niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 21

Dziś sobota. Może to dziwne, ale mam zajęcia. Ponadprogramowe wykłady na tematy związane z kardiologią i leczeniem chorób serca. Może być ciekawie. Zastanawiam się, czy powiedzą, jak wyleczyć złamane serce. Od razu polecę skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, aby lek na złamane serce niewłaściwie zastosowany nie zaszkodził mojemu życiu lub zdrowiu.
Ja już sama nie wiem, co myśleć o tej całej sytuacji. Nie chciałam się zakochiwać, nie czułam się zakochana, gdy się z nim rozstawałam, gdy się żegnaliśmy, gdy do mnie dzwonił, gdy żartowaliśmy... Okej, może były jakieś motylki w brzuchu, kiedy na mnie patrzył i się uśmiechał. Ale bez przesady. A teraz? Ja już nie rozumiem sama siebie. Cholera, pogubiłam się totalnie. Liam od zawsze był moim ulubionym w zespole. Tak jakoś wyszło, że poznałam go jako pierwszego. Z nim jako pierwszym się zaprzyjaźniłam. Reszta chłopaków też jest mi bliska, są jak rodzina, ale Liam chyba zajmuje wśród nich uprzywilejowane miejsce. Podobał mi się. I gdyby nie moja choroba, przez którą bałam się zbliżyć do jakiegokolwiek chłopaka, może potoczyłoby się to inaczej. Może wykonałabym taki ruch, dzięki któremu Liam i Danielle nie wróciliby do siebie? Dlaczego ich ponowne zejście się tak mocno boli? Cholera, ja się chyba w nim zabujałam. Idiotka.
Ponuro rozmyślając o swoim popieprzonym życiu zmierzałam w kierunku uczelni. Dziś zapakowałam do torby trochę więcej, bo oprócz normalnych notatników mam jeszcze laptopa, trampki i płyty, które dostałam od chłopaków wczoraj. Uwielbiam tę torbę za to, że wszystko się w niej mieści. Mogłabym dać nagrodę temu, kto ją wykonał. Wracając do rzeczy, pójdę dziś po zajęciach na salę do Kiry. Muszę odreagować i to porządnie, a po wczorajszych filmach (czytaj "Step Up") mam fazę na hip-hop. Może intensywny wysiłek fizyczny i skomplikowana choreografia pozwoli mi zapomnieć o istnieniu kogoś takiego jak Mr. Payne i jego nowa-stara dziewczyna.
Z rozmachem otworzyłam drzwi Collegium Novum. Nawet zrobiłam to w rytm muzyki. Słuchałam właśnie "Safe And Sound" i nucąc słowa weszłam do windy. Nacisnęłam przycisk szóstego piętra, ale zanim winda ruszyła, ktoś szybko wcisnął się do środka. Nie podniosłam wzroku z podłogi, intensywnie wsłuchiwałam się w piosenkę. Dopiero gdy przed moim nosem wyrosła czerwona róża, podniosłam głowę. Nie. To są chyba jakieś jaja.
-Zapomniałaś wczoraj.- mruknął Marcin.
-Zjedz ją.- poradziłam mu jadowicie.- Tylko nie zapomnij wypluć kolców.- dlaczego ja muszę mieć takie pieprzone szczęście, żeby trafić z TYM CZYMŚ do jednej windy. Niech to przeklęte pudło jedzie szybciej! No, nareszcie dojechaliśmy. Wyszłam szybko z windy nie zaszczycając Marcina ani jednym spojrzeniem. Ruszyłam korytarzem w stronę auli. Marcin poczłapał za mną. Przynajmniej się nie odzywał.
-Hej, Natalia!- przywitała mnie z uśmiechem Monika.- Co ty taka zmarnowana?
-Nic. Wczoraj był najgorszy dzień mojego życia.- oznajmiłam ponuro. Przechodzący obok Marcin popatrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Co się stało?- zdziwiła się dziewczyna.
-Byłam na randce z panem Bielskim, która skończyła się katastrofą, a na koniec dowiedziałam się, że Liam i Danielle znów są parą.- wzruszyłam ramionami.
-Czyli jednak ci się podoba! A tak się zarzekałaś, że nie!- wykrzyknęła triumfująco.
-No i co z tego? Wiesz, że on zadzwonił do mnie, żeby mi o tym powiedzieć, bo jestem jego najlepszą przyjaciółką i powinnam się o tym dowiedzieć pierwsza?!
-Mógłby być bardziej taktowny.- skrzywiła się Monika.
-Ale on nie wie, że mi się podoba. Na szczęście, chyba nie jest ze mną tak źle, żeby się w nim zakochać.
-Chyba.- podkreśliła koleżanka. No właśnie. Chyba.

~~*~~

-Nie. Nie. Nie. Nie. I ostatnie słowo: NIE!!!
-Ale ja chciałem cię tylko przeprosić! Zachowałem się jak dupek, doceń to!
-Co mam docenić?! Że wielki pan Marcin ogarnął swój mózg i zamiast być Misiem o Bardzo Małym Rozumku stał się Einsteinem? Powiem ci coś innego. Najwyższa pora!- co za kretyn. Po skończonym wykładzie na siłę starał się mnie przeprosić. Akurat mu wybaczę! O tyle dobrze, że nie skłócił mnie z Liamem. Ale jak miał mnie skłócić, skoro Liam widzi we mnie tylko przyjaciółkę? Już całkiem rzuca mi się na mózg. Chyba się zlasowałam.
-Przepraszam, okej? Przepraszam. I obietnicy dotrzymam. Postaram się trzymać od ciebie z daleka, chociaż to będzie cholernie trudne, bo mi się podobasz! Wiem, że przesadziłem, ale... dużo bym dał, żebyś się jeszcze raz ze mną umówiła.- dodał ciszej. Zatrzymałam się na środku chodnika i powoli odwróciłam się w jego stronę.
-Bierzesz mnie pod włos?- zapytałam podejrzliwie.
-Nie. Wiesz co? Zapomnij o tym, co przed chwilą ci powiedziałem. Tylko... przepraszam.- wyminął mnie i poszedł sobie. To mnie zaskoczył. Podobam mu się? Na pewno mówi to każdej. Ale wydawało się, że przepraszał szczerze. Co mu się stało? Znowu włączyło się to jego miłe alter ego, które tak mnie zaskoczyło na wczorajszym spotkaniu? Co tu się, do cholery, dzieje? Boże, weź mi to wytłumacz, bo ja już głupieję.
Powlokłam się do Kiry. W holu spotkałam wychodzącą grupę dzieciaków. Chyba właśnie skończyły zajęcia. Poszłam od razu do gabinetu.
-Hello.- powiedziałam siadając na krześle. Kira, ty się czasem ruszasz? Wyglądała zupełnie tak samo, jak ją zostawiłam w listopadzie.
-No heeej.- odpowiedziała na powitanie. Podniosła głowę.- Wyglądasz lepiej niż ostatnio... ale i tak źle.- oceniła szybko.
-Dzięki.- parsknęłam śmiechem.- Sala wolna?
-Właśnie przeżyła nalot bachorów, ale chyba już skończyły ją wysadzać w powietrze.
-Skończyły, przed chwilą je mijałam.
-W takim razie idź. Powinna być otwarta.
-Okej. Zapłacę później, bo nie wiem, ile posiedzę.
-Spoko. Tam już chyba nikt nie będzie miał zajęć.- Kira wróciła do swojej pracy, a ja pognałam do sali.
Jak zwykle zamknęłam drzwi na klucz, zasłoniłam rolety, odpaliłam laptopa. Gdy iTunes się uruchamiał, naciągnęłam trampki. Dziś czas na hip-hop. Zaczynamy od rozgrzewki. Usłyszałam dźwięki "Back In Time" i zaczęłam się rozciągać. Głowa, ramiona, brzuch, biodra, nogi... Okej. Wykonałam kilka podstawowych ruchów. Dobra, to teraz przypominamy sobie układ z zawodów. Wprawdzie choreografię układałyśmy do innej muzyki, ale co szkodzi spróbować. Wsłuchałam się w melodię "Sunlight" i zaczęłam wykonywać kolejne kroki. Lewa, lewa, fala, wymach ręką, dostaw nogę, obrót raz, obrót dwa, przysiad, przewrót... Przewrót? Nie, coś schrzaniłam. Przez kilka piosenek pilnie ćwiczyłam układ. Aż w końcu doszłam do perfekcji. Jednak pamiętałam jak to ma wyglądać. To teraz coś na luzie, żeby się wyszaleć. Puściłam "Dynamite" i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Wyszło mi coś totalnie pokręconego i szalonego. Choreografia, która nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek układem. Przynajmniej się wyszalałam. A co tam, raz się żyje.
Muzyka się wyłączyła, ale ja czułam, że mogłabym tańczyć jeszcze z godzinę. Wpadłam na pomysł, żeby odtworzyć finałowy układ z pierwszej części "Step Up". Jasne, nie umiem tańczyć jak Jenna Dewan ani Channing Tatum, ale spróbować nie zaszkodzi. Uruchomiłam YouTube'a i włączyłam filmik "Bout It". Przez chwilę analizowałam układ, a potem zaczęłam ćwiczyć. Było naaaweeet dooobrze.. Nie, dobra, nie będę kłamać. Było koszmarnie. Teraz już wiem, co znaczy porywać się z motyką na słońce. Balet to nie moja bajka. Nie, nie, i jeszcze raz nie. Żeby mój taniec chociaż w pięciu procentach przypominał ten filmowy, musiałabym trenować parę ładnych lat. Gdy widziałam swój taniec w lustrze, to chciało mi się jednocześnie śmiać i płakać. Wyszło, że wybuchnęłam głośnym śmiechem. Chyba słyszeli mnie na wszystkich piętrach.
Dobra, na dziś chyba dam sobie siana. Ale póki jestem sama na sali, to mogę jeszcze w spokoju przesłuchać płyty, które wczoraj dostałam. Najpierw płyta chłopaków. Włączyłam odtwarzanie i rozłożyłam się na podłodze. Wow. Trzeba przyznać, że przyłożyli się do tego. Bardziej rockowe brzmienie, trochę ostrzejsze kawałki, praktycznie w każdej piosence wszyscy mają swoje solo. I to jest duży plus, bo w "Up All Night" solówki Nialla i Louisa można było policzyć na palcach jednej ręki i, według mnie, było to trochę wkurzające. Strasznie mi się spodobała "Diana". Bardzo, bardzo fajne brzmienie. I "Strong"! Mam kolejny ulubiony kawałek. I kolejne marzenie. Żeby kiedyś jakiś chłopak zaśpiewał dla mnie ten tekst:

I'm sorry if I say I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong,
That you make me strong.

(Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale nie obchodzi mnie to, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, jestem słabszy
Czy to tak źle?
Czy to źle, 
Że sprawiasz, że jestem silny.)

To wspaniały tekst dla dziewczyny. Mnie nikt tak nie zaśpiewa. Umrę, zanim ktoś to zrobi. Nie zdąży, albo nie zorientuje się, że byłam dla niego ważna. Ciekawe, kretynko, jak ma się zorientować, jeśli wszystkich odtrącasz?! Może jednak nie byłoby źle mieć chłopaka, zwłaszcza teraz? Zawsze jakieś wsparcie. Tylko jak to zrobić, zrobić casting? Żałosne. Jedyny odpowiedni chłopak na horyzoncie jest od kilku dni zajęty. Znowu. Chyba nie muszę tłumaczyć, o kim mowa. Uch, Natalia, miałaś o tym nie myśleć!
Dobra, teraz te nagrania. Byłam strasznie ciekawa, jak mocno będę wyklinać chłopaków za to, co tu wywinęli. Włączyłam pierwszą ścieżkę. Z głośników popłynęła melodia "Part Of Me". Matko, to jest mój głos?! Boże, to niemożliwe. W ciężkim szoku słuchałam nagrania. To jest nieprawdopodobne, mój głos w życiu nie brzmiał tak czysto! Oni go chyba całkowicie zretuszowali albo podłożyli inny, ja nie umiem tak śpiewać! Przełączyłam na kolejną, potem na następną. Przy  "Ass Up" już byłam pewna, że to jednak mój głos, bo zaśpiewałam tę piosenkę w taki swój charakterystyczny sposób, ale dalej nie mogłam uwierzyć. Puściłam kolejne kawałki. "My Heart Will Go On". Nie ma co, mają genialnych dźwiękowców, żeby zrobić taką przeróbkę. Ten cały Mike zna się na rzeczy. Teraz już wiedziałam, że całkowicie wygładzili te piosenki. It's impossible. Ja nie umiem brzmieć jak gwiazda. Dobry żart. Okej, kolejna piosenka. Uśmiechnęłam się szeroko. Nasza, czyli moja i Perrie, wersja "Timber" jest chyba lepsza od oryginału. Chociaż słychać było, że to nagranie z dyktafonu. Ktoś się roześmiał, strzelił kapsel od butelki z piwem, słychać było jakieś odgłosy, podejrzewam, że samochodów. Czyli tego już się nie udało ulepszyć. Zaraz, zaraz. Chwila, moment. Jeśli to nie jest retusz, to dlaczego mój głos brzmi tak jak na nagraniach ze studia? Znaczy, że... Że ja... O kurde. Czyli to faktycznie był mój prawdziwy śpiew?! What the fuck... Szczęka opadła mi z łoskotem na podłogę, a piosenka zmieniła się na "Slow It Down". Dalej jakieś odgłosy, a wśród tego dźwięki gitary i mój głos. Taki sam, jak wcześniej. Cholercia. Nie, nie ma bata! Dzwonię do chłopaków. W sumie dziwne, że sami jeszcze nie zadzwonili, jak to mają w zwyczaju. A, no przecież. Ja teraz jestem genialna i wyłączyłam automatyczne odbieranie na Skypie. Jestem mistrzunio. Uruchomiłam aplikację i weszłam w spis znajomych. Heej, górą nasi! Nialler jest dostępny. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Hello, Nattie!- uśmiechnął się szeroko do kamerki.
-Cześć, Niall.- uśmiechnęłam się do chłopaka.- Gdzie pogubiłeś resztę?
-Wywaliłem ich z domu.- oświadczył spokojnie. Zamurowało mnie.
-Co oni takiego zrobili? Zeżarli ci całe jedzonko? Wysadzili w powietrze Nando's, KFC i McDonald's? Rozwalili gitarę?- dopytywałam się. Horan wybuchnął tym swoim charakterystycznym śmiechem.
-Niee...- wyjąkał między kolejnymi atakami śmiechu.- Po prostu... dziś komponuję i nie chcę, żeby jakieś półdiablę angielskie mi przeszkadzało.
-A diabełek polski może ci poprzeszkadzać?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Jeśli masz siebie na myśli, to tak. Ty zawsze możesz mi przeszkadzać.
-Super! To będę dzwoniła w każdym momencie!- zawołałam radośnie.- W nocy, o północy i kiedy tylko będzie mi się nudziło! Czyli często!
-Ale, wiesz...- Horanek się przestraszył. Hehehe...- Ja też czasem chcę spać.
-Dobra, dobra, godzina dziennie ci starczy. A tak na poważnie, to przesłuchałam waszą płytę.
-I co? I co?- dopytywał się gorączkowo.
-Wiesz...- zawiesiłam głos.- No, szczerze mówiąc...- znów pauza. Niall chyba miał owsiki w tyłku, bo wiercił się niespokojnie przed monitorem.- Tak na serio, to...
-Nattie, uduszę cię, jak mi teraz nie powiesz!- wkurzył się.
-Dobra, okej, już mówię, spokojnie...- przedłużałam. Jestem wredna.- To jest... best CD ever!!!- wrzasnęłam, a Horan odetchnął z ulgą.- Płyta genialna, piosenki świetne, po prostu ideał! Strasznie mi się podoba.
-Uff, to super. Bardzo się cieszę. A ulubiona piosenka?
-Chyba "Strong". Tekst przemawia prosto do serca. Jak przy "Little Things" albo "Story Of My Life".
-No i fajnie. Wiesz, że przy słowach "Strong" pracował Louis?
-Tommo?- zdziwiłam się. Ten chłopak nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
-Aha. Wiesz, dedykował tekst Eleanor.
-No tak. Zakochani.- westchnęłam.
-Jak Zayn i Perrie...
-Albo Liam i Danielle.- mogłam się ugryźć w ten przydługi jęzor. Niall znieruchomiał.
-Wiesz już?...- zapytał niepewnie. Kiwnęłam głową i spuściłam wzrok.
-Wczoraj mi powiedział. Specjalnie zadzwonił, żeby mi o tym powiedzieć.
-O kurde.- Niall nie wiedział, co powiedzieć.- Wiesz, Nattie, my nie mieliśmy pojęcia, że oni... No, wiesz... Że znów będą parą.
-Nialler, po co ty mi się tłumaczysz?- zapytałam podnosząc wzrok.
-Nattie, ja wiem, że ty coś do niego czujesz.- przygryzłam wargę.- Może ty tego jeszcze nie wiesz, może Liam był ślepy i nie zauważył, ale ja mam dobry wzrok. I powiem ci coś. Nie wiem, czy to cię pocieszy, ale ja wierzę, że wy kiedyś będziecie razem. Shippuję was.- oj, Niall, gdybyś ty wiedział.... Zanim Liam się otrząśnie, to może być już za późno.
-Niall... Może by coś było, gdybym została w Anglii. A tak... Dzieli nas dwa tysiące kilometrów. Na taką odległość możemy być tylko przyjaciółmi.
-To dlatego jesteś na sali?
-Co?- zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam, co miał na myśli.
-Mówiłaś, że jak masz doła, to idziesz na salę tańczyć. Z tego, co widzę, to jesteś na sali.- to się nazywa przyjaciel. Uważnie słuchał tego, co mówiłam. Dobrze mnie znał.
-Tak, musiałam się wyładować. Ćwiczyłam hip-hop.
-No widzisz. Czyli masz doła w związku z Liamem.
-Skończmy już ten temat.
-Ale...
-Nie, Niall. Ja wiem, że mam rację. Lepiej zaśpiewaj coś na lepszy humor. Ta gitara, która leży obok ciebie na łóżku strasznie się do mnie uśmiecha.- Niall obejrzał się za siebie z uśmiechem i wziął gitarę. Od razu widać, że często gra. Palce automatycznie odnalazły swoje miejsce na gryfie, a prawa ręka dotknęła strun. Nie zastanawiał się długo nad piosenką, zaczął grać jakąś wolną melodię. W pierwszej chwili nie mogłam rozpoznać piosenki, ale gdy śpiewając doszedł do refrenu, wiedziałam, że to "You & I" z nowej płyty. Też wcześniej zwróciłam uwagę na tę piosenkę. Piękna melodia, a głos Horana znakomicie komponował się z dźwiękami gitary. Idealne współgranie. Złapałam się na tym, że słuchając piosenki uśmiecham się do ekranu. Niall skończył grać i oparł brodę na instrumencie.
