Dzisiejszy rozdział wyjątkowo z dedykacją... dla Nicole Shanti vel Rosalie Fragile, która dziś obchodzi urodziny!
Złożyłam Ci już życzenia, a teraz pora na prezent ;)
HAPPY BIRTHDAY, HONEY <3 <3 <3
PS: Dla tych, którzy nie wiedzą, o kogo chodzi - Nicole pisze wspaniałe opowiadanie ( http://opowiadanieoonedirection1629.blogspot.com/ ), które było jednym z pierwszych fanfików o 1D, jakie przeczytałam i w którym się zakochałam. Dzięki niej poznałam takie piosenki chłopaków, jak "More Than This" i "Live While We're Young" (MTT była wspomniana w rozdziale, LWWY było na jej szablonie, a ja byłam wtedy na etapie "What Makes You Beautiful" i "Kiss You", czyli dopiero zaczynałam moją przygodę z 1D), a także dzięki niej zaczęłam pisać swoje opowiadanie. Kiedyś je zareklamowałam u niej i poprosiłam o opinię... I została na dłużej :D
Teraz obie czytamy swoje blogi xD
- On jest mój!
- Nie, on jest mój!
- Zostaw go lepiej w spokoju!
- Zapłacę ci, żebyś mi go oddała!
- Nie ma mowy, on zostaje ze mną!
- Oddawaj mojego...
- Nie zabierzesz mi go!
- Ej, ej, ej, chwila! - Zayn stanął pomiędzy mną a Eleanor, ryzykując podrapaniem po buźce. - O kogo wy tak walczycie, co jest?
- Chce mi go odebrać, a ja na to nie pozwolę! - Wrzasnęłam, próbując dosięgnąć jej włosów.
- Jest mój, mówiłam to od początku! To, że jesteś dłużej w ciąży nie znaczy, że on ci się należy bardziej! - Odkrzyknęła El, bijąc Zayna, żeby zszedł jej z drogi.
- Zgubiłem się. - Stwierdził ze skołowaną miną. - Liam! Louis! Ogarnijcie swoje dziewczyny, ja nie wytrzymam!
- Co się dzieje? - Do kuchni wbiegł Liam, a zaraz za nim Lou. - Dziewczyny?
- Ona chce mi ukraść kurczaka! Moją porcję gyrosa!
- Co...? - Tomlinsonowi opadła szczęka. Zayn opuścił ręce. Liam gapił się na nas jak na wariatki.
- Ja go kupiłam i ja go przyrządziłam! Też mam dziecko do wyżywienia!
- Do jasnej cholery, dasz mi tego kurczaka albo oberwiesz kostką do gitary!
- Kłócicie się... o obiad?! O porcję żarcia? - Liam potrzebował potwierdzenia.
- TAK! - Odpowiedziałyśmy jednogłośnie.
- O Boże, nie wytrzymam! - Zayn wybuchnął śmiechem, a zaraz za nim pozostali.
- To nie jest śmieszne. - Obraziłam się i z założonymi rękami wymaszerowałam z kuchni. Po chwili wróciłam, zakładając płaszcz. - A żeby ci ten kurczak stanął w gardle. Liam! Wieziesz mnie do Maca!
- Czekaj, pójdę po kluczyki... - Kręcąc głową, poszedł na górę i za chwilę wrócił, niosąc swoją kurtkę.
- MacDrive? - Upewnił się.
- Jeszcze się pytasz? - Skinęłam głową. Wsiadłam do Lamborghini, tak szybko, na ile pozwalał mi mój obecny stan. Zagryzłam wargi, intensywnie się nad czymś zastanawiając.
- Coś zapomniałaś? - Liam od razu to wyłapał. Uruchomił silnik i przed otwarciem garażu spojrzał na mnie pytająco.
- W skali od jednego do miliona, jak bardzo jestem wkurzająca i żałosna? - Zamknęłam oczy, czekając na wyrok. Miałam świadomość, że wpieniałam wszystkich naokoło i momentami przechodziłam samą siebie w wygadywaniu głupot i przykrych rzeczy. Najgorsze było to, że orientowałam się po fakcie.
- Jakiś biliard. Plus sto punktów za komizm sytuacji. - Odparł z humorem i wreszcie wyjechał na podjazd. Westchnęłam ciężko i zapięłam ostrożnie pas. Ostatnio nawet w pas samochodowy się nie mieściłam, miałam wrażenie, że ściska mnie tak mocno, że Izzy zaraz wystrzeli mi z brzucha jak korek od szampana. - Ale spokojnie, kangurku, jeszcze cię nie wyrzucimy z domu...
- Kasai mnie z przyjemnością znów przygarnie. Już widzę, jak skacze do góry z radości na mój widok. - Skakałby z radości, ale z moim listem pożegnalnym w garści.
- Właśnie, jak jego sprawy z Dan? - Nie byłabym sobą, gdybym szczegółowo nie opowiedziała Liamowi, co się święciło między Danielle i Noriakim. Cała historia w zasadzie opierała się na tym, że Dan pojechała na ten casting do "Step Up", Kasai miotał się, miotał, aż w końcu poleciał za nią do Nowego Jorku. Tam wyszło, że casting przenieśli do Los Angeles, więc klnąc pod nosem na całą, cytuję, "zasraną Amerykę", poleciał do Kalifornii. I na tym trop się urwał.
- Nie mam pojęcia, ale chyba do niej niedługo zadzwonię. - Mruknęłam, patrząc niechętnie na gigantyczną kolejkę do McDrive'a. - Jakie ryzyko, że złapią nas paparazzi, jeśli wejdziemy do środka?
- Spore, a nie mamy ochroniarza. - Zatrzymał się za srebrnym Seatem. - Nie zmieniaj zdania co pięć minut, bo cię tu zostawię.
- W Maku? - Roześmiałam się. - To nie byłby taki zły pomysł.
- Ech, Natalia... - Pokręcił głową i włączył "Thrift Shop".
~~*~~
- No wreszcie odebrałaś! - Zawołała Danielle z pretensją, kiedy wreszcie wygrzebałam z torebki telefon.
- No, odebrałam. Co jest? - Odgarnęłam włosy z czoła i zatrzymałam Liama gestem ręki. Szliśmy właśnie na cmentarz z Prestonem, wiał silny wiatr i nie było szans na usłyszenie czegokolwiek w marszu.
- Pamiętasz piosenkę Coldplaya "Adventure Of A Lifetime"? No to właśnie ja tu przeżywam przygodę życia. Dziś dostałam wiadomość. Mam tę rolę! - Zapiszczała mi do ucha, aż musiałam odsunąć telefon.
- Gratuluję! - Ucieszyłam się. - Dostała rolę! - Przekazałam natychmiast Liamowi. Uśmiechnął się i nachylił do mnie.
- Dobra robota, Dan! - Powiedział do mikrofonu.
- Dzięki, ludzie. - Mogłam usłyszeć, jak się uśmiecha. - Coś niesamowitego. Ale na castingu nie chcieli ode mnie przygotowanego układu. Dasz wiarę, że pozwolili mi zatańczyć jazz, a potem włączyli mi The Baseballs i miałam zatańczyć freestyle do ich coveru "Hot'N'Cold"?
- Było im pokazać tego jive'a, którego próbowałam cię nauczyć. - Zaśmiałam się. - Jaka to rola?
- Będę grała najlepszą przyjaciółkę głównego bohatera, czyli tą trzecią zostawioną we friendzone. - Nadawała radośnie. - Ale to fajna rola, bo będzie można się wykazać na parkiecie, a na tym mi najbardziej zależy. Aha, i znów zagra Channing Tatum! Będzie nauczycielem w szkole tańca! Nawet Jenna Tatum wystąpi w jednej scenie!
- To już wiem, na jaki film bankowo pójdę do kina. Załatw mi bilety na premierę. - Zażartowałam, znów odgarniając włosy z twarzy. Słowo daję, nienawidzę angielskiego wiatru.
- Nie wygłupiaj się, będziesz w pierwszym rzędzie, Liam też! Ale najpierw dajcie mi zagrać w tym filmie, jeszcze nie mam grafiku zdjęć ani nic.
- A co z Noriakim? - Zapytałam. Chwila ciszy. Dłuższa chwila ciszy. - Danielle?
- A co ma być? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale słyszałam zmianę w jej głosie. Była bardziej... niepewna. Ostrożna.
- Poleciał do ciebie. Chcę wiedzieć, w jakim stanie wróci, żeby albo go pocieszyć skopaniem mu tyłka w Fifie, albo go zastrzelić, kiedy będzie zbyt radosny. - Wywróciłam oczami. Liam z trudem stłumił śmiech.
- Był u mnie. - Przyznała niechętnie. - I gadaliśmy. I się pokłóciliśmy. I może... moooże z tych emocji znów poszliśmy do łóżka... - Wstrzymała oddech i po chwili dokończyła. - A potem powiedziałam mu, że na razie nic z tego nie będzie i lepiej dla niego, żeby poszukał sobie kogoś innego.
- Co zrobiłaś? - Zatkało mnie. Nie no, nie wierzę. Rozejrzałam się i usiadłam na ławce przystanku autobusowego pod cmentarzem. Poczułam jak Izzy zaczęła się znów kręcić.
- On nie rzuci dla mnie Londynu i nie przyjedzie do L.A. Ja nie zostawię Hollywood, nie teraz. Lepiej dla nas, żebyśmy o sobie zapomnieli.
- Wątpię, czy o sobie zapomnicie po tych upojnych nocach. - Prychnęłam. - Dan, wiesz, czemu on do ciebie poleciał?
- No?
- Bo się w tobie zakochał, idiotko. Jedną miłość stracił, a teraz druga dała mu kosza. - Tylko nie wrzeszcz, nie chcesz, żeby cały Londyn się dowiedział...
- Co? Jaka pierwsza miłość? - Spytała zdziwiona. Oczywiście. Nie powiedział jej.
- Byłaś w jego pokoju? Widziałaś tapetę?
- No... Jakaś Chinka tam była.
- Japonka. Jego była narzeczona, Mitchiyo. Lub dziewczyna, nie pamiętam, czy się zaręczyli. Popełniła samobójstwo, bo jej rodzice zmusili ją do usunięcia dziecka. Jej i Noriakiego.
- C-co? - Wstrzymała oddech. - Myślałam, że to jakaś przypadkowa laska...
- Niespodzianka. Może jeszcze go zawróć, póki nie wsiada na pokład British Airways na LAX.
- Ale on... Poleciał dwa dni temu. Nie był jeszcze u ciebie? Nie odzywał się? - Zamarłam. Nie dostałam od Kasaiego żadnej wiadomości. Na pewno bym tego nie przeoczyła.
- Nie... Nie pisał... - Wyjąkałam. Spojrzałam spanikowana na Liama. - Nie było ostatnio żadnej katastrofy lotniczej, prawda?
- Nie. Nattie, co się dzieje? - Spytał zaniepokojony. Usiadł obok mnie. - Tylko się nie denerwuj.
