niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 11

Nie wiem czy wam się spodoba ten rozdział. Może się zagalopowałam z ostatnią sceną, ale tak jakoś mnie naszło na stare kawałki. Wybrałam takie, z któych można się pośmiać, i takie, które są bezcennymi hitami. I wydaje mi się, że wyszło głupio i infantylnie :(
Jeśli nie wiecie, dlaczego kiepsko napisałam to wczujcie się w moją sytuację i włączcie sobie tę irytującą piosenkę, która niestety ciągle mi towarzyszy i będzie towarzyszyć aż do maja :/----><klik>

Enjoy the chapter =)

_____________________________________
Rozglądałam się po parkingu. Tyle nastolatek w jednym miejscu nie widziałam nigdy, nawet w moim gigantycznym liceum. Dosłownie mnie sparaliżowało. Na serio. W tej chwili nie bałam się, że mnie ktoś sfotografuje z 1D i będę miała kłopoty. Nie, wcale nie! Ja się bałam, że zostanę stratowana, zdeptana i zmiażdżona. Na szczęście Louis wykazał tyle zdrowego rozsądku, że podjechał jak się dało najbliżej, a obecna na parkingu ochrona porozstawiała barierki, prawie jak na koncercie. Wow. I szok.
-Nie przejmuj się, dotrzemy do studia- Zayn poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.
-Nie przejmuję się- odzyskałam głos.
-Aha, jasne- ironizował Hazza- A oczy mało ci nie wypadły z orbit, bo...?
-Nigdy nie widziałam tylu ludzi w jednym miejscu- wymamrotałam. Jeśli ta niespodzianka od początku miała tak wyglądać, to ja dziękuję za następne.
-Mam podjechać pod awaryjne?- Louis już chciał odpalać silnik na nowo.
-Zwariowałeś? Przecież już nas zauważyły, polecą za nami- Liam się zdenerwował.
-Chłopaki, halo, nie przejmujcie się mną.- przywołałam ich do porządku. Odpięłam pas i chwyciłam torebkę. Zerknęłam na nich.- No co tak patrzycie? Idziemy.- i wysiadłam z samochodu. No, oni też się ruszyli. Pisk i wrzask był nie do opisania. Myślałam, że bębenki mi popękają. Oni chyba już byli przyzwyczajeni, bo nawet nie zareagowali. Uśmiechnęli się szeroko do dziewczyn i razem zwartą grupą ruszyliśmy do wejścia. Po drodze chłopaki stanęli, żeby rozdać kilka autografów. Podeszli do barierek z jednej strony przejścia. Założyłam ręce i obserwowałam ich z uśmiechem. Byli w swoim żywiole, żartowali z dziewczynami, robili sobie z nimi zdjęcia. Nagle coś przykuło moją uwagę. Co takiego? Smutek dziewczyn przy barierkach po drugiej stronie przejścia. Czy oni nie mogliby się trochę rozdzielić? Nie całą grupą okupować tę stronę przejścia, tylko dać kilka autografów po drugiej stronie? Ruszyłam w ich kierunku. Oczywiście jako osoba impulsywna i spontaniczna, nawet nie zastanowiłam się nad tym, co robię. Złapałam za rękaw stojącego najbliżej Horana.
-Co?- zdziwił się obracając się w moim kierunku.
-Spokojnie, Natalia, już idziemy- Harry odwrócił się do mnie.
-Nie o to mi chodzi!- fuknęłam.- Podpiszcie się dziewczynom po drugiej stronie!- pokazałam na nie ręką.
Styles był chyba strasznie zaskoczony moją odpowiedzią. Obejrzał się na pokazywane przeze mnie dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. Ruszył w ich kierunku. Nialler poszedł za nim. Nnno! I tak ma być! Zadowolona chciałam już odejść na dawne miejsce, gdy któraś z dziewczyn, którym chłopaki się podpisywali złapała mnie za rękę.
-Dzięki!!!- wykrzyczała ze łzami w oczach. Puściłam jej oczko i odsunęłam się na bok dając dostęp Liamowi, który zauważył co mówiłam chłopakom i zaraz do nich dołączył.
Spędziliśmy na parkingu chyba z pół godziny, ale nie przeszkadzało mi to. Dopiero potem chłopaki z pomocą ochrony dostali się do wnętrza budynku. W środku czekał już na nich jakiś wściekły facet. Podejrzewałam, że to ich manager i chyba miałam rację.