-A co powiesz o drugiej płycie?- zapytał z szerokim uśmiechem. Zaśmiałam się.
-Ja rozumiem, że nie śpiewam ładnie, ale żeby tak retuszować mój głos...
-Co?- Niall zmarszczył brwi. Chyba nie zrozumiał, o co mi chodziło.
-No... ta płyta. Mój głos za dobrze na niej brzmi. To musiał być retusz.
-Żartujesz, prawda?- chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Nie. Nie, nie żartuję.
-Nattie, to twój oryginalny głos. Wszyscy, razem z Mike'm opracowywaliśmy te płytę, bo się odrobinę na tym znamy. Okej, trochę wyciszyliśmy podkład, wyczyściliśmy jakieś odgłosy z zewnątrz, ale twój wokal nie potrzebował obróbki. Gdybyś nagrywała swoją płytę może nagrałabyś kilka wersji piosenki i wtedy by się coś zgrywało, ale tu zostawiliśmy to tak, jak zostało nagrane.
-Chcesz... chcesz powiedzieć, że ja tak dobrze śpiewam?- zapytałam zdumiona.
-No. Nattie, ale ja nie rozumiem, dlaczego się dziwisz. Przecież nawet Paul proponował ci kontrakt. Pamiętasz? Zaniemówił, jak usłyszał twoje wykonanie "Titanica". Teraz też go zawołaliśmy przy zgrywaniu i już chciał do ciebie dzwonić, żeby się ściągnąć do Londynu.
-Ja tylko... nie mogę w to uwierzyć, jestem zszokowana. To znaczy, ja wiem, że rzadko fałszuję, ale żeby aż tak?!
-Nadajesz się na gwiazdę. Idź do X-Factora. Wiem, co mówię.- zażartował, a ja się zaśmiałam.- Nattie, mogę cie o coś zapytać?
-Jasne, wal śmiało.- mrugnęłam do niego. Wydawał się być jakiś speszony. Niall, co jest?
-Bo wiesz... ja nie wiem, czy...- plątał się.- Uhm... ja...
-Nialler, powiedz prosto z mostu, co się dzieje!- zażądałam zniecierpliwiona.
-Czy Nicky ma kogoś?- wyrecytował szybko, a mnie zamurowało.
-Pytasz się serio? Ona ci się podoba!- ucieszyłam się. Miałam rację, ona mu się podoba. Jupi!
-No... Chyba tak.- Niall, czy ty się czerwienisz? Uuuuu....
-No więc, niestety, Nicky ma chłopaka, Kamila. Ale jeśli mam być szczera, to uważam, że ty do niej lepiej pasujesz.- Niall spuścił głowę.- Ej, co jest?
-Jeśli ma chłopaka, to ja się nie będę tam pchał. Poza tym ta odległość... Wiesz, że takie związki z reguły nie wypalają. Zresztą my się nawet dobrze nie znamy, ledwo parę razy rozmawialiśmy.
-Wiesz, jeśli chcesz z nią pogadać, to wystarczyło powiedzieć. Dać ci do niej numer?
-Co?- podniósł na mnie wzrok.
-Chcesz jej numer? Może mnie nie zabije, jeśli ci go podam. Pogadacie, powysyłacie smsy... Zawsze to jakaś forma kontaktu. Będziecie mogli się zaprzyjaźnić.
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-Ja z reguły najpierw coś robię, a dopiero potem myślę, więc nie wiem.- zaśmiałam się wystukując na klawiaturze numer Niki.- Masz. I spożytkuj go rozsądnie.
-Dzięki Natalia.- Niall wpatrywał się nabożnie w ekran jakby uczył się numeru na pamięć.
-To zostawiam cię z nowym skarbem, muszę kończyć. See ya.
-Pa.- odmruknął i się rozłączył.
A nie mówiłam? Mówiłam, że coś zaiskrzy, że oni do siebie pasują. Żeby tylko Nika była wolna...



____________________________________
Kolejny rozdział, zgodnie z planem :) enjoy it!

Ten tydzień będzie zawalony nauką, więc proszę o cierpliwość. Rozdzialik zapowiadam na weekend, jeśli nie będzie przeciwwskazań :) Osoby, które zostawiają mi linki na swoje blogi: jestem teraz ogólnie nie do życia, ale jak tylko ten cały magiel maturalny się wyłączy, obiecuję, że wejdę i przeczytam wszystko! I promise! :*

Komentujcie! Obserwujcie! I co tam jeszcze chcecie! ;) =)

Roxanne xD

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Ale trochę smutny! Proszę niech ona w końcu komuś powie o tej chorobie!
    Niall i Niki aww...!
    Czekam na next! Pozdrawiam :*
    Pierwsza aaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to jeszcze nie jest smutny rozdział :P mogę ci zaręczyć, że będą jeszcze gorsze, bo opracowałam sobie całą tę historię i wiem, kiedy co się wydarzy ;)
      Pzdr. :*

      Usuń
  2. Aaaaaa Dziewczyno !!! Kolejny świetny rozdział ! Ja nie wiem jak Ty to robisz :) Jedna rada jeśli moge - masz talent i go rozwijaj, nie marnuj go :*
    ~ Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :* ten kom bardzo poprawił mi humor =)

      Usuń
  3. Bardzo mi się podoba, masz ogromny talent :)
    http://1dfansfiction.blogspot.com/ - wpadniesz do mnie ? :)

    OdpowiedzUsuń