- Jestem spokojna. - Odparłam trzęsącym się głosem. - Dan, zadzwonię do niego i dam ci znać. - Rozłączyłam się, nie czekając na jej reakcję i wybrałam numer Noriakiego. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Połączenie odrzucone. Spojrzałam na komórkę i spróbowałam jeszcze raz. To samo. Jeśli odrzuca połączenia, to znaczy że... Zagryzłam wargi i napisałam smsa.
Do: Kasai
Żyjesz? Gdzie jesteś?
Odpowiedź przyszła po sekundzie.
Od: Kasai
Dajcie mi wszyscy święty spokój.
No to pięknie. Zrobiłam screena i wysłałam do Danielle. Nie miałam siły na kolejną rozmowę.
- Co się stało? - Spytał Liam, masując mnie delikatnie po plecach.
- Noriaki zniknął. W sensie pewnie jest teraz w Anglii, ale nie odzywał się dwa dni... Dan z nim zerwała.
- Aha. Czyli masz zamiar leczyć kolejne złamane serce? - Uśmiechnął się krzywo.
- W tej chwili idę podleczyć swoje. - Westchnęłam i wstałam powoli z ławki. - Chodź, Patrick czeka.
W milczeniu przeszliśmy przez bramę i po krótkim spacerze dotarliśmy do grobu synka. Na otwartej przestrzeni wiatr był jeszcze silniejszy i miałam wrażenie, że przenika mnie na wskroś. Liam postawił kolejną świeczkę na maleńkim grobie i stanął koło mnie. Wzięliśmy się za ręce i po prostu patrzyliśmy...
- Czasem się zastanawiam... jakim by był człowiekiem. - Odezwał się Liam. - Co by odziedziczył po mnie, a co po tobie. Co by lubił robić?
- Na pewno śpiewać. - Uśmiechnęłam się smutno. - Oboje to uwielbiamy.
- Miałby twoje oczy i uśmiech.
- Nie. Twoje oczy. I twój nos.
- A co ci się nie podoba w twoim? - Zapytał rozbawiony.
- Nic. Wolę twój. - Parsknęłam śmiechem, ale zaraz spoważniałam. - To chyba niewłaściwe. Śmiać się na cmentarzu przy grobie dziecka.
- Myślisz, że chciałby rodziców ponuraków? Bo ja w to wątpię. - Oparłam głowę na ramieniu narzeczonego i westchnęłam.
- Bylibyśmy dla niego najlepszymi rodzicami na świecie.
- A teraz będziemy dla Izzy.
- Tak.
Jakiś samotny liść opadł na sąsiedni grób. Podniosłam wzrok na zachmurzone niebo. Zapowiadali deszcz, ale na razie nie spadła jeszcze żadna kropla. Chyba że ta słona z mojego oka.
- Powinniśmy się zbierać. - Odezwał się Preston. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nigdy nas nie poganiał.
- Co jest? - Liam też to zauważył.
- Wydaje mi się, że ktoś was obserwuje. Dla bezpieczeństwa wracajmy do domu. - Rozglądał się po całym cmentarzu. Podążyłam za nim wzrokiem, ale nikogo nie widziałam. Nikomu nie chciało się iść na cmentarz w taką pogodę, tylko my byliśmy takimi wariatami.
- Okej, idziemy. - Liam pociągnął mnie za rękę. - Następnym razem posiedzimy tu dłużej, dobrze? Może będzie cieplej.
- Jasne. - Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na grób Patricka i podążyłam za nimi do samochodu.
Jechaliśmy dość spokojnie, miasto wyjątkowo nie było zakorkowane. Może to z powodu deszczu, który zgodnie z serwisem AccuWeather lunął z hukiem z nieba. Kiedy dotarliśmy do domu, nie było nikogo. Monia z Harrym zawieźli Dianę do Holmes Chapel, żeby mogła poznać resztę rodziny, Lou i El mieli badania u lekarza, Nika z Niallem pewnie korzystali z jej urlopu, a Perrie, Zayn i Shane zrobili sobie wycieczkę do Disneylandu. Taa, tego w Paryżu. Mieli wrócić za parę dni. Garaż był w połowie pusty i w całym domu panowała ta cudowna cisza, która była ogromną rzadkością.
Już w samochodzie ustaliliśmy, że obejrzymy jakiś film albo dwa i wcześnie pójdziemy spać, więc kiedy Preston zatrzymał auto i poszedł zmienić Zeke'a, my udaliśmy się prosto do salonu przed telewizor. Znaczy Liam się udał. Ja musiałam najpierw zaliczyć łazienkę.
- Pójdę jeszcze przygotować popcorn, a ty lepiej włącz "Jak urodzić i nie zwariować". Przyda ci się już niedługo. - Poinformowałam chłopaka i ruszyłam do kuchni. Wsadziłam do mikrofali papierową torebkę z kukurydzą i oparłam się biodrem o blat. Wyczułam kolejne kopnięcie małej. Położyłam rękę na brzuchu i zaczęłam go masować.- Pamiętasz piosenkę Coldplaya "Adventure Of A Lifetime"? No to właśnie ja tu przeżywam przygodę życia. Dziś dostałam wiadomość. Mam tę rolę! - Zapiszczała mi do ucha, aż musiałam odsunąć telefon.
- Gratuluję! - Ucieszyłam się. - Dostała rolę! - Przekazałam natychmiast Liamowi. Uśmiechnął się i nachylił do mnie.
- Dobra robota, Dan! - Powiedział do mikrofonu.
- Dzięki, ludzie. - Mogłam usłyszeć, jak się uśmiecha. - Coś niesamowitego. Ale na castingu nie chcieli ode mnie przygotowanego układu. Dasz wiarę, że pozwolili mi zatańczyć jazz, a potem włączyli mi The Baseballs i miałam zatańczyć freestyle do ich coveru "Hot'N'Cold"?
- Było im pokazać tego jive'a, którego próbowałam cię nauczyć. - Zaśmiałam się. - Jaka to rola?
- Będę grała najlepszą przyjaciółkę głównego bohatera, czyli tą trzecią zostawioną we friendzone. - Nadawała radośnie. - Ale to fajna rola, bo będzie można się wykazać na parkiecie, a na tym mi najbardziej zależy. Aha, i znów zagra Channing Tatum! Będzie nauczycielem w szkole tańca! Nawet Jenna Tatum wystąpi w jednej scenie!
- To już wiem, na jaki film bankowo pójdę do kina. Załatw mi bilety na premierę. - Zażartowałam, znów odgarniając włosy z twarzy. Słowo daję, nienawidzę angielskiego wiatru.
- Nie wygłupiaj się, będziesz w pierwszym rzędzie, Liam też! Ale najpierw dajcie mi zagrać w tym filmie, jeszcze nie mam grafiku zdjęć ani nic.
- A co z Noriakim? - Zapytałam. Chwila ciszy. Dłuższa chwila ciszy. - Danielle?
- A co ma być? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale słyszałam zmianę w jej głosie. Była bardziej... niepewna. Ostrożna.
- Poleciał do ciebie. Chcę wiedzieć, w jakim stanie wróci, żeby albo go pocieszyć skopaniem mu tyłka w Fifie, albo go zastrzelić, kiedy będzie zbyt radosny. - Wywróciłam oczami. Liam z trudem stłumił śmiech.
- Był u mnie. - Przyznała niechętnie. - I gadaliśmy. I się pokłóciliśmy. I może... moooże z tych emocji znów poszliśmy do łóżka... - Wstrzymała oddech i po chwili dokończyła. - A potem powiedziałam mu, że na razie nic z tego nie będzie i lepiej dla niego, żeby poszukał sobie kogoś innego.
- Co zrobiłaś? - Zatkało mnie. Nie no, nie wierzę. Rozejrzałam się i usiadłam na ławce przystanku autobusowego pod cmentarzem. Poczułam jak Izzy zaczęła się znów kręcić.
- On nie rzuci dla mnie Londynu i nie przyjedzie do L.A. Ja nie zostawię Hollywood, nie teraz. Lepiej dla nas, żebyśmy o sobie zapomnieli.
- Wątpię, czy o sobie zapomnicie po tych upojnych nocach. - Prychnęłam. - Dan, wiesz, czemu on do ciebie poleciał?
- No?
- Bo się w tobie zakochał, idiotko. Jedną miłość stracił, a teraz druga dała mu kosza. - Tylko nie wrzeszcz, nie chcesz, żeby cały Londyn się dowiedział...
- Co? Jaka pierwsza miłość? - Spytała zdziwiona. Oczywiście. Nie powiedział jej.
- Byłaś w jego pokoju? Widziałaś tapetę?
- No... Jakaś Chinka tam była.
- Japonka. Jego była narzeczona, Mitchiyo. Lub dziewczyna, nie pamiętam, czy się zaręczyli. Popełniła samobójstwo, bo jej rodzice zmusili ją do usunięcia dziecka. Jej i Noriakiego.
- C-co? - Wstrzymała oddech. - Myślałam, że to jakaś przypadkowa laska...
- Niespodzianka. Może jeszcze go zawróć, póki nie wsiada na pokład British Airways na LAX.
- Ale on... Poleciał dwa dni temu. Nie był jeszcze u ciebie? Nie odzywał się? - Zamarłam. Nie dostałam od Kasaiego żadnej wiadomości. Na pewno bym tego nie przeoczyła.
- Nie... Nie pisał... - Wyjąkałam. Spojrzałam spanikowana na Liama. - Nie było ostatnio żadnej katastrofy lotniczej, prawda?
- Nie. Nattie, co się dzieje? - Spytał zaniepokojony. Usiadł obok mnie. - Tylko się nie denerwuj.
- Jestem spokojna. - Odparłam trzęsącym się głosem. - Dan, zadzwonię do niego i dam ci znać. - Rozłączyłam się, nie czekając na jej reakcję i wybrałam numer Noriakiego. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Połączenie odrzucone. Spojrzałam na komórkę i spróbowałam jeszcze raz. To samo. Jeśli odrzuca połączenia, to znaczy że... Zagryzłam wargi i napisałam smsa.
Do: Kasai
Żyjesz? Gdzie jesteś?
Odpowiedź przyszła po sekundzie.
Od: Kasai
Dajcie mi wszyscy święty spokój.
No to pięknie. Zrobiłam screena i wysłałam do Danielle. Nie miałam siły na kolejną rozmowę.
- Co się stało? - Spytał Liam, masując mnie delikatnie po plecach.
- Noriaki zniknął. W sensie pewnie jest teraz w Anglii, ale nie odzywał się dwa dni... Dan z nim zerwała.
- Aha. Czyli masz zamiar leczyć kolejne złamane serce? - Uśmiechnął się krzywo.
- W tej chwili idę podleczyć swoje. - Westchnęłam i wstałam powoli z ławki. - Chodź, Patrick czeka.
W milczeniu przeszliśmy przez bramę i po krótkim spacerze dotarliśmy do grobu synka. Na otwartej przestrzeni wiatr był jeszcze silniejszy i miałam wrażenie, że przenika mnie na wskroś. Liam postawił kolejną świeczkę na maleńkim grobie i stanął koło mnie. Wzięliśmy się za ręce i po prostu patrzyliśmy...
