czwartek, 31 grudnia 2015

Część II: Rozdział 27

"Czy to koniec One Direction?!
Świat znowu stanął w miejscu za sprawą pięciu chłopaków z największego boysbandu wszech czasów. W tym roku to już chyba dziesiąty raz, kiedy 1D szokuje swoich fanów. Wczoraj została ogłoszona radosna nowina: Louis Tomlinson i Eleanor Calder-Tomlinson spodziewają się dziecka. 1D Team znów się powiększy!
@Louis_Tomlinson: Ludzie, będę ojcem!!! Właśnie się dowiedzieliśmy z El... Jestem szczęśliwy jak nigdy!
Mister Tommo szczęśliwy? Cóż, fanki też powinny być szczęśliwe. A jednak tak nie jest.
@fifanzitgirl: Modest już nie ma co wymyślać? Larry is real bitches!
@vinkjarseat: aha jasne. Nie cierpię El i żaden bachor tego nie zmieni.
To tylko dwa z tysięcy tweetów i postów o negatywnej treści, skierowanych przeciwko państwu Tomlinson. Eleanor już wcześniej padała ofiarą plotek i oszczerstw, teraz jednak nawet my uważamy, że miarka się przebrała. Życzymy zdrowia i wszystkiego najlepszego dla malucha, a hejterom mówimy: NIE!
Jednak... Spójrzcie, ile rok 2018 przyniósł nam dramatów w świecie One Direction. Najpierw rozstanie Latalie, potem odejście Moniki, ślub Lou i El, wypadek, pobyt w szpitalu Nialla, Harry'ego, Liama, Nattie i Moniki, potem ciąża i ponowne zejście się Lattie, nagły ślub państwa Styles, a teraz kolejna ciąża... Wymieniliśmy wszystko? Mamy przeczucie, że jeszcze niejedno się wydarzy. Chłopaki z 1D tworzą swoje rodziny? Czyżby to był czas na zakończenie działalności zespołu? Czy chłopaki wrócą z rocznej przerwy? Wprawdzie wypuścili "Addicted", hit, który podbił listy przebojów w mniej niż tydzień, ale to wcale nie znaczy, że to nie była ich ostatnia piosenka. Czekamy cierpliwie, aż zespół się wypowie..."

- I odpowie na pytanie, czy to koniec One Direction? - Przeczytałam ostatnie zdanie artykułu z Sugascape i wzięłam wdech, żeby wybuchnąć potokiem krytyki i przekleństw, ale Liam mnie uprzedził.
- Jaki koniec?! - Krzyknął, patrząc na mój telefon ze złością. - Jaki koniec?! To nie jest koniec! Jeszcze nie osiągnęliśmy tego, co chcieliśmy!
- Ty to wiesz, ale oni nie. - Wyłączyłam Google Chrome i schowałam telefon do torebki. - Cholerne pismaki. Chyba czas puścić im znowu "History".
- Dobrze, że nie wywęszyli, że coś jest nie tak z Zaynem. - Mruknął pod nosem i podjechał kilka metrów. Siedzieliśmy na ogonie Forda Mondeo, który nie miał ochoty wyprzedzić samochodów naprzeciwko i zmniejszyć korka.
- Jeszcze tego by brakowało. Chciałam z nim pogadać, dowiedzieć się, co on kombinuje, ale on wiecznie gdzieś znika. Perrie jest już na granicy depresji... Uważaj!
- Hamuję przecież. - Liam ze stoickim spokojem wyhamował pięć centymetrów przed tablicą Forda. - Mogę się założyć, że za kierownicą siedzi jakaś baba.
- Mam rozumieć, że kobiety nie umieją prowadzić? - Uniosłam brwi i założyłam ręce na piersi.
- Ty jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę, kangurku.
- No dobra. - Zmieniłam temat. - Co zrobimy z tym artykułem?
- Na razie nic. Niech to podsycają. Potem wyjdziemy im naprzeciw z nową płytą, może nominacją do Grammy, kolejnymi nagrodami i im wszystkim szczęki opadną. Przekonają się raz na zawsze, że do nas należy ostatnie zdanie. - Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam znowu telefon, bo przyszło mi jakieś powiadomienie.
- Niall jest niezastąpiony w pocieszaniu fanów. - Zaśmiałam się i pokazałam Liamowi zdjęcie na ekranie.
- This is not the end. - Przeczytał i też parsknął śmiechem na widok Niallera leżącego na łóżku z dziwną miną i wskazującego na bliznę na brzuchu po operacji.
- Tak, jako autorka tej blizny muszę powiedzieć, że jest się czym chwalić. - Stwierdziłam zadowolona i podałam tweeta dalej. Musiałam odpowiedzieć.
@nattie_maj: @NiallOfficial widzę, że polubiłeś swoją bliznę :P
@NiallOfficial: @nattie_maj od najlepszego chirurga, polecam, Niall Horan xD
@nattie_maj: @NiallOfficial jak ci się tak nudzi, to idź posprzątaj salon :>
@NiallOfficial: @nattie_maj nie mogę, jestem na chorobowym, yasss! ^^
@nattie_maj: @NiallOfficial jak cię strzelę tym chorobowym w twarz, to nawet Nika cię nie odratuje!
@NiallOfficial: @nattie_maj jesteś w ciąży, nie wysilaj się ;*
@nattie_maj: @NiallOfficial już ty się nie martw, baby Payne ma genialnego kopa, tylko mi pomoże ;)
@NiallOfficial: @nattie_maj baby Payne wie, że chrzestnego się nie kopie :D
@nattie_maj: @NiallOfficial a kto ci to powiedział, ty samozwańczy ojcze chrzestny???
@1DUpdatesss: Rozmowa @NiallOfficial i @nattie_maj na TT, awww, to frienship goals! <3
@Real_Liam_Payne: @NiallOfficial @nattie_maj mój telefon przez was zwariował, nie możecie pogadać w realu?
@nattie_maj: @Real_Liam_Payne dojechaliśmy już, że piszesz?
@Real_Liam_Payne: @nattie_maj gdybyś podniosła głowę i popatrzyła przez szybę, to byś wiedziała :)
- Zaczynam się zastanawiać, czy nie jesteś uzależniona.
- Od Twittera? A w życiu! - Odpięłam pas i wysiadłam z samochodu.
- Nie, raczej od czytania. Czegokolwiek. W ciągu miesiąca pochłonęłaś połowę biblioteki domowej, kupiłaś dwadzieścia sześć nowych książek i ciągle coś czytasz w necie. Twitter to tylko luźny przykład. - Kliknięciem pilota zablokował auto i podszedł do mnie.
- A co innego mam robić jak nie czytać? Jestem w ciąży, nie w szczytowej formie a'la Radwańska.
- Nie to mam na myśli, po prostu... Rzadziej komponujesz.
- Ach, to. - Zrozumiałam, co miał na myśli. - Nie mam weny od dłuższego czasu.
- Może ci pomóc? - Zaproponował.
- Nie! - Zaprotestowałam gwałtownie, wchodząc przez rozsuwane drzwi do hali sklepowej. - To... niespodzianka.
- No dobra... To w takim razie czego potrzebujemy? - Spytał, obejmując mnie ramieniem.
- Wszystkiego po trochu. - Spojrzałam na niego z uśmieszkiem.
Staliśmy właśnie w progu najnowszego Argosa na przedmieściach Londynu. Otworzyli go dwa miesiące temu, a nawet dzisiaj były tu tłumy ludzi. Co nas zachęciło do przyjazdu tutaj? Olbrzymi dział "Baby & Nursery". Najwyższy czas urządzić Izzy pokój.
- To chodź najpierw do łóżeczek. - Zaprowadził mnie do urządzonych pokoików dziecięcych, które na szczęście można było kupować w kawałkach. Na przykład z tego cudeńka wywaliłabym tę szafkę, wygląda jak potłuczona. Albo ta lampka, po cholerę żarówki LED-owe dla niemowlaka?
- Zobacz to. - Wskazałam na białe łóżeczko malowane w bladoróżowe zawijasy. - Jest śliczne.
- Ma regulację wysokości materaca. - Zauważył, wczytując się w etykietkę.
- To plus, w końcu jak zacznie siadać nie możemy ryzykować, że wypadnie.
- A to? - Podszedł do kolejnego.
- Też ładne. Ale droższe. Chwila, o całe dwieście funtów?! - Wytrzeszczyłam oczy na cenę. - Co oni, łączyli je platynowymi gwoździami?!
- Nie, zobacz... Ma regulację oparcia. Możesz podnieść górną część materaca, dziecko będzie mogło siadać z oparciem. - Sięgnął pod materacyk i uniósł je lekko w górę.
- Nie, takiego czegoś nie potrzebujemy. Ale ta komoda może być, wszystko się w niej zmieści.
- Wypolerowane kanty, żadnej drzazgi. Bierzemy. - Zadecydował Liam i zapisał numer seryjny komody.
- To łóżeczko weźmy do kompletu. - Z uśmiechem wskazałam na to, które mi się tak podobało.
- Okej, pasuje. Co dalej?
- Idźmy przed siebie, co nam wpadnie w oko, to bierzemy.
Mijaliśmy kolejne działy, zatrzymując się przy nosidełkach, wanienkach, leżaczkach, pościeli, przy wszystkim. Nasza lista powiększała się niemal z każdym krokiem i zaczynałam się zastanawiać, czy Liam nie wpadł w jakiś szał zakupoholika, ale on stwierdził, że jego mała księżniczka ma mieć wszystko, co jej do szczęścia potrzebne. Skoro tak, to proszę bardzo.
Na dłużej zatrzymaliśmy się przy wózkach.
- Gdyby był Patrick, kupowalibyśmy ten... - Stanęłam przy sporym wózku dla bliźniąt. Położyłam rękę na brzuchu i popatrzyłam na Liama. Stanął tuż obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie martw się. - Pocałował mnie w głowę. - Widocznie tak miało być.
- Wiem i już się z tym pogodziłam... Prawie. - Odwróciłam się do niego i oparłam czoło o jego ramię. Przytulił mnie, uważając, żeby nie zgnieść małej.
- Jestem z tobą, kangurku. I razem przejdziemy przez wszystko, pamiętaj o tym. - Odsunął mnie na długość ramienia i spojrzał prosto w oczy. - Razem, jasne? Wszystko będzie dobrze.
- Wszystko będzie dobrze. - Powtórzyłam za nim, próbując się znów uśmiechnąć. Nie bardzo mi to wyszło, ale Liam udał, że tego nie zauważył i pociągnął mnie do następnych wózków.
- Co powiesz na ten? - Wskazał na spory granatowy wózek z budką i ręcznymi hamulcami. Dotknęłam rączki i spróbowałam go wycofać z miejsca.
- Trochę ciężki. Rama powinna być z aluminium, będzie lżejszy i bardziej zwrotny.
- A ten? Zobacz, jest aluminium, możliwość zmiany pozycji, hamulce ręczne i nożne do zastopowania wózka w miejscu... I kolor pasuje dla dziewczynki. - Wyjechał beżowym wózkiem na środek, żeby sprawdzić jego możliwości. Faktycznie ładny.
- Trochę drogi...
- Nattie. Nasze dziecko będzie miało wszystko z górnej półki, żeby było bezpieczne i zadowolone z życia, okej? - Chyba jest coś ze mną nie tak, jeśli stanowczy Liam to według mnie seksowny Liam i chcę się na niego rzucić w miejscu publicznym, prawda? Co za szalone hormony, ja pitolę.
- Okej. A spójrz na tę spacerówkę! Byłaby idealna na później, jak mała by podrosła! - Zachwyciłam się wózkiem z pasami dla dziecka, regulowanym oparciem, sporym koszem pod siedzeniem i budką w kolorze morskiej zieleni. Cudny...
- To bierzemy oba. - Zadecydował beztrosko Liam i dopisał do listy spacerówkę.
- Zwariowałeś? Od razu oba?
- A czemu nie? - Na widok jego zadowolonej miny mogłam się tylko roześmiać.
- Okej, bierzemy oba. Chodź teraz do... O mamuniu, spójrz, jakie słodkie! - Pisnęłam, podbiegając do regału z ubrankami.
- I kto tu wariuje? - Parsknął śmiechem Liam, kiedy zobaczył w moich rękach pięciopak cudnych śpioszków w motywy Disneya.
- Ale weź wyobraź sobie w tym Izzy! Będzie ślicznie wyglądała! I zobacz te cudne, maleńkie skarpeteczki... - Rozpływałam się w zachwytach nad rozmiarem niemowlęcych skarpetek o długości chyba pięciu centymetrów.
Od zawsze uwielbiałam rzeczy dla dzieci i zachwycałam się ubrankami i akcesoriami dla nich. Kiedy tata zaczął pracować w Anglii byłam jeszcze na tyle mała, żeby go ubłagać, by przywiózł mi prawdziwego dzidziusia w stylu BabyBorn. Na Boże Narodzenie znalazłam pod choinką prawdziwy wózek, w którym zmieścił by się noworodek z lalką wielkości miesięcznego dziecka w środku, a do tego łóżeczko, nosidełko, leżankę, szafę z materiału i wanienkę, do której można było nalać wody i wypuścić. W szafie była sukieneczka i śpioszki na zmianę, na półeczce pod wanienką plastikowe mydełko, jakieś płyny, do tego jeszcze butelka z mlekiem, łyżeczka, miseczka i grzechotka. Byłam wtedy najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem i mój pokój na długo zamienił się w małe mieszkanko, w którym mieszkałam jako mamusia małej Julci. Przez całe ferie świąteczne, a potem zimowe wciąż bawiłam się w dom, zmieniały mi się tylko scenariusze. Wychodziłam z Julcią na spacer do pokoju babci, robiłam zakupy z maluchem w nosidełku w pokoju rodziców, spotykałam się z koleżankami na herbatce w salonie na dole, jeździłam z Julcią na wakacje lub do szpitala, kiedy Julcia miała mieć wycinany wyrostek. Tak, instynkt macierzyński czułam już od najmłodszych lat. A kiedy Perrie zaszła w ciążę, to naprawdę jej zazdrościłam. Chciałam wtedy mieć takiego malucha do przytulenia, przewinięcia, usypiania... Nawet te bezsenne noce i wieczne zmęczenie Pezz mnie nie odstraszało. Kiedy tylko miałam czas, to jej pomagałam przy Shanie, a nocą, kiedy rozmawiałam z Liamem, pytałam go, czy miałby do mnie pretensje, gdybym zaszła w ciążę. Najpierw myślał, że żartuję, ale potem spoważniał i powiedział, że od zawsze chciał mieć dzieci, a od kiedy się zaręczyliśmy coraz częściej nad tym myślał. Tymczasem wszystko wyszło nie tak, jak sobie wymarzyliśmy, cztery miesiące byłam sama, a potem straciłam jedno dziecko. Czasem nie trzeba mocno marzyć, bo marzenia mogą się spełnić nie w taki sposób, jak byśmy chcieli.
- Boże, będę się bał wziąć ją na ręce, bo jeszcze ją połamię. - Liam wziął do ręki małą czapeczkę z nausznikami do zawiązania pod brodą.
- Jakoś Shane'a trzymałeś na rękach. - Wrzuciłam do wózka, który przezornie ze sobą zabraliśmy przy wejściu cały stos pajacyków, body i koszulek.
- Ale to będzie moje dziecko. Moje. I jak ja je połamię? - Miał tak komiczną minę, że wybuchnęłam śmiechem.
- Jakoś od tysiącleci faceci są ojcami i rzadko słyszy się o przypadkach, że połamali swoje dzieci. - Wzięłam jego ręce położyłam na swoim brzuchu. - Będziesz wspaniałym ojcem, kochanie. Ja w ciebie wierzę i ona też. - Wpatrywał się w swoje dłonie, a potem nagle uśmiechnął się szeroko i podniósł wzrok na mnie.
- Pierwszy raz od kwietnia powiedziałaś do mnie "kochanie". - Zmarszczyłam brwi.
- Serio? Wcześniej nie?
- Nie.
- Wow... No cóż, przyzwyczajenie drugą naturą, prawda? W końcu musiałam to powiedzieć. - Niezręczna sytuacja. Naprawdę to mi się wymknęło bezwiednie. Chciałam się od niego odsunąć, ale przesunął ręce na moje plecy i przyciągnął mnie bliżej.
- Przyzwyczajenie? A mnie się wydaje, że bardzo tęsknisz za tym, co było kiedyś i chciałabyś do tego wrócić, ale za bardzo się boisz. - Stwierdził z cwaniackim uśmiechem.
- Gdzie się podział ten Liam, który bał się, że go rozpoznam w parku i czerwienił się przy każdym zboczonym tekście chłopaków na nasz temat? - Przechyliłam głowę, obserwując go z rozbawieniem.
- Przecież go wyrzuciłaś w kąt dawno temu. - Zaśmiał się i szybko cmoknął mnie w czoło. Spojrzał w dal ponad moim ramieniem. - Fanki na trzeciej.
- I spokojne zakupy szlag jasny trafił. - Westchnęłam i wyswobodziłam się z jego objęć. Podeszłam do regału, kątem oka lustrując teren. Na końcu labiryntu regałów stały dwie dziewczyny i rozprawiały o czymś z ożywieniem, wskazując dokładnie na nas. Palcem się nie pokazuje.
- Udawajmy po prostu, że ich nie widzimy. Jak coś, to Zeke jest pod telefonem. - Liam zerknął na większe opakowanie. Wziął je z półki. - Podoba ci się?
- Pokaż... O jejku, jaki cudny! - Przyjrzałam się różowemu becikowi w niebieskie uśmiechnięte słoniki. Był przesłodki. - Bierzemy.
- To chodźmy może jeszcze do tych akcesoriów typu butelki i tak dalej. - Zaproponował, wskazując na tabliczkę informacyjną.
- Nie, myślę, że na dzisiaj wystar... Spójrz na te śliniaczki! Są taaakie słodkieee! - Chłopak wywrócił oczami i podążył za mną do działu kuchennego.
Kiedy rozpływałam się nad cudnymi śliniaczkami i smoczkami, które hurtowo wrzucałam do wózka, dwie fanki nieco się ośmieliły i podeszły bliżej. Widocznie były już po zakupach, bo w dłoniach trzymały siatki z logo Argosa. Stanęły obok nas akurat w momencie, gdy Liam stwierdził, że obie trzymane przez niego butelki są idealne i wrzucał je do wózka.
- He-e-ej... - Jednej z nich nieźle drżał głos. Odwróciłam się do nich z uśmiechem.
- Cześć. - Przywitaliśmy się jednocześnie.
- O matko, czyli to nie był żaden fake z tą ciążą! - Uniosłam brwi. Dobra, Nat, ogarnij hormony i tylko się na nie nie wydzieraj...
- Ode mnie chyba nigdy nie dostaliście żadnych fake'ów. - Zakpiłam. - Nie, to prawda, jestem w ciąży.
- Widzisz? Mówiłam ci! - Ta niższa odwróciła się do wyższej z triumfalną miną.
- A El i Lou? - Od razu spytała wysoka.
- To też prawda. - Potwierdził automatycznie Liam. Zaraz cały świat będzie wiedział. Wysoka się skrzywiła. O nie, znowu Larry Shipper.
- A... możemy zrobić sobie z wami zdjęcie? - Zapytała niska.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się i razem ustawiliśmy się do zdjęcia. Błysnął flesz i selfie pokazało się na ekranie. - Fajnie wyszło. Wstaw na Twittera, to zretweetuję.
- O matko... Jasne, wstawię! - Niska mało nie dostała zawału na miejscu.
- Dobra, a teraz przepraszam, dziewczyny, ale musimy dokończyć zakupy. - Liam otoczył mnie ramieniem i znacząco chwycił za rączkę wózka.
- Wcale się nie spieszymy. - Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
- Ale my musimy lecieć, autobus nam ucieknie. Chodź, Chloe. Dzięki za fotkę. - Wysoka pociągnęła koleżankę za rękę.
- Czekaj, Liz, jeszcze autograf... Proszę, Liam. - Wyciągnęła w jego stronę paragon Argosa i długopis.
- Spoko. - Nabazgrał szybko "Nice meeting, love, Liam" i oddał jej karteczkę.
- Już?
- Już. Miło było was poznać! - Krzyknęła, odchodząc.
- Wzajemnie. - Odpowiedziałam, ale chyba mnie nie słyszały.
- Okej, chodźmy, bo zlecą się tu zaraz reporterzy. Ta Chloe nie będzie siedziała cicho. - Liam popchnął wózek w kierunku kasy.
Miał rację. Staliśmy w kolejce, kiedy przez oszklone ściany marketu spostrzegliśmy dwa wozy paparazzi i kilkanaście dziewczyn. Grupa stale się powiększała.
- Cholera. Dzwoń do Zeke'a. - Powiedziałam szeptem do Liama. On już miał w ręku telefon. Jak zwykle myśleliśmy w tym samym czasie.
- Nattie? - Odwróciłam się na dźwięk swojego imienia. Przede mną stała na oko dziesięcioletnia dziewczynka i ściskała rączkę beżowego misia.
- Hej. - Uśmiechnęłam się do niej. - Co słychać?
- Ja tylko... chciałam ci to dać. - Wyciągnęła misia w moją stronę. Otworzyłam usta i spojrzałam niepewnie na Liama.
- Ale... - Zająknęłam się. - Z jakiej okazji?
- Dla twojego dzidziusia. Właśnie go kupiliśmy, bo moja mama też jest w ciąży i będę miała braciszka. Ale zobaczyłam ciebie i pomyślałam, że twój dzidziuś się z tego misia ucieszy. A Jace dostanie jeszcze dużo misiów. Proszę. - Wzięłam ostrożnie misia do ręki.
- Dziękuję... - Niewiele myśląc, uklękłam na posadzce i mocno przytuliłam dziewczynkę. - Dziękuję, skarbie.
Paparazzi oczywiście skrupulatnie wykorzystali okazję do zdjęcia. Następnego dnia wszystkie gazety plotkarskie na okładce pokazywały zdjęcie przyszłej mamy przytulającej w sklepie dziewczynkę oraz Liama Payne, który wpatrywał się w tę scenę z szerokim uśmiechem.

~~*~~

Przeciągnęłam się tak mocno, aż mi chrupnęły stawy. Spanie na kanapie w salonie to jednak nie był dobry pomysł. Z drugiej strony nie chciało mi się iść na górę, bo zaczęłam drzemać już podczas czytania "Diabeł ubiera się u Prady" i szkoda mi było się rozbudzać. A tak w ogóle to Izzy zmusiła mnie do spania. A teraz obudziła mnie kopniakiem. Swoją drogą, to było dziwne, że jeszcze nie było widać jej ruchów. Liam przysięgał, że nic nie czuł, kiedy dotykał mojego brzucha podczas codziennej gimnastyki małej. Ja natomiast miałam niezwykle wyczulone wszystkie receptory i każde najlżejsze poruszenie dziecka odczuwałam mega mocno.
Ziewając, przeszłam do kuchni. Przy wyspie siedziały Perrie i Jade z Shanem na kolanach. Uśmiechnęłam się do nich i szybko przemknęłam do zamrażarki, żeby wyciągnąć pudło lodów wiśniowych. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie. Dziewczyny też musiały sobie poukładać całość. Jade szykowała się do wyjazdu do Japonii i wychodziło na to, że długo się nie zobaczą. Perrie natomiast musiała jej się wyżalić ze swoich popsutych relacji z Zaynem. Dziś znów gdzieś przepadł, ale jutro miałam zamiar go dopaść, choćby nie wiem co. Wymknęłam się szybko z kuchni, ale jednak udało mi się coś niechcący podsłuchać.
- ... nie tak to miało wyglądać. Miałyśmy występować do końca świata.
- Wszystko kiedyś się kończy. Jak...
- Nawet tak nie mów! Nie ma opcji, jesteście sobie przeznaczeni!
- A widzisz, jak to teraz wygląda? Mam wrażenie, że on już się znudził, że chce rzucić wszystko...
- I co? Poddasz się? Zaśpiewasz mu "Boy" albo "The End"?
- Wiem, wiem... Nie po to pisałyśmy te piosenki.
- O właśnie.
Skrzywiłam się, siadając z powrotem na kanapę i sięgając po książkę. Nie mogło być aż tak źle, prawda? Rany, żebym się nie spóźniła z tą interwencją.
- A ty co myślisz, Izzy? Wujek się opamięta? - Pogłaskałam brzuch. Cisza. - Teraz, kiedy potrzebuję twojego kopniaka, to ty siedzisz cicho. Ech, będziesz coś chciała, młoda. - Pogroziłam jej żartobliwie i wróciłam do czytania.
W domu panowała cisza. Słyszałam tylko odgłosy maszyn w siłowni. Harry i Niall ćwiczyli z rehabilitantem, żeby wrócić do formy, a Liam spontanicznie do nich dołączył. Wprawdzie Hazz nie miał jeszcze zdjętego gipsu, ale uparł się, że przynajmniej jego ręce muszą być znowu sprawne. Reszta rozjechała się na wszystkie strony świata. Louis i Eleanor wybyli do Doncaster, żeby oznajmić radosną nowinę rodzinie Tomlinson (jakby nie istniał internet i jeszcze się nie dowiedzieli), a potem mieli zahaczyć o Manchester, żeby odwiedzić rodzinkę Calderów. Zayn oczywiście był z kumplami i NB w studiu, a Nika i Monia gdzieś się ulotniły. Nika na pewno wzięła dłuższy urlop, więc podejrzewałam, że włóczą się po jakichś sklepach w ramach oswajania Moni z normalnym życiem.
Zdążyłam już powrócić do świata Mirandy Priestley, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Przez drzwi widziałam, jak Liam pędzi do kuchni po wodę. W tym samym momencie odezwał się dzwonek do drzwi. Nie miałam zamiaru ruszać się z kanapy, ale kiedy usłyszałam niechętny głos Liama, od razu wstałam. Czyżby jakiś nieproszony gość?
- Co ty tu robisz?
- Wpadłam do Natalii. Mogę wejść?
- Od kiedy niby się przyjaźnicie? - Weszłam do hallu i uśmiechnęłam się na widok Danielle stojącej na progu.
- Dani, hej! - Przywitałam się z nią radośnie. - Wchodź, właź!
- Matko, urosłaś, odkąd cię ostatni raz widziałam. - Popatrzyła na mnie i wyciągnęła rękę. - Mogę dotknąć?
- Jasne, ale nie licz, że kopnie. Na razie tylko ja to czuję. - Niepewnie dotknęła wypukłego brzucha i zaśmiała się.
- No, mam nadzieję, że kiedyś coś poczuję.
- Sorry, ale mogę wiedzieć, co tu robisz? - Zamordowałabym go wzrokiem, serio.
- Mógłbyś grzeczniej? - Posłałam mu wymowne spojrzenie.
- Nic się nie stało. Natalia, słuchaj! - Danielle zrobiła podekscytowaną minę. - Zadzwonili do mnie z Los Angeles, robią kolejną część Step Up i chcą mnie do jednej z ról drugoplanowych!
- Nie!
- Tak!
- Aaaa! - Zapiszczałam i rzuciłam się do niej z uściskami. Za chwilę obie skakałyśmy po całym hallu.
- Nattie! Zwariowałaś?! - Liam złapał mnie za rękę. No tak, mam się opanować.
- Sorki, zapomniałam się. - Znów odwróciłam się do Dan. - Jezu, to wspaniale, gratuluję!
- Dzięki, ale właśnie z tego powodu tu jestem. Chciałabym, żebyś mi pomogła w przygotowaniu do castingu.
- Jasne, chodź! - Szerokim gestem wskazałam jej schody na dół. - Mamy sporą salę, jest gdzie tańczyć.
- Nattie, ty chyba nie będziesz tańczyć. - Zbulwersował się Liam. Wywróciłam oczami. Zaczynał mi dziś działać na nerwy.
- Zluzuj gacie, nie będę. Chodź, Dani.
Zeszłyśmy po schodach do piwnicy i skierowałyśmy się do sali tanecznej. Otworzyłam drzwi i wpuściłam dziewczynę pierwszą. Dawno tu nie byłam. W zasadzie... Chyba od przygotowań do ślubu Tomlinsonów.
- Wow... Ale ekstra. - Danielle rozglądała się wokół. - No, to jest raj dla tancerza.
- Nie dla tancerza w ciąży. - Parsknęłam śmiechem. - Rozgrzewaj się. Nie będziemy marnować czasu.
- Nie mam takiego zamiaru. Jak dostałam taką zajebistą szansę, to chcę ją wykorzystać w stu procentach. - Odpowiedziała, zakładając adidasy. Pilotem włączyłam wieżę i ustawiłam "Just Dance" Lady Gagi.
- Kiedy do mnie zadzwonili... myślałam, że to pomyłka... ale kiedy powiedzieli moje nazwisko... to praktycznie oszalałam. - Opowiadała, rozciągając się w szpagacie na podłodze.
- Kiedy masz casting? - Zapytałam, siadając wygodnie na podłodze pod lustrem. Powiedzmy, że to było wygodnie dla mojego kręgosłupa.
- Za dziesięć dni. Muszę się idealnie przygotować i za tydzień lecę do Kalifornii.
- Trochę mało czasu. - Zauważyłam. Danielle skupiła się na idealnym mostku ze stania. Po chwili podniosła się i zrobiła trzy szybkie gwiazdy. - Jak tam z Noriakim? - Wypaliłam z grubej rury. Dani otworzyła szeroko oczy i potknęła się na parkiecie.
- Co? Czemu pytasz? - Chwila, czy ona się czerwieni?
- Ciekawość. I prosił mnie, żebym poruszyła z tobą ten temat. - Odparłam podejrzliwie.
- Uhm... Możliwe, że się parę razy spotkaliśmy i raz nawet... doszło do czegoś więcej. - Popatrzyła na mnie niepewnie. Wybałuszyłam oczy.
- Poszliście do łóżka?! - Pisnęłam zszokowana. Okej, spodziewałam się tego, ale z drugiej strony... Kuźwa, mówiłam jej, że Noriaki to nie dla niej. - I co?
- Nic. Trochę piszemy. Tyle. To nie była jakaś głębsza znajomość. - Wzruszyła ramionami.
- Nie przeszkadza ci to?
- Jakoś nie bardzo. Nie szukam teraz faceta na stałe. - Wzięła lekki rozbieg i zrobiła szybkie salto. - Okej. Jakie proponujesz piosenki?
- To zależy. Mówili ci, czego oczekują? - Podniosłam się z podłogi. To jednak nie był dobry pomysł, żeby na niej siadać.
- Dwie piosenki. Jeden jazz, a drugi hip hop lub mash up.
- Mam pomysł na mash up. - Podchwyciłam pomysł. - Co powiesz na "Better When I'm Dancing"?
- Tytuł pasuje. Zaraz sprawdzimy kroki. A druga?
- Jazz... jazz... Czekaj. Chyba mam. - Chwyciłam za pilota i zaczęłam przewijać piosenki. - Jest.
- Ale to staroć. - Danielle wsłuchała się w "Gitan".
- Może czas ten staroć odkurzyć? - Uniosłam brwi. Przez chwilę słuchała w milczeniu, a potem skinęła głową.
- Do dzieła.



___________________________________________

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, MISIE!!!

Rozdział dodaję w ostatnich minutach 2015 roku... Cholera, chciałabym cofnąć czas. Mam wrażenie, że spieprzyłam cały ten rok i naprawdę chciałabym go zacząć od nowa i naprawić wszystkie błędy.

Notki długiej nie będzie, bo wracam pod kołdrę umierać na ból brzucha. Cały dzień się czułam beznadziejnie. W ogóle się zastanawiam... Jak to jest, że młoda dziewczyna, lat 19, nie ułomna na ciele i na duszy, nie ma z kim pójść na imprezę? I nie chodzi mi o Sylwka, bo w planach miałam pójście do przyjaciółki i wiem, że byłoby super (nie, Kaśka, nie piszę tego tylko dlatego, że to czytasz ;* po prostu naszła mnie wena, żeby pod koniec tego zwalonego roku i na początku kolejnego idiotycznego roku się wyżalić), ale chodzi mi też o na przykład Bal Medyka, który ma być niedługo, czy choćby to nieszczęsne wesele kuzyna w lipcu. Dlaczego muszę na siłę szukać faceta? Czy ze mną jest coś nie tak, czy wszyscy chłopcy wokół są ślepi? Ja naprawdę nie mam dużych wymagań. Co ze mną jest nie tak, żeby ryczeć w poduszkę, bo żaden gość nie jest na tyle inteligentny, żeby zwrócić na mnie uwagę? Dobra, ten płacz to pewnie przez wahania nastroju przy okresie, ale no litości...

Ten przyszły rok będzie ch***wy. I tyle w tym temacie.
Roxanne xD

25 komentarzy:

  1. Boże opowiadanie jest super ! Ale Dan i Noriaki ? W życiu bym nie powiedziała :) Ale wracając do sylwestra to Wszystkiego Najlepsze , Dobrych wyników na Studiach ! , Świetnego Mena który będzie cię kochał nad życie !
    Mam tyle do opowiadzenia ci ale jestem taka padnieta że nie mam sił . Odpiszę ci jutro lub dziś XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak, oni też mogą być razem... ale czy serio będą? :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Myślę, że następny będzie jeszcze fajniejszy. Nie przejmuj się, z facetami chyba tak jest. Ja też się zastanawiam nad tym samym co ty i mam podobne przemyślenia. Na swój sposób cieszę się, że nie jestem w tym sama, bo już myślałam, że aż tak bardzo jest ze mną nie tak, a teraz wiem, że to oni nie są w porządku i to nie w nas jest problem. Po prostu to wynika z tego, że faceci nie szukają porządnych dziewczyn z ambicjami. Chociaż nie wiem. Na pewno znajdziesz kiedyś jakiegoś sympatycznego chłopaka, kwestia czasu. Ja będę trzymać kciuki. Apropos nowego roku: nie tylko u ciebie ten był średni (delikatnie mówiąc), ale pomimo tego, że wiem, że ten nowy nie będzie lepszy, będę robić wszystko, żeby jednak było dobrze.
    Małe pytanko: co to ten Bal Medyka?
    Z wielkim przytulasem i kompem motywacyjnym
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być kop, ale słownik w telefonie twierdzi inaczej. W sumie z kompa bardziej byś się cieszyła xd

      Usuń
    2. Na razie stwierdziłam, że nie mam czasu szukać chłopaka na siłę, a jeśli żaden sam się nie zdecyduje, to jego strata ;) tak, wiem, buduję pewność siebie, ale z drugiej strony... zawsze byłam zdania, że to facet powinien wykonać pierwszy ruch.
      A Bal Medyka to impreza urządzana przez mój uniwerek w styczniu. Maskarada z biletami :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Proszę Cie kobieto jesteśmy zbyt zajebiste i faceci boją się do nas zagadać. A co do rozdziału jak zwykle świetny. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, masz rację! Jesteśmy zajebiste xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Rozdział jest genialny! Normalnie Master chef w pisaniu :) A co do facetów mam podobny problem, w piątek mam studniówkę i idę sama :( Ale wiesz skoro jeszcze nie znalazłaś TEGO faceta to nie szukaj na siłę a sam się znajdzie:) Pewnie w twoim otoczeniu jest ktoś kto patrzy na Ciebie jak na tę jedyną i niepowtarzalną osobę tylko jeszcze jej nie zauważyłaś ;) Szczęśliwego Nowego Roku :) Pozdrawiam Daria ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmujcie się tak zbytnio brakiem partnera. Lepiej iść samemu niż brać ze sobą byle kogo. Na swojej studniówce byłam sama, a i tak świetnie się bawiłam. Grunt to pozytywne nastawienie. Przykładowo znajoma z klasy zaprosiła kogoś by tylko nie iść sama, a później przesiedziała większość studniówki przy stole bo koleś nie chciał tańczyć. Na siłę nic się nie uda. Pozdrawiam P.

      Usuń
    2. Master chef? Fajnie ^^
      Na studniówkę poszłam z bratem przyjaciółki i bawiłam się bardzo dobrze :D umiał tańczyć, nie wypił dużo, dobrze się z nim gadało... studniówki nie żałuję xD
      Myślisz, że ktoś patrzy na mnie w TAKI sposób? Szkoda, że założył czapkę niewidkę ;/
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Rozdział jest genialny! Normalnie Master chef w pisaniu :) A co do facetów mam podobny problem, w piątek mam studniówkę i idę sama :( Ale wiesz skoro jeszcze nie znalazłaś TEGO faceta to nie szukaj na siłę a sam się znajdzie:) Pewnie w twoim otoczeniu jest ktoś kto patrzy na Ciebie jak na tę jedyną i niepowtarzalną osobę tylko jeszcze jej nie zauważyłaś ;) Szczęśliwego Nowego Roku :) Pozdrawiam Daria ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Umarłam po imprezie, ale zmartwychwstałam, żeby przeczytać rozdział i skomentować hehe.
    Szkoda mi El i Lou, są małżeństwem, spodziewają się dziecka, a inni nadal się tu doszukują Larry'ego. Nawet to, że Harry się ożenił nic nie dało, a Larry Shippers są święcie przekonane, że Monia i Eleanor są tylko przykrywką. Wkurza mnie to, że na siłę próbują robić z nich parę gejów.
    Liam będzie wspaniałym ojcem dla Izzy, haha aż wpadł w szał zakupów i nie tylko on, bo Nattie również :) A na dodatek jest mega wsparciem dla Natalii i pedantycznie się o nią troszczy :D
    Ta akcja z tą dziewczynką w sklepie mnie wzruszyła. To było naprawdę kochane i słodkie z jej strony, że podarowała misia dla Izzy.
    Nattie koniecznie musi złapać Zayna, porozmawiać z nim i dać mu taki opieprz, że się do końca życia nie pozbiera. Czy on nie widzi, że przez tego Arbuza (czyt. Naughty Boy'a) jego związek z Perrie może się rozpaść? W sumie to 1D Team też przez to cierpi.
    Hehe Liam nieźle się wkurzył jak zobaczył Danielle, chyba ciężko będzie mu się przyzwyczaić, że Nattie się z nią zaprzyjaźniła.
    Dani i Kasai?! Serio?! haahah Nie wiem czemu, ale mnie to trochę śmieszy. Musiałam ten fragment dwa razy czytać, bo myślałam, że po sylwestrze wzrok mi się pogorszył, na szczęście wszystko jest ok.
    Nie przejmuj się, w końcu pojawi się jakiś odpowiedni chłopak, który się tobą zainteresuje. Na siłę też nie ma sensu szukać. Głowa do góry, przecież jesteś świetną, inteligentną dziewczyną, nic ci nie brakuje. Musisz w siebie uwierzyć i dodać do tego odrobinkę pewności siebie. Zobaczysz, że pojawi się twój wymarzony chłopak :) Nic nie dzieje się bez powodu.
    Życzę Ci szczęśliwego nowego roku i aby wszystkie twoje postanowienia się spełniły.
    Do życzeń dołącza się również Aga, która jeszcze nie zmartwychwstała po sylwku i stwierdziła, że nie chce się jej pisać drugiego komentarza (a to leń patentowany xD), bo ona dokładnie myśli tak samo o rozdziale i o tym, że kiedyś znajdziesz odpowiedniego faceta. Więc potraktuj to jako podwójny komentarz od nas :)
    ~Caroline i Agnieszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, jak tam, żyjecie? Odpisuję trochę późno, więc może kac już sobie poszedł xD
      Wiesz, dla niektórych Larry forewa i tyle w tym temacie -.-
      Heh, opieprz dla Zayna już został opublikowany...
      Chyba wiem, czemu Dan i Kasai cię śmieszą. Przecież oni się pozabijają :P
      Aga, leniu, następnym razem piszesz koma za siebie i Caroline ;)
      Dziękuję Wam bardzo <3

      Usuń
  7. AAAAAA zajebisty rozdział zresztą jak zawsze. Szczęśliwego nowego roku i żebyś nam dalej pisała.
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  8. Super,fajny rozdział ....Liam is cute :)
    Pozdrawiam z pod kołdry ,bo tak było ciepło , a teraz -15 stopni Celsjusza -sorry taki mamy klimat.

    Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, mnie też ten klimat dobija... Wróciłam do domu z białymi włosami, taki padał śnieg z deszczem -.-
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Nie przejmuj sie facetami, moja siostra tez nie moze znalezc nokogo fajnego. Faceci sa do dupy, jak ich nie bedziesz szukac, to sami przyjda.
    Napisz ma facebooku, ze szukasz partnera, na pewno ktos sie zglosi. Trzymam kciuki.
    Rozdzial super,czekam na kolejny. Ta akcjaw suparmarkecie. >>>
    Pozdrawiam i szczesliwego nowego roku! :*
    @Tyska1993

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już się nie przejmuję! :D a co do Facebook'a, to się zobaczy. Na razie sprawdzałam, czym jest ta tajemnicza apka 6obcy, która wyświetlała się w trendach na TT xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  10. Nie przejmuj sie facetami, moja siostra tez nie moze znalezc nokogo fajnego. Faceci sa do dupy, jak ich nie bedziesz szukac, to sami przyjda.
    Napisz ma facebooku, ze szukasz partnera, na pewno ktos sie zglosi. Trzymam kciuki.
    Rozdzial super,czekam na kolejny. Ta akcjaw suparmarkecie. >>>
    Pozdrawiam i szczesliwego nowego roku! :*
    @Tyska1993

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisałam tu komentarz już dwa razy i blogger się zbuntował i nie chciał opublikować ;_;
    Ku pokrzepieniu serc chciałam opowiedzieć Ci moją śmieszną historię
    W 2016 nie będę płakać, obiecałam sobie.
    Miałam to nieszczęście zakochać się raz w moim krótkim nędznym życiu, ale jako że jestem z reguły niezdarna, niezdarnie też wybrałam obiekt swoich uczuć, bo moje słoneczko mieszka, bagatela, 350 km ode mnie xD nie widywaliśmy się... no, wcale, ale utrzymywaliśmy kontakt, bo od czego jest internet xD w ten sposób byliśmy w miarę szczęśliwi, aż do czasu, kiedy mój najdroższy nie zaczął studiów, wtedy radośnie postanowił się odkochać xD zabolało mnie to, wiadomo, ale rozumiałam, bo różnica odległości (i wieku) była faktycznie duża i jakiekolwiek uczucie nie miało sensu. No ale w końcu zakochanie nie bez powodu jest stanem praktycznie niepoczytalności, więc jakiekolwiek próby pozbycia się uczuć z mojej strony kończyły się fiaskiem x"D staraliśmy się utrzymać piękne "zostańmy przyjaciółmi", ale to okazało się zaskakująco trudne i powoli znajomość zaczęła się urywać, rozmawialiśmy coraz rzadziej, życie. Pewnego razu mój aniołek z łaską oznajmił, że mnie toleruje xD #dziękistary ale w końcu stwierdziłam, że ja też jestem... no, odkochana xD
    Sylwestra spędziłam u wujków, bo tata kazał, domówka skończyła się wraz z końcem Sylwestra z Dwójką xD Szłam już spać, kiedy o wpół do trzeciej w nocy odebrałam telefon od mojego Michasia (swoją drogą czemu to zrobiłam xD). Kochanie moje, odrobinę... no, bardziej niż odrobinęXD, wstawione, zaczęło składać mi sympatyczne życzenia szczęśliwego roku i snuć opowieść o tym, jak mu minęła impreza i jak wyznawał każdemu po kolei miłość i obściskiwał się zpanienką, której nie zna, po czym stwierdził, że w sumie to on mnie lubi i nie chce, żebym była smutna, bo jakaś taka się wydaję xD po czym wspaniałomyślnie życzył mi dużo uśmiechu w nowym roku. Dzięki, stary xD
    W sumie nie wiem czemu mnie to tak ruszyło, ale nie spałam potem do wpół do szóstej i moje postanowienie noworoczne w pięknym stylu trafiał szlag xD czas mijał mi na opisywaniu tej historii tutaj, ale blogger chyba mnie nie lubi, coż xD ech, na świeżo brzmiała bardziej dramatycznie ;s
    Chwała Bogu, że pierwszego stycznia zawsze transmitują skoki narciarskie, inaczej chyba wysadziłabym się fajerwerką xD i mam teraz rozkminę, do czego nas potrafią doprowadzić te smrody zwane facetami :P w 2016 się nie zakocham, to moje postanowienie!
    Także nie martw się, lepiej żebyś znalazła później porządnego chłopa, niż szybciej takiego, który złamie Ci serduszko ^^" w końcu na takiego trafisz, jestem pewna ;) na razie mogę tylko powiedzieć Hakuna Matata :P

    O Lordzie, co to za chory komentarz wyszedł, nie poznaję siebie xD kolejne w tym roku będą normalne, daję słowo!
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku <3 i nie martw się już facetami, w końcu trafisz na takiego, który będzie Ciebie warty <3
    ~Anon :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ku pokrzepieniu serc, mówisz... Nie chcę rozgrzebywać tematu, ale ciekawe, czy ten twój Michaś pamiętał potem, co ci nagadał przez telefon i czy w ogóle miał świadomość, że do ciebie zadzwonił...
      Cóż. W tym masz rację, lepiej dłużej poczekać, a potem trafić na kogoś wartościowego. Życzę kogoś takiego też Tobie ;***
      Hakuna matata i dziękuję <3

      Usuń
  12. Mega rozdział czekam na następny ;3 btw kiedy dodasz???
    Kate Skate xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko, jak ja dawno tu nie zaglądałam! Mój błąd, mój błąd.
    Rozdział świetny, uroczy moment był w tym sklepie ^^ Życzę dużo weny i lecę czytać kolejne rozdziały :D
    Pozdrawiam, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń