcem trzasnęły drzwi.- Oj, nie musisz tak rozpaczać, tatuś poszedł, ale masz mnie, prawda?<br />
Wzięłam malucha na ręce i usiadłam z nim na podłodze. Uważałam, żeby mnie przypadkiem nie kopnął w brzuch, dlatego między nami położyłam poduszkę i zaraz podałam maluchowi jego ciężarówkę. Do buzi wsunęłam smoczek, a drugi położyłam obok. Najwyraźniej płacz był na pokaz, bo zabawka od razu odwróciła jego uwagę.<br />
Przysunęłam pudło z klockami i wysypałam jego zawartość na dywan. Zaczęłam budować jakiś niezidentyfikowany obiekt. Shane chwilę przyglądał się mojej pracy, ale za chwilę odrzucił ciężarówkę w kąt i zburzył moją wieżę. Przez następne pół godziny zabawa wyglądała właśnie tak: ja budowałam, on burzył.<br />
W domu panowała cisza, chyba oprócz mnie i Shane'a nikogo nie było. Słyszałam, że Louis i Eleanor pojechali w odwiedziny do jej rodziców, którzy akurat byli w Londynie. Liam... nie miałam pojęcia, gdzie mógł być. Harry i Monika? Może spali lub oglądali jakiś film? Wątpię, żeby wychodzili w ogóle z domu. Harry nie chciał się pokazywać z gipsem, poza tym po tak długim pobycie w szpitalu chciał teraz posiedzieć w domu. A gdzie on, tam i Monika. Chociaż wydaje mi się, że tutaj poczuła się odrobinę pewniej. Jak na razie mówiła niewiele, uśmiechnęła się tylko na początku i szybko poszła spać. Miałam nadzieję, że niedługo będzie już widać znaczną poprawę. A tymczasem poszukam kontaktu do dobrego psychiatry.<br />
-Hej.- Liam stanął w progu z reklamówkami w dłoniach.- Nie ma Zayna?<br />
-Wybiegł do studia. Naughty Boy alarm.- Wyjaśniłam skrótowo, podając Shane'owi żółty klocek. Nie spodobał mu się i został wyrzucony na dywan. To może czerwony.<br />
-To nieciekawie.- Liam skierował się z zakupami do kuchni.<br />
-Czemu nieciekawie?- Przechyliłam się nad podłogą, żeby widzieć kawałek kuchni przez otwarte drzwi.<br />
-Bo Perrie już miała o to do niego pretensje.- Wyjaśnił Liam, wyciągając produkty z siatek.- Jak ciebie nie było, to parę razy miała miejsce mocna kłótnia. Wiesz, Zayn miał tendencję do wychodzenia z kolegami wtedy, kiedy Perrie na serio potrzebowała pomocy przy Shanie. Raz mu zarzuciła, że chce zrezygnować z One Direction i pójść w inny typ muzyki, bo ten cały NB go otumanił. Zayn się obraził i nie rozmawiali ze sobą dwa dni. A potem ją przeprosił.<br />
-Zayn przecież by was nie zostawił.- Zmarszczyłam brwi, czując delikatne kopnięcie. Cześć, młoda, obudziłaś się już?<br />
-Ty to wiesz, ja to wiem, ale Perrie najwyraźniej się tego boi. Ona zna go najlepiej, może ma podstawy.<br />
-Zwariowałeś?- Popatrzyłam w stronę kuchni z niedowierzaniem.- Niemożliwe, żeby Zayn się wahał między 1D a czymkolwiek innym. Z was wszystkich... No dobra, to ty byłeś najbardziej zdeterminowany w X Factorze, ale nie ukrywajmy, że pierwszy chciałeś odejść. Pamiętasz Buenos Aires, nie? A Zayn na początku był niepewny, ale w końcu to on powiedział te kluczowe słowa: "This is not the last of One Direction". I kiedy się kłóciliście, to starał się być bezstronny. Widać, że scala zespół, a nie go rozdziela.<br />
-Nom. Wiem, masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że takie słowa rzucone w kłótni go zabolały.- Liam wszedł do salonu i usiadł na wprost mnie.- Cześć, szkrabie, co u ciebie?<br />
Podniósł Shane'a nad głowę i położył się na dywanie, ciągle trzymając go nad sobą. Zaczął robić do niego głupie miny, a Shane, wijąc się ze śmiechu, próbował poklepać go rączką po głowie. Szkoda tylko, że nie sięgał. Wyglądali razem tak... ładnie. Pasowali do siebie. Mimo wszystkich tych moich rozterek nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę Liama z małą.<br />
-Będziesz dobrym ojcem.- Powiedziałam nagle, sama siebie zadziwiając. Spojrzał na mnie i opuścił Shane'a na dół. Posadził go sobie na brzuchu i uśmiechnął się do mnie. Uwielbiałam ten uśmiech. Pełen radości, chłopięcy, szczery... Cały on.<br />
-A ty wspaniałą matką.- Odwzajemniłam uśmiech. Shane zaczął się buntować.<br />
-Agiju tymaalaaaa...- Zsunął się z Liama i wrócił do swoich klocków. Parsknęłam śmiechem, kiedy odwracając się mało nie władował Liamowi skarpetki w oko.<br />
Nagle trzasnęły drzwi i do domu wbiegła Perrie. Wbiegła to chyba mało powiedziane... W rozsuniętej bluzie, z torebką w ręce, cała zapłakana... Co się, do diabła, stało?<br />
-Pezz, co...<br />
-Gdzie Zayn?- Zapytała, przerywając mi w pół zdania.<br />
-Pojechał do studia. Co się stało?- Ponowiłam pytanie. Pociągnęła nosem i usiadła na fotelu. Schowała twarz w dłoniach i oparła głowę na kolanach. Wymieniliśmy z Liamem zaniepokojone spojrzenia.<br />
-Z dziewczynami postanowiłyśmy rozwiązać zespół.- Powiedziała, podnosząc głowę.- A w zasadzie dziewczyny tak postanowiły. Uznały, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć skoro ja mam rodzinę i nie mam czasu na muzykę, koncerty i wywiady, Jesy wreszcie zdecydowała się na ślub, Leigh tak samo, a Jade chce wyjechać do Japonii, nie wiem, po jaką cholerę. I koniec. Podpisałyśmy dzisiaj papiery o zerwaniu umowy z Syco i Modestem. Little Mix już nie istnieje. Teraz piszą oświadczenie na Twittera.- Otarła policzki z łez i spojrzała na Shane'a.- Możecie się nim jeszcze zająć? Ja... Muszę chyba odpocząć. Jakby Zayn wrócił, to żeby do mnie przyszedł, okej?<br />
-On w zasadzie niedawno pojechał, Perrie.- Powiedziałam nieśmiało.- Nie wiemy, kiedy będzie z powrotem. A o Shane'a się nie martw, zajmiemy się nim.<br />
-Jasne.- Pokiwała głową.- Niedawno pojechał. Jak zwykle.- Wydawało się, że nie usłyszała tej części o synku, tylko fragment o Zaynie. Podniosła się ciężko z fotela i poszła na górę. Cichy trzask drzwi oznajmił nam, że zamknęła się w pokoju i najwyraźniej chce zostać sama.<br />
-Widzisz, co miałem na myśli?- Odezwał się przyciszonym głosem Liam. Przytaknęłam.<br />
-Można by powiedzieć, że wręcz wywołałeś wilka z lasu...<br />
Przez chwilę siedzieliśmy cicho. Shane jakby w ogóle nie zarejestrował, że jego matka płakała. Nieźle się wciągnął w zabawę klockami.<br />
-Idę po coś do picia.- Wstałam z podłogi i strzepałam spodnie.- Też chcesz?<br />
-Nie, dzięki.- Ruszyłam do kuchni, ale na progu przyspieszyłam, bo zabrzęczał domofon, który tam umocowaliśmy. Używaliśmy go do porozumiewania się z ochroniarzami, którzy dyżurowali przy naszej bramie.<br />
-Co tam, Chad?- Spytałam, naciskając przycisk.<br />
-Macie gości.- Zmarszczyłam brwi. Nikogo się dzisiaj nie spodziewaliśmy.- Nigdy wcześniej ich tu nie widziałem, ale podają się za rodziców Moniki. Dane personalne się zgadzają.<br />
Zdrętwiałam. Rodzice Moni? Co oni tutaj robią? Nie powiem, szybko ogarnęli, że ich córka miała kłopoty. Kiedy tylko Monika zaginęła, skontaktowaliśmy się z nimi, żeby mieć pewność, że nie pojechała do Polski i żeby ich ogólnie zawiadomić... Ich reakcja była lekko dziwna. Ojciec stwierdził, że nic go to nie obchodzi, a matka zachowywała się podczas tej rozmowy jakby była na prochach uspokajających. Koniec końców, nie pomogli w poszukiwaniach, nie dzwonili, żeby otrzymać nowe informacje i nie zareagowali, kiedy zakomunikowaliśmy im, że Monika się znalazła. Tym dziwniejszy był ich przyjazd tutaj, miesiąc z hakiem od wypadku i powrotu dziewczyny.<br />
-Dobra, wpuść ich. Jak coś, bądź pod telefonem.- Moje przeczucie mówiło mi, że to nie będzie przyjemna wizyta i państwa Pater trzeba będzie wypraszać.<br />
-W porządku, wjeżdżają na podjazd.<br />
Zapomniałam o piciu i pysznym soku, który czekał na mnie w lodówce. Zawróciłam do salonu i mało nie wybiłam barku o framugę drzwi.<br />
-Liam, przyjechali rodzice Moniki.- Powiedziałam z paniką w głosie. Otworzył szeroko oczy.<br />
-Przecież niby nie chcieli o niej słyszeć!<br />
-Ale teraz chcą ją najwyraźniej zobaczyć.<br />
Zagryzł wargi i zaczął intensywnie się zastanawiać, co z tym fantem zrobić. Ja rozejrzałam się po salonie i w myślach już słyszałam, co powie ojciec Moni na ten burdel w całym domu. Dawny oficer, miłośnik porządku i dyscypliny, psiakrew.<br />
-Dobra, po prostu otwórzmy drzwi i improwizujmy.- Liam wstał z podłogi i wziął Shane'a na ręce.- Co ma być, to będzie.<br />
-Okej.- Skinęłam głową i skierowałam się do drzwi wejściowych. Liam poszedł za mną. A pora była ku temu najwyższa, bo ktoś właśnie zaczął maltretować nasz dzwonek.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
____________________________________________<br />
Ktoś może pomyślał, że zapomniałam, że Monika ma rodziców...? Ha, nic z tych rzeczy!<br />
<br />
Chłopaki wydali nowy teledysk i piosenkę "Home" ^^ normalnie chyba czytają mi w myślach, bo akurat jej potrzebowałam do rozdziału xD ostatni koncert OTRATour... Chlip, łezka w oku się kręci. Niby teraz będą mieli jeszcze kilka występów, promocja płyty itp itd, ale jednak przerwa zbliża się wielkimi krokami.<br />
<br />
<span style="color: #7f6000;">Ciężko mi się pisało fragment o Zaynie... Zaprzeczać wszystkiemu, co się stało, naprawdę nieciekawe zadanie. A Liam... Słyszeliście, że rozstał się z Sophią? Wy to sobie wyobrażacie, wszystkie ciacha z 1D są wolne. Plus Zayn. Chociaż Louis z jednej strony wolny, a z drugiej będzie miał dziecko... Nie wiem, czemu, ale moje przeczucia mi podpowiadają, że ta dziewczyna leci na kasę i dziecko nie jest tak naprawdę jego. Chyba się naczytałam za dużo ff :P</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dziękuję za wasze komentarze, obserwowanie i pytania :) zaraz odpowiem wam na Asku, czeka tam na mnie chyba siedem pytań bez odpowiedzi... Podejrzewam, że większość dotyczy spóźnienia rozdziału, za co przepraszam was najmocniej, ale to był pierwszy weekend od początku października... w sumie to od połowy wakacji... kiedy mogłam po prostu posiedzieć z rodzinką, powygłupiać się, spędzić trochę czasu razem, bez zaglądania w podręczniki tylko w normalne książki... Nawiasem mówiąc, osobom pełnoletnim (żeby nie było, że psuję społeczeństwo i zachęcam do picia alkoholu nieletnich ;) polecam wymienione tu wina, Korćulanka, Plavac :) Babić'a jeszcze nie piłam, ale stoi u nas w kredensie xD przywiezione z Chorwacji, naprawdę dobre ^^</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Jeszcze raz dziękuję i nie przedłużam mojego spóźnienia</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-62321700818572672282015-10-13T21:59:00.001+02:002015-10-13T21:59:14.244+02:00Część II: Rozdział 22-Nosz, kurczę, cholera jasna, ile można go badać?- Nika chodziła w tę i z powrotem po szpitalnym korytarzu. W pewnej chwili musiałam wbić wzrok w ścianę, bo już mnie mdliło od patrzenia na nią. Jakby miała motorek w tyłku.- Siedzą tam już prawie godzinę! Natalia!<br />
-No co?- Wzruszyłam ramionami, głaszcząc się delikatnie po brzuchu. Nie denerwuj się, maluchu, z wujkiem wszystko będzie dobrze.- Nic na to nie poradzę. Lepiej, żeby go dobrze zbadali, prawda?<br />
-A może coś jest z nim nie tak i dlatego...<br />
-Nika, litości.- Jęknęła Perrie, huśtając na rękach Shane'a. Szpital nie działał na niego zbyt dobrze, na widok jakiejkolwiek pielęgniarki zaczynał popłakiwać.- Już lepiej siedź cicho.<br />
-Natalia, a może mogłabyś tam wejść?- Zasugerował Harry, który siedział koło mnie z Moniką.<br />
Na wieść o przebudzeniu Nialla, Gemma od razu poleciała do brata, żeby podzielić się z nim szczęśliwą nowiną, a on uparł się, że przyjdzie na chirurgię i będzie czatował na wieści. Nawet nieźle sobie radził o kulach, bo wózek inwalidzki to oczywiście obraza majestatu. Monika przydreptała obok niego, skulona, wystraszona i milcząca. Nie odezwała się jeszcze ani razu, tylko uważnie obserwowała każdą obcą osobę na korytarzu. Wydawało się, że zacznie się zachowywać jak Shane i rozpłacze się na widok następnego mężczyzny przechodzącego obok krzeseł. Podziwiałam ją za to, jaka była dzielna, ale jednocześnie miałam wrażenie, że mało jej brakuje do całkowitej rozsypki.<br />
-Nie chcę przeszkadzać, zresztą co ja mogę? Nie jestem specjalistą.- Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.<br />
-Dobrze się czujesz?- Usłyszałam obok przyciszony głos Liama.- Przynieść ci coś?<br />
-Nie, dzięki. Jest w porządku.- W trakcie mojej wypowiedzi na chirurgię wpadł Louis.<br />
-Przyjechałem najszybciej jak się dało!- Wydyszał.- Co z nim?<br />
-Nic, kurwa, nic! Ciągle go badają!- Sfrustrowana Nika wyrzuciła ręce w górę i usiadła pod ścianą na podłodze. Zaraz jednak poderwała się z miejsca, bo z sali wyszedł jeden z chirurgów.<br />
-Pani Natalio?- Zwrócił się do mnie. Wstałam z krzesła i uśmiechnęłam się blado.- Kojarzę panią z zajęć. Jest pani w grupie profesora, prawda?<br />
-Tak. Co z Niallem?<br />
-Neurolog kończy go badać...<br />
-Ma niedotleniony mózg? Zaburzenia pamięci?- Przeraziłam się. Jeszcze tego by nam brakowało.<br />
-Nie, raczej nie. Lekarz sprawdza, jak jego stan po tamtym krwiaku. Chociaż... Pan Horan nie pamięta wypadku, ani jak do niego doszło. Ostatnie, co sobie przypomina to jakiś incydent w domu.<br />
-Jaki incydent?- Zmarszczyłam brwi. Horan, coś ty sobie ubzdurał.<br />
-Opisał to dość malowniczo jak na pacjenta świeżo po śpiączce. Powiedział, cytuję: "Potknąłem się o ten pieprzony dywanik w salonie i wyrżnąłem łbem o ten diabelski kominek".<br />
-To było kilka godzin przed wypadkiem!- Wykrzyknął z ulgą milczący dotąd Zayn.- Poszedłem go zawołać, żeby mi przypilnował Shane'a w ogrodzie, a on zerwał się z fotela, zaczepił kapciem o frędzle dywanu i wyłożył się na podłodze.<br />
-Czyli to tylko częściowa amnezja powypadkowa. Nie ma się czym przejmować.- Podsumował lekarz.- Kiedy wyjdzie neurochirurg, będziecie mogli wejść, ale błagam, nie całą grupą.<br />
-Mogę wejść teraz?- Zapytałam jeszcze przed jego odejściem.- Chciałabym wrócić w miarę szybko do domu, bo niezbyt dobrze się czuję. Wróciłabym tu na mój dyżur.<br />
-Dobrze, ale tylko pani.- Nie czekając na protesty reszty, weszłam szybko do sali i zamknęłam za sobą drzwi.<br />
-No, Niall. Nareszcie.- Niemal osłabłam z ulgi, kiedy zobaczyłam, jak powoli zwraca wzrok w moją stronę.<br />
-Cześć...- Wyszeptał z chrypką.- Co tam?<br />
-Oj, sporo. Ale podejrzewam, że Nika ci to wszystko streści jeszcze dzisiaj, Cała pielgrzymka tam czeka, żeby cię powitać wśród żywych.- Musiałam pójść w ironię, bo zaraz bym się poryczała. Przeklęte hormony. W ostatnim miesiącu wypłakałam więcej łez niż przez te cztery lata związku z Liamem.- Panie doktorze, wszystko w porządku?<br />
-Powiem, że w znakomitym. Nie widzę żadnych uszkodzeń na tle neurologicznym, a chirurg stwierdził brak obrzęku operowanych obszarów, zero śladów stanu zapalnego... Jest świetnie. Może nawet wyjdzie pan ze szpitala za dwa tygodnie. Oby tak dalej.- Złożył podpis pod dokumentami i skierował się do drzwi.- Wpadnę do pana jeszcze podczas obchodu. A pani, pięć minut i koniec. On się dopiero obudził, nie ogłupiajcie go milionami twarzy.<br />
-Zaraz wychodzę.- Obiecałam i usiadłam na brzegu łóżka.- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, debilu. Musiałam cię operować w środku nocy.<br />
-Ty mnie operowałaś...?- Prawie się uśmiechnął.<br />
-Aha. Trzy razy nam się zatrzymałeś. Boże, Niall...- Nie wytrzymałam i z rykiem przytuliłam się do niego, uważając, żeby go bardziej nie uszkodzić.- Nie umiesz sobie wyobrazić, jak się cieszę, że się obudziłeś...<br />
-Też cię kocham, Nattie.- Mogłam poczuć, że się uśmiecha. Wyprostowałam się i otarłam oczy.- Przytyłaś?<br />
-To ciąża, idioto. Tylko że...- Ciągle ciężko mi to przechodziło przez gardło.- Też trochę tu sobie poleżałam. Patrick nie żyje, została tylko mała.<br />
-O rany... Przykro mi...- Nagle wciągnął gwałtownie powietrze i zacisnął powieki.<br />
-Boli cię?- Odsunęłam kołdrę, żeby zbadać, czy nie zruszyłam rany. Nie, wszystko było okej.<br />
-Jak się ruszam...- Wysyczał przez zęby.<br />
-Dobra. Pójdę po pielęgniarkę i jakieś przeciwbólowe leki, a do ciebie przyślę Liama i się zmyjemy.- Skinął głową. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi.- Wpadnę jutro, bo dziś się chyba nie dopcham na dłużej.<br />
-Wróciliście... do siebie?- Zapytał, próbując bezboleśnie przesunąć ręką po kołdrze. Chciałam mu pomóc, ale pokręcił głową.<br />
-Mieszkam z powrotem z wami... ale nie, nie jesteśmy razem. Ledwo rozmawiamy. Opowiem ci kiedy indziej.- Skinął głową. Wyszłam na korytarz i zostałam zasypana gradem pytań.<br />
-Co się stało?<br />
-Czemu płaczesz?!<br />
-Co z nim?<br />
-Mogę wreszcie tam wejść?!!!<br />
-Ej, ludzie, spokojnie. Możemy wchodzić pojedynczo, bo Niall nie da sobie rady z nalotem. Liam, idź teraz ty.<br />
-Czemu on?!<br />
-Nika, przepraszam, ale jestem zmęczona i chcę wracać do domu. Muszę się położyć.- Naprawdę czułam się nieciekawie. A do tego jeszcze muszę wykminić, co zrobić na jutrzejsze urodziny. To jest nierealne, jak mogłam o tym zapomnieć?<br />
-To idę.- Liam przecisnął się między resztą i zniknął w sali.<br />
-To mamy wchodzić osobno?- Upewnił się Zayn. Przytaknęłam.<br />
-On na serio musi odpoczywać. Idę do dyżurki, prosił o coś przeciwbólowego.<br />
Powoli skierowałam się do pokoju pielęgniarek. Mnie też by się przydało coś na ból głowy. Zauważyłam, jak z sali zabiegowej wychodziła Marie.<br />
-Marie!- Zawołałam ją. Odwróciła się zdziwiona i zaraz podeszła do mnie z uśmiechem.<br />
-Pani doktor! Jak się pani czuje?<br />
-Nie najgorzej. Słyszałaś, że Niall się obudził?<br />
-W dziesiątce? Tak, słyszałam. Była pani u niego?<br />
-Właśnie wyszłam. Strasznie go boli przy ruszaniu się. Możesz mu coś dać?<br />
-Kurczę, tylko czy Annie wróciła z apteki...- Weszłam za nią do dyżurki i przywitałam się z kilkoma innymi pielęgniarkami. Marie zaczęła grzebać w szafce z lekami.<br />
-Sue, sprawdź, co profesor wpisał Horanowi w zleceniach!<br />
-Standard, bez zmian.<br />
-Okej.- Wyjęła fiolkę Pyralginy i dwie ampułki Nospy.- Damy mu kroplówkę rozkurczową.<br />
-Jak chcesz, to mogę zmontować.- Zaofiarowałam się. Głupio mi było tak stać na środku z założonymi rękami. Marie uniosła brwi, ale zaraz się uśmiechnęła i podała mi fiolki.<br />
-Do pięciuset mililitrów soli.<br />
Wzięłam odpowiednią butelkę, wyjęłam strzykawki, igły i zaczęłam pobierać leki z ampułek i dodawać je do roztworu. Rany, jak dawno tego nie robiłam... Podczas stażu rzadko się to zdarzało, częściej pisałam zlecenia niż robiłam zastrzyki, czasem musiałam pobrać krew lub założyć cewnik, ale kroplówki były działką pielęgniarek. Wyjęłam z szuflady aparat i podłączyłam go do kroplówki. Sprawdziłam nad zlewem, czy całość jest szczelna. Kilka kropel przezroczystego płynu przepłynęło przez rurkę do umywalki. Jeszcze pamiętałam, jak to zrobić.<br />
-Pójdę go podpiąć.- Oznajmiłam, zgarniając rękawiczki i gaziki. Marie kiwnęła głową i wróciła do zapisywania czegoś w książce. Wyszłam z dyżurki i poszłam szybkim krokiem do sali Nialla.<br />
-Natalia, czy Liam może się pospieszyć?- Zapytała zirytowana do granic możliwości Nika. Westchnęłam ciężko.<br />
-Zaraz go stamtąd wyciągnę, tylko podłączę to Niallowi.<br />
-Co to w ogóle jest?- Zainteresowała się El.<br />
-Pyralgina na ból.- Odpowiedziałam i wkroczyłam z powrotem do sali. W jednej chwili chciałam zawrócić i nie przeszkadzać, ale z drugiej strony... robię chwilowo za służbę zdrowia, a zaryczanego Liama też już widziałam.<br />
-Mam coś dla ciebie.- Uniosłam w górę butelkę.- Powinno ci pomóc.<br />
-Dzięki...- Sapnął pod nosem. Założyłam rękawiczki i powiesiłam butlę na stojaku. Delikatnie odwróciłam jego głowę na bok, żeby dostać się do wkłucia centralnego i przykręciłam kroplówkę. Puściłam ją wolnym tempem.<br />
-Okej. Jakby coś ci się działo, to od razu alarmuj pielęgniarkę. Tu jest dzwonek, widzisz? Zresztą wątpię, czy zostawimy cię całkiem samego. Nika na pewno się stąd nie ruszy przez całą noc. Żeby tylko jej z pracy nie wywalili za zasypianie nad probówkami.<br />
-Zawołasz... ją?- Spytał Niall, patrząc na mnie kątem oka. Starał się nie odwracać głowy, żeby go mocniej nie bolało.<br />
-Jasne. My już idziemy. Liam?- Chłopak skinął głową i na pożegnanie jeszcze uściskał Niallera. Przepuścił mnie w drzwiach i ukradkiem otarł oczy. Nie myśl, że nie widziałam, Liam.<br />
-Nika, my już jedziemy... Niall cię w...- Nie dokończyłam, bo przecisnęła się obok mnie i wleciała do sali, jak piorun kulisty.- ...woła.<br />
-My się chyba dzisiaj nie dopchamy.- Stwierdził pogodnie Louis i zajął krzesełko obok Harry'ego.- Ma ktoś karty? Zagrałbym.<br />
-Jeszcze hazardu w szpitalu ci brakowało.- Wywróciła oczami El.- Po prostu zaraz któreś z nas wyciągnie stamtąd Nikę i my wejdziemy. A potem poczekamy, aż będzie niezdolna do funkcjonowania i ją zastąpimy.<br />
-Dobry pomysł.- Podchwyciła Perrie.- Tylko ja wchodzę pierwsza. Muszę zabrać Shane'a do domu, bo jeszcze jeden lekarz na korytarzu i mi dziecko nerwicy dostanie.<br />
-Okej, to wy sobie to ustalcie, a my się zmywamy. Mój pęcherz długo nie wytrzyma.- Popchnęłam Liama do wyjścia.<br />
-Jak chcesz, to zaczekam i skorzystasz z łazienki tutaj.- Zasugerował, ale potrząsnęłam głową.<br />
-Wolę w domu. Tutaj nie mogłabym wejść do tej dla personelu, a wolę nie blokować pacjentom.<br />
Dość szybko udało nam się dostać do domu. Było już prawie ciemno, kiedy weszliśmy do środka. Od razu popędziłam do łazienki. Rany, co za ulga. Mała, jak masz zamiar się rozpychać, to błagam, ciśnij wątrobę, nie pęcherz! Co za złośliwy dzieciak!<br />
-Potrzebujesz czegoś?- Zapytał Liam, kiedy weszłam do kuchni po jako takim ogarnięciu. Czy czegoś potrzebuję? Oprócz cholernego prezentu dla ciebie na jutro, to nie, wszystko mam.<br />
-Jest okej.- Usiadłam na krześle i wzięłam jabłko. Liam przez chwilę się na mnie patrzył, a potem odstawił kubek do zmywarki i skierował się do wyjścia.<br />
-Jak coś, to będę w muzycznym.- Usłyszałam jeszcze, jak zbiega po schodach i lekki trzask drzwi od studia oznajmił mi, że Liam znalazł się w muzycznej galaktyce i nie będzie mnie słyszał. Przełknęłam kęs jabłka i rzuciłam się do lodówki. Co można zrobić w prezencie, z braku normalnych pomysłów? Oczywiście, że ciasto. Oby tylko w tym domu wariatów nie brakowało żadnego składnika na tort Rocher. Tylko on mi przyszedł do głowy. Ciekawe, czy w szafce Niki jest jeszcze zachomikowane Ferrero Rocher...<br />
Wyciągnęłam z lodówki jajka, cukier i mąkę z szafki, a ze spiżarni worek orzechów laskowych. Miałam farta, bo Eleanor od pewnego czasu uwielbia piec i rzadko kiedy w domu są jakieś składniki do wykorzystania. Widocznie miała w planach upichcenie czegoś boskiego. Ups.<br />
Poustawiałam wszystko na stole i zaczęłam z pamięci odmierzać. Łycha mąki ziemniaczanej, 6 białek... Zaraz, gdzie, u licha, jest czekolada? Zaczęłam myszkować w szafce Niki. Nie, u niej było tylko Ferrero. Wyjęłam je, żeby nie zapomnieć i kontynuowałam poszukiwania. Ha! Wiedziałam! Harry mi wybaczy... jak mu to odkupię. Zabrałam mu gorzką i mleczną czekoladę i wróciłam do pracy.<br />
Wyciągnęłam patelnię, żeby uprażyć orzechy. Przez chwilę nasłuchiwałam, czy Liam nie zdecydował się na coś do jedzenia, ale ze studia dobiegały dźwięki pianina. Chyba komponował piosenkę, bo powtarzał jedną i tę samą melodię kilka razy. Hmm, tempo umiarkowane, ale nie ballada... To chyba będzie coś rockowego. Jak będę tam następnym razem, to aż sprawdzę.<br />
Zdjęłam z palnika patelnię i zaczęłam miksować składniki na ciasto bezowe. Zanim włączyłam mikser, włożyłam słuchawki i puściłam Teens w Open FM. Ta stacja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. No, chyba że teraz. Średnio miałam ochotę na Taylor Swift i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=WA4iX5D9Z64" target="_blank">"We Are Never Ever Getting Back Together"</a>. Przełączyłam na Best Charts. Ej, bez kitu, czy to jakiś dzień Swifties? Przynajmniej piosenka lepsza. Podśpiewując pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=nN6VR92V70M" target="_blank">"Story Of Us"</a>, zaczęłam ubijać mikserem masę. Ten hałas chyba zbudziłby umarłego. Co chwilę zerkałam na drzwi, ale jedyne, co zobaczyłam, to Zayna niosącego śpiącego Shane'a na górę i Perrie, która wsunęła się do kuchni po mleko na noc dla małego. Wyciągnęłam słuchawkę z ucha.<br />
-Co tam szykujesz?- Zajrzała mi do miski.- Ciacho będzie?<br />
-Nom.- Odstawiłam masę na ciasto i zaczęłam szykować tortownicę. Piekarnik był już nagrzany.- Nie mów nikomu, ale zapomniałam o urodzinach Liama.- Perrie otworzyła szeroko oczy i po chwili parsknęła śmiechem.<br />
-Jaja sobie robisz. Zapomniałaś o urodzinach swojego faceta?<br />
-Ex faceta.<br />
-No dobra, to idola. Serio?- Zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.- No, to teraz rozumiem, czemu chciałaś się tak szybko zmyć ze szpitala!<br />
-Oj, cicho.- Wzruszyłam ramionami.- Zdarza się.<br />
-Aha, jasne.- Ironizowała Pezz, odsypując dokładnie sześć miarek mleka na sto dwadzieścia mililitrów gorącej wody.- Nawet ci powiadomienie na fejsie nie przyszło?<br />
-Nie. Dopiero Els mnie oświeciła, kiedy powiedziała, że Niall obudził się w prezencie urodzinowym dla Liama.<br />
-Boże, Nattie, jesteś dzisiaj moim mistrzem.- Chichotała dziewczyna.- Rozwaliłaś system, naprawdę.<br />
-Dobra, weź idź z tym mlekiem, co?- Wkurzyłam się i włożyłam z powrotem słuchawkę. O, Union J. Dawno nie słyszałam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kjMNXpqmjb4" target="_blank">"Loving You Is Easy"</a>, nawet jeśli Union J traktowałam jak marne podróbki One Direction. Zaczęłam śpiewać na cały głos, nie zwracając już uwagi na to, czy Liam mnie usłyszy, czy nie. Wsadziłam do piekarnika blachę z ciastem i wróciłam do miksera, żeby ubić krem. Potem zajęłam się polewą. W międzyczasie wyciągnęłam gotowe już ciasto, cały czas wyśpiewując największe hity wszech czasów.<br />
-So you're a rocket scientist? <a href="https://www.youtube.com/watch?v=mqFLXayD6e8" target="_blank">That don't impress me much!</a>- Wywrzaskiwałam przebój Shani Twain, przekładając ciacho kremem. Zerknęłam na zegarek. Rany Julek, prawie północ. Jutro będę nie do życia, ale muszę to skończyć i wstawić do lodówki. I najlepiej opatrzyć zamkiem szyfrowym, żeby nikt mi się do tego nie dobrał. Może od razu wstawię to na półkę Liama, dopisze się karteczkę z życzeniami i będzie git. Jak myślisz, maluchu? Położyłam rękę na brzuchu. Nawet nie wiesz, ile bym teraz dała za kopniaka w żebra. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=_Xa_1KxR-8M" target="_blank">"Noubliez Jamais"</a> Joe Cockera zmieniło się na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=8tRuVcdKM9g" target="_blank">"Alone"</a> Bee Gees.<br />
Okej, zostało tylko dekorowanie. Wyjęłam Ferrero Rocher z pudełka i przez chwilę stałam nad nim, zastanawiając się, ile cukierków będzie mi potrzebne. Chyba nic się nie stanie jak dwa zjem... Dobra, cztery. Posypałam brzeg tortu orzechami laskowymi zaczęłam układać Ferrero. Kurde, ta masa już prawie zastygła. Wystawiłam język la lepszej koncentracji i równiutko, prawie pod linijkę ułożyłam resztę Ferrero na wierzchu ciasta. Uff. Nareszcie.<br />
Odsunęłam się od stołu i z tej ulgi i radości zaczęłam wyśpiewywać na cały głos <a href="https://www.youtube.com/watch?v=lDK9QqIzhwk" target="_blank">"Livin' On A Prayer"</a> razem z Bon Jovi w słuchawkach. Tańcząc z wdziękiem ciężarnego słonia po kuchni, zbierałam brudne naczynia i z zadowoleniem wstawiłam je do zmywarki. Udało się.<br />
-Co się udało?- Zorientowałam się, że ostatnie zdanie powiedziałam na głos.<br />
-Tort-niespodzianka dla...- Debilu, kretynko, idiotko, zanim się odezwiesz, sprawdź, z kim rozmawiasz!- Cholera.- Przeklęłam pod nosem i z wymuszonym uśmiechem odwróciłam się do szczerzącego się Liama.<br />
-Dla...?- Podszedł bliżej z założonymi rękami i próbował powstrzymać śmiech.<br />
-Dla... ech, no dobra.- Popatrzyłam na zegarek. Dwadzieścia po dwunastej.- Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin. Ta da!- Przesunęłam tort w jego stronę.<br />
-Wiedziałem.- Roześmiał się i objął mnie ramieniem.- Dziękuję.<br />
Przytulił mnie, a ja przymknęłam oczy i przez chwilę poczułam, jakby nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu, tak jak być powinno, a ja byłam w ramionach swojego ukochanego z naszym dzieckiem pod sercem.<br />
-Tak... no, ehm... nie ma za co.- Uwolniłam się z jego objęć i założyłam pasmo włosów za ucho.- Lepiej je schowaj do lodówki, zanim się ktoś dorwie.<br />
-Pamiętałaś, że to mój ulubiony.- Stwierdził z zadowoleniem.<br />
-Tego się tak łatwo nie zapomina, nawet jeśli...- Urwałam. Kurde. To były jego urodziny i naprawdę nie chciałam nic chlapnąć... Jak go delikatnie uświadomić, że jeden tort nie sprawi, że wszystko będzie jak dawniej?<br />
-Nawet jeśli pieczesz go dla swojego eks? To chciałaś powiedzieć?- Skrzywił się. Cholera, jak on mnie dobrze zna.<br />
-Nie.- Zaprzeczyłam od razu. Chyba zbyt szybko.- Może niekoniecznie tymi słowami.- Dodałam ciszej.<br />
-Rozumiem. Tak czy owak, dziękuję.- Wziął ciasto ze stołu i wstawił je do lodówki. Cisza między nami zaczynała być krępująca.<br />
-Tak, to ja... Dobranoc.- Wolałam sobie pójść, zanim powiedziałabym coś głupiego. Musiałam schować się pod kołdrę. Boże, chcę przez chwilę być niewidzialna!<br />
Weszłam na górę i niemal zderzyłam się z Louisem.<br />
-Eleanor chyba potrzebuje melisy.- Oznajmił, schodząc na dół.- Czasami zastanawiam się, czy to ona nie jest w ciąży, a nie ty, bo ostatnio ma niezłe skoki nastrojów.<br />
-Wierz mi, nie chcesz wiedzieć, co to są skoki nastrojów.- Odparowałam i weszłam do pokoju.<br />
Od razu przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Byłam wykończona, ale chyba bardziej psychicznie niż fizycznie. Już sama nie wiedziałam, jak powinnam się zachowywać w stosunku do Liama. Starał się, bez dwóch zdań, widziałam, że robił, co w jego mocy, żeby naprawić nasze relacje. To ja nie potrafiłam się przełamać. Z jednej strony tak bardzo chciałam, żeby wszystko było między nami jak dawniej, a z drugiej... nie potrafiłam wymazać z głowy tego obrazu, jego i Sophii. Jak my będziemy wychowywać dziecko, jeśli między nami panuje taka atmosfera? Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co ono będzie czuło. Rozbita rodzina to najgorsze, co może się małej przytrafić.<br />
Zrobiło mi się gorąco, więc zrzuciłam kołdrę na drugą połowę łóżka. Tę, która powinna być zajęta przez niego. Usłyszałam kroki na schodach. Momentalnie zamknęłam oczy i zaczęłam udawać, że śpię. Liam wszedł do pokoju i najpierw poszedł do garderoby, a potem do łazienki. Słyszałam szum prysznica, potem odgłos szorowania zębów. Wreszcie wyszedł stamtąd i skierował się do drzwi, ale w pewnym momencie się zatrzymał. Wysilałam się, żeby usłyszeć, co robi. Wreszcie ruszył się z miejsca... ale kroki zaczęły się zbliżać do mnie. Spokój, Natalia, on tylko sprawdza, czy śpisz. Znieruchomiałam jeszcze bardziej. Liam zatrzymał się obok łóżka i delikatnie, ostrożnie przykrył mnie kołdrą, zostawiając odkryte ramiona. Okej, teraz idź... No, czemu nie idziesz? Idź spać!<br />
Usłyszałam jakiś szelest i niemal się wzdrygnęłam, kiedy jego dłoń dotknęła mojego brzucha. Delikatnie przesunął po nim palcami. Nagle uświadomiłam sobie, że jedyny moment, kiedy tak robił, miał miejsce w szpitalu, tuż po zabiegu... usunięcia... martwego Patricka. Jezu, jak to okropnie brzmi.<br />
Zrobiło mi się głupio. Nasz konflikt to nasza sprawa, ale jakby nie było, Liam jest ojcem małej. I powinien mieć z nią jakiś kontakt, nawet w tym stylu. Głos ojca też pomaga dziecku rozwijać się w brzuchu matki, tak? Miałam tę świadomość, że Liam będzie najlepszym ojcem, jakiego kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć dla moich dzieci. A jak na razie, ja go od siebie i automatycznie od małej odsuwałam.<br />
-Cześć, maleństwo.- Wyszeptał cicho. Okej, teraz do tego wszystkiego dojdą wyrzuty sumienia, że podsłuchuję rozmowę ojca z córką.- Słyszysz mnie? Tutaj tatuś, odbiór.- Z trudem powstrzymałam uśmiech. To było takie rozczulające...- Wiem, że rzadko z tobą rozmawiam... I na pewno ci się nie podoba to, jak się z mamą kłócimy, ale naprawdę cię kocham, maluchu. I cieszę się, że przyjdziesz na świat. Żałuję tylko, że twój braciszek nie miał tyle szczęścia... I obiecuję, że będę najlepszym tatą na świecie. I będziesz miała najlepszych wujków i ciocie. I przyszywanych kuzynów. Jeden już na ciebie tutaj czeka, wiesz?- Nie rozpłacz się, nie rozpłacz się, nie rozpłacz się...- Dobra, lepiej idź już spać, mała. Tata bardzo cię kocha. I mamę też kocham. Narobiłem głupot, ale i tak ją kocham. Możesz jej to powiedzieć. Albo ją kopnąć, tylko nie za mocno.- Nachylił się i delikatnie pocałował mnie w brzuch.<br />
Momentalnie udałam, że coś mamroczę pod nosem i przekręciłam się na plecy. Wolałam tak zareagować, bo on doskonale wiedział, że nie umiem spokojnie spać i czasem mi się zdarza mówić przez sen. Usłyszałam, jak wstał z podłogi i wyszedł z pokoju. Gdy tylko trzasnęły drzwi od mojej pracowni, otworzyłam oczy. Poczucie winy osiągnęło rozmiar Mount Everestu. Dotknęłam miejsca, w które mnie pocałował i westchnęłam ciężko. Jestem okropna.<br />
Zawinęłam się z powrotem w kołdrę i wcisnęłam twarz w poduszkę, żeby nikt nie usłyszał mojego płaczu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Następnego dnia obudziłam się z podkrążonymi oczami i bolącą głową. Zeszłam do kuchni w piżamie i od razu natknęłam się na Shere Khana, czekającego przy swojej misce. Kot Harry'ego podczas jego nieobecności urzędował w jego pokoju. W tamtej łazience miał swoją kuwetę, na parapecie poduszeczkę do spania, w kącie swoje zabawki, które regularnie rozrzucał po całym pomieszczeniu i w kuchni pojawiał się tylko wtedy, kiedy robił się naprawdę głodny. Po prostu cierpliwie czekał na powrót swojego właściciela.<br />
-Cześć, kocie.- Pogłaskałam go po grzbiecie i w nagrodę dostałam garść kociej sierści między palcami.- Trzeba cię będzie wyczesać.- Mruknęłam, sypiąc mu porządną porcję karmy.<br />
Zajrzałam do lodówki i wyjęłam na śniadanie twarożek z papryką, jogurt brzoskwiniowy i salami. Doskonale wiedziałam, że to się nie komponuje, ale moje kubki smakowe zażądały takiej mieszanki. Okej, nie ma sprawy. Nalałam sobie do kompletu kakao i usiadłam za stołem. Zaczęłam wcinać, jednocześnie sprawdzając powiadomienia na portalach. Oczywiście Twitter stanowił większość. Wow, przybyło mi pięciuset obserwatorów... Hurra... I kolejne fotki. Litości, ile można się ekscytować ciążą? Dopiero się będzie działo, jeśli pójdziemy na ten pokaz.<br />
-Wiesz co, Shere Khan? Masz dobrze, bo wśród kotów nie ma paparazzi. Nikt ci nie robi zdjęć z zaskoczenia i nie publikuje ich w sieci. Na przykład to.- Stuknęłam palcem w ekran.- Serio, musieli mi strzelić fotkę, jak ziewam?<br />
-Nie, nie musieli, ale widocznie masz genialne migdałki i trzeba je uwiecznić na zdjęciu.- Do kuchni wszedł Zayn z Shanem na rękach.- Zobacz, synu, kociak wreszcie wyszedł z nory! Chcesz go pogłaskać?- Kucnął przy kocurze i podrapał go za uszami. Shere Khan automatycznie zaczął mruczeć. Shane przez chwilę się przyglądał, a zaraz potem zaczął się wyrywać ojcu. Kiedy tylko Zayn postawił go na ziemi, zrobił dwa kroki i klapnął na tyłek tuż obok kota. Oparł się jedną rączką o podłogę, a drugą poklepał go parę razy po grzbiecie. Kociak odwrócił głowę w jego stronę i zmrużył oczy, ale nie prychnął i nie odszedł.<br />
-Shane, pogłaszcz kotka.- Powiedziałam z uśmiechem.<br />
-Widzisz?- Zayn wziął rączkę dziecka i przesunął delikatnie po łebku Shere Khana.- O tak. Tak się głaszcze kotka.- Shane powtórzył ruch, ale zaraz złapał w piąstkę garść włosów kota i pociągnął. Shere Khan ostrzegawczo prychnął.- Dobra, tak się nie robi.- Zayn wziął z powrotem małego na ręce, co spotkało się z głośnym protestem. Mały uspokoił się dopiero, gdy dostał w ręce pierwszą lepszą rzecz z awaryjnej szuflady. Chowaliśmy tam wszystkie bezpieczne rzeczy, którymi moglibyśmy go kiedyś zająć. Dziś padło na kostkę Rubika, której nikt z nas nie umiał ułożyć od ładnych paru lat.<br />
-No, stary, to następnym razem obudzę cię fajerwerkami.- Louis ze śmiechem wepchnął Liama do kuchni.- Ludzie, pomyśleliśmy, że warto zrobić potrójną imprezę.<br />
-Potrójną? A właśnie, stówa, Liam!- Zayn szybko uściskał kumpla i niemal jednocześnie odsunął kostkę Rubika od rozdziawionej buzi Shane'a.<br />
-No!- Potwierdził Lou, dumny ze swojego pomysłu.- Jak Niall i Harry wyjdą ze szpitala, to robimy grilla jak zwykle i będziemy mieli... Po pierwsze, urodziny Liama, po drugie, urodziny Nialla, po trzecie, baby shower party dla Nattie!- Uniosłam brwi i uśmiechnęłam się kpiąco.<br />
-Baby shower urządza się pod koniec ciąży, a ja mam termin na styczeń. Chyba, że planujesz wcześniej wywołać poród.<br />
-Mogę go nawet odebrać, bylebym był ojcem chrzestnym.- Popatrzył na mnie triumfalnie znad swojej herbaty.<br />
-Boże, boję się ciebie w roli ojca chrzestnego.- Udałam, że zakrywam dziecko przed Louisem.<br />
-Wiesz co? Będziesz coś chciała!<br />
-A nie lepiej zamiast baby shower zrobić po prostu imprezę z okazji wyzdrowienia chłopaków?- Wymyślił Liam, stawiając na stole talerz z kanapkami. Poczekałam, aż się odwrócił i zabrałam mu jedną.<br />
-Czemu wy wiecznie kwestionujecie moja pomysły?- Zbuntował się Lou. Przechyliłam się nad pustym krzesłem i poklepałam go po plecach.<br />
-Nie kwestionujemy. Zrobisz mi baby shower w grudniu, okej?<br />
-Przemyślę to.- Zadarł nosa i upił łyk herbaty.- Gdzie Nika?<br />
-A jak myślisz?- Skorzystałam z okazji i złapałam przechodzącego Shere Khana.- Przesiedziała całą noc w szpitalu.<br />
-Jadę tam później, to ją zastąpię.- Powiedział Zayn.- Shane, otwórz ładnie buzię... Grzeczny chłopiec.<br />
-Zabiorę się z tobą, okej?- Shere Khan ułożył się wygodnie na moich kolanach i zaczął mruczeć.<br />
-Pamiętasz, że dziś mamy ten pokaz?- Upewnił się Liam.<br />
-Pamiętam i wcale nie mam ochoty tam iść.<br />
-Wiem, ja też nie. Ale musimy.<br />
-Wcale nie musimy. Po tym, co ten wasz management nawyprawiał, powinni wam dać totalny urlop bez konieczności pojawiania się na tych wszystkich eventach.- Wstałam z krzesła, cały czas z kotem na rękach.- Idę się ubrać. Kiedy jedziemy, Zayn?<br />
-Za jakąś godzinkę.- Odpowiedział, wycierając śliniaczkiem zapaćkaną buzię Shane'a.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Kiedy będę mógł znowu pofarbować włosy?<br />
-Nika ci powiedziała?<br />
-Co za krótkie mi się wydawały, jak chciałem je przeczesać ręką.<br />
-Daj im może odrosnąć, co?<br />
-Dooobra. Jak myślisz, kiedy wyjdę?<br />
-Kiedy tylko będziesz w stanie się ruszyć z wyra.<br />
-Jestem w stanie.<br />
-Aha, a ten cewnik i tona kroplówek to tylko elegancki dodatek do szpitalnej piżamki?- Wywróciłam oczami. Niall westchnął.<br />
-Już dość się należałem. Nawet do jedzenia nie pozwalają mi siąść.<br />
-Niall, musisz się wykurować.<br />
-Nattie... To chociaż pomóż mi usiąść, na pięć minut!<br />
-Rany, obudziłeś się wczoraj, a już zaczynasz marudzić jak normalny, zdrowy ty!- Zezłościłam się.<br />
-Jesteś lekarzem czy nie?<br />
-Ugh! Dobra. Dobra. Tylko nie jęcz, jak zacznie cię boleć.- Wstałam z krzesła i opuściłam poręcz łóżka.- Uważaj na worki od drenów. Złap się za uchwyt, ten nad łóżkiem, a drugą ręką przytrzymaj się mnie.- Pilotem podwyższyłam oparcie łóżka. Potem wsunęłam dłoń pod plecy Niallera, a drugą złapałam mocno jego rękę.- Okej, gotowy? Spróbuj się podciągnąć. I przesuń nogi, żeby je spuścić na podłogę.<br />
-Czy tobie w ogóle wolno dźwigać w ciąży?- Zapytał, łapiąc za uchwyt.<br />
-Nie, ale to ty wykonasz całą robotę. Ja tylko cię asekuruję. No, dawaj.- Niall napiął mięśnie i z wyraźnym wysiłkiem zaczął się przesuwać na łóżku. Zacisnął zęby i powoli podciągnął się do góry.<br />
-Dobrze ci idzie...- Przytrzymałam go za rękę i drugą delikatnie popchnęłam od tyłu. Wziął głęboki wdech i podciągnął się jeszcze mocniej. Widziałam, jak na jego czole wystąpił pot, zrobił się cały czerwony, ale dalej próbował usiąść. Wreszcie opuścił nogi na podłogę i z głębokim westchnieniem ulgi podparł się rękami o łóżko. Szybko przysunęłam krzesło, żeby mógł się o nie oprzeć.<br />
-O cholera...- Odetchnął.<br />
-Dobrze się czujesz?- Bałam się, że tak wielki wysiłek mógł mu wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku, ale po chwili spojrzał na mnie z tak wielkim, cudownym uśmiechem, że prawie się popłakałam. Tak bardzo brakowało mi tego uśmiechu.<br />
-Genialnie.- Powiedział.- Przynajmniej widzę więcej niż sufit.<br />
-Bardzo śmieszne.- Parsknęłam śmiechem.- Ja się pytam, czy cię nic nie boli!<br />
-Trochę brzuch, ale znośnie.<br />
-A ręka? Ją też miałeś zruszoną.<br />
-Nic. Jest dobrze.<br />
-Uff, całe szczęście.- Usiadłam obok na łóżku.- To teraz posiedzisz tak chwilę i znowu się kładziesz, okej? Co za dużo to niezdrowo.<br />
-Matko, jako lekarz jesteś gorsza niż przyjaciółka.- Walnęłam go lekko w ramię.<br />
-Będziesz coś chciał!<br />
-W tej chwili chyba jednak chcę się położyć. Siedzenie trochę męczy.- Skinęłam głową i pomogłam mu znowu przenieść się na poduszki.<br />
-Po prostu nie jesteś jeszcze w całkowicie dobrej formie.<br />
-Ale w prawie dobrej?<br />
-Prawie robi wielką różnicę.- Wróciłam na krzesło i z westchnieniem popatrzyłam na swój brzuch.- Mogłabyś mnie już walnąć.<br />
-Szukasz guza?- Zachichotał Niall.<br />
-Ta, na wątrobie.<br />
-Mogę się zamienić.- Podciągnął wyżej kołdrę.- To pewne, że to dziewczynka?<br />
-Raczej tak. W przyszłym tygodniu mam USG, to jeszcze się upewnię. Martwię się tylko, czemu nie czuję jej ruchów.<br />
-Skoro ta Sheila mówiła, że wszystko dobrze, to musisz po prostu cierpliwie czekać.<br />
-Chyba masz rację.- Mruknęłam.- Ale dopiero kiedy się poruszy, poczuję, że jestem naprawdę w ciąży. Na razie trochę jestem w ciąży, a trochę... wzdęta. Po prostu wzdęta.<br />
-Niech żyje instynkt macierzyński.- Wymamrotał. Usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam wchodzących rodziców Nialla.<br />
-Och, Boże, nareszcie!- Maura dopadła łóżka i przytuliła syna.- Nialluś, nie strasz mnie tak więcej, synku, przez ostatni miesiąc w ogóle nie spałam, wiesz, jak ja się martwiłam?!<br />
-Też cię kocham, mamo...<br />
-Zostawię was samych.- Uśmiechnęłam się i wyszłam z sali.<br />
Pomachałam Marie i weszłam do windy. Musiałam zadzwonić po któregoś z chłopaków, żeby po mnie przyjechał. Od kiedy znowu z nimi zamieszkałam, miałam kategoryczny zakaz prowadzenia samochodu. W połączeniu z moimi hormonami, miałam ochotę ich zabić za każdym razem, kiedy byłam zmuszona dzwonić po aktualnego "szofera".<br />
-Maj!- Odwróciłam się na środku holu i uśmiechnęłam się szeroko.<br />
-Kasai, cześć!<br />
-Nie mów tak do mnie.- Stanął naprzeciwko mnie i zmierzył mnie wzrokiem.- Utyłaś czy mi się wydaje?<br />
-Bardzo śmieszne, głupku.- Wywróciłam oczami.<br />
-Jak się trzymasz? Niby trochę gadaliśmy przez telefon, ale nie widzieliśmy się prawie miesiąc.<br />
-Awww, stęskniłeś się za mną?- Nie mogłam się powstrzymać, ale zaraz zmieniłam ton.- Jest w porządku. Już trochę lepiej.<br />
-Dobrze, że się z tym pogodziłaś...<br />
-Nie pogodziłam się.- Przerwałam mu.- Nie potrafię. Ale umiem z tym jakoś żyć, a to już coś.<br />
-Dobra, abstrahując od tematu... Mam jeszcze trochę twoich rzeczy z bagażniku. Mogę je teraz podrzucić, bo mi zagracają wolność?<br />
-Genialnie!- Ucieszyłam się.- Akurat potrzebuję podwózki.<br />
-Gwiazdki ukradły ci auto?- Zakpił, prowadząc mnie do swojej Samanty.<br />
-Nie, samo się wzięło i odjechało na wieść o nadchodzącym dziecku.<br />
-No jasne.<br />
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Był środek dnia, pogoda fantastyczna, zero korków na mieście. Żyć, nie umierać, mogłabym się lenić przez resztę dnia, a będę musiała wbić się w kieckę, która bankowo będzie pokazywała brzuszek, założyć obcasy, o które stoczę beznadziejną batalię z Louise i udawać, że się doskonale bawię na tym pokazie.<br />
-Cześć, Preston!- Pomachałam ochroniarzowi przy bramie.<br />
-Cześć, Nattie. Kto to?- Zapytał, wskazując głową na Noriakiego.<br />
-Noriaki Saikuiji, kumpel z uczelni, wynajął mi u siebie pokój, zanim tu wróciłam.- Wyjaśniłam.- Chłopaki w domu?<br />
-Zayn pojechał z tobą i jeszcze nie wrócił. Louis jest na zakupach z El, a Perrie i Liam zostali.<br />
-Nika?<br />
-Nie wróciła.- Cholera, ta dziewczyna się zabije. Ile może wytrzymać organizm człowieka bez snu? Mam wrażenie, że ona jest jakimś cyborgiem, normalna dziewczyna by już padła.<br />
-Dzięki.- Odpowiedziałam i wskazałam Kasaiemu, żeby zaparkował pod wejściem.<br />
-Wow.- Skinął głową z uznaniem.- Niezła chata.<br />
-No, wiesz, nie dorównuje twoim apartamentom, ale nie najgorzej się w niej mieszka.- Zakpiłam.<br />
-Mojemu apartamentowi nic nie dorówna, dobrze to ujęłaś.- Otworzył bagażnik i wyciągnął spore pudło.- Gdzie ci to postawić?<br />
-A mógłbyś to wnieść? Wolę nie dźwigać, już dziś i tak pomagałam Niallowi w siadaniu na łóżku.- Otworzyłam drzwi i zamaszystym ruchem wskazałam mu drogę.<br />
-Czuję się jak niewolnik.- Poskarżył się, wchodząc do środka.- To gdzie mam zrzucić ten ciężar?<br />
-W mojej pracowni na górze.- Poklepałam go po łopatce i weszłam na pierwszy stopień schodów.<br />
-Mam to jeszcze targać po schodach?<br />
-Och, wybacz. Zawołam windę.- Wywróciłam oczami. O, teraz udało mi się go zaszokować.<br />
-Macie tu windę?!<br />
-Tak, a w kabinie śpiewa duch Elvisa Presleya. Właź na górę i nie marudź.<br />
-Jezu, jak ja się cieszę, że się wyprowadziłaś. Nawet nie masz pojęcia. Niemal wycałowałem tego twojego Liama, kiedy przyjechał po twoje graty.- Sapał, wchodząc na oślep na piętro.<br />
-Powinnam teraz zwymiotować.- Skrzywiłam się.- Masz farta, że prawie nie zdarzają mi się już mdłości.<br />
-Hurra.- Kasai okazał mierny entuzjazm.- Gdzie, do cholery, mogę to wreszcie postawić?<br />
-Tutaj.- Otworzyłam drzwi do naszej części domu i wskazałam pokoik. Gdzieś z tyłu usłyszałam, jak ktoś biegnie po schodach.<br />
-Czemu po mnie nie zadzwoniłaś? Przyjechałbym po ciebie.- Liam już w połowie schodów zaczął się denerwować.<br />
-Spokojnie, okej? Jestem w ciąży, nie obłożnie chora i przyjechałam z Noriakim.<br />
-Cześć.- Kasai wyszedł z pracowni.- Przywiozłem resztę rzeczy Natalii.<br />
-Taaa...- Liam zmierzył go spojrzeniem.- Dzięki.<br />
-Nie przesadzaj z tą serdecznością.- Wywróciłam oczami i zwróciłam się do Japończyka.- Napijesz się czegoś?<br />
-Nie, dzięki. Mam jeszcze coś do załatwienia.- Wyminął Liama i zszedł po schodach na dół. Podążyłam za nim.<br />
-Dziękuję za podwózkę i w ogóle.- Powiedziałam, otwierając drzwi wyjściowe. Noriaki przez chwilę stał z rękami w kieszeniach i zamyślony patrzył na ogród. Nagle się głośno roześmiał.<br />
-Liam był o mnie zazdrosny!- Pisnął i niemal popłakał się ze śmiechu.- O mnie!<br />
-Co ci odbiło, Kasai?- Patrzyłam na niego spod uniesionych brwi. Rany, czy mam wzywać pogotowie psychiatryczne?<br />
-O kurde, Natalia, nie zauważyłaś teraz?- Otarł wyimaginowane łzy z policzka, ale nie przestał się głupio szczerzyć.<br />
-Był po prostu irytujący, jak zwykle ostatnio.<br />
-Mało mnie wzrokiem nie zabił.- Znowu parsknął śmiechem.<br />
-A to jest takie zabawne, ponieważ...?<br />
-Nie ma takiej opcji, żebym się w tobie zakochał. No way, przez te kilka tygodni wspólnego mieszkania stwierdziłem, że jesteś nieziemsko wkurzającą, wredną babą i szalenie współczuję temu, kto się odważy z tobą spędzić resztę życia. Poza tym... Mam do ciebie sprawę.<br />
-Jaką znowu?- Jęknęłam i oparłam się plecami o framugę drzwi.<br />
-Mogłabyś przekonać swoją koleżankę do randki ze mną?- Wypalił. Dobrze, że przed chwilą się oparłam, bo słowo daję, mało się nie wywaliłam, gdy to usłyszałam.<br />
-Która miałaby być taka głup... Danielle? O nie. Nie ma mowy.- Pokręciłam stanowczo głową.<br />
-No weź! Pozwoliłem ci u siebie mieszkać! Praktycznie za darmo!<br />
-Za darmo! Płaciłam ci za rachunki i robiłam obiady, miałeś jak u mamy!- Zbulwersowałam się.<br />
-I przy okazji nabiłaś mi milion siniaków, zajmowałaś łazienkę na pół dnia i smrodziłaś w całym mieszkaniu perfumami i wymiotami. Coś jeszcze pominąłem?- Udał, że się zastanawia.<br />
-Jezu... dobra. Dobra. Pogadam z nią, ale nie dzisiaj.- Poddałam się.<br />
-I o to chodziło.- Wyszczerzył się.- Jakbyś szukała kiedyś mety, to możesz wpaść, zdążę nabrudzić, żebyś miała co sprzątać.<br />
-Zjeżdżaj już.- Popchnęłam go w stronę samochodu.<br />
-Ależ z miłą chęcią!- Złożył mi dworski ukłon i z durnowatym uśmieszkiem wsiadł do auta.<br />
Pokręciłam głową zirytowana i weszłam z powrotem do domu. Niemal od razu zadzwonił mój telefon.<br />
-Nattie, jesteś w domu?<br />
-Cześć, Lou, też miło cię słyszeć. Tak, jestem w domu.- Usiadłam na kanapie w salonie i z ulgą wyciągnęłam nogi. Nareszcie.<br />
-Mam dla ciebie taką stylówę na wieczór, że padniesz! A Liam to już na pewno fiknie na twój widok.<br />
-Zapomnij o obcasach, mocnym makijażu i odsłanianiu choćby skrawka brzucha.- Powiedziałam dobitnie, zamykając oczy. Boże, jak mi się nie chciało tam iść...<br />
-No przecież wiem, znam cię! Więc pomyślałam, że skoro hasło pokazu to "Hello, Rebel Love" to położymy nacisk na to "rebel". Sukienka i skórzana kurtka, oczywiście wszystko od Prady, a do tego mocne rzymianki na płaskim. Co ty na to?<br />
-Może być fajnie... Zobaczę, jak przyjedziesz.<br />
-Będę za dwadzieścia!- Rozłączyła się z trzaskiem, a ja z trudem powstrzymałam jęk. I diabli wzięli moją planowaną drzemkę.<br />
<br />
*trzy godziny później*<br />
-Oficjalnie stwierdzam, że jestem najgenialniejszą stylistką świata.- Oświadczyła Louise, psikając mnie na zakończenie perfumami Avril Lavigne.<br />
-A ja to oficjalnie potwierdzam.- Zgodziłam się, patrząc w lustro. Sukienka w kolorze głębokiej czerwieni u góry leżała idealnie, a od biustu spływała luźno na wypukłym brzuszku do kolan. Nawet bardzo go nie podkreślała. Na to miałam narzuconą czarną skórzaną kurtkę z rękawem do łokcia i ćwiekami na ramionach. Do kompletu sandały z milionem rzemyków, oczywiście czarne. Włosy też nie były przekombinowane, po prostu przedziałek po prawej stronie i lekko falowane pasma przerzucone przez lewe ramię. W kwestii makijażu Lou chciała trochę poszaleć, ale kategorycznie jej zabroniłam. Poszłyśmy na kompromis. Mocna malinowa szminka, ale bez grubego podkreślania oczu. Tylko zakręcone kreski eyelinerem, żadnych cieni, kredek i innych głupot. Wyglądałam na zdecydowaną, ostrą kobietę i tak się czułam. Gdyby tylko...<br />
-Boże, jak ja bym się napiła kawy!- Westchnęłam ciężko, siadając na fotelu. Nie miałam zamiaru uważać na pogniecenie, jeśli zaraz wsiądę do samochodu. Zresztą byłam w ciąży.<br />
-Nie możesz.- Lou zaczęła pakować kosmetyki.<br />
-No, wow.- Spojrzałam na nią rozdrażniona.- Po prostu mam wrażenie, że tam usnę, przy pierwszej modelce. Jestem zmęczona, noszę dziecko pod sercem, a zmuszają mnie do pokazów.<br />
-Nie marudź, tylko jedź. Szybciej pojedziesz, szybciej wrócisz.<br />
-I to nie jest głupie.- Mruknęłam.- Liam jest gotowy?<br />
-Jeśli zrobił to, co mu powiedziałam, to tak.<br />
-To jadę.- Wstałam z fotela.- Dzięki, Lou, jesteś mistrzynią.<br />
-Powiedz to mojej córce, która ostatnio strzeliła dwudniowego focha.- Parsknęła śmiechem.- Dobra, idź. Trzymaj się.<br />
Wyszłam z pokoju i powoli, żeby nie poślizgnąć się w butach, zeszłam po schodach. Hmm, Liama nigdzie nie widać... Zajrzałam do salonu. Bingo. Już miałam go wołać, kiedy zlustrowałam go wzrokiem od góry do dołu i normalnie mnie zatkało. Znacie to uczucie, gdy na widok mega przystojnego faceta dosłownie wam miękną kolana i zasycha w gardle? Ja właśnie tak miałam, w tej chwili. Jezu, Lou zrobiła z niego boga seksu! I jak ja niby mam go trzymać na dystans i utrzymać naszą relację na obecnym poziomie, kiedy mam ochotę się na niego rzucić? Litości!<br />
Nie, stop. Natalia. To tylko jeden z tych męskich szowinistów, którzy zdradzają i nic ich nie obchodzi twoje samopoczucie. Zobacz, wyciąga cię na jakiś durny pokaz, mimo że jesteś w ciąży i powinnaś jak najwięcej odpoczywać.<br />
-Możemy już jechać na to idiotyczne coś?- Zapytałam, kiedy udało już mi się opanować hormony. Liam odwrócił wzrok od telewizora i wstał z kanapy.<br />
-Wow... Nattie, wyglądasz niesamowicie.- Powiedział z pełnym zachwytu uśmiechem.<br />
-Dzięki, ty też.- Stanęłam koło drzwi wejściowych.- Czym jedziemy?<br />
-Załatwili nam limuzynę.- Otworzył drzwi i przepuścił mnie w drzwiach. Limuzyna już czekała, więc od razu wsiedliśmy i ruszyliśmy na pokaz do Corinthia London Hotel.<br />
Jechaliśmy w ciszy, która rozdrażniła mnie jeszcze bardziej. Mógłby coś powiedzieć, serio. Nawet walnąć banalny komplement, a nie gapić się w okno z psychicznym uśmiechem. Okej, przesadziłam, jego uśmiech był cudowny, nie psychiczny... ale to nie zmienia faktu, że denerwował mnie bardziej niż zwykle. W końcu zdecydowałam się przerwać to milczenie.<br />
-Więc... Mam udawać, że jesteśmy znowu razem?- Zapytałam zgryźliwie. Liam odwrócił wzrok od okna i posłał mi zdumione spojrzenie.<br />
-Jesteś czymś zdenerwowana?- Nie gadaj, Sherlocku. Jak zwykle mnie rozgryzł.<br />
-Nie, skąd. Po prostu nie mam ochoty tam jechać.- Wzruszyłam ramionami.<br />
-Wiem, skarbie, ja też, ale...<br />
-Nie mów do mnie "skarbie"!- Rany, Natalia, ty to masz talent do ranienia ludzi. Liam wyraźnie posmutniał i wcisnął się mocniej w fotel, jakby chciał się w niego wtopić.<br />
-Tak, dla prasy lepiej, żeby myśleli, że znowu jesteśmy razem, nawet jeśli to nieprawda.- Powiedział cicho i znowu odwrócił się do okna. Jestem okropna. Podła. Miałam ochotę się na miejscu rozryczeć. Niestety, nie było na to czasu. Dojechaliśmy na miejsce. Nie musieliśmy wysiadać z samochodu, żeby słyszeć głośną muzykę i jakieś okrzyki.<br />
-Gotowa?- Pokiwałam głową ponuro. Drzwi limuzyny się otworzyły, a my niemal jednocześnie przybraliśmy pogodny wyraz twarzy. Liam wysiadł pierwszy i potem pomógł mi wygramolić się z auta. Samochód odjechał, a przed nami było wejście do hotelu z tradycyjną ścianką do robienia zdjęć. I cały tłum dziennikarzy. I właśnie nas dostrzegli.<br />
Spojrzeliśmy na siebie i po chwili Liam wziął mnie za rękę. Razem, tak blisko siebie, przeszliśmy przed paparazzi, przystając tylko na chwilkę na zrobienie zdjęć. Potem zaraz złapała nas jakaś dziennikarka.<br />
-Witam, Alex Bender z "Teen Vogue", czy mogę wam zadać kilka pytań?<br />
-Jasne.- Odpowiedziałam z przyklejonym uśmiechem. Chyba zaczął mnie boleć mięsień policzkowy i dźwigacz kąta ust.<br />
-Jeszcze niedawno rozstaliście się i przez kilka miesięcy żyliście oddzielnie. Czy to twoja ciąża wpłynęła na wasz powrót do siebie? Czy może to Liam zaczął o ciebie walczyć, jak to obiecał na gali Brits?<br />
-Myślę, że wszystko po trochu.- Odparłam wymijająco.- Liam faktycznie zaczął walczyć o nasz związek... To ja się wtedy poddałam. A nasze dziecko tylko zespoliło nas razem. Nie chcemy, żeby żyło w rozbitej rodzinie, a poza tym jest... jest owocem naszej miłości. Pokazało nam, że naprawdę się kochamy, jeśli stworzyliśmy taki mały cud.<br />
-Wiecie już, jaka jest płeć dziecka?<br />
-Wiemy, ale nie zdradzimy tego.- Odezwał się Liam, obejmując mnie ramieniem.- Dla świata niech to będzie niespodzianka.<br />
-No dobrze. Jeszcze jedno pytanie. Co z zaręczynami? Nie widzę pierścionka, ale wróciliście do siebie... Jak to jest?- Coraz bardziej miałam ochotę ją zamordować.<br />
-Emm... w zasadzie to...- Zaczął Liam, ale mu przerwałam.<br />
-Wracamy do siebie małymi kroczkami. Zaczniemy od początku. Na nowo się zaprzyjaźniliśmy i pokochaliśmy, teraz trzeba znaleźć odwagę, by ponownie wykonać kolejny krok.<br />
-Rozumiem.- Skinęła głową. Jak wreszcie zrozumiałaś, blondi, to spadaj.- Dziękuję wam bardzo, już was nie zatrzymuję.<br />
-Całe szczęście.- Mruknął pod nosem Liam.<br />
W rytm <a href="https://www.youtube.com/watch?v=LrUvu1mlWco" target="_blank">"We Can't Stop"</a> Miley Cyrus przeszliśmy korytarzem pełnym ludzi do głównej sali, w której miał się odbyć pokaz. Całość wyglądała imponująco. Na ścianach szafirowo-czarne draperie, wybieg podświetlony na czerwono, wokół ustawione nie zwykłe krzesła, a skórzane białe fotele. Przepych charakterystyczny tylko dla Prady. Elegancki, niewymuszony szyk i perfekcja w każdym calu. Jako osoba ubierająca się głównie w sieciówkach, byłam tym w tej chwili zachwycona.<br />
-Wow, tu jest niesamowicie!- Odruchowo złapałam Liama pod ramię i rozglądałam się wokół szeroko otwartymi oczami.- Chciałabym mieć taki zmysł dekoratorski.<br />
-Jak nie ty, to Nika cię zastąpi.- Zaśmiał się pod nosem. Chyba udawanie pary nie będzie takie trudne.- A co chcesz dekorować?<br />
-Na razie jeszcze nic. Tak tylko mówię.<br />
-Warto by pomyśleć nad pokoikiem dla dziecka.- O mało nie zleciałam ze stopnia prowadzącego do sali.<br />
-Kompletnie wyleciało mi z głowy!- Jęknęłam.- Musimy się tym zająć jak najszybciej!<br />
-Jeszcze nie rodzisz, mamy czas.- Poprowadził mnie w stronę managerki pokazu.<br />
-Ale trzeba zacząć planowanie.- Urwałam, żeby przywitać się z platynową blondynką w cudownej słonecznej sukience koktajlowej, oczywiście od Prady.- Witaj, Patricio.<br />
-Witajcie, cieszę się, że jesteście.- Rozpromieniła się na nasz widok.- Słuchajcie, mam do was ogromną prośbę, możecie pozwolić?- Spojrzeliśmy pod sobie i niepewnie poszliśmy za kobietą. Wprowadziła nas za kulisy, a kiedy zamknęliśmy za sobą drzwi, zaczęła mówić dalej.- Nie mamy nikogo na drugi występ i chcę, żebyście wystąpili.<br />
-Co?!- Powiedzieliśmy jednocześnie. No, chyba nie.<br />
-Przepraszam, że to tak nagle!- Zrobiła błagalną minę.- Mieliśmy prosić całe One Direction o zaśpiewanie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=4-GP7V3Cn2Q" target="_blank">"Little White Lies"</a> albo <a href="https://www.youtube.com/watch?v=jXE20_q2lhU" target="_blank">"Ready To Run",</a> ale nie potwierdziliście przybycia i zmieniła się koncepcja pokazu.- Otworzyła kolejne drzwi i wprowadziła nas do czegoś, co przypominało garderobę.- Jak wiecie, ostatecznie pokaz nosi tytuł "Hello, Rebel Love". Podzieliliśmy go na trzy części, tyle, ile jest słów w tytule. Mamy wykonawcę do "Hello", mamy duet do "Love", brakuje nam tylko "Rebel".<br />
-I my mielibyśmy zaśpiewać?- Powtórzyłam z niedowierzaniem.- Ja nie jestem piosenkarką!<br />
-Ale umiesz śpiewać! Nie wykręcaj się, Natalia, potrzebuję cię!<br />
-Ja śpiewam tylko z chłopakami...- Liam też próbował uniknąć nieuchronnego, ale Patricia miała argumenty nie do przebicia. A przynajmniej nie w tej chwili.<br />
-Jasne, bo bez nich tracisz głos? Co ty, z narzeczoną nie zaśpiewasz?<br />
-My nie...<br />
-Tak, wiem, nie jesteście znowu zaręczeni, ale kogo to obchodzi?- Przerwała mi kobieta.- Możecie zaśpiewać?<br />
-Chyba nic nam nie szkodzi...- Powiedział niepewnie Liam. Spiorunowałam go wzrokiem. Wiedziałam, że ten pokaz to zły pomysł. Teraz, kiedy wystąpimy, media już totalnie nie dadzą nam spokoju. Spokój w trakcie ciąży gwarantowany.<br />
-Super!- Halo, a moje zdanie?!- Piosenka to <a href="https://www.youtube.com/watch?v=uxUATkpMQ8A" target="_blank">"Gives You Hell"</a>, jeśli się jeszcze trochę kłócicie, to wam się spodoba! Chodźcie do garderoby gwiazd!<br />
Podążyłam za Patricią i Liamem, kląc w duchu na nich oboje i na wszystkich, którzy się sprzysięgli, żeby mnie dziś wkurzyć. Wszystko to tylko się skumulowało, kiedy zobaczyłam, kto jeszcze będzie dziś występował...<br />
-David, wchodzisz za pięć minut! Ne-Yo i Akon już są pod wybiegiem!- Jakaś dziewczyna popędziła DAVIDA GUETTĘ, który stał dosłownie kilka centymetrów ode mnie i strzelał palcami, kiedy fryzjerka układała mu ostatnie pasma włosów. Zamarłam w progu, kiedy minął mnie, kiwając na pożegnanie Patricii. O Jezu, on ma słyszeć, jak śpiewam? Przecież to będzie katastrofa!<br />
-Powiedz Blue, że jeśli nie będzie grzeczna, to nici z wyjazdu do Hiszpanii za tydzień. Muszę być stanowcza, nie chcę, żeby moja córka była jak Suri Cruise. Trzeba ją uczyć posłuszeństwa od małego.- Chyba zmiażdżyłam właśnie rękę Liama, bo lekko syknął pod nosem. Koło mnie Beyonce (tak, Beyonce!) podawała instrukcje opiekunce jej córki. Na kanapie pod ścianą jej mąż, Jay-Z, robił coś w telefonie. O w mordę. To nie będzie katastrofa. To będzie super-gigantyczna-współczesno-antyczno-muzyczna tragedia rodem z piekła!<br />
-Okej, tu możecie się przygotować i zero stresu, pamiętajcie.- Patricia nas "uspokoiła" i ulotniła się do swoich obowiązków.<br />
-Zero stresu, ciekawe. W moim stanie to niewskazane.- Mruknęłam, siadając na krześle. Wzięłam ze stołu kartkę z tekstem piosenki i przeleciałam ją wzrokiem. Mogłam tego nie robić, znałam ten utwór na pamięć.<br />
-Jak się dzielimy tekstem?- Liam zajrzał mi przez ramię.<br />
-Podejrzewam, że tak jak kiedyś.- Odparłam.- Pamiętasz, jak?<br />
-Jasne.- Wziął ode mnie kartkę i zaczął wystukiwać na oparciu fotela rytm piosenki. Śpiewaliśmy ją kilka razy, więc doskonale wiedzieliśmy, czyj fragment tekstu będzie najpierw. I oboje zgodnie twierdziliśmy, że <a href="https://www.youtube.com/watch?v=VFFrcJM0lAI" target="_blank">wersja z "Glee"</a> była bezbłędnym coverem tej piosenki.<br />
-Liam, nie chcę tego robić.- Zerknął na mnie i odłożył tekst. Kucnął przed fotelem i wziął mnie za ręce.<br />
-Słuchaj, nic się nie stanie. Wyjdziemy tam, zaśpiewamy, pokażemy światu, jak bardzo się kochamy i tyle. Zaraz po zakończeniu pokazu wracamy do domu.<br />
-Jesteś na mnie zły?- Odważyłam się zapytać.- Że nie chcę udawać i to tak sztucznie wychodzi?<br />
-Nie jestem.- Znam cię, Liam. Nie ściemniaj, bardzo cię proszę.<br />
Usłyszeliśmy dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5dbEhBKGOtY" target="_blank">"Play Hard"</a>, co oznaczało, że pokaz już się zaczął. Z ciekawości wyszłam z garderoby, chociaż bardzo chciałam zacząć rozmowę z Queen Bey, ale jednak jeszcze bardziej chciałam zobaczyć, jak w ogóle ma wyglądać taki występ. Stanęliśmy za kulisami i przyglądaliśmy się DJ-owi za konsolą, ustawioną tuż przy początku wybiegu. Ne-Yo i Akon skakali wokół niego, rapując i śpiewając swoje partie piosenki, a modelki mijały nas i wychodziły na wybieg, żeby zaprezentować najnowszą kolekcję. Sukienki koktajlowe, jeansy, spódnice i koszulki... W sumie tutaj nie było nacisku na nic konkretnego, może tylko kolory. Bardziej jaskrawe, żywe, widać było wyraźny powrót do neonowych barw i szalonych lat siedemdziesiątych. O rany, znowu wchodzą dzwony? Nie, koszmar...<br />
Ani się obejrzałam, a już występ się skończył i widzowie oklaskami nagrodzili modelki i czołowego projektanta. David Guetta zszedł ze sceny i wrócił za kulisy, a obok nas pojawiła się Patricia.<br />
-Trzymajcie.- Wcisnęła nam mikrofony i dała znak gościowi od podkładu.- Powodzenia.<br />
Wyszliśmy na przyciemnioną scenę i stanęliśmy obok siebie przed konsolą. Słyszałam pełne podekscytowania szepty widowni na myśl o niezapowiedzianym wykonawcy i nowej kolekcji. Odetchnęłam głęboko i położyłam rękę na brzuchu. Nie denerwuj się, mała. To twój pierwszy występ.<br />
To jedziemy z tym koksem. "Gives You Hell", panie i panowie, czas na rocka!<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wake up every evening</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>With a big smile on my face</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And it never feels out of place</i></span><br />
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Budzę się każdego wieczoru</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Z wielkim uśmiechem na mojej twarzy</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I to nigdy nie wydaje się nie na miejscu)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
Liam zaczął swój fragment spokojnie, niemal cicho, ale na widowni zawrzało, kiedy tylko padł na niego reflektor. Nikt się tego nie spodziewał, zupełnie. To co będzie, kiedy zobaczą mnie...?<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And you're still probably working</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>At a 9 to 5 pace</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I wonder how bad that tastes</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Prawdopodobnie ty wciąż pracujesz</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Od 9 rano do 17</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zastanawiam się jak źle ci z tym)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
Włączyłam się do piosenki i szczerze się cieszyłam, że przez to światło padające prosto w moje oczy, nie mogłam patrzeć na ludzi. Odgłosy mówiły same za siebie. Wzbudzaliśmy więcej sensacji niż modelki, które właśnie prezentowały "buntowniczą" kolekcję.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">When you see my face</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hope it gives you hell, I hope it gives you hell</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When you walk my way</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hope it gives you hell, I hope it gives you hell</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kiedy widzisz moją twarz</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mam nadzieję, że to cię cholernie wkurza</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy chodzisz moją drogą</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mam nadzieję,że to cię cholernie wkurza)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
Teoretycznie nigdy nie braliśmy tych słów na poważnie. Ale teraz kiedy zaśpiewaliśmy to jednocześnie, patrząc co chwilę na siebie, zrozumiałam, że może przez pewien czas chciałam posłać Liama do piekła. Ale teraz chyba się z tego wycofam... Nie chcę już go ranić, a wiem, że on nie chce też zranić mnie. Tylko że robię jedno, a myślę drugie. Będę musiała go przeprosić za to, co powiedziałam w samochodzie i spróbować się przełamać, chociaż troszkę. Mam totalnie dość tej atmosfery między nami. Czas wrócić do przyjaźni.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Now where's your picket fence love</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And where's that shiny car</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Did it ever get you far?</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You never seem so tense, love</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Never seen you fall so hard</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Do you know where you are?</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Truth be told I miss you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Truth be told I'm lying</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When you see my face</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hope it gives you hell, I hope it gives you hell</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When you walk my way</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I hope it gives you hell, I hope it gives you hell</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>If you find a man thats worth the damn and treats you well</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Then he's a fool you're just as well hope it gives you hell</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Hope it gives you hell</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Gdzie teraz jest wasza wielka sąsiedzka miłość?</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I gdzie ten błyszczący samochód?</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Czy kiedykolwiek gdzieś nim zajechałeś?</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nigdy nie wydawałaś mi się tak spięta, kochanie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nigdy nie widziałem cię bys upadla tak nisko</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Czy wiesz gdzie jesteś?</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Prawdę powiedziawszy tęsknie za Tobą</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Prawdę powiedziawszy kłamię</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy widzisz moją twarz</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mam nadzieję, że to cię cholernie wkurza </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy chodzisz moją drogą</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mam nadzieję,że to cię cholernie wkurza </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Jeśli znajdziesz faceta, który jest cokolwiek wart i traktuje Cię dobrze</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wtedy jest głupcem i Ty również, mam nadzieje, że to cię wkurza/daje ci sie we znaki</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mam nadzieje, że to cię wkurza)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
Zakończyliśmy piosenkę dosłownie milimetry od siebie, wpatrując się w siebie z ogromem emocji wypisanych na twarzach. Kiedy na wybieg wyszły z powrotem wszystkie modelki, odsunęliśmy się od siebie i ustąpiliśmy miejsca projektantowi.<br />
Media jutro oszaleją.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Nawet nie zostaliśmy na występ Beyonce i Jaya-Z. Dźwięki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=p1JPKLa-Ofc" target="_blank">"Drunk In Love"</a> było słychać, kiedy wsiadaliśmy do naszej limuzyny i odjeżdżaliśmy spod hotelu, opędzając się od paparazzi. Ciekawe, co spekulują na wieść o naszym szybkim powrocie do domu. Może sądzą, że będę zaraz rodzić?<br />
Liam nie odezwał się do mnie przez całą drogę, a ja nie miałam pojęcia, jak zacząć rozmowę i poprowadzić ją w stronę długich i szczerych wyjaśnień. W rezultacie wysiadłam z samochodu bliska płaczu i od razu udałam się pod prysznic. Słyszałam, jak Liam wszedł do naszej sypialni i dosłownie rzucił się na łóżko. Pewnie ma mnie już dość. Kto by nie chciał dać sobie siana i machnąć ręką na taką kapryśną, głupią, pustą idiotkę? Normalnie tylko <a href="https://www.youtube.com/watch?v=oQvmEN9v2iw" target="_blank">"Spaces"</a> włączyć. Niedługo z tego naszego dawnego związku pozostaną prochy.<br />
Odkręciłam gorącą wodę i zaczęłam spłukiwać z siebie całe poczucie winy, działanie tych durnych ciążowych hormonów, wszystko. Łzy zmieszały się z szamponem i płynem pod prysznic, tworząc słodko-słoną mieszankę. Nie wiem, jak długo siedziałam w kabinie, ale kiedy wyszłam i spojrzałam na siebie w lustro, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Płacz, głupia. Jesteś beznadziejna.<br />
-Nattie, wszystko okej?- Liam delikatnie zapukał w drzwi, ale nie odpowiedziałam.- Odezwij się!- Siąknęłam nosem i owinęłam się gigantycznym ręcznikiem kąpielowym.- Natalia, zaraz tam wejdę, jak się nie odezwiesz.<br />
Podeszłam wolnym krokiem do drzwi i przekręciłam zamek. Usiadłam na wannie i otarłam policzki.<br />
-Nic... mi nie... jest, widzisz?- Powiedziałam urywanym głosem.<br />
-Jasne...- Usiadł obok mnie i trącił mnie ramieniem.- Co się dzieje, Nattie?<br />
-Ja już sama siebie nie ogarniam!- Ryknęłam płaczem i gwałtownie się w niego wtuliłam. Na sekundę zesztywniał, zaskoczony moim gestem, ale chwilę potem objął mnie ramionami i zaczął uspokajać.<br />
-Spokojnie... Wszystko jest w porządku...<br />
-Nie jest...! Ciągle... cię... ranię... a... wcale... tego... nie chcę!- Wyszlochałam w jego szarą koszulę.<br />
-Chodź, pogadamy w pokoju.- Pociągnął mnie za rękę, ale nie ruszyłam się z miejsca.- No, chodź, kangurku.<br />
-Kangurku...?- Wyjąkałam ze zdziwieniem, patrząc na niego załzawionymi oczami.<br />
-No. Tak mi jakoś przyszło do głowy... Z tym brzuchem wyglądasz jak kangurzyca z torbą z dziećmi.- Prychnęłam pod nosem, przy okazji smarkając na całe otoczenie.- Rozumiem, że ci się podoba. Chodź, bo ci tyłek odmarznie.- Nie czekając na moją reakcję, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam usiadł na łóżku, a mnie posadził sobie na kolanach.<br />
-Jestem okropna.- Powiedziałam cicho, wciskając twarz w jego koszulę.- Jestem w ciąży z tobą, a traktuję cię jak zło konieczne i... odcinam cię od małej.- Odważyłam się podnieść głowę.- Słyszałam, jak w nocy z nią rozmawiałeś.<br />
-Słyszałaś?- Zamyślił się.- Tak myślałem, że coś za cicho śpisz. Normalnie już byś zgrzytała zębami.- Zignorowałam jego docinanie.<br />
-Wtedy sobie uświadomiłam, jaka byłam podła. A jak dzisiaj wyjechałam ci z tym tekstem o skarbie i...<br />
-Nic się nie stało.- Przerwał mi szybko.<br />
-Nie, stało się. Było ci przykro.- Zaprzeczyłam.<br />
-Nattie, jest mi cholernie przykro od kwietnia z powodu tego, co zrobiłem.<br />
Po tych słowach zapadła cisza. Ja gapiłam się uparcie na mikroskopijny wzorek na jego koszuli, on zamyślony patrzył się na ścianę. Nie wiedziałam, co mam dalej powiedzieć. Nagle jego ręka z mojej nogi przesunęła się na brzuch. Zaczął go delikatnie głaskać, zupełnie jak w nocy.<br />
-Kiedy Sophia się do mnie odezwała, ucieszyłem się.- Odezwał się nagle. Znieruchomiałam i skupiłam całą swoją uwagę na tym, co mówił.- Dawno się nie widzieliśmy, a kiedyś w liceum byłem w niej zakochany. Nawet prosiłem jej siostrę o numer do niej, ale zabrakło mi odwagi, żeby kiedykolwiek zadzwonić lub napisać. Kiedy zaczęliśmy koncertować z chłopakami, zapomniałem o niej. Pojawiła się Danielle, potem ty. A po tobie już nikt. Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. A Sophia obudziła niepotrzebne wspomnienia. Chciałem jej za wszelką cenę pomóc i nawet nie zauważyłem, że udaje... Byłem wręcz na każde jej zawołanie, a przez to zignorowałem cię w najważniejszych momentach. A potem... Przyjechała do nas pod pretekstem zdobycia jakiegoś adresu firmy ochroniarskiej. Zdziwiło mnie, że nie dostała smsa, ale poszedłem na górę po laptopa, gdzie miałem to zapisane w umowie. Ona poszła za mną i... Na początku się broniłem, a potem... Boże... Kiedy zobaczyłem cię w drzwiach, poczułem, jakby ktoś mi z całej siły przywalił cegłą w głowę. Zrozumiałem, jakim byłem idiotą, a kiedy wyszłaś z domu...- Pokręcił głową ze smutkiem.- Nie mogłem uwierzyć, jaki byłem głupi, że cię straciłem! Wywaliłem ją od razu, ale potem wyciekły te informacje do prasy. Myślałem, że ona z tym poszła, a ten zasrany pseudomanager powiedział mi, że potrzebowali jakiegoś zamieszania, bo przerwa nie wpływa korzystnie na zyski zespołu. Chciałem go zatłuc na miejscu. Zagroził mi rozwiązaniem kontraktu i usunięciem z zespołu. Wiesz, że to kiedyś był mój pomysł i nie chciałem znów przez to przechodzić... Zgodziłem się zostać marionetką Modestu, ale na szczęście wrócił Paul i zaczęliśmy wszystko odkręcać. Sophię przekupiliśmy trzema milionami funtów z mojego konta. Wyszło, jak bardzo się co do niej myliłem... Zresztą, wszystkie moje byłe, oprócz ciebie, chciały ode mnie tylko forsy.- Spojrzał mi prosto w oczy.- Dlatego ty jesteś wyjątkowa. Bo widzisz mnie, Liama Payne, nie tego gwiazdora z One Direction, nie gościa z miliardami na koncie, tylko mnie. I wiem, że nie ma szans na to, żebyś mi od razu wybaczyła, ale będę się starał, bo kocham cię do szaleństwa i cholernie żałuję tego, co zrobiłem. Potrzebuję tylko drugiej szansy.- Zagryzłam wargi i spuściłam wzrok na jego dłoń. Po chwili wahania złapałam ją i splotłam nasze palce razem na wypukłym brzuszku.<br />
-Liam...- Zaczęłam niepewnie.- Nie umiem wybaczyć ci od razu i na pewno nie wrócimy natychmiast do etapu narzeczeństwa, ale... Wciąż cię kocham. Będę się starała, okej? Spróbujmy znów się zaprzyjaźnić i zobaczymy, co z tego potem wyjdzie. Zgoda?<br />
-Zgoda.- Wymieniliśmy nieśmiałe uśmiechy. I siedzieliśmy tak w ciszy, ja ciągle owinięta w zielony ręcznik, on jeszcze w eleganckim stroju z pokazu, razem. Niby wciąż oddzielnie, ale coraz bliżej.<br />
-Dobra.- Zaśmiałam się nerwowo, ścierając zaschnięte łzy z policzków.- Ogarnę się i idę spać, bo jestem wyko... Liam!<br />
-Co się dzieje?- Zaniepokoił się, kiedy otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam gapić się w dół.- Boli cię coś? Coś z dzieckiem?!<br />
-Poruszyła się...- W moim brzuchu zaczął się dziać cud. Niby niewielki ruch, jakby trzepotanie skrzydeł motyla lub ptaszka zamkniętego w klatce... Prawie nie zwróciłam na to uwagi, ale jednak...- Ona naprawdę się rusza! O, teraz znowu!<br />
-W którym miejscu?- Przesunęłam jego dłoń na dół, ale chyba nic z tego.- Nie czuję.<br />
-Bo to jeszcze za wcześnie, głuptasie.- Roześmiałam się.- Jest za głęboko.<br />
-Ty, a może jednak?- Przyłożył całą dłoń, a ja wybuchnęłam śmiechem, bo tak mocno chciał poczuć ruchy swojej córki.- Nattie, nie trzęś się!<br />
-Ale to jest śmieszne!- Strąciłam jego rękę.- Kiedyś poczujesz, obiecuję.- Podniósł na mnie rozpromieniony wzrok i mocno przytulił, uważając na nasze dziecko.<br />
-Kocham cię, kangurku.<br />
-Ja też cię kocham, wariacie. Ale pamiętaj, że to na razie nic nie znaczy.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________________<br />
Mam nadzieję, że nie usnęliście w połowie i mój wysiłek nie poszedł na marne :)<br />
Czekaliście na to, c'nie? Kilka ważnych wątków się naprostowało... A w następnych trzech rozdziałach następne trzęsienia ziemi ;P ale bardziej pozytywne ;)<br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Kilka ogłoszeń:</span><br />
<span style="color: #351c75;">1. <b>Zawiesiłam "Dance..."</b>. Długa notka jest na tamtym blogu, tu powiem w skrócie, że nie wyrabiałam z dwoma opowiadaniami. Przepraszam.</span><br />
<span style="color: #351c75;">2. Kolejny rozdział będzie <b>koło 31 października</b> :D</span><br />
<span style="color: #351c75;">3. Zostało nam... uwaga, werbel... <b>około 12 rozdziałów do końca</b>. Może trochę więcej, jeśli nie będę się rozpisywała tak, jak dzisiaj xD</span><br />
<span style="color: #351c75;">4. Chciałabym, żeby Boże Narodzenie w opowiadaniu pokryło się ze świętami u nas, ale chyba nie wypali... Święta to będą końcowe rozdziały, sooo...</span><br />
<span style="color: #351c75;">5. Od dzisiejszego poranka umieram na przeziębienie po zaszczepieniu się, o ironio, na grypę... Dlatego teraz już się zmywam, żeby jeszcze przed pójściem spać nasmarkać na podręcznik od mikrobiologii. A nuż znajdę, jaki to cholerny wirus uznał, że u mnie będzie mu jak w niebie -.-</span><br />
<span style="color: #351c75;"><b>6. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!!!</b></span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Pozdrawia was zakatarzona, kaszląca, umierająca i w ogóle trup w każdym tego słowa znaczeniu, </span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-7718685184981411822015-09-26T17:54:00.001+02:002015-09-26T19:14:19.865+02:00Część II: Rozdział 21Przesadziłam jak cholera. Chyba mnie za bardzo poniosło, ale nie miałam co wymyślić na zastępstwo i... nie, rozdział jest do bani. Możecie nie czytać, to tylko ciąg dalszy dramatów, głównie najbardziej wstrząsający wątek Moniki... I... ech, dobra, czytacie na własną odpowiedzialność. Wymienione tytuły książek naprawdę istnieją, polecam przeczytać.<br />
_____________________________________<br />
<br />
<br />
Szłam ciemnym korytarzem, bez żadnych drzwi, ani okien. Co kilka kroków dochodziłam do skrzyżowania. Nie skręcałam, coś pchało mnie do przodu. Czarne panele zaczęły nagle się psuć, wyglądały jak połamana kostka brukowa. Potykałam się i upadałam na lodowatą ziemię. Nie mogłam przytrzymać się ścian, bo kiedy wyciągałam w ich stronę rękę, one jakimś cudem się cofały. Moje kolana były już całkiem poranione, z palców rąk spływały mi drobne strużki krwi. Jednak szłam dalej, jakby jakaś tajemnicza siła pchała mnie do przodu. Wreszcie korytarz rozszerzył się w duże kwadratowe pomieszczenie. Było oświetlone tylko kilkoma świetlówkami, które mocno raziły w oczy, gdy się na nie spojrzało. Stanęłam na środku pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam, że korytarz, którym tu przyszłam, zniknął, na jego miejscu pojawiła się gładka szara ściana. Podeszłam do niej, ale nie potrafiłam wymacać kształtu drzwi. Z przerażenia zaczęło mi mocniej bić serce. Oddychałam szybciej. rozglądając się po betonowym pudełku, w którym byłam uwięziona, na próżno szukając jakiejś drogi ucieczki. Obeszłam wszystkie ściany, stukałam w podłogę... Nic. Kiedy w końcu zmęczona szukaniem, upadłam na podłogę, ściana na przeciwko mnie jakby pojaśniała. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że zamiast szarego tynku, znalazła się przede mną szyba z grubego szkła. Wstałam powoli i stanęłam tuż przed nią. Na początku wydawała się zaparowana, ale mgiełka po chwili zniknęła i zobaczyłam kolejne pomieszczenie. Wyglądało jak sala operacyjna.<br />
Nie wiedziałam czemu, ale przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Czułam, że zaraz wydarzy się coś złego. Mój wzrok skupił się na drzwiach ukrytych w głębi pomieszczenia. Miałam przeczucie, że zaraz ktoś tamtędy wejdzie do pokoju. Jak na zawołanie drzwi się otworzyły i do sali najpierw wjechało niewielkie łóżko, pchane przez osobę w fartuchu operacyjnym i w masce na twarzy. Zatrzymała się przy stole operacyjnym i przeniosła z łóżka na stół jakieś zawiniątko owinięte białą płachtą. Odepchnęła łóżko pod ścianę i zdarła ze stołu prześcieradło. W sali rozległ się płacz niemowlęcia.<br />
Otworzyłam szeroko oczy i prawie przykleiłam się do szyby. Nie spuszczałam wzroku z osoby w fartuchu. Stanęła nad dzieckiem i przejechała palcem po jego policzku. Przeniosłam spojrzenie na niemowlę i aż wstrzymałam oddech. Patrick. Nie miałam wątpliwości, że tak by wyglądał, gdyby się narodził. Łzy napłynęły mi do oczu na jego widok. Zaczęłam walić pięściami w szkło, żeby się do niego przedostać i chociaż raz wziąć go w ramiona, przytulić do siebie, powiedzieć, jak bardzo go kocham... Szyba była zbyt gruba. Nie zrobiłam nawet jednej ryski. Podniosłam wzrok z powrotem na osobę w fartuchu i krzyknęłam z przerażenia. Ona zdjęła maskę.<br />
To byłam ja.<br />
Odruchowo dotknęłam swojej twarzy, przejechałam dłońmi po swoim ciele, ale wszystko było na swoim miejscu. Co się dzieje? Dlaczego tam jest moja kopia?!<br />
Patrzyłam na swojego sobowtóra i krzyczałam, żeby ktoś mnie stąd wypuścił, ale jedyne, co osiągnęłam, to zdarte gardło i poobijane ręce. Patrick zaczął płakać mocniej. Tak bardzo chciałam go pocieszyć i uspokoić, ale coś innego przyciągnęło moją uwagę. Druga ja trzymała nóż i przysuwała go do mojego synka. Chciałam wrzeszczeć jeszcze głośniej, ale teraz z mojego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Coś mnie zablokowało, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Mogłam tylko bezsilnie patrzeć na tę przerażającą scenę za szkłem.<br />
Druga Natalia uniosła nóż nad głowę i spojrzała prosto na mnie. Zaczęła się śmiać. Okropnym, złośliwym, przerażającym śmiechem. Zacisnęłam powieki, żeby nie widzieć tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Płacz dziecka ucichł jak ucięty nożem. Zakryłam usta ręką, próbując powstrzymać szloch. Nie, proszę, nie... Otworzyłam oczy, by zobaczyć, jak mój sobowtór z psychicznym uśmiechem odsuwa się od stołu, na którym leżał martwy Patrick z ostrzem wbitym w pierś.<br />
<br />
-NIE!!!- Gwałtownie usiadłam na łóżku i spazmatycznie łapałam oddech. Czułam się tak, jakbym zaraz miała się udusić. Drżącymi rękami zaczęłam przeczesywać włosy, żeby się uspokoić. Drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł Liam.<br />
-Co się stało?!- Podbiegł do łóżka i zapalił swoją lampkę nocną. Pokręciłam głową, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Boże, ten sen był taki realistyczny...<br />
-Już, spokojnie... Jesteś bezpieczna.- Usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Wczepiłam się w niego mocno i znowu zaczęłam płakać. Nie potrafiłam się uspokoić, to było dla mnie za wiele. Te wszystkie koszmary mnie kiedyś wykończą. A to była dopiero pierwsza noc z powrotem w naszym domu. W szpitalu dawali mi leki uspokajające, parzyli jakieś melisy, mięty, a tutaj po prostu poszłam spać, wykończona wypisem, dziennikarzami, cmentarzem...- Ćśśś... Cicho, Nattie. Jest dobrze.<br />
-Prze... przepraszam...- Wydusiłam z siebie, kiedy przestały już płynąć łzy. Liam ciągle trzymał mnie w ramionach i delikatnie kołysał jak małe dziecko. Dziecko...<br />
-Nic nie mów.- Pocałował mnie ostrożnie w czoło.- Spróbuj może jeszcze zasnąć, dobrze?- Pokiwałam głową i odsunęłam się od niego.- Zostanę tu, gdyby coś się jeszcze działo.<br />
-Nie... nie musisz.<br />
-Spokojnie, usiądę na fotelu.- Nie mogłam dostrzec jego miny w półmroku. Był na mnie zły za to, że zajęłam nasz wspólny pokój? Niemożliwe, sam mi to zaproponował i własnoręcznie przygotował sobie łóżko w mojej pracowni. Nie chciałam, żeby spał obok mnie. Nie było tak jak kiedyś i nie zanosiło się na to, że szybko powrócimy do naszej relacji sprzed zerwania.<br />
Opadłam na poduszkę i z powrotem naciągnęłam na siebie kołdrę. Liam zgasił lampkę i przeszedł na drugą stronę łóżka, żeby usiąść na fotelu. Wziął z niego koc, owinął się nim i wbił we mnie czujne spojrzenie. Normalnie bodyguard. Starając się nie zwracać na niego uwagi, zamknęłam oczy, ale nie mogłam znowu zasnąć. Obrazy ze snu zaczęły pojawiać się w mojej głowie, tworząc bezładny chaos, w którym najczęściej pojawiał się zamordowany Patrick i ja. To znaczy, nie ja tylko mój sobowtór. Automatycznie przesunęłam rękę na brzuch, żeby skontrolować, czy z drugim maluchem jest wszystko dobrze. Dotknęłam palcami blizny po zabiegu i przesunęłam je wyżej na środek niewielkiej wypukłości. Mama nie pozwoli ci umrzeć, obiecuję. Ty będziesz żyć, zrobię wszystko, żebyś była zdrowa. Kocham cię, córeczko... I twój tata też...<br />
Przekręciłam się na bok i zerknęłam spod zmrużonych powiek na Liama. Już zdążył zasnąć, głowa opadła mu na oparcie fotela. Zaraz będzie pochrapywać. Jak na zawołanie, uchylił usta i cichutko chrapnął. Uśmiechnęłam się lekko. Znałam go doskonale, przez te lata nauczyłam się go całego na pamięć. Uniosłam głowę, żeby sprawdzić godzinę na moim budziku. Czwarta szesnaście? No, bez jaj... Westchnęłam ciężko i spróbowałam przekonać się do spania. Bez skutku.<br />
Po godzinie wiercenia się, gapienia w sufit i wsłuchiwania się w chrapanie Liama zdecydowałam się wstać. Nie było szans, żeby znowu usnęła, nawet najmniejszych. Wygrzebałam się spod kołdry i narzuciłam na siebie długi kardigan. Owinęłam się nim ciasno i cichutko wyszłam z pokoju do łazienki. Z lustra spojrzała na mnie wymęczona twarz z podkrążonymi oczami i potarganymi włosami. Matko, wyglądam jak zombie... Przemyłam twarz zimną wodą i od niechcenia stanęłam na wagę. Hmm, od początku ciąży przytyłam cztery kilo. Ależ się trzymam norm. Jeszcze raz zerknęłam do lustra. Policzki mi się lekko zaokrągliły i zaczęły mi rosnąć piersi. Na szczęście, na razie wyglądało to jak stanik push up. Duży push up, ale kij.<br />
Wyszłam z łazienki i usłyszałam płacz małego Malika. Oho, czas na pobudkę? Niedługo ja będę musiała tak robić. Uśmiechnęłam się pod nosem i ułożyłam rękę na brzuchu. Zaraz jednak znowu zmarkotniałam. Będę wstawać tylko do ciebie, maluchu. Twojego brata już tu nie ma. Pociągając nosem, poczłapałam po schodach na dół. Weszłam do kuchni i zaczęłam sobie robić herbatę rumiankową. Usiadłam przy stole i zapatrzyłam się w okno. Zaraz będzie wschód słońca. Na dworze już było szaro. Ciekawe, czy będzie świeciło dziś słońce. Miałam trochę dość wiatru i deszczu. Najlepiej, żeby przez kilka dni był upał... A już w ogóle byłoby bosko pojechać do Chorwacji.<br />
-Nie śpisz?- Poderwałam głowę na dźwięk głosu Zayna. Stał zaspany w drzwiach i drapał się po ramieniu.- Wiesz, że jest piąta?<br />
-Wiem.- Wzruszyłam ramionami.- Nie mogłam spać przez koszmary.<br />
-Patrick?- Od razu się domyślił. Nie odpowiedziałam.- Nie martw się, Nattie. To minie. Przyzwyczaisz się.- Podszedł do blatu i zaczął przygotowywać mleko.<br />
-Nie dam rady. Cały czas o nim myślę.- Pociągnęłam nosem.<br />
-Dziwisz się? Minął dopiero tydzień.- Nalał wrzątku do butelki i odmierzył równiutko zimną wodę, żeby nie było zbyt gorące.<br />
-Ja się czuję, jakby minęły całe wieki.- Mruknęłam.<br />
-Jest za wcześnie, żebym wymyślił coś dobrego na pocieszenie.- Ziewnął rozdzierająco.- Niestety, Shane uważa, że każda pora jest dobra na żarcie. Gdybym nie miał stuprocentowej pewności, że to ja go stworzyłem, to pomyślałbym, że wychowuję dziecko Nialla.<br />
-Jedziesz dziś do szpitala?- Zapytałam. Potrząsnął głową.<br />
-Shane ma szczepienie. A znając jego miłość do igieł, zapowiada się ciężka walka. Jedziemy z nim oboje.<br />
-Powodzenia.- Pomachał mi sennie i pobiegł na górę do marudzącego, głodnego synka.<br />
Wzięłam tę resztkę gorącej wody, którą mi zostawił, zrobiłam sobie herbatę i zeszłam do piwnicy do muzycznego. Rany, ale dawno tu nie byłam... Uruchomiłam panel i popijając herbatkę, włączyłam losowe odtwarzanie. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ulOKbTV1Gtg" target="_blank">"Over Again"</a>. No, wow. I głos Liama na początek, błagam! Nie, Payne, nie wiem, czy możemy zacząć od nowa. Nie teraz. Nie, kiedy jestem taka rozbita. Nie mam siły nic naprawiać. Mój wzrok padł na jedną z tysiąca piosenek na liście. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam przez ramię na pianino. Wstałam z fotela i podeszłam do regału z nutami. Zaczęłam je przerzucać w poszukiwaniu kartki z <a href="https://www.youtube.com/watch?v=RBumgq5yVrA" target="_blank">"Let Her Go"</a> Passengera. Jest, znalazłam. Wysunęłam stołek od fortepianu i przejechałam palcem po klawiszach. To jedziemy...<br />
Nie chciałam śpiewać, pozostałam przy samej grze. Wystarczył wokal z głośników. Grałam równo, skupiając się na nutach i nie zwracając uwagi na otoczenie. Tego potrzebowałam. Odciąć się od wszystkiego, zapomnieć, zatracić się w delikatnym dźwiękach. Naciskałam kolejne klawisze, czując jak te wszystkie nagromadzone we mnie emocje znajdują swoje bezpieczne ujście. To było dużo lepsze niż jakikolwiek płacz. Przestałam grać, kiedy zmieniła się piosenka. Co teraz? <a href="https://www.youtube.com/watch?v=FOjdXSrtUxA" target="_blank">"Give Me Love"</a>. Nieee, nie. Albo może? Ed zaczął już śpiewać, więc czym prędzej dołączyłam z moją grą. Te nuty znałam na pamięć, grałam je nie pierwszy raz. <i>Give a little time to me...</i> O właśnie. Tego potrzebuję. Trochę czasu.<br />
Przestałam grać po kilku kolejnych piosenkach, bo zaczął mnie boleć kręgosłup. Aha, czyli już się zaczyna. Przesiadłam się na fotel i dopiłam zimną już herbatę. Oparłam się wygodnie i włączyłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=A8gO0Z818j4" target="_blank">"Candle In The Wind"</a> Eltona Johna. Uwielbiałam tę piosenkę, nawet jeśli była tak smutna i nostalgiczna. Napisał ją na pogrzeb księżnej Diany i naprawdę, w tej chwili nie mogłam słuchać niczego bardziej odpowiedniego. Przymknęłam zaszklone oczy i po prostu słuchałam. Niczego więcej nie było mi trzeba.<br />
-Boże, czego ty słuchasz?<br />
-Na pewno nie ciebie.- Odparowałam, nawet na niego nie patrząc. Spadaj, Tomlinson.<br />
-To wiem. Marchewkę?- Otworzyłam jedno oko.<br />
-Masz?<br />
-A mam.- Wyciągnął jedną w moją stronę i usiadł na drugim fotelu.- Ale wyłącz to, bo mi się płakać chce.<br />
-Właśnie o to chodzi.- Stuknęłam palcem w inny tytuł.<br />
-Z deszczu pod rynnę, super.- Skomentował mój wybór. No co? Mam ochotę na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ivbO3s1udic" target="_blank">"Too Much Love Will Kill You"</a>, to źle?<br />
-Masz coś do Queenu?- Ugryzłam marchew i zaczęłam głośno chrupać.<br />
-Uwielbiam ich tak samo jak ty, ale nie mam doła... jak ty.<br />
-Jak się domyśliłeś, jasnowidzu?- Wywróciłam oczami.<br />
-Nie musisz być taka cierpka, Nattie. Wszyscy to widzą. I zresztą, nikt się jakoś specjalnie temu nie dziwi.<br />
-Louis Dobra Rada Tomlinson zaczyna swoje kazanie?- Zadrwiłam. Nie mogłam się powstrzymać.<br />
-A żebyś wiedziała. Za każdym razem, kiedy potrzebujesz kopa, to dziwnym trafem jestem pod ręką. I nawet mi się to podoba, wreszcie mogę pokazać mój ukryty iloraz inteligencji.- Parsknęłam śmiechem. O kurde.<br />
-No, dawaj, filozofie.<br />
-Okej.- Usiadł wygodniej i wbił we mnie spojrzenie niebieskich oczu.- Masz doła. Rozumiem. Straciłaś synka, masz pełne prawo rozpaczać. Ale nie możesz też odtrącać wszystkich dookoła. Jesteśmy twoją rodziną i chcemy cię wspierać. Rany, i tak będziemy to robić, nawet jeśli tobie się to nie będzie podobało!- Oho, rozkręcał się.- Pomyśl zresztą w ten sposób. Patrick nie żyje. Ale to nie jest tak, że umarł całkiem. Bliźniaki są przecież ze sobą zsynchronizowane, widzę to po moim rodzeństwie. Daisy i Phoebe myślą tak samo, Ernie i Doris czasem ze sobą walczą, ale jedno za drugim poszłoby w ogień. A ty masz właśnie w sobie połowę takiego duetu. Nie wiem, jakie jej dacie imię, ale założę się, że mała będzie w połowie sobą, a w połowie Patrickiem. I to nie jest przenośnia. Na serio, będziesz widziała w niej swojego syna. Kto wie, może wyrośnie na taką typową chłopczycę?- Zaśmiał się.- Rozumiesz, co mam na myśli?<br />
-Chyba tak.- Pokiwałam powoli głową.- Ale to nie zmienia faktu, że nie będzie mi łatwo się pogodzić z jego śmiercią.<br />
-Wiem. Ale my ci w tym pomożemy.- Objął mnie ramieniem.- Nikt nie każe ci zapominać. A jeśli chodzi o Liama...<br />
-O nie.- Zaprotestowałam, wysuwając się z jego objęć.- Nie będziemy teraz gadać o tym, że powinnam mu wybaczyć, rzucić mu się w ramiona i zacząć wszystko od początku.<br />
-Ja chciałem tylko powiedzieć, żebyś go definitywnie nie skreślała. Musisz się od nowa do niego przyzwyczaić, ale nikt nie każe ci od razu się z nim na nowo zaręczać i brać ślubu. Zacznijcie od przyjaźni.<br />
-Przyjaźni?- Powtórzyłam głupio.<br />
-No tak. Na początku od tego się zaczęło i dobrze na tym wyszliście. Musisz po prostu wrócić do waszej relacji z początku, a potem wszystko się potoczy tak, jak te parę lat temu, zobaczysz. Ja wiem, że ciągle go kochasz. To ci nie ułatwi sprawy, ale z drugiej strony... Nie wiem, dacie radę. Innej opcji nie ma. Jesteście Natalia i Liam, Lattie, jedno wielkie niekończące się love story i drama. Bez was nie byłoby 1D Team, One Direction byłoby daleką, zakurzoną przeszłością.<br />
-Nie przesadzasz troszkę?- Uniosłam brwi.- Nie jesteśmy jacyś niezastąpieni. Poza tym, nie wiesz, jak to się potoczy. Może my już nigdy nie będziemy razem, a łączyć będzie nas tylko dziecko?<br />
-Przestań pieprzyć!- Wkurzył się Lou.- Potrzebujesz urlopu, a nie wypowiedzenia! Ja rozumiem, porwał ci serce na kawałki, ale miałaś czas na pozszywanie i właśnie się zrasta. Daj mu jeszcze chwilę, a będziesz mogła zdjąć szwy.- I nachylił się nad panelem, żeby wybrać na ekranie piosenkę. Nieprzypadkową. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=1zfzka5VwRc" target="_blank">"Give Your Heart A Break"</a> Demi Lovato.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">The day I first met you</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>You told me you'd never fall in love</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>But now that I get you</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I know fear is what it really was</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Now here we are, so close</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Yet so far, haven't I passed the test?</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>When will you relize </i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Baby, I'm not like the rest</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Don't wanna break your heart</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I wanna give your heart a break</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I know you're scared it's wrong</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Like you might make a mistake</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>There's just one life to live</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And there's no time to wait, to waste</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>So let me give your heart a break</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Give your heart a break</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Let me give your heart a break</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Your heart a break</i></span><br />
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">W dniu, w którym pierwszy raz cię spotkałam</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Powiedziałeś mi, że już nigdy się nie zakochasz</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Teraz, gdy cię zrozumiałam</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wiem, że tak naprawdę chodziło o strach</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Oto jesteśmy, tak blisko</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>A wciąż tak daleko, czy nie przeszłam tej próby?</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kiedy uświadomisz sobie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Kochanie, że ja nie jestem taka jak reszta?</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Nie chcę złamać ci serca</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Chcę mu ulżyć</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wiem, że się boisz, że to nie to</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Że możesz popełnić błąd</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Masz tylko jedno życie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I nie ma na co czekać, ani chwili do stracenia</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Więc pozwól mi ulżyć twojemu sercu</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ulżyć twojemu sercu</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Pozwól mi ulżyć twojemu sercu</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ulżyć twojemu sercu)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i><br /></i></span>
-Ty to jednak faktycznie masz coś w tej niby pustej głowie.- Mruknęłam pod nosem i zaraz dostałam za to kuksańca w ramię.- Ała, bijesz kobietę w ciąży?!<br />
-To była samoobrona.- Wystawił do mnie język i do tego zrobił zeza. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Na początku cichym, ale po chwili oboje prawie się pokładaliśmy.<br />
Może on faktycznie ma rację? Otrząsnę się i ruszę naprzód... Ale tylko i wyłącznie ich pomocą.<br />
-Dobra, koniec użalania się nad sobą.- Wstał z krzesła i się przeciągnął.- Idziemy na śniadanko. I nie mów, że nie jesteś głodna, bo musisz jeść za dwoje.<br />
-Właściwie to głodna też jestem za dwoje.- Wzięłam pusty kubek i poszłam za nim na górę. W kuchni natknęliśmy się na półprzytomną Nikę.<br />
-Heeej.- Ziewnęła.- Jadę przed pracą do szpitala. Natalia, chcesz jechać ze mną?<br />
-No, mogę jechać. I tak chciałam się tam pojawić.- Wzięłam chleb i wsadziłam do tostera. Wyciągnęłam z lodówki jogurt i zaczęłam go pochłaniać.<br />
-Nie miałaś żadnych informacji, kiedy będą go wybudzać?<br />
-Nie.- Pokręciłam głową.- Ale dziś złapię kogoś i się wypytam.<br />
-Dzięki.- Popatrzyłam na Nikę ze współczuciem. Schudła przez to wszystko, była niewyspana, każdą wolną chwilę spędzała przy łóżku Nialla. Rozmawiała z nim, płakała lub po prostu trzymała go za rękę i obserwowała każdy najdrobniejszy ruch. A właściwie jego brak. Nawet kiedyś przyniosła mu książki i czytała na głos. Właśnie po tym można było rozpoznać prawdziwą miłość. Kiedy byli ze sobą w każdej chwili, tej lepszej i tej gorszej. Kiedy potrzebowali siebie nawzajem i sobie to okazywali.<br />
-Nika, ty się nie przejmuj. Niall stanie na nogi, zobaczysz.- Lou poklepał ją po łopatce i zabrał jej jedną kanapkę.<br />
-Ej, oddawaj!- Nie chciało jej się wstać z krzesła i Louis mógł z łatwością odskoczyć i z triumfalną miną pożreć kanapkę w dwóch gryzach.<br />
-Mam zwrócić?- Zapytał z niewinną miną, gdy już wszystko przełknął. Nika machnęła na niego ręką ze zrezygnowaniem i wstała od stołu.<br />
-Idę się ubrać. Jedziemy za maks godzinę, okej?<br />
-Okej.- Oboje patrzyliśmy za wychodzącą dziewczyną, a potem spojrzeliśmy po sobie.<br />
-Ona się wykończy. Weź ich zmuś, żeby go wybudzili.<br />
-To nie takie proste.- Westchnęłam.- Też się idę ubrać.<br />
Poszłam na górę i w drzwiach pokoju zderzyłam się z Liamem.<br />
-Boże, już myślałem, gdzie zniknęłaś.- Odetchnął i wyciągnął do mnie rękę, ale się odsunęłam.<br />
-Byłam w Music'u z Louisem.- Odpowiedziałam.- A teraz jadę z Niką do szpitala.<br />
-Okej.- Skinął głową i wyminął mnie w korytarzu. Nie odwracałam się, ale słyszałam wyraźnie, jak głośno tupał na schodach. Uraziłam go. Ale przecież nie przełamię się tak od razu, co nie? Nie potrafię.<br />
Weszłam do pokoju i wzięłam do łazienki ubrania. Nika pewnie będzie gotowa za dosłownie kwadrans, więc zrezygnowałam z prysznica i zaczęłam szorować zęby, jednocześnie smarując brzuch kremem na rozstępy. Uroki ciąży. Nałożyłam na siebie legginsy i tunikę z rękawem trzy czwarte, naciągnęłam skarpetki-stopki i szybko rozczesałam włosy. Dobrze, że umyłam je wczoraj wieczorem. Przypudrowałam ekspresem nos, maznęłam wargi błyszczykiem i wyszłam z pokoju. Nika wypadła ze swojego sekundę po mnie.<br />
-Jedziemy!- Pociągnęła mnie za rękę po schodach. Udało mi się wyrwać, zanim spadłam i wolnym krokiem zeszłam na dół. Jeszcze pamiętałam, co mówiła Sheila. Teraz już zamierzałam podwójnie na siebie uważać.<br />
-Może trochę delikatniej, co? Jakbyś nie zauważyła ostatnio, to jestem w ciąży.- Zakpiłam, zakładając sandały.<br />
-Chyba mi umknęło.- Odparowała i otworzyła drzwi od garażu.- Wybieraj auto, Niall nie będzie protestował.<br />
-Haha. Daj tego czerwonego Hyundaia.- Podałam jej kluczyki z półeczki i wsiadłam na miejsce pasażera. Chyba trzeba też ograniczyć prowadzenie samochodu. Szkoda.<br />
Nika odpaliła silnik i ruszyła do szpitala, po drodze trąbiąc na Chada, który dyskutował z jakimiś fankami pod bramą. Pomachałam im z samochodu, ale nie wiem, czy to zauważyły, bo Nika już popruła na główną drogę. Jezu, ta dziewczyna to pirat drogowy. Chyba jeszcze nigdy nie wylądowałam tak szybko pod szpitalem. Okej, może jak jechałam z ratownikami karetką, ale to się nie liczy.<br />
-Chodź!- Rzuciła komendę i za chwilę pędziła do swojego ukochanego. Mnie się wcale nie spieszyło. Wiedziałam, że Nika musiała jeszcze jechać do laboratorium, a ja... Ja byłam na urlopie, mogłam sobie powoli, spokojnie pójść do windy, zamiast gnać na złamanie karku po schodach, poczekać cierpliwie, aż wszyscy się wepchną i wejść na końcu do tego stalowego pudła, pojechać na dziesięć różnych pięter, zanim winda zatrzyma się łaskawie na moim i odwiedzić dyżurkę pielęgniarek oraz gabinet lekarski.<br />
-Cześć, Grace!- Pomachałam koleżance za biurkiem.<br />
-O, hej, Natalia.- Przetarła zaczerwienione oczy i ziewnęła.- Miałam nocny dyżur, przepraszam.<br />
-Spoko. Masz coś nowego o moim pacjencie?<br />
-Eee... czekaj. Horan?<br />
-Dokładnie.- Przerzuciła księgi zleceń, wygrzebała plik notatek z nazwiskiem Nialla i mi je podała.<br />
-Odłączyliśmy respirator.<br />
-Oddycha samodzielnie?- Znalazłam interesujące mnie zapiski. Koniec z respiratorem, prowadzone natlenowania, dren w nosie i dwa dreny w ranach, szwy w stanie dobrym, mocz i kał w ilościach prawidłowych. Rany, ale to dziwne czytać takie rzeczy o przyjacielu.<br />
-Tak, jest w porządku. Trochę surowiczej wydzieliny wycieka ze szwu przy śledzionie, ale tak, to jest w porządku. Odstawiliśmy też leki usypiające. Chcemy, żeby się wybudził.<br />
-Profesor to widział?- Zapytałam. Grace wywróciła oczami.<br />
-Chyba nie myślisz, że mogę już podejmować takie decyzje. Nie jestem jeszcze wyspecjalizowanym chirurgiem.<br />
-Wiem, tak tylko spytałam.- Oddałam jej papiery i skierowałam się do drzwi.- Zajrzę jeszcze na ortopedię i potem tu wrócę.<br />
-Ja zaraz spadam do domu. Wolę nie zasnąć z głową w czyjejś jamie brzusznej. Jak tylko dłużej posiedzę, to zaraz mnie wezmą do jakiegoś zabiegu na asystę.<br />
-Jakżeby inaczej.- Uśmiechnęłam się krzywo.- Na razie, trzymaj się.<br />
-Nom, ty też.<br />
Zerknęłam przez szybę, jaka sytuacja u Nialla, ale na widok Niki przytulającej się do jego ręki stwierdziłam, że na razie nie będę jej przeszkadzać. Znowu poszłam do windy i pojechałam na ortopedię.<br />
-Przepraszam!- Zatrzymałam się na czyjeś wołanie.- Pani Maj?<br />
-Tak.- Skinęłam głową. Przede mną zatrzymał się jakiś wysoki lekarz.- O co chodzi?<br />
-Nazywam się Andrew Giles i jestem tu ginekologiem. Badałem panią Monikę Pater. Powiedziano mi, że mogę skonsultować z panią wyniki.<br />
-Nie jestem wyspecjalizowanym ginekologiem.- Zmarszczyłam brwi.- Nie nadaję się do konsultacji.<br />
-Może się źle wyraziłem... Chodzi bardziej o przekazanie wyników i... ekhem, sugestie dotyczące leczenia.<br />
-Monika jest chora?- Przestraszyłam się.<br />
-Nie, nie! Fizycznie nie.<br />
-Chodzi panu o jej psychikę.- Domyśliłam się. Stany lękowe Moniki to była zdecydowanie robótka dla psychiatry lub psychologa.<br />
-Tak, niemniej uraz psychiczny został spowodowany urazem fizycznym. Bardzo poważnym.- Z trudem powstrzymałam się od potrząśnięcia tym lekarzem.<br />
-Niech pan nie owija w bawełnę. Zgwałcono ją, prawda?<br />
-I to nie raz. A do tego jeszcze to... Coś takiego widzę pierwszy raz w życiu u ofiar gwałtu.- Podał mi teczkę. Otworzyłam ją i wyjęłam zdjęcie z rentgena i USG. Przyjrzałam się uważnie. Zaraz, coś mi tu nie pasuje...- To zdjęcie jej miednicy?- Upewniłam się.<br />
-Tak. Już pani widzi?- Wskazał na miejsce, gdzie według wszystkich podręczników anatomii powinna być macica. Ale jej nie było.<br />
-O mój Boże.- Aż upuściłam papiery. Doktor schylił się i szybko to pozbierał. Zakryłam usta dłonią, próbując otrząsnąć się z szoku.- Wycięli jej macicę?!<br />
-Tak. Nie powiem, w przypadku licznych i zbiorowych gwałtów, to interesująca metoda antykoncepcji. Nie całą, tylko trzon, ale nie pozwala to już na zagnieżdżenie się ewentualnego zarodka, bo brakuje po prostu dróg rodnych. Do tego szwy są już całkiem wygojone i zdjęte. Zrobił to ktoś znający się na rzeczy. Inne kobiety, które tam znaleziono, zostały identycznie okaleczone. Normalnie takie zabiegi przeprowadza się przy nowotworach.<br />
-Czyli mieli tam swojego chirurga.- Doszłam do okropnego wniosku.- Jezu, naczytali się thrillerów medycznych, czy co?!<br />
-Spokojnie. Oprócz kilku siniaków i ran ciętych, nie ma więcej obrażeń. Nigdzie nie wdało się zakażenie.<br />
-Spokojnie?! Ja mam być spokojna?! To moja przyjaciółka i teraz jest w beznadziejnym stanie, nigdy nie będzie mogła mieć dzieci, a ja jestem właśnie w ciąży! I jak ja mam jej to powiedzieć?!<br />
-W teczce jest numer do dobrego psychiatry. Radzę się z nim skontaktować, jego pomoc może być niezbędna w nawiązaniu kontaktu z pani przyjaciółką. Aha, w środku jest też recepta na leki, głównie hormony. Proszę przypilnować, żeby je zażywała.<br />
-Jasne.- Westchnęłam ciężko i usiadłam na krześle obok sali Harry'ego. Odłożyłam teczkę na podłogę i oparłam głowę na dłoniach. Boże, co za potwory żyją na tym świecie! Jeśli już miało się coś takiego zdarzyć, to czy nie mogła trafić na jakiegoś normalnego gwałciciela? O ile gwałciciel może być normalny. Nie, cofam to. Ale żeby zrobić coś takiego, to trzeba mieć kompletnie posrane w głowie. Od razu przypomniał mi się "Chirurg" i "Skalpel", dwa thrillery Gerritsen. A już liczyłam, że takie zboczenia to tylko fikcja literacka. I co ja mam teraz zrobić? Jeszcze ten koszmar dziś w nocy...<br />
Nie mówiłam jeszcze Monice o ciąży, bo nie była na tyle świadoma, żeby ogarnąć, o co mi chodziło. Jedyny kontakt miała z Harrym i słuchała w zasadzie tylko jego, bo jedynie przy nim czuła się bezpiecznie. A on nie poruszał żadnych trudnych tematów, głównie ją uspokajał, bo podrywała się na każdy najcichszy dźwięk, ciągle męczyły ją koszmary i denerwował ją widok każdego obcego mężczyzny. Kobiety zresztą też.<br />
Odchyliłam się na oparcie i pogłaskałam się po brzuchu. Oj, maluchu, my chyba nigdy nie odpoczniemy od problemów... Obyś tylko ty była zdrowa. Żebyś tylko była zdrowa. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do sali. Harry wyglądał wręcz genialnie w porównaniu z tym, co zastałam po wypadku. Monika siedziała z brzegu łóżka i ściskała jego rękę, podczas gdy on czytał na głos jakąś książkę. Jeśli się nie mylę, to był to jeden z uwielbianych przez Monię harlequinów.<br />
-Hej.- Przywitałam się. Monika wzdrygnęła się, ale zaraz posłała w moją stronę spłoszony uśmiech.<br />
-Hejo, Nattie.- Harry odłożył książkę i dał się przytulić na powitanie.- Zobacz, zdjęli mi już tę szmatę z głowy. Całe szczęście, bo już mnie to swędziało. A z nogą też już lepiej. Już nie boli, tylko wkurza mnie ten wyciąg. Nie mógłbym jej trzymać normalnie?<br />
-Nie wiem, nie jestem ortopedą. Zdaj się na swoich lekarzy, co?- Zaśmiałam się. Harry jednak wyczuł, że coś jest nie tak, bo zaczął mnie lustrować uważnym wzrokiem. Zerknęłam wymownie na Monikę. Skinął głową.<br />
-Moniś, dobrze się dziś czujesz?<br />
-Dobrze.- Powiedziała cicho i zaczęła skubać róg kołdry. Usiadłam na krześle.<br />
-Monika - zaczęłam spokojnie - mogłabyś mi choć trochę powiedzieć, co tam się działo? Kiedy cię nie było, co się z tobą działo? Co oni ci zrobili? Nie wiem, jak mam ci z tym pomóc.<br />
-Nie pomożesz.- Wyszeptała. W jej oczach zaczęły się zbierać łzy.- Nikt mi już nigdy nie pomoże.<br />
-Skarbie, proszę.- Dołączył się do mnie Harry.- Wiem, że ci ciężko i nie chcesz o tym mówić, ale czasem lepiej coś z siebie wyrzucić.- Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Oboje z napięciem wpatrywaliśmy się w wychudzoną blondynkę, która była już na skraju płaczu.<br />
-Jak cię wyrzuciłam...- Rzuciłam Stylesowi zdumione spojrzenie. Czyżbyśmy byli świadkami przełomu? Monia zaczęła mówić!- Wtedy... przyjechał Flash. Powiedziałam mu o wszystkim, a on kazał mi się spakować i mówił, że pojedziemy odpocząć od tej całej sytuacji. To miał być wypad całą grupą... Pojechaliśmy razem z kilkoma osobami na jakieś pole namiotowe, a tam zrobiliśmy ognisko. Dosypali mi czegoś... Obudziłam się w... W jakimś pokoju, brudnym, bez okien, bez mebli... Zaraz potem przyszedł on i zabrał mnie na górę. Tam była cała masa ludzi, nie znałam ich... Oni byli na haju, jak nieprzytomni... Na środku był stół. Wywlekli z tłumu jakąś dziewczynę i nożem zaczęli wycinać jej na ramieniu jakieś znaki. Nie wiedziałam, o co im chodzi, nie rozumiałam! On nie chciał mi nic powiedzieć, więc zagroziłam mu, że wyjeżdżam, a on...- Mówiła przerywanymi zdaniami. Można było wyczuć, jak wielką trudność jej to sprawiało. Zaraz ja też się rozpłaczę.<br />
-Zawlókł mnie na środek i krzyknął do nich, że mają nową. Tamta dziewczyna zeszła ze stołu i wstrzyknęła mi coś... Obudziłam się znowu w tym pokoju z opatrunkiem na brzuchu... A potem... Przyszedł on i...- Zaczęła się trząść. Łzy spływały jej po twarzy, a ręce nerwowo przesuwały się po ramionach. Harry przyciągnął ją do siebie, ale odepchnęła.- Ty wiesz, co mi zrobili! Wiesz, prawda?- Krzyknęła do mnie. Spuściłam głowę i zacisnęłam powieki. Jak ja mam jej to powiedzieć?- Powiedz mi, co oni mi zrobili!<br />
-Wyci... Nie będziesz... Nie wiem, jak ci to powiedzieć!- Rozpłakałam się. Doskonale wiedziałam, jak Monika się będzie czuła po tym, jak jej to powiem. Dokładnie tak, jak ja się czułam przez ostatni tydzień.<br />
-Natalia... Po prostu to powiedz.- Podniosłam głowę i spojrzałam na nią z bólem.<br />
-Wycięli ci macicę. Nigdy nie będziesz mieć dzieci.- Wyszeptałam. Harry otworzył szeroko oczy i wciągnął powietrze. Jej reakcja była zdumiewająca.<br />
-Tak myślałam.- Monika skinęła głową. Więcej się do nas nie odezwała, tylko łzy bezgłośnie spływały po jej policzkach. Miałam wrażenie, że razem z fragmentem jej ciała, wycięli jej też wszystkie emocje oprócz strachu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-I co ja mam teraz zrobić, Horan? Streściłam ci całą historię, wszystko, a ty powinieneś się zbulwersować i wstać, żeby mnie opieprzyć. Ale nie, ty leżysz jak ta kłoda, chociaż od ładnych dwóch tygodni oddychasz samodzielnie. Nawet nie zobaczysz, jak mi brzuch rośnie. A jest nieźle, serio. Mała się rozpycha, ale jeszcze ani razu nie poczułam jej kopnięcia. Sheila mnie uspokaja, że wszystko jest pod kontrolą, ale dla pewności wolałabym dostać jeszcze prawego sierpowego w żołądek, żeby być stuprocentowo pewna. Może głos wujka by ją pobudził do działania? Nie? Nie wiesz, co tracisz, pacanie. Wiesz, ile już przegapiłeś? Moje... śmierć Patricka, odnalezienie się Moniki... Chociaż tutaj jest niewiele do opowiadania. Odkąd dowiedzieliśmy się, że zrobili jej takie świństwo, nie powiedziała nam nic więcej. To znaczy, odzywa się, jak najbardziej. Nawet raz się podobno uśmiechnęła. Ale przez jakąś sekundę. Więcej swojej historii nam nie opowiedziała. Jedynie udało się uzgodnić z lekarzami, że za jakiś tydzień wyjdą ze szpitala. Też mógłbyś się obudzić, to może swoje urodziny obchodziłbyś w domu. W środku już ci się większość wygoiła, tylko żebyś ruszył tyłek z tego wyra. Już ci materac przeciwodleżynowy założyli, no litości. Jak księżniczka na ziarnku grochu. Mała, zapamiętaj, nie bierz przykładu z wujka Nialla. Tak długo leżeć nie wolno. Horan, wstydziłbyś się. Dzieciak się od małego będzie uczył.- Westchnęłam ciężko i poprawiłam się na fotelu. Gadałam tak bez sensu o wszystkim i o niczym od jakichś dwóch godzin. Nie udało mi się uzyskać żadnego, nawet najmniejszego odzewu. Cholera.<br />
-Nattie?- Odwróciłam się i zobaczyłam wchodzącą do sali Gemmę.- Hej, długo tu siedzisz?<br />
-Wystarczająco, żeby się na niego wkurzyć.- Wzruszyłam ramionami i położyłam dłonie na brzuchu. Od pewnego czasu ten niewielki gest działał na mnie mega uspokajająco.<br />
-Byłam u mojego porąbanego brata. Jak tylko wyjdzie z tego szpitala to dostanie taki łomot, że nigdy nie wsiądzie za kółko.- Oparła się łokciami o ramę łóżka.- Niall jeszcze nic?<br />
-Nic.<br />
-Kurde. Z Moniką też nie najlepiej. Chociaż nie, jest postęp. Nie wzdrygnęła się, kiedy dziś ją przytuliłam.<br />
-Powoli się z nami oswaja.- Wyjaśniłam.- Już jej tak nie straszymy jak na początku. Gorzej z obcymi, na ich widok od razu panikuje.<br />
-Wiem. Nie zapomnę, jak pierwszy raz przyszłam tu do szpitala. Mama strasznie to wszystko przeżywa. Do tego jeszcze musiała wrócić do Holmes Chapel, bo Robin się rozchorował. Jakby tego było mało.<br />
-Same nieszczęścia.- Westchnęłam i wstałam z krzesła.- Zostaniesz tutaj? Nika zaraz przyjedzie.<br />
-Jestem!- O wilku mowa.- Hej, kochanie! Wstałeś już?<br />
-Nie.- Odpowiedziałyśmy jednocześnie w imieniu Niallera.<br />
-Przyniosłam ci jakieś książki, to zaraz ci poczytam.- Otworzyłam szeroko oczy na widok kilku opasłych tomiszcz, które przytargała. Jezu, Nika, kto cię podmienił?- Po pracy zajrzałam do Jake'a, proces tych... nie powiem, czyj, zacznie się w poniedziałek, trzeciego września. Tamte dziewczyny zdecydowały się zeznawać, więc Monika nie będzie do tego zmuszana, chociaż mogą ją wezwać do dodatkowych pytań, ale o tym nas poinformują. Mówiła coś jeszcze?<br />
-Nic.- Gemma pokręciła głową.- Nic, o czym byśmy nie wiedzieli.<br />
-Kiepsko. A mówiła, jak się czuje, czy coś?<br />
-Też nie. Myślę, że łatwiej jej się będzie otworzyć w domu. Harry w przyszłym tygodniu wyjdzie ze szpitala, a ona z nim. Może wtedy pozwoli zadzwonić do tego psychiatry. O, czekajcie.- Wyjęłam z kieszeni telefon.- Halo?<br />
-Cześć. Jestem już pod szpitalem, jak prosiłaś.<br />
-Okej, już lecę.- Rozłączyłam się i odwróciłam do dziewczyn.- Liam po mnie przyjechał. Idę, muszę wyciągnąć nogi.<br />
-Ja tu jeszcze zostanę.- Gemma posłała mi uśmiech i zaczęła gadać z Niką o jakimś kremie nawilżającym.<br />
Zjechałam windą na parter i wychyliłam się zza zakrętu. Uff, czysto. Żadnych fanek przed szpitalem. Przemknęłam koło rejestracji i wyszłam na dwór. Po fali chłodnych wiatrów i ulewnego deszczu, w Londyn znów uderzyło gorące powietrze. No, hello, zaraz wrzesień, a pogoda jak w środku lipca. Mam dość tych anomalii.<br />
-Skradasz się jak Bond.- Zażartował Liam, kiedy wreszcie wsiadłam do samochodu.<br />
-Dziwisz się?- Odetchnęłam z ulgą, gdy poczułam klimatyzację. Położyłam rękę na brzuchu.- Takie rzeczy są beznadziejne, jak się jest w ciąży.<br />
-Jak się czujesz?- Zapytał, manewrując po parkingu. Szło mu zdecydowanie lepiej, odkąd zdjęli mu gips. Przynajmniej ja czułam się bezpieczniej.<br />
-W porządku.- Wzruszyłam ramionami.- Ale kostki zaczynają mi puchnąc jak dużo chodzę. Chyba serio powinnam więcej leżeć.<br />
-Paul dzwonił.- Oznajmił Liam po dłuższej chwili.- Pytał, czy moglibyśmy pojawić się jutro na pokazie Prady.<br />
-Co?- Spojrzałam na niego zdumiona.- Ja i ty?<br />
-Tak. W ramach dodawania otuchy fanom.- Wyjaśnił sarkastycznie.<br />
-Czy Paul jeszcze nie zajarzył, że jestem w ciąży? Ja rozumiem, to nie jest dziewiąty miesiąc, ale jednak coś już widać.- Zakpiłam, delikatnie przesuwając ręką po wypukłym brzuchu. Okej, może gdyby... nie stało się to, co się stało, to brzuch byłby większy, ale bez przesady. Temat Patricka wciąż bolał jak cholera.<br />
-Mieliśmy te wejściówki załatwione już pół roku temu i nie da się odwołać. Na dodatek nikt nie może przyjść zamiast nas.<br />
-Mam już dość tej roli zbawicielki wszechświata, wiesz?- Zdenerwowałam się.- Nie można napisać tweeta typu "hej, wszystko okej, żyjemy, będzie dobrze, kochamy was"? Nie, oczywiście, my musimy się pchać na jakąś galę, żeby przed kamerami zdać relację z naszego życia i udawać, że wszystko jest super.<br />
-Mnie też się ten pomysł nie podoba.<br />
-No i świetnie. Nie idźmy.<br />
-Ale po tym mogą wreszcie dać nam spokój...- I tu miał rację. Liam jeden, Natalia zero. Pomyślałam chwilkę.<br />
-Okej, pójdę. Mogę nawet udawać, że do siebie wróciliśmy. Ale jeśli coś się stanie mnie lub małej, to ty będziesz za wszystko odpowiadał.<br />
-Nie chcę cię do niczego zmuszać.- Złapał mnie za rękę, ale zaraz ją zabrałam.<br />
-To moja decyzja. Możemy jechać.- Odwróciłam się do okna i z wielkim zainteresowaniem zaczęłam oglądać mijane budynki. W głębi duszy byłam wściekła. Ale jeśli cokolwiek jutro pójdzie nie tak, to całą tę złość wyładuję na nim.<br />
Nagle moją uwagę zwróciła lecąca w radiu piosenka. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=50VWOBi0VFs" target="_blank">"Jealous"</a>. Wystarczyło kilka słów, żebym ją znienawidziła.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm jealous of the rain</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That falls upon your skin</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It's closer than my hands have been</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm jealous of the rain</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I'm jealous of the wind</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">That ripples through your clothes</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It's closer than your shadow</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Oh, I'm jealous of the wind, cause</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wished you the best of</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">All this world could give</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And I told you when you left me</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">There's nothing to forgive</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">But I always thought you'd come back, tell me all you found was</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Heartbreak and misery</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">It's hard for me to say, I'm jealous of the way</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">You're happy without me</span></i></div>
<div>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">(</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jestem zazdrosny o deszcz</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"> </span></span></i></div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Który pada na twoją skórę </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jest bliżej niż moje ręce były kiedykolwiek</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jestem zazdrosny o deszcz </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jestem zazdrosny o wiatr </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Który przewiewa twoje ubranie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jest bliżej niż twój cień </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Och, jestem zazdrosny o wiatr, ponieważ </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"> </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Życzyłem ci wszystkiego co tylko najlepsze</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">na tym świecie </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I powiedziałem ci, kiedy mnie opuściłaś</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Że nie ma czego wybaczać </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Ale zawsze myślałem, że wrócisz, powiesz mi, iż wszystko, co znalazłaś to </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Złamane serce i nieszczęście </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Trudno mi przyznać, że jestem zazdrosny </span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">o twoje szczęście beze mnie)</span></span></i><br />
<div>
<br />
<br />
-Wyłącz to.- Powiedziałam ostro i wierzchem dłoni otarłam spływającą łzę. Nie potrafiłam słuchać jakiejkolwiek piosenki, która przypominałaby mi o czyimś odejściu. Zaraz miałam przed oczami Patricka.<br />
Dojechaliśmy w zupełnej ciszy do domu. Szybko wysiadłam z samochodu, ale w połowie drogi do drzwi zatrzymałam się raptownie. Z domu wypadła Eleanor i zaczęła ciągnąć mnie do samochodu.<br />
-Jedziemy, szybko! Dzwoniła Nika, Niall się obudził!!!<br />
-O matko!- Zawróciłam pędem i zaczęłam popędzać Liama.- Liam, wsiadaj z powrotem, Niall się obudził!<br />
-Ale trafił czasowo, masz genialny prezent na urodziny, Liam!- Krzyknęła uradowana Els.- Dzwonię do Louisa. Zayn i Perrie zaraz się zbiorą i też jadą z Shanem.<br />
A ja siedziałam jak wmurowana. Zapomniałam. Zapomniałam, że Liam ma jutro urodziny.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_____________________________________<br />
TO już przesada totalna, ale... dobra, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, pojechałam po bandzie i tyle. Chyba wykasuję ten rozdział i napiszę od nowa. Albo nie, niech zostanie. Będę wiedziała, jak NIE pisać.<br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Kolejny rozdział podejrzewam, że koło 12 października. Powinnam się wyrobić.</span><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dziękuję wam za wszystko i lecę się dalej uczyć. Rzygam już tą anatomią i chyba ten rozdział to efekt uboczny przedawkowania Bochenka. Nie mam już na to siły, jestem gotowa wkuć jakikolwiek podręcznik, byle nie anatomię. Co za dużo to niezdrowo -.-</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Pozdrawiam i przepraszam za ten dziwny twór zwany rozdziałem dwudziestym pierwszym <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-43073313876251087072015-09-16T17:28:00.000+02:002015-09-16T17:28:03.296+02:00(Nie)wielkie ogłoszenieHej...<br />
Wiem, że nie lubicie takich notek, ale muszę ją dodać, bo nie chcę was trzymać bez żadnej wiadomości.<br />
Rozdział nie pojawi się w piątek, tak jak obiecałam wcześniej. Przesuwam datę na 26 września.<br />
<br />
Czemu tak długo?<br />
Cóż, walka z anatomią nie była zbyt wyrównana i poległam na poprawce. Kolejną piszę w poniedziałek, a to oznacza kucie 24/7, żeby wreszcie pozbyć się tego cholernego problemu. Naprawdę nie chcę płacić za komisyjny i zdawać ustnie przed profesorem albo w ostateczności męczyć się z anatomią jeszcze przez rok.<br />
<br />
Proszę was, trzymajcie kciuki, pomódlcie się za mnie, naprawdę potrzebuję teraz waszego wsparcia. Wczoraj miałam mega deprechę, nie byłam w stanie nic zrobić, bo od razu chciało mi się płakać, jak przyjechałam do domu i przytuliłam się do babci, to też od razu przemoczyłam jej sweter, więc no... Jak na mnie, byłam w totalnej rozsypce, ale teraz już wróciłam do siebie, zmobilizowałam się i uczę się dalej.<br />
<br />
Przepraszam za tę całą zwłokę, ale nie mogę tego zaniedbać. Studia są ważniejsze niż wszystko inne (chociaż pisanie jest zaraz po nich!) i zrobię wszystko, żeby dostać się na drugi rok.<br />
<br />
Pozdrawiam i wracam do czytania Bochenka<br />
Roxanne xDRoxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-49613209374976993972015-09-07T22:46:00.002+02:002015-09-07T22:46:09.406+02:00Część II: Rozdział 20Historia lubi się powtarzać, prawda? A historia mojego życia to jedna wielka groteska na miarę utworów Mrożka. Poważnie. To zaczyna przypominać błędne koło.<br />
<div>
Kiedy byłam chora i chciałam powiedzieć wszystkim, co mi jest, nie potrafiłam. Bałam się ich reakcji, tego współczucia, litości, cierpienia... I w końcu, kiedy zakochałam się w Liamie i zdobyłam przyjaciół, którym gotowa byłam powierzyć mój sekret, to nie mogłam tego zrobić na spokojnie i wprost, o nie! Ja to musiałam wykrzyczeć w najmniej oczekiwanym momencie.</div>
<div>
A teraz, kiedy własnie miałam oznajmić mojemu zdradliwemu ukochanemu, że jestem z nim w ciąży i będą bliźnięta, to nagle cały wszechświat stwierdził, że to byłoby zbyt nudne i postawił na mojej drodze jakieś drzewo, o które rozbił się samochód, Monikę, która odnalazła się nie wcześniej i nie później, tylko właśnie w tej sekundzie i oczywiście moje plany legły w gruzach. No bo po co mówić Liamowi o dzieciach w taki pospolity sposób? Lepiej, żebym trafiła na izbę przyjęć, a stamtąd na oddział ginekologiczno-położniczy. </div>
<div>
I koniec końców, za każdym razem w podobnej sytuacji ląduję w szpitalu. A wszystkie łzawe rozmowy, które powinny odbyć się w domu, restauracji, parku czy choćby przez telefon, toczą się przy szpitalnym łóżku, wśród zapachów środków odkażających, z pikaniem EKG i skapywaniem kroplówki w tle.</div>
<div>
Pamiętacie piosenkę OneRepublic <a href="https://www.youtube.com/watch?v=qrOeGCJdZe4" target="_blank">"All The Right Moves"</a>? <i>They've got all the right moves in the all the right faces... </i>No właśnie. Ja tak nie mam. Żadnego prawidłowego ruchu na tej szachownicy zwanej życiem. Wszyscy po kolei załatwiają mnie jakimś matem, a ja nie mogę wykonać zwykłego przesunięcia królowej o jedno pole, żeby się bronić. A na pewno nie w przełomowych momentach życia.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ocknęłam się na jakimś twardym, płaskim jak deska łóżku. Podniosłam rękę do czoła, licząc, że jakoś uspokoję to dzikie pulsowanie w głębi czaszki. Walnęłam się w głowę przy upadku? Czy ja w ogóle upadłam? Przeniosłam rękę na brzuch i delikatnie nacisnęłam w miejscu, w którym mnie wcześniej bolało. Nie czułam nic. To... to dobrze czy źle?</div>
<div>
-Obudziłaś się!- Usłyszałam głos Liama. Zaraz jego twarz pojawiła się w moim polu widzenia.- Boże, nareszcie!- Przełknęłam ślinę, żeby zwilżyć trochę suche gardło.</div>
<div>
-Ile spałam?- Wychrypiałam. O rany, potrzebuję wody. Albo soku pomarańczowego. A najlepiej multiwitamina. Tylko z marchewką. I może imbirem?</div>
<div>
-Ponad pół godziny. Podali ci kroplówkę z czymś przeciwbólowym. Zadzwoniłem po Andie, powiedziała, że pójdzie po jakąś Sheilę i powinny zaraz być.</div>
<div>
-Aha.- Coś mi przeszkadzało na lewej dłoni. Uniosłam ją do góry. Okej, to wenflon. Logiczne, jakoś musieli mi podać kroplówkę.</div>
<div>
-Lepiej się czujesz?</div>
<div>
-Tak...- Odchrząknęłam.- Ale będzie lepiej, jeśli mnie zbadają.</div>
<div>
-Wiem.</div>
<div>
Wie co? Ach, no przecież. Już miałam go spytać, od jakiego czasu domyślał się, że jestem w ciąży, ale do sali weszła Sheila.</div>
<div>
-Czemu ty jesteś taka uparta? Jezu, normalnie żałuję, że nie jesteś moją córką, bo bym cię zlała w tyłek. Andie, przyprowadź USG.</div>
<div>
-Już jedzie, pielęgniarka poszła.- Andie stanęła koło łóżka.- Wspominałam ci, jak wielką idiotką jesteś?</div>
<div>
-Milion razy.- Mruknęłam.</div>
<div>
-Zaraz sprawdzimy, czy wszystko jest okej... O, dzięki serdeczne.- Sheila przejęła aparat od jakiejś pielęgniarki.- Wyjdźcie, muszę ją zbadać.</div>
<div>
-Nie.- Zaprotestowałam, nie spuszczając wzroku z Liama.- Niech zostaną.</div>
<div>
-Ja i tak muszę wracać na oddział, sorry. Gratulacje, Liam.- Andie opuściła pomieszczenie, zostawiając nas we trójkę.</div>
<div>
-Rozumiem, że wreszcie mam na badaniu rodzinę w komplecie?- Liam skinął głową. Nie byłam w stanie odczytać z jego twarzy, jak bardzo jest na mnie wściekły. Ewentualnie rozczarowany. Zawiedziony. Tylko takie opcje przychodziły mi do głowy.- Dasz radę podwinąć bluzkę?</div>
<div>
-Chyba...- Chwyciłam za jej koniec, ale zakrętka na wenflonie zaczepiła o jakąś nitkę. Szarpnęłam, ale jedyne, co uzyskałam, to ból w ręce. Szkoda wielka, że nie wyrwałam sobie wkłucia, naprawdę.</div>
<div>
-Poczekaj.- Liam usiadł na brzegu łóżka i delikatnie odplątał wenflon z mojej koszulki, a następnie przesunął ją w górę. Zagryzłam wargi, kiedy palcami dotknął mojej skóry. Z jednej strony tęskniłam za tym, a z drugiej nie powinien był tego robić. Nie teraz, jeszcze nawet nic sobie nie wyjaśniliśmy. Oparł zagipsowaną rękę o kołdrę i wpatrzył się w ekran, który na razie pozostawał czarny. Wzdrygnęłam się, kiedy lodowata głowica sondy dotknęła mojego brzucha.</div>
<div>
-Okej, tu jest...- Sheila przesunęła sondą milimetr dalej. Poczułam, jak Liam bezwiednie łapie mnie za rękę, wpatrując się jak zahipnotyzowany w szary kształt na ekranie.- Właśnie kopnęło. Czułaś coś?</div>
<div>
-Nie.- Pokręciłam głową z rosnącym uśmiechem. Wow. Mój maluch kopie.- A drugi?</div>
<div>
-Chwilka.- Zignorowałam pełne osłupienia i niedowierzania spojrzenie Liama. Nie odzywał się, ale już się domyślałam, jak wielka lawina pytań na mnie runie, gdy zostaniemy sami. Niespodzianka, zamiast jednego są dwa!- Emm... Jest. Ale ono się nie rusza. A przynajmniej nie w tej chwili.</div>
<div>
-Coś nie tak?- Zaniepokoił mnie zmieniony głos Sheili. Uniosłam głowę lekko w górę, ale poczułam się jak na karuzeli i musiałam znowu się położyć.</div>
<div>
-Dziwne.- Lekarka nie reagowała na moje zdenerwowanie, tylko uważnie śledziła obraz na ekranie.- Poczekajcie.- Kliknęła coś i po chwili usłyszeliśmy w sali bicie serca. Tylko jednego.</div>
<div>
-Czemu nie słychać drugiego?- Spytałam, coraz bardziej przerażona. </div>
<div>
-Nie wiem. Daj mi chwilkę.</div>
<div>
-Jeżeli jest dwoje dzieci, to powinno się chyba słyszeć dwa serca, prawda?- Liam postanowił się włączyć do dyskusji.</div>
<div>
-Sheila, co się dzieje?!- Kobieta przez chwilę milczała, ciągle śledząc zmiany na ekranie. Wreszcie wydrukowała kilka zdjęć i na ich odwrocie coś napisała.- Sheila!</div>
<div>
-Wydaje mi się, że jedno dziecko nie żyje. </div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie chcecie wiedzieć, jak czuje się matka, która straciła dziecko. Ta straszliwa pustka, której niczym nie da się wypełnić, to wszechogarniające uczucie samotności, ta panika, że zostałaś całkiem sama... I wiem, że byłyby matki, które uznałyby mnie za szczęściarę, bo zostało mi drugie dziecko... Ale teraz... Nie potrafiłam zrobić nic, tylko płakać.</div>
<div>
Robiłam to bezwiednie. Nawet nie czułam tych spływających po policzkach łez. Przebrano mnie do szybkiego zabiegu, znieczulono miejscowo, zabrano mi moje dziecko i zostawiono mnie na sali pooperacyjnej samą. Słyszałam na sali operacyjnej ich rozmowy, dźwięk narzędzi na metalowych tackach, czułam delikatne mrowienie, kiedy rozcinali mi skórę i wyjmowali ostrożnie jeden płód, żeby nie uszkodzić drugiego. A potem przewieźli na oddział. I już, po sprawie. Kłopot z głowy, zajmijmy się innymi. Czułam się jak przedmiot, który trzeba było na szybko naprawić. Bezdusznie, bez śladu współczucia. A przynajmniej ja to tak odbierałam.</div>
<div>
-Nika będzie tu niedługo...- Liam wszedł na salę, chowając telefon do kieszeni. Usiadł na krześle na wprost mnie i schował twarz w dłoniach.- Na razie siedzi u Moniki, nie może jej od siebie odkleić.- Nie zareagowałam. Nie potrafiłam.</div>
<div>
-Pielęgniarka powiedziała mi, że to był chłopiec. Udało się to już rozpoznać.- Dodał łamiącym się głosem. Zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać kolejną falę płaczu.</div>
<div>
-Przepraszam...- Wyszeptałam.- To moja wina, ja go zabiłam.</div>
<div>
-Nattie, co ty mówisz?- Podniósł głowę.- Nie zabiłaś go.</div>
<div>
-Zabiłam.- Powtórzyłam głucho.- Gdybym słuchała się Sheili, gdybym poszła na zwolnienie, on by żył. A teraz... To moja wina.- Wyszlochałam, opierając twarz bokiem o poduszkę. Poczułam, jak jego dłoń delikatnie przesuwa się po moim policzku.<br />
-Nattie, nie możesz się obwiniać... Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz mieć siłę dla niej.<br />
-Niej?- Zerknęłam na niego spod opuchniętych powiek.- Powiedzieli ci, że to dziewczynka?<br />
-Tak.- Skinął głową.- Będziemy mieli córkę.<br />
-A ona nie będzie miała brata.<br />
-Natalia...<br />
-Nie. Proszę cię, nie pocieszaj mnie. Ja sobie poradzę, tylko nic nie mów.<br />
Umilkł posłusznie, a ja znowu zamknęłam oczy i przesunęłam ręką po brzuchu. Wzdrygnęłam się, kiedy trąciłam szew na miejscu zabiegu. Czułam, że brzuch jest znów mniejszy. Zabrali mi go. Mój synek nie żyje. Nie wiedziałam już, co mnie bolało bardziej, rana po szybkim zabiegu, czy złamane serce.<br />
-Powinnam była ci powiedzieć wcześniej.- Wyszeptałam, przełykając łzy. Słyszałam, jak Liam poprawia się na krześle.<br />
-Powinnaś.- Odparł głucho. Auć.<br />
-Przepraszam.- Chwila ciszy, przerywana moim chlipaniem i odgłosami maszyn monitorujących moje funkcje życiowe.<br />
-To jest takie dziwne, kiedy dowiadujesz się, że będziesz miał dzieci, a za dosłownie sekundę okazuje się, że jedno z nich jest martwe.- Powiedział, pociągając nosem.- Ale ja też jestem bez winy, bo powinienem być przy tobie od początku do końca. I nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.<br />
-To prawda.- I znów cisza.<br />
-Jak chciałaś go nazwać?<br />
-Co?- Nie zrozumiałam pytania.<br />
-Wymyśliłaś dla niego jakieś imię?- Zmienił pytanie tak, żeby dotarł do mnie jego sens.<br />
-Nie. To znaczy Niall wymyślił. Stwierdził, że skoro dowiedział się jako pierwszy wujek, to wybiera imię dla chłopca. Nika miała wybrać dla dziewczynki.<br />
-Czyli jakie?<br />
-Patrick. Jak patron Irlandii.<br />
-A dziewczynka?<br />
-Nika jeszcze mi nie powiedziała.- Wzięłam z kołdry mokrą chusteczkę, znalazłam jakiś czysty, względnie suchy milimetr kwadratowy i wytarłam nos. Na policzki już nie starczyło.<br />
-Chcesz zorganizować pogrzeb?<br />
-Przecież on się nawet nie urodził!- Zacisnęłam zęby, żeby nie rozryczeć się jeszcze mocniej.<br />
-Organizują coś takiego dla... nienarodzonych dzieci. Tak słyszałem. Chcesz?- Przez chwilę mocno się nad tym zastanawiałam.<br />
-Tak, chcę.- Nagle coś sobie przypomniałam.- Ale... to trzeba zrobić szybko... ja nie zdążę wyjść ze szpitala...- Załamał mi się głos i już całkiem ochrypłam. Ścisnęłam rękę Liama w ogromnym poczuciu żalu i krzywdy, nie zwracając uwagi na to, że chyba właśnie połamałam mu wszystkie palce i ten kawałek gipsu, z którym stykała się moja dłoń.<br />
-O tym nie pomyślałem.- Westchnął ciężko i zakrył drugą ręką oczy. Spod palców spłynęły mu kolejne łzy. Znów zapadła cisza, przerywana tylko naszym płaczem.<br />
Ta przeklęta cisza, która nas całkiem dobijała. Niby byliśmy obok siebie, z naszym dzieckiem tuż obok, niby trzymaliśmy się za ręce, próbując pogodzić się ze stratą naszego synka, ale nie umieliśmy porozmawiać tak, jak to wcześniej planowaliśmy.<br />
Czy będziemy kiedyś w stanie wyjaśnić sobie wszystko szczerze i bez żadnych wykrętów?<br />
Pogadać tak zwyczajnie, od serca, tak jak robiliśmy to jeszcze na początku tego roku?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Jesteś pewna, że dasz sobie radę?- Zapytała Perrie, asekurując mnie jedną ręką.<br />
-Pezz, na pewno.- Wymamrotałam, trzymając się za brzuch. Rana już nie bolała, ale kładąc rękę nad moją córeczką, czułam, jakbym ją choć odrobinkę chroniła.<br />
Zdecydowanie gorzej się czułam tam w środku. W duszy, głowie i ogólnie psychice. Moje poczucie winy urosło do rozmiarów Mount Everestu, nie potrafiłam się uśmiechnąć i na wszystko reagowałam jakbym miała wściekliznę. Znajomi zaczęli mi schodzić z drogi, tylko najbliżsi przyjaciele potrafili ze mną wytrzymać i za wszelką cenę starali się mi pomóc. A dajcie mi spokój.<br />
-Nie jesteś jeszcze w pełni sił.<br />
-A ty nie jesteś Liamem, który nie pozwala mi nawet ziewnąć, bo to napina tłocznię brzuszną.- Warknęłam.- Czuję się dobrze, a jeśli będę musiała przeleżeć w tym łóżku jeszcze jeden tydzień, to do reszty zwariuję.<br />
-Els jest u Moniki i Harry'ego.- Zrezygnowana Perrie postanowiła zmienić temat.- Monia nie odstępuje jego łóżka na krok.<br />
-Wiem... Swoją drogą, to jest dla mnie nie do wyobrażenia, jak można było ją tak potraktować.<br />
-Najgorsze jest to, że wciąż nie znamy całej historii. Tylko to, co wyszperał Jake.<br />
-Tylko Monika może nam to powiedzieć.<br />
-Podobno dziś miała mieć badania ginekologiczne. Wiesz... Czy nie...<br />
-Wiem.- Wolałam, żeby nie kończyła. I tak wszyscy się domyślaliśmy, co oni jej robili.<br />
-O, czekaj, to Zayn.- Perrie wyjęła dzwoniący telefon.- Halo? No, hej... Eee, tak. Kubeczek jest na podkładce, umyty i wyparzony. Nie, daj mu soczku. Tak, tego. I może spróbuj położyć go wcześniej spać, wczoraj szalał do północy... Wiem. Poradzisz sobie, jestem tego pewna. U Nattie. Tak. Rodzice pojechali? A twoi? Aha, tylko Maura... I Anne? No, jasne. Przecież wiem, muszą pracować, tak tylko pytałam. Tak. Wiem, kończą się. Kupię, jak będę wracać. Pampersy też? No dobra. Ale spróbujemy może większe. Okej, zajadę do Bootsa. Dobrze. Ja ciebie też kocham. Przytul go ode mnie. Pa!- Rozłączyła się z szerokim uśmiechem.- Zayn cię każe uściskać, ale to może dopiero jak usiądziesz.<br />
-Dobry pomysł.- Jeszcze kilka kroków do windy i potem kilka do sali Nialla. Przesunęłam wieszak z kroplówką o kolejny metr, kiedy na mojej drodze pojawiła się pielęgniarka.<br />
-No, dobrze, że pani już wstaje, tylko niech pani pamięta, na początek ostrożnie. Później, jak pani wróci, to proszę się zgłosić do nas na USG, okej? Trzeba zrobić powtórkę.<br />
-Dobrze.- Przytaknęłam.<br />
-I niech pani na długo nie opuszcza oddziału.<br />
-Maksimum godzinka, obiecuję, że przyprowadzę ją z powrotem.- Uśmiechnęła się Perrie. Kobieta wyglądała na średnio przekonaną, ale w końcu nas przepuściła. Wczłapałam do windy i z głębokim westchnieniem oparłam się o ścianę.<br />
-Jesteś pewna, że cię nie boli?- Jezus, Pezz, jeszcze jedno pytanie w tym stylu, a chyba cię zamorduję.<br />
-Jest w porządku, to tylko zmęczenie. Nie wyobrażasz sobie, jak beznadziejnie jest chodzić po tygodniu leżenia.<br />
-No, przed tobą jeszcze ładnych pięć miesięcy leżenia.<br />
-Taa.- Wywróciłam oczami. Już się nie mogę doczekać.<br />
Wreszcie wyszłyśmy z windy i wolnym krokiem, cały czas z asystą wieszaczka, poszłyśmy na chirurgię.<br />
-O matko, pani doktor!- Podbiegła do mnie jedna z pielęgniarek, Gina.- Słyszałyśmy, co się stało! Jak się pani czuje?<br />
-Wieści szybko się rozchodzą.- Uśmiechnęłam się krzywo.- Jest w porządku. Idę odwiedzić moich ulubionych pacjentów.<br />
-Horan, tak? Leży na dziewiątce, przenieśliśmy go parę dni temu z OIOM-u.<br />
-Dzięki.- Chcąc, nie chcąc, oparłam się na ramieniu Perrie i jakoś doszłam do właściwej sali. Uchyliłam drzwi, żeby zajrzeć, ale oczywiście musiałam narobić hałasu, waląc wieszakiem o framugę.<br />
-Jesteście już!- Nika zerwała się z krzesła.- Siadaj tutaj, nie będziesz tak stała jak kołek, musisz odpoczywać. Mama Nialla będzie niedługo. Podają mu jakieś dziwaczne mleko w kroplówce i ostatnio gorączkował. Jak się czujesz?<br />
-Więcej informacji na raz się nie dało?- Parsknęła śmiechem Perrie.<br />
-Nie. Wiesz, że to ja, ten typ tak ma. To co, zdiagnozujesz, co z nim jeszcze nie tak, że się nie budzi?<br />
-Pokaż mi jego kartę.- Poprosiłam i po chwili wczytałam się w zapiski lekarzy.- Nie obudzi się, bo cały czas go usypiamy.<br />
-Ale mieliście już go wybudzać!- Zapał Niki ostygł tak szybko jak gorący wosk.- Coś jest nie tak?<br />
-Może to przez tę gorączkę... Dawali mu Paracetamol, a i tak temperatura się utrzymywała. Łatwiej im walczyć z infekcją, kiedy pacjent jest w takim stanie.<br />
-To nie jest zwyczajny pacjent, to jest Niall!- Niewiele brakowało, żeby Dominika wybuchła.<br />
-Tym bardziej nie powinniśmy go męczyć!- Również uniosłam głos.- Nie jestem lekarzem prowadzącym, już nie, więc się mnie łaskawie nie czepiaj! Zachowujesz się, jakby wszyscy mieli ci się podporządkować!<br />
-I kto to mówi!- Rozjuszona Nika już szykowała się do bitwy na argumenty.<br />
-Przestańcie obie, w tej chwili!- Perrie stanęła między nami z wściekłą miną.- Zachowujecie się jak dzieci, gorzej niż Shane, kiedy ma chandrę! Nika, wiem, że się denerwujesz, ale nie musisz się awanturować o każde gówno, bo jesteśmy w najlepszym szpitalu w Londynie i lekarze chcą raczej uzdrowić Nialla, a nie go dobić. A ty, Nattie, przepraszam, że to mówię, ale musisz się pogodzić z tym, co się stało i przestać się wyżywać na innych. Nie jesteś jedyną osobą, która straciła dziecko i masz szczęście, że drugie jest zdrowe. Żyj też dla niej, a nie tylko dla Patricka.<br />
Zmrużyłam oczy i zacisnęłam usta. Wolałam się nie odzywać, bo mogłabym powiedzieć o kilka słów za dużo. To nie Perrie nie mogła zrobić najprostszych rzeczy, bo wszystko leciało jej z rąk. Nie mogłam czytać, wejść w internet, nawet słuchać muzyki, a kiedy zasnęłam, śniło mi się zakrwawione, mordowane dziecko. Nie potrafiłam zapomnieć i skupić się na małej. Wiedziałam, że powinnam teraz przestać się denerwować i w końcu zacząć ją chronić, ale nie potrafiłam. Coraz częściej myślałam, że nie nadaję się na matkę. I te myśli były najgorsze.<br />
-Dobra. Już nic nie mówię.- Nika przysiadła na brzegu sąsiedniego łóżka.- Ale mam dość. Chciałabym, że wreszcie się odezwał... A co, jeśli będzie jak w tych idiotycznych filmach i okaże się, że stracił pamięć?<br />
-Nika, odstaw kawę.- Poradziła jej Perrie.- Z przemęczenia już majaczysz...<br />
-Dzień doberek wszystkim, widział ktoś moją żonę?- Do sali wpadł uśmiechnięty Louis.- O, mamuśka! Cześć, Nattie, właśnie się do ciebie wybierałem, a ktoś podkradł cię z sali. Jak tam?- Uściskał mnie mocno.<br />
-Dusisz, Tommo.- Wystękałam, uwalniając się z objęć chłopaka. Momentalnie odskoczył.<br />
-O Jezu, nie uszkodziłem jej?!<br />
-Nie, ale prawie uszkodziłeś mnie.<br />
-No, ale żyjesz.- Odetchnął z ulgą.- Czyli jest dobrze. Siema, Nialler! Wstawaj z tego wyra, stary! Słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, a fanki urządzają pikietę pod szpitalem! Musisz to zobaczyć!- Rozwrzeszczał się nad uchem leżącego.- Kurde, nic nie działa.- Udał zawód. Widziałam, że tym swoim głupawym nastrojem próbuje zamaskować, jak bardzo się martwi. Nie dalej jak wczoraj, idąc do toalety, złapałam go na korytarzu, łkającego w rękaw El. Duże dziecko, które w rzeczywistości jest bardziej dorosłe niż większość społeczeństwa.<br />
-Jak będziesz się tak wydzierał, to nic nie pomoże.- Mruknęła Nika.<br />
-Chyba że Niall nie wytrzyma i wstanie, żeby go walnąć w łeb.- Parsknęła śmiechem Pezz.- Przydałaby się jeszcze jakaś piosenka na obudzenie.<br />
-O, wiem nawet która.- Louis wyciągnął telefon.- Tutaj gdzieś miałem... Niall mi ją zgrał parę tygodni temu, mówił, że to jedna z jego ulubionych.<br />
-Jaka?- Zapytałam z udaną ciekawością. Tak naprawdę średnio mnie to obchodziło.<br />
-<a href="https://www.youtube.com/watch?v=xo1VInw-SKc" target="_blank">"Fight Song"</a>. Znasz ją.- Puścił kawałek.- No, dalej, Nattie, śpiewaj. Każdy wie, że tego potrzebujesz, tylko udajesz, że nie.- Świdrował mnie przenikliwym spojrzeniem.<br />
-Nie będę śpiewać. Jakoś wyobraź sobie, że nie mam nastroju.- Wywróciłam oczami. Już z tego wszystkiego niemal zapomniałam, jak się śpiewa.<br />
-Nie kręć. Masz mi w tej chwili zaśpiewać i choć na chwilę się uśmiechnąć. Wiem, że jest ci ciężko, ale jak tego nie zrobisz, to włączę alarm przeciwpożarowy i zaczną ewakuować cały szpital, żeby cię rozruszać.<br />
-Na głowę upadłeś? Oszalałeś do reszty.- Warknęłam, łapiąc na wieszak z kroplówką. Musiałam mieć pod ręką coś, żeby go ogłuszyć, gdyby serio pobiegł do przycisku alarmowego.<br />
-A jakie masz usprawiedliwienie, żeby nie zaśpiewać i nie wyleźć z tego dołka?- Otworzyłam usta, żeby wymienić mu tysiąc powodów, ale jakoś żaden w tej chwili nie przyszedł mi do głowy.<br />
-Ja... Ja... Już nie umiem.- Wyjąkałam, spuszczając głowę.<br />
