Rozdział z dedykacją dla pewnej twitterowiczki @angelela97 z podziękowaniem za to, co ostatnio zrobiła... Mianowicie dzięki niej dostałam DM do Liama (dla niewtajemniczonych DM to coś jak Messenger na Facebook'u, czyli prywatna wiadomość na Twitterze; dziewczyny z konta 1DUpdates mają follow od Liama, czyli mogą automatycznie pisać do niego prywatne wiadomości i dołączać do rozmowy innych, których Liam nie obserwuje) i już zdążyłam do niego napisać :) jeśli mi odpisze, to chyba ze szczęścia ulecę w powietrze, choć kiedy dostałam powiadomienie na poczcie, to mało brakowało, żebym faktycznie nie zaczęła latać ze szczęścia, moja przyjaciółka może potwierdzić... Wysłałam jej kilometrowego smsa z najdłuższym zdaniem świata ;)
____________________________________________________________
- Aleś ty gadatliwy, Kasai. - Prychnęłam, nie spuszczając wzroku z rozwalonego w fotelu Japończyka. Skrzywił się nieznacznie.
- A po co mam się odzywać, kiedy gadacie o sprawach waszego zespołu? - Mruknął niechętnie. Niedługo wrośnie w ten fotel i trzeba będzie go siłą wyrywać. Jak oset.
- Ale jakbyś nie zauważył, od dwudziestu minut jesteśmy sami. - Przypomniałam mu. - Może wreszcie zaczniemy ten niewygodny temat i będzie z głowy.
- W życiu bym nie wpadł na lepszy pomysł, jakaś ty genialna! - Zadrwił. Udałam, że nie zauważyłam ironii.
- Wiem. Ja to w ogóle jestem zarąbista. I inteligentna. I błyskotliwa. I...
- Skromna? - Podpowiedział Noriaki niewinnie.
- Tak, skromność to tylko jedna z moich licznych wa... Zalet! Zalet! - Poprawiłam się błyskawicznie, ale jemu oczywiście nie umknęło moje przejęzyczenie.
- Powiedziałaś "wad". - Stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem.
- Powiedziałam "zalet". - Obruszyłam się.
- Wad.
- Zalet!
- Wad.
- Zalet!
- Nie kłóć się, Maj. Powiedziałaś "wad" i kropka. Masz naprawdę dużo wad, w tym nietrzymanie języka za zębami.
- Co masz na myśli? - Zmarszczyłam brwi.
- Och, nic, poza tym, że wciskasz nos w nie swoje sprawy i Danielle wydzwania do mnie codziennie z pytaniem, czy jeszcze się nie zabiłem z miłości do niej. - Gdyby wzrok mógł zabijać, byłabym już dawno trupem. Wbiłam wzrok w sufit i udałam wielkie zainteresowanie plamami po zabitych komarach.
- Nic na ten temat nie wiem.
- Oczywiście! - Głos chłopaka dosłownie ociekał ironią. - Ty nigdy o niczym nie wiesz! Niewiniątko! To skoro o niczym nie wiesz, to cię poinformuję, że nie zamierzam się zabić. Jeszcze. najpierw wrócę do Kioto i tam powieszę się dokładnie tak, jak zrobiła to Michiyo.
- Pogrzało cię?! - Poderwałam się z kanapy i spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Spokojnie, żartuję. - Odetchnęłam z ulgą i opadłam z powrotem na swoje miejsce. - Ale poważnie rozważam wyjazd do Kioto.
- No i po co? - Zapytałam z pretensją. - Danielle po nagraniach do filmu wróci i będziecie razem.
- Pfff! - Prychnął. - Danielle już znalazła jakiegoś fagasa i baluje za jego forsę w klubach LA. Sprawdź internet.
- Sprawdzam regularnie... może ostatnio trochę mniej, ale nic tam nie było o rzekomym facecie Dan.
- Popatrz dokładniej.
- Boże, Kasai, ty się zakochałeś na poważnie. - Pokręciłam głową ze zdumieniem. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- Możliwe. - Pokiwał głową ze stoickim spokojem. - Skoro pani kardiolog postawiła diagnozę złamanego serca, to mogę wziąć receptę i wrócić do domu?
- Czekaj no. Nigdzie nie idziesz. - Wstałam w kanapy i gestem nakazałam mu to samo. - Mogę się założyć, że od tygodnia jesz tylko mrożonki i fast foody.
- Jogurty, nie mrożonki. - Sprostował urażony. - Nie lubię mrożonek.
- Świetnie. - Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Na najwyższej półce stał garnek z zupą pomidorową i półmisek gołąbków autorstwa Niki. Zdjęłam je i wręczyłam Noriakiemu. - Wybacz, mam zakaz długiego stania na nogach, więc pozwolisz, że usiądę przy stole, a ty sobie to odgrzejesz.
- Gościnność to cecha narodowa Polaków? - Rzucił od niechcenia, ale widziałam, jak na widok pomidorówki zaświeciły mu się oczy. Szybko poinstruowałam go, gdzie znajdowały się sztućce, talerze i przyprawy. Z resztą poradził sobie sam.
- Dobra, zupy dawno nie jadłem. - Przyznał, siorbiąc gorącą pomidorową. - Ty robiłaś?
- Nie, Nika.
- Faktycznie, dużo lepsza od twojej.
- Chciałbyś. - Wystawiłam język i napiłam się wody z butelki. Spojrzałam na odgrzane gołąbki. - Najesz się trzema?
- Mam się podzielić, tak? - Jęknął.
- Byłoby miło. - Uśmiechnęłam się niewinnie i zabrałam mu jednego gołąbka. Przez chwilę pałaszowaliśmy obiad w milczeniu.
- Nic sobie nie zrobię, Natalia. Naprawdę nie musisz mnie sprawdzać, jestem silniejszy niż ci się wydaje. - Mruknął w końcu, odsuwając od siebie talerz.
- Wiem. - Odpowiedziałam, łapiąc go za rękę. - Ale jestem twoją przyjaciółką i martwię się o ciebie, jasne? Chcę, żebyś był szczęśliwy, nawet jeśli nie wiadomo jak mnie krytykujesz.
- To miłe, ale zauważ, że ta krytyka motywuje cię do działania. Czyli ja też się martwię i chcę, żebyś się... ogarnęła. - Wyszczerzył się po raz pierwszy od przyjścia tutaj.
- Wspaniale okazujesz swoją troskę, nie powiem. - Wybuchnęłam śmiechem i puściłam jego rękę. - Dobra, to powiedz, co teraz zamierzasz zrobić, ale tak na serio.