-Ja już normalnie z wami nie wytrzymuję!- warknął. Chłopaki ustawili się przed nim w rządku i spuścili głowy jak na jakąś komendę. Śmiać mi się chciało.
-Kompletnie nie mam pojęcia, co z wami zrobić- kontynuował swój wywód.
-Ja też- mruknęłam pod nosem. Chyba nie mówiłam zbyt cicho, bo odwrócił głowę w moją stronę.
-A pani to kto?-spytał się arogancko. Liam przejął inicjatywę.
-To moja... nasza... przyjaciółka- wyjaśnił managerowi.
-Natalia Maj.- wyciągnęłam do mężczyzny rękę. Uścisnął ją i uśmiechnął się krzywo.
-Spędzasz z nimi czas?
-Ostatnio tak.
-To weź jakoś na nich wpłyń, niech przez chociaż tydzień zachowują się normalnie.
-Jasne- odwrócił ode mnie wzrok i znowu skierował się w ich stronę.
-Możemy wiedzieć, co tym razem nabroiliśmy?- Zayn był niezadowolony, że ktoś go strofuje. Manager aż sapnął z wściekłości. Zanim zaczął zwrócił się znowu do mnie.
-Mogłabyś zostawić nas samych? Chcę ich objechać na osobności.
-Pewnie. Tylko niech ktoś mi powie, gdzie mam iść.
-Idź do naszego studia- powiedział Harry z dziwnym grymasem twarzy. Chyba też mu nie pasowało, że manager chce z nimi pogadać na osobności.
-Pokój 718, piętro piąte. Windy są na końcu korytarza.- poinformował mnie Louis. Wzruszyłam ramionami i powędrowałam korytarzem w kierunku wind. Gdy dotarłam na 5. piętro zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu studia 718. Nie patrzyłam przed siebie i zderzyłam się z jakąś dziewczyną.
-O matko, strasznie cię przepraszam- wyjąkałam próbując zachować równowagę. Dziewczyna odwróciła się do mnie. Miała blond platynę na głowie i... jej twarz wyglądała jakoś znajomo.
-Perrie Edwards?- spytałam z uśmiechem. Dziewczyna za chwilę go odwzajemniła.
-Taak. Fanka?
-Nie, koleżanka One Direction.- zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę.- Natalia.
-Aaaa, wiem kim jesteś.- Perrie zbliżyła się do mnie i serdecznie mnie uściskała. Niepewnie odwzajemniłam uścisk.
-Skąd wiesz?
-Byłam wczoraj razem z Eleanor u chłopaków. Leżeli w salonie i opychali się resztkami jakiegoś ciacha, podobno twojej roboty.- roześmiałam się.
-No tak, to moje ciasto. Dziwię się, że jeszcze trochę go zostało. Jak wychodziłam prawie całkiem znikło.
-Wiesz, Horan jest doskonały w przechowywaniu żywności.
-Zwłaszcza w swoim żołądku- wybuchnęłyśmy śmiechem. Opanowałyśmy się dopiero po chwili.
-Ale mieli rację, bo torcik był genialny. Przynajmniej ten okruch, który wydarłam Zaynowi.- zachichotała Perrie.- Ale muszę ci powiedzieć, że masz mega minusa u El, bo wiesz, ona jest dziewczyną Louisa, a on cały czas się zachwycał tym tortem. Chyba jest o ciebie zazdrosna.- uśmiechnęła się chytrze.
-Daj spokój, to tylko kumpel. Poza tym wkurza mnie co pięć minut.- oznajmiłam blondynce.- Tort był dla niego na przeprosiny, bo rano wyżarłam mu wszystkie marchewki.- roześmiałam się na samo wspomnienie.
-To gratulacje, że jeszcze żyjesz!- Perrie chyba doskonale znała słabość Lou do marchewek. Rozmawiałyśmy jeszcze przez dłuższą chwilę. Perrie okazała się świetną towarzyszką. Była otwarta na nowe znajomości, cały czas się śmiała. Naprawdę dobrze się czułam w jej towarzystwie. Po jakichś 10 minutach rozmowy drzwi windy się otworzyły i na korytarz wbiegli chłopcy.
-Pezz!- Zayn od razu podleciał do swojej dziewczyny i namiętnie ją pocałował. No tak. Zakochani. Boże, czemu mnie nic takiego nigdy nie spotka? ach, no tak. Z mojej własnej winy i nastawienia do chłopaków.
