wtorek, 18 sierpnia 2015

Część II: Rozdział 18

Proponuję Wam, żebyście włączyli drugi link do "One Last Time". Podaję go dwa razy, ale chyba ten drugi jest w lepszym momencie... A zresztą, włączcie którykolwiek :P

Enjoy <3 <3 <3
_________________________________________________


-I co z tym zrobisz?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos Noriakiego. Podniosłam wzrok z bukietu na stojącego obok chłopaka. Potrząsnęłam głową.
-Nie mam zielonego pojęcia.- Odparłam, wstając na równe nogi i odruchowo kładąc rękę na brzuchu.
-Liczyłem na bardziej konkretną odpowiedź.- Uśmiechnął się kwaśno.- Wybaczysz mu?
-Nie wiem, przecież ci powiedziałam.- Zirytowałam się.- Nie da się kogoś wymazać z serca przez zdradę i ciągle o nim myślę. Ciągle go kocham, poza tym, cholera, on jest ojcem naszych dzieci! Ale jeden bukiet kwiatów nie wykupi hektolitrów wylanych łez, zranionej dumy i upokorzenia przed całym światem!
-Dobra, luz.- Uniósł ręce w geście poddania.- Mam włączyć jakiś film?
-Jakąś mocną grę, okej?- Popatrzyłam na niego błagalnie. Musiałam się wyładować, a tańczyć przecież nie mogłam.
-W takim tempie nie wyrobimy na prąd.- Sarknął pod nosem, ale podszedł do szafki pod telewizorem.- Idź, ogarnij się.- Odwróciłam się posłusznie do łazienki, ale zatrzymał mnie w pół kroku.- Natalia, pamiętasz, co mi obiecałaś?
-Pamiętam. Wisi mi to nad głową dwadzieścia cztery na siedem.- Mruknęłam i zawróciłam do łazienki.- A nie, czekaj! Najpierw zadzwonię do rodziców!
-Tylko się streszczaj! Nie mogę się doczekać, żeby skopać babie tyłek w wyścigach!
Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do salonu w legginsach i szerokiej bluzie z napisem „EAT, SLEEP AND LISTEN TO ONE DIRECTION” (nic nie mogłam poradzić na to, że tak ją lubiłam). Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na balkonowej podłodze. Upały ustąpiły na rzecz tradycyjnej londyńskiej pluchy. A jeszcze rano świeciło słońce, a teraz lśniły wszędzie kałuże po deszczu. Wzięłam głęboki wdech uspokajającego, rześkiego powietrza i utworzyłam chat grupowy na Skypie z moimi rodzicami.
-Cześć wam...
-Jesteś nareszcie! Ile może na ciebie czekać stary ojciec?- Wywróciłam oczami i posłałam tacie całusa do kamerki.
-Nie przesadzaj, nie jesteś taki stary.
-Aha, jasne. Przecież jak dobrze pójdzie, to za chwilę będę dziadkiem.- Zdrętwiałam. Hę… co?! A skąd on… Nie zdążyłam się odezwać, bo wtrąciła się mama.
-Te wasze komputery to nie dla mnie. Potrzebuję informatyka.- Jęknęła, stukając czymś w mikrofon.- O mały włos nie wykasowałam połowy pulpitu!
-Znowu wlazłaś w CCleanera, prawda?- Powiedziałam domyślnie, przypominając sobie całą masę aplikacji, które zostawiłam na komputerze stacjonarnym.
-Bingo. A teraz z tą kamerką jest coś nie tak, was widzę, a siebie nie, no co za jakiś…- Marudziła.
-Biały przycisk po prawej stronie kamerki.- Tata posłał mi kpiący uśmiech. Taa, my się znaliśmy na komputerach, dla mamy to była istna czarna magia.
-Czekaj… chwila… jest! O, widzę was. Natalciu, czy ty przytyłaś?- Dzięki, mamo.
-No właśnie…
-Za dużo się opychasz ciastkami, będziesz niedługo jak te Angielki.
-Co się dziwisz dziecku, tamten palant ją rzucił!
-Ej, słuchajcie...
-Ale może by się pogodzili.
-Ale to debil, skoro jej nie chciał!
-Halo...
-Wszystko można wyjaśnić.
-Po moim trupie!
-Jestem w ciąży!- Wrzasnęłam do mikrofonu. Podziałało. Przestali się kłócić, a zamiast tego wbili spojrzenia w ekran.
-O Boże!- Moja mama chyba właśnie dostała zawału. Spodziewałam się tego.
-Mamo, ale spokojnie…
-Czy to ten gnojek jest ojcem?- Zapytał z pozornym spokojem tata.
-Tak, ale…
-Wie?- Indagował mnie dalej. Westchnęłam z irytacją.
-Jeszcze nie.
-Masz mu natychmiast powiedzieć, a mnie zdać relację! Albo nie, ja sam do niego pojadę i…
-Tato!- Krzyknęłam rozpaczliwie.- Mamo, powiedz mu coś!
-Natalciu…- Mama dalej nie mogła wyjść z szoku.- Boże, a ja nie mogę akurat wziąć urlopu, żeby do ciebie przyjechać!
-Mamuś, nie trzeba. Ja sobie doskonale radzę, a Liamowi powiem już niedługo. W poniedziałek.
-Za kilka dni. Okej. Tyle masz czasu, a jak nie, to sam tam pójdę i jeśli nie wykaże się odwagą cywilną i się tobą nie zajmie, to nogi z dupy powyrywam i wsadzę tam…
-Tato! Ja sama nie chciałam mu mówić. Myślałam, że tak będzie lepiej, ale teraz widzę, że on musi wiedzieć. Wszyscy mi to tłuką do głowy, więc tak, powiem mu, ale sama. Dajcie mi czas, okej?
-Który to w ogóle miesiąc?- Zapytała mama.
-Połowa czwartego.
-Pokaż.- Wywróciłam oczami i podniosłam bluzę.
-Trochę już widać. Dziwne, może ty jesteś w późniejszym okresie? Zwykle ciąża jest w taki sposób widoczna koło piątego miesiąca…
-Chyba że to ciąża bliźniacza.- Tata zakrztusił się herbatą.
-Bliźniaki?! Od razu?
-Tak jakoś wyszło.
-Nieźle się postaraliście.- Parsknęłam śmiechem. No, postaraliśmy się.
-Płci jeszcze nie da się rozpoznać?
-Nie dopiero za jakiś miesiąc lub dwa zasugerują, co z tego będzie. Ale najbardziej chciałabym chłopca i dziewczynkę.
-Babcia byłaby taka szczęśliwa…- Momentalnie zaszkliły mi się oczy.
-Pamiętasz, jak kiedyś puszczaliśmy jej te wszystkie piosenki dla dzieci?- Tata zwrócił się do mamy.- „Kundel bury”, „Krasnoludki” i te sprawy… Śpiewałaś je potem na całe gardło, dzień w dzień.- Zaśmiał się pod nosem.
-Miałaś gdzieś jeszcze taką kasetę „Smerfne hity”.- Przypomniała mi ze śmiechem mama.- Przeróbki normalnych piosenek na smerfy. A na adapter miałyśmy winylową płytę z bajką o Kopciuszku z piosenkami.
-Pamiętam, jak babcia włączała mi kasety Arki Noego. Pamiętasz, mamo? To moje pierwsze godziny, jestem najmłodsze z całej rodziny. Jestem jak małe ziarenko, czuję, że żyję, urosnę wam prędko. Ja jestem, ja czuję, ja żyję, moje serce bije…- Zaczęłam nucić przez łzy „Ja Jestem”.- Ja chcę, żeby babcia mnie przytuliła.- Rozpłakałam się żałośnie.- Dlaczego ona musiała odejść właśnie teraz, kiedy jej najbardziej potrzebuję?
-Może dlatego, żebyś sama poukładała sobie życie. Nikt nie zrobi tego za ciebie.
-Natalciu, babcia wiedziała, że dasz sobie radę. I mogę być pewna, że już coś przeczuwała, że jesteś w ciąży.- Nagle coś mi się przypomniało.
-Jak byłam u niej ostatni raz w szpitalu, to powiedziała coś dziwnego. Wzięła mnie za rękę i mówiła, że mam się nimi opiekować. Myślałam, że chodziło jej o chłopaków, ale potem przesunęła ręką jakby po moim brzuchu… Jakby już wiedziała.
-Mama często miała takie przeczucia.
-Wiedziała, że sobie poradzisz. A jak coś, to masz nas.
-Kocham was.- Pociągnęłam nosem.- Ale chciałabym jeszcze…
-Wiem.- Mama uśmiechnęła się do mnie smutno.- Ona cię widzi i przytula, nawet jeśli tego nie czujesz. Jest tuż obok ciebie i tobą kieruje. Twój anioł stróż, jak w dzieciństwie, tylko niewidzialny.
-Aha.
-Dobra, a teraz leć, wydmuchaj nos, uczesz się i leć powiedzieć Liamowi.
-Co?! Jeszcze nie teraz!- Przeraziłam się.
-Jasne, jasne. Odkładaj to wszystko na później.- Mruknął tata.- Dobra, ja jeszcze idę się zdrzemnąć przed pracą.
-Idź, idź. Lepiej, żebyś nie jeździł zmęczony.
-To na razie.- Pomachałam do kamerki.
-Zdzwonimy się na dłużej w sobotę, dobrze? Wszystko nam dokładnie opowiesz, a teraz przepraszam, ale potrzebuję melisy.- Mama potarła palcami skronie. Okej, rozumiem, mnie też ta wiadomość przytłoczyła.
Pożegnałam się z rodzinką i zamknęłam laptopa. Chwilę jeszcze siedziałam bez ruchu, wpatrując się w zachmurzone niebo. Babciu? Jesteś tam…? Chciałabym cię znowu zobaczyć, znowu się przytulić, usłyszeć twój kochany głos… Wykpiłabyś mnie, że jestem takim mazgajem, a potem pocałowałabyś w czoło, zrobiła kakao i kazała sobie wszystko opowiedzieć. Razem mogłybyśmy poplotkować, poradziłabyś mi coś w sprawie Liama… Babciu… Wróć do mnie, proszę… Położyłam głowę na kolanach i zamknęłam oczy. W myślach próbowałam przywołać babcię. Daj mi jakiś znak. Że jesteś, że mnie nie zostawiłaś i że będziesz blisko mnie…
Podniosłam głowę z kolan i znieruchomiałam. Znak! Na mojej dłoni siedział mały motylek. Ten cytrynowo żółty, nawet trochę znany… Uśmiechnęłam się sama do siebie. Może i to zwykły zbieg okoliczności, ale czegoś takiego właśnie w tej chwili potrzebowałam. Dziękuję, babciu. Teraz wierzę. Motyl posiedział dłuższą chwilę na mojej dłoni i w końcu odleciał w stronę Tamizy. Patrzyłam za nim, a kiedy zniknął mi z oczu, wstałam ciężko z miejsca, wzięłam laptopa pod pachę i wróciłam do pokoju. Trafiłam akurat na moment, w którym Noriaki kończył pojedynek z komputerem. Widząc mnie, przełączył na tryb dwóch graczy.
-O, tego mi było trzeba.- Rozsiadłam się na kanapie i zabrałam Kasaiemu joystick.- Pójdziesz po coś do wszamania, proszę?
-Nienawidzę bab w ciąży.- Warknął, ale wstał z kanapy.
-Tak, to tłumaczy twoją chęć robienia specjalizacji z ginekologii.- Prychnęłam pod nosem.
Wrócił do pokoju z miską popcornu, talerzem kanapek, które kupiłam dziś rano w sklepie i butlą mineralnej. Zaraz rzuciliśmy się do wyścigu. Tego mi było trzeba. Od razu odcięłam się od rzeczywistości.
Zajęci jakąś skomplikowaną pętlą na drodze i mega ostrym zakrętem, z którego próbowałam zepchnąć auto mojego przeciwnika, prawie nie usłyszeliśmy dzwonka do drzwi. Podniosłam głowę dopiero wtedy, gdy wyszłam na prostą.
-Czy mi się tylko zdaje, czy ktoś się dobija?- Zastopowałam grę. Nie, nie zdawało mi się. Sygnał dzwonka powtórzył się.
-Ty otwórz.
-Ja? Ja jestem w ciąży.
-Idź, babo!
-Idź, debilu!
-Ja przyrosłem do kanapy.- Wcisnął się mocniej w siedzenie.
-Aha, już ci wierzę.- Wywróciłam oczami, ale jednak ruszyłam tyłek do drzwi. Jeszcze mi się odwdzięczy.
-Wiedziałem, że pójdziesz!- Krzyknął mi z plecami, ale tylko pokazałam mu środkowy palec i zamaszystym ruchem otworzyłam drzwi.
-Paul…?- Aż straciłam dech. No, tego to ja się nie spodziewałam.
-Cześć, Nattie. Mogę wejść?- Patrzył na mnie niepewnie. Zerknęłam za niego, czy przypadkiem nie przyprowadził ze sobą jakiegoś niemile widzianego osobnika.
-Emm… Wchodź, jasne. Noriaki?
-Taaa?- Zerknął na mnie, ale na widok Paula natychmiast wstał z kanapy.- Zostawię was samych.- Zamknął się w kuchni. Jezu, będzie podsłuchiwał.
-Co cię do mnie sprowadza?- Zapytałam ostrożnie i pilotem przyciszyłam radio. „Seńor Loco” to nie na teraz.
-Przeprosiny.- Westchnął ciężko Paul, siadając na wskazanym miejscu. Zmarszczyłam brwi.
-Chyba nie rozumiem…- Powiedziałam powoli, zajmując kanapę obok niego.
-To moja wina.- Jęknął żałośnie.- Zachciało mi się, kurwa, urlopu, zostawiłem na swoim miejscu tego pacana i on wszystko spierdzielił!- Wytrzeszczyłam oczy.
-A da się jeszcze jaśniej?- Poprosiłam, chociaż miałam już mniej więcej wykrystalizowany obraz całej sytuacji. Nika, cholero, miałaś rację.
-Stwierdziłem, że skoro chłopaki i tak mają urlop, to ja też mogę sobie odpuścić i zabrałem całą rodzinę do Nowego Jorku. Wyłączyłem służbowy telefon, odciąłem się od świata, a sprawy zespołu zostawiłem na głowie Brownsa. Ale powiedziałem mu wyraźnie, że ma nic nie ruszać, wszystko zostawić jak było! Ale ten idiota stwierdził, że zespołowi mimo wolnego, trzeba nadać trochę rozgłosu i urządził tę całą szopkę, przez którą się rozpadliście!
-Sophia była podstawiona?- Upewniłam się. O żesz kurczę pieczone. I wszystko jasne…
-Tak.- Wymamrotał.- Liam faktycznie ją znał z Wolverhampton, dlatego łatwiej było ją wprowadzić w wasze otoczenie, ale całą tą przykrywkę wymyślił tamten geniusz od siedmiu boleści. Od razu go wywaliłem, a tamtą dziewczynę wysłałem do domu. Jeszcze musieliśmy jej zapłacić, żeby siedziała cicho.
-Dzięki, że mi o tym powiedziałeś.- Odparłam po chwili milczenia.- Teraz już to rozumiem, choć jednak nie wszystko…
-A co jeszcze ci muszę tłumaczyć?
-Liam cię tu przysłał?
-Sam się przysłałem.- Wywrócił oczami.- Liam urządził mi karczemną awanturę, Brownsa wysłał do stu diabłów, a Sophii mało nie zabił. On jest naprawdę cię potrzebuje, mówię z perspektywy waszego przyjaciela. Zawsze wam dobrze życzyłem, byliście najmocniejszą parą z całej tej dziesiątki.
-Nawet najmocniejsza para ma swoje słabe punkty. Wiesz, że Liam mnie zdradził?- Zwiesił głowę.
-Wiem i nic go nie usprawiedliwia. Ale on naprawdę tego żałuje.
-Wiem o tym. Pokazuje to przy każdym telefonie i smsie, dziś wysłał mi kwiaty do domu. Ale mnie się nie da przekupić. Nie potrafię mu tego tak łatwo wybaczyć.
-Ale…
-Paul, jestes w branży muzycznej, co nie? Kojarzysz taką piosenkę P!nk „True Love”? Nothing else can break my heart like true love…- Zanuciłam.- Serio, przesłuchaj ją sobie, to zrozumiesz. Nie mam wątpliwości, że kocham Liama, ale teraz to boli sto razy mocniej niż wtedy, kiedy szykowałam się, że umrę. Nie wiem, kiedy będę mogła z nim porozmawiać, nie czując tego żalu…- Przerwałam, bo zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz. Harry. Nareszcie!- Przepraszam cię na moment.- Odebrałam szybko połączenie.- Hazz, małpo kudłata, wreszcie się odezwałeś!
-Nie wierzę, że nie powiedziałaś mi o tym, że jesteś w ciąży!!!- Paul chyba wszystko usłyszał, bo wybałuszył oczy i wzrokiem powędrował do mojego brzucha. Szlag.
-A jak ci miałam powiedzieć, skoro nie odbierałeś telefonów i znowu miałeś focha na cały świat?- Najlepsza obrona przez atak, co nie?
-Ale żebym musiał się dowiadywać od kwintetu Horan-Tomlinson razy dwa-Sawicka-Edwards?- Bulwersował się Styles.- A, żeby była pełna jasność, Zayn też jest na ciebie obrażony.
-Może jeszcze do kompletu powiedzieliście Liamowi?- Sapnęłam z oburzenia. Ja chciałam powiedzieć! Ja! Nikt mnie nie musiał wyręczać!!!
-Nie, akurat wyszedł zamawiać dla ciebie bukiet u kuriera.
-Kolejny?!
-Może. Nie wiem.
-Dobra, to inaczej.- Westchnęłam.- Czy będziemy mogli obgadać ten temat, wszyscy, włącznie nawet z Liamem w urodziny zespołu? Obiecuję, że przyjdę i… i no.
-Zgoda. Aha, dzwonił Jake.
-I co?- Momentalnie się wyprostowałam na siedzeniu.
-Namierzyli Flasha i teraz go śledzą. Chcą, żeby sam ich doprowadził do swojej meliny.
-To dlatego odżyłeś?
-Jesteśmy coraz bliżej! Monika się znajdzie już niedługo, czuję to.- Dobrze było słyszeć go takim żywszym.
-To pisz o tym piosenkę. A teraz kończę, bo tu czeka na wyjaśnienia kolejna osoba.- Popatrzyłam wymownie na Paula, który przybrał nieodgadniony wyraz twarzy.
-Okej, to się trzymaj, mamuśka.
-Taa. Na razie.- Mruknęłam i wyłączyłam telefon. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się do Higginsa.
-Jesteś w ciąży?!!!

~~*~~

-No, wszystko jest w porządku.- Sheila nacisnęła przycisk aparatu i wydrukowała mi kolejną fotkę maluchów.- Rozwijają się znakomicie, ale musisz pamiętać, że każda ciąża bliźniacza jest ciążą podwyższonego ryzyka. Drugi trymestr dopiero się zaczął i dopóki nie upłynie minimum pięć miesięcy od zapłodnienia, nie możesz się forsować, żeby nie poronić.
-Pamiętam.- Westchnęłam, ścierając z brzucha resztę żelu.
Żałowałam, że wizyta już się skończyła. Mogłabym słuchać bicia serca moich dzieci non stop, przez całą dobę. Ciekawe, czy daliby nagrać mi płytkę.
-A tak nawiasem, kiedy przyjdziesz z ojcem dzieci? Aż taki zapracowany?- Skrzywiłam się, wracając na fotel. Jakby nie wystarczyła mi pogadanka od Paula, te dwa dni temu.
„Musisz mu powiedzieć!”, „Jak ty to sobie wyobrażasz?!”, „Sama sobie nie poradzisz!”, „On ma prawo wiedzieć!”, „Nie wyobrażam sobie, że miałbym nie wiedzieć o moich dzieciakach!” i tak dalej, i tak dalej. Trzeba przyznać, że sprawdził się w roli kaznodziei, normalnie miałam wyrzuty sumienia, gdy z nim rozmawiałam.
-Natalia?- Wyrwał mnie z zamyślenia głos Sheili.- Pobudka! Słuchaj, może ty się serio powinnaś już zwolnić z pracy. Jesteś pewna, że mam ci nie dawać...
-Nie.- Przerwałam jej.- Nadaję się do pracy. Jeszcze tylko miesiąc lub dwa, okej?
-Maksymalnie miesiąc i ani sekundy dłużej.- Zaznaczyła.- Tu masz recepty. Następna wizyta za dwa tygodnie.
-Jasne, dzięki.
Wyszłam z gabinetu i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu. Miałam się spotkać z Danielle w centrum handlowym na małych zakupach i przy okazji wyjaśnić, dlaczego nie mogę teraz tańczyć. Plus musiałam napić się herbaty. I iść do toalety, bo nie chciało mi się wracać korytarzem w lewo, w prawo, znowu w prawo i po kilku schodkach w górę. Co za dziwna architektura, kto to budował?
-Natalia! Jest!!!- Nim zdążyłam się zorientować, przed wejściem zaatakował mnie tłum paparazzi. spanikowałam, totalnie nie wiedziałam, co zrobić. Odzwyczaiłam się już od takich sytuacji, ostatnio tylko za mną chodzili i nie dochodziło do zbiorowego oblężenia, a teraz?
-Czy to prawda, że jesteś w ciąży?
-Chodzi plotka, że zerwaliście zaręczyny ze względu na zdradę!
-Czy Liam chodzi z Sophią?!
-Czy jesteś w ciąży?
-Chłopiec czy dziewczynka?
-Kim jest teraz dla ciebie Danielle?
-Jak zareagował Liam?
-Co się dzieje z Moniką?
-Czy to prawda, że uciekła od Harry'ego z powodu przemocy?!
-Dlaczego tak często tu bywasz?
-Utrzymujesz kontakt z zespołem?
-Czy One Direction się jednak rozpadnie?!
-Czy to prawda, że Zayn chce dać Perrie papiery rozwodowe?
-Czy One Direction to już przeszłość?
-Czy jesteś w ciąży?!
Oszołomiona rozglądałam się na wszystkie strony, próbując jakoś wydostać się na ulicę, a stamtąd złapać taksówkę, ale to było niemożliwe. Z każdej strony napierali na mnie dziennikarze, podtykali mi do ust mikrofony, flesze aparatów co chwilę mnie oślepiały. Nie chciałam im nic mówić, zwłaszcza że większość pytań mocno mnie dotknęła. W końcu poddałam się i rakiem, zasłaniając ciążową sylwetkę torbą, wycofałam się do przychodni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i jednak pognałam do tej toalety.
Zamknęłam się w kabinie i ciężko dysząc, próbowałam się uspokoić. Jak to wyśledzili? Przecież byłam ostrożna... Skuliłam się na podłodze, starając się wyciszyć te głosy w mojej głowie. Czułam się tak, jakbym nigdy miała się nie uwolnić od tych natrętnych pytań. Zaczęłam uspokajająco gładzić brzuch, jednocześnie hamując płacz.
-Spokojnie, jestem tutaj... Nic się nie stało, wszystko w porządku...- Szeptałam do maluchów, ale tak naprawdę, to chyba uspokajałam sama siebie.
Kiedy wreszcie byłam już w miarę opanowana, wystukałam szybkiego smsa do Danielle, żeby podjechała po mnie pod przychodnię, ale uważała na paparazzi. Umyłam twarz zimną wodą, pogratulowałam sobie w myślach nieużycia mascary i wyszłam z łazienki na korytarz. Stanęłam przy tylnych drzwiach ewakuacyjnych i czekałam na sygnał. Gdy Dani odpisała mi, że już jest, wyszłam z przychodni, szybciutko wślizgnęłam się na siedzenie pasażera w jej samochodzie i popędziłyśmy w stronę miasta.
-Dziś to chyba zakupy odwołujemy, co?- Zerknęła na mnie kątem oka, ściszając "Runaway".
-Aha.- Przytaknęłam zmęczona. Nie miałam już siły na nic po tej przeprawie.
-Wiesz co?- Sięgnęła ręką do tyłu i podała mi swoją torebkę.- Zerknij sobie.- Zmarszczyłam brwi. Na torebkę.- No, otwórz.- Posłusznie przesunęłam zamek błyskawiczny i od razu rzuciło mi się w oczy czasopismo. Nie byle jakie czasopismo. "The Mirror". A na okładce ja.
-Polska celebrytka w ciąży, Liam Payne zostanie ojcem?! Skąd oni, do cholery, to wiedzą?!- Wydarłam się na cały głos.
-Czytaj dalej.- Podpowiedziała mi Danielle. Akurat stanęłyśmy w korku, więc nie było ryzyka, że zemdli mnie podczas czytania w samochodzie. Prawie podarłam gazetę, kiedy nerwowo przerzucałam kartki.

Natalia Maj, 26 l., była narzeczona Liama Payne'a, 24 l., z One Direction prawdopodobnie jest w ciąży! Polska lekarka była widziana ostatnio na meczu finałowym Wimbledonu razem z Niallem Horanem, 24 l., Louisem Tomlinsonem, 26 l., i Eleanor Calder-Tomlinson, 25 l. Przed meczem grupa wyraźnie była zainteresowana stanem zdrowia Natalii, co możemy zobaczyć na zdjęciach. Panna Maj ponadto była widziana kilkakrotnie przy przychodni ginekologiczno-położniczej, co może sugerować tylko jedno- nadchodzi kolejne Baby Direction! Informację tę potwierdza osoba z kręgu One Direction.

-To prawda, Nattie spodziewa się dziecka. Jesteśmy wszyscy tym bardzo podekscytowani i już zaczynamy wybierać wspólnie imiona dla dzidziusia.
Fanki zespołu One Direction są zdumione tą wiadomością, ale jednak szczęśliwe.
-Zawsze życzyłam im wszystkiego najlepszego, cieszę się, jakby to było moje własne dziecko.- Mówi jedna z Directioners.- Mam nadzieję, że dzięki dziecku wrócą do siebie, jeszcze silniejsi niż wcześniej.
Świeżo upieczonym rodzicom składamy życzenia szczęścia i czekamy na oficjalne potwierdzenie!


-Przecież... przecież... skąd...- Normalnie aż się zapowietrzyłam. Po przeczytaniu na głos artykułu i obejrzeniu zdjęć nie wiedziałam już, co zrobić najpierw. Dojechać do domu, napisać pełnego żalu Twitlongera i zmieszać z błotem paparazzi, czy zawrócić pod przychodnię i od razu zatłuc całą zgraję?
-Nattie, przede wszystkim się nie denerwuj. Spokojnie.
-Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej, ale... Boże, skąd oni wiedzą?!- Ten dzień nie mógł już być gorszy, naprawdę.
-Nie daj im tej satysfakcji i nic nie rób publicznie. Ignoruj to. Nie odpowiadaj na pytania.
-Łatwo ci mówić.- Prychnęłam.- To nie ty masz na głowie dwójkę dzieci, klitkę zamiast mieszkania, stado hien depczących po piętach i ojca dzieci, który sam zachowuje się jak bachor!
-Nieee, ale mam przyjaciółkę, która w chwili obecnej rzuca się jak harpia.
-Uważasz mnie za swoją przyjaciółkę?- W tej chwili ta jedna rzecz mnie uderzyła.
-Aha.- Skinęła głową i skręciła w moją ulicę.- Nie mam za wielu przyjaciół, większość znajomych powyjeżdżała w trasy, na wakacje, siedzę tu praktycznie sama, ale mam urozmaicenie. Poprawiasz mi humor i dobrze mi się z tobą gada. Więc... chyba się jednak zaprzyjaźniłyśmy.
-Chyba tak.- Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz spoważniałam.- To co ja mam z tym zrobić?
-Jak najszybciej powiedzieć Liamowi. Zwłaszcza że to dwoje dzieci, nie jedno, jeśli dobrze zrozumiałam to, co wcześniej mówiłaś.
-Nom, bliźniaki.- Potwierdziłam. Zerknęłam jeszcze raz na artykuł.- Na razie Liam może się jeszcze nie zorientować. Wiesz, tutaj rzekomo wypowiada się jakiś nasz znajomy... Gorzej, jeśli weźmie na przesłuchanie Nialla i Louisa. Przecież ich jęzory są jak stąd do Kuala Lumpur, oni się pierwsi wygadają. Harry'emu powiedzieli.
-Ale Harry nie jest ojcem. Chyba wiedzą, że to twoja rola poinformować Liama.- Zauważyła słusznie Danielle.
-Nigdy nic nie wiadomo.- Wzruszyłam ramionami i odpięłam pas.- Dobra, dzięki za podwiezienie i przepraszam, że nie wyszły nam te zakupy.
-Spoko, pójdziemy innym razem. Ale do dziecięcego.- Zaznaczyła z uśmiechem.- Chcę wystroić przyszłe Baby Direction.
-Umowa stoi.- Zaśmiałam się.- A może teraz wejdziesz?
-Wiesz, raczej pojadę do siebie, bo... No, właśnie.- Wyjęła telefon, który na cały regulator wibrował w rytm "Holiday".- Twój kolega z mieszkania pożyczył sobie od ciebie mój numer.
-Co?!- Opadła mi szczęka. Kasai zainteresował się Danielle?- Nie!
-Raczej tak. Mogłabym go zablokować, ale w sumie dzięki jego smsom mam niezłą polewkę.- Zachichotała.
-Ale wiesz, że to erotoman? Żadnej nie odpuści.
-Spoko, wiem. Na takich mam swoje sposoby. Jak mnie zirytuje, to się pochwalę swoim lewym sierpowym i załatwione.
-Serio, umiesz lewy sierpowy?- Uniosłam brwi.
-Nie.- Wybuchnęła śmiechem.- Ale postraszyć nie zaszkodzi.

~~*~~

Zaczynałam tego wszystkiego żałować. Nie, nie ciąży, nie dzieci, nie! Zaczynałam żałować, że nie poszłam na zwolnienie, że nie znalazłam sobie wygodniejszego mieszkania, ba, że nie mogłam mieć lepszej pracy. Wszystko po kolei mnie denerwowało, zwłaszcza dzisiaj.
Kasai od rana marudził, że znudziły mu się pierogi, odgrzewane paręnaście razy i zażądał czegoś jadalnego. Ja nie chciałam wyrzucić ostatniej porcji pierogów ruskich, które zostały sprzed paru dni, kiedy narobiłam ich dla całego szwadronu wojska, więc powiedziałam, że ma sobie ugotować coś sam i pożarłam te pierogi z cebulką, keczupem i majonezem. Nie pytajcie, skąd taki zestaw smakowy, bo sama tego nie ogarniam. Noriaki powrzeszczał, powrzeszczał i polazł do pracy głodny, mamrocząc pod nosem przekleństwa w kierunku głupich bab.
Ja natomiast, wytrącona tą kłótnią z równowagi, odkryłam plamę na moim nowym fartuchu i musiałam wziąć do pracy nieuprasowany. Ale kij! Okazało się, że zaparkowałam samochód za daleko i lejąca się z nieba rzeka zamieniła się specjalnie dla mnie w zimny prysznic. Dotarłam do szpitala mokra, zła, w dodatku zdołowana piosenką Ariany "One Last Time", którą puścili w radiu i która za Chiny Ludowe nie chciała się ode mnie odczepić. Przejęłam pacjentów od Maggie i od razu z marszu poszłam na wieczorny obchód. Stamtąd zostałam odwołana na nieplanowaną operację, z której od razu trafiłam pod magiel profesora. Kiedy wreszcie wróciłam do gabinetu, byłam wykończona, słaniałam się na nogach i każdą najmniejszą komórka ciała błagałam o kawę. A nie, sorry, takie dwa zlepki komórek w środku mnie tylko protestowały. Szkoda, że w moim organizmie nie panuje demokracja, czas się zastanowić nad zmianą ustroju. Niby jesteście takie małe, a jednak wolałabym mieć już was tutaj. Ciekawe, jak mocno będę narzekać, kiedy wyjdziecie na świat.
Kończyłam uzupełniać dokumentację jednej pacjentki i co chwilę patrzyłam na zegarek. Jeszcze pół godziny... Będę mogła stąd wyjść. A wtedy stanie się koniec świata. Tak jest, właśnie dziś, dwudziestego trzeciego lipca, gdy powiem Liamowi: "Wszystkiego najlepszego z okazji ósmych urodzin zespołu! Aha, i jeszcze z okazji zostania tatą! Jej!!!". Ha ha. Ha. Masakra.
Postawiłam ostatnią kropkę i zamknęłam kartę pacjentki. Jeszcze tylko dziesięć min...
-Natalia!- Do pokoju wpadła Grace, inna stażystka.- Błagam cię, musisz mi pomóc!- Okej, może jeszcze pięć minutek wyskrobię...
-O co chodzi?
-Czy mogłabyś zostać za mnie na noc? Jako awaryjny chirurg? Profesor mówił, że tu będzie, ale gdyby była potrzeba zabiegu to zostaniesz?
Opadły mi ręce. Dlaczego akurat dziś?! Obiecałam chłopakom... Miałam powiedzieć... Dzisiaj...
-Nie ma nikogo innego?- Jęknęłam, patrząc na rudowłosą dziewczynę, która wierciła we mnie dziurę błagalnym spojrzeniem.
-Nie, wszyscy już wyszli. Natalia, proszę! Mój tata trafił do szpitala, chcę do niego jechać!
-Jest tutaj?
-Nie, po drugiej stronie miasta. Proszę!- I co teraz, Nat? Co jest ważniejsze?
-Okej. Zostanę.- Poddałam się i uśmiechnęłam się blado, kiedy Grace wybiegła na korytarz, krzycząc "dziękuję".
Odchyliłam głowę do tyłu i rozmasowałam skronie. O rany. I co ja im powiem... Wzięłam telefon i przejrzałam kontakty. Kto najmniej na mnie nawrzeszczy... Zayn.
-No, co tam, DJ Nats? Wbijaj, bo już prawie nie ma żarcia na stole.
-Zayn...- Zagryzłam usta, głos mi się prawie trząsł. Do cholery z tymi wszystkimi ciążowymi emocjami!!!- Nie będę mogła przyjechać. Koleżanka poprosiła mnie o zastępstwo, nie dam rady.
-Nattie, ale specjalnie urządziliśmy kameralną imprezkę, żebyśmy się spotkali tylko we własnym gronie, jak rodzina. Ze znajomymi balowaliśmy wczoraj, dziś czas na najbliższych. Obiecałaś to.- Nie ma na świecie chyba nic gorszego niż rozczarowany ton głosu Zayna.
-Przepraszam, mam nocny dyżur. Chciałabym, ale nie mogę. Przeproś chłopaków ode mnie.- Rozłączyłam się, zanim dodał coś jeszcze do swojego kazania. Naprawdę miałam dość dzisiejszego dnia. Sięgnęłam po telefon szpitalny i wykręciłam numer dyżurki.
-Siostro, proszę dzwonić, jakby był potrzebny chirurg, jestem do dyspozycji w swoim gabinecie.
Zwinęłam się na fotelu i otoczyłam ramionami brzuch. Tak, maluchy, czas to wreszcie przyznać, mamusia jest beznadziejną przyjaciółką i tyle w tym temacie.
Musiałam przysnąć, bo pomiędzy sennymi miksami z "One Last Time" usłyszałam dzwonek telefonu.
-Pani doktor, wypadek w centrum, wiozą trzy osoby karetką, jedna idzie od razu na stół.
-W porządku, idę na blok. Zróbcie szybkiego rentgena i tomograf, ekspresem.- Wstałam z fotela i poprawiłam fartuch. Jeszcze tylko na sekundkę do toalety.
Wypadłam na korytarz i rzuciłam się do wind. Przynajmniej bezsensownie nie spędzę tej nocy i będę miała radochę, że zamiast balować, ocaliłam czyjeś życie. Przed blokiem operacyjnym prawie zderzyłam się z profesorem.
-Przygotowują go do zabiegu, operujemy razem, bo z tego, co widziałem, facet ma rozległe obrażenia wewnętrzne. Na wszelki wypadek wezwę neurochirurga, bo może mieć uraz głowy, ale to zaraz sprawdzimy na tomografie.- Wyrzucał z siebie słowa, gnając do sali przedoperacyjnej, a ja deptałam mu po piętach. Nagle zatrzymał się raptownie i wyjął telefon.- To moja żona. Zaraz wracam.- Poszedł pod okno i mocno gestykulując, tłumaczył się ze swojej nieobecności, a ja pobiegłam do sali przedoperacyjnej.
Wokół ofiary skakały pielęgniarki, rozcinając ubranie, podpinając jakąś kroplówkę, zakładając ochronne wdzianko. Rzuciłam tylko na to okiem i podeszłam do ekranów. Zdjęcie rentgenowskie przedstawiało pęknięte siódme i ósme żebro lewe, a poniżej spory naciek. Cholera, chyba wytniemy mu śledzionę, to na bank jest pęknięcie. Przeniosłam wzrok na tomograf. Tak, teraz już wyraźne pęknięcie śledziony i widoczny krwotok w okolicach wątroby. Trzeba się spieszyć. Jeszcze zdjęcia głowy... Krwiak nadtwardówkowy. Potrzebujemy tego neurochirurga. Dla pewności jeszcze postanowiłam dopytać pielęgniarek.
-Sprawdzał ktoś mu źrenice?
-Wyraźnie rozszerzona po lewej stronie.- Odpowiedziała jedna z nich. No tak, to by się zgadzało.
-A poziom alkoholu?
-Niewielki, jedna dziesiąta promila. Nie zdążył wypić.
-Kto to się pakuje za kółko, ja nie mogę...- Oho, włączyły się dyskusje pielęgniarek.
-Ogólcie mu głowę.- Rzuciłam jeszcze, dalej gapiąc się na zdjęcia. Włączyła mi się jakaś awaryjna lampka w mózgu, coś mi tu ewidentnie nie pasowało.
-Dobrze, pani doktor. Ale, Hanna, to nie on prowadził, tylko tamten, który jest teraz na SORze.
-Ale tego też pięknie poharatało, nawet gorzej.
-Boże, jeszcze wczoraj widziałam program o nim w telewizji...- Awaryjna lampka zamieniła się w wyjący alarm.
-To ktoś sławny?- Wzięłam kartę do ręki, ale oprócz godziny przyjęcia i rozpoznania nie wpisano tu jeszcze żadnych danych.
-Jak to, nie poznała pani?- Podeszłam bliżej. Wyższa ode mnie pielęgniarka z wyraźnie współczującym spojrzeniem odsunęła się na bok.
Spojrzałam na łóżko. Straciłam oddech i czucie w nogach, musiałam oprzeć się o krawędź łóżka, żeby nie upaść. Patrzyłam z niedowierzaniem na jego pociętą szkłem z szyby samochodowej twarz, na prawie całkiem ogoloną głowę, na potężnego siniaka rosnącego w okolicach wątroby, na zdeformowaną w dwóch miejscach rękę...
Niemożliwe.
To nie dzieje się naprawdę...




__________________________________________
Ekhem... No, także ten... Kolejna drama? Hahahaa... Chyba nikt się nie śmieje. Oj, no dobra, spodziewaliście się tego, co nie? Nie? Dobra, zamykam się.

Na wasze komentarze odpowiem za sekundkę, dosłownie za minutkę. Na kolejny rozdział poczekacie dłużej, bo nie wyrobię na zakrętach. Mam wyrzuty sumienia, że nie napisałam ostatnio nic na "Dance" i w ogóle...
NASTĘPNY ROZDZIAŁ---> 28.08.2015r. (mam na to 10 dni)

Wróciłam z pielgrzymki. 12 dni, 11 pęcherzy, jedno nadciągnięte ścięgno, pięć i pół odcinka przejechanych Trupiarnią, wejście boso na Święty Krzyż, wypite hektolitry wody, zużyte tony skarpetek, bandaży, gazików, Rivanolu, nerwów, wypocone ilości hurtowe potu, zrzucone dwa i pół kilo... To tak w skrócie. W mniejszym skrócie powiem, że jestem mega zadowolona, mam nadzieję, że wymodliłam wszystkie moje intencje, że poukładałam sobie to, co miałam do poukładania i mam teraz dobre relacje z Panem Bogiem :) i oczywiście idę za rok! Planuję też wyciągnąć moją młodszą siostrę :p

Od wczoraj mam praktyki w szpitalu. Umiem zmieniać kroplówki, ha! Wkłucie podskórne też bym chyba zrobiła, gorzej z dożylnym, ale to dopiero dwa dni, mam czas ;) Co jeszcze z plusów... Widziałam ropnia na dziesięć centymetrów długości i amputowaną nogę, ale tego chyba nie musieliście wiedzieć... Czekam tylko, aż zabiorą nas na blok operacyjny ^^

I ogólnie fajnie, pozytywnie i happy :D mam nadzieję, że was rozdziałem nie zawiodłam i że na kolejny też będziecie czekać xD

Dziękuję za wszystkie wasz komentarze, obserwacje, za nominację do Liebster Award, którą zajmę się na tygodniu i za wszystko, wszystko, wszystko :***

Love ya <3
Roxanne xD

36 komentarzy:

  1. Czekałam, czekałam. Doczekałam się, Prawie się poryczałam czytając, a ty mi taką końcówkę zapodajesz ? Rozdział to mistrzostwo świata, ale końcowka..... Brak słów. Jeszcze mam czekać 10 dni ;-; Nie no ja nie wytrzymam ;-;
    A teraz na poważnie. Podobało mi się zarąbiście. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak teraz ryczałaś, to na następny przygotuj sobie minimum jedną paczkę chusteczek... Dobra, żartuję, ale będzie się działo ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Omg! Prawie się popłakałam. A na końcu te emocje! Podejrzewam że na stole leży Liam. Czemu? Sama nie wiem xD. Dzięki za "prezent", Bo strasznie się cieszyłam na ten rozdział w tym dniu akurat. Czekam na następny :DDD
    Życzę weny! <3
    ~Angela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego! :)
      Kinga

      Usuń
    2. Hah Dziekuje ^^ ~Angela

      Usuń
    3. Czy na stole leży Liam? Nie powiem :P
      Troszkę spóźnione HAPPY BIRTHDAY, ale rozdział był takim jakby prezentem, sooo... Może jednak nie spóźnione ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Szybko pisz następny bo zajebiscie ci to wychodzi ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam podejżewam, że na stole leży tata Nattie, nie wiem dlaczego tak mysle. Rozdział po prostu cud miód malinka z resztą tak jak każdy:D Z niecierpliwością czekam na nastepny<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mógł to byc jej tata bo pielęgniarka mowila ze jeszcze kilka dni temu widziala go w tv wiec stawiam na kogoś z 1D. Najprawdopodobniej Liama albo znając Roxanne mógł to nyc ktos spoza 1D ale także slawny. Ja osobiście stawiam na Liama lub Eda sheerana <3 chociaż wolałabym nie. Świwtny rozdzial czekam na następny ;3 Mam pytanie ile km przeszlas na pielgrzymce? I takze ponawiam prosbe abys napisala cokolwiek chociażby imagina z Niallerem ;3 pozdrawiam ;***
      Kate Skate xD

      Usuń
    2. Takiego malutkiego imaginka dla mnie. PROOOOOOOSZEEE <3
      Kate Skate xD

      Usuń
    3. No, faktycznie, tata Nattie sławny nie jest i podejrzewam, że jej reakcja byłaby wtedy trochę mocniejsza... Nie, to nikt z jej rodziny. Tej normalnej, bo wiemy, że ma też przyszywaną 1D Family ;P
      Ed Sheeran? Coraz ciekawiej się robi, może puścimy jakieś zakłady? xD
      Co do imaginu z Niallerem... Hmm, wszystkie moje pomysły są za długie na imaginy, ale jeśli coś mi przyjdzie do głowy, to może naskrobię... Nie wytrzymasz do fanfictionu? Niall jest w kolejce po Harrym. Nawet mam już nabazgrany prolog ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
    4. JJJEEEEJJAAA CZEKAM NA TO <3 I na nastepny rozdział ;3
      Kate Skate xD

      Usuń
  5. Nie wierze... Akurat w takim momencie musialas skonczyc xd
    Cudo rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znacie mnie chyba tak dobrze, że wiecie, że uwielbiam kończyć w takich momentach! Moja BFF mówi, że to właśnie jej się podoba w moim opowiadaniu... Chociaż ten cały dreszczyk oczekiwania nie przeszkadza jej w wypytywaniu mnie po nocach "Nataliksie, a czy ten i tamten zrobili to i to, czy chodziło ci o coś innego?" ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. Liam na stole operacyjnym! Liam na stole operacyjnym! Liam na stole operacyjnym! O.O
    Wiem... Nie napisałaś, że to on, ale tak mi się wydaje...
    Aż strach pomyśleć kim był ten drugi 0.0
    Jak już wiesz, rozdział bardzo mi się podobał i nie mogę doczekać się następnego!
    Dobrze, że podałaś datę, bo chyba zaglądałabym tu co pięć minut XD
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iii kolejny głos na Liama, proszę państwa! Nasz plebiscyt ma wyraźnego faworyta, nie, żebyśmy życzyli komuś wypadku, no, ale... Sorry, ponosi mnie xD
      Nie powiem wam, który to był i czy to w ogóle osoba z One Direction... Jedyna podpowiedź, jakiej mogę udzielić, to płeć. Tak, proszę państwa, w wypadku ucierpiał jakiś mężczyzna! Ale to chyba sami wyczytaliście, więc dobra, nie wkurzam was już :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Nie skomentowałam poprzedniego, ale no nic, nadrobię to wszystko tutaj :)
    Trafili na ślad Flasha, ale to i tak nic nie dało, nie ma żadnych rewelacji. Zanim go znajdą pewnie jeszcze minie trochę czasu.
    Natalia sama operowała. Wow, gdzie byli tacy lekarze jak ona, gdy mi wycinali wyrostek 8 lat temu? I jeszcze specjalnie dla Giny sprowadziła do szpitala Demi. Nattie ma takie ogromne serce, ta dziewczyna to istny anioł :D
    Radwańska wygrała Wimbledon, a El i Lou dowiedzieli się o ciąży Nattie. Jak dla mnie to jakoś słabo zareagowali. Znając Lou spodziewałam się jakiś dzikich tańców itp. hahha.
    Aww, Liam ruszył tyłek i wysłał jej te kwiaty. Niby to nic takiego, ale zawsze jakaś oznaka, że się nie poddał. Zuch chłop haha.
    A jeśli chodzi o ten rozdział to rodzice Natalii i ta "kłótnia" przez Skype'a mnie rozwaliła :D Ale dobrze, że już powiedziała rodzicom o ciąży.
    Potem jeszcze ta wizyta Paula. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Sophia była podstawiona i jeszcze dostała kasę. Wredna wyzyskiwaczka.
    Końcówką to mnie normalnie powaliłaś na kolana. Jak tylko było powiedziane, że to ktoś sławny, włączył mi się czerwony alarm, że to Liam. Nie, nie, nie. Oby to nie był on. Może to ktoś inny, w końcu jest tyle sławnych osób.
    Cóż, przez Ciebie doznałam niezłego szoku i teraz snuje teorie, kto trafi na stół operacyjny. DRAMA TIME part 1000500100900.
    Widzę, że pielgrzymka jak najbardziej udana, zdrowaśki odmówione :) Może w przyszłym roku jeśli będę w Polsce to wybiorę się na pielgrzymkę z Caroline. Niestety w tym roku moje plany nie wypaliły :/
    Czekam na kolejny rozdział.
    Agnieszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minie trochę czasu... Mogę wam powiedzieć, że zagadka Moniki zostanie rozwiązana za dosłownie kilka rozdziałów. Chyba trzy albo cztery :) tyle wytrzymacie ;)
      A co do drama time, to następny rozdział będzie tym najmocniejszym z "Nothing's...". Drama na dramie dramę pogania ^^
      Yep, pielgrzymka udana, jestem naprawdę zadowolona :D podejrzewam, że nie wszyscy tutaj są mega wierzący i tak dalej, ale możecie mi uwierzyć na słowo, po takiej porcji różnych konferencji, rekolekcji w drodze, śpiewania, tańca, chodzenia... ja naprawdę czuję się silniejsza psychicznie. I od kiedy chodzę na pielgrzymki, to jakoś tak... naprawdę wierzę. Wiem, że tam na górze jest Ktoś, kto się mną non stop opiekuje :)
      I zapraszam na pielgrzymkę, zwłaszcza pieszą lubelską z grupą nr 8 ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  8. Błagam powiedz, ze to nie Liam ! To nie może być Liam ! Przecież Liam był z Zayn'em i resztą ! Chyba on nie byłby taki głupi, żeby jechać do Nattie ! A może pojechał... i miał wypadek ! Nieeeeee !!!
    Przez Ciebie miałam niekontrolowany napad płaczu !
    Boże ja chcę już kolejny rozdział ! ;c
    Żadne ff, które przeczytałam ( a przeczytałam ich dużo.. ) nie wywołało u mnie tylu emocji co Twoje !
    Jeżeli uśmiercisz kogoś z 1D mogę Ci obiecać, że osobiście do Ciebie przyjadę i Cię uduszę :)
    Kocham Cię i życzę weny ! ♥ :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę powiedzieć, kto to był *.* wytrzymacie do 28, wierzę w was ;)
      Cieszę się, że ci się tak podoba :) i nie, nie musisz wytracać kasy na bilet do Lublina, bo nikogo z 1D nie uśmiercę. To mogę ci obiecać ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Wow. Tego to ja się nie spodziewałam. Oby to nie był Liam, ale pewnie to będzie on. Świetny rozdział! Uwielbiam jak Nattie mówi do bliźniaków, to takie urocze ^^
    Kto miał wypadek? Tylko ty to wiesz, więc czekam na kolejny rozdział, abym również ja to wiedziała XD
    Życzę duuuużo weny! :*
    Pozdrawiam, W. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no rozdział zajedwabisty, reakcja mamusi jeszcze lepsza a tato mnie rozwalił ^-^ Gdy opisywałaś stan..naszego "niedoszłego" pijaka :/ wyobraziłam to sobie i szczerze nigdy nie chciałabym zanleźć się na miejscu Nattie :( .. Pozozstaje zaczekać na kolejny i wiesz... Ja całkiem sprawnie się poruszam, jak na kogoś kto ma gips do połowy uda :D Więc już nie nadszarpuj nerwów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jaka byłaby moja reakcja... Chociaż ostatnio na praktykach pomagałam zmieniać opatrunek na amputowanej nodze... Boże, serce mi się krajało, gdy ta pacjentka krzyczała z bólu...
      Noga w gipsie? Co ty robiłaś w te wakacje?! O.o wracaj szybko do zdrowia, kochana! :*
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. Ogólnie to już mam tyle powodów żeby Cię zabić..dzisiaj kolejny dołączył na liście w postaci 'zostaniu na dyżurze i niepowidezenia Liamowi o ciąży'. Czytając ten rozdział myślałam,że chociaż zatrzymasz go na miejscy wktórym Nat oznajmia to Liamowi, ale nie, ty musiałaś zrobić jeszcze to! -_- Ciesz się, że dzisiaj miałam pogrzeb i to było jedynym co trzymało mnie w niepojechaniu z tatą do Lublina. ZNALAZŁABYM CIĘ I WYMUSIŁABYM HASŁO NA BLOGGERA- przysięgam !#%^%$%$^&^&!@<>%$^&!
    Kolejna rzecz, dołączająca do listy 'Powody, dlaczego zabiję Natalię' jest wiadomość w gazetach o ciąży Nat. ZABIJĘ CIĘ, ZABIJĘ I JESZCZE RAZ ZABIJĘ pRZECIEŻ...TO MIAŁA BYĆ NIESPODZIENKA I LIAM BYŁBY TAKI ZASKOCZONY I W OGÓLE BHEYGYRG. A teraz to on już się pewnie domyślił i zamist zaskoczenia ( no dobra, trochę bedzie, ale kto chodzi do jakiejś tam przychodni 985746595 razy na miesiąc i jest zainteresowany jej zdrowiem jak to było w tej gazecie) więc on bardziej będzie szukał w niej tylko potwierdzenia a to będzie mniej eksytujące :((( Jedyną ekscytującą chwilą będzie jak mu pokaże zdjęcia i się wzruszy itp... Nawet nie myśl, że o tym myślałam, Hattie forever! *^* Ale i tak Cię zabiję, że media tak po rpostu wiedzą przed Liamem. :((
    Kolejnym powodem, tym razem, dlaczego powinnam sobie pogratulować (wrodzona skromność) wiedziałam! Mówiłam! Któregoś dnia przywiozą Nattie do szpitala kogoś bliskiego! Tylko teraz mnie zastanawia kto to...no cóż...Liam- to okej, grab sobie dalej, niech się dowie o ciąży w szpitalu gdzie jest masa innych ludzi, zero prywarności, w jakimś łóżku gdzie nawet nie będzie mógł jej przytulić- WTEDY ZABIJĘ CIĘ PO RAZ DRUGI. No ale to musi być Liam, coś tam było o alkoholu so... Co do tego drugiego co prowadził....hmhhh raczej Zayn nie, skoro już rozkręcali u siebie imprezę co oznacza że raczej był w domu. No to pozostała trójka *ma ukryta nadzieję, że to będzie Harry i snuje kolejne wątki* jeiurhi ale nie, nic nie mówiłam...nie, ja wcale nie płacze...wiem, że Hattie nie ma, ale muszę tylko nadmienić, że jakby to był Harry to ona by zauważyła jak łatwo mogła go stracić i matko...w sali..matko...jakby spojrzała...OEKJ SPOKOJNIE NICOLE, WCALE NIE MAM JUŻ 785757878 WĄTKÓW NA TEN TEMAT.
    "Ale Harry nie jest ojcem. Chyba wiedzą, że to twoja rola poinformować Liama.- Zauważyła słusznie Danielle.
    -Nigdy nic nie wiadomo." <---- NIGDY NIC NIE WIADOMO?! JA TU WCALE NIE DOSZUKUJĘ SIĘ HATTIE I ICH NOCY PO ŚLUBIE EL I LOUISA, WCALE :))) Ale okej, spokojnie....
    Swoją drogą jak o ciąży już mowa i o reakcjach to wcale bym się nie obraziła jakby ojciec Nat przyjechał do Liama :)))) Nie to, że coś, wręcz przeciwnie *niewinny uśmiech*
    "Sophia była podstawiona?- Upewniłam się. O żesz kurczę pieczone. I wszystko jasne…"<---- NIC NIE JEST JASNE, ZDRADZIŁ JĄ I TYLE. Będę się tego trzymać do ostatnich rozdziałów i wypominać przy każdej możliwej okazji *^*
    Także podsumowując- i tak cię zabiję i tak :)) Życzę dużo weny i do następnego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze mnie rozwalają, naprawdę ^.^ jesteś genialna, mówiłam ci to już?
      Okej, to tak. Nie musisz mnie zabijać :D weź pod uwagę, że jak mnie zabijesz, to nie będzie nikogo, kto doprowadzi to ff do końca... Haha xD
      No, cóż, ciąża może nie będzie aż taką niespodzianką, jak to było do tej pory, ale zobacz... w gazecie nie napisali, że to bliźniaki. W ogóle informacje mieli trochę naciągane, więc Liam może stwierdzić, że to kolejna plotka i nawet nie doczytać do końca. Chociaż z drugiej strony, znamy naszego Payne'a i wiemy, że gdyby znalazł coś takiego, to rzuciłby się na tą gazetę i od razu zaczął pochłaniać artykuł, stresując się, co z Nattie...
      Hattie forever, tak? Nigdy nie odpuścisz xD już chyba nie będę próbowała cię przekonywać. Ej, mam pomysł! Może napisz swoją wersję "Nothing's..." z Hattie, co? Ja bym chętnie poczytała, co ci tam chodzi po głowie ;) ;P
      I tak mnie zabijesz... Spoko, tylko wyrób się z tym do czternastego września, bo nie chcę tej poprawki z anaty -.-
      Dziękuję <3 love ya <3

      Usuń
  12. AAAAAAAAAAA Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?!
    Tyle się dzieję! O mój Boże jeszcze zaraz po prostu wróci Monia ( nie to, że to by mi przeszkadzał) nie Liam. Przecież Liam nie pije. I to on prowadził i teraz siedzi na SORze. Wydaje mi się, że to może być Niall. Ale to tylko moje spekulacje. Nic nie napisałaś o tatuażach, pozostała 4 takowe posiada, więc jak dla mnie to mógłby być on.
    Po za tym plan Natalii, żeby nie mówić Liamowi nie wypalił, kiedy gazety się o tym dowiedziały. Liam nie jest aż tak głupi i może nie czyta takich magazynów, ale inni to robią za niego, więc...
    Uwielbiam przyjaźń Natalii i Danielle. Kasai też jest świetny, a ich relacja rozśmiesza to łez.
    Wiedziałam, że Sophia była ustawką. To było pewne. Pewnie chciała dziewczyna skorzystać z tego i zaciągnęła Liama do łóżka, pewnie wcześniej go upiła albo dała jakieś tabletki, czy coś. Kto ją tam wie.
    Ż\Także ogólnie to życzę weny i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niall? O, proszę, w tabeli wyników coś nowego ;) no, może to być Niall. A może nie... :P
      Fajny jednak wyszedł ten wątek z Danielle. Myślałam na początku, żeby zrobić Dan dalej taką złą, miała wykorzystać Natalię i wmówić jej, że się przyjaźnią, a potem jakoś wystawić, ale stwierdziłam, że ta bidula więcej nie wytrzyma... Po tym, co się wydarzyło i co się jeszcze wydarzy, to bardziej jej się przyda przyjaciel niż kolejny cios. Danielle nową przyjaciółką i koniec kropka :)
      A na temat Sophii wolę się nie wypowiadać, bo jeszcze się zdenerwuję :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  13. Tym rozdziałem i końcówką, to mnie po prostu zszokowałaś. Dosłownie.
    Myślałam, że jednak Nattie pójdzie na imprezę do chłopaków, pogadają, ona powie Liamowi, że jest w ciąży... no, ale oczywiście Roxanne miała inną wizję i musiała wszystko skomplikować (nie, wcale nie jestem zirytowana. Ani trochę).
    Moje przeczucia co do Sophii się sprawdziły. Była cholerną ustawką, przez co rozpadło się Lattie ;( Jak Liam mógł być tak głupi i zdradzić z nią Natalie?! ;/ Teraz ta wywłoka Smith tarza się w kasie, a Nattie i Liam cierpią. No, ale to nie zmienia faktu, że Payne jest sam sobie winien i nikt go raczej do niczego nie zmuszał.
    Uwielbiam jak Kasai i Nattie sobie wzajemnie dogryzają. To jest zawsze takie komiczne, że nie mogę wyrobić ze śmiechu.
    Aww Dani uważa Natalię za przyjaciółkę :) Dobrze, że się zmieniła i nie jest już zimną suką z pierwszej części. Coraz bardziej lubię jej postać. Jest naprawdę oparciem dla Nattie, szczególnie w ostatnim czasie.
    Chociaż mam takie wrażenie, że wszyscy trochę za bardzo naciskają na nią, żeby powiedziała Liamowi o dzieciach. Wiem, dwoje dzieci mega duży kłopot i powinien wiedzieć, bo ma do tego prawo, w końcu jest ojcem, ale ona też musi sobie wszystko poukładać i przemyśleć zanim cokolwiek zrobi czy powie. A oni jej tego nie ułatwiają.
    O i nie mogłabym zapomnieć o rozmowie Natalii i jej rodziców. Jej tata serio zachowuję się jak typowy nadopiekuńczy ojciec, ale to całkiem zrozumiałe. Martwi się o swoją córkę i chce, żeby była szczęśliwa. No cóż, gdyby dopadł Liama... byłoby co najmniej ciekawie hahha. Pewnie jego twarz wyglądałaby jak pisanka wielkanocna ^^
    Jeszcze jakby tego było mało to w gazetach napisali o ciąży. Cholerne pismaki, ale tego można się było spodziewać prędzej czy później to było nieuniknione. Tylko najgorzej jak Liam to przeczytał i dowiedział się o tym właśnie z tych przeklętych szmatławców. Wiadomo, że nie należy wierzyć we wszystko co piszą, ale mógł przyprzeć do muru chłopaków... no i sprawa się rypła, a sekret Nattie ujrzał światło dzienne.
    Kurczę, tylko mam nadzieje, że to nie Liam miał ten wypadek. Nie, to nie może być on. Jest w ciul pełno sławnych ludzi, więc jeszcze tak bardzo nie panikuję, aczkolwiek jakieś czarne myśli już się pojawiły.
    Czekam na następny :)
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się nie irytujesz :P ja nie wiem, czym mogłabym cię zdenerwować *.*
      Sophia jako ustawka, to było dość oczywiste, kiedy to pisałam. Nic więcej do dodania nie mam, może tylko to, że Nattie ciągle będzie musiała się zmagać z tą zdradą. Nawet jeśli Sophia zniknęła ze sceny, to wspomnienie pozostało.
      Kasai zawsze dobry na rozładowanie atmosfery! Jak czuję, że nie dam rady znieść więcej tych dramatów, to wciskam do sceny Japońca :P i pomaga ;)
      Może faktycznie za bardzo na nią naciskają... W sumie to rozumiem, ale z drugiej strony ja bym chyba się na wszystkich wkurzyła i nawrzeszczała, gdyby mi tak smęcili "powiedz mu, no powiedz mu!" xD
      Racja, sławnych ludzi jest od groma. A spora część to przyjaciele Nat, więc to prawie oczywiste, że zna osobę leżącą na stole. Pytanie, czy zna ją tylko z widzenia, czy jest to ktoś bliższy...?
      Dziękuję <3

      Usuń
  14. Jejku, jaką ja mam sklerozę! To trzeba chyba leczyć. Nie ma to jak przeczytać rozdział 7 dni wcześniej, a potem zapomnieć skomentować (brak przyzwyczajenia, bo to jedyne opowiadanie, które w takim stopniu zasługuje na moje wypociny). No nic, nadrabiam.... widzę, że wszyscy chcą cię zabić, w razie co schroń się u mnie, wiesz, na upartego nawet mam w mieście jedną z lepszych szkół medycznych pod nosem :) wracając do opowiadania, jak zawsze świetne, tylko coś mi tam logicznie gdzieś nie pasowało, możliwe, że to ja jestem głupia, w wakacje nie myślę, jak znajdę, to ci dopiszę, tylko dobiorę się do laptopa. Po drugie ja też mam swój typ, kto leży na tym stole, ale pozostawię to dla siebie, ty milczy, to i ja będę ;). Jeju, w ogóle nie wierzę, że te wakacje się już kończą, ty masz już tuż tuż poprawkę z anatomii, a ja chyba będę siedziała w czymś podobnym jak ty od tego roku i już się boję (to niby dopiero liceum, ale będę na biol-chem-macie tzw. przyrodnicza i nie wiem jak ja dam radę z tym wszystkim), więc będę się ratować twoim opowiadaniem w ciężkich chwilach :)
    All the love
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie ma sprawy, komentować można zawsze ;) w ogóle to cieszę się, że moje opowiadanie zasługuje na komentarz :D
      Ooo, dzięki ci dobra kobieto, chętnie u ciebie przekimam, jak u siebie będę miała najazd. Co jest mega możliwe po kolejnym rozdziale...
      Może trafił się tam jakiś błąd logiczny, pisałam to na szybko i sprawdzałam po łebkach więc no... XD
      No, to niesamowite jak szybko ten czas leci... Dopiero co zdawałam maturę, dopiero co były święta, dopiero co oblewałam egzamin, a tu już trzeba znowu siąść do nauki... Na przyszły rok biorę praktyki w lipcu i wrzesień chcę mieć cały wolny, nie ma bata. No i sierpień, a przynajmniej jego drugą połowę.
      Dasz radę, na pewno. Biolchem straszny nie jest ;) będę trzymać kciuki ;***
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Czyli trzymamy kciuki nawzajem, ty za mnie ja za ciebie i damy radę :) Zaczynam się zastanawiać, co ty zrobisz w tym następnym rozdziale, dlatego już szykuję ci pościel i ręczniki do kimania :D
      Owocnej nauki (miłej jakoś nie pasuje ;) )
      Pozdrawiam <3,
      Kinga

      Usuń
    3. Jutro się przekonasz, co zrobiłam... oj, marny mój los O.O

      Usuń
  15. Przepaszam ! nie mam nic na swoją obrone, dlaczego mnie nie było tyle na Ask'u i na blogu... sama nie wiem. Także przepraszam, masz tyle czytelników że nawet nie zauważyłaś braku takiego zwykłego śmiertelnika którym jestem :D no nic...
    Cóż za przyjaciółki z Nattie i Noriakiego xD cisne beke z tego hahahah :D
    Szkoda że w prawdziwym życiu cały Modest! tak nie postepuje jak Paul ! nic nie zrobił, wziął tylko urlop a jednak przeprasza... no ale cóż..
    taaa wszyscy wiedzą tylko nie ten najbardziej powiązany ze sprawą, ale oby tak dalej. Mi( i chyba tylko mi ) bardzo pasuje że Liam jeszcze nie wie o ciąży.... napięcie w akcji jet teraz tak mega bo za każdym razem gdy jes w zmianka o Liamie boje się.. nie, żle to ujęłam myśle, że się dowie o dzieciach.
    ahahahah już nawet wymyśliłam im nazwe... Kasai+Danielle= Kasielle xD jestem stuknięta I know :p
    Spełniły się moje mroczne przypuszczenia, że wreszcie któryś z chłopaków wylądował na tym nieszczęsnym stole... cholera jasna !
    Ale Nattie go zoperuje i będzie wszystko w porzadku, prawda ? Prawda ?!
    uuu a już w nastepnym dowiemy się kto to <3 serio coś jest ze mną nie tak bo bardziej ciesze się mega ciekawą fabułą niż losem bohaterów... ale to jest ze sobą powiązane... czyż nie? :)
    Gaba :*

    OdpowiedzUsuń