wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 12

Kurde, chyba narozrabiałam... Ale w zasadzie oberwie się chłopakom, bo to oni mnie namówili... I co jeszcze, Natalia? Nie ściemniaj wleciałaś do studia jak na skrzydłach! Tak, moja "druga ja", przestań się ze mnie nabijać, przecież ja kocham śpiewać, nie mogłam odpuścić sobie takiej okazji. Zdjęłam powoli słuchawki z głowy i zawiesiłam je na stojaku z mikrofonem. Otworzyłam drzwi do pokoju. Wszyscy patrzyli to na mnie, to na Paula.
-Chyba nie powinnam...- powiedziałam niepewnie.- Nie powinnam tu wchodzić, sorry, nie wiedziałam...
-Poczekaj- manager chłopaków przerwał mi gwałtownie. Zdumiona patrzyłam na niego. Wcale nie wydawał się taki wkurzony, jak na początku sądziłam.- Muszę pomyśleć.- Podeszłam do chłopaków.
-Wisisz mi przysługę- mruknęłam do Louisa. Puścił mi oczko.
-Potem ci to wynagrodzę- szepnął mi do ucha. Z drugiej strony patrzył się na mnie Harry. Uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. Już miałam do niego zagadać, gdy Paul skończył wreszcie naradę ze swoim mózgiem.
-Mogę ci zadać kilka pytań?
-Eee... jasne.- powiedziałam. O co mu może chodzić?
-Więc na początek, jak się nazywasz, ile masz lat, co aktualnie robisz?
-To jakieś przesłuchanie?- uniosłam brwi. Nikt mnie nie będzie tak przesłuchiwał. Jeśli śpiewanie w studiu One Direction to zbrodnia, to przepraszam. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, już nie będę, poprawię się, obiecuję.
-Nie, chcę po prostu czegoś się o tobie dowiedzieć. Odpowiedz proszę.
-No dobra- zgodziłam się niechętnie.- Nazywam się Natalia Maj, mam 22 lata, 3 kwietnia skończę 23 lata. Mieszkam w Polsce, studiuję w Krakowie medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Moja mama pracuje i mieszka w Wadowicach, tam się zresztą urodziłam. Mój tata pracuje w Anglii jako kierowca ciężarówek. Przyjechałam do niego na tydzień, pojutrze wracamy do domu, bo tata ma urlop i chce go spędzić z rodziną. Uprzedzając pytanie, nie, moi rodzice nie są rozwiedzeni...- przerwałam, żeby nabrać powietrza.
-Dobra, dziewczyno, daj płucom trochę tlenu.- zaśmiał się Zayn.
-Okej- manager wydawał się zadowolony z otrzymanych informacji.- Teraz mi powiedz, jakie są twoje zainteresowania.
-Przypomina to jakąś rozmowę kwalifikacyjną- parsknęłam śmiechem.- Moje hobby... cóż, lubię śpiewać, ale tylko dla siebie lub znajomych. Lubię tańczyć tańce towarzyskie typu walc, salsa. Najbardziej interesuję się biologią i medycyną, w przyszłości chcę być najlepszym lekarzem w kraju- uśmiechnęłam się promiennie.- Coś jeszcze?
-Jeszcze tylko jedno pytanie- Paul spoważniał, bo przed chwilą śmiał się pod nosem z mojej komediowej wypowiedzi.- Myślałaś kiedyś o zostaniu profesjonalną wokalistką?
Szok. Moja szczęka z łoskotem opadła na wykładzinę, a oczy wyleciały z orbit daleko w kosmos. Ja.. on... On chyba żartuje.
-Słucham?- nie mogłam otrząsnąć się z tego uczucia zaskoczenia. Chłopaki śmiali się z mojej miny. Chyba im podpasował pomysł Paula. Mnie średnio.
-Proponuję ci kontrakt, nagranie solowej płyty, a w celu większego wybicia się wystąpisz z tymi debilami, którzy od pięciu minut szczerzą się jak totalne przygłupy.- wszyscy wybuchnęli śmiechem. Oprócz mnie. Ja musiałam poskładać sobie wszystko do kupy, bo jak na razie to nie obczaiłam ani słowa.
-Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam- zaczęłam powoli.- Czy.. czy ty właśnie zaproponowałeś mi kontrakt?- wbiłam w Paula intensywne spojrzenie. To chyba jakiś sen.
-Tak- potwierdził poważnie. Nie no, niech mnie ktoś uszczypnie.
-Muszę się nad tym zastanowić- powiedziałam wstając gwałtownie i kierując się do wyjścia.- Dajcie mi dziesięć minut. Zamknęłam za sobą drzwi od studia i poszłam korytarzem w kierunku wind. Obok nich była kanapa ze znienawidzonym przeze mnie "kącikiem palacza". Mimo to usiadłam na niej i zaczęłam rozmyślać.
Kariera. Kontrakt. Nagranie z 1D. Mam dobry głos. Mogłabym śpiewać zawodowo. Nie, to nierealne. To znaczy, ja wiedziałam, że umiem śpiewać bez fałszowania, ale żeby tak od razu proponować mi coś takiego??? Ale chwila. Gdybym powiedziała tak... Co by było, gdyby... Zapewne miałabym jakichś fanów. Bez przesady, nie tyle co chłopaki, ale troszkę chyba by ich się nazbierało. To byłby punkt pierwszy. Punkt drugi: hejterzy. To zapewne byłyby wszystkie dziewczyny zazdroszczące mi kontraktu i znajomości z One Direction. To na bank. Ale jeśli mam być szczera, to nie obeszłoby mnie to za bardzo. Od czasu mojej diagnozy kompletnie mnie nie obchodzi, co myślą o mnie inni. No, może w niewielkim stopniu. Ale na pewno nie będę ryczała przez czyjąś opinię. Punkt trzeci: paparazzi. Hmmm, dzisiaj mnie sfotografowali, więc będą mieli temat do rozmyślań. Już jestem ciekawa, co nawypisują na portalach plotkarskich. Ale mieć ich przez cały czas? Chyba byłoby ciężko. Punkt czwarty: Londyn. Studio jest w Londynie. Na razie nie chcę się przeprowadzać. Dobrze mi jest tu gdzie mieszkam. Polska to moja ojczyzna, a Kraków, królewskie miasto, to mój ukochany dom. Nie chcę go teraz opuszczać. Punkt... który to już będzie? Piąty. Rodzina. Tu sprawa prosta: miałabym w Anglii tatę, z mamą kontakt przez Skypa jakoś by się udał, ale nie wiem, czy dałabym radę bez niej przez cały czas, ale Nika? Nie wytrzymam bez niej tak długo! Ta wariatka non stop koloruje mi życie, bez niej byłoby szare i ponure. Nawet jeżeli wydziera się na mnie 24 godziny na dobę. Nieee, jeśli kariera, to pakuję Nikę do walizki i jedzie ze mną. Innej opcji nie ma. Punkt szósty: studia. I tu dochodzimy do prostego rozwiązania. Medycyna to było moje marzenie od wieków, od tej prehistorii zwanej dzieciństwem. Od kiedy miałam cztery latka, zakładałam kliniki dla misiów i lalek. Moje Barbie chodziły w bandażach jak mumie., a ja cieszyłam się jak kończyły nam się leki w domu, bo mama dawała mi puste opakowania i miałam radochę, bo misio dostanie syropek. Tak, to moje przeznaczenie. Chcę leczyć ludzi. A raczej się nie da koncertując i podróżując po całym świecie, co nie?! I ostatni punkt: choroba. Co jeśli przeszczep się nie uda? Tfu, nie ma takiej opcji!!! Ogarnij się wariatko, musi się udać. No, ale hipotetycznie, gdyby coś nie wyszło? To zostaje mi jedenaście miesięcy. Taak, zrobię zawrotną karierę, 11 miesięcy sławy. Dobry tytuł na książkę. Czujecie ten sarkazm?
Dobra, koniec dyskusji. Never mind, nic z tego. Nie będę gwiazdą.
Z tym mocnym postanowieniem wkroczyłam z powrotem do studia.
-Paul- zwróciłam na siebie uwagę managera. Oczy wszystkich przewiercały mnie na wskroś. Wzięłam głęboki oddech.- Bardzo mi przykro, ale nie skorzystam z twojej oferty...

~~*~~

Obudziłam się już koło piątej i nie mogłam zasnąć. Leżałam na łóżku i myślałam nad wczorajszą sytuacją w studiu. I wiecie co? Im dłużej tak sobie rozmyślałam, tym bardziej byłam pewna, że podjęłam właściwą decyzję. Wprawdzie chłopakom trudno to było przeboleć, bo w drodze powrotnej cały czas mnie namawiali, żebym jeszcze się nad tym zastanowiła, ale w końcu się z tym pogodzą. Mam nadzieję, że dziś  nie będą tak naciskać. Tylko Liam wykazał odrobinę zrozumienia, bo nie nalegał tylko po prostu zaakceptował moją decyzję. Ale i tak widziałam, że był smutny. Chyba miał nadzieję, że zostanę, ale wiedział też, jak ważne są dla mnie studia i rodzina, przyjaciele. Było mi go żal, ale przecież nie zamierzam zrywać z nimi wszystkimi kontaktu. Może i znamy się tylko tydzień, ale już są dla mnie przyjaciółmi, po prostu są jak druga rodzinka. Taka bardziej wariacka rodzinka.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Niech zgadnę. Nika? Tylko ona potrafi o tak wariackiej porze...
-Halo?- ziewnęłam.
-Mogę być twoim rzecznikiem prasowym?- brawo, Natalia. Jesteś jasnowidzem, dzwoni Dominika. Po chwili dotarł do mnie sens jej słów.
-Hę?- osłupiałam. Nika, co ty piłaś?
-Mogę być twoim  rzecznikiem prasowym?- powtórzyła swoje pytanie. Była poważna. Otrząsnęłam się z zaskoczenia i usiadłam na łóżku.
-Nika, sorry, ale nie rozumiem...
-Ujmę to tak. Jestem zmęczona, kuję po nocach, truję się chemikaliami na tych cholernych studiach, podczas gdy ty wypoczywasz na wakacjach, dla relaksu chcę włączyć sobie internet i co widzą tam moje piękne oczy?
-Eee... że ja niby potrzebuję rzecznika prasowego?- spytałam jak idiotka. Ale serio, ja nie naprawdę nie kumałam o co biega!
-Oj, panno Natalio. Tak się składa, że wszyscy oprócz mnie zastanawiają się, kim jest tajemnicza nieznajoma w otoczeniu najpopularniejszego boysbandu świata.- Jej głos aż ociekał sarkazmem. Nagle poczułam się jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Zrozumiałam. Jezu, Natalia, brawo. Panie i panowie, oklaski za najniższy do tej pory odnotowany wskaźnik inteligencji! Podziwiajmy refleks panny Maj z Wadowic!- Mogę oczywiś...
-Nika! Na której to jest stronie?!- brutalnie przerwałam jej monolog.
-Na jakiejkolwiek kretynko. Odwiedziłam do tej pory Onet, Interię, Kotka, Pudelka, Eskę, RMF, Party, a nawet wlazłam na kilka blogów o tym twoim zespoliku.- walnęłam się w czoło i złapałam za laptopa. Oczywiście, o mały włos, a rozwaliłabym go o podłogę.
-Tak szybko?- jęknęłam. Nie sądziłam, że cały świat tak prędko dowie się o mojej znajomości z 1D. Szybko otworzyłam Google i wpisałam hasło w wyszukiwarkę. O rany... 7 milionów wyników...

One Direction z tajemniczą dziewczyną!
Tylko u nas! Najnowsze zdjęcia zespołu z nieznajomą!
Kim ona jest? Directioners, czujcie się zagrożone!
1D, który z was jest tym szczęśliwym z piękną nieznajomą?
Jedna piękność, pięciu chłopaków. Czyżby zamiast tradycyjnego trójkącika miłosny sześciokąt?

Okeej... Serio? Sześciokąt? Dobre! Hahaha! Aż kipię entuzjazmem. Ktoś twierdzi, że jestem piękna. Nika, dzięki ci za twój ośli upór! Gdyby nie ty, w życiu nie kupiłabym tej kiecki i poszłabym tam w trampkach i bluzie z kapturem. Oczywiście, już próbują mnie z kimś sparować. Dobrze, że nie wiedzą, gdzie mieszkam. Dla pewności rzuciłam kontrolne spojrzenie na parking pod budynkiem. Ufff, czysto. No nic, czytamy dalej. Czemu niby mają być zagrożone? Nie mam nic przeciwko fankom. O, jednak ktoś to spostrzegł!

1D posłuszni jak baranki. Nieznajoma każe im rozdawać autografy!
Orędowniczka fanek w otoczeniu gwiazdorów!
Pierwsza taka sytuacja wśród dziewczyn związanych z zespołem! Nowa znajoma któregoś z chłopaków prosi, by dali autografy fankom!

Są zdjęcia. Na jednym mam wyciągniętą rękę, pokazuję Harry'emu i Niallowi zapłakane fanki. Tak, to chyba jest najbardziej sugestywne. Od razu wiadomo, o co mi chodzi. Zwłaszcza, że na następnym chłopaki już kierują się w ich stronę, a ja szeroko się uśmiecham. Dalej... Zdjęcia zapłakanych fanek śmiejących się w moją stronę... I ostatnie. Tak, to podoba mi się najbardziej. Jedna z dziewczyn trzyma mnie za rękę, a ja puszczam do nich oczko. Serio, uchwycili właśnie ten moment. Nawet ładnie wyszłam. Chociaż mogłam inaczej...
-Natalia? Jesteś tam?- zniecierpliwiony głos Niki sprowadził mnie na ziemię. O matko, ona cały czas tam była?! Zupełnie zapomniałam, że z nią rozmawiałam.
-Jestem, jestem... Jestem w szoku.- wymamrotałam czytając kolejny artykuł.
-Dlaczego mi o tym, małpiatko jedna, nie powiedziałaś?- słuchałam jej dosłownie jednym uchem.
-Chciałam zadzwonić, ale mnie uprzedziłaś. Poza tym jeszcze nie wiesz wszystkiego...
-Czego niby nie wiem?- oho, Nika się zaciekawiła. Koniec z irytacją i gniewem, teraz pora na wyduszenie z biednej Natalii nowych newsów.
-No więc...
-Nie zaczyna się zdania od "no więc".
-Dzięki, tego mi było trzeba. Twojego irytującego ględzenia o błędach językowych.- odgryzłam się.
-No dobra. Mów. Ze szczegółami. Z którym z nich chodzisz?
-Z żadnym!- wkurzyłam się. Dlaczego wszyscy na siłę chcą mnie wcisnąć w związek?- To w ogóle nie dotyczy tych tematów.
-Okej- westchnęła teatralnie.- Mów. Już ci nie przerywam.
-Paul Higgins, manager chłopaków zaproponował mi kontrakt.- wypaliłam i wsłuchałam się w odgłosy w słuchawce. Nie miałam pojęcia, jak Nika zareaguje, była kompletnie nieprzewidywalna.
-Nika?- cisza w telefonie się przeciągała. Już myślałam, że zerwało połączenie. Idiotko, przecież wtedy byłoby słychać sygnał w słuchawce.
-Musiałam to przetrawić.- dziewczyna wreszcie się odezwała.- Co zdecydowałaś?- jej głos był jakby obojętny. Wiedziałam, że bomba wybuchnie dopiero jak jej powiem o swojej decyzji.
-Odmówiłam.- wyszeptałam. Nagle ogłuszył mnie dziwny pisk. Skrzywiłam się i odsunęłam telefon od ucha.
-Po pierwsze, jak mogłaś odmówić czegoś takiego???? A po drugie. Boże, jak się cieszę, że odmówiłaś!!!- jak już mówiłam, oto Nika. Ze skrajności w skrajność.
-Czyli ten pisk, to było jedno i drugie?- zaśmiałam się do mikrofonu.
-No pewnie- potwierdziła energicznie.- Wiesz, że poparłabym każdą twoją decyzję, ale nie przeżyłabym gdybyś zostawiła wszystko i poleciała na zawsze do Anglii. I kto by mnie wkurzał codziennie rano?- spytała żałośnie.
-Oj, jak ja cię uwielbiam- roześmiałam się na cały głos.

~~*~~

Kończyłam pakowanie wszystkich rzeczy rozwalonych po pokoju. Tata spał od kilku godzin i chrapanie wstrząsało ścianami budynku. Dobrze, że o tej porze większość ludzi jest w pracy. A właśnie, która godzina? Wpół do drugiej. Dziwne. Żaden z pięciu wariatów jeszcze nie zadzwonił, ani nie napisał. Może jak zrezygnowałam z kontraktu, to stwierdzili, że szkoda na mnie czasu? Nagle podskoczyłam na dźwięk telefonu. Zerknęłam na wyświetlacz. Oho, o wilku mowa.
-Co, Liam?- zapytałam od razu.
-Cześć, Natalia. Co słychać? U mnie dobrze, fajnie, że pytasz.- ironizował chłopak. Roześmiałam się.- Zawsze tak zaczynasz rozmowy?
-Często, zwłaszcza kiedy wiem, kto dzwoni.
-Dobra, zapamiętam na przyszłość. Teraz przechodzę do rzeczy. Pomyśleliśmy, że można urządzić taką imprezę pożegnalną, bo już jutro wyjeżdżasz...- urwał, jakby czekał jak na to zareaguję.
-Pomysł mi się podoba. Co z wykonaniem?
-Wydaje nam się, że najfajniej będzie zrobić ognisko u nas w domu. Zaprosiliśmy jeszcze Perrie, powinna też być Eleanor, dziewczyna Louisa, będziesz mogła ją poznać.
-Brzmi fajnie. O której?- podobało mi się to. Właśnie tak chciałam spędzić ten wieczór. Z przyjaciółmi. Już się bałam, że zaproponują jakiś hałaśliwy klub, których nie cierpię.
-Właściwie to my musimy kupić jeszcze parę rzeczy na wieczór i może moglibyśmy podjechać teraz po ciebie? Zrobimy zakupy i pojedziemy od razu do nas.
-Okej, za pół godziny będę gotowa.
-Tylko wiesz, weź coś na przebranie, bo może być chłodno w nocy, a poza tym chyba u nas zanocujesz tak jak ostatnio. Co nie?- powiedział niepewnie, jakby bał się, że odmówię.
-Spoko. Zanocuję. Szykujcie się, bo nadchodzi wulkan energii- zażartowałam. Liam parsknął śmiechem.
-Za pół godziny będziemy.- rozłączył się. Będziemy? Czyli ta cała ferajna zwali mi się na głowę?
Szybko spakowałam torbę. Wzięłam ciuchy na jutro, ciepłą bluzę na wieczór, kosmetyki, leki... Chyba mam wszystko. Poszłam po cichu do taty.
-Daddy...- przekręcił się na drugi bok. Zaryzykowałam jeszcze raz.
-Tatku...- mruknął coś pod nosem i otworzył jedno oko.- Ty sobie śpij, a ja idę na pożegnalne ognisko do znajomych...
-Do tych chłopaków?- tata próbował brzmieć groźnie, ale mu nie wyszło, bo zaczął ziewać.
-Tak, wrócę rano. Spokojnie, będą tam jeszcze ich dziewczyny.- uspokoiłam go.- Ja jestem spakowana, tylko ty się musisz jeszcze ogarnąć. Jak wrócę to od razu możemy jechać.- cmoknęłam go w czoło, a on tylko kiwnął głową i chrapnął. Był  nieludzko zmęczony.
Wyszłam po cichu z domu i usiadłam na schodach przed budynkiem. Za chwilę podjechało czarne BMW. Kierowca uchylił szybę i mogłam zobaczyć uśmiechającego się Payne'a.
-Podwieźć gdzieś panią?- zapytał nonszalancko. Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Z przygodnie poznanymi kierowcami nie rozmawiam.
-Ach, ranisz mnie i Horana.- wskazał do tyłu, skąd wyglądał szczerząc się blondyn.
-No dobra, już nie będę.- wsiadłam do auta i ruszyliśmy.
-To gdzie jedziemy?- zapytałam.
-Do TESCO. Kupimy jedzenie, picie, trochę piwa, bo Zayn nie przeżyje i jeszcze jedzenie...
-Dobra. Jak nam się nie zmieści w bagażniku to wsadzimy je w ciebie- roześmiałam się. Liam też się śmiał, ale musiał skupić się na drodze. Włączyłam radio.
-O, "Chasing the Sun"- ucieszyłam się i podgłośniłam piosenkę.
-Lubisz The Wanted?- jęknął Niall z tylnego siedzenia.
-Nie wiedziałeś? Mój ulubiony boysband!- droczyłam się z nim podśpiewując piosenkę.
-Foch!- założył ręce na piersi i próbował się obrazić. Próbował, bo mu na to nie pozwoliłam.
-Oj, Nialler.- uśmiechnęłam się do niego- Powiedzieć ci prawdę? To jest jedyna piosenka tego zespołu, jaką znam i lubię. A na pierwszym miejscu mojej listy przebojów jest inny zespół. Też śpiewa tam jakichś pięciu chłoptasiów, ale pewnie ich nie znasz... Jeden to w sumie nawet jest podobny do ciebie.- zachichotałam patrząc na niego w lusterku wstecznym.
-Natalia- mruknął ostrzegawczo i szeroko się uśmiechnął.
-Dobra, a teraz powiedzcie, czy wy naprawdę tak z nimi rywalizujecie?
-Tak na serio, to trochę jest robione pod media- powiedział Liam.- Ja osobiście nic do nich nie mam.
-Ale Harry ma- wtrącił Niall.- Jeden z nich, Nathan, odbił mu dziewczynę.
-Kłopot w tym, że Hazza naprawdę się w niej zakochał.- kontynuował Liam skręcając z obwodnicy na parking sklepu.- Bardzo to przeżył, a teraz... Intensywnie szuka drugiej połówki.
-Taaa- uśmiechnął się drwiąco Horan- Sprawdza każdą dziewczynę, czy nie mogłaby być tą jedyną.