- Czasem się zastanawiam... jakim by był człowiekiem. - Odezwał się Liam. - Co by odziedziczył po mnie, a co po tobie. Co by lubił robić?
- Na pewno śpiewać. - Uśmiechnęłam się smutno. - Oboje to uwielbiamy.
- Miałby twoje oczy i uśmiech.
- Nie. Twoje oczy. I twój nos.
- A co ci się nie podoba w twoim? - Zapytał rozbawiony.
- Nic. Wolę twój. - Parsknęłam śmiechem, ale zaraz spoważniałam. - To chyba niewłaściwe. Śmiać się na cmentarzu przy grobie dziecka.
- Myślisz, że chciałby rodziców ponuraków? Bo ja w to wątpię. - Oparłam głowę na ramieniu narzeczonego i westchnęłam.
- Bylibyśmy dla niego najlepszymi rodzicami na świecie.
- A teraz będziemy dla Izzy.
- Tak.
Jakiś samotny liść opadł na sąsiedni grób. Podniosłam wzrok na zachmurzone niebo. Zapowiadali deszcz, ale na razie nie spadła jeszcze żadna kropla. Chyba że ta słona z mojego oka.
- Powinniśmy się zbierać. - Odezwał się Preston. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nigdy nas nie poganiał.
- Co jest? - Liam też to zauważył.
- Wydaje mi się, że ktoś was obserwuje. Dla bezpieczeństwa wracajmy do domu. - Rozglądał się po całym cmentarzu. Podążyłam za nim wzrokiem, ale nikogo nie widziałam. Nikomu nie chciało się iść na cmentarz w taką pogodę, tylko my byliśmy takimi wariatami.
- Okej, idziemy. - Liam pociągnął mnie za rękę. - Następnym razem posiedzimy tu dłużej, dobrze? Może będzie cieplej.
- Jasne. - Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na grób Patricka i podążyłam za nimi do samochodu.
Jechaliśmy dość spokojnie, miasto wyjątkowo nie było zakorkowane. Może to z powodu deszczu, który zgodnie z serwisem AccuWeather lunął z hukiem z nieba. Kiedy dotarliśmy do domu, nie było nikogo. Monia z Harrym zawieźli Dianę do Holmes Chapel, żeby mogła poznać resztę rodziny, Lou i El mieli badania u lekarza, Nika z Niallem pewnie korzystali z jej urlopu, a Perrie, Zayn i Shane zrobili sobie wycieczkę do Disneylandu. Taa, tego w Paryżu. Mieli wrócić za parę dni. Garaż był w połowie pusty i w całym domu panowała ta cudowna cisza, która była ogromną rzadkością.
Już w samochodzie ustaliliśmy, że obejrzymy jakiś film albo dwa i wcześnie pójdziemy spać, więc kiedy Preston zatrzymał auto i poszedł zmienić Zeke'a, my udaliśmy się prosto do salonu przed telewizor. Znaczy Liam się udał. Ja musiałam najpierw zaliczyć łazienkę.
- Dasz nam w kość, mała? - Zapytałam. - Nie, ty pewnie będziesz grzeczna... Auć! - Syknęłam, kiedy zarobiłam następnego siniaka na żołądku. - Izabella, nie wolno kopać, bić czy co ty tam robisz. Zwłaszcza mamie nie wolno tego robić. Mama cię bardzo kocha i nosi pod sercem. Cierpi na bóle krzyża, puchnące kostki, lata do kibla co kwadrans, a wszystko dlatego, bo cię kocha i chce, żebyś zdrowo przyszła na świat. - Cisza. Zero reakcji. - Milczenie oznacza zgodę. Dziękuję, córcia, że się ze mną zgadzasz.
Pisnął brzęczyk mikrofalówki. Wyjęłam popcorn i przesypałam go do miski. Resztki nieuprażonej kukurydzy zostawiłam w worku i włożyłam jeszcze na minutę. Po co ma się marnować... W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Liam najwyraźniej go nie usłyszał, więc wyjrzałam przez okno i powoli poszłam do drzwi. Nie stał żaden nowy samochód, wszyscy w domu mają klucze, a nawet jeśli nie, to z garażu można przejść drzwiami na kod. Kto tu przylazł w taki deszcz?
Otworzyłam drzwi i zamarłam. Zaraz jednak odzyskałam równowagę i zmierzyłam intruza ostrym spojrzeniem, które przetestowałam na Nice. Działało zawsze... aż do tej pory.
- Co ty tu robisz? - Zapytałam bez wdawania się w zbędne powitania.
- Nic, co cię powinno obchodzić. - Odparła wyniośle. - Jest Liam?
- Nie powinno cię to obchodzić. - Sparodiowałam jej ton. Jak to dobrze, że miałam na sobie w miarę ładne ciuchy i upięłam część włosów u góry. Jakbym miała przeczucie, że będę oceniana. Uniosłam głowę i znaczącym gestem położyłam rękę na brzuchu. - Wracaj do piekła czy gdzie tam przebywałaś do tej pory.
- Lepiej zawołaj Liama, skarbie, w przeciwnym razie inaczej sobie porozmawiamy. - Spadaj na drzewo. Czemu musimy mieć daszek nad wejściem, nie mogła szmata trochę zmoknąć?