-A ci znów to samo.- Niall pokręcił głową.
-Nie znalazłaś studia?- Liam od razu skierował swój wzrok na mnie.
-Nawet nie zdążyłam. Zderzyłam się z Perrie jak tylko wyszłam z windy- wyjaśniłam.
-Przynajmniej miałyśmy czas, żeby się poznać.- dziewczyna oderwała się od Malika i spojrzała wesoło na resztę.
-No właśnie. A wy co tak długo? Za co się wam dostało?- zainteresowałam się.
-Nic takiego, nie martw się tym.- odparł szybko Styles.
-Ej, chcę wiedzieć. Zwłaszcza jeśli to dotyczy mnie.- zmierzyłam ich uważnym wzrokiem. Na pewno manager się wściekł, że mnie tu przyprowadzili. Przy mnie tylko udawał, że nic go nie obchodzi moja obecność. Louis odchrząknął.
-Cóż, częściowo chodziło o twoją obecność...- westchnęłam i założyłam ręce na piersi. Byłam tego pewna. Teraz tylko oczekiwałam szczegółów.
-Po prostu Paul, nasz manager, boi się, że ty... możesz zaszkodzić naszemu... eee... wizerunkowi.- wyjąkał Liam nie patrząc na mnie tylko wywiercając wzrokiem dziurę w podłodze.
-A wy?- spytałam.
-Co my?- nie zrozumiał Zayn.
-Czy wy uważacie, że moja obecność może zaszkodzić waszemu "wizerunkowi"?- narysowałam w powietrzu cudzysłów.
-Nie!- zaprotestował Harry.- Jesteś naszą przyjaciółką i nie wyobrażamy sobie, że mogłabyś nas opuścić tylko ze względu na opinię naszego managera.
-Harry ma rację. Jesteś już częścią zespołu.- Nialler podszedł do mnie i się przytulił.
-Poza tym nie wiadomo, czy zepsujesz nasz wizerunek.- stwierdził Lou dołączając się do zbiorowego uścisku.- Bardzo mi zaimponowało to, co zrobiłaś przed studio.
-A co zrobiłaś?- zaciekawiła się Perrie.
-Dusicie mnie!- sapnęłam pod naporem pięciu ciał. Gdy mnie puścili, poprawiłam włosy i zwróciłam się do dziewczyny.- Pod studio stało strasznie dużo dziewczyn po obu stronach przejścia. Chłopaki rozdawali autografy, ale tylko po jednej stronie. Wkurzyłam się i im powiedziałam, że mają dać szansę uściśnięcia ich boskim dłoni też tamtym dziewczynom.
-Wow- Perrie szeroko otworzyła oczy.- Nie sądziłam, że jakakolwiek dziewczyna byłaby zdolna do czegoś takiego.
-Niby dlaczego?
-No wiesz- powiedziała niepewnie- Z reguły jak jakaś dziewczyna jest w towarzystwie One Direction, to chce ich zachować tylko dla siebie.- parsknęłam śmiechem.
-Ja już ich miałam dla siebie i stwierdzam, że chcę się nimi czasem podzielić.
-O nie kochanie, tak szybko to ty się nas nie pozbędziesz- Harry podszedł i objął mnie za ramiona.- A teraz idziemy, bo Paul nam znowu łby pourywa.
-Ja też już muszę lecieć do moich dziewczyn. Do zobaczenia Natalia- uścisnęła mnie na pożegnanie Perrie. Cmoknęła Zayna w policzek, pomachała reszcie i wsiadła do windy. My poszliśmy do studia. Tam czekał już na chłopaków jakiś koleś. Ups, wyglądał na zniecierpliwionego.
-Ile można na was czekać?- jęknął poirytowany. Liam pociągnął mnie za rękę i przedstawił facetowi.
-Mike, to jest Natalia. Natalia, poznaj Mike'a, naszego dźwiękowca.- Mike uścisnął mi rękę z uśmiechem i zerknął na Liama.
-Twoja dziewczyna?- Liam natychmiast puścił moją rękę. Nawet nie zauważyłam, że cały czas ją trzymał.
-Jesteśmy przyjaciółmi- wyjaśniłam szybko.- I nawet nie wiem, po co ci wariaci mnie tu zaciągnęli.