-Ale jakby co, to nie wiesz tego od nas- ostrzegł Liam parkując.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy na halę. Tutaj to dopiero była zabawa. Niall wpakował się do wózka i razem z Liamem woziliśmy go alejkami. Zaliczyliśmy każdą. Najdłużej zatrzymaliśmy się przy słodyczach. Władowaliśmy na Horana całą masę żelków, chipsów, ciastek, batonów, a potem dowaliliśmy jeszcze dwa dziesięciopaki piwa i dwulitrowe kartony soków. Pod koniec prawie go nie było widać spod tej całej sterty. Ja nie wiem, jak ten wózek wytrzymał takie obciążenie. Przez cały czas wariowaliśmy z Liamem pytając Horana, czy mu czegoś nie dorzucić, ale pod koniec wkurzył się i stwierdził, że już ma wszystko, co mu potrzeba. To było dziwne, bo staliśmy przed regałami z jedzeniem. Nagle usłyszeliśmy z głośników "One way or another" w wersji 1D. Teraz dopiero się zaczęło. Podśpiewywaliśmy, jeździliśmy z tym wózkiem jak wariaci. Obsługa tylko się na nas dziwnie patrzyła. I to właśnie kocham w Anglii. Możesz być totalnie anonimowym, nikt nie zwróci ci uwagi, że zachowujesz się jak kretyn, tylko ewentualnie się patrzy. W Polsce by to nie przeszło, zaraz by cię wytykali palcami. W końcu zziajani dojechaliśmy do kasy. Zaczęliśmy wyjmować zakupy, aż tu nagle spod warstwy pudełek wyjrzał Niall. Zerknął łobuzersko na osłupiałą dziewczynę, która siedziała za kasą.
-Tylko mnie proszę zapakować na prezent z naklejką "Uwaga, szkło!". Jestem bezcenny, nie może mi się stać krzywda.- zrobił minkę jak kot ze Shreka. Wybuchnęliśmy śmiechem. Ekspedientka popatrzyła na nas z niemym pytaniem: "Z którego psychiatryka się urwaliście?!". Zaraz jednak się rozpromieniła.
-Może nie wyciągnę z tego konsekwencji, jak dacie mi autograf- uśmiechnęła się do Horana.
-Ech, chyba jednak nie ja będę prezentem, tylko jak zwykle mój bazgroł- westchnął ciężko i podpisał się na posuniętej mu pod nos kartce papieru. Liam zaraz dopisał tam coś od siebie i po paru minutach jechaliśmy z wózkiem w stronę samochodu zaśmiewając się z miny kasjerki, gdy zobaczyła na kartce numer do Horana, który napisał tam Payne.
-W sumie to nieźle wymyśliłeś- Nialler śmiał się tak, aż się cały wózek trząsł.- Będzie mogła mi przemycać żelki z pracy...
-Tak, dla ciebie na pewno się posunie do kradzieży- chichotałam ładując siatki do bagażnika.
-Czego się nie robi dla boskiego Horana- stęknął próbując wydostać się z wózka, w którym cały czas siedział. Tak się wiercił, że wywalił się razem z wózkiem. Po chwili wyczołgał się z niego potykając się i narzekając na ścierpniętą nogę. Ja z Liamem umieraliśmy ze śmiechu. Miałam właśnie swój klasyczny napad głupawki.
Gdy już się uspokoiliśmy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu chłopaków. Spojrzałam na zegar samochodowy. Nie do wiary, spędziliśmy w sklepie trzy godziny! Była już piąta, słońce szykowało się do zachodu. Zapowiadała się ładna pogoda na wieczór. Ale numer, już połowa listopada, a tu temperatura prawie jak we wrześniu. W Polsce na pewno teraz leje jak z cebra.
Wjechaliśmy na podjazd. Zaczęliśmy wypakowywać zakupy z bagażnika. Nagle zadzwonił telefon Liama.
-Halo... A spoko. No, właśnie wróciliśmy z zakupów....Tak, jest... Dobra... Na razie.- rozłączył się i schował komórkę.- Zayn i Perrie już jadą. El dzwoniła do Pezz, że dojedzie niedługo.- odwrócił się i podskoczył- Matko, Styles, co ci się stało?!
Odwróciłam się i osłupiałam. Z ogrodu szedł Harry. Był cały czarny. Jak kominiarz.
-Nic się nie stało- skrzywił się- Tylko przytargałem dwa worki węgla z piwnicy na tego grilla, a trzeci worek pękł i trochę się ubrudziłem...
-Trochę.- Horan pokiwał głową i ze stoicką miną wypakowywał dalej siatki.
-A-ale Hazza- wyjąkał Liam z trudem powstrzymując śmiech.- Nasz grill jest zepsuty od miesiąca i dziś miało być ognisko. Mówiłem ci przecież...
Harry znieruchomiał. Nagle walnął się z impetem w czachę aż wzbiła się z niego czarna węglowa chmurka.
-Kurwa mać!!!- wrzasnął na cały głos i poleciał pędem do ogrodu. Popatrzyliśmy na siebie z Liamem i wybuchnęliśmy śmiechem. Wzięłam kilka siatek w ręce i ruszyłam do  drzwi. Liam zrobił to samo i za chwilę otwierał je łokciem. Weszliśmy do domu prawie jednocześnie i nagle... lunął na nas potok lodowatej wody!
Zszokowana z trudem złapałam powietrze. Co do cholery?! Byłam cała mokra, moje włosy spłynęły mi wzdłuż twarzy, a makijaż... Wolałam nie patrzeć w lustro. Liam stał koło mnie i tak samo nie miał pojęcia co się dzieje. Upuścił siatki na ziemię. Nie mogłam się ruszyć. Który idiota do cholery to wymyślił???!!! Jak ja go dorwę, jak ja go załatwię... Który to?! Liam był ze mną, nie posunąłby się do tego. Niall ma to samo alibi. Harry targał worki z węglem, a Zayn był z Perrie. A więc...
"-Wisisz mi przysługę-(...)-Potem ci to wynagrodzę-(...)". O nie. Doigrał się.
-TOMLINSON!!!!!!!!!