- Grozisz mi? Nie radzę. Wszędzie są kamery. - Wskazałam głową na ledwie widoczną białą kamerkę nad drzwiami. Te cudne wynalazki techniki były niesamowite. Przekazywały obraz nie tylko naszym ochroniarzom w domu, ale też do ich centralnego biura. Do tego przy włączonej odpowiedniej funkcji nagrywały głos w dość dobrej jakości. Jeszcze jedna taka była w garażu, na tarasie i w przedpokoju. W pozostałych częściach domu nie trzymaliśmy monitoringu, ale zamiast tego Paul uparł się na kuloodporne szyby. Sprawdzały się zwłaszcza w czasie gradu.
- Zawołaj Liama. I to już. - Uśmiechnęłam się krzywo.
- Nie będziesz mi rozkazywała. Chcesz z nim rozmawiać, to do niego zadzwoń i módl się, żeby odebrał.
- Co się tu dzieje? - Poczułam ruch za moimi plecami. Z jednej strony cieszyłam się, że nie będę sama z tą zdzirą, a z drugiej strony bałam się, bo co jeśli znów spojrzałby na nią tak jak kiedyś? Chyba bym tego nie zniosła.
- Co ty tu, do cholery, robisz?! - Krzyknął, kiedy zobaczył, z kim rozmawiam. Momentalnie otoczył mnie ramieniem i przesunął w tył. - Wynoś się stąd albo wezwę ochronę!
- Jeszcze parę miesięcy temu mówiłeś co innego. - Posłała mu uśmiech. Zaraz ci tak przyłożę, że nawet te nadmuchane wargi ci nie pomogą, zęby będziesz zbierać w promieniu stu kilometrów!
- Przestań chrzanić i znikaj zanim ci przyłożę. Normalnie nie biję kobiet, ale do ciebie nic innego nie przemówi. - Wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, ale ona weszła mu w zdanie.
- Potrzebuję pieniędzy.
- To idź do banku. - Zripostował i cofnął się, żeby zamknąć drzwi. Dziewczyna szybko złapała za klamkę i przytrzymała. Silna bestia. Hydra. Maszkaron. Cholera. Harpia. Cokolwiek.
- Albo dasz mi teraz sto tysięcy, albo pójdę z tym do prasy. - Wyjęłam z torebki brązową kopertę i podała mu. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- W takich kopertach przesyłano politykom zarodniki broni biologicznej. Konkretnie bakterii wąglika. Kreatywna metoda na pozbycie się nas. - Skomentowałam, zabierając jej kopertę, zanim zrobił to Liam.
Rozerwałam ją i wyjęłam kilka kartek papieru. Właściwie to kliszy fotograficznych. Spojrzałam na pierwsze zdjęcie i poczułam się, jakbym traciła grunt pod nogami. Zakręciło mi się w głowie. Z pozoru niewinne zdjęcie przedstawiało mnie i Liama. Po ubraniach mogłam poznać, że było zrobione niedawno, chyba przedwczoraj. Ale nie to było najgorsze. W rogu zdjęcia wyraźnie widać było ciemnoszary nagrobek. Zaczęły mi drżeć ręce. Rzuciłam zdjęcie na podłogę i spojrzałam na kolejne. Znowu my. Złapała moment, kiedy odgarniałam włosy z twarzy, można było poznać mnie po tatuażu. Trzecie zdjęcie. Odchodzimy od grobu, mnie w połowie zasłaniał Preston, ale Liam i nasze złączone ręce były bardzo wyraźne. W tle znów grób naszego synka. I na koniec czwarte. Zbliżenie samego nagrobka z wykaligrafowanym imieniem i nazwiskiem. Patrick Payne. Nie. Oparłam się o ścianę, bo mało brakowało, a zaliczyłabym piękne omdlenie. Liam wyrwał mi zdjęcie z dłoni, podniósł z ziemi resztę i przejrzał je szybko.
- Czyli co? Teraz będziesz mnie szantażować, bo ci się jednak nie dałem? - Rzucił jej zdjęciami w twarz. - Zabieraj się stąd, bo zaraz zadzwonię na policję. Preston!!! - Wrzasnął na całe gardło.
- Jeżeli mi nie dasz forsy, te zdjęcia będą w najnowszym numerze "People" i "Cosmopolitan". A stamtąd pójdą na cały świat. Twitter to cudowny wynalazek, nie sądzisz? - Uśmiechnęła się drwiąco. - Mogę przyjąć czek.
- Jak ja ci zaraz... - Szybko odzyskałam równowagę i rzuciłam się na nią z pięściami. Liam powstrzymał mnie w ostatniej chwili.
- Natalia, nie! Jeśli teraz jej coś zrobisz, to dostaniesz też sprawę sądową o pobicie! - Zatrzymałam się w pół kroku, ciężko dysząc i wyciągnęłam w jej stronę palec wskazujący.
- Jeżeli dasz to do prasy, to nigdy się nie pozbierasz, rozumiesz? Zniszczymy cię. Nie wypłacisz się z odszkodowania sądowego za zniesławienie, naruszenie ochrony danych osobistych, prywatności i całego tego prawnego gówna! - Preston wyleciał zza rogu domu, trzymając w jednej ręce telefon, a drugą przytrzymując kaburę w bronią. Zawsze przynajmniej jeden ochroniarz był uzbrojony. Strzelaj do niej, na co czekasz?!
- Zabierz ją stąd i dopilnuj, żeby te zdjęcia były zniszczone. - Powiedział Liam, odciągając mnie ramieniem. Objął mnie mocno i razem patrzyliśmy, jak Preston odprowadzał Sophię do bramy. Co dziwne, wcale nie protestowała. Zachowywała się zbyt spokojnie.
Odwróciłam się przodem do Liama i mocno się do niego przytuliłam.
- Ona na pewno ma kopie, może już dała je gazetom. Co teraz będzie? - Zapytałam drżącym głosem. Czułam, że zaraz wybuchnę strasznym płaczem.
- Wszystko będzie dobrze, Nattie. Wszystko będzie dobrze. - Pocałował mnie w głowę i odwzajemnił uścisk.
Dwa dni później cały świat już wiedział.
____________________________________________________
Udało się! Ufff... Okazało się, że wcale tak dużo temu rozdziałowi nie brakowało :P
Kolejny po świętach. Nie będę wam robić nadziei, że opublikuję nowy w święta, bo znając mnie, to się spóźnię. Na wasze wspaniałe komentarze niestety odpowiem dopiero w ferie. Mój najbliższy tydzień, w sensie do środy włącznie, to codziennie kolokwium, więc sorry... Ta godzinka dzisiaj na dokończenie rozdziału była cudowna ^^
Dziękuję wam za wszystko, cieszę się, że nie piszecie do mnie co chwilę "kiedy rozdział???", "obiecałaś!" itp itd. Trzymajcie kciuki, żebym zaliczyła tę patomorfologię, fizjologię, patofizjologię i mikrobiologię (masakra! -.-), jak zaliczę, to w święta będę kuła tylko anatomię i immuny...
Kocham Was bardzo i do napisania <3
Roxanne xD
<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCo tam "Igrzyska Śmierci".Ważne,że jest nowy rozdział...
OdpowiedzUsuńPS:Powodzenia w nauce:)
Życzenia powodzenia pomogły, połowa zaliczona, czekam na wyniki z reszty ;)
UsuńDziękuję <3
PS: wiesz no, ja nie wiem, co bym wybrała na twoim miejscu... Igrzyska śmierci chyba xD
Co tam "Igrzyska Śmierci".Ważne,że jest nowy rozdział...
OdpowiedzUsuńPS:Powodzenia w nauce:)
MATKO BOSKA!!!!
OdpowiedzUsuńSkaczę ze szczęścia!Przez cały tydzień patrzałam czy jest rozdział już nawet miałam dodać komentarz kiedy będzie,ale cos przeczuwałam,że będzie w tym tygodniu.Gdy po raz 10 zobaczyłam ,że na głównej wyświetla sie rozdział 32 to serce mi stanęło,łzy w oczach i momentalnie wyłączyłam muzykę.Usiadłam wygodniej i czytałam.
Co do komentarza na górze o tym samym pomyślałam.Wczoraj ''niezgodna''w telewizji dziś ''igrzyska śmierci''ach raj dla miłośników takich filmów.
Rozdział wręcz ach.Głupia suka ... Ale cieszę się,że nie dali jej tej forsy tylko ją wyrzucili bo w większości opowiadań było by na odwrót.
Pamiętaj Wielkanoc za tydzień? Chyba tak będę czekać.Ach a późiej rozdział w kwietniu mam nadzieje,że w moje urodzinki.
Aaa kocham cię kobieto!!!
Raj i dla mnie, szkoda, że nie miałam telewizji na stancji. Ale z drugiej strony mam oba filmy na DVD sooo ;)
UsuńMyślę że kolejny rozdział w okolicach Lanego Poniedziałku, ale to się jeszcze zobaczy...
Dziękuję <3
MATKO BOSKO DOCZEKAŁAM JA SIĘ! <3
OdpowiedzUsuńEndorfinki podniesione, uśmiech i życie jest piękne. A ta sucz na końcu? Yhh: jsvwodbsuspsb. No.
Rozdział vudny!
Skrycie czekam na poród. Mam nadzieję że zaskoczy Liam'a w niecodziennej sytuacji :D Zakupy, spacer, sala kinowa :D
Czekam na next. ;)
Poród na pewno zaskoczy, przecież większość dzieci rodzi się poza terminem ;)
UsuńDziękuję <3
Wiedziałam że ta suka udostępni te zdjęcia... Teraz powinni ją pozwać i zażądać odszkodowania w wysokości 10 mln funtów moim skromnym zdaniem :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału i takie sfsjfnsjkbskvb że wstawiłaś do tuż po tym jak przyjechałam z Pragi :)
P.S.S.Czy Ty wiesz jak ja lubię pisać z Tobą na TT ??
P.S.S.S. Ciekawa jestem czy wiesz kim jestem i czy obczaiłaś od tamtego dawnego czasu SDM :)
P.S.S.S.S. POZDRO DLA CIEBIE <3 <3
Wiem, też lubię z tobą pisać :) SDM? Chyba się nie domyślam kim jesteś, może mała wskazówka?
UsuńDziękuję <3
A nie, czekaj, kojarzę ;) wiem o kogo chodzi :D
UsuńTak, właśnie będziesz czytała ode mnie komentarz.
OdpowiedzUsuńJa też z to nie wierzę.
A więc tak....zaczynając ...nawet nie wiem od czego zacząć xD
Oki- Danielle i Kasai to pierwsze co mi przyszło do głowy xD Nie sądziłam że taka 'relacja' będzie ich łączyć, więc gdy już w poprzednich rozdziłach to przeczytałam to...wow...nie spodziewałam się..a jednak potrafisz człowieka zaskoczyć O.o Szkoda że do tego wracają, ale mogę się założyć, że po tym co Nattie jej powiedziała nieco zmienią swoje relacje...no i pewnie będą szczęśliwą parą pod koniec bloga.
Druga rzecz....ta cała sprawa z nagrobkiem Patricka (?). Wiedziałam! Znaczy nie wiedziałam, że akurat w taki sposób, ale że się wyda to byłam wręcz pewna. No i się wydało...mam nadzieję, że wątek zostanie rozwinięty w kolejnym rozdziale bo jestem ciekawa nie tylko jak sprawa się potoczy, ale i przeżyc samych rodziców. Mam nadzieję, że dziewczyna wyląduje w sądzie za jakieś ...naruszanie praw autorskich czy jakoś tak xD Ale z drugiej strony jakoś...fajnie, że się wydało. Prędzej czy pozniej musiało się stac. A fani będą mieli wytłumaczenie na zachowanie Liaa i Nattie w ostatnich miesiącach. No i zapewne ich zrozumiają i będą wspierać.
Kolejni...Harry (niestety) Monia i Diana...Byłam pewna że ją wezmą od pierwszej chwili kiedy sama siedziała w kącie...czy jakoś tak xD Rozumie się z Monią więc to jest ogromny plus...mam nadzieję że kiedyś powie do niej mamo co na dobre wyjdzie obu.
Kolejna..Nattie! Znowu wracam ale mi się przypomniało o tej sprawie z Sophie. Przez chwilę nie tylko bałam się o Nattie ale o jej dziecko...miałam wrażenie że dostanie w brzuch od niej o.o A tak apropo ciąży- nie stawiaj mi Nattie obok mikrofalówki w trakie ciąży!! :D
Oki...kolejni...Em....skoro Nika i Niall zostani przyłapani przez Liama...to może nie tylko Nattie i El są w ciąży ( ͡° ͜ʖ ͡°) śmiesznie by było..Niall ojcem o.o No i trzy babki w ciąży w jednym domu xD Po 'dzisiejszej' sytuacji z początku rozdziału jednak stwierdzam, że nie o.o
W ogóle to nic o Zaynie nie pisalam a teraz mi się przypomniało...fajnie, że zostaje..chociaż w tym opowiadaniu :((((((((((((((((((((((
A tak w ogóle to nawiązując do poprzedniego rozdziału...to ognisko to goal :((( Weź nie pisz takich scen bo dobijasz :((( W ogóle fajnie że Diana zaśpiewała coś...może poprzez muzykę otworzy się na innych *-* zakładam, że tak. Ale ale...co ja tu ówię o Dianie jak ominęłam najważniejszą scenę...ijfriirrh (UWAGA NIE MYSL ZE PRZESZŁAM NA LATTIE!!!) JAK ON SIĘ JEJ OŚWIADCZYŁ... Nawet się tego nie spoziewałam w najbliższym czasie *O* i reakcja tattie...gdzie ten płacz...krzyk...cokolwiek xD Ja tam bym już padła, a ona w ciąży jeszcze jest to hormony już w ogóle buzują...czy jakoś tak xD
Okej...kolejna rzecz z ogniska to zmiana wytwórnii- mam nadzieję, że akurat ten punkt zrealizujesz najlepiej! Chyba pierwszy rozpoczęty wątek na blogu w pełni przeze mnie zaakceptowany xDD
Okej...OMG zapomniałam!
Nawet nie chcesz widzieć mojej miny kiedy przeczytałam początek! rhhhuyhghrgjrjjkjtj Roxanne!!! To bylo takie iojneriuhuytguyg myślałam że mioruhuhjrhtikhuuh. *_____________*
Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie *^* Już emocje trochę opadły, ale aktywują się za każdym razem kiedy czytam dedykację od nowa *O* <3 To co tam napisałaś takie knrvuhtuhfjkfvjb po prostu nie wiem co napisać :(((( Jesteś vjnruijguih <33333333
Też Cię kocham ;***
UsuńDanielle i Kasai jeszcze nie raz was zaskoczą. Podobnie rodzinka Stylesów. Co do Lattie, to tak, w pierwszej chwili myślałam, że Cię wreszcie do nich przekonałam, a tu klops. Trudno, będę próbować dalej, przynajmniej zaręczyny ci się podobały ;)
Nie, Nika w ciąży na razie nie będzie, starczy tego urodzaju na maluchy :D
Dziękuję Ci bardzo i cieszę się, że podobał się prezent <3
Jeeeeej rozdział, umieram chora w łóżku i na szczęście postanowiłaś mi umilić czas. Podoba mi się ten rozdział. Tyle czekałam, żeby wiadomość o Patricku wyciekła, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. A do tego Dan i Skośnooki, czyli dwa ulubione tematy w jednym. Żyć, nie umierać normalnie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj jakoś tak nieskładnie, że lepiej na tym poprzestać i nie wychodzić na większą idiotkę niż na co dzień.
Powodzenia
Kinga
Mnie też teraz coś bierze, jakiś zmutowany wirus zaatakował całą moją rodzinę -.- więc doskonale cię rozumiem.
UsuńTeż lubię temat Dan i Noriakiego :) a paparazzi to wiadomo, w końcu musieli to wywęszyć.
Dziękuję <3
Loovvee <3 wiem że dawno nie komentowałam ale najczęściej czytałam późnym wieczorem lub w nocy a wtedy mam wyłączony internet i korzystam z własnego ktory jest za wolny na dodawanie komentarzy (idk czy to zrozumiałe xd)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału :
JA WIEDZIAŁAM ŻE TA SOPHIA TO SUKA I COŚ WYMYŚLI ŻEBY ICH UDUBIĆ!! Czekam na nastepny i powodzenia na egzaminach ;3
Kate Skate xD
Luzik, ja też nie komentuję wszystkich opowiadań, jakie czytam z tych samych powodów ;)
UsuńDziękuję <3