sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 16

Szłam szybko nie zwracając uwagi na padający deszcz. Było przeraźliwie zimno, a ja jak zwykle nie miałam przy sobie parasolki. Głupi paradoks, jak pada deszcz, to nie mam tego wielce przydatnego urządzenia, a jak nie pada, to zawsze targam je ze sobą. Teraz założyłam kaptur od bluzy na głowę, ale i to nie pomogło. Włosy miałam całe mokre, a okulary (które nosiłam przez cały okres mojej depresji) były całe w ciapki. Mimo to stawiałam energicznie kroki na chodniku. Moim celem była odległa o cztery przecznice szkoła tańca. Prowadziła ją moja dobra koleżanka Kira. Tak naprawdę miała na imię Karolina, ale strasznie wkurzało ją, gdy ktoś nazywał ją jej właściwym imieniem. Nawet dokładnie nie wiem, dlaczego.
Stanęłam w końcu pod wysokim budynkiem. Ogólnie był to klub sportowy, ale specjalizował się w sekcji tanecznej. Weszłam do środka, zdjęłam kaptur i strząsnęłam wodę z włosów. Skierowałam się do pokoju na końcu korytarza na parterze. Weszłam bez pukania. Gabinet Kiry był pomalowany na energetyzujący pomarańcz, a ściany przyozdabiały zdjęcia z jej występów tanecznych. Kira siedziała na wściekle żółtym fotelu obrotowym i zawzięcie waliła w klawiaturę laptopa. Bez słowa usiadłam na krześle przed jej biurkiem.
-Masz doła, zgadłam?- Kira nie oderwała wzroku od ekranu.
-Yhy- tylko na tyle mnie stać? W tej chwili tak. Kira wreszcie spojrzała na mnie. Zawsze patrzyła obojętnie, bez emocji, rzadko się śmiała na cały głos. Dopiero gdy tańczyła, pokazywała swoją prawdziwą twarz.
-Wyglądasz jakby potrąciła cię ciężarówka, przejechał po tobie walec drogowy, a na końcu przemaszerowała parada mrówek.- stwierdziła. Parsknęłam śmiechem. Dokładnie tak samo określiłam siebie stojąc parę godzin wcześniej przed łazienkowym lustrem. Jednak słychać było w moim śmiechu tę depresję. Nie śmiałam się tak jak zwykle, ze szczerością. To było raczej parsknięcie na wymuszenie.
-Dzięki za diagnozę- przywołałam na twarz fałszywy uśmiech.
-Rozumiem, że teraz mam ci wynająć salę.- bardziej stwierdziła, niż zapytała Kira.
-Tę co zwykle, jeśli można.- poprosiłam. Kira wstukała coś do komputera.
-Trzy godziny?- zerknęłam na zegarek. Była czwarta. Trzy godzinki i będzie siódma. Powinno mi starczyć.
-Tak- potwierdziłam. Kira wyjęła z szuflady klucze od sali. Już miałam je wziąć, gdy cofnęła rękę.- O co chodzi?- uniosłam brwi w niemym geście.
-Zrobimy tak: płacisz za trzy godziny wynajmu, ale siedzisz tam do końca, czyli do dwudziestej pierwszej, jeśli chcesz.- wow. Kira nigdy nie była taka miła.
-Czemu zawdzięczam tę uprzejmość?- zapytałam zdziwiona.
-Powiedzmy, że twoja deprecha jest widoczna na kilometr i odstraszysz mi wszystkich klientów jak wyjdziesz ode mnie z taką miną.- posłała mi śmiały uśmiech.
-Bardzo śmieszne- dałam jej forsę, zabrałam jej klucze i skierowałam się do wyjścia. Przed zamknięciem drzwi odwróciłam się jeszcze w jej stronę- Ale jakby co, to chętnie skorzystam.- i już mnie nie było.
-Przynieś mi potem klucze do biura, będę tu do zamknięcia!- wrzasnęła jeszcze przez drzwi.
Pobiegłam schodami na trzecie piętro. Nie lubię jeździć tymi windami, zacięłam się już w nich dwa razy. Uraz na całe życie. Szybko znalazłam salę D18 i weszłam do środka. Ostrożnie położyłam moją sportową torbę na podłodze i zamknęłam drzwi na klucz. Zawsze tak robię. Mam wtedy pewność, że nikt mnie nie podgląda i mogę robić, co mi się żywnie podoba. Zapaliłam światło i rozejrzałam się po sali. Ostatnio byłam tu parę miesięcy temu. Nic się nie zmieniło. Duże okna, na ścianie na wprost nich lustra. Na dwóch pozostałych ścianach plakaty tancerzy, slogany i tym podobne.
Usiadłam na podłodze koło torby. Od razu jak tu weszłam przypomniała mi się cała moja przygoda z tańcem. Zaczęłam trenować w liceum. Razem z koleżankami stworzyłyśmy grupę i ćwiczyłyśmy się w tańcach towarzyskich i hip-hopie. Było nas osiem, w tym Kira, która teraz jest właścicielką tej szkoły. Po kilku tygodniach ćwiczeń dowiedziałyśmy się, że jest możliwość wzięcia udziału w konkursie amatorskich formacji tanecznych. Zaczęłyśmy intensywnie trenować, parę razy miałyśmy też zajęcia z polską mistrzynią, Pauliną Haczyńską. W eliminacjach tańczyłyśmy hip-hop i zakwalifikowałyśmy się do pierwszego etapu. Potem pokazałyśmy nasz popisowy układ cha-chy i dostałyśmy owacje na stojąco. W drugim etapie tańczyłyśmy mix tanga i paso doble. Też nam się udało przejść dalej, ale w trzecim etapie... Pierwszy taniec poszedł nam dobrze, to była salsa, ale drugim tańcem był jive. Moja zmora. Przyswoiłam sobie kroki, ale zawsze myliłam się w tym samym momencie: w American Spin. I na konkursie też się pomyliłam. Ale gdyby to jeszcze było zwykłe zmylenie kroków, jakoś bym to przeżyła i tańczyłybyśmy dalej. Niestety, potknęłam się i upadłam na parkiet. Mało tego, pociągnęłam za sobą też Olgę. Gdy się podniosłam, od razu uciekłam ze sceny. Nie pojawiłam się na niej więcej. Nie odtańczyłyśmy trzeciego układu i nas zdyskwalifikowali. Dziewczyny były na mnie wściekłe, pokłóciłyśmy się i po skończeniu liceum straciłyśmy kontakt. Tylko Kira w miarę mnie rozumiała i nie odcięła się ode mnie tak, jak pozostałe dziewczyny. Wydaje mi się po prostu, że im aż tak bardzo nie zależało na tańcu. Tańczył, żeby schudnąć, utrzymać kondycję, mieć co pokazać na imprezach... A Kira kochała taniec całym sercem. Ja też. Ale po tym upadku już więcej nie zatańczyłam publicznie. Zawsze tańczę tu, na sali, gdzie nikt mnie nie widzi. Nie chcę zrobić z siebie pośmiewiska, znów upaść na scenę. Taniec poprawia mi humor, gdy tańczę, czuję, że żyję, mogę odciąć się od wszystkiego i skupić tylko na tym. Dlatego zawsze leczę doła tańcem.
Westchnęłam i otworzyłam torbę. Wyjęłam laptopa i moje pudełko. W pudełku są buty do tańca. Nie jakieś zwykłe szpilki, tylko specjalne buty, w złotawym kolorze, ze specjalną zamszową podeszwą. Kupiłam je jeszcze w liceum i dalej są dobre. No, oprócz wymienianej cztery razy podeszwy. Założyłam buty i zdjęłam bluzę. Wzięłam laptopa i ustawiłam go na stoliku pod ścianą. Zdjęłam okulary i założyłam soczewki. Zdecydowanie lepiej się w nich tańczy. Torbę rzuciłam pod stolik i odpaliłam kompa. Kurde, Skype spadaj. Jak zwykle włączyło mi się okno powitalne. Zminimalizowałam je i uruchomiłam iTunes. Szybko ustawiłam playlistę. Miałam dobrą metodę na puszczanie piosenek. Najpierw szybkie, żeby wzbudzić energię, potem wolne na chwilę odpoczynku i znów szybkie. Ale najpierw rozgrzewka.
Włączyła się pierwsza piosenka. "Swag It Out" Zendayi Coleman. Zaczęłam się rozciągać, ale strasznie przeszkadzały mi osłonięte okna. Szybko pozasuwałam wszystkie rolety. Nnno! Od razu lepiej. Wykonałam kilka kroków dla rozgrzewki i jeszcze raz rozciągnęłam mięśnie nóg. Nie mam zamiaru paść jutro z powodu zakwasów.Za chwilę muzyka się przyspieszyła. "The Boys Does Nothing". Jive. Jak ja go kocham! Czujecie ten sarkazm? No właśnie. Ale co mi tam, piosenkę uwielbiam, a w jivie skupiam się bardziej na krokach i zapominam o całym świecie i o to mi dzisiaj chodziło. Starałam się przypomnieć sobie kroki. Jak się pomyliłam, zaczynałam krok od początku. Na przypominaniu sobie kroków zeszła mi cała piosenka. Zaczęłam je łączyć w układ dopiero przy "Mambo no. 5". Wygłupiałam się i robiłam głupie miny do lustra. Czułam się taka rozluźniona, już teraz, po dwóch piosenkach! Ale mimo to układ mi nie wyszedł. Spróbowałam kilka razy, aż doszłam do kolejnej piosenki. "Wake Me Up Before You Go Go". Ćwiczyłam tę cholerną choreografię bez przerwy, non stop, ale zawsze wyłapywałam błędy, gubiłam rytm, myliłam kroki, potykałam się. O ironio, mało nie zaliczyłam gleby w tym samym miejscu, co na konkursie! Ale jaja. Ale nie poddam się. Ćwiczyłam jeszcze przez kilka piosenek, aż opanowałam choreografię i spróbowałam zatańczyć ją od początku do końca do jednej piosenki. Leciało właśnie "Hafanana" Africa Simon. Kocham ten kawałek. Zaczęłam tańczyć, skupiłam się na maksa. Nie. Nie udało się. Historia lubi się powtarzać. Upadłam w tym samym momencie. No, to już lekka przesada! Wkurzyłam się. Na serio. Piosenkę dosłuchałam do końca pijąc wodę. Nie, nie, nie. Jive to nie jest moja bajka. Może kiedy indziej mi się uda.
Muzyka zwolniła, czas na lekki odpoczynek. Teraz era walca. Uwielbiam ten taniec, zawsze tańcząc wyobrażałam sobie, że jestem księżniczką na balu i tańczę z moim wymarzonym księciem. Teraz też ustawiłam ręce w ramę, jakby obejmował mnie wyimaginowany partner, odchyliłam się lekko w tył i zaczęłam w myślach odliczać kroki. 1, 2, 3, 1, 2, 3... "Hallelujah" ze Shreka to piękny walc. Zaraz po nim rozbrzmiało rockowe "Friends Will Be Friends" Queen'u. Skłoniłam się niewidzialnemu partnerowi i okręciłam się w obrocie w tył. Teraz promenada, krok zmienny i obrót w prawo. Odchylenie, poza i obrót w lewo. Ha, najlepsze, że wcale nie kręciło mi się w głowie od tych obrotów! Walców miałam mało, za chwilę znowu przyspieszę tempo.
Usłyszałam jakieś szmery ze strony komputera. Odwróciłam się, ale tam było tylko otwarte jakieś okno. A tam, niech sobie będzie. Ja teraz jestem w innym świecie, zabiorę się z niego wtedy, kiedy będę chciała. Rozbrzmiała moja ukochana cha-cha. Nareszcie! "Shoop Shoop Song" i przypominamy kroki! Z tym nie miałam problemu. Cha-cha to moje życie, mój wewnętrzny rytm. I raz, dwa, trzy, cha, cha, raz, dwa, trzy, cha, cha, raz... Odliczałam na głos kroki. Podstawowy, New York, hand to hand, chasse. I jeszcze raz! Yeah, wszystko pamiętam! Dobra, to teraz czy pamiętam choreografię. Zabrzmiało "Lady Marmalade". Tak, to do tego tańczyłyśmy na konkursie. Odstawiłyśmy tam swoje Moulin Rouge. Kurde... Znowu jakieś szmery. Zrobiłam obrót lustrując całe pomieszczenie. Idiotko, przecież zamknęłaś drzwi na klucz. Chyba coś jest nie tak z płytą dźwiękową, laptopik pójdzie do serwisu... Trudno, znowu trzeba się będzie zapożyczyć u ojca na naprawę. No pięknie, ja rozmyślam o naprawie, a tu piosenka się skończyła. Dobra, teraz na chwilę zwolnię dla złapania oddechu, ale rumba to prawie jak cha-cha, tylko inny rytm. Kroki podobne. Zabrzmiało "Something Stupid". Kolejny New York, lockstep w wolnym rytmie... Pamiętałam o wyprostowanych kolanach, kręciłam biodrami. Taniec przepełniony uczuciami, seksapilem. Dobrze, że nikt nie patrzy. Chociaż z drugiej strony... Chyba nikt nie zna mnie w tym wcieleniu. Robiąc kolejny obrót zerknęłam w lustro. Lekko roztrzepane włosy, rumieńce na policzkach, rozświetlone oczy. Tak, tańcząc byłam prawdziwą sobą i tylko nielicznym udaje się mnie taką odkryć. Wsłuchując się w melodię "Mandy" zorientowałam się, że te kilka godzin na sali faktycznie po raz kolejny mi pomogło. Już nie myślałam o chorobie, diagnozie, nieudanym przeszczepie, a nawet teraz gdy sobie o tym przypomniałam, to już tak nie bolało. Mogłam z optymizmem spojrzeć w przyszłość i pomyśleć "Nattie, nawet jeśli masz na sobie wyrok, to nie znaczy, że nie da się go odciągnąć jeszcze dalej". Może jednak wydarzy się cud?
Znowu przyspieszyłam tempo. O tak, powrót do cha-chy. Panie i panowie, "Let's Get Loud" jedna z najbardziej energicznych cha-chy. J. Lo. jest genialna ze swoimi piosenkami. Jedna z moich ulubionych wokalistek. No i proszę, udało mi się bezbłędnie powtórzyć całą choreografię. To może teraz coś swojego? Z trudem powstrzymałam się od rzucenia czymś ciężkim w komputer, z którego ciągle dochodziły jakieś szmery, jakby ktoś w nim gadał. Zmusiłam się, żeby nie zwracać na to uwagi. I tak niedługo skończy się playlista. Przez dwie piosenki komponowałam swoją własną choreografię i w końcu włączyła się TA piosenka. Ostatnia i najlepsza cha-cha tego wieczoru. "Sweet Like Cola" i Louuu Begaaa! Kocham tę piosenkę! Zaczęłam tańczyć wkładając w to całą duszę. Zapomniałam o wszystkim, istniałam tylko ja, parkiet i muzyka. Każdy krok wypływał prosto z serca. Błogosławiłam Gabryśkę za to, że mimo choroby nie zabroniła mi tańczyć. To jest mój narkotyk i lek na całe zło. Tańcząc nuciłam sobie pod nosem, ale przy refrenie śpiewałam już na cały głos. Zrobiłam falę, zakręciłam biodrami, potem chasse, locki i wreszcie cuban break. Szczerze? Tańcząc naprawdę czułam się słodka jak cola.
Muzyka ucichła, a ja stanęłam w wystudiowanej pozie na zakończenie. Zrobiłam przepisowy ukłon w stronę lustra i wyprostowałam się. Przeczesałam palcami włosy.
-Co to był za seksowny krok tak w połowie?- zapytał po angielsku jakiś znajomy głos.
-Lockstep- odpowiedziałam odruchowo i nagle zamarłam. WTF?! Rozejrzałam się gwałtownie po sali. Mój wzrok padł na komputer. Jasna cholera!
-O shit! Fuck it!- zaklęłam na cały głos podchodząc do laptopa. Otworzyłam wyświetlone okno i moim oczom ukazało się pięć roześmianych twarzy. No tak. A ja debilka myślałam, że mam popsuty komputer! Szmery, które brzmiały jak gadanie! Idiotko!!! To było gadanie pięciu brytyjskich przygłupów!
-Wszystko widzieliście?- jęknęłam. Jeśli tak, to pięknie. Nigdy w życiu nie ustawię sobie automatycznego odbierania połączeń na Skypie.
-Wszystko- potwierdzili jednogłośnie, a ja walnęłam się ręką w czoło. Kurde.
-To znaczy- naprostował Niall- od "Lady Marmalade". Włącznie.
-Cudownie- powiedziałam jadowicie, po czym ściągnęłam laptopa na podłogę i siadłam po turecku na wprost ekranu.
-Wiesz, no, nie spodziewałem się czegoś takiego...- wymamrotał Zayn.
-Malik, masz dziewczynę! Wszystko jej powiem!- ostrzegłam odkręcając butelkę z wodą.
-Czemu nigdy tak dla mnie nie zatańczyłaś?- zapytał z wyrzutem Harry.- Zwłaszcza mi się podobało "Something Stupid".
-Mogłam się domyślić.- u Hazzy rumba budzi pewnie dosyć jednoznaczne skojarzenia.
-Jaki to był taniec?- dociekał Styles, a ja miałam ochotę walnąć go w twarz.
-Rumba- odpowiedziałam z pozornym spokojem.
-No, Hazzie szczęka opadła jak tak kręciłaś tyłeczkiem.- zachichotał Louis. Kolejny w kolejce do bicia.
-Tomlinson, ty cały czas masz u mnie otwarty rachunek- powiadomiłam go.- Jeszcze jedno słowo, a przyjadę specjalnie, żeby dać ci w gębę.
-Przyjedziesz specjalnie dla mnie? Hurra!- Lou zaczął tańczyć taniec szczęścia.- Oh yeah, oh yeah... Specjalnie dla mnie!
-O matko, Tommo, ciebie trzeba nauczyć tańczyć jak należy.-zaśmiałam się pierwszy raz od rozpoczęcia rozmowy. Nie, nie mogłam spokojnie patrzeć na jego wygibasy. Zwłaszcza po swoim treningu.
-Może ty nas nauczysz, co?- Hazza poruszył zabawnie brwiami, na co znowu zachichotałam.
-Twoją trenerką na pewno nie będę- zgasiłam go. Jeszcze czego. Nie wiadomo, na czym ten taniec by się skończył.- Liam, a ty co tak nic nie mówisz?- zagadnęłam milczącego chłopaka.
-Zamurowało go, że znalazł sobie taką seksowną dziewczynę.- zarechotał Niall, a mnie aż się zrobiło żal Payne'a, który się zaczerwienił.
-No, a najciekawsze jest to, że kolejna jego dziewczyna to tancerka!- zawtórował mu Zayn. No tak, Danielle jest tancerką. Z tym, że ona jest zawodową i tańczy taniec nowoczesny. Liam się obudził.
-Nattie to nie jest moja dziewczyna.- powiedział spokojnie.
-Właśnie chłopaki, przestańcie. Nie jesteśmy parą tylko dobrymi przyjaciółmi.- pomogłam mu w uspokojeniu chłopaków.
-Jasne, ty nie wiesz co mówisz- zaprzeczył Nialler- Jak do niego pisałaś to szczerzył się tak, że na drugim końcu pokoju można było policzyć, ile ma zębów...- wybuchnęłam śmiechem, a Liam rzucił się na Horana i wytrącił mu z ręki kanapkę.
-Eeejj!- wrzask Horana słychać chyba było na drugim końcu Londynu. Przez chwilę gonili się po pokoju, aż w końcu Louis podstawił Liamowi nogę i ten padł jak długi na dywan.
-Liam, nic ci nie jest?- zapytałam przestraszona, ale on podniósł się, uniósł kciuk do góry i rzucił się na Tomlinsona. Siłowali się przez chwilę i ostatecznie Payne siadł na rozpłaszczonym na podłodze Lou.
-Nie zasłużyłem! Nie zasłużyłem!- darł się Tommo na cały głos. Hazza, Zayn i Niall pokładali się ze śmiechu.
-Na pewno Louis? Czy aby na pewno?- dopytywałam się ze złośliwym uśmieszkiem, ale mimo wszystko nie miałam serca dalej go dręczyć.- Dobra Liam, puść już go.- poprosiłam i Payne niechętnie zlazł z pleców chłopaka. Lou usiadł na podłodze i z całych sił przytulił się do nóg Zayna.
-Zayn, przyjacielu, nie pozwól im, by uczynili mi krzywdę- błagał z udawanym płaczem. Malik podniósł go stękając, otarł jego wyimaginowane łzy i powiedział teatralnie:
-Nie obawiaj się, mój drogi Louise! Nic ci nie zrobią, póki ja cię bronię!
-Brawo! Brawo!- zaczęliśmy klaskać, a Zayn ukłonił się nam na wszystkie strony. Louis też próbował, ale stracił równowagę i padł. Na szczęście tym razem na kanapę.
-Was to tylko na Broadway wysłać- śmiałam się prawie turlając się po podłodze.
-No wiemy, my to w ogóle jesteśmy wspaniali, dziwne, że jeszcze nie wyłapali naszych talentów.- nabijał się Styles. Wybuchnęliśmy jednocześnie śmiechem.
-A tak wracając do tematu- zabrał głos Liam, gdy już się trochę uspokoiliśmy.- Nigdy nie mówiłaś, że umiesz tak tańczyć.
-Nie? To chyba macie sklerozę.- odparłam.- Pamiętacie, jak Paul rozmawiał ze mną w studiu i kazał mi powiedzieć coś o sobie?- skinęli głowami potakująco.- No! To wtedy powiedziałam, że lubię tańczyć tańce towarzyskie.
-A może i coś było- zastanowił się Horan.
-Od kiedy tańczysz?- zaciekawił się Zayn.
-Od liceum. Z koleżankami założyłyśmy amatorską formację i nazwałyśmy się "Rhytm&Beat". Wzięłyśmy udział w zawodach, ale...- zawiesiłam głos. Dalej było mi przykro z powodu tego występu. Po chwili kontynuowałam.- Ale z mojej winy zawaliłyśmy występ i nie przeszłyśmy do krajowego finału. Brakowało nam tak niewiele, a ja to spieprzyłam.- wkurzona walnęłam pięścią o podłogę.
-No ej, spokojnie- zmitygował mnie Harry.- Co wtedy tańczyliście?
-Jive'a. Skopałam American Spin. To taki krok- dodałam wyjaśniająco widząc ich zdziwione miny.
-Jive to taki szybki?- upewnił się Lou, a ja skinęłam głową.- Widzieliśmy go?
-Tańczyłam go na samym początku, więc chyba nie.
-To pokaż- zachęcił mnie Liam.
-Nie, nie, proszę. Nie przepadam za tym tańcem.- zaczęłam marudzić. Nie chciałam się przed nimi kompromitować.
-Nie? To ja ci go pokażę.- uśmiechnął się łobuzersko Louis i zaczął się kręcić po pokoju. Szczerze? W życiu nie widziałam takiego tańca, chyba dlatego, że to nie był taniec. Podobieństwo do jive'a....minus milion pięćset sto dziewięćset.
-Nie, Tommo, to nie jest taniec, błagam cię- zakryłam sobie oczy rękami, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. To było takie komiczne! Spadłabym na podłogę ze śmiechu, gdyby nie to, że na niej właśnie siedziałam.
-Umiesz lepiej?
-No ba, że tak.
-Nawet ze skopanym American czymś tam?- auć, zabolało. Zaraz ci pokażę, Louis.
-Nawet.- podniosłam się z ziemi, postawiłam laptopa z powrotem na stoliku.- Zobaczysz, teraz nie skopię tego kroku.
-Aha, akurat- podpuszczał mnie Tomlinson.
-Serio! I przestań już skakać jak małpa z ADHD!- chyba porównanie do małpiszona poskutkowało, bo siadł posłusznie przed ekranem. Otworzyłam z powrotem iTunes'a i szukałam dobrej piosenki. Wzrok zahaczył o wykonawców. Uśmiechnęłam się szeroko. No jasne, że tak.
-Poznajecie piosenkę?- zapytałam i włączyłam odtwarzanie. Ustawiłam się na środku parkietu.
Z głośników poleciało "Kiss You", a chłopaki zaczęli wariować z radości i wrzeszczeć słowa prawie zagłuszając muzykę. Zaczęłam tańczyć układ. Tak, 1D też potrafi zaśpiewać coś, co się nadaje do tańca towarzyskiego. Pilnowałam cały czas kroków. Podstawowy, przejście jedno, drugie, kicki... Zaraz ten cholerny American Spin... Oczywiście. Niewypał. Zachwiałam się na obcasie, ale szybko złapałam równowagę i jak gdyby nigdy nic dokończyłam układ. Dlaczego, do stu piorunów, nie mogłam tak zrobić na konkursie?! Halo, oczekuję odpowiedzi!!! Zdyszana zatrzymałam się na koniec i ukłoniłam w stronę komputera. Z powrotem postawiłam go na ziemi i padłam na podłogę. Położyłam się bokiem do laptopa.
-I co?- spytałam szybko łapiąc oddech.
-Wow. To jest ten jive?- zapytał Liam z podziwem.
-Aha- tylko tyle mogłam wykrztusić.
-Od dzisiaj wielki szacun dla tancerzy- oznajmił Niall.- I dla ciebie, Nattie.
-Dzięki.- mruknęłam.
-Ale zachwiałaś się w pewnym momencie. Prawda? Moje wprawne oczko to wyłapało.- Lou skomentował mojego American Spina.
-Nie masz wprawnego do tańca oczka, ale tak. Zachwiałam się. Dokładnie w tym samym momencie, co na konkursie, tylko że wtedy upadłam na scenę, a gdy się podniosłam, to po prostu uciekłam. Nie chciałam zatańczyć kolejnego układu i zostałyśmy zdyskwalifikowane. Dziewczyny mnie znienawidziły z wyjątkiem Kiry, która teraz udostępnia mi salę.
-To dlatego się wkurzyłaś, że to widzieliśmy?- domyślił się Harry.
-Yhy... Nigdy więcej nie zatańczyłam przed publicznością. To znaczy tańca towarzyskiego, bo na dyskotece to tańczyłam, ale takie... wiecie... Takie podrygiwanie w rytm muzyki.
-Ale mimo to nie zrezygnowałaś całkiem. Przecież teraz tańczysz...- powiedział Malik.
-Taniec to mój sposób na doła i zły humor. Wczoraj i dziś miałam wyjątkowo podły. Dlatego przyszłam tutaj, żeby odreagować. I się udało.- roześmiałam się.
-No, nie chcę być skromny, więc powiem, że twój obecnie dobry humor, to na pewno moja zasługa- wypiął dumnie pierś Louis, za co dostał kuksańca od Nialla.- No co?! Może kłamię?
-Ja też poprawiałem jej humor!
-Ale nie tak bardzo jak ja!
-Spokój, bo się rozłączę- zagroziłam i zaraz się uspokoili. Tylko za chwilę Louis oddał Horanowi.
-Myślałeś, że nie widziałam?- spytałam groźnie. Tommo zaczął pogwizdywać wiercąc wzrokiem dziurę w suficie. Zerknęłam na zegarek. O matko, już dwudziesta.
-Chłopaki, ja muszę się zbierać i oddać klucz od sali, bo niedługo zamykają.- usłyszałam głośny jęk zawodu.
-Ale juuuż?- protestował Hazza.
-Niestety tak.- podniosłam się z podłogi i przyciągnęłam do siebie torbę. Zaczęłam zmieniać buty.
-Zadzwonisz jutro?- zapytał Liam z nadzieją.
-Znając mnie będę miała włączone automatyczne odbieranie na Skypie, więc jak zadzwonicie, to odbiorę.- zaśmiałam się siłując się ze sprzączką w bucie.- Połączcie się o tej porze, co dzisiaj.
-No, czyli Liam od piątej rano nie będzie spał czekając, kiedy będzie mógł wreszcie zadzwonić do Nattie.- parsknął śmiechem Zayn. Gdyby wzrok mógł mordować... Uuu, marny byłby twój los, panie DJ Malik.
-Dobra, dobra... Uspokójcie się. To na razie. Do jutra.- zakończyłam rozmowę i zamknęłam laptopa. Nie no, chłopaki to niezły dopalacz. Istny wulkan energii. I pomyśleć, że dwa dni ryczałam jak bóbr, a oni w pięć minut poprawili mi humor. To chyba będzie moje nowe lekarstwo na doła. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i powędrowałam korytarzem do pokoju Kiry.
-Siemanko, oddaję, dziękuję bardzo Kira- powiedziałam na jednym wydechu wchodząc do pokoju. Kira chyba siedziała nad grafikiem. Podniosła głowę i zlustrowała mnie wzrokiem.
-Masz jeszcze pół godziny, ale widzę, że tyle ci już wystarczyło- uśmiechnęła się lekko.- Jedno mnie dziwi: wchodzisz do mnie z totalnym kacem moralnym, a po kilku godzinach wracasz z sali rozpromieniona, radosna, z uśmiechem, wypoczęta... Może ja tu powinnam założyć uzdrowisko?- zastanowiła się, a ja roześmiałam się i przytuliłam ją.
-To wyrób mi w tym uzdrowisku kartę stałego klienta.- cmoknęłam ją w policzek i ruszyłam do drzwi.- Dzięki, Kira.- pomachałam jej i wyszłam. Naciągnęłam kaptur na głowę, bo znowu padało, ale tym razem miałam zbyt dobry humor, żeby się zdenerwować na tę ulewę. Chociaż w dalszym ciągu uważam, że takie ciągłe moknięcie to gruba przesada!



____________________________
I mamy kolejny rozdział! Sorry, bardzo chciałam dodać rozdział w czwartek, między innymi dlatego, że byłby to dla mnie prezent urodzinowy (tak, tak, w czwartek, dnia 3 kwietnia 2014 roku skończyłam 18 lat!). Jejku, wasza Roxanne jest dorosła. OMG! ;))
A tak na serio to jest urwanie głowy z powodu konkursów, próbnych matur i tak dalej. Masakra jakaś. Buuuu, już tylko miesiąc! Ja chcę się przenieść w czasie do czerwca, żeby już być po maturze!

Dziękuję serdecznie za komentarze, piszcie dalej, na razie dobrze wam idzie! :* Fajnie by było gdyby się też odezwali inni czytelnicy, nie tylko cały czas te same osoby =)

Jeśli chcecie zobaczyć jak się tańczy jive'a do "Kiss You" to tutaj macie lnki----->  <klik>
To jest jive Corbina Bleu z amerykańskiego Tańca z Gwiazdami.

Zauważyłam, że czytając tego bloga można się dużo o mnie dowiedzieć. Ja też kocham taniec, jak główna bohaterka, umiem tańczyć cha-chę i walca, ale jive jest moją zmorą, nigdy nie mogłam się go nauczyć. Ale nie, ja nie trenowałam na poważnie i nie brałam udziału w żadnym konkursie. Moje treningi ograniczały się do podrygiwania w salonie przed DVD :) :D

Roxanne xD

6 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego!
    Mam prośbę bo ja jeszcze 18 nie mam ,więc może napijesz się dla mnie alkoholu ?
    Ale tylko troszkę :3
    A tak na serio to żartowałam ;)
    Rozdział zajebisty!
    Jeszcze raz wszystko naj :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks very much :)
      Jak bardzo chcesz to mogę się napić :P ale raczej nie jestem typem imprezowicza i mam słabą głowę... ale zobaczymy ;)
      Jeszcze raz: wielkie DZIĘKUJĘ za życzenia :* <3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper <3 też podejrzewałam że to chłopcy dzwonią :) Czekam na next ;) Spełnienia marzeń i weny :*
    ~ Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo Nattie i taniec to coś mega *o* Ale szkoda, że nie wyszła na tym konkursie może by teraz było inaczej w jej życiu? Może nie przyjażniłaby się z Niką? Kurde jednak jest tyle pytań na, które nie ma odpowiedzi ;/
    Ale chłopaki zawsze coś muszą zrobić xdd
    Dzień z nimi, albo nawet 5 minut to po prostu doładowanie energii i ból brzucha ze śmiechu xd
    Czytam dalej i pozdrawiam! ; 3

    OdpowiedzUsuń