-Otóż mamy nagrywać kolejne piosenki na płytę. Ty sobie tu usiądziesz- Mike wskazał na wygodną kanapę w rogu pomieszczenia- a wy oszołomy, lecicie za szybę i rozgrzewać się, raz, raz!- Mike szybko wziął sprawy w swoje ręce. Chłopaki zniknęli na dźwiękoszczelnymi drzwiami, a ja rozejrzałam się po studiu. Było duże, zmieściłoby się tu spokojnie z 20 osób. Ściany pomalowane w energetyzujące czerwono-pomarańczowo-zielono-żółte prostokąty. Na nich pozawieszane kopie platynowych i złotych płyt, nawet nie wiem jakich wykonawców. Pod płytami na ścianach widniała cała masa autografów. Chyba podpisywali się tu wszyscy, którzy tu kiedykolwiek nagrywali. Oczywiście 1D musiało się podpisać w nietypowym miejscu, bo popisali blat stoliczka stojącego przed kanapą, na której usiadłam. Na wprost mnie była szyba, za którą widziałam chłopaków. Ustawiali mikrofony, a właściwie Niall i Zayn ustawiali, bo Liam i Louis złapali za swoje statywy i udawali, że walczą na miecze, a Harry swoim statywem próbował co jakiś czas walnąć któregoś po głowie. Przed szybą Mike nakładał słuchawki i uruchamiał imponującą konsolę. Przez chwilę coś ustawiał, a potem odwrócił się do mnie.
-Chcesz wszystko słyszeć?- pokiwałam głową i włączył głośnik na całe pomieszczenie.
-One Direction baczność!- wrzasnął do mikrofonu. Chłopaki natychmiast się uspokoili, ale nie na długo. Niall potknął się o jakiś kabel i zamiast stanąć na baczność runął na podłogę. Parsknęłam śmiechem.
-Dobra, koniec tego cyrku. Nagrywamy. Dzisiaj "Story of My Life". Zaczynacie tak jak na koncercie. Potem każdy z osobna.- Mike włączył podkład.
Znałam tę piosenkę, ale teraz byłam wręcz zauroczona ich głosami. Śpiewali fantastycznie, każdy był maksymalnie skupiony. Nawet przestali się wygłupiać. Jednak co na żywo, to na żywo. Efekt zupełnie inny niż na płycie. Gdy skończyli, Mike poinstruował ich co mają robić dalej i nagrywali solówki. Zaczął Harry. Tak, chyba wiem, co te wszystkie fanki widzą w jego głosie. Delikatna chrypka, głęboka barwa głosu, po prostu czysty rockman. Po nim wzięli do nagrywania Zayna. Ten z kolei miał niższy głos niż Hazza, ale czystszy, bez chrypki. Też genialny. Dalej Louis. On z najwyższym głosem był niesamowity. Delikatny, ale zarazem z pazurem. Potem Niall. Ten miał cichy głos, ale taki... no, ja nie wiem, romantyczny? Tak, zdecydowanie powinien jakiejś wybrance serca śpiewać serenady pod oknami. Na końcu Liam. O Jezu, jaki on ma boski głos! Taki pewny, ale też czuły, delikatny, ale stanowczy. Dobra, może się zagalopowałam, ale jego głos zawsze lubiłam najbardziej.
Siedzieliśmy tu kilka bitych godzin. Coś cały czas było nie tak. Mike kazał im wszystko powtarzać kilka razy. Tym razem skupiłam się na tekście. Ich słowa były przemyślane, dające do myślenia. Zwłaszcza trzepnęła mnie czwarta linijka pierwszej zwrotki: "It seems to me that when I die this words will be written on my stone" ("Wygląda na to, że gdy umrę, te słowa będą wyryte na moim nagrobku"). Ale dlaczego akurat te? Przecież mam dawcę, będzie przeszczep. Będę żyć.
Rozmyślałam nad tym dość długo. Z tego letargu wyrwał mnie dopiero głos Mike'a.
-Dobra chłopaki. Macie maksymalnie godzinę przerwy. Ja lecę do komputera i montuję to, co nagraliśmy, a potem przyprowadzę Paula i się zastanowimy co z tym zrobić.- to mówiąc rzucił słuchawki na konsoletę i wyszedł z pokoju. Chłopaki zaraz przyszli i zwalili się na kanapę i fotele.
-Jestem wykończony- jęknął Louis.
-Boże, dlaczego to trwało tak długo?- wymamrotał Liam odchylając głowę na oparcie kanapy. Faktycznie, byli niemal zlani potem, nieludzko zmęczeni. Ale jak to się stało? Przecież tylko stali przy statywach i śpiewali.
-Wiecie co?- wstałam energicznie z kanapy- Zadziwiacie mnie. Jakim cudem możecie być tak zmęczeni, jak tylko śpiewaliście. Nie skakaliście po studiu jak podczas koncertów, nie wydurnialiście się.
-Słonko, żeby się skupić i dobrze zaśpiewać to trzeba wytworzyć mnóstwo energii.- Harry otworzył jedno oko i popatrzył na mnie.