- Nic. - Odłożył widelec na pusty talerz. - Wrócę do żywych i będę pracował w szpitalu. Skończę staż i załapię się na jakieś nudne studia doktoranckie. Najlepiej na immunologii. Umrę, ślęcząc nad szukaniem leku na AIDS i może wtedy Danielle mnie pożałuje.
- Pierwsza część planu mi się podoba, druga niekoniecznie. Serio? Katedra immunologii? Ty chyba naprawdę masz gorączkę. - Udałam przerażenie. Immunologia była jednym z koszmarów na tych studiach i jednym z siedmiu przedmiotów, z których miałam poprawkę egzaminu. Zresztą Noriaki też, dlatego miałam wątpliwości, czy w ogóle by go dopuścili.
- Co nie? - Uśmiechnął się pod nosem. - Nie, a tak na poważnie, to... Wiesz, zerwaliśmy. Jak się nic nie zmieni, to może kiedyś do siebie wrócimy. Ale raczej marne na to szanse.
Pokiwałam głową. Trochę się tego spodziewałam, patrząc na to, jak burzliwa była ich znajomość. Ale jednak jakaś nadzieja się tliła, że może jednak... Wiem, byłam dziwna, bo chciałam, żeby wszyscy moi przyjaciele byli razem ze sobą, ale oni naprawdę do siebie pasowali! Zresztą, nadaję się na swatkę, gdyby nie ja, to Niall i Nika nie byliby razem, a tak są jedną z najbardziej denerwujących par stulecia. Nawet się nie kłócą.
- Zmieńmy lepiej temat. Jak się czujesz? - Rzucił Kasai.
- Doskonale, ale więcej niż ten miesiąc nie wytrzymam. - Stwierdziłam. - Zamiast chodzić, toczę się jak kula do kręgli. Powinnam leżeć, a wiesz, jak ja nie znoszę bezczynności.
- Wiem, z reguły zachowujesz się jakbyś miała owsiki w tyłku. - Wywróciłam oczami, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo zadzwonił mój telefon.
- Kiedyś się z tobą na serio policzę za te obelgi. - Zagroziłam, odbierając. - Halo?
- Hej... To ja, Roxanne. Mogłabym wpaść do was na sekundkę?
- Jasne, wbijaj! - Ucieszyłam się. Naprawdę lubiłam tę dziewczynę. - Wszyscy są w domu i będziesz mogła poznać Dianę!
- Bardzo chętnie. To ja będę za minutkę, już jestem na waszej ulicy. Na razie. - Rozłączyła się.
- Ktoś przychodzi? - Zainteresował się Noriaki.
- Taka jedna znajoma... - Odpowiedziałam nieuważnie, sprawdzając jednocześnie powiadomienia z Twittera. - Fanka chłopaków, poznałyśmy się niedawno. Monika ją ubóstwia. - Podniosłam wzrok na chłopaka. - Nawet o tym nie myśl!
- A o czym ja niby myślę? - Zaczął się szczerzyć Kasai. Już ja wiedziałam, co mu chodziło po głowie.
- Nie, Rox nie będzie twoją kolejną ofiarą, nawet nie ma takiej opcji. Dziewczyna jest w żałobie po swoim narzeczonym, jest nieśmiała, jak masz kogoś uwodzić, to mogę ci pokazać jakieś nawiedzone fanki chłopaków, pomożesz się ich pozbyć.
- Dobra, dobra. - Uniósł ręce. - Nic nie mówię. - Oczywiście. Znałam tę minę doskonale, wyglądał tak tylko wtedy, gdy miał na oku kolejną dziewczynę. Ale Roxanne nie pozwolę mu skrzywdzić. Kasai chyba jeszcze nie wie, na co stać kobietę w ciąży.
- Hej... - Wspomniana dziewczyna stanęła na progu kuchni. - Wpadłam do Moniki o coś się spytać, bo udało mi się napisać nowy rozdział i już myślę nad kolejnym i... Noriaki?! - Osłupiała na widok siedzącego obok mnie Japończyka.
- Roxie?! - Otworzył usta i wstał z krzesła. - O cholera...
- Co ty tu, do diabła, robisz?! - Wściekła się Roxanne. W życiu bym nie przypuszczała, że w tym chucherku siedzi taka rozdarta baba.
- Hej, chwila! - W miarę możliwości wyprostowałam się na krześle. - Co tu się dzieje? Wy się znacie?
- Pytanie! Wystawił moją siostrę na ich drugiej randce! - Chyba już nie musiałam się martwić o to, że Noriaki coś wskóra u Roxanne...
~~*~~
- Hej, kangurku... - Mruknęłam coś niewyraźnie i położyłam rękę na oczach. Nie przeszkadzać.
- A może tak... She said she's gonna gonna gonna playin' on on on, she said she wanna wanna wanna turn it on on on, she said she's throwing out bad mysteries, she said she's moving up her own realities...
- Dobra, tylko co to ma wspólnego z nami? To może być zwykły randomowy tekst o jakiejś dziewczynie i nawet nadaje się na płytę, ale my tu musimy wymyślić jakieś "Best Family Party".
- Ludzie, robimy burzę mózgów od trzech dni i nic nie mamy! Tylko tytuł!
- Może zadzwonimy znowu do Eda, on coś na pewno wymyśli...
- Zapomniałeś, co nam powiedział? Że tę piosenkę musimy napisać sami.
- Masakra. - Mruknęła El i wyrzuciła w powietrze kolejny papierowy samolocik. Shane pisnął ze szczęścia i pobiegł, żeby go z powrotem przynieść. I tak w kółko.
Pokój muzyczny zamienił się chwilowo w bazę operacji wojskowych. Cel: wyprodukować piosenkę masowego rażenia, która powali ludzi na kolana. Środki bojowe: wszystkie dostępne tu instrumenty, dwie ryzy papieru, w tym jedna już zużyta, dwanaście długopisów, sześć ołówków, w tym jeden stale łamiący się i dziesięć mózgów, w tym dziesięć pustych. Czas pozostały do końca operacji: cztery dni.
Miałam już dość. Po tytule piosenki dostałam blokady twórczej i nic więcej nie mogłam wymyślić. A że uznaliśmy wspólnie, że piosenka ma być o nas wszystkich, to zgromadziła się tu cała nasza banda. Wyjątek stanowiły Diana i Monika, które skorzystały z mojej pustej sali treningowej i wygłupiały się przy puszczonej głośno "Juicy Wiggle". Eleanor zamiast podsuwać nam nowe pomysły, produkowała na masową skalę samolociki, czym skutecznie zajęła najmłodszego członka rodziny. Zayn w słuchawkach na uszach próbował miksować jakieś kawałki, ale sądząc po jego minie, nie szło mu najlepiej. Perrie przeszukiwała szafkę z nutami i tekstami, licząc na jakąś inspirację. Harry leżał na podłodze, wyciągając nogi na pół pokoju i pisał coś intensywnie na kartce. Co chwilę skreślał napisany tekst i rzucał kulką papieru w stronę kosza. Niall i Nika zajęli dwa fotele ze swoimi gitarami, próbując różne akordy, ale to też szło im kiepsko. Louis położył głowę na klawiszach fortepianu i palcem uderzał stale w e-dur. Liam chodził od ściany do ściany, gryząc bezmyślnie ołówek. A ja drzemałam w nadziei, że przyśni mi się jakiś tekst, który od razu zdobędzie Grammy, Oscara, Billboard i Fryderyka.
- Coś tu znalazłam... I don't feel mature, I have learnt too much. My brain is full like it'll explose now. Wonder I would pass it, I'm not having fun. Go away, fuck you, matura exam... Co to jest?! - Perrie wybuchnęła głośnym śmiechem, a zaraz za nią cała reszta. Nawet ja zachichotałam pod nosem.
- Co... Stop, oddawaj, to moje! - Krzyknęła Nika i rzuciła się na trzymany przez Pezz tekst.
- Napisałaś piosenkę o maturze? - Śmiał się Harry z podłogi. Nika ze złością zgniotła kartkę i rzuciła w stronę kosza. Oczywiście nie trafiła. Kulka, sądząc po odgłosie, potoczyła się na środek pokoju.
- Miałam doła przed maturą i robiłam wszystko, żeby się nie uczyć, okej? - Usiadła z powrotem na swoim miejscu. Zerknęłam na nią spod ręki, którą ciągle zakrywałam oczy. Była czerwona ze złości.
- The desk under books, dictionaries roof, I'm under it, thinks it's falling down...
- Nie czytaj tego!!! - Ryknęła Dominika na Eleanor, która zrobiła urażoną minę i schowała kartkę do jakiejś teczki.
- Tu jest jeszcze jakiś... Ale chyba stary. Posłuchajcie. - Perrie odchrzaknęła i zaczęła nucić zgodnie z zapisanymi nutami. - I know that you're torn and you wanna give up. I know that you failed and you cannot stand up... Trochę podobne do "Keep Holding On", nie uważacie?
- To jedna z pierwszych, jakie napisałam. - Wymamrotałam, nie podnosząc się z kanapy. Była zdecydowanie za wygodna. - Jest beznadziejna i możecie ją wywalić. Tak, wzorowałam się na Avril.
- Wywalać to może nie, ale do naszej też się nie nadaje. - Westchnął Niall i uderzył mocniej w gitarę. I jeszcze raz.
- Mam tu też coś takiego... I've been thinking that I'll be al...
- Zostaw to! - Spanikowana poderwałam się do pozycji siedzącej. - Tego nie!
- Aaa, czyli to jest ta słynna piosenka dla naszego kochanego Liama? - Zainteresował się Louis i zabrał Perrie kartkę. Jęknęłam zrezygnowana. - Zobaczmy... Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy, ujrzałam najlepszą szansę na powrót do życia...
- Boże, daj to. - Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Moje spojrzenie musiało być naprawdę przekonujące, skoro od razu dostałam rękopis.
- Dobra, ale przynajmniej to zaśpiewaj. - Zbuntował się, wracając na miejsce przy pianinie.
- Co zaśpiewać? - Zayn zdjął słuchawki i popatrzył na nas nieprzytomnie.
- Nattie nam zaśpiewa swoją piosenkę. - Uśmiechnęła się cwaniacko El.
- Monia! - Wydarł się Harry. - Kochanie, chodź tu szybko! - Rozległ się tupot stóp i za chwilę do pokoju wpadła blondynka ze swoją małą kopią na plecach.
- Macie to? - Wysapała, sadzając małą na pokrywie fortepianu. Diana potoczyła po nas wzrokiem z uśmiechem. To już wcale nie było to samo dziecko, które do nas wcześniej trafiło.
- Nie, ale Natalia wreszcie nam pokaże to słynne "Gravity". - Wyjaśnił Liam.
- Jest nieskończona i prawdopodobnie taka pozostanie. - Wywróciłam oczami, ale zaczęłam śpiewać.
I've been thinking that I'll be alone
Everyday till the quick end
Smell of death with every drug dose
Close to be free, close to be safe, but the truth was different
And nobody knows how bloody was that fight
And nobody knows how I prayed to stay alive
But when I looked into your eyes
I saw the greatest chance for coming back to life
Your voice, your moves, your thoughts
Showed me better way if our love couldn't be enough
And if the God said that it's my time to walk away
Or if the devil wants hurt me more and took my breath away
You'll be the savior, I don't have to ask you to
Oh baby, your gravity will bring me back to you.
All old pictures remind me time
When we were together with our friends
Feeling the same, but so afraid we were apart
I made decision to fix that mess, I lit fire in darkness
And nobody knows how bloody was that fight
And nobody knows how I prayed to stay alive
But when I looked into your eyes
I saw the greatest chance for coming back to life
Your voice, your moves, your thoughts
Showed me better way if our love couldn't be enough
And if the God said that it's my time to walk away
Or if the devil wants hurt me more and took my breath away
You'll be the savior, I don't have to ask you to
Oh, your gravity will bring me back to you.
(Myślałam, że będę z tym sama
Codziennie aż do szybkiego końca
Czułam zapach śmierci z każdą dawką leku
Blisko do bycia wolną, blisko do bycia bezpieczną, ale prawda była inna
I nikt nie wiedział, jak krwawa była ta walka
I nikt nie wiedział, jak modliłam się o życie
Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy
Zobaczyłam najlepszą szansę na powrót do życia
Twój głos, twoje ruchy, twoje myśli
Pokazały mi lepszą drogę, gdyby nasza miłość nie była wystarczająca
I jeśli Bóg powiedział, że to mój czas by odejść
Albo gdyby diabeł chciał skrzywdzić mnie mocniej i zabrał mi oddech
Ty byłbyś wybawicielem, nie musiałabym cię o to prosić
Och kochanie, twoja grawitacja zabrałaby mnie z powrotem do ciebie
Wszystkie stare zdjęcia przypominają mi czasy
Kiedy byliśmy razem z naszymi przyjaciółmi
Czuliśmy to samo, ale tak przestraszeni byliśmy daleko od siebie
Zdecydowałam się naprawić ten bałagan, rozpaliłam ogień w ciemności
I nikt nie wiedział, jak krwawa była ta walka
I nikt nie wiedział, jak modliłam się o życie
Ale kiedy spojrzałam w twoje oczy
Zobaczyłam najlepszą szansę na powrót do życia
Twój głos, twoje ruchy, twoje myśli
Pokazały mi lepszą drogę, gdyby nasza miłość nie była wystarczająca
I jeśli Bóg powiedział, że to mój czas by odejść
Albo gdyby diabeł chciał skrzywdzić mnie mocniej i zabrał mi oddech
Ty byłbyś wybawicielem, nie musiałabym cię o to prosić
Och, twoja grawitacja zabrałaby mnie z powrotem do ciebie)
- No nieźle. - Skinął głową z uznaniem Zayn.
- Co nie? Już myślałem, że to będzie gniot. - Pokręciłam głową na słowa Louisa i odwróciłam się do Liama, który usiadł obok mnie na sofie.
- Podobało ci się? - Zapytałam niepewnie. W końcu piosenka miała być dla niego, jako taka rekompensata za "Natalię".
- A jak myślisz? - Uśmiechnął się i nachylił się, żeby mnie pocałować.
- Nieee, błagam! - Zaprotestowała głośno Nika. - Jak macie się migdalić, to na osobności! Tu są dzieci!
- Dokończymy to później. - Mruknęłam do narzeczonego i przytuliłam się do jego ramienia.
- No dobra, piosenka była super, ale my dalej nic nie mamy. - Westchnął Niall i znów uderzył w struny gitary. Louis przytaknął mu i znów zaczął stukać w klawisz e-dur.
- Chwila. - Zayn zmarszczył brwi. - Zagrajcie to jeszcze raz.
- Co? "Gravity"?
- Nie, nie! - Zaczął machać rękami jak oszalały. - To!
- Co? - Zdumiała się Perrie, patrząc na swojego męża. - Zayn, co jest?
- O Jezu! - Wrzasnął. - Niall, zagraj znowu tę nutę! Lou, nie przerywaj! - Horan uniósł brwi, ale posłusznie zagrał poprzedni dźwięk. Louis podniósł głowę i zaczął się wsłuchiwać w wystukiwany przez siebie rytm. Diana klasnęła w dłonie. Wszyscy spojrzeliśmy się na nią, aż się speszyła.
- Przepraszam... - Wyszeptała cichutko i zagryzła usta.
- Nie, nie, nie, Di! Klaśnij tak samo! - Zachęcił ją Malik, a sam usiadł z powrotem przy konsoli i włączył nagrywanie i dołożył parę efektów dźwiękowych. Nika podbiegła do ściany i zdjęła gitarę elektryczną. Szybko podpięła się do konsoli i zaczęła grać melodię starego rock'n'rolla, coś pośredniego między "Twist And Shout" a "Roll Over Beethoven". Zaraz parę osób przyłączyło się do wspólnego klaskania. Zaczęłam nucić pod nosem melodię i wzięłam z rak Liama długopis, żeby zanotować na kartce przypadkowe słowa, które wpadły mi do głowy.
- Welcome to our world - zaśpiewał Harry w pewnym momencie.
- We're the best team in the universe - dołączył się Liam.
- Do you hear the sound made by connected beating hearts? - dokończył Niall.
- And if you do, get up and move, because it's right time, let's dance to loose mind! - Włączyłam się, notując z prędkością światła kolejne wersy.
- Children running fast, we have to watch them not to fall - Louis porzucił e-dur i zaczął szaleć z wszystkimi dźwiękami.
To było coś niesamowitego patrzeć, jak powstaje nowa, oryginalna, niepowtarzalna piosenka. Jeśli ktoś jeszcze miałby wątpliwości, czy umiemy w ogóle komponować, to pokazałabym mu nagranie tej surowej wersji "Best Family Party", kiedy po prostu uzupełniając się wzajemnie, dośpiewywaliśmy kolejne fragmenty tekstu, które potem skleimy w całość. Chwilowy zastój i brak weny poszedł w niepamięć, teraz każdy miał głowę pełną pomysłów, które dorzucaliśmy do wspólnej puli. Harry podszedł do perkusji i wybijał rytm na bębnach, Eleanor zaczęła pogwizdywać jakiś motyw muzyczny, który idealnie wpasował się w całość.
Nie wiem, jak długo to graliśmy, ale kiedy instrumenty zamilkły i patrzyliśmy na siebie zdyszani, z szerokimi uśmiechami, już wiedzieliśmy. Ta piosenka to będzie największy hit roku.
I wszyscy jednocześnie zaczęliśmy po prostu wrzeszczeć i wiwatować z radości.
~~*~~
- Monia, wymieniasz czy wykładasz? - Dziewczyna rzuciła mi mordercze spojrzenie i wzięła kartę ze stosu po odłożeniu na osobną kupkę czwórki karo. Ha. Ha. Ha.
- Ale ja już wykładam. - Louis z zadowoloną miną rozłożył na stole układ króla, damy, waleta, dziesiątki i dziewiątki kier, dołożył piątkę kier do zestawu reszty piątek i wreszcie wziął kartę.
- Nie ogarniam, jak można mieć przez całą grę dobrą kartę. - Marudziła El, dobierając kolejną kartę.
- Cóż... To chyba ten mój talent. - Odgarnęłam teatralnym gestem włosy i położyłam trzy układy, pozbywając się wszystkich kart z ręki. - Znowu wygrałam. To daje... pięć do dwóch dla Louisa. Wy niestety macie zero. - Dopisałam kolejną kreskę na kartce pod swoim imieniem. Zsunęłam nogi z drugiego krzesła i wytoczyłam się zza stołu. Wyjęłam z lodówki jogurt z płatkami, z szuflady wzięłam łyżeczkę i wróciłam na swoje miejsce.
- Jak... jak ty to... - Louis patrzył oniemiały na swoją żonę, która z bardzo zadowoloną miną wyłożyła wszystkie karty na stół.
- Kwestia dobrego oszukiwania, skarbie. Nikt nie musi wiedzieć, co mam w kartach. - Oznajmiła z wyższością i z westchnieniem ulgi położyła rękę na brzuchu. - Jak siedzę, to mnie bardziej kopie.
- Niewygodnie jej. - Odruchowo pogłaskałam swój brzuch. Izzy dzisiaj chyba była zmęczona, ale nie miałam się co dziwić po nocy pełnej pobudek. Nie zliczę, ile razy jej wiercenie wyrwało mnie dziś ze snu.
- Hej, macie jakąś herbatę ciepłą na wierzchu? - Harry wbiegł do kuchni, rozcierając ręce. - Uszy mi chyba odpadły.
- Hazz, gdzie Diana? - Zaniepokoiła się Monika.
- Z Zaynem i Shanem lepi bałwana. O ile coś tej brei można ulepić. - Wzdrygnął się i upił łyka z kubka Louisa. - Ja już mam dość na dzisiaj. Idę do łazienki.
- Idź lepiej na górę. - Uprzedziła go El. Harry zatrzymał się w pół kroku.
- A to niby czemu?
- Nika farbuje włosy Niallowi. Sprawdź Twittera. Fanki mają relację na żywo. - Wyjaśniła Eleanor.
- Wreszcie zacznie wyglądać jak on. Dobra, zaraz wracam. - Głośno tupiąc, pobiegł na górę. Niemal zagłuszył dzwonek mojego telefonu.
- Tak słucham? - Odebrałam niepewnie. Nie znałam numeru, który mi się wyświetlił.
- Witam, z tej strony redakcja "Fabulous", przy telefonie Violet. Czy rozmawiam z Natalią Maj?
- Przy telefonie. - Odpowiedziałam. Czego chce ode mnie ta gazeta?
- O, wspaniale. Mam dla pani propozycję wywiadu na wyłączność połączonego z ciążową sesją zdjęciową dla naszego magazynu. Jeśli nie miałaby pani nic przeciwko, to chciałabym się umówić na przyszły tydzień, żeby materiał mógł się ukazać w tygodniu sylwestrowym...
- Chwileczkę. - Przerwałam jej, bo inaczej nie dopuściłaby mnie do głosu. - Ja wcale się nie zgodziłam!
- Jak to nie? To wspaniała szansa, żeby zaistnieć w świecie showbiznesu jako przyszła mama. Chcieliśmy z panią porozmawiać o przyszłości, o pani związku, o zespole One Direction, o...
- Stop. - Zaczynałam się powoli wkurzać. - Nie mam zamiaru roztrząsać mojego prywatnego życia na łamach czasopisma, to po pierwsze. Po drugie, nie zgadzam się na żadną ciążową sesję. Może jeszcze nago, żeby pokazać jak najwięcej brzucha? Nie mam zamiaru zarabiać na moim dziecku. A mamą będę w normalnym świecie, bo do świata showbiznesu nie należę, jasne? Proszę usunąć mój numer telefonu ze swojej bazy, bo inaczej was zaskarżę o zakłócanie prywatności.
- Zapłacimy pięćdziesiąt tysięcy funtów za ten wywiad. - Posrało ich już całkiem.
- Wpłaćcie to lepiej jakiejś organizacji charytatywnej. Do nie usłyszenia. - Rozłączyłam się ze złością i od razu weszłam na Twittera. Myślą, że im to puszczę płazem? A figę.
@Fabulousmag wanted to buy me with 50K pounds. I will never earn money because of my children. Never. Remember that, dear paparazzi ;*
Z czystym sumieniem wyłączyłam dźwięk w powiadomieniach i weszłam na konto Niallera. Robiłam tak z przyzwyczajenia, bo zawsze to on dodawał najwięcej tweetów. Teraz byłam ciekawa jego relacji z farbowania włosów. I rzeczywiście, dodał już parę zdjęć, a najnowszy tweet głosił: Back to blond! Dołączone zdjęcie pokazywało Horana z farbą na włosach i dziwaczną miną, a stojąca za nim Nika w lustrze malowała... Zaraz, zaraz, czy ona robi sobie pasemka? Okeeej... Za jakieś dwie godziny zobaczę efekt. Wolałam nie wchodzić do łazienki pełnej smrodu i chemikaliów.
- Teraz ja wygram, zobaczycie! - Monika rozdawała karty na kolejną rozgrywkę. Wzięłam swoją talię i niemal jęknęłam na głos. Nic do siebie nie pasowało.
- Mamo!!! - Monia zerwała się na równe nogi, kiedy do kuchni wpadła Diana z rozpaczliwym okrzykiem.
- Skarbie, co się stało?! - Monika przypadła do dziewczynki, ale zaraz się zatrzymała, gdy zobaczyła, co mała wyciągnęła w jej stronę.
- Znalazłam go przy bramie... - Zaczęła szybko mówić. Wujek Zayn mówi, że musiał przejść po drzewie i spaść u nas. Jest cały zimny... Możemy go zatrzymać?
- Ale... - Monika zająknęła się i spojrzała na nas bezradnie. Odchyliłam się na krześle, żeby zobaczyć, kogo dotyczyła rozmowa.
Był to kociak. Czarne jak węgiel kocię, najprawdopodobniej z jesiennego miotu, z białymi skarpetkami na łapkach. Skulony wczepił się w rękawy kurtki Diany i rozglądał się szeroko otwartymi oczami dookoła. Wyraźnie drżał na całym ciele, a sierść miał mokrą i pozlepianą w kołtuny.
- Co się stało? - Do kuchni wszedł z powrotem Harry, a na widok kociaka zmarszczył brwi. - Skąd go wzięłaś, Di?
- Znalazłam w ogrodzie. Możemy go zatrzymać? Proooszę? - Patrzyła błagalnie to na Monikę, to na Harry'ego.
- Diana, mamy już jednego kota, nie wiem, czy Shere Khanowi się spodoba nowy kolega... - Próbowała wytłumaczyć jej sytuację Monia.
- Shere Khan go polubi, na pewno!
- A reszta? Pytałaś cioć i wujków? Poza tym on może być chory, zapchlony...
- Wcale nie! - Diana wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Kot zresztą też.
- Di...
- Proszę, niech Olivia zostanie!
- Olivia? - Zainteresował się Louis. - Czemu Olivia?
- Bo ja mam imię po piosence, to on niech też ma.
- Olivia po piosence "Olivia"? Boże, to nie chcę wiedzieć, jakim imieniem nazwalibyście kolejnego zwierzaka. - Mruknęłam, a kiedy wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni, wyjaśniłam - Napisaliście piosenkę "Natalia".
- Fakt. - Parsknął śmiechem Harry. Zaraz jednak spoważniał i odwrócił się do Diany. - A kto będzie się nim opiekował? Karmił, sprzątał po nim, bawił się z nim?
- Ja! Obiecuję... - Diana przytuliła mocniej kociaka. - Mamo, tato, proszę...
Byłam naprawdę ciekawa, czy powiedziała "mamo, tato" z premedytacją. Bo jeśli tak, to rośnie nam mała kombinatorka. Monikę to od razu rozmiękczyło. Harry udawał twardziela, ale za chwilę też się złamał.
- Dobra, idę po ręcznik. Trzeba go nakarmić.
- Dam mu coś do zjedzenia. - Monika podeszła do szafki z kocim żarciem.
- Czyli Olivia zostanie? - Upewniła się Di.
- Zostanie. - Westchnęła Monia.
- Tak! - Dziewczynka podskoczyła, a kot wydał z siebie pełne protestu miauknięcie. - Dziękuję, dziękuję!!!
- Nie ma za co, myszko. Daj tego biedaka. - Harry owinął zwierzaka kocem i posadził na krześle obok kaloryfera.
- Hej, słuchajcie!!! - Do kuchni wpadł zaaferowany Liam. - Zgraliśmy z dźwiękowcami ostateczną wersję i możemy pokazać piosenkę Paulowi. Chcecie posłuchać?
- Jasne, dawaj! - Skinęłam głową. - Tylko zawołajmy resztę.
- Zayn przyszedł ze mną. Pójdę po innych. A co to za szczur? - Spojrzał ze zdumieniem na czarne futerko wiercące się pod żółtym ręcznikiem.
- To mój kotek, wujku. - Wyjaśniła Diana, podsuwając kotu pod sam pyszczek miskę z kocim jedzeniem. Zwierzak powąchał i zaczął łapczywie jeść. Wolałam się nie zastanawiać, ile to biedne stworzonko nie widziało jedzenia.
- A to przepraszam. - Liam wycofał się z kuchni i poszedł szukać zaginionych członków rodziny.
Wkrótce wszyscy zgromadzili się wokół stołu. Niall i Nika jeszcze trochę zalatywali farbą, ale dało się to wytrzymać. Nialler był w wyśmienitym humorze, odkąd wrócił do blond włosów.
- Dobra, włączaj, bo ja jeszcze muszę spłukać. - Poganiała Liama Nika. W odpowiedzi chłopak włączył nagranie i położył telefon na stole, żeby było lepiej słychać.
Turn the lights on!
It's time to get up!
People, music, flow, let's rock'n'roll!
Family party, all day, all night!
Oh yeah!!!
Welcome to our world,
we're the best team in the space.
Do you hear the sound
made by connected beating hearts?
And if you do,
get up and move,
because it's the time,
let's dance to until you loose your mind!
Cause this is our life, this is our stream,
this is how it always used to be,
this is how we can turn everything upside down.
Cause we are so crazy, we are freaks,
we take our chances and make them be,
we just feel great the way you see,
we're big family!
Lights around our house
show the way, so let's join.
Children running fast,
we must watch them to not get hurt.
And we don't care
if everyone stare,
it's our own life,
we still keep ourselves alive!
Cause this is our life, this is our stream,
this is how it always used to be,
this is how we can turn everything upside down.
Cause we are so crazy, we are freaks,
we take our chances and make them be,
we just feel great the way you see,
we're big family!
Nobody was expecting that we're gonna stay so long
Predictions were much shorter, reality shocked the world
We will suprise you more than once in public or private life
Even if the family party in our house will blow London City in the air up high
Cause this is our life, this is our stream,
this is how it always used to be,
this is how we can turn everything upside down.
Cause we are so crazy, we are freaks,
we take our chances and make them be,
we just feel great the way you see,
we're big family!
(Włącz światła!
Czas wstać!
Ludzie, muzyka, flow, zróbmy rock'n'rolla!
Rodzinna impreza, cały dzień, całą noc!
O tak!!!
Witaj w naszym świecie
jesteśmy najlepszą drużyną w całym kosmosie.
Czy słyszysz tę melodię
graną przez połączone, bijące serca?
A jeśli tak,
wstań i rusz się,
bo już nadszedł czas,
tańczmy aż stracimy głowę!
Bo to nasze życie, to nasz rytm
Tak właśnie zawsze to wyglądało
tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.
Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,
bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,
czujemy się świetnie, jak widzisz,
jesteśmy wielką rodziną!
Światła wokół naszego domu
wskazują drogę, więc chodź, przyłącz się.
Dzieciaki biegają szybko,
musimy pilnować, żeby nic im się nie stało.
I nic nas nie obchodzi,
że wszyscy się gapią.
To nasze własne życie,
wciąż utrzymujemy się nawzajem na nogach!
Bo to nasze życie, to nasz rytm
Tak właśnie zawsze to wyglądało
tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.
Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,
bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,
czujemy się świetnie, jak widzisz,
jesteśmy wielką rodziną!
Nikt nie oczekiwał, że zostaniemy na tak długo,
prognozy były dużo krótsze, rzeczywistość zszokowała cały świat.
Zaskoczymy was jeszcze nie raz w publicznym i prywatnym życiu.
Nawet jeśli nasza rodzinna impreza wysadzi cały Londyn w powietrze.
Bo to nasze życie, to nasz rytm
Tak właśnie zawsze to wyglądało
tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.
Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,
bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,
czujemy się świetnie, jak widzisz,
jesteśmy wielką rodziną!)
______________________________________________
Tak właśnie zawsze to wyglądało
tak potrafimy wywrócić wszystko do góry nogami.
Bo jesteśmy szaleni, jesteśmy wariatami,
bierzemy swoje szanse i pozwalamy im trwać,
czujemy się świetnie, jak widzisz,
jesteśmy wielką rodziną!)
______________________________________________
Witam po dłuższej przerwie. Kolokwia, zaliczenia... A teraz koniec długiego weekendu, ech -.-
A do końca "Nothing's..." tylko 4 posty! :(
W rozdziale znaleźliście dwie nowe piosenki i próbki kilku innych tekstów... Piosenkę o maturze znalazłam dwa czy trzy dni temu na starym komputerze, miałam ją nagraną, a napisałam ja właśnie przed maturą... xD
Właśnie! Powodzenia wszystkim maturzystom! Podobno na maturze z polaka była "Lalka" i "Dziady", nie wiem dokładnie, bo nie sprawdzałam jeszcze, powtarzam tylko to, co obiło mi się o uszy na uczelni. Cóż, mam nadzieję, że poszło wam dobrze :)
Uwaga, uwaga, poszukiwane Caroline i Agnieszka, dwie czytelniczki, które kiedyś regularnie komentowały! Nie wiem, co się z wami dzieje, dziewczyny, i trochę się zaczęłam martwić... Potem uświadomiłam sobie, że wy chyba też piszecie maturę (albo mnie się tak ubzdurało :P), w każdym razie, jeśli wejdziecie na bloga i zobaczycie ten pełen niepokoju apel, to odezwijcie się, brakuje mi tu was ;)
Następny rozdział nie wiem, kiedy... Pewnie tak jak ten, pojawi się po dwóch, trzech tygodniach...
AHA, TEN ROZDZIAŁ BYŁ NIESPRAWDZONY!!!
Dziękuję Wam bardzo za cierpliwość ;***
Roxanne xD
Jezu ja tak tęskniłam za tym blogiem :o Rozdział jak zawsze boski <3 Trzymaj się i do następnego :D
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńKij z tym,że nie sprawdzony ważne,że jest.Matko nawet nie wiesz jak się cieszę.Wracam ze szkoły zmęczona,włączam muzykę a później laptop,wchodzę na fb,tt i tak kurna twój post,że nowy rozdział na blogu!Aż pisnełam od razy z szybkiego wybierania Everything's i czytamy a no i jeszcze trzeba to napisać na tt.
OdpowiedzUsuńWujek Zayn jak to dziwnie brzmi a jeszcze lepiej wujek Liam haha nie wiem czemu mnie to bawi.Mam dziś wyjątkowo dobry humor.Twoje piosenki kochana są wspaniałe.W domu mam wiele pisarzy nawet ja raz chciałam napisać jakąś piosenkę ale d*pa wyszło mi coś o Shreku za to piszę wspaniałe opowiadanie ach ja marzycielka XD
Dobra za dużo o mnie.Zakończenie mi się spodobało najbarziej nawet nie wiem czemu.Fajnie tak zakończyć rozdział piosenką.Dobra a ja kończę idę oglądać 5 SEZON PLL
Bay lasia <3
Haha, ja teraz powtarzam sobie pierwszy sezon PLL, a właściwie to zaczynam drugi xD
UsuńCóż, każdy z nich kiedyś tam zostanie wujkiem... W zasadzie niektórzy już są. Wujek Niall :P
Dziękuję <3
TEŻ OSTATNIO DOSTAŁAM SOLO DM DO LIAMA I WPROST UMIERAM ZE SZCZĘŚCIA, PIĄTECZKA :D
OdpowiedzUsuńPiąteczka! xD
UsuńTęskniłam za tobą kobieto. Rozdział jak zawsze zajebisty. Nie wierzę, że zostało tak mało rozdziałów do końca, mam nadzieję,że nie przestaniesz pisać tylko zaczniesz coś nowego bo ja na pewno będę czytać. Pozdrawiam, buziaczki.
OdpowiedzUsuńTeż za wami tęskniłam ;***
UsuńJa chyba nigdy nie przestanę pisać :P pod epilogiem dowiecie się więcej o moich planach na przyszłość :)
Dziękuję <3
Nie wiem, dlaczego, ale z każdym rozdziałem główna bohaterka coraz bardziej mnie drażni, wprost proporcjonalnie do tego, jak rośnie moje zainteresowanie fabułą... O ile w I części Nattie była pokorniejsza, zdarzały jej się chwile zadumy o czekającej ją śmierci o tyle w tej części... Cóż, nie oszukujmy się - być może jest bardziej wiarygodną postacią, bo przypomina typową dziewczynę celebryty :P aczkolwiek jej postać przywodzi mi na myśl Bellę Swan, tę panią ze "Zmierzchu", pod tym względem, że jest typową mary sue :s właściwie nie ma konkretnych wad, a wokół jej istotki koncentruje się uwaga wszystkich - dlaczego powstała piosenka "Natalia", a nie na przykład "Monika", "Nika" czy "Perrie"? Dlaczego panna Maj jest natchnieniem dla wszystkich? Dlaczego tweety na jej temat są na szczycie list trendów na twitterze? Dlaczego mimo wszystko jest arogancka i bezczelna, a wszyscy pieją nad nią z zachwytu? Dlaczegooooooo ;___;
OdpowiedzUsuńWybacz, ale dla mnie to typowe, że ze wszystkich bohaterów to ci główni podobają mi się najmniej XD
Mierzi mnie również to, że Nattie jest postacią, której zdanie tak często jest rozstrzygające, łagodzi konflikty i w ogóle... No, generalnie gdy ogarniam sceny z nią, to odnoszę nieodparte wrażenie, że próbujesz ją wykreować na postać, która musi być najlepsza we wszystkim. Każda scena z nią musi zakończyć się dobrze, każdy ją kocha, każdy wybacza... Nie wiem, pewnie nie zrozumiesz, o co mi chodzi, bo nie umiem ubrać tego w słowa XD ale to jest najczęstsza wada fanficów, główny bohater ma za mało wad, a z drugiej strony ma taki charakter, że nie powinien być powszechnie akceptowany (no, nie aż tak w każdym razie. Ona ma za mało wrogów :s przy takiej osobowości - to nie jest możliwe :P), a mimo to kochają ją bardziej niż samego Jezusa. No jak Isabella Marie Swan-Cullen no XD wiem, że w ciągu akcji opowiadania wydarzyło się wiele złego, białaczka, poronienie i... w sumie tyle tego naprawdę złego? Musiałam o czymś zapomnieć ^^ ale mimo to życie panny Maj jest zbyt sielankowe, chodzi mi o podejście ludzi do niej... Ech, gadam jak potłuczona ;_;
Chyba najmniej z całego bloga podobało mi się rozwiązanie problemu zdrady - obarczyłaś winą "te złe" osoby trzecie, żeby nie zniszczyć wizerunku naszego perfekcyjnego Liasia i jego cudownej kobiety życia... Nie moja decyzja, ale gdybym była Tobą, to jednak rozwiązałabym to tak, że Payno był wkurwiony na wieczny okres swojej panny i znalazł sobie kogoś na boku ;_; wiem, że pewnie zostanę za to zlinczowana, ale to by było bardziej wiarygodne ;_;
Taka refleksja na koniec: te postaci czasem wydają się takie "bajkowe", podzielone na "dobrych" i "złych", co sprawia, że są za mało realistyczni... Oczywiście nie zawsze tak jest, i tak jest o nieeeeebo lepiej niż na niektórych blogach, na które wpadłam i przy pierwszych kilku rozdziałach odgadłam zakończenie, bo to było tak oklepane :s
Przepraszam, że ostatnio z samą krytyką wyjeżdżam, to nadal jest moje ulubione opowiadanie :P no ale skoro ulubione, to wymagam sporo, rozumiesz :D
Czekam, aż dostanę nakaz "wynoś się stąd i nie czytaj, jak ci się nie podoba, a nie narzekasz", jak mi się kiedyś na jakimś blogu oberwało XD
Głębszą analizę zostawię sobie na epilog... Nie zmieści się w jednym komentarzu, bój się :D
Pozdrawiam :*
Znalazłam listę kontrargumentów! Hurra! No to jedziemy z odpisywaniem xD
UsuńMam dziwne wrażenie, że "naprawiłam" te rzeczy, które cię drażniły w kolejnym rozdziale... W ogóle miałam wrażenie, że czytasz mi w myślach, co chcę w kolejnym poście zawrzeć xD
Główna bohaterka powinna chyba wywoływać emocje, nie? Choćby niechęć :P też mam opowiadania, w których nie cierpię głównej bohaterki, ale czytam je dla samego stylu pisania. Co do Nattie... Nie przyszło mi do głowy, żeby porównać ją z Bellą Swan, ooo, ona to dopiero mnie drażni. Pewnie, że Nattie jest irytująca. A jaka mam być siedząca non stop na tyłku baba w ciąży? Mnie by szlag trafiał, zresztą dzisiaj mam skoki nastrojów jak na karuzeli i ciągle mam ochotę pójść i wygarnąć parę rzeczy współlokatorom, ale powstrzymuję się ostatkiem sił. Nattie to ja, niestety. Tylko że ja nie jestem w ciąży xD
Przecież powstała piosenka "Addicted" o Monice! Każdy się domyślał, o kim ona jest. A trendy na Twitterze... Niall na pewno wybił się ze swoim #BackToBlonde ;)
Musisz pamiętać, że opowiadanie jest z perspektywy Natalii. TO ona opowiada, co się dzieje, to ona tutaj mówi, myśli i to na niej skupia się cała akcja. Czegoś może nie zauważać, coś jej może nie pasować, jej opinia jest w całości subiektywna. Może dlatego tak cię to drażni, bo nie masz obiektywnego odniesienia, nie wiesz, co myślą inni... dopóki tego nie powiedzą. Nie przepadam za narracją trzecioosobową, od początku wolałam pisać jako główna bohaterka. W innych opowiadaniach mam w planach być tylko narratorem, tutaj rządzi Nattie xD
Nie powiedziałabym, że ludzie do niej podchodzą jak do jakiegoś boga... Ma siłę perswazji, to fakt. Umie przekonać do swojego zdania, umie też doradzić. Ale sama też potrzebuje, żeby jej czasem otworzyć oczy. Patrz na Louisa, który z nią tak poważnie rozmawiał, patrz na Lenę, która przecież pokazała jej, że wcale nie musi być przez wszystkich lubiana. Ba, Lena ją niemal znienawidziła. Nawiasem mówiąc, Lena na moment powróci... Ale to sami zobaczycie :)
Wiem, że ze zdradą wyszło miejscami sztucznie. Baaardzo chciałam pociągnąć ten wątek, ale zabrakło mi koncepcji i tak, nie chciałam psuć Lattie tak do końca. Od początku mieli być razem na wieki wieków amen. W sumie mogłam w ogóle nie wstawiać tej zdrady, ale inaczej nie wiedziałam, jak ich rozdzielić na jakiś czas i... ech -.- kij z tym, zostawmy to za sobą. Na to jedno nie mam argumentu.
To jest "bajka". Bajka w realnym świecie. Przecież nigdy nie doszłoby do takich sytuacji jak tutaj, to się nawet na komedię romantyczną nie nadaje, bo widz rzygałby popcornem od tej słodkości dalej niż by widział xD ta historia ma pewne elementy realizmu, zwłaszcza pierwsza część. Druga to już kogel-mogel, pomieszanie z poplątaniem, jakby więcej się nie dało tu wcisnąć i mam tego świadomość :P zawsze sequel to ten gorszy.
Wymagaj, wymagaj, podnoś tę poprzeczkę, bo mnie lenistwo dopadnie :D swoją drogą jestem naprawdę ciekawa, co w takim razie powiesz o kolejnym rozdziale... i co napiszesz pod epilogiem O.o to chyba będzie komentarz stulecia xD
Z ciekawości, na którym blogu ci się oberwało? :P
Dziękuję <3
Nareszcie!rozdiał jak zwylke fantastyczny niektóre teksty mnie rozwalił... Pozdrawiam i czekam na next
OdpowiedzUsuńKaty
Dziękuję <3
UsuńRozdział świetny jak zawsze:) piosenka o maturze bomba haha:D bardzo długo nie miałam czasu na telefon, laptop i wgl dzisiaj w końcu go mam i szybko na bloga a tu rozdział, czyli coś pozytywnego w gorszych dniach. Jak najwięcej weny! ♥/Oliwia
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3
UsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńThank you <3
Usuń4 posty?! Nie żyje. ;-;
OdpowiedzUsuńŻyjesz, żyjesz... Potem będą inne opowiadania ;)
UsuńCudowne! Chcę na... ŻE JAK?! CZTERY POSTY I WIELKI THE END?! NIEEE! Ale mam nadzieję, że będziesz prowadzić kolejne blogi z 1D 😘
OdpowiedzUsuńOczywiście, że będą następne! Na tę chwilę nie wyobrażam sobie, żebym miała przestać pisać :D
UsuńDziękuję <3
Przeczytałam i Ty każesz mi czekać na kolejny odcinek aż tyle czasu. Chyba umre tu :D No ale czekam i jestem ciekawa jak potoczy się spotkanie Rox z Noriakim.
OdpowiedzUsuńMoże wpadniesz do mnie?
http://save-me-from-my-fear.blogspot.com/
Spotkanie jeszcze kiedyś nastąpi ;)
UsuńChętnie wpadnę, ale pewnie dopiero po egzaminach :( teraz nie mam prawie na nic czasu, ale przypomnij się jeszcze kiedyś :P
Dziękuję <3