-Gdzie jest nasza córka?- Zapytał niskim głosem, nie trudząc się witaniem nas. Zmarszczyłam brwi. No chwila, hello, trochę kultury mimo wszystko obowiązuje. Momentalnie odzyskałam wigor i wyprostowałam się.
-Dzień dobry. Nie spodziewaliśmy się państwa wizyty.- Powiedziałam z udawaną uprzejmością.
-Możesz sobie darować, dziecko.- Prawie splunął mi pod nogi.- Zawołaj Monikę, zabieramy ją ze sobą.
-Możemy wiedzieć, dokąd?- Odezwał się zza moich pleców Liam.
-Jak to dokąd, do domu!- Wykrzyknęła pani Pater.- Wystarczająco dużo narobiliście jej problemów, byłoby lepiej, gdyby w ogóle was nie poznała!
-Idź i ją zawołaj.- Polecił mi eks generał. A co to, rozkaz?
-Nie będzie mi pan wydawał poleceń.- Odparłam chłodno, zakładając ręce na piersi.- Nie jestem pańskim żołnierzem, tylko niezależną kobietą.
-Raczej sprzedajną dziwką, która daje się pieprzyć za kasę i rodzi pseudogwiazdom bękarty.
Otworzyłam usta z oburzenia. Nikt mnie nie będzie tak obrażał! Zerknęłam za siebie na Liama. Jak to dobrze, że to zdanie wykrzyczał po polsku. Wolałam potem nie ścierać krwawych śladów z podłogi.
-Jak pan śmie?!- Wybuchnęłam, kontynuując kłótnię w ojczystym języku.- To, że lubi pan tłamsić innych nie znaczy, że mnie też zmiesza pan z błotem! Nie jestem jakąś dziwką, zaszłam w ciążę, ale z mężczyzną, którego kocham i to jest moje pierwsze dziecko! Jak ja mam cholernie dość idiotów, którzy oceniają mnie po pozorach!
-Przestań nas obrażać, zawołaj Monikę i wyjeżdżamy!- Z trudem powstrzymałam się od dania matce Moniki po gębie, żeby przestała piszczeć.
-Monika nigdzie nie jedzie.- Oznajmiłam stanowczo.- Tu jest jej dom. Kiedy zniknęła, wy nie kiwnęliście nawet palcem, żeby ją znaleźć, a teraz, kiedy znów jest z nami i próbuje stanąć na nogi, wy chcecie ją stąd zabrać! Monika nie jest przedmiotem, żeby ciągle ktoś ją przestawiał z miejsca na miejsce!
-Nie zabierzesz mi mojego dziecka! Już jedno straciłam, nie pozwolę ci, żebyś odebrała mi drugie!- Matka Moniki podeszła niebezpiecznie blisko mnie. Musiałam się cofnąć o krok, żeby uniknąć popchnięcia lub ciosu.
-Mama...?- Oczy wszystkich zwróciły się na schody, z których schodziła Monika, podtrzymując ramieniem Harry'ego. Oboje patrzyli na nas nic nierozumiejącym wzrokiem. Styles zszedł powoli z ostatniego stopnia i oparł się o balustradę, wyjmując ręce z kul. Monika podeszła bliżej i po prostu patrzyła na rodziców.
-Moje dziecko!- Pani Pater rzuciła się w przód, żeby ja przytulić, ale dziewczyna przerażona jej nagłym gestem, cofnęła się z powrotem do Harry'ego.- Co oni ci zrobili?!
-Przywitaj się z matką! Nie tak cię wychowaliśmy!- Huknął jej ojciec, wchodząc głębiej do domu. Monika pokręciła głową.
-Co tu robicie?- Wyszeptała, obejmując się rękami.- Kiedy wyjeżdżałam tutaj, powiedzieliście, że nie chcecie mnie widzieć...
Whoa... Szok. Tego nie wiedziałam. Myślałam, że Monika sama z premedytacją urwała z nimi kontakt i wyemigrowała z Niką do Londynu, żeby z nami zamieszkać. Spojrzałam na Liama z niepokojem, ale on śledził uważnie rozgrywające się tu wydarzenia, próbując coś ogarnąć z naszego szeleszczącego języka. Niby kiedyś go coś uczyłam, ale nadal nie wyszedł poza poziom "Kali jeść, Kali pić".
-Co ty pleciesz, córeczko!- Jej ojciec podszedł bliżej, ale z każdym jego krokiem Monika kuliła się coraz mocniej.- Chodź, wracamy do domu.
-Ja jestem w domu.- Nagle Monika podniosła głowę i spojrzała wyzywająco na swojego tatę. W tym momencie o wiele bardziej przypominała tę dawną dziewczynę jeszcze z początku tego lata.- Nigdzie się nie wybieram.
-Zobacz, co oni ci zrobili...- Odezwała się drżącym głosem jej matka.- Pomożemy ci.
-Harry mi pomaga.
-Co to za życie i pomoc, co?!- Krzyknął mężczyzna.- Jest tak nieodpowiedzialny, że mało się nie zabił, a wcześniej pozwolił im na uprowadzenie ciebie!
-Ja sama im na to pozwoliłam!- Wrzasnęła przeraźliwie. Wszyscy zamarli w bezruchu, patrząc, jak z zahukanej dziewczyny, która boi się własnego ciała, wychodzi bestia.- Byłam głupia, bo myślałam, że tam mi będzie lepiej! Ale wiesz co?! Zamydlili mi oczy, tak jak ty to zawsze robiłeś! Moniczko, idź tam, te zajęcia będą od ciebie więcej wymagały! Monisiu, powinnaś wziąć jeszcze ten fakultet, chyba chcesz, żebym był z ciebie dumny! Nigdy nie dorównasz swemu bratu, Wojtek był sto razy lepszy od ciebie! Ty powinnaś umrzeć, nie on!!! Ile razy mi tak mówiłeś?!
-Monika...
-ILE?!
Zapadła cisza, przerywana tylko szlochem jej matki. Monika ze zwykłej wściekłości przeszła w czystą histerię.
-A ty nie jesteś lepsza! Ustawił sobie ciebie i zawsze stoisz po jego stronie, a wiesz, ile razy cię zdradzał?! A ty jak ślepy kret krytykowałaś mnie, a jego ustawiałaś na ołtarzu! Nienawidzę was! Z całego serca was nienawidzę, bo spaczyliście mi spojrzenie na świat! Wszystkich podejrzewam o najgorsze, oskarżam ich o coś, czego nie zrobili! Wy mnie tego nauczyliście!- Nawet nie zauważyłam, kiedy koło mnie stanęła Nika i z otwartą buzią przyglądała się scenie. Shane zaczął lekko popłakiwać. Zabrałam go Liamowi i przytuliłam, żeby się uspokoił. W głębi duszy prosiłam, żeby Perrie zeszła na dół i go zabrała. Lepiej, żeby dziecko nie słuchało takich krzyków.
-Ja cię nie proszę!- Wysyczał ojciec Moniki, cały czerwony z gniewu. Szybkim krokiem podszedł do niej i złapał ją mocno za łokieć.- Jedziesz z nami, czy ci się podoba, czy nie!
-Dzwoń do Chada.- Powiedziałam szybko do Liama, ale zanim on zdążył wyjąć telefon, żeby nadać sygnał ochroniarzowi, stało się coś strasznego.
Monika nie zdążyła się odsunąć, kiedy ojciec złapał ją za rękę i w pierwszej chwili próbowała się wyrwać. Po sekundzie przestała się opierać i zaczęła spazmatycznie oddychać, miałam wrażenie, że się zaraz udusi. Palce rąk wygięła w dziwacznej konfiguracji, jakby wszystkie jej zesztywniały. Prawą rękę trzymała bezruchu w uścisku mężczyzny, lewą złapała się za ścianę i zaczęła nią drapać o gładką tapetę, szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Jednocześnie wygięła całe ciało tak, żeby być jak najdalej od trzymającego ją człowieka. Oczy zaszły jej jakby mgłą, usta wykrzywiły się w niemym krzyku. Osunęła się na kolana i zaczęła się trząść, jak podczas ataku padaczki.
-Proszę...- Wyjęczała.- Nie chcę znowu iść... Weź inną, nie mnie... Weź inną... Zabij mnie... albo weź inną...
Dosłownie skamieniałam. Nika wydusiła z siebie ciche "Jezus Maria" i zakryła usta dłonią. Pan Pater puścił ją jak oparzony i w szoku wpatrywał się w swoją córkę, jak przesuwa się szybko pod ścianę, obejmuje kolana rękami i zaczyna rozpaczliwie szlochać.
-Co tu się dzieje?!- Perrie stanęła na szczycie schodów i z przerażeniem patrzyła na całą scenę. Zbiegła na dół i uklękła przy Monice. Liam wysłał Chadowi sygnał i wziął ode mnie Shane'a. Razem z Niką dopadłyśmy Moniki. Na prawej ręce zaczął jej się formować siniak na kształt trzymającej ją przed sekundą ręki. Bałam się jej dotknąć. Podniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie Harry'ego. Od razu zrozumiałam, co chciał mi przekazać. Wstałam z kolan i pomogłam mu usiąść na podłodze obok dziewczyny. Odłożył kule na bok i delikatnie objął ją ramieniem.
-Spokojnie, to ja...- Powiedział cicho, kiedy Monika się wzdrygnęła.- Jestem przy tobie, nic ci nie grozi...- Dziewczyna powoli, ostrożnie, nie przerywając histerycznego płaczu, wtuliła się w Stylesa. Ani on, ani Liam, nie mieli pojęcia, co Monika przed chwilą wykrzyczała do swoich rodziców, ale jedno udało im się pojąć: Flash i jego banda musieli takim samym gestem prowadzić dziewczyny na te... tortury. A ojciec Moniki nieświadomie to powtórzył, co wywołało w dziewczynie atak paniki.
-Państwo już wychodzą.- Chad pojawił się w hallu i stanowczym gestem ujął pana Patera za ramię.- Kolejna wizyta, a wezwiemy policję.
-Nie macie na mnie żadnego haka.- Odpowiedział, ciągle próbując otrząsnąć się z szoku.
-Znęcanie się nad córką to mało?- Stanęłam przed nim.- Mamy na to kilku świadków. W domu jest monitoring. Jeszcze raz się pan tu pojawi, a wystąpimy o nakaz zbliżania się i jestem pewna, że Monika nas poprze.
-Możecie mi buty czyścić.- Warknął, wychodząc z domu.- Anita, idziemy!
-Córeczko...- Mama Moniki chciała jeszcze na chwilę przyciągnąć uwagę córki.- Proszę cię...
-Idźcie do diabła!- Monia poderwała się na równe nogi i popędziła po schodach na górę.
Shane, słysząc huk zatrzaskiwanych drzwi na piętrze, wybuchnął rozpaczliwym płaczem.
~~*~~
-To wczoraj...
-To była masakra.
-A już byliśmy tak blisko. Teraz Monika nie otworzy się tak łatwo.
-Wiesz, siła perswazji Harry'ego, pomoc psychiczna Shere Khana...
-Nattie, serio? Może miałaś zamknięte drzwi od pokoju w nocy, ale ja w twojej pracowni słyszałem każde jej chlipnięcie. Płakała kilka godzin. A dziś nawet nie zeszła na śniadanie.
-Wszystko się wali.- Jęknęłam, masując palcami skronie.- Wszystko po kolei poszło się spierdolić.
Na to Liam już nie miał argumentu. Siedzieliśmy w samochodzie przed przychodnią ginekologiczną. Byłam umówiona z Sheilą na wizytę, ale pomyliliśmy godziny i przyjechaliśmy za wcześnie. Słońce mocno świeciło przez szyby auta i silnik musiał być włączony, żeby utrzymać klimatyzację. Otwarcie okna groziło uduszeniem się smrodem spalin samochodowych, które obficie zanieczyszczały zakorkowaną ulicę. Szkoda wielka, że nie było paparazzi, może by się trochę podtruli.
-A jak ty się czujesz?- Spytał, zerkając na mnie kątem oka.- Wczoraj byłaś nieźle roztrzęsiona.
-Jest okej.- Odpowiedziałam, wzdychając.- Głowa mnie tylko boli.
-A mała?- Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Zaczyna się porządnie wiercić.- Spojrzałam w dół na brzuch.- Aż dziwne, że jeszcze tego nie widać.
-Wiesz, widać, że rośniesz w oczach.- Parsknął śmiechem. Trąciłam go łokciem w bok.
Taka atmosfera mi pasowała. Już umieliśmy się dogadać... Nawet nie zajęło nam to dużo czasu. Tylko dwa, może trzy tygodnie, a już wróciliśmy do dawnego stylu bycia. No, może bez przytulania, całowania, ale jednak. Nie da się od razu wskoczyć w relacje sprzed kilku miesięcy. I tak uważam za sukces to, co do tej pory zrobiliśmy. Nie powinno się nas jeszcze nazywać parą, ale kumplami, przyjaciółmi już tak.
Włączyłam radio i automatycznie podgłośniłam "My Love". Zaczęłam nucić tekst pod nosem, a Liam po chwili się do mnie dołączył. To jeszcze bardziej przypominało dawnych nas. Śpiewanie wszystkich możliwych piosenek, w każdym miejscu i o każdej porze. Dlatego właśnie od razu po przeskoczeniu na inną stację, zaczęliśmy ze śmiechem śpiewać "Tell Him", które kojarzyłam z "Glee".
-Okej, teraz musimy już iść.- Zaśmiał się, kiedy zaczęłam bić go lekko po ręce, żeby nie wyłączał radia.
-Ej, lubię tę piosenkę...- Wydęłam wargi, gdy ucichło "How To Be A Heartbreaker".
-Ja też, ale za pięć minut masz badanie.
-Pięć?!- W panice wybiegłam z samochodu i popędziłam do przychodni. Wyhamowałam przed gabinetem lekarskim tuż przed wyjściem Sheili. Liam dogonił mnie chwilę potem.
-Natalia... O, jesteście. Chodźcie.- Sheila zaprosiła nas do gabinetu.- Jak się czujesz?
-Znakomicie, chociaż stresów mam od groma.- Oznajmiłam, siadając na fotelu.
-Wstawaj, wstawaj, od razu zrobię ci USG.- Posłusznie przeniosłam się na kozetkę. Sheila usiadła na stołeczku obok.- Hmm, wszystko wygląda w porządku.- Stwierdziła, badając mój brzuch.
-Ostatnio zaczęłam czuć ruchy dziecka. Najpierw delikatne, a ostatnio coraz mocniejsze. Tak raz dziennie, raz na dwa dni.
-No, przyzwyczajaj się, że będzie cię traktować jak worek treningowy.- Wzięła sondę i wylała na nią żel.- Uwaga, zimne.
Wzdrygnęłam się, kiedy dotknęła głowicą mojego brzucha. Liam stanął za plecami Sheili i z napięciem wpatrywał się w ekran. Wydawało się, że za chwilę zacznie z przejęcia wykręcać sobie palce.
-O, tu jest główka, widzisz?- Skinęłam głową, uśmiechając się szeroko.- Zaczynają jej rosnąć włoski, ma już brwi... O, a tu masz rączki. Widzisz? Złączyła je, jakby chciała cię o coś poprosić.- Zaśmiała się. Teraz już szczerzyłam się od ucha do ucha, nie zwracając uwagi na łzy gromadzące się pod powiekami. Byłam szczęśliwa, jak nigdy dotąd.
-Brzuszek w porządku... Nóżki też. O, czułaś to? Właśnie strzeliła ci kopniaka.
-Coś załaskotało.- Byłam zbyt przejęta widokiem małej, żeby zwracać uwagę na kopnięcie.
-Sprawdźmy teraz... Ma około dwudziestu trzech centymetrów. Będzie małym dzieckiem, ale nic się nie martw, w domyśle miała być bliźniakiem, jej wielkość to norma. Posłuchajmy teraz serca.- Kliknęła odbiór dźwięku i usłyszeliśmy głośne stukanie, szybsze od normalnego rytmu serca dorosłego człowieka, ale jak najbardziej prawidłowe. Nawet ja mogłam to rozpoznać. Zerknęłam na Liama, który przygryzał wargę, nie odrywając wzroku od ekranu.
-Liam? Czemu nic nie mówisz?- Poderwał głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnie. Nawet na odległość mogłam dostrzec łzy w jego oczach.
-Jest... śliczna. Piękna.- Powiedział cicho, pociągając nosem.
-O rany, ale nie musisz płakać.- Wyciągnęłam rękę w jego stronę i mocno uścisnęłam jego dłoń. Odwzajemnił uścisk i zwrócił się do Sheili:
-Możesz nam to nagrać?
-A poczekasz dwa tygodnie? Za dwa tygodnie macie USG połówkowe, równo połowa ciąży. Wtedy na pewno włączę nagrywanie.
-Okej.- Liam z niechętną miną przystał na warunki. Sheila wręczyła mi ręczniki papierowe do wytarcia brzucha i usiadła za biurkiem.
-Dam ci nową receptę, gdyby skończyły ci się tabletki. Tutaj masz jeszcze skierowanie na badanie... Aha, i musimy omówić kwestię porodu.
-Już?- Zdziwiłam się, siadając na fotelu.- Podobno mam jeszcze połowę ciąży do przejścia.
-To prawda, ale nie wykluczamy wcześniaka, prawda?- Sheila wzięła kolejny bloczek z kartkami i zaczęła coś szybko notować.- Jest to ciąża podwyższonego ryzyka, więc trzeba być przygotowanym. Poroniłaś jedno dziecko. Plus trzeba wziąć pod uwagę twoją wadę wzroku. Wysiłek przy porodzie może spowodować pogorszenie widzenia lub nawet utratę wzroku.
-Wiem to.- Wtrąciłam się.- Okulista mówił mi już wcześniej, że gdybym miała rodzić, to prawdopodobnie najlepszym wyjściem będzie cesarka.
-Dokładnie. I dlatego tutaj...- przesunęła w moją stronę zapisaną kartkę.- Masz skierowanie na ewentualne cesarskie cięcie. Najprawdopodobniej będę w pobliżu, ale gdyby nie, dajesz to lekarzowi i nic cię nie interesują jego wąty, ma ci zrobić cesarkę. Jakby tylko zaczął się poród, natychmiast do mnie dzwonisz, a ja lecę do ciebie i wyciągam twoje maleństwo.
-Dobrze.- Skinęłam głową.
-Cesarka będzie bezpieczna?- Liam oczywiście już zaczął się martwić.
-Nic się nie stanie.- Uspokoiła go Sheila.- Cesarskie cięcie jest normalnym zabiegiem chirurgicznym. Wyjmiemy dziecko, usuniemy łożysko, Natalia dłużej poleży w łóżku niż po normalnym porodzie, ale potem wspomnieniem będzie tylko niewielka blizna. A w dzisiejszych czasach można bliznę normalnie usunąć.
-Ale Natalii nic nie grozi?- Upewniał się. Ponownie wzięłam go za rękę. Wyluzuj, Payne, to tylko poród. I to nie ty będziesz rodził, a ja.
-Przy każdym zabiegu jest ryzyko. Ale moim zadaniem jest zmniejszyć to ryzyko do zera.- Odpowiedziała Sheila spokojnie. Chyba już nie takich ojców widziała.
-Liam, nie panikuj.- Mruknęłam do niego, ale posłał mi oburzone spojrzenie.
-Ja tylko nie chcę, żeby coś ci się stało!- Pisnął, ściskając moją rękę. Wywróciłam oczami.
-Wiem i uwielbiam cię za to, ale co za dużo to niezdrowo.
-Okej, ustalcie sobie, co dalej, ale w domu. Ja mam jeszcze pacjentów.- Sheila wstała z fotela i wręczyła mi kartki.- No, już, zmykać!
Posłusznie pożegnaliśmy się i wyszliśmy, mijając na korytarzu młodą dziewczynę w zaawansowanej ciąży, która na nasz widok mało nie padła trupem na miejscu. Od razu było widać, że Directionerka. Oczywiście nie uszły jej uwadze nasze złączone dłonie (bo Liam nie chciał mnie puścić po wyjściu z gabinetu), recepty trzymane w mojej dłoni i brzuszek wystający spod kurtki. Ciąża totalnie potwierdzona, Twitter dowie się, kiedy tylko ta oto przyszła mama wyjdzie z gabinetu i będzie mogła zająć się sprawami innych. Ależ musiała się czuć podekscytowana, że jej lekarzem prowadzącym jest ta sama doktor, która zajmuje się mną, a w gabinecie przed chwilą siedział Liam Payne z One Direction i ona może oddychać tym samym powietrzem, co on przed chwilą!
Posłałam jej szybki uśmiech, ale ona nie dała rady go odwzajemnić. Z otwartymi ustami wpatrywała się w nas, jakby ją całkiem zamurowało.
Wyszliśmy przed przychodnię i od razu udaliśmy się do samochodu. Usiedliśmy w środku, pootwieraliśmy okna, ale Liam, ku mojemu zdumieniu, nie ruszał z miejsca. Siedział zamyślony, skupiając wzrok na znaczku Hyundai na kierownicy.
-Liam? Wszystko w porządku?- Zapytałam, przechylając się w jego stronę. Odwrócił do mnie głowę i aż się zdziwiłam, jak blisko siebie były nasze twarze.
-Tak... Ja po prostu nie chcę cię więcej stracić.- Powiedział cicho, patrząc mi prosto w oczy. Spuściłam wzrok, ale się nie odsunęłam.
-Nie stracisz mnie. Ani małej.- Odparłam niepewnie. Wyciągnął rękę i podniósł kosmyk włosów, który opadał mi na twarz.
-Ale pewności nie masz. Wolisz nie ryzykować, iść powoli do przodu, mieć dużo czasu do namysłu, choć z reguły decydujesz się szybko, a ja chciałbym jakiejś gwarancji. Potwierdzenia, że wszystko będzie dobrze.- Wyszeptał.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Ja to rozumiem. A ty nie masz za co przepraszać. Ja powinienem do końca życia powtarzać, jak bardzo cię przepraszam.
-Raz wystarczy.- Powiedziałam prawie bezgłośnie.
Patrzyliśmy sobie w oczy, jak zahipnotyzowani swoimi odbiciami w naszych źrenicach. Delikatnie założył mi kosmyk włosów za ucho, a potem przesunął palcami po policzku, aż przeszedł mnie dreszcz. Mimowolnie się uśmiechnęłam. W tamtej chwili byłam pewna, całkowicie pewna, że chcę z nim być do końca świata. Sophia już była nieważna, nie istniała i miała się więcej nie pojawić. Ale był on. I nigdzie się nie wybierał. Miał zamiar zostać przy mnie na zawsze. I tym razem nikt ani nic nam tego nie odbierze.
-Mogę...?- Zawiesił głos, patrząc na mnie znacząco.
Dać mu tę gwarancję, o którą prosił? Nawet nie prosił, ile błagał. Przeniosłam wzrok niżej, na jego usta i bez wahania go pocałowałam. Po raz pierwszy po pięciu miesiącach. Poruszył się, nie odrywając swoich warg od moich i objął mnie ramieniem, przypadkowo uderzając ręką o dźwignię zmiany biegów. Syknął przez zęby, ale całował mnie dalej. Delikatne muśnięcia przerodziły się w znacznie mocniejsze, bardziej namiętne pocałunki. Dłońmi przyciągałam go do siebie mocniej, pragnęłam, aby nasze ciała stopiły się w jedno i nigdy więcej nie zostały rozdzielone.
Pamiętacie piosenkę Seleny Gomez "A Year Without Rain"? A day without you is like a year without rain... Mój deszcz właśnie spadł.
Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili, żeby złapać oddech.
-Wow...- Udało mi się wydusić z siebie po chwili. Liam zaśmiał się pod nosem, głęboko oddychając.
-Po czymś takim masz tyle czasu, ile tylko zapragniesz.
~~*~~
-Wreszcie jesteś!- Zawołałam radośnie, prawie rzucając się na siedzącego na naszej kanapie Nialla.
-Boże, udusisz mnie!- Wystękał gdzieś spod mojego ramienia.- Też się cieszę, Nattie.
-Natalia, za to, że go wypuścili wcześniej, masz u mnie duże piwo, serio.- Nika mocno mnie przytuliła.- Albo nawet czteropak. Oczywiście, jak już urodzisz.- Dodała pospiesznie, kiedy Liam wydał z siebie ostrzegawcze chrząknięcie.
-Dzięki, ale chyba spasuję. Za to jutro możesz mi zrobić bigosik.
-Ooo tak! Zdecydowanie! Nikuś zrobisz nam bigosik?- Nialler popatrzył na nią prosząco.
-Zrobię ci nawet pięciodaniowy obiad, byleby wszystko już było z tobą dobrze.- Nachyliła się nad nim i go czule pocałowała.
Horan wyglądał już dużo lepiej. Włosy powolutku mu odrastały, miał na głowie już regularnego jeżyka. Gorzej, że włosy były brązowe i ciągle narzekał, że jeszcze nie pozwalamy mu pofarbować. Z nogą wszystko było w porządku, a ręką też. Problemy wewnętrzne z wątrobą i śledzioną znikły jak kamfora. Nialler miał tylko leżeć, dużo odpoczywać i chwilowo być na lekkostrawnej diecie, czego osobiście dopilnuję i zjem sama cały bigos. Jestem w ciąży, ujdzie mi to na sucho. Gorzej, bo spóźniłam się na wielkie powitanie, ale odbiję to sobie na...
-To co, czas na imprezkę?!- Wydarł się Louis na cały regulator. No właśnie. Eleanor trzepnęła go po łbie.
-Wrzeszcz tak dalej, a sąsiedzi pomyślą, że się nawaliłeś. Albo że cię molestujemy.
-Nawalę się na imprezce, a na molestowanie zaczekaj, aż będziemy sami.- Wszystkie jednogłośnie wydałyśmy jęk obrzydzenia.
-Tomlinson, jesteś jakiś niedorobiony.- Stwierdziła z niesmakiem Perrie.- A jeśli obudziłeś Shane'a...
-Spokojnie, kochanie, pójdę wtedy do niego.- Zayn posłał jej uśmiech.
-Czyli co? Zwołujemy jeszcze kogoś, czy imprezujemy od razu?- Zapytał Harry, głaszcząc rozwalonego na kolanach Moniki kota.
Siedzieli na drugiej kanapie, ramię przy ramieniu, ale było widać, że Monika znów stara się trzymać dystans od innych. Niby od pseudowizyty jej rodziców minął tydzień, to ona i tak codziennie przynajmniej raz płakała i odcięła się od nas jak na samym początku. Tylko Shere Khan i Harry mogli naruszyć jej przestrzeń osobistą. Nikt poza nimi. Nawet ja.
-Dzwoń po Eda, jest teraz w Londynie.- Rzucił Liam, wyjmując telefon.- Sprawdzę chłopaków z 5SOS, ale oni chyba są znowu w Australii. A moglibyśmy poznać dziewczynę Luke'a.
-Tę nową?- Zainteresowała się Pezz.- Jak ona ma na imię? Alexis?
-Nieee... Anabelle. Chyba.- Stwierdziła Nika.
-Nie, mówię ci, że Alexis.
-Spytam, okej?- Liam podniósł telefon do ucha.- Halo, Luke? Siema, stary. Słuchaj, gdzie jesteście? Aha. Aha. Nie, bo urządzamy małą imprezkę. Horan wyszedł ze szpitala, ma dziś urodziny, poza tym ja mam spóźnioną imprezę urodzinową... Aha. Ty, a twoja dziewczyna jak ma na imię? Zmieniasz je jak rękawiczki, dziwisz się? Aha. Okej. Dobra, nara. Pozdrów chłopaków. Wiem. Postawię mu następnym razem. Na razie.- Rozłączył się.- Perrie, miałaś rację. Alexis.
-Co komu postawisz?- Zapytałam z ciekawością.
-Piwo Mike'owi. Przegrałem zakład, nawet nie pamiętam jaki.- Liam wzruszył ramionami.- Nialler, masz życzenia od chłopaków, podobno wysłali ci już tweety i jakieś foty na Instagramie.
-Sprawdzę potem. A co z Edem?- Wszyscy popatrzyliśmy na Harry'ego.
-Już jedzie. Jak się dowiedział, że jesteś w domu, to od razu ruszył, żeby cię przywitać.- Zaśmiał się Harry, wkładając telefon do kieszeni. Podniósł kule z podłogi i wstał z kanapy.- Dobra, ja się pójdę ogarnąć, bo wyglądam jak pół dupy zza krzaka.
-Pojadę ogarnąć jakieś alkohole.- Louis zerwał się z fotela i narzucił bluzę.- El, jedziesz ze mną?
-Nie, zostanę.- Pokręciła głową i posłała mu buziaka.
-Czekaj, Tommo, ja pojadę.- Liam poszedł za nim do garażu. Kiedy odpalili silnik, na górze rozległ się płacz małego Malika. Zayn natychmiast zerwał się z podłogi i pognał na górę.
-Fajnie, że Zayn tak chętnie się zajmuje Shanem.- Nika oparła głowę na ramieniu Nialla z głębokim westchnieniem.
-Taaa... W tym tygodniu zwłaszcza.- Mruknęła Perrie, szarpiąc za powłoczkę ozdobnej poduszki.
-Przecież się pogodziliście.- Zauważyła Eleanor. Pezz wzruszyła ramionami.
-Niby tak, ale nie pogadaliśmy tak... od serca. Wiecie, na te wszystkie ciężkie tematy.
-Może nie było odpowiedniej pory.- Powiedziałam pocieszająco.
-No, ale dziś nie mam zamiaru się tym przejmować.- Oznajmiła głośno i włączyła telewizor.
Akurat leciał "Kac Vegas". Po stwierdzeniu Niki, że dziś będzie właśnie tak wyglądać, otworzyły się drzwi wejściowe. Myślałyśmy, że to chłopaki z alkoholem, ale w salonie pojawił się nasz ulubiony rudzielec.
-Eddie!- Pisnęłam i wstałam, żeby go uściskać.- Jak Kanada? Dłużej już nie mogłeś tam siedzieć?
-Wiesz, wpadłem tylko, żeby zobaczyć, ile już zdążyłaś przytyć.- Zaśmiał się, odwzajemniając uścisk. Uderzyłam go lekko w ramię.
-To, że cię lubię, nie znaczy, że nie mogę ci przywalić.- Pokręcił głową i zaczął się witać z resztą.
Wstrzymałam oddech, kiedy podszedł do Moniki. Cholera, to chyba nie był dobry pomysł, żeby zapraszać kogokolwiek. Ed wiedział tyle, co reszta świata, czyli że Monika zniknęła na jakiś czas ze sceny, ale po wypadku wróciła. Nic o porwaniu, torturach, narkotykach. A to oznaczało, że nie wiedział też o jej lękach, panikowaniu i strachu przed obcymi osobami. Tak było też teraz. Nie zauważył, że wcisnęła się jak najgłębiej w kanapę, żeby jej nie dotknął i po prostu ją przytulił, rzucając jakąś żartobliwą uwagę. Ona wyrwała się natychmiast z jego objęć i pobiegła na górę. W salonie zapadła cisza.
-Zrobiłem coś nie tak?- Zapytał bezradnie Ed, patrząc po nas zdumionym wzrokiem. Chciałam mu odpowiedzieć, ale z góry dobiegły nas jakieś krzyki.
-Później ci wytłumaczę, to długa historia.- Rzuciłam, biegnąc na górę. Mało nie zderzyłam się z wchodzącymi Louisem i Liamem. Słyszałam, jak za mną Eleanor pospiesznie wyjaśnia Sheeranowi, co się tu działo. Wpadłam na piętro, a za mną reszta gromadki, depcząc mi po piętach. Z mieszkanka Malików wychylił się zdezorientowany Zayn z Shanem na rękach. Nie zwracając na nich uwagi, weszłam do pokoju Harry'ego. Siedział na łóżku i patrzył na Monikę, która chodziła po pokoju, płacząc i wykrzykując jakieś urwane zdania. W jego spojrzeniu malował się przestrach i zdziwienie, żal i smutek, rozczarowanie i cierpienie.
-Ja już... Nie mogę, nie potrafię...! Jestem ułomna i nic na to nie poradzisz!- Krzyczała dziewczyna, nerwowo przeczesując palcami włosy.
-Skarbie, co ty mówisz... Wszystko będzie dobrze, pomożemy ci...- Harry próbował jej przemówić do rozsądku, ale nic nie wskórał.
-Nie! Nie będzie dobrze! Ja nie mogę ciągle się bać, Harry! Nie mogę płakać za każdym razem, kiedy ktoś się do mnie zbliży! To mnie niszczy, a niedługo zniszczy też ciebie! Ty też będziesz miał mnie dość!
-Nie będę miał cię dość, zrozum to...
-Będziesz. Będziesz żałował każdej chwili, którą spędzisz na uspokajaniu mnie zamiast na imprezie, koncercie, wywiadzie, piwie z przyjaciółmi! Powinnam odejść!
Aż sapnęłam z oburzenia i zrobiłam krok do wnętrza pokoju. Odejść? Nie ma mowy! Już chciałam coś powiedzieć, ale uprzedził mnie Styles.
-Odejść?- Powtórzył ze złością. Poprzednie emocje zastąpił czysty gniew i oburzenie.- Odejść! Gdzie niby? Chcesz wyjechać?!
-Nie chcę, ale muszę.- Powiedziała, siąkając nosem. Harry pokręcił nerwowo głową i odgarnął włosy z czoła.
-Chyba po moim trupie.- Powiedział dobitnie.- Nie po to cię szukałem, żebyś teraz mi uciekała! Znowu!
-Harry...
-Nie, teraz ty mnie posłuchaj! Jestem cierpliwy i wytrzymam wszystko. Nie pozwolę ci wyjechać i naprawię cię, jasne? Zaufaj mi, wiem, że boisz się ufać ludziom, ale ja nie jestem taki, jak ci, którzy cię skrzywdzili.
-I co, Harry?- Podniosła na niego oczy pełne łez.- Zostaniesz ze mną, a potem będziesz chciał założyć rodzinę. Nawet jeśli kiedyś się przemogę i pozwolę ci dotknąć, to i tak nie zajdę w ciążę. Nie będziesz miał ze mną dzieci, a zawsze tego chciałeś.
-I co z tego?! Będę z tobą, to się liczy!- W Harrym buzowało coraz mocniej. Wydawało się, że z każdą minutą czerwienieje coraz mocniej, a z końców włosów strzelają mu iskry.- Kocham cię, do cholery!
-Znienawidzisz mnie.- Załkała.- Może ojciec miał rację, jestem do niczego i powinnam była tam umrzeć...
-Monika, co ty bredzisz!- Wziął kule, zaplątał się w nie, a w końcu rzucił je z wściekłością na drugi koniec pokoju i pokuśtykał powoli do dziewczyny stojącej pod oknem.- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało! Zmieniłaś mnie i ja teraz zmienię ciebie. Na lepsze. Naprawiłaś mnie po idiotycznym związku, napisałem dla ciebie miliard piosenek, w tym największe hity, "Addicted" i "Perfect", kocham cię i będę o tym trąbił całemu światu, tylko się ode mnie nie oddalaj.
-A co później?- Odsunęła się od niego z bólem wypisanym na twarzy.- Przecież się ze mną nie ożenisz...
-A niby dlaczego nie?!- Odwrócił się gwałtownie w stronę regału. Zachwiał się lekko na gipsie, ale złapał równowagę i otworzył jakąś szafkę.
-Co ty robisz?- Wyrwał się Liam, ale zaraz został uciszony przez resztę. Wszyscy stali tam za mną i przepychali się, żeby mieć lepszy widok. Dla świętego spokoju przesunęłam się wgłąb pokoju i Louis z westchnieniem ulgi stanął obok mnie pod ścianą.
Monika przeszła przez pokój i usiadła na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Chciałam już podejść i ją objąć na pocieszenie, gdy mój wzrok przyciągnął Styles, a raczej to, co trzymał w ręce.
-Oh my God.- Powiedziałam na głos, przykładając dłonie do ust. Ktoś za mną głośno wstrzymał oddech. Harry przyczłapał z powrotem do łóżka i usiadł obok Moniki.
-Dlaczego mam się z tobą nie ożenić, co? I dlaczego później, a nie teraz?- Spytał, wyciągając rękę z czerwonym pudełeczkiem w jej stronę. Monika podniosła głowę.
-O czym ty bredzisz...- Nagle zamarła, ze wzrokiem utkwionym w pudełeczku. Styles otworzył je i naszym oczom ukazał się pierścionek. Na pierwszy rzut oka z jakimś błękitnym kamieniem. Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się dostrzegłam, że to tanzanit. Takiego pięknego koloru nie miał żaden inny kamień szlachetny.
-Pierścionek kupiłem jakiś czas temu i czekałem na odpowiednią okazję. To miało wyglądać inaczej, ja miałem klęczeć i w ogóle już na wesele Elounor mieliśmy pójść jako narzeczeni, ale... Monika, kocham cię i nie mam zamiaru patrzeć, jak płaczesz, bo chcę cię uszczęśliwiać. Nie, nie robię tego z litości, robię to, bo jesteś dla mnie najważniejsza. Chciałem z tym znowu zaczekać, ale nie dajesz mi wyboru, więc chyba muszę wreszcie zacząć działać, mimo że cholernie przeszkadza mi ta noga.
-Harry...- Monia zaczęła w panice kręcić głową.- Nie ma mowy. Nie zrobię ci tego.
-Czego? Nie uczynisz mnie najszczęśliwszym, zakochanym facetem na ziemi?
-Nie, bo cię tym skrzywdzę.- Parsknął śmiechem na jej słowa.
-Zadam ci jedno proste pytanie.- Powiedział, momentalnie poważniejąc.- Kochasz mnie?
-Harry...- Jęknęła, łapiąc się za głowę. Nerwowo zaczęłam obgryzać paznokieć. Powiedz tak, idiotko!
-Kochasz czy nie kochasz?- Powtórzył z naciskiem.
-Kocham cię...- Odpowiedziała słabym głosem. Harry uśmiechnął się z zadowoleniem.
-Na taką odpowiedź liczyłem.- Wsunął jej na palec pierścionek.
-Ale...
-Żadnych ale, kochanie. Czas postawić cię przed faktem dokonanym.- Podniósł głowę i spojrzał na naszą zszokowaną gromadkę.- Co tak stoicie? Louis, dzwoń po tego znajomego księdza, który wam udzielał ślubu. El, masz jeszcze welon?
-Aha...- Skinęła głową, gapiąc się na niego, jakby wyrosła mu trzecia głowa.
-Super, oddamy ci jutro. Nattie, wyciągaj tamtą ukrytą kieckę. Na razie się w nią nie zmieścisz.
-A skąd ty...- Pisnęłam nieswoim głosem, szybko zerkając na Liama. Stał z niemądrą miną, próbując ogarnąć, co się tu, do diabła, działo.
-Daj spokój, chyba wszyscy w tym domu już ją odkryli.- Co za bezczel... Okej, kupiłam sukienkę na zakupach z Eleanor przed jej ślubem, zanim jeszcze wybrała krawcową, marząc, że po jej ślubie, zajmiemy się z Liamem swoim. Ale on... Styles, do cholery, szperałeś w mojej szafie?!- Perrie, poszukaj kwiatów na teraz, Nika, dzwoń do Lou, zajmiecie się makijażem i fryzurą. Liam, zawiadom moich rodziców, mają cztery godziny na dotarcie tutaj w odświętnych ciuchach. I Gemma. Prezenty przyjmiemy później. Niall, ty jesteś kaleką, zadbaj o muzykę. Ed... O, siema, stary, już jesteś... Załatw katering. I nie zapomnij o torcie. Louis, ogarnij ogród, jest genialna pogoda na ślub. Zayn, weź mi skombinuj garniak, ale na mój rozmiar, nie twój. A nie, cholera, jedź po obrączki! Liam, jak skończysz z rodzicami, chodź i pomóż mi z tą zbroją.
Staliśmy jak te kołki w płocie, patrząc na Stylesa, który jak gdyby nigdy nic, w pięć minut zaplanował sobie swój ślub. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że to żart. Niestety, znałam go doskonale. Był gotów to zrobić, na dwieście procent. Co więcej, Monika siedziała skołowana i nawet nie wiedziała, jak zaprotestować temu szaleńcowi.
-No, na co czekacie?- Klasnął w dłonie.- Do roboty, macie cztery godziny!
_______________________________________________
HAHAHAHAHAHAHAHAHA xD xD xD
Chcieliście kolejny ślub? Proszę bardzo ;)
To nie jest spontaniczny pomysł, wszystko było przemyślane od samego początku :D
Ależ dawno nie było takiej sytuacji, żebym dodała tak szybko następny rozdział... Kocham, kiedy mi robią takie roszady i makareny w planie zajęć, piątek miałam cały wolny, kupiłam najnowszą książkę Małgorzaty Musierowicz "Feblik", przeczytałam, zakochałam się w niej i stwierdziłam, że też chcę znaleźć takiego Józka lub chociażby Ignasia (który zmężniał i wreszcie zaczęłam go lubić... wcześniej to była taka miągwa, a teraz prawdziwy facet :) i skończyłam rozdział... Wow ^^
Dziękuję wam za wszystko, za motywację i te cudowne teksty typu: "Nie przejmuj się, my poczekamy, rozumiemy, że nauka jest najważniejsza...". Dziękuję. Jesteście najwspanialszymi czytelnikami na całym świecie <3
Buziaki od waszej zwariowanej, strzelającej durnymi pomysłami na kolejne rozdziały
Roxanne xD
Czy ty chcesz żebym zawału dostała?!?!?! Najpierw rodzice Moni, później jej ataki paniki, Lattie KTÓRE DO (przepraszam za słownictwo) KURWY SIE POCALOWALI I MALO CO NIE POLKNELI SWOICH TWARZY, potem z dupy Nialler w domu i nagle JEBANY STYLES SIE W SUMIE NIE OSWIADZCZA (?)ALE I TAK SIE ZARĘCZA Z MONIĄ????'!!!! I do tego ślub zaplanowany w pięć minut do wykonania w ciągu 4 godzin!!!! O.o Spokojnie wchodze na bloga żeby sprawdzić kiedy ma byc kolejny rozdział a tu takie coś!!!! Aż dziwne ze jeszcze nikt tego nie przeczytał o.O
OdpowiedzUsuńKate Skate xD
Przeczytali, widzę po wyświetleniach... Ale chyba są w takim szoku, że nie umieją napisać ani słowa ;)
UsuńHaha, jak z dupy Nialler? Przecież mówiłam, że wyjdzie ze szpitala :)
Harry jest mega impulsywny i normalny ślub w jego wykonaniu nie wchodził w rachubę xD
Ten rozdział to była bomba, wiem. Ale potem czeka was następny... Ślub to raz, ale nie zapomnijcie, że to jest też impreza z okazji urodzin Nialla, spóźnionych urodzin Liama i ogólnie ich wyjścia ze szpitala ;P
Dziękuję <3
Yyyyyyyyyyyy......ŻE JAK DO CHOLERY???
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się takiej reakcji... ;D
UsuńThank you <3
Dzięki za ten pełen pozytywnej energii rozdział :) Chciałam tylko zobaczyć jak wygląda sytuacja na moich blogach a tu paczę. O rozdział. No więc czytam :)) Już nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńThank you very much <3 <3 <3
UsuńO Boziu, zakochałam się w tym <3 To wygrywa wszystko. Harry jest moim bogiem, naprawdę hahaha.Tyle tych ślubów... Kolej na Nikę i Nattie. A właśnie! Jak cudownie, że między Natalią a Liamem wszystko się już układa. No ja mam nadzieję, że już niedługo oświadczy się jej po raz drugi xD Lattie to moje życie, ok. Nazwij to ich dziecko Marysia, na moją cześć hahaa Wtedy przynajmniej będę miała nazwisko Payne. Dobra, sorry, trochę mi odwala. To wszystko twoja wina. Ale i tak cię kocham. Ja to bym chciała, żebyś zrobiła z tego trylogię. Nie wyobrażam sobie, by ta historia mogła się kiedykolwiek skończyć (ostatnio skończyły się After i Frostbite, moje życie umiera). Dobra, dosyć tego cyrku. Dziękuję ci, że dodałaś tak szybko. Naprawdę, szacun. Do następnego x
Usuńmarjosia
Nika i Nattie jeszcze nie teraz :) przypominam, że Nat i Liam się ponownie nie zaręczyli ;)
UsuńO, ładne masz imię! Ja mam Marysia na drugie :D
Przykro mi, ale to nie będzie trylogia... Nie wiem, co mogłabym dalej napisać... Epilog wynagrodzi wam wszystko, zamierzam dać tam kilka epizodów z kolejnych lat, chyba ostatni to rok 2043... Nie pamiętam, mam to zapisane na telefonie xD
Dziękuję <3
Mam nadzieję, że rodzice nie będą więcej zawracać Monice głowy i ją nachodzić, chyba że zmienią swoje zachowanie. Ojciec Moni zachował się karygodnie, a jej matka wcale nie lepsza. Ugh, ci ludzie naprawdę nie pojmują powagi sytuacji w jakiej znalazła się ich jedyna córka. I jak można powiedzieć własnemu dziecku, że powinno umrzeć?! Znieczulica na całego, oni nie mają za grosz uczuć.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę urocze jak Liam martwi się o Nattie i córeczkę. Uważam, że to całkowicie normalne, który na jego miejscu nie robiłby tego samego? (oczywiście pomijając wyjątki). Lattie powoli powraca do żywych :D Oby tylko Sophia nie wróciła, a wtedy będzie idealnie.
Niall wreszcie w domu. Haha nie dziwię się mu, że nie może już wytrzymać i tęskni za swoimi blond włosami. Sama mam obsesję na punkcie farbowania moich włosów na blond już od trzech lat, więc go rozumiem, bo czułabym się teraz dziwnie w moim naturalnym kolorze xD
Kurcze, narobiłaś mi chęci na bigosik hehe.
WHAT?! Styles zwariował hahah Takiej akcji w życiu bym się nie spodziewała. Jestem mega zaskoczona. To totalne szaleństwo, żeby mieć 4 godziny na przygotowanie ślubu, no, ale to Harry Styles i tylko on bierze ślub last minute.
A tak na marginesie, to bardzo oryginalne te zaręczyny. Po co jakieś świece, kwiaty itp. skoro wystarczą tylko te piękne słowa i ukochany mężczyzna. Aż się wzruszyłam.
Jestem ciekawa jak będzie wyglądał ten cały ślub. Czasu na przygotowania wiele nie mają, więc wiadomo, że perfekcyjnie nie będzie, ale mówi się, że spontany wychodzą najlepiej :) Najważniejsze, aby Monia i Harry byli szczęśliwi, reszta może się nie liczyć.
Czekam na kolejny rozdział :)
~Caroline.
Rodzice Moniki raczej się już nie pojawią, a przynajmniej nie mam tego w planach. Ale kto wie, co mi strzeli do głowy ;P
UsuńCo do Sophii, to moja wrodzona złośliwość każe mi ją gdzieś wrzucić >:-)
O to chodziło, końcówka rozdziału miała was zaskoczyć :D ja zawsze decyduję się szybko i nie lubię wielkiego planowania, więc można powiedzieć, że to impreza w moim stylu xD
Dziękuję <3
Yyyyyyyy, że co?!?!?! Hahahahahahahahah. To jakiś kosmos. Ja pierdzielę, co tu się wyrabia, a chociaż w internecie do tej pory starałam się nie przeklinać i sprawiać dobre wrażenie. No dobra, Monikę przewidziałam, Nattie i Liam też jeszcze żadnym większym zaskoczeniem nie były, ale to co potem, to było coś. Jak Harry tylko wstał to wiedziałam, że się oświadczy, ale że od razu ślub. To nawet ja aż tak się nie rozpędzałam. Kurczę, Liam powinien sobie wziąć do serca, że Nattie już wtedy miała przygotowaną suknię ślubną i niedługo tzn. proponuję po porodzie się tym zająć. Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać. Wreszcie mnie zaskoczyłaś i szczerzę się do telefonu jak dziecko specjalnej troski.
OdpowiedzUsuńAll the love
Kinga
PS skąd wiedziałaś, że mam urodziny w styczniu haha
Jestem jasnowidzem ^^
UsuńMówisz po porodzie zająć się ich ślubem... Zobaczymy, co da się zrobić ;)
Dziękuję <3
Podam trzy powody dlaczego jestem zaskoczona :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: rozdział pojawił się tak szybko.
Po drugie: Liam i Nattie się pocałowali!
Po trzecie: Zaręczyny i ślub na spontanie. Tego to jeszcze tutaj nie było.
Podsumowując, ten rozdział to lawina niespodzianek.
Państwo Pater zachowali się jak... no cóż, brakuje mi tutaj odpowiedniego epitetu. Wiedziałam, że będą chcieli tam wpaść i ot tak zabrać Monię do Polski. Biedna Monika nie wytrzymała i wybuchnęła. Z jednej strony to dobrze, bo wykrzyczała im prosto w twarz to, co od dawna leżało jej na sercu i nie musi tego dłużej dusić w sobie. Jej atak paniki nie był żadnym zaskoczeniem. Kiedy ojciec złapał ją za rękę, traumatyczne wspomnienia o sekcie i Flashu wróciły. Kurde, było już tak dobrze i powoli przekonywała się do reszty, a przez jej ojca wszystko cofnęło się do początku. Mam nadzieję, że jej rodzice przemyślą swoje zachowanie i przeproszą ją za wszystko.
Między Latte jest już praktycznie tak, jak dawniej. Liam jak zwykle na posterunku i strasznie martwi się o Natalię. Mam wrażenie, że on bardziej przeżywa te ciąże, a to właśnie Nattie jest w niej i to ona będzie rodzić. Ale nie dziwię mu się, nie chciałby stracić Natalii i małej. I jeszcze ten pocałunek ajskdfnbbvdndskfbfgnbf! Fangirl na całej linii :D Teraz już dramy niech idą w odstawkę, zdecydowanie za dużo ich tutaj było.
Może i te oświadczyny Harry'ego nie były jakoś romantyczne i takie jakie każda dziewczyna chciałaby mieć... ale kogo to obchodzi? Tutaj liczyły się słowa, a nie czyny. Najważniejsze jest to, że on kocha Monikę, a ona jego. Ale organizować ślub w 4 godziny to istne szaleństwo, a Harry zaplanował to sobie tak, jakby miał krzesełko i słonko nad sobą, po prostu, ot tak w niecałe 5 minut. Mistrz spontanu - Harry Styles proszę państwa. Chyba wszystkich tym zaskoczyłaś. W życiu bym nie pomyślała, że Styles wpadnie na tak szalony pomysł. Oby wyszło im to na dobre, a wtedy będą naprawdę szczęśliwi.
Do następnego :D
Agnieszka :D
Ja sama nie ogarniam, jakim cudem udało mi się tak szybko to napisać. Kolejny rozdział już tak łatwo mi nie idzie ;/
UsuńWiem, szkoda, że kolejny atak paniki, można powiedzieć, cofnął Monię w powracaniu do zdrowia, ale może nie tak bardzo? Jeśli wtedy już prawie było dobrze, to teraz szybciej będzie lepiej? Zresztą, ma teraz na głowie ślub, a to na pewno na trochę odwróci jej uwagę :)
Pocałunku miało pierwotnie nie być, za to miało być spotkanie z Danielle, ale przełożyłam je na kolejne rozdziały ;) w ogóle ten rozdział cały taki spontaniczny... Ale żeby nie było, ślub w takiej formie planowałam od początku! :D
4 godziny to nie jest tak mało czasu :) dadzą radę... chyba xD
Dziękuję <3
Harry to wszystko powiedział na jednym wydechu bez zająknięcia. Jakby to wszystko zaplanował kilka dni wcześniej XD XD XD
OdpowiedzUsuńAle to było takie słodkie. On wyskoczył z tym ślubem i wgl. A najlepsze było to że cała ekipa stała w drzwiach i obserwowała przebieg wydarzeń XD
A teraz cofnijmy się do PIERWSZEGO POCAŁUNKU LATTIE OD ROZSTANIA! FJHDHUFHJJGDJKV fangirling level hard
Teraz musi być tylko lepiej, a jak nie... To lepiej zmień dalszą fabułę opowiadania ;)
Życzę duuużo weny i czekam niecierpliwie na ślub :*
Pozdr. Weronika :3
A kto wie, co mu chodziło pod tą kudłatą łepetyną? ;D może miał to już zaplanowane, albo przewidział po zachowaniu Moniki takie oświadczyny na szybko?
UsuńPierwszy pocałunek z wielkich liter, widzę, że naprawdę wam się to spodobało ^^
A fabuły i tak nie zmienię! :P
Dziękuję <3
A więdz wchodzę sb ma tw bloga żeby zobaczyć kiedy będzie nowy rozdział a tu widzę nowy a tu tyle emocj Latie się pocałowali awwww aż mi puls przyspieszył C: jeszcze ci rodzice pffff bezczelni prostacy Styles mój mistrz ślub w 4 h pogięło go ?xd jeśli mu się to uda to propsy dla niego genialny rozdział czekam na następny C: <3
OdpowiedzUsuńThank you very much <3
UsuńNie chce żeby ta historia sie skończyła proszeeeeee napisz jeszcze 3 cześć <3
OdpowiedzUsuńDo końca zostało jeszcze czternaście rozdziałów... Już mam rozplanowane, co w którym będzie.
UsuńWszystko kiedyś musi się skończyć... :(
Dziękuję <3
Jezu nie wierze co tu się wydarzyło
OdpowiedzUsuńHarry jesy takim wariatem w pięć minut oświadczyć się i zaplanowć ślub nie wierze
Lattie powraca?? Fuck Yeah na to czekałam
Rozdział świetny nie mogę doczekać się nexta
~Vika~
Potwierdzam, Harry jest wariatem :)
UsuńA Lattie... No, wraca, małymi kroczkami, ale wraca ;D
Dziękuję <3
Rozdział baaardzo fajny :) byłam zaskoczona, że tak szybko go dodałaś i czekam zniecierpliwiona na następny, a tak wgl kiedy masz w planach dodać kolejny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńKolejny spróbuję w ten weekend, mam nadzieję, że się uda :)
UsuńDziękuję <3
WOW! Cud, miód, malinki! Kurde nie wiem co napisać. Jestem w szoku! Rozdział jest po prostu zajebisty. Tyle emocji i wrażeń! No i kocham takiego szalonego Harry'ego <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i z niecierpliwością czekam na next'a :*
Thank you <3
Usuń❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial
/Roni
Dziękuję <3
UsuńSiedziałam przez cały rozdział w słuchawkach, w których nie leciała muzyka, bo tak się wciągnęłam, że zapomniałam włączyć muzykę.
OdpowiedzUsuńPocałunek Lattie. *O*
Odwiedziny rodziców Moni :O
Wizyta u ginekologa *O*
Akcja z weselem *O* :D :O
Tak właśnie wyglądałam czytając ten rozdział. Był zaj******!
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ucz się pilnie, bądź dzielna. :*
@Tyska1993
Haha, aż zapomniałaś o muzyce? xD
UsuńDziękuuuję <3
Aha? ... No to mnie zagięłaś :D Naprawdę dobry rozdział! No i ta akcja ze ślubem, to poprostu miazga :) A raczej jak to kiedyś nazwałam: takie BUM, ale BUM w twoim stylu :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
W długiej przerwie, kiedy nie dodawałaś nowych rozdziałów nudziło mi się i stwierdziłam, że zacznę czytać Twojego bloga od początku i muszę ci przyznać, że pierwsza część troszkę bardziej mi się podobała, ale tylko troszkę ;) Akcja w częśći jest chyba szybsza i to może dlatego.
Przepraszam za błędy, ale piszę ten komentarz słuchając mojego nowego ulubionego zespołu Against The Current przy maxymalnej głośności :D Polecam ci posłuchać ich piosenek i coverów jak będziesz miała czas :) Najbardziej polecam: ''Gravity'', ''I wanna get better'' i ''Talk''.
No, to chyba tyle ;)
Pozdrawiam
BUM w moim stylu, podoba mi się to określenie ;)
UsuńW pierwszej części szybsza akcja? Wydaje mi się, że właśnie w drugiej. Pierwsza ma trochę błędów, które naprawdę chciałabym kiedyś poprawić... Kto wie, może gdy skończę to pisać, to zacznę dodawać rozdziały od nowa, tylko poprawione? :P
O, nowa muzyka ^^ poszukam tych piosenek w wolnej chwili :)
Dziękuję <3
Kiedy możemy spodziewać się nowego (cudownego) rozdziału? <3
OdpowiedzUsuńW ten weekend, powiedzmy... w niedzielę? Zostaję w Lublinie, będę kuła do kolokwiów, ale trochę czasu wyskrobię i będę pisała :)
UsuńKiedy nowy rozdział ? ^^
OdpowiedzUsuńPatrz odpowiedź wyżej ;)
UsuńCudowny rozdział ♥♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Dziękuję <3 <3 <3
UsuńJeszcze tylko 1 h czekania na pojawienie sie nowego rozdziału
OdpowiedzUsuń0:52 nadzieja umiera ostatnia i umarła :( :'( ;'(
UsuńMoja też ;(
UsuńNie ogarniam jak rodzice moga się tak zachowywać !
OdpowiedzUsuńBezczelni jeszcze z pyskiem do Nattie wyskakują ?! UGH nie lubie ich za to.
Nie wiem czy to dobrze czy źle że rozmawiali po polsku... bo jakby Liam usłyszał to: "Raczej sprzedajną dziwką, która daje się pieprzyć za kasę i rodzi pseudogwiazdom bękarty" to ojciec Moniki poszedłby na spacer po zęby...
To co się potem wydarzyło... Czułam się jak bym czytała horror. Wstrząsnęło mną to chyba bardziej niż powinno.
Ok czytając 3 raz ten rozdział, za kazdym razem mam te same dreszcze.
Ale dzięki Bogu rozładowałaś atmosferę tą sytuacją w aucie :) ciesze się że ich relacje wróciły na normalne tory i teraz już musi byc tylko lepiej :)
Kocham jak Liam staje się taki opiekuńczy, to jest cecha, która chyba najbardziej urzeka mnie w mężczyznach. Tyle razy ksiądz na religii w szkole nam powtarzał, że "Kobieta u boku mężczyzny musi czuć się bezpieczna, jeśli nie jest, to on nie jest prawdziwym facetem a ona powinna znaleźć sobie innego" i to zostanie ze mną do końca życia.
I nareszcie Oni znowu się pocałowali... po tylu dramatycznych rozdziałach, czekałam chyba na ten promyczek szczęścia w postaci tego pocałunku. Wzruszyłam się <3
I wreszcie każdy jest na swoim miejscu, ten dom znowu jest tak szczęśliwy do porzygania, ale kocham to <3 Niall wrócił bejb !
Jeszcze tylko taki małe fragmenciki trzeba naprawic jak stan Moniki, Pezz i Zayn i wszystko będzie tak jak dawniej <3
No tak jak mówiłam stan Moniki... chyba ją pojebało, że chciała odejść ! Natalka grabisz sobie u mnie ! Jak możesz pisać takie rzeczy, gdy wszystko zaczyna się układać ?! :'( rozumiem napięcie, akcja i to wszystko i serio jestem dumna że potrafisz tak napisac opowiadanie żeby mnie to wciągnęło bezgranicznie, ale ja chce już szczęście. Choć jeszcze jakaś taka wielka drama mogłaby być ( sama sobie zaprzeczam wiem, ale nie moge się zdecydować, i wiem że nie mam nic do gadania do dalszej fabuły, ale lubie sobie po gdybać :D musisz mi to wybaczyć :*) Zaraz, czekaj... JAKIE ZARĘCZYNY ?! JAKI SLUB ZA 4 GODZINY ?! matko Boska Natalka jesteś genialna za wymyślenie takiego ślubu haha :D
A Hazza jest koksem bo przydzielił każdemu coś a sam ma się tego ubrać haha xD
Mega emocjonujący rozdział ! Dziękuje !
Gaba :*
Wiem, że pojechałam po bandzie, ale takie sceny też są potrzebne... Zwłaszcza w takiej sytuacji jak ta u Moniki.
UsuńWiem, Liam jest cudowny ^^ o, bardzo podoba mi się to zdanie, które napisałaś. Stuprocentowo się z tym zgadzam :D
Nie byłaś jedyną osobą, która się wzruszyła... Nawet ja musze się do tego przyznać *.*
Naprawimy, naprawimy... Ale pomieszać jeszcze troszkę nie zaszkodzi xD
No, decyduj się, decyduj ;) a zresztą, ja mam już zaplanowane... Takiej dramy jak ten wypadek i poronienie już nie będzie, ale maleńkie trzęsienia ziemi jeszcze mogą się zdarzyć :P
Harry chyba stwierdził, że jako kaleka może tylko wydawać polecenia... ;P
Dziękuję <3
Uuuu zapowiada się interesująco i obiecująco :3 Nattie w swoich humorkach i dodatkowo jeszcze Hazza? Podoba mi się Twój pomysł ! GABA :*
Usuń