Proponuję podczas czytania włączyć minimum jedną piosenkę, a ta najważniejsza to "Love Me Like You Do". Jest wręcz niezbędna do wyobrażenia sobie pewnej sceny ;) poza tym polecam "Girl Almighty", kolejne rysunkowe arcydzieło ^^
Enjoy the chapter <3
__________________________________________________
Delikatnie upinałam welon na ciemnych włosach Eleanor, podczas gdy Lou wyjmowała z pudełka białe szpilki. Nika poprawiała coś w bukiecie panny młodej, Perrie klęła na producenta butów, bo znalazła u siebie rozcięcie tuż nad podeszwą, które groziło rozwaleniem całego pantofla. W końcu skopała z nóg buty i założyła sandały, w których tu przyszła wczoraj. Przynajmniej były pod kolor. Lottie psikała w powietrzu naszymi ulubionymi perfumami "Between Us", oczywiście promowanymi przez One Direction, a Fizzy właśnie pobiegła do łazienki. Cały apartament był zapełniony kosmetykami, sukienkami, pudełkami po butach, wsuwkami i innymi babskimi drobiazgami. Podsumowując... Za godzinę ślub.
Wczoraj skończyliśmy imprezę koło drugiej nad ranem. Mogę z dumą się przyznać, że kaca nie miałam, bo wypiłam naprawdę niewiele. Nikę, Jade, El i Lottie trzeba było dziś ratować tabletkami przeciwbólowymi. Ale co tam, bawiliśmy się genialnie, ja tańczyłam chyba z każdym, kto stanął na mojej drodze, zaczynając od Eda, przez Ashtona Irwina, Conora Maynarda, Chrisa Martina, a skończywszy na Ryanie Tedderze. Szkoda tylko, że nie było Adama Levine'a, ale Maroon 5 mieli dojechać dzisiaj, za jakieś pół godziny. Miejmy nadzieję, że się nie spóźnią.
-Eleanor, spokojnie. Jesteś cała blada.- Zauważyła Lottie, podchodząc do dziewczyny.- Louis nie nawieje, nie martw się.
-Ja się nie martwię... tylko wszystko się we mnie przewraca i chyba zaraz zwymiotuję.- Jęknęła, zamykając oczy.
-Będzie dobrze, zobaczysz. No, podnoś tę kieckę.- Lou kucnęła przed nią, żeby pomóc jej w założeniu butów.- Louis to pajac, ale w życiu by ci czegoś takiego nie zrobił.
-Ale teraz wszystko się może zmienić...
-Jedyne, co się zmieni, to obrączka na palcu i nazwisko, wiem z doświadczenia.- Mruknęła Perrie.
-Okej, gotowe.- Odsunęłam się i popatrzyłam na swoje dzieło.- No, nawet mi to wyszło. Nie spodziewałam się.
-Trzymaj bukiet.- Nika podała jej kwiaty.- Gdzie są nasze?- Rozejrzała się po apartamencie.
-W tej mniejszej łazience.- Oparła Fizzy i wzięła z wieszaka swoją sukienkę.- Idę się ubrać.
-Ktoś potrzebuje poprawki w makijażu lub fryzurze?- Louise popatrzyła na nas z wyczekiwaniem.- Nie? To git, też idę się wystroić.
-Dobra, to wy tu czekajcie, a ja pójdę sprawdzić chłopaków.- Zamknęłam za sobą drzwi apartamentu i zjechałam windą dwa piętra. Bez pukania wparowałam w sam środek Armagedonu.
-Nie wierzę! Wy jeszcze w proszku?!- Przewróciłam oczami. Czego ja się w sumie spodziewałam?- Dobra, ustawić się. Pan młody na koniec. Inspekcja nadchodzi.
Pierwszy podszedł do mnie Zayn. Wygładziłam mu z tyłu marynarkę.
-Czy ty się oparłeś o świeżo malowaną ścianę? Zdejmuj to, szczotka do ubrań leży na szafce.- Kolej na Nialla.- I znowu krawat... Czego ty się jeszcze nie nauczyłeś go wiązać?
-Dziewczyny robią to lepiej.- Mruknął, naciągając rękawy koszuli.- Reszta w porządku?
-Raczej tak. Max?- Hurd podszedł do mnie, żebym dokonała kolejnej inspekcji.- Chociaż jeden w porządku. Całkowicie. Jestem z ciebie dumna.- Wyszczerzyłam się.- Następny! Nie, nie, nie! Harry, nie ma takiej opcji. Wyciągaj buty od garniaka spod tej kanapy, nie myśl, że ich nie widzę. Nawet nie myśl, że pójdziesz w tym... tym świecącym czymś.- Styles wymamrotał coś pod nosem (zakład, że mnie przeklął) i kucnął przy kanapie, żeby wyjąć spod niej czarne półbuty i zamienić na nie swoje srebrne sztyblety. On już ma obsesję na punkcie takich butów.
Do mnie podszedł Liam. Przygryzłam wargę i starannie ominęłam jego wzrok, który wręcz wypalał dziurę w mojej twarzy. Przygładziłam marynarkę na jego ramionach, poprawiłam krawat, pociągnęłam w dół rękawy... Zaciągnęłam się zapachem jego perfum i z trudem opanowałam chęć rzucenia się na niego. To wesele miało być wyjątkowe... Planowaliśmy się urwać w połowie, żeby pójść przynajmniej na chwilę do naszej altanki, mieliśmy złapać welon i krawat państwa młodych, żeby zatańczyć popisowego walca przed wszystkimi... Lub namówić Fifę, żeby nam puścił tango. Śmialibyśmy się potem z ich zszokowanych min. A teraz... Odsunęłam się od Liama, nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem.
-Louis. Twoja kolej.- Powiedziałam, starając się, żeby mój głos brzmiał normalnie.
-Natalia, ja zaraz zwariuję. Czy możemy wybudować wehikuł czasu i przesunąć się do miejsca, kiedy będzie po wszystkim?- Zapytał z nadzieją. Jak to dobrze, że zaczął gadać, przynajmniej zwrócił moją uwagę w innym kierunku.
-Louis, ty się tylko żenisz. Będzie dobrze. Jeśli cię to pocieszy, to Eleanor denerwuje się tak samo mocno jak ty.- Zlustrowałam go uważnie wzrokiem.- Ale skarpetki to ty załóż.
-Przecież nic nie widać!- Jęknął.- Wiesz, że tego nie lubię.
-Taa, wiem. Zakładaj.- Poszłam do łazienki i przyniosłam malutkie bukieciki, które zaczęłam wpinać im do butonierek. Eleanor miała białe róże z frezjami w swoim bukiecie, dlatego Louisowi wpięłam małą różyczkę ozdobioną gałązką białej frezji. Kwiaty druhen były bladoróżowymi różami, w odcieniu pasującym do jasno żółtych sukienek i takie same tylko w zmniejszonej wersji przypięłam reszcie chłopaków.- Okej, kolejność zapamiętana?- Wszyscy skinęli potakująco.- Dobra. To już idźcie. W holu czekają na was rodzice Lou i El. A, no i oczywiście ochrona. Przechodzicie prosto do parku. My z dziewczynami już idziemy. Louis, ty wchodzisz do namiotu, a gdy my dojdziemy, zaczną wchodzić świadkowie.
-Przyjąłem. Bez odbioru.- Znowu włączył tryb przygłupa. Wywróciłam oczami i poszłam z powrotem do apartamentu dziewczyn.
-Gotowe? Chłopaki już idą na dół.- Powiedziałam, wchodząc do pokoju. Rozejrzałam się dookoła.- Gdzie panna młoda? Nie mówcie, że zabawiła się w Julię Roberts i nawiała!
-Jest na tarasie.- Odpowiedziała Fizzy, zapinając sandałek. Skierowałam się szybko na balkon.
-Jezu, Calder, wystraszyłaś mnie.- Stanęłam obok niej i dotknęłam jej ramienia.- Wszystko gra?
-Popatrz, idzie tam z rodzicami.- Kiwnęła głową, wskazując na Louisa, który energicznym krokiem przemierzał parkową alejkę w kierunku namiotów.- A tam stoją wszystkie dziewczyny, które chcą mnie w tej chwili zamordować.- Machnęła ręką w stronę ulicy, z której dobiegały piski i krzyki.
-Nie wszystkie.- Zaprotestowałam.- Zresztą, gdy tylko zobaczą obrączki na waszych dłoniach, to przestaną. Chyba każdy wtedy zrozumie, że się kochacie.
-Wiesz co?- Popatrzyła na mnie oczami jak u sarenki.- Nie chcę wyjść na słabeusza, ale z nas wszystkich, z tych pięciu dziewczyn, które spotykają się z One Direction... to chyba ja mam najgorzej. Wszystko przez to, że chłopaki dla jaj udawali gejów na kilku wywiadach. W ciągu tych wszystkich lat dowiedziałam się, że jestem ustawką, że Louis i Harry nienawidzą mnie, że zarabiam kasę na udawaniu dziewczyny Lou, że powinnam umrzeć, bo nie pozwalam im na pokazanie prawdziwej miłości, że mam siostrę bliźniaczkę, która zastępuje mnie na randkach z Lou... Czasami bałam się wejść na Twittera, bo a nuż zobaczyłabym hashtag ze swoim imieniem, a w nim kolejne wyzwiska, groźby... Założyłam chyba milion kont, żeby ich nie zhakowano...
-Ale mimo to ciągle tu jesteś.- Zauważyłam.- Gdyby wam aż tak na sobie nie zależało, to już dawno byś od niego odeszła.
-Wiem. Po prostu bardzo mocno go kocham.- Wyszeptała. Ostrożnie objęłam ją ramieniem, aby nie uszkodzić welonu lub sukni.
-I właśnie z tego powodu dziś tam pójdziesz, przysięgniesz mu przed ołtarzem miłość aż po grób i będziecie żyli razem długo i szczęśliwie, jak w bajce.
-Masz rację.- Uśmiechnęła się delikatnie.- Będzie dobrze. Musi być.- Odwróciła się do mnie przodem i mocno uściskała.- Dobrze wybrałam druhnę. Kocham cię.- Szepnęła mi do ucha.
-Ja ciebie też.- Wypuściłam ją z objęć.
-Dziewczyny!- El wkroczyła pewnie do apartamentu.- Idziemy. Teraz jestem gotowa.
Wszystkie czekałyśmy już tylko na nią, więc ruszyłyśmy do windy i zjechałyśmy na dół.
-No, nareszcie!- Mama Eleanor stała tuż obok wyjścia z windy.- Ile można tu stać! Boże, córeczko, jak ty pięknie wyglądasz...- I rozpłakała się. Całkiem zrozumiałe.
-Mamo, tato.- Els ze łzami w oczach przytuliła się do rodziców. No litości, dziewczyno, nie idziesz na ścięcie.
-Nie chcę przerywać wzniosłej chwili, ale musimy już iść.- Nika wymownie wskazała na zegarek. Rodzinka Calderów wreszcie oderwała się od siebie.
-Okej, lecimy. Perrie i Zayn idą pierwsi, wiecie, żeby już zachować ten szyk.- Machałam bukietem, wskazując wyjście z budynku.- Panie Calder, pan idzie z El do ołtarza, ale pani może już iść zająć miejsce w namiocie. Louis już chyba tam czeka.
W prawie idealnym orszaku poszliśmy w kierunku namiotów. Przed wejściem Louis wydeptywał ścieżkę tam i z powrotem, wypatrując swojej narzeczonej.
-Boże, czemu tak długo? Myślałem, że się jednak rozmyśliła!- Na nasz widok odetchnął z ulgą.
-Ty nie stój tu jak kołek, tylko leć do księdza pod ołtarz!- Ponaglił go Liam. Mimo tego, co się z nami stało, dobrze jest mieć obok ogarniętą osobę, która myśli tak jak ja.
Ustawiliśmy się w odpowiednim szyku. Wzięłam Harry'ego pod ramię i obejrzałam się na Eleanor.
-Gotowa?- Skinęła głową.
-Jak nigdy.
Dałam umówiony znak Fifie i włączył nagraną odpowiednio wcześniej melodię. Mianowicie Eleanor, zarażona przez Monię miłością do Piotra Rubika, zażyczyła sobie na wejście "Niech mówią, że to nie jest miłość" po angielsku. Całe szczęście, że nie wymyśliła sobie tego tydzień wcześniej. Zdążyliśmy załatwić chór, który nagrał specjalnie dla nich ten utwór, tylko odpowiednio przerobiony. Słowa wręcz idealnie pasowały do naszej wcześniejszej rozmowy. Mówią, mówią, że... Mówią, że to nie jest miłość, nie, że się tylko zdaje, zdaje nam... Nie ma to jak polskie wpływy za granicą.
W każdym razie na dźwięk wyklaskiwanego rytmu wszyscy goście odwrócili się w stronę wejścia, przez które wkroczyli powoli Perrie i Zayn. Za nimi podążali Nika z Niallem. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to Nika nawet się nie potknęła, a ma niestety taki zwyczaj, zwłaszcza na czerwonym dywanie. Potem Felicite i Max. Dobra, wreszcie ruszyli Liam i Lottie. Teraz my. Ścisnęłam znacząco ramię Hazzy i w tym samym momencie przekroczyliśmy próg namiotu. Z uśmiechem kroczyliśmy w kierunku Louisa, witając się skinieniem głowy z niektórymi znajomymi. Głośne westchnienie tłumu oznajmiło, że już jest z nami panna młoda. Wszyscy wstali, oglądając się na pannę młodą. Zerknęłam na Harry'ego i wymieniliśmy porozumiewawcze uśmiechy. Rozdzieliliśmy się tuż przed Louisem. Ja stanęłam po lewej stronie przed resztą dziewczyn, a on po prawej, między Lou a Liamem. Wreszcie daliśmy Louisowi szansę zobaczenia jego narzeczonej.
Można powiedzieć, że czas stanął w miejscu. Wszyscy ludzie zniknęli, zostali tylko oni. Twarz Lou wręcz rozbłysła czystym szczęściem i zachwytem na widok Eleanor, a ona sama wyglądała jakby zaraz miała ulecieć w powietrze z radości. Chyba nawet przyspieszyła kroku, idąc w kierunku przyszłego męża. Wreszcie puściła ramię ojca i wyciągnęła rękę do Lou, a on zaraz ją lekko złapał. Zbliżyli się do siebie z pełnymi szczęścia uśmiechami na twarzach. Pocałował ją delikatnie w rękę, wywołując pełne zachwytu westchnienia wśród żeńskiej części zaproszonych gości. Wyglądali razem jak księżniczka i książę z jednej z tych wspaniałych bajek Disneya. Kopciuszek i Królewicz. Aurora i Filip. Królewna Śnieżka i Książę z Bajki.
Długie włosy Eleanor były upięte tylko u góry, aby utrzymywał się na nich udrapowany welon. Gęste dolne pasma opadały luźno na ramiona, tworząc falę loków, lekko przyprószonych brokatem, który dodała Louise w chwili artystycznego natchnienia. Suknia jak u królowej lśniła w blasku słońca, które docierało do namiotu przez rozsunięte boczne zasłony. Welon trzymał się idealnie, z tyłu długi do ziemi, z przodu krótszy, przysłaniający twarz, ale mimo to można było doskonale odczytać z niej emocje. Radość, szczęście, niepewność, ale jednocześnie odwagę, nadzieję, a przede wszystkim miłość. Wielką miłość do osoby stojącej obok niej i wsłuchującej się w słowa wstępu księdza.
Louis wyglądał jak model wycięty z okładki "Vogue'a" lub wzięty żywcem z sesji zdjęciowej Armaniego. Włosy ułożone w charakterystyczny dla niego artystyczny nieład opadały mu na czoło, nadając jego twarzy jakby chłopięcy wyraz, który tak kochały jego fanki. Czarny garnitur leżał idealnie na jego ramionach i razem z krawatem był chyba jedynym elementem, nadający mu odrobiny powagi. Denerwował się nieziemsko, co mogłam poznać po ledwo dostrzegalnym podrygiwaniu i zagryzaniu warg.
-A teraz podajcie sobie prawe dłonie.- Powiedział ksiądz. El i Lou zwrócili się w swoją stronę, patrząc sobie prosto w oczy. Z mojej perspektywy idealnie widziałam twarz Tomlinsona. Patrzył na Eleanor z napięciem, jakby bał się, że jeszcze się wycofa. Zaraz jednak rozluźnił się i posłał jej uśmiech. Musiała go chyba odwzajemnić, bo za chwilę znowu szczerzył się jak opętany zakochaniem idiota.
-Czy ty, Louis, bierzesz za żonę Eleanor i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz jej aż do śmierci?
-Jasne. Znaczy tak!- Wiedziałam! Musiał się zająknąć! Dobra, przynajmniej mówi się, że pomyłka przy przysiędze zwiastuje szczęście w małżeństwie.
-A czy ty, Eleanor, bierzesz za męża Louisa i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?- To było piękne, że na początek zdecydowali się przysięgać sobie w najprostszych słowach, bez urozmaiceń. Za chwilę ich własne przysięgi. Jedyna rzecz tego dnia, nad którą nie miałam kontroli.
-T-tak.- Głos Eleanor lekko zadrżał, gdy wypowiadała najważniejsze dzisiaj słowo.
-Oboje postanowiliście złożyć sobie nawzajem przysięgi we własnych słowach, dlatego proszę teraz, abyście je wygłosili.- Jedziesz, Tommo.
-Eleanor...- Zaczął niepewnie, ale z każdym słowem jego głos nabierał mocy.- Jesteś całym moim światem. Nie wyobrażam sobie, jak wyglądałoby moje życie, gdybym ciebie nie spotkał, gdybym nie zdecydował się fałszować dla większej publiczności niż moja rodzina. Od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem, wiedziałem, że to z tobą chcę dzielić wszystkie chwile życia. Te szczęśliwe i te gorsze. Wiem, że zawsze będziesz stała obok mnie. Jesteś uosobieniem moich marzeń i wyrażam to w każdej piosence, którą piszę dla ciebie. Nie obchodzi mnie reszta świata, ty jesteś moim światem i dzięki tobie, kochanie, jestem silniejszy. Razem zwyciężymy wszystko. Kocham cię, Eleanor.- Miałam ochotę się rozpłakać i chyba każda osoba na tej sali, razem ze mną powstrzymywała łzy. Gdzieś z tyłu słyszałam szloch mamy Lou, Jay. Przeniosłam wzrok z Louisa na drużbów. Harry chyba nabawił się szczękościsku, bo uśmiechał się dosłownie od ucha do ucha. A za nim stał Liam. I nie patrzył się na parę młodą. Tylko na mnie.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Oboje wiedzieliśmy, że teraz, w tym momencie, Louis zacytował "Strong". TĘ piosenkę. Mogło być tak pięknie, Liam. Mogliśmy teraz stać tu i uśmiechać się do siebie, w myślach planując nasze wesele. Mogliśmy po ślubie wziąć się za ręce i zatańczyć obok młodej pary. Mogliśmy wyjść w środku uroczystości, żeby powiedzieć sobie "kocham cię" w naszej altance. Dlaczego ty to wszystko spieprzyłeś? Co było ze mną nie tak, że chciałeś ją? Że wykorzystałeś moją nieobecność i mnie zdradziłeś? Znudziłam ci się?
Próbowałam przekazać mu to wszystko w jednym spojrzeniu i chyba to zrozumiał, bo w jego oczach widziałam tylko szczery żal. I miłość. Ale ją wolałam odrzucić z miejsca.
-Louis...- Teraz przyszła kolej Els.- Nigdy nie przypuszczałam, że spotkam tak fascynującą osobę, jak ty. Nie myślałam, że mogłabym się zakochać w osobie publicznej, w piosenkarzu, który swoimi kawałkami skradnie mi serce. Ale ty uświadomiłeś mi, że wszystko jest możliwe, Pokazałeś mi, jak wielki mam wpływ na świat i że wystarczy mocno w coś wierzyć, by to stało się prawdą. Wiem, że wokół nas są ludzie, którzy chcą nas rozdzielić, ale oni nic o nas nie wiedzą. Nie mają pojęcia, że z każdą dedykowaną mi piosenką, zakochuję się w tobie coraz bardziej. Przy tobie odnalazłam swoje miejsce. Razem zwyciężymy wszystko. Kocham cię, Louis.- One z kolei musiała zacytować "They Don't Know About Us". Cholera, zaraz mi te łzy polecą! Tusz mi spłynie!
-A teraz załóżcie sobie obrączki, aby symbolizowały zawarty przez was związek małżeński.- Zerknęłam niespokojnie na Harry'ego, ale na szczęście nie zapomniał ich wziąć. Podał obrączki księdzu, który zrobił nad nimi znak krzyża i przekazał El i Louisowi.
-Eleanor, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- Wsunął na szczupły palec swojej żony złotą obrączkę z wygrawerowaną od wewnątrz datą ślubu i ich imionami.
-Louis, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- El zrobiła to samo. Odwrócili głowy w stronę księdza.
-Małżeństwo przez was zawarte jest związkiem sakramentalnym, od tej chwili jesteście mężem i żoną. Możecie się pocałować.- Zbliżyli się do siebie, Louis ostrożnie odsunął welon do tyłu, wziął jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Wszyscy goście wydali zgodny okrzyk zachwytu, gdy Lou z tej całej radości, nie przerywając pocałunku, uniósł Eleanor i zaczął się z nią obracać wokół własnej osi.
Udało się. Żadne nie uciekło, ślub zawarty, jeszcze tylko wesele.
Tylko.
Wyszliśmy za młodą parą z namiotu w rytmie marsza weselnego Mendelsshona. Wszyscy goście zgromadzili się przy Louisie i Eleanor, aby złożyć im życzenia i gratulacje. Ja i Harry zostawiliśmy resztę świadków do pomocy naszym świeżo poślubionym i skierowaliśmy się do większego namiotu, w którym miało się odbyć przyjęcie.
-Albo mi się wydawało, albo on się przez całą uroczystość telepał.- Śmiał się Harry.- Cześć, mamo.
-Cześć, synku. Nattie, jak ty pięknie wyglądasz!- Wykrzyknęła, obejmując Hazzę ramieniem.
-Dzięki, Anne. Harry, wejdź do środka, będziesz pokazywał gościom miejsca.
-Robi się, szefowo.- Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo w swoje objęcia porwała mnie Ariana.
-Nattie! Hej, jak dawno się nie widziałyśmy!- Oddałam uścisk.
-Ostatnio chyba na Sylwestra.- Uśmiechnęłam się.- Z kim przyszłaś?
-A, tak. To mój chłopak. David.
-Cześć, miło cię poznać.- Podał mi rękę. Zmrużyłam oczy.
-Skądś cię znam. Jesteś aktorem?- Zaśmiał się.
-Ostatnio mniej występuję, ale tak. Grałem w Disneyu. Kojarzysz "Czarodziei z Waverly Place"?- Aha, to był on!
-David Henrie! Od razu wiedziałam, naprawdę.- Posłałam im uśmiech.- Wejdźcie, zapraszam. Harry wskaże wam miejsca. Ed, siema!
-Cześć, Nattie.- Kolejny uścisk, tym razem od rudzielca.- Gdzie mnie posadziliście? W jeziorku?
-Mam nadzieję, że nie pogardzisz miejscem w butelce z szampanem.- Zaśmiałam się.- Właź.- Ktoś mi zasłonił oczy od tyłu.- Kto tam?
-Morderca!- Powiedział ktoś sztucznie grubym głosem.
-Katy!- Pisnęłam, przytulając dziewczynę.- Tęskniłam!
-No wiem, ja też! Słuchaj, co tu się wyprawiało? Dlaczego nie jesteś z Liamem?- Dopytywała się Perry, odsuwając się ode mnie.
-Długo by opowiadać. Zdzwonimy się na jakąś kawę po weselu, co ty na to? Wszystko ci opowiem.
-Trzymam cię za słowo.- Cmoknęła mnie na pożegnanie w policzek i weszła do namiotu. Nie zdążyłam się obejrzeć, gdy zaatakowało mnie czteroosobowe stado małp.
-Nattie!- W ułamku sekundy zatonęłam w uścisku Luke'a, Ashtona, Caluma i Michaela, konkretnie 5 Seconds Of Summer. Czyli zwariowanych wychowanków 1D.
-No, Natalie, muszę ci powiedzieć, że wyglądasz oszałamiająco.- Zaczął Calum. Wybuchnęłam śmiechem.
-Nie podlizuj się, tylko powiedz, gdzie twoja dziewczyna.
-Zatrzymała się przy Cheryl Cole. Chyba czas na autografy.- Wywrócił oczami.
-Antygwiazda się odezwała. Aha, uprzedzam, że reporterzy "The Sun" mogą was prosić o wywiad. Powinnam była to mówić do wszystkich...
-Spoko. Tutaj ludzie są tego świadomi.- Luke poklepał mnie pocieszająco po łopatce.- Ale możemy liczyć potem na taniec?
-Nawet dwa, jak zechcesz. Wchodźcie.
Obok mnie przewinął się tłum gości. Rodzice wszystkich członków 1D, ogromna rodzina Eleanor i jeszcze większa Louisa, no i oczywiście cała plejada gwiazd. Niby byłam do tego przyzwyczajona, ale i tak mało nie padłam na miejscu, gdy uścisnęła mnie Demi Lovato. Do stuprocentowego szczęścia brakowało mi już chyba tylko Beyonce i Shakiry. Ewentualnie zmartwychwstania Freddiego Mercury'ego.
To było coś niesamowitego, patrzeć jak Cher Lloyd żartuje z Jessie J, która macha do gitarzysty Coldplay, a on z kolei przybija piątkę z Dannym O'Donoghue'm, wokalistą The Script. Zauważyłam, że Louis i Eleanor witają się już z ostatnimi gośćmi i kierują się powoli w stronę namiotu.
-Okej, załatwione.- Nika z Niallem stanęli obok mnie.- Wchodzimy do środka. Liam, Lottie, Max i Fizzy wejdą z nimi, a ty leć już do Harry'ego.
-Nie zapomnij tekstu!- Niezawodny Nialler. Już ja ci pokażę.
Wsunęłam się dyskretnie do środka. Goście byli już usadzeni, zgodnie z upodobaniami, minionymi i obecnymi konfliktami. To było nie lada wyzwanie, żeby każdy był zadowolony ze swojego miejsca. My, jako świadkowie państwa młodych, mieliśmy miejsca z nimi przy jednym stole, po prawej stronie przy scenie. Otoczony stolikami parkiet tylko czekał na miażdżenie szpilkami. W powietrzu unosiły się śmiechy, głośne rozmowy, okrzyki, stukanie kieliszkami, do których rozlewany był szampan na pierwszy toast. Odszukałam wzrokiem Harry'ego. Właśnie witał się z Bruno Marsem. Oho. Nika oszaleje.
-Hej!- Podbiegłam do nich.- Cześć, Bruno. Hazz, idziemy, zaraz wchodzą.
-Jasne.- Weszliśmy na scenę, gdzie Fifa już nakładał słuchawki i przygotowywał konsolę do imprezy.
-Gotowi?- Podał nam dwa mikrofony.- Kurde, czuję się jak prowadzący jakąś galę.
-Przynajmniej nic nie mówisz.- Mruknął Styles, przeszukując kieszenie.- Cholera, zgubiłem kartkę!- Popatrzył na mnie spanikowany.
-Nie masz nic w głowie?- Zdenerwowałam się. To był taki fajny tekst!
-No właśnie nie. Pustka.
-Nic nowego.- Warknęłam. Na szczęście mikrofon był jeszcze wyłączony.
-Dobra, dam radę. Powiem z głowy.- Szepnął zdenerwowany, gdy Liam dał znak, że za minutkę wchodzą.
-Przecież podobno jest pusta!- Syknęłam, ustawiając się na środku sceny. Kliknęłam na przycisk mikrofonu i uśmiechnęłam się szeroko do zgromadzonych. Będzie dobrze.
-Czy mogę prosić państwa o uwagę?- Zapadła cisza.- Dziękuję. Pragnę wam przedstawić Eleanor i Louisa Tomlinson!- Zagrzmiały oklaski, gdy Lou wniósł El na rękach i postawił na środku parkietu. Widać było po nich, że opadł już cały stres, strach, niepewność... Zostało tylko szczęście i miłość.
-Chciałbym teraz wznieść toast.- Harry uniósł znacząco swój kieliszek.- Jako drużba pana młodego powinienem wygłosić teraz porywającą mowę, w której go ośmieszę i będę mógł go potem szantażować nagraniem tej doniosłej chwili. Niestety, ośmieszę tylko siebie, bo zgubiłem kartkę z napisaną mową.- Miał tak komiczną minę, że wszyscy tu zebrani ryknęli śmiechem.- Aha, jasne. Śmiejcie się, śmiejcie. Coś tam pamiętam. Ekhem.- Musiał oczywiście odchrząknąć. Nie ma to jak dodać trochę dramaturgii.
-Niby nie znam Louisa od pieluch, ale mimo to jest dla mnie jak brat. Poznaliśmy się osiem lat temu, w X Factorze, a że obaj umieliśmy śpiewać, to dołączyli do nas jeszcze trzy wrzeszczące kocury i tak powstało One Direction.- Zaczynam się bać...- Całą piątką wydurnialiśmy się w programie, wydzieraliśmy się na scenie, jakimś dziwnym cudem przechodziliśmy z odcinka do odcinka, w końcu przegraliśmy. Ale! Udało nam się pozostać razem, w zespole, mimo wszystkich trudności, wrogów, krytyków i tak dalej, i tak dalej. I patrzcie, ciągle śpiewamy! Ale chyba zboczyłem z tematu. Eleanor znam dłużej niż Louisa. Spotkaliśmy się parę razy na imprezach u znajomych. Wiedziałem, że jest naprawdę wspaniałą dziewczyną, niestety, nie w moim typie, ale jednak była dobrą przyjaciółką. Kiedy z chłopakami robiliśmy imprezę w naszym pierwszym wspólnym domu, spontanicznie ją zaprosiłem. I wiecie co? Od razu coś zaiskrzyło! No, ale gdy El opuściła już nasze skromne progi, okazało się, że sierotka Lou zapomniał jej numeru! I co? Otóż wspaniały przyjaciel Harry dał mu ten numer. Nie mówię, że za darmo...- Śmiech na sali. Zresztą, co ja mówię, oni niemal przez cały czas się śmiali.- Ale cena niech pozostanie naszą słodką tajemnicą.- Puścił oko do Louisa i El. Tommo tylko pokręcił głową z uśmiechem.- I proszę bardzo! Gdyby nie ja, nie byłoby nas tutaj! Czyli... Ślub Louisa i Eleanor to tylko i wyłącznie moja zasługa. Tak, wiem, dziękuję, dziękuję, autografy na lewo, zdjęcia na prawo, nie pchajcie się tak.- Nasz śmiech chyba było słychać aż na Grenlandii. Czego jak czego, ale autografów to on już rozdał dużo.- No dobrze, ale wracając do tematu. Louis, El... Jesteście dla mnie jak rodzina, ba! My już jesteśmy rodziną, jedną wielką 1D Team! I błagam was, nie spieprzcie tego, już się przyzwyczaiłem do was dwojga, a jestem już stary i nie lubię na starość zmieniać przyzwyczajeń... Okej, już się uspokajam. Tak, Louis, wiem, nie jestem stary, ty jesteś starszy ode mnie, więc dobra, nie będę cię już postarzał. Jeszcze znowu się na mnie wkurzysz i schowasz moje ulubione buty do piwnicy. Tak, dalej to pamiętam. Śmierdziały przez dwa tygodnie.
-Streszczaj się, Styles.- Szturchnęłam go ramieniem, wywołując kolejny atak śmiechu.
-Dobra, już się streszczam. Moi kochani, wypijmy zdrowie państwa młodych! Niech żyją długo i szczęśliwie, jak we współczesnej bajce!
-Zdrowie!- Wszyscy zgodnie wypili lampkę szampana. Eleanor i Louis jednocześnie rzucili swoimi kieliszkami przez ramię. Głośne oklaski potwierdziły, że kieliszki się stłukły i ich małżeństwo na pewno będzie szczęśliwe.
-A teraz czas na pierwszy taniec państwa młodych!- Zapowiedział Harry i zszedł ze sceny, zostawiając mnie samą. Na parkiecie zostawiono miejsce tylko dla młodej pary.
Usłyszałam pierwsze dźwięki pianina i uśmiechnęłam się do siebie. Jaką piosenkę można zaśpiewać na baśniowym ślubie? Tylko przebój z bajki. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać "So Close".
-You’re in my arms
And all the world is gone
The music playing on, for only two
So close together
And when I’m with you
So close to feeling alive
So close to reaching that famous happy end
Almost believing, this one's not pretend
Now you're beside me, and look how far we've come
So far, we are, so close...
Almost believing, this one's not pretend
Now you're beside me, and look how far we've come
So far, we are, so close...
Because...
(Gdy tulę cię
Niknie świat wokół nasMuzyka gra, tylko dla dwojga nas
Tak blisko razem
I kiedy jestem z tobą
Blisko tak, czuję, że żyję
Tak blisko do szczęśliwego zakończenia
Niemal uwierzyłem, że to naprawdę dzieje się
Jesteś przy mnie, i tylko to liczy się
Tak daleko, już jesteśmy i blisko tak...
Niemal uwierzyłem, że to naprawdę dzieje się
Jesteś przy mnie, i tylko to liczy się
Tak daleko, już jesteśmy i blisko tak...
Ponieważ...)
Specjalnie ominęliśmy wszystkie momenty w tej piosence, które mówią o rozstaniu. Przeciągnęłam ostatnie "because", aż w głośnikach całej sali rozległo się zwolnione "We Found Love".
-Yellow diamonds in the light
And we're standing side by side
As your shadow crosses mine
What it takes to come alive
It's the way I'm feeling I just can't deny
But I've gotta let it go
(Żółte diamenty w świetle
Stoimy ramię w ramięKiedy Twój cień krzyżuje się z moim
Potrzebujemy tego, by odżyć
Nie potrafię się oprzeć temu uczuciu,
lecz muszę dać sobie spokój)
Tańczyli wspaniale. Zapamiętał te kroki, jednak mu się udało. Mało nie wystrzeliłam w powietrze z radości, gdy zrobił to podnoszenie, o którym tak mu wałkowałam. Śpiewając, patrzyłam po zebranych. Podobało im się, tak właśnie sobie wyobrażali pierwszy taniec państwa młodych.
-We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
(Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscuZnaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu)
Muzyka przyspieszyła, a mój wzrok wylądował na... Nie wierzę. A jednak to zrobił. Zaprosił ją.
Dobrze, że w tej chwili było przejście i wszyscy wyskoczyli na parkiet, otaczając Louisa i Els, bo inaczej... Przymknęłam oczy, opanowując emocje. Nie daj nic po sobie poznać. Spodziewałaś się tego. Odetchnęłam głęboko i przywołałam na twarz uśmiech, starając się zapomnieć o triumfującym wzroku Sophii.
-Shine a light through an open door
Love and life I will divide
Turn away 'cause I need you more
Feel the heartbeat in my mind
It's the way I'm feeling I just can't deny
But I've gotta let it go
We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
We found love in a hopeless place
(Błysk światła przenika przez otwarte drzwi
Rozdziela miłość i życie
Odwróć się, bo potrzebuję Cię bardziej
Czuję w głowie rytm bicia serca
Nie potrafię się oprzeć temu uczuciu,
lecz muszę dać sobie spokój
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu)
-Panie i panowie! Louis i Eleanor Tomlinson w swoim pierwszym tańcu!- Obwieścił uroczyście Filip, gdy schodziłam ze sceny.- Przypominam, że każdy, kto ma ochotę uszczęśliwić państwa młodych swoim występem, może się do mnie zgłaszać, a przed wami Little Mix!
Perrie, Jade, Jesy i Leigh-Anne wbiegły na scenę, śpiewając "Black Magic". Pokazałam im uniesione kciuki i przeszłam pod sceną w kierunku przejścia do maleńkiego namiotu a'la kuchni.
-Możecie wnosić przystawki. Główne danie za godzinę, drugie za dwie i pół. Tort koło dziesiątej, jak to było ustalone.
-Jasne, szefowo!- Kucharz skinął mi głową z uśmiechem. Zerknęłam na zegarek na ręce jednego z kelnerów. Dwadzieścia po szóstej.
-Dzięki za pożyczenie czasu!- Zażartowałam i wróciłam do głównej sali. Zaraz przy wejściu złapała mnie Danielle.
-To było niesamowite, Nattie!- Uściskała mnie mocno. Wyglądała genialnie. Obcisła sukienka do kolan, biała w wąskie, ukośne czarne paski, wysokie czarne sandały na szpilce, wyprostowane włosy.
-Świetnie wyglądasz.- Zachwyciłam się.- Podobało ci się?
-Jasne, zwłaszcza że nauczyłaś Lou tańczyć.- Roześmiała się.- Jednak umie się czasem podporządkować.
-Aha, zgadnij, komu on się podporządkowuje.- Parsknęłam śmiechem. Wzięłam ją pod ramię, idąc w kierunku naszego stolika.- Poczekaj, muszę coś sprawdzić.
-Obecność czarnej żmii przy twoim stole?- Popatrzyłam na nią zdumiona.- No co? Widziałam, jak wchodziła. Laska ma granatową kieckę o identycznym kroju jak mój.
-Muszę zobaczyć, czy siedzi z nami, ale chyba jako osoba towarzysząca Liama będzie...- Obeszłam nasz stół, sprawdzając wizytówki. Pech, było tylko napisane "osoba towarzysząca". A gdzie nazwisko, ja się pytam?!
-To na pewno ona.- Mruknęła Dani.- Jej torebka.- Wskazała palcem na granatową połyskującą kopertówkę.
-Szlag. Przynajmniej siedzi przy tym samym boku stołu, nie będzie mnie torturowała spojrzeniem.
-Szkoda. Zawsze mogłabyś sprawdzić, czy masz te lasery w oczach.- Zasugerowała Danielle. Popatrzyłyśmy po sobie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Nattie!- O nie.- Jakoś się dziś minęłyśmy, dziecko. Co u ciebie?- Uśmiechnęłam się niepewnie do Karen, mamy Liama.
-Dziękuję, wszystko dobrze.- Odpowiedziałam grzecznie, wysyłając pełne paniki spojrzenia do Danielle.- A u pani?
-Jaka pani, byłyśmy już na tym etapie, że nauczyłaś się mówić Karen albo "mamo".- Przygryzłam wargę.
-Obawiam się, że "mamo" jest już nieaktualne.- Spochmurniała.
-Nie mam zielonego pojęcia, co temu mojemu synowi strzeliło do łba.- Powiedziała wkurzona. Rozejrzała się w poszukiwaniu winowajcy i jej wzrok padł na Dan.- Och, Danielle! Witaj, kochana!
-Dzień dobry pani.- Odwzajemniła uścisk.- Co słychać, wszystko w porządku?
-Jak ma być w porządku, kiedy mój syn zwariował. Przepraszam, chyba nie powinnam o tym rozmawiać przy tobie.- Zreflektowała się, patrząc na nią przepraszająco.
-Nic nie szkodzi. Z Liamem jesteśmy dobrymi kolegami, na pewno nie będziemy wracać do tego, co było. Zresztą, od dłuższego czasu kibicuję Lattie, tylko teraz coś się zepsuło...
-No, właśnie. Natalio, to przecież niewyobrażalne. Byliście taką wspaniałą parą, już planowałam wasz ślub, wymyśliłam, co będę robiła z wnukami, a on... uch!- Pokręciłam głową z krzywym uśmiechem.
-Widzi pani... Przepraszam, widzisz, Karen, z planowania nic nie wychodzi. Ja też miałam plany, a teraz wszystko się posypało.- Wzruszyłam ramionami.
-Skąd on w ogóle wziął tę dziewczynę?- Dopytywała się pani Payne, rozglądając się za synem.
-Podobno znali się już w szkole.- Wtrąciła się Danielle.- Dziwne, bo nigdy o niej nie słyszałam.
-Ja tak samo. Nika twierdzi, że to ustawka managementu, ale oni przecież przestali ich już kontrolować.
-Nie sądzę, żeby Paul Higgins zrobił wam coś takiego.- Stwierdziła Karen powątpiewająco.
-Paul był na urlopie.- Poinformowałam ją.- Zastępował go jakiś inny, który nota bene sprzedał wiadomość o naszym rozstaniu prasie.
-Może to jego sprawka... Chyba porozmawiam sobie dziś z Paulem, siedzi blisko mnie. Idą tu.- Mruknęła Danielle, zerkając kątem oka w kierunku parkietu.
-Niech to szlag!- Syknęłam.
-Spokojnie, Nattie. Ja to załatwię.- Mama Liama przybrała bojową minę. Stanęłam bliżej Dan, żeby mieć lepszy widok na tę lafiryndę.
-Cześć, mamo!- Liam rozpromienił się na widok matki.- Wcześniej cię nie widziałem... Jak się bawisz?
-Byłoby milej, gdybyś przedstawił mi swoją towarzyszkę.- Zlustrowała Sophię nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Sophia Smith. Bardzo mi miło panią poznać.- Małpa wyciągnęła rękę do Karen, ale ta nawet na nią nie popatrzyła.
-Mógłbyś mi wyjaśnić, co ty najlepszego wyrabiasz? Kim ona jest i dlaczego obnosisz się z nią na oczach Natalii?- Zaatakowała Liama. On sam wyglądał na nieco zagubionego.
-Nie obnoszę się, to nie jest tak jak myślisz, my nie...- Próbował się wybronić, ale przerwał mu nadbiegający Niall.
-Przystawki idą!- Krzyknął radośnie na nasz widok.- Dzień dobry, Karen!- Uściskał ją na powitanie.- Cześć, Dani! Nattie, a będzie sałatka grecka? Nika się pytała.
-Będzie na pewno, przecież sama ją zamawiała.- Odpowiedziałam spokojnie, patrząc na Liama, który cały zbladł.
-Dani...? Nattie...?- Wymamrotał pod nosem. Ups, ktoś tu jest między młotem a kowadłem... A nie, sorry, jest jeszcze Sophia... No, to między młotem, kowadłem a walcem. Ujdzie.
-Jesteś kretynem, synu.- Oświadczyła dobitnie Karen, zanim odeszła do sąsiedniego stołu. Odwróciłam się do nadchodzących państwa młodych.
-No i jak? Bardzo fałszowałam?- Zaśmiałam się, gdy El rzuciła mi się na szyję.
-Nattie, tak bardzo ci za to wszystko dziękuję!- Powiedziała, mocno mnie przytulając.
-Wieczór jeszcze się nie skończył.- Starałam się szerokim uśmiechem zatrzeć wszystkie negatywne emocje, które mnie opanowywały na widok panny S.
-O, uwierz, Nattie, teraz będzie tylko lepiej.- Louis też objął mnie ramieniem.
-Aha, zobaczymy.- Jakoś nie byłam przekonana.
-Kiedy zdjęcia?- Zapytała Perrie, sięgając po telefon do swojej torebki.
-Teraz będą przystawki, więc myślę, że zawołamy fotografa, strzelimy kilka fotek grupowych, tych ze świadkami, a osobną sesję tylko młodej pary zaplanowaliśmy na poniedziałek.- Przywołałam w pamięci harmonogram całej uroczystości. Tak, na pewno. Po sesji El i Louis mieli polecieć na miesiąc miodowy do Grecji. Z tego, co kojarzyłam, to Lou wybrał Skopelos, tę wyspę, na której kręcili "Mamma Mia!". Już im zazdroszczę.
-To chodźmy teraz!- Lottie jakimś cudem znalazła się tuż obok nas, podczas gdy sekundę temu widziałam ją po drugiej stronie parkietu.
-Fotograf jest na zewnątrz i mówi, że trzeba korzystać ze światła.- Zawiadomił nas Max.
-Okej, to lecimy.
Wyszliśmy przed namiot całą grupę. Pogoda była przecudowna. Słońce świeciło mocno, oświetlając nasze namioty, drzewa kładły długie wieczorne cienie na trawniku, w oddali iskrzyła się fontanna, widać też było daszek jednej z większych altan. W powietrzu unosił się zapach pierwszych róż i jaśminów, a muzyka dobiegająca z namiotu nadawała temu wszystkiemu atmosfery.
-Witam państwa. Na początek serdecznie gratuluję małżeństwa, a teraz prosiłbym o ustawienie się tutaj, na tle tego wielkiego krzewu. Potem przeszlibyśmy do fontanny...
Szybko uporaliśmy się z sesją, w końcu trzeba było wracać do gości. I tak Fizzy w połowie zdjęć wracała pędem do namiotu, bo okazało się, że El zapomniała wziąć bukietu. Okazało się, że pozowaliśmy dość długo, bo wszyscy dawno skończyli jeść i parę par już podbijało parkiet. Jeden z kamerzystów zaczął zapraszać niektórych gości do zaśpiewania fragmentu "We Found Love", które potem wstawią w video do marryoke.
-Smakowało wam? Mam nadzieję.- Louis po powrocie do namiotu przejął mikrofon.- Mój niezastąpiony jeszcze świadek powiedział wspaniałą mowę o naszej przyjaźni i zapomniał wspomnieć o tym, że za niektóre zdania go jutro ukatrupię... Ale dość o tym. Teraz pora, żebym ja coś powiedział mojej cudownej żonie. Rany, ale to niesamowite mówić do ciebie "żono".- Zaśmiał się. Moje wprawne ucho wychwyciło pierwsze dźwięki "Sugar", ale Eleanor nie zwracała uwagi na nic poza swoim mężem.- Większość powiedziałem już w przysiędze... Teraz mogę tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i zrobię wszystko, by cię uszczęśliwić, żeby nasze życie było tylko sielanką.- Zszedł ze sceny i ciągle mówiąc, szedł w kierunku El.- Mówię ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna w każdej piosence, jaką śpiewam, więc teraz ktoś inny się wypowie w moim imieniu. Mówiłaś, że w jakim teledysku chciałaś wystąpić?- Zasłona na scenie opadła i oczom wszystkich ukazało się Maroon 5, śpiewające refren swojego przeboju. Eleanor otworzyła usta ze zdumienia, ale zaraz rzuciła się Louisowi na szyję. Goście nie musieli krzyczeć "gorzko", ten pocałunek chyba osłodził wszystkie butelki wódki.
-Wszyscy na parkiet!- Wrzasnął Harry i pociągnął mnie za rękę. Wybuchnęłam śmiechem, gdy okręcił mnie wokół siebie tak, że wpadłam na Ritę.
Teraz dopiero zaczęła się zabawa. Po Maroon 5 na scenę wskoczyła Meghan, żeby zaśpiewać "Dear Future Husband". Tańczyliśmy wszyscy razem, wymyślając coraz bardziej zwariowane ruchy, ale potem z tego grupowego tańca podzieliliśmy się na pary. Ja trafiłam na Louisa i zaczęliśmy tańczyć udawanego jive'a, podczas którego niemal pokładaliśmy się ze śmiechu. Na kolejną piosenkę zmieniłam partnera na Nialla, a Louis porwał do tańca swoją mamę. Akurat trafiło nam się "You're Never Fully Dressed Without A Smile".
-Kamera robi objazd po sali i wszyscy się do niej uśmiechają! Jazda!- Fifa za konsolą czuł się jak ryba w wodzie.
To było genialne. Każdy starał się jak najlepiej wypaść przed kamerą i strzelić najbardziej oscarowskim uśmiechem w dziejach. Niall obrócił mnie i odchylił do tyłu.
-To teraz poważna mina i wielki wyszczerz.- Podpowiedział mi, gdy kamera zbliżyła się w naszą stronę. Popatrzyliśmy się na siebie z powagą i jednocześnie na "trzy, cztery" odwróciliśmy się do kamery z oślepiającymi uśmiechami, akurat gdy w piosence zabrzmiał refren. Zaraz dołączyli do nas nasi przyjaciele i teraz wszyscy, całą grupą przepychaliśmy się ze śmiechem, starając się jak najdłużej zatrzymać przy nas kamerę.
Nie wiem, jak długo byłam na parkiecie, ale zeszliśmy z niego dopiero wtedy, gdy podano główne danie, czyli tradycyjne Sunday roast.
-Nattie? Pójdziesz ze mną na chwilę do łazienki?- Skinęłam głową i razem z Els wyszłyśmy z namiotu, kierując się do maleńkiego budyneczku za najbliższymi drzewami.
-Boże, Natalia, tu jest tak niesamowicie! Wiedziałaś, że on zaprosi Maroon 5?- Ekscytowała się El, poprawiając makijaż przed lustrem, po tym jak pomogłam jej z kiecką w toalecie. Jeszcze tego by brakowało, żeby tren utopił się w kiblu.
-Tak jakby, bo to ja dzwoniłam do Adama.- Zachichotałam.
-Czemu nic nie mówiłaś?- Zdzieliła mnie łokciem po żebrach.
-A miałabyś wtedy niespodziankę?- Zapytałam retorycznie, myjąc ręce.- No właśnie.
-Jest dokładnie tak, jak tego chciałam. Boże, to najcudowniejszy dzień mojego życia!- Westchnęła z uśmiechem, gdy już wracałyśmy do namiotu. Zaraz Louis porwał ją w swoje objęcia i znowu pocałował. Nie zliczę, ile tego całowania już było i jeszcze będzie.
-Zapraszam moją piękną żonę do tańca.- I już ich nie było, poszli wywijać do "The Spark".
-Tu jesteś Nattie!- Harry wstał od stołu, przy którym siedział z Liamem i Zaynem.- Idziemy tańczyć!
Ledwo dotarliśmy na parkiet, a Fifa zmienił piosenkę.
-Zapraszamy wszystkie pary, teraz coś wolnego!
Rozpoznałam "I'll Stand By You". Harry objął mnie jedną ręką, drugą ujął moją dłoń i zaczęliśmy tańczyć.
-A jednak się nauczyłeś, że prawa ręką ma być w talii, nie na tyłku.- Zaśmiałam się po chwili, gdy zorientowałam się, że trzyma mnie w prawie idealnej ramie.
-Tyle razy tłukłaś mi to do głowy, że już zapamiętałem.- Parsknął śmiechem i obrócił mnie pod ręką. Moja sukienka perfekcyjnie zafalowała unosząc się lekko w górę, włosy opadły mi na jedno ramię. Przynajmniej o tyle dobrze, że miałam partnera z poczuciem rytmu.
Za chwilę Filip zmienił piosenkę na "Bad Day" Daniela Powtera. Przysunęłam się bliżej Harry'ego i oparłam ręce na jego ramionach. Przez chwilę kołysaliśmy się w rytm muzyki, dopóki... No właśnie. Dopóki nie zauważyłam, jak Sophia wyciąga Liama na parkiet. Momentalnie zesztywniałam. Byli tuż obok nas.
-Co się stało?- Hazz chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo odwrócił głowę i spostrzegł to, co ja sekundę temu.
-Wszystko jest w porządku.- Moja nieszczęśliwa mina wskazywała raczej na coś zupełnie innego.
-Nie udawaj. Wiem, że cię to boli.- Harry odwrócił mnie delikatnie tak, że stałam bokiem do denerwującej mnie pary.- Możesz mi o wszystkim powiedzieć, wiesz?
-Po prostu... Nie spodziewałam się, że Liam tu z nią będzie. Że ją zaprosi. Nie mogę cieszyć się tym całym weselem, kiedy co chwilę widzę w tłumie ją i ten jej uśmieszek, który mam ochotę zetrzeć pięścią.- Warknęłam, zerkając na zadowoloną z siebie pannę Smith.
-Chciałbym to zobaczyć.- Zaśmiał się Harry, ale ja byłam poważna.
-Wiesz, co mnie jeszcze dziwi? To, że Liam zapowiadał, że będzie o mnie walczył. Zwykle nie rzuca słów na wiatr, ale teraz nie robi absolutnie nic.
-Może nie ma wyjścia.
-Zawsze jest wyjście!- Przez chwilę milczeliśmy.- Ten ślub miał odrobinę inaczej wyglądać.
-Mnie to mówisz?- Prychnął.- Ja miałem tańczyć wolnego z moją dziewczyną, a okazało się, że wolała sobie bez słowa wyjechać. Bez urazy, nie to, że nie lubię tańczyć z tobą, bo wtedy też bym z tobą coś zatańczył, ale... nie wolnego.
Jak na złość zmieniła się piosenka. Na scenę wyszła Ellie i zaczęła śpiewać "Love Me Like You Do". Cholera.
-You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much
Rozdziela miłość i życie
Odwróć się, bo potrzebuję Cię bardziej
Czuję w głowie rytm bicia serca
Nie potrafię się oprzeć temu uczuciu,
lecz muszę dać sobie spokój
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu
Znaleźliśmy miłość w beznadziejnym miejscu)
-Panie i panowie! Louis i Eleanor Tomlinson w swoim pierwszym tańcu!- Obwieścił uroczyście Filip, gdy schodziłam ze sceny.- Przypominam, że każdy, kto ma ochotę uszczęśliwić państwa młodych swoim występem, może się do mnie zgłaszać, a przed wami Little Mix!
Perrie, Jade, Jesy i Leigh-Anne wbiegły na scenę, śpiewając "Black Magic". Pokazałam im uniesione kciuki i przeszłam pod sceną w kierunku przejścia do maleńkiego namiotu a'la kuchni.
-Możecie wnosić przystawki. Główne danie za godzinę, drugie za dwie i pół. Tort koło dziesiątej, jak to było ustalone.
-Jasne, szefowo!- Kucharz skinął mi głową z uśmiechem. Zerknęłam na zegarek na ręce jednego z kelnerów. Dwadzieścia po szóstej.
-Dzięki za pożyczenie czasu!- Zażartowałam i wróciłam do głównej sali. Zaraz przy wejściu złapała mnie Danielle.
-To było niesamowite, Nattie!- Uściskała mnie mocno. Wyglądała genialnie. Obcisła sukienka do kolan, biała w wąskie, ukośne czarne paski, wysokie czarne sandały na szpilce, wyprostowane włosy.
-Świetnie wyglądasz.- Zachwyciłam się.- Podobało ci się?
-Jasne, zwłaszcza że nauczyłaś Lou tańczyć.- Roześmiała się.- Jednak umie się czasem podporządkować.
-Aha, zgadnij, komu on się podporządkowuje.- Parsknęłam śmiechem. Wzięłam ją pod ramię, idąc w kierunku naszego stolika.- Poczekaj, muszę coś sprawdzić.
-Obecność czarnej żmii przy twoim stole?- Popatrzyłam na nią zdumiona.- No co? Widziałam, jak wchodziła. Laska ma granatową kieckę o identycznym kroju jak mój.
-Muszę zobaczyć, czy siedzi z nami, ale chyba jako osoba towarzysząca Liama będzie...- Obeszłam nasz stół, sprawdzając wizytówki. Pech, było tylko napisane "osoba towarzysząca". A gdzie nazwisko, ja się pytam?!
-To na pewno ona.- Mruknęła Dani.- Jej torebka.- Wskazała palcem na granatową połyskującą kopertówkę.
-Szlag. Przynajmniej siedzi przy tym samym boku stołu, nie będzie mnie torturowała spojrzeniem.
-Szkoda. Zawsze mogłabyś sprawdzić, czy masz te lasery w oczach.- Zasugerowała Danielle. Popatrzyłyśmy po sobie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Nattie!- O nie.- Jakoś się dziś minęłyśmy, dziecko. Co u ciebie?- Uśmiechnęłam się niepewnie do Karen, mamy Liama.
-Dziękuję, wszystko dobrze.- Odpowiedziałam grzecznie, wysyłając pełne paniki spojrzenia do Danielle.- A u pani?
-Jaka pani, byłyśmy już na tym etapie, że nauczyłaś się mówić Karen albo "mamo".- Przygryzłam wargę.
-Obawiam się, że "mamo" jest już nieaktualne.- Spochmurniała.
-Nie mam zielonego pojęcia, co temu mojemu synowi strzeliło do łba.- Powiedziała wkurzona. Rozejrzała się w poszukiwaniu winowajcy i jej wzrok padł na Dan.- Och, Danielle! Witaj, kochana!
-Dzień dobry pani.- Odwzajemniła uścisk.- Co słychać, wszystko w porządku?
-Jak ma być w porządku, kiedy mój syn zwariował. Przepraszam, chyba nie powinnam o tym rozmawiać przy tobie.- Zreflektowała się, patrząc na nią przepraszająco.
-Nic nie szkodzi. Z Liamem jesteśmy dobrymi kolegami, na pewno nie będziemy wracać do tego, co było. Zresztą, od dłuższego czasu kibicuję Lattie, tylko teraz coś się zepsuło...
-No, właśnie. Natalio, to przecież niewyobrażalne. Byliście taką wspaniałą parą, już planowałam wasz ślub, wymyśliłam, co będę robiła z wnukami, a on... uch!- Pokręciłam głową z krzywym uśmiechem.
-Widzi pani... Przepraszam, widzisz, Karen, z planowania nic nie wychodzi. Ja też miałam plany, a teraz wszystko się posypało.- Wzruszyłam ramionami.
-Skąd on w ogóle wziął tę dziewczynę?- Dopytywała się pani Payne, rozglądając się za synem.
-Podobno znali się już w szkole.- Wtrąciła się Danielle.- Dziwne, bo nigdy o niej nie słyszałam.
-Ja tak samo. Nika twierdzi, że to ustawka managementu, ale oni przecież przestali ich już kontrolować.
-Nie sądzę, żeby Paul Higgins zrobił wam coś takiego.- Stwierdziła Karen powątpiewająco.
-Paul był na urlopie.- Poinformowałam ją.- Zastępował go jakiś inny, który nota bene sprzedał wiadomość o naszym rozstaniu prasie.
-Może to jego sprawka... Chyba porozmawiam sobie dziś z Paulem, siedzi blisko mnie. Idą tu.- Mruknęła Danielle, zerkając kątem oka w kierunku parkietu.
-Niech to szlag!- Syknęłam.
-Spokojnie, Nattie. Ja to załatwię.- Mama Liama przybrała bojową minę. Stanęłam bliżej Dan, żeby mieć lepszy widok na tę lafiryndę.
-Cześć, mamo!- Liam rozpromienił się na widok matki.- Wcześniej cię nie widziałem... Jak się bawisz?
-Byłoby milej, gdybyś przedstawił mi swoją towarzyszkę.- Zlustrowała Sophię nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Sophia Smith. Bardzo mi miło panią poznać.- Małpa wyciągnęła rękę do Karen, ale ta nawet na nią nie popatrzyła.
-Mógłbyś mi wyjaśnić, co ty najlepszego wyrabiasz? Kim ona jest i dlaczego obnosisz się z nią na oczach Natalii?- Zaatakowała Liama. On sam wyglądał na nieco zagubionego.
-Nie obnoszę się, to nie jest tak jak myślisz, my nie...- Próbował się wybronić, ale przerwał mu nadbiegający Niall.
-Przystawki idą!- Krzyknął radośnie na nasz widok.- Dzień dobry, Karen!- Uściskał ją na powitanie.- Cześć, Dani! Nattie, a będzie sałatka grecka? Nika się pytała.
-Będzie na pewno, przecież sama ją zamawiała.- Odpowiedziałam spokojnie, patrząc na Liama, który cały zbladł.
-Dani...? Nattie...?- Wymamrotał pod nosem. Ups, ktoś tu jest między młotem a kowadłem... A nie, sorry, jest jeszcze Sophia... No, to między młotem, kowadłem a walcem. Ujdzie.
-Jesteś kretynem, synu.- Oświadczyła dobitnie Karen, zanim odeszła do sąsiedniego stołu. Odwróciłam się do nadchodzących państwa młodych.
-No i jak? Bardzo fałszowałam?- Zaśmiałam się, gdy El rzuciła mi się na szyję.
-Nattie, tak bardzo ci za to wszystko dziękuję!- Powiedziała, mocno mnie przytulając.
-Wieczór jeszcze się nie skończył.- Starałam się szerokim uśmiechem zatrzeć wszystkie negatywne emocje, które mnie opanowywały na widok panny S.
-O, uwierz, Nattie, teraz będzie tylko lepiej.- Louis też objął mnie ramieniem.
-Aha, zobaczymy.- Jakoś nie byłam przekonana.
-Kiedy zdjęcia?- Zapytała Perrie, sięgając po telefon do swojej torebki.
-Teraz będą przystawki, więc myślę, że zawołamy fotografa, strzelimy kilka fotek grupowych, tych ze świadkami, a osobną sesję tylko młodej pary zaplanowaliśmy na poniedziałek.- Przywołałam w pamięci harmonogram całej uroczystości. Tak, na pewno. Po sesji El i Louis mieli polecieć na miesiąc miodowy do Grecji. Z tego, co kojarzyłam, to Lou wybrał Skopelos, tę wyspę, na której kręcili "Mamma Mia!". Już im zazdroszczę.
-To chodźmy teraz!- Lottie jakimś cudem znalazła się tuż obok nas, podczas gdy sekundę temu widziałam ją po drugiej stronie parkietu.
-Fotograf jest na zewnątrz i mówi, że trzeba korzystać ze światła.- Zawiadomił nas Max.
-Okej, to lecimy.
Wyszliśmy przed namiot całą grupę. Pogoda była przecudowna. Słońce świeciło mocno, oświetlając nasze namioty, drzewa kładły długie wieczorne cienie na trawniku, w oddali iskrzyła się fontanna, widać też było daszek jednej z większych altan. W powietrzu unosił się zapach pierwszych róż i jaśminów, a muzyka dobiegająca z namiotu nadawała temu wszystkiemu atmosfery.
-Witam państwa. Na początek serdecznie gratuluję małżeństwa, a teraz prosiłbym o ustawienie się tutaj, na tle tego wielkiego krzewu. Potem przeszlibyśmy do fontanny...
Szybko uporaliśmy się z sesją, w końcu trzeba było wracać do gości. I tak Fizzy w połowie zdjęć wracała pędem do namiotu, bo okazało się, że El zapomniała wziąć bukietu. Okazało się, że pozowaliśmy dość długo, bo wszyscy dawno skończyli jeść i parę par już podbijało parkiet. Jeden z kamerzystów zaczął zapraszać niektórych gości do zaśpiewania fragmentu "We Found Love", które potem wstawią w video do marryoke.
-Smakowało wam? Mam nadzieję.- Louis po powrocie do namiotu przejął mikrofon.- Mój niezastąpiony jeszcze świadek powiedział wspaniałą mowę o naszej przyjaźni i zapomniał wspomnieć o tym, że za niektóre zdania go jutro ukatrupię... Ale dość o tym. Teraz pora, żebym ja coś powiedział mojej cudownej żonie. Rany, ale to niesamowite mówić do ciebie "żono".- Zaśmiał się. Moje wprawne ucho wychwyciło pierwsze dźwięki "Sugar", ale Eleanor nie zwracała uwagi na nic poza swoim mężem.- Większość powiedziałem już w przysiędze... Teraz mogę tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i zrobię wszystko, by cię uszczęśliwić, żeby nasze życie było tylko sielanką.- Zszedł ze sceny i ciągle mówiąc, szedł w kierunku El.- Mówię ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna w każdej piosence, jaką śpiewam, więc teraz ktoś inny się wypowie w moim imieniu. Mówiłaś, że w jakim teledysku chciałaś wystąpić?- Zasłona na scenie opadła i oczom wszystkich ukazało się Maroon 5, śpiewające refren swojego przeboju. Eleanor otworzyła usta ze zdumienia, ale zaraz rzuciła się Louisowi na szyję. Goście nie musieli krzyczeć "gorzko", ten pocałunek chyba osłodził wszystkie butelki wódki.
-Wszyscy na parkiet!- Wrzasnął Harry i pociągnął mnie za rękę. Wybuchnęłam śmiechem, gdy okręcił mnie wokół siebie tak, że wpadłam na Ritę.
Teraz dopiero zaczęła się zabawa. Po Maroon 5 na scenę wskoczyła Meghan, żeby zaśpiewać "Dear Future Husband". Tańczyliśmy wszyscy razem, wymyślając coraz bardziej zwariowane ruchy, ale potem z tego grupowego tańca podzieliliśmy się na pary. Ja trafiłam na Louisa i zaczęliśmy tańczyć udawanego jive'a, podczas którego niemal pokładaliśmy się ze śmiechu. Na kolejną piosenkę zmieniłam partnera na Nialla, a Louis porwał do tańca swoją mamę. Akurat trafiło nam się "You're Never Fully Dressed Without A Smile".
-Kamera robi objazd po sali i wszyscy się do niej uśmiechają! Jazda!- Fifa za konsolą czuł się jak ryba w wodzie.
To było genialne. Każdy starał się jak najlepiej wypaść przed kamerą i strzelić najbardziej oscarowskim uśmiechem w dziejach. Niall obrócił mnie i odchylił do tyłu.
-To teraz poważna mina i wielki wyszczerz.- Podpowiedział mi, gdy kamera zbliżyła się w naszą stronę. Popatrzyliśmy się na siebie z powagą i jednocześnie na "trzy, cztery" odwróciliśmy się do kamery z oślepiającymi uśmiechami, akurat gdy w piosence zabrzmiał refren. Zaraz dołączyli do nas nasi przyjaciele i teraz wszyscy, całą grupą przepychaliśmy się ze śmiechem, starając się jak najdłużej zatrzymać przy nas kamerę.
Nie wiem, jak długo byłam na parkiecie, ale zeszliśmy z niego dopiero wtedy, gdy podano główne danie, czyli tradycyjne Sunday roast.
-Nattie? Pójdziesz ze mną na chwilę do łazienki?- Skinęłam głową i razem z Els wyszłyśmy z namiotu, kierując się do maleńkiego budyneczku za najbliższymi drzewami.
-Boże, Natalia, tu jest tak niesamowicie! Wiedziałaś, że on zaprosi Maroon 5?- Ekscytowała się El, poprawiając makijaż przed lustrem, po tym jak pomogłam jej z kiecką w toalecie. Jeszcze tego by brakowało, żeby tren utopił się w kiblu.
-Tak jakby, bo to ja dzwoniłam do Adama.- Zachichotałam.
-Czemu nic nie mówiłaś?- Zdzieliła mnie łokciem po żebrach.
-A miałabyś wtedy niespodziankę?- Zapytałam retorycznie, myjąc ręce.- No właśnie.
-Jest dokładnie tak, jak tego chciałam. Boże, to najcudowniejszy dzień mojego życia!- Westchnęła z uśmiechem, gdy już wracałyśmy do namiotu. Zaraz Louis porwał ją w swoje objęcia i znowu pocałował. Nie zliczę, ile tego całowania już było i jeszcze będzie.
-Zapraszam moją piękną żonę do tańca.- I już ich nie było, poszli wywijać do "The Spark".
-Tu jesteś Nattie!- Harry wstał od stołu, przy którym siedział z Liamem i Zaynem.- Idziemy tańczyć!
Ledwo dotarliśmy na parkiet, a Fifa zmienił piosenkę.
-Zapraszamy wszystkie pary, teraz coś wolnego!
Rozpoznałam "I'll Stand By You". Harry objął mnie jedną ręką, drugą ujął moją dłoń i zaczęliśmy tańczyć.
-A jednak się nauczyłeś, że prawa ręką ma być w talii, nie na tyłku.- Zaśmiałam się po chwili, gdy zorientowałam się, że trzyma mnie w prawie idealnej ramie.
-Tyle razy tłukłaś mi to do głowy, że już zapamiętałem.- Parsknął śmiechem i obrócił mnie pod ręką. Moja sukienka perfekcyjnie zafalowała unosząc się lekko w górę, włosy opadły mi na jedno ramię. Przynajmniej o tyle dobrze, że miałam partnera z poczuciem rytmu.
Za chwilę Filip zmienił piosenkę na "Bad Day" Daniela Powtera. Przysunęłam się bliżej Harry'ego i oparłam ręce na jego ramionach. Przez chwilę kołysaliśmy się w rytm muzyki, dopóki... No właśnie. Dopóki nie zauważyłam, jak Sophia wyciąga Liama na parkiet. Momentalnie zesztywniałam. Byli tuż obok nas.
-Co się stało?- Hazz chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo odwrócił głowę i spostrzegł to, co ja sekundę temu.
-Wszystko jest w porządku.- Moja nieszczęśliwa mina wskazywała raczej na coś zupełnie innego.
-Nie udawaj. Wiem, że cię to boli.- Harry odwrócił mnie delikatnie tak, że stałam bokiem do denerwującej mnie pary.- Możesz mi o wszystkim powiedzieć, wiesz?
-Po prostu... Nie spodziewałam się, że Liam tu z nią będzie. Że ją zaprosi. Nie mogę cieszyć się tym całym weselem, kiedy co chwilę widzę w tłumie ją i ten jej uśmieszek, który mam ochotę zetrzeć pięścią.- Warknęłam, zerkając na zadowoloną z siebie pannę Smith.
-Chciałbym to zobaczyć.- Zaśmiał się Harry, ale ja byłam poważna.
-Wiesz, co mnie jeszcze dziwi? To, że Liam zapowiadał, że będzie o mnie walczył. Zwykle nie rzuca słów na wiatr, ale teraz nie robi absolutnie nic.
-Może nie ma wyjścia.
-Zawsze jest wyjście!- Przez chwilę milczeliśmy.- Ten ślub miał odrobinę inaczej wyglądać.
-Mnie to mówisz?- Prychnął.- Ja miałem tańczyć wolnego z moją dziewczyną, a okazało się, że wolała sobie bez słowa wyjechać. Bez urazy, nie to, że nie lubię tańczyć z tobą, bo wtedy też bym z tobą coś zatańczył, ale... nie wolnego.
Jak na złość zmieniła się piosenka. Na scenę wyszła Ellie i zaczęła śpiewać "Love Me Like You Do". Cholera.
-You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much
(Jesteś światłem, jesteś nocą
Jesteś kolorem mojej krwiJesteś lekiem, jesteś bólem
Jesteś jedyną rzeczą której pragnę dotknąć
Nigdy nie sądziłam że to może znaczyć dla mnie tak wiele, tak wiele.)
Spuściłam głowę, próbując ukryć zawód. To nasza piosenka, jedna z naszych piosenek. To ja miałam z nim tańczyć, nie ona.
-You're the fear, I don't care
'Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites
You can see the world you brought to life, to life
(Jesteś obawą, nie dbam o to
Bo nigdy nie byłam tak wysoko
Podążaj za mną w ciemności
Pozwól mi zabrać Cię poza naszą galaktykę
Możesz zobaczyć świat, który powołałeś do życia, do życia)
-Ty też wolałabyś tańczyć teraz z nim, nie ze mną, prawda?- Zaczął Harry, ale spiorunowałam go wzrokiem.
-Proszę cię, skończmy temat Liama.- Ucięłam ostro i oparłam głowę na jego ramieniu. Błagam, niech ta męka już się skończy, niech Ellie zejdzie ze sceny, niech przyspieszą muzykę... Cokolwiek.
-Ciągle jesteś o niego zazdrosna.- Uśmiechnął się.
-Bo go ciągle kocham.
-So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Fading in, fading out
On the edge of paradise
Every inch of your skin is a holy Grail I've got to find
Only you can set my heart on fire, on fire
Bo nigdy nie byłam tak wysoko
Podążaj za mną w ciemności
Pozwól mi zabrać Cię poza naszą galaktykę
Możesz zobaczyć świat, który powołałeś do życia, do życia)
-Ty też wolałabyś tańczyć teraz z nim, nie ze mną, prawda?- Zaczął Harry, ale spiorunowałam go wzrokiem.
-Proszę cię, skończmy temat Liama.- Ucięłam ostro i oparłam głowę na jego ramieniu. Błagam, niech ta męka już się skończy, niech Ellie zejdzie ze sceny, niech przyspieszą muzykę... Cokolwiek.
-Ciągle jesteś o niego zazdrosna.- Uśmiechnął się.
-Bo go ciągle kocham.
-So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Fading in, fading out
On the edge of paradise
Every inch of your skin is a holy Grail I've got to find
Only you can set my heart on fire, on fire
(Więc Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?
Pojawiam się, znikam
Na skraju raju
Każdy cal twojej skóry jest Świętym Graalem, którego muszę odnaleźć
Tylko Ty potrafisz rozpalić moje serce, rozpalić)
Obok nas mignął mi Zayn z Perrie, nieco dalej Nika i Niall. Lou z Eleanor tańczyli na środku sali.
-Nattie?- Harry pokierował mnie bardziej w stronę Zayna.
-Hmm?- Podniosłam głowę, żeby na niego zerknąć.
-Yeah, I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?
Pojawiam się, znikam
Na skraju raju
Każdy cal twojej skóry jest Świętym Graalem, którego muszę odnaleźć
Tylko Ty potrafisz rozpalić moje serce, rozpalić)
Obok nas mignął mi Zayn z Perrie, nieco dalej Nika i Niall. Lou z Eleanor tańczyli na środku sali.
-Nattie?- Harry pokierował mnie bardziej w stronę Zayna.
-Hmm?- Podniosłam głowę, żeby na niego zerknąć.
-Yeah, I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
(Pozwolę Ci narzucić tempo
Ponieważ nie myślę logicznie
Kręci mi się w głowie, nie potrafię już jasno myśleć)
-Za to, co za chwilę zrobię, możesz mnie znienawidzić do końca życia.- Powiedział.
Zanim zdążyłam zareagować, Ellie rozdarła się w głośnym "What are you waiting for?", Harry obrócił mnie wokół mojej osi, jednocześnie odpychając od siebie. Zayn zrobił to samo i Styles przejął od niego Pezz, natomiast Malik wziął w ramiona jakąś ciemnowłosą dziewczynę. Ja w tej samej chwili wpadłam na kogoś plecami. Mężczyzna objął mnie ramionami od tyłu i już wiedziałam, kim był.
-Love me like you do, lo-lo-love me like you do(like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Ponieważ nie myślę logicznie
Kręci mi się w głowie, nie potrafię już jasno myśleć)
-Za to, co za chwilę zrobię, możesz mnie znienawidzić do końca życia.- Powiedział.
Zanim zdążyłam zareagować, Ellie rozdarła się w głośnym "What are you waiting for?", Harry obrócił mnie wokół mojej osi, jednocześnie odpychając od siebie. Zayn zrobił to samo i Styles przejął od niego Pezz, natomiast Malik wziął w ramiona jakąś ciemnowłosą dziewczynę. Ja w tej samej chwili wpadłam na kogoś plecami. Mężczyzna objął mnie ramionami od tyłu i już wiedziałam, kim był.
-Love me like you do, lo-lo-love me like you do(like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
(Więc Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?
Więc Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz, (yeah)
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?)
Zastygłam bez ruchu, szybko oddychając. Kątem oka uchwyciłam twarz dziewczyny, z którą teraz tańczył Zayn. Nie miałam żadnych wątpliwości.
Odwróciłam się powoli, podnosząc wzrok na trzymającego mnie Liama. W pierwszej chwili chciałam się wyrwać, ale przytrzymał mnie mocniej.
-Proszę.- Szepnął.- Tylko jeden taniec.
Zamierzałam głośno zaprotestować, ale jedno spojrzenie w jego oczy i stałam się jak bezwolny przedmiot, całkowicie podporządkowana tylko jemu. Niepewnie skinęłam głową, a on puścił moje ramię, żeby objąć mnie ręką w talii. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku, którego tak bardzo mi brakowało. Położyłam ostrożnie dłoń na jego ramieniu i poddałam się jego ruchom, gdy zaczął nas prowadzić w tym cudownym, jedynym, niepowtarzalnym tańcu.
Wiedział doskonale, jakie kroki wykonać, kiedy mnie okręcić, kiedy się cofnąć, kiedy wyminąć inne napierające na nas pary. Nasze ruchy były idealnie zsynchronizowane i już sama nie wiedziałam, czy zabijać Stylesa za to, że tak to zorganizował, czy płakać, bo piosenka zaraz się skończy i będę musiała zerwać z Liamem kontakt wzrokowy, który mimo wszystkiego, co mi zrobił, dawał poczucie bezpieczeństwa.
Ellie ściszyła głos, powtarzając przejście.
-Yeah, I'll let you set the pace
Wykonałam obrót, a potem odchyliłam się lekko w tył. Liam stanowczym ruchem przyciągnął mnie z powrotem do siebie i uniósł ponad ziemię, kręcąc się razem ze mną wokół własnej osi. Postawił mnie na ziemi i tańczyliśmy dalej, skupiając wzrok chyba wszystkich zgromadzonych tu osób. Mogłam już się domyśleć, co mówili na nasz temat.
Piosenka się skończyła. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, głęboko oddychając, nie mogąc oderwać od siebie oczu.
-Wow! Na parkiecie zrobiło się naprawdę gorąco! Dacie radę rozgrzać go jeszcze mocniej?- Fifa zrobił szybki scratch i włączył "Time Of My Life".
Otrząsnęłam się z otępienia i nie patrząc na Liama, odeszłam. Tak po prostu sobie poszłam. Idiotko, czemu?! Przepchnęłam się między tańczącymi ludźmi i wbiegłam do części kuchennej namiotu.
-Macie wódkę?- Zapytałam szybko i kelner zaraz podsunął mi butelkę i kieliszek. Nalałam sobie pełnego szota i wypiłam jednym haustem. O cholera, chyba wypaliło mi przełyk. Krzywiąc się, nalałam jeszcze jednego i wychyliłam go odrobinę wolniej niż poprzedniego. Dobra. Teraz już chyba jestem gotowa na wszystkie inne niespodzianki, jakie mi przyszykowali fani Latalie.
Wróciłam do głównej części namiotu akurat w momencie, gdy na scenę wchodzili chłopaki.
-Jak się bawicie?!- Krzyknął do mikrofonu Nialler.
-Okej, teraz nasza kolej rozkręcić tę imprezę!- Louis dał znak i Fifa włączył podkład do "No Control". Wszyscy zareagowali głośnymi okrzykami i parkiet zrobił się jeszcze bardziej zatłoczony niż wcześniej. Odszukałam dziewczyny i zaczęłyśmy razem się wygłupiać tuż pod sceną.
-Stained coffee cup
Just a fingerprint of lipstick’s not enough
Sweet where you lay
Still a trace of innocence on my pillowcase
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?
Więc Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz
Kochaj mnie tak jak kochasz, kochaj mnie tak jak kochasz, (yeah)
Dotykaj mnie tak jak dotykasz, dotykaj mnie tak jak dotykasz
Na co czekasz?)
Zastygłam bez ruchu, szybko oddychając. Kątem oka uchwyciłam twarz dziewczyny, z którą teraz tańczył Zayn. Nie miałam żadnych wątpliwości.
Odwróciłam się powoli, podnosząc wzrok na trzymającego mnie Liama. W pierwszej chwili chciałam się wyrwać, ale przytrzymał mnie mocniej.
-Proszę.- Szepnął.- Tylko jeden taniec.
Zamierzałam głośno zaprotestować, ale jedno spojrzenie w jego oczy i stałam się jak bezwolny przedmiot, całkowicie podporządkowana tylko jemu. Niepewnie skinęłam głową, a on puścił moje ramię, żeby objąć mnie ręką w talii. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku, którego tak bardzo mi brakowało. Położyłam ostrożnie dłoń na jego ramieniu i poddałam się jego ruchom, gdy zaczął nas prowadzić w tym cudownym, jedynym, niepowtarzalnym tańcu.
Wiedział doskonale, jakie kroki wykonać, kiedy mnie okręcić, kiedy się cofnąć, kiedy wyminąć inne napierające na nas pary. Nasze ruchy były idealnie zsynchronizowane i już sama nie wiedziałam, czy zabijać Stylesa za to, że tak to zorganizował, czy płakać, bo piosenka zaraz się skończy i będę musiała zerwać z Liamem kontakt wzrokowy, który mimo wszystkiego, co mi zrobił, dawał poczucie bezpieczeństwa.
Ellie ściszyła głos, powtarzając przejście.
-Yeah, I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
(Pozwolę Ci narzucić tempo
Ponieważ nie myślę logicznie
Kręci mi się w głowie, nie potrafię już jasno myśleć
Ponieważ nie myślę logicznie
Kręci mi się w głowie, nie potrafię już jasno myśleć
Na co czekasz?)
Wykonałam obrót, a potem odchyliłam się lekko w tył. Liam stanowczym ruchem przyciągnął mnie z powrotem do siebie i uniósł ponad ziemię, kręcąc się razem ze mną wokół własnej osi. Postawił mnie na ziemi i tańczyliśmy dalej, skupiając wzrok chyba wszystkich zgromadzonych tu osób. Mogłam już się domyśleć, co mówili na nasz temat.
Piosenka się skończyła. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, głęboko oddychając, nie mogąc oderwać od siebie oczu.
-Wow! Na parkiecie zrobiło się naprawdę gorąco! Dacie radę rozgrzać go jeszcze mocniej?- Fifa zrobił szybki scratch i włączył "Time Of My Life".
Otrząsnęłam się z otępienia i nie patrząc na Liama, odeszłam. Tak po prostu sobie poszłam. Idiotko, czemu?! Przepchnęłam się między tańczącymi ludźmi i wbiegłam do części kuchennej namiotu.
-Macie wódkę?- Zapytałam szybko i kelner zaraz podsunął mi butelkę i kieliszek. Nalałam sobie pełnego szota i wypiłam jednym haustem. O cholera, chyba wypaliło mi przełyk. Krzywiąc się, nalałam jeszcze jednego i wychyliłam go odrobinę wolniej niż poprzedniego. Dobra. Teraz już chyba jestem gotowa na wszystkie inne niespodzianki, jakie mi przyszykowali fani Latalie.
Wróciłam do głównej części namiotu akurat w momencie, gdy na scenę wchodzili chłopaki.
-Jak się bawicie?!- Krzyknął do mikrofonu Nialler.
-Okej, teraz nasza kolej rozkręcić tę imprezę!- Louis dał znak i Fifa włączył podkład do "No Control". Wszyscy zareagowali głośnymi okrzykami i parkiet zrobił się jeszcze bardziej zatłoczony niż wcześniej. Odszukałam dziewczyny i zaczęłyśmy razem się wygłupiać tuż pod sceną.
-Stained coffee cup
Just a fingerprint of lipstick’s not enough
Sweet where you lay
Still a trace of innocence on my pillowcase
(Poplamiony kubkiem kawy
Sam odcisk szminki nie wystarczy.
Słodycz tam, gdzie leżysz,
Wciąż jest ślad niewinności na poszewce od poduszki)
Skakałyśmy jak wariatki, wyśpiewując słowa piosenek. Zaraz dołączyła do nas Gemma, Lou, Danielle, Rita i Cher, a pod nogami plątały się dzieciaki. Rodzeństwo Louisa, kuzyni El, dzieciaki sióstr Liama, brata Nialla... Wszyscy genialnie się bawili. Widać było, że wesele było udane. Wódka dodała mi chyba energii i odwagi, bo czułam się, jakby ktoś mi przypiął skrzydła. Zresztą, to nie był mój pierwszy alkohol dzisiaj i nie ja jedyna piłam. Nika po następnej rundce będzie już całkiem wstawiona. Tomlinson też był w swoim żywiole. Nigdy nie zapomnę miny Louise, gdy zrobił na scenie wielki ślizg na kolanach, śpiewając refren i kompletnie nie zwracając uwagi na spodnie od garnituru.
-Waking up
Beside you I’m a loaded gun
I can’t contain this anymore
I’m all yours, I got no control
No control
Powerless
And I don’t care it’s obvious
I just can’t get enough of you
The pedals down, my eyes are closed
No control
Sam odcisk szminki nie wystarczy.
Słodycz tam, gdzie leżysz,
Wciąż jest ślad niewinności na poszewce od poduszki)
Skakałyśmy jak wariatki, wyśpiewując słowa piosenek. Zaraz dołączyła do nas Gemma, Lou, Danielle, Rita i Cher, a pod nogami plątały się dzieciaki. Rodzeństwo Louisa, kuzyni El, dzieciaki sióstr Liama, brata Nialla... Wszyscy genialnie się bawili. Widać było, że wesele było udane. Wódka dodała mi chyba energii i odwagi, bo czułam się, jakby ktoś mi przypiął skrzydła. Zresztą, to nie był mój pierwszy alkohol dzisiaj i nie ja jedyna piłam. Nika po następnej rundce będzie już całkiem wstawiona. Tomlinson też był w swoim żywiole. Nigdy nie zapomnę miny Louise, gdy zrobił na scenie wielki ślizg na kolanach, śpiewając refren i kompletnie nie zwracając uwagi na spodnie od garnituru.
-Waking up
Beside you I’m a loaded gun
I can’t contain this anymore
I’m all yours, I got no control
No control
Powerless
And I don’t care it’s obvious
I just can’t get enough of you
The pedals down, my eyes are closed
No control
(Budząc się
Obok ciebie, jestem naładowaną bronią,
Nie mogę dłużej tego powstrzymać
Jestem cały twój, nie mam kontroli,
Nie mam ko-o-ontroli.
Bezsilny
I nie obchodzi mnie, że to oczywiste
Nie mogę się tobą nacieszyć
Spuszczam nogę z gazu, moje oczy są zamknięte.
Bez kontroli)
-A teraz coś znów z dedykacją dla Eleanor!- Zapowiedział ze śmiechem Harry.- Zapomniałem wspomnieć, że Tommo miał osiemnastkę, gdy ją pierwszy raz spotkał.- Zaczęli śpiewać "18". No jasne, "I have loved you since we were eighteen"...
Oczywiście nie mogli wystąpić bez swojego popisowego numeru, czyli "What Makes You Beautiful", a potem "Kiss You" i "Girl Almighty". Zeszli ze sceny dopiero, gdy na salę wjechał tort. Lou i El stanęli obok niego, a ich rodzice zaczęli swoją przemowę.
-Moi kochani.- Mama Lou ze swoim charakterystycznym szerokim uśmiechem wzięła od Filipa mikrofon.- Ja od dawna wiedziałam, że to musi się skończyć ślubem. Od pierwszej chwili, kiedy przedstawiłeś mi Eleanor czułam, że to dziewczyna dla ciebie. Urocza, miła, uczynna, odważna, silna... Mieliście swoje wzloty i upadki, a ja starałam się zawsze was wspierać i służyć pomocą. Mam nadzieję, że mi to wychodziło. Eleanor, skarbie, od ładnych paru lat już uważam cię za swoją kolejną córkę. Louis, synku, kocham cię i cieszę się z twojego szczęścia.
Znowu zaczęłam się rozklejać. Popatrzyłam z uśmiechem na Nikę i objęłam ją ramieniem. Od razu zrozumiała moje zaszklone spojrzenie i oddała uścisk. Może ona nie była tak związana ze swoją rodziną, jak ja, ale też za nimi tęskniła. Muszę zadzwonić do mamy i spotkać się z tatą. Natychmiast. Jak tylko wytrzeźwieję, oczywiście.
-Eleanor, córeczko.- Teraz głos zabrał tata Els. Umówili się, że tak będą przemawiać.- Zawsze wiedziałem, że na tym świecie masz swojego księcia. Kiedy jako mała dziewczynka przebierałaś się za księżniczkę i udawałaś Bellę albo Arielkę, to ja musiałem zastępować twojego bohatera i ratować cię ze szklanej góry lub tonącego statku. Teraz jesteś dorosła i masz już swojego własnego obrońcę. Wiedz, że mimo to zawsze możesz na mnie liczyć, bo bez chwili wahania rozprawię się ze smokami na twojej drodze. Louis, pilnuj mojej księżniczki. Wiem, że jesteś odpowiedzialnym chłopakiem i zapewnisz jej to wyśnione "i żyli długo i szczęśliwie".
Pociągnęłam nosem, gdy El z płaczem rzuciła się rodzicom na szyję. Pewien etap dobiegł końca. Czas zacząć życie w nowej, własnej rodzinie.
-Chyba pójdę do Lou po chusteczki dla zasmarkanej panny młodej.- Nika puściła mnie i zniknęła w tłumie. Jej miejsce zajęła Perrie.
-Wspaniała przemowa.- Westchnęła, huśtając na biodrze Shane'a.- Mojej mamie to tak ładnie nie wyszło.
-Ciekawe, ile tata El to układał.- Mruknął Zayn, podając synkowi smoczka.- Bo znając moje umiejętności w przemawianiu, to powinienem już zacząć się przygotowywać na ślub Shane'a.
-Walniesz kielicha przed przemową i będzie.- Walnął go po łopatce Harry.- Dobra, kiedy tort?
-Najpierw zatańczą z rodzicami.- Przypomniałam mu i przeszłam do naszego stołu. Opróżniłam kieliszek po winie. Nie wolno mieszać alkoholi... A kij z tym. W tłumie mignęła mi Sophia. Jakoś muszę przetrwać to wesele, jeśli ona ciągle tu będzie.
Wróciłam do reszty, gdy już kończyło się "Ode To My Family", lekko podrasowane przez Fifę. Zagrzmiały oklaski i kelnerzy wprowadzili stolik z talerzykami, na których zaczęliśmy podawać krojony wspólnie przez młodą parę siedmiopiętrowy tort. Lawirowałam między stolikami, uśmiechając się do gości, witając się z tymi, którzy mi wcześniej umknęli. Filip puścił "Fireball" i wszyscy delektowali się ciastem w oczekiwaniu na kolejny bardzo emocjonujący moment tego wesela: oczepiny. Ja osobiście nie mogłam się doczekać, kiedy skończy się część oficjalna i będę mogła się wyszaleć na parkiecie, ewentualnie za konsolą, bez pilnowania, czy na pewno wszystko jest w porządku i czy komuś czegoś nie brakuje. Skinęłam głową potakująco, gdy fotograf poinformował mnie, że mają materiał do marryoke i zmywają się po oczepinach.
-Uwaga, uwaga! A teraz bardzo ważny moment! Zapraszam na parkiet wszystkie wolne panny i kawalerów! Czas sprawdzić, na czyim następnym weselu będziemy szaleć i się upijać!- Fifa wyciszył muzykę. El i Lou weszli na scenę, a my wszyscy zgromadziliśmy się tłumnie pod sceną. Okej, to kto złapie? Nika? O, Lottie się pcha blisko. Zerknęłam na Perrie, która z Zaynem stała obok i pokazywała coś Shane'owi. Szczęściara, nie naraża się na stratowanie.
-Eleanor! Czas na rzut!- El odwróciła się tyłem do nas. Poszłam za przykładem reszty dziewczyn i wystawiłam ręce w górę. Bukiet poleciał w powietrze i walnął mnie prosto w rękę. Ała! Szybko złapałam go drugą ręką. Cholera, wybił mi wskazującego! Uniosłam kwiaty jak trofeum w górę. Zauważyłam, jak Filip pokazuje Els kciuk. No, nie powiem, dobrze trafiła. Ciekawe, czy ma oczy też z tyłu głowy. O, palec przestał boleć. Dobra, chyba jednak nie jest wybity.
-Louis, twoja kolej!- Tommo zwinął krawat w kulkę i odwrócił się tyłem do facetów, którzy stali po prawej stronie parkietu. No, ciekawe. Chyba żeby wyjść za mąż, musiałabym być czyjąś narzeczoną, więc to tak naprawdę idiotyczny zwyczaj, który...
-To są jakieś jaja!- Wrzasnęłam, gdy zobaczyłam, kto złapał krawat. Mój głos został niestety zagłuszony przez pełne podekscytowania krzyki. No to teraz będą dopiero gadać.
-No proszę, kto by się spodziewał!- Fifa był w wyśmienitym humorze. Oni to ukartowali. Nie wiem jak, ale już ja dopilnuję, żeby mi wszystko wyśpiewali...- Kolejne wesele będzie Natalii i Liama! Czyżby wielki comeback?!- Przymknęłam oczy, starając się opanować. Nie zatańczę z nim drugi raz. No fucking way.
-Maleńka zmiana.- Do mikrofonu dorwała się Eleanor. Co znowu?!- W pierwszych planach mieliśmy, że para, która złapie bukiet i krawat będzie tańczyła wolnego, ale gdy wzięliśmy ich pod uwagę... No cóż, udało się.
Co. Się. Udało?!
-Panie i panowie, do tej piosenki tańczyli po raz pierwszy i nigdy się nie pochwalili, jak dobrze im szło!- Louis przejął od El mikrofon, żeby wykrzyczeć to zdanie.
Z parkietu zniknęli wszyscy, zostaliśmy tylko my. Wpatrujący się w siebie w napięciu. Dobrze wiedziałam, że chciał ze mną zatańczyć, a on miał świadomość, że jeszcze sekunda i wybuchnę jak odbezpieczony granat. I w pierwszej kolejności to jemu urwę głowę.
Usłyszałam muzykę i o mały włos, a zaczęłabym znowu krzyczeć. Serio?! "Valentine's Day Tango"?! Tango?! The Twins?! Ale to nie jest... Mój wzrok spotkał się z jego. On też wiedział. To nie była piosenka, przy której tańczyliśmy razem po raz pierwszy. Pierwszą było co innego, do tego tanga tańczyliśmy przy nich. Okej. Chcą przedstawienie? To proszę.
Wolnym krokiem zbliżyłam się do Liama i okrążyłam go, w myślach przypominając sobie układ, jaki do tego kiedyś wymyśliliśmy. Rany, ale to było dawno. Liam chyba czytał w moich myślach, bo złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Przejechałam ręką po jego ramieniu i zatrzymałam na karku. Starałam się opanować drżenie ciała wywołane jego bliskością. Wykonaliśmy pierwsze ostrożne kroki. W tył i w bok. W tył, posuwiście, w bok i znów w tył. Pamiętał.
-Kiedy będziemy mogli porozmawiać?- Szepnął, splatając swoje palce z moimi.
-Nie ma takiej opcji.- Syknęłam, robiąc szybki obrót i zarzucając prawą nogę na jego biodro.- Nie, kiedy prowadzasz się z Sophią.
-Nie miałem wyjścia. Mogę ci to wyjaśnić.- Odchylił mnie w tył i lekko okręcił. Wyprostowałam się gwałtownie. Aż dziwne, że to wszystko wychodziło nam w rytmie.
-Nic nie wyjaśniaj. Dla mnie to jest jasne.
-Nawet nie dałaś mi szansy!- Ha, nie ma to jak kłócić się głośnym szeptem podczas tańczenia tanga.
-Bo na nią nie zasłużyłeś!
-Słuchaj, muszę użerać się z managementem, który wcale nie idzie mi na rękę, więc proszę, chociaż ty daj mi dojść do słowa!
-Twoje słowo jest gówno warte!
-Natalia! Żałuję tego, co się stało, okej?!
-To czemu z nią tu jesteś?!
-Nie zrozumiesz...
-Jesteś po prostu cholernie bezczelny!- Odepchnęłam go od siebie, aż ledwo złapał równowagę.- Twierdzisz, że chcesz mnie odzyskać, a jednocześnie łazisz z nią! Zdecyduj się! Nie jestem twoją zabawką, do stu diabłów! Mam cholerne uczucia!!!- Całe szczęście, że muzyka została wyłączona sekundę po wykrzyczanym przeze mnie zdaniu. Dzięki temu mało kto słyszał, co mu nawrzucałam.
-Wow!- Fifa zdecydował się przerwać niezręczną ciszę, podczas której wwiercało się w nas okołu trzystu spojrzeń. Super. Zepsułam wesele.- Tak świetnego odegrania kłótni kochanków podczas tanga, to ja jeszcze nie widziałem! Brawo!- Kochany Filip uratował sytuację. Może podchmieleni goście uwierzą, że to była tylko gra.
Nie mogłam już tam wytrzymać. Zeszłam z parkietu i wpadłam do części kuchennej. Złapałam jedną z butelek wina i wybiegłam na zewnątrz. Było już całkiem ciemno, wiał delikatny wiatr, ale po tej całej kłótni w ogóle go nie czułam. Pędziłam na oślep parkowymi uliczkami w stronę jedynego miejsca, w którym mogłam być teraz zupełnie sama. Nie chciałam tam wracać, nie teraz. Może dopiero wtedy, gdy rozjadą się starsi i rodziny, a zostaną tylko ci zaproszeni na poweselne party. Na razie upiję się w samotności.
Dopadłam altanki szybciej niż myślałam. Może zamiast kupić sobie rolki, zacznę biegać w szpilkach? Będzie ekonomiczniej. Usiadłam na schodkach prowadzących do środka, zerwałam banderolę z butelki i zaczęłam otwierać butelkę sposobem, który kiedyś podpatrzyłam w filmiku na YouTubie. Bo oczywiście wziąć otwartą butelkę to nie łaska! Ale spoko, po kilku minutach ostrożnego uderzania butelką o pionową belkę altanki i dłubaniu wystylizowanym paznokciem korek sam wyskoczył. Nareszcie. Pociągnęłam porządny łyk alkoholu. Chyba już się znieczuliłam, bo w ogóle mi nie przeszkadza to leciutkie palenie w gardle. Nie wiem, kiedy opróżniłam połowę butelki. Wszystko po to, żeby nie pamiętać tej żenującej kłótni i jego słów. Ale co z tego, skoro pod wpływem siedzenia tutaj zaczęły napływać do mnie wspomnienia...
-Chodź- złapał mnie za rękę- tu obok jest taka altanka. Nie zmokniemy.- Pociągnął mnie alejką w tę samą stronę, z której przyszliśmy. Nie zdążyliśmy jednak dojść do altanki. Deszcz lunął z ogromną siłą i w jednej chwili byliśmy cali mokrzy. Do altanki musieliśmy szybko dobiec.
-A ja idiotka wyciągnęłam rano z torebki parasol.- Wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co? Posiedzimy tu sobie teraz.- Uśmiechnął się Liam.
-Nie szkodzi. Fajna ta altanka- Rozejrzałam się dookoła. Ściany altanki pokrywała krata, na której latem płożyły się jakieś rośliny. Teraz w listopadzie były to całkiem zeschłe badyle. Altanka miała kształt sześciokąta i z łatwością zmieściłoby się tu jeszcze parę osób.
-Zawsze ci się kręcą włosy na wilgoci?- Spytał Liam. Dopiero teraz spostrzegłam, że moje mokre włosy są regularnymi lokami.
-Nawet tego nie zauważyłam- Zaśmiałam się.- Z reguły są lekko podwinięte.
-W takich ci ładniej.
-Dziękuję.- Liam się chyba zawstydził tego, co przed chwilą powiedział. Milczeliśmy przez chwilę. Deszcz chyba nie miał zamiaru dzisiaj przestać padać.
-Tyle tu miejsca, że dałoby się zrobić regularną imprezę- Odezwał się Payne.
-Tak?- Odwróciłam się do niego z zawadiackim uśmieszkiem.- W takim razie na co czekamy?- Wyciągnęłam z torby telefon i ustawiłam playlistę.- Robimy deszczową dyskotekę?
-Wchodzę w to. Pokaż tę playlistę- Podałam mu telefon.- Co my tu mamy?- Zmarszczył czoło przeglądając moją muzykę.
-Co ty mi tu ustawiasz?- Zerknęłam mu podejrzliwie przez ramię.
-Proszę.- Oddał mi telefon.- No, na co czekasz? Włączaj.- Zaśmiał się patrząc na mnie. Niepewnie włączyłam playlistę i zaraz się uśmiechnęłam.
-No tak.- Jaka może być inna impreza z chłopakiem z 1D jeśli nie przy jego własnej muzyce.- A ty będziesz solistą?
-Jak mi pomożesz.- Zaraz zaczęliśmy wariować do "Up All Night", a potem do "C'mon C'mon".
-Yeah
I’ve been watchin you all night
There’s somethin’ in your eyes
Say c’mon c’mon
And dance with me baby
Yeah
The music is so loud
I wanna be yours now
So c’mon c’mon
And dance with me baby- śpiewał Liam, a ja wygłupiając się z nim poczułam, że jestem na najlepszej imprezie pod słońcem.
(...)
-Pytanie jest proste. Chcesz życia bez 1D? Wyobrażasz sobie, że nie gadasz więcej z Harrym, Louisem, Niallem, Zaynem, nie śmiejecie się, nie wygłupiacie, macie się po prostu w dupie? Jak myślisz, jak to będzie, gdy oni zagrają ostatni koncert, a ciebie na nim nie będzie? Chcesz być przez nich olewany? Czy wolisz wrócić, pokajać się i spróbować wszystko naprawić?
-Jasne, że chciałbym to naprawić... Zawsze myślałem, że będziemy tak śpiewać razem do końca świata, a przynajmniej naszego życia.- Westchnął.- Ale czy oni mi wybaczą?
-Wszystko zależy od ciebie.- Poklepałam go po plecach.- Chcesz tego naprawdę?- Przez chwile się zawahał, ale zaraz pokiwał energicznie głową.
-Chcę. Byłem strasznym idiotą... Ale może da się to naprawić.- Patrzył na mnie z nadzieją.
-I oto chodziło!- Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer Higginsa.- Paul? Misja wykonana. Czas zacząć etap drugi.
-Udało ci się go namówić?- Manager był chyba wniebowzięty.
-Nawet nie trzeba było bardzo namawiać. Starczył mały ochrzan, podczas którego i mnie się oberwało, ale najważniejsze, że kolega wytrzeźwiał po niekończącej się imprezie, jaką urządził w ostatnich dniach. Na razie męczy go kac, ale damy radę. Rezerwuj samolot.
-Jasna sprawa. Przygotowałaś co trzeba?
-Mała obróbka dźwiękowa i będzie wszystko gotowe.
-Super. Szykujcie się na jutro. Lecicie prywatnym samolotem. Odlot o dziewiątej rano.
-Okej, dzięki wielkie. Jakby co, to będę dzwoniła. Do zobaczenia.
-Masz kontakty z Paulem?- Liam przyglądał mi się nieodgadnionym wzrokiem.
-Co się tak dziwisz, sam mi dałeś numer.- Wzruszyłam ramionami. Na nos spadła mi kropelka wody.- Cholerna londyńska pogoda...- Nie zdążyłam skończyć zdania, gdy deszcz lunął z wielką siłą.
-Jasny gwint!- Liam poderwał się z miejsca.- Altanka?!
-Altanka!- polecieliśmy w znanym nam kierunku. Na szczęście nikogo tam nie było.
-Boże, historia się powtarza.- Stanęłam na środku i zaczęłam wyciskać wodę z włosów. Suchym skrawkiem bluzki wytarłam okulary.- Nie lubię, gdy coś się powtarza.
-Czemu?- Liam zdjął przemoczoną bluzę i przewiesił ją przez poręcz.
-Bo mnie to wkurza. Gdy coś się dzieje któryś raz z kolei, albo gdy ktoś mi coś mówi pięćdziesiąt razy z rzędu, jakbym była ułomna i ten jeden raz nie wystarczył.- Liam parsknął śmiechem.
-To może żeby uczynić historii zadość coś zatańczymy?- No tak. Deszczowa dyskoteka.
-Nie. Jeszcze jestem na ciebie zła.- Założyłam ręce na piersi.
-Oj no weź...- Liam podszedł do mnie.- Przepraszam... Przecież sama powiedziałaś, że nie lubisz jak się ktoś powtarza.- Nie wytrzymałam i się uśmiechnęłam.
-Nie łap mnie za słówka.
-No dawaj. Jutro nie wiadomo, co nas czeka. Zabawmy się.
-Ale bez picia.- Zaznaczyłam.
-Bez. Słowo harcerza.- Uniósł dwa palce do góry.- No, włącz coś, na tym swoim telefonie masz pewnie masę fajnej muzyki.
-Masa fajnej muzyki... Masz na myśli coś takiego jak "Dare"?- Wyszczerzyłam się, włączając piosenkę. Zapomniałam o głośniku, który ustawiłam na budzenie Liama. Muzyka zagłuszyła nawet mocny deszcz.
-Ałaaa.- Liam skrzywił się i zatkał sobie uszy.- Kobieto, jeszcze mam kaca. Zlituj się.
-Kac morderca nie ma serca.- Wyrecytowałam wyciszając piosenkę.
-Daj coś spokojnego. Może i chcę się zabawić, ale bez przesady. Nie zapominaj, że ciągle umieram na głowę.
-A wiesz, że nie wyglądasz?- Na te słowa Liam zrobił zeza, wystawił język i udał, że upada.- Dobra, załapałam. Swoją drogą, masz strasznie dobry humor.- Powiedziałam włączając "So Close".
-Tylko dlatego, że ty tu jesteś.- Powiedział cicho. Znieruchomiałam. Liam wyjął mi telefon z ręki i położył go na drewnianej podłodze altanki. Wziął mnie za rękę, poprowadził na środek naszego parkietu i drugą ręką objął mnie w talii. Pamiętał.
Oparłam głowę na jego ramieniu. Teraz czułam się wspaniale. Wszystko było na swoim miejscu, nasza przesłodzona rzeczywistość. A co najlepsze? Że Liam był już sam. Nie było tej dziewczyny, która wiecznie mnie od niego odcinała. Może wreszcie uda nam się doprowadzić wszystko do tego idealnego happy endu. Mój ukochany filmowy walc się skończył, a z głośnika popłynęła spokojna, magiczna melodia. Tylko melodia. Uśmiechnęłam się do siebie. Znalazłam ją przed Wielkanocą i całą Wielką Sobotę walczyłam z nią przy pianinie. Udało mi się ją odtworzyć i nawet napisałam do niej swoje słowa. Zaczęłam cicho nucić.
-Touch my hand, I will take there,
where, baby, we could be alone.
Hear the chords, it's our moment,
cause nothing will destroy atmosphere.
Piano plays, on the dancefloor there's place for us.
So now, step by step and turn around.
Take your left and hold me tight.
We only live once, it's our paradise.
So let's dance this waltz lookin' into my eyes.
It's our own fairy tale tonight...
(Weź mnie za rękę, zabiorę cię tam,
gdzie, kochanie, będziemy mogli być sami.
Wsłuchaj się w dźwięki, to nasza chwila,
bo nic nie zepsuje nam atmosfery.
Pianino gra, na parkiecie jest miejsce dla nas.
Więc teraz, krok za krokiem i obróć się.
Przejdź w lewo i trzymaj mnie mocno.
Żyjemy tylko raz, to jest nasz raj.
Więc zatańcz tego walca patrząc w moje oczy.
Teraz to nasza własna baśń...)
Liam chyba uważnie wsłuchał się w moje słowa, bo obrócił mnie lekko i z powrotem złapał w objęcia prowadząc w nieco niepoprawnym, ale bardzo romantycznym walcu. Uniosłam głowę, żeby zatonąć w jego spojrzeniu. Patrzył na mnie poważnie, bardzo poważnie. Lekko się nachylił, koniec jego nosa delikatnie zetknął się z moim.
-Przepraszam za to, co powiedziałem. Nigdy w życiu bym nie skrzywdził kogoś, na kim mi tak zależy...- Wyszeptał prosto w moje usta. Jeszcze sekunda... Jeszcze chwila...
-I know you want, know you wanna take it slo-o-ow...- Głośne takty "Why Don't We Go There" sprawiły, że odskoczyliśmy od siebie przestraszeni.
Oparłam głowę o ściankę altanki i pozwoliłam, żeby łzy spłynęły mi po twarzy. Tak bardzo je dziś hamowałam, że w końcu musiały znaleźć ujście. Kolejny łyk wina. Kurde, zaraz się skończy. Już szumiało mi w głowie. A może to tylko wiatr...
-Nattie! Tu jesteś!- Nawet się nie ruszyłam, gdy Harry usiadł koło mnie.- Rany, nawaliłaś się.
-Co ty nie powiesz?- Prychnęłam.- Zresztą, język mi się jeszcze nie plącze, więc jest okej.
-Niewiele ci już brakuje.
-Mi? Proszę cię! Ja jestem z Polski!
-Aha, Niall i Nika też to powtarzają, a zawsze są najbardziej nawaleni ze wszystkich. Irlandczyk z Polką się dobrali.
-Wszyscy mnie obgadują, prawda?- Jęknęłam płaczliwie, zmieniając pozycję. Ramię Stylesa było wygodniejsze od drewnianej kolumny.
-Nie. Rodzinki już pojechały. Jak wychodziłem cię szukać, to żegnali się z naszymi gołąbeczkami. A reszta... Nattie, przecież niemal każdy wie, jaka jest sytuacja. A Liam przyszedł tu z nią i to logiczne, że wytrąciła cię z równowagi. Żałuję tylko, że tak to zaplanowaliśmy.
-Co zaplanowaliście?- Wyprostowałam się błyskawicznie. Harry przetarł oczy palcami.
-No to...- Mruknął niechętnie.- Najpierw ja wpadłem na pomysł tego tańca, bo Liam siedział przybity i tylko wodził za tobą wzrokiem jak wierny pies. Sophia była wściekła. Jak tylko odeszła na chwilę od stołu, to mu podsunąłem, że zaczniemy tak tańczyć i się wymienimy partnerkami. Potem Zayn się dołączył.
-A oczepiny?
-Nie było pewności, że w was trafi. Ale się udało.
-No, udało. Udało nam się pokłócić.- Wymamrotałam, znów się o niego opierając.
-Przepraszam.- Przez chwilę milczeliśmy.
-To nie był nasz pierwszy taniec.- Powiedziałam cicho.
-Co?- Nie zrozumiał.
-To nie był nasz pierwszy taniec. To tango. Wcześniej tańczyliśmy tutaj. Na naszej pierwszej... na pierwszym spotkaniu. Właściwie drugim. Umówiliśmy się w Starbucksie, potem poszliśmy do parku. Okazało się, że on jest Liamem z One Direction, a potem... Zaczęło padać i schowaliśmy się tutaj. Zrobiliśmy sobie deszczową dyskotekę. Nasz pierwszy taniec był do "C'mon C'mon".- Wyjaśniłam niechętnie. To była nasza tajemnica. Ale nie było już nas. Więc tajemnica przestała obowiązywać.
-Czyli to jest ta słynna altanka?- Obejrzał się, żeby rzucić na to okiem.- Tutaj znikaliście na połowie waszych randek?
-Taa.- Wypiłam wino do końca. Chyba mi trochę ulżyło.- Wracamy?
-Chcesz tam teraz pójść? Jesteś pewna?- Harry patrzył na mnie, ledwo powstrzymując śmiech.
-A co ze mną nie tak?- Zdziwiłam się.
-Przede wszystkim wyglądasz jak panda.- Parsknął śmiechem i wyciągnął z kieszeni paczuszkę.- Weź się ogarnij.
-Chyba to ja powinnam się śmiać.- Uniosłam brwi.- Nosisz przy sobie nawilżane chusteczki?
-Lou mi je dziś wcisnęła. Nie pytaj.- Wzruszył ramionami. Szybko otarłam sobie policzki i oczy z rozmazanego makijażu.
-Lepiej?
-Zdecydowanie.
Ruszyliśmy do namiotu. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Weszliśmy w sam środek zarąbistej imprezy. Mało kto stał pod ścianą, parkiet był zapełniony. Alkohol lał się strumieniami, nie było dzieci i tych bardziej odpowiedzialnych. Dziennikarze też już się wynieśli. Kamerzyści niby kręcili dalej całą uroczystość, ale ten film miał już być dostępny tylko dla nas. Na scenie stała Nika z Bruno Marsem. Dopięła swego i udało jej się zaśpiewać z idolem. Swoją drogą, ciekawe, ile procentów w siebie wlała, przecież na trzeźwo broniła się przed występowaniem rękami i nogami. Ale teraz... Wow, dawno nie słyszałam tak udanego wykonania "Uptown Funk".
-Nialler zaraz wybuchnie.- Harry wskazał na Horana, który nie spuszczał ze swojej dziewczyny wzroku. Za chwilę wstał z miejsca.- Zazdrosny Niall to groźny Niall.- Zaśmiał się Hazz.
Ale Nialler nie wspiął się na scenę, żeby urządzić scenę zazdrości. Nie, Nialler poszedł do Adama Levine'a i zaczął z nim o czymś gadać.
-Czyżby szykował się do występu?- Prychnęłam, przepychając się do naszego stolika.
-Natalia!- Eleanor podniosła na mnie wzrok.- Jak się czujesz? Martwiliśmy się!
-Jest okej. Musiałam się przejść.- Wyjaśniłam, nie patrząc na pewne osoby.- Zaraz lecę zastąpić Fifę. Malik!
-Co tam?- Zerknął na mnie znad kieliszka.
-Pojedynek nadal aktualny?- Spytałam z kpiącym uśmieszkiem.
-O każdej porze dnia i nocy.- Zaśmiał się drwiąco. Skinęłam głową i napiłam się soku.
Odeszłam od stołu, żeby zmienić Filipa za konsolą, ale wtedy na scenę wskoczył Niall z gitarą i Adam. Nika zatrzymała się obok mnie.
-Łzy wylane, krokodylu?- Trąciła mnie łokciem.- Nie zaprzeczaj, znam cię.
-Może. Co on kombinuje?
-A żebym to ja wiedziała. Mnie się już troszeńkę wszystko mieeesza.- Zachwiała się na nogach i zgarnęła z tacy przechodzącego kelnera butelkę wódki.- Trzeźwa nie jestem już od dawna.
-I zaraz odlecisz.
-Bardzo możliwe.- Oparła się o mnie i pociągnęła łyk. Mało go nie wypluła, kiedy Niall zaczął grać "Stereo Hearts".- Co on odwala?
-Czy to nie wasza ulubiona piosenka? Czy on właśnie rapuje?!- Koło nas wyrosła Perrie, gapiąc się na scenę. Tak, dokładnie. Adam odśpiewał swój refren, a Niall rapował zwrotki. Okeeej.
-Nika, pamiętasz?- Odezwał się ze sceny, gdy piosenka się skończyła.- Śpiewałem ci to zawsze, gdy miałaś zły humor lub chciałaś się rozpłakać. A teraz śpiewam ci to, bo nadszedł taki moment, że... No, sorry, El, Louis, uwielbiam was, ale jak teraz nie zrobię tego kroku, to nigdy się nie odważę. Przepraszam, że zabieram waszą chwilę, ale zaraz ją oddam.- Zeskoczył ze sceny i podszedł do nas szybkim krokiem. Gitarę przełożył na plecy i podał mi mikrofon.- Przytrzymasz, Nattie? Chcę, żeby wszyscy słyszeli.- Skinęłam głową i popatrzyłam na Nikę. Chyba była w ciężkim szoku.- Nika, kocham cię, ale jestem tchórzem, a teraz jestem trochę pijany i bardziej odważny niż zwykle, więc... Wyjdziesz za mnie?- Uklęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i mało sama nie padłam trupem na miejscu. Cicha woda brzegi rwie... Dominika patrzyła się na niego, jakby nie rozumiała, co do niej powiedział. Cała zbladła, nawet wypity alkohol jej nie pomógł. Wszyscy wpatrywali się w naszą grupkę z napięciem. Jak to jest, że zawsze muszę być w centrum wydarzeń? Albo w okolicy centrum?
-Co... Co ty powiedziałeś?- Pisnęła nienaturalnie wysokim głosem.
-Czy chcesz zostać moją żoną?- Powtórzył, zagryzając usta ze zdenerwowania.
-Mówisz serio...?
-Jasne, że serio.
-Wstań.- Zażądała, odzyskując równowagę i jako takie kolory na twarzy. Niall posłusznie podniósł się z kolan. Nika nie trzymała go dłużej w niepewności.
-Cholera, tak! Jasne, że za ciebie wyjdę!- Wrzasnęła z radością, rzucając się na niego. Aplauz, jaki wybuchł, zagłuszył chyba wszystko. Skorzystałam z zamieszania i poszłam na scenę.
-Idź potańczyć czy coś.- Stanęłam obok Fify.- Moja kolej.
-Jezu, nareszcie.- I tyle go widziałam. Wzruszyłam ramionami i założyłam słuchawki.
-Wow! Ale się działo! Nika, Niall, moje gratulacje! A teraz, jakbyście nie zauważyli, miejsce DJ-a Fify zajmuje DJ Nats! Make some noise!- Włączyłam "Die Young". Nareszcie. Trzeba odreagować.
-I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms
Let's make the most of the night like we're gonna die young
We're gonna die young
We're gonna die young
Let's make the most of the night like we're gonna die young
Obok ciebie, jestem naładowaną bronią,
Nie mogę dłużej tego powstrzymać
Jestem cały twój, nie mam kontroli,
Nie mam ko-o-ontroli.
Bezsilny
I nie obchodzi mnie, że to oczywiste
Nie mogę się tobą nacieszyć
Spuszczam nogę z gazu, moje oczy są zamknięte.
Bez kontroli)
-A teraz coś znów z dedykacją dla Eleanor!- Zapowiedział ze śmiechem Harry.- Zapomniałem wspomnieć, że Tommo miał osiemnastkę, gdy ją pierwszy raz spotkał.- Zaczęli śpiewać "18". No jasne, "I have loved you since we were eighteen"...
Oczywiście nie mogli wystąpić bez swojego popisowego numeru, czyli "What Makes You Beautiful", a potem "Kiss You" i "Girl Almighty". Zeszli ze sceny dopiero, gdy na salę wjechał tort. Lou i El stanęli obok niego, a ich rodzice zaczęli swoją przemowę.
-Moi kochani.- Mama Lou ze swoim charakterystycznym szerokim uśmiechem wzięła od Filipa mikrofon.- Ja od dawna wiedziałam, że to musi się skończyć ślubem. Od pierwszej chwili, kiedy przedstawiłeś mi Eleanor czułam, że to dziewczyna dla ciebie. Urocza, miła, uczynna, odważna, silna... Mieliście swoje wzloty i upadki, a ja starałam się zawsze was wspierać i służyć pomocą. Mam nadzieję, że mi to wychodziło. Eleanor, skarbie, od ładnych paru lat już uważam cię za swoją kolejną córkę. Louis, synku, kocham cię i cieszę się z twojego szczęścia.
Znowu zaczęłam się rozklejać. Popatrzyłam z uśmiechem na Nikę i objęłam ją ramieniem. Od razu zrozumiała moje zaszklone spojrzenie i oddała uścisk. Może ona nie była tak związana ze swoją rodziną, jak ja, ale też za nimi tęskniła. Muszę zadzwonić do mamy i spotkać się z tatą. Natychmiast. Jak tylko wytrzeźwieję, oczywiście.
-Eleanor, córeczko.- Teraz głos zabrał tata Els. Umówili się, że tak będą przemawiać.- Zawsze wiedziałem, że na tym świecie masz swojego księcia. Kiedy jako mała dziewczynka przebierałaś się za księżniczkę i udawałaś Bellę albo Arielkę, to ja musiałem zastępować twojego bohatera i ratować cię ze szklanej góry lub tonącego statku. Teraz jesteś dorosła i masz już swojego własnego obrońcę. Wiedz, że mimo to zawsze możesz na mnie liczyć, bo bez chwili wahania rozprawię się ze smokami na twojej drodze. Louis, pilnuj mojej księżniczki. Wiem, że jesteś odpowiedzialnym chłopakiem i zapewnisz jej to wyśnione "i żyli długo i szczęśliwie".
Pociągnęłam nosem, gdy El z płaczem rzuciła się rodzicom na szyję. Pewien etap dobiegł końca. Czas zacząć życie w nowej, własnej rodzinie.
-Chyba pójdę do Lou po chusteczki dla zasmarkanej panny młodej.- Nika puściła mnie i zniknęła w tłumie. Jej miejsce zajęła Perrie.
-Wspaniała przemowa.- Westchnęła, huśtając na biodrze Shane'a.- Mojej mamie to tak ładnie nie wyszło.
-Ciekawe, ile tata El to układał.- Mruknął Zayn, podając synkowi smoczka.- Bo znając moje umiejętności w przemawianiu, to powinienem już zacząć się przygotowywać na ślub Shane'a.
-Walniesz kielicha przed przemową i będzie.- Walnął go po łopatce Harry.- Dobra, kiedy tort?
-Najpierw zatańczą z rodzicami.- Przypomniałam mu i przeszłam do naszego stołu. Opróżniłam kieliszek po winie. Nie wolno mieszać alkoholi... A kij z tym. W tłumie mignęła mi Sophia. Jakoś muszę przetrwać to wesele, jeśli ona ciągle tu będzie.
Wróciłam do reszty, gdy już kończyło się "Ode To My Family", lekko podrasowane przez Fifę. Zagrzmiały oklaski i kelnerzy wprowadzili stolik z talerzykami, na których zaczęliśmy podawać krojony wspólnie przez młodą parę siedmiopiętrowy tort. Lawirowałam między stolikami, uśmiechając się do gości, witając się z tymi, którzy mi wcześniej umknęli. Filip puścił "Fireball" i wszyscy delektowali się ciastem w oczekiwaniu na kolejny bardzo emocjonujący moment tego wesela: oczepiny. Ja osobiście nie mogłam się doczekać, kiedy skończy się część oficjalna i będę mogła się wyszaleć na parkiecie, ewentualnie za konsolą, bez pilnowania, czy na pewno wszystko jest w porządku i czy komuś czegoś nie brakuje. Skinęłam głową potakująco, gdy fotograf poinformował mnie, że mają materiał do marryoke i zmywają się po oczepinach.
-Uwaga, uwaga! A teraz bardzo ważny moment! Zapraszam na parkiet wszystkie wolne panny i kawalerów! Czas sprawdzić, na czyim następnym weselu będziemy szaleć i się upijać!- Fifa wyciszył muzykę. El i Lou weszli na scenę, a my wszyscy zgromadziliśmy się tłumnie pod sceną. Okej, to kto złapie? Nika? O, Lottie się pcha blisko. Zerknęłam na Perrie, która z Zaynem stała obok i pokazywała coś Shane'owi. Szczęściara, nie naraża się na stratowanie.
-Eleanor! Czas na rzut!- El odwróciła się tyłem do nas. Poszłam za przykładem reszty dziewczyn i wystawiłam ręce w górę. Bukiet poleciał w powietrze i walnął mnie prosto w rękę. Ała! Szybko złapałam go drugą ręką. Cholera, wybił mi wskazującego! Uniosłam kwiaty jak trofeum w górę. Zauważyłam, jak Filip pokazuje Els kciuk. No, nie powiem, dobrze trafiła. Ciekawe, czy ma oczy też z tyłu głowy. O, palec przestał boleć. Dobra, chyba jednak nie jest wybity.
-Louis, twoja kolej!- Tommo zwinął krawat w kulkę i odwrócił się tyłem do facetów, którzy stali po prawej stronie parkietu. No, ciekawe. Chyba żeby wyjść za mąż, musiałabym być czyjąś narzeczoną, więc to tak naprawdę idiotyczny zwyczaj, który...
-To są jakieś jaja!- Wrzasnęłam, gdy zobaczyłam, kto złapał krawat. Mój głos został niestety zagłuszony przez pełne podekscytowania krzyki. No to teraz będą dopiero gadać.
-No proszę, kto by się spodziewał!- Fifa był w wyśmienitym humorze. Oni to ukartowali. Nie wiem jak, ale już ja dopilnuję, żeby mi wszystko wyśpiewali...- Kolejne wesele będzie Natalii i Liama! Czyżby wielki comeback?!- Przymknęłam oczy, starając się opanować. Nie zatańczę z nim drugi raz. No fucking way.
-Maleńka zmiana.- Do mikrofonu dorwała się Eleanor. Co znowu?!- W pierwszych planach mieliśmy, że para, która złapie bukiet i krawat będzie tańczyła wolnego, ale gdy wzięliśmy ich pod uwagę... No cóż, udało się.
Co. Się. Udało?!
-Panie i panowie, do tej piosenki tańczyli po raz pierwszy i nigdy się nie pochwalili, jak dobrze im szło!- Louis przejął od El mikrofon, żeby wykrzyczeć to zdanie.
Z parkietu zniknęli wszyscy, zostaliśmy tylko my. Wpatrujący się w siebie w napięciu. Dobrze wiedziałam, że chciał ze mną zatańczyć, a on miał świadomość, że jeszcze sekunda i wybuchnę jak odbezpieczony granat. I w pierwszej kolejności to jemu urwę głowę.
Usłyszałam muzykę i o mały włos, a zaczęłabym znowu krzyczeć. Serio?! "Valentine's Day Tango"?! Tango?! The Twins?! Ale to nie jest... Mój wzrok spotkał się z jego. On też wiedział. To nie była piosenka, przy której tańczyliśmy razem po raz pierwszy. Pierwszą było co innego, do tego tanga tańczyliśmy przy nich. Okej. Chcą przedstawienie? To proszę.
Wolnym krokiem zbliżyłam się do Liama i okrążyłam go, w myślach przypominając sobie układ, jaki do tego kiedyś wymyśliliśmy. Rany, ale to było dawno. Liam chyba czytał w moich myślach, bo złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Przejechałam ręką po jego ramieniu i zatrzymałam na karku. Starałam się opanować drżenie ciała wywołane jego bliskością. Wykonaliśmy pierwsze ostrożne kroki. W tył i w bok. W tył, posuwiście, w bok i znów w tył. Pamiętał.
-Kiedy będziemy mogli porozmawiać?- Szepnął, splatając swoje palce z moimi.
-Nie ma takiej opcji.- Syknęłam, robiąc szybki obrót i zarzucając prawą nogę na jego biodro.- Nie, kiedy prowadzasz się z Sophią.
-Nie miałem wyjścia. Mogę ci to wyjaśnić.- Odchylił mnie w tył i lekko okręcił. Wyprostowałam się gwałtownie. Aż dziwne, że to wszystko wychodziło nam w rytmie.
-Nic nie wyjaśniaj. Dla mnie to jest jasne.
-Nawet nie dałaś mi szansy!- Ha, nie ma to jak kłócić się głośnym szeptem podczas tańczenia tanga.
-Bo na nią nie zasłużyłeś!
-Słuchaj, muszę użerać się z managementem, który wcale nie idzie mi na rękę, więc proszę, chociaż ty daj mi dojść do słowa!
-Twoje słowo jest gówno warte!
-Natalia! Żałuję tego, co się stało, okej?!
-To czemu z nią tu jesteś?!
-Nie zrozumiesz...
-Jesteś po prostu cholernie bezczelny!- Odepchnęłam go od siebie, aż ledwo złapał równowagę.- Twierdzisz, że chcesz mnie odzyskać, a jednocześnie łazisz z nią! Zdecyduj się! Nie jestem twoją zabawką, do stu diabłów! Mam cholerne uczucia!!!- Całe szczęście, że muzyka została wyłączona sekundę po wykrzyczanym przeze mnie zdaniu. Dzięki temu mało kto słyszał, co mu nawrzucałam.
-Wow!- Fifa zdecydował się przerwać niezręczną ciszę, podczas której wwiercało się w nas okołu trzystu spojrzeń. Super. Zepsułam wesele.- Tak świetnego odegrania kłótni kochanków podczas tanga, to ja jeszcze nie widziałem! Brawo!- Kochany Filip uratował sytuację. Może podchmieleni goście uwierzą, że to była tylko gra.
Nie mogłam już tam wytrzymać. Zeszłam z parkietu i wpadłam do części kuchennej. Złapałam jedną z butelek wina i wybiegłam na zewnątrz. Było już całkiem ciemno, wiał delikatny wiatr, ale po tej całej kłótni w ogóle go nie czułam. Pędziłam na oślep parkowymi uliczkami w stronę jedynego miejsca, w którym mogłam być teraz zupełnie sama. Nie chciałam tam wracać, nie teraz. Może dopiero wtedy, gdy rozjadą się starsi i rodziny, a zostaną tylko ci zaproszeni na poweselne party. Na razie upiję się w samotności.
Dopadłam altanki szybciej niż myślałam. Może zamiast kupić sobie rolki, zacznę biegać w szpilkach? Będzie ekonomiczniej. Usiadłam na schodkach prowadzących do środka, zerwałam banderolę z butelki i zaczęłam otwierać butelkę sposobem, który kiedyś podpatrzyłam w filmiku na YouTubie. Bo oczywiście wziąć otwartą butelkę to nie łaska! Ale spoko, po kilku minutach ostrożnego uderzania butelką o pionową belkę altanki i dłubaniu wystylizowanym paznokciem korek sam wyskoczył. Nareszcie. Pociągnęłam porządny łyk alkoholu. Chyba już się znieczuliłam, bo w ogóle mi nie przeszkadza to leciutkie palenie w gardle. Nie wiem, kiedy opróżniłam połowę butelki. Wszystko po to, żeby nie pamiętać tej żenującej kłótni i jego słów. Ale co z tego, skoro pod wpływem siedzenia tutaj zaczęły napływać do mnie wspomnienia...
-Chodź- złapał mnie za rękę- tu obok jest taka altanka. Nie zmokniemy.- Pociągnął mnie alejką w tę samą stronę, z której przyszliśmy. Nie zdążyliśmy jednak dojść do altanki. Deszcz lunął z ogromną siłą i w jednej chwili byliśmy cali mokrzy. Do altanki musieliśmy szybko dobiec.
-A ja idiotka wyciągnęłam rano z torebki parasol.- Wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co? Posiedzimy tu sobie teraz.- Uśmiechnął się Liam.
-Nie szkodzi. Fajna ta altanka- Rozejrzałam się dookoła. Ściany altanki pokrywała krata, na której latem płożyły się jakieś rośliny. Teraz w listopadzie były to całkiem zeschłe badyle. Altanka miała kształt sześciokąta i z łatwością zmieściłoby się tu jeszcze parę osób.
-Zawsze ci się kręcą włosy na wilgoci?- Spytał Liam. Dopiero teraz spostrzegłam, że moje mokre włosy są regularnymi lokami.
-Nawet tego nie zauważyłam- Zaśmiałam się.- Z reguły są lekko podwinięte.
-W takich ci ładniej.
-Dziękuję.- Liam się chyba zawstydził tego, co przed chwilą powiedział. Milczeliśmy przez chwilę. Deszcz chyba nie miał zamiaru dzisiaj przestać padać.
-Tyle tu miejsca, że dałoby się zrobić regularną imprezę- Odezwał się Payne.
-Tak?- Odwróciłam się do niego z zawadiackim uśmieszkiem.- W takim razie na co czekamy?- Wyciągnęłam z torby telefon i ustawiłam playlistę.- Robimy deszczową dyskotekę?
-Wchodzę w to. Pokaż tę playlistę- Podałam mu telefon.- Co my tu mamy?- Zmarszczył czoło przeglądając moją muzykę.
-Co ty mi tu ustawiasz?- Zerknęłam mu podejrzliwie przez ramię.
-Proszę.- Oddał mi telefon.- No, na co czekasz? Włączaj.- Zaśmiał się patrząc na mnie. Niepewnie włączyłam playlistę i zaraz się uśmiechnęłam.
-No tak.- Jaka może być inna impreza z chłopakiem z 1D jeśli nie przy jego własnej muzyce.- A ty będziesz solistą?
-Jak mi pomożesz.- Zaraz zaczęliśmy wariować do "Up All Night", a potem do "C'mon C'mon".
-Yeah
I’ve been watchin you all night
There’s somethin’ in your eyes
Say c’mon c’mon
And dance with me baby
Yeah
The music is so loud
I wanna be yours now
So c’mon c’mon
And dance with me baby- śpiewał Liam, a ja wygłupiając się z nim poczułam, że jestem na najlepszej imprezie pod słońcem.
(...)
-Pytanie jest proste. Chcesz życia bez 1D? Wyobrażasz sobie, że nie gadasz więcej z Harrym, Louisem, Niallem, Zaynem, nie śmiejecie się, nie wygłupiacie, macie się po prostu w dupie? Jak myślisz, jak to będzie, gdy oni zagrają ostatni koncert, a ciebie na nim nie będzie? Chcesz być przez nich olewany? Czy wolisz wrócić, pokajać się i spróbować wszystko naprawić?
-Jasne, że chciałbym to naprawić... Zawsze myślałem, że będziemy tak śpiewać razem do końca świata, a przynajmniej naszego życia.- Westchnął.- Ale czy oni mi wybaczą?
-Wszystko zależy od ciebie.- Poklepałam go po plecach.- Chcesz tego naprawdę?- Przez chwile się zawahał, ale zaraz pokiwał energicznie głową.
-Chcę. Byłem strasznym idiotą... Ale może da się to naprawić.- Patrzył na mnie z nadzieją.
-I oto chodziło!- Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer Higginsa.- Paul? Misja wykonana. Czas zacząć etap drugi.
-Udało ci się go namówić?- Manager był chyba wniebowzięty.
-Nawet nie trzeba było bardzo namawiać. Starczył mały ochrzan, podczas którego i mnie się oberwało, ale najważniejsze, że kolega wytrzeźwiał po niekończącej się imprezie, jaką urządził w ostatnich dniach. Na razie męczy go kac, ale damy radę. Rezerwuj samolot.
-Jasna sprawa. Przygotowałaś co trzeba?
-Mała obróbka dźwiękowa i będzie wszystko gotowe.
-Super. Szykujcie się na jutro. Lecicie prywatnym samolotem. Odlot o dziewiątej rano.
-Okej, dzięki wielkie. Jakby co, to będę dzwoniła. Do zobaczenia.
-Masz kontakty z Paulem?- Liam przyglądał mi się nieodgadnionym wzrokiem.
-Co się tak dziwisz, sam mi dałeś numer.- Wzruszyłam ramionami. Na nos spadła mi kropelka wody.- Cholerna londyńska pogoda...- Nie zdążyłam skończyć zdania, gdy deszcz lunął z wielką siłą.
-Jasny gwint!- Liam poderwał się z miejsca.- Altanka?!
-Altanka!- polecieliśmy w znanym nam kierunku. Na szczęście nikogo tam nie było.
-Boże, historia się powtarza.- Stanęłam na środku i zaczęłam wyciskać wodę z włosów. Suchym skrawkiem bluzki wytarłam okulary.- Nie lubię, gdy coś się powtarza.
-Czemu?- Liam zdjął przemoczoną bluzę i przewiesił ją przez poręcz.
-Bo mnie to wkurza. Gdy coś się dzieje któryś raz z kolei, albo gdy ktoś mi coś mówi pięćdziesiąt razy z rzędu, jakbym była ułomna i ten jeden raz nie wystarczył.- Liam parsknął śmiechem.
-To może żeby uczynić historii zadość coś zatańczymy?- No tak. Deszczowa dyskoteka.
-Nie. Jeszcze jestem na ciebie zła.- Założyłam ręce na piersi.
-Oj no weź...- Liam podszedł do mnie.- Przepraszam... Przecież sama powiedziałaś, że nie lubisz jak się ktoś powtarza.- Nie wytrzymałam i się uśmiechnęłam.
-Nie łap mnie za słówka.
-No dawaj. Jutro nie wiadomo, co nas czeka. Zabawmy się.
-Ale bez picia.- Zaznaczyłam.
-Bez. Słowo harcerza.- Uniósł dwa palce do góry.- No, włącz coś, na tym swoim telefonie masz pewnie masę fajnej muzyki.
-Masa fajnej muzyki... Masz na myśli coś takiego jak "Dare"?- Wyszczerzyłam się, włączając piosenkę. Zapomniałam o głośniku, który ustawiłam na budzenie Liama. Muzyka zagłuszyła nawet mocny deszcz.
-Ałaaa.- Liam skrzywił się i zatkał sobie uszy.- Kobieto, jeszcze mam kaca. Zlituj się.
-Kac morderca nie ma serca.- Wyrecytowałam wyciszając piosenkę.
-Daj coś spokojnego. Może i chcę się zabawić, ale bez przesady. Nie zapominaj, że ciągle umieram na głowę.
-A wiesz, że nie wyglądasz?- Na te słowa Liam zrobił zeza, wystawił język i udał, że upada.- Dobra, załapałam. Swoją drogą, masz strasznie dobry humor.- Powiedziałam włączając "So Close".
-Tylko dlatego, że ty tu jesteś.- Powiedział cicho. Znieruchomiałam. Liam wyjął mi telefon z ręki i położył go na drewnianej podłodze altanki. Wziął mnie za rękę, poprowadził na środek naszego parkietu i drugą ręką objął mnie w talii. Pamiętał.
Oparłam głowę na jego ramieniu. Teraz czułam się wspaniale. Wszystko było na swoim miejscu, nasza przesłodzona rzeczywistość. A co najlepsze? Że Liam był już sam. Nie było tej dziewczyny, która wiecznie mnie od niego odcinała. Może wreszcie uda nam się doprowadzić wszystko do tego idealnego happy endu. Mój ukochany filmowy walc się skończył, a z głośnika popłynęła spokojna, magiczna melodia. Tylko melodia. Uśmiechnęłam się do siebie. Znalazłam ją przed Wielkanocą i całą Wielką Sobotę walczyłam z nią przy pianinie. Udało mi się ją odtworzyć i nawet napisałam do niej swoje słowa. Zaczęłam cicho nucić.
-Touch my hand, I will take there,
where, baby, we could be alone.
Hear the chords, it's our moment,
cause nothing will destroy atmosphere.
Piano plays, on the dancefloor there's place for us.
So now, step by step and turn around.
Take your left and hold me tight.
We only live once, it's our paradise.
So let's dance this waltz lookin' into my eyes.
It's our own fairy tale tonight...
(Weź mnie za rękę, zabiorę cię tam,
gdzie, kochanie, będziemy mogli być sami.
Wsłuchaj się w dźwięki, to nasza chwila,
bo nic nie zepsuje nam atmosfery.
Pianino gra, na parkiecie jest miejsce dla nas.
Więc teraz, krok za krokiem i obróć się.
Przejdź w lewo i trzymaj mnie mocno.
Żyjemy tylko raz, to jest nasz raj.
Więc zatańcz tego walca patrząc w moje oczy.
Teraz to nasza własna baśń...)
Liam chyba uważnie wsłuchał się w moje słowa, bo obrócił mnie lekko i z powrotem złapał w objęcia prowadząc w nieco niepoprawnym, ale bardzo romantycznym walcu. Uniosłam głowę, żeby zatonąć w jego spojrzeniu. Patrzył na mnie poważnie, bardzo poważnie. Lekko się nachylił, koniec jego nosa delikatnie zetknął się z moim.
-Przepraszam za to, co powiedziałem. Nigdy w życiu bym nie skrzywdził kogoś, na kim mi tak zależy...- Wyszeptał prosto w moje usta. Jeszcze sekunda... Jeszcze chwila...
-I know you want, know you wanna take it slo-o-ow...- Głośne takty "Why Don't We Go There" sprawiły, że odskoczyliśmy od siebie przestraszeni.
Oparłam głowę o ściankę altanki i pozwoliłam, żeby łzy spłynęły mi po twarzy. Tak bardzo je dziś hamowałam, że w końcu musiały znaleźć ujście. Kolejny łyk wina. Kurde, zaraz się skończy. Już szumiało mi w głowie. A może to tylko wiatr...
-Nattie! Tu jesteś!- Nawet się nie ruszyłam, gdy Harry usiadł koło mnie.- Rany, nawaliłaś się.
-Co ty nie powiesz?- Prychnęłam.- Zresztą, język mi się jeszcze nie plącze, więc jest okej.
-Niewiele ci już brakuje.
-Mi? Proszę cię! Ja jestem z Polski!
-Aha, Niall i Nika też to powtarzają, a zawsze są najbardziej nawaleni ze wszystkich. Irlandczyk z Polką się dobrali.
-Wszyscy mnie obgadują, prawda?- Jęknęłam płaczliwie, zmieniając pozycję. Ramię Stylesa było wygodniejsze od drewnianej kolumny.
-Nie. Rodzinki już pojechały. Jak wychodziłem cię szukać, to żegnali się z naszymi gołąbeczkami. A reszta... Nattie, przecież niemal każdy wie, jaka jest sytuacja. A Liam przyszedł tu z nią i to logiczne, że wytrąciła cię z równowagi. Żałuję tylko, że tak to zaplanowaliśmy.
-Co zaplanowaliście?- Wyprostowałam się błyskawicznie. Harry przetarł oczy palcami.
-No to...- Mruknął niechętnie.- Najpierw ja wpadłem na pomysł tego tańca, bo Liam siedział przybity i tylko wodził za tobą wzrokiem jak wierny pies. Sophia była wściekła. Jak tylko odeszła na chwilę od stołu, to mu podsunąłem, że zaczniemy tak tańczyć i się wymienimy partnerkami. Potem Zayn się dołączył.
-A oczepiny?
-Nie było pewności, że w was trafi. Ale się udało.
-No, udało. Udało nam się pokłócić.- Wymamrotałam, znów się o niego opierając.
-Przepraszam.- Przez chwilę milczeliśmy.
-To nie był nasz pierwszy taniec.- Powiedziałam cicho.
-Co?- Nie zrozumiał.
-To nie był nasz pierwszy taniec. To tango. Wcześniej tańczyliśmy tutaj. Na naszej pierwszej... na pierwszym spotkaniu. Właściwie drugim. Umówiliśmy się w Starbucksie, potem poszliśmy do parku. Okazało się, że on jest Liamem z One Direction, a potem... Zaczęło padać i schowaliśmy się tutaj. Zrobiliśmy sobie deszczową dyskotekę. Nasz pierwszy taniec był do "C'mon C'mon".- Wyjaśniłam niechętnie. To była nasza tajemnica. Ale nie było już nas. Więc tajemnica przestała obowiązywać.
-Czyli to jest ta słynna altanka?- Obejrzał się, żeby rzucić na to okiem.- Tutaj znikaliście na połowie waszych randek?
-Taa.- Wypiłam wino do końca. Chyba mi trochę ulżyło.- Wracamy?
-Chcesz tam teraz pójść? Jesteś pewna?- Harry patrzył na mnie, ledwo powstrzymując śmiech.
-A co ze mną nie tak?- Zdziwiłam się.
-Przede wszystkim wyglądasz jak panda.- Parsknął śmiechem i wyciągnął z kieszeni paczuszkę.- Weź się ogarnij.
-Chyba to ja powinnam się śmiać.- Uniosłam brwi.- Nosisz przy sobie nawilżane chusteczki?
-Lou mi je dziś wcisnęła. Nie pytaj.- Wzruszył ramionami. Szybko otarłam sobie policzki i oczy z rozmazanego makijażu.
-Lepiej?
-Zdecydowanie.
Ruszyliśmy do namiotu. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Weszliśmy w sam środek zarąbistej imprezy. Mało kto stał pod ścianą, parkiet był zapełniony. Alkohol lał się strumieniami, nie było dzieci i tych bardziej odpowiedzialnych. Dziennikarze też już się wynieśli. Kamerzyści niby kręcili dalej całą uroczystość, ale ten film miał już być dostępny tylko dla nas. Na scenie stała Nika z Bruno Marsem. Dopięła swego i udało jej się zaśpiewać z idolem. Swoją drogą, ciekawe, ile procentów w siebie wlała, przecież na trzeźwo broniła się przed występowaniem rękami i nogami. Ale teraz... Wow, dawno nie słyszałam tak udanego wykonania "Uptown Funk".
-Nialler zaraz wybuchnie.- Harry wskazał na Horana, który nie spuszczał ze swojej dziewczyny wzroku. Za chwilę wstał z miejsca.- Zazdrosny Niall to groźny Niall.- Zaśmiał się Hazz.
Ale Nialler nie wspiął się na scenę, żeby urządzić scenę zazdrości. Nie, Nialler poszedł do Adama Levine'a i zaczął z nim o czymś gadać.
-Czyżby szykował się do występu?- Prychnęłam, przepychając się do naszego stolika.
-Natalia!- Eleanor podniosła na mnie wzrok.- Jak się czujesz? Martwiliśmy się!
-Jest okej. Musiałam się przejść.- Wyjaśniłam, nie patrząc na pewne osoby.- Zaraz lecę zastąpić Fifę. Malik!
-Co tam?- Zerknął na mnie znad kieliszka.
-Pojedynek nadal aktualny?- Spytałam z kpiącym uśmieszkiem.
-O każdej porze dnia i nocy.- Zaśmiał się drwiąco. Skinęłam głową i napiłam się soku.
Odeszłam od stołu, żeby zmienić Filipa za konsolą, ale wtedy na scenę wskoczył Niall z gitarą i Adam. Nika zatrzymała się obok mnie.
-Łzy wylane, krokodylu?- Trąciła mnie łokciem.- Nie zaprzeczaj, znam cię.
-Może. Co on kombinuje?
-A żebym to ja wiedziała. Mnie się już troszeńkę wszystko mieeesza.- Zachwiała się na nogach i zgarnęła z tacy przechodzącego kelnera butelkę wódki.- Trzeźwa nie jestem już od dawna.
-I zaraz odlecisz.
-Bardzo możliwe.- Oparła się o mnie i pociągnęła łyk. Mało go nie wypluła, kiedy Niall zaczął grać "Stereo Hearts".- Co on odwala?
-Czy to nie wasza ulubiona piosenka? Czy on właśnie rapuje?!- Koło nas wyrosła Perrie, gapiąc się na scenę. Tak, dokładnie. Adam odśpiewał swój refren, a Niall rapował zwrotki. Okeeej.
-Nika, pamiętasz?- Odezwał się ze sceny, gdy piosenka się skończyła.- Śpiewałem ci to zawsze, gdy miałaś zły humor lub chciałaś się rozpłakać. A teraz śpiewam ci to, bo nadszedł taki moment, że... No, sorry, El, Louis, uwielbiam was, ale jak teraz nie zrobię tego kroku, to nigdy się nie odważę. Przepraszam, że zabieram waszą chwilę, ale zaraz ją oddam.- Zeskoczył ze sceny i podszedł do nas szybkim krokiem. Gitarę przełożył na plecy i podał mi mikrofon.- Przytrzymasz, Nattie? Chcę, żeby wszyscy słyszeli.- Skinęłam głową i popatrzyłam na Nikę. Chyba była w ciężkim szoku.- Nika, kocham cię, ale jestem tchórzem, a teraz jestem trochę pijany i bardziej odważny niż zwykle, więc... Wyjdziesz za mnie?- Uklęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i mało sama nie padłam trupem na miejscu. Cicha woda brzegi rwie... Dominika patrzyła się na niego, jakby nie rozumiała, co do niej powiedział. Cała zbladła, nawet wypity alkohol jej nie pomógł. Wszyscy wpatrywali się w naszą grupkę z napięciem. Jak to jest, że zawsze muszę być w centrum wydarzeń? Albo w okolicy centrum?
-Co... Co ty powiedziałeś?- Pisnęła nienaturalnie wysokim głosem.
-Czy chcesz zostać moją żoną?- Powtórzył, zagryzając usta ze zdenerwowania.
-Mówisz serio...?
-Jasne, że serio.
-Wstań.- Zażądała, odzyskując równowagę i jako takie kolory na twarzy. Niall posłusznie podniósł się z kolan. Nika nie trzymała go dłużej w niepewności.
-Cholera, tak! Jasne, że za ciebie wyjdę!- Wrzasnęła z radością, rzucając się na niego. Aplauz, jaki wybuchł, zagłuszył chyba wszystko. Skorzystałam z zamieszania i poszłam na scenę.
-Idź potańczyć czy coś.- Stanęłam obok Fify.- Moja kolej.
-Jezu, nareszcie.- I tyle go widziałam. Wzruszyłam ramionami i założyłam słuchawki.
-Wow! Ale się działo! Nika, Niall, moje gratulacje! A teraz, jakbyście nie zauważyli, miejsce DJ-a Fify zajmuje DJ Nats! Make some noise!- Włączyłam "Die Young". Nareszcie. Trzeba odreagować.
-I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms
Let's make the most of the night like we're gonna die young
We're gonna die young
We're gonna die young
Let's make the most of the night like we're gonna die young
(Słyszę, że twoje serce bije w rytm bębnów
Oh, jaka szkoda, że przyszedłeś tutaj z kimś
Więc póki jesteś w moich ramionach
Dobrze wykorzystajmy tę noc, tak jakbyśmy mieli umrzeć młodo
Umrzemy młodo
Umrzemy młodo
Dobrze wykorzystajmy tę noc, tak jakbyśmy mieli umrzeć młodo)
Podśpiewywałam piosenkę do mikrofonu umieszczonego przy słuchawkach i dosłownie wariowałam przy konsoli. Zaraz obok mnie pojawił się Zayn.
-Wchodzi DJ Malik!- Wrzasnął. Wziął zapasowe słuchawki i odepchnął mnie biodrem.- Patrz i się ucz od lepszych.
Zmienił piosenkę na "Hey Mama" The Black Eyed Peas, którą zaczął miksować z "I Gotta Feeling". Zrobił nawet niezły mash up, ale nie dałam się łatwo skasować. Zaczęliśmy się przepychać jak dzieci, robiąc sobie na złość i zmieniając ustawienia. Włączyłam "Heartbeat Song" i zrobiłam scratcha, żeby płynnie przejść do podrasowanego "Boom Clap". Zayn zaraz zareagował i przeszedł na "Danza Kuduro". Ja odpowiedziałam beatem z "Salsa Tequila". Skakaliśmy jak wariaci, wyśpiewując słowa piosenek i po prostu się wygłupiając. Nie wiem, jak długo nam zeszło na tej scenie, ale w końcu przerwał nam Fifa.
-Dobra, ta konsola długo nie wytrzyma w waszych rękach! Kto jest za DJ Nats?!- Odpowiedział mu wrzask.- A kto woli DJ Malika?!- Wrzask przerodził się w pisk.- Sorry, Natka, Zayn wygrywa.
-Szykuj się na rewanż, Malik.- Przybiłam z nim piątkę i zeszłam ze sceny, żeby dołączyć do moich przyjaciół.
-Znowu wymiatałaś!- Danielle podała mi drinka.- Dawaj, jeszcze razem nie piłyśmy.- Wychyliłam kieliszek i nalałam następną kolejkę. Szum tylko się wzmocnił, już czułam pierwsze zawroty głowy. Oho, zaczyna się. Teraz już jestem oficjalnie nawalona.
-Idziemy na parkiet!- Wzięłam ją za rękę i pociągnęłam na środek, gdzie większość ludzi zrobiła duże koło, w które co chwilę ktoś wskakiwał, żeby zatańczyć przynajmniej jedną solówkę. Na scenie został Zayn, do którego dołączyli Perrie i Liam. Razem zaczęli śpiewać "Geronimo" Shepparda.
-Can you feel it?
Now it's coming back
We can steal it
If we bridge this gap
I can see you
Through the curtains of the waterfall
Oh, jaka szkoda, że przyszedłeś tutaj z kimś
Więc póki jesteś w moich ramionach
Dobrze wykorzystajmy tę noc, tak jakbyśmy mieli umrzeć młodo
Umrzemy młodo
Umrzemy młodo
Dobrze wykorzystajmy tę noc, tak jakbyśmy mieli umrzeć młodo)
Podśpiewywałam piosenkę do mikrofonu umieszczonego przy słuchawkach i dosłownie wariowałam przy konsoli. Zaraz obok mnie pojawił się Zayn.