-A ja ci nie wierzę. Dawaj, razem ze mną. Wróć do życia, Nattie.- Włączył jeszcze raz piosenkę i zaczął w odpowiednim momencie nucić. Niechętnie się do niego przyłączyłam, ale po refrenie przestałam. Naprawdę nie mogłam. Śpiewanie mnie autentycznie bolało.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Like a small boat</span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>On the ocean</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Sending big waves</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Into motion</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Like how a single word</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Can make a heart open</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I might only have one match</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>but I can make an explosion</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And all those things I didn't say</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Wrecking balls inside my brain</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I will scream them loud tonight</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Can you hear my voice this time</i></span><br />
<i><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>This is my fight song</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Take back my life song</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Prove I'm alright song</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>My power's turned on</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Starting right now I'll be strong</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>I'll play my fight song</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>And I don't really care if nobody else believes</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>Cause I've still got a lot of fight left in me</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jak mała łódka</span></span></i><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Na oceanie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wytwarzająca wielkie fale</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Tak jak pojedyncze słowo</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Może otworzyć serce</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Mogę mieć tylko jedną zapałkę</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Ale umiem za jej pomocą wywołać wybuch</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I te wszystkie rzeczy, których nie wypowiedziałam</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Niszczące kule w mojej głowie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Wykrzyczę je głośno dzisiejszej nocy</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Czy tym razem słyszysz mój głos?</i></span><br />
<i><span style="font-size: xx-small;"><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /></span></i>
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>To moja piosenka walki</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Piosenka, za pomocą której odbieram z powrotem moje życie</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Piosenka udowadniająca, że wszystko jest w porządku</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Uruchomiłam moją siłę</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zaczynam właśnie teraz, będę silna</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Zagram moją piosenkę walki</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>I tak naprawdę nie obchodzi mnie, czy ktoś inny mi uwierzy</i></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: xx-small; line-height: 15px;"><i>Bo nadal mam w sobie wiele siły do walki)</i></span><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><br /></span></span><br />
<br />
-I co? Czemu przestałaś? Tak było ciężko? Masz te siły do walki?- Zapytał, kiedy wokalistka skończyła śpiewać. Przez chwilę siedziałam cicho, aż w końcu powoli wstałam, opierając się o wieszak.<br />
-Było ciężko, Lou. Ja nie mam siły do niczego.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Idę do Harry'ego.<br />
-Pójdę z tobą.- Westchnął mocno i otworzył mi drzwi.- Zajrzę tu jeszcze i cię zmienię, Nika.<br />
-Okej.- Dziewczyna zajęła moje miejsce i oparła czoło na dłoni. Perrie stanęła obok okna, przyglądając się tłumom pod szpitalem. Swoją drogą, to się nazywa wytrwałość. Byliśmy tu już tydzień, a liczba koczowników pod budynkiem wcale nie malała, wręcz przeciwnie. A wozów transmisyjnych i paparazzi przybywało w postępie geometrycznym. Obłęd.<br />
Wolnym krokiem wyszliśmy z chirurgii i przeszliśmy przez hol na drugie skrzydło szpitala. Ortopedia i chirurgia na szczęście były na tym samym poziomie budynku.<br />
-Natalia, nie pomożemy ci, jeśli ty sama tego nie będziesz chciała.- Odezwał się przyciszonym głosem Louis.<br />
-No właśnie. Może ja wcale tego nie chcę?- Wyszeptałam, żeby mijający nas ludzie tego nie usłyszeli.<br />
-I chcesz żyć cały czas z poczuciem straty i pustki? Musisz się z tym pogodzić, Nattie. Tak widocznie miało być...<br />
-Nie, tak nie miało być! To wszystko moja wina! Gdybym zachowywała się jak każda normalna kobieta w ciąży, to by tego nie było!<br />
-O Jezu, nie możesz się o to ciągle obwiniać.<br />
-Właśnie, że mogę.- Ucięłam tę bezsensowną dyskusję i wczłapałam do sali Stylesa.<br />
-Cześć, Hazz.- Louis oczywiście musiał wbić do pokoju z pozytywnym powitaniem.<br />
-Hej.- Uśmiechnął się Harry. Był w zdecydowanie lepszym stanie niż tydzień temu. I chyba wiedziałam, czemu. Jego lekarstwo leżało na łóżku obok i mocno spało.<br />
Monika nie chciała odstąpić Harry'ego na krok. Zmusiła lekarzy, żeby pozwolili jej nocować w jego pokoju, non stop patrzyła pielęgniarkom na ręce, kiedy coś przy nim robiły i nie pozwoliła się nikomu dotknąć. Z tym że to ostatnie... Ciągle nam nie powiedziała, co tak naprawdę się zdarzyło w Peterborough. Ciężko było zmusić ją do powiedzenia czegokolwiek. Całkowicie się zamknęła w sobie, na obecność kogoś obcego reagowała zdenerwowaniem i dreszczami, a dopiero na nasz widok trochę się uspokajała. Jedynie Harry miał na nią zbawienny wpływ. Przy nim potrafiła się nawet czasem uśmiechnąć.<br />
-Jak żyjesz?- Usiadłam obok z westchnieniem ulgi. Nie, jednak muszę jeszcze się wyleżeć.<br />
-Super!- Wyszczerzył się. Trochę to kontrastowało z nogą na wyciągu, bandażem na czole i kroplówkami, ale okej.- Jest coraz lepiej, serio.<br />
-No, widzę. Odżyłeś.- Zerknęłam wymownie na Monikę. Harry spojrzał na nią z czułością i zmarszczył brwi.<br />
-Nie chce mówić o tym, co ją spotkało, ale gadałem z lekarzem. Zbadali pozostałe dziewczyny i... Możemy mieć pewność, że ona też została zgwałcona i to nie raz. Do tego rany na ciele...- Dodał cicho.<br />
-Jakie rany?- Otworzył szeroko oczy Louis.<br />
-Ma cięcia na rękach i nogach. Nie jak zwykłe po żyletce, raczej po jakimś nożu z ząbkami lub skalpelu. Ginekologicznych badań jeszcze jej nie robili.- Westchnął. Tomlinson podszedł bliżej Moniki i delikatnie się nachylił nad jej ręką.<br />
-O matko, faktycznie...- Nagle odskoczył gwałtownie. Monika usiadła sztywno wyprostowana na łóżku, z zaciśniętymi pięściami i szeroko otwartymi z przerażenia oczami.<br />
-Proszę, nie...- Wyjęczała.- Nic nie będę mówić, ale tego nie rób! Nie będę uciekać!- Patrzyliśmy na nią w oszołomieniu, niepewni, co zrobić. Dopiero Harry się otrząsnął i wyciągnął rękę w jej stronę.<br />
-Monika...- Powiedział łagodnie.- Skarbie, wszystko jest dobrze. Chodź do mnie.<br />
-Proszę, nie! Nie będę uciekać, obiecuję!- One w ogóle nie wiedziała, co się wokół niej działo.- Nie rób mi krzywdy!- Krzyki przerodziły się w pełne rozpaczy szlochanie. Nie poznawałam jej. To wystraszone, spanikowane stworzenie na łóżku szpitalnym to nie mogła być moja przyjaciółka. Harry chyba wiedział, jak najlepiej ją uspokoić, bo zaczął śpiewać bardzo cicho <a href="https://www.youtube.com/watch?v=vUoijo9XG3k" target="_blank">"Last First Kiss"</a>.<br />
<i>-<span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Girl, what would you do,</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Would you wanna stay?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">If I were to say…</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wanna be last, yeah,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Baby let me be your,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Let me be your last first kiss,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wanna be first, yeah</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Wanna be the first to take it all the way like this,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">And if you only knew,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">I wanna be last, yeah,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Baby let me be your last,</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Your last first kiss</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;">(</span></span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Dziewczyno, co byś zrobiła</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Czy chciałabyś zostać?</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Jeśli powiedziałbym</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chcę być ostatnim, tak</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kochanie, pozwól mi być twoim</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Pozwól mi być twoim ostatnim pierwszym pocałunkiem</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chcę być pierwszym, tak</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chcę być tym pierwszym, który poprowadzi to wszystko w taki sposób</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">I gdybyś ty tylko wiedziała</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Chcę być ostatnim, tak</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Kochanie, pozwól mi być twoim</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Twoim ostatnim pierwszym pocałunkiem)</span></i><span style="color: #666666; font-family: Tahoma;"><span style="line-height: 15px;"><br /></span></span></span><br /></div>
<div>
<br />
Monika powoli wracała do normalnego świata. Ucichł jej płacz, rozluźniła pięści, pochyliła głowę i ciężko dysząc, wpatrywała się w prześcieradło. Kiedy podniosła na nas zmęczony wzrok, myślałam, że sama się poryczę. Ostatnio powodów naprawdę nie brakowało.<br />
-Znowu to zrobiłam?- Spytała, między kolejnymi pociągnięciami nosem. Ona nie była tego świadoma?!<br />
-Nic się nie stało...- Odezwał się pozornie spokojnym głosem Louis.<br />
-Przepraszam...- Jęknęła, schodząc z łóżka. Wsunęła się na materac obok Harry'ego i mocno przytuliła się do jego boku.- Nie panuję nad tym...<br />
-Spokojnie.- Pocałował ją w czubek głowy.- Będzie dobrze.<br />
-Nie będzie.- Pokręciła głową.- Ja tego nigdy nie zapomnę.<br />
-Czego?- Nie mogłam się powstrzymać od pytania. Nie otrzymałam jednak odpowiedzi. Monika zacisnęła wargi i nie zamierzała nam powiedzieć ani słowa na temat prześladujących ją koszmarów.<br />
-Mam tę herbatę dla ciebie, Harry.- Do sali weszła Eleanor.- A dla Moniki jest kisiel malinowy.- Postawiła dwa kubki na szafce nocnej.- Herbata z cukrem, wiem, że nie lubisz, ale siostra powiedziała, że musisz taką wypić.<br />
-Okej.- Skinął głową.<br />
-A ty, Nattie, masz już wracać na salę. Siostra oddziałowa już cię szuka.<br />
-Niech to szlag.- Zaklęłam pod nosem i wstałam z pomocą Louisa.- Dobra, idę.- Pociągnęłam za sobą wieszak.<br />
-Czekaj, odprowadzę cię. Nie będziesz sama tutaj się wlokła.- El otworzyła drzwi i wypuściła mnie pierwszą z sali.- Jak się dziś czujesz?<br />
-Czy mogę przekląć?- Zapytałam zgryźliwie. Kiedy pokręciła przecząco głową, odpowiedziałam z westchnieniem.- Beznadziejnie.<br />
-Fizycznie czy psychicznie?- Heh, ta też mnie rozgryzła.<br />
-Tylko psychicznie. Fizycznie jestem prawie zdrowa.- Nacisnęłam przycisk przywołujący windę.<br />
-Boję się, co wyjdzie u Moniki.- Wymamrotała pod nosem. Uniosłam brwi.<br />
-Chyba wszyscy się domyślamy, co jej jest.- Rzuciłam, wchodząc do windy. Kątem oka złapałam zdumione spojrzenie El.<br />
-Kiedy ty się zrobiłaś taka oschła?- Zapytała, wciskając guzik właściwego piętra.<br />
-No jasne.- Zadrwiłam.- Bo przecież ja nie mam powodu do rozpaczania, naprawdę.<br />
-Nie jesteś jedyną osobą, która poroniła.- Zagryzła wargi.- Nikomu tego nie mówiłam, ale w tej sytuacji... Moja mama, kiedy miałam sześć lat, zaszła w ciążę. Też bliźniaczą. Wszystko było w porządku, cieszyliśmy się bardzo, planowaliśmy już całe ich życie, a kiedy doszło do porodu... Oba noworodki były martwe. Zamiast wózka, którego jeszcze nie mieliśmy, zamawialiśmy dwie trumny. Nie wyobrażasz sobie, jak to jest, stracić dzieci w momencie, w którym powinnaś je trzymać w ramionach. Ty masz jeszcze dziewczynkę. Patrick na zawsze pozostanie w twoim sercu i będziesz go odwiedzać na cmentarzu, ale on będzie też jakby w małej. Wiesz, coś jak dwa w jednym.- Zakończyła niezręcznie, kiedy weszłyśmy na oddział ginekologii.<br />
-Może i masz rację, ale i tak minie sporo czasu, zanim się z tym oswoję. Dajcie mi po prostu czas.- Powiedziałam i zatrzymałam się koło dyżurki.- Zaczekaj chwilę, poproszę, żeby mi odpięli kroplówkę.<br />
-Pani doktor, a pani tak długo na nogach? Proszę wracać natychmiast do łóżka!- Od razu na wstępie dostałam ochrzan od oddziałowej.- Lekarz jako pacjent to największy koszmar pielęgniarki.<br />
-Chciałam tylko prosić o odłączenie kroplówki.- Powiedziałam szybko, zanim otrzymałam kolejną porcję wyrzutów.<br />
-Już, proszę.- Szybko odkręciła przewód i zabezpieczyła wenflon koreczkiem.- A teraz na salę, jazda.<br />
-Tak jest.- Wyprowadziłam wieszak i podreptałam do sali.<br />
-Gdzie Liam, tak w ogóle?- Zainteresowała się El.<br />
-Pilnuje, żeby postawili dzisiaj nagrobek.- Odpowiedziałam niechętnie. Pogrzeb był dwa dni temu i w normalnych warunkach położenie płyty w tak krótkim czasie było fizycznie niemożliwe, ale od czego są pieniądze...<br />
-Przynajmniej zobaczysz już wszystko wykończone.<br />
-Taaa.- Chciałam być na pogrzebie własnego dziecka, ale nie pozwolono mi się ruszyć z łóżka. Poza tym z drugiej strony... Gdy wyobraziłam sobie, jak spuszczają maleńką trumienkę do dołu w ziemi... Nie.<br />
-Okej, to ja wracam do Louisa...- Nagle obie stanęłyśmy jak wryte. O rany, ale mi się teraz oberwie...<br />
-Natalia.<br />
-Tata?- Pisnęłam, przestępując z nogi na nogę.<br />
-Tak... to ja lecę... Wpadnę potem, paa! Dzień dobry i do widzenia, panie Maj!- Uciekła, zołza jedna.<br />
-Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego o pobycie mojej córki w szpitalu muszę się dowiadywać z mediów?<br />
-Nie chciałam was martwić...- Mruknęłam, wchodząc do swojej sali. Jeżeli mamy się kłócić, to lepiej, żeby nikt obcy tego nie słyszał.<br />
-Upadłaś na głowę, dziecko? Dostałbym mniejszego zawału, gdybyś mi to powiedziała przez telefon! A matka już na pewno!<br />
-Powiedziałeś mamie?- O nie... To teraz już będzie totalny koszmar.<br />
-Jasne, że powiedziałem. Już jest w samolocie. Niestety, mogła przylecieć tylko na dwa dni. Co ty sobie myślałaś, Natalciu?- Spytał już trochę spokojniej. Już od dłuższej chwili powstrzymywałam łzy, ale teraz, kiedy usłyszałam to zdrobnienie z dzieciństwa, rozkleiłam się na dobre.<br />
-Przepraszam, tatusiu...- Wychlipałam, przytulając się do niego tak mocno, jakby był moim kołem ratunkowym.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Leżałam na łóżku w czystych ubraniach, włosy miałam splecione w luźny warkocz na boku, a spakowana torba stała obok szafki nocnej. Ostatni dzień na oddziale. Nareszcie. Ginekologia i położnictwo w jednym przez dwa tygodnie to niezbyt dobre miejsce dla osoby, która właśnie straciła dziecko. Wypis dostałam pół godziny temu, razem ze skierowaniem na kolejną wizytę za tydzień i informacją dla położnej, że mam rodzić przez cesarskie cięcie. Sheila dała mi to już teraz, żeby na pewno nie zapomnieć.<br />
Mama wyleciała dzisiaj rano z powrotem do Polski. Na pożegnanie przekazała mi całą litanię zakazów, nakazów, przykazań i dobrych rad dla ciężarnych i na koniec pod groźbą śmierci rozkazała mi dzwonić po każdym skurczu, kopnięciu czy innym salcie malucha. Tata oczywiście stanął murem za nią i zamierzał sprawdzać codziennie osobiście, jak się czuję. Do kompletu całe 1D Team zamierzało dyżurować obok mnie i nie zostawiać mnie samej nawet na sekundę. Pomijam osoby poszkodowane, bo Harry, Monika i Niall jeszcze długo mieli pozostać w szpitalu, chłopaki z przymusu, a Monia z własnej woli.<br />
Leżałam na boku, obserwując przechodzących korytarzem ludzi. Czekałam na Liama, który miał mnie zabrać do domu. Do domu. Jak to dziwnie brzmi. Mam znowu wrócić do naszego ogromnego domu. Jutro zamierzałam pojechać po resztę moich rzeczy do Noriakiego. Mimo wszystko będzie mi mega brakowało naszych kłótni i dogryzania... Dziwne, aż miałam ochotę tam zostać. Niestety, z perspektywy moich przyjaciół było to niemożliwe.<br />
-Hej, już jestem!- Do sali wpadł zdyszany Liam.- Albo mi się zdaje, albo prasa dostała cynk o twoim wyjściu ze szpitala, bo jakoś się rozmnożyli tam na dole. Nie pozwolono mi podjechać do wjazdu dla karetek, więc musimy się przedrzeć przez tłum. Preston i Mark będą obok, więc nic się nie martw.<br />
-Nie martwię się.- Wstałam z łóżka i przerzuciłam warkocz do przodu. Matko, ale te włosy już długie. Trzeba je niedługo skrócić.- Idziemy?<br />
-Jasne.- Wziął moją torbę i podał kurtkę.- Trochę wieje, lepiej ją załóż.<br />
-Okej.- Wzruszyłam ramionami i narzuciłam na siebie skórę. Zerknęłam przelotnie w okno i skrzywiłam się na widok gęstych, ciemnych chmur. Oby nie padało.<br />
-To chodź.- Położył rękę na dole moich pleców i poprowadził mnie do windy.- Jak się czujesz?<br />
-W porządku.- Nie potrafiłam z nim normalnie porozmawiać! Nie umiałam, za cholerę! Ciągle obwiniałam się za śmierć Patricka, za niepowiedzenie Liamowi o ciąży w odpowiednim czasie, a w ostatnich dniach zaczęłam też zrzucać winę na niego samego. No bo co, gdyby nie doszło do tej sytuacji w kwietniu, to ciągle bylibyśmy razem i wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie byłoby wypadku, nie byłoby poronienia, wszystko byłoby tak, jak powinno być od początku. Swoją drogą, to zadziwiające, jak jedna osoba, jedno wydarzenie może zmienić bieg rzeczywistości. Sophia wywróciła nasz świat do góry nogami, a teraz pewnie jest z tego zadowolona, pijąc drinki z palemką i tarzając się w forsie Modestu.<br />
Stanęliśmy przed oszklonymi drzwiami wejściowymi i spojrzeliśmy po sobie.<br />
-Gotowa?- Popatrzyłam w dół i położyłam rękę na brzuchu, chroniąc małą przed tymi wszystkimi ludźmi, którzy czekali, żeby zdobyć nasze zdjęcia. Nie bój się, kochanie, mamusia czuwa. Nic ci się nie stanie.<br />
-Gotowa.- Wziął głęboki wdech i otworzył drzwi.<br />
Tego, co się potem działo, nie sposób opisać słowami. Spuściłam głowę, nie chcąc, żeby ktoś zobaczył na mojej twarzy zmęczenie i tę ogromną wściekłość na nich wszystkich. Dajcie mi święty spokój! Poczułam, że się przesuwamy w stronę samochodu. Liam objął mnie ramieniem i prowadził przez tłum z pomocą Prestona i Marka. Wokół mnie słychać było krzyki, trzaski fleszy aparatów, piski fanek, pytania reporterów, ogólnie jeden wielkie chaos. I nawet jeśli byliśmy teraz pokłóceni, to nie wiem, jak bym sobie poradziła bez Liama.<br />
Wsunęłam się szybko do samochodu i zatrzasnęłam drzwi, które zaraz zablokował Preston, żeby nie robili mi zdjęć. Miejsce kierowcy zajął Liam. Nie wiem, jakim cudem, ale mógł prowadzić z ręką w gipsie. Sekundę później ruszyliśmy ostrożnie z parkingu. Ochrona szpitala zamknęła za nami szlaban, żeby żaden z zaparkowanych wozów nie mógł nas śledzić.<br />
-Paliłeś?- Zmarszczyłam brwi, wyczuwając ostry zapach papierosów. Odruchowo otworzyłam popielniczkę. No jasne.<br />
-Od dwóch tygodni nie palę.- Odpowiedział, skręcając na główną drogę.<br />
-A te pety to wzięły się i same wyczarowały?<br />
-Dobra, wypaliłem wczoraj dwa. Stresowałem się jak cholera przed dzisiejszym dniem.- Pozostawiłam to bez komentarza. Nie on jeden się denerwował.<br />
-Pojedziemy najpierw na cmentarz?- Spytałam.<br />
-Tak, własnie tam jadę.- Włączył płytę w radiu. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=TGx0rApSk6w" target="_blank">"If I Lose Myself"</a>. Ja już dawno straciłam siebie.<br />
Siedzieliśmy cicho, nie odzywając się do siebie. Słychać było tylko "Native", płytę OneRepublic, którą kupiliśmy razem. Wreszcie Liam zaparkował przed wielkim cmentarzem. Wysiadłam powoli z samochodu i otuliłam się szczelniej kurtką. Byliśmy na lekkim wzniesieniu i wiał lodowaty wiatr. A przecież zaczął się sierpień. Coś niesamowitego.<br />
Liam wyjął z bagażnika mały biały znicz i bukiecik ostatnich lilii. Znów objął mnie ramieniem i poprowadził przez bramę cmentarza, a potem w prawo, w kierunku najnowszych grobów. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy zobaczyłam za rzędem dużych, normalnych grobów cały placyk wypełniony małymi nagrobkami. Dzieci. Tu leżą same dzieci. Szliśmy wolno, więc mogłam przeczytać niektóre napisy. Lilly Gordon. Belinda Volter. George Baxter. <i>"Śpij, Aniołku". "Żył jeden rok". "Urodzona 5 lutego, zmarła 6 lutego 2015 roku"</i>. To aż bolało.<br />
Wreszcie zatrzymaliśmy się przed małym kopczykiem w ułożonych kwiatów. Niby było tylko kilka bukietów, bo wiedzieli o tym jedynie najbliżsi, ale to wystarczyło, żeby przykryć szarą płytkę. Liam odsunął ostrożnie jeden z bukietów, odsłaniając napis. <i>"Patrick James Payne. 27 lipca 2018 roku. Kochamy Cię, Aniołku"</i>. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że straciłam dziecko w dniu swoich imienin. Wyjęłam z ręki Liama znicz i zapalniczkę. Drżącymi dłońmi zapaliłam knot i postawiłam świeczkę między kwiatami przed napisem. Wzięłam kwiaty i na moment przysunęłam je do nosa, żeby poczuć ten cudowny zapach. Ostrożnie klęknęłam przed grobem i położyłam lilie na samym przodzie.<br />
-Kocham cię, synku. Przepraszam...- Wstałam z kolan i stanęłam obok Liama. Rozejrzałam się po cmentarzu ze łzami w oczach i przeniosłam się w myślach do Wadowic. Babciu, opiekuj się nim.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
____________________________________________<br />
Macie rozwiązanie zagadki. Kto to przewidział, łapka w górę!<br />
<br />
<b><u>Następny rozdział---> 18 września. </u></b><br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Ogólnie żyję. Uczę się. Mam dość. I tyle. I chce mi się spać -.-</span><br />
<span style="color: #351c75;"><br /></span>
<span style="color: #351c75;">Dziękuję za komentarze, obserwacje i wszystko <3</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Buziaki i dobranoc ;***</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-48113028315710602232015-08-28T07:20:00.001+02:002015-08-28T09:23:39.536+02:00Część II: Rozdział 19Zagryzłam wargę niemal do krwi, wpatrując się w oszołomieniu w leżącego na łóżku chłopaka. Co dziwne, moje oczy były suche. Nie miałam łez, żeby rozpłakać się na widok poturbowanego przyjaciela. Czułam narastającą we mnie determinację i energię, jakbym wypiłam pięć litrów mocnej kawy. Musiałam coś zrobić i to teraz, zaraz.<br />
-Dokończcie to i wieźcie go na salę, jak najszybciej. Nie mamy chwili do stracenia!- Krzyknęłam, wybiegając na korytarz w poszukiwaniu profesora. Znalazłam go zaraz za rogiem.<br />
-Potrzebujemy tego neurochirurga, natychmiast, ma krwotok nadtwardówkowy! I proszę o pozwolenie na nadzorowanie tej operacji.<br />
-Słucham?- Profesor poprawił okulary i spojrzał na mnie surowo. Może źle to powiedziałam. Jeszcze raz.<br />
-Chciałabym poprowadzić tę operację, jako główny chirurg. Pod pana dyktando, ale mimo wszystko sama.<br />
-To będzie trudna operacja, Natalio, nigdy takiej ci nie dałem.- Odpowiedział, chyba po raz pierwszy zwracając się do mnie na "ty".<br />
-Wiem, ale sobie poradzę. Muszę.- Odparłam, zaciskając ręce na trzymanych papierach. On tutaj leżał i czekał, aż mu pomogę. A reszta... Wolałam nie myśleć, co się działo na SORze, jeżeli jechali wszyscy razem... Na razie muszę skupić się tylko na nim.<br />
-Czy to ktoś dla ciebie znajomy?- Zmarszczył brwi i skierował się do szatni chirurgów.<br />
-Mój przyjaciel, jeden z moich najbliższych przyjaciół. Chcę go uratować.- Błagałam, biegnąc tuż za nim.<br />
-Ze względu na wydźwięk emocjonalny i twoje powiązania z pacjentem, a przede wszystkim na twój stan, nie powinienem w ogóle brać cię do tego zabiegu. Niestety, ale na bloku jesteśmy tylko my plus doktor Jackster, który musi zostać awaryjnie. Prowadzenie takiej operacji wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, bo to ty będziesz podejmowała najważniejsze decyzje...<br />
-Panie profesorze, proszę!- Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu. Wyczułam, że mocno się wahał. Po chwili milczenia skinął głową.<br />
-Zgoda. Ale jeżeli uznam za stosowne, żeby ci przerwać lub źle się poczujesz, to od razu oddajesz mi pałeczkę.<br />
-Umowa stoi.- Natychmiast zostawiłam profesora i pobiegłam się przebrać. Za drzwiami słyszałam, jak już wwożono go na salę. Z mocno bijącym sercem zakładałam maskę na twarz i naciągałam rękawiczki. Wychodząc z sali, rzuciłam okiem na zostawione rzeczy. Po krótkim namyśle wzięłam telefon do kieszonki fartucha i pędem ruszyłam na salę operacyjną.<br />
-Neurochirurg już jedzie, mam znajomego profesora światowej sławy.- Poinformował mnie mój mentor.- Znieczula doktor Bryce.- Wskazał na stojącą u wezgłowia stołu tęgą kobietę. Nie zwróciła na mnie uwagi, w skupieniu odmierzała z buteleczki środek znieczulający.<br />
-Okej.- Podeszłam do głównej instrumentariuszki.- Czy mogłaby siostra to włączyć? Zamiast muzyki klasycznej? Losowo.- Skinęła głową i podeszła do maleńkiego radyjka. Musiałam w końcu uciszyć to <a href="https://www.youtube.com/watch?v=BPgEgaPk62M" target="_blank">"One Last Time"</a> w mojej głowie. To nie będzie ostatni raz, kiedy go zobaczę, nie ma mowy. Uratuję go.<br />
Stanęłam przy stole i jeszcze raz ogarnęłam wzrokiem jego blade poranione ciało. W ostrym świetle jeszcze wyraźniejsze stały się linie żeber, szczupła twarz i chude nogi, ozdobione blizną pod lewym kolanem. Pielęgniarki zakryły go prawie całego, zostawiając tylko odsłonięty brzuch, klatkę piersiową i zranioną rękę. Same zajęły się szybkim opatrunkiem na rozciętej nodze, a ja z profesorem ustawiliśmy się po obu stronach stołu. Z banku krwi dowieźli dwie jednostki A minus, tak na wszelki wypadek.<br />
-Ja zajmę się wątrobą, a pan śledzioną, dobrze?<br />
-To trudniejsza część, może...<br />
-Panie profesorze.<br />
-Zgoda.- Mruknął niechętnie i sięgnął po narzędzia.<br />
Wychyliłam się jeszcze zza parawanu oddzielającego głowę od reszty ciała i spojrzałam na jego zamknięte oczy. Wyciągnęłam rękę w niebieskiej rękawiczce i delikatnie pogłaskałam go po policzku.<br />
-Uratuję cię, Niall. Pamiętaj, gdzie jest twoje miejsce i nie zostawiaj nas.- Wyszeptałam, nawiązując do lecącej właśnie piosenki <a href="https://www.youtube.com/watch?v=FYP2vjRk2tU" target="_blank">"Don't Forget Where You Belong"</a>.<br />
Wyprostowałam się, odetchnęłam głęboko i wyciągnęłam rękę do instrumentariuszki.<br />
-Skalpel proszę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Pierwsza dwadzieścia, półtorej godziny operacji, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=OFy08pmO7vg" target="_blank">"Heart Attack"</a>.<br />
-Chyba mam źródło krwawienia... Profesorze?<br />
-Tak, tnij tutaj. Na pewno nie chcesz, żeby cię zmienić?<br />
-Czuję się świetnie, dam radę.<br />
-Neurochirurg dzwonił, będzie za maksimum godzinę. Są straszne korki w mieście.<br />
-O pierwszej w nocy? Lepiej niech się pojawi, bo mu coś zrobię.<br />
-Ciśnienie sto cztery na sześćdziesiąt siedem, spada.<br />
-Podaję Epinephrinum, dziesięć miligramów.<br />
-Ciśnienie ciągle spada, dziewięćdziesiąt na pięćdziesiąt dziewięć!<br />
-Podwyższcie mu!<br />
-Proszę się odsunąć od stołu! Migotanie przedsionków!<br />
-Jasna cholera, przecież zaraz się wykrwawi!<br />
-Nie tnijcie dalej!<br />
-Tracimy go!<br />
-Podaję sotalol, dwadzieścia miligramów dożylnie.<br />
-Wraca! Jest normalny rytm.<br />
-Jak ciśnienie?<br />
-Dziewięćdziesiąt trzy na sześćdziesiąt dwa, powoli się podnosi.<br />
-W porządku, operujemy dalej.<br />
Kantem dłoni otarłam pot z czoła. Jeszcze jedna taka akcja, a zacznę głośno przeklinać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Druga jedenaście, dwie i pół godziny operacji, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=b-RQIN3wo5U" target="_blank">"More Than This"</a>.<br />
-Ciśnienie dziewięćdziesiąt sześć na pięćdziesiąt trzy, stałe.<br />
-Dalej jest niskie. Dajcie mu coś, zawsze miał górne powyżej stu.<br />
-Podaję znowu dziesięć miligramów Epinephrinum.<br />
-Podwiązuję naczynia. Zacisk.<br />
-Gazę proszę. Jest tu trochę krwi.<br />
-Tętno osiemdziesiąt, spada.<br />
-Krwawienie z wątroby, było uszkodzone naczynie! Dajcie ssak!<br />
-Jezus, ile krwi...<br />
-Jeszcze trochę, podajcie drugi!<br />
-Jeszcze jeden zacisk!<br />
-Ciśnienie spada!<br />
-Podtrzymajcie go, cholera!<br />
-Tracimy go, odsunąć się od stołu! Lidokaina!<br />
-Znowu, już trzeci raz, cholera!<br />
-Tętno się zatrzymuje! Zamknijcie to naczynie!<br />
-Dobra, jest zacisk.<br />
-Dalej spada!<br />
-Zatrzymanie akcji serca!<br />
-Reanimujcie go!<br />
-Podaj defibrylator. Ten mniejszy, nie chcemy, żeby nam się od razu wykrwawił!<br />
-Dwieście dżuli, może wystarczy. Włączam!<br />
-Nic nie ma!<br />
-Daj jeszcze raz!<br />
-Czekajcie jest sygnał!<br />
-Znowu zniknął, pobudź go jeszcze raz!<br />
-Znowu migotanie! Dwadzieścia miligramów sotalolu, szybko!<br />
-Znowu krwawi...<br />
-Dajcie ssak! I pobudźcie tę akcję serca, kurde!<br />
-Jest linia! Pierwszy załamek...<br />
-Znowu płaska, jeszcze dwadzieścia!<br />
-Włączam defibrylator, odsuńcie się!<br />
-Jest! Jest!<br />
-Dobra, wstrzymajcie się chwilę. Okej, ruszamy dalej.<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=Jwgf3wmiA04" target="_blank">"Drag Me Down"</a>. Jasne, jeszcze raz mi się zatrzymasz Niall, a to stające na baczność serducho zaraz pociągnie cię w dół.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Trzecia trzydzieści osiem, czwarta godzina operacji.<br />
-<i>But baby, if you say you want me to stay, I'll change my mind...</i>- Mruczałam pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=uJGZGXFY3aQ" target="_blank">"Change My Mind"</a>, żeby nie zwariować. Prawie skończyliśmy jamę brzuszną, mieliśmy się zabrać jeszcze za lekkie zabezpieczenie żeber, żeby przypadkiem nie przedziurawiły któregoś z płuc. Miałam dosłownie miękkie kolana i wszystko mnie bolało, a najbardziej brzuch ze stresu. Niby jadłam koło ósmej i całość powinna być już strawiona, ale ciągle czułam ściskanie w żołądku i podchodzącą do gardła żółć.<br />
-Nóż do kości.- Rzucił neurochirurg, który przybył dopiero dziesięć minut temu. Miałam ochotę go wytargać za uszy, ale trzymałam akurat w ręku fragment wyciętej wątroby Nialla i raczej wolałam nim w nikogo nie rzucać.<br />
-Swoją drogą, to ciekawe, że akurat pani prowadzi tę operację, nieprawdaż? Nie jest pani odrobinkę za młoda na taką rolę?- Nagle przypomniały mi się kreskówki z Fineaszem i Ferbem. W każdym odcinku padało pytanie "Nie jesteście za młodzi, żeby robić coś tam?", a oni odpowiadali "Tak, jesteśmy", na co pytający mówił z reguły "Powodzenia!". Z trudem opanowałam głupawkę. W chwilach najgorszego zmęczenia zaczynam świrować i lepiej, żeby nie stało się to tutaj.<br />
-Poprosiłam o to.- Powiedziałam, nawet na gościa nie patrząc.<br />
-I ty na to pozwoliłeś? Anderson, a jeśli ten chłopak przez nią wykituje?- Zwrócił się do profesora jego kolega. Zacisnęłam zęby i z trudem powstrzymałam się od zgrzytnięcia.<br />
-Nici rozpuszczalne, piątka.- Wyciągnęłam rękę i za chwilę szyłam już ostrożnie uszkodzoną otrzewną.<br />
-W ogóle kobieta chirurg to jakaś porażka.- Kontynuował ten idiota.- Chirurg to powinien być facet, a nie baba. Biedny ten chłopak, jak jeszcze krzywo mu pani szwy założy...<br />
-Słuchaj, pan!- Nie wytrzymałam i podniosłam głowę znad zakrwawionych wnętrzności Nialla.- Ten chłopak to mój przyjaciel, poprosiłam, żebym mogła go operować, bo wiem, że on zrobiłby to samo dla mnie. Może i jestem tylko na stażu, ale jednak umiem coś robić na sali operacyjnej, na przykład chronić pacjentów przed takimi szowinistycznymi antyfeministycznymi męskimi świniami jak pan!- Zacisnęłam mocno szew, jakby na potwierdzenie moich słów. Przez chwilę na sali operacyjnej zrobiło się cicho. Ja w zajadłym milczeniu dziubałam nićmi dalej, a reszta przyglądała się mi, jakby nagle wyrosły mi trzy głowy.<br />
-Zuch dziewczyna! I pan mówi, że nie nadaje się na chirurga.- Zaskoczona spojrzałam na anestezjolożkę, która odezwała się po raz pierwszy od rozpoczęcia zabiegu. Podziękowałam jej skinieniem głowy i w nagrodę otrzymałam lekki uśmiech pod maską. Lepszy rydz niż nic. A neurochirurg stwierdził, że lepiej już siedzieć cicho.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
Wyszłam z sali na chwiejnych nogach. To jednak było ponad moje siły. Nie spodziewałam się, że utrzymanie mojego przyjaciela przy życiu zabierze mi tyle energii. Operowaliśmy go pięć godzin i czterdzieści dwie minuty. Ale jakoś się udało. Zaczęłam ściągać z rąk zakrwawione rękawiczki. Podczas tej jednej operacji zużyłam cztery pary.<br />
-Na szczęście się udało...- Profesor jakby czytał w moich myślach. Z ciężkim westchnieniem oparł się o umywalkę.- Chociaż w pewnym momencie myślałem, że to już koniec.<br />
-Wiem, ja też.- Nagle przypomniałam sobie o czymś. Mimo że byłam nieludzko zmęczona, odzyskałam trochę energii, żeby pójść kogoś stłuc na kwaśne jabłko. A przynajmniej porządnie ochrzanić.<br />
-Chwileczkę, pani doktor. A umyć się po zabiegu?- Profesor nie lubił, gdy się nie przestrzegało reguł. Ja w sumie też, ale w tej chwili...<br />
-Za chwilkę. Muszę najpierw coś pilnie załatwić.- Nie czekając na jego reakcję, wybiegłam z łazienki chirurgów i popędziłam korytarzem tak szybko, na ile pozwalało mi zmęczenie i ciąża. Wyhamowałam dopiero przed drzwiami odgradzającymi blok operacyjny od reszty szpitala. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na zewnątrz.<br />
-Nareszcie! Pani doktor! I co z Niallem? Udało się? Wszystko z nim w porządku?!- Ze wszystkich stron zaatakowały mnie głosy przyjaciół. Ściągnęłam maskę i czepek i spojrzałam na nich z wściekłością.<br />
-Natalia!- Liam był chyba mega zdumiony, że mnie widzi o tej porze w szpitalu.- Widziałaś Nialla? Dowiedziałaś się coś?<br />
-Jesteście skończonymi kretynami, idiotami, pojebami!- Krzyknęłam tak głośno, że aż się cofnęli.- Czy się coś dowiedziałam? Jasne! W końcu to ja go operowałam, debile! To jest jego krew na tym pieprzonym fartuchu!<br />
-Co z nim?- Zapytał po chwili pełnej przerażenia ciszy Zayn. Usiadłam na krześle obok nich i schowałam twarz w dłoniach.<br />
-Jest źle. To znaczy, operacja się udała. Przeżył.- Dodałam szybko, widząc jak Nika z jękiem osuwa się po ścianie.- Wycięliśmy mu śledzionę, zatamowaliśmy krwotok w wątrobie, zabezpieczyliśmy złamane żebra... Miał krwiaka w mózgu. Musieliśmy go wyciąć. Operacja na otwartej czaszce, wzywaliśmy neurochirurga... Nie przestraszcie się, jak go zobaczycie, bo musieliśmy mu ogolić głowę. A jeszcze...- Nie mogłam już powstrzymać płaczu.- Trzy razy zatrzymała mu się akcja serca. Ten trzeci raz... Boże, reanimowaliśmy go cały kwadrans, myślałam, że już nie wróci...- Załkałam, pochylając głowę do dołu. Louis usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.<br />
-Najważniejsze, że się udało.- Powiedział cicho, całując mnie w czubek głowy. Zayn z kolei klapnął na podłogę przy Nice i przytulił ją do siebie. Moja przyjaciółka była cała roztrzęsiona, wczepiła się w niego jak w koło ratunkowe. Liam chodził nerwowo od ściany do ściany. Zaraz... A gdzie reszta?!<br />
-Gdzie pozostali?- Zapytałam, wstając z krzesła.- Gdzie El i Perrie? Gdzie Harry?!<br />
-Perrie pomaga Eleanor się uspokoić, bo wpadła w histerię na wiadomość o wypadku. No i siedzi z Shanem. Szpital to nie jest zbyt dobre miejsce dla rocznego dziecka...<br />
-Jasne, to rozumiem.- Przerwałam gwałtownie Zaynowi.- Gdzie Harry?<br />
-On...- Zaczął Liam, ale jakoś nie mógł skończyć. Spojrzałam na jego rękę zakutą w gips. Pokiwałam głową. Już wiedziałam.<br />
-Harry ma wstrząs mózgu, tak? To jego przywieźli drugą karetką?- Milczenie oznacza zgodę. Czyli mam rację.<br />
-Gdzie leży?- Spytałam.<br />
-Na SORze.- Odpowiedział Louis. Okej. Czyli tragedii jeszcze nie ma. Przynajmniej nie OIOM. Tylko że to samo powtarzałam sobie, gdy moja babcia leżała na kardiologii. Zamierzałam zasypać ich dalszymi pytaniami odnośnie wypadku, ale drzwi za mną się otworzyły i trzech pielęgniarzy wypchnęło łóżko, na którym leżał Niall. Nika zerwała się z podłogi i złapała leżącego chłopaka za rękę. Jedno spojrzenie na jego poharataną twarz jej wystarczyło.<br />
-Boże, Niall!- Myślałam, że aż tyle łez nie może jednocześnie wypłynąć z ludzkiego oka. A jednak.- Gdzie go zabieracie?<br />
-Na intensywną terapię.- Odpowiedział profesor, który stanął obok mnie.- Natalio, powinnaś iść się umyć i odpocząć. Najlepiej w domu. W twoim stanie to niewskazane, wiesz o tym dobrze.<br />
-Wiem, obiecuję, że już pójdę.<br />
-Protokół z zabiegu zrobię sam. Już wszystkim się zajmę, ale ty idź.<br />
-Jasne.- Profesor poszedł za pielęgniarzami wiozącymi Nialla na OIOM, a cała reszta podążyła za nimi. Tylko Liam, zanim zniknął za zakrętem, zatrzymał się i spojrzał na mnie. Pokazałam mu gestem, żeby już szedł. Rzucił mi jeszcze jedno uważne spojrzenie i pobiegł za resztą. Spuściłam wzrok na miejsce, na które przed chwilą zerkał. Moja ręka, opiekuńczym gestem spoczywająca na leciutko odstającym brzuchu. O rany. On mógł usłyszeć profesora mówiącego o "moim stanie"...<br />
Ale szczerze, w tej sytuacji mam gorsze sprawy na głowie. I już chyba nawet nie robiłoby mi różnicy, gdyby się teraz dowiedział. Było mi wszystko jedno, byle tylko Niall przeżył najbliższe trzy doby.<br />
-Natalio...<br />
-Idę, naprawdę.- Nie patrząc na profesora, ruszyłam w kierunku oddziału. Jeszcze na chwilę zatrzymałam się przy windach, gdzie ładowali łóżko z Niallem. Reszta skupiła się wokół, Nika ciągle zanosiła się od płaczu. Spuściłam głowę i wróciłam do siebie. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na kozetce. Drżącymi rękami zdjęłam fartuch i wyjęłam soczewki, mało nie wykłuwając sobie oka paznokciem. Dopiero wtedy zwinęłam się w kłębek, schowałam twarz w dłoniach i wybuchnęłam głośnym płaczem.<br />
<br />
-Natalia... Natalia...- Ktoś potrząsał moimi ramionami. Otworzyłam oczy, ale zaraz momentalnie je zmrużyłam pod wpływem światła. Odszukałam na szafce okulary i założyłam je na nos. Czułam się okropnie.<br />
-Co... co jest...- Wymamrotałam, przecierając oczy. Nagle usiadłam jak porażona prądem.- Niall!<br />
-Hej, spokojnie.- Andie złapała mnie za ramiona.- Czy ty coś spałaś? Odpoczęłaś choć trochę w nocy?<br />
-Nie, wzięłam dyżur za Grace i przywieźli chłopaków, operowałam Nialla i potem on się zatrzymał nam trzy razy, ale go ur...- Wyrzucałam z siebie jednym tchem.<br />
-To wiem.- Przerwała mi dziewczyna.- Dziadek mi powiedział. Jak się czujesz?<br />
-Kij ze mną, jak się on czuje?!- Wstałam z kanapy, ale zaraz zakręciło mi się w głowie i musiałam znów usiąść. Witajcie poranne mdłości.<br />
-To inaczej. Jak się czują twoje dzieci? Zapomniałaś, że masz o nie dbać?<br />
-Przecież dbam!- Jęknęłam, znowu podnosząc się z miejsca, tym razem trochę wolniej. Minimalnie.- Muszę sprawdzić, co z Niallem, z czym przywieźli Harry'ego, czemu Liam ma łapę w gipsie, czy Louis i Zayn są cali...<br />
-Wiesz co? Zachowujesz się, jakbyś była w ciąży z szóstym i siódmym dzieckiem. Ten cały boysband to twoje pierwsze bachory.- Prychnęła Andie.- Rób, co chcesz. Noriaki potem zabierze cię do domu.<br />
-Był tutaj?<br />
-Jak tylko się dowiedział o wypadku. Wpadł zerknąć, czy śpisz i poszedł na swój oddział.- Zaraz, chwila. Reset.<br />
-Mówili o wypadku w mediach?- Zapytałam szybko.<br />
-No jasne. Reporterzy wszystko wywęszą. Obecnie założyli obóz pod szpitalem. Podejrzewam, że czekają na komentarz lekarza i potwierdzenie, czy kierowca był pod wpływem alkoholu.<br />
-A kto kierował?- Założyłam pospiesznie fartuch i klapki.<br />
-Co ja, informacja turystyczna? Nie mam pojęcia. Idę do siebie, a ty wracaj do domu.<br />
-Nie wrócę.- Przeszukałam kieszenie, żeby znaleźć długopis i jakiś notes. Jest.<br />
-A rób sobie, co chcesz.- Powtórzyła, machając ręką na odczepnego.<br />
Wyminęłam ją i popędziłam korytarzem na OIOM. Na szczęście jako chirurg miałam tam pełny dostęp, a jako operator Nialla mogłam wypisywać zlecenia i kierować jego leczeniem. Kiedy tylko przekroczyłam próg oddziału, usłyszałam głośny alarm i dwie pielęgniarki biegnące w stronę sali, w której leżał Horan. Rzuciłam się w tamtą stronę, mijając grupkę moich przyjaciół.<br />
-Natalia, co się dzieje?- Zapytał spanikowany Louis.<br />
-Nie wiem, zostańcie tutaj!- Odkrzyknęłam i wpadłam na salę. Rzuciłam okiem na monitor. Arytmia? A niby z jakiej racji? Podeszłam bliżej i zatrzymałam ruchem ręki pielęgniarkę. Sprawdziłam podłączenie elektrod i przepięłam jedną z nich parę centymetrów dalej. Rytm serca na ekranie się wyrównał.<br />
-Fałszywy alarm.- Wyjaśniłam, wyłączając wycie monitora.- Możecie wracać.<br />
Wyszły z sali, a ja zostałam na chwilę z Niallem. Ogarnęłam wzrokiem całą jego sylwetkę. Podpięty do tylu rurek wyglądał zupełnie jak nie on, ale jak jakaś dziwna lalka doktora Frankensteina. Zwłaszcza ta blizna na brzuchu pasowała... Sprawdziłam opatrunki i przeniosłam spojrzenie na głowę. Jezu, Niall bez włosów... Chyba mu przykleję ten bandaż do głowy, bo jak sobie przypomnę go łysego na stole operacyjnym, to już chyba wolę biały opatrunek. Zaraz, chwilkę, nie był całkiem biały. Kilka kropli krwi przesiąkło z rany na skroni, ale wolałam na razie tego nie ruszać. Pogadam później z neurochirurgiem, którego nota bene powinnam przeprosić za ten wybuch... Niespecjalnie miałam na to ochotę. Wyjęłam latarkę z kieszeni i sprawdziłam źrenice. Lewa wróciła do normalnego rozmiaru i obie prawidłowo reagowały na światło. Super, mózg jest dotleniony. Popatrzyłam jeszcze na poziom kroplówek i wyciągnęłam z podkładki kartę. Profesor zajął się w nocy zleceniami, więc mogłam tylko sprawdzić, czy niczego nie pominął. Taaa, jasne, sprawdzanie profesora było jak sprawdzanie Boga, on i pomyłka? Pfff, nie ma opcji. Mimo to dokładnie wczytałam się w notatki. Leki przeciwbólowe, narkotyczne, aha, jeszcze śpiączka farmakologiczna. Dobrze, przynajmniej będzie miał odpowiednie warunki do regeneracji.<br />
-Trzymaj się, Nialler. Będę do ciebie zaglądać.- Uścisnęłam jego rękę. Przez chwilę liczyłam na oddanie uścisku, ale jedynym odzewem był syk respiratora i rurki doprowadzającej tlen do nosa. Wyszłam powoli z sali i zaraz zostałam zakrzyczana przez resztę.<br />
-Co z nim?<br />
-Co się działo?<br />
-Można do niego wejść?<br />
-Powiedz coś!<br />
-Coś.- Walnęłam bezmyślnie.- Słuchajcie, mogę najpierw usiąść? Niezbyt pewnie czuję się na nogach po tej nocy.- Zaraz klapnęłam na podsunięte przez Zayna krzesło.<br />
-To był tylko fałszywy alarm, ale Niall jest cały czas monitorowany, jak będzie coś nie tak, od razu to wykryjemy. Jest w śpiączce farmakologicznej i na pewno przez najbliższy tydzień nie będziemy go wybudzać. Karmiony jest przez sondę i kroplówki, sika przez cewnik, ma podłączony tlen. Jakieś jeszcze pytania?<br />
-Mogę do niego wejść?- Spytała zachrypniętym głosem Nika. Wyglądała strasznie, jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Potargane włosy, blada twarz, podkrążone oczy, zaczerwienione spojówki, usta pogryzione niemal do krwi i trzęsące się ręce. Stanowczo musiała iść spać, bo inaczej dla niej też przygotuje się szpitalne łóżko.<br />
-Nie. Myślę, że dopiero za jakieś dwa dni. Macie szczęście, że wpuścili was nawet na korytarz tego oddziału. Te trzy doby są decydujące, nie można go męczyć. Przepraszam.<br />
-Spoko.- Szepnęła, ale i tak widziałam, że ma do mnie o to żal. Wstała z krzesła i stanęła przed szybą. Oparła czoło o szkło z głośnym westchnieniem.<br />
-Co dokładnie mu operowaliście?- Zapytał Liam. Podjęłam wielce dojrzałą decyzję, że w tej sytuacji będę z nim rozmawiała i odpowiedziałam:<br />
-Wycięliśmy mu zmiażdżoną śledzionę, opanowaliśmy krwotok wewnętrzny w wątrobie, podtrzymaliśmy popękane żebra, opatrzyliśmy ranę na nodze i zoperowaliśmy krwiaka w mózgu. Musieliśmy mu zgolić głowę, rana była dość rozległa. Aha, jeszcze zwichnięta ręka.<br />
-Jezu.- Zayn schował twarz w dłoniach. Poklepałam go po łopatce.<br />
-Spokojnie, ważne, że na razie żyje. Zobaczymy, co dalej. Teraz ja zadaję pytania. Gdzie leży Harry?<br />
-Na SORze, sala numer pięć.- Piątka była jednoosobową salą, co było w tej sytuacji dużym plusem.<br />
-Okej. Teraz następne pytanie. Co się tak właściwie stało?<br />
-Mieliśmy tę imprezę...- Zaczął wyjaśniać Liam.- Nie piliśmy dużo, może każdy wypił dwa piwa. Siedzieliśmy przy grillu, gadaliśmy, a potem uznaliśmy, że nam ciebie brakuje i że wpadniemy do ciebie do szpitala.<br />
-Jesteś pewny, że to były tylko dwa piwa na łebka?- Zapytałam ironicznie.<br />
-Nie wiem, tak mi się wydaje. Styles wpakował się za kółko, Niall usiadł koło niego, ja z tyłu. Zayn i Louis pojechali drugim samochodem. Dziewczynom nie chciało się ruszać z domu, bo wtedy zaczęło gorzej lać. Musieliśmy jechać wolno przez tę zlewę, ale na którymś zakręcie wyskoczył nam na drogę pies albo kot, nie wiem. Harry chciał to ominąć, ale samochód zamiast hamować, wyrwał do przodu i zderzyliśmy się z drzewem. Niall nie miał zapiętych pasów i wypadł przez przednią szybę...- Załamał mu się głos.- Chłopaki dojechali do nas i wezwali pomoc.<br />
-Co się stało z twoją ręką?- Popatrzyłam na gips od ramienia do samej dłoni.<br />
-Drzwi wgniotły się do środka i przygniotły mi rękę. Podobno złamana jest kość ramienna i strzałkowa.<br />
-Prędzej promieniowa, strzałkową masz w nodze.- Parsknęłam cichym śmiechem, jakby głośniejszy wybuch radości był w tej sytuacji niestosowny. W sumie miałam w tym trochę racji...<br />
-To nie ja się znam na anatomii, tylko ty, pani doktor.- Odgryzł się Liam. Uniosłam brwi w geście zdumienia, kiedy wokół nas zapanowała cisza. Dawno się tak nie przekomarzaliśmy i wydawało się to aż dziwne.<br />
-Dobra, idę do Harry'ego.- Wstałam z krzesła i skierowałam się do wind. Na schodach zauważyłam biegnące Perrie i Eleanor. Chyba udało im się znaleźć opiekę do Shane'a. Nie czekałam już na nich, tylko zjechałam na SOR.<br />
-Pani doktor!- Isis przywitała mnie szerokim uśmiechem.- Dawno pani nie widziałam!<br />
-Hej, macie tu mojego pacjenta, musiałam się pojawić.- Przytuliłam ją na przywitanie.- Harry Styles?<br />
-Jest na piątce. W tej chwili ma gościa.<br />
-Jak się czuje?<br />
-Cóż, ma złamany obojczyk i kość piszczelową w dwóch miejscach plus wstrząs mózgu. Wymiotował dziś w nocy trzy razy, teraz daliśmy mu Zofran.- Wyjaśniła, podając mi kartę.<br />
-A kto jest u niego?<br />
-Chyba manager, jakiś Paul.<br />
-Taa, manager. Dobra, pójdę tam, z Paulem też powinnam porozmawiać.- Wzięłam kartę pod pachę i pomaszerowałam do sali. W drzwiach prawie zderzyłam się z Higginsem.<br />
-Natalia, hej! Jak dobrze, że cię widzę, co z Niallem?<br />
-Na razie jego stan jest stabilny. Ciężki, ale stabilny.- Uspokoiłam go.- Paul, czy rozmawiałeś już z prasą o wypadku?<br />
-Nie, wystarczyło, że ktoś strzelił nam fotkę i już wszyscy się zlecieli. Koczują pod szpitalem. Zwołałem konferencję prasową, ale nie wiem, czy to coś da, te hieny nie wytrzymają, jeśli dostaną same suche fakty bez żadnej sensacji.- Potarł czoło dłonią z ciężkim westchnieniem.<br />
-Co z policją?- Zapytałam zaniepokojona. Bałam się, że mogą ich oskarżyć o spowodowanie wypadku lub coś w tym rodzaju i wyciągnąć poważne konsekwencje.<br />
-Modest już się tym zajął, spokojnie. Prawników mamy dobrych, poza tym pogodę zeszłej nocy można uznać za okoliczności łagodzące... Widoczność naprawdę była kiepska.<br />
-Zawiadomiłeś rodziny?<br />
-Maura i Bobby już są w samolocie, Anne i Robin dojeżdżają do Londynu. Karen i Geoff byli w Nowym Jorku z siostrami Liama, Ruth i Nicole. Przylecą jutro, zabukowałem im lot. Jay i Dan nie mogą się urwać z powodu choroby w domu, a lepiej, żeby nie roznosili zarazków. No, a Trisha i Yaser są z rodzicami Perrie u was w domu i opiekują się Shanem. Wszyscy na stanowiskach.- Uśmiechnął się słabo.<br />
-To teraz pogoń dziewczyny i chłopaków, żeby poszli spać. Ty tak samo. Umierając na korytarzu, nie pomożecie Niallowi i Harry'emu. Zwłaszcza Liam niech się prześpi, przecież on też jest w szoku po wypadku.<br />
-Liam powinien siedzieć na swojej sali.- Burknął Paul.- Przecież dostał łóżko na SORze, ale uparł się, że musi siedzieć przy Niallu.<br />
-Nie zauważyłam.- Zdziwiłam się. Miał jakąś piżamę i wenflon, czy nie miał? Naprawdę nie zwróciłam uwagi. Wstyd.<br />
-Nic dziwnego, pozwolił sobie tylko nałożyć gips, ale przez trzy dni ma zostać na obserwacji, tak powiedział ten siwy lekarz.<br />
-Siwy lekarz... A, doktor Vicks! Dobra, powiedz Liamowi, że ma natychmiast położyć się do łóżka, a ja przekażę Vicksowi, żeby miał na niego oko.<br />
-Jasne.- Zerknął przez ramię na drzwi.- Idziesz do Harry'ego?<br />
-W końcu tylko on mi został do ochrzanienia.- Wzruszyłam ramionami. Już miałam wyminąć Paula, gdy przyszło mi do głowy jeszcze jedno pytanie.- Badania wykryły obecność alkoholu?<br />
-Niewielką.- Skrzywił się Paul.- Ale u żadnego z chłopaków nie przekraczała na szczęście ośmiu dziesiątych promila, czyli dopuszczalnej granicy.<br />
-O tyle dobrze.- Westchnęłam z ulgą.<br />
-Co nie znaczy, że Harry miał we krwi sześć dziesiątych promila, najwięcej z nich wszystkich.- Kontynuował Paul.- Nie wiem, czy to uznają za okoliczności łagodzące.<br />
-Normalnie zatłukę go, jak tylko mi się pokaże na oczy.- Zacisnęłam zęby. Cholerni idioci i imbecyle.<br />
-Może poczekaj z tym, aż wyjdzie ze szpitala. Teraz ma tyle leków przeciwbólowych, że nawet nie poczuje. A później to nawet ja ci w tym pomogę.- Poklepał mnie znacząco po ramieniu.- Dobra, idę do Nialla i reszty.<br />
-Nialla na razie nie można odwiedzać.- Przypomniałam mu, łapiąc za klamkę.<br />
-W takim razie idę tylko do reszty. Pogonię ich do domu. A, Nattie?<br />
-Hmm?<br />
-Nie powiedziałaś Liamowi, prawda?<br />
-Miałam powiedzieć, ale... sam widzisz, co się stało.- Zatoczyłam ręką koło, jakby wskazując na całą tę chorą sytuację.<br />
-Jasne.- Mruknął i poszedł do windy.<br />
Patrzyłam za nim jeszcze chwilę, zanim zupełnie zniknął mi z oczu. "Nie powiedziałaś Liamowi?" A jak niby miałam to zrobić? "O, hej Liam, wiesz, zoperowaliśmy Niallowi wątrobę i tak, będziesz ojcem, cieszysz się? Aha, jeszcze do tej wątroby doszedł uszkodzony mózg." No na pewno. Wiem, że muszę mu powiedzieć, zwłaszcza że od kilku dni męczy mnie o to nie tylko Paul, ale też Noriaki, Andie, Sheila i cała masa innych ludzi, którzy czytali "The Sun", "The Mirror", "Daily News", ewentualnie "London Times". Szlag by to trafił. Beznadziejnie jest być na celowniku całego świata i mieć omówiony każdy epizod życia na Twitterze. I pomyśleć, że niektórzy chcą być sławni!<br />
Popchnęłam drzwi od sali Harry'ego i stanęłam na progu, analizując sytuację. Jeżeli Niall był jednym wielkim kłębkiem chirurgicznych problemów, to Styles stanowił jeden wielki siniak. Jego widok przyprawiał o dreszcze, cały fioletowo-żółty, z czerwonymi zadrapaniami. Jego szyję otaczał kołnierz ortopedyczny, nad okiem miał sporego plastra na rozciętej brwi. Prawa noga była na wyciągu, pokryta solidną warstwą gipsu. Na lewej ręce też zauważyłam jakiś bandaż... A nie, sorry, to temblak utrzymujący ramię w jednej pozycji, żeby nie uszkodzić bardziej obojczyka. Raczej ciężko byłoby zakuć go w gips... Podłączony był dodatkowo do całej masy rurek, elektrokardiogramu i aparatury dawkującej dopaminę. Pewnie jutro mu już ją odstawią, ale na razie na pewno pomoże mu po wstrząsie pourazowym.<br />
Stanęłam przy barierce łóżka i delikatnie stuknęłam go w ramię palcem. Powoli podniósł opuchnięte powieki. Nie mógł przekręcić głowy, tylko popatrzył kątem oka w moją stronę.<br />
-Mówiłam, że kiedyś się doigrasz, Styles.- Zakpiłam, chociaż miałam ochotę rozpłakać się w ulgi, widząc go w stanie jakiejś tam świadomości. Jeszcze żeby z Niallem był chociaż taki kontakt.- Jak się czujesz?- Idiotyczne pytanie do osoby zakutej gips po szyję. Na pewno czuje się fantastycznie.<br />
-O... kej...- Wychrypiał tak cicho, że prawie go nie usłyszałam. Ale przynajmniej rozumiał, co się do niego mówiło.<br />
-Teraz pewnie nic nie czujesz, ale jak skończy się przeciwbólowy, nie będziesz mógł uleżeć w miejscu.- Mruknęłam, sprawdzając stan jego kroplówek. Sprawnym ruchem odpięłam tą, która już się skończyła i zabezpieczyłam kranik wenflonu.<br />
-Co... chłopa... ki...- Wyszeptał z trudem, aż zaciskając powieki z wysiłku.<br />
-Wszystko z nimi w porządku. W nocy operowałam Nialla, ale jego stan jest stabilny. Liama trochę poturbowało, ale Zayn i Louis są cali i zdrowi.- Usiadłam na krześle obok łóżka.- Mieliście farta jak stąd do kosmosu.- Stwierdziłam, ściszając głos. Harry zapadł w sen, nie czekając na koniec mojej wypowiedzi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-Jesteś cholernie nieodpowiedzialną kobietą! Przecież jeszcze wczoraj bolał cię brzuch, a co jeśli z tego wszystkiego poronisz? Weź w końcu ten urlop i mnie nie wpieniaj!<br />
-Możesz się przestać tak ciskać? Sam zachowujesz się jak baba.<br />
-Co za popieprzone bezmózgowie!<br />
-Co za antypatyczny niedorób!<br />
-Co za pojebana idiotka!<br />
-Co za egoistyczny dupek!<br />
-Wiesz co? Mam to daleko i głęboko w dupie, wysiadaj z tego samochodu, leć do tych swoich połamańców i ignoruj swoje przyszłe dzieci! Nie jestem ich ojcem, nie muszę się martwić! Po cholerę ja się w ogóle tym tak stresuję!<br />
Nie powiem, to ostatnie zabolało. Gdyby Liam wiedział, na pewno martwiłby się milion razy bardziej niż Kasai, znam go. Latałby wokół mnie jak kot z pęcherzem, żebym tylko nie musiała się przemęczać. Pod tym względem niemówienie mu o ciąży jest mega plusem. Ale z drugiej strony... Brakuje mi tej jego opiekuńczości.<br />
-Nie prosiłam cię o takie poświęcenie.- Syknęłam, odpinając pas.- Dzięki za podwózkę. Wrócę późnym wieczorem albo jutro, nie martw się o mnie.<br />
Wściekłym krokiem ruszyłam do szpitala, żeby się przebrać i przygotować do zabiegu. Za niecałą godzinę miałam operować obrzydlistwo zwane powszechnie hemoroidami i naprawdę nie chciałam z nikim się kłócić.<br />
-Natalia! Nattie! Nattie!- Zacisnęłam oczy, słysząc ten głos. Westchnęłam ciężko i powoli odwróciłam się w kierunku nadchodzącego Liama.<br />
-Cześć.- Przywitałam się niezręcznie. Czemu w podręcznikach do jakiejś etyki lub savoir vivre'u nie piszą, jak się zachować w obecności byłego narzeczonego, którego ciągle kochasz i z którym jesteś w ciąży? Byłoby mi prościej z jakąś wskazówką. Zerknęłam na jego gips i przyszło mi do głowy bezpieczne pytanie.- Jak się czujesz?<br />
-Dobrze, dziś mnie wypiszą.- Odpowiedział szybko. Czy mnie się wydaje, czy on też się denerwuje?- Masz chwilę? Musimy porozmawiać.<br />
-Wiem.- Mruknęłam.- Za pół godziny muszę być na bloku, bo operuję. Możemy pogadać później? Zajrzę do Nialla i Harry'ego, a potem powinnam być wolna.<br />
-Okej.- Skinął głową.- To o której konkretnie?- Zerknęłam na zegarek.<br />
-Zabieg może trwać ponad godzinę, więc nie wiem... To zależy. Może po prostu zaczekaj w sali Nialla. I przy okazji wywal stamtąd Nikę, żeby wzięła jakiś prysznic i trochę się przespała. Niedługo postawi namiot na OIOM-ie.<br />
-Najwyżej rozłoży śpiwór pod łóżkiem Niallera.- Uśmiechnął się pod nosem.- Dobra. To będę u Nialla, a potem porozmawiamy.<br />
-Okej.<br />
Jezu. Ta rozmowa będzie mnie kosztowała chyba więcej niż operowanie Horana. Tym razem muszę mu już powiedzieć. Chociaż wydaje mi się, że Liam już wie. W sensie podejrzewa, bo przeczytał gazety i mnie widział... Czeka tylko na potwierdzenie. A potem się wścieknie.<br />
Ledwo się od siebie odsunęliśmy, a już dopadła mnie Amy, pielęgniarka.<br />
-Pani doktor, profesor dzwonił, że nie dotrze na zabieg i musi pani operować sama.<br />
-Znowu?- Jęknęłam. Nie chciałam sama przeprowadzać tego zabiegu, nawet jeśli były to tylko hemoroidy. Ogólnie kiepsko się czułam i chciałam mieć jakieś wsparcie. Przynajmniej teraz, bo potem będę zdana tylko na siebie i na maluchy.- A doktor Holden będzie?<br />
-Tak, robi znieczulenie.<br />
-Przynajmniej tyle. Dobra, już idę.<br />
Szybko poszłam, żeby zostawić u siebie rzeczy, wcisnęłam do ust kolejną już miętówkę, żeby mnie tak cholernie nie mdliło i popędziłam na blok.<br />
-Witam moją ulubioną operatorkę! Jak się pani dziś czuje?- Powitał mnie z uśmiechem Holden.<br />
-Do kitu.- Wzruszyłam ramionami.- Najchętniej bym się położyła i spała do porodu.<br />
-Nudności?- Zagadnął, manipulując strzykawką w ujściu kroplówki.<br />
-Ogólnie jestem jakaś ospała, a wczoraj bolał mnie brzuch, więc... Nie jest ciekawie. Wcale nie czuję się tak kwitnąco, jak te mamy w reklamach.<br />
-To nawet nie jest jeszcze połowa, spokojnie. Potem będzie z górki, mówię pani. Moja żona, jak była w ciąży, to czuła się jak ryba w wodzie.<br />
-Potem, doktorze, to będzie mi siadał kręgosłup, bo z bliźniakami lekko nie będzie.- Uśmiechnęłam się.- Okej, jesteśmy gotowi, a gdzie nasz pacjent?<br />
-Właśnie go wiozą.<br />
Za chwilę na salę wtoczyło się łóżko z pacjentem do zabiegu. Zabraliśmy się do roboty. Poszło całkiem sprawnie, bez żadnych komplikacji... Zabieg niemalże książkowy. Nie, żebym chciała jakieś problemy, ale mógłby ten czas odrobinkę wolniej płynąć... Tak jakoś... minuta przez godzinę? Dobra, plotę bez sensu jakieś bzdury.<br />
Z sali operacyjnej wyszłam po równej godzinie. Mogłam się spodziewać, że Liam już będzie na mnie czekał w sali Niallera. Wzięłam historie choroby chłopaków i zjechałam na OIOM. Oczywiście. Payne na posterunku. Przed wejściem do sali jeszcze włączyłam telefon, żeby sprawdzić, czy nikt się do mnie nie dobijał. O matko, czternaście nieodebranych od Jake'a Hollistera. Coś mają w związku z Moniką? Znaleźli ją? Oddzwoniłam, ale ten znienawidzony przez cały świat automat oznajmił, że abonent jest czasowo niedostępny. Okej, zadzwonię za jakiś czas. Schowałam telefon do kieszeni fartucha i weszłam na salę. Liam, siedzący na krześle przy łóżku, odwrócił się natychmiast w moją stronę.<br />
-Jak operacja?- Uśmiechnęłam się pod nosem. Dawno nie gadaliśmy o takich zwyczajnych, codziennych sprawach... Dobra, w ogóle ostatnio nie gadaliśmy.<br />
-W porządku. Poszło jak z płatka. Hej, Niall!- Powiedziałam głośniej. Mimo że Horan ciągle był w stanie śpiączki farmakologicznej, to miałam nadzieję, że nas słyszy i rozumie. W wielu przypadkach tak było, więc czemu ten miałby się różnić?<br />
-Nika była tu przede mną, ale kazałem jej iść do domu.<br />
-I dobrze. Ona się tu zamęczy. Widziałam, jak wczoraj co godzinę biegała do automatu po kawę. Szpital nieźle na niej zarobi. Dostałeś już wypis?- Tak, udawajmy, że nic się nie dzieje, gadamy sobie jak dwójka znajomych...<br />
-Tak, mam tylko się zgłosić do zdjęcia wenflonu.- Zaprezentował zabandażowane przedramię.<br />
-Obejdzie się. Daj to.- Wyjęłam z kieszonki kilka sterylnie zapakowanych gazików i rękawiczki. Kucnęłam przed krzesłem i wzięłam go za nadgarstek, żeby obejrzeć miejsce wkłucia.<br />
Dobra, Nattie, bądź profesjonalistką. To nie Liam, to tylko pacjent, który potrzebuje twojej pomocy i uwagi. I nic cię nie obchodzi, że zabójczo pachnie, zabójczo wygląda i masakrycznie się za nim stęskniłam. Nic mnie to nie obchodzi. Ani trochę, serio.<br />
Kogo ja oszukuję?!<br />
Delikatnie zsunęłam mu bandaż i zaczęłam odklejać plaster, starając się cały czas zachować kamienną twarz. Wyciągnęłam z jego żyły rurkę i przyłożyłam gazik.<br />
-Uciskaj przez dwie minuty.- Powiedziałam i wyrzuciłam resztki opatrunku do kosza. Odetchnęłam głęboko i wróciłam do Nialla. Spisałam wszystkie wyniki z otaczających go maszyn, żeby porównać z poprzednimi. No... Wszystko zmierza ku lepszemu. Opatrunki nie przeciekają, ciśnienie niskie, ale w granicach normy, puls stały, tlen dostarczony, źrenice reagują na światło...<br />
-Jak dobrze pójdzie, to jutro przeniesiemy go na normalną salę na chirurgii. Harry tak samo, zadzwonię, żeby sprawdzić, czy mają wolne miejsca na ortopedii.- Oznajmiłam Liamowi i złożyłam zamaszysty podpis pod zaleceniami.- Niall, słyszysz mnie, irlandzki wariacie? Idziesz na normalną salę!- Uścisnęłam jego rękę i przez chwilę miałam wrażenie, że oddaje uścisk... Albo może mi się wydawało?- Trzymaj się, zajrzę do ciebie jeszcze wieczorem. Byli tu jego rodzice?- Zwróciłam się do Liama.<br />
-Tak, razem z Niką. To oni pomogli mi ją od niego oderwać.<br />
-To dobrze...- Przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Zaczęłam grzebać w kieszeni, żeby go wydobyć, ale zanim odebrałam, ktoś się rozłączył.<br />
-Zmieniłaś sygnał.- Zauważył Liam.- Miałaś <a href="https://www.youtube.com/watch?v=g6qOpDkBLGc" target="_blank">"Why Don't We Go There"</a>, a teraz <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kjQRw6d4Fgs" target="_blank">"Girl Almighty"</a>.<br />
-Stwierdziłam, że bardziej mi pasuje. Tylko trochę go skróciłam.- Wyjaśniłam, nie chcąc zagłębiać się w szczegóły mojego dzwonka. Raczej nie było sensu tłumaczyć Liamowi, że "Girl Almighty", czyli "dziewczyna wszechmogąca" ma mi podbudować pewność siebie po rozstaniu i przekonać, że mogę wszystko... Taaa, wiem, pokrętna psychologia. Nie ma to jak dowartościowywać się na każdym kroku.<br />
-<i>Her light is as loud as many ambulances as it takes to save a savior...</i> Faktycznie, pasuje do ciebie. Zwłaszcza teraz. No wiesz, ten ambulans i to, że robisz wszystko, żeby pomóc innym...- Nie zwracaj uwagi na niego, nie zwracaj uwagi na niego, nie zwracaj... Psiakość!<br />
-Teraz jest zajęte.- Mruknęłam, oddzwaniając.<br />
-Kto to?<br />
-Jake. Dzwonił do mnie kilkanaście razy, pewnie chodzi o Monikę.- Schowałam znów telefon.- Dobra, chodźmy do Harry'ego.<br />
Wstał z krzesła i razem ruszyliśmy do wyjścia. Nie odzywaliśmy się do siebie przez cała króciutką drogę do klatki schodowej i sekundę oczekiwania na windę. Nacisnęłam przycisk parteru i gdy tylko winda ruszyła, momentalnie mnie zemdliło. Cholera. Zaczęłam żuć kolejnego mentosa.<br />
-Dobrze się czujesz?- Zapytał Liam.- Trochę zbladłaś.- No co ty nie powiesz.<br />
-Jest okej.- Posłałam w jego stronę grymas, który miał być uśmiechem. Szybko schowałam twarz za włosami i dobrze zrobiłam, bo za chwilę poczułam mocny ucisk w dole brzucha. Rany, co się dzieje? Maluchy, spokój! Będę musiała zadzwonić do Sheili.<br />
Wysiedliśmy z windy i poszliśmy korytarzem do sali Stylesa. W środku akurat pielęgniarka zmieniała mu kroplówkę.<br />
-Co mu dajecie?- Zapytałam, zerkając na kartę.<br />
-Prosił o coś przeciwbólowego.- Stanęłam obok łóżka i dotknęłam dłoni chłopaka.<br />
-Harry? Hej, to ja.- Otworzył oczy i popatrzył na mnie.- Słyszysz mnie? Co cię boli?<br />
-Głowa...- Szepnął, zamykając znowu oczy.- I noga...<br />
-Zaraz dostaniesz lek, okej?- Skinął głową.- Zdejmiemy mu już ten kołnierz, dobra?- Pielęgniarka wzięła się za uwalnianie szyi Harry'ego od tego pancerza bezpieczeństwa.- I jak lepiej?<br />
-Dzięki...<br />
-Chyba nie będzie ci już potrzebny. Potrzebujesz czegoś jeszcze?<br />
-Spać...- Mruknął, zamykając oczy.<br />
-Chwilkę, okej? Zaraz cię nie będzie bolało, obiecuję. Wymiotowałeś dzisiaj?<br />
-Nie.- Na sekundę otworzył oczy.- Hej, Liam.<br />
-Cześć, stary.- Payne wziął go za rękę.- Jak żyjesz?<br />
-Pół na pół...- Wysilił się na dłuższą odpowiedź.- Nattie...<br />
-Co tam?- Nachyliłam się nad łóżkiem.<br />
-Jest okej?<br />
-Ale co okej?- Nie zrozumiałam.<br />
-Niall...<br />
-Wszystko z nim będzie dobrze.- Uspokoiłam go.- Jutro przewozimy go na normalną salę. Ty też dostaniesz inne łóżko.<br />
-Moja wina...- Wymieniliśmy spojrzenia z Liamem. Można było się tego spodziewać.<br />
-Wcale nie.- Zaprotestowałam.- To nie twoja wina, że jakiś wilk wam wyleciał na drogę.- Styles już mnie nie słuchał, bo znów zapadł w sen. Wyprostowałam się z westchnieniem i jeszcze raz popatrzyłam na kartę.- Dajcie mu elektrolity na wzmocnienie.- Powiedziałam do pielęgniarki.- Jak coś jeszcze będę miała, to wam powiem.<br />
-Dobrze, pani doktor.- Wyszła z sali po kroplówkę.<br />
-Louis i El byli tu wcześniej.- Stwierdził Liam, wskazując na kolorowy balonik z napisem "Wracaj do zdrowia, łamago!". Parsknęłam śmiechem na widok rysunku z żółwiem na szpitalnym łóżku.<br />
-U Nialla widziałam kartkę "Najlepszy wujek świata!" od Shane'a, ale widać było, że to Zayn trzymał ołówek.- Przypomniałam sobie. Popatrzyłam jeszcze na śpiącego przyjaciela.- Dobra, chodź, nie przeszkadzajmy mu.<br />
Wyszliśmy z sali i natychmiast poczułam to zimne uczucie zdenerwowania w żołądku. Czyli to już. Teraz będzie ta poważna rozmowa. Teraz Liam się dowie, że jest ojcem. Nie no, nie dam rady!<br />
-To... Możemy teraz już pogadać?- Zapytał ostrożnie. Skinęłam głową, chociaż zamiast tego miałam ochotę wrzeszczeć "NIE!!!" na cały szpital.<br />
-Chodźmy może na dwór, co?- Tak, odwleczmy to w czasie jak najdalej.<br />
-Okej, ale za chwilę.- Zatrzymał się przy wejściu, obok izby przyjęć.- Najpierw chciałbym ci zadać trzy pytania.<br />
-Dobra, wal.- Odparłam ze zrezygnowaniem. Zignorowałam kolejne ukłucie bólu w brzuchu. Nie teraz.<br />
-Po pierwsze, czy będziesz w stanie wysłuchać bez przerywania tego, co ci powiem odnośnie tej całej... sprawy?- Zatoczył ręką koło, jakby chciał objąć cały świat wokół nas.<br />
-Masz na myśli Sophię, twoją zdradę, kretyna na stanowisku managera i twoje wysiłki, żeby ze mną porozmawiać?- Uściśliłam bezlitośnie. Jak już mamy gadać poważnie, to zróbmy to dobrze. Zero wykrętów, zero kłamstw. Sama szczerość.<br />
-Tak, dokładnie.- Zagryzł wargi, jakby bał się, że zaraz się wycofam lub zacznę krzyczeć.<br />
-Okej, mogę posłuchać.- Zgodziłam się łaskawie.<br />
-Dobra, drugie pytanie. Czy istnieje jakaś szansa, że po tej rozmowie będziemy mogli... no, nie wiem... znów spróbować?- Zmarszczyłam brwi.<br />
-Spróbować... być razem? O to ci chodzi?<br />
-Mniej więcej.<br />
-Nie.- Odparłam kategorycznie. Przez chwilę wyglądał, jakby uszło z niego powietrze.<br />
-Dlaczego?<br />
-Czy to już trzecie pytanie?<br />
-Nie, to ciąg dalszy drugiego.- Założyłam ręce na piersi.<br />
-Nie, ponieważ nie wiem, co masz mi do powiedzenia o tej całej sytuacji. Nie da się wybaczyć czegoś takiego ot tak. Ja nawet nie wiem, czy będę chciała dalej z tobą rozmawiać po porcji twoich wyjaśnień.<br />
-Dobra, wrócimy do tego.- Zrezygnował z drążenia tematu.- Okej, ostatnie pytanie.<br />
-No?- Nie pytaj o to, nie pytaj o to, nie pytaj...<br />
-Czy to prawda?<br />
-Ale co?- Udałam idiotkę.<br />
-Czy to prawda, co pisali w gazetach?- Mimowolnie spojrzał w dół.- Jesteś...<br />
-NATALIA!- Zdrętwiałam na dźwięk tego głosu. Otworzyłam usta i błyskawicznie odwróciłam się w stronę drzwi.<br />
-Monika!<br />
Już miałam podbiec do niej, ale zatrzymałam się w pół kroku, a zamiast zdumienia na mojej twarzy zaczęło się malować przerażenie.<br />
Wyglądała jak śmierć. Wychudzona, ubrana w jakieś szmaty, zakrwawiona... Boże, co oni jej zrobili?! Łzy napłynęły mi do oczu na widok zapadniętych policzków, ran na dłoniach i długiej blizny na szyi, która wyglądała, jakby ktoś próbował ją udusić kablem. Szła w moją stronę kulejąc, prawie się zataczając, aż w końcu wpadła w moje ramiona.<br />
-O Boże, Monia!- Popłakałam się z radości, trzymając ją w szczelnym uścisku. Nie trwało to długo, za chwilę odskoczyła z jakimś dziwnym spojrzeniem i nerwowym ruchem zaczęła pocierać ramiona, jakby chciała się ogrzać.- Gdzie byłaś?! Jezu, szukaliśmy cię wszędzie, co oni ci zrobili?!<br />
-Gdzie jest Harry?- Zapytała z wyraźną chrypką. Głos miała jakby matowy, suchy... Miałam przed sobą cień mojej przyjaciółki, nie prawdziwą Monikę, a jakąś postarzałą kukłę, która nie potrafiła nawet odpowiedzieć na moje pytania.<br />
-Tutaj, w szpitalu. Miał wypadek...<br />
-Gdzie on jest?!- Zaczęła się trząść. Z przerażeniem podeszłam bliżej, ale znowu się odsunęła i zaczęła prawie krzyczeć.- Gdzie?!<br />
-Tam...- Wskazałam jej kierunek.- Na piątce.<br />
Natychmiast poszła w tamtą stronę i praktycznie wpadła przez drzwi do środka. Słyszałam, jak na widok swojego ukochanego wybuchnęła płaczem.<br />
-Dzwoniłem, żeby cię uprzedzić, ale nie mogliśmy się jakoś skontaktować.- Odezwał się Jake, którego zauważyłam dopiero teraz.- W nocy zrobiliśmy najazd na kwaterę Flasha. Takich dziewczyn, jak Monika było tam trzynaście.<br />
-Co z Flashem, złapaliście go?- Liam dopiero teraz odzyskał głos. Oparłam się o jego ramię, żeby nie zemdleć.<br />
-Niestety, został zastrzelony przy próbie ucieczki, ale mamy jego wspólnika.- Hollister wyjął z torby jakieś papiery.- Muszę się skonsultować z lekarzem w sprawie Moniki. Nie wiem, jakim cudem teraz chodzi, ale koniecznie musi ją teraz obejrzeć lekarz.<br />
-Co oni jej robili?- Wyszeptałam, przełykając łzy.<br />
-Natalia... Wolałbym pogadać o tym później. I najlepiej ze wszystkimi naraz, żeby nie musieć tego powtarzać.- Nie czekając na naszą reakcję, poszedł do gabinetu lekarskiego.<br />
-Możemy wyjść na powietrze, błagam...- Byłam w stanie powiedzieć tylko to. Czułam się, jakbym miała zaraz upaść. Wypadek chłopaków, operacja Nialla, Harry, rozmowa z Liamem, teraz Monika... Nie, to było za dużo.<br />
-Nattie, źle się czujesz?- Liam otoczył mnie ramieniem i zaczął prowadzić do wyjścia.- Może zawołam kogoś...<br />
Nagle zatrzymałam się i prawie krzyknęłam z bólu. Pochyliłam się, przyciskając ręce do brzucha. Okropne kłucie połączone z jakimś dziwnym szarpaniem całkowicie mnie obezwładniło. Nie mogłam się ruszyć, bolało tak mocno, że znowu pociekły mi łzy.<br />
-Natalia, hej! Słyszysz mnie? Nattie, nie odpływaj! Niech mi ktoś pomoże!<br />
Jak przez mgłę słyszałam krzyk Liama. Chyba upadłam na podłogę. Nie wiem. Czułam tylko ten przeraźliwy ból i paraliżujący strach, że coś się stało z moimi dziećmi.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
______________________________________________________<br />
Wdech, wydech, wdech, wydech... Żyjecie? Ja z trudem. Nie macie pojęcia, ile kosztowało mnie napisanie tego rozdziału -.-<br />
Wszystkie te sceny szpitalne były nawet nie najgorsze, ale opisy emocji... Ech, to zawsze jest najgorsze :P<br />
<br />
Okej, co mam wam do przekazania... Na początek info o kolejnym rozdziale. Stwierdziłam, że dziesięć dni to taki optymalny czas, zwłaszcza że kuję do poprawki, soo... <u><b>Następny rozdział zapowiadam na siódmego września</b></u>. Holy shit, już prawie wrzesień :X<br />
<br />
A tak w ogóle to dziś dobijemy do 140 tysięcy wyświetleń :D jesteście wspaniali, dziękuję Wam ;***<br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Dobra, następna sprawa to jutrzejszy dzień, a mianowicie... URODZINY LIAMA!</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #351c75; font-size: large;"><b>HAPPY BIRTHDAY LIAM FROM POLAND! Życzę Ci, żebyś zawsze był tym samym świetnym facetem jak zwykle, żebyś nigdy nie rezygnował ze śpiewania, motywował nas wszystkich do działania, żebyś chodził wiecznie uśmiechnięty, wygłupiał się z chłopakami i żebyś był szczęśliwy z Sophią! Sto lat!</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="color: purple;">Dziękuję wam za wszystkie komentarze, obserwowanie (m</span><span style="color: purple;">amy już 60 obserwatorów! Hip hip hurra!!! *fanfary i fajerwerki w tle* )</span><span style="color: purple;">, za wszystkie teorie, w których obstawiałyście, kto trafił na stół operacyjny, kiedy znajdzie się Monika i co jej zrobili... Cóż, mam tu jeszcze sporo do napisania na ten temat. Niedługo poznacie wszystkie odpowiedzi... albo przynajmniej większość. Raczej nie przewiduję już ciągnących się przez milion odcinków zagadek. To nie "Moda na sukces", tylko "Nothing's gonna be alright..." xD</span><br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Nie wiem, ile jeszcze rozdziałów nas czeka... To wszystko zależy od tego, jak to rozplanuję, ale na pewno zobaczycie jeszcze jedne święta w wydaniu One Direction ^^</span><br />
<span style="color: #274e13;"><br /></span>
<span style="color: #274e13;">Jeszcze raz dziękuję za wszystko. A teraz idę się schować przed wściekłymi za wypadek i kolejne niepowiedzenie Liamowi o ciąży dziewczynami ;***</span><br />