_______________________________________
Taaak, ale durne pomysły w tym rozdziale co nie? Na następny mam lepszy pomysł, przynajmniej tak mi się wydaje ;)
Uwielbiam was! Mam już prawie 600 wejść, codziennie jest po 30-40. Do pełnego szczęścia już mi tylko obserwatorów brakuje =)
Komentujcie! Jak na razie dobrze wam idzie :D :P

Roxanne xD

8 komentarzy:

  1. Ja jak zwykle mam zaszczyt jako pierwsza poinformować Cie o tym jakie zajebisty rozdział napisałaś :) Nie mogę się doczekać next proszee dodaj to jak najszybciej :3
    ~ Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahaha jak zwykle Louis najlepszy XD
    ~Hope

    OdpowiedzUsuń
  3. Lou rozwala system :P Naprawdę super piszesz :) Czekam na więcej :*
    Wpadniesz ? :P
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że wpadnę :* Dzięki za commeent =)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy ^^ Jak co to jest nowy rozdział ;** Mam prośbę możesz informować nas o nowych rozdziałach u nas w zakładce SPAM ?? Będziemy wdzięczne <33

      Usuń
    3. Nooo... zobaczę co da się zrobić....

      Żartuję :D nie ma sprawy :* =)

      Usuń
    4. Zapraszam na nowy rozdział : )
      PS. Możesz usunąć weryfikację obrazkową ? :) Pliss.. :P

      Usuń
  4. Hahahahahahahhahahaah
    kurna hahahahah no nie mogę xdd
    Zakupy wspaniałe xdd
    Ale no potem hahahah Harry no nie mogę z tego ; >
    Kurde najlepsze rzeczy dzieją się tutaj hahahahah
    Mega odjazd xdd
    Tommo uciekaj jeśli to ty xdd
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń