wtorek, 12 maja 2015

Cześć II: Rozdział 7

-Co, przyszłaś, żeby triumfować nade mną, bo mnie też Liam zostawił? Chyba nie mam nastroju.
-Nie, wcale po to nie przyszłam. Mogę wejść?
-Nie za bardzo. Jestem w rozsypce i nie mam ochoty na czyjekolwiek wizyty. Tak w ogóle, to skąd wiedziałaś, gdzie jestem?- Zmierzyłam Danielle podejrzliwym spojrzeniem. Westchnęła, opierając się barkiem o framugę drzwi.
-Dowiedziałam się od El. Chciałam tylko powiedzieć... Wiem, jak się czujesz i nie zamierzam się z ciebie śmiać. Naprawdę mi przykro, że się rozstaliście.
-Okeeej...- Uniosłam brwi. Kłamstwo? Czy prawda?- Gdzie jest haczyk?
-Aktualnie to nie ma haczyka i raczej nie będzie.- Wsunęła ręce w kieszenie rurek.- Pomyślałam, że zamiast siedzieć w domu i płakać nad rozlanym mlekiem, będziesz wolała odreagować. Wiem z neta, że lubisz tańczyć, kiedy masz jakiś problem, a tutaj raczej nie ma gdzie, więc... Trzymaj.- Wcisnęła mi w rękę karteczkę.- To adres studia X Factora. Jestem tam tancerką i mam dostęp do sali na indywidualne treningi. Zapisałam się co drugi dzień na dziewiętnastą. Jeżeli chcesz, to przyjdź tu jutro.
-Ty... Mówisz serio?- Prawie się zakrztusiłam powietrzem, sprawdzając adres. No, faktycznie. Kiedyś byłam w tym studiu, gdy chłopaki mieli gościnny występ na finałach. Teraz skojarzyłam ulicę.
-Serio. Natalia, wiem, że bywało między nami różnie, ale ja się zmieniłam. I od pewnego czasu naprawdę wam obojgu kibicuję.
-Prima Aprilis już chyba było...- Mruknęłam. Ciągle byłam jakoś sceptycznie do tego nastawiona. Może dlatego, że zostałam przez nią zwyzywana od dziwek w Argentynie?! A może dlatego, że oskubała Liama z kasy przy pierwszej dogodnej okazji? No, naprawdę, sama nie wiem, czemu ja jestem tak na nią cięta...
-Nie chcesz, nie wierz. Oferta jest wciąż aktualna.- Zerknęła na zegarek.- Muszę lecieć, umówiłam się z koleżanką. Trzymaj się, Natalia. I przyjdź, mówię serio.- Odwróciła się na pięcie i zbiegła po schodach na dół.
Zamknęłam drzwi i wpatrując się w karteczkę, usiadłam znowu przed laptopem. Iść czy nie iść? Dobra, jutro się nad tym zastanowię. Zgarnęłam z oparcia gruby koc i zawinęłam się jak w jakimś kokonie. Otworzyłam YouTube. No jasne, już ruszyła fala żałobnych filmików o naszym związku. Ludzie, litości! Zamknęłam swój kanał i wlazłam na profil One Direction. Proszę, jakiś stary teledysk na poprawę humoru... Kliknęłam jak zwykle na "Best Song Ever", ale nawet widok Zayna jako seksownej sekretarki nie poprawił mi nastroju. Przełączyłam na "Live While We're Young". To samo. Czułam się, jakbym przeżyła już wszystko, co miałam do przeżycia, a przede mną tylko ponura, samotna przyszłość. Widok Liama i to do tego w wydaniu, w jakim go poznałam, był tak dołujący, że czym prędzej wyłączyłam internet i wcisnęłam losowe wybieranie muzyki na laptopie. Nomen omen! iTunes wybrał mi "Rolling In The Deep".
Nagle moje idiotyczne rozmyślania przerwał natarczywy dzwonek do drzwi.
-Idę!- Ktoś był bardzo niecierpliwy.- No, przecież mówię, że idę!!!- Wrzasnęłam, owijając się kocem, który zsunął mi się z ramienia. Szarpnęłam wkurzona za klamkę i moim oczom ukazała się niewielka grupka wsparcia.- Nie no, bez jaj! I gdzie wy mi się tu pomieścicie?- Jęknęłam, wpuszczając do środka Harry'ego, Zayna, Perrie, Shane'a, Louisa, Nialla i Eda.
-Jak się trzymasz?- Harry na wstępie objął mnie mocno. Wtuliłam się w niego, wolną ręką przyciągając do grupowego uścisku jeszcze Louisa. Zaraz dołączyła się reszta.
-Jest okej...- Mruknęłam, tłumiąc łzy.- Nie, wcale nie jest.- Zmieniła zdanie, gdy pierwsza mokra kropla spadła na bluzę Nialla.
-Nattie, będzie dobrze...- Perrie przekazała synka Zaynowi i położyła ręce na moich ramionach.- Musisz mu pokazać, co traci! Nie siedź zamknięta tutaj, jak w jakiejś pieprzonej twierdzy, tylko rusz się i pokaż światu, że Natalia Maj jest silna i się nie boi durnej prasy, konkurencji, czy bycia zdradzoną! Że ma daleko i głęboko, co różni idioci jej zrobili i że jest sobą, mimo wszystko! Jesteś silna i niezniszczalna, czy nie?!- Potrząsnęła mną mocno. Ed chciał ją już powstrzymać przed walnięciem mnie w opuchniętą od płaczu twarz, ale zatrzymał się, kiedy parsknęłam śmiechem.
-Tego mi było trzeba, wiesz?- Przytuliłam dziewczynę.- Ale to nie znaczy, że lepiej się czuję.
-To nic, ważne, że dostałaś kopa do działania.- Wyszczerzyła się.
-Maaaamaaa!- Shane zaczął się wyrywać Zaynowi.
-Tak, skarbie, mamusia właśnie obudziła twoją zaginioną ciotkę.- Pezz odebrała synka od męża i cmoknęła w policzek. Nie o to mu chyba chodziło, bo wyrywał się dalej.
-Maaaaamaaaa! Mamaaa!
-Posadź go na dywanie, niech sobie tu polata.- Poradziłam jej, gdy ledwo utrzymywała go na rękach.
-Przy okazji wyłącz może muzykę, okej?- Zayn zdjął małemu czapeczkę i szaliczek.- Usłyszał głos Perrie i dlatego piszczy.
-Zapomniałam o tym.- Pacnęłam się w głowę i ruszyłam do laptopa. Faktycznie, akurat leciało "Good Enough".
-Przy takiej muzyce, to ty na pewno się zmobilizujesz do działania.- Prychnął pod nosem Sheeran, siadając na podłodze obok Shane'a.
-Wiesz, twoją już dawno wyłączyłam.- Odgryzłam się, zamykając laptopa.
-Czy ty właśnie obraziłeś mój zespół i moją piosenkę, Sheeran?- Perrie posadziła Shane'a na dywanie i spiorunowała kumpla wzrokiem.
-Wcale nie!- Zaczął się bronić.- Ale nie sądzę, żeby Nattie poczuła się lepiej, gdy będzie słuchała o tym, że nie była dość dobra dla wiadomo kogo.
-Ale do reszty piosenek nic nie masz?- Upewniła się, wyjmując z torby butelkę z soczkiem dla synka. Zdjęła ze smoczka zatyczkę i przysunęła Shane'owi do buzi, ale odepchnął ją jednym stanowczym ruchem rączki.
-Absolutnie nie. A nawet jeśli, to ci nie powiem, bo jeszcze naślesz na mnie babską armię jak w teledysku do "Salute".
-Słusznie się boisz.- Stwierdziła, odstawiając butelkę na stolik.
-A właśnie, a propos' muzyki! Horan, gdzie gitara?!- Wydarł się Harry. Rozejrzeliśmy się w poszukiwaniu Niallera. Po sekundzie wychylił się z kuchni.
-Przecież Louis miał wziąć.- Odpowiedział z pełną buzią. Oho, już się dobrał do zapasów Moni.
-Ja?! No chyba cię pogrzało!- Zbulwersował się Lou.- Ja?!
-No ty, przecież nie Liam!- Zapadła cisza, a oczy wszystkich spoczęły na mnie.
-Nie patrzcie tak na mnie, to, że on mnie tak potraktował, nie znaczy, że nie istnieje. Przecież nie będziecie unikać mówienia o nim.- Wzruszyłam ramionami, z trudem przełykając gulę w gardle. High five, Nat, nawet się nie zorientowali. Wreszcie nabrałaś praktyki w kłamaniu.
-No widzisz, Tommo, nawet nie jest na mnie zła, a teraz idź po tę gitarę, obiecałeś...- Niall przyszedł do pokoju z pudełkiem biszkoptów, sokiem pomarańczowym i trzema paczkami chipsów.
-Zapierdzielaj po tę gitarę z prędkością LTE, bo zabiorę ci żarcie!- Zagroził Tomlinson, chwytając za karton z sokiem.
-Wybacz, router mi wysiadł i Wi-Fi nie łączy.- Odparował Horan, wywołując zbiorowy wybuch śmiechu. Nawet Shane nam zawtórował podczas nakładania sobie mojego kapcia na głowę.
-Daj trochę.- Wyrwałam mu z ręki biszkopty i wsadziłam do buzi na raz trzy.
-Wyhamuj trochę, żarłoku.- Paczka przeszła do rąk Zayna, który wyciągnął dla siebie z pięć i podał opakowanie dalej.
-Ciesz się, że nie topi smutków w alkoholu, jak wszem i wobec wiadoma osoba.- Prychnął Harry i odruchowo wytarł chusteczką zaślinioną buzię Shane'a. Mało się nie zadławiłam biszkoptem.
-Upił się?!- Wykrztusiłam, plując ciastkiem na prawo i lewo. Jezu, on to ma zawsze wyjście awaryjne. Jeżeli nasz pokój znowu będzie przypominał chlew, albo będzie robił to, co w 2014... A co mnie to zresztą obchodzi?! Ja. Już. Dla. Niego. Nie. Istnieję. Wypiął się na mnie i tak pozostanie... Nie rycz, głupia babo!
-Taaa...- Odpowiedział Niall, rozwalając się na podłodze. Shane powoli przyczołgał się do niego i wspiął się mu na brzuch. Horan przytrzymał go ręką, bo jeszcze sekunda, a rozbiłby sobie nos.- Ale spokojnie. Tym razem go pilnujemy. Nie pozwolimy, żeby coś się rozsypało, jak parę lat temu.
-Trochę wam nie wychodzi, bo coś się rozsypało. A konkretnie my.- Warknęłam, próbując siłą perswazji odgonić nadchodzące łzy. No już, spadać... Nie chcę płakać! Albo może jednak...
-Natalia, i właśnie po to ma się przyjaciół. Żeby pomogli wam znowu być razem. I wpierdolili Liamowi, gdy następnym razem coś schrzani.- Louis poczochrał mnie po głowie. Zaraz się uchyliłam.
-Następnego razu nie będzie!- Krzyknęłam. Nawet maluch popatrzył na mnie ze zdumieniem w oczach.- On mnie zdradził, nie rozumiecie tego?! Nie uda się tego odbudować, on mnie zniszczył w sekundę! Nie chcę go widzieć, sam dźwięk jego głosu w piosenkach przyprawia mnie o wymioty, jego zakazana gęba na tych zdjęciach z gazety...
-Zaraz, chwila.- Przerwał mi Harry.- Jakich zdjęciach? Jakiej gazety?
-"The Sun". Przecież już napisali artykuł o naszym zerwaniu. Co wy internetu nie macie?- Chwilowo udało mi się nie rozpłakać. Mówią, że złość piękności szkodzi... Hmmm, w tym wypadku chyba pomaga. Bo po płaczu wyglądałabym gorzej niż po ataku wściekłości.
Wszyscy naraz rzucili się na swoje telefony. Za chwilę ciszę w pokoju przerwał głośno Harry.
-No żesz ja pierdolę!
-Nie przeklinaj przy dziecku!- Zbeształa go Perrie, chowając komórkę.- Natalia, nic nie wiedzieliśmy.
-To dlatego Liam wyleciał z domu jak torpeda i pobiegł do Modestu...- Powiedział zamyślony Ed.- Mijałem go samochodem, kiedy do was jechałem. Już myślałem, że zaczął biegać dla zdrowia, ale on gnał tą ulicą jak kowboj na Dzikim Zachodzie.
-Na piechotę?- Niall chyba osłupiał.
-Nie, na rowerze.- Parsknął Ed.- A jak inaczej można biegać?
-Fanki go rozszarpią pod managementem.- Stwierdził trzeźwo Louis.- Nie będzie co zbierać.
-I dobrze. Jednego donżuana mniej na świecie.- Burknęłam pod nosem i podsunęłam sobie słone orzeszki.
-Nattie, przecież my wiemy, że go kochasz...
-Ale zdrady, i to na własnych oczach, nie zapomnę! Nie macie pojęcia, jak się czuję!
-Co to za jakiś zlot u mnie w domu?- Dobiegł nas od progu głos Moniki.- Ludzie, powietrza! Otwórzcie chociaż okno, zaraz się tu uduszę... A ten kudłaty co tu robi?- Popatrzyła z niechęcią na Stylesa, któremu aż się oczy zaświeciły na jej widok.
-Cześć, skarbie. Czy nasz przymusowy urlop od siebie już się skończył?- Zapytał z uroczym uśmiechem. Kiedyś Monia rzuciłaby się ze skały dla takiego uśmiechu, teraz... Jakoś jej to nie ruszało.
-Nie przypominam sobie, żebym pisała odwołanie.- Stwierdziła chłodno, biorąc z podłogi Shane'a.- Cześć, maluchu, stęskniłam się za to...- Dzieciak strzelił jej z pięści w nos.- Rozumiem, że bez wzajemności, okej.- Oddała Malika rodzicom i rozmasowała sobie nos.- Styles, nastawiasz Shane'a przeciwko mnie?
-Wybacz, ale nie. Na nasze, powtarzam, NASZE dzieci miałbym większy wpływ.- Posłał jej wyzywające spojrzenie.
-Dobra, czas! Proszę o czas, bo zapomnę coś ustalić z Natalią!- Louis wkroczył do akcji.- Nattie, chodzi o ślub...
-Co jest?- Podniosłam głowę.
-Będziesz, prawda?- Zmarszczyłam brwi. Czemu miałoby mnie nie być? Ktoś mnie odwołał?
-Chyba nie rozumiem...
-Nie zrezygnujesz z naszego ślubu? Chodzi mi o to, że w sumie masz żałobę, a poza tym będzie tam Liam. Z tobą w parze.- Zagryzłam wargę. Mam cały dzień siedzieć z Liamem, stać za młodą parą obok niego, słuchać słów przysięgi, zerkając na niego i rozpamiętując nasz niedoszły ślub, na który miałam już wręcz gotową suknię i tak dalej?! O mój Boże. Chyba mi niedobrze.
-Jasne, że nie zrezygnuję.- Uśmiechnęłam się sztucznie.- Nie mogłabym was wystawić w takim dniu. Żałoba trwa jakiś miesiąc, więc skończy się przed weselem, a... ON. Cóż, mam parę tygodni, żeby obmyślić dobry plan na unikanie go.
-Okej.- Westchnął ciężko.- Ale nie możesz go unikać całe życie.
-Coś sugerujesz?- Prychnęłam drwiąco.- Ja nie zamierzam z nim mieć jakiegokolwiek kontaktu, nawet wzrokowego, najlepiej przez całą wieczność, nie tylko życie. Boże, da się coś takiego wymyślić?- Uniosłam głowę do góry. Boże, najlepiej umieść nas gdzie indziej, jego w piekle, mnie w czyśćcu, może być nawet na odwrót, ale w innym miejscach, co ty na to?
-Nattie...- Ed zaczął coś mówić, ale mu przerwałam.
-Nie! Nie zamierzam się z nim widzieć! Sama durna wzmianka o nim powoduje, że mam ochotę się rozryczeć. Po prostu nie.
-Dobra.- Louis chyba się poddał.- Wracając do tematu wesela... El teraz zatwierdza wystrój tych całych namiotów, czy co to ma być. Jest z nią Nika, więc pewnie będzie to jakiś majstersztyk, a ja chciałem spytać, czy ustaliłyście co z muzyką.
-Walc i marryoke mieliście wybrać razem.- Przypomniałam, wstając z miejsca i zamykając okno. Monika, sorry, ale ja nie chcę się przeziębić.
-Podejmiemy ostateczną decyzję w tym tygodniu.- Wywrócił oczami.- Chodziło mi bardziej o muzykę później, w trakcie wesela.
-To DJ-em będzie Fifa, wiem.
-Zapraszałaś kogoś jeszcze?
-Człowieku, połowa ludzi tam to piosenkarze i branża muzyczna! Jaja sobie robisz?- Spojrzałam na niego jak na idiotę.- Zaraz, ty coś kombinujesz.
-Masz numer do Levine'a?- Wypalił. Otworzyłam szeroko oczy.
-Do Adama? Z Maroon 5?- Upewniłam się. Pokiwał gorączkowo głową.- No, mam. Wymieniliśmy się po BRIT rok temu. A co?
-Nie jest zaproszony, ale to ulubiony zespół El... Oprócz nas, oczywiście.- Zaznaczył. Jaaasne, Tommo.- Niby ich poznała, ale tylko w przelocie na gali, więc... Możesz do niego zadzwonić, czy nie zarezerwowałby sobie terminu i nie zaśpiewał "Sugar"?
-Chcesz zrobić akcję jak w teledysku?- Ucieszyła się Monika.- Lou, to genialne!
-To był mój pomysł.- Wyrwał się Harry. Monia spojrzała na niego z politowaniem. No jasne, powiedział to, bo jej się spodobało... Oczywiście, Hazza, każdy ci uwierzy.
-Spadaj, niedoszły geniuszu, chyba lepiej wiem, co się podoba mojej narzeczonej. To jak?- Louis spojrzał na mnie wyczekująco.
-Okej.- Sięgnęłam po telefon. Zaraz... L... Laura... Lana... Lee... Leslie... Levine. Jest. Stuknęłam w zieloną słuchawkę.
-Tu telefon Adama Levine'a. W czym mogę pomóc?- Odezwał się damski głos. To pewnie Cindy, jego obecna dziewczyna...
-Cześć, z tej strony Natalia Maj. Możesz dać mi Adama?
-Spadaj, Adam jest zajęty i nie ma ochoty z tobą gadać.- Warknęła do mikrofonu. Zbaraniałam. Okej...
-Posłuchaj. Nie jestem jego byłą, obecną czy jakąkolwiek dziewczyną, jasne? Znamy się z BRIT's, dostałam od niego numer, chcę go prosić o przysługę. Dasz go?
-A jeśli nie, to co mi zrobisz?- Ludzie, trzymajcie mnie! Niewiele myśląc, użyłam jednego z lepszych, ale niestety już nieaktualnych argumentów:
-Jestem narzeczoną Liama Payne z One Direction, do cholery! Dasz Adama?!- Chwila ciszy, jakieś trzaski, chyba szepty. Zignorowałam osłupiałych przyjaciół i odwróciłam się do okna.
-Halo?- Usłyszałam wreszcie głos Levine'a. At last!
-Cześć! Pominę milczeniem osobę, która odebrała telefon, ale mam prośbę. Słuchasz?
-Słucham.- Zaśmiał się.
-Masz czas w drugiej połowie czerwca? Konkretnie interesuje mnie dwudziesty trzeci czerwca.
-Cały czerwiec mam wolny. Spotkanko w Londynie?
-Właściwie to ślub.
-Wreszcie się hajtacie?- Ucieszył się. Autentycznie się ucieszył. Auć, boli, Adam. Bardzo boli.
-Nie... emm... To Louis i Eleanor. Els jest twoją wielką fanką i Louis chciał, żeby Maroon 5 zrobiło taką akcję jak w teledysku do "Sugar". Wiesz, o co chodzi.
-Aha, wiem. Słuchaj, Natalia, ja pogadam z chłopakami, czy będą wolni i do ciebie oddzwonię, okej?
-Okej. Tylko tak maksimum za tydzień mi odpowiedz, dobra?
-Spoko. A jak będzie termin twojego ślubu z Liamem to też powiedz wcześniej, bo muszę kupić wam mega odjechany prezent. Nigdy nie zapomnę tych naszych odpałów na BRIT's.
-Naszej daty ślubu ci nie podam, Levine.
-A to czemu?- Zdziwił się.
-Ekhem... Zerwaliśmy prawie tydzień temu. Dziś wyszły gazety... Możesz przeczytać.
-O kurwa... Nie wiedziałem, przepraszam!
-Spoko. Muszę kończyć, oddzwonisz?
-Jasne. Sorry, jeszcze raz.
-Jest okej. Na razie.- Rozłączyłam się. Nie jest okej. Już nigdy nie będzie.
-Adam zgada się z chłopakami i potwierdzi. Praktycznie załatwione.- Uśmiechnęłam się blado, lekceważąc ich badawcze spojrzenia.
-Nattie...- Niall podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
-Jest spoko, nie widzisz?- Chlipnęłam w jego rękaw. Przytulił mnie mocniej.- Ja... nie dam... sobie... rady... bez niego...- Wyszlochałam. Poczułam, jak z drugiej strony przytula mnie Perrie.
-Natalia, będzie dobrze. Wiem, że to boli, ale wszystko będzie dobrze...
-Nic nie będzie dobrze.
-Nattie, zobaczysz. To minie.- Monika kucnęła przede mną. Spiorunowałam ją wzrokiem.
-Jesteś idiotką, wiesz? Harry nie chciał cię zdradzić, do niczego nie doszło, ale ty nie chcesz się z nim pogodzić. A ja widziałam na własne oczy, jak on... jak oni...- Zakrztusiłam się łzami.
-Nattie...- Była zszokowana.
-Nie.- Przerwałam jej.- Jesteś idiotką i nie masz pojęcia, jak bolałaby prawdziwa zdrada. A teraz sorry, ale idę się położyć. To był mega męczący dzień. Dobranoc.- Pociągając nosem, wysunęłam się z objęć Nialla i Pezz. Już miałam iść do pokoju, gdy zatrzymał mnie Sheeran.
-Czekaj, musimy się pożegnać.- Potarł ręką kark z niepewną miną.- Jadę do Stanów. Zobaczymy się dopiero na ślubie.- Westchnęłam ciężko. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał. Był naprawdę świetnym przyjacielem, niemal tak dobrym jak 1D.
-W takim razie do zobaczenia w czerwcu.- Uściskałam go mocno.- Trzymaj się.
-To chyba powinien być mój tekst.- Zaśmiał się, odwzajemniając uścisk.- Everything dies, baby, that's a fact, but maybe everything that dies someday comes back. (Wszystko umiera, kochanie, tak już jest, ale może to co umarło, kiedyś powróci).- Wyszeptał mi do ucha tekst "Atlantic City".- Wrócicie do siebie. On będzie tak rozpaczliwie o ciebie walczył, jak ty rozpaczliwie się przed tym bronisz. Ale wiesz, że bez niego nie żyjesz naprawdę.- Kolejne łzy napłynęły mi do oczu. Odsunęłam się od niego. Już nie będę płakać. Nie ma mowy.
-Dzięki, Eddy. Na razie.- Weszłam do pokoiku i zamknęłam za sobą drzwi.
Oparłam się o drzwi i zacisnęłam powieki. Ich widok... Ja rozumiem, to moi przyjaciele i kocham ich nad życie, ale gdy tylko ich widzę, od razu mi przypominają Liama... Rzuciłam się na łóżko i na oślep wymacałam słuchawki leżące na szafce. Wcisnęłam je do uszu i włączyłam na telefonie moją depresyjną playlistę. Zaraz zmieniłam piosenkę. "You & I", no na pewno. Schowałam twarz w poduszkę i wsłuchałam się w "Don't Speak". To chyba była najlepsza piosenka na tę chwilę.
You and me 
We used to be together 
Every day together always 

I really feel 
That I'm losing my best friend 
I can't believe 
This could be the end 

It looks as though you're letting go 
And if it's real, 
Well I don't want to know 

Don't speak 
I know just what you're saying 
So please stop explaining 
Don't tell me 'cause it hurts 
Don't speak 
I know what you're thinking 
I don't need your reasons 
Don't tell me 'cause it hurts 


(Ty i ja
Zwykliśmy być razem
Każdego dnia razem, zawsze

Naprawdę czuję
Że tracę mojego najlepszego przyjaciela
Nie mogę uwierzyć
Że to może być koniec

Wygląda na to, że tak jakby odpuszczasz...
I jeśli tak jest naprawdę
To ja nie chcę o tym wiedzieć

Zamilcz
Ja wiem, co chcesz powiedzieć
Więc, proszę, przestań się tłumaczyć
Nic mi nie mów, to boli
Zamilcz
Ja wiem, co sobie myślisz
I nie potrzebuję znać twoich powodów
Nic mi nie mów, to boli)

Straciłam go. Nawet jeżeli będzie starał, jak to powiedział Ed, to i tak nie będę potrafiła spojrzeć na niego inaczej, jak przez pryzmat tej zdrady. "Gotta Be You", znowu przełącz. Nie chcę słuchać jego głosu. Nie dziś. I nie w najbliższej przyszłości. Zmęczona całym dniem, powoli zaczęłam odpływać przy "Big Girls Don't Cry". Fergie, nawet duże dziewczynki czasami muszą popłakać...

~~*~~

-Proszę o rozmowę z Paulem Higginsem.
-Była pani umówiona?
-Tak.- Skłamałam. Kij mnie to obchodzi. Najwyżej zadzwonię potem do Paula, żeby kazał mnie wpuścić, ale wolałam raczej policzyć się z nim osobiście.
-Przykro mi, pan Higgins od tygodnia jest na urlopie. Wróci w lipcu.- Że jak?! Co to za jakieś pieprzone żarty?!
-W takim razie, chcę rozmawiać z osobą reprezentującą obecnie One Direction.- Zażądałam zdenerwowana. Sekretarka zmierzyła mnie wyniosłym spojrzeniem.
-To może być niemożliwe.
-A co, też jest na Karaibach?- Zakpiłam.- Powiedz mu, że przyszłam i prowadź.
-Pan Browns przyjmuje tylko umówione osoby. Kim pani jest?
-Natalia Maj.- Otworzyła szeroko oczy. O, jednak wiesz, kim jestem?
-Piąte piętro, gabinet po lewej.
-Dziękuję.- Posłałam jej fałszywy uśmiech i jak burza ruszyłam w stronę wind. Błyskawicznie znalazłam się na właściwym piętrze i wpadłam do gabinetu Brownsa czy jak mu tam było.
-Pani Maj. Jak miło panią...- Wstał z fotela, żeby mnie przywitać.
-Darujmy sobie te przyjemności.- Warknęłam.- Żądam wyjaśnień.
-To znaczy?- Usiadł z powrotem i założył ręce na piersi, idealnie eksponując hiper drogi zegarek, pasujący do szarego garniaka.
-Pozwoliliście, żeby informacja o moim zerwaniu z Liamem trafiła do prasy, a na dodatek mnie oczerniliście!- Wybuchłam.- Co to ma, do diabła, być?!
-Spokojnie. Niech się pani nie unosi, nie przystoi to lekarzowi.- Aż otworzyłam usta z oburzenia.
-To pan napisał o tym do brukowców?
-Może.- Wzruszył ramionami i poprawił spinki do mankietów. Cholerny ciułacz.
-Mogę was o to pozwać.- Rzuciłam. O dziwo, zyskałam jego uwagę.
-Nie jesteśmy chyba w przedszkolu, prawda? Bądźmy poważni. Nasi prawnicy mogą puścić panią z torbami.
-Sami się puścicie, jeśli dalej tak to się potoczy. Twój szef wie, że to twoja sprawka?
-Paul pozostawił wszystko mnie. A ja mam za zadanie nie dopuścić, żeby sprzedaż marki One Direction spadła, nieprawdaż?- Uśmiechnął się krzywo.
-Chłopaki stracą fanów.- Wysunęłam kolejne działo.
-Przeciwnie. Liam jest wreszcie wolny. Wiesz, ile kobiet będzie chciało się teraz znaleźć na twoim miejscu? Przyznaję, nigdy cię nie lubiłem. Jesteś zdecydowanie zbyt przyjazna i pchasz się wszędzie, gdzie są kamery. Zarabiasz samym wizerunkiem, a teraz zarobisz jako była Liama Payne'a. Wyświadczyłem ci przysługę.- Zamorduję go. Słowo daję. Zabiję z zimną krwią, kurwa mać!
-Ukartowałeś to.- Zmrużyłam oczy. Czemu mój wściekły wzrok jeszcze go nie zabił, ja się pytam?!
-Może.- Znów to wzruszenie ramionami.
-Gdzie Simon Cowell?- Zmieniłam temat. Simon, w tobie jedyna nadzieja...
-W USA. Rusza nowa edycja X Factora.- Uśmiechnął się drwiąco. Wszystko na nic.- Chyba może pani już iść.
-Jeszcze raz coś o mnie napiszecie, a się nie pozbieracie tak łatwo.- Zagroziłam i wyszłam z gabinetu, trzaskając drzwiami. Zjechałam na dół i przed wejściem mnie wmurowało. Paparazzi.
-Natalia! Nattie!
-To prawda?!
-Zerwaliście?!
-Masz kogoś na boku?
-Co ze ślubem?
-Zdradził cię?
-Byliście ustawką?!
Z trudem przeciskałam się do samochodu. Flesz błyskał co sekundę, prawie porwano mi kurtkę, torebka została zgnieciona. Nie chciałam nic im odpowiadać. Jak będę gotowa, to oznajmię to całemu światu, ale na pewno nie w taki sposób. Wreszcie jakoś dopchałam się do auta. Ochrona wytwórni zaczęła przeganiać natrętów. High five, chłopaki. Też macie ich dość?
-Natalia!
-Powiedz coś?!
-Czujesz się winna?!
Spierdalaj! Prawie powiedziałam to na głos. Wsiadłam do samochodu i powoli wyjechałam spod budynku. O mały włos nie przejechałam któregoś z dziennikarzy. Jakiś gość z aparatem wyskoczył mi przed maskę. No bez kitu! Wkurzona na maksa pokazałam mu środkowy palec. Chyba nie zdążył zrobić zdjęcia. Oby.
Ruszyłam z piskiem opon w stronę centrum. Nie chciałam wracać do mieszkania. Znowu siedziałabym sama, bo Monia jest w pracy. Potrzebuję się komuś wygadać, potrzebuję zatańczyć... Danielle. Przypomniałam sobie o jej wczorajszej wizycie. Szczerze, to moim pierwszym odruchem była odmowa, ale teraz... Musiałam zatańczyć. Nie wiem, czy to przyzwyczajenie, czy zwykła wewnętrzna potrzeba. Na pewno musiałam się pozbyć negatywnych emocji, a nie zrobię tego, jeśli nie wytrzymam psychicznie i rzucę się z pięściami na któregoś paparazzo. Zerknęłam na zegar na desce rozdzielczej. Mam jakieś cztery godziny do umówionego spotkania. Najpierw pojadę do domu, żeby się przebrać i coś zjeść. I dopiero pojadę do studia X Factora.
Po pół godzinie parkowałam pod blokiem Moniki... A raczej próbowałam zaparkować. Cholerne pismaki! Już wyśledzili, gdzie mieszkam?! O nie, nie, nie, zauważyli mój samochód! Wycofałam i ruszyłam z kopyta, żeby im uciec. Jakieś czarne auto ruszyło za mną. Szlag by to trafił! Stanęłam na czerwonym świetle. Skorzystałam z okazji i wystukałam szybkiego tweeta: Nie odpowiem na żadne pytania! Dziennikarze mogą się wypchać i cierpliwie czekać na to, co SAMA powiem, a nie to, co ze mnie wyduszą! Zaraz zapaliło się zielone światło. Zjechałam w lewo, potem skręciłam na rondzie w prawo. Skubany, nie zgubiłam go. Zaczęłam kluczyć między uliczkami, aż w końcu, gdy na dłużej zniknął mi z oczu, zatrzymałam auto na wolnym miejscu i wpadłam do jakiegoś sklepu. Jak się okazało, była to malutka cukiernia. Bosko. Przynajmniej poprawię sobie humor ciastkiem.
Kupiłam dużą kremówkę i usiadłam przy mikroskopijnym stoliczku pod dużą juką. Chwila spokoju. Wyjęłam telefon i sprawdziłam, gdzie jestem. Wszechwiedzący GPS pokazał mi, że znajdowałam się bardzo blisko jakiejś nowej galerii handlowej. Dobra. Skoro nie mogę się dostać do domu, bo jedyna droga to chyba schody przeciwpożarowe, to pojadę kupić na szybko jakieś ciuchy sportowe, przebiorę się w łazience, a potem pójdę do jakiegoś parku... Obok jest Regent's. Regent's? Nie. Lepiej do Hyde. W Hyde nie ma altanki.
Wychyliłam się ostrożnie do okna, żeby sprawdzić, czy nikt się na mnie nie czaił. Nie widziałam nikogo podejrzanego, ale na wszelki wypadek założyłam ciemne okulary. Rany, wyglądałam chyba jak jakiś szpieg. Jak agent zero zero siedem wersja damska. Nazywam się Maj. Natalia Maj. Nie, to mi nie wyszło. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do galerii. Zaparkowałam na podziemnym parkingu i zaczęłam się zastanawiać, jak to zorganizować. Nie mogę długo łazić po sklepach, bo ktoś mnie rozpozna i dopiero się zacznie. Nie mogę też wpaść, złapać, co moje i wylecieć ze sklepu. Najlepiej będzie wejść do pierwszego sklepu z ciuchami, kupić rzeczy bez mierzenia i zmyć się do łazienki. Wysunęłam się ostrożnie z auta i poprawiłam okulary. Uff, ta zabawa w szpiega wcale nie była taka fajna. Przeszłam przez automatyczne drzwi i rozejrzałam się. Tak! Reebok pięć metrów ode mnie! Rzuciłam się do sklepu jak wygłodniały wilk na stado owiec. Dopadłam pierwszego wieszaka, zgarnęłam top na ramiączkach, potem bluzę z kapturem i jakieś czarne legginsy. Dołożyłam do tego pierwsze lepsze adidasy w moim rozmiarze i ruszyłam do kasy. Zgarnęłam jeszcze po drodze frotki do włosów i położyłam stos przed zdumioną ekspedientką.
-Nie chce pani przymierzyć?- Zapytała niepewnie. Zapewne obserwowała mnie od mojego burzliwego wejścia.
-Nie, spieszę się. Proszę podliczyć.- Posłusznie zapakowała moje zakupy i podała kwotę. Matko, trzysta siedemdziesiąt pięć funtów! Zachciało mi się firmowego sklepu... Zgrzytając zębami, przysunęłam kartę płatniczą do czytnika i już po sekundzie gnałam do najbliższej łazienki, zostawiając za sobą zszokowaną kobietę. To były chyba najszybsze zakupy dokonane w tym sklepie. Powinni mnie zapisać do Księgi Guinessa.
Zamknęłam się w kabinie i zaczęłam ściągać ciuchy. W międzyczasie prawie złamałam rękę i boleśnie walnęłam w kolano. Błagam, niech nikt nie stoi za drzwiami, bo doprowadzę kolejną osobę do szoku. Wolę nie myśleć, jak wydawane przeze mnie odgłosy brzmiały na zewnątrz kabiny. Ściągnęłam jeansy i koszulę. Buty rzuciłam w kąt i naciągnęłam legginsy, prawie przewracając się na sedes. Brawo, może jeszcze utop tam telefon, Natalia. Założyłam top. Jakaś mniejsza rozmiarówka, czy mi się tylko wydaje? No nic, kucnęłam, żeby zawiązać buty. Nałożyłam z powrotem okulary, narzuciłam na plecy bluzę i upchnęłam moje stare ciuchy w torby z Reeboka. O cholera, metki! Znowu zaczęłam jakieś karkołomne akrobacje, żeby pozbyć się drapiących tekturek i nie świecić cenami na wszystkie strony. Dobra, udało się. Wyrzuciłam je do kosza na śmieci i wyszłam z toalety. Pusto. Ani żywej duszy. Przynajmniej tyle.
Zapłaciłam za parking i wyjechałam znowu na miasto. I stanęłam w korku. Tyle by było z mojego spaceru. Wyjęłam z kieszonki bluzy telefon i nastawiłam muzykę. Z małego głośniczka poleciało "Towers". O, jak miło. Nie ma to, jak słuchać o zerwaniu z chłopakiem, prawda? Zwłaszcza gdy się jest w takiej sytuacji. Zaczęłam podśpiewywać słowa piosenki i w końcu ustawiłam ją na repeat.
-It's a shame
You're to blame
'Cause once you owned my heart
I remember feeling so high
But I'm right back at the start
I still feel love when I see your face
But all these tears I can't erase
Sorry heart, I'm sorry heart
But we'll have to start again

So don't knock on my door and tell me you don't wanna fight
'Cause I heard it before
And I'm not gonna let this time
Not going back this time

You never brought me flowers
Never held me in my darkest hours
And you left it so late that my heart feels nothing nothing
And towers
Once we were made like towers
Everything could've been ours
But you left it too late now my heart feels nothing nothing at all

Nothing at all

(To jest wstyd
Jesteś winny
Ponieważ raz posiadałeś moje serce
Pamiętam czułam się tak wysoka
Ale wróciłam dokładnie na start
Ciągle czuję miłość, kiedy patrzę na Twoją twarz
Ale wszystkie te łzy, nie mogę ich wymazać
Przepraszam serce, przepraszam serce
Ale musimy zacząć jeszcze raz

Więc nie pukaj w moje drzwi i nie mów mi, że nie chcesz walczyć
Bo słyszałam to już wcześniej
I nie zamierzam na to pozwolić tym razem
Nie wrócę do tego tym razem

Nigdy nie przynosiłeś mi kwiatów
Nigdy nie trzymałeś mnie w moich najgorszych chwilach
I zostawiłeś to tak późno że moje serce nie czuje zupełnie nic 
I wieże
Kiedyś byliśmy (zbudowani/zrobieni) jak wieże
Wszystko mogło być nasze
Ale zostawiłeś to za późno, teraz moje serce nie czuje zupełnie nic)


Minęła godzina, zanim wydostałam się z korka. Od razu pojechałam pod studio. Nie było sensu włóczyć się po mieście. Stanęłam pod kompleksem budynków i znowu zaczęłam się zastanawiać. Iść czy nie iść... Oto jest pytanie. Oparłam głowę na kierownicy, intensywnie rozmyślając. Chciałam pójść, poczuć pod stopami śliski parkiet, zatańczyć hip hop albo cha-chę, wsłuchać się w muzykę, zapomnieć... Po prostu zapomnieć. Ale z drugiej strony, bałam się, że Danielle ma w tym jakiś swój interes i najpierw mnie do siebie przekona, a później zmiesza z błotem. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos pukania. Podniosłam głowę, by zobaczyć Danielle, nachylającą się do okna. Otworzyłam drzwi.
-A już myślałam, że cię nie będzie. No, chyba że się rozmyśliłaś?- Uśmiechnęła się do mnie. Krótka piłka, Nattie, idziesz czy nie?
-Nie rozmyśliłam. Po prostu ten dzień mnie wykończył.- Westchnęłam i zabrałam z samochodu torbę. Poszłyśmy razem do wejścia. Danielle pokazała identyfikator ochroniarzowi.
-Ona jest ze mną.- Wskazała na mnie i już szłyśmy długim korytarzem. Danielle poprowadziła mnie schodami na górę i otworzyła drzwi jednej z sal. Wow.
Olbrzymie pomieszczenie mogłoby pomieścić tutaj grupę ze stu osób. Olbrzymie okna były pozasłaniane, pod jedną ścianą stał jakby podest i kilka ławek. Chyba dla widzów. Obok wieża z konsolą i wzmacniaczami. Sprzęt za grube tysiące, co najmniej. No i lustra na całej dłuższej ścianie sali, od podłogi do sufitu. Rzuciłam torbę pod ścianę i dalej się rozglądałam.
-Będziesz tańczyć czy podziwiać?- Zaśmiała się Danielle, majstrując coś przy wieży.
-Ja też chcę dostęp do takiej sali!- Jęknęłam, zachwycona całością. Sala w naszym domu duża nie była. Mieściliśmy się tam wszyscy, ale przy tej wyglądała na... na łupinkę orzecha, nie na profesjonalną salę taneczną.
-Teraz masz.- Stanęła obok mnie.- Najpierw rozgrzewka, potem przećwiczę swój układ, a ty mi pomożesz. A później to już ty wybierasz muzykę.- Włączyła pilotem stary jak świat remix "Call On Me" i zaczęła się rozciągać w rytm muzyki.
Zaczęłam wykonywać proste ćwiczenia na rozciągnięcie. Najpierw ramiona, potem brzuch, biodra i schodzimy na nogi. Już pierwsze ruchy rękami pobudziły mnie do działania. Jeszcze tylko poczuć tę energię, pot, zmęczenie...
-To do czego tańczycie?- Zapytałam, gdy rozciągałyśmy się w szpagacie.
-"Chandelier".- Odpowiedziała, dotykając dłonią palców nogi.- Staroć, ale da się zrobić fajny układ. A, no i do tego śpiewa uczestnik X Factora. Olivia. Tańczę ja i taka Patricia. Ale każda woli trenować osobno. Będziemy po dwóch stronach sceny.- Podniosłyśmy się na nogi.
-Czyli co? Układ z teledysku?
-Coś w tym guście.
-To chyba podziękuję.- Parsknęłam śmiechem.- Przecież to wygląda jak taniec King Konga po szkole baletowej.- Danielle wybuchnęła śmiechem.
-Dlatego trochę to... uszlachetnimy? Zobacz.- Włączyła piosenkę i zaczęła tańczyć. Ruchy miała trochę niepewne, widać było, że to dopiero pierwsza bądź druga próba z tym układem, ale całość wyglądała naprawdę nieźle. W stylu jazzowym, z lekkością, nie to, co ta dziewczyna w filmiku. Chociaż widziałam podobieństwo ruchów, to taniec Danielle bardzo mi się podobał.
-Wow.- Skomentowałam.- Miałaś rację. To jest dużo lepsze niż teledysk.
-No to chodź.- Skinęła na mnie ręką. Wytrzeszczyłam oczy.
-Ja mam tak zatańczyć? O nie.
-Dawaj, chodź. Dasz radę. Widziałam kiedyś filmik, jak tańczyłaś. Poradzisz sobie.
-Ale ja tańczę co innego. Towarzyskie, trochę hip hop, ale nigdy nie łapałam się za jazz.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz, nie? Chodź tu.- Niechętnie stanęłam obok niej.
-Ale jak się połamię, to ty mnie składasz.
-Stoi.
No i zaczęłyśmy tańczyć. Najpierw Danielle pokazywała mi krok po kroku, co powinnam zrobić, a ja starałam się to powtórzyć najlepiej jak umiałam. Nie było łatwo, oj nie było. Co chwilę się potykałam i wybuchałam śmiechem, a Dan razem ze mną. Krótko mówiąc, ona sama niewiele potrenowała, ja niewiele się nauczyłam z tego układu, ale... jakoś szło.
-Dobra, bo nie wytrzymam.- Jęknęłam, tłumiąc napad śmiechu po próbie wykonania skomplikowanego przeskoku.- Kończymy to. Układ super, ale ćwicz go sama.
-Okej, to zrobimy tak...- Wysapała Danielle, podnosząc się z podłogi.- Ja jeszcze raz to przećwiczę, a ty wybieraj, do czego potem tańczymy.
Włączyła ponownie piosenkę, a ja podeszłam do wieży. Zaczęłam przerzucać składanki w poszukiwaniu czegoś, co byłoby bardziej w "moim" stylu. I znalazłam. Co z tego, że z 2010 roku?
-Okej... Co masz?
-Chcesz zobaczyć, jak się tańczy cha-chę?- Uśmiechnęłam się i włączyłam "Hush Hush" The Pussycat Dolls.
Zaczęłam od wolnych kroków, bardziej w rytm rumby, a w refrenie dopiero pokazałam pazura. Dawno nie tańczyłam. Za dużo obowiązków, przygotowania do tego ślubu, załatwianie stażu... Wszystko zajmowało mi tyle czasu, że na dłuższy trening na sali jakoś nie znalazłam chwili. Aż do teraz. Ale byłam tak wytrenowana, że doskonale pamiętałam kroki, na wet, jeśli ostatnią cha-chę tańczyłam jakieś... cztery miesiące temu. Teraz obrót, szybki cuban break, lockstep... Zakończyłam taniec w szpagacie.
-O rany!- Danielle zaczęła bić brawo.- Jesteś niesamowita! Gdzie się uczyłaś?
-W szkole... W liceum założyłam z koleżankami taką mini formację taneczną. Jak widać, przyniosło to efekty.- Wstałam z podłogi i napiłam się wody, którą przezornie wzięłam rano z domu.
-No nieźle. Ja kiedyś próbowałam tańczyć towarzyskie, ale jakoś taniec nowoczesny bardziej przypadł mi do gustu.
-Co kto woli.- Po "Hush Hush" włączyło się "Ai No Corrida".- O, uwielbiam to!
Zaczęłyśmy razem wygłupiać się do tej piosenki i wymyślać zwariowane układy, najpierw do "Ai No Corrida", później do "Push The Button". Nawet się nie zorientowałyśmy, kiedy była już północ i musiałyśmy się zbierać.
A co najdziwniejsze... ja nie zauważyłam, w którym dokładnie momencie zaczęłam się coraz bardziej przekonywać do Danielle Peazer.



___________________________________________
Koniec rozdziału. Ufff.... Coś mnie dopadł kryzys. Rozdział jest chyba do bani... Przynajmniej ja jakoś zadowolona z niego nie jestem. Fajerwerków nie ma.
Kolejny pewnie za tydzień. Mam nadzieję, że dam radę.

OGŁOSZENIE DOTYCZĄCE "DANCE WITH ME TONIGHT"!!!
Nie mam teraz czasu na pisanie tego opowiadania. Mam gotowe pięć rozdziałów, ale wymagają one jeszcze przeróbki, poprawek i tak dalej. Dlatego tu chcę was powiadomić, że "Dance..." ruszy w drugiej połowie czerwca, po skończonej sesji! Nie wcześniej i mam nadzieję, że nie później.

Zaliczyłam kolokwium! Chwalę się tym na prawo i lewo, ale po prostu muszę, bo napisałam go na 33 punkty, a maksimum było 40 punktów. Dzięki temu jest mniejsze ryzyko, że obleję semestr przez anatomię :)

Dziękuję bardzo za wszystko, za obserwowanie, za komentarze, za rozmowy z wami na blogu, na Ask'u, Twitterze, ewentualnie w realu ;) thank you very, very, very much, dziękuję, że mam w was takie wsparcie <3

Buziaki i do następnego ;***
Roxanne xD

28 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że to była Danielle :)
    Fajnie z jej strony, że chce pocieszyć Natalię i nie wyczuwam za tym żadnego podstępu.
    Ci ludzie z modestu są okropni. Żerują tylko na cudzym nieszczęściu.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy ludzie z Modestu są tu okropni... Weź pod uwagę, że nie ma tu Paula, a on chyba stał po stronie Nattie... :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Ha ja też podejrzewałam że to Danielle i zastanawiam się czy ta Sophie czy jak jej tam nie była Liamowi po prostu podstawiona czy coś, zobaczymy. rozdział mi się podoba gdy czytałam powszednie to byłam w takim szoku bo spodziewałam się czegoś innego ale nie zdrady na początku byłam zawiedziona bo dla mnie to zbyt hm popularne i pierwsze wrażenie serio zdrada ale teraz myślę że może być drugie dno to taki mały komentarz do wczesnych rozdziałów bo nie komentowałam, leń mnie złapał ale jest ciekawie Pozdrawiam :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, praktycznie wszędzie przewija się zdrada, ale to był najlepszy pomysł na mały bałagan tutaj xD zobaczymy, jak to się dalej potoczy, bo moim zdaniem nie będzie powtórki z innych blogów ;P
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Nie moge sie doczekać wesela! Rozdział świetny. Gratuluje zdania kolokwium :)
    Oj jestem taka ciekawa co dalej!!! Z niecierpliwością czekam na kolejny r. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę się doczekać wesela ^.^ będzie zabawa, będzie się działo xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Dobra, dobra chyba każdy zgadł, że Danielle przyszła do Natalii. Nie powiem, bo nieźle się zmieniła i nie jest już tą zimną suką z I części.
    Grupa wsparcia nareszcie dotarła. Kochani są :)
    Mi się wydaję, że w tej całej zdradzie Liama jest coś nie tak i modest ma z tym coś wspólnego. Ale to nie zmienia faktu, że nadal mam ochotę udusić go gołymi rękami. Taa i jeszcze topi smutki w alkoholu, bo już innego sposobu chyba nie ma, co nie ? Wziąłby się w garść, a nie takie szopki odstawia.
    Jestem ciekawa co będzie na ślubie Lou i El, przecież Nattie nie uniknie spotkania z Liamem. Na pewno wybuchnie jakaś bomba i to nie jedna :D
    Monika nadal jest wkurzona na Harry'ego i chyba powinni ze sobą szczerze porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić.
    Gratuluję zdanego kolokwium :)
    Czekam na kolejny rozdział.
    ~Caroline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że mam strzelić Liamowi kopa w tyłek, żeby się zebrał w sobie? Hmmm... Da się zrobić ;D A spotkanie Nattie z Liamem może wydarzyć się szybciej niż myślicie ;)
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Mi się podoba ten rozdział. Po poprzednich wydarzeniach przydał się rozdział bez dramy. Gratuluję wysokich wyników z kolokwium :)
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  6. Danielle xD awww takie odwiedziny mogłabym mieć zawsze :3 Nattievma niesamowitych przyjaciół i zarazem grupe wsparcia. Natalia znowu tańczy oh yeah xD Dziewczyna jest silna nie z takimi sprawami sobie poradziła. Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie. Ona się zawsze podźwignie :D
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Hej, właśnie znalazłam twój blog, jest genialny, świetnie piszesz. 1 część twojego opowiadania była niesamowita! A czytając 2 część mam chyba deja vu. Mam wrażenie, że gdzieś czytałam blog o podobnej treści, ale nie jestem pewna, bo to było dawno. I żeby nie było nie posądzam cię o plagiat, może mi się coś po prostu pomyliło. Pisz dalej, fajnie piszesz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy nowego czytelnika! ;***
      Cieszę się, że ci się podoba ^^
      Co do deja vu... Mogę ci zaświadczyć na piśmie, że to moje oryginalne pomysły. Cóż, temat zdrady, śmierci, to wszystko na pewno gdzieś się już pojawiło, ale wydaje mi się, że moje pomysły są w dużym stopniu niepowtarzalne :) nie muszę od kogoś spisywać, starczy mi ten nadmiar pomysłów w mojej głowie xD
      Będę pisać dalej, na pewno. I nie mam ci za złe tego plagiatu, fajnie, że wyraziłaś szczerą opinię, bo to się liczy w komentarzach ^^
      Dziękuję <3

      Usuń
  8. Nareszcie jakiś rozdział bez mega dramy :)
    Natalia ma niesamowite wsparcie i stara się być silna, a Liam woli się nachlać i na chwilę zapomnieć, rozsądny to on nie jest. Mam ochotę porządnie skopać mu tyłek za to co zrobił Nattie. Ale znając ciebie to za tą zdradą pewnie kryje się coś jeszcze, tylko nie rozkminiłam co.
    Liam musi wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć działać, bo straci Natalie na zawsze. Nie wiem co mu odbiło, że wszystko spieprzył na całej linii i to jeszcze z tą całą Sophią. Mogłam się tego spodziewać, bo jej gadka o śledzeniu była marna i mało wiarygodna. Chciała się tylko dobrać do Liama, wstrętne babsko.
    Ślub Eleanor i Lou będzie na pewno ciekawy. Wtedy Nattie już nie uniknie spotkania z Payne'm.
    Jeśli chodzi o Danielle to rzeczywiście się zmieniła. Chyba zaczynam ją lubić :)
    Sorry, że nie skomentowałam poprzedniego, ale miałam nawał innych obowiązków i dopiero teraz znalazłam czas.
    Czekam na następny.
    Agnieszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicie trochę ochłonąć przed kolejną dramą ;)
      Spoko, komentuj kiedy chcesz ;* ja z kolei staram się odpisywać na komentarze, gdy tylko znajdę wolną chwilę i hej! Wreszcie jestem na bieżąco xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. Wow.. szokenpi*den.. :o Rozdział oczywiście świetny jak zawsze :D A komentuję tak późno bo brak czasu na sen itd. dał o sobie znać. no ale pomińmy to ;) Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni.. aż się boję co będzie dalej jak pomyślę o zwiastunie..uhuuhuhu Czekam :D życzę weny i gratki za wysoki wynik z anatomii ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ;)
    Ogromny plus za Levine'a i Maroon 5, bo jak wiesz jestem fanką ;P
    Bardzo spodobało mi się zakończenie ^^
    Będę czekać na kolejny rodział i początek "Dance..."
    PS spotkania w realu są najlepsze ;) dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ja też jestem ich fanką *.* zwłaszcza "Sugar", to jest genialna piosenka ^^ i głos Levine'a w "Stereo Hearts" :D
      Hah, no wiadomo. Nie ma to jak spotkać się w realu xD
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Uwielbiam "Sugar" :D ogólnie muszę kupić album "V" ^^ mam tylko "Hands all over", ale ten też jest świetny :)

      Usuń
    3. Ja ostatnio polowałam na albumy ABBY dla mamy, zostały mi do zdobycia trzy... I koniecznie muszę dopaść "Listen" Davida Guetty i "Native" One Republic xD

      Usuń
  11. Rozdział super ! Fajny moment z Edem i z Maroon 5 :) . Rozmowa Nialla i Louisa mnie rozwala . Po prostu nie mogłam wytrzymać ze śmiechu . A co do Natii to Coś mi się nie zdaje żeby była to zmniejszona rozmiarówka ;)
    Trzymam kciuki za dalsze sesje i za wszystkich innych . Wiem jak to jest nie mieć czasu . Ja jestem w 3 gimnazjum i zaczynam nie wyrabiać z nauką a gdy pomyślę o wynikach z egzaminu to koniec a do tego jeszcze rekrytacja do szkoły , tragedia . Dobra , koniec użalania się nade mną . Do nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa Nialla i Louisa to autentyczna rozmowa moja i mojej BFF ;P możecie tutaj znaleźć całą masę naszych złotych myśli xD
      Dziękuję <3

      Usuń
  12. W dwa dni przeczytałam Twoje opowiadanie i aaaa! Chce więcej! Jesteś stworzona do tego co robisz! niegdy tego nie porzycaj! Już Cie uwielbiam <3 Czekam na kolajny !♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dwa dni?! O.o jestem po prostu w szoku, chyba pobiłaś rekord...
      Nie mam zamiaru porzucić pisania, forever and ever ;**
      Dziękuję <3

      Usuń