<span style="color: #274e13;"><br /></span>
<span style="color: #a64d79;">Buziaki przesyła zmęczona pracą i nauką, ale mimo wszystko zadowolona z życia i szczęśliwa blogerka <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com59tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-60742085334681101292015-08-18T19:19:00.000+02:002015-08-18T22:10:47.398+02:00Część II: Rozdział 18<i>Proponuję Wam, żebyście włączyli drugi link do "One Last Time". Podaję go dwa razy, ale chyba ten drugi jest w lepszym momencie... A zresztą, włączcie którykolwiek :P</i><br />
<i><br /></i>
<i>Enjoy <3 <3 <3</i><br />
<i>_________________________________________________</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
-I co z tym zrobisz?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Noriakiego. Podniosłam wzrok z bukietu na stojącego obok chłopaka. Potrząsnęłam głową.<br />
-Nie mam zielonego pojęcia.- Odparłam, wstając na równe nogi i odruchowo kładąc rękę na brzuchu.<br />
-Liczyłem na bardziej konkretną odpowiedź.- Uśmiechnął się kwaśno.- Wybaczysz mu?<br />
-Nie wiem, przecież ci powiedziałam.- Zirytowałam się.- Nie da się kogoś wymazać z serca przez zdradę i ciągle o nim myślę. Ciągle go kocham, poza tym, cholera, on jest ojcem naszych dzieci! Ale jeden bukiet kwiatów nie wykupi hektolitrów wylanych łez, zranionej dumy i upokorzenia przed całym światem!<br />
-Dobra, luz.- Uniósł ręce w geście poddania.- Mam włączyć jakiś film?<br />
-Jakąś mocną grę, okej?- Popatrzyłam na niego błagalnie. Musiałam się wyładować, a tańczyć przecież nie mogłam.<br />
-W takim tempie nie wyrobimy na prąd.- Sarknął pod nosem, ale podszedł do szafki pod telewizorem.- Idź, ogarnij się.- Odwróciłam się posłusznie do łazienki, ale zatrzymał mnie w pół kroku.- Natalia, pamiętasz, co mi obiecałaś?<br />
-Pamiętam. Wisi mi to nad głową dwadzieścia cztery na siedem.- Mruknęłam i zawróciłam do łazienki.- A nie, czekaj! Najpierw zadzwonię do rodziców!<br />
-Tylko się streszczaj! Nie mogę się doczekać, żeby skopać babie tyłek w wyścigach!<br />
Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do salonu w legginsach i szerokiej bluzie z napisem „EAT, SLEEP AND LISTEN TO ONE DIRECTION” (nic nie mogłam poradzić na to, że tak ją lubiłam). Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na balkonowej podłodze. Upały ustąpiły na rzecz tradycyjnej londyńskiej pluchy. A jeszcze rano świeciło słońce, a teraz lśniły wszędzie kałuże po deszczu. Wzięłam głęboki wdech uspokajającego, rześkiego powietrza i utworzyłam chat grupowy na Skypie z moimi rodzicami.<br />
-Cześć wam...<br />
-Jesteś nareszcie! Ile może na ciebie czekać stary ojciec?- Wywróciłam oczami i posłałam tacie całusa do kamerki.<br />
-Nie przesadzaj, nie jesteś taki stary.<br />
-Aha, jasne. Przecież jak dobrze pójdzie, to za chwilę będę dziadkiem.- Zdrętwiałam. Hę… co?! A skąd on… Nie zdążyłam się odezwać, bo wtrąciła się mama.<br />
-Te wasze komputery to nie dla mnie. Potrzebuję informatyka.- Jęknęła, stukając czymś w mikrofon.- O mały włos nie wykasowałam połowy pulpitu!<br />
-Znowu wlazłaś w CCleanera, prawda?- Powiedziałam domyślnie, przypominając sobie całą masę aplikacji, które zostawiłam na komputerze stacjonarnym.<br />
-Bingo. A teraz z tą kamerką jest coś nie tak, was widzę, a siebie nie, no co za jakiś…- Marudziła.<br />
-Biały przycisk po prawej stronie kamerki.- Tata posłał mi kpiący uśmiech. Taa, my się znaliśmy na komputerach, dla mamy to była istna czarna magia.<br />
-Czekaj… chwila… jest! O, widzę was. Natalciu, czy ty przytyłaś?- Dzięki, mamo.<br />
-No właśnie…<br />
-Za dużo się opychasz ciastkami, będziesz niedługo jak te Angielki.<br />
-Co się dziwisz dziecku, tamten palant ją rzucił!<br />
-Ej, słuchajcie...<br />
-Ale może by się pogodzili.<br />
-Ale to debil, skoro jej nie chciał!<br />
-Halo...<br />
-Wszystko można wyjaśnić.<br />
-Po moim trupie!<br />
-Jestem w ciąży!- Wrzasnęłam do mikrofonu. Podziałało. Przestali się kłócić, a zamiast tego wbili spojrzenia w ekran.<br />
-O Boże!- Moja mama chyba właśnie dostała zawału. Spodziewałam się tego.<br />
-Mamo, ale spokojnie…<br />
-Czy to ten gnojek jest ojcem?- Zapytał z pozornym spokojem tata.<br />
-Tak, ale…<br />
-Wie?- Indagował mnie dalej. Westchnęłam z irytacją.<br />
-Jeszcze nie.<br />
-Masz mu natychmiast powiedzieć, a mnie zdać relację! Albo nie, ja sam do niego pojadę i…<br />
-Tato!- Krzyknęłam rozpaczliwie.- Mamo, powiedz mu coś!<br />
-Natalciu…- Mama dalej nie mogła wyjść z szoku.- Boże, a ja nie mogę akurat wziąć urlopu, żeby do ciebie przyjechać!<br />
-Mamuś, nie trzeba. Ja sobie doskonale radzę, a Liamowi powiem już niedługo. W poniedziałek.<br />
-Za kilka dni. Okej. Tyle masz czasu, a jak nie, to sam tam pójdę i jeśli nie wykaże się odwagą cywilną i się tobą nie zajmie, to nogi z dupy powyrywam i wsadzę tam…<br />
-Tato! Ja sama nie chciałam mu mówić. Myślałam, że tak będzie lepiej, ale teraz widzę, że on musi wiedzieć. Wszyscy mi to tłuką do głowy, więc tak, powiem mu, ale sama. Dajcie mi czas, okej?<br />
-Który to w ogóle miesiąc?- Zapytała mama.<br />
-Połowa czwartego.<br />
-Pokaż.- Wywróciłam oczami i podniosłam bluzę.<br />
-Trochę już widać. Dziwne, może ty jesteś w późniejszym okresie? Zwykle ciąża jest w taki sposób widoczna koło piątego miesiąca…<br />
-Chyba że to ciąża bliźniacza.- Tata zakrztusił się herbatą.<br />
-Bliźniaki?! Od razu?<br />
-Tak jakoś wyszło.<br />
-Nieźle się postaraliście.- Parsknęłam śmiechem. No, postaraliśmy się.<br />
-Płci jeszcze nie da się rozpoznać?<br />
-Nie dopiero za jakiś miesiąc lub dwa zasugerują, co z tego będzie. Ale najbardziej chciałabym chłopca i dziewczynkę.<br />
-Babcia byłaby taka szczęśliwa…- Momentalnie zaszkliły mi się oczy.<br />
-Pamiętasz, jak kiedyś puszczaliśmy jej te wszystkie piosenki dla dzieci?- Tata zwrócił się do mamy.- <a href="https://www.youtube.com/watch?v=v2MnREgtAWQ" target="_blank">„Kundel bury”</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=H8B9hH6JUzM" target="_blank">„Krasnoludki”</a> i te sprawy… Śpiewałaś je potem na całe gardło, dzień w dzień.- Zaśmiał się pod nosem.<br />
-Miałaś gdzieś jeszcze taką kasetę <a href="https://www.youtube.com/watch?v=jRzoTyjHvwM&index=1&list=PLuCX-927OkHPni8nxRJRpgxKYM9Ptqs8i" target="_blank">„Smerfne hity”</a>.- Przypomniała mi ze śmiechem mama.- Przeróbki normalnych piosenek na smerfy. A na adapter miałyśmy winylową płytę z bajką o Kopciuszku z piosenkami.<br />
-Pamiętam, jak babcia włączała mi kasety Arki Noego. Pamiętasz, mamo? <i>To moje pierwsze godziny, jestem najmłodsze z całej rodziny. Jestem jak małe ziarenko, czuję, że żyję, urosnę wam prędko. Ja jestem, ja czuję, ja żyję, moje serce bije…</i>- Zaczęłam nucić przez łzy <a href="https://www.youtube.com/watch?v=O8HwJaDIKe0" target="_blank">„Ja Jestem”</a>.- Ja chcę, żeby babcia mnie przytuliła.- Rozpłakałam się żałośnie.- Dlaczego ona musiała odejść właśnie teraz, kiedy jej najbardziej potrzebuję?<br />
-Może dlatego, żebyś sama poukładała sobie życie. Nikt nie zrobi tego za ciebie.<br />
-Natalciu, babcia wiedziała, że dasz sobie radę. I mogę być pewna, że już coś przeczuwała, że jesteś w ciąży.- Nagle coś mi się przypomniało.<br />
-Jak byłam u niej ostatni raz w szpitalu, to powiedziała coś dziwnego. Wzięła mnie za rękę i mówiła, że mam się nimi opiekować. Myślałam, że chodziło jej o chłopaków, ale potem przesunęła ręką jakby po moim brzuchu… Jakby już wiedziała.<br />
-Mama często miała takie przeczucia.<br />
-Wiedziała, że sobie poradzisz. A jak coś, to masz nas.<br />
-Kocham was.- Pociągnęłam nosem.- Ale chciałabym jeszcze…<br />
-Wiem.- Mama uśmiechnęła się do mnie smutno.- Ona cię widzi i przytula, nawet jeśli tego nie czujesz. Jest tuż obok ciebie i tobą kieruje. Twój anioł stróż, jak w dzieciństwie, tylko niewidzialny.<br />
-Aha.<br />
-Dobra, a teraz leć, wydmuchaj nos, uczesz się i leć powiedzieć Liamowi.<br />
-Co?! Jeszcze nie teraz!- Przeraziłam się.<br />
-Jasne, jasne. Odkładaj to wszystko na później.- Mruknął tata.- Dobra, ja jeszcze idę się zdrzemnąć przed pracą.<br />
-Idź, idź. Lepiej, żebyś nie jeździł zmęczony.<br />
-To na razie.- Pomachałam do kamerki.<br />
-Zdzwonimy się na dłużej w sobotę, dobrze? Wszystko nam dokładnie opowiesz, a teraz przepraszam, ale potrzebuję melisy.- Mama potarła palcami skronie. Okej, rozumiem, mnie też ta wiadomość przytłoczyła.<br />
Pożegnałam się z rodzinką i zamknęłam laptopa. Chwilę jeszcze siedziałam bez ruchu, wpatrując się w zachmurzone niebo. Babciu? Jesteś tam…? Chciałabym cię znowu zobaczyć, znowu się przytulić, usłyszeć twój kochany głos… Wykpiłabyś mnie, że jestem takim mazgajem, a potem pocałowałabyś w czoło, zrobiła kakao i kazała sobie wszystko opowiedzieć. Razem mogłybyśmy poplotkować, poradziłabyś mi coś w sprawie Liama… Babciu… Wróć do mnie, proszę… Położyłam głowę na kolanach i zamknęłam oczy. W myślach próbowałam przywołać babcię. Daj mi jakiś znak. Że jesteś, że mnie nie zostawiłaś i że będziesz blisko mnie…<br />
Podniosłam głowę z kolan i znieruchomiałam. Znak! Na mojej dłoni siedział mały motylek. Ten cytrynowo żółty, nawet trochę znany… Uśmiechnęłam się sama do siebie. Może i to zwykły zbieg okoliczności, ale czegoś takiego właśnie w tej chwili potrzebowałam. Dziękuję, babciu. Teraz wierzę. Motyl posiedział dłuższą chwilę na mojej dłoni i w końcu odleciał w stronę Tamizy. Patrzyłam za nim, a kiedy zniknął mi z oczu, wstałam ciężko z miejsca, wzięłam laptopa pod pachę i wróciłam do pokoju. Trafiłam akurat na moment, w którym Noriaki kończył pojedynek z komputerem. Widząc mnie, przełączył na tryb dwóch graczy.<br />
-O, tego mi było trzeba.- Rozsiadłam się na kanapie i zabrałam Kasaiemu joystick.- Pójdziesz po coś do wszamania, proszę?<br />
-Nienawidzę bab w ciąży.- Warknął, ale wstał z kanapy.<br />
-Tak, to tłumaczy twoją chęć robienia specjalizacji z ginekologii.- Prychnęłam pod nosem.<br />
Wrócił do pokoju z miską popcornu, talerzem kanapek, które kupiłam dziś rano w sklepie i butlą mineralnej. Zaraz rzuciliśmy się do wyścigu. Tego mi było trzeba. Od razu odcięłam się od rzeczywistości.<br />
Zajęci jakąś skomplikowaną pętlą na drodze i mega ostrym zakrętem, z którego próbowałam zepchnąć auto mojego przeciwnika, prawie nie usłyszeliśmy dzwonka do drzwi. Podniosłam głowę dopiero wtedy, gdy wyszłam na prostą.<br />
-Czy mi się tylko zdaje, czy ktoś się dobija?- Zastopowałam grę. Nie, nie zdawało mi się. Sygnał dzwonka powtórzył się.<br />
-Ty otwórz.<br />
-Ja? Ja jestem w ciąży.<br />
-Idź, babo!<br />
-Idź, debilu!<br />
-Ja przyrosłem do kanapy.- Wcisnął się mocniej w siedzenie.<br />
-Aha, już ci wierzę.- Wywróciłam oczami, ale jednak ruszyłam tyłek do drzwi. Jeszcze mi się odwdzięczy.<br />
-Wiedziałem, że pójdziesz!- Krzyknął mi z plecami, ale tylko pokazałam mu środkowy palec i zamaszystym ruchem otworzyłam drzwi.<br />
-Paul…?- Aż straciłam dech. No, tego to ja się nie spodziewałam.<br />
-Cześć, Nattie. Mogę wejść?- Patrzył na mnie niepewnie. Zerknęłam za niego, czy przypadkiem nie przyprowadził ze sobą jakiegoś niemile widzianego osobnika.<br />
-Emm… Wchodź, jasne. Noriaki?<br />
-Taaa?- Zerknął na mnie, ale na widok Paula natychmiast wstał z kanapy.- Zostawię was samych.- Zamknął się w kuchni. Jezu, będzie podsłuchiwał.<br />
-Co cię do mnie sprowadza?- Zapytałam ostrożnie i pilotem przyciszyłam radio. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=lQPCWp2A_Rk" target="_blank">„Seńor Loco”</a> to nie na teraz.<br />
-Przeprosiny.- Westchnął ciężko Paul, siadając na wskazanym miejscu. Zmarszczyłam brwi.<br />
-Chyba nie rozumiem…- Powiedziałam powoli, zajmując kanapę obok niego.<br />
-To moja wina.- Jęknął żałośnie.- Zachciało mi się, kurwa, urlopu, zostawiłem na swoim miejscu tego pacana i on wszystko spierdzielił!- Wytrzeszczyłam oczy.<br />
-A da się jeszcze jaśniej?- Poprosiłam, chociaż miałam już mniej więcej wykrystalizowany obraz całej sytuacji. Nika, cholero, miałaś rację.<br />
-Stwierdziłem, że skoro chłopaki i tak mają urlop, to ja też mogę sobie odpuścić i zabrałem całą rodzinę do Nowego Jorku. Wyłączyłem służbowy telefon, odciąłem się od świata, a sprawy zespołu zostawiłem na głowie Brownsa. Ale powiedziałem mu wyraźnie, że ma nic nie ruszać, wszystko zostawić jak było! Ale ten idiota stwierdził, że zespołowi mimo wolnego, trzeba nadać trochę rozgłosu i urządził tę całą szopkę, przez którą się rozpadliście!<br />
-Sophia była podstawiona?- Upewniłam się. O żesz kurczę pieczone. I wszystko jasne…<br />
-Tak.- Wymamrotał.- Liam faktycznie ją znał z Wolverhampton, dlatego łatwiej było ją wprowadzić w wasze otoczenie, ale całą tą przykrywkę wymyślił tamten geniusz od siedmiu boleści. Od razu go wywaliłem, a tamtą dziewczynę wysłałem do domu. Jeszcze musieliśmy jej zapłacić, żeby siedziała cicho.<br />
-Dzięki, że mi o tym powiedziałeś.- Odparłam po chwili milczenia.- Teraz już to rozumiem, choć jednak nie wszystko…<br />
-A co jeszcze ci muszę tłumaczyć?<br />
-Liam cię tu przysłał?<br />
-Sam się przysłałem.- Wywrócił oczami.- Liam urządził mi karczemną awanturę, Brownsa wysłał do stu diabłów, a Sophii mało nie zabił. On jest naprawdę cię potrzebuje, mówię z perspektywy waszego przyjaciela. Zawsze wam dobrze życzyłem, byliście najmocniejszą parą z całej tej dziesiątki.<br />
-Nawet najmocniejsza para ma swoje słabe punkty. Wiesz, że Liam mnie zdradził?- Zwiesił głowę.<br />
-Wiem i nic go nie usprawiedliwia. Ale on naprawdę tego żałuje.<br />
-Wiem o tym. Pokazuje to przy każdym telefonie i smsie, dziś wysłał mi kwiaty do domu. Ale mnie się nie da przekupić. Nie potrafię mu tego tak łatwo wybaczyć.<br />
-Ale…<br />
-Paul, jestes w branży muzycznej, co nie? Kojarzysz taką piosenkę P!nk <a href="https://www.youtube.com/watch?v=zsmUOdmm02A" target="_blank">„True Love”</a>? <i>Nothing else can break my heart like true love…</i>- Zanuciłam.- Serio, przesłuchaj ją sobie, to zrozumiesz. Nie mam wątpliwości, że kocham Liama, ale teraz to boli sto razy mocniej niż wtedy, kiedy szykowałam się, że umrę. Nie wiem, kiedy będę mogła z nim porozmawiać, nie czując tego żalu…- Przerwałam, bo zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz. Harry. Nareszcie!- Przepraszam cię na moment.- Odebrałam szybko połączenie.- Hazz, małpo kudłata, wreszcie się odezwałeś!<br />
-Nie wierzę, że nie powiedziałaś mi o tym, że jesteś w ciąży!!!- Paul chyba wszystko usłyszał, bo wybałuszył oczy i wzrokiem powędrował do mojego brzucha. Szlag.<br />
-A jak ci miałam powiedzieć, skoro nie odbierałeś telefonów i znowu miałeś focha na cały świat?- Najlepsza obrona przez atak, co nie?<br />
-Ale żebym musiał się dowiadywać od kwintetu Horan-Tomlinson razy dwa-Sawicka-Edwards?- Bulwersował się Styles.- A, żeby była pełna jasność, Zayn też jest na ciebie obrażony.<br />
-Może jeszcze do kompletu powiedzieliście Liamowi?- Sapnęłam z oburzenia. Ja chciałam powiedzieć! Ja! Nikt mnie nie musiał wyręczać!!!<br />
-Nie, akurat wyszedł zamawiać dla ciebie bukiet u kuriera.<br />
-Kolejny?!<br />
-Może. Nie wiem.<br />
-Dobra, to inaczej.- Westchnęłam.- Czy będziemy mogli obgadać ten temat, wszyscy, włącznie nawet z Liamem w urodziny zespołu? Obiecuję, że przyjdę i… i no.<br />
-Zgoda. Aha, dzwonił Jake.<br />
-I co?- Momentalnie się wyprostowałam na siedzeniu.<br />
-Namierzyli Flasha i teraz go śledzą. Chcą, żeby sam ich doprowadził do swojej meliny.<br />
-To dlatego odżyłeś?<br />
-Jesteśmy coraz bliżej! Monika się znajdzie już niedługo, czuję to.- Dobrze było słyszeć go takim żywszym.<br />
-To pisz o tym piosenkę. A teraz kończę, bo tu czeka na wyjaśnienia kolejna osoba.- Popatrzyłam wymownie na Paula, który przybrał nieodgadniony wyraz twarzy.<br />
-Okej, to się trzymaj, mamuśka.<br />
-Taa. Na razie.- Mruknęłam i wyłączyłam telefon. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się do Higginsa.<br />
-Jesteś w ciąży?!!!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<br />
-No, wszystko jest w porządku.- Sheila nacisnęła przycisk aparatu i wydrukowała mi kolejną fotkę maluchów.- Rozwijają się znakomicie, ale musisz pamiętać, że każda ciąża bliźniacza jest ciążą podwyższonego ryzyka. Drugi trymestr dopiero się zaczął i dopóki nie upłynie minimum pięć miesięcy od zapłodnienia, nie możesz się forsować, żeby nie poronić.<br />
-Pamiętam.- Westchnęłam, ścierając z brzucha resztę żelu.<br />
Żałowałam, że wizyta już się skończyła. Mogłabym słuchać bicia serca moich dzieci non stop, przez całą dobę. Ciekawe, czy daliby nagrać mi płytkę.<br />
-A tak nawiasem, kiedy przyjdziesz z ojcem dzieci? Aż taki zapracowany?- Skrzywiłam się, wracając na fotel. Jakby nie wystarczyła mi pogadanka od Paula, te dwa dni temu.<br />
„Musisz mu powiedzieć!”, „Jak ty to sobie wyobrażasz?!”, „Sama sobie nie poradzisz!”, „On ma prawo wiedzieć!”, „Nie wyobrażam sobie, że miałbym nie wiedzieć o moich dzieciakach!” i tak dalej, i tak dalej. Trzeba przyznać, że sprawdził się w roli kaznodziei, normalnie miałam wyrzuty sumienia, gdy z nim rozmawiałam.<br />
-Natalia?- Wyrwał mnie z zamyślenia głos Sheili.- Pobudka! Słuchaj, może ty się serio powinnaś już zwolnić z pracy. Jesteś pewna, że mam ci nie dawać...<br />
-Nie.- Przerwałam jej.- Nadaję się do pracy. Jeszcze tylko miesiąc lub dwa, okej?<br />
-Maksymalnie miesiąc i ani sekundy dłużej.- Zaznaczyła.- Tu masz recepty. Następna wizyta za dwa tygodnie.<br />
-Jasne, dzięki.<br />
Wyszłam z gabinetu i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu. Miałam się spotkać z Danielle w centrum handlowym na małych zakupach i przy okazji wyjaśnić, dlaczego nie mogę teraz tańczyć. Plus musiałam napić się herbaty. I iść do toalety, bo nie chciało mi się wracać korytarzem w lewo, w prawo, znowu w prawo i po kilku schodkach w górę. Co za dziwna architektura, kto to budował?<br />
-Natalia! Jest!!!- Nim zdążyłam się zorientować, przed wejściem zaatakował mnie tłum paparazzi. spanikowałam, totalnie nie wiedziałam, co zrobić. Odzwyczaiłam się już od takich sytuacji, ostatnio tylko za mną chodzili i nie dochodziło do zbiorowego oblężenia, a teraz?<br />
-Czy to prawda, że jesteś w ciąży?<br />
-Chodzi plotka, że zerwaliście zaręczyny ze względu na zdradę!<br />
-Czy Liam chodzi z Sophią?!<br />
-Czy jesteś w ciąży?<br />
-Chłopiec czy dziewczynka?<br />
-Kim jest teraz dla ciebie Danielle?<br />
-Jak zareagował Liam?<br />
-Co się dzieje z Moniką?<br />
-Czy to prawda, że uciekła od Harry'ego z powodu przemocy?!<br />
-Dlaczego tak często tu bywasz?<br />
-Utrzymujesz kontakt z zespołem?<br />
-Czy One Direction się jednak rozpadnie?!<br />
-Czy to prawda, że Zayn chce dać Perrie papiery rozwodowe?<br />
-Czy One Direction to już przeszłość?<br />
-Czy jesteś w ciąży?!<br />
Oszołomiona rozglądałam się na wszystkie strony, próbując jakoś wydostać się na ulicę, a stamtąd złapać taksówkę, ale to było niemożliwe. Z każdej strony napierali na mnie dziennikarze, podtykali mi do ust mikrofony, flesze aparatów co chwilę mnie oślepiały. Nie chciałam im nic mówić, zwłaszcza że większość pytań mocno mnie dotknęła. W końcu poddałam się i rakiem, zasłaniając ciążową sylwetkę torbą, wycofałam się do przychodni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i jednak pognałam do tej toalety.<br />
Zamknęłam się w kabinie i ciężko dysząc, próbowałam się uspokoić. Jak to wyśledzili? Przecież byłam ostrożna... Skuliłam się na podłodze, starając się wyciszyć te głosy w mojej głowie. Czułam się tak, jakbym nigdy miała się nie uwolnić od tych natrętnych pytań. Zaczęłam uspokajająco gładzić brzuch, jednocześnie hamując płacz.<br />
-Spokojnie, jestem tutaj... Nic się nie stało, wszystko w porządku...- Szeptałam do maluchów, ale tak naprawdę, to chyba uspokajałam sama siebie.<br />
Kiedy wreszcie byłam już w miarę opanowana, wystukałam szybkiego smsa do Danielle, żeby podjechała po mnie pod przychodnię, ale uważała na paparazzi. Umyłam twarz zimną wodą, pogratulowałam sobie w myślach nieużycia mascary i wyszłam z łazienki na korytarz. Stanęłam przy tylnych drzwiach ewakuacyjnych i czekałam na sygnał. Gdy Dani odpisała mi, że już jest, wyszłam z przychodni, szybciutko wślizgnęłam się na siedzenie pasażera w jej samochodzie i popędziłyśmy w stronę miasta.<br />
-Dziś to chyba zakupy odwołujemy, co?- Zerknęła na mnie kątem oka, ściszając <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5XR7naZ_zZA" target="_blank">"Runaway"</a>.<br />
-Aha.- Przytaknęłam zmęczona. Nie miałam już siły na nic po tej przeprawie.<br />
-Wiesz co?- Sięgnęła ręką do tyłu i podała mi swoją torebkę.- Zerknij sobie.- Zmarszczyłam brwi. Na torebkę.- No, otwórz.- Posłusznie przesunęłam zamek błyskawiczny i od razu rzuciło mi się w oczy czasopismo. Nie byle jakie czasopismo. "The Mirror". A na okładce ja.<br />
-Polska celebrytka w ciąży, Liam Payne zostanie ojcem?! Skąd oni, do cholery, to wiedzą?!- Wydarłam się na cały głos.<br />
-Czytaj dalej.- Podpowiedziała mi Danielle. Akurat stanęłyśmy w korku, więc nie było ryzyka, że zemdli mnie podczas czytania w samochodzie. Prawie podarłam gazetę, kiedy nerwowo przerzucałam kartki.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Natalia Maj, 26 l., była narzeczona Liama Payne'a, 24 l., z One Direction prawdopodobnie jest w ciąży! Polska lekarka była widziana ostatnio na meczu finałowym Wimbledonu razem z Niallem Horanem, 24 l., Louisem Tomlinsonem, 26 l., i Eleanor Calder-Tomlinson, 25 l. Przed meczem grupa wyraźnie była zainteresowana stanem zdrowia Natalii, co możemy zobaczyć na zdjęciach. Panna Maj ponadto była widziana kilkakrotnie przy przychodni ginekologiczno-położniczej, co może sugerować tylko jedno- nadchodzi kolejne Baby Direction! Informację tę potwierdza osoba z kręgu One Direction.</i></b></div>
<b></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b><b><i>-To prawda, Nattie spodziewa się dziecka. Jesteśmy wszyscy tym bardzo podekscytowani i już zaczynamy wybierać wspólnie imiona dla dzidziusia.</i></b></b></div>
<b>
</b><b><div style="text-align: justify;">
<b><i>Fanki zespołu One Direction są zdumione tą wiadomością, ale jednak szczęśliwe.</i></b></div>
</b><b><div style="text-align: justify;">
<b><i>-Zawsze życzyłam im wszystkiego najlepszego, cieszę się, jakby to było moje własne dziecko.- Mówi jedna z Directioners.- Mam nadzieję, że dzięki dziecku wrócą do siebie, jeszcze silniejsi niż wcześniej.</i></b></div>
</b><b><div style="text-align: justify;">
<b><i>Świeżo upieczonym rodzicom składamy życzenia szczęścia i czekamy na oficjalne potwierdzenie!</i></b></div>
</b></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
-Przecież... przecież... skąd...- Normalnie aż się zapowietrzyłam. Po przeczytaniu na głos artykułu i obejrzeniu zdjęć nie wiedziałam już, co zrobić najpierw. Dojechać do domu, napisać pełnego żalu Twitlongera i zmieszać z błotem paparazzi, czy zawrócić pod przychodnię i od razu zatłuc całą zgraję?<br />
-Nattie, przede wszystkim się nie denerwuj. Spokojnie.<br />
-Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej, ale... Boże, skąd oni wiedzą?!- Ten dzień nie mógł już być gorszy, naprawdę.<br />
-Nie daj im tej satysfakcji i nic nie rób publicznie. Ignoruj to. Nie odpowiadaj na pytania.<br />
-Łatwo ci mówić.- Prychnęłam.- To nie ty masz na głowie dwójkę dzieci, klitkę zamiast mieszkania, stado hien depczących po piętach i ojca dzieci, który sam zachowuje się jak bachor!<br />
-Nieee, ale mam przyjaciółkę, która w chwili obecnej rzuca się jak harpia.<br />
-Uważasz mnie za swoją przyjaciółkę?- W tej chwili ta jedna rzecz mnie uderzyła.<br />
-Aha.- Skinęła głową i skręciła w moją ulicę.- Nie mam za wielu przyjaciół, większość znajomych powyjeżdżała w trasy, na wakacje, siedzę tu praktycznie sama, ale mam urozmaicenie. Poprawiasz mi humor i dobrze mi się z tobą gada. Więc... chyba się jednak zaprzyjaźniłyśmy.<br />
-Chyba tak.- Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz spoważniałam.- To co ja mam z tym zrobić?<br />
-Jak najszybciej powiedzieć Liamowi. Zwłaszcza że to dwoje dzieci, nie jedno, jeśli dobrze zrozumiałam to, co wcześniej mówiłaś.<br />
-Nom, bliźniaki.- Potwierdziłam. Zerknęłam jeszcze raz na artykuł.- Na razie Liam może się jeszcze nie zorientować. Wiesz, tutaj rzekomo wypowiada się jakiś nasz znajomy... Gorzej, jeśli weźmie na przesłuchanie Nialla i Louisa. Przecież ich jęzory są jak stąd do Kuala Lumpur, oni się pierwsi wygadają. Harry'emu powiedzieli.<br />
-Ale Harry nie jest ojcem. Chyba wiedzą, że to twoja rola poinformować Liama.- Zauważyła słusznie Danielle.<br />
-Nigdy nic nie wiadomo.- Wzruszyłam ramionami i odpięłam pas.- Dobra, dzięki za podwiezienie i przepraszam, że nie wyszły nam te zakupy.<br />
-Spoko, pójdziemy innym razem. Ale do dziecięcego.- Zaznaczyła z uśmiechem.- Chcę wystroić przyszłe Baby Direction.<br />
-Umowa stoi.- Zaśmiałam się.- A może teraz wejdziesz?<br />
-Wiesz, raczej pojadę do siebie, bo... No, właśnie.- Wyjęła telefon, który na cały regulator wibrował w rytm <a href="https://www.youtube.com/watch?v=S0J07N7smd8" target="_blank">"Holiday"</a>.- Twój kolega z mieszkania pożyczył sobie od ciebie mój numer.<br />
-Co?!- Opadła mi szczęka. Kasai zainteresował się Danielle?- Nie!<br />
-Raczej tak. Mogłabym go zablokować, ale w sumie dzięki jego smsom mam niezłą polewkę.- Zachichotała.<br />
-Ale wiesz, że to erotoman? Żadnej nie odpuści.<br />
-Spoko, wiem. Na takich mam swoje sposoby. Jak mnie zirytuje, to się pochwalę swoim lewym sierpowym i załatwione.<br />
-Serio, umiesz lewy sierpowy?- Uniosłam brwi.<br />
-Nie.- Wybuchnęła śmiechem.- Ale postraszyć nie zaszkodzi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~*~~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Zaczynałam tego wszystkiego żałować. Nie, nie ciąży, nie dzieci, nie! Zaczynałam żałować, że nie poszłam na zwolnienie, że nie znalazłam sobie wygodniejszego mieszkania, ba, że nie mogłam mieć lepszej pracy. Wszystko po kolei mnie denerwowało, zwłaszcza dzisiaj.<br />
Kasai od rana marudził, że znudziły mu się pierogi, odgrzewane paręnaście razy i zażądał czegoś jadalnego. Ja nie chciałam wyrzucić ostatniej porcji pierogów ruskich, które zostały sprzed paru dni, kiedy narobiłam ich dla całego szwadronu wojska, więc powiedziałam, że ma sobie ugotować coś sam i pożarłam te pierogi z cebulką, keczupem i majonezem. Nie pytajcie, skąd taki zestaw smakowy, bo sama tego nie ogarniam. Noriaki powrzeszczał, powrzeszczał i polazł do pracy głodny, mamrocząc pod nosem przekleństwa w kierunku głupich bab.<br />
Ja natomiast, wytrącona tą kłótnią z równowagi, odkryłam plamę na moim nowym fartuchu i musiałam wziąć do pracy nieuprasowany. Ale kij! Okazało się, że zaparkowałam samochód za daleko i lejąca się z nieba rzeka zamieniła się specjalnie dla mnie w zimny prysznic. Dotarłam do szpitala mokra, zła, w dodatku zdołowana piosenką Ariany <a href="https://www.youtube.com/watch?v=BPgEgaPk62M" target="_blank">"One Last Time"</a>, którą puścili w radiu i która za Chiny Ludowe nie chciała się ode mnie odczepić. Przejęłam pacjentów od Maggie i od razu z marszu poszłam na wieczorny obchód. Stamtąd zostałam odwołana na nieplanowaną operację, z której od razu trafiłam pod magiel profesora. Kiedy wreszcie wróciłam do gabinetu, byłam wykończona, słaniałam się na nogach i każdą najmniejszą komórka ciała błagałam o kawę. A nie, sorry, takie dwa zlepki komórek w środku mnie tylko protestowały. Szkoda, że w moim organizmie nie panuje demokracja, czas się zastanowić nad zmianą ustroju. Niby jesteście takie małe, a jednak wolałabym mieć już was tutaj. Ciekawe, jak mocno będę narzekać, kiedy wyjdziecie na świat.<br />
Kończyłam uzupełniać dokumentację jednej pacjentki i co chwilę patrzyłam na zegarek. Jeszcze pół godziny... Będę mogła stąd wyjść. A wtedy stanie się koniec świata. Tak jest, właśnie dziś, dwudziestego trzeciego lipca, gdy powiem Liamowi: "Wszystkiego najlepszego z okazji ósmych urodzin zespołu! Aha, i jeszcze z okazji zostania tatą! Jej!!!". Ha ha. Ha. Masakra.<br />
Postawiłam ostatnią kropkę i zamknęłam kartę pacjentki. Jeszcze tylko dziesięć min...<br />
-Natalia!- Do pokoju wpadła Grace, inna stażystka.- Błagam cię, musisz mi pomóc!- Okej, może jeszcze pięć minutek wyskrobię...<br />
-O co chodzi?<br />
-Czy mogłabyś zostać za mnie na noc? Jako awaryjny chirurg? Profesor mówił, że tu będzie, ale gdyby była potrzeba zabiegu to zostaniesz?<br />
Opadły mi ręce. Dlaczego akurat dziś?! Obiecałam chłopakom... Miałam powiedzieć... Dzisiaj...<br />
-Nie ma nikogo innego?- Jęknęłam, patrząc na rudowłosą dziewczynę, która wierciła we mnie dziurę błagalnym spojrzeniem.<br />
-Nie, wszyscy już wyszli. Natalia, proszę! Mój tata trafił do szpitala, chcę do niego jechać!<br />
-Jest tutaj?<br />
-Nie, po drugiej stronie miasta. Proszę!- I co teraz, Nat? Co jest ważniejsze?<br />
-Okej. Zostanę.- Poddałam się i uśmiechnęłam się blado, kiedy Grace wybiegła na korytarz, krzycząc "dziękuję".<br />
Odchyliłam głowę do tyłu i rozmasowałam skronie. O rany. I co ja im powiem... Wzięłam telefon i przejrzałam kontakty. Kto najmniej na mnie nawrzeszczy... Zayn.<br />
-No, co tam, DJ Nats? Wbijaj, bo już prawie nie ma żarcia na stole.<br />
-Zayn...- Zagryzłam usta, głos mi się prawie trząsł. Do cholery z tymi wszystkimi ciążowymi emocjami!!!- Nie będę mogła przyjechać. Koleżanka poprosiła mnie o zastępstwo, nie dam rady.<br />
-Nattie, ale specjalnie urządziliśmy kameralną imprezkę, żebyśmy się spotkali tylko we własnym gronie, jak rodzina. Ze znajomymi balowaliśmy wczoraj, dziś czas na najbliższych. Obiecałaś to.- Nie ma na świecie chyba nic gorszego niż rozczarowany ton głosu Zayna.<br />
-Przepraszam, mam nocny dyżur. Chciałabym, ale nie mogę. Przeproś chłopaków ode mnie.- Rozłączyłam się, zanim dodał coś jeszcze do swojego kazania. Naprawdę miałam dość dzisiejszego dnia. Sięgnęłam po telefon szpitalny i wykręciłam numer dyżurki.<br />
-Siostro, proszę dzwonić, jakby był potrzebny chirurg, jestem do dyspozycji w swoim gabinecie.<br />
Zwinęłam się na fotelu i otoczyłam ramionami brzuch. Tak, maluchy, czas to wreszcie przyznać, mamusia jest beznadziejną przyjaciółką i tyle w tym temacie.<br />
Musiałam przysnąć, bo pomiędzy sennymi miksami z <a href="https://www.youtube.com/watch?v=BPgEgaPk62M" target="_blank">"One Last Time"</a> usłyszałam dzwonek telefonu.<br />
-Pani doktor, wypadek w centrum, wiozą trzy osoby karetką, jedna idzie od razu na stół.<br />
-W porządku, idę na blok. Zróbcie szybkiego rentgena i tomograf, ekspresem.- Wstałam z fotela i poprawiłam fartuch. Jeszcze tylko na sekundkę do toalety.<br />
Wypadłam na korytarz i rzuciłam się do wind. Przynajmniej bezsensownie nie spędzę tej nocy i będę miała radochę, że zamiast balować, ocaliłam czyjeś życie. Przed blokiem operacyjnym prawie zderzyłam się z profesorem.<br />
-Przygotowują go do zabiegu, operujemy razem, bo z tego, co widziałem, facet ma rozległe obrażenia wewnętrzne. Na wszelki wypadek wezwę neurochirurga, bo może mieć uraz głowy, ale to zaraz sprawdzimy na tomografie.- Wyrzucał z siebie słowa, gnając do sali przedoperacyjnej, a ja deptałam mu po piętach. Nagle zatrzymał się raptownie i wyjął telefon.- To moja żona. Zaraz wracam.- Poszedł pod okno i mocno gestykulując, tłumaczył się ze swojej nieobecności, a ja pobiegłam do sali przedoperacyjnej.<br />
Wokół ofiary skakały pielęgniarki, rozcinając ubranie, podpinając jakąś kroplówkę, zakładając ochronne wdzianko. Rzuciłam tylko na to okiem i podeszłam do ekranów. Zdjęcie rentgenowskie przedstawiało pęknięte siódme i ósme żebro lewe, a poniżej spory naciek. Cholera, chyba wytniemy mu śledzionę, to na bank jest pęknięcie. Przeniosłam wzrok na tomograf. Tak, teraz już wyraźne pęknięcie śledziony i widoczny krwotok w okolicach wątroby. Trzeba się spieszyć. Jeszcze zdjęcia głowy... Krwiak nadtwardówkowy. Potrzebujemy tego neurochirurga. Dla pewności jeszcze postanowiłam dopytać pielęgniarek.<br />
-Sprawdzał ktoś mu źrenice?<br />
-Wyraźnie rozszerzona po lewej stronie.- Odpowiedziała jedna z nich. No tak, to by się zgadzało.<br />
-A poziom alkoholu?<br />
-Niewielki, jedna dziesiąta promila. Nie zdążył wypić.<br />
-Kto to się pakuje za kółko, ja nie mogę...- Oho, włączyły się dyskusje pielęgniarek.<br />
-Ogólcie mu głowę.- Rzuciłam jeszcze, dalej gapiąc się na zdjęcia. Włączyła mi się jakaś awaryjna lampka w mózgu, coś mi tu ewidentnie nie pasowało.<br />
-Dobrze, pani doktor. Ale, Hanna, to nie on prowadził, tylko tamten, który jest teraz na SORze.<br />
-Ale tego też pięknie poharatało, nawet gorzej.<br />
-Boże, jeszcze wczoraj widziałam program o nim w telewizji...- Awaryjna lampka zamieniła się w wyjący alarm.<br />
-To ktoś sławny?- Wzięłam kartę do ręki, ale oprócz godziny przyjęcia i rozpoznania nie wpisano tu jeszcze żadnych danych.<br />
-Jak to, nie poznała pani?- Podeszłam bliżej. Wyższa ode mnie pielęgniarka z wyraźnie współczującym spojrzeniem odsunęła się na bok.<br />
Spojrzałam na łóżko. Straciłam oddech i czucie w nogach, musiałam oprzeć się o krawędź łóżka, żeby nie upaść. Patrzyłam z niedowierzaniem na jego pociętą szkłem z szyby samochodowej twarz, na prawie całkiem ogoloną głowę, na potężnego siniaka rosnącego w okolicach wątroby, na zdeformowaną w dwóch miejscach rękę...<br />
Niemożliwe.<br />
To nie dzieje się naprawdę...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
__________________________________________<br />
Ekhem... No, także ten... Kolejna drama? Hahahaa... Chyba nikt się nie śmieje. Oj, no dobra, spodziewaliście się tego, co nie? Nie? Dobra, zamykam się.<br />
<br />
<span style="color: #351c75;">Na wasze komentarze odpowiem za sekundkę, dosłownie za minutkę. Na kolejny rozdział poczekacie dłużej, bo nie wyrobię na zakrętach. Mam wyrzuty sumienia, że nie napisałam ostatnio nic na "Dance" i w ogóle...</span><br />
<span style="color: #351c75;"><b>NASTĘPNY ROZDZIAŁ---> 28.08.2015r. (mam na to 10 dni)</b></span><br />
<br />
<span style="color: #38761d;">Wróciłam z pielgrzymki. 12 dni, 11 pęcherzy, jedno nadciągnięte ścięgno, pięć i pół odcinka przejechanych Trupiarnią, wejście boso na Święty Krzyż, wypite hektolitry wody, zużyte tony skarpetek, bandaży, gazików, Rivanolu, nerwów, wypocone ilości hurtowe potu, zrzucone dwa i pół kilo... To tak w skrócie. W mniejszym skrócie powiem, że jestem mega zadowolona, mam nadzieję, że wymodliłam wszystkie moje intencje, że poukładałam sobie to, co miałam do poukładania i mam teraz dobre relacje z Panem Bogiem :) i oczywiście idę za rok! Planuję też wyciągnąć moją młodszą siostrę :p</span><br />
<br />
<span style="color: #0b5394;">Od wczoraj mam praktyki w szpitalu. Umiem zmieniać kroplówki, ha! Wkłucie podskórne też bym chyba zrobiła, gorzej z dożylnym, ale to dopiero dwa dni, mam czas ;) Co jeszcze z plusów... Widziałam ropnia na dziesięć centymetrów długości i amputowaną nogę, ale tego chyba nie musieliście wiedzieć... Czekam tylko, aż zabiorą nas na blok operacyjny ^^</span><br />
<br />
<span style="color: #b45f06;">I ogólnie fajnie, pozytywnie i happy :D mam nadzieję, że was rozdziałem nie zawiodłam i że na kolejny też będziecie czekać xD</span><br />
<span style="color: #b45f06;"><br /></span>
<span style="color: #b45f06;">Dziękuję za wszystkie wasz komentarze, obserwacje, za nominację do Liebster Award, którą zajmę się na tygodniu i za wszystko, wszystko, wszystko :***</span><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Love ya <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span>Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-7344629166288334059.post-17094181803516440262015-08-02T22:44:00.001+02:002015-08-02T22:44:28.316+02:00Część II: Rozdział 17<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Odłożyłam
słuchawkę w poczuciu wielkiej krzywdy. Nic nowego, nihil novi na
całej linii. Ślad Flasha, bla, bla, bla, wyjeżdżamy, bla, bla,
bla, nie znaleźliśmy jej, bla, bla, bla.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Miałam
już tego dość. Jake powiedział, że mamy uzbroić się w
cierpliwość i poczekać na wiadomość. Na razie kilka osób
rozpoznało Flasha na portrecie pamięciowym i wskazało miejsce,
gdzie ostatnio był widziany. Udało się dotrzeć do numeru
rejestracyjnego jego samochodu, który wskazywał na Peterborough.
Właśnie tam jechał dziś Jake ze swoją ekipą. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Coś
się stało?- Zapytał Kasai, wchodząc do kuchni. Wyglądał
znacznie lepiej niż pół godziny temu. Prawie nie było widać, że
ryczał jak małe dziecko.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Teoretycznie
znaleźli coś w sprawie Moniki, ale tak naprawdę nic.- Wzruszyłam
ramionami zniechęcona.- Jake Hollister twierdzi, że znajdą coś w
Peterborough, ale moim zdaniem to tylko szukanie po ciemku igły w
stogu siana. Nie ma szans, zwłaszcza że nikt nie rozpoznał Moniki
na zdjęciach, nikt jej nie widział w jego towarzystwie. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Hollister?
Mąż Andie?- Upewnił się, nalewając sobie do szklanki soku.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak,
właśnie on.- Miałam dodać coś jeszcze, ale Noriaki wypluł na
mnie zawartość szklanki.- Odbiło ci, do cholery?! Jestem cała w
twojej ślinie!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Coś
ty tu wlała?!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Sok
wielowarzywny.- Odpowiedziałam, wycierając z twarzy resztki utartej
marchewki.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jezu,
jak można to pić?!- Pieklił się. Rzucił się do kranu, żeby
przepłukać sobie paszczękę wodą.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Normalnie.
Jestem w ciąży i zmieniają mi się upodobania. Na przykład
dzisiaj rano złapałam się na tym, że wcinałam dżem śliwkowy z
polędwicą i to wcale nie było dziwne.- Noriaki posłał mi
przerażone spojrzenie. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jak
tylko zaczniesz robić takie kulinarne eksperymenty tutaj, to mnie
uprzedź, żebym zdążył zamówić sobie żarcie z KFC.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">~~*~~</span></span></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>Wejdź
na Skypa!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>Czerwony
alarm 1D Team!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>Dobra,
bez jaj, chcemy z tobą pogadać!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>El
ma rozładowany telefon, ale też by cię bombardowała smsami!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>NATALIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Rzuciłam
okiem na wibrujący telefon i zamknęłam kartę pacjenta. Wzięłam
szybko komórkę, żeby odpisać temu pacanowi.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Do:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>Nie
wiesz kretynie, że jestem w pracy?!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Od:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>A
to pardon, zapomniało mi się odrobinkę. Kiedy kończysz? Musimy pogadać! Stęskniłem
się!!!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><b>Do:
Louis =D</b></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL"><i>Będę
na Skypie o dziesiątej wieczorem. Spadaj, matole, masz już żonę,
zajmij się nią i nie przeszkadzaj pracującym ludziom!</i></span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Po
tej odpowiedzi Lou zamilkł na wystarczająco długi czas. Mogłam w
spokoju przygotować się do kolejnego zabiegu. Proste laparoskopowe
wycięcie wyrostka robaczkowego w stanie zapalnym u jedenastoletniej
dziewczynki. Dokończyłam jeszcze wypełniać kartę staruszka,
któremu dzień wcześniej cięłam tarczycę. Udało mi się zrobić
wszystko idealnie pod dyktando profesora i byłam naprawdę
zadowolona. Coraz pewniej czułam się, trzymając skalpel i coś mi
się wydawało, że chirurgia to jednak moje powołanie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Nagle
zadzwonił telefon. Szybko podniosłam słuchawkę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Natalia
Maj, słucham.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Pani
Natalio, czerwony alarm!- Słysząc podenerwowanego profesora, niemal
stanęłam na baczność.- Nie będę mógł przyjechać na operację,
jestem w biurze dyrektora szpitala. Musi pani operować sama, grafik
jest przepełniony, nie mam chirurga, który panią pokieruje.-
Musiałam się oprzeć o biurko. Słucham?! Mam wykonać operację…
SAMA?!!!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ale…
panie profesorze… ja nigdy…</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Wiem,
wiem, ale teoretycznie jest pani przygotowana?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak,
ale…</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No
właśnie, da pani sobie radę. Jakby coś, to na sali będzie doktor
Holden, niby nie chirurg, a anestezjolog, ale coś pani pomoże.
Zadzwonię jeszcze do dyżurki, żeby instrumentariuszki potraktowały
panią ulgowo i będzie dobrze.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No
tak, ale…- Znowu mi nie dał dojść do słowa.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja
naprawdę nie mogę wyjść i wiem, że stawiam panią w sytuacji
podbramkowej, ale tak wyszło. Budżet oddziału jest w opłakanym
stanie i muszę chyba zarządzić strajk głodowy pod biurem
dyrektora, żebym coś zdziałał. Tak że ja pójdę pikietować, a
pani pójdzie operować. Powodzenia!- Trzask. Odłożył słuchawkę.
</span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Stałam
przez chwilę osłupiała, wpatrując się w telefon, jakby miał z
niego wyskoczyć profesor i osobiście upewnić mnie, że się nie
przesłyszałam i będę operować dziewczynce ten przeklęty,
zapalony wyrostek. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">O
rany.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Ale
ja nie umiem.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Znaczy
umiem, ale tylko w teorii. Nigdy nie operowałam sama. Ostatnie
zabiegi wyglądały w ten sposób, że profesor w trakcie odpytywał
mnie z kolejnych czynności i kazał niektóre wykonać samodzielnie.
No dobra, większość. Ale na wyrostek nie trafiłam jeszcze ani
razu. Zaczęłam się znowu stresować. A profesor wiedział o tym,
że nie powinnam się w moim stanie nadmiernie denerwować. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Tak,
powiedziałam mu o ciąży, żeby potem nie było żadnych problemów.
Stwierdził beztrosko, że na razie trzymam się znakomicie i nie
należy mi się zwolnienie. I dodatkowo gratuluje bliźniaków. I
powinnam się pospieszyć, bo za sekundę obchód. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Zamknęłam
wszystkie pootwierane karty i książki, wyłączyłam długopis i
powoli wyszłam z pokoju. Droga na blok operacyjny dłużyła mi się
jak nigdy. Przecież ja nie dam rady… Zamknęłam za sobą wielkie
drzwi prowadzące na blok i poszłam do szatni. Przebrałam się i
dokładnie umyłam. Z lustra spojrzała na mnie przerażona
dziewczyna, której trzęsły się ręce i w głowie miała kompletną
pustkę. Wdech, wydech, wdech. To idę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Sprawdziłam
jeszcze raz w grafiku w pokoju chirurgów, w której sali mam
operować. Jedynka. Podobno tam jest w porządku, jeszcze na tej sali
nie byłam. Skręciłam korytarzem w lewo, mijając magazyn i pokój
pielęgniarek, i weszłam do sali. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-O,
pani doktor! Gratuluję pierwszego samodzielnego zabiegu.- Doktor
Holden właśnie ustawiał parametry respiratora i regulował poziom
gazów usypiających.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie
czuję się specjalnie pewnie.- Wymamrotałam cicho i podeszłam do
stołu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jeszcze
nie ma naszej pacjentki, więc spokojnie, może pani ponarzekać.-
Uśmiechnął się pod nosem.- To tylko zwykły wyrostek, operuje się
takich tysiące, a właściwie coraz mniej, bo stopniowo wycofują tę
operację. Ja jestem obok, w razie co pomogę, ale ostatnio byłem
chirurgiem na stażu, tak jak pani, więc kojarzę tylko parę
punktów z opisu kolejnych czynności, ale co tam. Damy radę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Bo
jak nie my to kto…- Zaśmiałam się.- W sumie racja. Jestem w
ciąży, mogę wszystko.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-A
właśnie! Jeszcze pani nie pogratulowałem. Zdrowia dla malucha.-
Poklepał mnie po łopatce i wrócił do pracy.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Raczej
maluchów.- Poprawiłam go i stanęłam nad tacą z instrumentami.
Chyba wszystko jest…</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-O,
to podwójne gratulacje.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dziękuję
bardzo.- Przez chwilę milczeliśmy, przygotowując się do zabiegu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Chyba
już wiozą pacjentkę.- Odezwał się anestezjolog. Dosłownie za
sekundę na salę wbiegła jedna z instrumentariuszek, a po niej
wjechało łóżko z gotową do zabiegu dziewczynką.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Mała
była dużo bardziej przerażona niż ja. Szeroko otwartymi oczami
rozglądała się po sali i nerwowo zagryzała wargi, jakby zaraz
miała się rozpłakać. Nie mogłam jej zawieść, po prostu nie
mogłam.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Cześć.-
Uśmiechnęłam się do niej pogodnie. Miejmy nadzieję, że nie
zauważyła, jak mocno się telepię w środku…- Jestem Natalia, a
ty?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Gina…-
Szepnęła cichutko. Okej, jedziemy dalej.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Fajnie
cię poznać. Boisz się?- Leciutkie skinienie głową i dużo
większe niż leciutkie drżenie dolnej wargi.- Oj, ale nie płacz.
Wszystko będzie dobrze, wiesz o tym, prawda? My tu zrobimy taką
magiczną sztuczkę, żeby nie bolał cię już brzuszek, a ty w tym
czasie sobie pośpisz, okej?- Kolejne skinięcie głową.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Będzie
bolało?- Wyszeptała odrobinę spokojniejsza.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Obiecuję,
że nie.- Ułożyłam rękę jak do przysięgi.- A jak będzie, to po
operacji pozwalam ci na mnie nakrzyczeć. Zgoda?- Czy to był maleńki
przebłysk uśmiechu?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Zgoda.-
Przytaknęła niepewnie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No,
to zaczynamy. Najpierw jednak muszę wiedzieć, czy już się nie
boisz?- Potrząsnęła ostrożnie głową.- Ej, ale musisz to
powiedzieć. Powiedz: nie boję się!- Chyba to było też
potwierdzenie tego, że ja, lekarz, nie bałam się wykonywać tego
zabiegu. I faktycznie. Strach mnie opuścił, czułam tylko pewność,
że muszę wyleczyć Ginę. I jakimś cudem wiedziałam, że na pewno
to zrobię. Nie było innej opcji.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie
boję się.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ale
głośniej. Chyba że jeszcze leciutko się boisz…</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie
boję się.- Powtórzyła głośno.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ani
odrobinki? Nie ma tam takiego tyciego stracha?- Pokazałam na palcach
jak wielki byłby ten strach. Na moje oko, było to jakieś dwa
centymetry.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-A
takiego?- Zmniejszyłam odległość do pół centymetra.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie!
Nie boję się!- Roześmiała się, widząc moją minę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Wow,
naprawdę jesteś dzielną dziewczynką! To możemy zaczynać?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-To
jeszcze ci powiem, że żeby dobrze pracować, możemy włączyć tu
sobie muzykę. Jak mi powiesz, kogo lubisz słuchać, to poproszę
siostrę, o tamtą- wskazałam na stojącą przy rentgenie
pielęgniarkę- i włączy twoją ulubioną piosenkę. Będziemy cię
operować i słuchać muzyki.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Naprawdę?-
Prawie usiadła na łóżku, ale ją powstrzymałam.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie,
nie. Leż, teraz musisz leżeć spokojnie. To co ci włączyć?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja
bardzo lubię Selenę Gomez.- Powiedziała.- I Demi Lovato.-
Pomyślałam chwilkę i wpadłam na całkiem niezły pomysł.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Chyba
mam na telefonie piosenkę, w której śpiewają obie. Chcesz
posłuchać?- Pokiwała energicznie głową.- Tylko włączymy ją
cichutko, żeby nikomu nie przeszkadzała, dobrze?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dobrze.
Wiesz, ja chciałabym bardzo je zobaczyć. Demi i Selenę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Może
dałoby radę to zrobić.- Demi chyba była jeszcze w Londynie. Może
wpadłaby na sekundę do szpitala?- Siostro? Może siostra przynieść
mój telefon? Leży w mojej szafce w szatni.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Już
idę.- Za minutę miałam w ręce telefon i szukałam starej
piosenki, którą wgrała mi dawno temu Lena.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-O,
to chyba ta.- Włączyłam <a href="https://www.youtube.com/watch?v=j_J-AUlmQf4" target="_blank">„One And The Same”</a>.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Lubię
ją. Mam ją na iPodzie.- Uśmiechnęła się Gina.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No
to świetnie.- Ściszyłam muzykę na minimum.- Możemy już
zaczynać?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Okej.
Panie doktorze.- Zwróciłam się do Holdena, który przyglądał nam
się z uśmiechem.- Proszę przygotować naszą małą dzielną
pacjentkę do operacji.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Robi
się, pani doktor.- Zażartował i podszedł do stołu.- Panno Gino,
muszę panią podłączyć do sprzętu.- Puściłam do niej oko za
plecami Holdena i zaczęłam przeglądać przywiezioną kartę
pacjentki. Wszystko było w porządku, oprócz tego stanu zapalnego. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-A
teraz zaczynamy odliczanie. Umiesz liczyć do dwudziestu?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Umiem
już do tysiąca! I jeszcze dalej!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No
to super. Zacznij.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jeden,
dwa, trzy…- Słuchałam jak liczy coraz ciszej i ciszej, aż w
końcu urwała na dziewięciu. Holden wykonał wszystkie konieczne
czynności zaintubowania i podłączania małej do respiratora.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Pacjentka
uśpiona. Możemy ciąć.- Zameldował anestezjolog i wyregulował
poziom gazów płynących w rurce dotchawiczej.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Stanęłam
na swoim miejscu, po prawej stronie dziewczynki i wyciągnęłam rękę
do instrumentariuszki.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Skalpel
proszę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Poradzi
sobie pani czy mam pomóc?- Zapytał Holden ze swojego miejsca.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Poradzę
sobie. Wiem, że dam radę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Boże,
pomóż mi, żebym nie zrobiła tej małej przez przypadek krzywdy…</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Wykonałam
pierwsze cięcie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Pani
doktor, co z Giną?!- Ledwie wyszłam z bloku operacyjnego, a już
dopadli mnie zdenerwowani rodzice. Uśmiechnęłam się do nich
uspokajająco.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Operacja
przebiegła pomyślnie, wyrostek wycięty, rana zszyta poprawnie i
Gina zaraz pojedzie na swoją salę na oddziale chirurgicznym.-
Poinformowałam ich z nieukrywaną radością.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Udało
się. Sama, całkowicie sama wykonałam zabieg appendektomii. I nie
uszkodziłam żadnego, nawet mikroskopijnego odcinka jelita, żadnego
mięśnia, cięłam dokładnie w tym miejscu, co trzeba, bez nerwów,
na spokojnie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dziękuję!-
Mama Giny miała aż łzy w oczach z radości. Odruchowo położyłam
rękę na brzuchu. Teraz wiedziałam, jak to jest czuć strach o
swoje dziecko. Można powiedzieć, że bałam się o swoje maluchy
przez cały czas. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie
ma za co.- Wyminęłam ich z uśmiechem i skierowałam się do
gabinetu lekarskiego. Ledwie przekroczyłam próg, a wpadł na mnie
profesor.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No
i jak było? Wszystko w porządku? Holden panią pilnował?- Zasypał
mnie gradem pytań.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dobrze,
tak i tak.- Odpowiedziałam.- Dziewczynka ma wycięty wyrostek, nic
nie uszkodziłam i zrobiłam wszystko sama. Doktor Holden był obok,
ale nie musiał mi pomagać.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Zaraz
zda mi raport i dokładnie go odpytam.- Odparł, patrząc na mnie
nieufnie. Skinęłam głową i przeszłam do biurka, żeby skończyć
uzupełnianie historii choroby kilku pacjentów. Profesor chodził po
gabinecie w tę i z powrotem, a kiedy przyszedł Holden, wybiegł z
gabinetu jak oparzony, ciągnąc anestezjologa za sobą. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Siema,
pracusiu.- Podniosłam głowę znad papierów i zobaczyłam Andie,
wchodzącą do gabinetu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Cześć.-
Wyszczerzyłam się na jej widok.- Co tam?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Kilka
zaświadczeń do podpisania przez dziadka profesorka, a u ciebie?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ha!
Pierwszy raz samodzielnie operowałam!- Pochwaliłam się. Andie
zmarszczyła brwi.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dziadek
cię dopuścił do stołu?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Brakowało
mu ludzi.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Fiu
fiu.- Gwizdnęła z podziwem.- Nieźle. Nigdy nie pozwalał na to
stażystom. Musiałaś na to zasłużyć.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Oby
teraz Holden wystawił mi dobrą opinię.- Westchnęłam i złożyłam
zamaszysty podpis na wynikach badań.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Holden?
Bez kitu, lubi cię. Piąteczkę masz jak w banku. Jake do ciebie dzwonił?- Zmieniła temat.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Taaa, dzwonił. Jest w Peterborough i ani śladu Flasha. Moniki też nie widać, a Harry znowu złapał doła i odrzuca moje połączenia. Zayn mnie na bieżąco informuje, czy żyje i czy je.- Spochmurniałam. Styles znowu się zamknął w sobie. Przez telefon urządził mi awanturę, bo nie pozwoliliśmy mu jechać z Jakiem szukać Moniki i obecnie jedynym jego towarzyszem był Shere Khan i gitara, na której uparcie grał "Addicted" i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=wrugGB51oxw" target="_blank">"Drag Me Down"</a>. Przynajmniej tyle, ten tekst mógł go tylko podtrzymać na duchu, a nie bardziej zdołować.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Harry to trochę taki narwaniec, nie?- Andie uniosła jakieś zdjęcie rentgenowskie do światła.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Przede wszystkim to cholernie zakochany facet.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja pierdolę, drugi Werter.- Zadrwiła. Już miałam jej odparować, bo przecież musiałam bronić przyjaciela, gdy do pokoju wszedł profesor.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Amanda?
Co tu robisz?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Cześć,
dziadziu. Doktor Wise przesyła ci to coś.- Podała mu czarną teczkę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Patrzcie
no, jak to interna nie może się obejść bez chirurgii.- Wymruczał,
przeglądając papiery. Postawił parafkę na kilku stronach i oddał
wnuczce.- Powiedz mu, żeby najpierw nauczył się porządnie łaciny, zanim znowu walnie błędne rozpoznanie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jasne.-
Uśmiechnęła się krzywo i wyszła z gabinetu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Pani
Natalio.- Popatrzyłam na niego niepewnie. Miał poważną minę.
Oho, coś zwaliłam. Szlag by to trafił.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jestem
z pani dumny.- Jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech, który
tylko powiększył zmarszczki na policzkach i czole.- Spisała się
pani znakomicie. Jeszcze ze trzy takie operacje, tylko pod moim okiem
i będzie pani mogła pracować jako samodzielny chirurg.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Dziękuję.-
Wow. Czyli jednak się do czegoś tu nadaję. Wow. Ale zajebiste
uczucie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<br /></div>
<div class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">~~*~~</span></span></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Fajnie,
że przyszłaś.- Uściskałam Demi z radością.- Ja skończyłam
dyżur, ale teraz cię zaprowadzę do małej. Potem się zmywam, bo
Niall dzwonił, że gdzieś chce mnie wyciągnąć, a jestem ledwie
żywa.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie
ma sprawy, mogę posiedzieć dłużej. Może ktoś tu jeszcze jest
moim fanem.- Zaśmiała się, idąc za mną korytarzem. Na końcu orszaku podążał Ian, jej nowy osobisty ochroniarz.- Tylko potem
mam samolot na dwudziestą do Los Angeles, więc wiesz.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No,
na razie jest trzecia, więc powinnaś się wyrobić.- Otworzyłam
drzwi do sali Giny.- Gina? Cześć.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Hej,
Nattie.- Gdy zobaczyła mnie po operacji bez maski, od razu mnie
rozpoznała.- Mama zaraz przyjdzie i teraz siedzę sama. Pobawisz się
ze mną? Mam lalki.- Zaprezentowała mi dwie Barbie, jedną
blondynkę, a drugą czarnowłosą z niebieskimi pasemkami.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nieee,
ale znam kogoś, kto może chcieć się z tobą pobawić. Chcesz ją
poznać?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Kto
to?- Poprawiła się na łóżku.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Demi,
chodź!- Zawołałam, a oczy Giny mało nie wyleciały z orbit.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-O
rety! To jest Demi Lovato!!!- Pisnęła na widok wchodzącej
dziewczyny. Zerwała się z łóżka, ale zaraz ją powstrzymałam,
bo zerwałaby kroplówkę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Uważaj,
mała. Demi teraz z tobą posiedzi, okej?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Okej!-
Uśmiechnęłam się na widok Giny przytulającej swoją idolkę i
wyszłam z sali. Zostawiłam w gabinecie fartuch, wzięłam torebkę
i skierowałam się do windy. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Powolny
ruch w dół znowu wywołał we mnie mdłości, ale byłam na to
przygotowana. Wsadziłam w usta miętówkę i wyszłam na pełne
słońce. Mrużąc oczy, odszukałam samochód Horana. Albo mi się
wydaje, albo ktoś w nim siedział… No nie, jeśli Nialler wziął
na przejażdżkę Liama, to chyba mu przypierdolę. A maluchy mi w
tym pomogą.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">Niall
wysiadł z samochodu i otworzył dla mnie drzwi pasażera.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Przytargałeś
kogoś ze sobą?- Zapytałam, marszcząc brwi. W aucie grała stara
płyta Katy Perry „One of the Boys”. Rozpoznałam ją po
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FE1nfva5gvg" target="_blank">„Fingerprints”</a>.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Niespodzianka.-
Puścił mi oczko. Zajrzałam do środka podejrzliwie.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No,
nie wierzę! Co wy tu najlepszego robicie?- Krzyknęłam na widok
Louisa i Eleanor, śmiejących się do mnie z tylnego siedzenia.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jak
to co? Finał Wimbledonu dzisiaj!- El przytuliła mnie od tyłu.
Zamarłam w trakcie wsiadania do samochodu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nie!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Tak!
Zabieramy cię, żebyś na własne oczy zobaczyła zwycięstwo
Radwańskiej w Wimbledonie!- Odpowiedział radośnie Louis. </span></span></span></span>
</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-O
matko! Kocham was, jesteście najlepsi!!!- Z radości rzuciłam się
na Nialla, który dziś robił za kierowcę i przydusiłam go w
pełnym wdzięczności uścisku.- A Nika? Ona też uwielbia tenis.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nika
ma dziś drugą zmianę, zostaje do dziewiątej w laboratorium. W
zasadzie to dzięki niej masz ten bilet, zmienili jej godziny w
ostatniej chwili.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Szkoda.
Znaczy dla niej, bo dla mnie super.- Wyszczerzyłam się złośliwie.-
Dobra, ale korzystając z chwili przed meczem, ludzie! Opowiadajcie,
jak było, bo przedwczoraj na Skypie niewiele mogłam z was wydusić,
oprócz tego, że zmieniliście miejscówkę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-W
ogóle przyjechaliśmy wcześniej, bo za tydzień ósma rocznica
powstania One Direction.- Zaczęła Els.- A zmieniliśmy miejscówkę,
bo stwierdziliśmy, że warto zobaczyć coś więcej, niż tylko
klapki Pierce'a Brosnana, które zgubił podczas kręcenia „Mamma
Mia!”. Tydzień temu polecieliśmy z Grecji na Trynidad i Tobago.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Jezu,
wyglądam przy was jak córka młynarza.- Mruknęłam niezadowolona.
Zawsze uwielbiałam się opalać, a teraz w ciąży nie ma opcji,
żebym wystawiła brzuch na słońce. Daleko mi do spowodowania
jakiejś wady wrodzonej u moich maluchów.</span></span></span></span></div>
<br />
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-No,
słoneczko było zajebiste.- Louis rozwalił się wygodniej na
fotelu.- A kiedy Niall zadzwonił, że możemy wpaść na mecz i
zobaczyć, jak twoja idolka rozwala na korcie swoją dawną rywalkę.
Swoją drogą, dziwna sprawa, jak bardzo spadła ostatnio kondycja
Sereny, ale z drugiej strony, to ile ona ma już lat? Pięćdziesiąt?-
Nawijanie Louisa podziałało na mnie uspokajająco. Po nerwowym
dyżurze byłam mega zmęczona, ale obecność dwóch dodatkowych
osób wcale mi nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, czułam się
bardziej jak w domu.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">W końcu wesoło rozmawiając i komentując miesiąc miodowy naszego młodego małżeństwa, dojechaliśmy na korty Wimbledonu. Niall dzięki znajomości z Novakiem Djokovićiem otrzymał dla nas specjalne wejściówki. Przed bramkami czekał na nas jeszcze Mark, ochroniarz Horana, który dzięki nam też załapał się na mecz. Weszliśmy na trybuny, zegar wskazywał, że mecz zacznie się za jakieś dwadzieścia minut. Już czułam tę atmosferę podekscytowania. Nigdy nie byłam na Wimbledonie. Okej, kilka razy z Liamem pojechaliśmy na mecz tenisa, ale zawsze wychodziła z tego dyskusja, czy lepiej oglądać turnieje ATP czy WTA. Ja, solidaryzując się z moją płcią, wolałam WTA i cały czas wiernie kibicowałam Agnieszce Radwańskiej, która po rezygnacji Szarapowej i po rozniesieniu w pył Petry Kvitovej i Simony Halep była nie do pokonania. Obecnie znów znajdowała się na trzecim miejscu rankingu, ale jeśli wygrałaby dzisiejszy mecz z Sereną Williams, to po raz pierwszy wylądowałaby na najwyższej pozycji. Dalej, Isia!</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Chcecie coś do picia, żarcia?- Mark postanowił widocznie pobawić się w kelnera.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja piwo!- Wyrwał się od razu Niall. Spojrzeliśmy na niego znacząco.- No co? Wracamy z Markiem. Prawda, Mark?- Jak dziecko.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Prawda.- Odpowiedział spokojnie ochroniarz. Co wam przynieść?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Mi też piwo.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja tak samo.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Ja proszę wodę.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Co?!- Zdziwili się jednocześnie El i Louis. Kurde.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-A, faktycznie, ty nie możesz.- Zreflektował się Nialler.- Mark, przynieś Nattie wodę z cytrynką, okej?</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Spoko. Zaraz wracam, nie gryźć nikogo, bo jeszcze zarazicie wścieklizną.- Mark zmył się, nucąc pod nosem <a href="https://www.youtube.com/watch?v=FJfFZqTlWrQ" target="_blank">"So What!"</a>, a Els i Lou wbili we mnie oskarżycielskie spojrzenia.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Natalia, mów zaraz, co się dzieje!- Zażądał groźnie Louis.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><span lang="pl-PL">-Nic.- Czas na obronę. Jak na złość, nie miałam żadnych pomysłów na wymówki, a huczące w głośnikach <a href="https://www.youtube.com/watch?v=-N6O0xI3A2o" target="_blank">"Like A Drum"</a> wcale mi nie pomagało.</span></span></span></span></div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
-Nattie, nie masz nawrotu, prawda?- Przestraszyła się El. Od kiedy ją znam, zawsze bała się panicznie chorób. Niall, ten skunksowaty zdrajca, nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem na cały stadion.</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
-Nattie jest w ciąży, idioci.- Odwróciłam się w jego stronę i spiorunowałam go wściekłym wzrokiem.- Ups. Miałem nie mówić?</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
-Tak!- Warknęłam strasznym głosem.</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
-To prawda?- Zapytali znowu równocześnie El i Tommo.</div>
<div align="left" class="western" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
-O matko, znów będę wujkiem!- Zaczął się cieszyć Louis. Mało nie zleciał z fotela na trawę kortu. Jasne, może jeszcze niech cały Londyn się dowie, rozwrzeszczana małpo.<br />
-Liam już wie? Jak zareagował?- Eleanor musiała zadać znienawidzone pytanie. Przynajmniej była pewna, że to jego dziecko. Do pełni szczęścia brakowałoby mi pytania "czyje to dziecko?!".<br />
-Liam nic nie wie. Nie mam pojęcia, jak mu powiedzieć i nie zrobię tego w najbliższej przyszłości.<br />
-Czekaj chwilę, wstań! Widać coś?- Lou złapał mnie za łokcie i pociągnął w górę. Stanęłam prosto i wygładziłam bluzkę.- Szczerze to na razie wyglądasz, jakbyś się przejadła.<br />
-Ale już coś widać, wcześniej nie było nic.- Dodał Niall.<br />
-Trochę było, ale nie zwróciłam na to uwagi, a szkoda. Może bym się wcześniej domyśliła.<br />
-Chłopiec czy dziewczynka?<br />
-Louis, przecież nie da się tego jeszcze sprawdzić.- Wywróciła oczami El.<br />
-Zawsze może być i to, i to.- Parsknął śmiechem Nialler.- Będą bliźniaki.<br />
-O rany, to jeszcze lepiej!- Wykrzyknęła El i przyciągnęła mnie do uścisku.- Gratuluję, skarbie!<br />
-Nie wiem, czy zauważyliście, ale parę razy pokazali was na ekranie.- Oznajmił Mark, podając nam picie.- Będą gadać o tobie, Nattie.<br />
-Kiedyś i tak by zaczęli, skoro siedzę koło dwóch największych plotkar One Direction.- Mruknęłam i wzięłam łyka lemoniady.- Byle tylko nie zaczęli za szybko podejrzewać ciąży. O, zaraz zaczną rozgrzewkę.<br />
-Grają <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kK42LZqO0wA" target="_blank">"Hello"</a>.- Ucieszyła się Calder... pardon, pani Tomlinson, która podobnie jak ja uwielbiała ten remiks Solveiga.<br />
-Jest Serena.- Zauważył Niall.<br />
-Wyszła Aga!- Krzyknęłam podekscytowana. Pierwszy raz widziałam moją idolkę tak blisko na trawiastym korcie. Horan załatwił nam miejsca w pierwszym rzędzie.<br />
Zawodniczki usiadły na swoich ławkach i chwilę później zaczęły ćwiczyć serwy. Obserwowałam uważnie Williams, której wyraźnie przeszkadzał uszkodzony bark, bo nie była w stanie wykonać swojego supermocnego asa serwisowego. Agnieszka za to przyjęła swoją zwykłą taktykę niepokazywania wszystkich atutów i zaczęła ćwiczyć forehandy i backhandy.<br />
-Ooo nie, Niall! Śpiewamy, nie ma bata! <i>One way or another, I'm gonna find you, I'm gonna get ya', get ya', get ya', get ya'...</i>- Louis zaczął wyśpiewywać na całe gardło ich wersję <a href="https://www.youtube.com/watch?v=36mCEZzzQ3o" target="_blank">"One Way Or Another"</a>, a Niall, El i ja zaraz do niego dołączyliśmy. Chyba nawet Mark coś nucił pod nosem. Niemal od razu pokazali nas na ekranie. Przerwaliśmy dopiero wtedy, gdy z głośników podano informację o rozpoczęciu meczu finałowego Wimbledonu 2018 między Sereną Williams a Agnieszką Radwańską. Serwowała Amerykanka.<br />
Od razu było widać, że masakrycznie się wysilała. As serwisowy był tak na wyrost, że aż mnie zabolała ręka na samą myśl. Aga odebrała podania, nie przesadzała z siłą. Pierwszego gema przegrała, ale po obejrzeniu masy meczów z jej udziałem wiedziałam, że to jej specjalna taktyka na przeczekanie. Sprawdzimy przeciwniczkę, ocenimy jej możliwości, dodamy jej pewności siebie, a potem dowalimy z grubej rury takie uderzenia, żeby się nie pozbierała do końca ostatniego seta.<br />
Przez kolejne gemy wymiana piłek była zabójcza, prędkości uderzeń dochodziły do dwustu kilometrów na godzinę, rakiety niemal trzeszczały w trakcie uderzeń, a głośne "ochy" zawodniczek słychać było chyba na drugim końcu Londynu. Serena ganiała Isię po całym korcie, żeby wykończyć ją fizycznie zamiast siłowo. Agnieszka nie dawała za wygraną, odbierała piłkę za piłką, ale widać było, że zaczyna się męczyć. Głowy obracały nam się w tę i z powrotem, aż do końca pierwszego seta. Aga wygrała go siedem do pięciu. Kolejny był dla niej dużo gorszy. Serena wściekała się na całe otoczenie i chyba nadwyrężyła sobie ramię od tych wolejów, bo zeszła na przerwę, trzymając się za bark z wykrzywioną z bólu miną. Zaraz doskoczyli do niej masażysta i trener.<br />
-Mówię wam, że nie wydoli. Nie da rady.- Mówiłam do reszty, nie spuszczając oka z kortu. Odstawiłam kubek na podstawkę i odruchowo pogładziłam się po brzuchu. Tak, maluchy, wy też będziecie fanami tenisa, czuję to. Wasza mamusia bardzo lubi tę grę i wy też bankowo ja polubicie.<br />
Kolejna połowa drugiego seta była jeszcze bardziej zacięta, ale Serena całkiem nie dawała rady. Przy mocniejszych uderzeniach prawie krzyczała z bólu, ale nie poddawała się, aż do momentu, gdy Agnieszka pięknym lobem umieściła piłkę idealnie w rogu kortu, wygrywając mecz. Zerwaliśmy się z miejsc, wiwatując. Prawie popłakałam się z tych emocji. Wow, Polka wygrała Wimbledon!<br />
-Wiedziałam! Wiedziałam!- Krzyczała Eleanor, bijąc brawo.<br />
Pozostaliśmy jeszcze na rozdaniu nagród i dopiero potem, razem z resztą widowni ruszyliśmy do samochodu. Droga szybko nam minęła na wspominaniu lepszych zagrań z meczu.<br />
-Nie ma co, nie żałuję, że pojechałem.- Stwierdził na koniec zadowolony Louis.- Ale Nattie, kiedy wpadniesz do nas na dłużej?<br />
-Na pewno będę dwudziestego trzeciego, na waszych urodzinach. Robicie imprezę?<br />
-Ty powinnaś być główną organizatorką i świętować z nami.- Nachmurzył się Niall.<br />
-Będę z wami, obiecałam, że przyjadę po pracy i nawet Liam mnie nie powstrzyma.- Uspokoiłam go.<br />
-Powiesz mu wtedy?- Zagryzłam wargę.<br />
-Nie wiem. Chciałabym odwlec ten moment jak najdłużej.- Przyznałam.<br />
Wysiadłam z samochodu pod mieszkaniem Kasaiego i chwilę patrzyłam za odjeżdżającymi przyjaciółmi. O wiele bardziej wolałam pojechać z nimi do domu, tego prawdziwego domu, niż iść na górę i znosić humory Japońca. Westchnęłam ciężko i weszłam do budynku. Życie jest do dupy. Na dodatek dziś muszę zadzwonić do rodziców i powiadomić ich, że będą dziadkami.<br />
-Maj, chodź tu szybko!- Kiedy tylko weszłam do mieszkania, usłyszałam wrzask Noriakiego. Zrobiłam dwa kroki i stanęłam jak wryta na widok gigantycznego kosza żółtych róż ustawionego na środku salonu. Obok nich stał Kasai i wpatrywał się we mnie krzywo.<br />
-Co... Co to jest?- Wydusiłam z siebie i podeszłam bliżej.<br />
-Na moje niewprawione oko to jest wiecheć dla ciebie. Kurier przytargał to coś pół godziny temu. W dodatku przyszłaś później i nie było w lodówce nic do odgrzania!<br />
Zignorowałam jego miauczenie i kucnęłam przy koszu. Dotknęłam delikatnie płatków róży i zaciągnęłam się wspaniałym zapachem. Kątem oka dostrzegłam ukrytą w liściach karteczkę. Szybko ją wyciągnęłam i otworzyłam. Oczy zaszkliły mi się na widok tego cytatu. A jednak zaczął działać.<br />
<div style="text-align: center;">
<i>"Now I'm searching every lonely place, every corner calling out your name, </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>trying to find you, but I just don't know <a href="https://www.youtube.com/watch?v=CCINTfPHTJE" target="_blank">WHERE DO BROKEN HEARTS GO</a>?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Proszę Cię, daj mi szansę wszystko odkręcić. Teraz to będzie o wiele prostsze. Kocham Cię i przepraszam, Liam"</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />
Witam Was, misie moje kochane, po dłuższej przerwie! Jak mijają Wam wakacje? ^^<br />
<br />
<span style="color: #660000;">Dziś o piątej nad ranem wróciłam z Chorwacji, jutro o siódmej rano ruszam do Lublina z moją BFF, żeby z zapasem Rivanolu i gazików jałowych, w sandałach i skarpetkach podreptać na Jasną Górę :) będzie fajnie, grupa numer osiem rządzi! xD</span><br />
<span style="color: #0c343d;"><br /></span>
<span style="color: #0c343d;">Rozdział na "Dance..." chyba pojawi się jutro, bo dziś już nie dam rady. Niby przespałam pięć godzin, ale dalej odczuwam skutki dwudziestogodzinnej podróży. Słowacja jest cała rozkopana, niby to było tylko dwieście kilometrów i w porównaniu z Węgrami to pikuś, ale jednak męczyło bardziej -.-</span><br />
<br />
<b><span style="color: #20124d;">One Direction wypuściło nowy singiel!!! "Drag Me Down" już ściągnięte na telefon i odsłuchane pięćdziesiąt razy ^^ piosenka genialna, tak bardzo w moim stylu! Jak ktoś jest zdolny, to znajdzie ją w rozdziale ;)</span></b><br />
<br />
<span style="color: #274e13;">Przepraszam za nieodpisywanie na wasze komentarze, ale wolę nie wiedzieć, ile wybuliłabym kasy na internet w roamingu. Odpiszę chyba dopiero po powrocie z pielgrzymki, sorry *.*</span><br />
<span style="color: #274e13;">Ale musicie wiedzieć, że czytam wszystko i dziękuję wam! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!! ;***</span><br />
<br />
<b>Kolejny rozdział---> 18 sierpnia :) będzie się działo ^^</b><br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">Kocham Was bardzo <3</span><br />
<span style="color: #a64d79;">Roxanne xD</span></div>
Roxanne xDhttp://www.blogger.com/profile/09013438731545387960noreply@blogger.com50