-Nie wierzę, że to może być takie męczące.- upierałam się stojąc naprzeciwko nich.
-Natalia, uwierz nam na słowo.- stęknął Niall.- Zayn, włącz jakąś muzę.- Zayn powlókł się w stronę konsolety. Poszłam za nim.
-Rany, ale playlista!- wykrzyknęłam patrząc na miliony piosenek przewijających się po ekranie.- Zayn, zatrzymaj to!- chłopak zatrzymał listę we wskazanym miejscu.- Przecież tu są nawet Beatlesi!
-No. Ta playlista ma wykonawców z całego świata, chyba od lat 50. Same hity- wyjaśnił Zayn. Nagle Lou podskoczył w miejscu i podbiegł do nas.
-O, reanimowałeś się?- zakpiłam patrząc na chłopaka.
-Mam świetny pomysł!- wrzasnął. Oho, już się boję.- Skoro ty- wskazał na mnie- twierdzisz, że to nie jest męczące, to teraz się zabawimy.
-Niby jak?- wzruszyłam ramionami.
-A tak, że ty teraz grzecznie idziesz za szybę i zrobimy ci mały konkursik.- Tommo uśmiechnął się chytrze- będziemy ci puszczać muzykę. Jak zgadniesz jaka to piosenka i którego wykonawcy, masz ją zaśpiewać. Konkurs trwa jak najdłużej się da. Ciekawy jestem, kiedy wymiękniesz.- uśmiechnął się triumfująco.
-Oj, żebyś się nie zdziwił- prychnęłam.- Przecież to nic nadzwyczajnego. Mam tylko zgadywać i śpiewać, tak?
-Tak. A my sobie odpoczniemy.
-Dobra. A co dostanę za to, że zgadnę wszystkie piosenki?- uniosłam brwi i z kpiącym uśmiechem patrzyłam się na zainteresowanych naszą wymianą zdań chłopaków.
-Nie ma szans, żebyś zgadła wszystkie. Będę ci puszczał piosenki z kilkudziesięciu lat.- oj, Tommo, jesteś zbyt pewny siebie. Miłość do muzyki mam po mamie. A chyba wiadomo, jakiej muzyki może słuchać moja dawna "beatlemanka", co nie? A co do nowych hitów, to byłam spokojna.
-Co dostanę jak wygram?- naciskałam.
-Nie wierzę, że wygrasz, ale... 50 funtów?
-O nie, nie jestem łasa na forsę. Tym razem chcę, żebyś to ty ugotował obiad- powiedziałam. Liam na te słowa poderwał się z kanapy.
-Natalia, odwołaj to, błagam!- krzyknął. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.- Przecież on nam wysadzi dom w powietrze!- jęknął Payne.
-Jak tak się boisz mojej wygranej Liam, to pomóż koledze w wybieraniu przebojów.- zaśmiałam się i weszłam do drugiego pokoju. Zamknęłam drzwi i ustawiłam sobie jeden z mikrofonów. Wokół było mnóstwo instrumentów, a na ścianach stare winylowe płyty. Dostrzegłam "Let It Be" Beatlesów i chyba nawet jedną Presleya, ale nie patrzyłam więcej, bo z głośnika dobiegł złośliwy głos Louisa:
-Artystka gotowa?- związałam włosy gumką w niechlujny koczek i nałożyłam słuchawki.
-Gotowa- potwierdziłam.
-No to utwór number one.- w słuchawkach popłynęła melodia. Ale banał.
-Katy Perry "Part of Me".- odgadłam szybko.
-No, na początek chciałem coś łatwego- usprawiedliwiał się Lou.- Śpiewaj.
Tę piosenkę znałam bardzo dobrze. Gdy skończyłam dobiegł mnie głos Tomlinsona.
-Dobra, teraz trochę trudniej.- kolejna melodia. Chciało mi się śmiać.
-Kate Ryan "Je t'adore". Serio to ma być trudniej?- zakpiłam, a Louis za szybą tylko zacisnął usta. Zaśpiewałam ze swoim powalającym  francuskim akcentem i wymyślanymi do kwadratu słowami. Kolejna piosenka.
-Tina Turner "Simply the Best".- jedna z moich ulubionych starych piosenek. Tommo zaczął się  niecierpliwić. Śpiewałam i wcale nie czułam zmęczenia. Jakim cudem oni byli tacy zmordowani? Mnie to tylko sprawiało przyjemność. Może to dlatego, że się wygłupiałam, a oni pracowali? Nie zastanawiałam się długo, bo leciała kolejna melodia.
-Bill Haley "Rock Around The Clock"- stary rock'n'rollowy klasyk. Super się do tego tańczy jive'a.
-O Boże, tylko nie ta piosenka- jęknęłam, gdy usłyszałam dźwięki kolejnej.- Ottawan "D.I.S.C.O."- nie cierpiałam ich muzyki, wkurzała mnie, a moja mama jak na złość ich lubiła.
-Dobra, teraz coś innego.- Lou dwoił się i troił, żeby wygrać zakład. Puścił następny kawałek.
-Proszę cię, to ma być trudne?- prychnęłam lekceważąco.- Bee Gees "Stayin' Alive", pierwsza piosenka w filmie "Gorączka sobotniej nocy"- i zaczęłam się wygłupiać naśladując piskliwe głosy wokalistów. Chłopaki pokładali się ze śmiechu. Nawet Lou, chociaż jemu trochę popsułam humor.
-Okej, a to znasz?- zirytowany włączył kolejną piosenkę.
-No ba, że tak. Sandra "Everlasting Love"- gdy skończyłam ją śpiewać, zdenerwowany Tommo odwrócił się do kolegów.
-Chłopaki, pomóżcie- jęknął.
-Co Louis, nie dajesz rady?- spytałam słodko. Oho, zaraz będzie kolejny foch. Nie moja wina. Sam się prosił o konkursik.
-Dobra- do konsoli podszedł Harry- zgadnij to.
-Żartujesz sobie, prawda?- popatrzyłam na niego zdegustowana.
-Nie znasz jej?- ucieszył się Louis.
-Nie- warknęłam.- Tej piosenki nie da się zaśpiewać, bo nie ma słów. To Swedish House Mafia "Greyhound".- chłopakowi od razu zrzedła mina.
-To teraz ja!- do konsoli wyrwał się Niall.- Co to jest?- zapytał włączając piosenkę.
-Hmmm... Baracuda "Ass Up".- odgadłam od razu. Ta piosenka ma charakterystyczny początek. Lou stęknął tylko.
-A to?- teraz piosenkę wybrał Liam. Po chytrym uśmiechu spostrzegłam, że mogę się spodziewać wszystkiego. I nie myliłam się.
-Hehehe, ja nie mogę...- zaczęłam się śmiać. Liam i jego upodobanie do bajek Disneya.- Piosenka Megary z Herkulesa. "I Won't Say I'm In Love".
-No dobra, a to?- Liam nie dawał za wygraną. Kolejna piosenka z filmu.
-Bryan Adams, Sting i Rod Stewart "All For Love" z filmu "Trzej muszkieterowie". Ale jak chcecie, żebym to zaśpiewała, to żądam dwóch chłopaków do trio. Najlepiej Hazzę, bo jest zachrypnięty i może śpiewać partie Stewarta i Nialla, bo będzie dobry jako Sting.
Od razu wparowali do studia. Jeszcze nigdy ta piosenka nie brzmiała tak dobrze. Okej, może jestem nieskromna, ale wyszło nam całkiem nieźle. Ja jako Bryan Adams? Marzenie :P
-Śpiewanie z tobą, Bryan to czysta przyjemność.- powiedział Nialler po zakończeniu.
-Z tobą też, Sting- zaśmiałam się. Chłopcy wyszli zostawiając mnie znowu za szybą.
-To jak Lou, poddajesz się?- zapytałam słodko.
-Nie ma mowy. Zayn wybieraj.- twardo stał na swoim stanowisku.
-Już wybrałem- wyszczerzył się do mnie Malik i włączył utwór.
-Blue Lagoon "Break My Stride"- westchnęłam.
-Dobra, to jest ostatnia piosenka. Jak ją zgadniesz to się poddam.- Tommo z rezygnacją włączył ostatnią piosenkę. Wsłuchałam się uważnie.
-Margaret "Thank You Very Much"- krzyknęłam.- Właśnie Louis, thank you very much za tę muzykę.- zachichotałam i zaczęłam to śpiewać. Louis tylko uniósł ręce w geście poddania się. Gdy skończyłam, zapytał zrezygnowanym głosem:
-Co chcesz na obiad?
-Skoro Liam twierdzi, że spalisz kuchnię i cały dom, to chyba spasuję. Wymyślę ci jeszcze coś innego. A teraz włącz jakąś fajną piosenkę, bo śpiewanie w ogóle mnie nie męczy- pokazałam mu język.
Włączył. Moją ukochaną piosenkę filmową. Titanic, Celine Dion i "My Heart Will Go On". Och, za tę piosenkę mogę mu wybaczyć złośliwości. Śpiewałam z zamkniętymi oczami, a gdy skończyłam usłyszałam oklaski. Otworzyłam oczy i zamarłam. W drzwiach studia, za szybą widziałam managera chłopaków. Zza jego ramienia wyglądał Mike. Obaj wpatrywali się we mnie wytrzeszczonymi oczami.
Chyba mam kłopoty...


______________________
Średnio mi się to podoba, ale cóż...
Wy wyraźcie swoją opinię :)

Aha, i dzięki za te 329 wejść! Jesteście wspaniali, naprawdę :* :* Zastanawia mnie tylko dlaczego najwięcej wejść ma rozdział szósty... Co ja tam takiego nawypisywałam? :P

Roxanne xD

7 komentarzy:

  1. Ahhh warto było czekać te kilka dni ! :) rozdział świetny, ale to norma :*
    ~Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie muszę pisać, że jest super ? XD
    ~Hope

    OdpowiedzUsuń
  3. Popraw swoje zgłoszenie: http://spis1d.blogspot.com/p/zgoszenia_26.html

    Pozdrawiamy, S1D. x

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo dobra jest xd
    Też chcę znać wszystkie piosenki ^^Magiaaaa
    Pozdrawiam! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam nie dawno na asku ci,że zaczynam czytać od początku.I błagam nie obraz sie za to co napisze.
    Jest to jeden z najmniej lubianych przeze mnie rozdzialo.Od początku.
    "Pod studio stało strasznie dużo dziewczyn po obu stronach..."NIE BLAGAM NIE.Zabrzmiało to jakby Natalka sie chwalila tym.Lepiej by bylo gdyby któryś z chłopaków o tym opowiedział.

    "Zadziwiacie mnie. Jakim cudem możecie być tak zmęczeni, jak tylko śpiewaliście. Nie skakaliście po studiu jak podczas koncertów, nie wydurnialiście się."
    O tym nawet nie wiem co napisać bo to wyszlo..ahh.Skad ona moze to wiedzieć skoro nigdy nie pracowala w tej branży.

    No i ostatnia rzecz to to jak Natie zgadla wszystkie piosenki.Wrzyciu nie uwierzę w takie cuda.Gdyby zgadla tak 70% to spk ale tak no sory ale to nie.
    Krotko mowiac wyszlo tto kochana sztucznie.Wiem że moze ta krytyka byla okropna,ale zawsze ten rozdział mnie dreczyl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wyszło sztucznie. W ogóle pierwsze rozdziały są mega naciągane i między innymi dlatego na kompie mam kopię, którą powolutku przerabiam i poprawiam, nie usuwając nic z treści, ewentualnie dopowiadając i wyjaśniając pewne kwestie... Tak naprawdę to opowiadanie jest bardziej "zjadliwe" od jakiegoś 30 rozdziału ;)
      Krytyka jest bardzo potrzebna i cieszę się, że jeszcze chce ci się tu wracać i komentować :D
      Buziaki <3

      Usuń
    2. 33 rodzial chyba.Kłótnia chłopaków i Nattie Best rozdział ever!!!!

      Usuń