-Wchodzi DJ Malik!- Wrzasnął. Wziął zapasowe słuchawki i odepchnął mnie biodrem.- Patrz i się ucz od lepszych.
Zmienił piosenkę na "Hey Mama" The Black Eyed Peas, którą zaczął miksować z "I Gotta Feeling". Zrobił nawet niezły mash up, ale nie dałam się łatwo skasować. Zaczęliśmy się przepychać jak dzieci, robiąc sobie na złość i zmieniając ustawienia. Włączyłam "Heartbeat Song" i zrobiłam scratcha, żeby płynnie przejść do podrasowanego "Boom Clap". Zayn zaraz zareagował i przeszedł na "Danza Kuduro". Ja odpowiedziałam beatem z "Salsa Tequila". Skakaliśmy jak wariaci, wyśpiewując słowa piosenek i po prostu się wygłupiając. Nie wiem, jak długo nam zeszło na tej scenie, ale w końcu przerwał nam Fifa.
-Dobra, ta konsola długo nie wytrzyma w waszych rękach! Kto jest za DJ Nats?!- Odpowiedział mu wrzask.- A kto woli DJ Malika?!- Wrzask przerodził się w pisk.- Sorry, Natka, Zayn wygrywa.
-Szykuj się na rewanż, Malik.- Przybiłam z nim piątkę i zeszłam ze sceny, żeby dołączyć do moich przyjaciół.
-Znowu wymiatałaś!- Danielle podała mi drinka.- Dawaj, jeszcze razem nie piłyśmy.- Wychyliłam kieliszek i nalałam następną kolejkę. Szum tylko się wzmocnił, już czułam pierwsze zawroty głowy. Oho, zaczyna się. Teraz już jestem oficjalnie nawalona.
-Idziemy na parkiet!- Wzięłam ją za rękę i pociągnęłam na środek, gdzie większość ludzi zrobiła duże koło, w które co chwilę ktoś wskakiwał, żeby zatańczyć przynajmniej jedną solówkę. Na scenie został Zayn, do którego dołączyli Perrie i Liam. Razem zaczęli śpiewać "Geronimo" Shepparda.
-Can you feel it?
Now it's coming back
We can steal it
If we bridge this gap
I can see you
Through the curtains of the waterfall
(Czy czujesz to?
Teraz to powraca
Możemy to ukraść
Jeśli zasklepimy tą szczelinę
Mogę Cię ujrzeć
Poprzez kurtyny wodospadu)
Teraz to powraca
Możemy to ukraść
Jeśli zasklepimy tą szczelinę
Mogę Cię ujrzeć
Poprzez kurtyny wodospadu)
Zayn zaczął pierwszą zwrotkę, a do środka naszego wielkiego koła wbiegła roześmiana Demi, ciągnąc za sobą Jade i Leigh-Anne. Po Zaynie śpiewał Liam.
-When I lost it
Yeah you held my hand
But I tossed it
Didn't understand
You were waiting
As I dove into the waterfall
(Gdy to zgubiłem
Tak, Ty trzymałaś mą dłoń
Ale ją odrzuciłem
Nie rozumiałem
Że Ty czekałaś
Gdy ja zanurkowałem w wodospadzie)
Wow, jakież prawdziwe te słowa. Wywróciłam oczami i wychyliłam kieliszek, który ktoś wcisnął mi do ręki. Dziewczyny zrobiły wolne miejsce na środku i razem z Danielle weszłyśmy do koła.
-So say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
-Teraz zobaczą, jak się powinno tańczyć!- Krzyknęła Dan i zaczęłyśmy prezentować swoje umiejętności. W chwili, gdy Perrie śpiewała "Bombs away!", uchwyciłam zdumiony wzrok Liama. Ha, nie spodziewał się, że się pogodzimy, ja i Danielle? Warto było przetrwać te wszystkie beznadziejne chwile, żeby zobaczyć tą minę.
Obróciłam się i wybuchnęłam śmiechem na widok jakiegoś ruchu, który wykonała Dani. Piosenka się skończyła, ale Fifa zaraz puścił jedną z moich ulubionych, czyli "Shut Up And Dance". Napiłam się jeszcze wódki i wmieszałam w tłum tańczących. Byłam już totalnie pijana i ledwo trzymałam się na nogach. Kiedy wleciałam na Liama, zamiast się wkurzyć i go opierdzielić, zaczęłam się śmiać.
-Nattie, dobrze się czujesz?- Przytrzymał mnie, żebym się nie przewróciła.
-Shut up and dance with me!- Zaśpiewałam razem z Walk The Moon i pociągnęłam zdumionego Liama na parkiet. Zaczęliśmy razem tańczyć, wypiliśmy wspólnie jedną kolejkę, koło nas znaleźli się Harry, Louis i El...
I potem urwał mi się film.
Z trudem otworzyłam oczy i przeklęłam tego, kto nie zasłonił okien. Mocne słońce wdzierało się do pokoju, topiąc moje biedne oczy.
Bolała mnie głowa. Bolały mnie nogi. Bolał mnie brzuch. Wszystko mi pulsowało. Świat wirował. I było mi niedobrze.
Z trudem opanowując wymioty, podniosłam powieki i przeklęłam na głos. Auuu... Było tyle nie pić. Okej, próbujemy jeszcze raz. Lewa powieka w górę... Nie rzygaj, jeszcze nie teraz... Prawa powieka w górę... Jeszcze sekundkę... Przysłaniając oczy ręką, usiadłam w miarę prosto. O, ktoś mnie rozebrał z sukienki. Dzięki ci, dobry człowieku. Ciekawe, jak tu się znalazłam... Rozejrzałam się po pokoju i ze zdumieniem stwierdziłam, że już tu kiedyś byłam. Popatrzyłam w bok i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. O Boże. My... Ja... On... Cholera, znam te tatuaże!
-Co tu się, do cholery, jasnej, dzieje?!- Wrzasnęłam na cały głos, a postać leżąca na brzegu łóżka plecami do mnie na dźwięk mojego głosu podskoczyła nerwowo i spadła na podłogę. Rozległ się głuchy łomot, a zaraz po nim jęk bólu. Z podłogi podniosła się rozczochrana głowa.
-Harry?!!!
________________________________________________
Jak wam się podobało wesele Elounor? Ja żałuję, że mnie tam osobiście nie było xD
Hehe, tak wiem, za zakończenie mnie wręcz uwielbiacie ^^
W ten weekend zajmę się organizacją "Dance...". Po niedzieli możecie czekać na info o prologu ;)
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, obserwacje, komentarze, za wszystko! I chyba zapomniałam ostatnim razem, więc piszę to teraz: WESOŁYCH WAKACJI ;***
Jestem padnięta. Dobranoc, misie ^^
Kocham Was bardzo <3
Roxanne xD
Tak, Ty trzymałaś mą dłoń
Ale ją odrzuciłem
Nie rozumiałem
Że Ty czekałaś
Gdy ja zanurkowałem w wodospadzie)
Wow, jakież prawdziwe te słowa. Wywróciłam oczami i wychyliłam kieliszek, który ktoś wcisnął mi do ręki. Dziewczyny zrobiły wolne miejsce na środku i razem z Danielle weszłyśmy do koła.
-So say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
Say Geronimo
-Teraz zobaczą, jak się powinno tańczyć!- Krzyknęła Dan i zaczęłyśmy prezentować swoje umiejętności. W chwili, gdy Perrie śpiewała "Bombs away!", uchwyciłam zdumiony wzrok Liama. Ha, nie spodziewał się, że się pogodzimy, ja i Danielle? Warto było przetrwać te wszystkie beznadziejne chwile, żeby zobaczyć tą minę.
Obróciłam się i wybuchnęłam śmiechem na widok jakiegoś ruchu, który wykonała Dani. Piosenka się skończyła, ale Fifa zaraz puścił jedną z moich ulubionych, czyli "Shut Up And Dance". Napiłam się jeszcze wódki i wmieszałam w tłum tańczących. Byłam już totalnie pijana i ledwo trzymałam się na nogach. Kiedy wleciałam na Liama, zamiast się wkurzyć i go opierdzielić, zaczęłam się śmiać.
-Nattie, dobrze się czujesz?- Przytrzymał mnie, żebym się nie przewróciła.
-Shut up and dance with me!- Zaśpiewałam razem z Walk The Moon i pociągnęłam zdumionego Liama na parkiet. Zaczęliśmy razem tańczyć, wypiliśmy wspólnie jedną kolejkę, koło nas znaleźli się Harry, Louis i El...
I potem urwał mi się film.
~~*~~
Z trudem otworzyłam oczy i przeklęłam tego, kto nie zasłonił okien. Mocne słońce wdzierało się do pokoju, topiąc moje biedne oczy.
Bolała mnie głowa. Bolały mnie nogi. Bolał mnie brzuch. Wszystko mi pulsowało. Świat wirował. I było mi niedobrze.
Z trudem opanowując wymioty, podniosłam powieki i przeklęłam na głos. Auuu... Było tyle nie pić. Okej, próbujemy jeszcze raz. Lewa powieka w górę... Nie rzygaj, jeszcze nie teraz... Prawa powieka w górę... Jeszcze sekundkę... Przysłaniając oczy ręką, usiadłam w miarę prosto. O, ktoś mnie rozebrał z sukienki. Dzięki ci, dobry człowieku. Ciekawe, jak tu się znalazłam... Rozejrzałam się po pokoju i ze zdumieniem stwierdziłam, że już tu kiedyś byłam. Popatrzyłam w bok i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. O Boże. My... Ja... On... Cholera, znam te tatuaże!
-Co tu się, do cholery, jasnej, dzieje?!- Wrzasnęłam na cały głos, a postać leżąca na brzegu łóżka plecami do mnie na dźwięk mojego głosu podskoczyła nerwowo i spadła na podłogę. Rozległ się głuchy łomot, a zaraz po nim jęk bólu. Z podłogi podniosła się rozczochrana głowa.
-Harry?!!!
________________________________________________
Jak wam się podobało wesele Elounor? Ja żałuję, że mnie tam osobiście nie było xD
Hehe, tak wiem, za zakończenie mnie wręcz uwielbiacie ^^
W ten weekend zajmę się organizacją "Dance...". Po niedzieli możecie czekać na info o prologu ;)
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, obserwacje, komentarze, za wszystko! I chyba zapomniałam ostatnim razem, więc piszę to teraz: WESOŁYCH WAKACJI ;***
Jestem padnięta. Dobranoc, misie ^^
Kocham Was bardzo <3
Roxanne xD
No w końcu ślub i Lattie! A te wspomnnienia...Awww! I, o Boże, uwielbiam ten rozdział! Wydłubałabym tej Sophii oczy. Ugh! Ale Natalia już mnie trochę dezorientuje. Dlaczego nie może pogadać z Liam'em, huh???! Ok, rozumiem, złamane serce i te sprawy, ale przecież nadal go kocha. I on ją też, więc...
OdpowiedzUsuńDobra, kończę już tę paplaninę. Życzę duuużo weny i do następnego rozdziału.
Weronika xoxo
Natalia cię dezorientuje... Postaw się w jej sytuacji. Kocha go, on ją zdradził. Twierdził, że chce o nią walczyć, a na wesele przyszedł z Sophią. Sama Nat jest zdezorientowana i reaguje wściekłością ;)
UsuńDziękuję <3
O MY GOD ! nie moge sie pozbierać. pozwolisz, że dokończe jutro. musze się z tym przespać bo inaczej bedę musiała pisać na SORze. Wiedz że jest wspaniały ! do napisania jutro bo dzisiaj nie moge nic ogarnąć przez emocje. przepraszam :)
OdpowiedzUsuńGaba :*
Kolejna rozemocjonowana, hah xD Spoko, czekam ;*** <3
UsuńOkey ochłonęłam i racjonalne myślenie powraca ! :) Przepraszam ze zwiałam wczoraj, ale musiałam się wziąć w garść. Co Ty dziewczyno tymi rozdziałami ze mną robisz !? Tyle rzeczy chciałabym Ci tu napisać, ale zapewne połowę zapomnę a drugą nie opisze tak jak bym chciała. ( pisałam Ci kiedyś, że moje zdolności pisarskie są równe jakieś.... 0 % ;)) więc pozwolisz że to bd taka pisanina zupełnie od czapy :D
UsuńPrzygotowania do ślubu są najzabawniejszą częścią tej uroczystości( mówię tu ogólnie o wszystkich ślubach). Śmieszni są ludzi jak się tak stresują gadają pierdoły latają tam i z powrotem xD i całe szczęście nie mogło tego zabraknąć u 1D Team :D dziękuję Ci za to ! Ale znowu jest mi żal Els że się tak denerwuje, wiem poniekąd co to znaczy. Emm znaczy, bardziej może wiem co czują dziewczyny i Nattie gdy słuchają tego zawodzenia :) moja siostra podczas przygotowywań robiła dokładnie to samo :) stała przy otwartym oknie i tylko mówiła do siebie" wszystko wypali, będzie dobrze, oddychaj, spokojnie" i tak w kółko jak mantre. Nie mogłam już się na nią patrzeć, więc można powiedzieć, że byłam taką Nattie w rzeczywistości i musiałam jej powiedzieć co nie co :) Ale chyba odbiegłam od tematu xD wracając ciesze się, że jest taka Nattie która zapanuje nad wszystkimi. A trzeba przyznać całe wesele było na jej głowie. I zdążyła ogarnąć dziewczyny i polecieć do chłopaków, którzy gdyby nie ona przyszli by "lekko" spóźnieni znając ich. Natalia jest niezastąpiona !
A Tobie, dziękuję za to, że w pewnym stopniu otworzyłaś mi oczy co do byłego, już niestety, związku ( tego w realu) Lou i El. Nie postrzegałam tego aż tak poważnie. Ale chyba faktycznie ona miała najtrudniej z wszystkich dziewczyn 1D. Niestety, niektóre osoby nie mogą dać sobie siana i zająć się swoim prywatnym życiem. Nie chce tu obrażać ani Larry Shippers ani innych, ale moim zdaniem bezsensowne jest wtrącanie się do ich(1D) poczynań i tak znając chłopaków zrobią po swojemu( przykładem jest np Zayn) i co? ktoś powiedział żeby został i faktycznie tak się stanie? Oni zawdzięczają nam tylko swoją karierę, ale życie prywatne chcą zostawić dla siebie. Dlatego gadanie, że "powinieneś być z tym albo tą" jest bezowocne bo i tak ich nie posłuchają i po tych 5 latach powinni już się przyzwyczaić i przystopować. Nie wiem dlaczego akurat tu to pisze, ale po przeczytaniu o tym, że dziewczyny jej nienawidzą za to, że przeszkadza Harry'emu i Lou w byciu razem cholernie się wkurzyłam i przełożyłam to na real :)
Przyznaj się były elementy takie jak Ty sobie wyobrażałaś na swoim ślubie co? ;)
Boże, ja się tak wzruszyłam czytając opis przebiegu ślubu, wyglądu państwa młodych że oczy to już mi się zaszkliły :) ale tak cudownie to opisałaś, że emocje wzięły górę. A potem przy mowie Harry'ego to już kilka łez poleciało. Jak zaczął opisywać ich przyjaźń i wgl to tak strasznie mi się smutno zrobiło że z piątki "wrzeszczących kocurów zwanych One Direction" została 4. No, ale dalsza część przemowy zdecydowanie mnie rozbroiła ! Uśmiałam się tak bardzo, że te kilka łez smutku i żalu zamieniły się na łzy rozbawienie :D
Potem pierwszy taniec ! I nie byłabym sobą gdybym nie wrzeszczała jak głupia gdy włączyłam" so close" a tam kto ?! Patrick Dempse'y- mój ulubiony aktor <3 no, ale Natalia pewnie to cudownie zaspiewała ! chciałabym usłyszeć tą wersję :) robisz strasznie dużo smaczków na te mixy, co rozdział to jakaś piosenka zmixowana którą bym chciała usłyszeć ! Louis Ty królu parkietów :3 Natalia dokonała niemożliwego- nauczyła Lou tańczyć walca ! Jestem w ogromnym szoku :o z łamagi stał się mężczyzną... jak te dzieci szybko dorastają *chlipie* :'(
Oprawa muzyczna tego ślubu i rozdziału powaliła mnie na kolana. czułam się jak bym była na tym weselu, tak świetnie się bawiłam ! :D
Przybiłabym piątke mamie Liam'a :) bez skrupułów objechała syna z góry na dół. No lepszej teściowej Natalia nie mogla sobie wyobrazić. No ale jak to określiła Karen" nie wiem co Liam'owi strzeliło do tego łba". i za to Pani Payne jest moją królową xD "Małpa wyciągnęła rękę do Karen, ale ta nawet na nią nie popatrzyła." 10 punktów dla Gryffindoru( taa zaczynają się piątki z Harrym Potterem) przynajeee.... Karen ! Ubóstwiam ją w tym rozdziale :D
UsuńNie dziwne, że El zareagowała tak a nie inaczej na niespodzianke z Maroon 5 sama bym tam chyba zeszła :) Oni mieli takie cudowne wesele z tyloma celebrytami i każdy coś śpiewał. Wymarzony ślub po prostu, Louis przeszedł samego siebie z ta niespodzianką. a ja tylko siedziałam i wyobrażałam sobie jakim był chłopcem a teraz bierze ślub, ma nową, swoją rodzinę, i jest taki kochany. Zazdroszcze El... TEŻ CHCE TAKI ŚLUB I TAKIEGO MĘŻA :'( !! God Maroon 5 na moim ślubie :0 chyba bym oczepin nie doczekała ! <3Harry jest najlepszym przyjacielem, bardzo spodobało mi się Jego zachowania tego dnia. I fakt gdyby była Monika, nie zwracał by większej uwagi na Natalie, więc... chyba chwilowo dobrze że nie było tam Moniki. prawda Harry byłby szczęśliwszy za to Natalia jeszcze bardziej smutna. Na tym weselu każdy zajął się swoją parą a Natalia? byłaby sama, przygnębiona, zła i smutna do granic możliwości. a tak to cudowny Harry z nią był i ją wspierał :)
"-Za to, co za chwilę zrobię, możesz mnie znienawidzić do końca życia." on jej to powiedział a ja oddech wstrzymałam i w myślach" o fuck ! pocałuje ją !!!". I nie wiem co było większym zaskoczeniem, to że tego nie zrobił, czy to co tak naprawde zrobił. Pięknie tańczyli... dlaczego oni nie mogą być razem ?! aaa no ta... Sophia -_- mówiłam już że jej nie trawie?
Jeeest i One Direction na swoim miejscu- na scenie ! bawiłam się razem z dziewczynami xD "-Eleanor, córeczko.- Teraz głos zabrał tata Els. Umówili się, że tak będą przemawiać.- Zawsze wiedziałem, że na tym świecie masz swojego księcia. Kiedy jako mała dziewczynka przebierałaś się za księżniczkę i udawałaś Bellę albo Arielkę, to ja musiałem zastępować twojego bohatera i ratować cię ze szklanej góry lub tonącego statku. Teraz jesteś dorosła i masz już swojego własnego obrońcę. Wiedz, że mimo to zawsze możesz na mnie liczyć, bo bez chwili wahania rozprawię się ze smokami na twojej drodze. Louis, pilnuj mojej księżniczki. Wiem, że jesteś odpowiedzialnym chłopakiem i zapewnisz jej to wyśnione "i żyli długo i szczęśliwie"." to był chyba najbardziej wzruszający moment całego tego rozdziału. Jak przedtem oczy mi się zaszkliły tak teraz płakałam dosyć mocno :) to było cudowne, może to głupie ale wyobraziłam tam siebie i mojego kochanego tata. i się popłakałam jeszcze bardziej. Piękną przemowe wymysliłaś, dziękuję <3 i patrz ! nawet teraz jak jeszcze raz to przeczytałam to znowu płacze ! chyba nie mogę już tego momentu więcej czytać bo się odwodnie :D Nie żebym wiedziała że podczas oczepin wypadnie na Natalie i Liam'a. to było tak oczywiste ! ale nie w złym sensie bardzo dobrze się stało i jak byś wzięła kogoś innego to bym Ci coś zrobiła ! za to Natalii to się chyba nie spodobało, szkoda że muzyka zagłuszyła jej krzyk fajnie byłoby wyobrazić sobie reakcje zebranych oraz samego Liam'a :D a potem jeszcze ta kłótnia podczas tańca... normalnie tyle emocji i nie wiem, czyją stronę wziąć ! taa każdy był chyba w szoku po tym co zobaczył na parkiecie. A Natalia wreszcie dała do zrozumienia Payne'owi czego od niego oczekuje. Powrót do tych czasów kiedy się poznawali w altance... piękne *.*
UsuńKolejne wspomnienie i znowu powraca Zayn. Czy to nie śmieszne? Pisałaś tamte rozdziały i wydawało nam się to śmieszne przecież nikt nie może opuścić One Direction ! to jest nierealne, jak już raz w to wejdziesz nie ma odwrotu... jednak chyba był,kilka miesięcy później było Two Directions :( . Jezu dobra, bo już zaczynam smęcić a to mnie drażni :D Kolejna sprawa.... NIALL SIĘ OŚWIADCZYŁ !!! OH MY FUCKING GOD ! może i nie były to jakoś specjalnie romantyczne oświadczyny, ale ważne że były wyjątkowe dla tych dwóch głównych bohaterów :) i się zgodziłaaa !! już sobie wyobrażam naszego Niallerka z iskierkami w tych niebieskich oczkach <3 I wreszcie !... w prawym narożniku najlepsza druhna, piękna dziewczyna i niesamowicie utalentowana DJ Nats ! w lewym naróżniku oddany ojciec i mąż, bożyszcz połowy nastolatek na świecie oraz równie utalentowany DJ Malik ! Zaczynamy pojedynek mistrzów :D kurde jak ja bym chciała ich zapowiedzieć :p
Usuńchwila odstresowania Nattie dobrze zrobi, choć chyba przez alkohol się już dość rozluźniła :D i znwou -_- chciałabym usłyszeć te remixy ! :'( Ja bym chyba nie była w stanie wybrać zwycięzcy, za trudny wybór :D
Jak nie lubiłam Dan tak teraz się ciesze że się pogodziły. w kupie siła a może przez to i Liam się ogarnie i zacznie się zachowywać jak na tego bardziej odpowiedzialnego przystało. Shut up and dance with me ! i kolejna piosenka, która skradła mi serce <3 i dlaczego nie mogli się tak razem bawić od początku po co jakieś kłótnie, spiny i ta Soph !
Urwany film nie wróży dobrze.... a nie mówiłam ! Jak to Harry to miał być Liam przecież ! no ej ! tak się nie bawimy ! jestem wręcz oburzona! a jak już tak chcesz to ma się coś ciekawego stać. nie mówie tu o tym, że np się okaże że spali ze sobą ale nic między nimi nie będzie zapominają o sprawie tylko ... wiem ! Liam wejdzie i zobaczy ich razem i tam wiadomo te wszystkie emocje, spojrzenia do siebie, ale bd cisza między nimi. on wyjdzie. Harry z Nat się ogarną zejdą na śniadanie tam bd wszyscy prócz Liama, on zejdzie za niedługą chwile a wraz z nim Soph w jego koszulce trzymając się za ręce. prosze ! jestem spragniona dram xD
okej dobrnęłaś do końca? :D ja już kończe, spokojnie :)
jak zdażyłaś już pewnie zauważyć moje emocje podczas czytania popadały z jednej skrajności w drugą :) ale nie dziw się bo był wspaniały. Niesamowicie opisane zaślubiny ich wygląd i ta cała wymarzona ślubna atmosfera, ten szał podczas przygotowań. oraz ta cudowna muzyka <3 no BOMBA po prostu <3
Kochana, buziaki i do następnego :*
Gaba :*
O matko ! dopiero teraz zauważyłam ile tego jest ! musiałam to podzielić na kilka części bo jakiś limit cholerny jest :( chyba mój zajdłuższy komentarz w całym moim życiu :o masakra i przepraszam bo może on odstraszać :D
Usuńbuziaki, Gaba :*
Okej, Roxanne oficjalnie jest mięczakiem. Płakałam, czytając twój komentarz.
UsuńWłaśnie dla takich chwil warto pisać. Kiedy ktoś tak przeżywa wymyśloną przez ciebie historię, gdy naprawdę docenia twoją pracę, gdy okazuje się, że bohaterowie, których stworzyłam są tak realistyczni, że wywołują mega emocje w czytelnikach... Mówiłam ci już, jak uwielbiam twoje komentarze? Chyba tak, ale napiszę to jeszcze raz: tak bardzo cieszę się, że komentujesz! <3
A teraz po kolei... Uff, musiałam dzień odczekać, zanim wymyśliłam, co chcę ci odpisać ;P
Po pierwsze, przygotowania. To chyba logiczne, gorączka przedślubnej nocy na wieczorze panieńskim była, teraz trzeba było dodać jeszcze trochę stresu... jakby do tej pory było go mało xD a Nat jak zwykle niezastąpiona, generał w spódnicy ^^ ktoś w końcu musiał zapanować nad całym tym rozgardiaszem.
Po drugie, Lou i El. Niby nie mam nic do Larry Shippers, chociaż denerwuje mnie to robienie z chłopaków gejów, ale okej. Jak ktoś jest LS, spoko, mnie to nie rusza. Ale niestety, jeżeli w tej grupie znajduje się ktoś, kto tak rzuca wyzwiskami w niewinną dziewczynę i zamienia jej życie w piekło... No, sorry, ludzie, ale przeginacie! Jaka szkoda, że wśród Directioners są też takie puste osoby, które nie rozumieją, że każdy potrzebuje trochę prywatności. Niech te osoby postawią się na miejscu Eleanor. Też chcielibyście dostawać wiadomości z wyzwiskami, groźby śmierci, jeżeli nie oddacie fance jej idola? No chyba nie. Ja na szczęście nie doświadczyłam na własnej skórze zastraszania i znęcania się psychicznego, ale na podstawie tych wszystkich książek, które przeczytałam, mogę sobie wyobrazić jak to jest. I jeżeli mnie, zwykłą czytelniczkę, boli to, co się dzieje z nękanym bohaterem ksiażki, to co musi czuć osoba, która doświadczyła tego na własnej skórze? A wracając do Larry'ego... LS, wierzcie sobie w co chcecie, ale minęło już pięć lat i Louis z Harrym dalej nie są razem, a przecież management nie trzyma ich na smyczy, oboje są singlami itp itd. Może czas przejrzeć na oczy? ;) Skoro teraz mają szansę do bycia razem, to czemu nie są? Zastanówmy się... O! A może oni jednak nie są gejami? :))
Po trzecie, ślub i cała uroczystość. Cieszę się, że spodobał ci się opis. Miałam wątpliwości co do pewnych fragmentów, ale skoro wam się podoba, to nie może być tak źle xD Chyba faktycznie wyszło wzruszająco... Mnie osobiście z tych wszystkich przemów, które tu napisałam najbardziej się podoba toast Stylesa i mowa taty Eleanor... Tak, byłam w nastroju na Disneya ^^ A Patrick Dempsey... Znam go z "Zaczarowanej" i cały czas zabieram się do oglądania "Chirurgów", bo chyba on tam gra... Też go lubię ;)
UsuńPo czwarte, ogólnie o weselu. Wiem, wiem, ja też chcę "Sugar" i Maroon 5 na moim ślubie! ;-; A jeśli chodzi o męża, to chcę Liama lub Harry'ego, ale Liam jest zajęty, więc zadowolę się Stylesem xD A z tą sceną tańca z Harrym was nabrałam ;D wiedziałam, że pomyślicie o pocałunku, hah, wredna ja ^^ o to chodziło xD One Direction na scenie, tak jak być powinno. Karen Payne, miała wprowadzić taki element... komizmu? Chyba ta scena była chociaż trochę śmieszna ;P A oczepiny, no to wiecie, przynajmniej jedna rzecz musiała tu być oczywista, bo nie mogę was tak ciągle szokować, co ja Miley Cyrus jestem? xDD
Z tymi oświadczynami będzie jeszcze beka... Ale więcej nie powiem, dowiecie się w kolejnym... Po prostu będzie wesoło! ;D
"Shut up and dance", ja tę piosenkę odkryłam niedawno w radiu i myślę sobie "hmm, jakaś fajna. Ściągnąć, czy nie ściągnąć?" Myślałam na głos, więc moja przyjaciółka miała ze mnie polewkę ^^ Ale ściągnęłam, obejrzałam teledysk i jestem na tak! Uwielbiam ją, wręcz ubóstwiam. Mój nowy numer jeden na mojej gigantycznej liście przebojów w telefonie (nie żartuję, ostatnio policzyłam piosenki na telefonie w folderach i mam 662... A na laptopie 743... whatever *.*)
Ha, i doszliśmy do zakończenia! Podobało się? No ba, jasne, że tak! Teraz żałuję, że napisałam imię Harry'ego na końcu, byście się teraz zastanawiali, o którego z nich chodzi. Ech, głupia ja :P
I na koniec jeszcze napiszę o tym, co się przewijało przez cały twój komentarz... ZAYN.
Od kiedy on odszedł, jeszcze bardziej cieszę się z prowadzenia tego bloga i pisania tego opowiadania. Dla mnie to taka odskocznia od rzeczywistości, od nudnych zajęć, nadmiaru nauki, obowiązków, a teraz też od tych nagrań pozbawionych Zayna, koncertów "nowego" One Direction. Jasne, kocham ich moją Directionerską miłością, cały czas tak samo, Zayna dalej uwielbiam, ale mimo to... Boli, że nigdy nie zobaczę ich razem, w piątkę. Patrząc na te minione pięć lat, wydaje mi się, że najlepszym okresem dla nich było Take Me Home i Midnight Memories... "This Is Us", 1DDay, teledysk do "One way or another", "Kiss you", "Live While We're Young", "Best Song Ever", gdzie to się do cholery podziało?! Jasne, wszyscy dorastamy, oni chcieli zmienić swój kierunek, ale szkoda, że stając na skrzyżowaniu, rozdzielili się i poszli w różne strony. Zayn już chyba sobie uświadomił, że w pojedynkę wcale nie jest lepiej i w grupie siła. Tylko że teraz już może być na to za późno... Nie wierzę, że on wróci. Ale jeśli się zdecyduje jednak na powrót, to lecę do Londynu, żeby go uściskać i mu za to podziękować xD
Okej, rozkleiłam się znowu, spłynie mi cały wspaniały makijaż, nad którym dziś się męczyłam pół godziny... Żeby nie było... Pół godziny na same oczy, lol. Nienawidzę bycia krótkowidzem podczas robienia make-up'u, muszę przyklejać nos do lustra, żeby zobaczyć, czy kreska jest równa ^^
Chyba też przesadziłam z długością, ale kij :P
Love you ;***
Thank you very, very, very much <3 <3 <3
Jejku przemiła niespodzianka---- dłuugaśna odpowiedź <3 To już wiesz jak ja się czuje siedząc przed kompem i płacząc :*
UsuńTeraz bedzie krótko, ale treściwie ;)
Jestem tego samego zdania co Ty co do LS.
Tak wystepował w Chirurgach. To jest najlepszy serial jaki w życiu widziałam. Ma 11 sezonów i na tym bd chyba koniec :( Bardzo baardzo mocno polecam Ci go pooglądać ! a jak już to zrobisz to bd dzieliła się ze mną wrażeniami opisując scene, którą pewnie znam na pamięć bo oglądałam Chirurgów ( wszystkie 11 sezonów) już 3 razy <3
Udało Ci się ! Karen była świetna i mega zabawna !
Kolejna beka ?! matko ja musze zainwestować w lepszy wodoodporny tusz !
Fakt byłoby więcej dramaturgii bez imienia na końcu, ALE ! nie przesadzaj ! nasze serca nie są aż tak wydolne by udźwignąć taki nadmiar wrażeń, więc przynajmniej niech to się wyjaśni ! :D
Strasznie mi go brakuje, ale cóż jego decyzja, na którą my nie mamy wpływu. Po tej dzisiejszej akcji z NB chyba zdał sobie sprawę, że jest mu trudniej. Nie ma koło niego 4 jego najlepszych przyjaciół, którzy by go wspierali mimo wszystko. Dobrze, że ma Perrie :)
Ja również, nie wierze że bd wielki come back, ale jeśli tak to weź podwójny bilet siostra !
Hhaha też mam ten problem z make-up'em zawsze musze troszke bliżej przysunąć głowe ehh :/
Nie przesadziłaś ! nie zdajesz sobie sprawy jak się ucieszyłam na taki komentarz <3
Love you too :*
Ja Tobie o wiele bardziej dziękuję :*
Gaba :*
Założyłaś konto na Bloggerze, czy mi się wydaje? :)
UsuńChirurgów zamierzam obejrzeć razem z Dr Housem... Przydałoby się, taki zawód xD ale słyszałam, że serial jest dobry, więc się za niego wezmę ;) ostatnio czytałam w gazecie, że Patrick Dempsey nie będzie już grał... Szkoda, serio go lubię. Ale zanim ją do tego momentu dobrnę w serialu, to trochę czasu minie ;)
Zainwestuj, zainwestuj. Bankowo się przyda :D
Tez się cieszę, że Zayn ma wsparcie w Perrie. Niektórzy obwiniają ją o jego odejście, ale wątpię, żeby miała na niego taki wpływ i żeby kazała mu rezygnować z czegoś, co lubił, a wręcz kochał. To była jego samodzielna decyzja i szkoda, że ją podjął, ale ja go zawsze będę wspierała. Tak jak to robiłam dzisiaj na TT, moje mega entuzjastyczne komentarze typu "Dobrze Zayn, nareszcie, dodał mu!" itp itd ^^
Bilet podwójny? Robi się xD a może od razu grupowy dla całej naszej blogowe 1D Team? ;))
Nie masz za co dziękować, naprawdę fajnie mi się odpisywało :) bardzo to lubię ;*
Love you more <3
*miało być "dowal mu!" xD
UsuńNie to nie na bloggerze to z google ;)
UsuńTak odszedł, a szkoda bo go uwielbiałam i przez to nie bd już prawdopodobnie 12 sezonu bo bez jednego z głównych bohaterów to nie to samo :/ zresztą już kilko świetnych osób z obsady odeszło no ale przez 10 lat w jednym serialu... Oni też chcą i mają prawo rozwijać się zawodowo.
Niemożliwe że Perrie nakłania go to takich decyzji przecież Zayn nie jest dzieckiem i ma swój rozum wątpie żeby pozwalał jej decydować o aż tak ważnych decyzjach samej. Napewno sie jej doradzał ale nie możliwe że ona sama mu nakazała! No ale przecież niektóre osoby mieszkają z nimi i są 3 osobą w ich związku wiedzą lepiej !
Tak bardzo mnie takie osoby irytują -.-
Może lepiej zamówmy prywatny samolot bo po dzisiejszej akcjo coś czuje że połowa osób poleci go przepraszać ;)
Ciesze się, buziaki Gaba :*
Pewnie masz rację, po 11 sezonach chcą spróbować czegoś nowego. Ale pisało, że podobno znaleźli aktora, który będzie grał podobną postać... Coś w rodzaju zastępstwa. Dokładnie się nie orientuję, bo czytałam artykuł na wyrywać, siostra wyrywała mi gazetę -.-
UsuńTeż tak uważam, to na pewno była decyzja tylko i wyłącznie Zayna. Zresztą dziś widziałam na TT filmik z jakiegoś wywiadu Little Mix, gdzie Perrie mówiła, że ta decyzja Zayna była chyba najtrudniejszą w jego życiu czy coś takiego. Także ten... Ja do Perrie nic nie mam i bardzo ją lubię ;)
Okej, to teraz googlujemy, gdzie można załatwić prywatny samolot do Londynu... i ile to będzie kosztowało... No, chyba że chłopaki nam wspaniałomyślnie zafundują xD
<3 <3
Od 2 dni czytam ten fanfiction bez przerwy! Odkrylam go jako blog miesiaca i masz 1 czytelniczke wiecej :) co do rozdzialu to dkspsutevgsjskspsudhb i jeszcze wiecej :) zgadlas! Koncowka to ty mnie przybilas :D nie wyobrazam sobie ich razem! Nattie ma byc z Liamem :(( dobra ale mniejsza o to, nie znalazlam nigdzie konkretnej daty, wiec pytam: Kiedy nowy rozdzial? Nie moge sie doczekac filmu weselnego, moze tam wszystko sie wyjasni xd zycze weny i wysylam cieplutkie pozdrowionka :* :* :*
OdpowiedzUsuńWitam nową czytelniczkę ^^
UsuńKońcówka specjalnie taka, pewnie już się zorientowałaś, że lubię mocne zakończenia xD
Dokładnej daty nie ma... Może uda się na środę/czwartek? Zobaczymy ;)
Dziękuję <3
Aaaaa! Tyle czekałam na ten rozdzial i muszę przyznać, że nie zawiodłaś moich oczekiwań. Wręcz przeciwnie - nie nie wydarzyło się tak, jak sądziłam że się wydarzy (oprócz odczepin, na 100% wiedziałam że to oni złapią bukiet/krawat i będą razem tańczyć).
OdpowiedzUsuńNaprawdę miałam nadzieję, że obudzi się koło Liama, a nie Hazzy ;). Czuję drame, drama time! Coś czuję, że w najbliższych rozdziałach będzie się działo. Spodziewam się wkurzonego, smutnego i zawiedzionego Liama oraz winnych Natalie i Harry'ego. Ja tak obstawiam. I w najmniej spodziewanym momencie pojawi się Monia. Fajnie by było gdyby się pojawiła kiedy Hazza i Natalia będą się całować! To by było epickie. NAJWIĘKSZA DRAMA EVER!!!
Harry to taki słodziak w tym rozdziale, że hdjanabzixjsb! *.* Ta jego przemowa i pojawienie się w altance... Chce takiego chłopaka!!!! Taki chłopak to skarb ;)
Takie wesele to marzenie. Tyle sław^^. OMG! Chciałabym tam być. Zobaczyć ich wszystkich w jednym miejscu. Takie rzeczy to bajka!
Uważam, że Natalia powinna pozwolić Liamowi się wytłumaczyć. Wydaje mi się, że gdzieś tam w środku wie, że to ustawka. Przecież była u "władz" xd.
Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że wana tobie dopisze i następny rozdział pojawi się niedługo! ;)
Pozdrawiam! <3
Największą dramę ever planuję nieco inną, ale to też ciekawy pomysł... Godny rozważenia ^^
UsuńJa też chcę takiego chłopaka :D i w ogóle chciałabym sprawdzić czy One Direction w rzeczywistości są podobni do tych tutaj xD
Dziękuję <3
Boze, nie. Napisalabym ci wszystko na tt, ale jest tego tyle, ze sie nie zmiesci, wiec oczekuj jutro/dzisiaj dlugiego monologu na temat tego rozdzialu i moich feelings :)
OdpowiedzUsuńxoxo,
Lost in dreams
Tak, ten limit znaków na TT... Czekam ;*** <3
Usuńokej, obiecałam, to napiszę ten komentarz, chociaż mi się nie chce :/ xd
Usuńjedziemy od początku rozdziału. gotowa? bo ja nie xd zaczynamy:
chciałabym zobaczyć suknie El na żywo, na pewno byłam bajeczna *u*
moment, kiedy była akcja w apartamencie >>>>>>>>>>>>
to, co El mówiła na balkonie było tak bardzo prawdziwe... szkoda mi jej :/
"Jasne. Znaczy tak!" rozwaliło system, płakałam ze śmiechy xdd
Boże, i te teksty z piosenek i to spojrzenie Nat na Liam'a- bezcenne... :D
" A za nim stał Liam. I nie patrzył się na parę młodą. Tylko na mnie." aka zdanie, które w tym samym momencie powiększyło, zmniejszyło i złamało moje serce, idk czemu... :')
ahh, już wiem czemu złamało mi serce :) - "Patrzyliśmy sobie w oczy. Oboje wiedzieliśmy, że teraz, w tym momencie, Louis zacytował "Strong". TĘ piosenkę. Mogło być tak pięknie, Liam. Mogliśmy teraz stać tu i uśmiechać się do siebie, w myślach planując nasze wesele. Mogliśmy po ślubie wziąć się za ręce i zatańczyć obok młodej pary. Mogliśmy wyjść w środku uroczystości, żeby powiedzieć sobie "kocham cię" w naszej altance. "
"Cholera, zaraz mi te łzy polecą! Tusz mi spłynie!" KOLEŻANKO, OD TEGO MAMY WODOODPORNY MAKIJAŻ! Ehhh, taka niby nowoczesna, a tego nie wiedziała... ;/
dosłownie bym płakała, gdyby Styles zapomniał tych obrączek... xdd
z tym David'em Henrie'm to wymyśliłaś chyba, co? xd
emmm... rozumiem, że to ja przyszłam z Calum'em? :)
coś mi się wydaje, że nie wiedziałaś jak napisać przemowę Hazzy, dlatego ją """zgubił""". a tak bardzo chciałam ją poznać... ;-;
moment Danielle, Nattie, Karen >>>>>>>>>>> a potem jeste to z Liam'em, to już w ogóle >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> serio, beka w chuj xddd
ten taniec Harry'ego i Nattie był mistrzowski, kocham go za to co zrobił dla Lattie *u*
ta przemowa rodziców >>>>>>>>>>>>>
BOŻE, WSZYSTKO W TWOIM ROZDZIALE BYŁO >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> NO HALO NOOOO
Boże, i te oczepiny *^u^ >>>>>>>>>>>>>>
"Czyli to jest ta słynna altanka? [...] Tutaj znikaliście na połowie waszych randek?" aka jedne, z najsłodszych zdań Hazzy *o*
after party było GENIALNE! xd
Niall się oświadczył! TAK, BICZYSSSSSSSSSSSSSSSSSSS! ^U^ *O* KAHGAOLHGLHLJKHHD >>>>>>>>>
"Czy to nie wasza ulubiona piosenka? Czy on właśnie rapuje?!- Koło nas wyrosła Perrie, gapiąc się na scenę." wyobraziłam sobie Pezz, która to robi i nie mogłam ze śmiechu xd
"Najpierw ja wpadłem na pomysł tego tańca, bo Liam siedział przybity i tylko wodził za tobą wzrokiem jak wierny pies. Sophia była wściekła. Jak tylko odeszła na chwilę od stołu, to mu podsunąłem, że zaczniemy tak tańczyć i się wymienimy partnerkami. Potem Zayn się dołączył." i dzięki temu wiem, że zdjęli jej TYLKO SUKIENKĘ, N I C WIĘCEJ! :D
WSZYSTKIE, W S Z Y S T K I E momenty Lattie w tym rozdziale >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
okej... uważam, że już chyba wszystko skomentowałam... czekam na nowy rozdział, przecież wiesz ;) xd
miłego pisania, weny życzę!
xxxx,
Lost in dreams
Hej, rozumiem, mnie też się czasem nie chce komentować u innych ;)
UsuńSukienkę El, jeśli kiedyś znajdę, to wam podeślę ;)
Wiesz, w takim momencie to może zapomniała, że ma wodoodporny xD
David wymyślony... Ale by było, gdyby w 2018 Ariana serio z nim chodziła ;D
Oczywiście, że to ty! A kto inny? :P
Przemowa Hazzy z kartki miała być podobna, może trochę bardziej nawymyslana... I tak, masz rację, nie wiedziałam jak ją napisać xD dlatego wolałam pójść na yolo ^^
Czyli twierdzisz, że do niczego nie doszło... Hm, zobaczymy :)
Dziękuję <3
O jeeny superr! :) Ale myślę, że końcówka to tylko taka zmyłka i tej nocy każdy spał z każdym (ale chodzi mi tylko o leżenie koło siebie a nie o "to"). Co do Liama i Nattie...super, że chociaż wydali z siebie trochę słów. Czekam z nieierpliwością na ich szczerą rozmowę! :D A Sophia...nawet jeśli menager kazałby udawać ich związek(Liama I Sop) to jeśli Liam by się na to zgodził okazałby się koszmarnym dupkiem. Chociaż...jak przywróciłaś te wspomnienia to mi się go trochę żal zrobiło :) Wiem, wiem że on nie robi za dużo żeby Nattie do niego wróciła ale i tak jakoś smutno mu :( El i Lou jak zwykle mega słodcy <3 Przysięga i wgl...MIŁOŚĆ FOREVER! A przemówienie Hazzy po prostu doskonałe. Szczere, od serca i przy okazji zabawne :) Duże zaskoczenie zachowaniem Nialla ale jak najbardziej pozytywne :) Uwielbiam pary, które dobrałaś(no oczywiście poza TĄ dwójką kochanków). P.S.Po dłuższym namyśle nie byłabym zła, jakbyś zeswatała Hazzę z Nattie ale z drugiej strony kibicowałam jemu i Monice :) Ogólnie super, że długi rozdział(miałam jechać na rynek kupić sobie kostium kąpielowy ale MUSIAŁAM skończyć) i mam nadzieję, że przed Chorwacją będą jeszcze przynajmniej dwa... :D Nie wiem jak wytrzymam bez rozdziałów podczas twojego pobytu za granicą! :'(
OdpowiedzUsuńKurde, w kilku rzeczach mnie rozgryzłaś... Ale nie powiem, w których xD
UsuńTeż jedziesz do Chorwacji? *.* ale fajnie! Ja jadę za dwa tygodnie, już się doczekać nie mogę ^^ podobno woda ma 26 stopni, coś wspaniałego ;D miłego wypoczynku :* a tak w ogóle to gdzie konkretnie będziesz? :)
Dziękuję <3
OMG
OdpowiedzUsuńw pewnym momencie miałam łzy w oczach ze śmiechu
świetny rozdział wiedziałam że stanie się jakaś drama na weselu
kocham pojedynki dj Nats i dj Malika
cudo czekam na nexta
《Vika》
Heh, ja też lubię te pojedynki muzyczne ^^
UsuńDziękuję <3
Jestem sama w domu więc spokojnie mogłam ryczeć ze śmiechu i przeklinać tych tam idiotów XD Czekam na następny z niecierpliwieniem <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńOsz kurde! Ile emocji było w tym rozdziale! W niektórych momentach aż się wzruszyłam, bo inaczej się po prostu nie dało.
OdpowiedzUsuńLou oczywiście przy przysiędze musiał palnąć swoje ^^ nawet na swoim ślubie musiał zaliczyć małą gafę, małą, ale jednak. Ślub był niesamowity, jak z bajki. Też bym tak chciała, ale jeszcze nie teraz hehe ^^
Przemówienie Hazzy było takie awww szczere, prosto z serca i w niektórych momentach śmieszne.
Lattie moments! O tak, czyli coś co lubię najbardziej. Ich tańce były normalnie wjhiqeovhujoetrfbvroivbjqtrnhbrefbjoiprjvbgrtghigjerivwpejoivgjobotigiw!!!! 1D team poniekąd to ukartowali, sprytne bestie. Zasługują na porządną nagrodę. Uwielbiam ich!
W pewnym momencie tak Natalia tańczyła z Harrym i on powiedział, że za to co zrobi znienawidzi go, to myślałam, że pocałuje ją, żeby wzbudzić w Liamie zazdrość, czy coś. Dzięki Bogu tego nie zrobił. Nic nie mam do Styles'a i lubię go, bo jest pozytywnie pierdolnięty, ale do Nattie jakoś mi nie pasuje, bardziej jako najlepszy przyjaciel i raczej nie chciałabym aby pomiędzy nimi było coś więcej.
Taniec kochanków ^^ i jeszcze ta kłótnia podczas niego, to dopiero był wulkan przeróżnych uczuć i to na oczach TYLU ludzi. Myślałam, że on ją pocałuje tak przy wszystkich. Nadzieja matką głupich. Biedny, zdesperowany Payne chciał się tłumaczyć, ale Natalia oczywiście nie dała mu dojść do słowa. Uważam, że zrobiła błąd i powinni szczerze porozmawiać. Doskonale rozumiem, że ona czuje się zraniona, zawiedziona, a przede wszystkim zdradzona, ale powinna dać mu szansę na chociaż jedną rozmowę. Ja bym na jej miejscu tak zrobiła, no ale Nattie jest znana z tego, że jest piekielnie uparta jak osioł i w końcu kiedyś ten cały upór jej bokiem wyjdzie.
Wiedziałam, że Liam złapie krawat, a Natalia bukiet i że ta głupia Sophia się pojawi. Normalnie czułam to w kościach. Kurde, Liam, chłopie co ty do cholery jasnej i ciemnej wyprawiasz?! Jak mogłeś przyprowadzić tę wywłokę na wesele El i Lou?! Ona zniszczyła całą tą zajebistą atmosferę. Mam wrażenie, że to wszystko sprawka Modestu i w jakiś sposób, no nie wiem... szantażują Liama i on teraz musi wszędzie się pokazywać ze Smith? W każdym bądź razie ja wyczuwam w tym podstęp jak cholera. Mam ochotę udusić Sophie gołymi rękami, albo zapakować ją w rakietę i wystrzelić w kosmos. To genialny pomysł.
Payne oczywiście bezkarnie gapił się przez całą ceremonię na Nattie ^^ wiem, że w tamtym momencie chciał być na miejscu Lou i brać ślub z Natalią. Ale się zdziwił, że Dani i Nattie się pogodziły, hahhaha chciałabym zobaczyć ten bezcenny wyraz twarzy na własne oczy :D
Niall się oświadczył! Tego to się akurat nie spodziewałam, ale się mega cieszę :) Dobrze, że zdobył się na odwagę, bo w przeciwnym razie pierścionek by w końcu zardzewiał od tego całego czekania aż szanowny Horan się odważy hehe.
Mama Liama już o wnukach marzyła, a Liaś to zrujnował, no ładnie. My wszyscy czekamy na małe Payniątka, na które się w ogóle nie zanosi, przynajmniej w najbliższym czasie. Ale tylko czekać aż się pogodzą ^^ a wtedy w domu będzie istne przedszkole. Stop, wróć, chyba za bardzo wybiegam w przyszłość.
Wspomnienia Natalii w altance. Ryczę, ryczę i jeszcze raz ryczę. A nie sorry ja wyje.
Gdyby nie Flash, to Monia bawiłaby się razem z nimi i Harry byłby szczęśliwy. Ominęła ją taka impreza. Ale na ślub Lattie chyba zdąży, co nie? hehehe
UsuńEj, a dlaczego Malik wygrał pojedynek, a ja ta kibicowałam DJ Nats. Ale mimo wszystko i tak dała czadu. Zresztą u niej to norma :)
Nie zaprzeczę, że panna Maj nieźle się schlała :D aż sama porwała Payne'a na parkiet. Urwał jej się film, oj niedobrze.
Końcówka. OMG. Nie, nie, nie, do niczego nie doszło między Hazzą a Nattie. Oni sobie tylko koło siebie grzecznie leżą, nic więcej (tak sobie to tłumaczę i nie dopuszczam innej wersji wydarzeń). Z początku myślałam, że to Liam i już miałam taki zaciesz że ojej wylądowała w łóżku z Li, a ty mi tu ze Styles'em wyskakujesz?! No wiesz ty co?! Jak mogłaś?! Przeżyłam co najmniej o kilka zawałów za dużo. Mam nadzieję, że ta żenująca sytuacja wyjaśni się w kolejnym rozdziale, bo jestem ciekawa, czy mam rację (tak, na pewno mam rację. Muszę mieć).
Liam, spinaj to zgrabne dupsko i walcz o Natalię i nie rzucaj tak słów na wiatr. Ja wiem, że Sophia wszystko komplikuje, ale weź że się DO ROBOTY OBIBOKU CHOLERNY, WSTRĘTNY, NIEMĄDRY! Bo jak nie to osobiście Cię dopadnę i dam takiego kopa, że wylądujesz na słońcu i będziesz miał ciepło jak dzieci w Mozambiku!
Czekam na następny rozdział.
~Caroline.
Pierwszy rzut oka na komentarz i pomyślałam, że to "DO ROBOTY OBIBOKU CHOLERNY, WSTRĘTNY, NIEMĄDRY!" jest do mnie xD tak, wiem, obijam się z nauką do poprawki z anatomii, pseplasam, już się biorę za nerwy czaszkowe -.-
UsuńKolejna osoba myślała o pocałunku, ludzie, co z wami? Tylko byście się całowali ;D ;P
Szansę może mu da... No, bo ile można unikać kolesia, z którym jej przyjaciele są w zespole i razem mieszkają... Ale czy ta rozmowa coś da? Ba, czy w ogóle do niej doprowadzę? *szatański śmiech* xD
Małe Payniątka, wiem... Jakieś dzieci kiedyś się pojawią, ale weźcie pod uwagę, że mam jakieś pięć par do wyboru. Może Shane będzie miał rodzeństwo, może El i Lou popracują nad tym podczas miesiąca miodowego? ;) okaże się.
Przekażę Liamowi pozdrowienia od ciebie xD na pewno się ucieszy, że wyląduje na słońcu, tam jeszcze koncertu nie było ^^
Dziękuję <3
Heheh surprise! To Liam jest tym wstrętnym obibokiem :D
UsuńAle nam kiedyś obiecałaś małe Payniątka ;p i się z tego tak łatwo nie wywiniesz. Będziemy Cię nękać, aż w końcu nam ustąpisz ^^ Wiesz, że jesteśmy zdolni do wszystkiego.
O tak, Liaś na pewno będzie skakał z radości :D Na słońcu chociaż będzie miał ciepło i się opali heehe. Najwyżej będzie wyglądał jak murzyn, albo skwarek ^^ więc niech się lepiej bierze do roboty :D
~Caroline.
Wiem, wiem, obietnic się dotrzymuje... Coś z tym muszę zrobić. A to, że jesteście zdolni do wszystkiego jest wszem i wobec wiadome xD
UsuńObiecuję, jeszcze dziś go zagonię do roboty ^^
Czyżby Liaś, bał się naszej malutkiej Caroline, co go tak do roboty zagania? hehe
UsuńO tak, z tej obietnicy się nie wyplączesz, bo urządzimy manifestację, w każdym miejscu w którym będziesz ^^ nie uwolnisz się od nas.
Nie masz wyboru i musisz przywrócić Lattie! :D
Agnieszka :D
Ehhh... I nici z moich niecnych planów -.-
UsuńO MÓJ BOŻE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze mam nadzieję, że ktoś opowie Nat, co działo się po tym jak urwał się jej film!!!
Jezu ja też chce taki ślub i wesele.
Aż szkoda, że nie było opisu ślubu Zayna.
Wszystkie te przemowy były przecudowne. Ta przysięga małżeńska, przemowa Harry’ego, przemowa ich rodziców no po prostu CUUUUUUUUUUUUUDO!!!!!!!!
O TAAAAAAAAAAAAKKK będzie kolejny ślub!!!!! ( Mam nadzieję, że opiszesz go przed skończeniem tego opowiadania, nie no po prostu MUSISZ to zrobić, nie daruję ci tego jak nie będzie w tym opowiadaniu opisu ślubu naszego kochanego Nialla i Dominiki!!!! haha)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Niall w końcu oświadczył się
Nie wiem, czemu ale ja nawet w rzeczywistości nie przepadam za Sophią. Owszem jest ona śliczna, ale dla mnie Danielle jakoś tak z twarzy była milsza i wgl. Ale Liam wydaję się szczęśliwy z Sophią, więc nic mi do tego
A wracając do rozdziału to boże jak ja nie lubię Sophii!!! Haha Mógł ktoś coś wylać na nią
A tak przy okazji to kocham mamę Liama ‘’kim ona jest i dlaczego obnosisz się z nią na oczach Natalii?’’ haha, ale mu pojechała. Chciałabym też zobaczyć minę Liama jak zobaczył, że Dan i Nat się przyjaźnią
Strasznie szkoda zrobiło mi się jak Nat uciekła do tej altanki przypominała sobie swoją przeszłość z Liamem. A ten moment jak tańczyli do Love me like you do był wspaniały!!
Wgl myślałam, że podczas tego tańca Harry pocałuje Natalie żeby wzbudzić zazdrość u Liama, a tu jednak takie coś no sprytnie to wymyśliłaś haha
Ja też myślałam, że ona jednak obudzi się koło Liama a nie, że koło Harry’ego aleee mam nadzieję, że jednak coś tam między nimi wydarzyło się. Niech Liam zobaczy, że jak nie weźmie się w garść to ktoś sprzątnie mu Natalie sprzed nosa
To chyba jest twój najlepszy rozdział ( nie żeby inne było złe, bo były wspaniałe no, ale tu jest ślub no i to przebija wszystko haha )
Matko, ale cię przepraszam za taki nieskładny komentarz, ale po tym rozdziale jestem wulkanem emocji i nie stać mnie na lepszy
Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuużo weny :-*
Aaaaaaa zapomniałam dodać, że strasznie podobała mi się scena jak El i Nat tuż przed ślubem rozmawiały razem na balkonie
UsuńNo po prostu była cudowna
Właśnie w takich momentach widać jak oni wszyscy się przyjaźnią
O to chodziło w pisaniu tego opowiadania, żeby podkreślić, jak ważna jest przyjaźń w życiu. Ja bez mojej przyjaciółki... oj, byłoby ciężko. A już na pewno nie byłoby połowy tych genialnych tekstów, z których nawet ja się śmieję :D
UsuńO, ktoś na pewno ją uświadomi... Pewnie będzie to Harry... Chyba, że jemu też film się urwał xD Jakiś ślub się bankowo przewinie, czyj? Jeszcze sama nie wiem. Myślę nad co najmniej dwoma... Jeden na pewno wstawię dopiero w epilogu :)
Kolejna osoba chciała pocałunek podczas tańca. Nie no, gdyby wysłać was wszystkich do sejmu, to ustawy przechodziłyby jednogłośnie, strasznie zgodni jesteście ^^
Dziękuję <3
Przeżyłam niezły szok, a może nawet kilka.OMG! Zacznę od końcówki, bo to sprawa niecierpiąca zwłoki. Nattie budzi się z megaśnym kacem jak z Sopotu do Zakopanego, głowa boli, brzuch boli, wszystko boli. Ktoś koło niej leży, a wtedy włączyło się zielone światło i pierwsza myśl, że to Liam, ale potem okazało się, że to Harry i wtedy włączył się czerwony alarm. Serio?! Harry?! Harry Styles?! Na pewno do niczego nie doszło. Harry tylko jak dżentelmena przystało, odeskortował damę jaką jest Nattie do pokoju i grzecznie się koło niej położył. Nic więcej. Powiedź, że do niczego nie doszło! Mam stan przedzawałowy, który będzie się utrzymywał aż do następnego rozdziału. Czy jest na sali lekarz?!
OdpowiedzUsuńDobra. Spokojnie. Wdech, wydech. Zaczynając od początku. Podobało mi się to jak Natalia doprowadzała wszystkich do porządku, poprawiała krawaty, koszule itp. Nawet Liama nie ominęła :D niby nic, ale pierwszy Lattie moment w tym rozdziale, a ja się zachwycam jak niezrównoważona psychicznie :).
"Niech mówią, że to nie jest miłość" - o matko, jak ja dawno tego nie słyszałam. Swego czasu było to niezły hit, a ja nawet lubiłam tę piosenkę. I te słynne żarty o klaskaniu u Rubika xD
Rozmowa Natalii i Eleanor bardzo mi się podobała. Widać, że El bardzo kocha Louisa.
Ślub był po prostu piękny, niesamowity i jedyny w swoim rodzaju. Przysięga Louisa zarówno jak i Eleanor była świetna i płynęła prosto w serca. Ryczałam, oczywiście jak głupia i pływałam w kajaku jak to czytałam. Teraz już nic i nikt ich nie rozdzieli (chyba, że Roxanne geniusz zła wymyśli dla nich jakąś drame).
Harry wygłosił mistrzowską mowę, co prawda zapomniał kartki (najważniejsze, że nie obrączek), ale i tak dał radę. W niektórych momentach nie dało się powstrzymać napadu śmiechu.
A potem Nattie podbiła scenę i zaśpiewała te piękną piosenkę. Natalia zasługuje na nagrodę, bo nie oszukujmy się, ale nauczyć Tommo tańczyć to nie lada wyzwanie, więc wszystko mówi samo za siebie. Na szczęście obyło się bez gaf i pajacowania Tomlinsona. A później w zasięgu wzroku pojawiła się Sophia i czar prysł. Serio Liam?! Jak mogłeś przyprowadzić na ślub Lou i El tą... tą pustą dziewuchę?! Wiedziałam, że tak będzie, bo musiała być jakaś drama. Ta cała Sophia zadziera nosa jakby uważała, że Liam jest jej własnością. Phi, no chyba nie abnegatko!!! Nawet Karen jej nie trawi i bardzo dobrze, że stoi po stronie Natalii. Jej marzenia o wnukach legły w gruzach. Właśnie wnuki! Taka mała Natalia, albo mały Liam. Czyż to nie urocze? Byłoby gdyby Liam niczego nie zjebał.
Liam, aż zbladł jak zobaczy, że Danielle i Nattie się dogadują, a nawet świetnie bawią razem. No i dobrze mu tak! Kij mu w oko!
Taniec Lattie do "Love me like you do", to pikuś w porównaniu z tym drugim ^^ aż się zrobiło gorąco na parkiecie. Natalia niestety nie chciała słuchać wyjaśnień Liama, a powinna. Zdradził ją, ale to wszystko jest podejrzane i aż czuć w tym podstęp. Powinni o tym wszystkim porozmawiać, nie mówię tu o powrocie do siebie, bo to nie wchodzi w grę. Przynajmniej na razie. Ale w ogóle zamierzasz ich pogodzić? Bo nie wyobrażam sobie, żeby nie byli ze sobą. Nie ma innej opcji.
UsuńZ tym, że Liam złapie krawat, a Nattie kwiatki, to Cie całkowicie przejrzałam. Wiedziałam. Jak tańczyli to było takie ekrjfeporjgrgjigrjr! Kłótnia kochanków ^^ i to na oczach wszystkich zebranych tam osób. Tego to się akurat nie domyślałam. Jak go odepchnęła i pobiegła do tej altanki, miałam nadzieję, że Liam pobiegnie za nią. Szkoda.
Bitwę Malik kontra Maj, uznaję za udaną! :D Dali czadu, chciałabym posłuchać tych wszystkich remiksów.
Niall! No, wreszcie zebrał się chłop do kupy! Tymi oświadczynami również mnie zaskoczyłaś, pozytywnie oczywiście :) Teraz Niall i Nika będą jeszcze bardziej szczęśliwi, o ile im też nie dołożysz dramy. Wystarczy, że Lattie nam rozwaliłaś.
Uu Nattie nieźle zabalowała, że aż zgon zaliczyła. Nie wzbraniała się później, żeby wypić kolejkę z Liamem i z nim tańczyć. Po alkoholu świat staje się piękniejszy, czyż nie hehe? Byłam niemal pewna, że to z nim wylądowała w pokoju. A może miała halucynacje i to jednak on?
Czekam na kolejny i życzę udanych wakacji :)
Agnieszka :D
PS. Ughh! Powinni zlikwidować te głupie limity, bo nie zmieściłam się w jednym komentarzu. Poniosło mnie i trochę przesadziłam, ale jestem pewna, że jeszcze o czymś zapomniałam, ale jak sobie przypomnę to dopiszę, więc nie martw się ;p :D
Wow, kolejny tasiemiec komentarzowy :D chyba wszyscy pobili swój rekord długości pod tym rozdziałem :)
UsuńLekarza na sali jeszcze nie ma, ale jak poczekasz cierpliwie cztery lata, to się pojawi ;) spokojnie, wszystko się wyjaśni... W tej sprawie nie będę was trzymała w niepewności przez dziesięć odcinków :P
Ktoś mi napisał na Asku, że chciałby więcej polskich piosenek. Stąd właśnie Rubik. Ostatnio trafiłam na niego na YouTubie, odświeżyłam sobie kilka utworów i stwierdziłam, że czemu nie? W końcu tutaj są Polki, mogły zapoznać Anglików z naszą narodową twórczością :)
Na razie Roxanne geniusz zła skupia się na innych... Nie tylko El i Louisa tutaj mamy, trzeba też podręczyć resztę, hehehe >:-)
Jeżeli ich pogodzę, to na pewno nie od razu. To będzie mega długi i etapowy proces... i nie wiem, czy coś takiego się pojawi. Kiedyś ze sobą porozmawiają, to mogę wam obiecać :P
Halucynacje? Ty, to dobry pomysł. Podoba mi się *zaciera ręce ze złośliwym uśmieszkiem*
Limitów też nienawidzę... Ale chyba w tej odpowiedzi się zmieściłam xD
Dziękuję <3
Ale, kiedy ja potrzebuję lekarza już teraz, zaraz, za pięć minut. Nie mogę czekać jak ta ostatnia męczennica 4 lata. Mam stan przedzawałowy. Czaisz? STAN. PRZEDZAWAŁOWY.
UsuńUff, jak dobrze, że to nie kolejna Moda na Sukces i nie będziesz niektórych wątków nie wiadomo jak rozwlekać, więc dzięki Ci, że wyjaśnisz tę co najmniej krępującą sytuację jak najszybciej.
Kiedyś pogadają? Kiedyś?! KIEDYŚ?! Tylko nie mów, że to będzie w 1255 rozdziale hehe. Ale pocieszenie, nie ma co.
Oho, El i Lou mają na razie spokój, a Lattie to ciągle dręczysz (wręcz ich torturujesz) i im wytchnienia nie dajesz. Co się dzieje ze sprawiedliwością na tym porąbanym świecie?
Aha! Czyli jednak zwidy! Tak, to wszystko wyjaśnia. Od razu ryzyko zawału zmalało ^^
Agnieszka :D
Czaję :) już szukam dla ciebie pomocy medycznej.
UsuńNie, staram się nie robić tutaj hiszpańskiego tasiemca... I mnie to wkurza i was. Nie ma sensu ;)
Sprawiedliwości nie ma ^^ jestem ja! Hehe xD
OMG ! To jest cudo ! Boże czytając ten rozdział śmiałam i płakałam na przemian XD Ślub El i Louisa był po prostu super ! A te momenty przypominane przez Natti były takie romantyczne :) z kolei te momentu z wesela z Liamem to po prostu byłam na nich wściekła i jednocześnie miałam ochotę wybuchnąć śmiechem XD a co do końcówki rozdziału to jfoewflkewpofewp !!!! Że co proszę ? O co chodzi do jasnej ciasnej ??? Już nei mogę doczekać się nexta !!! Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńHuśtawka nastrojów... Ech, nieprzewidywalna ta Nattie, co nie? ^^
UsuńDziękuję <3
Wiedziałam ze cos odwalą ale rakie coś,!?!?!?! Masakra. Co do końcówki Po pierwsze :
OdpowiedzUsuńNattie. Zatańczyła z Liamem z własnej. Nieprzymuszonej woli?!?! Wow
Po drugie :
Najpierw myślałam ze mógł. To być. Liam w lozku ale żeby. Styles!?!? Mam nadzieje nie spali ze sobą. Tylko obok siebie. Chociaż. Byłoby. Ciekawie xD. Ciekawe co by zrobił. LIAM JAKBY sie dowiedzial? Nie wiem ale nie no wene to yy mialas te przemowy i wgl ;3 czekam na następny. :***
Zapomniałam. Kate Skate xD^^
UsuńWiesz... ta nieprzymuszona wola była skutkiem alkoholu, więc nie wiem, czy to się liczy jako normalny taniec... No, chyba że masz na myśli wcześniejsze. To raz została zmuszona przez durny bukiet, który mało nie wybił jej palca, a pierwszy taniec... Dobra, tu może trochę nieprzymuszona wola, bo w końcu mogła uciec wcześniej ;)
UsuńCo by było gdyby Liam się dowiedział... Ciekawe pytanie. Chyba trzeba na nie odpowiedzieć w kolejnym rozdziale :D
Dziękuję <3
nie ma z co pisz szybko następny bo nie mogę się doczekać już bym go czytała ale niestety czeba czekać :*******
UsuńKate Skate xD
Jeszcze nie zaczęłam :P ale jak dobrze pójdzie, to za jakieś pół godziny coś naskrobię na początek :)
Usuńkocham to opowiadanie <3 czekam na next :3
OdpowiedzUsuńAwww, dziękuję <3
UsuńDziewczyno ja cię uwielbiam i nienawidzę jednocześnie ( zaraz dowiesz się za co! ). Jesteś po prostu najlepsza! Tak cie uwielbiam za to, że ciągniesz tego bloga w tak doskonałym stylu i nie zawieszasz ani nic. A ten rozdział jest tak mego hiper super zajebisty, że az brakuje słów. To najlepszy jaki dotąd napisałaś. Choś mam małe zastrzeżenia co do niektórych tłumaczeń piosenkek ale kij! :D I tak jest MEGA. Wg to tak mnie wkurzył Liam, ze przyszedł z tą pomponiarą. Nie zawiodłam się natomiast na jego mamie , kóra mam nadzieje jakośdo niego dotarła. Bo taka jest prawda, że on niby "kocha" Nati i wg nie może bez niej żyć a ani się nie stara i jeszcze zadaje jej kolejne ciosy w plecy przychodząc z nią na to wesele. z dziewczyna z którą ją zdradził. PRZEGIECIE. Należy mu się porządny kopniak gdzieś. Niech on sięopamieta. On to powinien na kolanach do niej przychodzić codziennie z kwiatami, ze wszystkim. Piosenke by dla niej napisał a tymczasem prowadza się z Sof... naprawdę widać jak mu zależy. Shippuje Lattie i mam nadzieje ze się pogodzą i będą razem. Niech Liam w końcu udowodni jej ze zależy mu na niej i ze naprawdę ją kocha. Niech pokaze ze ma jaja a nie zasłania się kolegami, którzy ich na siłe próbują pogodzić. Przeciez tyle lat ją zna, chciał się z nią ożenić wiec wie jak do niej trafić. Musi znać jakiś jej słaby punkt. To nie może się tak skończyć. Przeciez natalia bardzo cierpi z tego powodu, ze nie są razem. Nienawidze ( ale tylko troszkę, NARAZIE ;P ) cie za koncówke. mam nadzieje ze nie wymyśliłaś w tej swojej mądrej głowce, ze miedzy nimi do czegoś doszło. Wtedy było by już po zawodach. Wszytsko by się zepsuło ładnie mówiąc. A nati by się potem obwiniała o rozpad 1D . Nie może być. Aż się boje kolejnego rozdziału. Mam nadzieje ze spali tylko w jednym łóżku z racji tego, ze Nati popłynęła i nie mogła spać z LIamem z wiadomych sposobów. A że nie miała gdzie to spała u Harrego bo i tak byli na weselu jako para. Modlę się żeby to właśnie tak było. Bardzo przeżywam ale ten rozdział jest po prostu nie do opisania. Poplakałam się przy So close i czytając go cały czas myślałam o tym, że Louis i elenour nie są już razem i nie będą mieli tak cudownego slubu jak w tym opowiadaniu. I jakoś tak mi przykro było. Wg to tez ( nwm dlaczego) ale myślałam o ZAynie, ze jego tez nie ma już w zespole i tez mi się robiło przykro. Monika pewnie będzie załować ze jej nie było na tym weselu. Krolem oczywiście był Niall, który nie mogł wybrać lepszego momentu aby przyćmić parę młodą. Już myślałąm ze Nika się nie zgodzi xd btw Natt jest dokonała organizatorka wesel, może moje też zorganizuje? POmyśle nad tym :D Dobra koncze już bo się strasznie rozpisałam. mam nadzieje, ze Nati nie przespała się ze Stylesem i wszystko wróci do normy miedzy nią a Liamem. Kocham, czekam na next i zycze udanego pobytu na wakacjach :D
OdpowiedzUsuńWszyscy po tym rozdziale mają wobec mnie mieszane uczucia ^^ "kocham cię" przewija się razem z "zamorduję, jak Lattie nie będzie razem"... Aww, też was uwielbiam!
UsuńZastrzeżenia co do tłumaczeń... Teksty piosenek są ściągane na żywca z tekstowo.pl i nie sprawdzam, co w nich jest, chyba że rzuci mi się w oczy :) dlatego jasne, mogą pojawić się błędy, ale cóż... ja skupiam się na pisaniu rozdziałów, nie na tłumaczeniu tekstów :P
Mam taki pomysł. Załóżmy antyfanklub Sophii :P oczywiście żartuję, w prawdziwym życiu wydaje się być przemiłą osobą i chciałabym ją kiedyś spotkać i pogadać... o Liamie... okej ;D tutaj, cóż, jest bohaterką negatywną, bo zwyczajnie takiej potrzebowałam. Nic więcej. I zdradzę sekret: w opowiadaniu też jej nienawidzę xD
Czas leci, ludzie się zmieniają i odchodzą... od siebie, z zespołu... Już to pisałam pod którymś komentarzem. Żałuję, że tak się dzieje i między innymi dlatego ciągle piszę tego bloga. Tworzę takie pozytywne "co by było gdyby", przyszłość, jakiej chciałaby dla One Direction każda fanka ^^
Jak Nattie będzie miała wolny termin, to bankowo coś ci zorganizuje :P pogadam z nią, na pewno się zgodzi xD
Co do normy między nią a Liamem... Coś się na pewno wydarzy, a czy to będzie pozytywne czy negatywne, sami zobaczycie. Ja już wszystko mam w głowie :D
Dziękuję <3
Proszę niech miedzy Harrym a Nattie do niczego nie doszło! Wtedy temat całego opowiadanie się zmieni i to nie będzie już to samo :d
OdpowiedzUsuńJak napisałam wyżej: wszystko mam zaplanowane :)
UsuńNic się nie martwcie, główne motto tego opowiadania to:
1. Be strong and fireproof
2. Everything's gonna be alright
Być silną i niezniszczalną to już rola Nattie, a skoro wszystko będzie dobrze... to będzie ^^
Nie, nie, nie, nie, nie... Jak mogłaś?! Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! I teraz myślisz sobie, że co?! Że będę czekać na następny rozdział?! W sumie... no będę czekać, a co mi pozostało ;) Wiesz, co jest najgorsze? Pierwszy raz w ogóle nawet nie sprawdziłam chociaż pobieżnie poprawności. Aż ciężko mi w to uwierzyć, bo nawet teraz nie chce mi się psuć atmosfery, w którą wszystkich powyżej wprowadziłaś, szukaniem, a przeczytałam te wszystkie komentarze i twoje odpowiedzi (zajęło mi to więcej czasu, niż przeczytanie rozdziału). Dobra, wracając do tematu, opiszę to wszystko w punktach, tak chyba będzie najłatwiej.
OdpowiedzUsuń1. Zaczęło się w sumie tak spokojnie, takim sielankowo-swojskim dialogiem o przyjaźni i podkreśleniem relacji między nimi, co dodało dużo realizmu. W tej części najfajniejsze było sprawdzenie "stanu gotowości i uzbrojenia na front" przez kaprala Maj.
2. Sama ceremonia zaślubin. Nie lubię takich ckliwych uroczystości, kiecek i zaryczanych ludzi, więc to kobieto twój życiowy sukces, że to przeczytałam i się nie skrzywiłam oraz nie przewinęłam. Drugi sukces w tej części - Styles wziął obrączki. Nie zgubił...nie zniszczył...nie zdeptał...WZIĄŁ :D Aaaaa... i jeszcze walka na spojrzenia Liama i Nattie - takie momenty uwielbiam
3. Ja też tak chcę jak Nattie. Dlaczego to ja nie mogę stać i nakierowywać takich ludzi jak Ed, Katy, Ariana...??? A potem sobie wyjść i zaśpiewać (w dodatku pięknie) do pierwszego tańca Louisa i Eleanor? *teraz stoję i tupię ze złości*
4. Ha ha... Lou zatańczył walca, on się nie wygłupiał tralalalalala. Jak Nattie nauczyła go tańczyć, to jest jeszcze dla mnie nadzieja. Tak w ogóle to walc to jedyny taniec, który umiem zatańczyć i nie wyglądam jak paralityk.
5. Mowa Hazzy - bezcenna :) Od słów: "Cholera, zgubiłem kartkę!" myślałam, że padnę. Co ty dziewczyno brałaś, kiedy to pisałaś? *teraz mądra ja się cieszę, bo przypadkowo coś mi się dziwnie zrymowało* Ok, dobra, na czym skończyłam? Aaaa... to było genialne, sorry, ale to było, jakbym słyszała samą siebie. chyba sobie wydrukuję ten fragment z dialogiem Nattie i Harry'ego oraz tę mowę. Tylko nie mogę spać przez to jedno niedopowiedzenie: co zrobił Louis, żeby zdobyć od Hazzy numer?
6. Liam zaprosił Sophię, czemu mnie to nie dziwi? Ach tak, tego się spodziewałam. I wiesz co? Może będę jakaś inna, ale nic do niej nie mam. Jakoś jest dla mnie tylko imieniem, taka bezosobowa... To dobrze, czy źle? Za to Karen ubóstwiam.
"Spokojnie, Nattie. Ja to załatwię." - Mama Liama przybrała bojową minę."
"Małpa wyciągnęła rękę do Karen, ale ta nawet na nią nie popatrzyła."
"Dani...? Nattie...? - Ups, ktoś tu jest między młotem a kowadłem... A nie, sorry, między młotem, kowadłem a walcem."
"Jesteś kretynem, synu."
Karen jest kochającą mamusią, walczącą o mózg syna.
7. Niespodzianka ślubna od Luisa - marzenie każdej dziewczyny jak widzę. W sumie też bym nie pogardziła ;) Chociaż ich cały ślub to jedna wielka bajka, bo już od samego widoku tych gwiazd, miałabym uśmiech od ucha do ucha, a one do tego jeszcze śpiewają.
OdpowiedzUsuń8. "A jednak się nauczyłeś, że prawa ręka ma być w talii, nie na tyłku".
Kocham ich dialogi. Jak tak ich słucham, to mam wrażenie, jakbym to była ja i moja przyjaciółka, dlatego nie wiem, co myśleć o tym, że obudzili się w tym samym łóżku. Albo wiem co. Zrób, co chcesz. ze wszystkiego będę zadowolona.
9. Jedyna mowa ślubna jaka w całym moim życiu mi się spodobała. Autor: tata Eleanor. Gratuluję
10. Niall się oświadczył. czyli pijana Polka przyjęła względy pijanego Irlandczyka. Ciekawe, czy następnego dnia jeszcze o tym pamiętają? :D
Informacje dodatkowe
Przeczytałam to w sobotę, ale musiałam wyjechać i wczoraj wieczorem chciałam ci napisać komentarz, ale wchodzę tu.... a tu mnóstwo komentarzy, Zanim przeczytałam, to minęło sporo czasu. A potem nie wiedziałam od czego zacząć, więc zaczęłam pisać na kartce 1., 2.,... zapisałam sześć stron, wiesz? I dzisiaj sobie siedzę i przepisuję, a potem dopisuję (na pewno o połowie zapomnę). Ty spełniasz jakąś misję, językoznawcy powinni cię wyściskać. Popatrz jakie ludzie piszą komentarze. Pani od polskiego nie potrafi tak zachęcić do pisania jak twoje opowiadanie. Po prostu brak mi słów (a w moim przypadku to się rzadko zdarza). Także pisz, twórz i do napisania
All the love
Kinga
PS W życiu nie napisałam tak długiego komentarza, ale to chyba jak większość ludzi tutaj :)
Tak, chyba pod tym rozdziałem każdy bił swoje rekordy. A propos poprawności rozdziału: sama znalazłam jedno powtórzenie, więc spoko ;P
UsuńTo co? Odpowiadamy w punktach xD
1. Chciałam takiego spokojnego początku, bo wiedziałam, że potem będzie się stopniowo rozkręcać ;) a kapral Nattie była konieczna, przecież całe wesele było na jej głowie!
2. Jej, jest sukces! ;D a co do tych obrączek, to stwierdziłam, że będzie tyle odpałów i dziwnych akcji, że nie będę przedobrzać xD
3. Ja też tak chcę! ^^
4. Jest nadzieja ;) wg mnie walc to najprostszy z tańców i niewiele trzeba, żeby go pięknie zatańczyć... Uwielbiam go ;D
5. Haha, to była tylko kawa... Najpierw miał czytać z kartki, ale tak byłoby śmieszniej i w sumie w tym się nie pomyliłam :P
6. Nie wiem, czy to źle... Może lepiej, mniej negatywnych emocji się w tobie kumuluje :) ja normalnie też nic do niej nie mam, ale tu... Potrzebowałam jej.
7. Nom, ja strasznie chciałabym coś takiego... Marzenie ściętej głowy, niestety.
8. O, i za to cię lubię! Zero nacisku, rób po swojemu. A żebyście wiedzieli, że tak zrobię xD
9. Jakoś mnie naszła wena... Nie wyobrażam sobie, żeby mój tata coś takiego wymamrotał, zwłaszcza że on ze mną w księżniczki się nie bawił, tylko pomagał mi budować namioty z kory i krzeseł i raz mi zmontował urządzenie przypominające ten koszyk, w którym dzieci z Bullerbyn przesyłały sobie wiadomości między oknami... Ale można pomarzyć, że wygłosiłby coś takiego na ślubie z moim księciem ^^
10. Na to pytanie tez znajdziesz odpowiedź w kolejnym rozdziale... Co ciekawe, chyba tylko ty zwróciłaś uwagę na fakt, że oboje byli pijani. A podpowiem, że u mnie takie niuanse i szczegóły mogą być ważne ;)
O rany, misja? Dzięki, mam nowe usprawiedliwienie, jak moja mama powiedziała, że znowu piszę jakieś bzdury... "Mamo, ja motywuję społeczeństwo do pisania i wyrażania opinii!" tak, powiem jej to, a potem chyba nagram jej minę xD
Dziękuję Ci bardzo <3 <3 <3
Mój tata też by czegoś takiego nie powiedział na moim ślubie. On mi tylko kradł znajomych w dzieciństwie (dziwne to brzmi xd). My też nie bawiliśmy się w księżniczki, bo ja od małego wolałam "męskie" zabawy. I bardzo zazdroszczę Ci tego czegoś w stylu koszyka. Kiedyś z kolegą z balkonu obok chcieliśmy zrobić coś takiego, ale delikatnie mówiąc nam nie wyszło
UsuńHaha, kradł znajomych? ;D fajnie to brzmi ;)
UsuńU mnie księżniczki były, ale było też włażenie na trzeba u sąsiadów, wyścigi rowerowe, udawanie, że się kieruje samochodem, no i te genialne namioty... Najlepsze wspomnienie dzieciństwa ^^
A z tym koszykiem tez fajna sprawa... Jedyny minus to taki, że wtedy jeszcze byłam jedynaczką i koleżanki czasami przychodziły, ale z reguły bawiłam się sama... Koszyczek był między dwoma rozstawionymi po pokoju krzesłami xD tatą użył do zrobienia go starego kołowrotka z wędki dziadka, żeby lepiej poruszał się ten sznurek ^^ ech, moje dziecięce uwielbienie do Dzieci z Bullerbyn, Pippi i Doktora Dolittle, to były czasy...
Czuję się stara -.-
Cholera mnie bierze z tą autokorektą... Miało być włażenie na DRZEWA!
UsuńTeż nie znoszę autokorekty momentami. Ja tez mam wrażenie, że coraz częściej moje gadanie wygląda jak: "kiedy byłam w twoim wieku..." A z tymi znajomymi to chodziło o to, że woleli się bawić z moim tatą niż ze mną. Zawsze pytali się, czy wyjdę i czy zabiorę ze sobą tatę. Także no, mój tata był rozchwytywany :D
UsuńAle to też fajnie ;) mój tata był wiecznie zajęty, teraz pracuje w Anglii, więc wiesz, kontakt tylko przez Skypa i przez te dwa miesiące w roku, kiedy ma urlop -.-
UsuńPo pierwsze: przepraszam, że dopiero teraz piszę komentarz, ale rozdział czytałam na telefonie (a on jest taki głupi, że nie dam rady na nim napisać komentarza), a do laptopa dopchałam się dopiero dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńPo drugie: zaskoczyłaś mnie długością rozdziału (pozytywnie), czytałam go prawie 2 godziny, ale to prawdopodobnie dlatego, że mama mi ciągle przeszkadzała w czytaniu ;)
No i wreszcie: jest mi trochę smutno, że nie opisałaś tego wieczoru panieskiego/ kawalerskiego, bo myślałam, iż coś się tam wydarzyło, ale nadrobiłaś to na weselu! Ależ się tam działo! Jesteś fantastyczna w pisaniu, naprawdę! No i zaskoczyłaś mnie końcówką, ale to przecież w twoim stylu :D W pierwszej chwili myślałam, że spała z Liamem, a tu nagle Harry... i szok, no ale z drugiej strony czym byłoby twoje opowiadanie bez takich fajnych puent :)
No, chyba za bardzo się rozgadałam... Przepraszam.
Jak doczytałaś do końca to jestem pełna podziwu :)
Spoko, komentuj kiedy chcesz :)
UsuńWiesz, żeby opisać tak... emocjonujące wesele, to trzeba było trochę się namęczyć i jestem ciekawa, ile wyjdzie stron na Wattpadzie ;)
Dziękuję <3
powiem tak WOW nie spodziewałam sie takiego rodziału nie wiem jakos inaczej to sobie wyobrazałam, ale to co ty napisałas jest 287171617818151 razy lepsze!
OdpowiedzUsuńNatalia taka zorganizowana i dobrze, ktoś musi. Ja bym pewnie biegała po całym domu krzyczać ze cos zgubiłam czy cos w tym sytlu hahah ale Nattie dała rade! Mowiac dalej cały slub byl piekny jak to sobie wyobrazałam to az chciało mi sie płakac ze mnie nie zaprosiłas! hahah El musiała wygladac ślicznie, ale Lou jeszcze bardziej pewnie! Haha Ale mam taką głupia rozkmine tzn Najbardziej mnie zastanawia jedno od ostatniego rozdzialu skoro to wszytsko to niby ustawka,to jak to sie stało ze Natalia zastała ich razem w łożku? przecież nikt nie wiedział ze ona wraca bo z tego co pamietam miała wrocic troche pózniej. Niee wiem mam nadzieje, ze to sie wyjasni. wracając do tematu tooo bardzo sie ciesze ze mama Li jest za Nattie! ha! Zaskoczony ze Nat i Dan sie pogodzily?Jeszcze lepiej.Czasem mysle ze z osobami ktorych sie nienawidziło da sie bardziej dogadać niż z tymi ktorymi sie odpoczatku lubiło takie z życia. Coo dalej powitanie gosci przemowa Harrego mo sie bardzo podobala! Aj Styles doigrasz sie hahsha Nattie spiewa to musiało byc piekne! Pipi przejdzmy dalej, taniec z Harrym i słowa " znienawidzisz mnie, za to co teraz zrobie" w sumie od razu myslałam ze zrobi tak, zeby z nim tańczyła :D ( nie zebym sie chwaila:p) ale jak zaczeła tańczyc z Zaynem to zwatopiłam przez chwile. Ale cóz nie myliłam sie! Az sie zdziwiłam, ze sie zgodziła jejuu ciesze sie ze chociaz cos hahha ale dlaczego uciekła mogli przetanczyc jeszcze jedna dwie piosenki ew cale wesele hahah Nastepny slub ICH CZAD AHHSHESU taa tylko marze dobrze, ze za marzenia nie karają bo miałabym juz dozywocie! Na temat ich "małej"sprzeczki sie nie wypowiem, albo sie wypowiem Liam spieprzył po całosci, ale powinna dac mu wytłumaczyć chociaż troche, rozumiem ze zawinił, ale z 5 minut powinna mu dac. I czemu ten pacan nie poszedł za nią do tej altany zeby pogadac?!?! Ughh. Ogólnie wspłoczuje kaca przez mieszanie wszystkiego fuuj okropnosc. Omine troche i przejde dalej! ( moze nie aż tak daleko) Nasze gwiazdy na scenie! I wszyscy oczywiscie bawia sie dobrze ba. I znowu tancerki wkraczaja do akcji! Pan Liam zaskoczony jeszcze bardziej i dobrze haha ale najbardziej jestem zla za to ze urwał jej sie film jak moglas? jtbjyv przeciez oni sie tam pewnie pocałowali czy cos ughhj nieee, jak mam ci to wybaczyc? I JAK TO Z HARRYM W ŁOZKU?! MIAL BYC LIAM NOOO. Ale i tak cie kocham za ten rozdział, składam za niego pokłony. I przyznam sie jeszcze ze czytałam go dwa razy haha i mam ochote zaczać czytac calego bloga jeszcze raz od początku zeby znowu dojsc do tego rozdziału hahaha Uwielbiaaaam
~Verii!
ps chyba moj najdłuższy komentarz przepraszam za błedy pisałam go w nocy z kijowym wifi w dodtaku na telefonie ale nie moglam sie doczekac zeby ci to napisac! Ps2 przepraszam jeszcze, nie poskladanie wszystko ale mam nadzieje, ze bedziesz wiedzieć o co mi chodzi :D
Dodaje juz ten kometarz chyba 10,raz i nie eiem dlaczego niechce die dodac.
Może nie chciał się dodać ze względu na długość... Ja kiedyś musiałam rozbijać swój długaśny kom na dwa mniejsze.
UsuńOkej, okej, połapałam się ;)
Cieszę się, że aż tak ci się podobało :* co do tej sprawy z ustawką... Może to była ustawka, ale Liam jednak prawie przespał się z Sophią. I to był jego podstawowy błąd. Nawet to, że wszyscy mówią że to ustawka, nie naprawi jego błędu, wszystko zależy już od Nattie i jej chęci wybaczania, a wszyscy wiemy, że ona potrafi być uparta jak osioł. Ale jeśli dojdą do tego pewne okoliczności... W sensie... coś się wydarzy... już się zamykam, bez spoilera! xD
Nom, zaskoczenie spore, Danielle i Nattie razem na oczach Liama... Dobrze mu tak. Między młotem a kowadłem. Do tego Dani jest murem za Natalią ;)
Dziękuję <3
I mam jeszcze pytanie myslałas zeby pisac tez na wattpadzie? Bo tam jest troche łatwiej czytac nie raz. Chyba ze tam tez piszesz a o tym nie wiem :D
Usuń"Everything's..." jest w całości na Wattpadzie, "Would..." też. Teraz wstawiam co jakiś czas rozdziały "Nothing's...", ale ostatnio były jakieś aktualizacje, które mnie mega wkurzyły i coś się zwaliło... Nie wiem, chyba zatrzymałam się na siódmym rozdziale :)
Usuń